Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Majtek
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Majtek
Widziałeś kiedyś tak brzydką sowę? Założę się, że nie! Ale dopóki dostarcza pocztę dostaje ode mnie żarcie i nawet trochę pieszczot od czasu do czasu.
Ostatnio zmieniony przez Johnatan Bojczuk dnia 08.07.18 17:50, w całości zmieniany 1 raz
Przeczytaj 21 sierpnia 1957
Johny, rzeczywistość jest coraz bardziej przytłaczająca, wiesz? Z bliskimi mi osobami często dzieje się coraz gorzej i nie wiem, w jaki sposób mogę jeszcze im pomoc. Musimy zakończyć tę wojnę, Johny.
Potrzebuje Twojej pomocy. A właściwie potrzebujemy. Spotkajmy się niedługo to wszystko Ci wyjaśnię. Nie martw się, nie będę od Ciebie wymagać niczego sprzecznego z Twoimi poglądami. To będzie pokojowe wydarzenie, które – chyba – będzie można określić mianem sztuki. Skoro teraz niełatwo wejść do galerii, a propaganda zabiera nam głos musimy sami sobie ją stworzyć i dotrzeć do ludzi. Potrzebuje tylko Twojej ręki. I być może sowy.
G.
Potrzebuje Twojej pomocy. A właściwie potrzebujemy. Spotkajmy się niedługo to wszystko Ci wyjaśnię. Nie martw się, nie będę od Ciebie wymagać niczego sprzecznego z Twoimi poglądami. To będzie pokojowe wydarzenie, które – chyba – będzie można określić mianem sztuki. Skoro teraz niełatwo wejść do galerii, a propaganda zabiera nam głos musimy sami sobie ją stworzyć i dotrzeć do ludzi. Potrzebuje tylko Twojej ręki. I być może sowy.
G.
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj 21 sierpnia 1957
Johny! Pasuje Ci poniedziałek? Postaram się przyjść z koleżanką, bo to jej także dotyczy, ale boje się, że będzie trochę zajęta. Gwen
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj Marcel
Johnny, dobrze zobaczyć czasem Twoją sowę - zwłaszcza z listem wciąż wypisanym Twoją ręką. Świat chyba oszalał już na dobre, jutro może być, a równie dobrze może go nie być. Chyba czas zacząć czerpać z niego tyle, ile się da. Chciałbym Ci napisać, że tego Ci życzę, ale jestem pewien, że to właśnie robisz. Mam nadzieję, że radzisz sobie na tyle dobrze, na ile... to wszystko na to pozwala. Porozmawiamy zresztą, jak piszesz, w cztery oczy. Dziś nawet sowom nie można ufać.
Dziękuję za zaproszenie, oczywiście, że będę - towarzystwo, o którym piszesz, brzmi inspirująco, a takie wieczory zawsze otwierają mi oczy. Chyba mi tego trochę brakowało. Chyba tego trochę potrzebuję. Chętnie poznam nowych ludzi. A najchętniej - wyrwę się z miasta.
Trochę podpytałem na Arenie, Brodata Jenna podpowiedziała mi, jak dotrzeć na miejsce. Myślę, że sobie poradzę i Was znajdę - ale dzięki za oferowaną pomoc.
Do zobaczenia Marcel
Dziękuję za zaproszenie, oczywiście, że będę - towarzystwo, o którym piszesz, brzmi inspirująco, a takie wieczory zawsze otwierają mi oczy. Chyba mi tego trochę brakowało. Chyba tego trochę potrzebuję. Chętnie poznam nowych ludzi. A najchętniej - wyrwę się z miasta.
Trochę podpytałem na Arenie, Brodata Jenna podpowiedziała mi, jak dotrzeć na miejsce. Myślę, że sobie poradzę i Was znajdę - ale dzięki za oferowaną pomoc.
Do zobaczenia Marcel
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Przeczytaj 26 sierpnia
Johny, przyznam, ze nie jestem w najlepszym nastroju. Nie mogę spać, ledwo jestem w stanie przełknąć jedzenie. To wszystko chyba mnie przerasta. Możemy się znowu spotkać? Potrzebuje jakiejś odskoczni. Wezmę Betty i szkicownik. Chodźmy nad jakieś jezioro. Udawajmy chociaż przez chwile, że nic wokół się nie dzieje. Że wszyscy są zdrowi, Londyn kwitnie, a my jesteśmy młodzi i pełni życia, ciesząc się końcówką lata. Proszę. Gwen
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj 26 sierpnia 1957
Johny,boje się, że to nie jest takie proste. Martwię się o zbyt wiele osób, z Tobą włącznie. Czasy nie sprzyjają artystom takim jak my i doskonale o tym wiesz. Gdy to wszystko się skończy może powinniśmy po prostu sami odpłynąć na Grenlandie? Albo gdziekolwiek. Jak daleko się da, w siną dal, nie myśląc o nikim i niczym więcej. Chciałabym umieć się zdobyć na taki egoizm, Johny.
Weź go też ze sobą, niech pocieszy się słońcem. Chociaż chyba lepiej będzie, byś nie brał babeczek. Wybacz, ale gdy ostatni raz miałam jakaś w ustach to było… no wiesz. W Twoim dawnym domu. Ostatnio nie tykam słodyczy. Napawają mnie smutkiem i choć wiem, że to głupie to chyba na razie po prostu lepiej będzie ich unikać.
Betty uwielbi inne psy! Weź go ze sobą, na pewno się dogadają. Zobaczysz, jaka ona jest olbrzymia! Poza tym pobyt na wsi dobrze jej robi. Właściwie tylko noce spędza wewnątrz. Nawet, gdy ja nie mam dla niej czasu to w okolicy nie brakuje ludzi, którzy lubią psy, więc wiele czasu spędza na spacerach.
Johny, nie jestem specjalistą od roślin, ale chyba znam podstawy. Koleżanka mnie uczyła, a od tamtego czasu tez trochę czytałam. No i korzystam z tego przy tworzeniu eliksirów. Przynieś, zobaczymy, może będę w stanie ci pomoc, ale niczego nie obiecuje.
Wysyłam Ci tez miejsce i datę spotkania. Osobno, byś nie zgubił, a nie wiem, czy znasz tę okolicę.
Johny
Weź go też ze sobą, niech pocieszy się słońcem. Chociaż chyba lepiej będzie, byś nie brał babeczek. Wybacz, ale gdy ostatni raz miałam jakaś w ustach to było… no wiesz. W Twoim dawnym domu. Ostatnio nie tykam słodyczy. Napawają mnie smutkiem i choć wiem, że to głupie to chyba na razie po prostu lepiej będzie ich unikać.
Betty uwielbi inne psy! Weź go ze sobą, na pewno się dogadają. Zobaczysz, jaka ona jest olbrzymia! Poza tym pobyt na wsi dobrze jej robi. Właściwie tylko noce spędza wewnątrz. Nawet, gdy ja nie mam dla niej czasu to w okolicy nie brakuje ludzi, którzy lubią psy, więc wiele czasu spędza na spacerach.
Johny, nie jestem specjalistą od roślin, ale chyba znam podstawy. Koleżanka mnie uczyła, a od tamtego czasu tez trochę czytałam. No i korzystam z tego przy tworzeniu eliksirów. Przynieś, zobaczymy, może będę w stanie ci pomoc, ale niczego nie obiecuje.
Wysyłam Ci tez miejsce i datę spotkania. Osobno, byś nie zgubił, a nie wiem, czy znasz tę okolicę.
Johny
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj 13.08 rano
BOJCZUKU MÓJ, ZARĘCZYŁEM SIĘ!!!!! Z ISABELLĄ!!!
Musisz ją poznać! Kiedy pijemy w Szczurzej Jamie? Tylko jakoś tak z umiarem, bo teraz to już nie jestem kawalerem. To znaczy, nie będę.
Spisałem sobie tą przemowę oświadczynową od Ciebie, poeto, ale i tak powiedziałem zupełnie co innego, ale i tak wyszło dobrze, chyba! Tak czy siak, dzięki! Steff
Musisz ją poznać! Kiedy pijemy w Szczurzej Jamie? Tylko jakoś tak z umiarem, bo teraz to już nie jestem kawalerem. To znaczy, nie będę.
Spisałem sobie tą przemowę oświadczynową od Ciebie, poeto, ale i tak powiedziałem zupełnie co innego, ale i tak wyszło dobrze, chyba! Tak czy siak, dzięki! Steff
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj List niesie ci Yue
Mój Houyi, Śnij. Pogrąż się w nicości i odnajdź mnie na księżycu, gdzie spoglądam ku Tobie z tęsknotą, rozgryzając obie z tabletek zawierających nieśmiertelność. Pytaj niemo, czemu jednej z nich nie zostawiłam Tobie, starzej się wśród zieleni i prochu, zgiń w końcu, w moje serce pchnij żałobę. Odnajdź mnie na księżycu, usyp stos z ciał wysoki do niebios, a może wreszcie mnie dosięgniesz. Nie łączy nas nic prócz wspomnień, dzieli - wszystko. Skoro tak jest, jak mogę pozwolić Ci chwycić moją dłoń?
Opowiem Ci tę historię nad stawem, gdy księżyc przybierze swój pełny kunszt. Złapiesz mnie wtedy? Czy znów rozłączy nas smutny los?
Opowiem Ci tę historię nad stawem, gdy księżyc przybierze swój pełny kunszt. Złapiesz mnie wtedy? Czy znów rozłączy nas smutny los?
Chang'e
Do listu dołączona była replika starej, chińskiej ilustracji przedstawiającej boginię Chang'e.
it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Przeczytaj Frances Burroughs
Bażanciku, Mam nadzieję, że liczba Twoich piórek jest niezmienna.
Potrzebuję rady, drogi bażanciku. I nadal nie wierzę, że piszę w tej kwestii właśnie do Ciebie. Czyż życie nie jest zaskakujące?
Przechodząc do sedna: zakładając, że planujesz zrobić coś, co mogłoby niezmiernie wyprowadzić z równowagi Philippęi Keata, gdyby nie był skretyniałym brodawkolepem powiedziałbyś jej o tym przed zrobieniem tej rzeczy, czy może jednak po fakcie?
Znasz ją lepiej, jak sądzisz, przy której opcji są najmniejsze szanse, że pośle w moim kierunku kilka bombard?
Dodam, iż odpowiedź "nie rób tego w ogóle" nie wchodzi w grę.
Potrzebuję rady, drogi bażanciku. I nadal nie wierzę, że piszę w tej kwestii właśnie do Ciebie. Czyż życie nie jest zaskakujące?
Przechodząc do sedna: zakładając, że planujesz zrobić coś, co mogłoby niezmiernie wyprowadzić z równowagi Philippę
Znasz ją lepiej, jak sądzisz, przy której opcji są najmniejsze szanse, że pośle w moim kierunku kilka bombard?
Dodam, iż odpowiedź "nie rób tego w ogóle" nie wchodzi w grę.
Ściskam,
Frances
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj Frances Burroughs
Bażanciku, Dobrze, postaram się to zrobić osobiście, chociaż ta możliwość niezmiernie mnie przeraża.
To odrobinę zabawna historia, mój drogi. Jeszcze na początku marca Keat ostrzegał mnie przed takim jednym czarodziejem, który ponoć jest niebezpieczny i którego on najwidoczniej bardzo nie lubi... A doskonale wiesz, że skoro on go nie lubi, to Philippa pewnie również. No i tak jakoś wyszło, że przypadkiem poznałam tego czarodzieja... Uratował mnie, gdy ten paskudny Willy z Parszywego próbował mnie... No wiesz...
Wracając, ten czarodziej okazał się niezwykle fascynującą i cudowną osobą. Wiesz, to on namówił mnie do wyprowadzki i pomógł uwierzyć, że dam sobie radę. Byłam pewna, że tylko się przyjaźnimy. Gdy widziałam się z nim ostatnio... Strasznie mnie zaskoczył, gdy postanowił mi się oświadczyć. A ja nie chcę mu odmówić.
Jak widzisz, jest to sytuacja niezwykle abstrakcyjna. Nie wiem, czy w ogóle powinnam jej o tym mówić bo wiem jakie zdanie może o nim mieć. I doskonale wiem, że jest mylne.
Doradź mi, mój kochany Bażanciku, bo ja już nie wiem, co zrobić. Będę również, niezwykle wdzięczna za dyskrecję.
To odrobinę zabawna historia, mój drogi. Jeszcze na początku marca Keat ostrzegał mnie przed takim jednym czarodziejem, który ponoć jest niebezpieczny i którego on najwidoczniej bardzo nie lubi... A doskonale wiesz, że skoro on go nie lubi, to Philippa pewnie również. No i tak jakoś wyszło, że przypadkiem poznałam tego czarodzieja... Uratował mnie, gdy ten paskudny Willy z Parszywego próbował mnie... No wiesz...
Wracając, ten czarodziej okazał się niezwykle fascynującą i cudowną osobą. Wiesz, to on namówił mnie do wyprowadzki i pomógł uwierzyć, że dam sobie radę. Byłam pewna, że tylko się przyjaźnimy. Gdy widziałam się z nim ostatnio... Strasznie mnie zaskoczył, gdy postanowił mi się oświadczyć. A ja nie chcę mu odmówić.
Jak widzisz, jest to sytuacja niezwykle abstrakcyjna. Nie wiem, czy w ogóle powinnam jej o tym mówić bo wiem jakie zdanie może o nim mieć. I doskonale wiem, że jest mylne.
Doradź mi, mój kochany Bażanciku, bo ja już nie wiem, co zrobić. Będę również, niezwykle wdzięczna za dyskrecję.
Ściskam,
Frances
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj Frances Burroughs
Bażanciku, Nie mam najmniejszego pojęcia, czy dawał jakieś sygnały. Dobrze wiesz, że nie posiadam zbyt wielkiego doświadczenia w takich... relacjach. Zawsze był miły, sądziłam jednak, że tylko się przyjaźnimy i zupełnie nie spodziewałam...
No tak, na to wychodzi, że dokładnie tak było. Nazywa się Daniel Wroński, jest troszkę ode mnie starszy i istnieje możliwość, że możesz go kojarzyć z widzenia - czasem bywa w porcie z interesami. Nie mam pojęcia, czemu Keat go nie lubi, mówił mi jedynie, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Daniel mówił mi jedynie, że "zaszło pewne nieporozumienie"... Chyba oboje wiemy, jak je sobie wyjaśnili. Nie jest zwyrolem i z pewnością mnie nie zmusił. Twoja troska jest jednak urocza, mój drogi.
Miłość? Nie wiem, John, nigdy wcześniej nie miałam choćby chłopaka... I nie mam pojęcia, po czym to poznać. Masz jakieś wskazówki? Dane bądź obliczenia, które odpowiedzą na to pytanie?
Miejmy nadzieję, że to nie będzie mój brat - współczułabym każdej, która związałaby z nim swoje życie. A Philippa... ponoć ma pewnego adoratora. I jestem niemal pewna, że coś do niego czuje, tylko nie chce tego zaakceptować. Kochany Bażanciku, kochasz wolność do tego stopnia, że chyba nikt nie byłby w stanie zamknąć Cię w klatce. Nie mówiłam, bo ich nie było, ja również jestem zaskoczona... I jeszcze sama nie do końca w to wierzę.
Chyba jestem pewna. Lubię go, Johnny. Czasem mi się zdaje, że odnalazłam w nim bratnią duszę. To jeden z niewielu mężczyzn, których się nie boję i ani razu mnie nie zawiódł. Dba o mnie i wiem, że przy nim będę bezpieczna. To chyba całkiem dobrze, prawda?
Moja kariera oraz eksperymenty z pewnością nie zejdą na dalszy plan. Wie, czym się zajmuję i wydaje mi się, że byłby pierwszym, który nie pozwoliłby porzucić mi mojej pasji. A na resztę kiedyś może przyjdzie czas, zobaczymy. To nadal dla mnie odrobinę abstrakcyjne, wiesz? Byłam pewna, że nikt nigdy mnie nie zechce.
Ślub bierzemy w pierwsze dni października, możesz już odkładać galeony i szykować wygodne buty, w końcu, pannie młodej się nie odmawia, a liczę, że w przeciwieństwie do mojego brata będziesz mi wtedy towarzyszyć. Tak, pytałeś.
Dobrze, spróbuję ją poinformować. Mam nadzieję, że nie skończy się to tragicznie, żołądek mi się wywraca na samą myśl o tej rozmowie. Nie powiesz nikomu? Muszę jeszcze powiedzieć mamie i cioci Boyle... I też nie wiem jak.
No tak, na to wychodzi, że dokładnie tak było. Nazywa się Daniel Wroński, jest troszkę ode mnie starszy i istnieje możliwość, że możesz go kojarzyć z widzenia - czasem bywa w porcie z interesami. Nie mam pojęcia, czemu Keat go nie lubi, mówił mi jedynie, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Daniel mówił mi jedynie, że "zaszło pewne nieporozumienie"... Chyba oboje wiemy, jak je sobie wyjaśnili. Nie jest zwyrolem i z pewnością mnie nie zmusił. Twoja troska jest jednak urocza, mój drogi.
Miłość? Nie wiem, John, nigdy wcześniej nie miałam choćby chłopaka... I nie mam pojęcia, po czym to poznać. Masz jakieś wskazówki? Dane bądź obliczenia, które odpowiedzą na to pytanie?
Miejmy nadzieję, że to nie będzie mój brat - współczułabym każdej, która związałaby z nim swoje życie. A Philippa... ponoć ma pewnego adoratora. I jestem niemal pewna, że coś do niego czuje, tylko nie chce tego zaakceptować. Kochany Bażanciku, kochasz wolność do tego stopnia, że chyba nikt nie byłby w stanie zamknąć Cię w klatce. Nie mówiłam, bo ich nie było, ja również jestem zaskoczona... I jeszcze sama nie do końca w to wierzę.
Chyba jestem pewna. Lubię go, Johnny. Czasem mi się zdaje, że odnalazłam w nim bratnią duszę. To jeden z niewielu mężczyzn, których się nie boję i ani razu mnie nie zawiódł. Dba o mnie i wiem, że przy nim będę bezpieczna. To chyba całkiem dobrze, prawda?
Moja kariera oraz eksperymenty z pewnością nie zejdą na dalszy plan. Wie, czym się zajmuję i wydaje mi się, że byłby pierwszym, który nie pozwoliłby porzucić mi mojej pasji. A na resztę kiedyś może przyjdzie czas, zobaczymy. To nadal dla mnie odrobinę abstrakcyjne, wiesz? Byłam pewna, że nikt nigdy mnie nie zechce.
Ślub bierzemy w pierwsze dni października, możesz już odkładać galeony i szykować wygodne buty, w końcu, pannie młodej się nie odmawia, a liczę, że w przeciwieństwie do mojego brata będziesz mi wtedy towarzyszyć. Tak, pytałeś.
Dobrze, spróbuję ją poinformować. Mam nadzieję, że nie skończy się to tragicznie, żołądek mi się wywraca na samą myśl o tej rozmowie. Nie powiesz nikomu? Muszę jeszcze powiedzieć mamie i cioci Boyle... I też nie wiem jak.
Ściskam,
Frances
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj Frances Burroughs
Kochany Bażanciku, Tak, dokładnie ten Daniel Wroński we własnej osobie. Ja również nigdy nie pomyślałabym, że to właśnie on zostanie moim mężem. Życie lubi zaskakiwać, czyż nie? Jest w porządku, bardziej niż można byłoby sądzić. Zapamiętam, jeśli będę mieć z nim jakiś problem, z pewnością Ci powiem. I schowam mu szablę, żeby nie zrobił z Ciebie kurczaka.
Twoje słowa brzmią pięknie, ale i odrobinę strasznie. Nie zaprzeczę, czuję się niezwykle dobrze w jego towarzystwie, tak jakby nic nie było strasznym, a wszystko miałoby się dobrze ułożyć. To niezwykle przyjemna odmiana po tych wszystkich latach strachu i beznadziejności. I proszę, nie pisz mi więcej o rozpalaniu nie tylko wnętrzności... Ja... No wiesz, nie mam w tej kwestii doświadczenia... I chyba wizja podobnych wydarzeń odrobinę mnie przeraża, bo... No wiesz, jeśli kiedyś doszłoby do podobnej sytuacji... Nie chcę go rozczarować... ani wystraszyć... Och, to bardziej skomplikowane, niż można by sądzić.
Ma, ale jeśli ją o to spytasz, z pewnością się nie przyzna. Ponoć niezwykle ją irytuje, próbuje rozkazywać ale i pociąga. Była u mnie ostatnio, pogadałyśmy trochę i jestem niemal pewna, że to coś więcej. Jej oczy błyszczały niczym miliony gwiazd, gdy o nim mówiła. Nie wiem jednak, czy będą w stanie dojść w tej kwestii do porozumienia. Polecam sprawdzić jej pocztę, jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć. O ile jej nie spaliła.
Jesteś pewien, że to miłość? Powinno mnie to cieszyć, czy wręcz przeciwnie? O wiele pewniej bym się czuła, gdybym miała jakieś dane oraz obliczenia...
Dziękuję, Johny. Mam nadzieję, że i on zdaje sobie z tego sprawę.
Przygotowania są dopiero na etapie planów. Mam swoją wizję, a Daniel... Cóż, dzielnie wypełnia moje polecenia. Zastanawiam się, czy nie założyć sukni po babci i prababci, kwiaty są już w doniczce a reszta jakoś się ułoży, dobrze wiesz, że w tworzeniu planów jestem co najmniej dobra.
Właśnie... Widzisz, tata nie żyje, Boyle jest jaki jest, a na Keata wolę nie liczyć, bo ciągle mnie zawodzi... Nie chciałbyś odprowadzić mnie do ołtarza? Już się denerwuję, a co dopiero w takim dniu, byłabym spokojniejsza, gdybym miała obok kogoś, kogo nawet lubię... I kto złapie mnie, jeśli w połowie drogi dostanę zawału.
Dziękuję, Johny. Nawet nie wiesz, ile Twoje słowa dla mnie znaczą. Cieszę się, że jednak Cię znam, wiesz?
Twoje słowa brzmią pięknie, ale i odrobinę strasznie. Nie zaprzeczę, czuję się niezwykle dobrze w jego towarzystwie, tak jakby nic nie było strasznym, a wszystko miałoby się dobrze ułożyć. To niezwykle przyjemna odmiana po tych wszystkich latach strachu i beznadziejności. I proszę, nie pisz mi więcej o rozpalaniu nie tylko wnętrzności... Ja... No wiesz, nie mam w tej kwestii doświadczenia... I chyba wizja podobnych wydarzeń odrobinę mnie przeraża, bo... No wiesz, jeśli kiedyś doszłoby do podobnej sytuacji... Nie chcę go rozczarować... ani wystraszyć... Och, to bardziej skomplikowane, niż można by sądzić.
Ma, ale jeśli ją o to spytasz, z pewnością się nie przyzna. Ponoć niezwykle ją irytuje, próbuje rozkazywać ale i pociąga. Była u mnie ostatnio, pogadałyśmy trochę i jestem niemal pewna, że to coś więcej. Jej oczy błyszczały niczym miliony gwiazd, gdy o nim mówiła. Nie wiem jednak, czy będą w stanie dojść w tej kwestii do porozumienia. Polecam sprawdzić jej pocztę, jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć. O ile jej nie spaliła.
Jesteś pewien, że to miłość? Powinno mnie to cieszyć, czy wręcz przeciwnie? O wiele pewniej bym się czuła, gdybym miała jakieś dane oraz obliczenia...
Dziękuję, Johny. Mam nadzieję, że i on zdaje sobie z tego sprawę.
Przygotowania są dopiero na etapie planów. Mam swoją wizję, a Daniel... Cóż, dzielnie wypełnia moje polecenia. Zastanawiam się, czy nie założyć sukni po babci i prababci, kwiaty są już w doniczce a reszta jakoś się ułoży, dobrze wiesz, że w tworzeniu planów jestem co najmniej dobra.
Właśnie... Widzisz, tata nie żyje, Boyle jest jaki jest, a na Keata wolę nie liczyć, bo ciągle mnie zawodzi... Nie chciałbyś odprowadzić mnie do ołtarza? Już się denerwuję, a co dopiero w takim dniu, byłabym spokojniejsza, gdybym miała obok kogoś, kogo nawet lubię... I kto złapie mnie, jeśli w połowie drogi dostanę zawału.
Dziękuję, Johny. Nawet nie wiesz, ile Twoje słowa dla mnie znaczą. Cieszę się, że jednak Cię znam, wiesz?
Ściskam,
Frances
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj 5 września 1957
Johny, nie uwierzysz w to, co teraz Ci powiem. MAM KUZYNÓW. To znaczy, wiedziałam, że ich mam, ale nie widziałam ich od lat i moja rodzina w ogóle nie utrzymywała z nikim kontaktu, chyba przez to, że no wiesz... magia i te sprawy, tak musiało być im łatwiej. Ale nie o to chodzi. Oni, a przynajmniej jeden z nich nie tylko żyje i ma się chyba dobrze, ale też jest czarodziejem i zna Macmillanów! Rozumiesz? Wpadłam na niego dzisiaj, gdy odwiedzał pana Anthony’ego.
Wciąż nie mogę w to uwierzyć. To przynajmniej jedna dobra wiadomość w tym ponurym czasie.
Wciąż nie mogę w to uwierzyć. To przynajmniej jedna dobra wiadomość w tym ponurym czasie.
Trzymaj się ciepło,
G. But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj Wrzesień 1957
Johny, mieszkając w Londynie chyba po prostu nie miałam jak ich spotkać. Nie wiem o nim wiele. Widzieliśmy się zaledwie kilka chwil, ale sprawia sympatyczne wrażenie. Wyciągnę z niego ile się da, ale w trakcie obiadu, na który mnie zaprosił. Poprosiłam Kerry, aby poszła ze mną. Przyjaciółka nie powinna wzbudzać żadnych podejrzeń, a będę się pewniej czuła. Sam rozumiesz.
Wydaje mi się, że… dobrze. Był zdziwiony, ale raczej pozytywnie. Mimo tego, boję się, że się nie dogadamy. Może łączy nas krew, Johny, ale mimo wszystko teraz to już dorośli i obcy mi ludzie. Nie dzielimy wspólnego dzieciństwa ani nawet rodzinnych wspomnień, bo nie miałam kontaktu nawet z dziadkami. Ale mam nadzieję, że mimo całej tej sytuacji w Anglii i w ogóle… jakoś to się ułoży.
Wydaje mi się, że… dobrze. Był zdziwiony, ale raczej pozytywnie. Mimo tego, boję się, że się nie dogadamy. Może łączy nas krew, Johny, ale mimo wszystko teraz to już dorośli i obcy mi ludzie. Nie dzielimy wspólnego dzieciństwa ani nawet rodzinnych wspomnień, bo nie miałam kontaktu nawet z dziadkami. Ale mam nadzieję, że mimo całej tej sytuacji w Anglii i w ogóle… jakoś to się ułoży.
Ściskam,
G. But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj Frances Burroughs
Kochany Bażanciku, Co masz na myśli przez odpowiednia? Taką, jaką miałam na sobie gdy pływaliśmy w stawie czy bardziej elegancka?
Na Merlina, nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę pytać Cię o jakiekolwiek rady powiązane z podobnymi sprawami. Co gorsza, uważam, że chyba lepszego doradcy nie mogłabym znaleźć. Twoje słowa są zawstydzające, postaram się jednak wziąć je sobie do serca. Dziękuję.
Próbowałam namówić Philippę, żeby mnie z nim poznała, nie chciała jednak się zgodzić... A to wydaje mi się niezwykle podejrzane, nie sądzisz? Żadne z nas nie wie, kim ów kawaler jest. Daj znać, jeśli znajdziesz coś ciekawego, może uda nam się rozwiązać zagadkę.
Dziękuję, również mam nadzieję, że Twoja teoria się potwierdzi. Nigdy nie sądziłam, że ślub wiąże się z tyloma obawami, w ostatnich tygodniach przerobiłam je chyba wszystkie.
Zdaje i to od dawna, chociaż przed nami takie szczegóły jak wybór zastawy, serwet bądź dekoracji stołów - jeśli i przez to przejdzie równie dzielnie, będę mogła być w pełni z niego dumna. Powinno się, właśnie z tego powodu planuję przerobić suknię, która jest w rodzinie od dawna, mam nawet pomysł, jak wyciąć koronki. Mam nadzieję, że jak mnie zobaczysz, również uznasz, że wyglądam zjawiskowo.
I ja płaczę, czytając Twoją odpowiedź. To niezwykle wiele dla mnie znaczy, aż nie wiem, w jaki sposób powinnam Ci dziękować... Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszy mnie fakt, że będziesz wtedy przy mnie. Poinformuję Cię o wszelkich szczegółach, gdy już uda mi się nad wszystkim zapanować.
Na Merlina, nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę pytać Cię o jakiekolwiek rady powiązane z podobnymi sprawami. Co gorsza, uważam, że chyba lepszego doradcy nie mogłabym znaleźć. Twoje słowa są zawstydzające, postaram się jednak wziąć je sobie do serca. Dziękuję.
Próbowałam namówić Philippę, żeby mnie z nim poznała, nie chciała jednak się zgodzić... A to wydaje mi się niezwykle podejrzane, nie sądzisz? Żadne z nas nie wie, kim ów kawaler jest. Daj znać, jeśli znajdziesz coś ciekawego, może uda nam się rozwiązać zagadkę.
Dziękuję, również mam nadzieję, że Twoja teoria się potwierdzi. Nigdy nie sądziłam, że ślub wiąże się z tyloma obawami, w ostatnich tygodniach przerobiłam je chyba wszystkie.
Zdaje i to od dawna, chociaż przed nami takie szczegóły jak wybór zastawy, serwet bądź dekoracji stołów - jeśli i przez to przejdzie równie dzielnie, będę mogła być w pełni z niego dumna. Powinno się, właśnie z tego powodu planuję przerobić suknię, która jest w rodzinie od dawna, mam nawet pomysł, jak wyciąć koronki. Mam nadzieję, że jak mnie zobaczysz, również uznasz, że wyglądam zjawiskowo.
I ja płaczę, czytając Twoją odpowiedź. To niezwykle wiele dla mnie znaczy, aż nie wiem, w jaki sposób powinnam Ci dziękować... Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszy mnie fakt, że będziesz wtedy przy mnie. Poinformuję Cię o wszelkich szczegółach, gdy już uda mi się nad wszystkim zapanować.
Ściskam,
Frances
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj 25 września 1957
Panie Bojczuk, jak zapewne doszło do Pana uszu, nasza rodzina przeżyła w ostatnim czasie olbrzymią stratę. Zgodnie z tradycją Szlachetnego i Starożytnego Rodu Blacków, poszukujemy osoby która będzie w stanie uwiecznić jego wizerunek na portrecie, który zawiśnie w naszej rodowej posiadłości.
Został mi Pan polecony z zaufanego źródła, stąd moje pytanie. Czy byłby Pan skłonny zadbać o odpowiednie honory dla lorda Alpharda Blacka i uwiecznić jego wizerunek dla naszych potomnych? Lady Aquila Black
Został mi Pan polecony z zaufanego źródła, stąd moje pytanie. Czy byłby Pan skłonny zadbać o odpowiednie honory dla lorda Alpharda Blacka i uwiecznić jego wizerunek dla naszych potomnych? Lady Aquila Black
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Majtek
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy