Wydarzenia


Ekipa forum
Fleet Street
AutorWiadomość
Fleet Street [odnośnik]02.05.15 13:23
First topic message reminder :

Fleet Street

Jedna z najstarszych ulic Londynu, przy której mieszczą się różnego rodzaju punkty usług. Jeśli wierzyć miejskiej legendzie, niegdyś jeden z nich prowadzony był przez seryjnego mordercę, golibrodę Sweeney Todda. Jego historia rozsławiła to miejsce na cały świat. Zamknięta dla samochodów, stanowi przejście pomiędzy City of Westminster a City of London, ozdobione przepiękną bramą. Można tutaj również podziwiać jedną z wielu rzeźb Charlesa Bella Bircha; postument uwieńczony statuą smoka.    
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fleet Street - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Fleet Street [odnośnik]05.03.17 15:04
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością


'k100' : 76
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fleet Street - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Fleet Street [odnośnik]08.03.17 14:05
Nie było za co dziękować. Nie uchroniłem Alexa od kolejnego kopniaka, co najwyżej nas od sprowadzenia na siebie ciekawskich mugoli. Teraz nie mogli nas ani zobaczyć, ani usłyszeć. No, przynajmniej tego drącego się staruszka. My nadal byliśmy słyszalni, ale z drugiej strony była noc, rozmawiający ludzie, nawet jeśli ich nie widać, nie powinni być bardzo podejrzani. Dlatego odetchnąłem niejako z ulgą widząc, że zaklęcie podziałało. Najgorsze było dopiero przed nami i tak samo jak Selwyn zacząłem się zastanawiać co dalej zrobić w tej sytuacji. Nie do pozazdroszczenia. Napastnicy nadal próbowali wydostać się z głębokiej dziury, niemagiczny mężczyzna wierzgał jeszcze bardziej przerażony, a my staliśmy pośrodku tego bałaganu nie mając żadnych błyskotliwych planów lub asów w rękawach, tak w zanadrzu. Zbiesiłem się mocno zastanawiając nas słowami towarzysza tej niedoli.
- Musimy się rozdzielić. Jeden zajmuje się mugolem, odstawiając go do domu, drugi w tym czasie pilnuje tamtych zbirów – zacząłem, zerkając na wszystkich po kolei. Miałem coraz czarniejsze myśli, co dla takiego optymisty jak ja znaczyło naprawdę wiele. To, że będzie źle. – Jego trzeba odstawić najlepiej do domu, tamtych… chyba po modyfikacji pamięci należałoby wypuścić. Wymiar sprawiedliwości i tak by to zrobił, jestem pewien. Teraz gnębienie niemagicznych jest przecież zasługą dla kraju. – Ostatnie słowa niemal wyplułem z obrzydzeniem, nie kryjąc też swojego niezadowolenia tym wszystkim. – A żadnej innej winy nie jesteśmy w stanie im przypisać – dodałem już nieco spokojniej. Podejrzewałem, że jeszcze nas by przymknęli za okłamywanie władzy. Sytuacja była patowa. Nie wiem jak Alex, ale ja jeszcze ani razu w moim życiu nie nastawałem na czyjąś pamięć zaklęciami. Może być naprawdę źle. Z drugiej strony kiedyś chyba musi się udać, dopóki zaklęcia maskujące działają, możemy i my działać.
Dobrze, że Selwyn pomyślał o dokumentach. Które szybko pojawiły się w dłoni czarodzieja. W istocie znaleźliśmy jego adres zameldowania. A to oznaczało, że zostało nam do wykonania najtrudniejsze zadanie.
- Najpierw spróbujmy z nim, potem jak jeden z nich dostarczy go domu, drugi postara się z tamtymi – zaproponowałem. Robiło się coraz później i coraz trudniej. – Oblivate – powiedziałem kierując różdżkę w mugola. Poszedłem na pierwszy ogień. Tym razem to może właśnie Alex będzie ratował mi tyłek. Nie miałem nic przeciwko. Bałem się tylko, by nie uszkodzić staruszka swoim brakiem umiejętności. W końcu mieliśmy go uratować, a nie mu zaszkodzić. Trzeba jednak też liczyć siły na zamiary. Głęboki wdech i niech się dzieje co chce, byle bez znaczących tragedii.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fleet Street - Page 7 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Fleet Street [odnośnik]08.03.17 14:05
The member 'Glaucus Travers' has done the following action : rzut kością


'k100' : 84
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fleet Street - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Fleet Street [odnośnik]12.03.17 21:47
Dokumenty w jednej chwili znalazły się w dłoniach Alexandra, a ten chowając różdżkę do rękawa zaczął przeglądać papiery.
- Brzmi jak plan. Odprowadzę go do domu - mruknął, skupiony na dowodzie tożsamości mugola. Zdarzało mu się już widzieć takie rzeczy na swoich wyprawach do niemagicznej części świata, toteż kojarzył, że każdy powinien je przy sobie mieć, jak oni własne różdżki. Alexander przymknął oczy i zaczął wyobrażać sobie, jak chce wyglądać. Ostatnio musiał skupiać się odrobinę bardziej przy zmianach metamorfomagicznych - depresja nie ułatwiała mu kontrolowania swojej umiejętności. Jego włosy zrobiły się rude, dłuższe i lekko kręcone. Nos upiększył kilkoma piegami i niewielkim garbem, jakby po zaleczonym dawno złamaniu. Policzki z wyniosłymi kośćmi policzkowymi przekształciły się w bardziej pyzate. To powinno wystarczyć, pomyślał wracając do rzeczywistości. I zamarł.
- Stój! - zakrzyknął, ale nie zdążył. Glaucus wyczyścił mężczyźnie pamięć, a choć chyba mu to się udało, to Lex nie wyglądał na zadowolonego. - Trzeba było najpierw chyba spróbować z niego zdjąć te więzy i przymusowe milczenie - powiedział trochę niepewnie, nie chciał bowiem wywyższać się nad starszym i bardziej doświadczonym Traversem. Złapał jednak różdżkę w dłoń i zbliżył się do mugola. - Spróbuję, może mi w końcu coś wyjdzie. Finite incantatem - machnął swoim orężem, zaklinając w duchu, by w końcu przestać się błaźnić i zrobić coś dobrze. No dobrze, może nie zepsuł dzisiaj dosłownie wszystkiego - coś tam mu przecież wyszło, ale i tak nie był z siebie zbyt dumny. Może zły dzień, może pech, może po prostu był zbyt rozkojarzony - bez względu jednak na to, jaki był powód, efekt jego działania nie podobał się młodemu Selwynowi.
- A wracając do tamtych - zarzucił głową w kierunku dołu. - Też zmodyfikujemy im pamięć, ale jak ich stamtąd wydostać? Szczerze, to nigdy nie miałem okazji kogokolwiek z takich pułapek wyciągać. Leviosą może? - zapytał, mając nadzieję, że to logiczne wytłumaczenie. - No i trzeba będzie naprawić chodnik - westchnął, rozumiejąc w tym momencie, że szybko do domów nie wrócą.




Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 28.04.17 23:56, w całości zmieniany 1 raz
Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Fleet Street - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Fleet Street [odnośnik]12.03.17 21:47
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością


'k100' : 25
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fleet Street - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Fleet Street [odnośnik]24.03.17 14:59
W porządku. Kiwnąłem głową na znak, że zgadzam się na taki obrót wydarzeń. Z uwagą przyglądałem się przemianie Alexa, jednak tylko do pewnego momentu. Wszystko dlatego, że chciałem to mieć już za sobą, a czas nas naglił. Stąd podjąłem próbę wyczyszczenia mugolowi pamięci, choć okazało się to być zbyt raptowne. Na nagłą komendę obróciłem się w kierunku Selwyna patrząc na niego nieprzytomnie. Wypuściłem oddech kiedy zwrócił mi uwagę. Słuszną zresztą.
- Masz rację, pospieszyłem się – mruknąłem. Jednocześnie starzec nadal stał pod wpływem mojego zaklęcia czyszczącego pamięć. Chciałem usunąć mu ostatnie wspomnienia oraz zmodyfikować wszystko tak, by wyglądało na zwykłą, mugolską bójkę, w której pomógł mu przypadkowy mężczyzna. Niestety nie mogłem przerwać jego działania, skoro jeszcze go nie rozkuliśmy. Dlatego stałem przy nim jedynie słuchając słów uzdrowiciela. Tamci dwaj byli większym wyzwaniem. Wydostać ich z dołu tak, by niczego złego nam nie zrobili, wyczyścić pamięć, naprawić chodnik… lista rzeczy do zrobienia zdawała się rosnąć zamiast maleć, a ja powoli traciłem cierpliwość. Wziąłem kilka głębszych oddechów zaczynając się zastanawiać co dalej. Szkoda, że nie znałem pojęcia robót drogowych.
- Może mobilicorpusem? – zaproponowałem, nie wiedząc, czy to dobry pomysł. Leviosa wydawała mi się być mniej kontrolowalna oraz bardziej pasująca do lekkich przedmiotów niż do ludzi, ale to nie znaczyło, że do innych rzeczy się nie nadawała. Szczerze mówiąc niespecjalnie korzystałem z niniejszych uroków. Widocznie dziś miał być ten pierwszy raz, choć nie brzmiało to dobrze. Że akurat w takiej sytuacji miałem ćwiczyć uroki zamiast potrafić ich używać z zamkniętymi oczami. Westchnąłem, czekając na znak, kiedy będę mógł dokończyć modyfikację pamięci wystraszonego mężczyzny. Nie chciałem tego przeciągać w nieskończoność, nie miałem w tym wprawy. Bałem się, że zrobię mu tym więcej krzywdy niż pożytku.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fleet Street - Page 7 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Fleet Street [odnośnik]29.04.17 0:16
- Dobrze, to teraz szybko. Może niech pamięta, że się przewrócił? - powiedział, wkładając dokumenty mugola tam, skąd przyleciały. Znów wyciągnął różdżkę i gdy Glaucus zakończył modyfikować pamięć mugola spróbował raz jeszcze zdjąć z mężczyzny zaklęcia milczenia i spętania. - Finite Incantatem - powiedział, po czym gdy zaklęcie w końcu zadziałało bez chwili wahania złapał mężczyznę za barki. - Dam radę, jest raczej chudy - powiedział i zaczął ciągnąć delikwenta w kierunku części uliczki bliższej brukowanej powierzchni Fleet Street. zajęło mu to moment, trochę się zasapał, jednakże osiągnął swój cel nim mężczyzna się wybudził. Kiedy powieki poszkodowanego w końcu się uniosły Alexander przybrał zatroskany wyraz twarzy i jął pytać się mężczyzny, czy wszystko z nim dobrze, bowiem widział jak upadł. Odprowadziwszy starszego mężczyznę kawałek, został w końcu odprawiony. Musiał powstrzymywać się przed tym, aby nie zacząć biec na powrót do alejki, w której Glaucus zapewne rozpoczął już proces neutralizowania dwóch rozbójników. Musieli jeszcze wyczyścić im pamięć, by nie zostawić śladów swojej tożsamości w pamięci dwóch oprychów. Alexander ukrywał się co prawda pod zmienionym obliczem, jednakże będący u jego boku Travers nie miał jak skorzystać z takiego udogodnienia. W sytuacjach takich jak ta młody uzdrowiciel naprawdę w pełni doceniał dar, którym został obdarzony w chwili narodzin.
Modyfikowanie pamięci i wyciąganie czarodziejów z dołu nie było łatwym zadaniem, lecz dalej mogło być już tylko z górki. Przetransportowali dwóch jegomościów kawałek dalej, do innej bocznej uliczki połączonej z tą, w której toczyli walkę. Nie musieli tutaj się silić na zbyt wiele zachodu, sprawcy całego zdarzenia mieli bowiem nie mieć pojęcia, co tak właściwie im się przydarzyło. Nikłe były na to szanse, ale może następnym razem najzwyczajniej w świecie dwójka nieznanych Zakonnikom magów po prostu nie podejmie się próby krzywdzeni niewinnego, starszego mugola wracającego do domu. Selwyn odwrócił się jeszcze i zerknął na leżącą pod ścianą dwójkę w duchu zastanawiając się, skąd w czarodziejach było tyle nienawiści. Kręcąc głową zostawił ich jednakże za sobą, by pomóc Traversowi łatać dziurę w chodniku oraz doprowadzić do porządku miejsce zdarzenia pod każdym innym względem. Pracowali w ciszy, zmęczeni adrenaliną, emocjami i ogółem wydarzeń, w których uczestniczyli. Kiedy w końcu ostatnia kosteczka znalazła się na swoim miejscu, arystokrata odetchnął głęboko. W końcu mogli wsiąść na miotły i wrócić do domów.

|zt x2


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Fleet Street - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Fleet Street [odnośnik]03.08.17 19:15
11 kwietnia

Trzynaście razy kichnąłem w przeciągu ostatniej godziny - wiem, bo policzyłem. Londyn nie przywitał mnie z otwartymi ramionami, czując piekące gardło i łzy pod powiekami zerknąłem na zegar w salonie – wskazywał trzynastą trzynaście. Na wszystkie psidwaki i choliki. Dlaczego właśnie dzisiaj do moich drzwi zapukać musiał choroba, która rozgaszczała się swobodnie w organizmie podsycana stanem podgorączkowym. Pociągnąłem rozpaczliwie nosem w poważaniu mając sięganie po chusteczkę. Musiałem wyjść, ale bardziej do grobu wolałbym się położyć i leżąc w nim na śmierć czekać. Głowa bulosowała nierównomiernym, okrutnym bólem z nosa ciekła a oczy łzawiły merlin jeden tylko wie z jakiego powodu.
Musiałem postawić się na nogi, tego byłem więcej niż pewien. Dlatego wyruszyłem w podróż – i Salazar mi świadkiem, że pewien byłem iż to ostatnia droga w moim życiu. Stopę za stopą ciągnąłem snując się ulicami, kompletnie zapominając o tym, by skorzystać z kominka. W końcu dotarłem do alchemika, któremu ufałem w miarę odbierając od niego płynne cudo, które w zamiarze miało postawić mnie na nogi i pozwolić, bym nie zawalił tak znamiennie ważnego spotkania. Wypiłem duszkiem i zostawiając galeony opuściłem lokum ruszając w stronę własnego gabinetu.
A przynajmniej taki był plan. Ale droga jakaś ciężka nagle robić się zaczęła i długa strasznie. Bo co jeden krok do przodu postawić mi się udało, to nagle ciążenie jakieś moje ciało ogarniało i ciągnęło ją w tył. Więc walczyłem tak, mając wrażenie, ze z jakimś okropnie silnym wiatrem się siłuję. Czknąłem nagle też, kompletnie zapominając o tej walce i pozwalając by ten okrutnie mocny wiatr zepchnął mnie znów do tyłu. Dłoń uniosłem chcąc odsunąć kosmyki włosów z twarzy zakładając, że to przez nie wszystko mi wiruje i nie jestem w stanie na niczym zogniskować spojrzenia. Ale zamiast zgrabnie to zrobić uderzyłem się z otwartej pięści w twarz. Całkiem mocno. Na tyle, że siła uderzenia znów cofnęła mnie o kilka kroków, a ja sam wpadłem na kogoś plecami. W locie odwracając się – choć nie mam pojęcia jak udało mi się tego dokonać –  i uwieszając na biednej…
Oh, miękko się nagle zrobiło. Przyjemnie. Idealnie do spania. Wymruczałem coś i jakoś nie przeszkadzał mi fakt, że ciało dziwnie w zawieszeniu ni to ziemi dotykało, ni to nie.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Fleet Street [odnośnik]04.09.17 11:15
Udaje mi się na chwilę wyrwać z pracy, ale tylko pod obietnicą, że załatwię kilka roślin na zajęcia i zaraz wrócę. Teleportuję się (nadal wychodzi mi to dość niezgrabnie, ale jest lepiej niż było) w zaułku i przemierzam kolejne metry chodnika, żeby dostać się do upragnionego sklepiku zielarskiego. Opatulam się mocniej płaszczem, gdyż pogoda trochę nie sprzyja spacerom, ale nie jest tak źle. Ogrzewam się myślami odnośnie zakupów, które mam właśnie zrobić. I wszystko byłoby cudowne, gdyby nie rażący fakt, że pewien nieznany mi mężczyzna właśnie staje mi na drodze.
Obserwuję go z dość dużej odległości, zwalniam kroku przyglądając się jego poczynaniom - niepewna co dalej. Rozglądam się dookoła, chcąc namierzyć potencjalną pomoc, ale jak na złość akurat nikogo nie ma. Widocznie wszyscy siedzą posłusznie w pracy. Wszyscy poza naszą dwójką. Nabieram powietrza w płuca z zamiarem udzielenia pomocy poszkodowanemu. Przecież nie jest pijany, nie zataczałby się ledwie o trzynastej, prawda? O naiwności.
Już otwieram usta, żeby coś powiedzieć, może spytać, ale on ląduje na mnie i to dosłownie. Czuję na sobie jego ciężar kiedy się tak przechyla - cofam się o krok próbując sobie z nim poradzić, ale jest ciężko. Żaden ze mnie siłacz.
- Och - wyrywa mi się z powodu zaskoczenia niekomfortową sytuacją, w której się teraz znajduję. Najpierw rozglądam się jeszcze na boki w poszukiwaniu ewentualnej pomocy, a potem dyskretnie poruszam noskiem próbując wywąchać jakąkolwiek nutę alkoholową. - Może najpierw byśmy się poznali? - śmieję się nerwowo, chcąc rozładować atmosferę głupim żartem. Przecież nawet gdybyśmy się poznali, to ja nie, och nie! Co za skandaliczny pomysł.
- Wszystko w porządku? - dopytuję, nie wyczuwając od niego odoru gorzały. Widocznie coś mu się stało i powinnam mu pomóc. - Wezwać medyka? - zadaję kolejne pytanie. Nie czuję się wystarczająco uprawniona do zaleczania jakichkolwiek problemów zdrowotnych. Nie mam na ten temat rozległej wiedzy ani dostatecznych umiejętności. Gdyby to było byle zranienie, może ewentualnie złamanie… to wtedy pewnie mogłabym pomóc osobiście, a tak to niestety. Mogę go tylko przytrzymać, ale i to jest trudne. Mam wrażenie, że cały czas osuwam się w tył pod naporem ciężaru. A różdżka wydaje się być niesamowicie daleko!



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Fleet Street [odnośnik]29.09.17 19:51
Dobrze mi się usypiało, wygodnie i miękko, tak jak nigdy. Kichanie odeszło precz, gardło nie piekło, a stan podgorączkowy zdawał się odejść w zapomnienie. Zmęczenie uczepiło się lekko ramion, więc możliwość złożenia głowy na poduszce zdecydowanie była na miejscu.
Trudno mi było przypomnieć sobie, jak wróciłem do domu, ale w półsennej, pół trzeźwej i pół zdrowej rzeczywistości w ogóle mnie to nie interesowało. Ani trochę. Anie torszeniusznieńkę. Tylko coś mi w umyśle i zgodności świata zgrzytać zaczęło, gdy moja poduszka się odezwała. Zignorowałem to z początku uznając za marę senną, wszak Dali malował swe dzieła podparte tym, co zobaczył w odrealniony, odległym, właściwie nie istniejącym świecie. Cuda i dziwy się tam działy nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Moja gadająca poduszka więc, musiała być właśnie moim wstępem do tej krainy, który o dziwo, zdawałem się całkiem realnie postrzegać.
I w sumie gdyby ta poduszka odezwała się tylko raz, to mógłbym to zignorować. Ale ona nie przestawała mówić powodując tym samym we mnie lekką irytację. No bo naprawdę, co ta poduszka. W sensie, ona od spania ma być, a nie od gadania. Bo jak człowiek spać ma, jak oni ci nad głową gada.
O, coś w mózgu znów zgrzytnęło. Jak to nad głową. Przecież ona była pod moją, wiec nie miała jak być nad nią. Ciężkie to życie zmęczonego mężczyzny, doprawdy ciężkie. Westchnąłem więc równie ciężko. A potem uchyliłem powieki. Jakież zdziwienie ogarnęło całą moją jednostkę, gdy dotarło do mnie, że nie otula mnie biała pościel leżąca na moim łóżku, a ulica na której zgiełk całkiem donośny trwał i jakimś dziwnym trafem jeszcze chwilę temu właściwie go nie słyszałem. Co za cholerstwo wypiłem, że takie rzeczy całkowicie uciekały mojej uwadze? Więc stałem tak dalej w tej dziwacznej pozycji z głową na poduszce rozmyślając o tym, co też ten eliksir nieszczęsny zrobił, kiedy w końcu dotarło do mnie, że jeśli nie jestem w domu, to i moja głowa na poduszce nie leży.
Tylko na czym?
Przesunąłem spojrzenie bliżej, prawie zezując i nadal się nie ruszając. Świadomość docierała do mnie powoli i właściwie nie bardzo wiedziałem co też powinienem zrobić i czy w ogóle coś. W głowie nadal mi się kręciło i wszystkie zamazane było. Przymknąłem powieki, tylko na kilka sekund znów zanurzając się w niedalekiej przyszłości snu. Ale poduszka znów postanowiła się odezwać.
- Ciii... - powiedziałem świszcząco, trochę za długo. - Próbuję spać. - wyjaśniłem więc poduszce, może jak jej powiem co robię, to da mi to dalej robić i nie będzie się naprzykrzać za bardzo?


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Fleet Street [odnośnik]09.10.17 10:46
Tak się składa, że powoli czas mija, a zgiełk rzeczywiście narasta. Tylko pojedynczy ludzie nas tak jakoś dziwnie omijają - nie wiem dlaczego. Przecież na twarzy mam wypisane błagam pomóż, nie daję rady. Wszyscy to jednak bagatelizują, a mi nie dość, że jest przykro, to jeszcze na policzkach wykwitają mi rumieńce zawstydzenia. Mężczyzna uwiesza się na mnie coraz nachalniej, strasznie muszę się zapierać nogami, żebyśmy oboje nie polecieli w dół. Boję się, że to kwestia czasu. Zerkam niepewnie za siebie chcąc jakby ocenić jak bardzo bolesny okaże się upadek. Staram się go trochę dłońmi zdystansować ode mnie, ale jest cięższy i silniejszy. Oddycham coraz szybciej, trochę padając w popłoch. Co, jeśli mnie ktoś znajomy zobaczy? Pomyśli sobie o mnie nie wiadomo co! Lub co gorsza powie dyrektorowi, że zamiast zakupić rośliny na zajęcia, to obściskuję się z jakimś mężczyzną. Zawstydzenie narasta z każdą wizją najczarniejszego scenariusza, zaczynam się gotować od środka. Policzki mnie pieką, panika buzuje w żyłach. Nie mogę sobie pozwolić na spadek reputacji, utratę pracy i w ogóle na wszystkie te rzeczy, o których teraz myślę. I to wszystko dlatego, że chciałam pomóc. Tak mi się odwdzięczasz, Merlinie? Jesteś okrutny.
- Proszę pana, ja bardzo pana proszę, niech pan pójdzie spać do domu, nie na mnie - mówię w końcu, podniesionym, ale też piskliwym głosem. Zawsze taki mam kiedy zaczynam się kotłować wraz z negatywnymi emocjami. Naprawdę się boję. Tego, co wymyśliłam i wielu innych rzeczy. Może jednak jest pijany, a nie poszkodowany? Och. Co teraz? Uderzyłabym go w twarz, żeby wytrzeźwiał, gdybym nie miała rąk zajętych odpychaniem jego nachalnego ciała. Jest. Pan. Za. Blisko.
- Proszę spróbować stanąć na nogach, na przykład chwycić się muru budynku albo tej lampy obok… - kontynuuję rozpaczliwe próby zażegnania kryzysu. Póki co jeszcze pokojowe. - Halo? Jest tu jakiś medyk? - krzyczę do ludzi specjalnie przechodzących drugą stroną ulicy, ale nikt nie zwraca na mnie uwagi. Słodka Helgo, co teraz?
Nim udaje mi się w jakikolwiek sposób zażegnać zaognioną sprawę, dłużej nie mogę utrzymać nieznajomego. Noga ześlizguje się z chodnika, a my spadamy w trybie przyspieszonym. Ląduję na plecach - na zimnym, twardym chodniku. Nagły upadek oraz dodatkowe kilogramy w postaci pijaka powodują, że przez dłuższą chwilę nie mogę nabrać oddechu. Łapczywie usiłuję nabrać powietrza w niedotlenione płuca i aż mi się słabo robi od tego wszystkiego. Cóż, przynajmniej czerwień na mych policzkach nie jest aż tak intensywna.
- Na gacie Merlina! - krzyczę już zniecierpliwiona, tym razem na mężczyznę; zbieram w sobie całą siłę, żeby go chwycić za fraki i przeturlać z siebie na chodnik. Oddycham ciężko, czując się niesamowicie zmęczona tą akcją. Nawet niebo niebieskie nie jest w stanie mnie uspokoić.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Fleet Street [odnośnik]25.10.17 22:07
Jedno wiedziałem na pewno. Że za chwilę, jak już się tylko zdrzemnę chwilę, to znajdę, wezmę wrócę się do tego alchemika i nawciskam mu w pośladki promieni zaklęć z czarnej magii. Znaczy może nie za chwilę, bo na razie nie byłem jeszcze świadom, że w ogóle do niego wrócić musiał będę. Na razie to jedynie stałem... w sensie spałem. Próbowałem przynajmniej, o ten natrętny głos poduszki nie planował chyba zamilknąć mimo moich prób uciszenia go i trochę mnie to irytowało. Jakoś tak pomijałem wspaniałomyślnie fenomen gadającej poduszki – pewnie dlatego, że ten fakt skonfundowałby mój ogarnięty eliksirem umysł do tego stopnia, ze szczęka uderzyłaby o zimię z łoskotem, obijając się o nią kilka razy tak dla pewności.
- Tam dom mój, gdzie serze moje. - wybełkotałem jakoś mało wyraźnie w tą nie milknącą poduszkę. Przecież jasnym było że w domu jestem, nie byłem jakimś kloszardem, coby na ulicach się pokładać. Godność swoją miałem. I mieszkanie też w którym zmęczone ciało można było złożyć bez problemu i z przychylnością wszechświata nawet noc całą przespać.
No, gdyby tylko poduszki nie gadały.
Zignorowałem pierwsze odgłosy poduszki nie otwierając nawet oczu. Drugie jakieś nieskładne mi się zdało, bo po jakie mamrotki miałabym stawać na nogach jak tak dobrze mi się spało. Znaczy, spałoby, gdyby moja poduszka łaskawie postanowiła się w końcu zamknąć. Ale nie, ona mówiła i mówiła i mówiła. A wtedy jakiejś nagłej siły nabrała – może deski z łóżka jej pomogły czy coś. Bo poczułem, jak unoszę się ku górze – a może to łóżko się załamywało?
Niechętnie otworzyłem powieki i chwilę mi zajęło, zanim sobie uświadomiłem, że jednak wcale w łóżku nie jestem tylko gdzieś na ulicy. Jednak mimo to chciałem na swoją poduszkę znów powrócić, jednak jak na złość nigdzie jej nie było widać. Spojrzałem więc w tęczówki wpatrujące się we mnie, od których jakieś chyba tylko centymetry mnie dzieliły.
- Ładne nawet to. - stwierdziłem bełkocząc i rzucając jakże pięknie skonstruowany komplement, nie do końca wiedząc nawet, że komplementuję źrenice. W sumie jakbym się trochę dalej odchylił, czy też łóżko dalej mnie wzięło i pchnęło, to może i bym zorientował się w końcu, że to nawet ładne to, to oczy, a z nimi razem twarz idzie. Ale tak się nie stało, więc po prostu stoję, czy może raczej wiszę na tym, co mnie trzyma i patrzę, bo jak już oczy otworzyłem to patrzę.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Fleet Street [odnośnik]29.10.17 17:37
Ten mężczyzna jest niereformowalny. Nawet tak okropnie pijany powinien zachowywać resztki godności oraz przebłyski świadomości. On zaś nie, dalej śpi sobie w najlepsze. Na mnie. I mówi takie brednie, że aż uszy więdną. Może rozczuliłabym się czy coś, gdyby to nie dotyczyło bezpośrednio mnie. I gdybym nie musiała walczyć z ogromnym mężczyzną. Ile on może ważyć? Odnoszę wrażenie, że ze stówę albo i lepiej. To dlatego rączki mi się pod jego ciałem uginają i dlatego właśnie lądujemy na chodniku, co absolutnie mi się nie podoba. To pewnie przez to, że spotkanie z chodnikiem jest bardzo bolesne. Zwłaszcza dla delikatnych pleców moich. Wierzgając na ziemi staram się je sobie rozmasować, jednocześnie posyłając groźne spojrzenie nieznajomemu pijaczkowi. Jest on źródłem moich problemów, co mnie zaś bardzo denerwuje. Mogłam być już dawno po zakupach, ba, wracać do Hogwartu. Ni cholery, nie mogę go zostawić samemu sobie, jeszcze wpadnie pod mugolskie wehikuły albo rozwali sobie głowę o lampę. Czy o cokolwiek innego. Jednak słowo daję, zrobiłabym chyba wszystko, żeby zepchnąć tę odpowiedzialność na kogoś innego. Medyka najchętniej. Wtedy byłabym całkowicie spokojna o los tego pana.
Teraz zaś muszę go niańczyć. Wzrok pełen wyrzutów nie robi na nim wrażenia. Pod naporem jego nieprzytomnego spojrzenia oraz jakże zakamuflowanego komplementu robi mi się dziwnie. Nieswojo. Rumieniec szybko oblewa moje policzki. Na długie minuty sytuacja mnie całkowicie paraliżuje. Przez to leżę jak idiotka na chodniku, chociaż zimno ciągnie od podłoża wprost na moje biedne, obolałe plecy. Wreszcie otrząsam się z tego dziwnego marazmu - podpierając się na rękach wstaję chwiejnie na równe nogi.
- I co ja mam z panem zrobić? - pytam otrzepując się z ulicznego brudu. Ponownie rozglądam się dookoła, szukając jakiegokolwiek wsparcia w przechodniach. Niestety ci specjalnie przechodzą drugą stroną jezdni, byleby tylko nie musieć mieć kontaktu z patologią. Takie odnoszę wrażenie, kiedy napotykam na ich przerażony wzrok. Najchętniej przeniosłabym jegomościa zaklęciem, ale dojrzenie nas przez mugoli jest więcej niż pewne. - Może pan spróbować wstać? - dopytuję dalej. Staję za jego głową, nachylam się i ciągnę go za ramiona, żeby podniósł się i stał jak człowiek. Wtedy mogłabym go zaprowadzić do szpitala czy gdziekolwiek indziej, żeby nie leżeć jak menelownia na ulicy. Wkładam w ten plan całą swą siłę, aż czerwienieję, zapierając się nogami, ale sprawa wydaje się być więcej niż tragiczna. Wzdycham zatem i prycham z tego wysiłku, powoli chyba zaczynam się zbliżać tyłkiem z powrotem na ziemię.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Fleet Street [odnośnik]01.11.17 17:06
Kręcił mi się w głowie, oj kręciło, a wszystko trochę jakoś takie zdawało się rozmazane. Znaczy różnie to bywało, raz odzyskiwałem ostrość obrazu, by zaraz znów ją stracić. I starałem się tym nie przejmować, ale ciężko było mi w ogóle zorientwać się gdzie jestem. Chociaż znów nie to, żeby jakoś mocno mi na tym zależało.
O, leżało. Tak, uświadomiłem sobie, że leżę, choć nie przypominałem sobie, żebym się kładł. Czy możliwym było, bym zapomniał, że się położyłem? Właściwie to chyba spać próbowałem, tylko moja poduszka jakoś tak za dużo i zdecydowanie za bardzo mówiła i to uniemożliwiało bezproblemowe oddanie się w ramiona Morfeusza. Kim był Morfeusz? Kiedyś, jeszcze chwilę temu pamiętałem, ale zdawał się odpowiednią postacią do wymieniania właśnie teraz – więc to zrobiłem.
Gdzie to ja... ah, no tak, leżałem. Ale jakoś tak średnio wygodne, bo to co pod twarzą to poduszki nie przypominało a bardziej kamienie kurzem pokryte, ale w sumie nie ma co wybrzydzać, przecież gorzej się trafić mogło. No, tylko znów ten głos, jakby za mną. Co ta poduszka, chodzić się nauczyła czy jak? Ale przecie prawie pewien byłem, że poduszki chodzi nie potrafią, a przynajmniej potrafić nie powinny – bo choć w zwariowanym świecie przyszło nam żyć to takich dziwów jeszcze świat nie widział.
Więc uniosłem rozbiegane spojrzenie w końcu właściwie w całości mogąc zobaczyć jak moja poduszka wyglądała. No i w sumie do poduszki jej to daleko było, tyle że dwie poduszki na klatce piersiowej miała. Ale nie zamierzałem tego w żaden sposób podważać, bo to już poduszki sprawa jak bardzo jak poduszka wygląda, a nie moja. No i zdawała się też o coś mnie pytać. Toteż zmarszczyłem mocno brwi, jakby próbując sobie przypomnieć o co dokładnie pytała i w sumie jak już do tego doszedłem to w głowie i na ustach tylko jedno zdanie zdawało się w miarę odpowiednie, choć odpowiednie wcale nie było.
- Może pani zatańczyć. - zaproponowałem równie spokojnie co wcześniej, równie bełkotliwie i równie błyskotliwe. Cały ja, ściśnięty w jedną kapsułkę upojonego eliksirem mężczyzny. Czy można było więcej od losu dostać?


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Fleet Street [odnośnik]03.11.17 11:20
Sytuacja nabiera dramaturgii. Nic do niego nie dociera, żadne moje słowo, żadna sugestia. W ogóle nawet nie sprawia wrażenia, jakby cokolwiek rozumiał. Mogłabym mu chyba obrazić całą rodzinę, a i tak by nie zareagował. Zaczynam się denerwować, czuję, jak szarpią mi nerwy, złość rozchodzi się po całym ciele. Coraz mocniej mam ochotę go zrzucić na chodnik i odejść w spokoju - niestety? taka nie jestem. Wyrzuty sumienia zagryzłyby mnie na śmierć. Dlatego walczę z prawem ciążenia i tym oto mężczyzną, za nic niechcącym przynajmniej spróbować utrzymać się w pionie. Z każdą mijającą minutą tej mordęgi zaczynam wierzyć, że robi to specjalnie. I śmieje się ze mnie w myślach. Nie, żebym spodziewała się rozsądku po pijaku, ale mógłby się nieco przyłożyć do zadania. Albo nie wiem, przynajmniej udawać, że mu głupio? Chęć pomocy zanika coraz bardziej, podjudzana przez zniecierpliwienie oraz poczucie nie tyle porażki, co wewnętrznego poczucia zdeptania mojej godności. Nienawidzę, kiedy ktoś się bawi cudzymi uczuciami - tak jak w tym momencie. Przeklinam więc nieznajomego w myślach, ale jeszcze dzielnie walczę o jego byt, zmuszając się do nadludzkiego wysiłku. Zaczynam tęsknić za magią, wtedy wszystko byłoby prostsze.
Dźwigam jego ciało po raz kolejny, mocno się zapierając i mając wrażenie, że odpadną mi za moment ręce. Ramiona konkretniej. Czerwienieję z wysiłku coraz mocniej, ale w ogóle sugestie przedstawiane przeze mnie nie docierają do tego zapijaczonego łba. Kiedy słyszę jakże miłą odpowiedź, nie wytrzymuję - z premedytacją upuszczam mężczyznę z powrotem na ziemię.
- Pan jest po prostu bezczelny! - zakrzykuję zaraz potem, poważnie już wyprowadzona z równowagi. - To jakiś głupi żart, tak? Nudzi się panu w pana nudnym życiu, dlatego drwi pan sobie z innych ludzi? To skandaliczne - dodaję poważnie rozzłoszczona. Rzadko się tak zachowuję - rzadko ktoś okazuje mi taki brak szacunku. Może nie powinnam się tym wcale przejmować, skoro to degenerat społeczny, który pewnie nawet nie wie co do niego mówię przez nietrzeźwość, ale i tak nie mogę powstrzymać nadciągających emocji. Za bardzo mnie to wszystko rusza, zaś mój zdrowy rozsądek został przysłonięty przez negatywne uczucia kotłujące się w klatce piersiowej.
- Wezwę policję - dopowiadam już nieco ciszej, mając gdzieś w środku nadzieję, że żartownisiowi ode chce się podobnych numerów.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout

Strona 7 z 15 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 15  Next

Fleet Street
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach