Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent
Bezimienna wyspa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Zahamowanie dalszego upływu krwi powiodło się. Otwarta rana zwolniła toczyć krew nieprzytomnego Rosiera, co Zachary przyjął z satysfakcją. Uchronił przyjaciela przed śmiercią w tym miejscu – odsunął w czasie, nie miał złudzeń. Nie wiedział na jak długo, ale zamierzał zrobić wszystko, by przeżył. Nie względu na Tristana czy Czarnego Pana, nawet nie przez wzgląd na samego Mathieu. Osobista zażyłość Shafiqa okazała się grać w tym wypadku największą rolę, kiedy delikatnym, wyjątkowo ostrożnym ruchem jął naciągać uszkodzoną skórę wokół źródła problemu.
Wzrok uniósł, słysząc pytanie. Choć próbował zachować pełnię obojętności oraz cały, praktykowany latami, profesjonalizm, to przez twarz przebiegł cień wątpliwości, gdy spojrzał w oblicze nestora Rosierów. Przygaszone spojrzenie nie wyglądało optymistycznie tak jak wyraz twarzy, ale słowa Zachary'ego, wbrew temu wszystkiego, brzmiały pewnie.
— Nie poskładam go tutaj — to niemożliwe, odpowiedział. — Zaklęciami mogę jedynie doraźnie go wspomóc, ale to nie obejdzie się bez nici i igły — zerknął na podłużną ranę, wyobrażając już sobie bliznę, która pozostanie z Mathieu. Odjął spojrzenie od Tristana przekonany, że odpowiedź była wystarczająca, po czym ponownie skupił się na ratowaniu przyjaciela.
— Purus — wyszeptał kolejne zaklęcie, raz jeszcze wykonując ostrożne ruchy różdżką w pełnym skupieniu. Kolejny ważny krok, jeden z wielu, jakie miał jeszcze wykonać, tylko już nie tutaj. Zerknął na Tristana, spoglądając na niego przez dłuższą chwilę z zaciętością, by zażądać odpowiedzi, co takiego się tutaj działo. Nie podjął jednak tej próby. Doskonale wiedział, dlaczego tutaj byli, a ta oczywistość wydała się idiotyczna w tej samej chwili, w której o niej pomyślał. Dlatego w ciszy jedynie patrzył na nestora Rosierów, aż cicho odchrząknął, upewniając się, że nie przerwał mu w rzucaniu skomplikowanych zaklęć zabezpieczających.
— Co z tobą? — Zapytał otwarcie, powoli zabierając się za przesuwanie bezwładnego ciała przyjaciela na dywan. Samodzielnie, nie będąc wyjątkowo silnym, zdawało się trwać wieki i jeszcze dłużej, nim połowę ciała wcisnął pod miękkie włosie. Wierzchem dłoni dotknął jeszcze czoła Mathieu, z czystej praktyki porównując temperaturę ciała. Bez satysfakcjonującej odpowiedzi.
I don't care about
the in-crowd
'k100' : 61
Przesuwał różdżką powoli, kreśląc nią odpowiednie gesty, rezonował magię wyspy, składał cząstki jedna po drugiej, tworzył obraz, który zaburzy możliwości walki w tym miejscu, dbając o to, by zawierucha przede wszystkim objęła centrum wyspy, jej punkt obserwacyjny. Inferius były stworzeniami, które miały zatrzymać pierwszą falę, prawdziwie poważna walka rozegra się tutaj - i musiał zrobić wszystko, by walka ta została możliwie jak najmocniej utrudniona. Uważnie rozglądał się wóczas po okolicy, upewniając się, że na wyspie nie pozostał już nikt żywy i że - przede wszystkim chyba - nic więcej, żaden przedmiot, wskazówka, nie umknęły jego oczom. Trudno stwierdzić, ile czasu mu to zajęło, kilkanaście, może kilkadziesiąt minut, w trakcie których Zachary zajmował się Mathieu - kiedy skończył, jego kuzyn leżał już na dywanie Shafiqa. Skinął głową Zachary'emu, kiedy skończył, na znak, że słyszał jego słowa. Zdolności uzdrowicielskie czarodzieja cenił sobie bardzo wysoko, dlatego też przyjął jego słowa bez wątpliwości, nie zadając też zbędnych pytań. Jeśli Zachary uważał, że potrzebował lepszych warunków, w istocie tak musiało byc.
- Jest stabilny? - zapytał, bo choć tyle musiało mu starczyć, niepewny wyraz na twarzy Zachary'ego nie napawał radością, ale wróżenie z kart też nie miało żadnego sensu - należało czym prędzej przenieść się do Dover i pozwolić Shafiqowi działać. Mathieu był przecież silny, wytrzyma. Da sobie radę. - Potrzebna jest hospitalizacja czy wystarczy powrót do Chateau Rose? - zapytał medyka, rozmyślając nad trasą podróży. - Do Londynu może zabrać nas świstoklik - Jeśli będzie to konieczne, nie musiało przecież wcale być.
- Jestem cały - odparł zdawkowo, sięgając lewą dłonią prawego ramienia, by podciągnąć rękaw czarodziejskiej szaty. Rana wciąż budziła bolesność. - To zostało mi po ogniu - powiadomił, przenosząc spojrzenie na Shafiqa, ślad po silnym oparzeniu wił się między innymi, zapewne starszymi i mocniej zabliźnionymi, pozostałościami po smoczym ogniu. - Posiliłem się energią czarodziejów, którzy tu byli, ale to nie zniknęło - mówił dalej, nie czuł słabości, nie był znużony, był w stanie dość sprawnie poruszać ręką - ale rana wydawała się niepokojąca. Ufał wiedzy Zachary'ego - właśnie on mógł ocenić to najlepiej. Wkrótce dołączył na nich na dywanie i razem odlecieli w kierunku Dover.
zt x3 -> lecimy do chateau rose
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tajemnicza wyspa nie pierwszy już zwraca Waszą uwagę - oddalona od brzegów Kent, odgrodzona śmiertelnymi falami, słynąca z pochłaniania każdego, kto tylko chciał się na nią dostać, stanowi zagadkę do odkrycia. Niegdyś we władaniu rodziny Fancourt aktualnie należy podobno do zamożnego kupca, który przechowuje tam swoje dobra. Sam Minister Magii wyraził chęć posiadania wyspy mającej być istotnym miejscem do kontroli handlu oraz wypatrywania francuskich statków przybywających do angielskich brzegów. Wyspa została przejęta, stanowiąc silny punkt kontrolny dla zwolenników Czarnego Pana. Posterunek tym samym blokował jednen z głównych szlaków przemytniczych, którymi uciekają mieszkańcy Wielkiej Brytanii.
Lokacja pozostaje pod kontrolą Rycerzy Walpurgii.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Aby wykryć Zawieruchę, należy rzucić Carpiene z mocą 85 oczek.
Aktywacja Zawieruchy wywołuje efekt zgodny z jej opisem z listy zabezpieczeń.
WYKLUCZONA
Zakon Feniksa: Anomalie dawno przeminęły, a jednak otoczenie wyspy zdaje się być jedną wielką aberracją. Dotarcie do wyspy nie jest więc takie proste - teleportacja z jakichś powodów nie działa, a jedyną drogą okazuje się być drewniana łódka przypięta do brzegu. Postanawiacie więc podjąć ryzyko i spróbować przebić się przez szalejące fale. Nie znacie tych toni, nie wiecie też, czy Rycerze w jakiś sposób zdołali okiełznać fale, poddając ich swojej woli. Potężne podmuchy wiatru prawie wywracają łódź. Postaci bez biegłości żeglarstwa na start otrzymują -30 PŻ.
Gdy wydostaniecie się już na brzeg i uporacie z pułapkami, na Waszej drodze staną inferiusy, patrolujące wybrzeże. Trzy gnijące, rozpadające się ciała, atakują Was bezlitośnie.
Postać, która pojawi się w wątku jako pierwsza, kieruje inferiusem A, postać, która pojawi się jako druga, kieruje inferiusem B, postać, która pojawi się jako trzecia (lub pierwsza, jeżeli w wątku są tylko dwie postacie), kieruje inferiusem C.
Inferius A ma żywotność równą 300 PŻ, statystykę sprawności równą 60 i statystykę zwinności równą 60.
Inferius B ma żywotność równą 270 PŻ, statystykę sprawności równą 54 i statystykę zwinności równą 54.
Inferius C ma żywotność równą 255 PŻ, statystykę sprawności równą 51 i statystykę zwinności równą 51.
Inferiusy atakują wszystkie postaci po kolei, naprzemiennie silnym i potężnym ciosem, i unikają zaklęć zawsze wtedy, kiedy jest to konieczne. Skuteczne będą na nich wyłącznie zaklęcia, które w efekcie wywołują poparzenia.
Rolę inferiusów broniących tego terenu może przejąć również dowolny Rycerz przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Zakonnikami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi powyżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.
Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Strona 25 z 25 • 1 ... 14 ... 23, 24, 25
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent