Wydarzenia


Ekipa forum
Wejście do Ministerstwa
AutorWiadomość
Wejście do Ministerstwa [odnośnik]25.06.15 20:58
First topic message reminder :

Wejście do Ministerstwa

Każdy czarodziej, mimo że bez problemu korzystający z magii, musi dostać się w jakiś sposób do pracy. Większość przenosi się za pomocą Sieci Fiuu wprost do Ministerstwa; szczególnie lubują się w tym spóźnialscy, jednak przez możliwość przeciążenia w godzinach szczytu - przed rozpoczęciem zmiany i po jej zakończeniu - część czarodziejów zmuszona jest korzystać z innych form wejścia. Najczęściej używają tego ukrytego pod postacią publicznych toalet na kilku ulicach, teleportując się w jego pobliże lub zażywając porannej dawki ruchu w postaci spaceru. Pomimo różnych lokalizacji 'toaletowych wejść' tworzą się niewielkie kolejki, co stanowi wprost idealną okazję do poznania nowych osób z innych departamentów, skomplementowania sukienki koleżanki, czy też krótką wymianę zdań z kolegą z przeciwnej strony korytarza. Po przejściu przez toalety trafia się do długiego korytarza, gdzie ochrona sprawdza różdżki pracownikom, przez co kolejka tylko się powiększa - dlatego oddając się w niej plotkom lepiej uważać, kogo ma się wokół siebie.

Ministerstwo Magii jest chronione potężnymi zaklęciami, uniemożliwiającymi bezpośrednią teleportację do jego wnętrza.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście do Ministerstwa - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]18.05.19 7:24
13.12

Trzynaście lub więcej powodów znalazłoby się na to, by nie bawić się w animagię po pijaku. Jednym z nich był gniew Johnatana Bojczuka.
Wydarzenia z poprzedniej soboty zmyły się w niewyraźną plamę w pamięci Steffena. Odwiedził Bertiego w Ruderze i trochę sobie pili (Steffen bardziej) i potem wszedł tam Bojczuk, który też pił (jeszcze bardziej) i mówił coś o ślimakach. Owszem, przed miesiącem młody Cattermole miał nieprzyjemną przygodę ze Slugulus Erecto i wywarło to traumę na jego delikatnej psychice. Nie liczył na to, że starszy Cattermole - jego wybawca od ślimaków - utrzyma jęzor za zębami, ale już chyba wolałby aby Will doniósł mamie! Kazanie od rodzicielki na temat niepodejmowania się pracy łamacza klątw ("mamo, ale Slugulus Erecto to nie klątwa, tylko zaklęcie") byłoby znośniejsze niż świadomość, że o wszystkim dowiedział się ten plotkarz Bojczuk. W dodatku chciał to rozpaplać przy Bertiem, który był rówieśnikiem i najlepszym przyjacielem Steffena i przy Lanie, która umiała dochować dyskrecji, ale bywała bardzo złośliwa. Pod wpływem alkoholu, młody Cattermole bardzo wziął to do siebie i ze łzami w swoich brązowych oczach począł rozmyślać nad odwetem. Nie wiedział jednak za bardzo jak zemścić się na Bojczuku ani jakie są jego czułe punkty, więc wybrał najgłupszy plan z możliwych - próbę zdobycia informacji jako szczur...
Przemiana w szczura pod wpływem alkoholu nigdy nie była dobrym pomysłem i pojął to już na trzeźwo, gdy obudził się ze sporym kacem i ochotą na zjedzenie okruchów chleba z podłogi. Doszedł jednak jakoś do siebie (i do kuchni) i zapomniał o całej sprawie. W ten zimowy poranek myślał głównie o tym, że wypił trochę za mocną kawę i dobrze byłoby skorzystać z toalety.
Nie dane mu było jednak nawet ściągnąć spodni, bo z szaletu wyciągnął go Bojczuk! Co on tu robił?! Steffen zmarszczył brwi i wpatrywał się w artystę z głupią miną i rozpiętym rozporkiem.
-Co? - nie przypominał sobie, aby mu cokolwiek zabierał! Zirytowany tak jawnym pogwałceniem własnej prywatności (teraz się zestresował i już nie będzie mógł skorzystać z toalety, co zakłóci mu cały rytm dnia!), dodał jednak z butną kpiną:
-Jeśli chodzi o dziewczynę, to pomyliłeś sobie braci Cattermole! - głupio mu było przyznać, że to Will z ich dwójki był jednym, który zdolny był odbić laskę Bojczukowi, ale taka była smutna prawda. Poza tym to, bo co innego wyjaśniałoby gniew Johna...
...nagle Steffen pobladł i zapatrzył się w przestrzeń, a szczęka mu lekko opadła. Och. No tak. Może ten artysta wolno składa literki i doczytał do końca książki, gdy Steff zapomniał już dawno, że miał ją pod swoimi łapkami i w swoich rękach. Sam przeczytał Przygody Heńka kilka tygodni temu i spędził nad nimi bezsenną noc, nie mogąc doczekać się finału i z wypiekami na twarzy czytając ostatnie zdania w książce, opisujące....
....nieważne, ważne, że pamiętał siebie nad książką Bojczuka i satysfakcję płynącą z faktu, że chyba znalazł jego słaby punkt, i ochotę na zjedzenie papieru (szczury tak mają), ale chyba jednak zamienił się z powrotem w człowieka i...
...mrugał intensywnie, usiłując przypomnieć sobie, cóż tam nabroił po pijaku i rozpaczliwie przybrać niewinną minę, niewzbudzającą podejrzeń Bojczuka! Nie mógłby mu zresztą wyjaśnić, jak znalazł się w jego pokoju, Johnatan w końcu nie wiedział o takiej animagii. Steff nie wiedział jeszcze, że bardzo inteligentnie przyznał się do pogwałcenia własności osobowej Bojczuka swoim własnym podpisem!


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]30.06.19 16:05
Wciąż zaciskam pięść na ubraniu Stefka, drugą z kolei unoszę wysoko, jakbym chciał mu zaraz przyfasolić i to samo zresztą mówi moja totalnie poważna mina - brwi mam zmarszczone, podobnie jak nos, usta z kolei wygięte w wyrazie nieopisywalnego słowami gniewu.
- Kurwa, nawet mnie nie denerwuj! - wrzeszczę na niego, machając groźnie pięścią, bo zaraz serio podbiję mu oko i tyle będzie z naszej kulturalnej rozmowy. A zresztą gdyby chodziło o jakąś babę to bym najprawdopodobniej się nie wkurzał aż tak, bo po pierwsze to niespecjalnie się przywiązywałem do kobiet, po drugie nie bywałem zazdrosny i wreszcie po trzecie, najważniejsze, głosiłem hasła wolnej miłości i w ogóle róbta co chceta w trójkątach i kwadratach, a to powinno już mówić samo przez się.
- Nie udawaj niewiniątka, Cattermole! - cedzę przez zaciśnięte zęby, kilka razy machając niebezpiecznie pięścią, aż w końcu luzuję uścisk na betach Steffena i mu się daję normalnie wyprostować. Moją twarz wciąż zdobi ten sam totalnie zły wyraz. Zaciskam wargi w wąską kreskę, po czym sięgam do jednej z kieszeni płaszcza, by wyciągnąć zeń pogiętą kartkę papieru, którą z kolei rzucam w kierunku chłopaka z siłą, o którą pewnie mnie nawet nie podejrzewał. A JEDNAK! Trochę męskiego wigoru było w tych chudych ramionach.
- A to co niby?! Okradłeś mnie, a teraz strugasz głupa, Steff! Tak się nie będziemy bawić!... - i w jakimś dziwnym amoku, w którym się aktualnie znajduję, znowu się rzucam na chłopaka z łapami, bo może mi się go uda obezwładnić, albo coś w tym guście? Nie sądziłem co prawda, pomimo tego, że przecież byłem starszy, a co za tym idzie na bank Gringotta i silniejszy! Robię mu CZOCHRAŃCA, żeby nie myślał, że tak łatwo się mnie pozbędzie czy coś! Byłem w tym momencie zawzięty jak osioł i rozszalały jak dziki koń, albo inne dzikie zwierzę.
- Przyznaj się, to cię puszczę! - dodaję na koniec, wciąż go trzymając jakoś dziwnie, że jak tak dalej pójdzie to chyba go uduszę i panie świeć nad jego duszą, tyle z tego będzie.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]02.07.19 1:11
Steffen osłupiał - na swoje nieszczęście, bo padł ofiarą brutalnego i niesprawiedliwego (no dobra, całkiem sprawiedliwego ale nieproporcjonalnego do winy) ataku! Nie podejrzewał Bojczuka o taką siłę, ani zacięcie, ani nic!
-Puszczaj! - wysapał, desperacko rozważając w głowie swoje opcje. Mógł przemienić się w szczura, zastraszyć Johna inwektywami, lub obronić się upiorogackiem. Z uwagi na groźbę Azkabanu, własną godność i ryzyko anomalii (w tej kolejności), nie mógł użyć żadnej z tych metod! Cwany Bojczuk wiedział, kiedy i jak go zaatakować - pod własną pracą, pod Ministerstwem! Co za upokorzenie! Steffenowi pozostała do obrony tylko własna retoryka. I to szybko, zanim ściągnie na siebie uwagę znajomych.
-Przyznaję się, przyznaję! Zrobiłem to po pijaku, przepraszam! - wydyszał, wijąc się bezradnie w uścisku Bojczuka. W końcu zaprzestał gwałtownych ruchów, bo jeszcze się udusi! Nie spodziewał się, że tak nagle i gorzko przyjdzie mu płacić za popełnione po pijaku błędy. A najgorszym z tych błędów było podpisanie się!
-Uh....puszczaj, wiem gdzie schowałem tę stronę! - dodał błagalnie, chociaż nie miał pojęcia, co zrobił z brakującą kartką. -Zaprowadzę cię tam. - obiecał chytrze, kłamiąc jak z nut. W głowie desperacko odtwarzał wydarzenia tamtej nocy...
Chyba więcej niż raz przemieniał się w szczura, czyli wślizgnął się do pokoju Bojczuka, nabrał ochoty na zjedzenie jego książki, a potem przemienił w bardzo pijanego człowieka, wyrwał z książki ostatnią stronę i złożył na kartce krzywy i szyderczy podpis. Potem musiał zmienić się z powrotem w szczura aby wyjść z zamkniętego pokoju, czyli kartkę zapewne wziął do pyszczka i... i co? Pobiegł do własnego domu? A może zgubił kartkę po drodze? A może wciąż jest w pokoju Bojczuka? Chętnie by go spytał, czy dokładnie przeszukał swoje cztery kąty, ale teraz już nie mógł, bo przecież przyznał, że "wie", gdzie jest brakująca strona!
-I nie okradłem, tylko zażartowałem! Wciągająca ta książka, nie? Przepraszam no, zaraz odzyskasz swoją kartkę i dowiesz się, co było dalej! A jak jesteś taki niecierpliwy to sam ci opowiem! - kusił dalej, chcąc jak najprędzej odzyskać swoją wolność, oddać Bojczukowi jego własność i biec do pracy!



intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]05.07.19 16:01
- Aha! - dobrze chociaż, że się przyznał bez bicia... Znaczy z biciem, ale przynajmniej nie szedł w zaparte, że to nie on, a w ogóle to nie ma pojęcia o co mi chodzi. Wtedy adrenalina buzująca w żyłach chyba by zadziałała jak jakiś magiczny napój dający nadludzką siłę (podobno całe wieki wstecz warzono taki w Galii) i musiałbym go zmiażdżyć jedną tylko ręką, a tak, kiedy tak ładnie mnie prosił o litość, to wspaniałomyślnie postanowiłem go jednak puścić. Więc go wypuszczam z mojego pancernego uścisku, ale dłonie wciąż mam zaciśnięte w pięści, w razie gdyby chciał mi oddać, albo co gorsza wiać.
- Czyś ty ocipiał, Stefan - krzywię się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe! Jestem pewien na sto procent, że po tej akcji zostaną mi zmarszczki i będę wyglądał jak jakiś rodzyn. Słabo - Powiedz tylko jedno słowo, tylko kurwa jedno słowo o tym co było na końcu, a takiego ci kopa zasadzę, że ci się sokiem dyniowym z ceremonii przydziału odbije - grożę mu, ponownie wymachując pięścią, ale już się do żadnych rękoczynów nie posuwam. I tak już wyczerpałem limit na kolejne pięć lat, bo przecież gdzieś tam w środku byłem pacyfistą i wcale nie chciałem reagować agresywnie... Tylko czasem się po prostu nie dało! Oddycham ciężko, powtarzając sobie w myślach, że jestem oazą spokoju, kwiatem lotosu leniwie sunącym po niczym niezmąconej tafli wody. Że złość piękności szkodzi i po prostu trzeba wyluzować.
- No to prowadź, tylko żadnych sztuczek bo nie ręczę za siebie - zastrzegam, grożąc mu jednym palcem. Oj, nie chciał poznać prawdziwego gniewu Johnatana Bojczuka, skoro to co mu właśnie zaprezentowałem było tylko jego marną namiastką - Co ci w ogóle do tego kudłatego łba strzeliło, żeby se robić takie żarty? Nieśmieszne w ogóle! - cmokam ze złością i krzyżuję w końcu ręce na piersi, chociaż prawda była taka, że gdybyśmy się zamienili rolami, to pewnie bym zacieszał jak głupi albo jak szczur do sera, czy coś takiego.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]10.07.19 22:22
Steffen odetchnął z ulgą, gdy Bojczuk wypuścił go wreszcie z duszącego chwytu. Ten młodzian był nienormalny (jakby myszkowanie po jego książkach pod postacią szczura było zupełnie normalne)! Cattermole odsapnął i asekuracyjnie cofnął się o kilka kroków, pojednawczo wznosząc dłonie do góry (choć w istocie był gotów sięgnąć po różdżkę gdyby miał rzucić jakieś Protego czy coś!).
-Spokojnie, nic ci nie zdradzę! - choć nie wiedział, co byłoby w tym strasznego, bo sam lubił najpierw podczytywać zakończenia powieści. W dodatku sam opowiedziałby finał o wiele barwniej, niż suchy tekst na kartce!
No właśnie. Kartce. Spytany o lokalizację książki, Steffen zamyślił się w panice, albowiem nadal nic nie pamiętał, ale mgliście kojarzył smak papieru. Papier był dobry, nawet bardzo! Niczym okruszki na podłodze lub resztki sera. Nie był dumny ze swoich gustów kulinarnych w postaci animaga, ale nie mógł przecież wykluczyć pewnej strasznej możliwości...
-Bojczuk... - otworzył i zamknął usta, układając w głowie jakieś przekonujące kłamstwo. Na widok zawziętej miny Jonathana miał jednak we łbie pustkę, albowiem poczuł się trochę zastraszony. W dodatku biedny fan literatury zasługiwał na szczerość.
-Są dwie możliwości. - westchnął głęboko, na wszelki wypadek cofając się jeszcze o krok. -Albo jest w moim biurku w domu, albo...ją zjadłem. Znajdę ją albo odkupię, tylko wieczorem, do pracy idę!
Pozwolił Johnowi przyswoić tą straszną ewentualność, po czym dodał błagalnie.
-Przepraszampijanybyłem! - ale zaraz, czemu miał się kajać przed Bojczukiem? W końcu ukradł tę stronę, by bronić własnego honoru. -Więc na drugi raz nie dokuczaj mi i nie powołuj się na Willa, jak jestem pijany! - nastroszył się, marszcząc groźnie brwi. Mało, że starszy brat dokucza mu całe życie - nie dopuści, by robili to jeszcze jego koledzy! Co wolno Cattermolowi, to nie Bojczukowi. A nawiasem mówiąc to wspaniały pomysł, Willowi też mógłby kiedyś ukraść albo zjeść jakieś notatki. Wspaniały psikus, tyle że Johnatan zareagował nieco egzaltownie!


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]29.09.19 22:12
- No? - patrzę na niego wyczekująco, kiedy i on wlepia we mnie gały pełne prawdziwego przerażenia. Trochę to nawet było zabawne, bo nieczęsto ludzie patrzyli na mnie w ten sposób; zwykle to jednak ja byłem ofiarą, albo musiałem się tłumaczyć. Miło czasem stanąć po drugiej stronie.
- CO ZROBIŁEŚ?! - no teraz to mam ochotę się w łeb pacnąć tak z całej siły, że aż mi ślad na czole zostanie; albo najlepiej to Stefka tak pierdyknąć porządnie, żeby mu na wieki wieków takie durne pomysły wybić z tego jego potarganego łba - Czyś ty na głowę upadł, Stefan? Jak mogłeś zeżreć mi książkę? - ledwie jedną stronę, ale co tam - Czy cię nie karmią w domu? Trzeba było mówić, że jesteś głodny to bym ci zrobił zupę - wywracam oczami; pewnie byłaby ze sto razy gorsza niż papier, ale to nieważne! - Nie dramatyzuj, praca nie zając, nie ucieknie - marszczę nos. No cóż, miałem dosyć luźne podejście do tych spraw, w sensie do pracy... I pewnie właśnie dlatego byłem prawie że bezrobotny. Prawie, bo jednak ślęczałem nad kilkoma zleceniami, całkiem zresztą sporymi. Ale to było coś innego, gdybym miał siedzieć za biurkiem w ministerstwie to chyba bym się wolał pochlastać. Przesuwam dłonią po czole, po czym rozmasowuję skronie.
- Ja jebie, Stef, jak bardzo pijany musiałeś być, żeby zeżreć kawał papieru? - no bo we łbie mi się to nie mieściło, serio. Patrzę na niego wielkimi oczami - Aaaa, więc to o to chodzi? Przecież to tylko żarty były, od kiedy taki z ciebie wrażliwiec! - śmieję się, kręcąc lekko głową, a później zbliżam się do Cattermole'a, żeby go postukać w sam środek czoła - Skup się! Przypomnij sobie szczegóły tamtej nocy, bo nie wiem czy mogę cię puścić, czy jednak powinienem zabić - marszczę nos, ponownie zaciskając dłoń na jego płaszczu. No to opcje były dwie, jak się okaże, że kartka bezpiecznie spoczywa w jego biurku, to może sobie iść do tego przeklętego ministerstwa, ale jak faktycznie ją zeżarł, to chyba sobie będzie musiał załatwić jakieś l4 czy coś w tym guście! Zresztą nie będzie z tym problemu jak wreszcie z nim skończę!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]29.09.19 22:53
Nigdy nie sądził, że Bojczuk potrafi być tak groźny i nie chciał poznawać tego nieznanego oblicza. Nie chciał też, aby Jonathan poharatał mu jego własną, piękną buzię. Nie każdy ma takie powodzenie jak Bertie czy Will, Steff musiał desperacko chwytać się własnych atutów, na przykład niezłamanego nosa. Nie chciał się przekonać, jak wyglądałby ze złamanym.
-Nie książkę, tylko stronę! - wybełkotał obronnie. -No i nie pamiętam, czy ją zjadłem, pijany byłem! Johnny, jestem już spóźniony, muszę iść do pracy! - paplał, czując, że jego umiejętności z dziedziny kłamstwa i krasomówstwa bledną w porównaniu z furią zawiedzionego czytelnika.
Chociaż może przemowa trochę pomogła, bo Bojczuk zaczął się śmiać. Steff odetchnął z ulgą, odruchowo cofając się o krok i dumając nad możliwością ewakuacji. Nie ma szans, zjadł albo nie zjadł ten papier w stanie zupełnego upojenia (zjeść albo nie zjeść, oto było pytanie!), nie przypomni sobie tego teraz, taki zestresowany!
-Nie stresuj mnie, to nie pomaga sobie niczego przypomnieć! - wysapał, gdy Bojczuk znów chwycił go za poły płaszcza.
-Czekaj, pomyślę... - westchnął, marszcząc teatralnie brwi. Owszem, myślał - nad wyjściem z tej sytuacji.
Spojrzał bezradnie na Bojczuka, potem ponad jego ramię i...
-O PATRZ, tam stoi eksnarzeczona Willa i gapi się na nas! Podobałeś się jej kiedyś, wiesz?! - pokazał palcem na nieokreślony punkt za plecami Bojczuka. Wybacz mi, Shelto. Wiedział, że panna Vane bywała tutaj w ramach pracy i szczerze ją lubił, ale wydawała się dobrą przynętą. Za Bojczukiem nie znajdowało się oczywiście nic, poza ewentualnymi gapiami, ale Steff potrzebował tylko chwili nieuwagi.
Jeśli Johnny obrócił się przez ramię albo chociaż rozproszył, Steff zwinnie wywinął się z płaszcza i puścił biegiem przed siebie. Bojczuk został z całkiem fajnym trenczem w ręce, a Cattermole'owi zrobiło się zimno, ale czego się nie robi aby ocalić swój honor i nos. Przysięgał sobie, że odpokutuje swoją winę za zabranie Johnny'emu zakończenia książki, ale nie teraz. Chyba nic się nie stanie, jak Bojczuk poczeka osiem godzin, co nie?
Gnał przed siebie na oślep, chcąc wbiec w byle jaki róg, w którym mógłby zgubić Bojczuka i przemienić się w szczura.

rzucam na zwinność!
1 - potykam się o własne nogi i wywalam metr od Bojczuka
2-50 - biegnę tak, że możesz mnie dogonić
51-75 - biegnę szybko i nie możesz mnie dogonić
75-99 - wbiegam do bocznej alejki i zmieniam się w szczura
100 - wbiegam do bocznej alejki, zmieniam się w szczura i jest tam już stado moich szczurzych przyjaciół, bo znaleźli jakieś jedzonko. Zjem z nimi darmowe śniadanie i w razie czego obronią mnie przed jakimś rozwścieczonym człowiekiem!



intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]29.09.19 22:53
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 48
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście do Ministerstwa - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]02.11.19 12:30
Wywracam oczami, bo dla mnie to bez różnicy - jedna strona czy dziesięć, to nie zmienia faktu, że musiał być kompletnie nabzdryngolony. W sumie jak o tym myślałem, to nawet trochę zabawne... gdybym tylko skończył wcześniej, to mógłbym nawet sam mu te strony podawać i dopingować - jeszcze jedna! jeszcze jedna!... a teraz okładka, Steff, no dajesz!... Wyobraziłem to sobie i była to naprawdę prześmieszna wizja. Cień uśmiechu pałęta się po moich ustach, ale w tej sytuacji, kiedy przecież byłem totalnie WKURZONY, nie miałem prawa się uśmiechać! Więc marszczę brwi, przywołując na twarz poprzedni, zły wyraz.
- No? - pospieszam go trochę, mocniej zaciskając palce na jego kołnierzu. Niechaj więc myśli! Szybciej, szybciej!... A później dzieje się coś dziwnego - wiadomo, że jak tylko Cattermole wrzeszczy mi do ucha, to obracam się za siebie, ba! Już nawet układam usta w powitanie i wyciągam je w czarującym uśmiechu, coby zaraz przywitać Sheltę jak należy i może jej się poskarżyć jaki to brat jej byłego jest nieznośny, ale... cholera, nie wierzę, że dałem się nabrać! Czuję jak sylwetka Steffa wysuwa się z płaszcza, ale zanim zdążę zareagować, on już puszcza się biegiem i powoli tracę go z oczu.
- Przeklęty!... - nawet nie chcę kończyć, bo mnóstwo niezbyt przyjemnych epitetów ciśnie mi się na usta. Niech to! Zaciskam zęby tak mocno, że zaraz zaczną mi się kruszyć i chociaż normalnie to bym sobie ten płaszczyk przywłaszczył, bo mój miał już chyba z piętnaście lat i wypadałoby go w końcu zmienić na coś nowego, ale w tej chwili jestem tak wkurwiony, że upuszczam szmatę na ziemię, robię się czerwony jak i rak i rzucam w kierunku wyjścia z toalety w nadziei, że uda mi się go dopaść. A wtedy! Ło panie! Wtedy to dopiero będzie! No nie daruję gnojowi, jak matkę kocham. W całym tym szaleństwie zaczynam sobie wyobrażać co to będzie jak młody wreszcie wpadnie w moje szpony i widzę jak rozszarpuję mu tętnicę własnymi zębami, a później... nie, wróć, to zdecydowana przesada! Mrugam kilka razy, odtrącając od siebie te totalnie psychopatyczne myśli i zatrzaskuję za sobą wrota od publicznego klopa, po czym wodzę wzrokiem naokoło w poszukiwaniu oddalających się pleców Cattermole'a. Szybki jest, cholernik! No cóż, nie ma na co czekać - biorę nogi za pas i rzucam się w pogoń; oby udało mi się złapać tego pieprzonego zjadacza książek!... Chociaż jak tak na to patrzę, to niestety jest coraz dalej i ni chuja nie mogę skubańca dogonić.

1 - nie dość, że od razu gubię cię w tłumie, to jeszcze jakieś cholerne ptaszysko wali mi kloca prosto na łeb, za jakie grzechy!
2-65 - przez jakiś czas siedzę ci na ogonie, ale ta pogoń może trwać wieki, bo co się zbliżam, to ty się oddalasz i tak w kółko, jak tak dalej pójdzie, to chyba przebiegniemy cały Londyn i nic;
66-90 - jesteś szybki, ale ja też; co prawda pogoń trwa trochę za długo i obydwoje zaczynamy odczuwać skutki tego szaleńczego biegu - zmęczenie daje się we znaki, a co za tym idzie trza w końcu dać za wygraną i się zatrzymać, żeby nie wypluć płuc w ten mroźny poranek;
91-99 - może i jesteś szybki, może i z początku zdaje się, że faktycznie uda ci się prysnąć, ale nie mów hop, zanim nie przeskoczysz! Pan Bojczuk szybki jak błyskawica, ostry jak przecinak, w końcu cię dopada; szach-mat, panie Cattermole!
100 i więcej - nie wierzę we własne szczęście! Pogoń trwa, ciągle siedzę ci na ogonie i wtedy bach! Z okna jednej z kamienic wylatuje książka, która nie dość, że strzela cię prosto w łeb, to jeszcze okazuje się nowiutkim, świeżutkim egzemplarzem przygód Heńka; to się właśnie nazywa upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - nie dość, że dostałeś nauczkę, to jeszcze odzyskałem swoją książkę - chyba możemy zakopać topór wojenny;




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]02.11.19 12:30
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 68
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście do Ministerstwa - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]02.11.19 22:24
Uśmiechał się błagalnie i robił wielkie oczy, chcąc wzbudzić litość Bojczuka. Nigdy nie oglądał Johnatana tak wściekłego i nie chciał go takim oglądać. Najchętniej zakopałby topór wojenny, ale trudno było udobruchać Bojczuka w tym stanie. Ech, ci marudni artyści. Steff z przerażeniem widział, że jego podejście nie działa i Johnatan nadal jest chmurny jak chmura gradowa. Przynajmniej zadziałał podstęp z Sheltą - warto znać słabość przeciwnika do pięknych dam. Steffek nie był dumny z tego fortelu, ani ze zjedzenia książki, ani w ogóle z niczego w tej tragikomicznej sytuacji, ale to nie był czas na rozważania natury moralnej. To był czas na ucieczkę!
Biegł więc ile sił w płucach, aż zaczął dostawać zadyszki. Z przerażeniem uświadamiał sobie, że o wiele łatwiej biega się w szczurzej postaci. Gnał jednak tak szybko, że nie miał czasu rozejrzeć się za jakimś pustym zaułkiem, w którym mógłby się przemienić i zniknąć na zawsze (no, do kolejnej wizyty w Ruderze, którą złoży z odkupionym egzemplarzem) z oczu Bojczuka. W dodatku John cały czas siedział mu na ogonie - kto by pomyślał, że artysta ma tyle sił w tych swoich nóżkach? Steff zawsze uważał, że malarze to ofermy, no ale może Johnowi została kondycja z jego marynarskiej przeszłości.
Biegł i biegł i serce podchodziło mu do gardła i...
ŁUPS!
Coś z całej siły walnęło go w głowę - czy to John, czy to nie przegięcie?! Steff jęknął cicho i upadł na kolana. Odwrócił się w stronę Bojczuka, instynktownie zasłaniając się przed ciosem, aż zobaczył...
...nowiutką i niezjedzoną książkę, tuż przy swoich nogach. Czy to ten tom walnął go w łeb i co to za ironia losu?!
Nie miał czasu użalać się nad sobą, musiał szybko rozładować napięcie, jeśli chce udać się do pracy bez złamanego nosa. Porwał szybko książkę i podsunął ją pod nos Bojczuka.
-Patrz, to twoja książka! - znaczy czyjaś, ale teraz już twoja! -Mówiłem, że ją odzyskam! Widzisz, pożyczyłem ją...e...dziewczynie, która mi się podoba i biegłem, aby poprosić ją o zwrot, ale widać zobaczyła mnie z okna i sama zrzuciła mi pożyczony tom! No, przepraszam, powinienem cię spytać o zgodę, ale miłość nie wybiera! - kłamał jak z nut, aby wyjść z sytuacji z twarzą. -To jak, zgoda?


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]08.11.19 17:33
To było najpiękniejsze co dzisiaj widziałem - wypluwałem już płuca i właściwie miałem dać za wygraną, kiedy coś twardego jebło Stefka w łeb tak mocno, że aż się wywrócił. Normalnie to pewnie bym go pożałował, ale że byłem wściekły jak chochlik to spomiędzy moich warg wypadło tylko głośne parsknięcie. A później kolejne salwy śmiechu, przetykane głośnym świstem, kiedy z uporem łapałem hausty powietrza. Zbliżam się do Cattermole'a i opieram o jego ramię.
- Ale... to... było... kurwa... śmieszne... - próbuję z siebie wyrzucić, pomiędzy kolejnymi i kolejnymi głębokimi oddechami. Później przez chwilę ryczę ze śmiechu, dosłownie, bo po policzkach cieknie mi kilka łez, a na koniec łapię Steffena za wszarz i pomagam mu się podnieść z chodnika. Odbieram od niego świeżutki egzemplarz Heńka Farfocla i mrużę lekko ślepia, słuchając tych pokrętnych wyjaśnień. Trochę jestem sceptycznie do nich nastawiony, bo nie oszukujmy się - chuj chuja nie wychuja, a ja byłem perfekcyjnym kłamcą; zrozumiałem to kiedy udało mi się przekonać madame Mericourt żeby mnie zatrudniła w Fantasmagorii. Chociaż z drugiej strony może jednak zadziałał na nią mój urok osobisty, hehe. Nieważne. Jeszcze przez chwilę przyglądam się Cattermole'owi, a ostatecznie klepię go serdecznie po ramieniu i uśmiecham się promiennie.
- No ta, powiedzmy, że ci wierzę - kiwam głową. A co mi tam, nie będę się przecież rzucał, skoro wszystko dobrze się skończyło, a Steffek przypłacił tę przygodę guzem (który mu się należał!!!). Mierzę chłopaka spojrzeniem i cmokam cicho - Dobra, to możesz już wracać do roboty - ma moje błogosławieństwo - Chociaż... czekaj - wyciągam jeden palec i wciskam mu w ręce książkę, a sam zdejmuję swój dizajnerski płaszcz, żeby go wręczyć przyjacielowi - bądź co bądź stracił przeze mnie swoje odzienie, a nie chciałem przecież żeby się przeziębił - Żebyś się nie rozchorował, ale to tylko POŻYCZKA jak coś, odeślij mi wieczorem. Szszszsz... - uciszam go zanim zdąży cokolwiek powiedzieć - Złapię zaraz Błędnego i zwijam do Rudery zalegać pod kocem z lekturą i czymś rozgrzewającym - a właśnie. A propo czegoś rozgrzewającego, to zanim Steffek odbierze ode mnie kapotę, wyciągam z kieszeni piersiówkę, z której przy okazji pociągam solidnego łyka. Później zabieram mu także książkę i ruszam w swoją stronę.
- Aha! Jeszcze jedno - tylko nie pożyczaj mojego płaszcza żadnej pannie

/ztx2?




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]17.11.19 23:33
13.03
Trzynasty plakat dzisiejszego dnia ujrzała zrozpaczona Samantha Bott. Włosy pokręciły jej się ze złości, a oczy zdawały się ciskać pioruny. Niechętnie spojrzała na zdjęcie, które przedstawiało jej rozmazaną twarz okraszoną parszywym napisem o czarodziejach-gumochłonach. Próbowała sobie przypomnieć chwilę, w której ją sfotografowano, ale nie potrafiła. Nawet nie zwróciła uwagi na tę przeklętą demonstrację, a teraz miała przez nią tak wiele problemów. Zdarzało jej się witać funkcjonariuszy magicznej policji w swoim domu, ale nigdy nie przychodzili w związku z jej przewinieniami. Wytłumaczenie było proste – nie miała takich. Przestrzegała prawa, co prawda czasem niechętnie, ale nie pozwalała sobie na żadne wykroczenia ze względu na pracę w Ministerstwie. Dodatkowo zaniepokoił ją fakt, że przyszli właśnie teraz, kiedy czarodziejska polityka zaczynała być coraz bardziej alarmująca. Na początku myślała, że ma to związek z jej pochodzeniem, mając w głowie los swojego przyjaciela Nobby'ego. Tym bardziej zdziwiły ją postawione jej zarzuty: propagowanie haseł antyczarodziejskich. Po co miałaby to robić? Przecież sama była czarownicą! Cała sytuacja okazała się niezwykle absurdalna, aż początkowo nie wiedziała jak się w niej zachować, a Samantha Bott zawsze wiedziała co robić. Ostatecznie postanowiła udać się osobiście do Ministerstwa Magii, by zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się tych fałszywych informacji. Wszędzie wisiały plakaty z jej wizerunkiem! Każdego dnia widziała swoją twarz w niezwykle niekorzystnej wersji gdziekolwiek się nie udała, czując na sobie spojrzenia przechodniów. Nieświadomie zacisnęła pięści, wbijając paznokcie we wnętrze dłoni, aż w końcu energicznym ruchem zerwała wiszący przed nią plakat. Zmięła go w ciasną kulkę, spoglądając na przechodzących obok ludzi, kiedy zauważyła wśród nich dobrze znajomą postać. - Jackie! - Zwróciła na siebie uwagę, starając się zabrzmieć przyjaźnie, ale zdecydowanie jej to nie wyszło. Od kilku dni przypominała chmurę burzową, a wszyscy domownicy Gniazda chodzili wokół niej na paluszkach – początkowo śmiali się z tej sytuacji, ale Samantha szybko i skutecznie im wytłumaczyła, że mają tego nie robić. Jej do żartów nie było. - Tak długo się nie widziałyśmy! Co u ciebie? - Wyrzuciła z siebie szybko, choć jej postawa jasno wskazywała na to, że wcale nie ma dobrego humoru. Wtedy dostrzegła jeszcze jeden plakat i nie mogła się powstrzymać przed energicznym zerwaniem go ze słupa. - Ja im dam czarodzieja-gumochłona... - mruknęła przez zaciśnięte zęby.
Samantha Bott
Samantha Bott
Zawód : amnezjatorka
Wiek : 47
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
You and I know strange corners of life.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7502-samantha-bott https://www.morsmordre.net/t7799-poczta-samanthy#218019 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f264-gniazdo https://www.morsmordre.net/t7808-samantha-bott
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]15.12.19 17:10
Chłód wdzierał się gwałtem pod materiał jej szaty okrytej płaszczem, ciepłym, idealnym na tę porę – przejściową, na ten krok między zimą a wiosną. Jackie nie mogła się jednak zdecydować, czy to uczucie zimna wywołane było bardzo wolno wschodzącą temperaturą powietrza na zewnątrz, czy jednak nieprzychylnym nastrojem pokrywającym wszystkie ściany Ministerstwa Magii grubą warstwą, wciskającym się między wszystkie najdrobniejsze krawędzie i szpary. Nie spieszyła się za bardzo, jej krok był wyważony i cichy, powolny, bo przecież wcale nie zależało jej na tym, by na miejsce swojej pracy dostać się równo o czasie. Od czasu, gdy Malfoy przejął rządy w ich małym, magicznym państwie, Biuro Aurorów systematycznie traciło swoje obowiązki, które teraz, trzy miesiące później, mogły zapełnić zaledwie dwie, może trzy strony pergaminu. Większość z nich składała się głównie ze sprawdzania, czy w Londynie jest bezpiecznie dla czarodziejów, albo kompletowania dokumentacji, która z oczywistych powodów skompletowana być nie mogła – pożar Ministwerstwa w czerwcu spalił ogromną część papierów. Aurorzy więc zostali zepchnięci na margines, zmuszeni do siedzenia za biurkami, przyczepieni niemal do nich łańcuchami jak zwierzęta. Westchnęła tylko na kawalkadę myśli przewijającą się po jej zmęczonym umyśle – obowiązków zawodowych jej ubyło, ale wciąż miała ich mnóstwo w związku z Zakonem.
Rozejrzała się dookoła, rozpinając płaszcz, i chwyciła ze stojaka świeże wydanie Walczącego Maga (z obrzydzeniem czytała treści, ale mimo wszystko chciała trzymać rękę na pulsie i być na bieżąco ze wszystkimi informacjami wypływającymi ze szlacheckiego półświatka), żeby przeczytać je w spokoju na uboczu, pod jedną z ocienionych ścian. W oczy wbiła jej się jednak znajoma sylwetka. Kobieta wydawała się zdenerwowana, gdy tak wściekle zrywała z kolumny plakat. Rineheartówna uniosła brwi i czekała, aż ta nadejdzie.
Dobrze cię widzieć, ciociu Sam. U mnie bez zmian. – odparła z lekkim uśmiechem, dość nerwowym, ale w samym założeniu pogodnym, przyglądając jej się uważnie. – Wszystko w porządku? – zerwała kolejny, a Jackie wciąż nie miała pojęcia, co tam naprawdę się działo. Dziwnym trafem te malunki uciekały jej uwadze. Może dlatego, że do widoku podobnych była przyzwyczajona, w końcu w Biurze mieli całą ścianę obwieszoną wizerunkami bandytów i zbrodniarzy. – Co to takiego?
Sięgnęła do jej dłoni kobiety, w której wciąż tkwił zerwany plakat i wyciągnęła go przed siebie, oglądając. W końcu parsknęła śmiechem.
Nie zadbali, żeby dobrze uwiecznić twoją twarz. Chyba majstrowali przy tych zdjęciach dość nieudolna magią. Ten nos… jakiś taki za duży – zmarszczyła brwi, zerkając na panią Bott, dobrą przyjaciółkę ojca, zastępczą matkę dla samej Jackie. – Ale żaden z ciebie czarodziej-gumochłon. Możesz mi wyjaśnić, jak to się stało?
Były tu razem, więc mogły to wyjaśnić. Ale też Jackie mogła tego posłuchać z samej ciekawości.



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Wejście do Ministerstwa - Page 3 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Wejście do Ministerstwa [odnośnik]15.12.19 21:41
Obecność Jackie zadziałała na Samanthę kojąco. Rysy twarzy nieco jej zelżały, kiedy spojrzała na dobrze znaną sylwetkę kobiety. Jak ten czas szybko leci! Mogłaby przysiąc, że jeszcze wczoraj szyła jej kolorowe sukienki i plotła warkocze, opowiadając głupkowate historie ze swojej młodości, a dzisiaj stał przed nią dorosły odpowiedzialny auror. Wdała się w ojca, nie dało się temu zaprzeczyć. W jej spojrzeniu dało się zauważyć ten sam upór i tę samą czujność, które nigdy nie opuszczały wzroku Kierana. Uśmiechnęła się w duchu na tę myśl, bo na zewnątrz ciężko jej było okazywać pozytywne emocje. Nie w tym momencie, kiedy tak jawnie ją poniżono, wszędzie rozwieszając te okropne plakaty!
- W porządku? Nie, nie jest w porządku - znowu się nachmurzyła, spoglądając na zmiętą kulkę, trzymaną w dłoni. Wsadziła ją do płóciennej torby, w której już prawie brakowało na nie miejsca. Postawiła sobie za cel zdjąć wszystkie plakaty w zasięgu wzroku - było ich o wiele więcej niż się spodziewała. - Przechodziłam niedawno obok demonstracji Komitetu Goblinów Bojowych i ktoś musiał mi wtedy zrobić zdjęcie - wytłumaczyła pokrótce, wzdychając przy tym z rezygnacją, bo czuła, że już nic innego jej nie pozostało. - Wyobrażasz sobie, że zaczęła mnie szukać magiczna policja?! Próbują mi wmówić, że popieram ich rewolucyjne postulaty. W życiu! - Włosy jakby jej poczerwieniały na głowie. Nie mogła sobie pozwolić na zepsucie reputacji. Pracowała w Ministerstwie Magii, była profesjonalistką, jej twarz nie mogła wisieć w każdym zakątku magicznego Londynu, a już w szczególności z takimi napisami. - Ach, nawet nie wspominaj o tym nosie! - Jęknęła zrozpaczona, chowając twarz w dłoniach. - Malcolm próbował się dowiedzieć kto mógł zrobić to zdjęcie, ale nikt się nie przyznał - dodała stłumionym głosem, żałując, że w jej żyłach nie płynie krew metamorfomaga. Z wielką przyjemnością zmieniłaby swój wygląd, byle tylko nie zwracać na siebie uwagi przechodniów. Miała wrażenie, że każdy patrzy na nią z niesmakiem jak na jakiegoś wroga narodu. - Co za okropny dzień! - tupnęła nogą jak mała dziewczynka, tylko podkreślając w ten sposób swój poziom desperacji. Policzyła do trzech i opuściła dłonie, poprawiając torbę, spadającą z ramienia. - Zaraz pójdę do ministerstwa i zrobię z tym porządek! - w jej głosie wybrzmiała chęć walki, miała zamiar zastraszyć swoją osobą każdą panią w ministerstwie w postawić na swoim.
Samantha Bott
Samantha Bott
Zawód : amnezjatorka
Wiek : 47
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
You and I know strange corners of life.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7502-samantha-bott https://www.morsmordre.net/t7799-poczta-samanthy#218019 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f264-gniazdo https://www.morsmordre.net/t7808-samantha-bott

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Wejście do Ministerstwa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach