Wydarzenia


Ekipa forum
Salon główny
AutorWiadomość
Salon główny [odnośnik]18.09.17 11:32
First topic message reminder :

Salon główny

Główny salon stanowi serce domu — to tu podejmuje się gości, przy akompaniamencie trzaskającego w okazałym kominku drewna. W pomieszczeniu znajdują się miękkie sofy i fotele oraz podnóżki; na ścianach wiszą obrazy, a podłogi zaścielają miękkie dywany. Tu i ówdzie stoi orientalna waza lub grecka rzeźba. Na szczególną uwagę zasługują jednak włoskie, złocone, kryształowe lampy. W pokoju króluje nieodmiennie złoto i czerwień oraz delikatne, jasne kolory. Mimo zdecydowanie bogatego umeblowania główny salon nie przytłacza, stwarzając przyjemne miejsce zarówno do wypoczynku, jak i biznesowych spotkań. Tak jak w każdym pomieszczeniu w pałacu znajduje się w nim kominek, niepodłączony jednakże do sieci Fiuu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon główny - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Salon główny [odnośnik]13.08.23 21:05
Nawet jeśli zauważyła, że młodziutki lord się jej nie spodziewał, nie dała tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się za to nieco szerzej, słysząc odpowiedź.
Czyżbym trafiła na specjalistę? — spytała, unosząc ciekawsko brew. — Nie widziałam lorda wcześniej na naszych przyjęciach, ani, przyznaję, na salonach, a wydaje mi się, że mam pamięć co do twarzy. Nie było lorda w kraju przez jakiś czas?
Wiedziała, kim jest Timothy, bo nietaktem byłoby nieznanie imion i nazwisk zaproszonych do rezydencji gości. Nie dało się jednak ukryć, że jego młodziutka twarz była dla niej pewnym nowum. Choć chodzili do tej samej szkoły, lady Selwyn ukończyła ją zbyt dawno, by pamiętać twarz wciąż świeżego absolwenta. Ile to już minęło? Sześć, siedem lat? Pomyśleć, ze czasem miała wrażenie, jakby ledwo wczoraj wróciła jako absolwentka Beauxbatons, pełna nadziei na lepsze, piękniejsze jutro. Niestety, życie nie potoczyło sobie tak, jak młoda Wendelina sobie to zaplanowała. Miała poczucie, że od czasu zerwania pierwszych zaręczyn wszystko w jej życiu jest przeciwko niej. Bliscy, którzy opuszczali ich ukochany ród, zdrowie, które sprawia, że jej ciało regularnie niedomaga i czas, który mija nieubłaganie, sprawiając, że plotki na korytarzach już sprawiają, że lady Selwyn jest w niektórych kręgach uznawana za starą pannę.
Czasem trzeba jednak wziąć życie za rogi i spróbować ugrać coś z tego, co akurat udało się dostać, a znajomość z młodym lordem Lestrange mogła taka być. Niedoświadczony jeszcze chłopak może okaże się na tyle naiwny, by zwrócić uwagę na starszą od siebie pannę? A jeśli nie to być może zapozna ją bliżej z kimś, kto to zrobi? Nie mogła tylko dać po sobie poznać desperacji. Musiała wyczekiwać okazji i skutecznie ją wykorzystywać, jednak nic w jej zachowaniu nie mogło sugerować, że (wciąż) panna Selwyn zbyt chętnie zadaje się w kawalerami. Tylko odpowiednie wyczucie, pewność siebie i perfekcyjna znajomość arystokratycznej etykiety mogły ją uratować. Na Merlina, czemu od szlachetnie urodzonych tyle się wymagało? Nie mogła po prostu zajmować się dobrem rodziny oraz swoją ukochaną nauką? Jednak mimo pewnych wad, nie zamieniłaby swojego życia na żadne inne. Było zbyt cenne i zbyt wyjątkowe.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]14.08.23 9:51
-Uhm… - musiał przez krótki moment zastanowić się nad odpowiedzią. -Znam się na muzyce, ale jeśli chodzi o śpiew to nie mógłbym o sobie powiedzieć, że jestem ekspertem. – odpowiedział. Taka w sumie była prawda, znał jakieś podstawy jeśli chodzi o śpiew, był w stanie usłyszeć co poniektóre błędy, czy docenić kunszt śpiewaczki, ale nie znał się na ćwiczeniach, technikach i szerszej teorii jeśli chodzi o zagadnienia związane z wydobywaniem siebie dźwięku. Miał styczność, ale nigdy się tym nie zajmował. Wolał się skupić na grze na instrumencie, to go dużo bardziej zajmowało.
- A Lady? Interesuje się muzyką?- zapytał kurtuazyjnie. Kto wie? Może trafił na miłośniczkę klasyki i czeka ich zacięta dyskusja o najnowszej interpretacji prac jakiegoś kompozytora? Najpierw jednak musiał odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie.
-Och, raczej można powiedzieć, że dopiero przyjechałem do Wielkiej Brytanii- powiedział i zaraz pośpieszył z dalszymi wyjaśnieniami. – Urodziłem się we Francji. W Wielkiej Brytanii bywałem jedynie z wizytami u kuzynów na Wyspie Wight. – to powinno nieco rozjaśnić, czemu nie było go widać na brytyjskich salonach do tej pory. Miał trochę zaległości do nadrobienia w tym zakresie. Na szczęście dzięki jego wspaniałej kuzynce z grubsza orientował się kto jest kim i istniała szansa, że nie popełni żadnego foux pas w towarzystwie. Zresztą, na wszelki wypadek był uprzejmy dla każdego. Nie kosztowało go to zbyt wiele, a zawsze niwelował ryzyko, że zajdzie za skórę komuś komu nie powinien.
-Wszystko jednak wskazuje na to, że zostanę na Wyspach na dłużej- dodał jeszcze. Nie był pewien co prawda czy jemu osobiście to odpowiada, zresztą nie miał też większego wyboru. Na razie i tak nie miał okazji się nad tym zastanawiać, bo prawdziwe życie poza murami szkoły pochłonęło go całkowicie. Zresztą, Timothee nie był typem człowieka, który spędzałby dnie na czczych rozmyślaniach, szczególnie zaś jeśli te i tak do niczego by nie prowadziły. Rzeczywistość była jaka była i mógł co najwyżej starać się jak najlepiej się w niej odnaleźć.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Salon główny [odnośnik]14.08.23 11:42
Uniosła z zaciekawieniem brew, słysząc kolejne słowa młodzieńca.
Jakie dziedziny tej sztuki w takim razie szczególnie budzą lorda zainteresowanie? — spytała tak szczerym i entuzjastycznym tonem, jak tylko było to możliwe bez wywoływania wrażenia, że próbuje się w jakikolwiek sposób narzucać.
Słysząc pytanie westchnęła, przymykając na chwilę oczy, niby w rozmarzeniu.
Gdy słucham śpiewu i dźwięków łączących się w harmonijną całość w trakcie takich spotkań mam wrażenie, że mogłabym nigdy nie przestawać — wyznała zupełnie szczerze. — Prawda jest jednak taka, że w mojej edukacji zabrakło na to czasu. Poznawałam tajniki teatru, rzeźby i literatury, na nią niestety zabrakło czasu i z dnia na dzień coraz bardziej nad tym ubolewam.
Na twarzy lady Selwyn pojawiła się głęboka boleść. Czy Ty, młodziutki lordzie, postanowisz wybawić damę z opresji? Powiesz jej kilka słów o muzyce, zaproponujesz swojego nauczyciela? Wendelina miała szczerą nadzieję, że Timothee połknie haczyk niczym ryba w trakcie wędkowania, jakkolwiek to wyglądało. Nigdy się czymś takim przecież nie zajmowała. To już w ogóle była strata czasu!
Rozumiem. A więc uczył się lord w Beauxbatons? Musieliśmy się minąć. Sama byłam dumnym smokiem. Mam więc nadzieję, że wyspy przyniosą wiele szczęścia i miłych chwil, bez wątpienia masz, drogi lordzie, co nadrabiać. Zachęcam szczególnie do odwiedzenia Muzeum Magicznej Pirotechniki, nad którym piecze sprawuje moja rodzina. Proszę dać znać o terminie wizyty, a bez wątpienia dopilnuje, by zwiedzanie go było niezapomnianym przeżyciem.
To miejsce było bez wątpienia dumą jej rodziny, w którym jednak bywała ostatnio zdecydowanie zbyt rzadko. Musiała to zmienić — historia magicznych fajerwerków była niemal równie fascynująca, co ich oglądanie. Wszak trudno o coś bardziej wybuchowego.
Kontynuowała:
W muzeum co wieczór, gdy już się ściemni, odbywa się pokaz fajerwerków, za każdym razem to prawdziwe wydarzenie, choć przyznam, że nie mogą dorównywać tym, które odbywają się w trakcie naszych rodzinnych przyjęć. Mam nadzieję, że zostanie lord na tyle długo, aby je z nami podziwiać? Mój ojciec samodzielnie skomponował dzisiejszy pokaz, a nikt nie ma do tego takiego gustu, jak on.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]14.08.23 13:51
-Postanowiłem poświęcić się grze na instrumencie, a konkretniej na oboju, chociaż i na fortepianie sobie radzę nie najgorzej- wyjawił swoją specjalizację czarownicy.
-Och, niestety czas ma tę okropną przypadłość, że jest ograniczony. Zajmując się na co dzień muzyką niestety brakło mi go już aby zgłębić inne dziedziny sztuki. Ubolewam nad tym, że na malarstwie nie znam się zbyt dobrze- niestety patrząc na obraz zazwyczaj nie miał nic mądrego do powiedzenia, nad czym ubolewał.
Nie proponował Lady Selwyn pomocy gdyż obawiał się, że nie był w stanie jej zaoferować. Nie był pewien czy mógłby sobie pozwolić na to by dawać regularne lekcje arystokratce. Nie był też przekonany czy w ogóle chciał iść tą drogą. Co innego grać i uczyć się samemu, co innego objaśniać różne koncepty komuś innemu. Coś mu mówiło, że nie byłby zbyt dobrym nauczycielem.
-Och, Madame również uczyła się w Beauxbatons? Smok, czyli Pani specjalnością jest literatura. Tworzy Pani? Czy może bardziej się Madame skupia się na krytyce powstających dzieł? - ucieszył się z tej informacji i od razu zasypał ją pytaniami. Zawsze to jakaś drobna nić, która go łączyła z niektórymi czarodziejami na Wyspach. -Ja sam, jak łatwo się domyślić, trafiłem pod skrzydła Gryfa- dodał jeszcze. Nawet jeśli się nie do końca rozminęli to, to że byli w różnych domach wyjaśniało czemu mogli się nie kojarzyć. Który uczeń ostatnich lat zwraca uwagę na drobnicę, która stawia pierwsze kroki w szkolnych murach? I to jeszcze z obcego domu.
-Doprawdy? Pirotechnika zawsze sprawia wrażenie ekscytującej i efektownej dziedziny magii. Chętnie się wybiorę, żeby poznać jej historię i być może jej tajniki- uśmiechnął się nieznacznie. Nie mówił na poważnie z tymi tajnikami. Wiedział, że każdy ród zazdrośnie strzegł swoich sekretów. Nie zamierzał ich sobie uzurpować.
-Miałem zamiar jeszcze zostać, ale teraz kiedy wiem o pokazie przygotowanym przez Lorda Selwyna, zostanę z tym większą ochotą- zapewnił. Zresztą i tak miał zamiar zostać jeszcze jakiś czas. Było przyjemne, udało mu się poznać choćby i powierzchownie paru arystokratów, a co więcej… zaczął się pokazywać. Niech inni też wiedzą, że istnieje ktoś taki jak Timothee Lestrange.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Salon główny [odnośnik]14.08.23 15:33
Usta lady Selwyn uchyliły się w zachwycie.
Och, zaprawdę? Może lord zechciałby dla nas zagrać? Na pewno wszyscy będą zachwyceni. Nie zmuszam, rzecz jasna, ale jestem przekonana, że znajdzie się odpowiedni instrument, jeśli tylko jest na to ochota — wyjaśniła, na koniec opanowując swój ton. — Zna lord jakieś utwory na obój? Co mogłabym posłuchać, by poznać możliwości tegoż instrumentu? Chętnie zapoznałabym się z klasykami gatunku, by nieco poszerzyć swoją wiedzę w tej dziedzinie, gdy tylko czas mi pozwoli.
Co prawda w uszach Wendeliny słowo obój brzmiało bardziej niczym jakieś narzędzie do sprzątania stodoły, niż faktyczny instrument, ale skoro lord Lestrange mówił o nim z taką pasją to na pewno nie mógł mieć na myśli czegoś takiego. Chyba że trafiła na żartownisia, który skutecznie ją w coś wkręcał, choć należało przyznać, że chłopak wcale jej na takiego nie wyglądał. Ponadto rodzina Lestrange raczej nie należała do żartownisiów.
Pokiwała głową.
Zagłębiałam wiedzę na temat literatury, w szkole swego czasu tworzyłam poezję — przyznała. — Jednak obecnie pochłaniają mnie arkana astronomii oraz alchemii. To zaiste sztuka nie gorsza, a być może nawet trudniejsza od tworzenia prozy, nie sądzi lord?
Niemagiczni podobno też pisali. Zapewne zdecydowanie gorzej, niż czarodzieje, jednak byli w stanie to zrobić. Zaś magia alchemii i gwiazd była na pewno zupełnie poza ich zasięgiem co dawało tym dziedzinom już przewagę na samym początku.
Bez wątpienia to stworzenie miało nad lordem dobrą pieczę — dodała, powoli kończąc temat szkoły, przynajmniej ze swojej strony.
Uśmiechnęła się ciepło.
Zapraszam raz jeszcze, niech lord nie waha się pisać — zachęciła go. — Jest jakieś miejsce w Anglii, które drogi lordzie chciałbyś odwiedzić? — spytała, z aprobatą przyjmując obietnicę muzyka co do jego późniejszych planów.
Timothee przynajmniej na razie sprawiał wrażenie raczej cichego, dość skrytego chłopca, choć Wendelina miała podejrzenie, że może wyrażać się za pomocą muzyki. Z artystami już tak czasem bywało. Ona sama wolała przecież przelewać swoje emocje w tworzone eliksiry, dając się ponieść szałowi tworzenia. Doskonale to rozumiała. Chociaż, z tego co pamiętała, Francis też miał w sobie nieco z podobnej skrytości. Może to było rodzinne? Lub też po prostu męskie. Ach mężczyźni, niby rządzili światem, a mieli w sobie więcej nieśmiałości, niż niejedna dama.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]26.11.23 11:16
Propozycja Lady Selwyn nieco go zaskoczyła.
-Uhm... może przy następnej okazji- odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się przepraszający uśmiech. - Wolałbym mieć czas na przemyślenie ewentualnego... repertuaru- dorzucił jeszcze w ramach wyjaśnienia odmowy.
Kolejne słowa zdziwiły go nieco bardziej, ale starał się nie dać po sobie tego poznać. Skoro grał na oboju właśnie, to czyż nie naturalnym stanem rzeczy powinno być, że znał i utwory na tenże instrument. Doprawdy ciekawym byłby muzykiem, gdyby twierdził, że zaiste jest oboistą, ale nie potrafił nic zaprezentować.
-Och... - nie odpowiedział od razu, bo musiał się namyślić co też mogłoby trafić w gust szlachetnie urodzonej czarownicy. - myślę, że koncert C-dur na obój i orkiestrę Mozarta jest bardzo przyjemny, mogę polecić jeszcze koncert na obój i skrzypce d moll Bacha czy - koncert na obój i orkiestrę D-dur Straussa. - wymienił trzy, które wpadły mu do głowy, a były w miarę popularne.
Nie mógł powstrzymać grymasu, który na moment pojawił się na jego twarzy kiedy kobieta wspomniała o alchemii. Złe wspomnienia związane z tym przedmiotem na moment do niego powróciły i Timothee poczuł wielką ulgę kiedy po raz kolejny uprzytomnił sobie, że akurat tę ścieżkę mógł spokojnie pozostawić za sobą.
-To prawda...- potwierdził jedynie. Zgadzał się w całej rozciągłości ze swoją rozmówczynią jeśli chodziło o trudność alchemii. Jeśli zaś chodził o stronowię i prozę, tutaj nie miał zdania. Nie były to dziedziny, którymi zbytnio się interesował, a jeśli chodzi o przelewanie emocji na papier, dużo bardziej wolał je przekazywać za pomocą zapisu nutowego.
- Słyszałem wiele o Londyńskim ogrodzie botanicznym, ale jeszcze nie było mi dane się wybrać- odpowiedział po krótkim namyśle na pytanie o miejsce w które chciałby się wybrać. Tak po prawdzie było ich znacznie więcej, ale to było jedno z pierwszych, które przyszło mu na myśl.
- A może Lady, ma jakieś miejsce godne polecenia, które powinienem koniecznie odwiedzić?- zapytał. W końcu on dopiero odnajdywał się w Wielkiej Brytanii, z pewnością Lady Selwyn może znać miejsca mniej oblegane, ale wcale nie mniej interesujące.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Salon główny [odnośnik]26.11.23 18:40
Zauważyła zaskoczenie malujące się na twarzy młodego artysty. Nie miała zamiaru naciskać, po prawdzie nie interesowało jej szczególnie to, jak brzmiały utwory w jego wykonaniu, jednak grzecznym było zauważenie talentu, czyż nie?
Rozumiem, lordzie Lestrange. Czekam w takim razie na następną okazję — powiedziała, delikatnie uginając przed nim głowę.
Dla Wendeliny zupełnie niezapoznanej z muzyką, pytania wcale nie były dziwne. Wszak skąd mogła się dowiedzieć, jak obój brzmiał, w jakich nutach był dobry, jeśli nie słuchając utworów dlań przeznaczonych? Biorąc pod uwagę, jak brak wiedzy w tej dziedzinie źle wpływał na jej kontakty towarzyskie, chyba naprawdę powinna ich któregoś dnia posłuchać.
Dziękuję, zapamiętam. Nie sądzi lord, że nazwy utworów muzycznych są podobne brzmieniem do nazewnictwa gwiazd? W Koronie Północnej można dostrzec na przykład gwiazdę CrB, co jest oczywiście skrótem, jak mniemam, podobnie jest w muzyce, od Epsilon Coronae Borealis. Wyobraża sobie lord, że jest ona ponad 20 razy większa, niż słońce? — Uniosła brew. Nawet astronomom, takim jak ona, trudno było wyobrazić sobie, jak potężny musiał to być obiekt.
Być może lorda Lestrage nieszczególnie interesowało to, co działo się z gwiazdami, niestety była to niedoceniana dziedzina wiedzy, często zwłaszcza przez muzyków, jednak lady Selwyn porównania astronomiczne przychodziły dość naturalnie. Wszak trudno było o coś, co bardziej poruszało jej serce, być może poza alchemią, ale w końcu te dwie dziedziny były sobie siostrami.
Pokiwała głową, słuchając o ogrodzie.
To niewątpliwie ciekawe miejsce, zwłaszcza jeśli interesują lorda rośliny. Z wyjątkowych miejsc, jeśli szukałby lord inspiracji, polecam londyńskie obserwatorium; nie trzeba zajmować się astronomią, aby zachwycić się pięknem gwiazd, a bez wątpienia ktoś lorda oprowadzi. Ciekawa jest również galeria sztuki, nad którą piecze sprawuje ród Fawley, jeśli przepadasz za malarstwem, jednakże tam należy uważać na… cóż, właścicielki, które zdecydowanie nie zachwycają — rzekła, przypominając sobie rozmowę z Babette. Ona co prawda nie była tym faktem zainteresowana, galeria interesowała ją z innych powodów, jednak wszak o to chodziło w sztuce konwersacji, by wykorzystywać zdobytą wiedzę.
Wtem Wendelina usłyszała, jak woła ją któraś z krewnych. Rzuciła szybkie spojrzenie w bok, po czym nachyliła się w stronę lorda po raz ostatni:
Proszę mi wybaczyć, lordzie Lestrange, wołają mnie. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się znów porozmawiać. Życzę miłej reszty wieczoru.

| zt dla Wendeliny


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]29.11.23 12:53
Za wszelką cenę starał się utrzymać neutralny wyraz twarzy podczas rozmowy z czarownicą. Nie chciał wyjść za kogoś kto się dziwi każdej rzeczy, ale rozmowa potoczyła się w zupełnie dla niego niespodziewanym kierunku. Przez moment nawet poważnie się zastanawiał czy wszystko dobrze zrozumiał. Niby z językiem angielskim radził sobie całkiem dobrze, ale to jednak nie był jego ojczystym.
-Może w istocie jest takie podobieństwo... nigdy nad tym nie myślałem- powiedział ostrożnie, chociaż nie był do tego przekonany. Podejrzewał, że zasady nadawania nazw utworom muzycznym i gwiazdom na nieboskłonie są zgoła różne.
-Ja... przyznam szczerze, że przy tak ogromnych wielkościach moje wyobrażenia, nie radzą sobie najlepiej- odpowiedział z nieco przepraszającym uśmiechem na twarzy. No ale taka była prawda. Ciężko było objąć swoim umysłem jak duże musi być słońce, czy jakiekolwiek odległości jakie istniały w kosmosie. Ba, same wysokie liczyby były już mocno abstrakcyjne jeśli nie dało się ich odnieść do niczego znanego. Na szczęście Timothee nie był astronomem tylko muzykiem, wyobraźnia tego rodzaju nie była mu do nieczego potrzebna.
-Pomyślałem, że to może być wyjątkowo przyjemne miejsce- stwierdził tylko jakby dla uzasadnienia swojego wyboru. Może liczył, że znajdzie tam zakątek przywodzący mu na myśl jego rodzinną Marsylię?
-Oczywiście zapamiętam- zapewnił swoją rozmówczynię. Ta przecież nie musiała wiedzieć, że obserwatorium to ostatnie miejsce do którego chciałby się wybrać, a co do galerii sztuki, nie był pewien czy do tego przybytku już nie zawitał. W mieście z pewnością była nie jedna, ale kto wie, może myśleli o tej samej.
-Naturalnie, dziękuję za miłą rozmowę- zwrócił się do czarownicy z ulgą patrząc jak odchodzi do kogoś innego. W jakiś dziwaczny sposób jej osoba go trochę przytłaczała. Jak to mówią? Silna osobowość? Tak czy siak zgodnie z obietnicą postanowił zostać na pokazie fajerwerków, który tak zachwalała lady Selwyn. Dopiero wtedy postanowił opuścić przyjęcie.

| zt dla Timothee
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Salon główny [odnośnik]13.03.24 19:50
29 sierpnia
Nawet w najciemniejszych godzinach dama musiała pozostać damą. Wydawać by się mogło, że gdy kraj płonął, zniszczony przez astronomiczną siłę, Wendelina w końcu mogłaby odetchnąć od męczących wyjść do opery, czy teatru, skupiając się zamiast tego na czymś użytecznym. Na przykład na próbie rozwiązania niebiańskiej zagadki. Nie było jednak niczego bardziej mylnego. Wszystkie organizacje artystyczne postanowiły, w związku z zaistniałą sytuacją, organizować charytatywne występy i bale, zbierając fundusze na odbudowę kraju na które wszystkie kobiety z domu Selwyn były rzecz jasna zapraszane, bez wyjątków. Wendelina zaś, jako panna (wciąż) na wydaniu nie mogła przecież odmówić.
Organizowane bez szczególnego zaangażowania i pieczołowitości występy miały jednak kluczową wadę: zwykle były niedopracowane. Dlatego też choć była w stanie zaakceptować teatr jako znośną formę rozrywki widząc aktorów, którzy ledwo nauczyli się swoich ról na pamięć, ledwo podejmując próby odgrywania ich, z trudem udawała zachwyty. Co z tego, że większość obsady składała się z dziesięciolatków z londyńskich rodzin czystej krwi? Skoro nie potrafili grać, nie powinni stawać na scenie. A już na pewno nie na takiej, którą obserwowała prawdziwa towarzyska śmietanka.
Odziana wciąż w czarną, wyjściową szatę z czerwonymi wstawkami weszła do salonu nieco zbyt gwałtownie nawet jak na siebie samą; tuż za nią chyba podążała Magdalene, ale Wendelina przynajmniej na razie nie zwracała na nią szczególnej uwagi. Westchnęła przeciągle, rozejrzała się po salonie, machnęła ręką na służkę, aby wymieniła przywiędłe już kwiaty. Niech Morgana ma ich w opiece… Czy tego domu nikt nie pilnował? Dopiero gdy kobieta za pomocą różdżki wymieniła kwiecie na inne, usiadła na jednym z foteli, dając znać skrzatowi, aby podał wino. Po takim występie herbata to było zdecydowanie zbyt mało.
Gdy w jej dłoni pojawił się kieliszek z wytrawnym, czerwonym winem, pasującym doskonale do barwy jej ozdób, spojrzała na żonę swojego brata. Niegdyś lady Greengrass, wciąż bezdzietna, cicha i wycofana w stosunku do rodowitych dam Selwyn nie wydawała się tu na miejscu. Skoro jednak małżeństwo zostało zawarte, a ona zachowywała się należycie nikt nie mógł usunąć jej z Beaulieu. Chociaż gdyby Blaise poprosił… Nie żywiła do brata szczególnie ciepłych emocji, to prawda, ale kobieta wywodząca się ze zdradzieckiego rodu wydawała się jeszcze większą skazą na honorze rodziny, który i tak przecież nie prezentował się obecnie najlepiej.
Opanowawszy nieco swoje emocje, odezwała się do Magdalene:
Po takim wyjściu lampka wina powinna być tradycją, nie sądzisz? – spytała, ruchem dłoni zachęcając skrzata, aby podszedł do kobiety. Obserwowała ją uważnie; ostatnio nie widywała jej aż tak znów często, a to, czy napije się z kieliszka, czy nie, mogło być znaczące, zważając na powrót lorda Selwyn do kraju. Ciotka na pewno nie miałaby nic przeciwko nowemu narybkowi, choć Wendy naprawdę nie była przekonana, czy to akurat ktoś taki jak Magdalene powinien odpowiadać za jego narodziny. Kiedy Blaise jej przysięgał, sytuacja polityczna była wszak zgoła inna. Dziecko, które zaś byłoby w połowie zielonym smokiem mogło stanowić dla ich rodziny pewne… cóż, ryzyko, choć jednocześnie nie dało się ukryć, że Selwyni potrzebowali umacniać się w ten sposób.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]21.03.24 17:26
C'était un triste soir comme il y en a par milliers


Uczestniczenie w występach charytatywnych sprawiało niegdyś Magdalene wielką przyjemność, lecz dziś, w obliczu widma tragedii, ubóstwa i krzywdy stało się zaledwie jednym z wielu nużących obowiązków. Chciałaby wciąż wierzyć, że pieniądze i napiwki zostawiane w tych wszystkich eleganckich przybytkach (a w ostatnim czasie zostawiała je w ilościach większych niż przystało, podsuwając złote galeony kelnerom wówczas, gdy nie widziała tego Wendelina; bo wątpiła, by przy natłoku obowiązków Blaise zwrócił na to większą uwagę) rzeczywiście znajdowały przełożenie na pomoc niesioną ofiarom katastrof, ale teraz, gdy nie były one zaledwie metaforyczną opowieścią, lecz obrazem, który widywała za ażurową kratą swej karocy gdziekolwiek się udała, nie było to już tak oczywiste.
Miała poczucie, że robi zbyt mało, lecz równie absurdalną zdawała się myśl, że mogłaby robić więcej. Nie miała tym ludziom do zaoferowania nic poza życzliwością i pieniędzmi. To było frustrujące. Starała się przynajmniej utrzymywać w Essex dobrego ducha i powstrzymywać specjalistów przed odejściem do lepszych, zamożniejszych, bezpieczniejszych miast. I zaglądała Blaise'owi przez ramię, gdy jej na to przyzwalał, bo była ciekawa czym on wypełnia swój wolny czas, który właściwie teraz - dzisiaj - nigdy nie był synonimem swobody.
Cóż, własny czas poświęciła i dziś, by po występie dziecięcym zamienić z aktorami dwa słowa, pogratulować im talentu - nie mieli go co prawda wiele, występ był mdły i pełen pomyłek, ale były to przecież dzieci i nie zamierzała mierzyć ich miarą dorosłych. Miała do nich miękkie serce i dużo wyrozumiałości, podejrzewała, że się starały. Nie chciała pozostawić ich z poczuciem braku nadziei, o co najwyraźniej nie dbała Wendelina, która swoim zwyczajem ignorowała zupełnie wszystko co nie dorastało do jej wygórowanych standardów. Magdalene nie karciła jej za to ani nie próbowała wchodzić z nią w polemikę, zbyt wiele już lat spędziła w Boreham, by chcieć się na to porywać.
Wendelinie zaś nie było daleko do staropanieństwa, ale widocznie nie przeszkadzało jej to w żywieniu przekonania, że jest doskonała.
Ze zmęczeniem wspięła się za nią na schody do największego pałacowego salonu, podciągając po drodze ostrożnie poły skromniejszej znacznie i przystającej żonie sukni w kolorze zgaszonej zieleni. Miała ona złotawe akcenty, które przydawały jej ognia, podkreślały choć trochę fakt, że nie była już Greengrassem, ale bądź co bądź zwykle ubierała się znacznie mniej wystawnie niż kobiety w Bealieau i nie czuła z tego tytułu wyrzutów sumienia. Rodzina męża była jej rodziną, ale prawdziwa dama nigdy w pełni nie zapominała o korzeniach. A jej korzenie były szlachetne, nawet jeżeli obecnie trwający konflikt zbrojny wprowadzał na nowo reżim pogardy. Jeżeli czegoś mogła nauczyć ich wojna dwóch róż, to tego, że rody zawsze ścierały się i będą się ścierać, ale magia, tradycja czy kultura przetrwają. Była więc bezwzględnie wierna mężowi, bo tego chciałby tato, ale nie wypierała się dziedzictwa.
Ach, a przynajmniej chciałaby wierzyć, że ojciec byłby z niej dumny.
Ostrożnie zajęła miejsce na szezlongu, opierając się na miękkich poduszkach, gdyż poraniony przed dwoma tygodniami bok wciąż jej czasem doskwierał. Przyjęła lampkę wina i upiła z niej, w milczeniu obserwując uwijające się z niepokojem służki.
- Hmm? Istotnie. Choć tęsknię za słodkimi Sauternes - mruknęła, kołysząc kieliszek troskliwie w drobnych, sinych palcach. Nawiązywała rzecz jasna do deficytów dostaw niektórych produktów luksusowych, choć w obliczu zmory głodu w dorzeczu zapewne nie było to żadnym problemem. Nie żeby ich głód miał dotknąć kiedykolwiek. Blaise by na to nie pozwolił. - Zdawało mi się, że dostrzegłam więcej niż jedno przeciągłe spojrzenie skierowane w twoim kierunku przez lorda Flinta. Powinnam być zaintrygowana? - spytała z dokładnie wyważoną nutą uprzejmej ciekawości, mając nadzieję, że podłapując haczyk Wendelina zacznie długi wywód, w którym nie znajdzie się miejsce na żadne odpowiedzi z jej strony.
Choć zapewne wysłucha szwagierki z uwagą. Temat był chodliwy; mimo przytłaczającej natury młodej Salamandry wcale nie narzekała na jej towarzystwo w Boreham, lecz miała pewność, że raczej prędzej niż później przyjdzie im się pożegnać.
Bądź co bądź nie były już małymi dziewczętami - i Bealieau było teraz bardziej domem Magdalene niż domem Wendeliny.


woman

Nie widziałam cię już od miesiąca
I nic, jestem może bledsza
Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca
Lecz widać można żyć bez powietrza

Magdalene Selwyn
Magdalene Selwyn
Zawód : Dama, żona, pisarka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
tale as old as time
song as old as rhyme
OPCM : 5 +2
UROKI : 6 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica
Duty
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12193-magdalene-selwyn#375375 https://www.morsmordre.net/t12208-belisama#375845 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t12209-skrytka-bankowa-nr-2615#375846 https://www.morsmordre.net/t12210-magdalene-selwyn#375850
Re: Salon główny [odnośnik]25.03.24 21:23
Świat leżał u szlacheckich stóp. Wendelina w pełni zdawała sobie z tego sprawę i miała zamiaru z tego w pełni korzystać, czerpiąc ze wszystkich swoich przywilejów, które wcale za przywileje nie uznawała. Krew była ważna, to nie ulegało wątpliwości, a tak się składało, że ta należąca do niej była lepsza, niż większości brytyjskiej populacji. Nie miała więc zamiaru zadowalać się zwykłymi występami, a już tym bardziej nie występami niepoprawnymi. Jej rodzina sprawowała przecież pieczę nad teatrami; jeśli dopuszczą zaś do tego, by przeciętne i słabe sztuki były uznawane za dobre, w jaki sposób magiczna kultura ma się rozwijać?
Nie była to wprawdzie jej osobista walka, ją samą nieszczególnie ta cała sztuka obchodziła, ale jako członkini rodu była zobowiązana do odgrywania pewnych ról. Jedną z nich była rola widza spektakli, na które chętnie zapraszano wszystkie damy. Jeśli więc już miała ją przyjmować, miała zamiar wykonać ją dobrze. Wychodziła zaś z założenia, że błędy nie są czymś, co powinno się pojawiać, a jeśli zaczyna, to należy to jak najszybciej wyeliminować. W nauce to działało, w ścisłej dziedzinie inaczej nie dało się działać. Czemu więc nie miała wymagać tego samego od teatru?
Ci, którzy mieszkali z nią pod jednym dachem mieli pełną świadomość tego, że Wendelina nie ma zamiaru tolerować słabości na scenie, Magdalene też na pewno ją miała. Znając lady Selwyn w wystarczającym stopniu na pewno w stoickiej masce dostrzegła wyrazy niezadowolenia. Być może więc słusznie nie zaczęła rozmowy od tematu sztuki samej w sobie, chociaż Wendy tego właśnie się spodziewała. Za to przyjęła propozycję wspólnego sięgnięcia po wino.
Miedzianowłosa uniosła jednak brew, słysząc komentarz Magdalene.
Słabość sprzed lat? – spytała tonem pozbawionym emocji. – Nie dziwię się, że pan Vanity przestał je zamawiać, słodkiemu winu brakuje aromatów – stwierdziła, wyciągając przed siebie kieliszek, na chwilę zawieszając na nim spojrzenie. Czerwony płyn poruszał się delikatnie.
Milczała przez chwilę, nie mając jakoś szczególnej ochoty na rozmowy tego dnia. Wyjście zmęczyło ją wystarczająco i po prawdzie lady Selwyn chyba jednak wolałaby odejść do swoich książek, zaszyć się w pracowni, przyjrzeć się kolejnym eliksirom. Nie miała zamiaru dziś warzyć, na to była zbyt zmęczona, a drżąca dłoń nie była najlepszą doradczynią przy odmierzaniu komponentów. Cisza pracowni pozwalała się jej jednak wyciszyć po dniu wśród głośnych ignorantów, których nie brakowało w murach teatru. Skoro jednak towarzyszyła jej Magdalene, nie wypadało tak po prostu wstać i wyjść. Należało porozmawiać, chociaż przez chwilę. Nawet damy żyjące pod jednym dachem obowiązywały pewne niepisane zasady.
Jeśli lord Flint ma mi coś do przekazania, Magdalene, może po prostu to zrobić, zamiast rzucać spojrzenia – stwierdziła tonem zamykającym temat. Nie miała ochoty dyskutować z żoną brata na temat swoich matrymonialnych planów, a przynajmniej nie teraz. Zbyt dużo kwestii wymagało przemyślenia, a brak zaufania do rodu Greengrassów sprawiał, że nie miała zamiaru dzielić się z nią istotnymi kwestiami, co do których ostateczne decyzje nie zostały jeszcze podjęte.
Napiła się z kieliszka. Tylko odrobinę, tylko aby posmakować wina. Po to przecież były dobrej jakości trunki, a innych do pałacu nie sprowadzano, nawet w czasie, w którym wojna i sytuacja astronomiczna nie pozwalały na ściągnięcie tych najlepszych.
Jak myślisz, Magdalene, czy mój brat będzie miał możliwość poświęcenia mi kilku chwil w przyszłym tygodniu? Tak trudno go złapać… Niby wrócił, a jakby go nie było. – Pokręciła głową. Miał dużo do nadrobienia, to oczywiste. Ale rodzina wszak zawsze powinna być stawiana na pierwszym miejscu, zwłaszcza ta najbliższa. – Mam mu do przekazania kilka eliksirów, ale wolałabym słownie wyjaśnić mu ich działanie – wyjaśniła, choć przecież wcale nie musiała. Blaise mógł być mężem Magdalene, ale ona wciąż pozostawała jego siostrą. Najmłodszą, na dodatek. Jako takowa, miała pewne przywileje.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]11.04.24 19:31
Ich dziedzictwo nie było wyłącznie szczęśliwym przywilejem - od najmłodszych lat wpajano jej, że wiąże się z obowiązkami i ograniczeniami, których zwyczajne dziewczęta z plebejskich domów nie doświadczały. Jako lady Derbyshire, a później lady żona Selwyn znosiła i szanowała konieczność bycia symbolem. Musiała stanowić wzór dla innych kobiet, czarownic, które ją obserwowały - wyznaczać standardy i pielęgnować magię jako najwyższe dobro. Nie uznawała, by czarodzieje niepełnej krwi byli od niej gorsi - byli zwyczajnymi ludźmi ze zwyczajnymi problemami, których przeznaczenie obdarzyło darem mocy. Niektórzy z nich mieli wiele wspólnego z tym równoległym światem, w którym moc nie istniała; ich rolą, w to wierzyła, było prowadzić ich i sprawować opiekę nad społeczeństwem czarodziejów, by tradycja i magiczna sztuka rozwijały się we właściwym kierunku.
I jeśli przy okazji byli też zamożni, bezpieczni, uprzywilejowani - to były tylko narzędzia, które pomagały im realizować cele. Magdalene była wdzięczna ojcu i mężowi za złoto czy wygodę, ale swoje nazwisko i krew wiązała przede wszystkim z obowiązkami. Nie mogła zaprzepaścić darów, które zostały jej dane.
Wendelina natomiast była specyficzną kobietą, o zdecydowanie ognistym, wyrazistym charakterze - Magdalene nie rozgryzła jej w pełni, ale musiała z niechęcią przyznać, że nie widziała w niej symbolu żadnej nadziei. Była pompatyczna, skłonna do dramatyzmu i obojętna, gdy przychodziło do problemów, które ich nie dotyczyły, za to nazbyt pewna siebie w otoczeniu znanych ludzi. Miała świadomość, że Wendelina wielu już do siebie zniechęciła; starała się niezwykle nie znaleźć w tym gronie, gdyż były siostrami przez jej małżeństwo, a poza tym była zmuszona z nią mieszkać i jadać z nią kolacje.
To nie należało do najprostszych zadań, zwłaszcza, gdy ta obracała w przytyk każdą jej najmniejszą uwagę.
- Jak rozumiem, ty preferujesz cierpkie wina. To... trafne - westchnęła, przyglądając się swojemu kieliszkowi z sennym uśmiechem. Upiła zaledwie tyle, by rozgrzać skostniałe palce i nadać pobladłym policzkom ślad zdrowego rumieńca. Kobietom nie wypadało opróżniać szkła zbyt prędko. - Nie zaskakuje mnie. Co zaś się tyczy lorda Flinta... jesteś piękną kobietą. Panną. Powinno ci schlebiać, że młodzi mężczyźni się za tobą oglądają. - Zwłaszcza, że nie należysz już do debiutantek.
Ton jej szwagierki był cierpki jak wino w ich kieliszkach, Magdalene nie pozwoliła jednak, by ją to deprymowało. Była przyzwyczajona do pasywnej wrogości ze strony niezbyt subtelnej kobiety. Zachowała łagodny uśmiech i swobodę w sposobie, w jaki opierała jedno ramię o miękkie poduszki fotela. Nie spuszczała z niej wzroku, choć było w tym więcej ciekawości niż frustracji. Uniosła nieco brew dopiero, gdy Wendy wspomniała Blaise'a. Jej spojrzenie mimowolnie uciekło w bok, a potem westchnęła znów niemo, jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej.
- Blaise jest obecnie bardzo zajęty. Sprawy w Essex nie mają się dobrze, jak zapewne wiesz. - Jeżeli jej słowa miały w sobie pewną surowość, wynikało to z niezadowolenia obojętnością, jaką wobec prostych mieszkańców przejawiała bratowa. To byli ich ludzie. - Co więcej, podejmujemy skoordynowane działania, by zapewnić pomoc czarodziejom w całym kraju, nie tylko w granicach własnych włości. Blaise jest politykiem i lordem, nie może teraz pozwolić sobie na... - błahe pogaduszki i przebywanie z własną żoną. - ...odpoczynek. - Zacisnęła wąsko usta, a potem odpuściła i dodała łagodniej: - Darzy cię jednak miłością. Poinformuję go o tym, że zależy ci na rozmowie. - Widywała go częściej niż Wendelina, choćby i dlatego, że odkąd klątwa poraniła ją w jej własnej sypialni, częściej sypiała u niego. Zdarzało się, że budziła się u jego boku; choć nie codziennie. Jego dotyk wciąż był zimny.


woman

Nie widziałam cię już od miesiąca
I nic, jestem może bledsza
Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca
Lecz widać można żyć bez powietrza

Magdalene Selwyn
Magdalene Selwyn
Zawód : Dama, żona, pisarka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
tale as old as time
song as old as rhyme
OPCM : 5 +2
UROKI : 6 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica
Duty
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12193-magdalene-selwyn#375375 https://www.morsmordre.net/t12208-belisama#375845 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t12209-skrytka-bankowa-nr-2615#375846 https://www.morsmordre.net/t12210-magdalene-selwyn#375850
Re: Salon główny [odnośnik]28.04.24 19:38
Bycie u władzy dla niektórych mogło oznaczać branie odpowiedzialności za swoich ludzi. Wyznaczanie im celów, organizowanie im życia. To jednak nigdy nie miała być jej rola. Wendelina od zawsze szykowana była do zamążpójścia, do służenia swojemu mężowi. Nie było to coś, z czym się zgadzała, nie miała w sobie pokory typowym dla dam z innych rodów. Z drugiej jednak strony nikt nie nauczył jej, jak trzymać w rękach władzę. Więc stała się tym, czym się stała: rozpieszczoną kobietą, która zwykle uznawała, że należy się jej wszystko, na co ma ochotę. Gdy myślała o tym, że kiedyś zajmie miejsce ciotki, nigdy nie przeszło jej przez myśl, że być może nie ma wcale odpowiednich umiejętności do zarządzania rodem. Przecież oczywistym było, że byłaby w takiej roli bezbłędna, prawda? Przynajmniej dla niej. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłoby być inaczej.
Na komentarz Magdalene uniosła brew, jednak nie powiedziała ani słowa, nie czując, by to wnosiło cokolwiek do rozmowy.
To ich przywilej, Magdalene, nie sądzisz? – Wyraźnie nie była zainteresowana dalszą rozmową na temat lorda Flinta. Przywykła już do spojrzeń rzucanych w jej stronę na salonach. Zdziwiłaby się raczej, gdyby ich nie było. Dlaczego więc miałaby się tym przejmować? Zwłaszcza teraz, gdy wraz z matką miały już swoje plany i Wendelina była przekonana, że tym razem w końcu się im powiedzie.
Upiła z kieliszka łyk, sięgając po znajdujące się na stoliku pismo. Nie był to ani „Walczący mag”, ani nawet „Czarownica”, a jakiś mniej znany, lokalny tabloid, który dostarczany był do pałacu mimo wszystko. Spojrzała z powątpieniem na główną stronę, informującą, że prawdopodobnie mieszkaniec jednej ze wsi w Essex przypadkiem znalazł sposób na zapobieganie smoczej ospie. Wendelina nie wierzyła jednak w przypadki. Wewnątrz znajdował się też podobno artykuł o tym, że czerwień wraca do łask. Jakby kiedykolwiek z nich wypadła.
Wiesz, kto zamawia to pismo? – spytała Magdalene. Jej matka na pewno nie. – Powinniśmy chyba zadbać o własną redakcję… Essex zasługuje na to, aby mieć prawdziwy dziennik, albo przynajmniej tygodnik… – Najlepiej taki, który znajdowałby się pod pieczą jej rodziny. Chociaż oczywiście sama nie miała zamiaru się tym zajmować. Miała zbyt dużo zajęć, które wymagały jej uwagi, aby zabierać się jeszcze za coś takiego.
Uniosła ponownie brew, słysząc słowa Magdalene.
Oczywiście, że Blaise ma dużo zajęć. Każdy z nas ma, jak inaczej wyobrażasz sobie dbanie o naszą rodzinę? – Dawna lady Greengrass naprawdę nie musiała tłumaczyć jej oczywistości. – Przekaż mu proszę, wiem, że te eliksiry są dla niego ważne.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Salon główny [odnośnik]29.05.24 18:38
Oddanie mężowi było jednym zaledwie przejawem obowiązków arystokratki, ale Magdalene nigdy nie widziała w tym służalczości; matka Ollivander wychowała ją w dumie i poważaniu dla kobiet, matek, żon. Odpowiednia i odpowiedzialna lady stawała się partnerką swojego lorda; nie w pełni równą, rzecz jasna, bo nie pozwalały na to okoliczności, ale nie była to wcale nierówność bolesna. Zarówno kobiety jak i mężczyźni posiedli obowiązki charakterystyczne swoim mocnym i słabym stronom. Magdalene, dla przykładu, doskonale znała wady i zalety swojego męża. Wiedziała więc, w jakich aspektach winna go uzupełniać, a gdzie usuwać się w cień, aby mogli stać się jednością. Nawet niechętną.
Uśmiechnęła się z niejaką pobłażliwością, gdy Wendelina nazwała oglądających się za nią mężczyzn "przywilejem". Był to niewątpliwie przejaw jej nadzwyczaj rozdmuchanego ego; przede wszystkim powinna wszak sama oglądać się za kawalerami, których z pewnością licznie jej przedstawiano. Nie wyobrażała sobie niczego innego. Nie znała pełnych ambicji drogiej siostry, jej marzeń o zastąpieniu w przyszłości lady doyenne. Gdyby wiedziała, zapewne by ją to rozbawiło. Może zatrwożyło. Wendelina była piękną i utalentowaną lady, ale złym materiałem na kobietę u władzy.
Osobiście Magdalene ważyłaby się raczej ujrzeć w tej roli samą siebie.
- Niewątpliwie. Gdy byłam panną niezwykle mi to schlebiało - Nawet dziś na salonach przyglądano jej się uważniej, wciąż była młoda. Starała się jednak ubierać skromniej i nie odpowiadać potencjalnym flirtom. Nie wypadało jej już, te czasy skończyły się dla niej wraz z rozpleceniem warkocza. Nawet jeśli wrażenie bycia pożądaną było jej miłe; bo obce we własnym domu.
Uniosła brew, gdy Wendelina sięgnęła po gazetę, a potem wysłuchała jej w ciszy, postukując przydługim paznokciem o krawędź kryształowego kielicha.
- Ja. Prenumerujemy całą lokalną prasę, bo naszym obowiązkiem jest wiedzieć co mówią ludzie. - Policzki bolały ją od tego przeklętego uśmiechu, który w dzisiejszych okolicznościach wydawał się nawet bardziej nie na miejscu. - Myślę, że nowa gazeta nie jest tym czego aktualnie potrzeba mieszkańcom Essex... moja droga - powiedziała w końcu powoli, by żadne z jej słów nie zabrzmiało tak oschle jak się czuła.
Humory i histerie Wendeliny nie były jej obce, więc ostrzejszy nieco ton głosu nie zrobił na niej wrażenia. Może tylko zapoczątkował aurę migreny, której zwyczajowo spodziewała się wieczorem.
- Wyobrażam sobie, że nasza rodzina jest najsilniejsza wówczas, gdy każdy należycie wykonuje swoje obowiązki. - Uśmiech zszedł z jej ust, przymknęła powieki. Była zmęczona. - Jeżeli są sprawy, których podjęłaś się ostatnio na rzecz Essex, proszę, nie obawiaj się zwrócić i do mnie. Z przyjemnością ci pomogę. Ja sama byłabym wdzięczna za towarzystwo podczas spotkania z reprezentantką Southend-on-Sea celem ustalenia zakresu pomocy finansowej jakiej oczekują na rzecz ofiar podtopień.
Nie spodziewała się, by Wendelina potrzebowała jej pomocy w czymkolwiek na co poświęcała swój wolny czas. Nie była też pewna, czy jej obecność w Southend jakkolwiek ją wesprze; niemniej jednak wypadało spytać.


woman

Nie widziałam cię już od miesiąca
I nic, jestem może bledsza
Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca
Lecz widać można żyć bez powietrza

Magdalene Selwyn
Magdalene Selwyn
Zawód : Dama, żona, pisarka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
tale as old as time
song as old as rhyme
OPCM : 5 +2
UROKI : 6 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica
Duty
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12193-magdalene-selwyn#375375 https://www.morsmordre.net/t12208-belisama#375845 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t12209-skrytka-bankowa-nr-2615#375846 https://www.morsmordre.net/t12210-magdalene-selwyn#375850
Re: Salon główny [odnośnik]27.10.24 20:02
5 wrzesień
Stojąc przy oknie, spoglądał na rozległy ogród będący ulubionym miejscem żeńskiej części Selwynów. Zadbany i barwny, nie zmieniał się wiele na przestrzeni lat. W tej części nie pojawiła się żadna nowa roślina, ani jeden dodatkowy kwiat. Był taki sam, jak w czasach, kiedy alejkami chodził z Lynn, stwarzając ładne pozory, by w oczach dorosłych wyglądała, jak przykładna dama do której było jej daleko. Od tamtych dni zmieniło się wszystko, wywróciło do góry nogami i teraz niespodziewanie mogło wrócić na swoje miejsce, a przynajmniej częściowo. Odsunął się od okna, wyczekując zaproszonego gościa, który osiągnął to, czego nie dawały argumenty. Zamknął palce na lampce wina, wytrawnego i mocnego. Cierpki łyk spłynął gardłem, gdy zastanawiał się nad własną siostrą, którą widział nie tak dawno. Była uparta, jak osioł, zapatrzona w swoje idee, których nikt z rodziny nie akceptował już. Dlatego nie rozumiał, jakim sposobem Drew Macnair przekonał Lucindę. Dziś liczył, że dowie się wszystkiego, czegokolwiek co poukłada się z obrazem Lynn, który zastał w Przeklętej Warowni.
Zajął jeden z foteli stojącego blisko kominka w którym palił się ogień, będący bardziej ozdobą wnętrza, niż ogrzewając pomieszczenie. Płomienie dawały tylko złudne ciepło, nawet z tak bliska. Spojrzenie pomknęło ku zegarowi, a wskazówki zdradzały, że za kilka minut powinien zjawić się gość. Będąc służbistą, liczył na punktualność każdej osoby, która miała zjawiać się w rodowej posiadłości. Odwrócił minimalnie głowę i skinął, kiedy jedna ze służących w Beaulieu kobiet, zapowiedziała Macnaira. Odczekał chwilę, pamiętając ile kroków dzieliło hol od salonu i ile minut przechodziło się korytarzami. Podniósł się na moment przed tym, jak skrzypnęła naciskana klamka i drzwi do pomieszczenia zostały otwarte. Przemieścił się o dwa kroki, spoglądając na mężczyznę.
- Witam w Beaulieu Palace, panie Macnair.- odezwał się tonem nienoszącym wiele emocji w sobie. Nie był chłodny, ale też nie miał w sobie wiele ciepła.- Lord Blaise Bastien Selwyn.- dodał, przedstawiając się i wyciągnął dłoń, bo wypadało, skoro dotąd nie mieli okazji spotkać się twarzą w twarz.- Liczę, że dotarcie do Beaulieu nie spotkało się z żadnymi problemami.- wyuczona uprzejmość, brzmiała ze spokojem.
- Napije się Pan czegoś? Piwniczki wyposażone są tak, by trafić w każdy gust, wiec zachęcam, aby to wykorzystać.- zaproponował, samemu podchodząc do niewielkiego stolika na którym stało już kilka trunków. Sam gustował w winie, więc do wcześniej wziętej lampki dolał alkoholu. Czekał na decyzję gościa, bo chociaż mógł to zostawić służbie, nie zawsze korzystał z takiej wygody, że ktoś go wyręczy. Dopiero kiedy Drew określił się, czego chciał, odezwał się ponownie.
- Moja szanowna ciotka, lady Morgana, przekazała mi, jakimi informacjami podzielił się Pan w związku z Lucindą.- podjął, gdy wskazując mężczyźnie jeden z foteli i samemu zajmując drugi. Spojrzenie zawiesił na swym rozmówcy.- Pozwolę sobie więc przejść do konkretów, ponieważ jest jedna kwestia, która interesuje lady doyenne, ale również, a może zwłaszcza mnie po spotkaniu z Lucindą w Przeklętej Warowni o którym póki co moja droga ciotka nie wie.- wprowadzał powoli, chociaż zapowiadał konkrety.
- Nie mniej znam swą siostrę, znam ją taką, jaka jest naprawdę. Lynn... Lucinda – poprawił się od razu, orientując się, że określił ją zdrobnieniem, którego nie używał już nikt w domu.- Kiedy się uprze i uzna za ważne pewne wartości, nie porzuca ich ot, tak. Nie zostawiła ich dla rodziny ani nawet dla swojego dobra, gdy wiedziała, jak to się skończy. Widziałem się z nią kilka tygodni temu i nie wyglądała na osobę chętną, aby porzucić te bezsensowne idee. Chciałbym więc dowiedzieć się, jak udało się to tobie, panie Macnair.- w tym cudownym powrocie do poprawnych poglądów, brakowało jakiegoś istotnego elementu. Czegoś nie wiedział i On i cała ich rodzina.
Blaise Selwyn
Blaise Selwyn
Zawód : Dyplomata i urzędnik w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Polityka to zawsze kłamstwo, nieważne kto ją robi
OPCM : 5 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11686-blaise-selwyn#361704 https://www.morsmordre.net/t11700-minerva https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t11701-skrytka-bankowa-nr-2541

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Salon główny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach