Kasyno Crockfords
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★★
[bylobrzydkobedzieladnie]
Kasyno Crockfords
Najstarsze kasyno Anglii działa prężnie od przeszło trzystu lat; obsługa baczy, by do środka nie wyszły osobistości niepożądane, nieodpowiednio ubrane, nieobyte, czy mniej majętne. Zbiera się w nim śmietanka towarzyska Londynu. Wystrój wnętrza ukierunkowany jest na zamożnych gości; elegancki, drogi, ociekający luksusem.
Niegdyś przyjmowano tu wszystkich, również mugoli – teraz jednak wszystkie sale są przeznaczone tylko i wyłącznie dla czarodziejów. Zaklęcia ochronne, które wcześniej maskowały niektóre pomieszczenia przed wzrokiem niemagicznych, zostały zdjęte. Kasyno nie cieszy się jednak taką popularnością jak przed wojną, niewielu może pozwolić sobie na przywilej trwonienia pieniędzy na hazard.
Goblińscy krupierzy bacznie przyglądają się gościom i uważnie patrzą im na ręce podczas gier, kelnerzy roznoszą drinki, zręcznie lawirując pomiędzy stolikami. W Crockfords można zagrać w karty, kości, czy czarodziejską ruletkę. W powietrzu unosi się gęsty, drażniący zapach nikotyny, a przy ścianach czujne oko dostrzeże kilku milczących czarodziejów, zapewne pełniących funkcje dyskretnych ochroniarzy tego miejsca.
Niegdyś przyjmowano tu wszystkich, również mugoli – teraz jednak wszystkie sale są przeznaczone tylko i wyłącznie dla czarodziejów. Zaklęcia ochronne, które wcześniej maskowały niektóre pomieszczenia przed wzrokiem niemagicznych, zostały zdjęte. Kasyno nie cieszy się jednak taką popularnością jak przed wojną, niewielu może pozwolić sobie na przywilej trwonienia pieniędzy na hazard.
Goblińscy krupierzy bacznie przyglądają się gościom i uważnie patrzą im na ręce podczas gier, kelnerzy roznoszą drinki, zręcznie lawirując pomiędzy stolikami. W Crockfords można zagrać w karty, kości, czy czarodziejską ruletkę. W powietrzu unosi się gęsty, drażniący zapach nikotyny, a przy ścianach czujne oko dostrzeże kilku milczących czarodziejów, zapewne pełniących funkcje dyskretnych ochroniarzy tego miejsca.
Możliwość gry w czarodziejskie oczko
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:31, w całości zmieniany 5 razy
Przywitałem się serdecznie z Corvusem. Zasiadł po mojej lewicy, bez zawahania będąc mi wsparciem w trakcie trwającej rozgrywki. Jeśli mieliśmy dziś płukać przełyki Toujours Pur, to razem, co natchnęło mnie dobrym humorem. Znacznie lepszym, mimo iż Caesar ociągał się z dołączeniem do mnie, najwyraźniej nadal bawiąc się swym porożem.
Rzuciłem krótkie spojrzenie na Tristana Rosiera, skinąwszy mu nieznacznie głową, po czym przywitałem się również skinieniem z Morgothem Yaxleyem, który zasiadł pomiędzy nami. Od Morgotha oddzielił mnie Samael Avery. Nie sądziłem, że zajmie miejsce tuż obok mnie, ale miało to raczej związek z jego przyjaźniami, nie zaś nienawiścią Lestrane’a.
Rzuciłem jeszcze ostatnie spojrzenie Selwynowi, który zdecydował się postawić swą trzeźwość na mnie, po czym poprosiłem o odsłonięcie kart.
Rzuciłem krótkie spojrzenie na Tristana Rosiera, skinąwszy mu nieznacznie głową, po czym przywitałem się również skinieniem z Morgothem Yaxleyem, który zasiadł pomiędzy nami. Od Morgotha oddzielił mnie Samael Avery. Nie sądziłem, że zajmie miejsce tuż obok mnie, ale miało to raczej związek z jego przyjaźniami, nie zaś nienawiścią Lestrane’a.
Rzuciłem jeszcze ostatnie spojrzenie Selwynowi, który zdecydował się postawić swą trzeźwość na mnie, po czym poprosiłem o odsłonięcie kart.
Gość
Gość
The member 'Cygnus Black III' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
krzesełko numer 21, niech oczko będzie szczęśliwe dla pijusa z karniakami! wybaczcie chaos, trochę nie ogarniam i muszę się wgryźć, ale jakby ktoś chciał rozmawiać, to zagadujcie, teraz postaram się reagować w jakiś bardziej ożywiony sposób, a nie tylko pić i oceniać w ciszy xd
Nie rozpaczał. Dla niego Eilis, a przynajmniej Eilis taka, jaką znał w czasach Hogwartu, umarła już dawno temu, a osoba dołączająca do jego dumnego rodu bez aprobaty tak dużej jego części, była mu zupełnie obca. Oczywiście przestrzegał zasad dobrego wychowania, lecz pozorna wesołość, z jaką wyginał usta w uprzejmym uśmiechu nie sięgała oczu, z których bezustannie bił chłód dedykowany najnowszej lady Avery. Naturalna selekcja zebrała swoje żniwo, nie było się nad czym rozczulać. Od początku wiedział, że jest zbyt słaba, by unieść ciężar nabytego niezasłużenie tytułu.
Szkoda, że ślub odbył się tak szybko. To była pierwsza myśl, jaka zaświtała w głowie Perseusa na wieść o nagłym zgonie Eilis. Szkoda, że umierała z nazwiskiem Avery. Szkoda, że cień żałoby ponownie padł na familię, w której mało kto zdawał się być poruszony całym zajściem. Szkoda, że miało to miejsce przed Sabatem. Wielka szkoda.
Czy pojawiając się w kasynie w duecie z Sorenem, wyglądali tak, jakby solidaryzowali się w obliczu tej wielkiej tragedii? Niech patrzą, niech w domysłach toną jak w bagnie, podczas gdy prawda jest zupełnie inna - to nad odejściem Allison deliberowali przed przyjściem, chociaż młodszy Avery instynktownie czuł, że coś mu umyka, że nie wie wszystkiego. Przekazana przez kuzyna informacja uderzyła go jak obuchem w głowę, bliźniaki były dla niego jak rodzone rodzeństwo, z którym z racji minimalnej różnicy wieku niejednokrotnie osiągał lepsze porozumienie niż z Leandrą. Już raz Allison zniknęła, już raz wyjechała na sześć długich lat. Dlaczego teraz miałaby nie zechcieć wrócić już nigdy? Perseus nie rozumiał tego, nie potrafił zrozumieć, a największe przyjęcie roku, podczas którego miał zadebiutować z Lilith jako narzeczeństwo, nagle zbrzydło w jego oczach.
Alienowali się. Po wymienieniu przepisowej ilości uprzejmości ze wszystkimi, z którymi wypadało się przywitać jeszcze przez jakiś czas pochylał się tylko w kierunku Sorena, by przyciszonym głosem rozprawiać nad tematami wszelakimi, byleby tylko odciągnąć jego myśli od Allison. Był właśnie w trakcie wyrażania swojego niesłabnącego zdziwienia z powodu obecności co poniektórych person, które jego zdaniem w ogóle nie powinny otrzymywać zaproszeń na tak znamienite wydarzenia ani szczycić się tytułami, gdy w kasynie pojawiła się lady Nott, a pobliskie stoliki utworzyły jeden duży, zwiastując oficjalne rozpoczęcie zabawy. Wargi Avery’ego drgnęły w rozbawieniu, gdy Adelaide, nie patyczkując się zbytnio, sprzedała pstryczek w nos Weasley’owi. Nie wypadało odrzucać propozycji tak wyjątkowej kobiety.
- Przyłączmy się do gry - rzucił, lekko poklepując Sorena po ramieniu. Gdyby tylko wiedział, że przyjdzie mu pić karniaki za opóźnienie w podjęciu decyzji o braniu udziału w rozgrywkach, może zastanowiłby się drugi raz.
A może nie.
Nie rozpaczał. Dla niego Eilis, a przynajmniej Eilis taka, jaką znał w czasach Hogwartu, umarła już dawno temu, a osoba dołączająca do jego dumnego rodu bez aprobaty tak dużej jego części, była mu zupełnie obca. Oczywiście przestrzegał zasad dobrego wychowania, lecz pozorna wesołość, z jaką wyginał usta w uprzejmym uśmiechu nie sięgała oczu, z których bezustannie bił chłód dedykowany najnowszej lady Avery. Naturalna selekcja zebrała swoje żniwo, nie było się nad czym rozczulać. Od początku wiedział, że jest zbyt słaba, by unieść ciężar nabytego niezasłużenie tytułu.
Szkoda, że ślub odbył się tak szybko. To była pierwsza myśl, jaka zaświtała w głowie Perseusa na wieść o nagłym zgonie Eilis. Szkoda, że umierała z nazwiskiem Avery. Szkoda, że cień żałoby ponownie padł na familię, w której mało kto zdawał się być poruszony całym zajściem. Szkoda, że miało to miejsce przed Sabatem. Wielka szkoda.
Czy pojawiając się w kasynie w duecie z Sorenem, wyglądali tak, jakby solidaryzowali się w obliczu tej wielkiej tragedii? Niech patrzą, niech w domysłach toną jak w bagnie, podczas gdy prawda jest zupełnie inna - to nad odejściem Allison deliberowali przed przyjściem, chociaż młodszy Avery instynktownie czuł, że coś mu umyka, że nie wie wszystkiego. Przekazana przez kuzyna informacja uderzyła go jak obuchem w głowę, bliźniaki były dla niego jak rodzone rodzeństwo, z którym z racji minimalnej różnicy wieku niejednokrotnie osiągał lepsze porozumienie niż z Leandrą. Już raz Allison zniknęła, już raz wyjechała na sześć długich lat. Dlaczego teraz miałaby nie zechcieć wrócić już nigdy? Perseus nie rozumiał tego, nie potrafił zrozumieć, a największe przyjęcie roku, podczas którego miał zadebiutować z Lilith jako narzeczeństwo, nagle zbrzydło w jego oczach.
Alienowali się. Po wymienieniu przepisowej ilości uprzejmości ze wszystkimi, z którymi wypadało się przywitać jeszcze przez jakiś czas pochylał się tylko w kierunku Sorena, by przyciszonym głosem rozprawiać nad tematami wszelakimi, byleby tylko odciągnąć jego myśli od Allison. Był właśnie w trakcie wyrażania swojego niesłabnącego zdziwienia z powodu obecności co poniektórych person, które jego zdaniem w ogóle nie powinny otrzymywać zaproszeń na tak znamienite wydarzenia ani szczycić się tytułami, gdy w kasynie pojawiła się lady Nott, a pobliskie stoliki utworzyły jeden duży, zwiastując oficjalne rozpoczęcie zabawy. Wargi Avery’ego drgnęły w rozbawieniu, gdy Adelaide, nie patyczkując się zbytnio, sprzedała pstryczek w nos Weasley’owi. Nie wypadało odrzucać propozycji tak wyjątkowej kobiety.
- Przyłączmy się do gry - rzucił, lekko poklepując Sorena po ramieniu. Gdyby tylko wiedział, że przyjdzie mu pić karniaki za opóźnienie w podjęciu decyzji o braniu udziału w rozgrywkach, może zastanowiłby się drugi raz.
A może nie.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
10
Zasiedli za stołem do pokera, ale jeszcze nie zdążyli nawet kupić żetonów czy rozdać kart, gdy do pomieszczenia weszła jak zwykle rozpościerając wokół specyficzną aurę Lady Nott. Ciocia mimo swojego wieku naprawdę potrafiła zrobić dobre wrażenie i wyglądała po prostu przepięknie. Jak każda dama z rodu Nottów. Był dumny, że to właśnie jego ród jest odpowiedzialny za sabaty, które zawsze były najbardziej wyczekiwanymi imprezami dla arystokratów. Uśmiechnął się, gdy cioteczka do nich podeszła. Niby dobijał już do trzydziestki, ale ciotka traktowała go dalej jak dziecko. Z tą różnicą, że jako mały chłopiec nie przejmował się tym, jako nastolatek się wkurzał, a teraz po prostu rozczulało go to, że tak bardzo dba o to by dobrze się prezentował. Był pewien, że ten kołnierzyk był dobrze ułożony, ale gest i tak był bardzo miły.
- Dziękuję, ciociu – odpowiedział, ale nie był pewien, czy w ogóle zdążyła to usłyszeć, bo zaraz już zajmowała się gośćmi. Obowiązek to jednak obowiązek. Nawet jak bardzo by przyjemnym ten obowiązek nie był. Spojrzał na kuzynów, Tristana i Lorda Carowa, który chyba dla jego nieszczęścia przyłączył się do ich grupki. Adrien Carrow był lekarzem Beatrice. Może i Nick wiedział, że to nie jego wina.. ale dalej miał mu za złe śmierć kuzynki. Może i lepiej, że zdążyli tylko wymienić uprzejmości. Ciotka natomiast nie miała zamiaru marnować czasu i zaaranżowała grę. Hazard był chyba jedną z ulubionych rozrywek arystokratów, którzy pieniędzmi akurat się nie przejmowali. No może z wyjątkiem Weasleyów. Oni nie mieli czego postawić. To było po prostu żałosne, że w ogóle ich przedstawiciel pojawił się w takim miejscu. Zajął miejsce bok Cassiusa i już chwilę potem miał przed sobą karty. Niby to tylko zabawa ale znał jakość alkoholu od ciotki, a właściwie to jego zawartość precentowa, a nie chciał pojawiać się na sabacie w kiepskim stanie. Dlatego miał nadzieję, że akurat dzisiaj karty będą go lubiły, bo miał do stracenia nie tylko pieniądze.
Zasiedli za stołem do pokera, ale jeszcze nie zdążyli nawet kupić żetonów czy rozdać kart, gdy do pomieszczenia weszła jak zwykle rozpościerając wokół specyficzną aurę Lady Nott. Ciocia mimo swojego wieku naprawdę potrafiła zrobić dobre wrażenie i wyglądała po prostu przepięknie. Jak każda dama z rodu Nottów. Był dumny, że to właśnie jego ród jest odpowiedzialny za sabaty, które zawsze były najbardziej wyczekiwanymi imprezami dla arystokratów. Uśmiechnął się, gdy cioteczka do nich podeszła. Niby dobijał już do trzydziestki, ale ciotka traktowała go dalej jak dziecko. Z tą różnicą, że jako mały chłopiec nie przejmował się tym, jako nastolatek się wkurzał, a teraz po prostu rozczulało go to, że tak bardzo dba o to by dobrze się prezentował. Był pewien, że ten kołnierzyk był dobrze ułożony, ale gest i tak był bardzo miły.
- Dziękuję, ciociu – odpowiedział, ale nie był pewien, czy w ogóle zdążyła to usłyszeć, bo zaraz już zajmowała się gośćmi. Obowiązek to jednak obowiązek. Nawet jak bardzo by przyjemnym ten obowiązek nie był. Spojrzał na kuzynów, Tristana i Lorda Carowa, który chyba dla jego nieszczęścia przyłączył się do ich grupki. Adrien Carrow był lekarzem Beatrice. Może i Nick wiedział, że to nie jego wina.. ale dalej miał mu za złe śmierć kuzynki. Może i lepiej, że zdążyli tylko wymienić uprzejmości. Ciotka natomiast nie miała zamiaru marnować czasu i zaaranżowała grę. Hazard był chyba jedną z ulubionych rozrywek arystokratów, którzy pieniędzmi akurat się nie przejmowali. No może z wyjątkiem Weasleyów. Oni nie mieli czego postawić. To było po prostu żałosne, że w ogóle ich przedstawiciel pojawił się w takim miejscu. Zajął miejsce bok Cassiusa i już chwilę potem miał przed sobą karty. Niby to tylko zabawa ale znał jakość alkoholu od ciotki, a właściwie to jego zawartość precentowa, a nie chciał pojawiać się na sabacie w kiepskim stanie. Dlatego miał nadzieję, że akurat dzisiaj karty będą go lubiły, bo miał do stracenia nie tylko pieniądze.
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Nicholas Nott' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
24 biorę, póki wolne, by nie siedzieć koło persa :x
Rudzielec przypuszczał, że dzisiaj będzie ofiarą numer jeden podczas całej tej atrakcji. Chyba było mało osób, które nie nienawidziły jego rodu. Można by nawet na jednej dłoni wymienić, które to są osoby na dzisiejszym sabacie. Ale tego nie zrobi. Przynajmniej wie, z kim może bezpiecznie porozmawiać bez żądnych wymuszonych uśmiechów.
Lecz zanim wydobył kolejne słowa, zjawiła się ona. Lady Nott, która nie omieszkała się wspomnieć oczywiście o nim. Rudzielec przytaknął głową chcąc z nią się zgodzić co do zabawy. Lecz tak prawdę tym kiwnięciem w myślach wyraził zgodę na spopielenie jej zwłok. Niech spłonie za swe słowa, za zaproszenie, za pomysł robienia sabatu w kasynie. Plusem było to, co Glaucus przemówił do rudzielca.
- Chociaż to. Chociaż może nie będę zbyt często wywoływany do tej gry.- dodał wstając z miejsca i zajął miejsce koło szwagra, jak i Williama, któremu skinął głową na powitanie. Gra się zaczęła i pierwszą rundę wygrał lord Flint, któremu rudzielec posłał spojrzenie bez żadnego większego zachwytu. Kolejne starcie.
- A liczyłem na jego przegraną.- skomentował Glaucusowi fakt, ze Nott wygrał drugą rozgrywkę. Jak to jest, że gdy Notty mają przegrywać, wygrywają? No cóż, pozostaje nadzieja, że któryś inny po prostu przegra. I tak będzie życzyć, nawet jeśli będzie musiał typować za cenę karniaka.
Rudzielec przypuszczał, że dzisiaj będzie ofiarą numer jeden podczas całej tej atrakcji. Chyba było mało osób, które nie nienawidziły jego rodu. Można by nawet na jednej dłoni wymienić, które to są osoby na dzisiejszym sabacie. Ale tego nie zrobi. Przynajmniej wie, z kim może bezpiecznie porozmawiać bez żądnych wymuszonych uśmiechów.
Lecz zanim wydobył kolejne słowa, zjawiła się ona. Lady Nott, która nie omieszkała się wspomnieć oczywiście o nim. Rudzielec przytaknął głową chcąc z nią się zgodzić co do zabawy. Lecz tak prawdę tym kiwnięciem w myślach wyraził zgodę na spopielenie jej zwłok. Niech spłonie za swe słowa, za zaproszenie, za pomysł robienia sabatu w kasynie. Plusem było to, co Glaucus przemówił do rudzielca.
- Chociaż to. Chociaż może nie będę zbyt często wywoływany do tej gry.- dodał wstając z miejsca i zajął miejsce koło szwagra, jak i Williama, któremu skinął głową na powitanie. Gra się zaczęła i pierwszą rundę wygrał lord Flint, któremu rudzielec posłał spojrzenie bez żadnego większego zachwytu. Kolejne starcie.
- A liczyłem na jego przegraną.- skomentował Glaucusowi fakt, ze Nott wygrał drugą rozgrywkę. Jak to jest, że gdy Notty mają przegrywać, wygrywają? No cóż, pozostaje nadzieja, że któryś inny po prostu przegra. I tak będzie życzyć, nawet jeśli będzie musiał typować za cenę karniaka.
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Cygnus: 2+3=5
Nicholas: 9+0=9
9>5
Wygrywa Nicholas, piją: Cygnus, William, Corvus, Deimos
Nicholas: 9+0=9
9>5
Wygrywa Nicholas, piją: Cygnus, William, Corvus, Deimos
W następnej turze grają ze sobą dwie pierwsze wylosowane osoby, kolejne trzy obstawiają.
- Zasady gry:
- BAKARAT1. Krupier (Mistrz Gry) za pomocą kości typuje dwóch graczy, którzy rozgrywają ze sobą kolejkę oraz trzech, którzy obstawiają zwycięzcę. Jeśli któreś imiona się dublują, uznaje się pierwsze wylosowane imię, a zamiast drugiego bierze się pod uwagę postać siedzącą po prawej stronie (niższy numerek krzesełka) postaci zdublowanej (lub dalej po prawej, jeśli to wciąż będzie osoba zdublowana).
2. W ciągu 3 godzin pozostali gracze powinni napisać post, w którym obstawiają zwycięzcę (osobę, która osiągnie największą liczbę oczek). W przypadku ominięcia kolejki (nie napisania postu) traktuje się to jako błędne wytypowanie.
3. Po obstawieniu zwycięzcy osoby wytypowane rzucają dwoma kośćmi, jedną kier i jedną pik w takim czasie, aby zdążyć przed upływem 6 godzin od poprzedniej wiadomości MG. Jeśli tego nie zrobią, MG losuje za nich, ale wówczas zwycięzca nie otrzymuje punktów.OBLICZANIE WYNIKÓW4. O wyniku rozgrywki decyduje liczba zdobytych punktów w 2 kartach.Przykładowe rozdania:
5. Dodaje się wartości obydwu kart, a w przypadku osiągnięcia liczby dwucyfrowej od wyniku odejmuje się 10.
6. Wygrywa osoba z większą ilością punktów. 9 jest najwyższym wynikiem możliwym do osiągnięcia.
7. Szklaneczkę pije postać, która przegrała rozdanie oraz postaci, które przegrały zakład.
8. W przypadku remisu żaden zawodnik nie wygrywa i traktuje się ich jako osoby przegrane, które otrzymują karną kolejkę.
9. Każdy karniak daje 3 pkt upicia się.
10. Punkt krytyczny pomiędzy dobrym samopoczuciem a upiciem się wynosi 10 pkt.
Gracz A: 3+6=9
Gracz B: 2+5=7
Wygrywa gracz A.
Gracz C: 9+1=10 → 10-10=0
Gracz D: dama+as → 0+1=1
Wygrywa gracz D.WARTOŚCI KART
Karty 2-9 mają wartość równą wartości karty.
10 i figury są warte 0.
As równa się 1 punktowi.
- Punktacja:
wygrana gra: 2pkt, wygrany zakład: 1pkt
Adrien Carrow: 0pkt
Alexander Selwyn: 0 pkt
Arsen Slughorn: 0 pkt
Barry Weasley: 0 pkt
Caesar Lestrange: 0 pkt
Cassius Nott: 0 pkt
Corvus Black: 0 pkt
Cygnus Black: 0 pkt
Deimos Carrow: 0 pkt
Glaucus Travers: 0 pkt
Lorne Bulstrode: 0 pkt
Morgoth Yaxley: 0 pkt
Mortimer Flint: 1 pkt
Nicolas Nott: 2 pkt
Percival Nott: 0 pkt
Perseus Avery: 0 pkt
Quentin Burke: 0 pkt
Sabir Shafiq: 0 pkt
Samael Avery: 0 pkt
Soren Avery: 0 pkt
Travis Greengrass: 0 pkt
Tristan Rosier: 0 pkt
William Selwyn: 0 pkt
- Jak bardzo jesteście pijani?:
- Adrien Carrow: 0pkt
Alexander Selwyn: 2 pkt
Arsen Slughorn: 2 pkt
Barry Weasley: 2 pkt
Caesar Lestrange: 2 pkt
Cassius Nott: 2 pkt
Corvus Black: 9 pkt
Cygnus Black: 3 pkt
Deimos Carrow: 5 pkt
Glaucus Travers: 2 pkt
Lorne Bulstrode: 2 pkt
Morgoth Yaxley: 2 pkt
Nicholas Nott: 0 pkt
Percival Nott: 2 pkt
Quentin Burke: 0 pkt
Sabir Shafiq: 2 pkt
Samael Avery: 2 pkt
Soren Avery: 2 pkt
Travis Greengrass: 5 pkt
Tristan Rosier: 2 pkt
William Selwyn: 6 pkt
The member 'Mistrz gry' has done the following action : rzut kością
#1 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#2 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#3 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#4 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#5 'sabat - panowie' :
#1 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#2 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#3 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#4 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#5 'sabat - panowie' :
Nie... Za dużo... W cholerę za dużo... - Jęknął w myślach pijąc kolejną szklankę. Nie podobało mu się to coraz bardziej, i coraz bardziej żałował że przyszedł na ten sabat. Co prawda po jego pokerowej twarzy nie było widać nic, nawet po jego oczach które dla przeciętnego gościa sprawiały wrażenie znudzonych. Widząc mężczyznę który przysiadł się obok, jak zgadywał, był on Weasleyem. Skinął mu niemrawo głową, a gdy znowu był wśród obstawiających znowu pomyślał - Moglibyście dać mi spokój w końcu. Po chwili znowu przemówił swoim spokojnym, acz typowo szlacheckim tonem
- Cassius Nott
Odrzekł mając nadzieję że on w końcu wygra i nie będzie musiał pić czegoś, co samą nazwą go brzydziło. Choć, o jego poglądach za dużo osób nie wiedziało, zazwyczaj na dźwięk dyskusji odnośnie możliwej eksterminacji mugoli lub, jak to nazywali inni szlachcice, "szlam" po prostu wycofywał się w cień. Splótł dłonie czekając aż okaże się, czy będzie miał spokój od trunku, czy znowu będzie musiał się napić. Miał powoli lekkie wrażenie że coś go przeklęło, zważając na to że średnio sie czuł.
- Cassius Nott
Odrzekł mając nadzieję że on w końcu wygra i nie będzie musiał pić czegoś, co samą nazwą go brzydziło. Choć, o jego poglądach za dużo osób nie wiedziało, zazwyczaj na dźwięk dyskusji odnośnie możliwej eksterminacji mugoli lub, jak to nazywali inni szlachcice, "szlam" po prostu wycofywał się w cień. Splótł dłonie czekając aż okaże się, czy będzie miał spokój od trunku, czy znowu będzie musiał się napić. Miał powoli lekkie wrażenie że coś go przeklęło, zważając na to że średnio sie czuł.
Gość
Gość
Podciągnął nosem, gdy ogłoszono wyniki losowania. Nott najwidoczniej po poprzedniej wygranej uznał, że to było jego obowiązkiem. I przywilejem. Ciekawe czy jego ciotunia pocieszyłaby go po przegranej? Morgoth poprawił się na siedzeniu, po czym rzucił tylko:
- Lord Avery.
Nie żeby miał coś do Nottów prócz rodzinnych negatywów. Po prostu postawił zakład. Zastanawiał się czy szczęście będzie dziś wyjątkowo sprzyjało Nottom czy jednak ktoś ich pięknie wyczyści z pieniędzy. Podniósł spojrzenie na siedzącego naprzeciwko Selwyna, który wytypował Cassiusa. Wyglądał na lekko spiętego.
- Lord Avery.
Nie żeby miał coś do Nottów prócz rodzinnych negatywów. Po prostu postawił zakład. Zastanawiał się czy szczęście będzie dziś wyjątkowo sprzyjało Nottom czy jednak ktoś ich pięknie wyczyści z pieniędzy. Podniósł spojrzenie na siedzącego naprzeciwko Selwyna, który wytypował Cassiusa. Wyglądał na lekko spiętego.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Leniwie obracał szklankę w swoich dłoniach, zastanawiając się, ile alkoholu będzie zmuszony spożyć, zanim nareszcie ją zobaczy. Pity z obowiązku nie smakował dobrze (o ile kiedykolwiek mu smakował, ale Avery nie mógł się wyłamać.
Nie z tak błahego powodu, nie z czystej pogardy dla pijaczyn - bo Lai przecież nie była alkoholiczką - więc spokojnie oczekiwał swej kolejki na opróżnienie kieliszka.
Drogie szkło odbijało refleksy badawczych spojrzeń, Samael zaś spijał je wszystkie. Kolekcjonując cudze oczy, jak wspomnienia. Gdy okazywały się nieużyteczne, usuwał je, zmieniał, mącił; z wejrzeniem arystokratów chciał uczynić to samo.
Najpierw jednak, rzucając im światło na kilka technicznych spraw.
Nie, nie zabił Eilis. Jego najpoważniejszym grzechem było dzieciobójstwo - prawda, ale dotąd o tym nie pamiętał - i pieprzenie własnej matki.
Podobno to złe.
Laidan ostatnio również dała temu wyraz, ale cóż go obchodziło zdanie kobiety, której sumienie obciążały zbrodnie dużo gorsze. Nieposłuszeństwo synowi? Zdrada nazwiska? Obdarowanie sobą mężczyzny innego od tego, który został jej przeznaczony? Avery wciąż wahał się z uszeregowaniem grzechów matki, bo każdy zdawał się ważyć tyle samo. Niezmierzenie dużo; miały stać się kamieniami u jej gardła i pociągnąć ją na samo dno. Brudnego oceanu albo szlacheckiej socjety, co zabolałby bardziej od zgonu.
Wtedy przynajmniej byłaby obojętna - jej wyszłoby to na zdrowie - aczkolwiek Avery lubił, kiedy kąsał, by potem błagać o miłosierdzie. Zachował wciąż irracjonalną solidarność z rodziną, nawet jeśli jej członków uważał za zakały i męty niegodne noszenia ich nazwiska.
- Lord Avery - rzekł, kiwając głową Morgothowi, który również postawił na jego brata. Oby Soren nie okazał się równie bezużyteczny i beznadziejny jak dotychczas.
Nie z tak błahego powodu, nie z czystej pogardy dla pijaczyn - bo Lai przecież nie była alkoholiczką - więc spokojnie oczekiwał swej kolejki na opróżnienie kieliszka.
Drogie szkło odbijało refleksy badawczych spojrzeń, Samael zaś spijał je wszystkie. Kolekcjonując cudze oczy, jak wspomnienia. Gdy okazywały się nieużyteczne, usuwał je, zmieniał, mącił; z wejrzeniem arystokratów chciał uczynić to samo.
Najpierw jednak, rzucając im światło na kilka technicznych spraw.
Nie, nie zabił Eilis. Jego najpoważniejszym grzechem było dzieciobójstwo - prawda, ale dotąd o tym nie pamiętał - i pieprzenie własnej matki.
Podobno to złe.
Laidan ostatnio również dała temu wyraz, ale cóż go obchodziło zdanie kobiety, której sumienie obciążały zbrodnie dużo gorsze. Nieposłuszeństwo synowi? Zdrada nazwiska? Obdarowanie sobą mężczyzny innego od tego, który został jej przeznaczony? Avery wciąż wahał się z uszeregowaniem grzechów matki, bo każdy zdawał się ważyć tyle samo. Niezmierzenie dużo; miały stać się kamieniami u jej gardła i pociągnąć ją na samo dno. Brudnego oceanu albo szlacheckiej socjety, co zabolałby bardziej od zgonu.
Wtedy przynajmniej byłaby obojętna - jej wyszłoby to na zdrowie - aczkolwiek Avery lubił, kiedy kąsał, by potem błagać o miłosierdzie. Zachował wciąż irracjonalną solidarność z rodziną, nawet jeśli jej członków uważał za zakały i męty niegodne noszenia ich nazwiska.
- Lord Avery - rzekł, kiwając głową Morgothowi, który również postawił na jego brata. Oby Soren nie okazał się równie bezużyteczny i beznadziejny jak dotychczas.
And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
22 krzesło
Cieszył się, że kuzyn jest tutaj z nim. Osoba bliższa mu od rodzonego brata, a teraz już jedyna, z którą łączyły go więzy krwi, których nigdy nie chciał się wyprzeć. Nie był pewien, czy obarczać Perseusa tą informacją w ten sylwestrowy dzień, ale skoro dotarła do nich wiadomość o śmierci młodziutkiej lady Avery to nie miał już oporów. Potrzebował tego wsparcia, aby przetrwać cały ten wieczór. Poza tym nie chciał, aby kuzyn dowiedział się o całej sytuacji z czyichś niepochlebnych ust, bo wtedy historia na pewno byłoby wzbogacona o mnóstwo nieprawdziwych szczegółów. Póki co jednak owa informacja była słodką niewiadomą dla wszystkich zebranych, co było dla niego dużą ulgą. Nikt nie spoglądał w jego kierunku szepcząc ze swoim znajomym po prawej czy lewej stronie.
Chociaż jego myśli wciąż z oślim uporem kręciły się wokół bliźniaczki, tylko dosypując soli na otwartą ranę, to dał się wciągnąć Persowi w cichą wymianę zdań, która stopniowo wykradała go krainie upiornych wyobrażeń. Nie można też umniejszyć roli alkoholu, który przecież krążył po sali. Jednak największym pochłaniaczem uwagi okazała się lady Nott dumnie wkraczająca do tej istnej męskiej jaskini. Obserwował ją z zaciekawieniem, nie próbując nawet wyobrażać sobie, czy na starość ukochana siostra będzie wyglądała równie elegancko co ona. Perspektywa picia w ramach przegranej tak znamienitego alkoholu sprawiała, że w razie czego ani trochę nie przejmował się ewentualną porażką. Wręcz przeciwnie, chętnie napiłby się tego wyjątkowego specjału. Poszedł więc dziarsko za kuzynem, zajmując miejsce obok niego. Gry karciane w porównaniu do fizycznych nie były jego działką, ale gra wydawała się ciekawa. Z zaskoczeniem zauważył, że już pierwsze typowanie okazało się zwycięskie. Przyglądał się kolejnym rozgrywkom aż z zaskoczeniem zauważył, że krupier wskazał na niego. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy z trzech osób aż dwie obstawiły jego wygraną. Zrobił to nawet jego brat, co wydało mu się początkowo podejrzane, ale pewnie wynikało to jedynie z faktu, że noszą jedno nazwisko i źle wyglądałoby postanowienie na Notta. Samemu Sorenowi jakoś nie paliło się do zwycięstwa, a bardziej do picia, jednak czuł rozpalającą się w nim chęć wygrywania, dobrze znaną mu z boiska. Pokonanie lorda na jego własnym terenie byłoby jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Skinął więc na krupiera, aby odkrył jego karty. Może chociaż tutaj los będzie mi sprzyjał.
Cieszył się, że kuzyn jest tutaj z nim. Osoba bliższa mu od rodzonego brata, a teraz już jedyna, z którą łączyły go więzy krwi, których nigdy nie chciał się wyprzeć. Nie był pewien, czy obarczać Perseusa tą informacją w ten sylwestrowy dzień, ale skoro dotarła do nich wiadomość o śmierci młodziutkiej lady Avery to nie miał już oporów. Potrzebował tego wsparcia, aby przetrwać cały ten wieczór. Poza tym nie chciał, aby kuzyn dowiedział się o całej sytuacji z czyichś niepochlebnych ust, bo wtedy historia na pewno byłoby wzbogacona o mnóstwo nieprawdziwych szczegółów. Póki co jednak owa informacja była słodką niewiadomą dla wszystkich zebranych, co było dla niego dużą ulgą. Nikt nie spoglądał w jego kierunku szepcząc ze swoim znajomym po prawej czy lewej stronie.
Chociaż jego myśli wciąż z oślim uporem kręciły się wokół bliźniaczki, tylko dosypując soli na otwartą ranę, to dał się wciągnąć Persowi w cichą wymianę zdań, która stopniowo wykradała go krainie upiornych wyobrażeń. Nie można też umniejszyć roli alkoholu, który przecież krążył po sali. Jednak największym pochłaniaczem uwagi okazała się lady Nott dumnie wkraczająca do tej istnej męskiej jaskini. Obserwował ją z zaciekawieniem, nie próbując nawet wyobrażać sobie, czy na starość ukochana siostra będzie wyglądała równie elegancko co ona. Perspektywa picia w ramach przegranej tak znamienitego alkoholu sprawiała, że w razie czego ani trochę nie przejmował się ewentualną porażką. Wręcz przeciwnie, chętnie napiłby się tego wyjątkowego specjału. Poszedł więc dziarsko za kuzynem, zajmując miejsce obok niego. Gry karciane w porównaniu do fizycznych nie były jego działką, ale gra wydawała się ciekawa. Z zaskoczeniem zauważył, że już pierwsze typowanie okazało się zwycięskie. Przyglądał się kolejnym rozgrywkom aż z zaskoczeniem zauważył, że krupier wskazał na niego. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy z trzech osób aż dwie obstawiły jego wygraną. Zrobił to nawet jego brat, co wydało mu się początkowo podejrzane, ale pewnie wynikało to jedynie z faktu, że noszą jedno nazwisko i źle wyglądałoby postanowienie na Notta. Samemu Sorenowi jakoś nie paliło się do zwycięstwa, a bardziej do picia, jednak czuł rozpalającą się w nim chęć wygrywania, dobrze znaną mu z boiska. Pokonanie lorda na jego własnym terenie byłoby jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Skinął więc na krupiera, aby odkrył jego karty. Może chociaż tutaj los będzie mi sprzyjał.
okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Soren Avery' has done the following action : rzut kością
#1 'Kier' :
--------------------------------
#2 'Pik' :
#1 'Kier' :
--------------------------------
#2 'Pik' :
Właściwie nie oczekiwał, że tak szybko przyjdzie mu zmierzyć się w grze. Zdecydowanie lepiej czuł się jako obserwator, tudzież osoba obstawiająca (i przegrywająca, byleby się napić) i wygrywająca zakład. Upicie się również nie wchodziło w grę, choć z tak małym poparciem mógłby wychylić jedną szklaneczkę na zapas. Cóż, jednak nie to stanowiło cel. A szkoda.
Skupiając się jednak na bakaracie, rozdanie kart w pewien sposób pozwoliło Cassiusowi skupić się na swoich obowiązkach. Wziąwszy dwie, pozwolił im leżeć zakrytymi przez chwilę. Wprawdzie nie był to poker, gdzie liczyła się maska obojętności na twarzy, lecz krótkie przytrzymanie lordów w niepewności satysfakcjonowało go. Wygranie rozdania mile połechtałoby ego nie tylko jego samego, ale i towarzyszącego na krzesełku obok Nicholasa, któremu już udało się zdobyć pierwsze punkty.
— Dziękuję za zaufanie, lordzie Selwyn — zwrócił się do Williama, po czym odsłonił obydwie karty, zachowując kamienne spojrzenie. To tylko gra, chociaż gdyby stawką było życie jednego z gości, nie straciłby okazji do jego skrócenia (albo wydłużenia, zależało od osobnika).
Skupiając się jednak na bakaracie, rozdanie kart w pewien sposób pozwoliło Cassiusowi skupić się na swoich obowiązkach. Wziąwszy dwie, pozwolił im leżeć zakrytymi przez chwilę. Wprawdzie nie był to poker, gdzie liczyła się maska obojętności na twarzy, lecz krótkie przytrzymanie lordów w niepewności satysfakcjonowało go. Wygranie rozdania mile połechtałoby ego nie tylko jego samego, ale i towarzyszącego na krzesełku obok Nicholasa, któremu już udało się zdobyć pierwsze punkty.
— Dziękuję za zaufanie, lordzie Selwyn — zwrócił się do Williama, po czym odsłonił obydwie karty, zachowując kamienne spojrzenie. To tylko gra, chociaż gdyby stawką było życie jednego z gości, nie straciłby okazji do jego skrócenia (albo wydłużenia, zależało od osobnika).
We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Cassius P. Nott' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
Kasyno Crockfords
Szybka odpowiedź