Sklep z magicznymi wonnościami
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.[bylobrzydkobedzieladnie]
Sklep z magicznymi wonnościami
Jest nieduży i urządzony w dość staroświeckim stylu, panuje tu też spory zaduch; właścicielka, starsza, samotna czarownica lubująca się w szatach obfitych w koronki, rzadko otwiera okna w obawie przed rozproszeniem mieszanki zapachów. Już po wejściu klientów otacza woń rozmaitych pachnideł i wonności. Można tu znaleźć naprawdę różnorodny wybór artykułów, począwszy od perfum, kompozycji wonnych ziół i olejków po kadzidła i zapachowe świece uwalniające subtelny zapach przez wiele godzin. Nietrudno się domyślić, że sklepik jest szczególnie chętnie odwiedzany przez czarownice poszukujące interesujących zapachów po niezbyt wygórowanej cenie.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:41, w całości zmieniany 2 razy
Stojąc na uprzywilejowanej pozycji nie mogły mówić, że wiedzą jak wygląda życie najbiedniejszych mieszkańców Anglii. Wykazały by się głupotą i ignorancją mówiąc, że jest inaczej. Miały jednak świadomość, że problem istnieje i należy z nim walczyć. Akcja z wydawaniem jedzenie wyraźnie pokazała, że należy zrobić coś więcej, skupić się na działaniu długofalowym nie zaś tylko doraźnym. To spowoduje jedynie jeszcze większy gniew i niechęć ze strony społeczeństwa, a przecież tego chcieli uniknąć. Cały czas tliła się niespokojna myśl w głowie lady Burke, myśl, która nie dawała spać i odpędzała spokój. Obawiała się, że ich działania to za mało, że wręcz rozwścieczyły ludzi, że osiągnęły skutek odwrotny do zamierzonego. Przecież każdy to wierzył w słuszność słów Ministra wiedział, że to co teraz się dzieje jest tymczasowe, że dążą do potęgi kraju, do potęgi nacji czarodziejów. Co mogą jeszcze zrobić, aby ludzie zrozumieli? Miała nadzieję, że kuzyn Lennox może rozwieje jej wątpliwości albo pomoże obrać lepszy kierunek działań, skupić uwagę na konkretnym planie, który mogłaby wdrożyć w życie. Wróciła jednak myślami do lady Parkinson, a gdy dokonała opłaty za wybrany zapach skupiła się na tym co mówiła Odetta.
-Talizman ochronny… - Zamyśliła się przez chwile szukając w pamięci czegoś co mogłaby polecić. -Jest jeden talizman, nazywa się runą dumnej pawęży. Dobrze skonstruowany daje daje dość potężną ochronę temu kto ją nosi. - Odpowiedziała w końcu i przyjrzała się dokładniej lady Parkinson. - Mogę takową dla ciebie wykonać. Musiałybyśmy jedynie wybrać w jakiej formie miałby być talizman. Wisiorka, broszki czy pierścienia, a może zwyczajnie woreczka jedwabnego noszonego pod ubraniem.
Formy były różne, jedne mniej innej bardziej skomplikowane, ale Primrose zawsze starała się spełniać oczekiwania klientów. Wiedziała jak ważne jest aby zamawiający był zadowolony z zakupu i wrócił po kolejny amulet czy też inną usługę, w której lady Burke zaczynała się szkolić. Zapotrzebowanie na skuteczne klątwy było równie duże jak na talizmany. Choć na razie w tych drugich czuła się pewniej. -Mogę przyjść do ciebie z projektami, aby mogła na spokojnie wybrać to co cię najbardziej interesuje.
Teraz nie był czas na rozmowy na ten temat, zwłaszcza, że sprzedawca mało udolnie ukrywał swoje zainteresowanie rozmową dwóch dam, udając, że układa na nowo towar na półkach.
-Talizman ochronny… - Zamyśliła się przez chwile szukając w pamięci czegoś co mogłaby polecić. -Jest jeden talizman, nazywa się runą dumnej pawęży. Dobrze skonstruowany daje daje dość potężną ochronę temu kto ją nosi. - Odpowiedziała w końcu i przyjrzała się dokładniej lady Parkinson. - Mogę takową dla ciebie wykonać. Musiałybyśmy jedynie wybrać w jakiej formie miałby być talizman. Wisiorka, broszki czy pierścienia, a może zwyczajnie woreczka jedwabnego noszonego pod ubraniem.
Formy były różne, jedne mniej innej bardziej skomplikowane, ale Primrose zawsze starała się spełniać oczekiwania klientów. Wiedziała jak ważne jest aby zamawiający był zadowolony z zakupu i wrócił po kolejny amulet czy też inną usługę, w której lady Burke zaczynała się szkolić. Zapotrzebowanie na skuteczne klątwy było równie duże jak na talizmany. Choć na razie w tych drugich czuła się pewniej. -Mogę przyjść do ciebie z projektami, aby mogła na spokojnie wybrać to co cię najbardziej interesuje.
Teraz nie był czas na rozmowy na ten temat, zwłaszcza, że sprzedawca mało udolnie ukrywał swoje zainteresowanie rozmową dwóch dam, udając, że układa na nowo towar na półkach.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Odetta miała dobre serce i wrażliwa była na krzywdę innych…problem w tym, że rozumiem nie obdarzył ją zbytnio los. W końcu wymagało to wiele skupienia, dobrych pomysłów, oraz odpowiedniej organizacji aby to wszystko przeprowadzić. W żadnej tej kwestii nie była ekspertem, wszystko wymagało długiego czasu i sprawiało, że gubiła szybko wątek i się rozpraszała. To nie były moda i eliksiry które jako jedyne przykuwały jej uwagę. Pewnie dlatego głównie była podwykonawcą i działała tak, jak powiedziała jej rodzina, czasem też jadąc tam, gdzie potrzebna była jej obecność. Czy ludzie szczerze ich nienawidzili? Miała nadzieję, że nie, ale przecież nie mogła mówić za nich wszystkich. Bo nie wiedziała w sumie co myślą.
Oczekiwała na słowa Primrose, nie wiedząc w sumie, jak wielki może być to problem. W końcu każdy miał talizmany cały czas, znaczy, już od dawna były one częścią magicznej społeczności i życia nie tylko szlachciców. Dlatego słuchała, co do powiedzenia miała w tej kwestii lady Bruke, nie wiedząc zbyt wiele na ten temat – znaczy, kiedyś się uczyła, ale potem już to wszystko jej wyleciało z głowy – kiwając głową tak, jakby właśnie wsłuchiwała się w największe mądrości. Co prawda wewnętrznie nieco zrzedła jej mina, kiedy myślała o tym, że taki talizman miałby być dodatkiem…jak można by nosić taką samą rzecz do pokazania publicznie ciągle tak samo.
- Woreczek pod ubraniem byłby idealny! – Niemal odetchnęła z ulgą, że była możliwość takiej perspektywy, że nie musiała ujawniać tego talizmanu. Oczywiście istniał też dość interesujący atut wobec tego, iż ktoś nie spodziewałby się ochrony która byłaby gdzieś ukryta, ale na to aż tak mocno nie wpadła. Nie oświeciło ją to jeszcze. Gotowa jednak była nieco odpuścić z tonu jeżeli Primrose dość jasno przedstawiłaby powody, dla którego coś powinno wyglądać tak a nie inaczej.
Pomagając z zakupami, pozwoliła sobie wraz z lady Burke opuścić sklep, zerkając jeszcze przed wyjściem na właściciela zanim pozostawiła wypełniony zapachami sklep za sobą, spoglądając jeszcze na ulicę w okolicy w której się znalazły, jakby coś miało zmienić się od przyjścia jej do tego miejsca.
- Zapraszam więc do Broadway Tower. Wystarczy, że listownie wyznaczysz termin a ja będę tam na ciebie czekać. Chyba, iż wolałabyś moją wizytę w Durham? – Nie wydawało się, aby miało to być problemem dla niej, bo chodziło tu tylko o wyjazd, a też o spotkanie. W posiadłości rodowej Burke w sumie nie była od wydarzeń związanych z jej siostrą…ale to przecież nie tak, że w ogóle nie postawi tam już stopy.
Oczekiwała na słowa Primrose, nie wiedząc w sumie, jak wielki może być to problem. W końcu każdy miał talizmany cały czas, znaczy, już od dawna były one częścią magicznej społeczności i życia nie tylko szlachciców. Dlatego słuchała, co do powiedzenia miała w tej kwestii lady Bruke, nie wiedząc zbyt wiele na ten temat – znaczy, kiedyś się uczyła, ale potem już to wszystko jej wyleciało z głowy – kiwając głową tak, jakby właśnie wsłuchiwała się w największe mądrości. Co prawda wewnętrznie nieco zrzedła jej mina, kiedy myślała o tym, że taki talizman miałby być dodatkiem…jak można by nosić taką samą rzecz do pokazania publicznie ciągle tak samo.
- Woreczek pod ubraniem byłby idealny! – Niemal odetchnęła z ulgą, że była możliwość takiej perspektywy, że nie musiała ujawniać tego talizmanu. Oczywiście istniał też dość interesujący atut wobec tego, iż ktoś nie spodziewałby się ochrony która byłaby gdzieś ukryta, ale na to aż tak mocno nie wpadła. Nie oświeciło ją to jeszcze. Gotowa jednak była nieco odpuścić z tonu jeżeli Primrose dość jasno przedstawiłaby powody, dla którego coś powinno wyglądać tak a nie inaczej.
Pomagając z zakupami, pozwoliła sobie wraz z lady Burke opuścić sklep, zerkając jeszcze przed wyjściem na właściciela zanim pozostawiła wypełniony zapachami sklep za sobą, spoglądając jeszcze na ulicę w okolicy w której się znalazły, jakby coś miało zmienić się od przyjścia jej do tego miejsca.
- Zapraszam więc do Broadway Tower. Wystarczy, że listownie wyznaczysz termin a ja będę tam na ciebie czekać. Chyba, iż wolałabyś moją wizytę w Durham? – Nie wydawało się, aby miało to być problemem dla niej, bo chodziło tu tylko o wyjazd, a też o spotkanie. W posiadłości rodowej Burke w sumie nie była od wydarzeń związanych z jej siostrą…ale to przecież nie tak, że w ogóle nie postawi tam już stopy.
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Każdy miał swoje preferencje a ona nie miała zamiaru w nie wnikać. Póki decyzja zamawiającego nie wpływała jakoś talizmanu i jego działanie. W takiej sytuacji starała się wyperswadować pewne pomysły ukazując ich wadę oraz szkodliwe skutki. Zwykle się udawało. Była zaskoczona, ze Odetta nie chce mieć talizmanu w formie biżuterii, zwykle taką ozdobę kobiety chciały nosić, a może obawiała się jego uszkodzenia? Nie przeszło jej przez myśl, że chodziło o to aby nie nosić ciągle tego samego. Dla lady Burke był to najmniejszy problem jeżeli chodziło o bezpieczeństwo i zdrowie.
Upewniwszy się, że wszystko ze sobą ma wyszła ze sklepu wraz z Odettą aby zatrzymać się jeszcze chwilę na ulicy nim każda pójdzie w swoją stronę.
-Z przyjemnością cię odwiedzę, przyniosę ze sobą propozycje talizmanów i dokładnie ustalimy czego potrzebujesz, a co ja mogę ze swojej strony zapewnić. – Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Miała coraz lepszy humor, lista rzeczy do załatwienia przed świętami malała z każdym dniem; istniała szansa, że znajdzie chwilę dla siebie. –[b[Będę już wracać. Dziękuję za pomoc przy wyborze zapachu.[/b]- Podziękowała jeszcze raz lady Parkinson i skierowała się w stronę Nokturnu gdzie czekały ją kolejne zamówienia, a przed świętami było ich coraz więcej; każdy chciał zapewnić swoim bliskim bezpieczeństwo i ochronę, rozumiała to i realizowała zamówienia nawet w nocy byle się wyrobić na czas. Bywały dni kiedy spała tylko parę godzin, kładąc się o wczesnych godzinach rannych by wstać niedługo potem i iść do pracowni z tostem w dłoni, a za nią tuptał skrzat zrzędząc, że lady Burke źle się odżywia i nie dba o siebie. Przywykła do tego marudzenia więc nawet nie zwracała na niego pilnej uwagi.
Lady Parkinson została teraz jej kolejną klientką więc musiała zajrzeć do swojego kalendarza aby wybrać odpowiedni czas na wizytę oraz się do niej przygotować. Mniej więcej już wiedziała czego szlachcianka potrzebuje, teraz należało dobrać odpowiednie rozwiązanie i propozycję, by móc je przedstawić przy kolejnym spotkaniu.
zt x2
Upewniwszy się, że wszystko ze sobą ma wyszła ze sklepu wraz z Odettą aby zatrzymać się jeszcze chwilę na ulicy nim każda pójdzie w swoją stronę.
-Z przyjemnością cię odwiedzę, przyniosę ze sobą propozycje talizmanów i dokładnie ustalimy czego potrzebujesz, a co ja mogę ze swojej strony zapewnić. – Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Miała coraz lepszy humor, lista rzeczy do załatwienia przed świętami malała z każdym dniem; istniała szansa, że znajdzie chwilę dla siebie. –[b[Będę już wracać. Dziękuję za pomoc przy wyborze zapachu.[/b]- Podziękowała jeszcze raz lady Parkinson i skierowała się w stronę Nokturnu gdzie czekały ją kolejne zamówienia, a przed świętami było ich coraz więcej; każdy chciał zapewnić swoim bliskim bezpieczeństwo i ochronę, rozumiała to i realizowała zamówienia nawet w nocy byle się wyrobić na czas. Bywały dni kiedy spała tylko parę godzin, kładąc się o wczesnych godzinach rannych by wstać niedługo potem i iść do pracowni z tostem w dłoni, a za nią tuptał skrzat zrzędząc, że lady Burke źle się odżywia i nie dba o siebie. Przywykła do tego marudzenia więc nawet nie zwracała na niego pilnej uwagi.
Lady Parkinson została teraz jej kolejną klientką więc musiała zajrzeć do swojego kalendarza aby wybrać odpowiedni czas na wizytę oraz się do niej przygotować. Mniej więcej już wiedziała czego szlachcianka potrzebuje, teraz należało dobrać odpowiednie rozwiązanie i propozycję, by móc je przedstawić przy kolejnym spotkaniu.
zt x2
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Sklep z magicznymi wonnościami
Szybka odpowiedź