Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Ruiny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny
Azkaban za sprawą nagromadzonej białej magii obrócił się w ruinę. Wielki wybuch odsłonił najniższe warstwy przerażającego więzienia, otwierając dostęp do niekiedy przedziwnych prastarych ruin. Wiadomym jest, że Azkaban wzniósł jeden z wielkich rodów, nie jest jednak jasne, na czym właściwie, ani też w jaki sposób. Kamienie układają się w niezwykłe wzory i są pokryte mało zrozumiałymi, symbolicznymi żłobieniami sprawiającymi wrażenie pierwotnych. Niektórzy spekulują, że są tworami dementorów, którzy z wyspy uczynili wcześniej swoje królestwo. Od wilgotnej ziemi wznosi się para, wypuszczona w powietrze ciepłem nagromadzonej silnej białej magii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Zakonnicy przeszli przez przejście, pozostawiając za sobą Zakazany Las i wszystkich, którzy pomogli im się tu dostać. Przypominająca dawno zapomnianą i niepraktykowaną teleportację podróż była krótka, a po drugiej stronie Zakonników przywitała cisza. Każdy ich ruch zaburzał ją, drobny szelest zmieniając w niosące się echem szuranie. Poza ciszą była też jej siostra — ciemność. Ciemność zdawała się zalęgać w każdym zakamarku, wypełniać pustą przestrzeń dookoła. Było też wyjątkowo zimno. Po plecach wszystkich przebiegł zimny, nieprzyjemny dreszcz. Oddechy nie zmieniały się w obłoki z pary, a przykre wrażenie nieszczęścia towarzyszące dementorom, dobrze znane szczególnie gwardzistom z próby, nie zalęgło się w ich sercach. Wyglądało na to, że w pobliżu nie było tych potwornych istot. Azkaban jednak przesiąkł ich obecnością. Był przerażająco pusty. A cisza, cisza była jeszcze bardziej niepokojąca.
Metalowe schody, na których wylądowali członkowie Zakonu Feniksa były wysokie i strome, miały ostre stopnie, przy nich nie było poręczy, a po środku zionęła pustka. Prowadziły wokół trzech ścian złączonych ze sobą w kształcie trójkąta. Zdawały się nie kończyć, ani w górę, ani w dół. Ściany z ciemnego kamienia pokrywała wilgoć, woda zbierała się w szczelinach i spływała w dół, sprawiając, że stopnie były również śliskie. Mury były wyraźnie popękane. Maxine i Marcella które od razu zdecydowała się uważnie rozejrzeć dostrzegły bez problemu pajęczyny zniszczeń pokrywające głazy, jakby jakieś trzęsienie ziemi naruszyło ich konstrukcję, nie doprowadziło do całkowitego zburzenia. Kiedy spojrzały w górę, mogły ujrzeć ciemność, którą w jednej chwili rozgromiła mknąca w kierunku wnętrza więzienia błyskawica. Na ułamek sekundy rozjaśniła setki pięter wewnątrz. Wszyscy mogli ujrzeć dzięki temu wnętrze więzienia — ciągnące się wokół kamiennych ścian metalowe balkony i strome, prowadzące w górę i w dół schody. W dole pieniła się woda. Daleko, daleko w dół fale uderzały o mury, ale tylko wytężając mocno słuch dało się usłyszeć uderzenia i ich szum. uważnie przyglądające się wszystkiemu Maxine i Marcella mogły dostrzec w tej jednej chwili, że wszystkie piętra wyglądały identycznie. W tych samych miejscach znajdowały się drzwi. Górne piętra zaś wydawały się zniszczone, a ściany częściowo zwalone. Nie mogły dojrzeć jednak ani szczegółów korytarzy, ani tym bardziej osadzonych cel.
Przed nimi wszystkimi, na piętrze, od którego dzieliły ich dwa kroki, rozciągały się drzwi; żelazne wrota szerokie na osiemdziesiąt cali, wysokie na sto trzydzieści. Wyglądały masywnie, topornie. Nad nimi coś się znajdowało, ale ciemność nie pozwalała im dostrzec, czym mogło być. Wszyscy poza Brendanem poczuli nagle, że ich energia się wzmaga, moc ich wspiera. Zaklęcie rzucone przez Weasleya dodało wszystkim sił na pewien czas.
— Nie chcę strasznie... — Julia, wtulała się w Lucana, który trzymał ją na rękach, drżała przez chwilę, aż w końcu zamarła w bezruchu. Obróciła głowę w kierunku drzwi, spoglądając na nie szeroko otwartymi oczami, w których zalśniły srebrzyste łzy. Panika, która pojawiła się w jej oczach szybko przeobraziła się w działanie. Julia zaczęła płakać i wierzgać nogami, próbując się wyswobodzić z uścisku Lucana. —Nie chcę, nie chcę!— łkanie przeobraziło się w krzyk.
Hereward znajdował się kilka pięter nad nimi.
— Halo?!— krzyknął do nich, przystając na skraju metalowego podestu, nieznacznie wychylając się w przepaść. — Wszystko w porządku?
| Mistrz Gry (Ramsey) wita was na wydarzeniu. Na wszystkie pytania, wątpliwości odpowiadam drogą prywatnej wiadomości. Jeśli będziecie potrzebować więcej czasu lub spotka was jakieś zdarzenie losowe i uniemożliwi kontynuowanie rozgrywki, proszę, dajcie mi znać.
W Azkabanie, od teraz aż do odwołania nie rzucamy kośćmi: anomalie CZ.
Na odpis macie czas do 18:04 do 22:00.
Aktywne zaklęcia:
Magicus Extremos (Brendan) +20 1/3
Metalowe schody, na których wylądowali członkowie Zakonu Feniksa były wysokie i strome, miały ostre stopnie, przy nich nie było poręczy, a po środku zionęła pustka. Prowadziły wokół trzech ścian złączonych ze sobą w kształcie trójkąta. Zdawały się nie kończyć, ani w górę, ani w dół. Ściany z ciemnego kamienia pokrywała wilgoć, woda zbierała się w szczelinach i spływała w dół, sprawiając, że stopnie były również śliskie. Mury były wyraźnie popękane. Maxine i Marcella które od razu zdecydowała się uważnie rozejrzeć dostrzegły bez problemu pajęczyny zniszczeń pokrywające głazy, jakby jakieś trzęsienie ziemi naruszyło ich konstrukcję, nie doprowadziło do całkowitego zburzenia. Kiedy spojrzały w górę, mogły ujrzeć ciemność, którą w jednej chwili rozgromiła mknąca w kierunku wnętrza więzienia błyskawica. Na ułamek sekundy rozjaśniła setki pięter wewnątrz. Wszyscy mogli ujrzeć dzięki temu wnętrze więzienia — ciągnące się wokół kamiennych ścian metalowe balkony i strome, prowadzące w górę i w dół schody. W dole pieniła się woda. Daleko, daleko w dół fale uderzały o mury, ale tylko wytężając mocno słuch dało się usłyszeć uderzenia i ich szum. uważnie przyglądające się wszystkiemu Maxine i Marcella mogły dostrzec w tej jednej chwili, że wszystkie piętra wyglądały identycznie. W tych samych miejscach znajdowały się drzwi. Górne piętra zaś wydawały się zniszczone, a ściany częściowo zwalone. Nie mogły dojrzeć jednak ani szczegółów korytarzy, ani tym bardziej osadzonych cel.
Przed nimi wszystkimi, na piętrze, od którego dzieliły ich dwa kroki, rozciągały się drzwi; żelazne wrota szerokie na osiemdziesiąt cali, wysokie na sto trzydzieści. Wyglądały masywnie, topornie. Nad nimi coś się znajdowało, ale ciemność nie pozwalała im dostrzec, czym mogło być. Wszyscy poza Brendanem poczuli nagle, że ich energia się wzmaga, moc ich wspiera. Zaklęcie rzucone przez Weasleya dodało wszystkim sił na pewien czas.
— Nie chcę strasznie... — Julia, wtulała się w Lucana, który trzymał ją na rękach, drżała przez chwilę, aż w końcu zamarła w bezruchu. Obróciła głowę w kierunku drzwi, spoglądając na nie szeroko otwartymi oczami, w których zalśniły srebrzyste łzy. Panika, która pojawiła się w jej oczach szybko przeobraziła się w działanie. Julia zaczęła płakać i wierzgać nogami, próbując się wyswobodzić z uścisku Lucana. —Nie chcę, nie chcę!— łkanie przeobraziło się w krzyk.
Hereward znajdował się kilka pięter nad nimi.
— Halo?!— krzyknął do nich, przystając na skraju metalowego podestu, nieznacznie wychylając się w przepaść. — Wszystko w porządku?
| Mistrz Gry (Ramsey) wita was na wydarzeniu. Na wszystkie pytania, wątpliwości odpowiadam drogą prywatnej wiadomości. Jeśli będziecie potrzebować więcej czasu lub spotka was jakieś zdarzenie losowe i uniemożliwi kontynuowanie rozgrywki, proszę, dajcie mi znać.
W Azkabanie, od teraz aż do odwołania nie rzucamy kośćmi: anomalie CZ.
Na odpis macie czas do 18:04 do 22:00.
Aktywne zaklęcia:
Magicus Extremos (Brendan) +20 1/3
- Żywotność:
Justine: 240/240
Brendan: 365/380
-15 (elektryczne)
Kieran: 229/244
-15 (elektryczne)
Lucan: 232/232
Maxine: 200/215
-15(elektryczne)
Ria: 220/220
Marcella: 250/250
- Ekwipunek:
Justine:
różdżka, czerwony kryształ, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, broszka z alabastrowym jednorożcem
Eliksiry:
- Wieczny Płomień (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir Wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 10), (stat. 12, 1 porcja)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 13)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcji, stat. 23, moc = 106)
- Złoty eliksir (1 porcje, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcje)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Czuwający Strażnik, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
Brendan:
propeller żądlibąkowy, meteoryt, szczurza czaszka
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Antidotum podstawowe (10 porcji, stat. 23)
- Eliksir natychmiastowej jasności (4 porcje, stat. 23)
- Eliksir grozy (5 porcji, stat. 23)
- Eliksir znieczulający (4 porcje, stat. 23)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (4 porcje, stat. 23)
- Maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0)
Kieran:
różdżka, tabliczka czekolady, torba wypełniona eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5),
- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15),
- wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 29),
- smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5),
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 0),
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106),
- Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117),
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29),
- Wieczny płomień (1 porcja, stat. 35, moc +15)
- Wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20),
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 20)
Lucan:
różdżka, czekolada;
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 30, moc +5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 30, moc +15)
- Pies gończy ( porcja, stat. 7)
Maxine:
różdżka, propeller żądlibąkowy, kamień runiczny, miotła bardzo dobrej jakości, bransoleta z włosów syreny, 4 tabliczki czekolady, nóż, mugolskie zapałki
- Eliksir niezłomności, 1 porcja (stat. 22)
- Czuwający strażnik, 1 porcja (stat. 22)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (1 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 28)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
Ria:
miotła, różdżka, szczurza czaszka.
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 28, 123 oczka)
-Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
-Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
-Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 28)
-Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
-Kameleon (1 porcja, stat. 28, 119 oczek)
-Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 28)
-Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Marcella:
różdżka, miotła (przewieszona przez plecy na rzemieniu), lusterko dwukierunkowe (drugie posiada Samuel Skamander)
- eliksir przeciwbólowy (6 porcji, stat. 10)
- wywar ze szczuroszczeta (3 porcje, stat. 10)
- maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 10)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
Po Maxine na klatce schodowej pojawili się również inni: Marcella, Kieran, Lucan z Julią na rękach, Ria i Brendan. Mając ich wokół siebie poczuła się pewniej, bo to, co ich przywitało wprawiało w niepokój. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Na razie było spokojnie w ten przerażający, złowieszczy sposób. Zamrugała kilkukrotnie, próbując przywyknąć do ciemności, która niemal ich oblepiała. Była ubrana grubo - pod kożuchem miała najgrubszy sweter i spodnie - a mimo to dreszcz przebiegł jej po plecach. Zorientowała się, że znaleźli się na klatce schodowej, zniszczonej, jakby trzęsieniem ziemi.
- Wszystkie piętra wyglądają tak samo. W tym samym miejscu mają drzwi - powiedziała cicho, dzieląc się z innymi spostrzeżeniami. Najmocniej jednak uwagę Maxine zwróciły te, na które z lękiem zareagowała Julia; masywne, toporne, coś się nad nimi znajdowało, nie potrafiła jednak określić co.
- Dziękuję - mruknęła, czując przypływ sił magicznych, dzięki zaklęciu rzuconemu przez aurora. - Spokojnie, malutka - zwróciła się do Julii, chcąc dodać jej otuchy. Uczyniła kilka kroków w stronę topornych drzwi. - Carpiene - wyrzekła ostrożnie, dbając o odpowiedni ruch nadgarstka. Nie mogła pozwolić sobie na błędy. Zaraz potem usłyszała krzyk Herewarda - i poczuła ulgę, że jemu także nic nie jest.
- Wszystkie piętra wyglądają tak samo. W tym samym miejscu mają drzwi - powiedziała cicho, dzieląc się z innymi spostrzeżeniami. Najmocniej jednak uwagę Maxine zwróciły te, na które z lękiem zareagowała Julia; masywne, toporne, coś się nad nimi znajdowało, nie potrafiła jednak określić co.
- Dziękuję - mruknęła, czując przypływ sił magicznych, dzięki zaklęciu rzuconemu przez aurora. - Spokojnie, malutka - zwróciła się do Julii, chcąc dodać jej otuchy. Uczyniła kilka kroków w stronę topornych drzwi. - Carpiene - wyrzekła ostrożnie, dbając o odpowiedni ruch nadgarstka. Nie mogła pozwolić sobie na błędy. Zaraz potem usłyszała krzyk Herewarda - i poczuła ulgę, że jemu także nic nie jest.
That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?
The member 'Maxine Desmond' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Właściwie chyba powinni się cieszyć. Obecność dementorów dało się wyczuć już z daleka, kiedy tylko człowieka ogarniała totalna beznadzieja i rozpacz - a chwilowo żadna z tych emocji nie pojawiła się w sercu Lucana. Było zimno, było strasznie, ale póki co Azkaban wydał mu się... opuszczony. Zupełnie jakby był martwy. Po cichu liczył, że taki stan rzeczy utrzyma się jak najdłużej. Nienapotkanie po drodze na żadnego szalonego więźnia ani dementora zdecydowanie ułatwiłoby im zadanie. No i mniej straumatyzowałoby dziewczynkę, która po jego słowach zaczęła płakać i szamotać się. Lucan zaklął cicho w myślach, krzywiąc się jednocześnie, gdy przeraźliwy krzyk zaczął wwiercać mu się w uszy. Nie spodziewał się aż tak gwałtownej reakcji. Trochę nieodpowiednio dobrał słowa, nie chciał w końcu straszyć dziewczynki. Ale wiedział też, że nie może jej okłamywać. Gdyby nie wspomniał jej, że mogą czekać tu na nich jakieś "strachy", albo gdyby ją okłamał, zapewne potem już w ogóle by im nie ufała. A to mocno skomplikowałoby przemieszczanie się po Azkabanie. I kto wie, jakie okropieństwa mógł ściągnąć ku nim jej krzyk.
- Julio, kochanie, spokojnie! - mężczyzna odsunął się kawałek od drzwi, która tak ją przestraszyły a potem ukucnął, pozwalając dziewczynce stanąć na własnych nogach. Nadal jednak trzymał ją w uścisku. Gdyby zaczęła się jeszcze mocniej szarpać, Lucan mógłby się poślizgnąć, a wtedy oboje runęli by w dół, do wody i ich misja skończyłaby się szybciej niż się zaczęła. Dlatego zaczął do niej mówić znów łagodnym, spokojnym tonem, mając nadzieję, że zdoła uspokoić dziewczynkę i zapanować jej nad jej strachem - Julio, posłuchaj, to miejsce jest nieprzyjemne, ale zobacz, ilu masz nowych przyjaciół! Nie musisz się niczego bać, bo każdy z nich jest bardzo silny i w razie potrzeby cię ochroni. Tam na górze czeka na nas jeszcze jeden przyjaciel, nazywa się Hereward. Co ty na to, żeby powiedzieć mu "cześć"? - rozpoznał głos Bartiusa, nawet jeśli był on trochę zniekształcony przez echo odbijające się od ścian więzienia. Miał nadzieję, że dziewczynka skupi się na propozycji i opanuje swój atak paniki.
Retoryka II
- Julio, kochanie, spokojnie! - mężczyzna odsunął się kawałek od drzwi, która tak ją przestraszyły a potem ukucnął, pozwalając dziewczynce stanąć na własnych nogach. Nadal jednak trzymał ją w uścisku. Gdyby zaczęła się jeszcze mocniej szarpać, Lucan mógłby się poślizgnąć, a wtedy oboje runęli by w dół, do wody i ich misja skończyłaby się szybciej niż się zaczęła. Dlatego zaczął do niej mówić znów łagodnym, spokojnym tonem, mając nadzieję, że zdoła uspokoić dziewczynkę i zapanować jej nad jej strachem - Julio, posłuchaj, to miejsce jest nieprzyjemne, ale zobacz, ilu masz nowych przyjaciół! Nie musisz się niczego bać, bo każdy z nich jest bardzo silny i w razie potrzeby cię ochroni. Tam na górze czeka na nas jeszcze jeden przyjaciel, nazywa się Hereward. Co ty na to, żeby powiedzieć mu "cześć"? - rozpoznał głos Bartiusa, nawet jeśli był on trochę zniekształcony przez echo odbijające się od ścian więzienia. Miał nadzieję, że dziewczynka skupi się na propozycji i opanuje swój atak paniki.
Retoryka II
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Uniosła spojrzenie w górę, gdy usłyszała głos Herewarda. Był już na miejscu, to dobrze, chociaż nie powiedziałaby, że to przyjemne tutaj przebywać. Może chociaż będzie mógł powiedzieć im coś po wstępnym rozeznaniu.
Histeryczna reakcja dziewczynki od razu przekonała ją, że powinni zwrócić większą uwagę na te drzwi Bathilda w końcu powiedziała, że dzieci będą wiedzieć, co się tutaj kryje, że będą to czuły, jednak postanowiona na ich miejscu, również nie chciałaby widzieć wszystkich tych straszności, które miały się tu odbywać. Już sama atmosfera tego miejsca przyprawiała o dreszcze i ciągłe uczucie niepokoju.
Podeszła kilka kroków również w stronę drzwi, stając zaraz za Maxine. Wyciągnęła przed siebie różdżkę, zainteresowana, co może znajdować się nad drzwiami. Jakakolwiek wskazówka, czego mogą się za nimi spodziewać? Nawet pomimo dobrej analizy terenu nie mogła dostrzec co się tam znajduje.
- Lumos Maxima. - rzuciła i lekko machnęła różdżką.
Histeryczna reakcja dziewczynki od razu przekonała ją, że powinni zwrócić większą uwagę na te drzwi Bathilda w końcu powiedziała, że dzieci będą wiedzieć, co się tutaj kryje, że będą to czuły, jednak postanowiona na ich miejscu, również nie chciałaby widzieć wszystkich tych straszności, które miały się tu odbywać. Już sama atmosfera tego miejsca przyprawiała o dreszcze i ciągłe uczucie niepokoju.
Podeszła kilka kroków również w stronę drzwi, stając zaraz za Maxine. Wyciągnęła przed siebie różdżkę, zainteresowana, co może znajdować się nad drzwiami. Jakakolwiek wskazówka, czego mogą się za nimi spodziewać? Nawet pomimo dobrej analizy terenu nie mogła dostrzec co się tam znajduje.
- Lumos Maxima. - rzuciła i lekko machnęła różdżką.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 37
'k100' : 37
Kiedy tylko znaleźli się w tej nowej przestrzeni, niezwykle ponurej i zatrważającej, przez jego plecy przeszedł mocny dreszcz. Chłodne i nieprzyjemne uczucie opanowało go na ułamek sekundy, jednak szybko zdołał nad tym zapanować, odrzucając od siebie stanowczo trwogę. Nie było czasu na takie załamywanie się, potrzebowali teraz ogromnej motywacji i całkowitego skupienia. Błyskawica, która rozświetliła niebo, pomogła im również dostrzec wnętrze więzienia. Ujrzał wyraźniej zarys schodów, a do uszu dotarł szum fal uderzających gdzieś w dole. Potem z kolei dostrzegł potężne drzwi.
Przerażenie dziewczynki im wszystkim musiało dać do myślenia. Czyż dzieci nie miały ich poprowadzić prosto do źródła najpotężniejszej anomalii spośród wszystkich? To nie miało być dla małej Julii miłym doświadczeniem, jednak musieli wykorzystać jej wrażliwość na otaczającą ją magię. Lucan szybko przeszedł do prób uspokojenia jej. Rineheart z kolei nie zamierzał przytakiwać jego słowom, skupiając się na kontynuowaniu misji niż dbaniu o komfort psychiczny najmłodszej członki tej trudnej wyprawy. Ta nieczułość w stosunku do roztrzęsionego dziecka była świadoma, dla niego była ratunkiem od wątpliwości, moralnych rozterek. Wszystko robił dla dobra wszystkich, dlatego cierpienia jednostki nie mogły przesłonić mu większego dobra. Prawda?
Wycelował swoją różdżkę w żelazne wrota, zaciskając mocniej palce. Nawet jeśli znajdowało się za nimi coś złowieszczego, to musieli podjąć ryzyko i stawić czoła niebezpieczeństwo. Coraz bardziej wzmagający się strach dziewczynki na pewno gdzieś ich doprowadzi.
– Alohomora – wypowiedział wyraźnie inkantację zaklęcia, wciąż czując przypływ energii. Tak prosty czar powinien mu się udać bez problemu. O ile nie wydarzy się nic niespodziewanego.
Przerażenie dziewczynki im wszystkim musiało dać do myślenia. Czyż dzieci nie miały ich poprowadzić prosto do źródła najpotężniejszej anomalii spośród wszystkich? To nie miało być dla małej Julii miłym doświadczeniem, jednak musieli wykorzystać jej wrażliwość na otaczającą ją magię. Lucan szybko przeszedł do prób uspokojenia jej. Rineheart z kolei nie zamierzał przytakiwać jego słowom, skupiając się na kontynuowaniu misji niż dbaniu o komfort psychiczny najmłodszej członki tej trudnej wyprawy. Ta nieczułość w stosunku do roztrzęsionego dziecka była świadoma, dla niego była ratunkiem od wątpliwości, moralnych rozterek. Wszystko robił dla dobra wszystkich, dlatego cierpienia jednostki nie mogły przesłonić mu większego dobra. Prawda?
Wycelował swoją różdżkę w żelazne wrota, zaciskając mocniej palce. Nawet jeśli znajdowało się za nimi coś złowieszczego, to musieli podjąć ryzyko i stawić czoła niebezpieczeństwo. Coraz bardziej wzmagający się strach dziewczynki na pewno gdzieś ich doprowadzi.
– Alohomora – wypowiedział wyraźnie inkantację zaklęcia, wciąż czując przypływ energii. Tak prosty czar powinien mu się udać bez problemu. O ile nie wydarzy się nic niespodziewanego.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Rozglądała się uważnie dookoła wzrokiem przesuwając po kamiennych ścianach i metalowych balkonach, oraz schodach prowadzących w górę i dół, gdy rozświetliła je błyskawica. Poczuła jak urok Brendana dodaje im mocy. Zerknęła na niego z wdzięcznością. Skupiając wzrok na żelaznych wrotach, które znalazły się przed nimi. Zlustrowała je od góry do dołu. Głos małej Julii przyciągnął jej spojrzenie. Widziała jej strach ale nie skomentowała tego w żadnen sposób. Bo mogło to oznaczać tylko jedno, właśnie tam powinni się kierować. Znajomy głos rozległ się nad nimi zadarła głos.
- Barty? - upewniła się, chociaż nie musiała. Przecież znała dokładnie głos męża swojej kuzynki. Nie rozumiała jednak, czemu znajdował się nad nimi.- Coś tam jest? - zapytała od razu zerkając na wrota. Może wcale nie do nich powinni się kierować. Ale Julia widocznie się ich bała i intuicja podpowiadała, że to właśnie tam mogli wejść dalej i głębiej. Spojrzała na Mixne słuchając jej słów. Skinęła lekko głową. Fakt, że każde piętro wyglądało tak samo nie mówiło im nic. Może wszystkie drzwi prowadziły w to samo miejsce, może każde prowadziły gdzie indziej. Nie byli w stanie tego określić. - Zejdź do nas, przejdziemy przez te wrota. - zadecydowała spokojnie, mając nadzieję, że nie pomyliła się srogo. Poprawiła uścisk na białej różdżce, decydując się rzucić zaklęcie, ale gdy usłyszała inkantację zaklęcia otwierającego zamki opuściła dłoń, pokonując odległość która dzieliła je od wrót. Była na samym przodzie, więc i dystans musiał zdawać się najmniejszy. Chciała pchnąć je, albo za nie pociągnąć i otworzyć. Musieli iść na przód, możliwe jak najszybciej. A ona miała prowadzić dlatego nie zdecydowała się poprosić, by zrobił to ktokolwiek inny. Gdyby coś się jej stało, pozostawał zawsze Brendan i Hereward i to w ich kierunku powinni zwrócić się wtedy inni zakonnicy. Wzięła wdech, teraz nie było już powrotu.
| otwieram drzwi ( i rzucam na to choć nie wiem czy potrzebnie? )
- Barty? - upewniła się, chociaż nie musiała. Przecież znała dokładnie głos męża swojej kuzynki. Nie rozumiała jednak, czemu znajdował się nad nimi.- Coś tam jest? - zapytała od razu zerkając na wrota. Może wcale nie do nich powinni się kierować. Ale Julia widocznie się ich bała i intuicja podpowiadała, że to właśnie tam mogli wejść dalej i głębiej. Spojrzała na Mixne słuchając jej słów. Skinęła lekko głową. Fakt, że każde piętro wyglądało tak samo nie mówiło im nic. Może wszystkie drzwi prowadziły w to samo miejsce, może każde prowadziły gdzie indziej. Nie byli w stanie tego określić. - Zejdź do nas, przejdziemy przez te wrota. - zadecydowała spokojnie, mając nadzieję, że nie pomyliła się srogo. Poprawiła uścisk na białej różdżce, decydując się rzucić zaklęcie, ale gdy usłyszała inkantację zaklęcia otwierającego zamki opuściła dłoń, pokonując odległość która dzieliła je od wrót. Była na samym przodzie, więc i dystans musiał zdawać się najmniejszy. Chciała pchnąć je, albo za nie pociągnąć i otworzyć. Musieli iść na przód, możliwe jak najszybciej. A ona miała prowadzić dlatego nie zdecydowała się poprosić, by zrobił to ktokolwiek inny. Gdyby coś się jej stało, pozostawał zawsze Brendan i Hereward i to w ich kierunku powinni zwrócić się wtedy inni zakonnicy. Wzięła wdech, teraz nie było już powrotu.
| otwieram drzwi ( i rzucam na to choć nie wiem czy potrzebnie? )
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Poczuła silną obawę o to, czy naprawdę powinni pakować się w paszczę lwa - cóż, dementora tak konkretnie. Przecież mogli czaić się praktycznie wszędzie, choć opowieści o tym, że Voldemort zdołał ich związać swoją wolą i te kreatury miały teraz mu służyć… mogło powodować, że Azkaban zostałby opustoszały. Ostatecznie nie istniała potrzeba istnienia tego więzienia, skoro wszyscy czarnoksiężnicy kryli się wzajemnie, natomiast u władzy stał człowiek, który robił wszystko, żeby zapobiec powrotowi praworządności do magicznego prawa. Jednak nie zmieniało to faktu, że powinni być ostrożni - to miejsce było więcej niż przerażające. Chłód szybko owinął ciało Rii, przez to wzdrygnęła się, ale pozostała czujna. Uśmiechnęła się smutno na odpowiedź Just; rudowłosa miała raczej nadzieję na konkretny plan, nie na śmierć w pierwszych minutach egzystencji. Kiwnęła jeszcze głową do Brena, nim każdy zajął się uskutecznianiem wzajemnego sukcesu w tym miejscu. Weasley starała się nie zasmucać jeszcze bardziej, rozdzierającą sceną błagań biednej Julii. Musiała skoncentrować się na zadaniu, czyli właściwie na czymś, do czego mogłaby się przydać. Na razie nie miała pomysłu, ale uważnie obserwowała ruch każdego z uczestników misji - żeby w razie czego im pomóc. Na szczęście nie potrzebowali tej pomocy, byli zresztą bardzo zdolni, to wszystko nie mogło skończyć się inaczej.
- Magicus extremos - wyrzekła wreszcie, machając różdżką. Uznała, że nawet niewielka pomoc mogłaby się przydać, a jeśli się nie uda, to nic wielkiego się nie stanie. Rhiannon wolała przecież nie stać bezczynnie, więc to jedyne, na co w tamtym momencie wpadła. W końcu nastała światłość, drzwi mogły zostać otwarte, Max prawdopodobnie sprawdziła czy nie było dookoła nich jakichś pułapek. Ria nie miała w związku z tym żadnych innych możliwości, chyba.
- Magicus extremos - wyrzekła wreszcie, machając różdżką. Uznała, że nawet niewielka pomoc mogłaby się przydać, a jeśli się nie uda, to nic wielkiego się nie stanie. Rhiannon wolała przecież nie stać bezczynnie, więc to jedyne, na co w tamtym momencie wpadła. W końcu nastała światłość, drzwi mogły zostać otwarte, Max prawdopodobnie sprawdziła czy nie było dookoła nich jakichś pułapek. Ria nie miała w związku z tym żadnych innych możliwości, chyba.
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
The member 'Ria Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
W pierwszym odruchu pociągnął głową za głosem Herewarda - ryży czarodziej zdawał się wahać, jednak Justine odezwała się pierwsza - badał w tym czasie grymas jego twarzy, wsłuchiwał się w głos, nie pojmując jego sytuacji. Przejście musiało ich rozszczepić - dobrze, że padło na Herewarda, nie na Julię. Kątem oka dostrzegł kiwnięcie głowy Rii, poradzi sobie - wszyscy sobie poradzą. Kiedy zaklęcia Zakonników rozjaśniły pomieszczenia, w końcu przeniósł wzrok na dziewczynkę znajdującą się na rękach Lucana - miała już zbyt wiele wrażeń. Nie wąpił w zdolności oratorskie Abbotta, a jeśli czuł się na siłach podejść do dziecka, bez wątpienia nie robił tego bez powodu. On sam nie był w tym dobry - ale zapragnął wspomóc Abbotta na tyle, na ile był w stanie:
- Hej, mała, nie jesteśmy tutaj sami- zwrócił się do niej, kiedy Lucan już umilkł. - Expecto patronum - wypowiedział spokojnie, wokół najpewniej nie było śladów po dementorze - ale istota zrodzona z najjaśniejszej, najbielszej magii, stąpająca u jej boku, miała szansę dodać jej nieco otuchy.
- Hej, mała, nie jesteśmy tutaj sami- zwrócił się do niej, kiedy Lucan już umilkł. - Expecto patronum - wypowiedział spokojnie, wokół najpewniej nie było śladów po dementorze - ale istota zrodzona z najjaśniejszej, najbielszej magii, stąpająca u jej boku, miała szansę dodać jej nieco otuchy.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Przedziwna aura budziła niepokój i sugerowała istnienie czegoś więcej ponad to, co wszyscy widzieli. Jednak zaklęcie Maxine niczego nie wykazało, chociaż czarownica mogła być pewna, że dzięki sile otrzymanej od Brendana jej zaklęcie było rzucone poprawnie. Różdżka nie wskazała czarownicy obecności innych istot, ani pułapek. Tuż przy drzwiach, niewiele nad głowami Zakonników rozbłysła kula światła wyczarowana przez Marcellę. Dzięki temu w końcu wszyscy mogli ujrzeć, co znajdowało się nad drzwiami. Był to runiczny zapis. Brendan jako jedyny mógł rozpoznać znaki:
Prócz nich był jeszcze cały szereg symboli, których żadne z obecnych nie potrafiło rozszyfrować, ale Brendan i Kieran mogli pamiętać, że podobne znaki widniały nad wieloma drzwiami i celami w Azkabanie. Metalowe drzwi szczęknęły, skrzypienie metalu rozniosło się echem wśród wilgotnych ścian więzienia, kiedy Kieran z niebywałą precyzją i siłą postanowił otworzyć wrota. Nie był to dźwięk otwieranego zamka, żaden mechanizm się nie uruchomił i nic też w wyglądzie oświetlonych wrót nie uległo zmianie, ale te odchyliły się nieznacznie. Światło połyskującej kuli nie docierało jednak do środka i nie zdradzało tajemnicy wnętrza po drugiej stronie, tak długo, dopóki Justine nie postanowiła spróbować otworzyć ich szerzej. Skrzypienie metalu na moment zagłuszyło wszystkich, ale czyn ten nie wymagał wcale zbyt wiele siły. Pomimo masywnego wyglądu, rozchyliły się gładko.
Hereward, który znajdował się kilka pięter wyżej odpowiedział czarownicy:
— Tu są jakieś drzwi, może powinienem je otworzyć?— spytał, ale po chwili dało się już słyszeć powolnie stawiane po metalowych stopniach kroki w dół. Dzięki zaklęciu Rii wszyscy znów mogli odczuć przypływ mocy, w tym i Brendan.
Julia, która znajdowała się w ramionach Lucana przestała wierzgać i krzyczeć, spoglądając na niego wielkimi, pełnymi strachu oczami. Słowa opiekującego się nią mężczyzny skierowały odwróciły na moment jej uwagę, spojrzała w górę, na Herewarda, ale nie odezwała się ni słowem. Po chwili, z jaśniejącej wiązki uformował się jednak olbrzymi niedźwiedź. Julia pisnęła na widok patronusa Brendana, z przejęciem obracając głowę dookoła, a potem za głową ciałko, obserwując poruszające się magiczne i niematerialne stworzenie. Nie było w niej już ani strachu, ani paniki. Załzawione oczy teraz rozszerzały się na widok uspokajającej postaci, którą chciała dotknąć, wyciągając małą rączkę w jej kierunku. Aż w końcu jej wzrok spoczął na otwartych drzwiach.
— O, matulu — szepnęła cicho, spoglądając w ich kierunku.— Znam to, znam— szepnęła cichutko, wpatrując się w otwarte drzwi, z których wynużała się jeszcze ciemniejsza ciemność. Puściła Lucana i powoli, nieśmiało ruszyła w kierunku otwartych drzwi. Przeszła przez nie jednak bez zawahania, znikając w kolejnych ciemnościach.
Ale po przekroczeniu progu nagle wszystko nabierało kształtów. Nie można było mieć wątpliwości, że cela za drzwiami, które zostały otwarte, do złudzenia przypominała stary, całkiem opuszczony i na swój sposób przerażający przez widoczny postęp czasu pokój dziecka. Wewnątrz nie było żadnego okna, były drzwi, do złudzenia przypominające te, które były już otwarte. Ściany w pokoju były oklejone tapetą, która najprawdopodobniej z powodu wilgoci odklejała się od muru. Pod spodem prześwitywał kamień, z którego zbudowany był Azkaban, podłoga była nim cała wyłożona i obrysowana jakąś farbą. Na małym, metalowym stoliczku stał talerzyk. Julia podeszła do niego od razu, bez zastanowienia sięgając po stare, pokryte pajęczyną ciastka.
— Moje ulu-ione! Mio-owe —mruknęła z pełną buzią, zapychając się smakołykiem. Po chwili dostrzegła w kącie coś innego — ułożony z kamyków prowizoryczny domek dla lalek. Ale w środku były same zabawki przypominające dzieci. Kucnęła przy nich i jedną ręką (drugą wciąż trzymała nadgryzione ciastko) zaczęła się bawić, wydając dźwięki imitujące jakąś rozmowę. Zabawa trwała jednak krótko, rozbiegany wzrok dziewczynki szybko spoczął na czymś innym. Na kamieniach w centrum pokoju wyrysowane były kwadraty rozrysowane w różnych kolorach. Julia skoczyła na jeden z nich, a potem na kolejny, tym razem na jednej nodze. Na kolejne pola skoczyła dwoma nogami, a później znów jedną, mrucząc przy tym:
— Na ziemi krok, na przód i hop i w prawo zwrot i stop i w lewo krok i w przód! Przed ogniem stop, w tył zwrot i hop, na przód jeden krok i stop, w lewo zwrot! W wodzie hop, w lewo krok i potem w prawo zwrot i prosto hop! I stop!
W pokoju znajdowała się też pluszowa imitacja jaszczurki i zabawkowy, porcelanowy, szczerbiony zestaw do podwieczorku z siedmioma filiżankami, ale Julia zajęta skakaniem pominęła pozostałe rzeczy. Kiedy dotarła do końca zabawy ugryzła znów kawałek ciastka i ruszyła w kierunku drzwi, które popchnęła maleńką rączką. Otwarły się bezgłośnie, z zadziwiającą łatwością. Za nimi znajdowały się schody, które znikały w ciemności, Julia ruszyła od razu przed siebie, powoli w dół, nucąc melodię starej kołysanki.
| Mistrz Gry życzy wesołych świąt po świętach i przeprasza za obsuwę.
Na odpis macie czas do 25:04 do 22:00.
Aktywne zaklęcia:
Magicus Extremos (Brendan) +20 2/3
Magicus Extremos (Ria) +13 1/3
- Runy:
Prócz nich był jeszcze cały szereg symboli, których żadne z obecnych nie potrafiło rozszyfrować, ale Brendan i Kieran mogli pamiętać, że podobne znaki widniały nad wieloma drzwiami i celami w Azkabanie. Metalowe drzwi szczęknęły, skrzypienie metalu rozniosło się echem wśród wilgotnych ścian więzienia, kiedy Kieran z niebywałą precyzją i siłą postanowił otworzyć wrota. Nie był to dźwięk otwieranego zamka, żaden mechanizm się nie uruchomił i nic też w wyglądzie oświetlonych wrót nie uległo zmianie, ale te odchyliły się nieznacznie. Światło połyskującej kuli nie docierało jednak do środka i nie zdradzało tajemnicy wnętrza po drugiej stronie, tak długo, dopóki Justine nie postanowiła spróbować otworzyć ich szerzej. Skrzypienie metalu na moment zagłuszyło wszystkich, ale czyn ten nie wymagał wcale zbyt wiele siły. Pomimo masywnego wyglądu, rozchyliły się gładko.
Hereward, który znajdował się kilka pięter wyżej odpowiedział czarownicy:
— Tu są jakieś drzwi, może powinienem je otworzyć?— spytał, ale po chwili dało się już słyszeć powolnie stawiane po metalowych stopniach kroki w dół. Dzięki zaklęciu Rii wszyscy znów mogli odczuć przypływ mocy, w tym i Brendan.
Julia, która znajdowała się w ramionach Lucana przestała wierzgać i krzyczeć, spoglądając na niego wielkimi, pełnymi strachu oczami. Słowa opiekującego się nią mężczyzny skierowały odwróciły na moment jej uwagę, spojrzała w górę, na Herewarda, ale nie odezwała się ni słowem. Po chwili, z jaśniejącej wiązki uformował się jednak olbrzymi niedźwiedź. Julia pisnęła na widok patronusa Brendana, z przejęciem obracając głowę dookoła, a potem za głową ciałko, obserwując poruszające się magiczne i niematerialne stworzenie. Nie było w niej już ani strachu, ani paniki. Załzawione oczy teraz rozszerzały się na widok uspokajającej postaci, którą chciała dotknąć, wyciągając małą rączkę w jej kierunku. Aż w końcu jej wzrok spoczął na otwartych drzwiach.
— O, matulu — szepnęła cicho, spoglądając w ich kierunku.— Znam to, znam— szepnęła cichutko, wpatrując się w otwarte drzwi, z których wynużała się jeszcze ciemniejsza ciemność. Puściła Lucana i powoli, nieśmiało ruszyła w kierunku otwartych drzwi. Przeszła przez nie jednak bez zawahania, znikając w kolejnych ciemnościach.
Ale po przekroczeniu progu nagle wszystko nabierało kształtów. Nie można było mieć wątpliwości, że cela za drzwiami, które zostały otwarte, do złudzenia przypominała stary, całkiem opuszczony i na swój sposób przerażający przez widoczny postęp czasu pokój dziecka. Wewnątrz nie było żadnego okna, były drzwi, do złudzenia przypominające te, które były już otwarte. Ściany w pokoju były oklejone tapetą, która najprawdopodobniej z powodu wilgoci odklejała się od muru. Pod spodem prześwitywał kamień, z którego zbudowany był Azkaban, podłoga była nim cała wyłożona i obrysowana jakąś farbą. Na małym, metalowym stoliczku stał talerzyk. Julia podeszła do niego od razu, bez zastanowienia sięgając po stare, pokryte pajęczyną ciastka.
— Moje ulu-ione! Mio-owe —mruknęła z pełną buzią, zapychając się smakołykiem. Po chwili dostrzegła w kącie coś innego — ułożony z kamyków prowizoryczny domek dla lalek. Ale w środku były same zabawki przypominające dzieci. Kucnęła przy nich i jedną ręką (drugą wciąż trzymała nadgryzione ciastko) zaczęła się bawić, wydając dźwięki imitujące jakąś rozmowę. Zabawa trwała jednak krótko, rozbiegany wzrok dziewczynki szybko spoczął na czymś innym. Na kamieniach w centrum pokoju wyrysowane były kwadraty rozrysowane w różnych kolorach. Julia skoczyła na jeden z nich, a potem na kolejny, tym razem na jednej nodze. Na kolejne pola skoczyła dwoma nogami, a później znów jedną, mrucząc przy tym:
— Na ziemi krok, na przód i hop i w prawo zwrot i stop i w lewo krok i w przód! Przed ogniem stop, w tył zwrot i hop, na przód jeden krok i stop, w lewo zwrot! W wodzie hop, w lewo krok i potem w prawo zwrot i prosto hop! I stop!
W pokoju znajdowała się też pluszowa imitacja jaszczurki i zabawkowy, porcelanowy, szczerbiony zestaw do podwieczorku z siedmioma filiżankami, ale Julia zajęta skakaniem pominęła pozostałe rzeczy. Kiedy dotarła do końca zabawy ugryzła znów kawałek ciastka i ruszyła w kierunku drzwi, które popchnęła maleńką rączką. Otwarły się bezgłośnie, z zadziwiającą łatwością. Za nimi znajdowały się schody, które znikały w ciemności, Julia ruszyła od razu przed siebie, powoli w dół, nucąc melodię starej kołysanki.
| Mistrz Gry życzy wesołych świąt po świętach i przeprasza za obsuwę.
Na odpis macie czas do 25:04 do 22:00.
Aktywne zaklęcia:
Magicus Extremos (Brendan) +20 2/3
Magicus Extremos (Ria) +13 1/3
- Żywotność:
Justine: 240/240
Brendan: 365/380
-15 (elektryczne)
Kieran: 229/244
-15 (elektryczne)
Lucan: 232/232
Maxine: 200/215
-15(elektryczne)
Ria: 220/220
Marcella: 250/250
- Ekwipunek:
Justine:
różdżka, czerwony kryształ, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, broszka z alabastrowym jednorożcem
Eliksiry:
- Wieczny Płomień (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir Wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 10), (stat. 12, 1 porcja)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 13)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcji, stat. 23, moc = 106)
- Złoty eliksir (1 porcje, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcje)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Czuwający Strażnik, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
Brendan:
propeller żądlibąkowy, meteoryt, szczurza czaszka
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Antidotum podstawowe (10 porcji, stat. 23)
- Eliksir natychmiastowej jasności (4 porcje, stat. 23)
- Eliksir grozy (5 porcji, stat. 23)
- Eliksir znieczulający (4 porcje, stat. 23)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (4 porcje, stat. 23)
- Maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0)
Kieran:
różdżka, tabliczka czekolady, torba wypełniona eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5),
- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15),
- wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 29),
- smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5),
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 0),
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106),
- Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117),
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29),
- Wieczny płomień (1 porcja, stat. 35, moc +15)
- Wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20),
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 20)
Lucan:
różdżka, czekolada;
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 30, moc +5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 30, moc +15)
- Pies gończy ( porcja, stat. 7)
Maxine:
różdżka, propeller żądlibąkowy, kamień runiczny, miotła bardzo dobrej jakości, bransoleta z włosów syreny, 4 tabliczki czekolady, nóż, mugolskie zapałki
- Eliksir niezłomności, 1 porcja (stat. 22)
- Czuwający strażnik, 1 porcja (stat. 22)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (1 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 28)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
Ria:
miotła, różdżka, szczurza czaszka.
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 28, 123 oczka)
-Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
-Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
-Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 28)
-Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
-Kameleon (1 porcja, stat. 28, 119 oczek)
-Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 28)
-Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Marcella:
różdżka, miotła (przewieszona przez plecy na rzemieniu), lusterko dwukierunkowe (drugie posiada Samuel Skamander)
- eliksir przeciwbólowy (6 porcji, stat. 10)
- wywar ze szczuroszczeta (3 porcje, stat. 10)
- maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 10)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
Ruiny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda