Wydarzenia


Ekipa forum
Sala bankietowa
AutorWiadomość
Sala bankietowa [odnośnik]08.08.17 18:33
First topic message reminder :

Sala bankietowa

★★★★
Sala bankietowa służy organizacji mniejszych koncertów, ale też innych wykwintnych uroczystości, pozbawiona podwyższonej sceny oraz typowej widowni buduje kameralny klimat. Kiedy do sali wchodzą goście, wewnątrz pojawiają się wygodne, szerokie fotele wyścielane czarnym aksamitem, rozrzucone chaotycznie, nie jak teatralna widownia w ilości odpowiadającej zbierającym się gościom. Szeroki parkiet wykonany z ciemnego drewna lśni i odbija sylwetki gości niemal jak lustro; zwykle pozostaje pusty, pozostawiając miejsce na taniec przy koncertujących muzykach. Na podobne uroczystości wpuszczani są jedynie odpowiednio elegancko ubrani goście. W razie potrzeby miejsce to zamienia się w salę bankietową, a szeroki parkiet przecina równie długi stół, przy którym ustawiają się owe fotele. Wysokie jaśniejące bielą ściany zdobią trzy akty przedstawiające syreny występujące w Fantasmagorii, tu i ówdzie ustawiono pękate porcelanowe donice obsadzone zaczarowanymi kwiatami o intensywnym zapachu. Stojące kandelabry rzucają na całość blade, romantyczne światło blaskiem kilkudziesięciu świec, olbrzymie okno, przez które mogłoby się przebić dzienne światło, przysłania przejrzysta granatowa firanka. Pomiędzy fotelami lewitują srebrne tace z szampanem, owocami i francuskimi przystawkami.
Muffliato.



Podgląd mapki i pierwszy post - spotkanie Rycerzy Walpurgii.[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:22, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala bankietowa - Page 33 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala bankietowa [odnośnik]11.11.24 18:03
Stało się dokładnie tak, jak sądziłam. Szczypta precyzyjnej ironii, domieszka oddania i później ostro zaznaczona granica. Drew Macnair poradził sobie sprytnie z tym śmiesznym oskarżeniem wysuniętym przeciwko niemu wprost z najsłodszych ust na tej sali. Z rozkoszą i dumą przysłuchiwałam się temu wyważonemu zabiegowi. W tym gronie tytuły schodziły na drugi plan. Liczyło się odznaczenie nadane przez Czarnego Pana i to powinno być dla młodej lady kwestią jasną – oby nie miała więcej podobnych wątpliwości. Nie była wszak damą pozbawioną logicznego pomyślunku – a przynajmniej tak utkwiła w mej pamięci. Gdy mój bratanek skończył, choć trudno mówić o finale, gdy donośny głos lorda Rosiera uciszył skutecznie wszelką dyskusję, posłałam mu wymowne spojrzenie, aby poczuł moje wsparcie i zadowolenie. Tę partię rozegrał doskonale.
Później z uwagą przysłuchiwałam się, jak Igor z dokładnością prezentował kwestie tajemniczego przedmiotu. Pragnęłam, by się rozwijał i pokazał w tym towarzystwie swą wartość. Musiał wnosić korzyść, choć był przecież młody i nie mógł zaimponować wielu ze zgromadzonych wokół dostojników. Niechaj jednak docenią jego gotowość i lojalność, niech usłyszą o pewnych kiełkujących talentach. Jako matka pragnęłam być dumna ze swego dziecka, jako rycerka chciałam sojusznika, który realnie wesprze nasze zgromadzenie. Podobało mi się, gdy przemawiał, dzieląc się swą wiedzą i sugestiami.
Moja deklaracja była jasna i całkowicie świadoma. Zamierzałam wziąć udział w wyprawie, szczególnie że od jej wyniku mogło zależeć nasze dalsze działanie, że to stanowiło jasno wyznaczony przez śmierciożerców priorytet. Bezsprzecznie ciężar takiej podróży nie powinien nigdy spoczywać na barkach samotnego rycerza. Dobrze zorganizowana misja miała większą szansę na powodzenie. Zamierzałam porozumieć się z wszystkimi osobami, które zgłosiły się do zbadania ruin. Gdy narada dobiegnie końca, będziemy mogli rozproszyć się i przedyskutować istotne aspekty.
Tego, co nastąpiło wkrótce, zdecydowanie się nie spodziewałam, lecz już dawno temu dane mi było poznać, że Drew Macnair nigdy nie poruszał się utartymi szlakami. On kreował swoje własne, wedle potrzeb i osobistych aspiracji. To także uczynił teraz jawnie prezentując dość szerokiemu gronu prawdę, która znana była ledwie kilku zaufanym sojusznikom. Otwarcie przedstawił szczegóły wielkiego przedsięwzięcia, które otrzymało zupełnie inny kształt w prologu niniejszego spotkania. Tym razem słuchałam o tym, co już kiedyś opowiedział mi nocą przy solidnej porcji wina. Ofiarowane zgromadzonym druhom słowa wciąż jednak nie niosły czystej prawdy, były sprytnie wymodelowane. On był rzeźbiarzem, a oni podziwiać mieli to, co wyjdzie spod jego rąk. On rysował linie i odtwarzał kształt. On wyciągał rękę do tych, którzy z pewnością poddawali pod osąd trzeźwość jego umysłu. I miał nad tym niesamowitą kontrolę. Dzielił się nową prawdą, podczas gdy ja starannie przesuwałam okiem po wpatrzonych w niego twarzach. Zupełnie jakbym pragnęła przeniknąć do ich umysłów i poznać szczerą reakcję. To wszystko pozostało jednak przede mną szczelnie zamknięte.
Spojrzałam na pannę Multon, gdy podsumowała rozprawę mego bratanka. Miała rację, z pewnością jest to niebywałe osiągnięcie i dowód wielkiej mocy. Nie musiałam być zaklinaczem, by zdawać sobie sprawę, że już wkrótce ten obszar magicznej nauki dzięki jego pracy może doświadczyć przełomu. Choć nie sądziłam, by tak chętnie zechciał dzielić się ze światem szczegółami swej pracy.
Gdy Lucinda wraz z Ramseyem powrócili do bankietowej sali, przesunęłam po dziewczynie czujnym spojrzenie. Wywołana musiała odpowiedzieć i podzielić się potencjalnie obiecującą wiedzą. Wiedziałam jednak, że jej nie miała, ale pozostali już niekoniecznie. Propagandowa perła przecież miała służyć naszej sprawie. Kuszące wydawało się wyciśnięcie z niej absolutnie każdej gorzkiej kropli tamtej zdrady. Rozumiałam ich. Lucinda mimo beznadziejnie mglistych wspomnień zdołała wyciągnąć coś, co mogło okazać się jakaś wskazówką. Deirdre miała rację, sugerując wykorzystanie tych pergaminów. – To może być droga warta rozważenia – skomentowałam po chwili, zwracając się w stronę Drew, ale i samej zainteresowanej Lucindy. Wszak to do niej kierowana była korespondencja, to jej pismo znaleźć się musiało na ewentualnej odpowiedzi. Pozostawałam przekonana, że wrócimy do tego tematu, gdy listy ponownie znajdą się w naszych rękach.
Raz jeszcze wniosłam kielich, napawając się pomyślnością i owocnością tego spotkania. Dla niektórych wcale nie był ono łatwe. Dla innych stało się pierwszym takim zgromadzeniem. Jako rodzina Macnair mogliśmy powrócić w zacisze domostwa mogliśmy nieco… odmienieni.
Irina Macnair
Irina Macnair
Zawód : Właścicielka domu pogrzebowego
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Ty się boisz śmierci, a ja nazywam ją przyjaciółką. Ja nią jestem.
OPCM : 15 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 22 +6
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8709-irina-macnair-dluga-budowa https://www.morsmordre.net/t8832-pani-macnair#263265 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t9237-skrytka-nr-2063#281040 https://www.morsmordre.net/t9127-irina-macnair#275271
Re: Sala bankietowa [odnośnik]13.11.24 23:53
Poświęciła niezliczone godziny, by opanować swoje rzemiosło, z każdą chwilą zbliżając się do upragnionej perfekcji. Nigdy się tego nie wstydziła, bez względu na to, że była kobietą w świecie pełnym sztywnych zasad i ostrych spojrzeń. Dziś wieczorem sala bankietowa roiła się od takich jak ona — kobiet, które w sobie tylko znany sposób rozgryzały tajemnice wiedzy i umiejętności. Każda z nich niosła w sobie moc, którą jedynie głupiec mógłby lekceważyć. Nie miała jednak w sobie nawet cienia naiwności. Wiedziała, że ten świat był utkany z decyzji mężczyzn. To oni pociągali za sznurki, kreując i więżąc rzeczywistość. Nie protestowała, nie próbowała nawet tego zmieniać — szanowała to. A jednak coś innego gnało ją naprzód: żarłoczna, nieposkromiona ciekawość, która zżerała ją od środka. Była badaczem i naukowcem, który pragnął się rozwijać za wszelką cenę. To pragnienie wykraczało daleko poza ego i ambicję. Mimo że nie mogła już w pełni oddać się temu, co zostało powiedziane dzisiejszego wieczoru, miała zamiar wykorzystać tę chwilę do zbadania artefaktu, który zdołał poruszyć tak wiele poważnych umysłów. Skupiła się na słowach Deirdre, a zaraz potem jej wzrok przeniósł się na Xaviera. Nie miała żadnych wątpliwości co do jego wiedzy — wręcz przeciwnie, była pewna, że posiada ją w nadmiarze, a podważanie jego umiejętności nie leżało w jej naturze. Jednak na to, co można dostrzec w danym przedmiocie, składało się znacznie więcej niż tylko wiedza. Wszyscy mają swoje ograniczenia; czasami to, co miało znaczenie, umykało w niewłaściwej chwili czy sytuacji. Ostateczny rezultat jej poszukiwań nie miał żadnego znaczenia. Chciała po prostu poczuć to we własnych rękach. Oderwała spojrzenie od mężczyzny w tym samym momencie, w którym namiestniczka spoglądała na Macnaira. – Chętnie się temu przyjrzę, a jeśli Drew zechce podzielić się swoją wiedzą, będę wdzięczna za jego pomoc. – odparła spoglądając najpierw na Dei, a po chwili przenosząc wzrok na namiestnika Suffolk. Nie było wśród nich chyba nikogo o podobnych umiejętnościach w zakresie starożytnych run.
Skupiła się na kolejnych słowach, czując, jak ciężar nadchodzącej pracy zaczyna na nią spadać. Wiedziała, że przed nimi stoi ogrom wyzwań, które w przyszłości miały przynieść coś prawdziwego, namacalnego, pewnego. Wysiłek, który teraz wkładają w kształtowanie przyszłego pokolenia, nie mógł zostać zmarnowany. Świat potrzebował ich działań. Przygotowania do targu pełnego niewolników, pełnego towaru na sprzedaż, miały stać się dla niej nie tylko wyzwaniem, ale także testem samej siebie — i lubiła takie wyzwania. Czuła się w nich silna, spełniona.
Wkrótce później stoły obficie zastawiono jedzeniem, a kieliszki raz za razem wypełniały się winem. Spotkanie dobiegło końca, a rozpoczęła się uczta – gloryfikacja wszelkich przeszłych i przyszłych zdarzeń. Wyszła z sali ukontentowana – nie tylko pozytywnie zaskoczona ilością obecnych osób, ale i zamiarów, które w niedalekiej przyszłości miały stać się czymś więcej niżeli wielką myślą.

z.t



   
Udziel mi więc tych cierpień
 płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4668-antonia-borgin https://www.morsmordre.net/t4725-vermeer#101224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f467-city-of-london-smiertelny-nokturn-20-13 https://www.morsmordre.net/t4733-skrytka-bankowa-nr-1201#101427 https://www.morsmordre.net/t4726-antonia-borgin#101398
Re: Sala bankietowa [odnośnik]Wczoraj o 13:19
Oficjalna część dobiegła końca. Wraz z przyniesionym posiłkiem była pewna, że więcej ważnych tematów nie poruszą. Informacja, że Lucinda otrzymuje listy od rebeliantów nie powinna być zaskoczeniem, choć pewnie jej szukali, a być może nawet obserwują i czekają na jakiś ruch. Nie była anonimową osobą - była na listach gończych. Gdyby sytuacja była odmienna, zapewne dawno by tańczyła na wisielczym sznurze.
Czy jednak umysłowi związanemu klątwą można ufać? Nie miała wątpliwości co do zdolności i umiejętności Drew. Specjalista od run i klątw wiedział co robi, ale czy miał pewność, że pewnego dnia Lucinda nie przełamie jej działania? Możliwe, że stała obserwacja była najlepsza. Wysłanie listów z odpowiedziami do tych, którzy je słali wydawało się idealnym wyjściem. Zwabienie ich, naruszenie struktur rebelii i zakończenie tej wojny, którą była tak bardzo zmęczona. Chciała móc rozwijać ziemie, które były pod jej opieką i jej rodziny, niż cały czas mierzyć się z tragediami wywołanymi kolejnymi skutkami trwającej wojny. Nie toczyli otwartych bitew, ale te trwały - osłabiając kraj, sprawiając, że coraz ciężej było go rozwijać.
Grupa na wyprawę do ziem Averych się powiększała. Wszyscy liczyli, że być może znajdą tam jakieś odpowiedzi.
-Nie powinien lord iść tam sam. - Zwróciła się do Leonharda kiedy ten zastrzegł, że chciałby sam porozmawiać z duchem przodka. Już wiedzieli, że mogli ignorować żadnych sygnałów odnośnie niebezpieczeństwa. Równie dobrze skończy się to na pogawędce jak i wyprawie, która może kosztować ich zdrowie i życie. Zbyt często widziała w jakim stanie wracali członkowie jej rodziny, jakie ona sama musiała ponieść konsekwencje swoich działań, które wypełniała z myślą o lepszej przyszłości. -Jak najbardziej powinien lord móc pomówić z przodkiem, ale być tam z innymi, którzy mogą wesprzeć w razie… niespodziewanych wypadków. - Nie chcieli mieć więcej strat, opłakiwać kolejnej śmierci, zbierać się na pogrzebie. Chcieli budować lepsze jutro, a do tego potrzebowali wszystkich oddanych sprawie. Nie miała wątpliwości, że drużynę na wyprawę właśnie zebrali wśród chętnych głosów. Należało się jedynie przygotować, ale to nie był teraz czas i miejsce. Odpowiednie listy wyśle po spotkaniu, kiedy będą mogli swobodnie rozmawiać i ustalać szczegóły podejmowanych przedsięwzięć. Te zaś narastały - coraz więcej pracy, coraz więcej obowiązków, którymi należało się zająć. Wiedziała po co to robi - cele miała jasno wytyczone, zarówno przez Rycerzy Walpurgii jak również przez nią samą i rodzinę.

|zt



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Sala bankietowa - Page 33 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke

Strona 33 z 33 Previous  1 ... 18 ... 31, 32, 33

Sala bankietowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach