Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet
AutorWiadomość
Gabinet [odnośnik]27.10.17 14:18
First topic message reminder :

Gabinet

Należał do poprzedniej właścicielki i wciąż pozostało tu po niej większość elementów wyposażenia. Dużą część jego niewielkiej, ciasnej przestrzeni zajmuje stare, proste biurko z krzesłem, kilka szafek i regałów. Charlene czasem zaszywa się tu, szukając samotności, trzyma tu też sporą część swoich bardziej naukowych książek, więc niejako zaadaptowała to pomieszczenie na swoją miniaturową bibliotekę. Panująca w gabinecie cisza sprzyja lekturze.

[bylobrzydkobedzieladnie]




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?


Ostatnio zmieniony przez Charlene Leighton dnia 18.03.19 18:17, w całości zmieniany 1 raz
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton

Re: Gabinet [odnośnik]28.03.19 10:48
Kajka pokiwała głową na znak zrozumienia. Już miała zresztą stwierdzać, że ją – zamiast porządnej pracy w Mungu – zatrzymywały ciągłe koncerty, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Szczerze? Nie czuła się na siłach, żeby przyrównywać jedno do drugiego i wolała po prostu siedzieć cicho. Zresztą, porównanie między nią a Charlie w ogóle nie do końca istniało: Findlayówna wylądowała w tym worku, który podpisano "zero planów na przyszłość", w przeciwieństwie do swojej znajomej. Cieszyła się, że nie skończyło się żebraniem na ulicy ani życiem na łasce rodziców (tudzież niedoszłego męża), ale zawsze mogło być lepiej. Teraz, wciągnięta do Zakonu Feniksa, miała na lepsze jutro trochę więcej nadziei. Szkoda tylko, że nie miała jeszcze okazji dowiedzieć się, kto z jej znajomych również należał do tajemniczego zrzeszenia: może w takim wypadku rozmowa z Charlie nie składałaby się z dwóch oblicz?
Caileen przytaknęła na pytanie o Meg.
Mugolką – sprecyzowała odpowiedź – Pomagam jej przejść przez całe to zamieszanie, bo inaczej musiałaby z tym sobie radzić całkiem sama. Lepiej żeby demolowała mi dom, niż żeby miał ją znaleźć ktoś... no, sama zresztą wiesz – urwała, nie chcąc być zbyt dosłowną. Wiedziała, że Charlene nie była przeciwniczką ludzi niemagicznych, ale już od jakiegoś czasu nie czuła się zbyt pewnie, mówiąc o swoich rządowych niechęciach. Słuchała z kolei nad wyraz chętnie: zwłaszcza o urazach psychicznych i leczeniu ich przez eliksiry uspokajające. Wpadła na pomysł, żeby zacząć dodawać coś takiego do lawendy, którą Meg piła wręcz nałogowo. Może niekoniecznie akurat eliksir uspokajający, a raczej nasenny – ot, o wilku mowa! – żeby na jakiś czas uciszyć anomalie. Zdawało jej się, że przez sen Attenberry nie wywoływała takich zawirowań w magii, jak będąc całkowicie rozbudzoną – zupełnie jak dzieci, o których właśnie wspomniała Charlie.
No dobra, to chyba rzeczywiście nie takie trudne – stwierdziła wreszcie – Myślisz, że mogłabyś pożyczyć mi tę księgę na jakiś czas? Pospisywałabym sobie najważniejsze rzeczy, żeby wiatr z głowy nie powywiewał – zażartowała, choć prośbę postawiła w pełni szczerze i z zamiarem.
Caileen Findlay
Caileen Findlay
Zawód : muzykantka / alchemik
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
through faith united
in unity, undefeated
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6825-caileen-findlay#178275 https://www.morsmordre.net/t6847-donald-macwillavry#178931 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-pokatna-22-3 https://www.morsmordre.net/t6849-skrytka-bankowa-nr-1706#178938 https://www.morsmordre.net/t6848-c-findlay#178932
Re: Gabinet [odnośnik]28.03.19 14:54
Charlie nie zamierzała jej umniejszać ani krytykować jej wyborów, ani porównywać, która praca jest bardziej wartościowa. Nigdy nie wywyższała się z powodu tego, co robiła, choć oczywiście była ze swojej pracy dumna, bo wykonywała ją z powołania, a nie tylko dla zarobku. To była najważniejsza istota tego wszystkiego, robić coś dlatego, że się kochało to robić a nie dlatego, że było się zmuszonym i każdy dzień był udręką, złem koniecznym. Miała to szczęście, że jej udało się jeszcze w szkole wymyślić plan na siebie i potem konsekwentnie go zrealizować, ale czasem życie pisało różne scenariusze. Kto wie, może gdyby dorastała w innej rodzinie i nie miała takich, a nie innych wzorców wybranie alchemii wcale nie byłoby tak oczywiste i naturalne?
Nie wiedziała, że Caileen dowiedziała się o Zakonie. Gdyby tak było, mogłyby porozmawiać o pewnych sprawach bardziej szczerze, ale nie miała tej wiedzy i musiała ukrywać przed nią fakt, że poza pracą dla Munga prowadziła też dodatkową działalność alchemiczną na rzecz tajnej organizacji walczącej o lepsze jutro.
Nie miała nic przeciwko mugolom. Nie znała ich świata, nie miała okazji go poznać, ale nie gardziła niemagicznymi, rozumiejąc że również mieli na tym świecie swoje miejsce, podziwiała także ich kreatywność, za sprawą której doskonale radzili sobie bez magii. Współczuła im także ciężkich doświadczeń z anomaliami, które wywróciły ich poukładaną rzeczywistość do góry nogami. Czy w ogóle będzie się dało odwrócić to wszystko, nawet jeśli misja Zakonników w Azkabanie się powiedzie? Czy uda się przywrócić światu mugoli spokój?
Zdziwiła się jednak, jak mugolka trafiła do domu Caileen.
- Skąd ją znalazłaś? – zapytała. – Wiem. To dobrze, że jej pomagasz. Mam nadzieję, że z twoją pomocą jakoś sobie radzi, dla ludzi którzy nie wiedzieli o magii poznanie jej w taki sposób musi być koszmarem. – W końcu anomalie były magią rodem z najgorszych koszmarów, a mugole nie panowali nad zjawiskami, które miały miejsce wokół nich, nie wiedzieli, skąd się wzięły, a które stanowiły dla nich niebezpieczeństwo.
Opowiedziała Caileen o urazach psychicznych i kojących je eliksirach oraz o ich odpowiednim dawkowaniu tak, jak wcześniej opowiedziała o dawkowaniu maści i prostych wywarów na rany i poparzenia. Starała się nie zapomnieć o niczym, co mogłoby być istotne w dawkowaniu podstawowych medykamentów, nie tylko w przypadku będącej pod opieką mugolki, ale również innych sytuacji, w których to Caileen lub ktoś w jej otoczeniu mogliby potrzebować eliksirów.
- Jasne, pożyczę ci ją – zgodziła się. – Możesz odesłać mi ją sową, gdy już przeczytasz, chyba że będziesz chciała wpaść osobiście, to oczywiście nie pogniewam się. Najłatwiej przyswoisz to wszystko, gdy pochylisz się nad książką w domowym zaciszu i utrwalisz to, co ci powiedziałam, książka opisuje poszczególne rodzaje chorób i urazów, a także sposoby leczenia ich eliksirami znacznie dokładniej.
Przesunęła książkę w stronę Caileen. Sama aktualnie jej nie potrzebowała, bo miała tę podstawową wiedzę w głowie i potrafiła jej używać. Przyswoiła zawartość tej pozycji na pierwszym roku alchemicznego kursu. Caileen jeszcze mogła się przydać, skoro postanowiła podszkolić się w anatomii i dawkowaniu mikstur.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Gabinet [odnośnik]29.03.19 9:12
Kajka musiała się chwilę zastanowić nad tym, w jaki sposób rzeczywiście poznała Meg. Całą ich znajomość przyćmiewał teraz "etap łańcuchowy" i późniejsze rozstania i powroty, a więc geneza wyleciała jej z głowy. Gdy już jednak powróciła, nie skąpiła sobie wyraźności i szczegółów.
Chyba wychodziłam wtedy po zakupy – wspominała – Zdaje mi się, że zobaczyłam ją na bruku przed swoją kamienicą, ale nikt nie chciał do niej podejść, bo była jeszcze w połowie przytomna i magia trochę wokół niej wariowała. Wzięłam ją do mieszkania już wtedy, parę miesięcy temu, zaopiekowałam się i w sumie zdołałyśmy się trochę polubić, ale w końcu jedna z tych anomalii... no, mówiłam ci już o tym, po prostu zatrzymała mi serce. Meg wtedy zwiała, ale po drodze sprowadziła pomoc. Później, jakoś pod koniec września chyba, pojawiła się z powrotem na mojej klatce schodowej i przyznała się, że nie bardzo sobie poradziła. Teraz już nie spieszy jej się do uciekania – uśmiechnęła się szeroko, choć bardziej sama do siebie, zadowolona z dobrych uczynków – Robimy co możemy. Jest w miarę śmiesznie, już raz potłukła mi większość naczyń i zabiła wszystkie rośliny, ale tak długo jak nie robi krzywdy sobie albo mi, tak długo wszystko jest w porządku.
I chyba rzeczywiście było, wbrew wątpliwościom, które Kajka miała przy spotkaniu z Susanne. Mieszkanie nie stało puste, ktoś poza Tujką wreszcie tchnął w nie życie i przynajmniej nie marudził na wygrywanie gitarą przez większość czasu, gdy Kaja siedziała u siebie w pokoju. No i, rzecz jasna, zawsze mogły obrócić magiczne szkody w jakiś nowy, wewnętrzny żart, tak jak czekoladowe żaby albo latające czajniki.
Findlayówna nie stawiała oporów przed przejściowym powrotem do wykładów, uważnie słuchając (jak zresztą za każdym razem przy tym spotkaniu) i przyswajając wszystko, co na ten moment mogła. Gdy zaś księga została przesunięta w jej stronę, wzięła ją pod ramię i wstała, uśmiechając się do Charlie raz jeszcze.
Pewnie, pani profesor – podrażniła się, podchodząc do dziewczyny – Jeśli burza nie ustanie, raczej oszczędzę Donaldowi męczarni. Dziękuję ci raz jeszcze, ratujesz tu dwa życia – stwierdziła, ściskając Leightonównę z całej przeplatanej wdzięcznością siły i skierowała się do wyjścia. Nie można powiedzieć, żeby była zachwycona perspektywą wracania na zewnątrz, ale nie miała innej opcji. Ubrała się z powrotem, wzięła miotłę do ręki i westchnęła ciężko, stając przed drzwiami.
Trzymaj się, Charlie! – rzuciła na odchodne i odleciała z powrotem na Pokątną, gdy tylko znalazła się na zewnątrz. Pożyczoną książkę trzymała schowaną pod płaszczem, mając nadzieję, że nie będzie musiała ryzykować anomalii na wysuszenie jej już w domu.

zt.
Caileen Findlay
Caileen Findlay
Zawód : muzykantka / alchemik
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
through faith united
in unity, undefeated
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6825-caileen-findlay#178275 https://www.morsmordre.net/t6847-donald-macwillavry#178931 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-pokatna-22-3 https://www.morsmordre.net/t6849-skrytka-bankowa-nr-1706#178938 https://www.morsmordre.net/t6848-c-findlay#178932
Re: Gabinet [odnośnik]29.03.19 13:42
Charlie uśmiechnęła się, słuchając tej opowieści. Caileen wykazała się dużą empatią i wrażliwością, wyciągając ręce do osamotnionej mugolki miotającej anomaliami, na które nie miała wpływu. Nie każdy by się na to zdecydował, zwłaszcza w tych czasach, i zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt coraz powszechniejszych antymugolskich uprzedzeń. Kto zaryzykowałby swoim bezpieczeństwem? Nawet Charlie nie miałaby odwagi sprowadzić pod swój dach chodzącej anomalii, choć pewnie zatroszczyłaby się jakoś o bezpieczeństwo samotnej, zagubionej osoby, bo nie potrafiłaby przejść obok niej obojętnie.
- To było bardzo odważne, choć ryzykowne – powiedziała, słysząc o skutkach anomalii wywołanych przez nieświadomą tego mugolkę. Niemniej jednak w jej spojrzeniu widać było podziw dla tego, co zrobiła Caileen, że mimo ryzyka i niebezpieczeństwa pomogła w potrzebie i udzieliła schronienia Meg. – Mam nadzieję że teraz już jest lepiej, ale eliksiry i znajomość anatomii na pewno się przydadzą, gdyby znowu doszło do jakiegoś wypadku z anomaliami.
Przezorny zawsze ubezpieczony, wiedzę warto było mieć, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda. Z tego założenia wychodziła Charlie, dlatego starała się kojarzyć przynajmniej podstawy różnych dziedzin, nie zamykała się wyłącznie na eliksiry i astronomię, ignorując wszystko poza tym. Była mądra i wszechstronna, i dążyła do tego, żeby wiedzieć i umieć jeszcze więcej. Pytanie tylko, czy zdąży? Czy w ogóle przeżyje tę wojnę, która nadeszła i czy doczeka spełnienia swoich marzeń o zostaniu naukowcem i stworzeniu jakiejś nowej receptury? Jej siostra była tak dobra w magii obronnej, a jednak zniknęła. Nie było jej od prawie miesiąca, co wciąż budziło w Charlie niepokój i tęsknotę za tym, by po prostu tu była.
- Jasne, w porządku. Jako że większość dnia spędzam w Mungu, najbezpieczniej szukać mnie tutaj po południu lub wieczorami – zaznaczyła; spotkanie jej tu w środku dnia było raczej rzadkością, bo Charlie była osobą bardzo zapracowaną. Zwykle zjawiała się w Mungu wcześnie rano i wychodziła po południu. Wracała do domu a potem zwykle albo się uczyła, albo zaczynała drugą pracę. Poza kotami i tak nie miała żadnego towarzystwa, odkąd zabrakło Very, czasem tylko wpadała do sąsiadki lub spotykała się z kimś z przyjaciół. – Jakbyś napotkała jakieś problemy, zarówno z anatomią, dawkowaniem jak i warzeniem trudniejszych lekarstw, to daj mi znać, postaram się pomóc.
Uścisnęła ją, znowu obdarzając uśmiechem. Cieszyła się, że mogły się spotkać i porozmawiać, nawet jeśli przez większość spotkania robiła jej wykład na temat chorób, urazów, skutków anomalii i dawkowania eliksirów leczniczych.
- Ty też się trzymaj i bądź ostrożna – rzekła na pożegnanie, odprowadzając ją do drzwi. Kiedy Caileen opuściła jej dom, wróciła do swoich zajęć, starając się ignorować nieznośną ciszę, pustkę i poczucie braku, które towarzyszyło jej nieustannie od dnia zniknięcia siostry.

| zt.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Gabinet [odnośnik]24.07.19 20:38
| 2-4.01

Charlie także postanowiła skorzystać z możliwości wzmocnienia swojej różdżki. Naprawiła z sukcesem tylko dwie anomalie, ale miała nadzieję, że to wystarczy, by zebrać odpowiednią ilość materiału niezbędnego do jej wzmocnienia. Nie była pewna, jak dokładnie to działa, z procedurą była zapoznana tylko Poppy. Charlie najwyraźniej nie uznano za dostatecznie dobrą, by mogła znaleźć się w szeregach jednostki badawczej, choć naprawdę o tym marzyła. Nie nadawała się do walki, jej główną siłą była wiedza i umiejętności alchemiczne.
Kiedy w Anglii szalały anomalie praktycznie nie używała różdżki, sięgała po nią tylko wtedy, kiedy było to niezbędne. Ale skoro groźba anomalii została szczęśliwie i pomyślnie zażegnana, znów mogła czarować. Jeszcze pod koniec grudnia skontaktowała się z Poppy, by dowiedzieć się więcej na temat tego, co powinna zrobić, by pozyskać materiał do wzmocnienia różdżki. Uzdrowicielka opowiedziała jej o procedurze rozbudzania magii i pozyskiwania cząsteczek pyłu osiadłego na miejscach naprawionych anomalii, który miał zawierać drobinki rdzenia jej różdżki – rogu jednorożca. Charlie uważnie zapamiętała najważniejsze instrukcje odnośnie tego, jak pobudzać magię i zbierać drobinki pyłu, który wytrącił się w naprawionych miejscach jako skutek pewnego błędu w metodzie naprawczej. Błędu, który można było wykorzystać na korzyść Zakonników i wzmocnić różdżki.
Miejscem, gdzie pierwszy raz w sposób udany naprawiła magię, była łazienka na trzecim piętrze Munga. Z oczywistych względów nie mogła przeprowadzić procedury w ciągu dnia, kiedy przez łazienkę regularnie przewijali się pacjenci i odwiedzający. Została więc w pracy po godzinach, co nie było w jej przypadku niczym niezwykłym, bo bardzo często zostawała dłużej. Choć po ustaniu anomalii Munga nie zatłaczali już czarodzieje uszkodzeni przez zepsutą magię lub burzę, to nadal było sporo pracy, przede wszystkim z warzeniem eliksirów dla ofiar przeziębień, upadków na oblodzonych chodnikach oraz innych typowych zimowych zajść.
Wieczorem, gdy większość pracowników poza niezbędnym personelem wróciła już do domów, a pacjenci pozostawali w swoich salach, udała się na trzecie piętro i wślizgnęła się do łazienki, która znowu była zwyczajną (choć obskurną) szpitalną łazienką i nie stanowiła zagrożenia dla każdego, kto tu wchodził. Rozejrzała się po wnętrzu, przypominając sobie jak kiedyś, w październiku, zakradła się tu z Rią. Był to z jej strony naprawdę odważny czyn, biorąc pod uwagę, że na co dzień była osobą zachowawczą i unikającą ryzyka, nie pchającą się z rozmysłem w paszczę niebezpieczeństwa. Nie mogła jednak znieść myśli, że w Mungu, tak blisko pacjentów, odwiedzających oraz pracowników czai się zagrożenie, jakim była ta anomalia. Do tej pory była zaskoczona jak udało im się pokonać tę złą moc, wystawiającą na próbę ich hart ducha oraz umiejętności. Ale najważniejsze że się powiodło i od tamtego czasu do łazienki powrócił spokój.
Zgodnie ze wskazówkami Poppy rozbudziła magię tego miejsca. Pył zawierający drobinki białej magii i rdzenia jej różdżki osadził się na pokrytych kafelkami ścianach i podłodze. Charlie ostrożnie zeskrobała go trochę do pustej fiolki, którą przyniosła ze sobą, starając się zebrać go odpowiednią ilość. Gdy uznała, że pyłu jest wystarczająco, by Poppy mogła zrobić z niego użytek, dokładnie zakorkowała fiolkę i schowała ją do torby. Później umyła ręce i przejrzała się w lustrze, gdzie odbijała się jej normalna, choć blada i nieco zmęczona po całym dniu pracy twarz. Makabryczne widziadła, które podsuwała anomalia, należały już na szczęście do przeszłości. Anomalii tu nie było i nie miało już nigdy być, dzięki powodzeniu misji w Azkabanie została uleczona całkowicie.
Opuściła łazienkę, a później Munga i wraz z pobraną próbką wróciła do domu. Do kolejnego miejsca, Wieży Astrologów, wybrała się dopiero następnego dnia po pracy. Na szczęście miała pewne znajomości wśród pracujących tam naukowców, bo była tam częstym gościem, szczególnie w czasach robienia kursu alchemicznego, ale i później przychodziła tam regularnie, by zgłębiać astronomiczne księgi i korzystać z zasobności tamtejszych pomocy naukowych. Gdyby nie to, że altruistyczne i idealistyczne zapędy kazały jej pozostać po kursie w Mungu, być może szukałaby zatrudnienia właśnie tutaj i pomagałaby w naukowych badaniach nad wpływem układu ciał niebieskich na warzenie mikstur i przemiany poszczególnych składników. Ale i tak żywo się nimi interesowała, dbając o to, by jej wiedza pozostawała szeroka i aktualna, choć ukierunkowana właśnie na eliksiry, a zwłaszcza te lecznicze, bo to je warzyła najczęściej.
Na szczęście spotkała starszego badacza, który ją dobrze znał, bo gdy była adeptką alchemii i dopiero uczyła się zaawansowanej astronomii nie raz i nie dwa pomagał jej i udostępniał literaturę, wykresy astronomiczne i aparaturę badawczą. Wiedziała, że może się do niego zwrócić z prośbą o pomoc, choć nie mogła mu zdradzić, co dokładnie musiała zrobić. By uzyskać swobodny dostęp do pomieszczenia, w którym niegdyś działała anomalia, a które po jej opanowaniu zostało przywrócone do użytku, powołała się właśnie na swoją pracę i konieczność skorzystania z aparatury badawczej, by sprawdzić coś niezbędnego jej do warzenia mikstur. Wieża astrologów dysponowała znacznie lepszym sprzętem niż ten, który ona posiadała w domu, więc nadal regularnie zdarzało jej się tu bywać i czasem z niego korzystać, dlatego starszy czarodziej nie wydawał się jej prośbą zdziwiony ani zaskoczony. Nie musiała silić się na kłamstwa i zmyślne wybiegi (w czym zdecydowanie nie była dobra), a jedynie przemilczała pewne kwestie. Pozwolił jej wejść do pomieszczenia i zostawił ją tam. I to miejsce Charlie dobrze pamiętała, choć zostało już doprowadzone do ładu i trudno było uwierzyć, że kiedyś szalała tu anomalia. Nie dostrzegła też ducha zmarłego badacza, choć ten mógł akurat nawiedzać jakieś inne pomieszczenie lub miejsce. Może ktoś zdążył go uświadomić, że jest martwy? Obrzuciła spojrzeniem aparaturę, która była bardzo użyteczna dla wszelkich pasjonatów astronomii i alchemii, a potem pobudziła magię; musiała się spieszyć, zanim ktoś tu wejdzie.
Cząsteczki pyłu rozbłysły szczególnie intensywnie w pobliżu stołu, na którym warzyła eliksir na polecenie ducha zmarłego badacza, a także na niektórych sprzętach. Zeskrobała go do innej pustej fiolki, wypełniając ją zebranym materiałem, który miał zostać oddany Poppy. Później starannie schowała fiolkę do torby, a następnie rzeczywiście skorzystała z tutejszych przyrządów i wykresów, by posprawdzać kilka rzeczy które i tak zamierzała sprawdzić, i to nad nimi zastał ją starszy astronom, gdy wrócił sprawdzić, jak sobie radzi. Porozmawiali jeszcze trochę o sprawach naukowych, a później Charlie pożegnała się; musiała jeszcze dotrzeć do Poppy i przekazać jej fiolki z pobranym pyłem z miejsc anomalii oraz swoją różdżkę.
Uzdrowicielka znajdowała się akurat w Londynie. Charlie aportowała się w okolicach jej mieszkania i resztę drogi pokonała pieszo. Znalazłszy się w środku przekazała badaczce obie fiolki z pyłem zawierającym cząsteczki niezbędne do wzmocnienia różdżki, pobrane według otrzymanych instrukcji. Oddała Poppy także swoją różdżkę, po którą miała powrócić gdy panna Pomfrey już dokona wzmocnienia rdzenia. Trochę dziwnie jej było bez niej, nawet jeśli przez ostatnie miesiące nie korzystała z niej zbyt wiele. Wykorzystała jednak ten czas, który miał upłynąć do zwrotu różdżki na naukę spraw teoretycznych. Czytała księgi dotyczące ingrediencji roślinnych, wertowała zielniki, a także atlasy astronomiczne i inne rzeczy, jednocześnie zastanawiając się, jak Poppy wtapia cząsteczki pobrane z anomalii w jej różdżkę, i czy rzeczywiście wpłynie to jakoś zauważalnie na rzucane czary.
Po różdżkę wróciła kolejnego dnia wieczorem, dowiadując się, że powinna ją jeszcze wypróbować, by mieć pewność że wszystko poszło tak, jak trzeba i różdżka dobrze współpracuje. Wróciła więc do domu, gdzie postanowiła wypróbować jej działanie rzucając proste zaklęcia. Przywołała kilka przedmiotów rzucając Accio, a potem unosiła je używając Wingardium Leviosa, wyczarowała stadko małych ptaszków za pomocą Avis, wyczyściła klatkę swojej sowy zaklęciem Chłoszczyść. Potem spróbowała czegoś trudniejszego, transmutując szklankę w mysz, a następnie cofając transmutację i czyniąc mysz z powrotem szklanką. Wypróbowała jeszcze parę czarów transmutacyjnych i obronnych, a na końcu skupiła się na swoich najszczęśliwszych wspomnieniach i wypowiedziała starannie „Expecto patronum”. Podobnie jak wtedy w Zakazanym Lesie, z jej różdżki wystrzelił utkany ze srebrzystej poświaty kot i przemknął przez pomieszczenie, napełniając je czystą, pozytywną aurą. Podczas rzucania tych wszystkich czarów, zwłaszcza pochodzących z dziedziny magii obronnej, Charlie mogła zauważyć, że różdżka rzeczywiście słucha się jej lepiej, więc teleportowała się znów w okolice mieszkania uzdrowicielki, by mimo dość późnej pory osobiście opowiedzieć jej o rezultatach testów i podziękować za pracę włożoną w ulepszenie jej różdżki.

| zt.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Gabinet
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach