Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
Strona 43 z 44 • 1 ... 23 ... 42, 43, 44
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Informacje, jakie przekazał Steffen mówiły o rzeczywistym źródle całego, katastrofalnego zamieszania. Jeszcze chwile temu - rzeczywiście umarł, a teraz obserwował, jak kolejne kawałki układanki przechodziły na właściwe miejsce zdarzeń - wymienimy się. Pójdę do nich - zdecydował, ale nie zrywając się jeszcze do pospiesznego lotu, krótko śledząc twarze zebranych, które nie traciły czasu - wciąż przesyceni tętniąca adrenaliną. A ta, nie dawała szansy na oddech, na dłuższą analizę znaczenia tego, co miało miejsce. Ile razy można było przezywać swoją śmierć? Mimowolnie też, wciąż wypatrywał drobnej, kobiecej sylwetki, która chwile temu, zginęła przecież razem z nim. Nie zdołał jej ochronić. Tym razem, potrzebował działać inaczej. Sięgnąć do przyczyny.
- Magicus Extremos - zdecydował, chcąc objąć wszystkich na wybrzeżu. Jeśli towarzysze mieli skutecznie działać przeciw zbliżającej się tragedii, chciał możliwie wesprzeć ich działania. On - przeciw samej fali, miał niewiele do zaoferowania. Sprawdzał się w bezpośredniej walce. A to o czym usłyszał - magia i runy - mogły świadczyć o chaosie mocy, którą kiedyś uwolnili wraz z wybuchem anomalii. Skojarzenie niejasne, niespójne, chociaż wiedział doskonale, jak powstałą enklawa zwana Oazą. Być może, zbyt długo opierali się na jej dobroczynnym działaniu. Czy uśpili swoją czujność, zapominając, czym pierwotnie była wyspa? Czy perspektywa była jednak szansą? Jej ciąg dalszy miał właśnie nastąpić.
- Magicus Extremos - zdecydował, chcąc objąć wszystkich na wybrzeżu. Jeśli towarzysze mieli skutecznie działać przeciw zbliżającej się tragedii, chciał możliwie wesprzeć ich działania. On - przeciw samej fali, miał niewiele do zaoferowania. Sprawdzał się w bezpośredniej walce. A to o czym usłyszał - magia i runy - mogły świadczyć o chaosie mocy, którą kiedyś uwolnili wraz z wybuchem anomalii. Skojarzenie niejasne, niespójne, chociaż wiedział doskonale, jak powstałą enklawa zwana Oazą. Być może, zbyt długo opierali się na jej dobroczynnym działaniu. Czy uśpili swoją czujność, zapominając, czym pierwotnie była wyspa? Czy perspektywa była jednak szansą? Jej ciąg dalszy miał właśnie nastąpić.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 80
--------------------------------
#2 'k8' : 3, 8, 1, 7, 5, 8, 6, 7, 3, 3, 6
#1 'k100' : 80
--------------------------------
#2 'k8' : 3, 8, 1, 7, 5, 8, 6, 7, 3, 3, 6
Skamander wskoczył na miotłę, na której przyleciał, od razu odrywając się od podłoża. Ciepło wypełniło jego klatkę piersiową wraz z wspomnieniem, a u jego boku rozbłysła jasność pod postacią świetlistego koziorożca. Istota zrodzona z białej magii wysłuchała go, a następnie pomknęła w kierunku ratusza. Auror, zapobiegawczo podjął także kolejnej próby sprawdzenia wybrzeża. Jego różdżka rozgrzała się delikatnie, a on sam mógł ujrzeć świetlistą sylwetkę na wybrzeżu, daleko, między skałami, po lewej stronie — zmierzała w kierunku wyspy sztormów. Wyglądało na to, że powoli się oddalała. Wokół siebie ujrzał także świetliste postaci przyjaciół, ale też wiele innych migocących światełek, które kierowały się w ich stronę od pola rozładunkowej. Żadnej z nich jednak nie widział jeszcze gołym okiem.
Steffen dotarł na wybrzeże za Aidanem. Za nim pojawił się jeden z mężczyzn z łąki — jeden z tych, którzy rzucili się na pomoc spadającej kobiecie.
— Co mam zrobić? — spytał, spoglądając po wszystkich, pewny i gotowy do działania. Usłyszawszy instrukcje kiwnął głową. Cattermole skierował różdżkę na jedną z ledwie widocznych skał, znajdowała się daleko od plaży, która była w tym miejscu piaszczysta. Pod wpływem magii skała powiększyła się kilkukrotnie, tworząc niewielką, skalistą wysepkę.
Volans skoncentrował się na wyobrażeniu czegoś, co mogłoby być wałem, ale nie było to łatwe zadanie. Oaza była niewielką wyspą, która powstała nienaturalnie — nikt tak naprawdę nie wiedział jak głęboko znajdowało się dno, na którym wał miałby się opierać. Zaraz po tym skierował różdżkę na wystającą z wody skałę by powiększyć ją jeszcze kilkukrotnie. Kawał bryły, który powstał na skraju wyspy sprawił jednak swoim ciężarem, że ziemia lekko zadrżała — woda bardzo szybko zaczęła podmywać piasek, pożerając wybrzeże, które znajdowało się przed Zakonnikami. Żaden z czarodziejów nie był biegły w naukach o ziemi, wiedza, którą posiadał Steffen oparta była na magii i pułapkach, żaden z nich nie mógł więc przewidzieć, jakie skutki poniesie za sobą przebudowywanie nietypowej, niemalże dryfującej wyspy, jaką była Oaza. Żaden z Zakonników nie wiedział jak wygląda dno wokół, skały nie unosiły się na wodzie, sięgały jednak dna, a dawny Azkaban pokrywał całą powierzchnię czarodziejskiej wyspy. Cattermole szybko podjął kolejną decyzję. Zaklęcie osuszające uderzyło w taflę. Magia wzbudziła drżenie wody, która powoli zaczęła zmieniać się w parę. Gorące powietrze, wysuszające wodę unosiło się do góry, a zimny wiatr wiejący z morza nagle ustał. Pierwotne drobiny pary szybko zmieniły się w chmurę, unosząc się w górę stopniowo zaczęły przypominać falę, z kłębiącymi się białymi kołtunami, aż wznosiły się na tyle wysoko, że utworzyły potężny wał szkwałowy. Woda odpłynęła z wybrzeża, które dopiero co zabrała, ale gołym okiem trudno było stwierdzić, jak wiele zaklęcie jej zabrało, kiedy Oaza była samotną wyspą na oceanie. Kolejne zaklęcia rzucone przez Floreana uczyniły wyspę jeszcze mniej stabilną. Powiększające się skały po jednej jej stronie zaczęły przechylać wyspę — wybrzeże nabierało ponownie wody, zaklęcie osuszające sprawiało, że się cofała, a wał szklarniowy rósł, stając się coraz ciemniejszy, wyższy, do złudzenia przypominając falę, którą mieli w swej pamięci, choć nie stykała się z wodą, a unosiła w powietrzu. Chmury ciemniały z każdą chwilą, aż w końcu zimny wiatr przedostał się pod wałem z chmur i owiał lekką bryzą Zakonników.
Aidan skierowawszy różdżkę na swoje struny głosowe wzmocnił je, przemawiając do ludzi, którzy powoli zbierali się na wybrzeżu. Ludzie powoli wyłaniali się zza drzew, od strony polany rozładunkowej i żabiego stawu.
Zbiorowe mogiły na wybrzeżu zmieniły się w rozlatujące mrowisko. Piasek sypał się na boki, a ręce, potem głowy zaczęły powoli wydostawać się z grobów. Czarodzieje bez wątpienia wiedzieli, że czarna magia była w stanie przywoływać umarłych pod postacią inferiusów, ale to, co widzieli nie wyglądało jak istoty, z którymi mogli mieć dotąd do czynienia. Głowy o pustych oczodołach wynurzały się z piasku, w ślad za nimi szły kościste paluchy, które zaczepiały się na gruncie. Obnażone nagie ciała, nadżarte czasem i stworzeniami, które zdążyły już pożreć ludzkie zwłoki byłych więźniów Azkabanu stanęły naprzeciw Zakonników. Poruszając się powoli i nienaturalnie ruszyły w ich stronę, wyciągając ku nich szpony. Sytuacja zdawała się mimo wszystko pogarszać. Ilość wyłażących z ziemi istot się dramatycznie zwiększała, a woda uderzająca o wybrzeże wzburzała się z każdą chwilą. Lekki wstrząs, który pojawił się na wyspie zachwiał czarodziejami.
Termin odpisu mija 22 sierpnia o godz: 22:00. Możecie wykonać 3 akcje angażujące. Przeniesienie się do innej lokacji jest uznane za akcje.
Na wszelki wypadek przypominam, że istnieje mapa Oazy, gdyby było potrzebne.
Wszyscy dodatkowo rzucacie kością na ustanie na nogach (prócz Samuela). ST wynosi 50.
Magicus Extremos (od Samuela) +29 1/3
Obrażenia:
Volans: 223/223
Florean: 200/200
Samuel: 200/200
Aidan: 222/232
Steffen:
Energia magiczna:
Volans: 26/50
Florean: 35/50
Samuel: 26/50
Aidan: 47/50
Steffen: 31/50
Steffen dotarł na wybrzeże za Aidanem. Za nim pojawił się jeden z mężczyzn z łąki — jeden z tych, którzy rzucili się na pomoc spadającej kobiecie.
— Co mam zrobić? — spytał, spoglądając po wszystkich, pewny i gotowy do działania. Usłyszawszy instrukcje kiwnął głową. Cattermole skierował różdżkę na jedną z ledwie widocznych skał, znajdowała się daleko od plaży, która była w tym miejscu piaszczysta. Pod wpływem magii skała powiększyła się kilkukrotnie, tworząc niewielką, skalistą wysepkę.
Volans skoncentrował się na wyobrażeniu czegoś, co mogłoby być wałem, ale nie było to łatwe zadanie. Oaza była niewielką wyspą, która powstała nienaturalnie — nikt tak naprawdę nie wiedział jak głęboko znajdowało się dno, na którym wał miałby się opierać. Zaraz po tym skierował różdżkę na wystającą z wody skałę by powiększyć ją jeszcze kilkukrotnie. Kawał bryły, który powstał na skraju wyspy sprawił jednak swoim ciężarem, że ziemia lekko zadrżała — woda bardzo szybko zaczęła podmywać piasek, pożerając wybrzeże, które znajdowało się przed Zakonnikami. Żaden z czarodziejów nie był biegły w naukach o ziemi, wiedza, którą posiadał Steffen oparta była na magii i pułapkach, żaden z nich nie mógł więc przewidzieć, jakie skutki poniesie za sobą przebudowywanie nietypowej, niemalże dryfującej wyspy, jaką była Oaza. Żaden z Zakonników nie wiedział jak wygląda dno wokół, skały nie unosiły się na wodzie, sięgały jednak dna, a dawny Azkaban pokrywał całą powierzchnię czarodziejskiej wyspy. Cattermole szybko podjął kolejną decyzję. Zaklęcie osuszające uderzyło w taflę. Magia wzbudziła drżenie wody, która powoli zaczęła zmieniać się w parę. Gorące powietrze, wysuszające wodę unosiło się do góry, a zimny wiatr wiejący z morza nagle ustał. Pierwotne drobiny pary szybko zmieniły się w chmurę, unosząc się w górę stopniowo zaczęły przypominać falę, z kłębiącymi się białymi kołtunami, aż wznosiły się na tyle wysoko, że utworzyły potężny wał szkwałowy. Woda odpłynęła z wybrzeża, które dopiero co zabrała, ale gołym okiem trudno było stwierdzić, jak wiele zaklęcie jej zabrało, kiedy Oaza była samotną wyspą na oceanie. Kolejne zaklęcia rzucone przez Floreana uczyniły wyspę jeszcze mniej stabilną. Powiększające się skały po jednej jej stronie zaczęły przechylać wyspę — wybrzeże nabierało ponownie wody, zaklęcie osuszające sprawiało, że się cofała, a wał szklarniowy rósł, stając się coraz ciemniejszy, wyższy, do złudzenia przypominając falę, którą mieli w swej pamięci, choć nie stykała się z wodą, a unosiła w powietrzu. Chmury ciemniały z każdą chwilą, aż w końcu zimny wiatr przedostał się pod wałem z chmur i owiał lekką bryzą Zakonników.
Aidan skierowawszy różdżkę na swoje struny głosowe wzmocnił je, przemawiając do ludzi, którzy powoli zbierali się na wybrzeżu. Ludzie powoli wyłaniali się zza drzew, od strony polany rozładunkowej i żabiego stawu.
Zbiorowe mogiły na wybrzeżu zmieniły się w rozlatujące mrowisko. Piasek sypał się na boki, a ręce, potem głowy zaczęły powoli wydostawać się z grobów. Czarodzieje bez wątpienia wiedzieli, że czarna magia była w stanie przywoływać umarłych pod postacią inferiusów, ale to, co widzieli nie wyglądało jak istoty, z którymi mogli mieć dotąd do czynienia. Głowy o pustych oczodołach wynurzały się z piasku, w ślad za nimi szły kościste paluchy, które zaczepiały się na gruncie. Obnażone nagie ciała, nadżarte czasem i stworzeniami, które zdążyły już pożreć ludzkie zwłoki byłych więźniów Azkabanu stanęły naprzeciw Zakonników. Poruszając się powoli i nienaturalnie ruszyły w ich stronę, wyciągając ku nich szpony. Sytuacja zdawała się mimo wszystko pogarszać. Ilość wyłażących z ziemi istot się dramatycznie zwiększała, a woda uderzająca o wybrzeże wzburzała się z każdą chwilą. Lekki wstrząs, który pojawił się na wyspie zachwiał czarodziejami.
Na wszelki wypadek przypominam, że istnieje mapa Oazy, gdyby było potrzebne.
Wszyscy dodatkowo rzucacie kością na ustanie na nogach (prócz Samuela). ST wynosi 50.
Magicus Extremos (od Samuela) +29 1/3
Obrażenia:
Volans: 223/223
Florean: 200/200
Samuel: 200/200
Aidan: 222/232
Steffen:
Energia magiczna:
Volans: 26/50
Florean: 35/50
Samuel: 26/50
Aidan: 47/50
Steffen: 31/50
Ramsey Mulciber
Nie była to wiadomość, którą chciał otrzymać. Zmartwienie malujące się na jego twarzy tylko się pogłębiło, nieznośnie mu ciążąc. Chciał zobaczyć brata całego i zdrowego. A co ważniejsze, żywego. Pomysły kuzyna wydawały mu się warte rozważenia i wypróbowania. Mieli bardzo do stracenia, ale mogli także coś zyskać. Wychodził z założenia, że lepiej było spróbować i ponieść porażkę, niż nic nie zrobić.
— Nie znam się na skałach, ale postaram się! — Zawołał do kuzyna, starając się polegać na udzielonych mu przez kuzyna wskazówkach i postępować tak, jak on. To naprawdę mogło się udać. Uśmiechnął się pobłażliwie za sprawą podkręconego magią entuzjazmu. Sam cieszył się z tego, że jednak żyje. Jednak chciałby to robić w domowym zaciszu razem z rodziną i szklaneczką whisky w dłoni. Gdyby im się udało ocalić to miejsce i jego mieszkańców mieliby powód do świętowania i cieszenia się kolejnym dniem. Spojrzał przelotnie na Floreana. Pierwszy jego pomysł wydawał się możliwy do realizacji, co do drugiego to nie był już taki pewien. Dadzą radę, bo musieli dać radę. Nie zawieść tych wszystkich ludzi.
— Ożywione magią zwłoki — Poinformował Aidana, którego obrzucał surowym spojrzeniem. Przynajmniej do tego momentu. Nie był na to czas i miejsce, ale to było coś, co po prostu musiał zrobić gdy tylko miał tego chłopaka w zasięgu ręki. Zamknął go w mocnym, braterskim uścisku. Nie powinni go tu być. Miał nadzieję, że to nie będzie ich pożegnanie. Po chwili go puścił. Przystał na to, by Sam udał się wspomóc jego drugiego brata i innych czarodziejów.
O ile Steffenowi wyszło powiększenie skał, tak jemu niekoniecznie. O stworzeniu iluzji wału przeciwpowodziowego już nie wspominając. Osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego, wywołując trzęsienie ziemi i gwałtowne podmywanie wybrzeża.
— To był zły pomysł, niech to szlag! — Skwitował zaniepokojony, starając się trzymać jak najdalej od wody stykającej się z niestabilnym lądem. Spostrzegł tworzącą się na horyzoncie potężne kłębowisko chmur, przywodzące na myśl falę na nieboskłonie. Nie oznaczało to nic dobrego. A jeszcze wyspa pod ciężarem gigantycznych skał zaczęła się niebezpiecznie się przechylać i nabierać wody, niczym dziurawy okręt. Zadrżał nieznacznie pod wpływem tego zimnego wiatru.
— Expulso! — Zawołał unosząc dłoń dzierżącą różdżkę, by wycelować wiązką zaklęcia w wiszący nad ich głowami wał szkwałowy. Problem były także ożywione przez magię zwłoki, wydostające się spod piaszczystego podłoża. Zamierzał coś z tym zrobić.
— Glacius! — Wskazał różdżką na piaszczyste podłoże, na którym roiły się inferiusy. Jeśli mu się uda, zamrożony wilgotny piasek być może zatrzyma je w swoich mogiłach i utrudni tym stojącym przed nimi poruszanie się po oblodzonej powierzchni. — Caeruleusio! — Ostatnie rzucone zaklęcie zamierzał wykorzystać do zamrożenia jednej z grup umarlaków, na które wskazał różdżką. Wstrząs, który przetoczył się przez wyspę, wymusił na nim podjęcie próby utrzymania równowagi.
1. Rzucam k100 na Expulso (ST 65)
1.1 Rzucam na 10+1k6
2. Rzucam k100 na Glacius (ST 60)
3. Rzucam k100 na Caeruleusio (ST 60)
3.1 3k8
4. Rzucam na utrzymanie równowagi (ST 50)
— Nie znam się na skałach, ale postaram się! — Zawołał do kuzyna, starając się polegać na udzielonych mu przez kuzyna wskazówkach i postępować tak, jak on. To naprawdę mogło się udać. Uśmiechnął się pobłażliwie za sprawą podkręconego magią entuzjazmu. Sam cieszył się z tego, że jednak żyje. Jednak chciałby to robić w domowym zaciszu razem z rodziną i szklaneczką whisky w dłoni. Gdyby im się udało ocalić to miejsce i jego mieszkańców mieliby powód do świętowania i cieszenia się kolejnym dniem. Spojrzał przelotnie na Floreana. Pierwszy jego pomysł wydawał się możliwy do realizacji, co do drugiego to nie był już taki pewien. Dadzą radę, bo musieli dać radę. Nie zawieść tych wszystkich ludzi.
— Ożywione magią zwłoki — Poinformował Aidana, którego obrzucał surowym spojrzeniem. Przynajmniej do tego momentu. Nie był na to czas i miejsce, ale to było coś, co po prostu musiał zrobić gdy tylko miał tego chłopaka w zasięgu ręki. Zamknął go w mocnym, braterskim uścisku. Nie powinni go tu być. Miał nadzieję, że to nie będzie ich pożegnanie. Po chwili go puścił. Przystał na to, by Sam udał się wspomóc jego drugiego brata i innych czarodziejów.
O ile Steffenowi wyszło powiększenie skał, tak jemu niekoniecznie. O stworzeniu iluzji wału przeciwpowodziowego już nie wspominając. Osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego, wywołując trzęsienie ziemi i gwałtowne podmywanie wybrzeża.
— To był zły pomysł, niech to szlag! — Skwitował zaniepokojony, starając się trzymać jak najdalej od wody stykającej się z niestabilnym lądem. Spostrzegł tworzącą się na horyzoncie potężne kłębowisko chmur, przywodzące na myśl falę na nieboskłonie. Nie oznaczało to nic dobrego. A jeszcze wyspa pod ciężarem gigantycznych skał zaczęła się niebezpiecznie się przechylać i nabierać wody, niczym dziurawy okręt. Zadrżał nieznacznie pod wpływem tego zimnego wiatru.
— Expulso! — Zawołał unosząc dłoń dzierżącą różdżkę, by wycelować wiązką zaklęcia w wiszący nad ich głowami wał szkwałowy. Problem były także ożywione przez magię zwłoki, wydostające się spod piaszczystego podłoża. Zamierzał coś z tym zrobić.
— Glacius! — Wskazał różdżką na piaszczyste podłoże, na którym roiły się inferiusy. Jeśli mu się uda, zamrożony wilgotny piasek być może zatrzyma je w swoich mogiłach i utrudni tym stojącym przed nimi poruszanie się po oblodzonej powierzchni. — Caeruleusio! — Ostatnie rzucone zaklęcie zamierzał wykorzystać do zamrożenia jednej z grup umarlaków, na które wskazał różdżką. Wstrząs, który przetoczył się przez wyspę, wymusił na nim podjęcie próby utrzymania równowagi.
1. Rzucam k100 na Expulso (ST 65)
1.1 Rzucam na 10+1k6
2. Rzucam k100 na Glacius (ST 60)
3. Rzucam k100 na Caeruleusio (ST 60)
3.1 3k8
4. Rzucam na utrzymanie równowagi (ST 50)
I want to feel the sun shine
On my face like a new day's just begun
And I'll steal a moment's fun
And reflect on all those days long dead and gone
On my face like a new day's just begun
And I'll steal a moment's fun
And reflect on all those days long dead and gone
Volans Moore
Zawód : Smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Oh I still can remember a time when it wasn't like this
Before the world became enslaved
Can we all go back to the time when we were not like this
Can we even be saved?
Before the world became enslaved
Can we all go back to the time when we were not like this
Can we even be saved?
OPCM : 19 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Volans Moore' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 1
--------------------------------
#3 'k100' : 6
--------------------------------
#4 'k100' : 48
--------------------------------
#5 'k8' : 1, 5, 7
--------------------------------
#6 'k100' : 74
#1 'k100' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 1
--------------------------------
#3 'k100' : 6
--------------------------------
#4 'k100' : 48
--------------------------------
#5 'k8' : 1, 5, 7
--------------------------------
#6 'k100' : 74
Pierwsza skała, którą wybrał do powiększenia Steff, urosła do rozmiarów wysepki i nie zwiastowała jeszcze niczego złego. Zmarszczył lekko brwi, gdy skała powiększona przez Volansa zmyła z wybrzeża piasek, a ziemia zadrżała - czyżby przesadzili? Przesadzili - zrozumiał ze strachem, gdy zaklęcie rzucone przez Floreana zdestabilizowało grunt.
-Dość! Nie powiększajmy ich, są niestabilne! - zaprotestował, blednąc, gardło ścisnęły mu wyrzuty sumienia - czas naglił, nie mogli nie robić nic, ale co jeśli coś zepsują?
-Reparifage! - krzyknął, celując w skałę powiększoną przez Floreana. Nie mógł osądzić, czy ktoś z nich narobił więcej szkód niż inny, pewnie chodziło tylko o kolejność - a to skały powiększone jako ostatnie były przesadą. Opuścił na moment różdżkę, pragnąc przekonać się, czy to poprawiło sytuację - i wiedząc, że w razie czego Florean też da przecież radę cofnąć skutki zbyt pochopnej transmutacji.
Zmrużył oczy, widząc wał szkwałowy - przez chwilę próbował zignorować ohydne zombiem, próbując skupić się na nadchodzącym tsunami (szkwale? Czy jego starania zmieniły już przyszłość?), które wydawało mu się najpoważniejszym zagrożeniem. Mężczyzna, który przybiegł z polany, pytał już o instrukcje - Steffen dostrzegał też innych, którzy zbiegali się na wybrzeże. Strach zmieszał się z krótką ulgą - w grupie mieli szansę coś zdziałać.
-CZARODZIEJE! NIEDŁUGO BĘDZIE TRZĘSIENIE ZIEMI, A PO NIM RUSZY NA NAS WZBURZONA FALA! MAMY SZANSĘ JĄ POWSTRZYMAĆ I ODWRÓCIĆ JEJ BIEG GDY SKOORDYNUJEMY RZUCANIE FLUXOBEDIO - A JESLI NIE POTRAFICIE RZUCIĆ TEGO ZAKLĘCIA, WSPOMÓŻCIE NAS ARRESTO MOMENTUM LUB INACZEJ SPOWALNIAJĄC FALĘ! TEN WAŁ - WYGLĄDA JAK TSUNAMI, CHOĆ JEST CHMURĄ, SPRÓBUJMY ROZEGNAĆ GO WIATREM W PRZECIWNĄ STRONĘ! - krzyknął, zerkając na Aidana, który zdążył już wzmocnić swój głos. Czy w razie czego powtórzy jego słowa, by niosły się jak najdalej? Też mógł rzucić Sonorus, ale czas naglił, przed nimi pojawiały się zombie - upiorne, choć powolne.
-Glacius! - rzucił, celując w piasek poruszający się nad zbiorowymi mogiłami - zaufał pomysłowi Volansa, choć wiedział, że jedno zaklęcie może nie zadziałać. W pojedynkę nie zmrożą całej plaży, ale jeśli skoordynują wysiłki...?
-SPRÓBUJMY ZDMUCHNĄĆ CHMURĘ! AERIS! - wrzasnął potem, celując wwał szkwałowy i licząc, że silny podmuch wiatru zdoła rozwiać część pary. Pamiętał, że zaraz nadejdzie wichura - podświadomie bał się użyć zaklęcia wzniecającego jeszcze silniejszy wiatr, choć liczył, że może bardziej doświadczeni w urokach czarodzieje podejmą decyzję za siebie. Instynktownie cofnął się o krok - zombie zdawały się powolne, chciał na razie uprzedzić ich ruchy. Ziemia zadrżała - spróbował utrzymać równowagę, pamiętając własny bolesny upadek i jak tego nie robić.
1. Reparifage
2. Glacius na piasek
3. Aeris na wał szkwałowy (nie rzucam k8, bo celuję w wał)
4. utrzymanie równowagi
4.
-Dość! Nie powiększajmy ich, są niestabilne! - zaprotestował, blednąc, gardło ścisnęły mu wyrzuty sumienia - czas naglił, nie mogli nie robić nic, ale co jeśli coś zepsują?
-Reparifage! - krzyknął, celując w skałę powiększoną przez Floreana. Nie mógł osądzić, czy ktoś z nich narobił więcej szkód niż inny, pewnie chodziło tylko o kolejność - a to skały powiększone jako ostatnie były przesadą. Opuścił na moment różdżkę, pragnąc przekonać się, czy to poprawiło sytuację - i wiedząc, że w razie czego Florean też da przecież radę cofnąć skutki zbyt pochopnej transmutacji.
Zmrużył oczy, widząc wał szkwałowy - przez chwilę próbował zignorować ohydne zombiem, próbując skupić się na nadchodzącym tsunami (szkwale? Czy jego starania zmieniły już przyszłość?), które wydawało mu się najpoważniejszym zagrożeniem. Mężczyzna, który przybiegł z polany, pytał już o instrukcje - Steffen dostrzegał też innych, którzy zbiegali się na wybrzeże. Strach zmieszał się z krótką ulgą - w grupie mieli szansę coś zdziałać.
-CZARODZIEJE! NIEDŁUGO BĘDZIE TRZĘSIENIE ZIEMI, A PO NIM RUSZY NA NAS WZBURZONA FALA! MAMY SZANSĘ JĄ POWSTRZYMAĆ I ODWRÓCIĆ JEJ BIEG GDY SKOORDYNUJEMY RZUCANIE FLUXOBEDIO - A JESLI NIE POTRAFICIE RZUCIĆ TEGO ZAKLĘCIA, WSPOMÓŻCIE NAS ARRESTO MOMENTUM LUB INACZEJ SPOWALNIAJĄC FALĘ! TEN WAŁ - WYGLĄDA JAK TSUNAMI, CHOĆ JEST CHMURĄ, SPRÓBUJMY ROZEGNAĆ GO WIATREM W PRZECIWNĄ STRONĘ! - krzyknął, zerkając na Aidana, który zdążył już wzmocnić swój głos. Czy w razie czego powtórzy jego słowa, by niosły się jak najdalej? Też mógł rzucić Sonorus, ale czas naglił, przed nimi pojawiały się zombie - upiorne, choć powolne.
-Glacius! - rzucił, celując w piasek poruszający się nad zbiorowymi mogiłami - zaufał pomysłowi Volansa, choć wiedział, że jedno zaklęcie może nie zadziałać. W pojedynkę nie zmrożą całej plaży, ale jeśli skoordynują wysiłki...?
-SPRÓBUJMY ZDMUCHNĄĆ CHMURĘ! AERIS! - wrzasnął potem, celując w
1. Reparifage
2. Glacius na piasek
3. Aeris na wał szkwałowy (nie rzucam k8, bo celuję w wał)
4. utrzymanie równowagi
4.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 24
--------------------------------
#2 'k100' : 44
--------------------------------
#3 'k100' : 41
--------------------------------
#4 'k100' : 2
#1 'k100' : 24
--------------------------------
#2 'k100' : 44
--------------------------------
#3 'k100' : 41
--------------------------------
#4 'k100' : 2
Szybko zorientowałem się, że moja skała była już niepotrzebna. Steffen był jednak jeszcze szybszy i sprawnie cofnął moją nieudolną próbę powstrzymania fali. Już nie poczułem pewności, że następnym razem coś się uda - raczej przygniotła mnie świadomość, że jest bardzo, ale to bardzo źle. A ja jeszcze to pogorszyłem. Pamiętałem jednak tę straszną wizję i nie chcialem ponownie jej się poddać, dlatego spychałem te niepewności gdzieś na drugi plan, chcąc zachować jasność umysłu. Na prośbę (a raczej rozkaz) również wyciągnąłem przed siebie różdżkę i rzuciłem - Aeris - celując w tym samym kierunku, co Steffen. - Aeris! - powtórzyłem pewniejszym głosem. Niepokoiły mnie jednak te ciała, wciąż wydostające się na powierzchnie. Odwróciłem się, celując w tych najbliżej mnie. - Caeruleusio - zawtórowałem Volansowi. A potem znowu coś się zatrzęsło, a ja znowu próbowałem ustać na nogach, niemalże modląc się do Merlina, żeby to wszystko już się skończyło.
1-2. Aeris
3. Caeruluesio
4. Równowaga
1-2. Aeris
3. Caeruluesio
4. Równowaga
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90, 68, 59, 1
'k100' : 90, 68, 59, 1
Powietrze stawało się ciężkie, wilgotne, albo - ciało przewidywało nadchodzące zdarzenia dopisując tętniącej żywo krwi pod skórą, dodatkowe znaczenie. Nie skupiał się jednak na przekazie, jakie ciało mogło teraz wołać. To za czym podążył najpierw, to światło patronusa, jego ciepło, które wbrew katastroficznemu wspomnieniu - bo nim było, nie snem - niosło ze sobą absurdalnie wręcz prawdziwą nadzieję.
Tylko przez chwilę prześledził tor biegu świetlistego koziorożca, by wezwać wolą i zmaterializować nową moc. Plamy światła, które kształtowały się w ludzkie sylwetki, rozbłysły mu przed oczami, gdy rozejrzał się wokół, wciąż zajmując miejsce na miotle, w powietrzu - Zbliżają się do nas od strony polany - zakomunikował, szybko, ale spojrzenie ścigało bardziej odległą postać - Ten chłopak, brat tej dziewczyny idzie w stronę wyspy sztormów - jeszcze jeden fakt rzucony pośród towarzyszy, nim magia rozlała się wokół, wzmacniając magię zakonników - była im potrzebna - Lecę po niego, potem do Billego i Lucy - zdążył jeszcze dodać, nim uniósł trzonek miotły, by najpierw wzlecieć nieco wyżej, a potem pochylony, wystartował, gnając w stronę samotnego celu, który wędrował wprost pod nadchodzący żywioł. I niezależnie od faktu, czy miał być to ów młodzieniec - John! - huknął jeszcze w oddali, imieniem, którym wołała młoda czarownica, czy inna sylwetka - miał zamiar ją zgarnąć - do wyspy zbliża się tsunami. Na wybrzeżu będzie szukać cię siostra*. Chodź, jeśli życie ci miłe - nie sądził, by w obliczu zagrożenia ktokolwiek oponował.
I dopiero potem*, w drodze powrotnej odstawił zgarniętą postać, samemu decydując się podążyć w stronę łąki i samej szczeliny
*Tylko jeśli MG uzna zasadność działania (i znalezienia Johna), jeśli nie - uznane za niebyłe.
Rzut: II lvl latania
Tylko przez chwilę prześledził tor biegu świetlistego koziorożca, by wezwać wolą i zmaterializować nową moc. Plamy światła, które kształtowały się w ludzkie sylwetki, rozbłysły mu przed oczami, gdy rozejrzał się wokół, wciąż zajmując miejsce na miotle, w powietrzu - Zbliżają się do nas od strony polany - zakomunikował, szybko, ale spojrzenie ścigało bardziej odległą postać - Ten chłopak, brat tej dziewczyny idzie w stronę wyspy sztormów - jeszcze jeden fakt rzucony pośród towarzyszy, nim magia rozlała się wokół, wzmacniając magię zakonników - była im potrzebna - Lecę po niego, potem do Billego i Lucy - zdążył jeszcze dodać, nim uniósł trzonek miotły, by najpierw wzlecieć nieco wyżej, a potem pochylony, wystartował, gnając w stronę samotnego celu, który wędrował wprost pod nadchodzący żywioł. I niezależnie od faktu, czy miał być to ów młodzieniec - John! - huknął jeszcze w oddali, imieniem, którym wołała młoda czarownica, czy inna sylwetka - miał zamiar ją zgarnąć - do wyspy zbliża się tsunami. Na wybrzeżu będzie szukać cię siostra*. Chodź, jeśli życie ci miłe - nie sądził, by w obliczu zagrożenia ktokolwiek oponował.
I dopiero potem*, w drodze powrotnej odstawił zgarniętą postać, samemu decydując się podążyć w stronę łąki i samej szczeliny
*Tylko jeśli MG uzna zasadność działania (i znalezienia Johna), jeśli nie - uznane za niebyłe.
Rzut: II lvl latania
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Ożywione magią zwłoki. Wszystko jasne. Nijak nie potrafił objąć tej wiadomości rozumem, ale wierzył na słow. To coś nie było zwykłymi ludźmi. Niezręcznie poklepał brata po plecach odwzajemniając uścisk. Czy oni wszyscy naprawdę umarli? Kiedy większość skupiła się na przygotowywaniu wybrzeża na nadejście fali on skierował swą różdżkę pod stopy "ożywionych magią zwłok" chcąc ich unieruchomić za pomocą pajęczyny. - Casa Aranea! - Czując jednak od razu, że magia okazała się być za słaba. - Casa Aranea! - Spróbował drugi raz nie dając z żadnemu z ożywieńców do siebie podejść.
Znów skierował różdżkę na swoje gardło. - NIE PODCHODZCIE DO ZMARŁYCH. TRZYMAJCIE SIĘ NA DYSTANS. - Nawet nie chciał wiedzieć co mogłoby się stać, gdyby to coś kogoś dorwało. Były wolne, ale nie znaczyło to, że nie mogły wyrządzić krzywdy. Odwrócił się w stronę krzyczącego kuzyna, którego wzrok pochwycił rozumiejąc co ten chce mu przekazać. - NIEDŁUGO BĘDZIE TRZĘSIENIE ZIEMI, A PO NIM FALA! MUCIMY WSPÓLNIE RZUCIĆ NA NIĄ FLUXOBEDIO, A JESLI NIE POTRAFICIE RZUCIĆ TEGO ZAKLĘCIA, TO ARRESTO MOMENTUM ALBO COŚ INNEGO SPOWALNIAJĄC FALĘ! - Próbował jak najlepiej powtórzyć słowa za Steffenem, tak, aby każda znajdująca się na wybrzeżu osoba była w stanie usłyszeć go za pomocą wciąż działającego na nim zaklęcia. - TĄ CHMURĘ MUSIMY ZDMUCHNĄĆ W PRZECIWNĄ STRONĘ. SPRÓNUJMY AERIS. - Idąc za tą radą skierował różdżkę w górę, na utworzony z chmur wał rzucając zaklęcie. - Aeris! - Z nadzieją, że odgonią, jak mu się wydawało niebezpieczne chmury, od wyspy.
1. Casa Aranea
2. Casa Aranea
3. Aeris
4. Równowaga (rzut niżej)
Znów skierował różdżkę na swoje gardło. - NIE PODCHODZCIE DO ZMARŁYCH. TRZYMAJCIE SIĘ NA DYSTANS. - Nawet nie chciał wiedzieć co mogłoby się stać, gdyby to coś kogoś dorwało. Były wolne, ale nie znaczyło to, że nie mogły wyrządzić krzywdy. Odwrócił się w stronę krzyczącego kuzyna, którego wzrok pochwycił rozumiejąc co ten chce mu przekazać. - NIEDŁUGO BĘDZIE TRZĘSIENIE ZIEMI, A PO NIM FALA! MUCIMY WSPÓLNIE RZUCIĆ NA NIĄ FLUXOBEDIO, A JESLI NIE POTRAFICIE RZUCIĆ TEGO ZAKLĘCIA, TO ARRESTO MOMENTUM ALBO COŚ INNEGO SPOWALNIAJĄC FALĘ! - Próbował jak najlepiej powtórzyć słowa za Steffenem, tak, aby każda znajdująca się na wybrzeżu osoba była w stanie usłyszeć go za pomocą wciąż działającego na nim zaklęcia. - TĄ CHMURĘ MUSIMY ZDMUCHNĄĆ W PRZECIWNĄ STRONĘ. SPRÓNUJMY AERIS. - Idąc za tą radą skierował różdżkę w górę, na utworzony z chmur wał rzucając zaklęcie. - Aeris! - Z nadzieją, że odgonią, jak mu się wydawało niebezpieczne chmury, od wyspy.
1. Casa Aranea
2. Casa Aranea
3. Aeris
4. Równowaga (rzut niżej)
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aidan Moore' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Zaklęcie rzucone przez Volansa rozjaśniło się lekkim światłem, ale nie pomknęło z jego różdżki — podobnie przydarzyło się z kolejnym. Kiedy tylko wypowiedział inkantację magia kapryśnie zaiskrzyła i zniknęła, nim sięgnęła grupy nieumarłych. Inaczej było z ostatnim — lodowy podmuch pomknął w kierunku plaży i jednej z koślawych, niestabilnych sylwetek. Szybkie działania Volansa, znacznie szybsze od grupy istot, które zbliżały się powoli lecz sukcesywnie do Zakonników sprawiły, że w końcu zimne powietrze sięgnęło celu. Zmrożone ciało zastygło w bezruchu; skostniałe i zlodowaciałe, ale wszystkie pozostałe ruszyły w kierunku Zakonników, nie przejmując się zupełnie niczym. Z odsieczą ruszył także Steffen. Jego zaklęcie zamroziło podłoże pod stopami wynurzających się z piachu istot. Zesztywniała powłoka utrudniła im wydostanie się ze zmarzniętej ziemi, ale tylko na chwilę. Zmarznięte drobiny piachu sypały się wciąż na boki, trudno było o zwartą powłokę. Nieumarli z trudem choć wciąż. wysuwali się z plaży na powierzchnię. Tym, którym udało się już wydostać lód pod stopami nie uczynił żadnej krzywdy. Chropowata powierzchnia pozwoliła im na bezpieczne postawienie kościstych stóp bez ryzyka przewrócenia się. Florean posłał przed siebie urok, który zamroził kolejną, znajdującą się najbliżej niego istotę. Nieumarły zesztywniał, pozostając na moment lodową rzeźbą. Moore wycelował w jednego z nieumarłych, posyłając w niego lepki urok. Pajęczyna pojawiła się pod nogami jednego z nieumarłych, ograniczając jego mobilność. Choć ci poruszali się powoli, nie wyglądali na takich, którzy nie potrafili uczynić nikomu krzywdy. Blokada skutecznie jednak powstrzymała nieumarłego, ograniczając mu dostęp do Zakonników.
Skała powiększona przez Zakonników powróciła do swoich rozmiarów, niemalże znikając pod taflą falującej — jeszcze delikatnie — wody. Chlusnęło na boki, ale wokół wszystko powoli wracało do normalności — choć może tylko pozornie. Nic nie zapowiadało wciąż nadejścia wielkiej fali. Morze było wzburzone, choć nie inaczej niż zwykle. Oazę otaczała kapryśna aura, woda często chlustała o wybrzeże, szczególnie na wyspie sztormów. Tu, na wybrzeżu wydawało się wciąż spokojnie. Czarodzieje spojrzeli więc po sobie, kiedy Steffen wspomniał o wielkiej fali.
— Ale... morze jest spokojne — powiedział jeden z mężczyzn, niepewnie zabierając głos. Na wybrzeże ściągały kolejne osoby, lecz trudno było mówić o tłumie. Wyglądało jednak na to, że wciąż na miejsce mieli ściągać czarodzieje.
Wiatr wzniesiony przez Steffena pomknął w kierunku wału. Ten był zbyt daleko, by od razu ujrzeć efekt — i piął się wciąż w górę, rósł dramatycznie. Po kilkunastu sekundach jednak, gdy wiązka zaklęcia zdążyła zniknąć, całkowicie przekształcając się w wiatr, zakonnicy mogli zobaczyć, jak uderza w oddali o chmurę, rozpędzając ją na boki. Kiedy Florean postąpił podobnie, posyłając w nią dwa zaklęcia, znów po kilku oddechach, zaklęcia uderzyły daleko w chmurę, rozrzedzając ją i rozpędzając. W ślad za nim poszedł Aidan. Już wtedy Zakonnicy mogli zyskać pewność, że ich działania odnoszą skutek, a magia rozbija piętrzące się chmury, a przede wszystkim zatrzymuje ich pęd, który gnał je w stronę wybrzeża. Wał szkwałowy zdawał się rozmywać. Stracił swoją zbitą, konkretną formę unoszącej się ponad wodą fali. Niebo był pokryte chmurami, a te łączyły się z tymi, które zostały rozgonione.
Kiedy ziemia się zatrzęsła, Volans, podobnie jak Aidan ustali na nogach, opierając się lekkiemu drżeniu. Nie wymagało to od nich szczególnego wysiłku, w przeciwieństwie do [u}Steffena[/u], który upadł na bok, obijając sobie prawe biodro. Tuż za nim, trzymający różdżkę przed siebie Florean poleciał w tył. Gdy uderzył w ziemię — pękła, choć bz wątpienia nie z powodu jego ciężaru. Powstała szczelina była wąska, ale na tyle szeroka, by zmieścił się w niej człowiek — choć kilka jardów niżej, w ciemności, mógłby się zaklinować i utknąć. Fortescue osunął się w czeluść. Zgarniając po drodze ziarenka piasku i kępki trawy wpadł do połowy, zatrzymując się na wysokości piersi.
Samuel pozostawił towarzyszy z garstką informacji, po czym wyruszył na poszukiwania mężczyzny, który miał tu zaginąć. Lecąc nisko na miotle miał pełny pogląd na sytuację i rzeczywistość. Bez trudu ujrzał więc młodego mężczyznę, który schodząc z wybrzeża, ruszył w stronę skał, o które uderzały fale. Słysząc swoje imię obejrzał się do tyłu z zaskoczoną miną i przyjrzał Samuelowi, a później zerknął na morze.
— Tsu-co? Ale...— Skierował wzrok na Samuela, wyraźnie nie rozumiejąc za wiele z jego słów. — Idę w stronę wyspy, ale... Podrzucisz mnie na polanę? — spytał jak gdyby nigdy nic, po krótkim zastanowieniu godząc się na podwózkę — tak właśnie traktował pomoc Samuela, jak szybki transport w inną część oazy, zupełnie nie zdając sobie sprawy z potencjalnego niebezpieczeństwa.
Termin odpisu mija 30 sierpnia o godz: 22:00. Możecie wykonać 3 akcje angażujące. Przeniesienie się do innej lokacji jest uznane za akcje.
Florean, ST wydostania się samodzielnie ze szczeliny za pomocą sprawności wynosi 60, ale możesz spróbować dokonać innych akcji.
Magicus Extremos (od Samuela) +29 2/3
Obrażenia:
Volans: 223/223
Florean: 200/200
Samuel: 200/200
Aidan: 202/232
tłuczone -20
Steffen:
tłuczone -20
Energia magiczna:
Volans: 20/50
Florean: 30/50
Samuel: 26/50
Aidan: 39/50
Steffen: 24/50
Skała powiększona przez Zakonników powróciła do swoich rozmiarów, niemalże znikając pod taflą falującej — jeszcze delikatnie — wody. Chlusnęło na boki, ale wokół wszystko powoli wracało do normalności — choć może tylko pozornie. Nic nie zapowiadało wciąż nadejścia wielkiej fali. Morze było wzburzone, choć nie inaczej niż zwykle. Oazę otaczała kapryśna aura, woda często chlustała o wybrzeże, szczególnie na wyspie sztormów. Tu, na wybrzeżu wydawało się wciąż spokojnie. Czarodzieje spojrzeli więc po sobie, kiedy Steffen wspomniał o wielkiej fali.
— Ale... morze jest spokojne — powiedział jeden z mężczyzn, niepewnie zabierając głos. Na wybrzeże ściągały kolejne osoby, lecz trudno było mówić o tłumie. Wyglądało jednak na to, że wciąż na miejsce mieli ściągać czarodzieje.
Wiatr wzniesiony przez Steffena pomknął w kierunku wału. Ten był zbyt daleko, by od razu ujrzeć efekt — i piął się wciąż w górę, rósł dramatycznie. Po kilkunastu sekundach jednak, gdy wiązka zaklęcia zdążyła zniknąć, całkowicie przekształcając się w wiatr, zakonnicy mogli zobaczyć, jak uderza w oddali o chmurę, rozpędzając ją na boki. Kiedy Florean postąpił podobnie, posyłając w nią dwa zaklęcia, znów po kilku oddechach, zaklęcia uderzyły daleko w chmurę, rozrzedzając ją i rozpędzając. W ślad za nim poszedł Aidan. Już wtedy Zakonnicy mogli zyskać pewność, że ich działania odnoszą skutek, a magia rozbija piętrzące się chmury, a przede wszystkim zatrzymuje ich pęd, który gnał je w stronę wybrzeża. Wał szkwałowy zdawał się rozmywać. Stracił swoją zbitą, konkretną formę unoszącej się ponad wodą fali. Niebo był pokryte chmurami, a te łączyły się z tymi, które zostały rozgonione.
Kiedy ziemia się zatrzęsła, Volans, podobnie jak Aidan ustali na nogach, opierając się lekkiemu drżeniu. Nie wymagało to od nich szczególnego wysiłku, w przeciwieństwie do [u}Steffena[/u], który upadł na bok, obijając sobie prawe biodro. Tuż za nim, trzymający różdżkę przed siebie Florean poleciał w tył. Gdy uderzył w ziemię — pękła, choć bz wątpienia nie z powodu jego ciężaru. Powstała szczelina była wąska, ale na tyle szeroka, by zmieścił się w niej człowiek — choć kilka jardów niżej, w ciemności, mógłby się zaklinować i utknąć. Fortescue osunął się w czeluść. Zgarniając po drodze ziarenka piasku i kępki trawy wpadł do połowy, zatrzymując się na wysokości piersi.
Samuel pozostawił towarzyszy z garstką informacji, po czym wyruszył na poszukiwania mężczyzny, który miał tu zaginąć. Lecąc nisko na miotle miał pełny pogląd na sytuację i rzeczywistość. Bez trudu ujrzał więc młodego mężczyznę, który schodząc z wybrzeża, ruszył w stronę skał, o które uderzały fale. Słysząc swoje imię obejrzał się do tyłu z zaskoczoną miną i przyjrzał Samuelowi, a później zerknął na morze.
— Tsu-co? Ale...— Skierował wzrok na Samuela, wyraźnie nie rozumiejąc za wiele z jego słów. — Idę w stronę wyspy, ale... Podrzucisz mnie na polanę? — spytał jak gdyby nigdy nic, po krótkim zastanowieniu godząc się na podwózkę — tak właśnie traktował pomoc Samuela, jak szybki transport w inną część oazy, zupełnie nie zdając sobie sprawy z potencjalnego niebezpieczeństwa.
Florean, ST wydostania się samodzielnie ze szczeliny za pomocą sprawności wynosi 60, ale możesz spróbować dokonać innych akcji.
Magicus Extremos (od Samuela) +29 2/3
Obrażenia:
Volans: 223/223
Florean: 200/200
Samuel: 200/200
Aidan: 202/232
tłuczone -20
Steffen:
tłuczone -20
Energia magiczna:
Volans: 20/50
Florean: 30/50
Samuel: 26/50
Aidan: 39/50
Steffen: 24/50
Ramsey Mulciber
Zaklęcia się udawały. Z cieniem radości na twarzy obserwowałem, jak wiatr z naszych różdżek rozgania niepokojące chmury. Być może dlatego byłem tak nieprzygotowany na trzęsienie ziemi, które nastąpiło chwilę potem. Uderzenie w plecy było bolesne, ale to szczelina wywołała we mnie większy strach. Nawet nie chciałem myśleć, co może być pod spodem – więcej żywych ciał, które pociągną mnie w dół? Szybko wycelowałem różdżkę na powierzchnię, rzucając – Ascendio
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 43 z 44 • 1 ... 23 ... 42, 43, 44
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda