Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Ciężko jest sobie wyobrazić przerażenie człowieka, który o włos uniknął śmierci - a raczej losu jeszcze gorszego niż śmierć. Losu, który skazywałby go na trwanie, powolne niszczenie, wegetację i degenerację ciała - bo umysł już dawno opuściłby pustą skorupę ciała.
Jednak jeszcze ciężej wyobrazić sobie przerażenie człowieka, który uniknął śmierci... a który nagle został dodatkowo zamieniony w gęś i spętany niczym bożonarodzeniowy indyk! Dorodne ptaszysko odruchowo chciało zamachać skrzydłami, by wspomóc się w utrzymaniu równowagi. Na nic się jednak zdały jego wysiłki, wszystkie kończyny miał skrępowane, pozostało mu więc jedynie wyrażenie swojego niezadowolenia i strachu w sposób wokalny. Powietrze wypełnił zatem odgłos zdenerwowanego i zestresowanego gęgania. Craig powiódł również wzrokiem za świetlistym lassem, spoglądając na sylwetki na jego drugim końcu. Gęsi wzrok nie był najlepszy, nie widział szczegółów postaci na drugim końcu magicznej liny. Nie zamierzał próbować się oswobodzić - jeszcze nie.
Pozostało mu więc chyba tylko czekać na rozwój wypadków. I pamiętać o tym, by przekazać śmierciożercom informację o Sigrun. Mimo wszystko był jej coś winien.
Jednak jeszcze ciężej wyobrazić sobie przerażenie człowieka, który uniknął śmierci... a który nagle został dodatkowo zamieniony w gęś i spętany niczym bożonarodzeniowy indyk! Dorodne ptaszysko odruchowo chciało zamachać skrzydłami, by wspomóc się w utrzymaniu równowagi. Na nic się jednak zdały jego wysiłki, wszystkie kończyny miał skrępowane, pozostało mu więc jedynie wyrażenie swojego niezadowolenia i strachu w sposób wokalny. Powietrze wypełnił zatem odgłos zdenerwowanego i zestresowanego gęgania. Craig powiódł również wzrokiem za świetlistym lassem, spoglądając na sylwetki na jego drugim końcu. Gęsi wzrok nie był najlepszy, nie widział szczegółów postaci na drugim końcu magicznej liny. Nie zamierzał próbować się oswobodzić - jeszcze nie.
Pozostało mu więc chyba tylko czekać na rozwój wypadków. I pamiętać o tym, by przekazać śmierciożercom informację o Sigrun. Mimo wszystko był jej coś winien.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przemiana był dobrym pomysłem, gdy oparł ciężar na czterech nogach, starając się utrzymać równowagę. Jednak nie tylko to było zaletą tego ruchu - wyczulone zmysły wyczuły, ponad kotłującą się anomalią, głosy i zapachy. Nowe i w pewnym sensie orzeźwiające, bo wprowadzające urozmaicenie w zdecydowanie niecodziennych warunkach. Mógł spokojnie rozpoznać kobiece krzyki i woń, której nie czuł do tej pory. Mógł należeć do kobiety? Słysząc za sobą głos Deirdre, odwrócił łeb w jej stronę, obserwując jak razem z Mulciberem wciąż znajdowali się przy schodach. Jeszcze raz zerknął w stronę zamienionego w gęś Burke'a i powziął decyzję o powrocie do ludzkiej postaci. Musieli wiedzieć, co usłyszał, a tamto przejście było jedyną drogą do odsunięcia się z daleka od szalejącej anomalii.
- Tam ktoś jeszcze jest - rzucił głośno na tyle, by znajdujący się za nim towarzysze mogli go usłyszeć ponad szalejącą magią. Wskazując miejsce, gdzie jeszcze przed momentem znajdował się Craig i dementor, słyszał w głowie te kobiece krzyki. Czy być może była to kobieta, o której wspominał Ignotus? - Glisseo - wyciągnął różdżkę, kierując ją w stronę podłoża z daleka od schodów, by zaklęcie nie dotknęło ich drogi ucieczki.
|1. stoimy 2. czarujemy
- Tam ktoś jeszcze jest - rzucił głośno na tyle, by znajdujący się za nim towarzysze mogli go usłyszeć ponad szalejącą magią. Wskazując miejsce, gdzie jeszcze przed momentem znajdował się Craig i dementor, słyszał w głowie te kobiece krzyki. Czy być może była to kobieta, o której wspominał Ignotus? - Glisseo - wyciągnął różdżkę, kierując ją w stronę podłoża z daleka od schodów, by zaklęcie nie dotknęło ich drogi ucieczki.
|1. stoimy 2. czarujemy
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 45
--------------------------------
#2 'k100' : 69
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
#1 'k100' : 45
--------------------------------
#2 'k100' : 69
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
Kołysanie podłoża było za silne, zdołał ustać na nogach. Wspinanie się do podpierania mając ręce było jednak łatwiejsze.
- Magicus extremos - powtórzyłem. W końcu musiało wyjść. Craig był przynajmniej na jakiś czas uziemiony i nie odleci za daleko. Naprawdę nie chciałem gonić po Azkabanie gęsi. Dementor zmierzał w dół, ignorując całkowicie Burke'a. Jeszcze nie zdecydowałem czy jego zachowanie niepokoiło mnie bardzo, czy tylko trochę.
- Magicus extremos - powtórzyłem. W końcu musiało wyjść. Craig był przynajmniej na jakiś czas uziemiony i nie odleci za daleko. Naprawdę nie chciałem gonić po Azkabanie gęsi. Dementor zmierzał w dół, ignorując całkowicie Burke'a. Jeszcze nie zdecydowałem czy jego zachowanie niepokoiło mnie bardzo, czy tylko trochę.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 96
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 96
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Deirdre nie poruszyła się, ale nawet pozostanie w bezruchu nie ułatwiło rzucania czarów. Próba rzucenia zaklęcia wspomagającego drużynę zakończyła się fiaskiem. Morgoth, ponownie wrócił do swojej ludzkiej formy, a ta przemiana nie pozwoliła mu ustać na nogach. Upadł na kolana, lecz nim to się stało jego zaklęcie pomknęło w kierunku platformy. Trafiony metal zazgrzytał przeraźliwie i zaczął się prostować. Począwszy od tamtego miejsca całe przejście stopniowo się wygładzało, a szarpnięcia przerodziły się w drgania, które ostatecznie całkiem ustały. Przejście wokół Azkabanu znów zrobiło się sztywne i nieruchome – choć dzięki temu wcale nie bardziej bezpieczne. Czar Ignotusa od razu wzmocnił wszystkich — Deirdre, Morgotha, a także znajdującego się w pobliżu Craiga. Poczuli nagły przypływ mocy magicznej, którą pierwsza dwójka realnie mogła wykorzystać. Sam Mulciber nie odczuł żadnych skutków, nie miał nawet świadomości, czy jego zaklęcie się powiodło, bo tuż po wypowiedzeniu inkantacji przed oczami stanęła mu przerażająca wizja. Na chwilę jego myśli skupiły się wyłącznie na tym, co widział, zupełnie tak jakby to było prawdziwe, ogarnęło go również paraliżujące przerażenie. Wrażenie było na szczęście chwilowe i wizja szybko minęła. Pozostał po niej tylko, lub aż wzmożony lęk i niepokój. Wspomnienia z przeszłości, dotyczące pozostawienia swojego syna, pójścia do więzienia, rozwodu z żoną zaczęły go nękać w podświadomości.
Osobliwy gąsior z czarną grzywą, pozostał na swoim miejscu. Wir zwolnił, woda uspokoiła się. Jedynie fale wciąż uderzały z mury więzienia z impetem.
| Magicus extremos +10 (Ignotus) 1/3
Na odpis macie tylko 24h.
Osobliwy gąsior z czarną grzywą, pozostał na swoim miejscu. Wir zwolnił, woda uspokoiła się. Jedynie fale wciąż uderzały z mury więzienia z impetem.
- Mapka:
• Ignotus
•Deirdre
•Morgoth
• Craig
• Dementorzy
- Pula życia:
- Ignotus: 232/232;
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym
Deirdre: 198/205;
osłabienie (-7)
Morgoth: 107/170; Kara: -15
stłuczenia (-30); cm (-30); psychiczne
Craig: 75/226 (-40) - dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-5 cięte); stłuczenia (-5); psychiczne
- Punkty poczytalności:
- Ignotus: 61/105
Deirdre: 71/110
Morgoth: 76/105
Craig: 43/100 zamrożony (gęś)
| Magicus extremos +10 (Ignotus) 1/3
Na odpis macie tylko 24h.
Z głucho bijącym sercem przyglądała się falującemu podłożu - miała nadzieję, że nie zaproponowała rozwiązania, które tylko pogorszy ich sytuację, ale wydawało się, że chociaż na chwilę udało się ustabilizować podłoże. Deirdre wstała jak najszybciej, ostrożnie stawiając kolejne kroki, upewniając się, że ciągle posiada różdżkę oraz torbę. Szła bliżej ścian, starając się nie patrzeć w dół, skupiona tylko na dość pokracznej gęsi, słabo trzepoczącej skrzydłami. Po drodze zerknęła pytająco na Morgotha. - Kto? Rozpoznałeś coś? - głos, zapach; nie wiedziała, jak działają wilcze zmysły, mogąc jedynie domyślać się ich wrażliwości. Na razie skupiła się jednak na Craigu. - Jak długo trwa to zaklęcie? - spytała ponownie, spoglądając z góry na nieszczęśliwą kupkę piór. Burke mógł posiadać ważne informacje, pozwalające im bezpieczniej wydostać się z Azkabanu, najpierw jednak musiał wrócić do swojej postaci. A oni - musieli upewnić się, że jest względnie cały i zdrowy. Dopóki Burke nie stanie przed nimi w swej pierwotnej formie, Tsagairt traktowała go z pewnym dystansem, nie mogąc uwierzyć w to, że udało im się go znaleźć.
- Magicus extremos - spróbowała ponownie, nieustępliwie: dopóki mieli na to czas, chciała zapewnić im dodatkowe siły. Kto wie, co jeszcze czyhało na ich drodze - i czy, mając przy sobie Burke'a, nie powinni spróbować odnaleźć reszty. Nie miała jednak śmiałości zaproponować tego rozwiązania, jeszcze nie; za bardzo bała się opinii Mulcibera i Yaxleya, uznających resztę śmierciożerców za martwych.
- Magicus extremos - spróbowała ponownie, nieustępliwie: dopóki mieli na to czas, chciała zapewnić im dodatkowe siły. Kto wie, co jeszcze czyhało na ich drodze - i czy, mając przy sobie Burke'a, nie powinni spróbować odnaleźć reszty. Nie miała jednak śmiałości zaproponować tego rozwiązania, jeszcze nie; za bardzo bała się opinii Mulcibera i Yaxleya, uznających resztę śmierciożerców za martwych.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Paskudny ból przeszył jego kolana, gdy upadł po powrocie do ludzkiej postaci. Na szczęście zaklęcie zadziałało bezbłędnie i nie musieli się martwić już o nierówne podłoże. Trwało to dobrą chwilę, lecz żadna anomalia w nich nie uderzyła. Tym razem. Zdawało się, że magia zaczęła zwalniać, jednak mogło to być złudzenie - wszak znajdowali się w Azkabanie. Szybko się podniósł i stawiając kroki najbliżej ściany, zmierzał w kierunku przejścia. Gdy dotarła do niego Deirdre, spojrzał na nią przez krótką chwilę, jednak nie zwolnił. - To były kobiece krzyki, a zapach... - urwał na chwilę, zupełnie jakby zastanawiał się jak odpowiednio ubrać to w słowa. - Był inny od wszystkiego tutaj. - Nieznany i przez to niepokojący. Nie powiedział jednak nic więcej, zdając sobie sprawę, że całe to miejsce takie właśnie było. Nie był też pewien czy zapach pochodził od więźniarki, ale póki co jego zmysły odbierały to jakoś coś oddzielnego i za takie je brał. - Za chwilę przestanie - odparł krótko na pytanie o długość trwania rzuconego czaru, nie patrząc nawet na Craiga, a zatrzymując się dopiero przy wejściu i szukając jakichkolwiek wskazówek, które mogłyby im wskazać jak je otworzyć. Póki co wolał unikać magii, chociaż zapewne tylko w ten sposób mogli coś wskórać. Mimo to próbował dojrzeć cokolwiek. W końcu zaszli już tak daleko... Prawdę powiedziawszy ciężko było mu w pewnym momencie nawet uwierzyć, że znajdą Burke'a.
|spostrzegawczość
|spostrzegawczość
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 94
'k100' : 94
Zaczynał się już poważnie niecierpliwić i jednocześnie niepokoić. Jak długo można było tkwić w gęsiej postaci w miejscu takim jak to? Miał chwilową przewagę nad dementorami, że nie interesowali się nim - lada moment jednak zaklęcie mogło przestać działać. Gęgał więc niemal cały czas, próbując pospieszyć sylwetki, które zobaczył w oddali. Kiedy podłoże nagle przestało się kołysać, odetchnął z ulgą.
Swoich wybawicieli (a więc Rookwood nie kłamała!) powitał jeszcze głośniejszym gęganiem, bo tylko to w tym momencie mógł zrobić. Wyciągał dziób w stronę Deirdre, nie mogąc uwierzyć, że ją widzi. Chociaż zamienili może kilka zdań, mógł niemalże powiedzieć, że cieszy się na jej widok - gdyby nie znajdowali się w Azkabanie. Miał tylko szczerą nadzieję, że to wszystko nie są zwidy. Bo jeśli trójka śmierciożerców, która właśnie go otoczyła była tylko przywidzeniem, to on miał już dość. Był znudzony i zmęczony tymi wizjami, które wciąż płatały mu figla i oszukiwały jego umysł. Dlatego też pełen determinacji i desperacji, obrał na cel nogę jedynej kobiety w tym towarzystwie - i postanowił ją dziobnąć. Bardzo delikatnie, ot, tak dla upewnienia się, że jest prawdziwa...
Swoich wybawicieli (a więc Rookwood nie kłamała!) powitał jeszcze głośniejszym gęganiem, bo tylko to w tym momencie mógł zrobić. Wyciągał dziób w stronę Deirdre, nie mogąc uwierzyć, że ją widzi. Chociaż zamienili może kilka zdań, mógł niemalże powiedzieć, że cieszy się na jej widok - gdyby nie znajdowali się w Azkabanie. Miał tylko szczerą nadzieję, że to wszystko nie są zwidy. Bo jeśli trójka śmierciożerców, która właśnie go otoczyła była tylko przywidzeniem, to on miał już dość. Był znudzony i zmęczony tymi wizjami, które wciąż płatały mu figla i oszukiwały jego umysł. Dlatego też pełen determinacji i desperacji, obrał na cel nogę jedynej kobiety w tym towarzystwie - i postanowił ją dziobnąć. Bardzo delikatnie, ot, tak dla upewnienia się, że jest prawdziwa...
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przez chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością. Przed oczami znów stał mi Graham o przepełnionych przerażeniem i niezrozumieniem oczach. Ostatni raz, kiedy go widziałem, kiedy po rozpaczliwym złamaniu różdżki spętanego i bezbronnego wyprowadzano mnie z domu na oczach mojego małego syna. Nie pamiętałem już czy cokolwiek mu wówczas powiedziałem, jego wielkie od strachu oczy prześladowały mnie latami i to przede wszystkim je zapamiętałem z tego dnia, w którym świat mnie pokonał. Byłem zmęczony napastującymi mnie wspomnieniami. I nie chciałem się do tego przyznać, ale pod zmęczeniem kryło się przerażenie i rezygnacja. Tę ostatnią odpychałem od siebie cały czas, ale ponura aura Azkabanu spychała mnie w jej kuszące objęcia z każdą chwilą pobytu w twierdzy.
- Burke, zachowuj się - warknąłem szarpiąc świetliste lasso, gdy zmierzając za Deirdre dotarłem do gęsi z grzywką. Maiłem nadzieję, że tyle wystarczy, żeby nie trafił w jedyną kobietę w naszym gronie. Wolałbym, żeby nikt ze Śmierciożerców nie zginął w Azkabanie, a już szczególnie nie od zadziobania, skoro los Perseusa pozostawał taką samą tajemnicą jak Ramseya i Tristana.
- Jak będziesz mógł robić coś poza gęganiem, powiedz nam, czy wiesz cokolwiek o możliwości wyjścia stąd - najlepiej innego niż droga Benetta. Tą wolałem nie kroczyć.
|nie wiem czy muszę rzucać, więc robię to na wszelki wypadek
- Burke, zachowuj się - warknąłem szarpiąc świetliste lasso, gdy zmierzając za Deirdre dotarłem do gęsi z grzywką. Maiłem nadzieję, że tyle wystarczy, żeby nie trafił w jedyną kobietę w naszym gronie. Wolałbym, żeby nikt ze Śmierciożerców nie zginął w Azkabanie, a już szczególnie nie od zadziobania, skoro los Perseusa pozostawał taką samą tajemnicą jak Ramseya i Tristana.
- Jak będziesz mógł robić coś poza gęganiem, powiedz nam, czy wiesz cokolwiek o możliwości wyjścia stąd - najlepiej innego niż droga Benetta. Tą wolałem nie kroczyć.
|nie wiem czy muszę rzucać, więc robię to na wszelki wypadek
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Deirdre postanowiła wzmocnić swoją drużynę i udało jej się to w niebywały sposób. Wszyscy, tym razem wraz z Ignotusem poczuli gwałtowny przypływ sił i mocy, wzrosły ich morale, a także pozytywne nastawienie, mimo panującego wokół nich mroku i nieszczęścia. Sama Tsagairt odczuła na sobie skutki anomalii — znajdowali się blisko jej źródła, Śmierciożercy brali udział w próbach stabilizacji magii w Londynie, wiedzieli w jaki sposób objawiały się zaburzenia magii. Ta, największa z jaką się do tej pory spotkali znajdowała się bardzo blisko, prawie na wyciągnięcie ręki i biła z dołu, z serca więzienia, wiru. Czarownica osłabła nagle. Nie kontrolując swojego ciała, na wskutek gwałtownej utraty sił padła na kolana.
Burke, który postanowił sprawdzić realność obrazów, które widział, próbując w efekcie dziobnąć kobietę, poczuł gwałtowne szarpnięcie sznurów, które go pętały. Tuż po tym poczuł zastrzyk sił, coś nasyciło go życiodajną mocą. Wizja Craiga o Śmierciożercach, którzy przybyli na ratunek była prawdziwa. Przyglądając się przejściu Yaxley ujrzał kraty wystające z surowego, pokrytego żółtawym nalotem kamienia. Kraty były grube i dziwnie ciepłe, lecz całkiem niepodatne na zniekształcenia — z każdą chwilą ich temperatura wracała do normy, spadała, metal z ciepłego odcienia stali robił się coraz ciemniejszy. W okolicach zamka znajdowała się dziura o kształcie sześcianu, wokół niej zostały wyrysowane runy, ale Morgoth nie był w stanie ich odczytać, kompletnie się na tym nie znał. Za kratami było przejście pomiędzy grubym murem, a na jego końcu przejście? korytarz? wnęka? Coś znajomego, lecz przecież większość ścieżek Azkabanu wyglądała podobnie.
Ignotus z powodzeniem szarpnął gęś, która minęła się z nogą czarownicy o cale, dzięki czemu Deirdre nie nabawiła się małego siniaka.
Craig powoli wracał do swojej formy. Pierze wypadało, szyja skróciła się, a świetliste lasso pękło i zniknęło, kiedy przed Śmierciożercami objawił się nikt inny, a sam lord Burke.
| Magicus extremos +10 (Ignotus) 2/3
Magicus extremos +25 (Deirdre) 1/3
Na odpis macie czas do ndz. g.20:00, chyba, że uda Wam się odpisać do sb. g.20:00 to Mistrz Gry zdąży Wam odpisać!
Burke, który postanowił sprawdzić realność obrazów, które widział, próbując w efekcie dziobnąć kobietę, poczuł gwałtowne szarpnięcie sznurów, które go pętały. Tuż po tym poczuł zastrzyk sił, coś nasyciło go życiodajną mocą. Wizja Craiga o Śmierciożercach, którzy przybyli na ratunek była prawdziwa. Przyglądając się przejściu Yaxley ujrzał kraty wystające z surowego, pokrytego żółtawym nalotem kamienia. Kraty były grube i dziwnie ciepłe, lecz całkiem niepodatne na zniekształcenia — z każdą chwilą ich temperatura wracała do normy, spadała, metal z ciepłego odcienia stali robił się coraz ciemniejszy. W okolicach zamka znajdowała się dziura o kształcie sześcianu, wokół niej zostały wyrysowane runy, ale Morgoth nie był w stanie ich odczytać, kompletnie się na tym nie znał. Za kratami było przejście pomiędzy grubym murem, a na jego końcu przejście? korytarz? wnęka? Coś znajomego, lecz przecież większość ścieżek Azkabanu wyglądała podobnie.
Ignotus z powodzeniem szarpnął gęś, która minęła się z nogą czarownicy o cale, dzięki czemu Deirdre nie nabawiła się małego siniaka.
Craig powoli wracał do swojej formy. Pierze wypadało, szyja skróciła się, a świetliste lasso pękło i zniknęło, kiedy przed Śmierciożercami objawił się nikt inny, a sam lord Burke.
- Pula życia:
- Ignotus: 232/232;
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym
Deirdre: 188/205;
osłabienie (-7)
Morgoth: 107/170; Kara: -15
stłuczenia (-30); cm (-30); psychiczne
Craig: 85/226 (-40) - dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-5 cięte); stłuczenia (-5); psychiczne
- Punkty poczytalności:
- Ignotus: 60/105
Deirdre: 70/110
Morgoth: 75/105
Craig: 42/100
| Magicus extremos +10 (Ignotus) 2/3
Magicus extremos +25 (Deirdre) 1/3
Na odpis macie czas do ndz. g.20:00, chyba, że uda Wam się odpisać do sb. g.20:00 to Mistrz Gry zdąży Wam odpisać!
Po chwili wszyscy znajdowali się już przy przejściu, zza którego wydobywały się wcześniej wspominane krzyki. Morgoth zastanawiał się, czy i tam były również cele - zapach, który odczuwał wciąż wzbudzał w nim niepokój nieznanym, a uczucie to jedynie się wzmagało przez atmosferę panującą wewnątrz magicznego więzienia. Do tego rosnąca anomalia za plecami nie sprawiała żadnego poczucia stabilności. Razem z rzuconym zaklęciem przez kobietę te myśli odsunęły się na dalszy plan, a Yaxley poczuł, że mogło im się udać. Wszak czy nie dotarli już dalej niż podejrzewał? Trzeba było jeszcze starać się dowiedzieć, co się wydarzyło z resztą i wydostać z murów Azkabanu. Tylko czy pozostali w ogóle dotarli do więzienia? Gdy Deirdre opadła na kolana, Morgoth wyciągnął ku niej rękę, by pomóc jej wstać. Równocześnie drugą dłonią sięgnął krat, które wystawały z pożółkłych kamieni. Gdy dotknął metalowych prętów, poczuł pod palcami ciepło, lecz i ono szybko opadło, zupełnie jakby wracało do normy. Zimnego i nieprzyjemnego w dotyku jak całe to miejsce. Jednak gdy zacisnął dłoń, metal wcale nie uległ zmianie - wciąż pozostawał tak samo twardy pomimo podwyższonej chwilowo temperatury. - Spójrzcie tutaj. Sześcienny otwór i symbole, których nie jestem w stanie rozszyfrować - powiedział, wskazując zamek i dziurę okoloną najpewniej runami. - Co jest po drugiej stronie? - spytał, przenosząc dopiero po chwili spojrzenie na Craiga, który wrócił po jego zaklęciu do ludzkiej formy.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda