Wydarzenia


Ekipa forum
Łaźnia
AutorWiadomość
Łaźnia [odnośnik]26.08.17 0:37
First topic message reminder :

Łaźnia

Miejsce odpoczynku i rozluźnienia znajduje się w najdalszej części domu a ozdobione mglistymi czarami szyby osłaniają wnętrze przed zbyt intensywnym światłem słonecznym, sprawiając, że w środku zawsze panuje łagodny półmrok, rozświetlony lewitującymi wzdłuż ścian świecami. Szmaragdowe płytki, z wiodącymi, delikatnymi motywami wodnych kwiatów, zdobią ściany i podłogi przestronnej łaźni. Daleko jej do pałacowych rozmiarów rzymskich basenów, ale z pewnością gwarantuje odpoczywającym tu osobom komfortowe warunki. I spokój, pomieszczenie jest wyciszone, nie gra tutaj magiczna muzyka - słychać jedynie szum morza i fal, uderzających o niedalekie klify.
Pośrodku znajduje się głęboki basen z gorącą wodą, do którego prowadzą wygodne schodki, służące także jako siedziska. Z jednej ze ścian, z marmurowego podwyższenia, tryska fontanna w formie wodospadu, pozwalająca obmyć ciało świeżym, chłodniejszym strumieniem. Umieszczone w boku niecki złote kurki umożliwiają dolanie do wanny wonnych olejków, a zdobiona balustrada bywa pomocna przy wydostaniu się na brzeg - łaźnię bez wątpienia opuszcza się niechętnie, jest idealnym miejscem do relaksu. Niezależnie do warunków pogodowych, powietrze łaźni zawsze wita wchodzących wręcz tropikalnym gorącem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łaźnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Łaźnia [odnośnik]31.01.21 15:44
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łaźnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Łaźnia [odnośnik]01.02.21 16:23
No proszę, życie naprawdę było piękne. Przynajmniej w tym konkretnym momencie. Wbił chciwy wzrok w jej postać, w ociekające wodą białe piersi i poczuł to samo pragnienie, co w lipcu. Dziwne pragnienie, głód, dobiegający z innego miejsca niż żołądek.
Mógłbym z nią mieć szczenięta. Była silna, piękna, wyjątkowa. I doskonale pamiętał, że to dzięki niej zagnieździł się na poważnie w głowie Michaela. Owszem, odzywał się czasem, okazjonalnie - ale do tamtego zrywu bólu głównie drzemał uśpiony, budząc się głównie przed pełnią i przytomniejąc dopiero w świetle księżyca. Dziwne zaklęcie wyrwało go z letargu i uświadomiło mu, że życie może boleć równie mocno, jak przemiana. A nawet mocniej.
Głupie ciało wciąż reagowało panicznie na samo wspomnienie ich spotkania, oddech przyśpieszał, mięśnie spinały się mimowolnie, spojrzenie stawało się rozbiegane (mimo woli umknęło w końcu od pięknych piersi, badając nerwowo otoczenie. No niech to). W głębi wilczej duszy, był jednak w pewien sposób wdzięczny.
Czy wiedziała w ogóle, co wtedy przebudziła?
-Wilku. - przewrócił oczami, poprawiając samicę machinalnie. Nabierał przykrego przekonania, że w przeciwieństwie do niego, ludzie uczyli się strrrasznie wolno. Ileż już razy jej powtarzał, że nie jest psem? Nie rozróżniała gatunków, czy co?
Zmrużył lekko oczy. Może i była najbardziej fascynującą ludzką istotą jaką znał, ale doskonale pamiętał, jak kopnęła go ostatnio w czułe miejsce. Zdradziła. Okłamała. Uciekła. Zostawiła, całkiem samego.
Zwierzęta nie potrafiły kłamać ani zdradzać.
Na szczęście, z każdym dniem coraz chętniej uczył się bycia człowiekiem.
Dlatego wygiął usta w pogardliwym uśmiechu i wzruszył nonszalancko ramionami.
-Och, przyleciałem. Jako czarna mgła. - skłamał, albo zakpił. Dla niego to bez różnicy.
-Dla takich widoków warto było... - dodał głębokim, gardłowym głosem i wskoczył do wanny, rozbryzgując wodę. Wciąż trzymał się na bezpieczną odległość od samicy. Jego ciało wciąż było trochę nieposłuszne, a wilczy instynkt widział na jej twarzy jakąś dzikość. A może tylko mu się zdawało? Dzielnie utrzymywała nieporuszoną minę - czasem zazdrościł ludziom tego opanowania.
-Szczęściarz był z niego, nie? Wtedy, w miejscu zwanym Wenus. Szkoda, że mnie tam nie było. - uśmiechnął się promiennie.
Teraz mamy szansę nadrobić.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Łaźnia - Page 3 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Łaźnia [odnośnik]02.02.21 14:25
Doskonale. Stała nago naprzeciwko posrebrzanego uciekiniera z psychomagicznego oddziału szpitala Świętego Munga. O takim właśnie relaksie marzyła, gdy rozpoczynała uspokajającą kąpiel. Ironiczne myśli opuściły ją równie szybko, co szok wywołany pojawieniem się w łaźni...szaleńca. Wariata. Osoby całkowicie obłąkanej, a więc bez wątpienia związanej z Zakonem Feniksa. Samobójczy atak jasnowłosej wywłoki na Connaught Square dowodził zbiorowego opętania grupy terrorystów, najwidoczniej miała więc do czynienia z jednym z nich, uśmiechającym się do niej z listów gończych. Czyżby wszyscy w Zakonie Feniksa padli ofiarą zakaźnego obłędu? Możliwe, choć bardziej prawdopodobnym było, że Harold Longbottom działał na narwanych pomyleńców niczym lep na muchy. Szkoda tylko, że jeden z tych insektów miał niesamowity dar do zjawiania się tuż obok niej w najmniej sprzyjających okolicznościach. Gdyby miała w ręku różdżkę, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Krótka inkantacja, długie cierpienie, ot, rozrywka brudniejszego kalibru niż zaplanowała na ten wieczór. Niestety, los chciał inaczej - i znajdowała się teraz w potrzasku.
Lęk zawładnął nią tylko na chwilę, dosłownie na ułamki sekund szorstkiej paniki, przesuwającej się wzdłuż kręgosłupa razem z falą dreszczy. Wystarczyło mrugnięcie okiem - oraz idiotyczne, prymitywne wypowiedzi niespodziewanego gościa - by kontrolę nad Deirdre przejęło inne uczucie. Coraz bardziej znajome, nieukojone, rozbuchane, eksplodujące w najmniej spodziewanych momentach. Wściekłość. Dzika, nieposkromiona, w okamgnieniu spalająca się w niespotykanej nigdy dotąd agresji. Zanim opuściła podziemia Gringotta perfekcyjnie panowała nad każdym płomieniem gniewu, nigdy też nie zniżała się do żałosnej furii, do śmiesznych rękoczynów, będących według niej oznaką słabości. Locus Nihil zachwiał idealną równowagą, a przy tym owszem, pozbawił emocji, tak, jak tego pragnęła, cena za to była jednak stosunkowo wysoka - opłacała ją w wybuchach złości i gwałtownych, nieprzewidywalnych aktów przemocy, nad którymi nie potrafiła zapanować. Na razie ich ofiarą padała głównie Agatha, Prymulka oraz dzieci, lecz wkrótce miała powrócić w pełni chwały na salony - jak wtedy będzie powstrzymywać palące pragnienie rozorania paznokciami twarzy jakiejś wyjątkowo marudnej damy, narzekającej na poziom spektaklu? Tak, w tym abstrakcyjnym momencie, stojąc po pas w wodzie, z zbliżającym się ku niej lśniącym wilkołakiem w ludzkiej skórze - czy coś takiego było w ogóle możliwe? - jej myśli galopowały ku obowiązkom, ku przyszłości, której przecież nie mogła stracić przez byle kogoś. Mogła zginąć z rąk Zakonników, lecz w czasie walki, krwawego pojedynku lub mrocznego rytuału, a nie w trakcie relaksującej kąpieli.
- Psie, byle kundlu: na miano wilka nie zasługujesz. To honorowe, silne zwierzęta, a nie oszalałe, ujadające, rynsztokowe bydlę - odcięła się warkliwie, karcąco, wcale nie cofając się o krok. Tak podpowiadał instynkt i zdrowy rozsądek: położyć po sobie uszy, zwiększyć dzielący ich dystans, omamić go, zwieść jak wtedy, a potem pognać po różdżkę. Logiczne podszepty nie przebijały się przez konsekwencje konfrontacji z Locus Nihil, z pragnieniem wymierzenia Michaelowi kary. - Zamknij się i odpowiadaj na moje pytania - warknęła władczo, robiąc krok w jego stronę. Bez strachu, za to z irracjonalnym gniewem i furią. Oczy roziskrzyły się, obydwie dłonie zacisnęły w pięści, już nie w odruchu pochwycenia różdżki, a chęci zadania bólu. - Jak się tu dostałeś? - powtórzyła wyraźnie, lecz już nie w wystudiowanym szoku, a tonem drżącym z furii, nad którą przestawała panować. Gdy tylko Michael znalazł się bliżej niej, nonszalancki, rozpromieniony i dziki, z całych sił zamachnęła się dłonią, by uderzyć go w policzek. Tak musiała zrobić; agresja buzowała w jej krwi, szumiała w uszach, rozlewała się we wnętrzu ust rdzawym posmakiem. Zachowywała się głupio, ale nie miała nad tym kontroli - tak samo jak nie mogła przypuszczać, że ta agresywna (i absurdalna) władczość może w jakiś sposób zaimponować nieposiadającemu piątej klepki blondynowi.


| lekki cios w policzek, poddaje się agresji, ech


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Łaźnia [odnośnik]02.02.21 14:25
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łaźnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Łaźnia [odnośnik]02.02.21 21:33
Może i kogoś innego zdziwiłaby gorąca furia w spojrzeniu brunetki, ale nie Fenrira. Poznał ją przecież podobną. Oszołomioną sadyzmem i zapachem krwi, kombinującą jak się go pozbyć, przebiegłą i rozochoconą, uwodzicielską i okrutną. Najbardziej lubił jednak jej strach - ten, którego posmakował zaledwie przez kilka sekund, gdy gryzł ją w szyję.
Oblizał usta. Podobała mu się taka, drapieżna, warcząca. Śniła mu się kiedyś, gdy Michael rzucał się w koszmarach spowodowanych jej zaklęciem. W tym śnie miał okazję ją zjeść, ale potem zdecydował się wychować jej szczeniaka. Dziwny sen. Nigdy nie wychowywałby nieswoich szczeniąt, ale może to nudziarz miał dziwne pomysły.
Czuł go teraz, z tyłu głowy. Oniemiałego strachem, błagającego los, by to był kolejny koszmar. Musimy stąd uciec.
Nie, Michael, to tylko ja się bawię. Obiecałeś mi zabawę.
Jesteś okropny, niedobry wilk...
Na miano wilka nie zasługujesz...
Zły pies...

Wściekłość i strach nudziarza splotły się nagle z gniewem kruczowłosej samicy, co boleśnie rozczarowało Fenrira. Myślał, że jest inna.
Że chociaż niektórzy ludzie są inni i nie patrzą na niego jak na coś... kogoś gorszego. Powinien być mądrzejszy, fascynacja krwią połączyła ich w końcu tylko na chwilę, gdy zdołał powalić ją na ziemię i zdominować. A potem kopnęła go w krocze. A teraz chciała uderzyć go znowu.
Jego spojrzenie nadal próbowało zbłądzić na jej piersi, ale gorąco w ciele nie było już tylko pożądaniem, a złością. Rozczarowaniem. Jakąś goryczą.
Czy naprawdę nie było dla niego miejsca w świecie, nawet przy niej, jedynej osobie, przy której zdołał zdominować Michaela? Teraz już nie było tak prosto, nudziarz wiercił się niespokojnie w podświadomości, walczył o kontrolę, próbował przypomnieć ciału ból Cruciatusa.
Fenrir jednak mocno trzymał wodze. Zerwał się ze smyczy i nie zamierzał wrócić do cienia, ani dać się otrzeźwić jej policzkiem - bo podskórnie przeczuwał, że tym razem ból zbudziłby nudziarza, a nie jego. On już od dawna był obudzony i pobudzony.
Wzniósł rękę aby powstrzymać jej cios - kobieca dłoń zderzyła się na moment z szorstkim policzkiem, ale Fenrir odepchnął jej przegub, blokując trochę siły ciosu. Wykrzywił usta, czując pulsującą pod skroniami adrenalinę i spróbował chwycić samicę za rękę. Przytrzymać jej przegub. Może uda mu się wtedy poczuć jej tętno? Musiało być szybkie.
-Mam się zamknąć i odpowiadać? - syknął, z nieświadomą ironią wytykając sprzeczność w jej poleceniu. Nie mógł być dobrym pieskiem, jeśli nie wiedział, czego ma słuchać.
Zaraz, zaraz, nie będzie żadnym pieskiem. Był wilkiem. Obelgi żadnej samicy tego nie zmienią. Może i nie wiedział do końca, czym był honor, ale był silny. Udowodni to, mocno trzymając ją za rękę, ot co!
Jak się tu dostał? Nie wiedział, ale nie zamierzał się przyznawać.
-Może miałem ochotę na kąpiel. Albo na Ciebie. - wyszczerzył zęby, wymownie spoglądając na jej dekolt.



blokuję 50% obrażeń, z krytycznym sukcesem
czy uda mi się przytrzymać rękę Dei? (poglądowo na sprawność)



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Łaźnia - Page 3 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Łaźnia [odnośnik]02.02.21 21:33
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 40
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łaźnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Łaźnia [odnośnik]03.02.21 11:09
Chciała poczuć pełnię uderzenia, ból promieniujący z dłoni prześlizgującej się boleśnie po pokrytej zarostem żuchwie, satysfakcję z zaspokojonego pragnienia wymierzenia kary, lecz Michael zdecydowanie odebrał pełnię przyjemności jednym prostym ruchem. Nie zdołała włożyć w siarczysty policzek pełni siły, pochwycił ją za nadgarstek, blokując palce, zanim te uczyniłyby mu poważną krzywdę. Żadnego rozcięcia skóry przy wardze, jedynie lekkie zaczerwienienie oraz rosnąca niechęć, pęczniejąca w gardle Deirdre niskim warkotem, nad jakim nie potrafiła zapanować. Była wściekła. Miała racjonalne powody, wszak byle bydlę napadło ją w kąpieli, depcząc poczucie bezpieczeństwa i szargając intymność, lecz bywała przecież w trudniejszych, bardziej upokarzających sytuacjach spychających ją dosłownie na kolana - i potrafiła zachować się wtedy z wyniosłą obojętnością. Coś było nie tak, z nią, z jej emocjami, wyzutymi przez Aongusa albo przez samą moc Locus Nihil; dopiero zaczynała to zauważać, lecz pęd ku agresji skutecznie tłumił rzeczowe wątpliwości oraz rozkaz ochłonięcia. Przemyślenia kolejnych kroków, rozważenia za i przeciw, wykorzystania tego absurdalnego spotkania do własnych celów. Zamiast tego zacisnęła dłoń na przytrzymującej ją niewygodnie, za uniesiony nadgarstek, rękę mężczyzny i wbiła w skórę palce, z całej mocy, licząc, że popłynie krew. - Nie bądź taki cwany - znam cię, wiem o tobie więcej niż ktokolwiek - wycharczała, mając nadzieję, że ból zdezorientuje psa na tyle, by mogła wyswobodzić się z uścisku. Udało się, giętkość i szybkość działały na jej korzyść, wygięła palce i wyślizgnęła się z potrzasku, od razu robiąc zapobiegawcze dwa kroki do tyłu. Nie zakrywała swej nagości, ta, o dziwo, w ogóle jej nie kłopotała ani nie przeszkadzała. Drażniła tylko furia, brak opanowania, rozchwianie agresywnych emocji, tak obce, że przez moment mogłaby poczuć się jak likantrop, tracący kontrolę nad tym, kim był naprawdę. Mogłaby, bo nie była w stanie zebrać myśli i poddać ich wnikliwej analizie, jak miała to w zwyczaju. Teraz chciała tylko zadać ból, a skoro nie mogła uczynić tego fizycznie, pozostawały - tymczasowo - słowa. Spostrzegła dziwny cień w jego spojrzeniu, blask niemiłego zaskoczenia, sekundowy paroksyzm wykrzywiający twarz.
- Przyszedłeś tu, bo tylko ja mogę wypuścić cię na wolność, czyż nie? - rzuciła zuchwale, jadowito, nieskrępowana drapieżnym spojrzeniem błądzącym po jej piersiach. Nie miała się czego wstydzić. Równie dobrze mogłaby okrywać nagość przed błąkającym się po balkonie kociątkiem albo przemykającym pod ścianą szczurem, tuż zanim nadepnęłaby na ich trzaski. - Czego oczekiwałeś, pogłaskania po główce? Rozczulenia się nad twym okrutnym losem? Jesteś tylko psem - wygięła pogardliwie wargi; nie zamierzała roztaczać nad nim zrozumienia, wystarczająco wiele czasu zmarnowała z Calebem Warringtonem, przed którym udawała współczucie nad likantropijną klątwą. - A może chciałeś znów wykąpać się w krwi? Zemścić się za tamto rozdeptane robactwo? - prowokowała go dalej, cofając się jeszcze krok do tyłu, powoli, prawie niezauważalnie. Chciała wyjść na brzeg a potem pobiec do porzuconych ubrań, w których skrywała się różdżka. Dająca przewagę i szansę na to, by wykorzystać wchodzącego do jaskini lwa kundla do własnych celów. - Kim właściwie jesteś? I czego chcesz? - wycedziła, odgarniając z czoła mokre włosy, by tym gestem rozproszyć go i ukryć kolejny chwiejny krok w tył, w stronę podestu i schodków. - I nie bełkocz o tym, że mnie. Nie dałbyś mi rady. Wtedy też nie dałeś - zakończyła kpiąco, raniąco, bo choć nie chciała wracać wspomnieniami do Wenus, to znała słabe punkty czarodziejów - i wilkołaków? - fiksujących się na swych zdolnościach i toksycznej męskości.

na wyślizgnięcie się


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Łaźnia [odnośnik]16.02.21 4:15
Rozszerzył oczy, gdy paznokcie wbiły się w jego nadgarstek - nie ze strachem, choć po jego twarzy przemknął grymas bólu.
Z podnieceniem.
Podobała mu się, Fenrirowi - zwierzęca, agresywna, dzika. Michael chyba też by ją taką wolał, gdyby mógł dojść dziś do głosu - w końcu wtedy, w Wenus, na próżno usiłował znaleźć w niej coś prawdziwego, a potem w swojej pysze uwierzył że wykrzesa z niej szczerość czułościami i rozkoszą. Przynajmniej w łóżku, jeśli nie w rozmowie. Obaj za to lękali się fałszywości i podstępu, Fenrir zresztą szczególnie. Nie przywykł jeszcze do ludzkiej obłudy, a zdradliwy kopniak w krocze bolał bardziej niż paznokcie wbite z premedytacją w skórę.
-Co o mnie wiesz? - zapytał, z naiwną ciekawością łapiąc przynętę. Trudno dowiedzieć się o sobie czegokolwiek, gdy jest się zamkniętym w ciasnej piwnicy umysłu najnudniejszego człowieka świata, na dławiącym łańcuchu. Można się jeszcze bardziej pogubić, jeśli wślizgnie się we wspomnienia owego człowieka i zobaczy, że przed laty wcale nie był aż taki nudny. Tak, jakby w Michaelu coś zamarło wraz z pojawieniem się Fenrira.
Niemiłe uczucie.
Za to roztaczał się przed nim miły widok. Przesunął językiem po zębach, chciwie wpatrując się w jej krągłe piersi i smukłą talię.
-Jesteś piękna. - zamruczał z prostotą, nie było przecież sensu ukrywać tego faktu. Musiała o tym wiedzieć, musiała to widzieć w jego spojrzeniu. -Zzzwłaszczzza - trudne słowo, ludzkie zgłoski są dziwne  -jak się złościsz. - taka była najpiękniejsza, dzika i nieokiełznana.
-Ja też już cię znam. - uśmiechnął się na wspomnienie ich wspólnej zabawy. -Tam byłaś prawdziwa. - stwierdził, przypominając sobie jej zwierzęcą wściekłość gdy rzucił jej w twarz własną czystością krwi, zwierzęce podniecenie na widok jego cierpienia, zwierzęcy strach gdy przygwoździł ją do ziemi. W Surrey, zbryzgana krwią, była sobą, przynajmniej w jego oczach. Nikogo nie udawała. -Czemu się więzisz w tym dusznym pokoju? - uniósł ze zdziwieniem brwi, ciemna łaźnia (choć wcale niemała) wydawała mu się równie klaustrofobiczna jak kąt, do którego spychał go Michael w swojej głowie. A kobieta z czarnej mgły, taka czysta, wykąpana, zamykająca się dobrowolnie w tych czterech ścianach, nie pasowała do tamtej dzikiej drapieżniczki z rozwianym włosem.
Wspominanie Surrey było niestety błędem. Michael zareagował trochę panicznie, a ona chyba go zobaczyła, zanim Fenrir na powrót założył mu kaganiec. To miłe, zamienić się miejscami.
Z trudem skupił się na jej zuchwałych słowach, piersi były bardzo zajmujące. Gdy dotarło do niego, co insynuowała, roześmiał się ochryple.
-Nie tylko ty. - przewrócił oczyma z lekką irytacją. Hannah, Cora, dementorzy, wspomnienia z Azkabanu, mógłby wyliczać długo. Jeszcze nie znalazł wspólnego mianownika, choć jeśli na spokojnie się skupi, to może odkryje związek pomiędzy cierpieniem i pożądaniem. -Ale chyba byłaś pierwsza. - przyznał ciszej, niechętnie. -A może sam się wypuściłem, a ty tylko mnie sprowokowałaś. - dodał na swoją obronę, uśmiechając się drapieżnie. Po tamtym zaklęciu coś się w Michaelu popsuło, doskonale to wiedział. Tonks zdawał się wypuszczać go na wolność w chwilach bezsilności i rozkojarzenia - po Cruciatusie, na widok pocałunku dementora (tego akurat nawet Fenrir nie chciał wspominać), po aresztowaniu siostry... Fenrir zdążył już zauważyć, że negatywne emocje wpływały źle na nich oboje, ale i tak chętnie się nimi karmił. Chwilowo nie miał lepszego posiłku.
-Nie. Nazywaj. Mnie. Psem. - warknął gardłowo, a jego twarz wykrzywiła się w nieco nieludzkim grymasie.
Albo...
...w sumie cały dzień nie mógł się przemienić, a przecież chciał. Może powinien jej pozwolić jeszcze na kilka obelg? Miała do tego dar.
Nie spuszczał jej wzroku, a konkretnie z jej dekoltu - który właśnie się przemieścił. To on wszedł do łaźni pierwszy, więc łatwiej było mu zagrodzić jej drogę - co spróbował uczynić, postępując szybki krok do przodu. Jedną ręką złapał wilczycę za ramię, chcąc przygwoździć ją do ściany.
-Wykąpmy się we krwi razem. Ale w sumie ta woda na dziś wystarczy. - wycharczał, a na dźwięk jej obelg uśmiechnął się tylko drapieżnie. Nie był Michaelem. Był Fenrirem. -Nie jestem nim. - uściślił. -I bez obaw, ja dałbym ci radę. Mamy podobne... gusta. - wyszczerzył zęby, drugą rękę próbując wpleść w jej włosy. Pociągnąć.
-Ale chcę więcej niż ciebie, kobieto. Chcę wszystkiego. A w tej sekundzie chcę, żebyś znowu była sobą, jak wtedy. - przestraszoną, podnieconą, to obojętne. Prawdziwą. Nie znosił manipulacji.


sprawność



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 16.02.21 4:20, w całości zmieniany 1 raz
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Łaźnia - Page 3 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Łaźnia [odnośnik]16.02.21 4:15
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 26
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łaźnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Łaźnia [odnośnik]21.02.21 12:26
Ułożenie myśli w logiczną całość, zbudowanie z nich drogi ku wyjściu ewakuacyjnemu z tej absurdalnej sytuacji, nie było łatwe - i to nie tylko z powodu rozpuszczającej się powoli w żyłach klątwy Locus Nihil. Sam fakt, że to zwierzę naruszyło prywatną przestrzeń, w magiczny sposób pojawiając się znikąd w środku wanny, odebrało Deirdre nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale i władzy. Szybko musiała je odzyskać, razem z różdżką; bez niej stała przed nim naga, choć nie całkowicie bezbronna. Ciągle posiadała to, co pozwalało cało wyjść z opresji, i to jeszcze zanim pojęła najmroczniejsze sekrety czarnej magii. Nawet w Wenus nie zawsze posiadała przy sobie zitanowe drewno, udające szpilkę podtrzymującą wysoki kok upodabniający ją do erotycznej wariacji na temat upadłej gejszy, mogła więc poradzić sobie i teraz. Co prawda stał przed nią mężczyzna trzeźwy, nieodurzony atmosferą i narkotykami, lecz właściwie czym różnił się od gości burdelu? Był podniecony i zachowywał się jak zwierzę - a Miu wiedziała, jak obchodzić się z tak prymitywnym zagrożeniem.
- Jesteś zagubiony i słaby, kręcisz się w kółko, miotasz i szarpiesz, sam nie wiesz, czego chcesz. I jesteś w tym wszystkim śmieszny, nie groźny - wycedziła w odpowiedzi oddychając coraz głębiej i spokojniej, atak agresji odchodził w niepamięć, odzyskiwała swoje ciało, napięte niczym struna, wyczuwające zagrożenie, ale postanawiające walczyć, a nie uciekać. Musiała udowodnić, kto był tu górą, co wcale nie wydawało się aż tak trudne. Zwłaszcza po zaserwowanym komplemencie, szowinistycznym i zużytym, padającym w jej kierunku tysiące razy. Zaśmiała się krótko, złowrogo, kpiąco, a perlisty dźwięk chichotu ociekał też pogardą. - Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz. A takimi pochlebstwami nie ująłbyś nawet przygłupiej, wioskowej szlamy - poinformowała szczerze, poważniejąc. I robiąc jeszcze jeden wyważony krok do tyłu. Znalazła się już prawie na schodkach, stopa natrafiła na ich krawędź, a spieniona woda sięgała jej już zaledwie do połowy ud. Teraz wystarczyło wytrącić go z równowagi, zamieszać i tak rozchwianą psychiką, zdekoncentrować go na tyle mocno, by zyskała kilka sekund przewagi. Nie więcej, on był duży i ciężki, ona szybka i zwinna, znała też doskonale architekturę łaźni, wiedziała, gdzie rozlano olejki a gdzie jedna z marmurowych płytek groźnie się chwiała, utrudniając bieg. - Dlaczego więzisz się w tym słabym człowieku? Nie potrafisz stać się w pełni sobą? Przemienić się - do końca i na stałe? - szybko sparowała jego pytanie o duszną łaźnię, nie odpowiadając na pełne przekonania słowa o tym, że ją poznał. Być może, tamtej nocy na twarzy nie zalśniła żadna maska, ale niewiele ją to obchodziło. Ta umięśniona góra futra miała wkrótce szceznąć i zapłacić za uprzykrzanie życia. - Miej odwagę stanąć twarzą twarz ze swoimi pragnieniami. I prawdziwym sobą. Bo na razie widzę przed sobą byle kundla, a nie wilka; ba, nawet nie groźną bestię, a jej oszalałą parodię - wyartykułowała z politowaniem, śmiało spoglądając mu w jasne oczy. Dalej, zachwiej się w nieistotnych ograniczeniach, pozbaw hamulców, albo połóż po sobie uszy i rób to, co mówię. Zauważyła ruch potężnego ramienia, potem drugiej dłoni chcącej wpleść się w jej włosy, ale zanim zdążyłby ją pochwycić, zwinnie uchyliła się i przemknęła pod wyciągniętą ręką. - Jeśli chcesz wszystkiego, to na to zasłuż. Pozbądź się tego, co cię ogranicza - albo ja pozbędę się ciebie - warknęła tylko w połowie ruchu, napinając mięśnie, by poruszyć się szybko i gwałtownie, tak, by nie zdołał jej pochwycić. Znajdowała się już w miarę blisko różdżki, barczysta sylwetka szaleńca nie przesłaniała drogi - ruszyła więc w stronę porzuconych na ziemi ciuchów. Kusił ją szaleńczy bieg, ale musiała być rozsądna: szła więc ku różdżce tyłem, ciągle czujnie obserwująca poczynania wygłodniałego...człowieka? Stworzenia? - Ty nie jesteś sobą. Nigdy. I przy nikim. Dopóki nie przestaniesz bawić się w zagubione szczenię - zakpiła wyraźnie. Snuła domysły, ale znała się na mężczyznach; na chłopcach uwięzionych w ciałach dorosłych. Michael nie różnił się od nich zbyt wiele, chcąc sprzecznych - nie zdawała sobie sprawy nawet jak bardzo - rzeczy, doświadczeń, uczuć. Na szczęście wkrótce mogła pozbawić go tych dylematów raz na zawsze.


31+2xzwinność, wyższa niż rzut Michaela/Fenrira, a niżej rzucam na dotarcie do różdżki


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Łaźnia [odnośnik]21.02.21 12:26
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łaźnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Łaźnia [odnośnik]25.02.21 6:45
Gdyby Michael wylądował w samym środku łaźni wroga, nawet bezbronnego, zapewne poczułby się jak przerażone zwierzę w pułapce, lub sięgnął po Lamino, lub i to i to. Tonks był jednak uwięziony we własnym ciele, wyjąc ze złością na krnąbrnego Fenrira - Fenrira, który uparcie świdrował wzrokiem ociekającą wodą samicę, który pamiętał jak bardzo jej niegdyś pożądał, który narodził się w bólu i we krwi, który wciąż brał życie za dobrą zabawę.
To nie jest zabawa... - choć Fenrir skutecznie starał się go uciszać, by nie przeszkadzał, Michael wciąż dobijał się do własnej świadomości. Straciwszy kontrolę nad własnym ciałem i własną jaźnią, nie będąc pewnym co jest snem a co jawą, próbował chociaż ostrzec tego drugiego. Przebudzić się ze wspólnego koszmaru.
Cicho, nudziarzu.
Pomimo współdzielenia uczuć i doświadczeń Tonksa, wilk był zachwycony przez pierwsze kilka chwil w towarzystwie samicy utkanej z czarnej mgły. Niegdyś go zdradziła, zapamiętał to sobie, ale poza tym go przebudziła, była naga, była drapieżna, była dzika i interesująca. Nie była nudna. Choć nudna była ta łaźnia, jak już jej wypomniał. Podświadomie szukał w Deirdre pokrewnej duszy, zachwycony jej kobiecością, wyczuwający jej agresję. Dotychczas dzielił swoje myśli jedynie z Tonksem, tak bardzo innym, tak bardzo zimnym, tak bardzo niezrozumiałym. Tęsknił za chaosem, za dzikością, za kimś, kto to z r o z u m i e i pozwoli mu zakosztować wolności.
Ale ona... się z niego śmiała. Nazwała go śmiesznym.
Najwyraźniej wcale nie widziała, ile mieli ze sobą wspólnego. A może się mylił, może nie mieli ze sobą tyle wspólnego?
Zamrugał, przez chwilę przyswajając ten nowy koncept śmieszności, obcy dla zwierząt, nieprzyjemny dla ludzi - a przecież teraz był w ciele człowieka, zaczynał czuć jak człowiek, rozumieć jak człowiek, myśleć jak człowiek. Czy to też było śmieszne? Straszne?
-A czym się różni szlama od ciebie? - wypalił, przechylając głowę. Chętnie spytałby, co to szlama, ale już to wiedział - na pojmowanym intuicyjnie, Michaelowym poziomie. Obydwaj byli za to ciekawi, dlaczego dla kobiety z utkanej mgły to coś złego.
Merlinie, bo ona ich zabija, po co z nią rozma...
Cśśś. Wywołała w nas ból, gdy przedstawiłeś się jako szlama. Chcę w i e d z i e ć  od niej. - uciszył Michaela, świdrując samicę ciekawskim wzrokiem.
Chciał znów poczuć jej gniew.
Ale ona - mówiła dalej i uderzyła w czuły punkt. Grymas zaskoczenia i złości przemknął mu przez twarz, gdy boleśnie uświadomiła mu, że faktycznie - zyskał władzę nad ciałem, ale nie nad s w o i m ciałem. I to nowe ciało, nieporęczne i prawie łyse, jakoś dziwnie na niego wpływało. Pragnął teraz samej Deirdre, a nie jej krwi - tak, jakby słabość Tonksa przechodziła i na niego, temperując jego dzikość, psując jego myśli.
-Zagryzę cię. - postanowił chrapliwie, bo teraz to już kwestia wilczego honoru, teraz to już musiał skosztować jej krwi, choć wolałby się z nią pieprzyć, dotykać jej miękkiego ciała, pokazać jej, że jest twardszy niż Michael Tonks...
Rysy twarzy nadal miał wykrzywione w nienaturalnym grymasie, fala gorąca przemknęła mu wzdłuż lędźwi i kręgosłupa, koncentrując się...
...nie, coś jest nie tak. Nie tam, gdzie trzeba. Powinien czuć łamanie w kościach i rozciąganie mięśni, ale w łaźni zalewało go ciepło podobne ludzkiemu i zwierzęcemu podnieceniu. Zacisnął zęby, usiłując przekuć wizualne wrażenia w bestialski gniew, ale...
...nie mógł przemienić się na zawołanie, przecież próbował już rano, zanim spotkał Forsythię. Wtedy skończyło się tylko bólem głowy.
Wyślizgnęła się, a on ruszył za nią, krok w krok, podświadomie wiedząc, że musiała go sprowokować jeszcze bardziej. Albo zranić.
Miał przy sobie różdżkę, której Michael używał do ranienia osób.
Czy mógłby...?
Zacisnął palce na drewienku, postępując krok do przodu.
Co teraz? Lami...
Masz jedną okazję, a jest zwinna, może uniknąć. Abesio, Abesio, ABESIO.
Nie, nie był tchórzem, w przeciwieństwie do Michaela, najwyraźniej. Zresztą, skoro nie był nawet sobą, to czy nie wszystko mu jedno? Najwyżej odejdzie tutaj i teraz, pociągając za sobą i Deirdre i Michaela, okrutną zdrajczynię i lodowatego oprawcę.
Jego własna skóra błysnęła na srebrno w nikłym świetle łaźni, co nagle przypomniało mu o słońcu i o opowieści spotkanego przed chwilą człowieka: "w każdym wschodzie słońca widzę jej uśmiech, kiedy promienie muskają moją skórę to wiem..."
Zmarszczył lekko brwi.
-Nie wszyscy są tacy. - wydukał nagle, zatrzymując się, wyraźnie zbity z tropu.
Tamten dał mi narkotyki, opowiedział o świecie, o słońcu, o czymś zwanym miłością.
Nie rozumiał połowy tej opowieści, a zwłaszcza końcówki o dziwnych ludzkich uczuciach, ale historia Kapitana była... inna. Ciepła, ale nie parząca. A tamten, choć szczupły i słaby i mały, był zupełnie inny od sztywnego Michaela i ognistej samicy.
-Nie jesteś ani wilczycą ani jak reszta ludzi - uświadomił sobie, spoglądając na nią z... nie, na kpinę nie mógł się zdobyć, nie potrafiłby. Ale w jego spojrzeniu coś się zmieniło, patrzył na nią odrobinę przytomniej, jakby fascynacja wyparowała. -Nie jesteś słońcem. - nie, nie była jak Mao w tamtej opowieści, nie była obietnicą wolności. A w takim razie nie była w stanie go wypuścić - musiał zrobić to sam. -Odnajdę je sam, a potem... - wzniósł lekko różdżkę, przecież powinien to pamiętać. Skoro nie była mu już potrzebna, to... -HEP!
Zanim zdążył przekonać się, czy umie czarować, zniknął - równie nagle, jak się pojawił.
Czkawka nie teleportowała go zresztą bardzo daleko - ocknął się na odludnym wybrzeżu Kent, ale wystarczająco daleko od łaźni i Kobiety Utkanej z Czarnej Mgły.


nie rzucam, bo ZNIKAM
/zt czkam dalej rolling



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Łaźnia - Page 3 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Łaźnia [odnośnik]26.02.21 11:28
Ostrymi słowami uderzała celnie, wiedziała o tym, potrafiła wręcz wyczuć – polegając raczej na instynkcie niż rozumie – słabsze punkty mężczyzny, delikatne miejsca, które z takim zacięciem próbował chronić, nawet, gdy tracił zmysły, zachowując się jak obłąkaniec. Z wilkołaczym zacięciem, to było najgorsze, plugawe, bestialskie, wywołujące w Deirdre obrzydzenie pomieszane z mimowolnym lękiem. Potrafiła walczyć z ludźmi, ze zwierzętami także, stanęła przecież na wprost reem podczas krwawych pertraktacji z olbrzymami, lecz ścieranie się z czymś egzystującym pomiędzy…Cóż, należało do kategorii działań nieprzewidywalnych. Równie mocno, co zjawianie się znikąd w prywatnej łaźni, by rozporządzać swoimi pragnieniami oraz werbalizować skrajne niedorzeczności. Gdyby nie skupienie na zwinnym przebiegnięciu do różdżki – oraz sytuacja odbiegająca znacznie od definicji wesołości - Mericourt wybuchnęłaby niezbyt radosnym, raczej złowrogim śmiechem. Pytał o obrazoburczości tak oczywiste, groził w tak naiwnym stylu rozgniewanego chłopca, że nie zdołałaby tego skomentować w jakikolwiek inny sposób. Nie bała się go, nie dziś, nie teraz, gdy od różdżki dzieliło ją dosłownie kilka metrów. Kilkanaście eleganckich, śliskich płytek, lśniących pod jej bosymi stopami tak mocno, że na ich zdobionej powierzchni odbijały się lewitujące pod sufitem świece. Ułamki wdechów gęstego od gorąca powietrza. I setki myśli, krążących po rozkołysanej niedawnym szokiem i magiczną agresją głowie. Jak tu trafił o dziwo ustępowało wątpliwościom innej, bardziej filozoficznej natury. Dlaczego to robił? Dlaczego ją prześladował? Dlaczego wtedy udało mu się ją fizycznie poskromić, w tajemniczy sposób pozbawiając szansy na skorzystanie z magii, a dziś bezpardonowo zmaterializować się w tak intymnym miejscu Białej Willi? Kim właściwie był? Likantropem, zapewne tak, lecz ani nie przemieniał się w zagrażającą jej bestię, porośniętą brudnym włosiem, ani nie zachowywał się w pełni jak człowiek. Bełkotał coś o słońcu, o innych ludziach, o wilkach, ale już go nie słuchała, pochylając się gwałtownie nad porzuconą przed godziną szatą. Spomiędzy zwojów ciemnego, drogiego materiału wyszarpnęła dobrze widoczne, fioletowe drewienko zitanu, po czym wyprostowała się nagle, zamaszystym gestem wyciągając przed siebie rękę. Wycelowała różdżką prosto w pierś stojącego po kolana w wodzie blondyna, wyglądającego już nie groźnie – a zabawnie, może nawet rozczulająco, z tym zdezorientowanym wyrazem twarzy, jasnymi oczami i palcami zaciśniętymi wokół własnej różdżki. Zauważyła to już w momencie obrotu, nie spodziewała się, że opary szaleństwa pozwolą temu dziwadłu na poprawne wypowiedzenie inkantacji, ale nie zamierzała czekać na jego atak. Usta Deirdre zaczęły układać się w czarnomagiczną inkantację, nadgarstek wykonał kołyszący ruch w dół, palce trzymające ciemnofioletowe drewno rozgrzały się od przepływającej mocy, lecz zanim promień klątwy zdołał wydostać się z rdzenia – w pomieszczeniu rozległo się czknięcie, a później dziwny, głuchy dźwięk, roznoszący się echem po zaparowanym pomieszczeniu łaźni. Mericourt zamrugała gwałtownie, wpatrując się w wzburzoną nagłym zniknięciem męskiego ciała wodę: zdezorientowana, wściekła, z poczuciem naruszonych granic – ale i pewnej sadystycznej ciekawości, nakazującej poszukanie informacji na temat tego chorego psychicznie psa, który pałętał się wokół niej zdecydowanie zbyt często.

| zt Sad


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Łaźnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach