Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Ruiny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny
Azkaban za sprawą nagromadzonej białej magii obrócił się w ruinę. Wielki wybuch odsłonił najniższe warstwy przerażającego więzienia, otwierając dostęp do niekiedy przedziwnych prastarych ruin. Wiadomym jest, że Azkaban wzniósł jeden z wielkich rodów, nie jest jednak jasne, na czym właściwie, ani też w jaki sposób. Kamienie układają się w niezwykłe wzory i są pokryte mało zrozumiałymi, symbolicznymi żłobieniami sprawiającymi wrażenie pierwotnych. Niektórzy spekulują, że są tworami dementorów, którzy z wyspy uczynili wcześniej swoje królestwo. Od wilgotnej ziemi wznosi się para, wypuszczona w powietrze ciepłem nagromadzonej silnej białej magii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Bał się, chociaż tym razem strach był przemieszany z ekscytacją. Runy były jego pasją i pomimo faktu, że nie wiedział o nich jeszcze wszystkiego, zatem łatwo było o pomyłkę, to uwielbiał się nimi posługiwać. Starożytne, piękne, o niesamowitej mocy, władające życiem lub śmiercią, to było to, co zachwycało Cadana. Teraz jednakże starał się być zarówno szybki jak i dokładny, a to nie było wcale takie proste. Zwłaszcza, kiedy nie miało się nosa, a smród komnaty odbierał dech na równi ze złamanymi żebrami.
Dostrzegł próbę pochwycenia go przez chłopca, lecz nie przestawał rysować krwią run. Wiedział, że to była ich jedyna, a co za tym idzie ostatnia szansa. I tak nie był pewien czy wybuch czarnej magii nie odbierze im życia, zatem musiał podporządkować się rytuałowi. Koniecznym było doprowadzenie go do końca, w czym pomógł mu Ramsey ostatecznie przebijając sztyletem bazyliszkowe serce.
I wtedy to się zaczęło. Tuż po całkiem nieźle zrośniętych żebrach oraz mocy od Rosiera nadeszła fala bólu. Znowu. Ciemność odebrała mu zdolność widzenia, zaś przenikający do szpiku kości mróz paraliżował. Przywoływał wspomnienie dementorów, a kolejne rozpaczliwe nabieranie powietrza w obolałe płuca nie zdawało się na nic. Goyle walczył o życie każdym oddechem nie tak wyobrażając sobie śmierć. To dziwne, przecież był na nią gotowy.
Krew wylewała się otworami jego ciała, czarodziej odkaszlnął, starając się przezwyciężyć przerażające otępienie oraz niemoc. Nagle na nowo zapragnął powrotu do domu, zadziałał instynkt samozachowawczy niepozwalający mu biernie czekać na koniec. Nawet upadłszy na posadzkę, na nowo czując żebra, nie zamierzał się poddawać.
Wreszcie wszystko ucichło, wzrok mu powrócił, zmarznięcie cofnęło się, natomiast po huku gromu wszystko ucichło. Cadan podniósł się z miejsca, niepewnie oraz wymagało to od niego wielkiego wysiłku, lecz podołał. Udało im się. Dusza chłopca została zniweczona, anomalia chwilowo osłabła, pozwalając im działać. Skinął głową Mulciberowi i Rosierowi, stając w progu celi. Wydobył różdżkę z kieszeni. Zaczekał, aż obaj ustawią się w dogodnych miejscach, żeby wraz z nimi, postępując wedle wskazówek Czarnego Pana, ujarzmić czarnomagiczną anomalię. Modlił się o powodzenie, bowiem zostało im już tak niewiele.
Dostrzegł próbę pochwycenia go przez chłopca, lecz nie przestawał rysować krwią run. Wiedział, że to była ich jedyna, a co za tym idzie ostatnia szansa. I tak nie był pewien czy wybuch czarnej magii nie odbierze im życia, zatem musiał podporządkować się rytuałowi. Koniecznym było doprowadzenie go do końca, w czym pomógł mu Ramsey ostatecznie przebijając sztyletem bazyliszkowe serce.
I wtedy to się zaczęło. Tuż po całkiem nieźle zrośniętych żebrach oraz mocy od Rosiera nadeszła fala bólu. Znowu. Ciemność odebrała mu zdolność widzenia, zaś przenikający do szpiku kości mróz paraliżował. Przywoływał wspomnienie dementorów, a kolejne rozpaczliwe nabieranie powietrza w obolałe płuca nie zdawało się na nic. Goyle walczył o życie każdym oddechem nie tak wyobrażając sobie śmierć. To dziwne, przecież był na nią gotowy.
Krew wylewała się otworami jego ciała, czarodziej odkaszlnął, starając się przezwyciężyć przerażające otępienie oraz niemoc. Nagle na nowo zapragnął powrotu do domu, zadziałał instynkt samozachowawczy niepozwalający mu biernie czekać na koniec. Nawet upadłszy na posadzkę, na nowo czując żebra, nie zamierzał się poddawać.
Wreszcie wszystko ucichło, wzrok mu powrócił, zmarznięcie cofnęło się, natomiast po huku gromu wszystko ucichło. Cadan podniósł się z miejsca, niepewnie oraz wymagało to od niego wielkiego wysiłku, lecz podołał. Udało im się. Dusza chłopca została zniweczona, anomalia chwilowo osłabła, pozwalając im działać. Skinął głową Mulciberowi i Rosierowi, stając w progu celi. Wydobył różdżkę z kieszeni. Zaczekał, aż obaj ustawią się w dogodnych miejscach, żeby wraz z nimi, postępując wedle wskazówek Czarnego Pana, ujarzmić czarnomagiczną anomalię. Modlił się o powodzenie, bowiem zostało im już tak niewiele.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Korytarze były opustoszałe. Kiedy zaczęliście wykonywać instrukcje Czarnego Pana związane z naprawianiem anomalii, w pełni mogliście poczuć, z jak potężną dawką czarnej magii mieliście właśnie do czynienia. Osłabiona pozbyciem się kotwic i czymś jeszcze, co wyraźnie czuliście poniżej, dalej pozostawała niezwykle silną i trudną do okiełznania mocą, która płynęła przez wasze ciała. Wnikała w wasze różdżki i docierała do samego czubka głowy, mrowiła końcówki palców u stóp, wypełniała was w całości. Wiedzieliście, że wasze różdżki długo nie poradzą sobie z tak wielką mocą, że wasze ciała niebawem zaczną odpowiadać na ilość czarnej magii, dla której nagle stały się naczyniami. Czuliście, że moc płynęła nie tylko przez was, ale też wszystkie żywe istoty w Azkabanie, także przez dementorów. Mroczne znaki na przedramionach mrowiły coraz mocniej, zaczynając już wręcz piec, palić jakby żywym ogniem. Wspaniała siła, jaką czuliście na początku stawała się zbyt przytłaczająca, nie byliście jej w stanie utrzymać. Musieliście skierować gdzieś magię dopóki była wam jeszcze posłuszna, z każdą chwilą bowiem, w której jej moc wzrastała, stawała się też coraz trudniejsza do okiełznania. Ściana zarówno przed Tristanem, Cadanem jak i Ramseyem trzęsła się, aż wreszcie tworzące ją kamienie rozkruszyły się ukazując lewitujących przez całą wysokość twierdzy dementorów. Niektórzy trzymali bezwładne ciała, wszyscy skupili się nad anomalią, która wyrzucała wzburzoną wodę coraz wyżej i wyżej. Centrum anomalii zdawało się wynurzać z wody, było zbyt małe i znajdowało się zbyt daleko, żebyście mogli je dostrzec, ale wyraźnie przyciągało dementorów. Mogliście spróbować zamknąć całą moc, tak jak przy zwyczajnej naprawie, ujarzmić anomalię, uniemożliwić magii dalsze działanie, wpływanie na cokolwiek, odciąć dostęp do niej na dobre i dla każdego. Albo też, co dokładnie wyczuwaliście, gdy moc przez was płynęła, uwolnić ją, tutaj, w Azkabanie, przed wszystkimi zgromadzonymi dementorami, pozwalając zaczerpnąć im z niej siłę, o jakiej wielu mogło tylko marzyć.
| To post uzupełniający, pierwsza osoba z was, która odpisze ma możliwość zdecydowania o pokierowaniu anomalią.
Post nie wymaga rzutu kością.
Post kończący kolejkę pojawi się w sobotę.
| To post uzupełniający, pierwsza osoba z was, która odpisze ma możliwość zdecydowania o pokierowaniu anomalią.
Post nie wymaga rzutu kością.
Post kończący kolejkę pojawi się w sobotę.
Coś się wydarzyło - a to dawało nadzieję, że patronus Selwyna nie pomknął w przestrzeń; że Deirdre żyła. Nie dowiedzieli się, czym był tajemniczy tygiel - a jednak mogli wyjść naprzeciw anomalii, musieli podołać zadaniu. Czarna magia bijąca od jej źródła, najczystsza w swojej esencji, wydawała się potężniejszą anomalią niż jakakolwiek, którą dotąd widział, a przecież podołał już dwóm. Wciąż czuł lepką krew, na uszach, pod nosem i czuł, że niebawem puszczą kolejne strugi, że jeśli nic się nie wydarzy - i tak tutaj zginą. Jego serce biło jak dzwon, kiedy zaciskał palce na rękojeści różdżki, której drewno zdawało się pękać od potężnej czarnej mocy. Ból przedramienia jedynie wskazywał, z jak potężnym zmagali się żywiołem; skrzywił się, zaczęła go ogarniać panika: musieli działać, działać natychmiast, ustrzec się przed niszczącą siłą, zmiażdżyć ją - czyżby? Nie chcieli tego robić, zamierzali uzyskać cennych sojuszników dla Czarnego Pana - nie kazał im tego robić, powinien być z nich zadowolony. Cofnął się - z przerażeniem - i uniósł spojrzenie na lewitujących za skruszoną ścianą dementorów; kątem oka usiłował złapać Selwyna - kazał mu skakać do środka. Odruchowo pomknął spojrzeniem za trzymanymi przez nich ciałami, szukając skóry barwy orientalnej kości słoniowej - lecz w ciemnościach wszystkie ciała wydawały się podobne. Bagman mówił, że dementorzy chcieli tej mocy, że ukłonią się każdemu, kto im ją ofiaruje. Nie robili tego w sowim imieniu - robili to w imieniu Czarnego Pana, jedynie on zdolny był posiąść podobną potęgę. Wiedział o tym on, wiedział o tym też Mulciber i Goyle. Było w tym coś pięknego - i przerażającego zarazem, moce, z jakimi śmiertelni nie powinni mieć do czynienia na krótki moment znalazły się w jego rękach.
Cofnął różdżkę, zamierzając uwolnić moc - nie odejmując spojrzenia od trzepoczących czarnych szat dementorów. Wiedział, że żaden patronus - a już na pewno nie mdły patronus Selwyna - nie zdoła ochronić ich przed taką ilością dementorów. Zawierzenie w słowa Bagmana było ich jedyną szansą na przeżycie.
Cofnął różdżkę, zamierzając uwolnić moc - nie odejmując spojrzenia od trzepoczących czarnych szat dementorów. Wiedział, że żaden patronus - a już na pewno nie mdły patronus Selwyna - nie zdoła ochronić ich przed taką ilością dementorów. Zawierzenie w słowa Bagmana było ich jedyną szansą na przeżycie.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Setki dementrów zwieszały się nad wzburzoną anomalią wpatrując się w nią, zupełnie nie zwracając uwagi na rzeczy dziejące się wokół. Woda huczała, kipiała pod wami, wystrzeliwała z każdą chwilą coraz wyżej i wyżej. Aż wreszcie, gdy wyglądała jakby miała rozsadzić twierdzę od środka, Tristan przerwał rytuał. Olbrzymie ilości wody wyleciały w górę uderzając w demenotrów w towarzystwie głośnego huku. Mury więzienia zatrzęsły się, a wybuch odrzucił wszystkich w tył. Źródło anomalii eksplodowało z donośnym grzmotem, który rozniósł się echem po korytarzach Azkabanu wraz z jasnym, oślepiającym światłem, które wniknęło w wasze ciała, w ciała dementorów oraz trzymanych przez nich więźniów. I wtedy wszystko zamarło. Na kilka sekund świat stanął w miejscu. Zamiast uderzyć plecami o ściany, zatrzymaliście się tuż przed nimi, w powietrzu, nie opadając też na ziemię. Zawiśliście, razem z kroplami wody znieruchomiałymi wszędzie wokół, resztkami cegieł, które lewitowały w powietrzu. Jedyne, co zdawało się poruszać to światło anomalii, które przenikało was nieustannie, czuliście rozchodzące się po ciele ciepło, gdy przez nie przelatywało. Tristan i Ramsey widzieli, jak rozbłysły ich mroczne znaki, które zdawały się przyciągać do siebie magię. Cały bezruch trwał zaledwie trzy, krótkie sekundy. A gdy minęły, anomalia zaczęła was ku sobie przyciągać. Magia, która przed chwilą przez was przenikała, zaczęła wracać tam, skąd pochodziła. Wyraźnie mogliście dostrzec spiralę, którą utworzyła, schodzącą w dół Azkabanu, porywając ze sobą zarówno dementorów jak i więźniów. Pędząc bezwładnie wokół nie potrafiliście jednak zauważyć niczyich twarzy. Mroczne Znaki pulsowały coraz silniej, parzyły, powodowały niemożliwy do wytrzymania ból, gdy przenikała je coraz większa moc anomalii. Im bliżej byliście jej źródła, tym silniejsza była, obracaliście się coraz szybciej, nieubłaganie zmierzając w kierunku wzburzonej wody. Przedramiona Tristana i Ramseya zrobiły się sine, nabrzmiałe, pulsujące żyły uwypukliły się tuż pod skórą, przybierając czarny kolor. Z każdym uderzeniem serca, ból wędrował dalej, w stronę klatki piersiowej, szyi, głowy. Gdy śmierciożercy czuli już w ustach gorzki smak trucizny, jaką była czarna magia, jej ilość stała się zbyt duża, by ciała zdołały to przyjąć. Wbrew swojej woli, przeobrazili się w kłęby czarnego dymu, które wciąż chłonąc okoliczną magię, pognały na sam dół Azkabanu znikając w anomalii. Zaraz za nimi przeleciało także bezwładne, pozbawione przytomności ciało Cadana, który wirując, obijając się o porwanych w spiralę ludzi i dementorów równie bezradnych wobec mocy, co on sam, także odczuwał ogrom siły, jaki skrywała w sobie twierdza. Magia przenikała go na wskroś, parząc skórę, z dziury pozostałej po nosie Goyle'a sączyła się krew, zalewająca mu usta, głowę rozsadza mu coraz większy ból. Migrena wzmagała się z każdą chwilą i w momencie, w którym śmierciożercy przeobrazili się w kłęby czarnej mgły, Rycerz stracił przytomność. Podobny los spotkał Alexandra, który zgodnie z poleceniem rzucił się w sam środek anomalii. Przelatywał między lewitującymi dementorami. Wzburzona woda porwała go, podtapiając, zanim nastąpiła eksplozja pozbawiająca Selwyna przytomności. Jego bezwładne ciało zawisło kilka centymetrów nad wodą, by zostać pierwszym, które zniknęło w wirze, jaki powstał wskutek otworzenia anomalii.
Dziękuję Wam bardzo za uczestnictwo wydarzeniu Nie kraty tworzą więzienie, które niniejszym się kończy. Punkty doświadczenia zostaną wam przyznane w temacie z wydarzeniem. W związku z leczeniem otrzymacie dalsze instrukcje w kolejnych postach:
Tristan
Ramsey
Cadan
Alexander
Dziękuję Wam bardzo za uczestnictwo wydarzeniu Nie kraty tworzą więzienie, które niniejszym się kończy. Punkty doświadczenia zostaną wam przyznane w temacie z wydarzeniem. W związku z leczeniem otrzymacie dalsze instrukcje w kolejnych postach:
Tristan
Ramsey
Cadan
Alexander
Ruszyła za Justine w kierunku kamiennego przejścia, które utworzyli wspólnie za pomocą swych patronusów, wszystko trwało zaledwie kilka chwil, jednakże w percepcji Maxine czas zwolnił, tak jak wtedy, gdy wyciągała dłoń po złoty znicz. Sekundy rozwlekły się, kiedy brnęła przez śnieg i ulewę za Gwardzistką - czy w ramiona śmierci? Wierzyła, że nie, wierzyła, że nie zawiodą, że sobie poradzą. Mieli tak wielu utalentowanych, silnych czarodziejów wśród nich, mieli Harolda Longbottoma po swojej stronie i Bathildę Bagshot, która szczegółowo opracowała plan - musiało się udać. Nie oglądała się już za siebie, pewna, że inni podążali za nią w ustawieniu zgodnym z ustaleniami Justine. Zdecydowanym krokiem przekroczyła przejście - a wtedy wszystko wokół zniknęło.
Wiatr i ulewa ucichły. Nie stała już w deszczu, w śniegu aż po kostki, pośrodku Zakazanego Lasu. Znalazła się na... klatce schodowej? Rozejrzała się czujnie, sprawdzając, kto znalazł się wokół niej, czy portal przeniósł bezpiecznie ich wszystkich? Poprawiła kożuch, cieplej owinęła szalem twarz, rozglądając się wokół i próbując zorientować się gdzie są, czy coś czaiło się w pobliżu. W prawej dłoni trzymała różdżkę, w lewej miotłę, przez ramię przewieszoną miała zaś torbę z kilkoma przedmiotami, które mogły im się przydać. Kilka fiolek z eliksirami miała upchnięte po obszernych kieszeniach kożucha. Czuła się spokojniejsza ze świadomością, że w razie potrzeby będą mogli użyć eliksiru szczęścia.
rzucam na spostrzegawczość (III poziom)
Wiatr i ulewa ucichły. Nie stała już w deszczu, w śniegu aż po kostki, pośrodku Zakazanego Lasu. Znalazła się na... klatce schodowej? Rozejrzała się czujnie, sprawdzając, kto znalazł się wokół niej, czy portal przeniósł bezpiecznie ich wszystkich? Poprawiła kożuch, cieplej owinęła szalem twarz, rozglądając się wokół i próbując zorientować się gdzie są, czy coś czaiło się w pobliżu. W prawej dłoni trzymała różdżkę, w lewej miotłę, przez ramię przewieszoną miała zaś torbę z kilkoma przedmiotami, które mogły im się przydać. Kilka fiolek z eliksirami miała upchnięte po obszernych kieszeniach kożucha. Czuła się spokojniejsza ze świadomością, że w razie potrzeby będą mogli użyć eliksiru szczęścia.
rzucam na spostrzegawczość (III poziom)
- ekwipunek:
- Mam przy sobie: różdżka, propeller żądlibąkowy, kamień runiczny, miotła bardzo dobrej jakości, bransoleta z włosów syreny, 4 tabliczki czekolady, nóż, mugolskie zapałki
ELIKSIRY:
- Eliksir niezłomności, 1 porcja (stat. 22)
- Czuwający strażnik, 1 porcja (stat. 22)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (1 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 28)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?
The member 'Maxine Desmond' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 58
'k100' : 58
Na słowa Just kiwnęła głową od razu, ustawiając się na swoim miejscu - po lewej stronie od Lucana. Zerknęła kątem oka na Julię, ale szybko odwróciła wzrok. Ten szyk był dobry - dzięki temu dziecko jest bezpieczniejsze. Nie tylko dlatego, że było główną częścią ich planu, ale też dlatego, że powinni je chronić.
Blask patronusów niektórych osób był niesamowity, a już siła tak wielu na raz
błyszczała naprawdę niesamowitym blaskiem. Nie było wiele czasu na zachwyt. Ruszyli w takim ustawieniu, jakie zaproponowała Tonks, a Figg to jak najbardziej odpowiadało. Miała ludzi przed sobą jak i za sobą...
Przebiegnięcie przez tunel powinno być dłuższe. W jej głowie wydawała się to tylko chwila, gdy ponownie stanęła na posadzce ponurego pomieszczenia. Przejście zamknęło się na krótko po przekroczeniu go. Wygląd choćby zwykłej klatki schodowej w Azakabnie nie umywał się to ani trochę do wyglądu Tower of London. Tutaj było dużo bardziej niepokojąco, czuła dreszcze na plecach nawet obserwując zwyczajną ścianę z ciemnego kamienia. Wydawało jej się również, że było tu chłodniej nawet niż w zimowej, zaśnieżonej Szkocji. Gdy tylko postawiła nogę na podłodze zacisnęła dłoń mocniej na różdżce. Coś jej mówiło, że powinni zachować tutaj pełną czujność. Przypomniała sobie również, że mieli spotkać jeszcze Herewarda.
| rozglądam się, rzut na spostrzegawczość - poziom II
| aktualizacja ekwipunku: różdżka, miotła (przewieszona przez plecy na rzemieniu), lusterko dwukierunkowe (drugie posiada Samuel Skamander), eliksiry:
- eliksir przeciwbólowy (6 porcji, stat. 10)
- wywar ze szczuroszczeta (3 porcje, stat. 10)
- maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 10)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
Blask patronusów niektórych osób był niesamowity, a już siła tak wielu na raz
błyszczała naprawdę niesamowitym blaskiem. Nie było wiele czasu na zachwyt. Ruszyli w takim ustawieniu, jakie zaproponowała Tonks, a Figg to jak najbardziej odpowiadało. Miała ludzi przed sobą jak i za sobą...
Przebiegnięcie przez tunel powinno być dłuższe. W jej głowie wydawała się to tylko chwila, gdy ponownie stanęła na posadzce ponurego pomieszczenia. Przejście zamknęło się na krótko po przekroczeniu go. Wygląd choćby zwykłej klatki schodowej w Azakabnie nie umywał się to ani trochę do wyglądu Tower of London. Tutaj było dużo bardziej niepokojąco, czuła dreszcze na plecach nawet obserwując zwyczajną ścianę z ciemnego kamienia. Wydawało jej się również, że było tu chłodniej nawet niż w zimowej, zaśnieżonej Szkocji. Gdy tylko postawiła nogę na podłodze zacisnęła dłoń mocniej na różdżce. Coś jej mówiło, że powinni zachować tutaj pełną czujność. Przypomniała sobie również, że mieli spotkać jeszcze Herewarda.
| rozglądam się, rzut na spostrzegawczość - poziom II
| aktualizacja ekwipunku: różdżka, miotła (przewieszona przez plecy na rzemieniu), lusterko dwukierunkowe (drugie posiada Samuel Skamander), eliksiry:
- eliksir przeciwbólowy (6 porcji, stat. 10)
- wywar ze szczuroszczeta (3 porcje, stat. 10)
- maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 10)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Przeniesienie się do innego miejsca z pomocą tak potężnego portalu było uczuciem podobnym do skorzystania ze świstoklika, ale przecież członkowie jednostki badawczej Zakonu wspominali, że tak to będzie wyglądać. Głupotą byłoby jednak skupiać się na wrażeniach po podróży, kiedy znajdowali się już w obcym otoczeniu. W jednej chwili trawiaste podłoże pod jego nogami zmieniło się w kamienne. Wokół nie było już wysokich drzew, odgłosy burzy wydawały się stłumione, wciąż jednak bliskie.
Kieran ścisnął mocniej różdżkę, gdy spojrzeniem błądził po otoczeniu w próbie wyłapania jakichkolwiek szczegółów. Dostrzegł grube ściany, wzdłuż których ciągnęły się schody. Pierwszą jego konkluzją było to, że musieli znajdować się we wnętrzu jakiejś wieży. Stopnie schodów były wąskie i śliskie, przez co niełatwo było stać obok siebie, musieli poruszać się w szeregu. Na całe szczęście zaproponowany przez Justine szyk zdołali już na początku jako tako utrzymać, bo i Kieran znalazł się blisko Lucana i dziewczynki. Spojrzał na Julię z pewną obawą, że zacznie zaraz krzyczeć lub płakać. O wiele ważniejsze było jednak, żeby nie próbowała się im wyrywać. Jeden gwałtowny ruch mógłby zakończyć się śmiertelnym upadkiem w otchłań.
Kieran ścisnął mocniej różdżkę, gdy spojrzeniem błądził po otoczeniu w próbie wyłapania jakichkolwiek szczegółów. Dostrzegł grube ściany, wzdłuż których ciągnęły się schody. Pierwszą jego konkluzją było to, że musieli znajdować się we wnętrzu jakiejś wieży. Stopnie schodów były wąskie i śliskie, przez co niełatwo było stać obok siebie, musieli poruszać się w szeregu. Na całe szczęście zaproponowany przez Justine szyk zdołali już na początku jako tako utrzymać, bo i Kieran znalazł się blisko Lucana i dziewczynki. Spojrzał na Julię z pewną obawą, że zacznie zaraz krzyczeć lub płakać. O wiele ważniejsze było jednak, żeby nie próbowała się im wyrywać. Jeden gwałtowny ruch mógłby zakończyć się śmiertelnym upadkiem w otchłań.
- ekwipunek:
- | różdżka, tabliczka czekolady, torba wypełniona eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5),
- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15),
- wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 29),
- smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5),
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 0),
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106),
- Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117),
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29),
- Wieczny płomień (1 porcja, stat. 35, moc +15)
+ eliksiry od Poppy:
- Wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20),
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 20)
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Kiedy wśród drzew Zakazanego Lasu zamiast potężnej postaci jelenia, ukazał się piorun kulisty, krążący niebezpiecznie wśród zgromadzonych, Lucan miał ochotę zakląć głośno. Na szczęście w porę przypomniał sobie, że przecież tuż obok niego dygoce ze strachu mała dziewczynka, dlatego objął ją, chcąc dodać jej otuchy. Zanotował sobie w pamięci, że później będzie musiał przeprosić Asbjorna - bo to przecież on padł ofiarą nieudanego zaklęcia. Tymczasem jednak Lucan skupił się na Just a także wypowiadanych przez nią poleceniach. Aby ułatwić im przemieszczanie się, postanowił wziąć Julię na ręce.
- No, czeka nas wielka przygoda. Może być trochę strasznie, ale razem damy radę, nie? - to chyba było najtrudniejsze - nie okazywanie tego, jak sam Lucan bał się wkroczyć do Azkabanu. Bo przecież nie mogli pozwolić, aby młoda wpadła w panikę. A Abbott miał być dla niej podporą i otuchą. Gdy więc we dwójkę przekraczali portal, mężczyzna przytulił dziewczynkę mocniej do siebie.
Właściwie wcześniej nawet nie próbował sobie wyobrazić, jak Azkaban będzie wyglądać od środka. Podświadomie odpychał od siebie te wizje, wizualizując sobie korytarze podobne do tych, które widywał już w Tower of London. Jak się jednak można było spodziewać, różnica była znacząca. Lucan zadrżał lekko, ledwo postawił stopę na ciemnym, śliskim kamieniu schodów. Powietrze było zimne - mężczyzna odruchowo opatulił Julię, chowając ją pod połami swojego płaszcza. Nie był jednak pewien, czy cokolwiek to pomogło. W Azkabanie w końcu to nie tylko temperatura powietrza sprawiała, że człowiek drżał jak osika na wietrze. Odrobiny otuchy dodawał mu dotyk drewna różdżki, schowanej w rękawie i ciężar eliksirów w torbie. Oraz świadomość, że w kieszeni ma czekoladę.
- Hej, wszystko okej? - spojrzał na dziewczynkę, próbując znów się uśmiechnąć, ale nie był pewien, czy mu to wyszło. Postanowił więc dać sobie spokój i po prostu nie pozwolić, aby na jego twarzy odmalował się trawiący go od środka niepokój. Zerknął z górę z pewną dozą niepewności - wędrówka po tych schodach na pewno nie będzie należała do przyjemnych. Ani bezpiecznych.
- No, czeka nas wielka przygoda. Może być trochę strasznie, ale razem damy radę, nie? - to chyba było najtrudniejsze - nie okazywanie tego, jak sam Lucan bał się wkroczyć do Azkabanu. Bo przecież nie mogli pozwolić, aby młoda wpadła w panikę. A Abbott miał być dla niej podporą i otuchą. Gdy więc we dwójkę przekraczali portal, mężczyzna przytulił dziewczynkę mocniej do siebie.
Właściwie wcześniej nawet nie próbował sobie wyobrazić, jak Azkaban będzie wyglądać od środka. Podświadomie odpychał od siebie te wizje, wizualizując sobie korytarze podobne do tych, które widywał już w Tower of London. Jak się jednak można było spodziewać, różnica była znacząca. Lucan zadrżał lekko, ledwo postawił stopę na ciemnym, śliskim kamieniu schodów. Powietrze było zimne - mężczyzna odruchowo opatulił Julię, chowając ją pod połami swojego płaszcza. Nie był jednak pewien, czy cokolwiek to pomogło. W Azkabanie w końcu to nie tylko temperatura powietrza sprawiała, że człowiek drżał jak osika na wietrze. Odrobiny otuchy dodawał mu dotyk drewna różdżki, schowanej w rękawie i ciężar eliksirów w torbie. Oraz świadomość, że w kieszeni ma czekoladę.
- Hej, wszystko okej? - spojrzał na dziewczynkę, próbując znów się uśmiechnąć, ale nie był pewien, czy mu to wyszło. Postanowił więc dać sobie spokój i po prostu nie pozwolić, aby na jego twarzy odmalował się trawiący go od środka niepokój. Zerknął z górę z pewną dozą niepewności - wędrówka po tych schodach na pewno nie będzie należała do przyjemnych. Ani bezpiecznych.
- Ekwipunek:
Różdżka, czekolada, eliksiry wpisane w KP:
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 20)
A także zgłoszone przez alchemików, wciąż czekające na zatwierdzenie:
Od Julki
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 30, moc +5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 30, moc +15)
I Archibalda
- Pies gończy ( porcja, stat. 7)
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Drgnęła niespokojnie, kiedy okazało się, że wszyscy mieli wyczarować patronusy w celu otworzenia portalu mającego przenieść ich wszystkich do Azkabanu. Mimowolnie przypomniała sobie ostatnią próbę stworzenia cielesnego gońca podczas festiwalu lata, konkretniej w trakcie feralnego meczu Quidditcha. Zamiast pomóc, Ria wyrządziła więcej krzywdy niż było to warte - dobrze jednak, że nikomu relatywnie nie stało się nic złego, a przynajmniej nie tak bardzo jak mogłoby, gdyby anomalia okazała się jeszcze mniej łaskawa. Weasley podziwiała wszystkich, którzy sięgnęli po różdżkę i napełnili otoczenie magiczną nadzieją. Obserwowałaby to z zachwytem, gdyby nie istotny fakt, że załamania czarodziejskiej mocy obróciły się przeciwko niektórym z magów - rudowłosa nim się obejrzała, a już oglądała serię wyładowań elektrycznych nawiedzających tych, którzy odważyli się uruchomić portal. Zadrżała, widząc jak wyładowania dosięgnęły jej najbliższych, ale nie było już czasu na upewnianie się, że wszystko z nimi w porządku. Jedna z dziewczynek została przekazana ich grupie; Rhiannon uśmiechnęła się do niej zachęcająco, ale nie powiedziała ani słowa. Nie chciała jej wystraszyć - czarownica nie wyobrażała sobie co ta mała mogła czuć. Na pewno była wystraszona i zagubiona, głupstwem byłoby dokładać dziecku zmartwień. Zresztą, była chyba w dobrych rękach.
Dlatego Ria wzięła ostatni, głęboki wdech, tak jak po raz ostatni obejrzała się przez ramię nim zadecydowała się przejść przez portal wraz ze swoją grupą. Zgodnie z rozkazem Just weszła jako przedostatnia, zamierzając trzymać się tego szyku od samego początku. Nie bała się, a przynajmniej nie tak całkowicie - mając za sobą Brendana rudzielec wykazywał więcej niż idealny spokój, przynajmniej zewnętrznie. Byłaby głupia, gdyby w ogóle nie odczuwała strachu, przecież zmierzali prosto do Azkabanu, najbardziej przerażającego więzienia na świecie.
Ścisnęła miotłę w jednej dłoni, w drugiej trzymając różdżkę. Starała się ignorować przenikające przez ściany zimno oraz trzymać w ryzach obawę, jaka spotęgowała swój poziom w momencie stanięcia na twardej posadzce budynku. Przełknęła ślinę, w ostatnim rzucie potrząsając kieszeniami; dźwięk obijających się szklanych fiolek nieco uspokoił nerwy Weasley. Wciąż miała przy sobie wszystko, czego potrzebowała. - Co robić? - szepnęła do bardziej doświadczonych od niej osób. Pierwszy raz miała zaszczyt wziąć udział w misji, dlatego nie do końca wiedziała jak się zachować. Czy powinna rzucać zaklęcia, rozglądać się czy może zrobić coś jeszcze innego, co aktualnie nie przychodziło do rudej głowy. Chciała jednak pomóc, najlepiej jak potrafiła.
| Ekwipunek: miotła, różdżka, szczurza czaszka.
Eliksiry: Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 28, 123 oczka)
Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 28)
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
Kameleon (1 porcja, stat. 28, 119 oczek)
Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 28)
Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Dlatego Ria wzięła ostatni, głęboki wdech, tak jak po raz ostatni obejrzała się przez ramię nim zadecydowała się przejść przez portal wraz ze swoją grupą. Zgodnie z rozkazem Just weszła jako przedostatnia, zamierzając trzymać się tego szyku od samego początku. Nie bała się, a przynajmniej nie tak całkowicie - mając za sobą Brendana rudzielec wykazywał więcej niż idealny spokój, przynajmniej zewnętrznie. Byłaby głupia, gdyby w ogóle nie odczuwała strachu, przecież zmierzali prosto do Azkabanu, najbardziej przerażającego więzienia na świecie.
Ścisnęła miotłę w jednej dłoni, w drugiej trzymając różdżkę. Starała się ignorować przenikające przez ściany zimno oraz trzymać w ryzach obawę, jaka spotęgowała swój poziom w momencie stanięcia na twardej posadzce budynku. Przełknęła ślinę, w ostatnim rzucie potrząsając kieszeniami; dźwięk obijających się szklanych fiolek nieco uspokoił nerwy Weasley. Wciąż miała przy sobie wszystko, czego potrzebowała. - Co robić? - szepnęła do bardziej doświadczonych od niej osób. Pierwszy raz miała zaszczyt wziąć udział w misji, dlatego nie do końca wiedziała jak się zachować. Czy powinna rzucać zaklęcia, rozglądać się czy może zrobić coś jeszcze innego, co aktualnie nie przychodziło do rudej głowy. Chciała jednak pomóc, najlepiej jak potrafiła.
| Ekwipunek: miotła, różdżka, szczurza czaszka.
Eliksiry: Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 28, 123 oczka)
Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 28)
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
Kameleon (1 porcja, stat. 28, 119 oczek)
Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 28)
Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Potworna ulewa i błyskające na niebie błyskawice przynosiły ponurą i złowieszczą aurę. A oni? Oni mieli już za chwilę wkroczyć prosto do miejsca w którym od zawsze zamykano to, co najgorsze. Czy się bała? Oczywiście, że tak. Tylko głupiec nie wiedział czym jest strach. Ale ona postanowiła swój przekuć w siłę już jakis czas temu. Przyjęła go i zaakceptowała jako część siebie. Jako to, co wzmaga rozsądek i podejmowanie dobrych, logicznych decyzji. Teraz musiała podejmować jeszcze trafniejsze decyzje - teraz, mając pod sobą innych ludzi. Obserwowała jak z jej różdżki wydobywa się koziorożec, który dociera w do przejścia w towarzystwie tego należącego do Samuela, pohamowała chęć zerknięcia po raz ostatni w jego kierunku. Gdy Bathilda się odezwała podeszła do jaśniejącego kręgu licząc na to, że reszta ruszy tak, jak to zaplanowała, choć wiedziała, że przejście będzie wymagało złamania szyku. Obejrzała się przed wejściem za siebie, a potem zawiesiła spojrzenie na Herewardzie. Skinęła mu lekko głową i wkroczyła w przejście do Azkbanu nie wiedząc, czego spodziewać się na miejscu. Ciemne rękawiczki okalały jej dłonie, a biała różdżka odznaczała się na ich tle, zaciskała ją w prawej dłoni mocno, uważnie spoglądając przed siebie.
- Nie dać się zabić. - odpowiedziała poważnie Rii, pamiętając dokładnie słowa, które wypowiedział w jej kierunku Samuel gdy zmierzał do miejsca w którym stał jego kuzyn. Kącik jej ust drgnął lekko, ale nikt nie mógł go już zobaczyć, prawa noga znikała już w przejściu do Azkabanu.
Łatwiejsza część była za nimi.
Ta trudniejsza dopiero się zaczynała.
- Nie dać się zabić. - odpowiedziała poważnie Rii, pamiętając dokładnie słowa, które wypowiedział w jej kierunku Samuel gdy zmierzał do miejsca w którym stał jego kuzyn. Kącik jej ust drgnął lekko, ale nikt nie mógł go już zobaczyć, prawa noga znikała już w przejściu do Azkabanu.
Łatwiejsza część była za nimi.
Ta trudniejsza dopiero się zaczynała.
- Ekwipunek:
- Mam ze sobą:
różdżka, czerwony kryształ, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, broszka z alabastrowym jednorożcem
Eliksiry:
- Wieczny Płomień (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir Wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 10), (stat. 12, 1 porcja)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 13)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcji, stat. 23, moc = 106)
- Złoty eliksir (1 porcje, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcje)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Czuwający Strażnik, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
wrzuciłam też przed tym postem wzmocnienie różdżki
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Zgodnie z życzeniem Justine, kiedy tylko przyszedł czas na ich grupę - minął portal jako ostatni, upewniając się tym samym, że każde z nich tę drogę pokonało. Zupełnie nie wiedział, czego powinien się spodziewać - jednak czymkolwiek by to nie było, nie było adekwatne dla małej dziewczynki, która szła przez tę wyprawę razem z nimi. Miała iść - naprawdę żałował, że nie mogli jej uśpić tak, jak proponował to starszy Skamander - podobny dodałby im niewielkiego balastu, ale pozwoliłby też zaoszczędzić dziewczynce mnóstwo strachów. Zmierzali do miejsca, którego lękali się nieustraszeni - a ona musiała przez to przejść pomimo wieku tak młodego. Dziecięcego, dzieciństwo naznaczone było niewinnością - dlaczego musieli jej ją odebrać? Dlaczego zrobił to Grindelwald? Te i inne pytania, podobnie jak takie, które pytały o naturę zła, musiały pozostać pozbawione odpowiedzi. Teraz: nade wszystko musieli skupić się na celu. A nim - była anomalia, kres cierpienia nie całego Londynu - a całego kraju. Odnalazł spojrzeniem twarz Rii, to o nią martwił się najbardziej zaraz po Julii - nie dlatego, że nie potrafiła sobie poradzić, doskonale wiedział, że była czarownicą silną, zdolną i zdeterminowaną ku celu, ale nei było łatwo wyzbyć się braterskiego instynktu. Nie odpowiedział na jej pytanie, zrobiła to Justine: ponuro, ale trafnie. Uścisnął mocniej rękojeść różdżki wciąż trzymanej w pogotowiu, był gotów; ledwie minąwszy próg, wypowiedział inkantację:
- Magicus extremos - spokojnie, ale bez zawahania, cicho - przezornie.
Zaczarowana torba, a w niej:
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Antidotum podstawowe (10 porcji, stat. 23)
- Eliksir natychmiastowej jasności (4 porcje, stat. 23)
- Eliksir grozy (5 porcji, stat. 23)
- Eliksir znieczulający (4 porcje, stat. 23)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (4 porcje, stat. 23)
- Maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0)
- propeller żądlibąkowy
- meteoryt
- szczurza czaszka
- Magicus extremos - spokojnie, ale bez zawahania, cicho - przezornie.
Zaczarowana torba, a w niej:
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Antidotum podstawowe (10 porcji, stat. 23)
- Eliksir natychmiastowej jasności (4 porcje, stat. 23)
- Eliksir grozy (5 porcji, stat. 23)
- Eliksir znieczulający (4 porcje, stat. 23)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (4 porcje, stat. 23)
- Maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0)
- propeller żądlibąkowy
- meteoryt
- szczurza czaszka
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ruiny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda