Hyacinth

13.07.17 22:43

Hyacinth

Młoda sówka, którą Pandora otrzymała w prezencie od wuja. Nie jest jeszcze zżyta ze swoją właścicielką, czasem się gubi i może sprawiać problemy... Trzeba się przy niej wykazać cierpliwością, ale to na pewno wkrótce się opłaci. Jej imię pochodzi zarówno od nazwy kwiatu jak i od kamienia szlachetnego; dlatego panna Sheridan uznała, że będzie pasowało do jej sówki idealnie.

[bylobrzydkobedzieladnie]

22.07.17 10:55

Przeczytaj Jayden Vane

Kochana Panny, Mam nadzieję, że Steve nie zakłócił Ci pracy lub odpoczynku. Trochę z niego chaotyczny posłaniec, ale jeśli masz gdzieś wolną mysz lub biegają Ci po mieszkaniu - wpuść go, a wyłapie je wszystkie! Nie ta reklama, jednak jest powodem mojego listu, a chęć wyrażenia swojej dla Ciebie wdzięczności. Gdy przyszedłem pod Twoje drzwi, miałem głowę zawaloną inną sprawą i nawet nie zapytałem jak się czujesz. Dopiero później dotarło do mnie jakie to było nierozważne, że nie zainteresowałem się Twoim życiem. Nie widzieliśmy się tak długo, a ja wpadłem jak burza i tak samo szybko zniknąłem. Obyś mi wybaczyła moje gapiostwo! Cały kwiecień mam dość intensywny ze względu na pisanie książki, naukę i sprawy związane z prowadzeniem badań. Na ostatnie dni wyjeżdżam do Szkocji, by poobserwować zorze polarne, więc najszybciej możemy spotkać się w maju.

Wiem, że daleki termin, jednak będzie warto zobaczyć Twoją twarz i usłyszeć wszystko co masz do powiedzenia! Dość ciężko mnie złapać, dlatego jako pierwszy napisałem. Bywam w kilku miejscach jednego dnia i sowy mogą za mną nie nadążać!

P.S. Za cel postawiłem sobie ponowne wejście na Scafell Pike, gdzie podczas pełni można podziwiać lunaballe. Widziałaś je kiedyś? Liczę na to, że podejmiesz się tej wspinaczki wraz ze mną! Jayden

23.07.17 19:29

Przeczytaj M.B.

Panno Sheridan, nie zna mnie pani, lecz jeśli to nie problem, jak na razie wolałbym się nie przedstawiać imieniem i nazwiskiem, a jedynie inicjałami. Piszę do pani w sprawach biznesowych, bowiem doszły mnie słuchy, iż wyrabia pani amulety na zamówienie. Pragnąłbym zamówić jeden, lecz szczegóły wolałbym omówić osobiście.
Domyślam się, iż perspektywa spotkania z obcym mężczyzną może budzić przerażenie, stąd proponowałbym wybrać miejsce publiczne, w którym będzie pani czuła się bezpiecznie. Jestem otwarty na propozycje. Nie ukrywam, iż zależy mi na tej sprawie.
Prosiłbym o szybką odpowiedź. Z wyrazami szacunku,
M.B

27.07.17 13:41

18 kwietnia 1956 Yvette Sapphire Blythe

Kochana Pandoro W ostatnich miesiącach czas nie działa na naszą korzyść, rozwidlając ścieżki na zupełnie inne strony świata. Wybacz mi, proszę, brak listu przez tak długi okres - okoliczności sprawiły, że nie miałam zbyt wiele chwil na podsumowanie, a pospieszne i niedokładne klecenie korespondencji nie daje żadnej przyjemności - sama dobrze wiesz. Wolałam spisać swoje myśli i raporty ze spokojem, a muszę przyznać, że działo się naprawdę sporo. Jak sama zobaczysz - nie tylko dobrego.
Nadrabianie zaległości alchemicznych, począwszy od zamglonych przepisów oraz paru zasad, kończąc na ostatnich osiągnięciach, odkryciach i ciekawostkach, okazało się znacznie bardziej czasochłonne, niż z początku przypuszczałam, ale na samego Salazara - wsiąknęłam potwornie. Nie sądzę, by cokolwiek mogło zrekompensować doznane krzywdy na polu tańca klasycznego; mija kolejny rok, a wciąż miewam momenty, w których wszystko wydaje się wyblakłe, kiedy pragnienie powrotu na scenę staje się zbyt silne, lecz cieszę się, że Ulyana była w stanie przekonać mnie do zawodowego zajęcia się alchemią. Pamiętasz pewnie, jak pisałam Ci, że podejmuję się kursu w szpitalu św. Munga? - mogę się pochwalić, że niedawno go ukończyłam. Póki co stronię od tej placówki i działam indywidualnie, staram się rozwijać w kierunku, który sama sobie wyznaczam i cieszę się już coraz większym uznaniem, choć wiem, że przede mną jeszcze mnóstwo pracy.
Nie wiesz jednak o najważniejszym wydarzeniu - niestety przykrym i jeszcze dosyć świeżym. Jestem pewna, że zrozumiesz, co czuję, sama bowiem znalazłaś się w podobnej sytuacji. Ulyana zaginęła. Nie wiadomo zupełnie nic, po prostu rozpłynęła się w powietrzu; ojciec odchodzi od zmysłów, zaś ja robię wszystko, co się da, by trafić na jakikolwiek trop - odzywam się do rodziny, przeszukuję jej ulubione miejsca, wypatruję informacji w prasie - bez skutku. Nie zostawiła żadnego listu, pożegnania, dlatego nie sądzę, że opuściła dom z własnej woli. Gdyby próbowała dostać się do swoich sióstr, powiedziałaby mi. Zdradź mi - nie natrafiłaś we Francji na żadne podejrzane sprawy, w które mogły być zamieszane wile? Moje emocje nieco opadły, ale nie jest to wydarzenie, do którego można przywyknąć z dnia na dzień. Niepokój męczy.
Muszę przyznać, że stęskniłam się za Tobą. Czekam na odpowiedź i ciekawię się, jak układało Ci się w świecie pełnym run. Nie daruję, jeśli nie opowiesz mi ze szczegółami.
Twoja Yvette

30.07.17 18:32

Przeczytaj Jayden Vane

Panny, Nie musisz się martwić. Cieszę się, że wpadłem nawet z powodu takiej sytuacji niezbyt ciekawej. Jednak nie roztrząsajmy tego tematu. Może kiedyś Ci o tym opowiem... Ale tak! Jak wspominałem - cieszę się, że się spotkaliśmy i nie wyrzuciłaś mnie z domu, chociaż mogłaś. Czasem mogę bywać... Zresztą sama wiesz!

W takim razie cieszę się niezmiernie, że znów z nami wszystko w porządku! Bałem się, że będziesz czuła niechęć ze względu na to, że tak długo się nie widzieliśmy. I że się nie odzywałem, chociaż mogłem. Zgadzam się z Twoim podejściem. To nie są dobre czasy i wszyscy powinniśmy dbać o to, żeby nie tracić pogody ducha. Czuję, że będzie to niedługo sporym kłopotem. Nawet dla tak otwartego człowieka jak Ty czy ja.

Spokojnie. Wszystko dotarło w odpowiednim czasie i mam nadzieję, że nic Ci nie wypadnie po drodze. W takim razie nie mogę się doczekać, aż wspólnie dotrzemy na to piękne wzniesienie! Każde z nas na pewno przyniesie stamtąd niezapomniane wspomnienia. Hyacinth B37mjbC

31.07.17 17:41

20 kwietnia 1956 Yvette Sapphire Blythe

Moja Droga, Doskonale znam to uczucie, Pandoro - mnie również drgnęło serce, gdy Twoja odpowiedź dotarła w nasze skromne progi. Blythburgh jest tak piękny wiosną - powinnaś nas tu odwiedzić. Możemy wybrać się na spacer, jak za dawnych lat. Zajrzeć do skrytki nad rzeką - założę się, że wszystkie nasze rzeczy wciąż tam są. Zebrałybyśmy piękne kwiaty, ostatnio we wnętrzach brakuje mi tych polnych. Nie pachną tak intensywnie, ale salon nabiera z nimi wiosennej lekkości. W dodatku kojarzą mi się z Ulyaną i choć są to wspomnienia, aktualnie, bolesne, jej obecność powinna mieć swój udział w tym domu. Milczenie czasem jest potrzebne - najwyraźniej w naszym wypadku właśnie tak było.

Nadzieja, choć licha, wciąż się mnie trzyma i nie pozwolę jej umrzeć, dopóki nie otrzymam stuprocentowo pewnych informacji na jej temat. Czasem wydaje mi się, że pogodziłam się już z możliwością śmierci własnej matki - do momentu, w którym uświadamiam sobie, jak bardzo czekam na jej powrót. Ta niepewność jest najgorsza ze wszystkiego.

Masz rację - wciąż ćwiczę regularnie, ale to nie są te same ćwiczenia, co kiedyś. Dobrze jednak, że obydwie mamy dziedziny, w których jesteśmy w stanie się odnaleźć.

W takim razie musimy się spotkać. Ustalmy wspólnie datę; jestem w stanie dopasować się pomiędzy 22. a 25. kwietnia - jeśli żaden z tych dni nie leży w zasięgu Twoich możliwości, postaram się coś wymyślić. Możesz przybyć do Blythburghu lub wybrać miejsce - znasz mój gust i wiem, że cokolwiek wybierzesz, będzie odpowiednie dla nas obydwu.

Twoja Yv

31.07.17 18:08

Przeczytaj Jayden Vane

Kochana Panny! I trafił! Spokojna głowa. Wyjazd ma być dopiero 28 nad ranem, więc do tego jeszcze mam trochę czasu. Właśnie zastanawiałem się, co za puszyste ptaszysko wleciało do mojego gabinetu. Jest świetna! Nieco dorzuciłem jej parę myszy, które wykradłem od naszego profesora eliksirów, ale ma ich tony... Nawet nie zauważy! Chyba wszyscy lubią takie wyszukane imiona, a tylko ja wolę prostsze. W Hogwarcie jest dużo przestrzeni, więc nie zauważyłem, żeby ~~stłukła szybę~~ obijała się o ściany.

Jeśli chodzi o odkrywanie nowych gwiazd... Jedna się narodziła i byłem tego świadkiem! W Londynie zapewne jedynym, bo odkryłem ją dzięki moim obliczeniom i pojawiła się dokładnie w tym miejscu, w którym przewidywałem, że będzie! Niesamowite! Prawda?

Masz mnie. Jesteśmy rodziną i zawsze będę obok, jeślibyś mnie potrzebowała. Nie potrafiłbym ciągle myśleć o wojnie, chociaż nie spycham jej na drugi plan. Jednak to nie temat na list.

Też nie mam aparatu. A szkoda... Może powinniśmy, się zaopatrzyć? W sumie całkiem niezła myśl tylko nie mam pojęcia, gdzie go szukać. Jakbyś miała taki trening jak ja z centaurami - nie potrzebowałabyś żadnych ćwiczeń!

A teraz lecę na zajęcia, bo jakiś uczeń chyba próbuje wykraść mój oktant! Całuję mocno! Hyacinth ExZr6t2

01.08.17 12:14

Otwórz szybciejJohn Carter

Droga panno Doe
Tak się składa, że posiadam zawsze szampański nastrój, więc jak najbardziej pani sowa mnie w takowym zastała.

Pani rekomendacje faktycznie do mnie doszły. Nie były w żaden sposób potrzebne, ale na pewno są mile widziane. Dobrze byłoby mieć wykwalifikowanego pracownika.

Mam słabą wyobraźnię panno Doe, spotkajmy się więc. Adres już pani zna, pozostał już tylko termin. Może poniedziałek, około godziny czternastej? Oczywiście jak najbardziej termin podlega dyskusji.

PS: Proszę się nie obawiać. Najpierw ktoś musiałby upolować te zające, a do tego jakoś szczególnie się nie kwapie.

J.J. Carter

02.08.17 11:54

21 kwietnia 1956 Yvette Sapphire Blythe

Kochana Pandoro, Hyacinth poradziła sobie świetnie - posłusznie (względnie - jeszcze wiele nauki przed nią, ale nie wątpię, że podda się Twoim wskazówkom) czeka, aż nakreślę odpowiedź, by powrócić do Ciebie razem z listem. Mam nadzieję, że będzie ci dobrze służyć. Zawsze miło jest słyszeć o tym, jak nasza rodzina trzyma się razem i okazuje wsparcie - to bardzo uprzejmy gest ze strony wuja.

Mnie też ciężko przywołać, co konkretnie może znajdować się w skrytce, ale na pewno napiętrzyły się tam rzeczy z różnych etapów naszego życia. Nie ma innego wyjścia niż się przekonać. 24. kwietnia jak najbardziej mi odpowiada - pogoda powinna nam sprzyjać, możemy więc udać się na spacer i spędzić trochę czasu na ganku. To powinno obudzić mnóstwo wspomnień.

Niestety nie pomyślałam o żadnym prezencie, ale obiecuję, że zrekompensuję się w przyszłości, gdy nie będziesz się tego spodziewać. Czekam na Ciebie!
Yvette

02.08.17 13:15

Przeczytaj M.B.

Panno Sheridan, pisząc do pani list pisałem go z myślą, iż trafi on w ręce profesjonalistki. Szczerze zależy mi na tym, by amulet wykonano i to w jak najlepszej jakości. Zgadzam się zatem na wszelkie warunki i wyrażam chęci uczestniczenia w procesie tworzenia.
Co się tyczy miejsca jak najbardziej mi ono odpowiada. Przy tym, odpowiadając na pani pytanie, nie do końca wiem jak pani wygląda. Prosiłbym z tego względu o przyniesienie ze sobą kwiatu słonecznika. Jestem skory później pokryć koszty zakupu takowego.
Czy odpowiada pani 17 kwietnia? Z wyrazami szacunku,
M.B

08.08.17 9:07

Przeczytaj John Carter

Droga panno Doe
Czyszczenie grafiku było całkowicie niepotrzebne panno Doe. Jak już wspominałem mogliśmy bez problemu zmienić termin spotkania. Mam raczej dość sporo wolnego czasu.

Rozpozna? Nie przypominam sobie znajomości z żadną Jane Doe, a akurat, tak się składa, że pamięć do kobiet mam bardzo dobrą. W takim razie jednak, wyczekuję jeszcze mocniej Naszego spotkania. Do zobaczenia Panno Doe.
J.J. Carter

09.08.17 11:50

Przeczytaj Cassius Nott

Szanowna Panno Sheridan! Na wstępie mego listu pragnę, byś wybaczyła mi bezpośredniość oraz obcesowość słów, lecz dotarły do mnie wieści, iż jest Panna w posiadaniu wiedzy i umiejętności, na których oboje możemy skorzystać. Nie kłopocz się myślami, w jaki sposób pozyskałem te informacje, a jedynie przemyśl mą propozycję o spotkanie się w parku niewidocznym dla mugolskich oczu.

W oczekiwaniu na rychłą odpowiedź,

Lord Cassius Nott

09.08.17 16:03

Przeczytaj Cassius Nott

Szanowna Panno Sheridan! Źródło mej wiedzy o Panny zajęciach i zamiłowaniach nie stanowi meritum, wokół którego winniśmy się poruszać. Niemniej jednak, proszę mi wierzyć, jest to osoba o nieposzlakowanej dotąd opinii; z pewnością Pannie znana.

Mam nadzieję, iż London Borough of Enfield mówi Pannie wystarczająco dużo. Niewiele tam miejsca, by spędzić chwilę na osobności, zwłaszcza w godzinach porannych. Wierzę jednak, iż za cztery dni, tuż po wschodzie słońca, zdołamy ją odnaleźć.

Z wyrazami szacunku,

Lord Cassius Nott

12.08.17 19:10

1 maja 1956 Jayden Vane

Panny, Właśnie wróciłem do Hogwartu prosto ze szpitala Świętego Munga. Zostałem rzucony razem z dziwnymi anomaliami daleko od zamku, w którym aktualnie przebywałem. To co się działo w międzyczasie lepiej niech zostanie zapomniane, ale okazało się, że trafiłem w nieznane razem z Jocelyn. Udało nam się jednak bezpiecznie trafić pod odpowiednią opiekę i kilka zaklęć załatwiło problem. Wróciłem do szkoły, gdzie jestem bardziej potrzebny niż przy czuwaniu z rannymi. Tutaj również panuje dziki chaos, ale znalazłem chwilę, żeby upewnić się czy wszystko z Tobą w porządku. Steve już Cię zna i na pewno znajdzie. Gdziekolwiek jesteś napisz mi chociaż jedno zdanie, żebym wiedział, że jesteś bezpieczna. Lub w innym przypadku - gdzie mam Cię znaleźć i sprowadzić do domu. Mimo wszystko liczę na to, że wyszłaś cało z kłopotów, jakie przytrafiły się większości czarodziejom.

Czekam na odpowiedź. Proszę. Hyacinth ExZr6t2

13.08.17 17:24

2 maja 1956 Jayden Vane

Panny, Nawet nie wiesz jak dobrze czytać wiadomość od Ciebie! Czekałem na odpowiedź, gotów szukać Cię w każdym momencie. Hogwart jednak wymagał mojej uwagi i nie byłem w stanie rozdzielić się na tyle, by zajrzeć raz jeszcze do Munga. Wysłałem szybką sowę do szpitala do ojca, a Steve poleciał w Twoim kierunku. Skrzydło szpitalne było równie pozapychane jak Wielka Sala i to nie tylko uczniami czy pracownikami. Dużo czarodziejów przerzuciło w pobliże zamku i trzeba było przeszukiwać las. To była straszna noc. Cieszę się jednak że nic Ci nie jest.

Widzę, że i Ciebie los nie oszczędził i padłaś ofiarą podobnie jak wielu innych. Co ciekawe wielu czarodziejów również trafiało w pary, chociaż niektórzy nie mieli tego szczęścia. Wciąż trwają poszukiwania zaginionych, chociaż niektórzy twierdzą, że spotkało ich najgorsze, ale nie można tracić nadziei. Nawet nie wiesz jak wielka ulga na mnie spadła, gdy Hyacinth pojawiła się w Wieży. Przyznanie się do słabości jest wielką siłą, jednak nikt nie powinien być w tym osamotniony.

Dlatego też proponuję wciąż ten wypad, o którym Ci pisałem. Sam potrzebuję chwili oddechu, a z chęcią bym spotkał Twoją znajomą buzię. Szczególnie że czuję niepokój bijący z listu. Wiesz, że zawsze możesz się do mnie zwrócić i ~~postaram się~~ znajdę dla Ciebie czas w każdej chwili. W tych ciężkich momentach powinniśmy się wspierać. Nie wiemy co się wydarzyło i tym bardziej musimy o siebie dbać.

Wysyłam Ci w takim razie zimną herbatę, którą babcia hoduje w ogrodzie. Wystarczy kilka kropel i będzie lepiej Ci zasnąć. Spójrz za okno na gwiazdy, pomyśl, że również na nie patrzę, a poczujesz moją obecność i strach przeminie. Kocham
Hyacinth ExZr6t2

Steve przyniósł małe opakowanie, w którym znajdowała się fiolka, o której wspominał w liście Jay.

Organizacja

Aktualizacje

Kartoteki

Poszukiwania

Wydarzenia