Wydarzenia


Ekipa forum
Popiersie Grubej Damy
AutorWiadomość
Popiersie Grubej Damy [odnośnik]17.07.17 2:03
First topic message reminder :

Popiersie Grubej Damy

Jeden z oddalonych od ogólnej i dostępnej dla wszystkich części Londyńskiej Biblioteki pokój został wiele lat temu przeznaczony na nietypowy składzik. Od podłogi po sam sufit zagracony jest regałami szczelnie obładowanymi dziwnymi, nigdy nieuporządkowanymi i sekretnymi dziełami, których nie puszczono w obieg, głównie przez bezsensowną treść lub niezrozumiały język autora. Na jednym z regałów znajduje się rzeźba, która pomimo nietypowego dla siebie położenia, wcale nie wyróżnia się ze sterty opasłych tomiszczy. Wśród starych stróżów biblioteki londyńskiej chodziły niepotwierdzone plotki, jakoby popiersie Grubej Damy kryło wiele tajemnic, a odkryć je może wyłącznie ten, kto prawdziwie potrafi poruszyć kobietę.

Aby odkryć tajemnicę Grubej Damy należy złapać ją za lewą (koniecznie lewą!) pierś, a następnie rzucić kością k3.

1 - Jedna z ksiąg znajdujących się na regale wysunęła się delikatnie. Choć została napisana przez nieznanego autora, a treść bardziej przypominała przepis na magiczną jajecznicę ze smoczych jaj, między kartkami znalazłeś mapę opisaną pismem runicznym. Aby ją odczytać rzuć kością K100. ST powodzenia wynosi 60 — do rzutu należy doliczyć bonus biegłości runy. Jeśli ci się powiedzie MG wskaże ci lokację zawartą na mapie. Jeśli spróbujesz wynieść mapę ze schowka — atrament zniknie, a po mapie nie zostanie ani śladu, a ty zapomnisz dokąd miałeś się udać. Odłóż ją na swoje miejsce!

2 - Regał zatrząsł się i ze szczytu spadł opasły tom pierwszego wydania "Najczarniejszych Zakamarków Magii". Kiedy spróbowałeś go otworzyć ze środka wyleciało stado najczarniejszych chochlików kornwalijskich, które w najgłębszych zakamarkach księgi (jak się okazało dziurawej) urządziły sobie lęgowisko i przetrwały wiele tygodni. Jak na złość, wszystkie obrały sobie ciebie za obiekt swoich psot — zaczęły ciągnąć cię za włosy, wgryzać się w twoją szatę i ślinić twoją szyję (albo nawet podgryzać w niedozwolonych miejscach!).

3 - Coś w popiersiu zatrzeszczało, jakby pękło, lecz żadna rysa nie pojawiła się na jej wizerunku. Po chwili jednak cały regał lekko drga i przesuwa się, otwierając przed tobą tajemne przejście na zaplecze "Pióra Feniksa", gdzie Dama potajemnie spotykała się ze swoim kochankiem. Gratulacje! Najwyraźniej udało ci się odkryć "tajemnicę" Grubej Damy. Idź czym prędzej zobacz jakie rozrywki czekają na ciebie na końcu korytarza.

UWAGA! Złapanie Grubej Damy za prawą pierś sprawia, że posąg nagle odżywa, zaczyna się trząść i spuszcza na Ciebie stertę grubych ksiąg. Może w końcu do tego zakutego łba wpadnie odrobina wiedzy!

Lokacja zawiera kości.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:09, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Popiersie Grubej Damy - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 15:11
Ignorowała go dokładnie w ten sam sposób, w który on ignorował ją. Niestety, w jego interesie leżało dosięgnięcie w łapki okupywanej przez nią pozycji. Gdyby nie musiał, wierzcie lub nie, nawet by do niej nie podszedł. Niestety, los często sobie z niego kpił i zmuszał do rozmów z zupełnie obcymi ludźmi. Pewnie gdyby szanowny rudzielec należał do jakiegoś rodu czystej krwi, byłaby mu dobrze znana, w końcu to ścisłe towarzystwo. Niestety, jej nieco zabłąkany wyraz twarzy i wyraźne „nieogarnięcie” rzeczywistości było mu zupełnie obce. Na jego niekorzyść działało też to, że nie chodził do Hogwartu, chociaż… Czy to na dobrą sprawę tak bardzo niekorzystna opcja? Był dla nich zagadką, większą tajemnicą, sekretem, nieodgadnionym i niedostępnym. To dawało przewagę.
- Kopiowanie to powielanie czegoś, choć… Nie idzie Ci zbyt perfekcyjnie. – odparł, zgodnie z prawdą. Konstruktywna krytyka, a nie próba obrażenia. Mathieu nie przepadał za obrażaniem kobiet, mieszkał z kilkoma pod jednym dachem i wiedział, czym to grozi. Oczywiście nie podejrzewał, że rudowłosa nieznajoma będzie w stanie wyrządzić mu jakąkolwiek krzywdę. – Niemniej jednak, szkicować potrafisz. – dodał, wzruszając lekko ramionami. W nonszalancki sposób. Potrafiła szkicować i wykonywała szkic na podstawie, dodając coś od siebie, czasem mniej, czasem bardziej finezyjnego. Dla Mathieu smok to smok, wyglądał tak albo wyglądał inaczej, a dodawanie czegoś od siebie, nie było wskazane w tym wypadku. Smoki to piękne istoty same w sobie, nie trzeba było ich podrasować jak Golfa czy innego Paseratti.
- Nawet te dobre ilustracje nie odzwierciedlają realiów. – mruknął, nachylając się nad nią i stukając palcem w kartkę w woluminie. Dlatego właśnie Rosier wolał czytać treści niż wierzyć obrazkom, które przedstawiają. To też nie tak, że właśnie próbował swoim ciałem osaczyć rudzielca, zbliżając się niebezpiecznie w jej kierunku. Z pewnością mogła poczuć przyjemny zapach piżmowych perfum, pasujących całkowicie do jego osobowości. – Chiński ogniomiot jest bardziej smukły. – dodał, wracając do poprzedniej pozycji i prostując się. Smoki, temat, o którym Rosier mógłby mówić od rana do wieczora, bez zająknięcia i żadnej przerwy.
Zlustrował ją spojrzeniem, od stóp do głów, a raczej na tyle, na ile pozwalała mu jej bieżące ułożenie ciała. Nie wyglądała mu na odważną. Do współpracy ze smokiem trzeba było mieć odpowiednie cechy, a niestety, rudzielec ich nie posiadała, na pierwszy rzut oka było widać. Smoki były dominującymi stworzeniami i trzeba było mieć coś z dominatora, żeby choć trochę móc nad nimi zapanować. Nie dziwiło go więc, że nie chciała podchodzić do smoka, w obawie, że zostanie zjedzona czy spalona żywcem… Zapach spalenizny wywołanej smoczym ogniem… Ach, nie ma nic przyjemniejszego.
- Niestety… – odparł, z wyraźnym smutkiem w głosie, wracając wzrokiem do jej twarzy. Przez chwilę skupił się na wspomnieniach minionej wyprawy, ale już zdążył wrócić na ziemię. – Ten wolumin jest niebywale rzadki. – mruknął. Niestety, panienka pozostawała nieugięta i nie chciała oddać mu księgi teraz, natychmiast. Niestety, tego właśnie oczekiwał Rosier. Nie będzie czekał. Jej zadanie było nieznaczące, mało istotne, przynajmniej dla niego, choć sztukę cenił, szczególnie rzeźbę wymagającą cierpliwości i zdolności. Szkic był łatwym zadaniem, banalnym wręcz. Przynajmniej w jego opinii, choć nie miał zbyt dużej styczności z tym tematem.
Odchrząknął nieco i przeczesał dłonią zbyt długie włosy, a później znów wrócił spojrzeniem na kobietę. Nie przepadał za przeciwstawianiem się, to nie na miejscu, nawet bardzo. Przekręcił głowę w bok i oparł się dłońmi o blat.
- Szkicowanie przez patrzenie na obraz jest… mało efektowne. Poza tym, ta księga jest mi potrzebna w celach edukacyjnych, bo do tego właśnie została stworzona. Są krocie innych, podobnych woluminów, z których może panienka skorzystać, a ja potrzebuję akurat tej… jednej, konkretnej księgi. – pomijając już fakt, że zbyt duże oko na jej rysunku szpeciło chińskiego ogniomiota, to nadal uważał jej zadanie za bezcelowe. Powinna poradzić sobie świetnie bez zaglądania w rysunek, używając swojej pamięci. Nachylił się nad kobietą, kiedy skończył mówić. Nie miał zamiaru ustąpić, czekał tylko, aż łaskawie odda mu tą cholerną księgę.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 16:33
Gwen raczej nie brała do siebie krytyki swoich dzieł. Nie dało się wszystkim dogodzić, poza tym wciąż się uczyła; nawet zdanie laika mogło być dla niej istotne. W końcu sztuka to coś, na czym nie trzeba się znać, by móc wyrobić sobie na temat tego opinię. Mathieu chyba jednak nie zrozumiał, co malarka do niego powiedziała.
Bo jak mówiłam, nie kopiuję – powtórzyła raz jeszcze. Gdyby chciała, mogłaby starać się odwzorowywać smoka dokładniej, ale nie to był jej cel. – Dziękuję. – Uśmiechnęła się delikatnie.
Pełny realizm był w oczach Gwen pozbawiony sensu. Jeśli ktoś chciałby odwzorować coś w pełni, wystarczyło zrobić temu zdjęcie. Malarstwo, ograniczane jedynie wyobraźnią, pozwalało na zbyt wiele. Rudowłosej nigdy nie chodziło o ulepszenie widzianej oczyma rzeczywistości, a o przekazanie swoich emocji i odczuć, które jednocześnie będą jak najbardziej poprawne pod względem technicznym. Dlatego ćwiczyła, bez ćwiczeń nie dało się być dobrym artystą. Talent był kwestią drugo-, a może nawet trzeciorzędną.
Malarka mimowolnie odsunęła się delikatnie, gdy Matheieu zaczął się do niej przybliżać. Była wprawdzie raczej otwartą osobą i nie czuła dużego dyskomfortu, gdy dotykała czy nawet przytulała obcych sobie ludzi, ale mimo wszystko nawet nie znała mężczyzny z imienia. Wolała zachować przynajmniej drobny dystans.
Mówi pan? – westchnęła, po czym przygryzła wargę i zaczęła coś poprawiać przy rysunku: – O tak? Czy jeszcze bardziej? Zna się pan na smokach? – Spojrzała w górę na mężczyznę zaciekawionymi oczyma.
Gwen zdecydowanie była osobą dość delikatną, jednak ostatnio sama odkrywała u siebie pokłady siły charakteru, które zaskakiwały ją samą. Być może więc mimo wszystko dałaby sobie radę z jakimś spokojnym smokiem, o ile otrzymałaby odpowiednie szkolenie. Wolała jednak tego nie próbować. To stworzenia, którymi zdecydowanie powinni zajmować się specjaliści.
Zmarszczyła brwi.
Ależ mi też ta książka jest potrzebna w celu edukacyjnym! Oddam ją panu za chwilę, naprawdę. Chcę skończyć to, co zaczęłam – stwierdziła stanowczo. Generalnie zgadzała się z jego słowami: swobodnie mogła znaleźć inną książkę. Dlatego też nie oponowała, była gotowa oddać mu wolumin. Tylko niech da jej skończyć w spokoju to, co zaczęła. Tego przecież wymagało dobre wychowanie, książka wszak nie należała ani do niego, ani do niej.
Rysowała pewną ręką, po chwili wyciągając z torby gumkę, delikatnie zmazując smocze oko. Ołówek był twardy, poza tym Gwen nie dociskała go mocno, więc fragment ilustracji bez problemu zniknął, a malarka mogła swobodnie poprawić element, który nie wyszedł jej tak, jak powinien.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 18:25
Nie rozumiał tego, co robiła. Może dla niego to mijało się z celem i nijak nie trenowało jej umiejętności. Przerysowanie to jedno, to kopiowanie pewnych elementów, powielanie ich, dodawanie coś od siebie, bo wzorowała się na istniejącym już obrazie, namalowanym przez kogoś… Jeśli rzeczywiście chciała nauczyć się anatomii powinna podejść do tego inaczej, bardziej poważnie. Te obrazki niewiele miały wspólnego z realnymi smokami, były czyjąś interpretacją. Szczerze wątpił, że autor tej księgi tak po prostu rysował korzystając z ilustracji wykonanych przez innych. Każda ręka inaczej prowadziła pióro, ołówek czy inne narzędzie. Tak samo było z rzeźbami, każda była inna, bo każdy artysta przykładał więcej lub mniej siły, uderzał mocniej lub lżej, był bardziej lub mniej subtelny.
- Moje życie, to smoki. – odparł na jej pytanie, kiedy rozpoczęła poprawianie swojego obrazu. Trzeba przyznać jedno, miała umiejętności, ale nadal zajmowała księgę, po którą przyszedł, a to już nie było mu na rękę. Chciał jej jasno dać do zrozumienia, że jego sprawy są niecierpiące zwłoki, że potrzebuje ten wolumin już, teraz natychmiast. Na pewno mogła zanotować jego reakcje, to, w jaki sposób kroczył nerwowo z nogi na nogę, czekając, aż wreszcie dostanie to, po co tu przyszedł. Rosier nigdy nie był cierpliwy, nigdy też nie potrafił zaakceptować faktu, że ktoś może potrzebować tego co on. Niestety, był jedynakiem i rodzice nie mieli okazji przedstawić mu jak to wygląda z technicznej strony. Miał ich dla siebie. Był egoistą, dlaczego miałby nie być. Życie ciągle dawało mu powody ku temu, dlaczego więc nie płynąć na fali dyktowanych przez nie zasad?
- Oh… W takim razie… – oparł się nonszalancko o regał i wbił spojrzenie natarczywych tęczówek w twarz rudowłosej kobiety. Wziął głęboki oddech, a później odwrócił się z cwanym uśmiechem na ustach. – Nie wróżę panience ogromnej kariery, niestety, choć talentu nie brak. – dodał, odwracając głowę przez ramię. Nie mógł powiedzieć, że Gwen nie posiadała umiejętności. Dobrze prowadziła ołówek, jej szkice były wyraźne i dokładnie. Zamierzał tą partię rozegrać po swojemu, jak większość w życiu. Nie przepadał za dennymi partiami bez wyzwań, a mała starcie w Bibliotece z powodu jednego, cholernie ważnego dla niego woluminu… Będzie najwyraźniej atrakcją dnia. Jego wyraz twarzy był ściągnięty, poważny, a oczy, choć miały ciepłą barwę czekolady, wydawały się bić chłodem. – Widziałaś kiedyś Chińskiego Ogniomiota na żywo? – spytał, prostując się. Smoki choć niezwykle rzadkie, były widywane. Jeśli nie widziała takiego, to nie powinna się za to brać. – Nawet jeśli nie widziałaś, przez ostatni kwadrans oglądasz go w księdze. Twój artystyczny umysł nie zapamiętuje szczegółów, detali? Zdawało mi się, że każdy z nich potrafi użyć swej pamięci i wyobraźni. Chyba, że jesteś laikiem, który przyszedł okupywać ważne dla kogoś księgi. – dodał jeszcze, przekręcając głowę w bok. Nie wyglądała mu na laika, ale w ten sposób się zachowywała.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 20:17
Odpowiedź mężczyzny była jasna i klarowna: prawdopodobnie był smokologiem, pewnie pracował w jakimś z rezerwatów. Choć jednak Gwen była ciekawa, Mathiew swoją odpowiedzią zamkną temat. Rudowłosa zaś nie miała zamiaru być nachalna.
Widziała jego niecierpliwość, jednak właściwie zachowanie nieznajomego po prostu zaczęło ją nieco bawić. Próbując na siłę postawić na swoim, miał w sobie coś z małego urwisa. Gwen nie traktowała jego zachowania zupełnie na poważnie. W końcu gdyby NAPRAWDĘ tak bardzo potrzebował tej książki to wyjaśniłby jej powód. „Moja smoczyca ma problem ze złożeniem jaj, tu jest napisane co robić”, „Walijski zielony z rezerwatu się zatruł, muszę znaleźć odtrutkę” – słysząc takie argumenty, malarka nie wahałaby się i oddała wolumin od razu. Mathiew zaś po prostu chciał tę książkę. Na już, bo… bo tak. Bo był małym, niecierpliwym chłopcem, nawet jeśli ktoś włożył go w ciało mężczyzny starszego od Gwen.
Zaśmiała się, słysząc jego komentarz. Spojrzenie dziewczyny było ciepłe, w końcu jak mogłaby się denerwować przez coś takiego?
Póki mam co do garnka włożyć, wielka kariera jest mi niepotrzebna – stwierdziła.
Nigdy nie była materialistką. Lubiła wprawdzie otaczać się pięknymi rzeczami, zdecydowanie była estetką, ale to nie olbrzymie pieniądze i wielkie pałace były jej sensem życia. Z resztą, nigdy nie posiadała olbrzymiego bogactwa. Nie miała pojęcia, co mogłaby z nim zrobić. Oczywiście wspaniale byłoby zostać docenioną za swoje artystyczne prace, jednak doskonale wiedziała, jak często twórcy byli wywyższani dopiero po swoim odejściu z tego padołu łez.
Zimne spojrzenie ciemnowłosego wzięła za kolejną oznakę przekornego zachowania. Pokręciła głową, słysząc jego pytanie.
Skoro są chińskimi smokami chyba ich u nas nie ma, prawda? – zauważyła. Właściwie smoka widziała tylko raz, wtedy, w Kent… z daleka i tylko przez chwilę, za szybko została wyproszona, aby móc się mu przyjrzeć. I to zdecydowanie nie była ta azjatycka odmiana.
Westchnęła; on naprawdę nie rozumiał. Gwen miała jednak w sobie sporą dozę cierpliwości (co dla malarza było niezwykle istotną cechą) i była gotowa spokojnym, niewzruszonym tonem wyjaśnić mężczyźnie wszystko tak, aby zrozumiał co robi i po co.
Umysł jest zawodny. – Wzruszyła ramionami. – By rysować dobrze z pamięci najpierw trzeba dobrze poznać budowę danej rzeczy. O, proszę zobaczyć… o tym…  – sięgnęła po jeden z poprzednich szkiców – …o istnieniu tej kości przy skrzydle wcześniej zupełnie nie wiedziałam. A ogniomiota widziałam tylko na o wiele słabszych, mniej wyraźnych ilustracjach, które chyba źle oddawały proporcje. Najlepiej byłoby oczywiście pójść do rezerwatu, ale ta pogoda… Może na wiosnę mi się to uda, a do wiosny jeszcze kawał drogi… Nie mam tyle czasu.
W końcu prace nad książką trwały, nie chciała tkwić w martwym punkcie i musiała sobie radzić w inny sposób. Miała nadzieję, że tym razem Mathiew zrozumie jej tłumaczenie. Z resztą, szkic dziewczyny był coraz pełniejszy. Spoglądając to na książkę, to na kartkę, dodawała charakteru smoczym łuskom.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]11.04.19 1:03
Ciężko było go nazwać małym nieświadomie niecierpliwym chłopcem. Jego świadomość na temat braku własnej cierpliwości była ogromna. Nie lubił czekać, nie lubił też ograniczać się, a lekkie podejście rudowłosej do całej sprawy, coraz bardziej go irytowało. Na jego nieszczęście, został dobrze wychowany, a osoby mieszanej krwi (nie wspominając już o mugolakach), nie miały wypisanego na czole statusu. Wtedy pewnie bez krępacji pokazywałby swoją naturalną wyższość, przecież był lepszy od innych, prawda? Był Rosierem, jego krew była perfekcyjnie czysta, szlachetna i najbardziej pożądana. Z resztą… Powód i potrzebę zasięgnięcia informacji w tej książce był dość istotny, przynajmniej dla niego. Być może kobietę interesowały tylko obrazki, które nie były kwintesencją zawartości tego woluminu, jednakże on potrzebował mieć go tu i teraz i nie zamierzał odpuścić.
- Powinnaś rozważyć podróże. – odparł, uśmiechając się nieco złośliwie. Artystka powinna poszerzać horyzonty, a nie ograniczać się do oklepanych miejsc. To da jej więcej możliwości, a jak wiadomo, im więcej zobaczy, tym więcej będzie mogła przelać na papier, czy tam przerysować. Jeśli chciała okazji bytowania z różnymi smokami, nie mogła ograniczać się do jednego miejsca. Smoki były charakterystyczne dla danego regionu, zgodnie z tym co powiedziała, chińskie żyły w Azji, więc czasem warto było ruszyć tyłek i zobaczyć coś innego. Mathieu miał ten komfort, że mógł sobie pozwiedzać i pooglądać, w końcu rezerwat w Kent gromadził kilka zdobytych smoków i głównie Albiony Czarnookie. Oczywiście, wolałby, aby była tam większość okazów, ale nad tym trzeba trochę popracować. No i właśnie to był jeden z powodów, dla których tutaj był.
- To nadal nic w porównaniu z moją palącą potrzebą… – odparł, komentując w końcu to, co właśnie do niego powiedziała. Jasną sprawą było to, że Ruda umiała rysować, nie miał w planach podważania jej zdolności artystycznych. Niestety, miał dość mierną zdolność skupiania się, więc kiedy zaczęła do niego mówić… słowa zaczęły zlewać się w jedną całość, więc to, co mówiła na samym końcu nie dotarło już do niego w ogóle. Może to jakiś rodzaj autyzmu? A może zwyczajnie nie interesowały go plany wiosenne rudej panienki, którą spotkał teraz i pewnie więcej nie spotka. Mathieu nie był fanem spotkań z ludźmi, nie wspominając już o rozmawianiu z nimi…
Milczenie jest złotem
Trochę niezręcznie wyszło, że nie wiedział o czym do niego mówiła, ale Mathieu Rosier umiał zrobić też dobrą minę do złej gry. Czarujący uśmiech przywdziany na twarz… Na pewno mówiła coś interesującego. Może o swoim życiu, albo planach… Dlaczego właściwie miałoby go to obchodzisz?
- Widzisz, my tu prowadzimy niezwykle intrygującą konwersację, a wysypka u jednego z moich Albionów Czarnookich może postępować… Ciebie interesuje kość pod skrzydłem, a mnie życie smoka. Musisz nie mieć sumienia, skoro wolisz okupować księgę dla własnych celów, zamiast odstąpić ją mnie. – wlepił spojrzenie w jej oczy. Wysypka była durną wymówką. Jeszcze przypadkiem podłapałaby temat organizowanej zaprawy łowców, której celem był Walijski smok, a on musiałby się jej spowiadać, a gadać nie lubił, zdecydowanie. Lepiej posunąć się do małego kłamstewka, uszczuplenia prawdy… W końcu wysypka u smoków występuje, niekoniecznie teraz, ale może pojawić się zupełnie niespodziewanie i co wtedy? Gwen będzie miała na sumieniu smoka! Jak ona mogła swobodnie spać w nocy….



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]11.04.19 8:25
Nie miała nic przeciwko podróżowaniu, naprawdę nic; bardzo chętnie zobaczyłaby każdy zakątek tego świata. Ograniczały ją jednak finanse. Dwudziestolatce, utrzymującej się samodzielnie w Londynie nie było łatwo, szczególnie, że nie miał żadnej pomocy z zewnątrz. Przynajmniej tyle dobrze, że miała na własność mieszkanie. Bez niego miałaby pewnie jeszcze większy problem. Kto wie, może nawet musiałaby prosić Botta o pomoc? Skoro mieszkało u niego tyle osób to może jeszcze jeden pokój by się znalazł, a życie pod jednym dachem z Bojczukiem byłoby pewnie radosną przygodą… tak długo, jak nie próbowałby jej faszerować diablim zielem.
Pewnie powinnam – przyznała, nie rozwijała jednak myśli. Skoro Mathieu nie próbował jej się z niczym zdradzać to czemu ona powinna?
Jeśli milczenie jest złotem to cierpliwość jest cenna niczym diamenty, a Rosier zdecydowanie powinien jej trochę nabyć. To by mu się naprawdę przydało. Wraz z odrobiną pokory. Taka butność pewnie kiedyś obróci się przeciwko niemu. Gwen jednak nie miała zamiaru mówić tego na głos, spokojnie kończąc własny rysunek. Uniosła głowę dopiero, gdy Mathieu odezwał się po raz kolejny, tym razem wypowiadając trochę więcej słów.
Zmarszczyła brwi.
To smoki miewają wysypkę? – zdziwiła się. Wydawało jej się, że gady nie cierpią na tego typu schorzenia, ale przecież co ona tam wiedziała. Ledwo widziała w życiu smoka. – Trzeba było tak od razu mówić. Ale odrobina cierpliwości też się panu przyda, zwierzęta jej nie uczą? Wydawało mi się, że przy nich trzeba mieć stalowe nerwy. – Uniosła brew. – W każdym razie proszę, właśnie skończyłam.
Zamknęła książkę i podała ciemnowłosemu, wciąż delikatnie się uśmiechając. Miała dziś wręcz zaskakująco dobry nastrój. Ostatnio rzadko taki ją nawiedzał. Ale tak to się kończyło, gdy pozwalało się młodemu sercu zakochać w żonatym mężczyźnie. Czy takie uczucia mijają? Gwen z jednej strony miała nadzieję, że tak, z drugiej… znalezienie drugiego takiego może graniczyć z cudem. Czy nie lepiej być zakochanym w kimś niedostępnym, ale za to po prostu dobrym i absolutnie wyjątkowym? W końcu w nieszczęśliwej miłości też był pewien urok, nawet jeśli jednocześnie ta regularnie psuła jej humor.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]13.04.19 13:16
Finanse. Coś co nigdy nie ograniczało młodego Lorda. Było od groma pozytywnych aspektów urodzenia w szlachetnej rodzinie. Mathieu nigdy nie narzekał na swoje pochodzenie, wręcz przeciwnie. Traktował je niczym dar od losu. Żałując jedynie, że jego ojciec nie doczekał dorosłości jedynego dziecka, a zginął robiąc to, co kochał najbardziej. Nie każdy jednak miał okazję dysponować tak ogromnym funduszem. Mathieu miał ten plus, że majątkiem odziedziczonym po ojcu i matce nie musiał dzielić się z nikim. To przywilej szlachetnych i nie każdy miał okazję skosztować tych zaszczytów.
Po raz kolejny przesunął po niej wzrokiem, zlustrował ją wyraźnie chłodnym spojrzeniem. Zadawała zbyt wiele pytań, a on nie miał w planach na nie odpowiadać. Widać było, że dziewczyna jest… prosta i z zachowaniem wysoko postawionych niewiele miała wspólnego. Była ruda, to może pochodziła z jednego z tych rodów, za którymi Rosier tak bardzo nie przepadał?
-Byłem dostatecznie cierpliwy. – odparł chłodno, bez wyrazu, przejmując od niej książkę. Wyprostował się, a jego ciemne oczy nabrały jeszcze większej głębi, być może mroku… Nie chciał krytykować, ale skoro panienka rysowała smoki i zajmowała poważne księgi, to może powinna wiedzieć więcej na ten temat? Rysowanie dla samego faktu rysowania, nie mając pojęcia co te zwierzęta lubią, jak się zachowują. Smoki nie były cierpliwe, nie dawały drugich szans, w tym nie było miejsca na błędy. Nie chciałby być w jej skórze, gdyby zdecydowała się na bliższe spotkanie ze smokiem, nie wróżył jej nic dobrego.
- Zaskakujące… – teoretycznie miał już iść, jednak postanowił się odezwać. On, Mathieu Rosier musiał czekać, aż jakaś panienka skończy swoje rysowanie, żeby dostać to, czego chciał. Może i brak mu było cierpliwości, ale wiedział jak odpowiednio się zachować. Najwyraźniej panienka przed nim uważała się za pępek świata i należało jej ustępować. Odpowiednie zachowanie wobec kobiet to jedno, ale kiedy te uważały, że coś im się należy… Zdaje się, że w tamtych czasach to w ten sposób nie wyglądało. Może to nie średniowiecze, ale nadal…
- Zawsze egoistycznie przedkłada panienka swoją wizję artystyczną ponad poważniejsze problemy innych? – spytał, przekręcając głowę w bok. Nie ciężko było się domyśleć, że Mathieu nie był pierwszym lepszym zainteresowanym smokami. Nawet na jego twarzy było kilka małych blizn po starciach, nie tak poważne jak te na reszcie ciała. Jednak Rudowłosa dziewczyna postanowiła najpierw spełnić swoje zachcianki, nakreślenia smoka ołówkiem na kartce, a dopiero później zwróciła uwagę na kogoś innego. Artyści… Zamknięci we własnym świecie, nigdy nie baczyli na to, co dzieje się wokół nich. – Na pierwszy rzut oka widać, że myśli pani tylko o siebie i buja w obłokach. – dodał jeszcze, wzruszając ramionami. Mathieu oceniał, określał i wysuwał wnioski. Widać było po postawie Gwen, że jej świat był dla niej najważniejszy. – Może czasem warto spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, a nie przez czubek własnego nosa. – mruknął, obdarzając ją chłodnym, nieprzyjemnym spojrzeniem, a później odwrócił się i ruszył do wyjścia, razem z księgą, którą zamierzał pożyczyć…

ZT x 2
Zakończone jak prosiłaś



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]13.04.19 23:48
Po raz pierwszy od początku ich rozmowy, Gwen spojrzała na mężczyznę krzywo. Dostatecznie cierpliwy? Przecież był tu tylko przez chwilę! Zwykła ludzka grzeczność i dobre wymaganie wymagało przecież, aby zaczekać, aż ktoś skończy używać dostępny do ogólnego użytku przedmiot. To wydawało się rudowłosej czymś absolutnie naturalnym i nie rozumiała, jak ktoś może w tym przypadku mieć inne zdanie oraz nawyki.
Nie miała jednak tego zamiaru komentować: i tak pewnie nigdy więcej się nie zobaczą, po co miałaby to w ogóle się wysilać? To nie miało żadnego sensu, żadnego znaczenia, i tak nie zmieni tego człowieka, szkoda było jej nerwów. To jednak nie były ostatnie słowa mężczyzny, który postanowił zmarnować na Gwen jeszcze trochę energii.
Malarka uniosła brew, słysząc jego słowa, robiąc wielkie oczy. Jego zachowanie zaczęło jej się nagle kojarzyć z „lordem” Shafiqem, dumnym i eleganckim człowiekiem, który jednak – jeśli coś toczyło się nie po jego myśli – potrafił okazać się niezwykle bezczelnym prostakiem, niewartym swojego tytułu, którym wszem i wobec się szczycił.
Egoistyczne? Czubek własnego nosa? Przepraszam, ale czy ja czytam panu w myślach? Jeśli problem jest bardzo pilny należy go jasno i uprzejmie wyrazić, czego pan w żadnym razie nie zrobił. Żadna z ksiąg znajdujących się tutaj nie jest pana własnością i mam prawo z nich korzystać tak samo, jak pan.
Kończąc mówić, odwróciła od niego wzrok; zakończyła tę sprawę, nie miału sensu wciąganie się w dalsze dyskusje. Rzadko kiedy osoby myślące w ten sposób dawały się przekonać (o czym malarka przekonała się choćby pracując w muzeum), a Gwen naprawdę nie miała ani nastroju, ani nerwów, by bardziej angażować się w tak głupią sprzeczkę. Miała przecież ważniejsze rzeczy na głowie.
Odetchnęła z ulgą, gdy mężczyzna się oddalił, zabierając się do pracy. Mathieu wyprowadził ją lekko z równowagi, jednak naprawdę chciała poświęcić dzień na naukę, dlatego znów zaczęła buszować po bibliotecznych półkach, szukając odpowiednich ksiąg. Nie miała już jednak ochoty wracać do szkicowania smoków. Chyba za bardzo w ten konkretnej chwili kojarzyły jej się z niekoniecznie przyjemnym smokologiem.

| zt


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]17.07.19 22:15
| 4 stycznia

Biblioteka pachniała kurzem i papierem.
Lubiła ten zapach: był kojący i przyjemny, przypominający jej bezpieczny, domowy zakątek. W normalnej sytuacji weszłaby między książki, wciągając przez chwilę w płuca biblioteczne powietrze, ciesząc się towarzystwem takiej ilości wiedzy i niezwykłych historii, zgromadzonych w jednym miejscu.
Ten dzień nijak się jednak miał do normalnej sytuacji.
Gwendolyn Grey wyglądała, jakby nie była tego dnia sobą. Podkrążone oczy zdradzały, że była niewyspana. Jej ruchy były nerwowe, a strój niezbyt dobrany. Zwykle, gdy wychodziła, zwracała na niego uwagę. Wybierała ładne kolory. Spinała włosy. Tym razem jednak po prostu nie miała na to siły. Założyła zwykłe, ciepłe spodnie i nijak pasujący do nich sweter, a jej włosy związane były w niechlujnego kucyka. To nie był stan, w jakim chciałaby widzieć siebie w lustrze.
Musiała jednak coś zrobić. Po prostu musiała – bezczynność sprawiała, że nie potrafiła wytrzymać w domu. Kręciła się w kółko, nie potrafiąc na niczym skupić swojej uwagi, krzycząc tylko na Betty, kompletnie nie rozumiejącej zachowania swojej właścicielki.
W trakcie tego nieprzyjemnego przedpołudnia przez jej głowę przeszła jej pewna myśl. Myśl, że... może warto coś sprawdzić. Poszukać. Znaleźć informacje, które może będą mogły coś zmienić? Nie była specjalistką od historii magii, nie znała wszystkich rodów czy dat. Zawsze jednak mogła dowiedzieć się czegoś więcej.
Właściwie to mogło niczego nie wnieść. I prawdopodobnie nie wniesie, miała tego świadomość Musiała jednak coś zrobić, by nie oszaleć. Ruszyć się z domu, spróbować nad czymś skupić. Weszła więc do biblioteki, szukając działu z historią magii. Nerwowo wyciągała książki z półek, przekładając je, kartkując i co chwilę odkładając na miejsce, wybierając kolejne tomiszcza. To zdecydowanie było nietypowe zachowanie dla panny Grey: zwykle można było ją dostrzec w dziale z romansami, bądź kryminałami. Ewentualnie wśród poradników dla pań, książkach o zwierzętach bądź sztuce. Ale na pewno nie wśród zakurzonych i niezbyt chętnie wyciąganych książek do historii.
Dziś jednak miała powód. Poważny, a przynajmniej to próbowała sobie wmówić. Była jednak tak chaotyczna i nerwowa w tym, co robiła, że książki leciały jej z dłoni, a siedząca kawałek dalej bibliotekarka niebezpiecznie łypała na nią wzrokiem. Szanse, że sama znajdzie to, czego szuka, były raczej dość marne. Mimo że zapału zdecydowanie jej nie brakowało.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight


Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 19.07.19 21:40, w całości zmieniany 1 raz
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]18.07.19 14:27
Często tu przychodził. Zazwyczaj na krótko; przebierał pośród regałów między książkami o tematyce, która go interesowała. Samemu czytaniu wolał poddawać się w domu, gdzie cisza i spokój były pewne. No i ten zapach kurzu w powietrzu - za bardzo rozpraszał, denerwował.
Tym razem poszerzył nieco swoje horyzonty i wystawił nos poza znane mu i lubiane sekcje. Pragnął teraz przeczytać jakieś dzieło naukowe, które zwiększy jego świadomość. Główną część londyńskiej biblioteki znał bardzo dobrze, a tam nie znalazł nic, co by go zaciekawiło, wszak wiedział że musi trochę poszperać. I w ten sposób trafił do tego zagraconego pokoju pełnego książek - z jednej strony zdawał się on być integralną częścią biblioteki; z drugiej jednak, skrajny nieporządek i fakt, że pomieszczenie znajdowało się na uboczu trochę wykluczało tę teorię. Na dodatek to dziwne uczucie, że znajdzie tu dzieła niestandardowe, być może niechciane lub nieszablonowe na tyle, by pojawić się w centralnym punkcie czytelni.
Z fascynacją podziwiał zasyfione i poupychane książki, poszukując tytułu, który przyciągnąłby jego uwagę. Niemal wszystkie grzbiety ksiąg, na jakie wówczas patrzył, budziły w nim zainteresowanie, zwłaszcza że ani autorzy, ani nazwy nie były mu znane. Długimi palcami wyciągnął ze stosu jedną z ksiąg; przechadzając się po składziku, wertował strony, wczytując się w miejscami niewyraźny druk.
Tak jak zwykle, tak i dziś zdawał się być przeźroczysty - poszarzała, niegdyś biała koszula, zwykłe, czarne spodnie przewiązane skórzanym paskiem w pasie, nadszarpniętym zębem czasu, i tani, acz ciepły płaszcz sprawiały, że był jednym z wielu. Pewnie gdyby nie narobił tyle hałasu (w trakcie czytania strącił kilka tomów), zajęta historią magii Gwendolyn nawet by go nie zauważyła. W każdym razie, on zwrócił uwagę na nią. Oderwał wzrok od książki trzymanej w rękach, spoglądając w jej kierunku. Jej impulsywne zachowanie zdawało się się irytować bibliotekarkę siedzącą nieopodal. Z impetem zamknął tom leżący na jego dłoniach, wzbudzając w ten sposób osiadły w pergaminie kurz do ruchu. Podszedł bliżej, oparł się ramieniem o półkę i szeptem zapytał:
- Gwen? Co Ty robisz?
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]19.07.19 21:54
Nie miała pojęcia, że ktoś tu jeszcze jest.
Michael musiał wejść do pomieszczenia po niej. Albo ukrywać się gdzieś pomiędzy półkami. Dziś Gwen nie tylko czuła się ale i w pewnym sensie była odcięta od świata zewnętrznego. Myśli związane z Bones i wydarzeniami w ministerstwie huczały w jej głowie, nie pozwalając się uspokoić. Bała się, nie tylko o siebie. Skoro politycy poradzili sobie z niepokorną szefową biura aurorów to co zrobią z Arturem, jeśli się wychyli? Dobrze wiedziała, że mógłby, nie należał do osób ukrywających swoje zdanie. Poza tym Gabriel i jego starszy brat… oni też mogli być zagrożeni. Też mogło im się coś stać. Szczególnie, że Longbottom nosił szlacheckie nazwisko, a oni? Gwen nie znała dokładnego statusu krwi Tonksów, ale podejrzewała, że daleko im do arystokracji. Jej z resztą też.
Dlatego też gdy Scarletta stanął obok i szepnął w jej stronę, Gwen aż podskoczyła, wypuszczając z rąk trzymaną książkę. Ta upadła z hukiem na podłogę. Malarka jednak nie schyliła się od razu, by ją podnieść, skupiając swoje przerażone spojrzenie na Michaelu. Potrzebowała kilku chwil, aby dotarło do niej, kto stoi obok i jakie pytanie jej zadał.
Na Boga, Michael… – powiedziała, przerażona. – Nie skradaj się, proszę, nie jestem w nastroju. Z resztą, kto teraz jest – dodała nieco ciszej, przymykając oczy i próbując uspokoić kołatające serce.
Łapiąc kątem oka nieprzychylne spojrzenie bibliotekarki, schyliła się po tomiszcze, podnosząc je i znów spoglądając na brązowowłosego mężczyznę.
Szukam. Chce sprawdzić kilka rzeczy… – Kolejne słowa dodała ściszonym głosem: – … o naszym ministrze… i kilku… kilku innych osobach. To, co się dzieje… ja po prostu muszę wiedzieć więcej, no wiesz, to… może kiedyś się przydać, zwłaszcza w tej sytuacji.
Spojrzała na trzymaną w dłoni książkę. Zbyt nerwowo do tego podeszła. Grzebała wśród różnorakich tytułów, zamiast na początku sięgnąć po ten najbardziej oczywisty.
Ech, potrzebuje skorowidz – mruknęła, rozglądając się za nim. Wciąż była nerwowa, ale pomimo nieprzyjemnego początku spotkania, cudze towarzystwo działało na nią dość kojąco. Nawet, jeśli nie znała za dobrze Michaela. – Widzisz go gdzieś?


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]20.07.19 20:57
Te zapędy do skradania miał już chyba we krwi. Po prostu już automatycznie zachowywał się tak, jakby szykował się do kradzieży - był czujny, miał oczy dookoła głowy, nie rzucał się w oczy, zachowywał się cicho. A przecież był tylko w bibliotece, nie miał zamiaru nikogo okradać - po prostu przyszedł po książkę, chciał ją wypożyczyć i wrócić do domu, bez żadnych dodatkowych ekscesów. Ale nawyk to nawyk.
Z Gwendolyn nie znał się za dobrze - parę razy spotkali się w bibliotece i jakoś wywiązała się pomiędzy nimi rozmowa. Raczej nie gadali o sobie; prędzej dyskutowali o literaturze, aniżeli dzielili się informacjami na swój temat. Michaelowi właściwie to odpowiadało - i tak nie lubił o sobie opowiadać. Wolał mimo wszystko nie dzielić się z nią szczegółami - jakoś głupio byłoby mu jej kłamać, bo wydawała się być miłym człowiekiem, a z takimi rzadko kiedy miał do czynienia.
Kurz w powietrzu trafił do jego nozdrzy. Ledwie powstrzymał się od kichnięcia.
- Madonna mia*, czy oni kiedykolwiek tu sprzątają? - mruknął, posyłając bibliotekarce niezadowolone spojrzenie. - Przecież nie chciałem Cię wystraszyć. Po prostu nie chcę, żeby opieprzał mnie jakiś stary babsztyl - wzruszył ramionami, ponownie uciekając wzrokiem w stronę. Już nie raz dostał naganę za hałasowanie od tej kobiety, zupełnie jakby wciąż był małym dzieckiem. A strasznie nie lubił, kiedy ktokolwiek go pouczał, o ile to nie była osoba do tego uprzywilejowana. Scaletta uważał, że akurat ta starsza pani nie ma tej władzy, zatem wszelkie uciszanie go tylko irytowało.
Nie wiedział, że Gwen jest mugolskiego pochodzenia. Rozmowa między nimi nigdy nie przeszła na temat czystości krwi, choć do tej pory Mike podejrzewał, że tak samo jak on, Grey jest półkrwi. Teraz natomiast zaczął mieć co do tego wątpliwości. Chyba nie stresowałaby się tym tak bardzo, gdyby nie obawiała się o prześladowania na tym tle?
Gdy spytała o skorowidz, spojrzał w stronę przeciwną do tej, na którą wówczas patrzyła. Chyba z tego całego stresu zapomniała o schemacie, w jakim ustawione były książki. Po chwili rozglądania, kucnął przy niższej półce i wyjął pożądany tom. Energicznie podniósł się do góry i podał go Gwendolyn. Miał wrażenie, że wciąż robi wszystko chaotycznie. Choć pokrzepianie nie leżało w jego naturze, powiedział z typowym dla siebie spokojem:
- Spokojnie, Gwen. Musisz się trochę wyluzować, bo inaczej nic nie znajdziemy.

*Madonna mia - dosłownie moja Madonna, używane w formie wykrzyknienia
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]24.07.19 22:28
Poza tym jednym przypadkiem z panią Pince Gwen nigdy nie została upomniana przez bibliotekarkę. Zawsze zachowywała się cicho i grzecznie, przestrzegając regulaminu czytelni. Gdy z kimś rozmawiała, zwykle jako pierwsza uciszała drugą stronę. Łamanie zasad nigdy nie leżało w jej naturze, szczególnie gdy miały jakiś sens. Nikt zaś nie musiał jej tłumaczyć logiki bycia cicho w miejscu, w którym czyta się książki – to rozumiała sama.
Ale nie musisz się skradać – powtórzyła raz jeszcze. Ton głosu panny Grey był jednak zbyt delikatny i sugerował, że dziewczyna chciała skończyć ten niekoniecznie wygodny dla niej temat. Po prostu się wystraszyła, więc zareagowała dość gwałtownie. To jednak nie był wystarczająco dobry powód do kłótni, zwłaszcza w bibliotece.
Niespodziewanie do pomieszczenia weszła jakaś kobieta i podeszła do bibliotekarki. Zaczęła do niej szeptać. Po chwili starsza kobieta wstała z miejsca, znikając z ich pola wzroku. Zdążyła jedynie posłać w stronę Michaela i Gwen nieufne spojrzenie, jednak ponieważ nie robili niczego zakazanego, nie mogła niczego im powiedzieć.
Gwen właściwie odetchnęła z ulgą. Nie miała pojęcia, kim ta bibliotekarka była ani jakie miała poglądy, a wolała raczej nie obnosić się z tym, co akurat robiła. Nie sądziła jednak, aby Michael stanowił jakiekolwiek zagrożenie. Przynajmniej na razie nie dał jej powodów, aby mogła uważać, że ma cokolwiek wspólnego z władzą. Wprawdzie mogła się mylić, ale… lepiej ufać „swoim” ludziom. Zwariowałaby, gdyby zaczęła zastanawiać się nad ewentualną zdradą każdego ze swoich znajomych.
Dziękuję – powiedziała z lekko nerwowym uśmiechem, biorąc w dłoń podawaną przez Scalettę książkę.
Nie czekając ani chwili, oparła ją o siebie i zaczęła nerwowo przeglądać. Gdy do jej uszu dotarły słowa mężczyzny, uniosła wzrok znad książki i zmarszczyła brwi. Westchnęła i przymknęła na chwilę oczy, aby uspokoić nieco drżący wcześniej głos.
Przepraszam – mruknęła po chwili. – To po prostu… sam rozumiesz… ja… znam ludzi w biurze aurorów, Michael. Martwię się o nich – przyznała. – Sam rozumiesz.
Czuła potrzebę, by sięgnąć dłonią w stronę włosów, jednak trzymana w dłoniach ciężka książka nie pozwoliła jej na to. Przymknęła więc jeszcze na chwilę oczy, by następnie zacząć wertować skorowidz.
Malfoy… mają całkiem ładny herb – uznała. – Węże są piękne, ale trochę się ich boję. Mam znajomą hodowczynię. Ale jeśli charaktery Malfoyów są takie same, jak ślizgońscy arystokracji z Hogwartu…  
Właściwie ślizgoni nie byli przecież tacy źli. Tylko ta cała „szlachta” uważała się za kogoś lepszego, niż była w rzeczywistości. Często potrafili mniej niż ona … a i tak traktowali ją gorzej. Jakby to kolor krwi o czymkolwiek świadczył.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]26.07.19 18:23
Michael nigdy nie brał sobie do serca regulaminów - wyznaczał swoje własne zasady i je przestrzegał. Dlatego, jeśli sobie coś postanowił, nie łamał danego słowa, niezależnie od tego, czy by się waliło lub paliło. Do prawa i zakazów nie przykładał aż takiej wagi, zwłaszcza gdy jakiś podpunkt mu nie odpowiadał; wówczas dopasowywał wszystko pod siebie. Akurat w takich miejscach, jak biblioteka, raczej nie ignorował nakazu zachowania ciszy, zważywszy na to, jak jego samego irytował hałas i zbyt głośni ludzie. Ale nawet jeśli zachowywał się jak należy, zdarzało się, że starsza pani obserwowała go niezadowolonym wzrokiem lub nawet warknęła w jego stronę parę cierpkich słów. Z jednej strony, nie znosił takich uwag; z drugiej jednak, nie chciał się kłócić ani pyskować tej kobiecie, więc reagował na to milczeniem.
Oczywiście, że nie musiał się skradać. Z tym że robił to już machinalnie, a wszystko za sprawą złodziejskich nawyków. Ale Gwen przecież nie wiedziała, jakie przestępstwa popełniał na co dzień. Zresztą, całe szczęście. Scaletta już nie raz to przerabiał, a konsekwencje niemal w każdym wypadku były takie same. Chociaż spotkał się z paroma wyjątkami, którzy zaakceptowali tę informację i wcale nie zerkają podejrzliwie na jego zwinne łapska, wszakże wiedzą, że o swoje kieszenie martwić się nie muszą. To było jednak rzadkie zjawisko, a reakcji Grey na ten fakt nie potrafił przewidzieć. I wolał też nie rozmyślać o prawdopodobnych scenariuszach - lepiej dla niego, jeśli nie wiedziała.
- Twoje zamartwianie się i tak nic nie zmieni - stwierdził, dyskretnie zerkając na wertowanie przez nią stronice. Trochę śmiesznym było widzieć go tak rozsądnym; owszem, zazwyczaj był ostoją, rozważnie myślącym mężczyzną, aczkolwiek codzienne zajęcie, którym się trudził, wiązało się z nieustającym strachem i podniesioną adrenaliną. Do tego dochodził nieregularny sen, a wówczas taka mieszanka robiła z niego chodzący stres. Mało kto jednak w ogóle to dostrzegał, bo przed ludźmi udawał (lub rzeczywiście takim był) obojętnego. I całkiem mu się to udawało.
Teraz już wiedział. Wiedział, że Gwen musi być mugolskiego pochodzenia. Ale czy to cokolwiek zmieniło? Ani trochę.
- Nie chcę ich usprawiedliwiać, ale nietolerancja wynika z wychowania. Większość wcale nie jest takimi bucami, jakimi wydają się na pierwszy rzut oka - powiedział, przyglądając się herbowi Malfoyów. Sam przecież był Ślizgonem i oczywiście wiedział, jak wyglądały poglądy lwiej części tej społeczności, jak się zachowywali wobec uczniów mugolskiego pochodzenia, co uważali o mugolach. On taki nie był, ale znał te realia. - Gdyby nie ta pieprzona czystość krwi, wszystko wyglądałoby inaczej - dodał po chwili, wzdychając z wyraźną irytacją. Jakby się nad tym zastanowić, rzeczywiście wiele od tego zależało. Zdecydowanie zbyt wiele.
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]28.07.19 21:01
Zmarszczyła na moment brwi, jakby analizując jego słowa. Nie trwało to jednak długo. Już po chwili panna Grey otworzyła usta.
Zamartwianie się nie zmieni – przytaknęła. – Ale jeśli mogłabym coś zrobić… nie wiem, coś, cokolwiek. Gdybym wiedziała od czego zacząć! Tylko nawet nie wiem od czego – przyznała.
Naprawdę nie była nikim istotnym. Nikim ważnym. Nikim, kto mógłby w łatwy sposób wpłynąć na rzeczywistość. Może naprawdę powinna spróbować zostać politykiem? Gdyby tylko choć trochę ją to pociągało! Musiałaby się próbować do tego zmusić, a zmuszanie się nigdy nie było talentem Gwen. W innym przypadku ukończyłaby szkołę z o wiele lepszymi wynikami. Zbyt łatwo się rozpraszała i zbyt łatwo nudziła, jeśli temat jej nie zainteresował. Czuła jednak, że dorosła od czasów szkolnych – teraz ciekawiło ją więcej rzeczy. Zaczynała widzieć sens w dziedzinach wcześniej go pozbawionych.
Być może – stwierdziła. – Ale przez to potem dopuszczają się okropnych rzeczy. A jeśli jesteś dorosłym człowiekiem… nie możesz zrzucać swoich poglądów czy systemu wartości na wychowanie i dalej robić złych rzeczy.
Wydawało jej się, że w tym względzie spogląda na świat w całkiem logiczny sposób. Może jednak się myliła? W końcu jako artystka polegała raczej na emocjach i coś mogło zaburzać jej obraz postrzegania rzeczywistości.
Wymiana zdań z Michaelem działała na Gwen zdecydowanie pozytywnie. Dziewczyna, mogąc wyrzucić z siebie część trosk, zaczynała powoli się uspokajać. Jej dłonie powoli przestawały się trząść. Malarka wertowała skorowidz coraz spokojniej i dokładniej. W końcu otworzyła go na pierwszej stronie, zerkając w spis treści. Studiowała go przez chwilę, aby następnie ponieść wzrok na znajomego.
Wiesz… zastanawia mnie jedno… ten czarnoksiężnik… lord Voldemort. Nazywa się lordem, ale jego nazwiska tu nie ma – stwierdziła. – Nie sądzę, by arystokracja nie znała skorowidzu, a przecież przykładają tak dużą wagę do koloru swojej krwi. Dlaczego go zaakceptowali w ten sposób? Nie sądzisz, że to… trochę dziwne? Może on ich wszystkich omamił… czy coś? – Zmarszczyła brwi.
To naprawdę było zastanawiające. Nie wykluczała możliwości, by ten mężczyzna pochodził z innego kraju, bądź też należał do jakiegoś rodu, jedynie występując pod innym nazwiskiem. Ale czy jego pozycja w takiej sytuacji nie byłaby pewniejsza, gdyby używał własnego? Wydawało się, jakby wziął się znikąd, pojawił nie wiadomo z jakiego miejsca. Właściwie to mogła być umyślnie wybrana przez niego strategia. To niewiedza wzbudzała największy strach.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Popiersie Grubej Damy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach