Wydarzenia


Ekipa forum
Składzik w piwnicy
AutorWiadomość
Składzik w piwnicy [odnośnik]26.07.17 12:49

Składzik

Pokój ma dwa metry na półtorej. Nie ma w nim żadnego okna, lampy, świecy. Ściany obłożone są drewnianymi półkami uginającymi się pod ciężarem leżakujących na nich butelek oraz fiolek wypełnionymi magicznymi substancjami. Wstęp do składzika nie jest swobodny - od wścibskich oczu i lepkich dłoni oddzielają go porządne drzwi na kłódkę.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]27.07.17 13:33
|kwiecień

Valerij najbardziej lubił warzyć eliksiry bojowe, jednak dziś mikstura, jaką zamierzał przyrządzić miała naturę trucizny - wywar żywej śmierci. Ten poniedziałek idealnie ku temu sprzyjał. Nie tylko przez sam fakt, że to był poniedziałek, lecz przez korzystne ułożenie konstelacji na niebie sprzyjającym temu przedsięwzięciu. Magię aż było czuć w powietrzu.
Kociołek już stał nad ogniem, który żwawo oblizywał go jasnymi płomieniami. Woda gotowała się już od co najmniej pięciu minut, lecz wciąż potrzebowała temperatury. Dolohov nucąc pod nosem dorzucił więc szczepki do paleniska by dokarmić ogień, a samemu nucąc przeszedł przez swoją pracownie i pochylił się nad piołunem. Obejrzał roślinę, pozbawiając ją martwych liści i tych części, które wyglądały na toczone jakąś zarazą. Tak przygotowaną żywą roślinę z odciętymi korzeniami wrzucił do bulgoczącej wody. Przy truciznach istotnym było by serce długo się gotowało i oddawało wszystko co w sobie ma najlepsze do wody. Valerij nie zakłócał tego procesu zostawiając piołunowi do dyspozycji całą przestrzeń kota,kiedy to sam zabrał się za przygotowywanie pozostałych składników.
Z niewielkiego słoika odmierzył dwie łyżki różanych kolców, które następnie odważył upewniając się, że stosunek ich wagi do wagi całego eliksiru będzie prawidłowy. Przygotowaną porcję wsypał ostrożnie do moździerza w którym ubił kolce na miazgę wraz z okiem rozdymki - dokładnie jednym. Ubijał i ucierał, aż do momentu otrzymania jednolitej, gęstej masy. Gdy uznał że jest zadowolony ze swojej pracy to uchylił wieko kociołka i do jego wnętrza starannie wyskrobał łyżeczką zawartość moździerza. Mieszał potem drewnianą łyżką, tak długo aż ta sięnie rozpuściła, a na powierzchni wywaru pojawiły się drobne, fioletowe, tłuste oczka. Po ich ocenie wybrał kolejny składnik - ślinę dzikiego kuguchara. Do kotła dodawał jej ostrożnie zakraplaczem. Było to mozolne zajęcie, gdyż przezroczysta posoka ciągnęła się mozolnie i niechętnie. Alchemik musiał być jednak cierpliwy dlatego też Dolohov nie tracąc skupienia metodycznie dodawał kropla po kropli, aż ostatecznie fioletowe oczka tłuszczu znikły z powierzchni łączącsię z całą strukturą eliksiru.
Valeri widząc tę zmianę odetchną z ulgą. Najtrudniejsze jeszcze wszystko przednim...ostatnim składnikiem mającym zamknąć konstrukt miała być krew salamandry...Valerij ostrożnie nachylił fiolkę z rzeczoną posoką nad garem....

|Robię wywar żywej śmierci jako trucizna, zużywam piołun, V poziom astronomii
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]27.07.17 13:33
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Składzik w piwnicy Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]29.07.17 22:11
Zaczął ją wlewać cienkim strumieniem.Krew początkowo tonęła pod powierzchnią wywary, lecz...po chwili zaczęła się unosić nad nią niczym oliwa. Wszystko zaczęło się tak po prostu powoli rozwarstwiać, tracić na kolorach wytrącając z siebie jakieś losowe. Po zaledwie kilku kolejnych sekundach zawartość gara wyglądała jak zlepek kolorowego konfetti. Valerij krzywiąc się mieszał jeszcze chwilę beznamiętnie w kadzi zastanawiając się w którym miejsu popełnił błąd. Sukcesy co prawda były przyjemne, jednak i z porażek należało czerpać naukę, prawda? Dlatego też, gdy alchemik upatrzył przyczyny w niedostatecznie oczyszczonych kolcach róży przechylił kocioł, zlewając jego zawartość do ściekowej kratki w podłodze. Siadł potem sobie na krześle i patrząc na ten spektakl popijał sobie z kubka ulubionej nalewki. Myślał. Miał do zrobienia jeszcze tyle, a własnie musiał do listy zakupów dopisać ingrediencje które zmarnował.

Zamarudził pod nosem po rosyjsku gdy podnosił się do pionu. Doczyścił kocioł i na nowo zawiesił go nad paleniskiem. Ciągle pachniało z jego wnętrza w specyficzny sposób śliną kuguchara, tak więc może by tak uwarzyć eliksir kociego wzroku? Zużył by przy okazji resztkę śliny kuguchara...? Cmoknął ustami na wzór dziwnej aprobaty do której doszedł z samym sobą i już po chwili wzrokiem badał zawartość słoików w regale po tym jak zalał kocioł wodą rozcieńczając w niej od razu ślinę dzikiego kuguchara. Czekając aż wywar nabierze temperatury patrzył czego miał nadmiar. Mikstura była względnie prosta i jej przyrządzenie było dobrym pretekstem do zużycia ingrediencji którym groziło zepsucie. Takiemu bluszczowi na przykład, który stał nietknięty od tygodnia. Trzymając słoik pełen liści tejże rośliny zastanawiał się nad czymś istotniejszym...nad sercem eliksiru. Dumał, przesuwając podłużne szklane naczynia dopóku nie chwycił tego zawierającego czarny, ostry włos przypominający ścięty męski zarost.
- Nada się... - mruknął podchodząc z wybranymi składnikami do stolika. Wyjął liście pospolitego bluszczu ze słoika. Pokroił je w cieniutkie paski i tak je wrzucił do kotła nad którym wzbijały się już kłęby gorącej pary, lecz w którym woda jeszcze nie wrzała. Mieszał to tak wszystko dopóki roślina nie zaczęła uwalniać duszącego aromatu. Wtedy też dodał włosia akromantuli . Tylko szczyptę. Wiedział bowiem że ingrediencja ta choć niepozorna posiadała moc mogąca z łatwością stłamsić pozostałe składniki. Tak spreparowany wywar nakrył pokrywką pozwalając mu się odpowiednio wygotować pozwalając sobie w tym czasie przetrzeć butelki w składziku z kurzu. Zajęło mu to około półtorej godziny i po takim czasie zerknął na to jak wygląda jego wywar, który niezaprzeczalnie nabrał...dziwnej gęstości.
- Oj, oj... - mruknął z niepokojem Valeri przyglądając się bulgoczącej mazi i zastanawiając się czym mógłby ją rozrzedzić. Ostatecznie zdecydował się na nietoperzą krew której posiadał w swoich zapasach całą pintę! Przed dodaniem rozrzedził ją w wodzie w proporcji 1:2 by nie zaburzyła magii wywaru. Następnie dla poprawy barwy dodał żółci pancernika. Trzy łyżeczki. Zamieszał wszystko dokładnie,a potem nakrył pokrywką czekając na rezultat...

|Eliksir kociego wzroku, alchemia V, zużywam jako serce włosie akromantuli
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]29.07.17 22:11
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Składzik w piwnicy Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]30.07.17 19:42
Migało mu przed oczami. Stał w bezruchu, a mimo to te nikłe światełka mrugały mu przed nosem, jakby chciały zaprezentować dziwny taniec. Ron zarechotał, bo wydało mu się to nad wyraz zabawne, ale z racji faktu, że nie miał kompana, z którym mógłby się widowiskiem podzielić, po prostu zamilkł. Byłby głupcem, gdy z miną nieboraka wparował do piwniczki Dolohova. I tak miał problem, by brano go wystarczająco poważnie. Nie zawsze przecież miał haluny. A ta długowłosa menda przynajmniej potrafiła się z nim dogadać. Wystarczyło machnąć odpowiednim ziółkiem, czy innym kawałkiem zmielonej maszkary, a te jego ciemne oczka świeciły bardziej, niż na widok cycatej dziewki. Jasnowłosy mężczyzna zaśmiał się raz jeszcze, krótko i władował się znajomym przejściem na ciemne włości Valerija.
- Te, Dolohov, jesteś? - po duszącym, unoszącym się zapachu w piwnicznym składziku wnioskował, że jest - To, ja Purchaw... - wykrzywił nierówne, rozcięte dawno temu wargi, gdy wdepnął w coś, co nieprzyjemnie mlasnęło, wysnuł kolejne, zaskakujące wnioski. Albo alchemik hoduje małe żyjątka, abo rozdeptał coś, co kiedyś miało się znaleźć w kociołku. Następnym razem musiał uważać na schody. W jedną i w drugą stronę. Jeśli zapamięta
- Obiecałeś mi dziś coś fajnego - znowu zawiesił głos, próbując zatkać przy okazji nos. Może i był nokturnową mętą, przyzwyczajony do nietuzinkowych zapachów, ale te alchemiczne łajzy zawsze potrafiły wymyślić ich nową mieszankę. Niestety, zazwyczaj paskudnie śmierdząca. Tak przynajmniej było w wypadku
Valerija - No wyłaźże, nie mam całej nocy na twoje wymysły - dodał butnie, chociaż kłamał. Jeśli nie ćpał, to próbował pracować, a teraz był gdzieś pomiędzy. Po akcji i przed litościwą dawką specyfiku, która da mu możliwość znowu polatać. I zapomnieć o paskudnym bólu, który od dłuższego czasu go dręczył. W końcu znalazł sie na samym dole, dostrzegając pochyloną sylwetkę, której nie dało się pomylić z kimś innym.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Składzik w piwnicy 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]31.07.17 2:33
Zamieszał w kadzi kontrolując konsystencję eliksiru. Była dobra, taka, jaka powinna być dlatego też gdy nadszedł odpowiedni moment złapał przez szmaty za krawędzie kociołka i zestawił go z nad paleniska do ostygnięcia pod okno. Co się przy tym zmachał, to jego. Przed opuszczeniem pracowni dorzucił jeszcze drwa do paleniska, którego nie chciał wygaszać. Miał w końcu do zrobienia na dziś jeszcze jeden eliksir. Otarł więc pot z czoła oraz karku materiałem ścierki i poszedł do swojego królestwa - składzika w którym zawsze było co robić. Była to dla niego swoista przerwa w czasie której się relaksował łącząc pożyteczne z przyjemnym - obcowaniem z miksturami. Już dziś skończył rytuał codziennego przecierania szkła z nadmiaru kurzu. Teraz z ojcowską czułością przekręcał butelki lezące w poziomie na najniższej półce, tak by sobie leżakowały równomiernie po troszu na każdej stronie butelki. Praktycznie nic tonie zmieniało w smaku i działaniu uwarzonych cudacznych wywarów, a jednak Valerij wierzył, że jego wyroby są wówczas szczęśliwsze, lepsze i ogólnie jemu samemu lepiej się spało gdy wiedział, że codzienny rytuał został odbyty. Gdy skończył zaczął przeglądać zapasy ingrediencji. Nie wszystkie mu się mieściły w pracowni i część zmuszony był trzymać tutaj. Sprawdzał właśnie żywotność karaluchów, gdy ktoś załomotał w drzwi tak, że zaskoczony wzdrygnął się wypuszczając z dłoni naczynie. Nie rozbiło się, lecz impet sprawił, że żyjątka buchnęły z otworu ku wolności rozlewając się po kamiennej podłodze. Dolohov niedbałym ruchem ręki zagarnął je na nowo do słoja. Kilka jednak czmychnęło pod szczeliną drzwi. Alchemik podniósł się z podłogi. Uszczelnił słój trzymany pod pachą i wraz z nim wyszedł na korytarz gromiąc spojrzeniem Purchawa. Naturalnie od razu trzaskając drzwiami od składzika by jego oczy za wiele nie wypatrzyły. Naparł na pierś delikwenta oskarżycielsko palcem zaczynając napierać na niego i zachęcając do cofnięcia się na schody. Piwnica była jego. JEGO! Valerija Dolohova!
- A mi zaczyna braknąć cierpliwości do twojego pustego łba. Ile razy mówiłem, że ślij mi sowę, SOWĘ jak masz zamiar wypełzać spod swojego kamienia. Jak słowo daję, jeszcze ra...Czy ty mi właśnie depczesz moje ingrediencje...? - Syk gniewu całkowicie szczerego został nagle zaburzony przez charakterystyczny dźwięk plaśnięcia. Gniew na twarzy Rosjanina przeobraził się w niezrozumienie. Masz ty rozum i godność czarodzieja...?! - syczały jego oczy i to co widziały wystarczyło mu na zrozumienie, że Purchow nie posiadał ani jednego, ani drugiego - Nie jestem fundacją charytatywną, Purchow. Dobrze wiesz jak działa układ. - wrócił do tematu, potrząsając trzymanym słoikiem tak,by bytujące w nim żyjątka odczepiły się od ścianek, a potem dorzucił do słoja karteluszka którego wyłapał ze zwojów swojej szaty - No więc...?
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]31.07.17 23:37
Ta sama co wczoraj - pustka, buchała w głowie Rona niezaprzeczalnie. Nawet pomiędzy przebłyskami jasności umysłu, - której nie posiadał - potrafił dostrzec, że coś niedobrego się z nim działo. Nie miało to większego wspólnego z podrzędną, chociaż galeonodajną przemytniczą działalnością. Ron chorował, a jedyne lekarstwo, które odkrył - było nieustający dopływ  odpowiednich środków do krwi. Nie skrzył się na paskudne bóle głowy, które tłumiły podawane przez Dolohova eliksiry. Właściwie ufał tym, przygotowanym przez alchemika, bo chociaż nie znając go, wcale nie cieszyłby się ze spotkania w jednej z najciemniejszych ulic, to ufał jego zdolnościom. Ale i tego nigdy by nie powiedział. Nie miał ani zdolności do podziękowań, ani tym bardziej taktu do zwierzeń. Nokturn nie wybacza słabości i Purchaw doskonale wbił sobie nieprzyjemną lekcję do głowy i przerzedzonego narkotykami mózgu.
Zacisnął usta, próbując powstrzymać naturalny odruch i gwałtowny zacisk w żołądku. Czuł, że niedługo ból znowu zaatakuje i miał nadzieję już być wtedy dawno w otchłani spokoju i objęć eliksirowego działania. Wypity alkohol nie działał wystarczająco dobrze, a cierpienie zawsze dopadało, nawet poranny rytuał siadania na dachu balkonu i wpatrywania się w zamglone dachy i wschodzące (nawet nad Nokturnem) słońce. O tym tym bardziej nie mógł nikomu powiedzieć. Ciemność działa na wiele sposobów, tak jak tęsknota za światłem.
- Mówisz zawsze to samo - wzruszył ramionami, chrząkając głośno, ale wstrzymując nieporadne spluniecie. Valerij chyba by go za to utłukł, gdyby zbezcześcił swoja śliną przypadkowo odsłonięta fiolkę - Ingre...cje? - przesunął stopę, spoglądając, na rozdeptanego karalucha - Możliwe, nie wiem - potwierdził dobrodusznie, gdy wina rysowała się tak wyraźnie. Wiedział za to, czego szukać, co powinno się spodobać długowłosemu czarodziejowi  - Tak, tak, przecież zawsze się wywiązuję - dodał już z rosnącym naburmuszeniem. Nigdy nie przychodził z pustymi rękami. Swój honor miał, koślawy i wywrotny, ale jednak istniał i bezpiecznie się go trzymał. Poruszył się mrużąc oczy, oklepując kieszenie przydługiego płaszcza, różdżka bezpiecznie tkwiła pod pazuchą, ale to nie jej szukał. W końcu trafiła na pakunek, który pieczołowicie owijał, by nie rozpadła się zawartość - To...jakieś jaja widłomego węża... -  czy jakoś tak to szło - toksyczna skorupka i ciemiernik - wymówił dumnie ostatnie słowo, w końcu artykułując pełną i właściwą nazwę - Było coś jeszcze... - zawahał się i skrzywił. Coś (znowu) zdążył rozgnieść w kieszeni i nie wierzył, żeby alchemikowi spodobało się takie bezczeszczenie  - nieważne - pokręcił głową i przysuną się bliżej ściany - Następnym razem, po prostu mi napisz... czego chcesz, albo na co mam zwracać uwagę. Różne rzeczy wpadają mi w ręce - wzruszył ramionami powtórnie i zamrugał, czując jak błyski mroczków przemknęły przed oczami - teraz, ty - zakończył, zaplatając przed sobą ramiona.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Składzik w piwnicy 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]02.08.17 19:46
Mówił zawsze to samo bo za każdym razem jego słowa traktowane były jak eter. Pobrzmiewały chyba jakąś pustką, która trwała w zawieszeniu przez zaledwie sekundy. Smutne. A jednak Valerij z ojcowską wręcz cierpliwością produkował się ponownie i ponownie, wierząc, że te upośledzone dziecię przed nim któregoś dnia zrozumie i będzie to dzień piękny. Nie czuł zawiści do mężczyzny i chociaż kilka razy przeszło mu przez myśl by podarować mu butelkę pełną wiecznego snu to jednak nigdy się na to nie zdecydował. Bardziej opłacalny była dla niego obecna relacja z uzależnionym szmuglerem, a kury znoszącej złote jajka się tak po prostu nie zabija tylko dlatego, że jest niesforna i niszczy bezrozumnie coś cennego.
Valerij ciągle z wyrzutem spoglądał na rozgniecionego robaka przypominając sobie, że za jednego złapanego płacił Antkowi całego jednego knuta. Widok dosłownie niszczonych pieniędzy ranił jego skąpe serce na wskroś wywołując oburzenie i niesmak. Zmiana tonu u dostawcy nieco załagodziła sprawę, a potem dźwięczące w dusznym powietrzu piwnicy zapewnienie, które mimo wszystko było prawdziwe, sprawiło, że ponura zmarszczka znikła z jego czoła. Pojawiło się za to zaciekawienie podobne do tego dziecięcego gdy Purchow poklepał się po kieszeniach zwiastując alchemikowi nadejście gwiazdki w kwietniu. Pełen ekscytacji i podniecenia Dolohov spoglądał na jego ręce będąc ciekawym.
- Widłowęża - poprawił mężczyznę, a potem patrzył i słuchał. Kąciki ust uniosły się wyżej, a potem nagle wygięły się ku dołowi, gdy usłyszał chrupnięcie - Czy...czy ty właśnie to zmiażdżyłeś...to..."coś jeszcze"...? - zrobiłeś to, prawda? - Na wszystko co można włożyć do kotła...mógłbyś przestać to robić? Niszczyć...? To takie trudne, no nie wiem - użyć kilku bawełnianych ścierek, pudełka...? - czemu on musiał to tłumaczyć za każdym razem?! Na Merlina, czując, że zaraz się za hiper-wentyluje wypuścił powietrze i przyłożył ubolewająco dłoń do polika. Wolał zająć czymś ręce bo obawiał się, że oplecie je wokół szyi szmuglera, a nie miał kondycji i siły na przepychanki.
- Sowa mi się struła - wyjaśnił niedogodność w jakiejś się znalazł. Trochę szorstko bo nieustannie masując polik - Pójdę po coś dla ciebie. Czekaj. - mrukną i wsunął się przez drzwi składzika do jego wnętrza posyłając szmuglerowi jeszcze raz przenikliwe spojrzenie. NIGDZIE SIĘ NIE RUSZAJ - syczały jego tęczówki niczym u przewrażliwionego wariata, a potem zamkną za sobą okute w stal skrzydło by ten przypadkiem nie dojrzał kurzu wirującego w składziku. Zostawiony sam sobie na chwilę Valerij odłożył robaczki na odpowiednie miejsce i kiwając ciągle głową z niedowierzaniem sięgnął po lniany worek do którego zaczął układać butelki przypominające te po oranżadzie wypełnione proszkiem. Nie był to wrożkowy pył, lecz skrystalizowana mieszanka domowej roboty przyjemnie otumaniającej mikstury. Rozpuszczało ją się w wodzie.
Po uznaniu, że cztery wystarczą, dorzucił jeszcze domowej roboty samogona orzechowego. Ze składzika wyszedł z tą sama dziwną podejrzliwością z jaką wszedł. Podał szmuglerowi worek - to co zwykle plus mały bonus. Pamiętaj - trzy kieliszki pyłu dziennie, jednak nie więcej niż połowa butelki na dzień bo serce ci wybuchnie i obaj będziemy nie szczęśliwi.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]05.08.17 1:04
Nie potrzebował długo zastanawiać się nad wypowiadanymi kwestiami, bo te umykały niedługo po tym, jak zwerbalizowały swoją treść. Dlatego kiwną głową, przyjmując (znowu) naganę na swoje barki, w zasadzie nic sobie z niej nie robiąc. Nie dlatego, ze ignorował alchemika, do tego było mu daleko. A ze zwyczajnego zapomnienia. Nie musiał pamiętać o rzeczach, które - niemal jak rytuał - powtarzano mu za każdym razem. Ron kiwał głową, Valerij machał palcem i marszczył brwi w niezadowoleniu, ale zawsze kończyło się na zgodzie. Dziwna kolej rzeczy toczyła się niezmiennie od jakiegoś czasu i wydawało się, ze wszyscy byli szczęśliwi z podobnego obrotu. To nic, ze rykoszetem obrywały jakieś tam ingrencje. Nie jego wina, ze niektóre paskudztwa były tak piekielnie kruche, ze wystarczyło tknąć zbyt mocno palcem, a zawartość rozsypywała się w proszek, z którego nie było warto zbierać czegokolwiek. A przynajmniej Purchaw tak uważał, dla zaznaczenia swego dobrodusznie winnego podejścia przenosząc wzrok to na swoje wytarte buty, to na rozgniewanego alchemika. Nie na długo przecież będzie trzymał urazę - Cokolwiek - wzruszył ramionami, podając kolejne, wymieniane elementy. patrzył, jak niknął w czeluściach Valerijowych rąk i nawet nie zastanawiał się, gdzie to wszystko chował...i co z nich robił. Alchemia nigdy nie należała do jego ulubionych i na samą myśl o rozgniatanych żabach robiło mu sie mdło. Nie lubił żab.
- Chyba tak - przyznał się, ale nie wyciągną ręki z kieszeni, czując na popękanych palcach lepką zawartość. Usmarowaną dłoń wysunął dopiero, gdy czarodziej zniknął za drugimi drzwiami - wcześniej piorunując go wzrokiem. Niepotrzebnie. Nigdy nie śmiałby wejść do pokoju alchemika, wciąż mając w pamięci minę, jaka torpedował go przy przypadkowych zniszczeniach. Nie miał zamiaru podpadać Dolohovom.
Czekał - prawie - cierpliwie, kiwając się lekko na boki, ale bezpiecznie nie chodząc po pomieszczeniu. Trwał blisko schodów z nawyku, który przezornie pozwalał na ewentualną ewakuację. Ciche szmery za ciężkim wejściem oznajmiały, że alchemik krzątał się, a gdy skrzypnęły drzwi, nawet Purchaw zaszczycił rzeczywistość grymasem, który można było określić uśmiechem. Z lubością zbadał ciężar otrzymanego worka, a cichy brzęk wieścił zdecydowanie przyjemną noc, bez bólu, bez snów, daleko od zgiełku nokturnowego brudu - Tooo...dzięki - odezwał się koślawo, z nosem niemal wetkniętym w trzymanej materii - Przyjdę za jakiś czas - nie skomentował dawkowania, bo niestety już wierzył alchemikowi. Raz próbował cwaniakować, wlewając więcej niż przewidywała rozpiska. Zdecydowanie nie chciał powtarzać palpitujących efektów. Wycofał się na schody zerkając jeszcze na mężczyznę - Jak coś będziesz chciał, to wiesz, gdzie mnie znaleźć - dodał na odchodne i ruszył chwiejnie, pokonując kolejne stopnie schodów. Jeszcze chwila i będzie mógł zapomnieć o wszystkim.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Składzik w piwnicy 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]06.08.17 19:10
Nie miał w zwyczaju trzymać urazy o tak błahe nieprzyjemności. Gdyby to robił zwariowałby nie wspominając już nawet o tym, jak ciężko byłoby mu pozyskiwać surowce do warzenia eliksirów. Tak więc często jak marudził i wybuchał na Purchawa tak szybko przechodził do statycznej codzienności. Może gdyby był bardziej pamiętliwy to jego słowa jednak na dłużej zapadałyby w pamięci?
Wymienił narkotyczny pył na upragnione ingrediencje i tak jak Purchow tak, Dolohov z podobną sobie fascynacją wpatrywał się w otrzymane dobra.
- Oczywiście - potaknął na odchodne, odprowadzając czarodzieja wzrokiem. Dopiero jak ten zniknął za drzwiami wejściowymi  do piwnicy, tak Valerij dopiero wówczas wyłączył swoją zwierzęcą czujność i niczym gremlnin powrócił do swojego gniazdka. Zdobyte ingrediencje z pieczołowitością schował w specjalnej skrzyneczce. Gdy skończy pracować z eliksirami potem się weźmie za ich należyte oczyszczenie, pokrojenie i skatalogowanie. Teraz podszedł do uwarzonej wcześniej mikstury, która ciągle znajdowała się w kotle. Była ciągle ciepła, lecz nie gorąca co umożliwiało jej przelanie do fiolek, które Valerij zawijał w papier i układał skrupulatnie w obszernym wiadrze.

Umył kocioł. Nie odstawił go jednak tym razem nad palenisko lecz obok niego do samego ognia dorzucił więcej drewna. Sam siadł na taborecie i trzymając kurczowo kolanami koszmarną tarkę o piekielnie drobnych oczkach ścierał na niej smoczy kolec. Opiłki leciały do podstawionej misy mozolnie się gromadząc. Ogień obok buchał, a praca wyciskała z alchemika siódme poty zmuszając do kilkukrotnych przerw i odrzuceniem kolejnych części garderoby, tak, że ostatecznie paradował w samych portkach klnąc na ukrop i zmęczenie. Gdy skończył co też ostatecznie mu się udało odstawił misę na bok zabierając się za równie katorżniczą pracę - bo tłuczeniem w moździerzu kugucharzych pazurów. Całej szklanki. Po kwadransie takiej pracy odnosił wrażenie, że nie czuje już dłoni. NO ALE...Tak spreparowaną ingrediencje dorzucił do misy i wymieszał ze sproszkowanym smoczym kolcem. Utworzona mieszanka wyglądała jak grubiej zmielona mąka. Zadowolony ze swojej pracy dorzucił do buchającego potężnego ognia kolejnych drewienek i ustawił nad paleniskiem kocioł by się odpowiednio mocno nagrzał. Czekając nabrał do wiadra pinty wody i wrzucił do niej drobno posiekane pnącza diabelskiego sidła oraz dokładnie jeden, pojedynczy włos z grzywy kelpii o długości trzech cali. Tak spreparowany kompot odstawił do "odpoczęcia" zabierając się za prażenie swojej mąki. Zawartość misy wsypał do nagrzanego kotła. Energicznie mieszał składniki tak, by się nie przypaliły. Gdyby tak się stało to równie dobrze od razu mógłby zsypać wszystko do ścieku i zacząć od nowa. Pilnował więc i pomimo iż dyszał, a pot się z niego lał nie przerywał pracy uważnie przyglądając się na jaki kolor przybiera prażony proszek. Wszystko bowiem zależało od magicznego potencjału smoka. Im w jaśniejsze tony wpadał odcień tym był to znak, że stworzenie było silne, a więc należało dodać składnika, który wyrównałby moc mikstury, a jeśli ciemniejsze wtedy też należało uczynić na odwrót. Dolohov zaobserwował jednak zgodnie przewidywaniami, że proszek przybiera żółtawego koloru. Szybko więc, będąc jak gdyby w amoku doskoczył do półki i ujął słoik z goździkami. Wsypał ich do kotła całą łyżeczkę by zaraz w pośpiechu odstawić naczynie z ingrediencją na stolik i na nowo ująć łyżkę wprawiając ją w energiczny ruch. Tak, w takich chwilach przypominał sobie dlaczego nie lubił przygotowywać Eliksiru Garota....
Gdy proszek na nowo przybrał białą barwę chwycił przygotowany wcześniej roztwór pnącza z włosem kelpii i chlusnął nim do gara przykładając natychmiastowo do niego pokrywkę i wyczekując ustania gwałtownego syku....

|Próbuję uwarzyć Eliksir Garota, zużywam: pnącze diabelskiego sidła, sproszkowany kolec smoka, alchemia V
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]06.08.17 19:10
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 67
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Składzik w piwnicy Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]08.08.17 21:20
Woda ze składnikami w kontakcie z nagrzanymi do granic możliwości ściankami zasyczała gwałtownie parując i wzbijając się wewnątrz kotła w tumany pary. Valerij nie odważył się uchylić wieka i wiedział, że nie zrobi tego przez kolejne godziny. Należało czekać bowiem na to, aż mikstura skropli się na nowo i dopiero wówczas efekty warzenia będzie można ocenić. Jak na razie zapowiadało się dobrze - kocioł był cały, nie było słychać bulgotania. Valerij ugasił więc palenisko i chwytając swoją koszulę przetarł pot z czoła i torsu. Zmęczył się i zmachał okropnie, a jednak był z siebie zadowolony. Korzystając z chwili przerwy pozwolił sobie wyjść przed dom by zapalić papierosa i zaczerpnąć chłodniejszego powietrza - te w piwnicy gryzło i gotowało krtań. Zastanawiał się nad kilkoma zamówieniami i przeliczał w głowie wartość wytworzonych eliksirów i poniesione straty w ingrediencjach. Po tej chwili zadumy kiwną potakująco głową potwierdzając stworzony w myślach dla samego siebie raport. Niewątpliwie nadgonił pracy i mógł sobie pozwolić na przyjemności...takie jak na przykład czyszczenie i polerowanie fiolek na nowe eliksiry. Hehe. Siedział z całą skrzynią szklanego cholerstwa i płukał je pod bieżącą wodą w wannie bytującej w łazience na piętrze. Potem nucąc przecierał i pucował do czysta. Chuchał,dmuchał i przytulał. Gdy skończył zszedł z tym swoim dobrobytem do swojej pracowni. Postawił na stoliku i przez szmatkę dotknął kotła sprawdzając jak ciepły jest wywar wewnątrz. Uznawszy, że choć ciągle jest trochę gorący lecz nie za bardzo - uchylił wieko by dostrzec na dnie mikstury. Nie było jej wiele, jednak kolor i konsystencja wskazywały na to, że się udała. Szczęśliwy, że wysiłek nie poszedł na marne zlał ją do fiolek i schował w składziku na leżakowanie. To był dobry dzień.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]19.08.17 1:43
|7 maj

Już było późno ale to nic - jego pracownię oświetlały rzędy rozstawionych w strategicznych punktach świec. Zapach świńskiego łoju był nieprzyjemny i duszący, gryzł w oczy. Do tego palenisko buchało z mocą pod kotłem w którym zaczynała w rytm trzeszczącego drewna tańczyć woda. Valerij przy stole w tym czasie kroił na drobno języki kameleonów. Niby osobliwy szczypiorek. Gdy skończył umiejętnym ruchem zsunął posiatkowaną ingrediencję z deski do kotła. Następnie podszedł do swojej komody i z wielkiego słoja wyjął suszone liście dębu. Były z ubiegłorocznego zbioru, lecz moc dalej była w nich silna - przyjemnie łaskotała opuszki włożonej do słoja ręki. Wyciągnął ich dziesięć. Po dwa na każdy pint wody. Ukruszył je w ręce nad kotłem, pozwalając opiłkom opaść. Nie trzeba było długo czekać by wraz z parą wzniósł się ten głęboki, roślinny aromat, który sprawnie wchodził w szranki z ogólnym zaduchem panującym w pracowni. Tak spreparowany na chwilę obecną napar przypominający karykaturę rosołu zostawił samemu sobie zabierając się za dalsze przygotowania. A miał za co...
Żądło mantykory wcale nie było łatwą ingrediencją. Głównym powodem była zalegająca w żądle trucizna. W zależności od jej ilości i mocy należało użyć odpowiednich ingrediencji mających zneutralizować jej wpływ na wywar. Oczywiście oczyszczenie kanalików prowadzących jad wiele dawało, jednak to nie zmieniało faktu, że wciąż znajdujące się w nim śladowe ilości śmiertelnej trucizny mogły wszystko zniszczyć. W końcu składnikiem eliksiru kameleona było żądło mantykory, a nie żądło wraz z trucizną mantykory. Valerij ostrożnie więc wypakował ingrediencję mającą być sercem i duszą eliksiru z papieru i przełożył ja na stół. Zrobi kilka strategicznych na cień w jej strukturze i włożył pod bieżącą wodę płucząc ją tak przez pięć minut. Osuszył je potem i natarł syropem z trzminorka pozostawiając tak na pół godziny. W tym czasie pilnował ognia i na bieżąco uzupełniał wodę w kotle by ta ciągle była na tym samym poziomie. Po upływie wyznaczonego czasu włożył żądło do kotła. Zamieszał napar, który zaczął zachodzić na powierzchni mgłą zupełnie jakby Dolohov wlał tam śmietanki. Następnie poruszył różdżką nad kadzią badając stężenie magii decydując się ostatecznie na uzupełnienie mikstury o łyżkę much siatkoskrzydłych. Oczekiwał rezultatów

|Próbuję eliksir kameleona, wykorzystuję żądło mantykory, alchemia V
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Składzik w piwnicy [odnośnik]19.08.17 1:43
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 34
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Składzik w piwnicy Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Składzik w piwnicy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach