Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]15.04.17 1:37
First topic message reminder :

Kuchnia

Pomieszczenie znajduje się od razu po wejściu do mieszkania i jest największym ze wszystkich. Stare meble, wszechobecny kurz oraz wiszące w oknie zasłony z drobnymi dziurami po molach stanowią element niedocenianego wystroju, zaś zupełnie niepasująca do reszty komoda zastawiona butelkami wypełnionymi alkoholem jest sercem domu.  




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair

Re: Kuchnia [odnośnik]16.04.19 18:59
6 listopad

Szóstego listopada, kiedy zapadł już zmierzch - choć zauważyć to można było jedynie po wskazówkach zegarów, niebo spowijały bowiem chmury tak gęste i ciemne, że dzień zdawał się nocą - a wszystkie mieszkalne kamienice drżały w posadach pod wpływem potężnych huków błyskawic, zjawiła się u progu tej z numerem trzynaście.
Nie odwiedzała Macnaira w jego czterech kątach po raz pierwszy, wciąż jednak nie mogła nadziwić się, że zdecydował się tu mieszkać. Ulica Śmiertelnego Nokturnu była zgniłym sercem czarnomagicznego i przestępczego półświatka, doskonale zdążyła ją już poznać i nie wyobrażała sobie, by miało jej zabraknąć, by aurorzy wtargnęli tu i odwrócili stary porządek rzeczy. Potrzebowali go. Nie zmieniało to jednak faktu, że okrutnie cuchnął rynsztokiem, że powietrze było gęste od smrodu i rozkładu, a na ulicach brakowało miejsca. Nie wyobrażała sobie mieszkać w tak ciasnej przestrzeni, przy tak podejrzanym sąsiedztwie, nie poczułaby się bezpiecznie. Potrzebowała izolacji, otwartej przestrzeni, może to brzmiało ironicznie - ale świętego spokoju i ciszy. Włóczyła się często i gęsto po barach, nie stroniła od zabawy, potrzebowała jednak wrócić ostatecznie w miejsce, gdzie nie mógł znaleźć jej niemal nikt. Jedynym plusem zawartego przed laty małżeństwa był dom odziedziczony w spadku po zmarłym - zamordowanym przez nią - małżonku.
Być może Macnair potrzebował być blisko swych interesów o każdej porze dnia i nocy, a może w tym cuchnącym miejscu czuł się najlepiej, wolała o to nie dopytywać.
Wspinała się po klatce schodowej, obleczona w czarną suknię, którą skrywał płaszcz podszyty lisim futrem, zaczarowany tak, by nie przepuszczał wilgoci. Od dwóch dnia lało jak z cebra, deszcz nie ustawał ani na chwilę, wprost przeciwnie, wichura zdawała się nabierać na sile. O jej nienaturalności miała się jednak przekonać dopiero kilka dni później.
Rookwood odnalazła drzwi z numerem osiemnastym, zapukała w nie mocno kilkakrotnie, mając nadzieję, że nie każe jej zbyt długo czekać; wcześniej wysłała mu list, prosząc o spotkanie, chcąc mieć pewność, że go zastanie. Potrzebowała Drew - potrzebowała jego wiedzy o starożytnych runach i klątwach. Jemu, jako Rycerzowi Walpurgii, mogła zaufać. Zsunęła z dłoni skórzaną rękawiczkę, sprawdzając, czy w wewnętrznej kieszeni szaty wciąż spoczywa kilka pełnych fiolek.

[bylobrzydkobedzieladnie]


She's lost control
again


Ostatnio zmieniony przez Sigrun Rookwood dnia 26.04.19 17:41, w całości zmieniany 1 raz
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Kuchnia [odnośnik]19.04.19 11:42
Śmiertelny Nokturn zawsze kojarzony był z miejscem brudnym, odpychającym i pozbawionym wszelakich zasad. Podobnych na myśl nie przynosiły tylko opowieści, ale sam wygląd i zapach brukowanych uliczek, które były domem dla wielu pozbawionych dachu, a przede wszystkim jakiejkolwiek zaradności. Przemoc, agresja, pijaństwo – to był zaledwie zalążek przodujących aspektów, jednakże szatyn podchodził do tego z ogromnym dystansem wiedząc, że w gruncie rzeczy był tutaj nietykalny. Jak mawiano najciemniej było pod latarnią i właśnie tam, gdzie należało szukać, nikt nie zapuszczał swych bojaźliwych macek, co pozwalało mu dbać o swoje interesy, a ponadto – co nowego – je prowadzić. Nie przypuszczał, że pozostanie w Londynie na dłużej, jednak sprawy nabrały obrotu, któremu nie był w stanie, a nawet nie chciał się przeciwstawić. Wężowe drewno stało się częścią pewnej układanki, jej solidnym elementem dającym mu większy cel, coś ponad własne pobudki i pragnienia. Zapewne nie było to zauważalne gołym okiem, ale wiele w szatynie uległo zmianie, choć nie przypuszczał, iż w ogóle było to możliwe.
Rozlegające się pukanie odwróciło jego uwagę od manuskryptów znalezionych w tajemnej skrzyni. Wciąż je analizował, szukał korzystnych rozwiązań i możliwości wykorzystania ich do własnych planów, kto wie być może nawet inskrypcji klątw? Syreni alfabet był nietypowy, można nawet rzec, iż trudno spotykany, więc nauka takowe niosła za sobą same korzyści nawet w przypadku najprostszej komunikacji. Byłby głupcem, gdyby uważał, iż był jednym posiadaczem podobnych pergaminów, jednakże fakt niespotkania takowych podczas licznych podróży napawał optymizmem.
Podnosząc się z krzesła przysłonił znalezisko księgą, po czym chwyciwszy różdżkę skierował się do drzwi i gdy tylko je uchylił dostrzegł Rookwood, której wizyty spodziewał się od kilku dni.
-Umówiliśmy się na randkę?- uniósł brew mierząc ją od stóp do głów – nie dało się ukryć, że wyglądała zjawiskowo. Czyżby zamierzała wzbudzić zainteresowanie lokalnych zbirów? Takowi byli jej niegroźni wszak szatyn wiedział, iż lubiła się bawić. -Rozgość się.- rzucił zamykając za nią front i podszedł do barku, aby chwycić dodatkową szklaneczkę, bowiem pokaźna butelka trunku już zdobiła drewniany stół. -Fakt, że jej nie zabiłaś był wypadkiem przy pracy?- spytał z ciekawości uzupełniając szkło ognistą whisky. -Wpadłem na szlamę w Mungu, pech chciał, że także nie zdążyłem dopełnić dzieła. Czasem się zastanawiam, czy nie opłaciła swego szczęścia własnym rozumem.- rzucił wspominając wizytę u Tonks, którą w kulminacyjnym momencie mu przerwano.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]26.04.19 17:41
Nie czekała długo, drzwi uchyliły się kilka chwil później, odsłaniając znajomą sylwetkę i przystojną twarz runisty, którego przywitała zawadiackim uśmiechem w odpowiedzi na sugestię randki. Postąpiła krok do przodu, wsparła ramieniem o framugę, nonszalancko splatając ramiona na piersiach, by powiedzieć: - O tak, ale nim przejdziemy do rzeczy, najpierw krwawa gra wstępna, kochasiu.
Puściła mu perskie oczko, przestępując próg i zamykając za sobą drzwi; stroiła się tak jak chciała - dla samej siebie, nic sobie nie robiąc z komentarzy tych, których nie miała ochoty słuchać. Mogła prowokować strojem, kołysaniem bioder, wyzywającym spojrzeniem i słowem, ale nigdy się nie bała. Weszła w posiadanie potężnych mocy, stała się silną czarownicą, nie lękała się nokturnowych zbirów spod ciemnej gwiazdy - kim przy niej byli? Nikim.
Przeszła korytarzem do kuchni, nie pytając o drogę, była gościem Macnaira już kilkukrotnie, wciąż niewiele, ale zdawała czuć się swobodnie jak u siebie. Zawadiacki uśmiech starł z twarz kwaśny wyraz.
- Popełniłam błąd, że zamiast łba zajęłam się nogą, chcąc się zabawić - wyznała mu prawdę, nie widząc powodu, dla którego miałaby ją ukrywać. - Wiesz jak to jest z karaluchami. Ten robal przetrwa nawet koniec świata i szatańską pożogę. Najwyraźniej ze szlamą jest podobnie - mówiła dalej, wzdychając przy tym lekko. - Anomalia mogła lada chwila wybuchnąć, sam wiesz, że przejęcie jej mocy jest po stokroć dla nas istotniejsza. Karaluch zgnieciemy butem prędzej, czy później. Dziś sprawisz, że prędzej, czyż nie?
Ostatnim słowom towarzyszył promienny uśmiech, przywodzący na myśl małą dziewczynkę, która raduje się na myśl o wyśmienitej zabawie. Sigrun zajęła miejsce przy stole, biorąc do ręki szklankę, do której Drew nalał już ognistej whisky. Obracała ją w dłoniach, unosząc spojrzenie na runistę.
- Nie znam się na klątwach, ale ty z pewnością masz kilka ciekawych w zanadrzu. Opowiedz mi o nich - w głosie Sigrun rozbrzmiała ekscytacja na myśl o wszystkim, co mogło spotkać karalucha przez te kilka fiolek krwi, w których posiadanie weszła.
Co Macnair mógł jej zaoferować?
- Niech nie umiera za szybko. Powinna zdychać powoli i w męczarniach. Jak każda szlama - zastrzegła od razu. Od początku miała taki plan - jedynie anomalia pokrzyżowała jej plany.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Kuchnia [odnośnik]30.04.19 16:43
-Czyli to co lubisz najbardziej.- posłał jej zawadiacki uśmiech, gdy wspomniała o krwistej grze wstępnej, która swoiście kusiła samym swym wydźwiękiem. Dziś na talerzu mieli podaną szlamę, paskudną i wyjątkowo perfidną w uczynkach członkinię wrogiej organizacji, jaką należało rozbić od środka począwszy od jej najsilniejszych punktów. Nie wiedział, czy Tonks miała ważną pozycję w Zakonie, ale jej samozaparcie i oddanie mugolom, z pewnością owocowało pracowitością. Lucinda niewiele pomogła swymi informacjami w kwestii patronusów, jednak skoro Justine miała podobne możliwości w swym arsenale nie mogła być mało istotna.
Sama myśl możliwości uprzykrzenia dziewczynie życia, a może i nawet zakończenia go w olbrzymich męczarniach, napawała ekscytacją. Zemsta była słodka, a karma wyjątkowo okrutna, co zamierzał jej bezwzględnie udowodnić. Ryzykował wiele, w końcu najmniejszy wypadek przy pracy mógł być uporczywy w sutkach, ale wierzył w swoje możliwości oraz doświadczenie. Ponadto w towarzystwie pozostawała Sigrun – gdyby coś poszło nie tak zapewne skontaktuje się z odpowiednimi osobami. Nie posiadali w swych szeregach biegłego łamacza klątw, ale rozległa wiedza Rycerzy z pewnością była swego rodzaju kołem ratunkowym. W końcu w tej sytuacji nauki medyczne nie miały prawa bytu, jeśli przekleństwo zaatakuje szatyna skazany będzie na uczynność innego runisty, który także będzie zmuszony zaryzykować wiele. Mimo wszystko gra była warta świeczki.
Obserwował ją kątem oka, gdy zmierzała do stołu. Można było darzyć ją sympatią tudzież nie, ale urody tylko szaleniec skłonny był nie docenić. -Jeszcze pomyślę, że celowo pragniesz mnie rozproszyć.- uśmiechnął się przebiegle, po czym upił trunku, który wcześniej zacisnął w dłoni. Faktycznie czuła się jak u siebie, jednak w żaden sposób mu to nie wadziło. Zwykle nie miewał gości, choć ostatnie dni coraz częściej takowi pojawiali się w progach zacnego apartamentu.
Pokiwał głową w geście zrozumienia, gdy wspomniała o niebagatelnym, szalejącym źródle niestabilnej mocy. Anomalie były niesamowicie istotne, choć po ostatnim spotkaniu skłonny był dojść do wniosku, iż tylko dla niektórych z nich. Czyżby swoiste lekceważenie obowiązków miało zostać wnet naprawione? Rozkazy Czarnego Pana stanowiły priorytet.
Wspomnienie o klątwach wywołało na jego twarzy kolejny zawadiacki uśmiech. Był zafascynowany ów tematem, uwielbiał rozwodzić się o ich wszechstronności i potędze, choć niewielu było skłonnych wdać się w jakąkolwiek dyskusję tudzież pozostać chociaż biernym słuchaczem. Zwykle prawił o tym tylko z garstką osób, które podobnie jak on stawiali jakichkolwiek granic w kwestii swej wiedzy.
-Zależy czego pragniesz uzyskać. Skonania, czy długiej i mozolnej ku temu drodze?- uniósł brew wpatrując się w jej tęczówki. Z pewnością w szatyna oczach mogła dostrzec szalejące iskierki, nie mógł się doczekać jej wyboru – była kobietą i postanowił tą przyjemność zostawić właśnie dla niej.
-Samookaleczenie i wieczny smutek, otwarcie starych ran, aby nadal dawały o sobie znać, zwidy i mary, powolna utrata zmysłów i finalnie widzenie świata przez mgłę.- rozpoczął rozsiadając się na krześle. -Oczywiście są jeszcze perełki. Sfiksowanie; dopuszczanie się rzeczy, których nigdy by nie zrobiła z nutą strachu i płaczu. Pozostaje jeszcze ta, która zapewne spodoba Ci się najbardziej.- uśmiechnął się pod nosem wiedząc, iż była najtrudniejsza z możliwych i podjęcie się jej owiane było ogromnym ryzykiem. -Klątwa wilkołactwa.- uniósł kącik ust znając jej hobby. Czyżby nie było nim właśnie polowanie na takowe? -Ile fiolek krwi posiadasz?- dodał jeszcze nim zamilkł oczekując decyzji, a może i pytań. -Jedna dusza może być przeklęta kilkukrotnie.- tak gwoli ścisłości, nie musiała wybrać jednej sukienki z całej garderoby.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]08.05.19 17:31
Uśmiechnęła się kącikiem ust, potwierdzając, że właśnie to lubi najbardziej, nie wyobrażał sobie nawet jak - i jak ona definiowała krwawą grę wstępną. Poczuła w piersi dziwne ukłucie, które zignorowała, bo słowa te przywiodły jej na myśl Christophera; od przeszło pół roku zaginionego bliźniaczego brata, najlepiej rozumiejącego jej potrzeby i pragnienia w tym względzie. Odkąd zniknął polowała samotnie i nie sprawiało to jej już tak wielkiej radości - najwyższa pora by to zmienić, potrzebowała towarzystwa.
Zaśmiała się perliście na jego słowa o rozproszeniu; nie wątpiła we własną urodę i urok, lecz miała Drew za mężczyznę bardziej opanowanego i rozsądnego, na tyle bystrego, aby oprzeć się kobiecym wdziękom. - Jeśli tak łatwo rozprasza cię głębszy dekolt, dziwi mnie, że wciąż jesteś kawalerem, Drew. Jak to się stało, że nie biegają nam wokół stołu twoje przeurocze bąbelki? - spytała z przekąsm. Była ciekawa ile kobiet na jego drodze próbowało go usidlić; w to, że takie się pojawiły, nie wątpiła. Nie można było mu odmówić ani czaru osobistego, ani przystojnej aparycji, ani dobrej gadki. Zajmował się przemytem, oszustwami i zbrodnią, ale czyż zakazany owoc nie kusił najbardziej? Kobiety kochały złych chłopców. Najbardziej były urocze, gdy wymyślały sobie, ze to one, właśnie one, usidlą takiego i zmienią, ulepią jak z gliny na nowo, bo ich miłość go odmieni - śmiać jej się z tego chciało.
Napiła się jeszcze whisky, chwilę obracała szklankę w palcach, zastanawiając się nad słowami Drew. Chciała, aby Tonks zdechła, pewnego dnia zdechnie na pewno, ale by przy tym namęczyła się jak najdłużej.
- Jeśli rany otworzą się nagle, ktoś udzieli jej pomocy. To nie może być nic gwałtownego, za duże ryzyko, że prędko się zorientują i ją odratują. Niech to będzie... Bardziej subtelne. Ale niech wprawi ją w cierpienie, wiesz co mam na myśli? Niech powoli traci zmysły i rozum. Mówisz, że mogłaby zrobić to, czego nigdy by się nie dopuściła - co masz na myśli? Mogłaby zasabotować Zakon Feniksa? - dopytywała z ciekawością; nie doceniła starożytnych run, nie przyłożyła się do ich nauki nigdy dość, by zapamiętać choćby podstawowe symbole. Zaczynała żałować. Klątwy oferowały szeroki wachlarz możliwości zabawy z ofiarą. - Jej brat jest wilkołakiem. Jeśli nie zginie z mojej ręki wcześniej, sam ją dziabnie, to możemy pominąć - stwierdziła po krótkim zastanowieniu, machając ręką. Chociaż wizja rzucenia Tonks pod postacią kundla jej własnej nogi do pożarcia była niesłychanie zabawna. - Dwie. Można nałożyć na nią dwie klątwy jednocześnie?


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Kuchnia [odnośnik]21.05.19 21:27
Właściwie gdyby zaproponowała mu wspólne polowanie udałby się na nie z ogromną przyjemnością. Nigdy nie miał okazji znaleźć się na podobnym, a skoro tak wiele im poświęcała i tak bardzo sobie ceniła, to z pewnością były niesamowicie ekscytujące. Lubił próbować nowych rzeczy, doświadczać na własnej skórze pewnych wrażeń i choć nie miał nader wielkiego pojęcia jak to się w ogóle odbywa, to czuł, iż sprawdziłby się w roli kata. Nawet jeśli jego pomoc okazałaby się bardziej przeszkadzaniem, jak realnym osiągnięciem celu, to chociaż służyłby pokaźną ilością dobrego trunku. Czyż nie był to wspaniały układ?
Uniósł kącik ust widząc, że zrozumiała jego denny żart, a nawet wywołał on szeroki uśmiech na jej twarzy. Był mężczyzną i doceniał kobiece wdzięki lubiąc zawiesić na nich oko na dłużej. Zapewne w wirze pracy ciężko byłoby go rozproszyć, ale przecież nie należało to do rzeczy niemożliwych.
-Nie chodzi tylko o głęboki dekolt Rookwood, ale o całokształt.- wygiął wargi w ironicznym wyrazie w chwili gdy celowo zmierzył ją od stóp do głów. -Nie jestem samobójcą.- odparł pół żartem, pół serio. Nienawidził dzieci, nie wyobrażał sobie siebie w roli ojca i męża, który wracałby do gwarnego domu z nadzieją, że żona nie przesoliła zupy. Należał do wolnych duchów, osób niewiążących się w głębsze relacje – choć ostatnio ten aspekt został mocno nadszarpnięty, jednakże nie zamierzał mówić o tym głośno. Właściwie sam do tej pory nie przyznał ów faktu przed sobą, w końcu był wierny zasadom, które wykluczały podobną opcję. -Z resztą gdybym bawił gromadę małych pokrak nie podobałbym Ci się już tak bardzo.- dodał z szelmowskim uśmieszkiem ewidentnie się z nią drocząc.
Wysłuchał ze skupieniem jej uwag, bowiem poniekąd była jego klientką. Owszem cel był wspólny, praca nonprofit, ale to ona zdobyła krew i mogła z nią uczynić co tylko chciała. Wiedza o starożytnych runach miała pozostać mocą sprawczą, narzędziem, a jego doświadczenie mogło posłużyć za wskazówkę i próbę wskazania odpowiedniego toru. Nie zamierzał niczego narzucać, ani podejmować finalnych decyzji. - Klątwa Żywego Trupa prowadzi do znacznych ubytków w zmysłach. Nie wyciszy ich zupełnie, ale na tyle pogorszy, że uniemożliwi normalne funkcjonowanie. Klątwa Achlys jest przekleństwem wiecznego smutku; samookaleczenia, depresja, próby samobójcze. Ciekawa i nieszczególnie wymagająca, ale także przez to nietrudna do ściągnięcia dla doświadczonego łamacza.- skinął wolno głową, a następnie upił ognistej. -Owszem, można nałożyć dwie, nawet trzy tudzież cztery, jednak każda wiąże się z innym rytuałem. Musisz wiedzieć, że każda próba wiąże się z ogromnym ryzykiem dla mnie, bowiem niepowodzenie jest paskudne w skutkach. Nierzadko zdarzało się, że ten sam efekt pojawiał się u osoby pragnącej nanieść wskazane runy.- rzucił zerkając wprost w jej oczy. Wolał, aby miała świadomość, iż jeśli spróbują czegoś trudnego to błąd może ich wiele kosztować. -Gra jest warta świeczki, nie odpuszczę sobie tej przyjemności.- dodał, aby miała pewność, że nie zrezygnuje z ów okazji. - Klątwa Szaleńca działa na każdego inaczej, nie jesteś w stanie określić konkretnych skutków. Może, jednak wcale nie musi sabotować Zakonu, ale istnieje szansa, że przypadkiem pozbawi kogoś życia. Co jeśli akurat ów ofiarą będzie jeden z nich? Przekleństwo nakazuje robić rzeczy, których nigdy by się nie dopuściła, to jeden z etapów i uważam, że pozbawienie drugiego człowieka oddechu, jest jednym z aspektów, które nie przyszłyby jej do głowy o trzeźwych zmysłach.- uniósł kącik ust oczekując kolejnych pytań. Był pewien, że czym więcej mówił tym więcej takowych pojawiało się w głowie Śmierciożerczyni.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]25.05.19 17:09
Coraz mocniej ceniła sobie towarzystwo Macnaira, doskonale rozumiejącego jej poczucie humoru, podchwytującego dowcipy i skorego do podobnych. Nie pozostawał jej dłużny, nie unosił się honorem, nie chodził z kijem od miotły w tyłku - do tego chętnie wylewał za kołnierz, czegóż mogła chcieć więcej, jeśli chodziło o dobrą zabawę? Jeszcze kilka miesięcy wcześniej uważałaby bardziej, pozostała ostrożna, teraz jednak łączyła ich wspólna sprawa, nie mógł wbić jej noża w plecy, na tej płaszczyźnie - wydania władzom - zdradzić nie mógł. Może rzeczywiście powinna była zastanowić się nad wysunięciem Drew podobnej propozycji, choć wciąż czuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej na myśl, że towarzyszyć miałby jej ktoś inny niż Christopher. Zastanawiała się czasem, coraz rzadziej, gdzie się podziewał, czy wciąż żył? Zdawało jej się, że tak.
- Aż tak się lękasz trucizny w talerzu zupy? - spytała żartobliwie Sigrun. Macnair był jednym z nielicznych mężczyzn, którzy nie zwykli nieustannie zaznaczać swej wyższości jedynie przez fakt posiadania kutasa między udami, gdyby tylko nie wiedziała, że nie szanował prawie nikogo - pomyslałaby, że mógłby do utalentowanej żoneczki odnosić się z szacunkiem. Zostali jednak utkani w podobny sposób - uwiązanie kajdanami małżeństwo równało się wyrokowi. - To prawda. Tatuśkowie mnie nie kręcą - zaśmiała się perliście. Fakt, że Goyle miał dzieci zawsze jej gdzieś umykało. W ogóle nie myslała o jego rodzinie.
Wysłuchiwała jego opowieści o różnych klątwach z zaciekawieniem. Skupiła na nim swoje spojrzenie, od czasu do czasu podnosząc szklankę do ust, by wychylić z niej nieco whisky. Uniosła brwi, zdziwiona, kiedy wspomniał o wielkim ryzyku, które ponosił.
- Lękasz się? - zakpiła cicho, ale prędko rozwiał jej wątpliwości.
Nie mówiła o tym głośno, ale wierzyła, że Macnair był na tyle utalentowanym czarodziejem, by nie ucierpieć podczas rytuału. Mieli wszak unieszkodliwić brudną szlamę, a nie potężnego czarodzieja.
- Ona już i tak jest szalona, decydując się na walkę z czymś, czego nie rozumie i czemu nie jest w stanie sprostać - nie mają zielonego pojęcia jak potężny jest Czarny Pan. Zakon Feniksa zostanie zniszczony prędzej, czy później - stwierdziła Sigrun z niezachwianą pewnością. Zgniotą ich jak robaka: czy to za tydzień, czy miesiąc, czy za pół roku. Nie wiedziała kiedy, była jednak pewna, ze ta chwila nadejdzie - że Czarny Pan przejmie pełnię władzy i stworzy nowy, lepszy ład.
- Nie chcę, aby zorientowali się zbyt prędko i ściągnęli to z niej. Krew się wtedy zmarnuje - wyrzekła po chwili wahania. Opcji było zbyt wiele, by zdecydować pochopnie.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Kuchnia [odnośnik]04.06.19 13:04
Decyzja należała do niej samej; szatyn z pewnością nie zamierzał się narzucać, a tym bardziej zajmować czyjegoś miejsca na zasadzie „z braku laku”. Jeśli zdecydowałaby się pokazać mu swój świat z chęcią by z ów propozycji skorzystał, bowiem ona sama miała być wkrótce świadkiem jego codzienności. Czyż to nie nowe doświadczenia najbardziej kształciły człowieka? Wiedza stanowi potęgę, a praktyka jest najlepszym nauczycielem.
Zaśmiał się pod nosem na jej słowa i wygiął wargi w kpiącym wyrazie. -Myślę, że trucicielka byłaby całkiem ciekawą partnerką. Przesolona zupa nabrałaby nowego znaczenia.- pokiwał wolno głową, a następnie upił łyk ognistej dochodząc do wniosku, że właściwie był to najprostszy sposób na pozbycie się niewygodnego tudzież niewiernego życiowego towarzysza. Samotność zyskała kolejny plus – mógł śmiało pić bez obaw, że do piersiówki ktokolwiek doleje mu paskudnej substancji.
-Czyli to było potwierdzenie na moje przypuszczenie? Nie wiele trzeba bym faktycznie doszedł do wniosku, że przekleństwo jest podrzędnym celem twej wizyty.- rzucił żartobliwie spoglądając w jej kierunku. Nie szukał w ów wymianie zdań niczego konkretnego, po prostu lubił się z nią droczyć właściwie od chwili, w której przyszło mu ją poznać. Balansowali na granicy humoru i absolutnie nie brali niczego do siebie – tego wielu osobom brakowało.
Nie, nie lękał się, ale posiadał ogromne pokłady szacunku do starożytnej magii. Klątwy zbierały swe żniwo, igranie z nimi mogło przynieść wiele złego, dlatego do wszelkich swych działań podchodził racjonalnie. Obecna sytuacja była wyjątkowa, a wróg bezsprzeczny, więc zastosowanie nawet najtrudniejszych rozwiązań było warte ryzyka. -Ostrzegam. Tylko ja mogę stać się bezpośrednią ofiarą, ale Ty możesz oberwać rykoszetem.- uniósł brew przesuwając palcem wzdłuż rantu trzymanej szklanki. Nie był w stanie powiedzieć co konkretnie groziło im w przypadku niepowodzenia – musiała mieć tego pełną świadomość.
-Zatem co najbardziej przypadło Ci do gustu?- spytał finalnie zaraz po tym, gdy wysłuchał jej szybkiej analizy. Miała rację w kwestii krwi, zmarnowanie takowej uniemożliwi im ponowne próby.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]08.06.19 22:35
- Trucizna to ponoć broń kobieca, osobiście uważam, że są cholernie nudne - westchnęła z żalem, zgrabnie pomijając to, że przed laty sama otruła własnego męża. Nie była wtedy tak silna jak teraz. Nie znała tak potężnych czarów. Była młodą, zieloną dziewczyną, która pragnęła wyrwać się na wolność - i na niej rozkwitła. Niektóre czarownice nie czyniły tego nigdy, woląc pozostać przy bezpiecznych truciznach. Zaśmiała się głośno, rozbawiona jego sugestią, że w pierwszej kolejności pojawiła się tu dla jego towarzystwa. - Oczywiście, kotku, twoje towarzystwo jest prawdziwym celem mojej wizyty - stwierdziła kpiąco, robiąc do niego głupią minę i posyłając w powietrzu niewinnego całusa.
- Trudno.
Tylko tyle. Wzruszyła przy tym ramionami, niewiele robiąc sobie z tego, że mogłaby oberwać rykoszetem. To nie byłaby dla niej pierwszyzna. Zgłębiła tajniki czarnej magii już tak długo i intensywnie, by przekonać się boleśnie jaką cenę można było za to zapłacić. Nie raz i nie dwa zaciskała zęby z bólu, niemal przy tym krzyczała, ucząc się panować nad tymi plugawymi mocami - a mimo to pragnęła wciąż więcej i więcej. Nie bała się konsekwencji. Wiedziała też, że i Drew nie czuje przed nimi lęku. Jej pytanie było retoryczne, kpiące, taką już miała naturę szydercy, ale nie wątpiła przecież w niego - jakże by mogła? Był utalentowanym zaklinaczem, runistą o ogromnej wiedzy, nie dotarłby do tego punktu, jeśli czułby lek przed ewentualnymi konsekwencjami.
Zastanowiła się dłużej nad odpowiedzią, wbiła przy tym spojrzenie w whisky, którą wprawiała w ruch kręcąc szklanką, na jej twarzy malowało się głębokie zamyślenie. Krzywiła przy tym zabawnie usta, zmarszczyła brwi.
- Jest zbyt wiele ciekawych opcji, abym wybrała zbyt pochopnie - westchnęła po dłużej chwili, z nieukrywanym żalem i trudem, jak kobieta zastanawiająca się nad wyborem sukni, w której pójdzie do ołtarza - a nie klątwy, która miała przynieść zagładę szlamie. - Tyle rozkosznych scenariuszy. Tak niewiele krwi - mruknęła, wspierając łokieć o stół, policzek oparła o dłoń. - Nie wiem. Muszę się jeszcze zastanowić. Spodziewaj się niebawem mojej kolejnej wizyty, chyba nie masz nic przeciwko, co? - postanowiła w końcu, puszczając Macnairowi perskie oczko. Być może nie był to taki głupi pomysł, by odłożyć to w czasie. Szlama najpewniej spodziewała się, że to nastąpi, skoro na miejscu została jej noga, z której Rookwood mogła upuścić krwi. Lepiej odczekać, uśpić jej czujność, dobrze obmyślić plan. Uderzyć niespodziewanie.
- Skoro jednak już tu jestem, polej mi jeszcze - stwierdziła z uśmiechem, przesuwając w jego stronę pustą szklankę; nie miała zamiaru wychodzić aż tak szybko, zazwyczaj dobrze się z nim bawiła, a w ostatnim czasie - nerwowym, trudnym dla wszystkich - potrzebowali relaksu.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Kuchnia [odnośnik]29.07.19 20:48
-Popieram, w końcu trucizna to droga na skróty. Do celu, ale mimo wszystko na skróty.- skinął głową i uniósł szklaneczkę w geście toastu, po czym upił spory łyk. Nie dało się ukryć, że odkąd poznał dziewczynę zyskała sobie jego szacunek oraz sympatię – najzwyczajniej w świecie lubił spędzać z nią czas gawędząc o przelewie krwi, potędze i wszystkim innym, co z podobnymi tematami było związane. -Wiedziałem o tym od samego początku, ale mimo wszystko winszuję za niezwykle poważną i wymagającą grę wstępną.- uniósł kącik ust zerkając w jej kierunku. Posłany w jego kierunku „całus” nieco go rozbawił, choć mimo to wciąż starał się zachować teatralny wyraz twarzy.
Intrygowała go ta pewność siebie i upewniała w kwestii zyskanego respektu. Była odważna, skora do ryzyka, znała swą wartość i przede wszystkim miała jasno określony cel, który zamierzała osiągnąć wbrew wielu przeciwnościom. Dużo ich łączyło, dlatego wiedział, że uprzykrzenie życia szlamie to tylko jedno z kolejnych, cholernie interesujących przeżyć. Każdemu należało się nieco rozrywki.
Liczył, że nie przyjdzie popełnić mu przy niej jakiegokolwiek błędu. Był ceniony za swe umiejętności, ale mimo to każdorazowa porażka uderzała w jego ego, które później długi czas powracało do swego właściwego „poziomu”. Rzecz jasna podobne go uczyły, budziły w nim wewnętrzną siłę i pragnienie bycia lepszym, jednak nadszarpnięta duma pozostawiała po sobie ślad. Mógł pomylić się w każdej innej kwestii, jednak nie w tej, która szeroko i mozolnie rozpisana była na kartach jego własnej historii.
Pokiwał wolno głową na jej słowa, a następnie zamoczył wargi w trunku, który przyjemnie zapiekł go w gardle. Widział jej zamyślenie, rozumiał je, bowiem gdyby sam miał podjąć podobną decyzję to z pewnością musiałby opróżnić kilka wypełnionych po brzegi szklaneczek. Na trzeźwo myślało się nader zapobiegawczo, z głęboką analizą wszystkich za i przeciw, a gdy czuć było pokaźny szum w głowie to odpowiedzi nasuwały się same – najczęściej takie, za które później samego siebie by się nie posądzało. - Klątwa Gwardzisty otwiera stare rany i powoduje krwotoki. Przekleństwo nigdy nie zada nowych, wybornie bolących ran, ale może zmusić do nich ofiarę tudzież postawi ją przed własną przeszłością. Czasem to właśnie ona zabija o wiele szybciej, niżeli tortury.- psychika płatała figle, była najcięższym arsenałem, wybitnie groźną bronią, dlatego szatyn tak wiele zachowywał dla siebie. Tajemnice umierały w jego głowie nim zdążyły ujrzeć światło dzienne – a przynajmniej tak próbował sobie wmawiać. Klątwy nie dało się oszukać, wyciągnęłaby z niego wszystko co najgorsze, jednak to w końcu on był zaklinaczem i wiedział jak się bronić.
-Masz tyle czasu ile tylko zapragniesz.- posłał jej leniwy uśmiech i rozsiadł się nieco wygodniej na krześle by skrzyżować ramiona na piersi. -Polej, polej.- mruknął wywracając oczami, bowiem sama miała ręce i zapewne sprawnie nimi operowała, dlatego nie rozumiał powodu, dla którego miałby ją wyręczać. Daleko mu było do dżentelmena jeśli nie musiał przybrać podobnej maski. Westchnął przeciągle i z wyraźnym rozbawieniem, po czym wypełnił jej prośbę uzupełniając szkło po same brzegi. -Co jeśli nie uda Ci się utrzymać różdżki i wrócić do domu? Zadowoli Cię twarda podłoga? Szkoda aby ten zjawiskowy łaszek ubrudził się kurzem.- rzucił ironicznie puszczając jej oczko. Był dwuznaczny, oboje byli – czyli wszystko pozostawało w normie.

/zt x2




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]13.08.19 20:38
Dla szatyna brzmiało to jak misja niemożliwa, jeśli jednak pragnął zacząć być samowystarczalny i we własnych progach tworzyć bazy pod klątwy to musiał od czegoś zacząć. Nigdy nie był z eliksirami za pan brat, nawet jeszcze kiedy przebywał w Hogwarcie to jego oceny nie napawały dumą – ot, po prostu nie była to umiejętność, którą pragnął posiąść. Obecnie jednak zmuszony był nadrobić zaległości i wziąć się do roboty, bowiem przyjmował coraz więcej zleceń odkąd kapryśna pogoda i panujące anomalie znacznie utrudniły mu poszukiwania. Pobieranie niezbędnej podstawy od znajomych alchemików wchodziło w grę, lecz skoro nie było to nic trudnego to dlaczego nie mógł spróbować sam?
Dźwignąwszy z półki jedną z ksiąg zmył dłonią z wierzchu kurz, by upewnić się czy aby na pewno jest to ta, której poszukiwał, a następnie udał się do drewnianego stołu i zajął krzesło. Ułożył na blacie starodruk i otworzył go na pierwszej stronie starając się odnaleźć w szerokim spisie interesujące go podstawy. Liczył, że dzięki temu krok po kroku przebrnie przez całą procedurę i bez zbędnych komplikacji uda mu się uzyskać założony efekt. Niejednokrotnie słyszał już o wybuchających kociołkach, nawet zdarzyło mu się być takowej sytuacji światkiem, dlatego za wszelką cenę chciał tego uniknąć i wolał podeprzeć się czyjąś spisaną wiedzą niżeli własnym, marnym doświadczeniem.
Przygotowany wcześniej cynowy kociołek ustawił nad małym paleniskiem, po czym rzucił okiem na przygotowane ingrediencje. Nie mógł się pomylić – właściwie cała procedura wydawała się dość prosta, więc jeśli eliksir okaże się nieudany to chyba faktycznie będzie musiał poprosić kogoś o dodatkowe wskazówki. W księdze wszystko odnośnie Eliksiru Grozy podane było krok po kroku; zatem wykonał kolejny i gdy woda zaczęła nieco wrzeć wrzucił włosie akromantuli stanowiące serce magicznego płynu. Musiał pamiętać, aby dobrać odpowiednio składniki i omyłkowo nie pomylić tych plugawych ze szlachetnymi, stąd kolejno dodał kwiat męczennicy będący jedynym pochodzenia roślinnego oraz drugie z czterech odzwierzęcych – żółć kobry. Zmieniający się kolor oraz coraz brzydszy zapach wskazywały, że póki co nie popełnił żadnego błędu, a zatem kontynuował i zamieszał zawartość kociołka raz w prawą stronę i cztery razy w lewą. Zastanawiał się przy tym czy kierunek miał jakiekolwiek znaczenie, jednak nie chciał tego sprawdzać. Coraz bardziej mętna barwa była sygnałem do dodania ostatnich składników, a mianowicie żądła osy oraz jadu ogończa, co też uczynił wolnym, aczkolwiek precyzyjnym ruchem dłoni.
Wpatrując się w płyn wiedział, iż teraz pozostało mu jedynie czekać na efekty z zegarkiem w ręku – przyszłe minuty miały mu pokazać, czy eliksir będzie w ogóle zdatny do użycia. Chwyciwszy szkło uzupełnił je ognistą whisky i w towarzystwie takowej oczekiwał na odpowiedni moment.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]13.08.19 20:38
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 39
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]13.08.19 20:48
Minuty mijały wolno, czas przeciągał się nieubłagalnie, ale czuł, iż dobrym znakiem był fakt, że kociołek wciąż nie wybuchnął. Czyżby szczęście mu dopisało? Uważał, że czasem warto było zaryzykować – choć nie było to nic, co mogłoby odbić się na jego zdrowiu – i podjąć próbę wykonania czegoś samodzielnie. Dopaliwszy papierosa, którego dogasił w metalowej popielniczce i upiwszy do dna ognistą whisky zajrzał do eliksiru, który przybrał barwę o jakiej mowa była w księdze. Uśmiechnął się nieznacznie na ów widok, a następnie zgasił palenisko chcąc pozwolić miksturze wystygnąć. Doczytał, że było to niezbędne, aby przelać ją do szklanego flakonu.
Nie był przekonany o swym sukcesie, choć wszelkie elementy na takowy wskazywały. Zapewne nie przetestuje eliksiru na sobie, ale był to dobry krok w kierunku tworzenia własnych baz pod klątwy.

/zt




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Kuchnia [odnośnik]01.09.19 21:50

10 luty '57

Nigdy nie przepadał za stosowaniem klątw nakładanych na przedmioty, nie ufając ich faktycznej użyteczności i nie jednokrotnie słysząc, jak ich stosownie obracało się przeciwko pomysłodawcom. Oczywiście brał pod uwagę, że najpewniej wynikało to z głupoty tych, którzy nieumiejętnie obchodzili się z takowymi. Nie mniej sam sięgał po takie środki w ostateczności, a obecny przypadek do takich należał. Potrzebował, aby pewna osoba zniknęła z pola widzenia i przestała spoglądać mu na ręce w tak otwarty sposób. Dlatego, kiedy wszystkie inne łagodne oraz legalne środki zawiodły na całej linii, pozostało sięgnąć po ostatnią rzeczy. Klątwę.
Wystarczająco upierdliwą, aby usunęła w cień przeszkodę, ale nie zabiła… chociaż może to nie byłoby najgorsze rozwiązanie? Spokój, który nie zostanie już nigdy zmącony, to ciekawa perspektywa.
Macnair był w tej chwili jedyną odpowiednią osobą, do której mógł się zwrócić i co najważniejsze poza niezbędnymi pytaniami, nie dociekał. Mimo że mu nie ufał z czystej ostrożności, to jednak wiedział, że ten wykona swoją robotę dobrze i jakby nie patrzeć był w tym wystarczająco ogarnięty, co potwierdziało kilka wcześniejszych transakcji.
Wspiął się po schodach, chcąc załatwić wszystko jak najszybciej i wyjść z sypiącego się budynku. Kiedy było się przyzwyczajonym do wygody i przepychu Pallas Manor, wejście do takiego miejsca, wzbudzało wręcz dyskomfort i potrzebę opuszczenia go jak najszybciej.
Zatrzymał się przed drzwiami, czując ten sam niepokój, jaki towarzyszył mu za każdym razem, gdy sytuacja zmuszała go do przyjścia tutaj. Może do kogoś innego wszedłby bez zastanowienia, ale świadomość, że Drew żywo interesuje się klątwami, zniechęcała do swobodnego i bezmyślnego przejścia przez drzwi. Kto wie jakie cholerstwo mógł nagle nałożyć, aby nikt nieproszony nie wpadał do niego bez zapowiedzi.
Zapukał mocniej w drzwi, aby uświadomić właściciela mieszkania, że ktoś postanowił go odwiedzić. Czekał cierpliwie, chociaż wbrew pozorom nie była to jego najmocniejsza cecha. Kiedy tylko mógł, przekroczył próg, spoglądając na mężczyznę i wyciągając rękę, aby uścisnąć mu dłoń. Był to pewien odruch i zwyczajnie dobre wychowanie. Wszedł nieco w głąb mieszkania, by zaraz przekroczyć próg kuchni. Skupił ponownie spojrzenie na mężczyźnie.
- Potrzebuję, niewielkiej przysługi, a raczej klątwy — rzucił spokojnie, darując sobie powitania.- Jak zawsze opłacalnej dla ciebie — dodał, wiedząc, że pieniądz zawsze przekona do współpracy. Wsunął dłonie w kieszenie płaszcza, zamknął palce jednej dłoni na błyskotce, która miała posłużyć za przedmiot, na który nałożona zostanie klątwa. Zdobycie tego było już wystarczająco ciężkie, aby teraz upewnić się, że innego rozwiązania już nie ma. Wyciągnął z kieszeni sygnet i położył na blacie stołu.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Kuchnia [odnośnik]23.09.19 22:18
Wieczór planował spędzić na czytaniu świeżutkiego nabytku - runiczny manuskrypt, który dość przypadkowo wpadł mu w ręce kusił nie tylko samym nagłówkiem, ale przede wszystkim rzadko używanymi znakami, co jasno wskazywało na kunszt i doświadczenie autora. Zdobywanie wiedzy, mimo iż wielu sądziło, że był w tym nader przesadny, należało do priorytetów szatyna. Nie wyobrażał sobie przegapić najmniejszej okazji na zapoznanie się z nowymi informacjami oraz pracami innych czarodziejów, bowiem to właśnie one poszerzały horyzonty i umożliwiały analizę własnego podejścia do pewnych tematów. Nigdy nie uważał, że był w czymś najlepszy – popełniał błędy, jak każdy, lecz uparcie dążył do możliwie największego ich zminimalizowania i to właśnie zapewniała nieustanna praktyka. Klątwy były jego pasją, nic nie nurtowało go bardziej niżeli ich diabelska struktura oraz nieograniczone możliwości manipulowania czyjąś codziennością, a nawet życiem. Z pewnością tych nakładanych bezpośrednio na osobę miał za sobą mniej z uwagi na podstawowe ograniczenie – krew ofiary, którą niesamowicie ciężko było zdobyć. Klienci zwykle nie byli w posiadaniu takowej, dlatego opierali swe plany o zaklęte przedmioty niosące za sobą podobne, fatalne skutki, ale z większym ryzykiem przeklęcia nie tego człowieka. To już jednak nie był jego problem – dostarczenie wyjątkowej przesyłki pozostawiał im samym.
Chwytając w dłoń wypełnioną po brzegi szklaneczkę przewrócił wyraźnie stary skrypt na drugą stronę. Zachował przy tym wyjątkową ostrożność, gdyż każdy kolejny wers wprawiał go w coraz większą zadumę, a liczne zapiski na osobnym papierze wskazywały na wyjątkową wartość znaleziska. Nie chciał go w żaden sposób uszkodzić i tym samym uniemożliwić sobie dalszą analizę.
Momentalnie w mieszkaniu rozległo się głośne pukanie, co wyrwało go z zamyślenia. Wykrzywił usta w grymasie, po czym podniósł się z krzesła wzdychając pod nosem i ubrał czarną koszulę, którą wcześniej rzucił na blat stołu. Nie spodziewał się gości, ale najwyraźniej ktoś oczekiwał jego towarzystwa – czyżby Sigrun przypałętała się z flaszką? A może Caelan pragnął pomarudzić na ich wspólny biznes?
Otworzywszy drzwi jego oczom ukazał się Crouch na co nieznacznie uniósł brew. Nie spodziewał się jego wizyty tym bardziej, że nie poprzedził takowej sową. Czyżby sprawa była nagła i niecierpiąca zwłoki? -Jak zawsze jestem zainteresowany.- odpowiedział i uścisnął jego dłoń w geście powitania, a następnie zaprosił go do środka. Domyślał się, że lord nie czuł się najlepiej w jego progach, co potwierdził momentalnym przejściem do sedna sprawy, ale nieszczególnie miał z tego powodu wyrzuty sumienia. -Czego konkretnie potrzebujesz?- spytał podchodząc do barku, z którego chwycił dodatkową whiskaczówkę i uzupełnił ją po brzegi podając gościowi.
Zerknąwszy kątem oka na sygnet domyślił się, że to właśnie on miał stać się nośnikiem klątwy – pozostawało pytanie jakiej?




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair

Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach