Wydarzenia


Ekipa forum
Źródło
AutorWiadomość
Źródło [odnośnik]20.12.17 21:10
First topic message reminder :

Źródło

Wyspa Azkabanu przeszła ostatnim czasem wiele, od wybuchu anomalii i opanowaniu ją przez złe czarnoksięskie moce aż do ostatecznego oczyszczenia tego miejsca białą magią Zakonu Feniksa. Nierówności terenu popękały, w wielu miejscach wypuszczając strumienie jasnej, mieniącej się wody ocenianej przez czarodziejów nie tylko jako zdatną do picia: białe moce, które w całości przeniknęły w ziemię Azkabanu, nadały jej leczniczych właściwości. Przywraca siły, usuwa zatrucia, przyśpiesza gojenie się ran. Najzdrowsza jest woda spływająca bezpośrednio ze skał - te, które połączą się z gruntem i rzekami uciekają do obmywającego wyspę morza przeważnie są już zanieczyszczone. Zdobycie jej wymaga zanurzenia się w rzece i podpłynięcia pod niewielki wodospad lub wspięcia się na wyboiste skały. W pobliżu największego ze źródeł pojawia się dużo ptaków, a w powietrzu błądzą cząstki białej magii przypominające ogromne świetliki; przeważnie w okolicy jest cicho i spokojnie.



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 16.07.19 20:07, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Źródło [odnośnik]31.07.19 13:46
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 64
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Źródło [odnośnik]31.07.19 20:15
Chaos zaczął się normować, deszcz padał na ich twarze obmywając je swoim ciepłem. Marcelli jednak daleko było do zajmowania się sprawą znalezionego. O wiele lepiej odnajdowała się w tym miejscu - z wpatrzonymi w nią przestraszonymi oczami Piersa, Emmy i Julii. Wiedziała jedno - nie ważne ile by chciała, w pewnym momencie musiała wyczuć swoje miejsce i nie wyjść za daleko stąd, gdzie najlepiej się sprawdzi. Usłyszała głos Samuela, który przywoływał ją wraz z Lucindą, ogromną jej przyjaciółką oraz Jessą. Wysłuchała rozkazu i kiwnęła głową od razu. Wydawało jej się, że nawiązała już pewną więź z dziewczynką. Poza tym sprawdzi czy będzie miała cudowną rodzinę no i co najważniejsze - na pewno zabierze ją na pieczenie ciasteczek. Miodowych ciasteczek, ale tym razem bez pajęczyn. Chyba, że to b będą pajęczyny z lukru.
Zatrzymała spojrzenie na ciemnych, nieprzystępnych oczach, w niej drgnęła iskierka zrozumienia. Wygrali i teraz już był ich czas na radość, na ciepło i płomień. Nie zdawała sobie sprawy, gdy drobna, damska ręka dotknęła szorstkiego rękawa, jasna skóra, którą dzisiaj ubrudziła krew nieznacznie przesunęła po tej doświadczonej, karmelowej. To nie czas na siłę, czas wyrzucić z siebie słabość, która tkwiła gdzieś głęboko schowana za fasadą odwagi, czas by z wojownika wyszedł człowiek, rozebrany ze swoich konwenansów. Zasługiwała na kolejną piąteczkę, ale wzięła sobie więcej niż oczekiwał. I to ktokolwiek wśród zebranych - szczupła dłoń objęła mocno tułów, jasna twarz dotknęła zniszczonych ubrań, nos wypełnił pobitewny zapach, z resztą naprawdę okropny, ale czy to w ogóle się liczyło? Błękitne oczy zamiast deszczu zalała wdzięczność, odpuścił strach, choć serce biło jak szalone, a Marcela nawet nie czekała na odpowiedź. Potrzebowała tego - więc sobie zabrała. - Strasznie dziękuję, że przeżyłeś. Ryzykancie. - Głos złapał się wpół zdania, wypowiedziany tak cicho, że jedynie sam zainteresowany mógł to usłyszeć. Gdyby go zabrakło nie potrafiłaby wyobrazić sobie nikogo innego, kto poprowadziłby ją dalej, nawet w kompletną ciemność, w których błękitne oczy i tak zaświeciłyby się nadzieją - jak kocie. Jednak gdy wizja pokazała jej go pozbawionego oddechu - zszarzały niczym deszczowa, londyńska noc.
Trwało to tylko chwilę, gdy puściła go zupełnie i odeszła kilka kroków, zostawiając za sobą tylko cień uśmiechu i Samuela zostawiła już w rękach Rosie, której posłała ciepły uśmiech. W oazie pojawiało się coraz więcej znajomych, stęsknionych twarzy. Uzdrowicielka na pewno da sobie radę ze wszystkimi nowymi szramami i bliznami. Marcella wróciła do Julii, wzięła ją na ręce, objęła mocno i wyglądało na to, że w tych rękach właśnie będzie spoczywać odpowiedzialność za dziewczynkę, póki nie trafi do swojej nowej rodziny.
Nie miała już wielu obrażeń - część z nich wyglądała dużo gorzej, choć nadal nie czuła pełni sił. Przy dziecku jednak zachowywała się zupełnie jakby były na spacerze w środku ciepłego, letniego dnia - spokojnie i łagodnie. Napotkała w końcu niebieskie oczy Justine. Przymknęła swoje powieki na chwilę, biorąc łagodny wdech. Odpływały z niej złe myśli, które dotąd nadal w niej tkwiły. Tylko trzymała je na wodzy. - Dziękuję. - Kiwnęła lekko głową. Była pod niesamowitym wrażeniem - Tonks miała naprawdę bardzo wysokie spektrum umiejętności. - Jest w porządku. Ale chcę Ci podziękować. Wydaje mi się, że... wykonałyśmy dobrą robotę, nie?
Deszcz sprawił, że kryształów wokół było mnóstwo - wystarczyło wyciągnąć rękę po kolejny i mogła go zabrać do kieszeni.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem


Ostatnio zmieniony przez Marcella Figg dnia 20.01.20 2:24, w całości zmieniany 1 raz
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Źródło [odnośnik]31.07.19 21:06
Lucinda wiedziała, że to już koniec. Anomalia została pokonana, a kamień wskrzeszenia oddał odebrane przed sekundą życie trójki dzieci. Ciężko nazywać prawdziwych bohaterów tylko dziećmi. Tak naprawdę gdyby nie oni oraz ich poświęcenie nikt z Zakonników nie stałby tutaj żywy, a anomalia nie zostałaby pokonana. Prawdopodobnie jeszcze minie wiele czasu zanim Selwyn poukłada sobie to wszystko dokładnie w głowie i zanim tak naprawdę dojdzie do niej jaką cenę przyszło im zapłacić za wolność od niesfornej magii. Kobieta wiedziała jednak, że było to konieczne. Z miesiąca na miesiąc wszystko ulegało pogorszeniu. Nie mogli czekać, aż magia stanie się jeszcze bardziej niestabilna i każdy kto widział anomalię matkę prawdopodobnie będzie tego samego zdania.
Blondynka czuła się dobrze dlatego, kiedy tylko wszystko się uspokoiło, a Longbottom wyjaśnił im co się wydarzyło i co stanie się z dziećmi, kobieta postanowiła ruszyć swoje szanowne litery i pomóc innym, którzy tej pomocy potrzebowali. Lucinda nawet nie chciała sobie wyobrażać kolejnego spotkania Zakonu, które będzie niosło ze sobą wiele przykrych wiadomości. To miejsce jednak miało być inne. Miało pomóc czarodziejom przeczekać najgorsze, przypomnieć sobie czym jest życie bez strachu i jak może wyglądać kiedy ta wojna w końcu się skończy. To była trudna misja, a wizja śmierci, której uniknęła jedynie dzięki poświęceniu Alexa na pewno będzie zaprzątać szlachciankę głowę jeszcze przez długi czas.

z.t


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Źródło [odnośnik]01.08.19 9:49
Miała ochotę po prostu opaść na trawę i na chwilę wziąć wdech czekając, aż Brendan nie powróci. Chciała poprosić go, by towarzyszył jej w wizycie do Eileen. Chciała oprzeć głowę na kolanach i pozwolić by strach, złość, żal i... zazdrość, po prostu zmył deszcz, który padał z nieba wprost na ich głowy. Próbowała nie patrzeć, gdy Marcella stawała przed nim, gdy obejmowała go tak, jak ona powinna to robić. Gdy następna kobiet mówiła o zajmowaniu się nim. Teraz, gdy świat na nowo się zaczął, ona znów czuła się bardzo samotna. Przez chwilę - miała wrażenie że wieczność - po prostu stała, nie wiedząc co zrobić ze sobą dalej. Nie miała prawa chyba już by... właśnie, co?
Pamiętała ostatnie spotkanie we wrześniu, pamiętała ciężką rozmowę i słowa z którymi jak zwykle zapędziła się za daleko. Ale teraz wiedziała dokładnie, że kłamała wtedy wierutnie. Co nie zmieniało faktu, że im dalej był tym mocniej natrętne myśli nie odpuszczały zastanawiając się, czy dziś zasypia sam. Czy któraś z kobiet od zawsze orbitująca wokół jego jednostki dziś jest z nim w łóżku.
Ale nie mogła nic zrobić. Nawet gdyby chciała, nawet gdyby była. Przegrała tą walkę, wojnę, a może wszystko całkowicie i w jednym momencie. Jego duch prześladował jej myśli i wyobrażenia, a gdy stał realny obok zdawał się jeszcze bardziej nieuchwytny. Pamiętała i kurczowo trzymała się kilku głupich słów mogłabyś, ale ci nie pozwolę, mówiły jego usta. Ale ciało wtedy w głupiej kuchni, zgarnęło ją zachłannie i mocno.
Powinna odpuścić, wiedziała, że tak. Ale nie wiedziała jak. Dlatego wypełniała wszystkie swoje obietnice, mimo że on nie zgodził się na żadną z jej propozycji. Obiady zostały zamienione na niewielkie pudełka upychane do szafki. A sen w ciepłych ramionach oddał prym koszmarom.
Skinęła Marcelli lekko głową nie potrafiąc się z nią nie porównywać, choć wiedziała, że to nie ma to  żadnego sensu czy znaczenia. Jak mogłaby mieć? Uniosła dłoń i położyła ją na niewielkiej główce Julii.
- Tak. - zgodziła się z kobietą. Wykonali dobrą robotę, ale nie obeszło się bez strat po ich stronie. Przez chwilę lustrowała ją w ciszy, przesuwając spojrzeniem od góry do dołu. - Ale pytałam o to, co stało się w ruinach. Gdy przeszłaś przez dziurę. - dodała, wyjaśniając o co jej chodziło. Widziała w jakim stanie była kobieta, gdy zjawiła się na górze. - Nie musisz rozmawiać ze mną. Ale z doświadczenia wiem, że lepiej to przepracować. - ściągnęła dłoń z głowy dziewczynki. Opuściła ją wzdłuż ciała. Uniosła dłoń i ściągnęła mokry kosmyk z czoła. Pamiętała jak wiele wątpliwości wlewała w nią Nits. Pamiętała majaki których sama była częścią, widok tonących przyjaciół, czy siostry która sięgała po czarną magię. Wszystko nie było prawdą, choć czasem... czasem żałowała że nie. Właśnie dlatego wiedziała, że dom z niebieskimi drzwiami, dwójka jej pięknych dzieci i on, byli niczym więcej jak testem stworzonym z jej skrytych pragnień. Cień uśmiechu przemknął po jej twarzy gdy spoglądała na kobietę.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Źródło - Page 35 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Źródło [odnośnik]01.08.19 20:44
Oczy kobiety, które wpatrywały się w nią bez intensywności wydawały się próbować coś powiedzieć, gdzieś między wierszami, jakieś odległe myśli, które musiały ciążyć jej na sercu. Obserwowała ją tak intensywnie, jej sylwetkę, próbując jakby coś odnaleźć. Nazwijcie ją głupią, jednak nie zauważyła, że jej moment wdzięczności był tak intensywnie obserwowany. Musiałaby jednak być również ślepa, by zignorować fakt, że na pewno Samuela i Justine łączyła jakaś więź - przybierała ona kształt Koziorożca.
Przymknęła oczy. Pamiętała dokładnie jakie wizje przyniosła jej anomalia, na pewno łatwo o tym nie zapomni, jednak jej taktyką było nie wspominanie o tym tak długo jak się da i powolne pogodzenie się z rzeczywistością. Rozumiała jednak ból, który musiał się w kobiecie pojawić po stracie kompana. Stali po jednej stronie barykady tak długo... Zaufana osoba zostawia po sobie pustkę i mnóstwo pytań - jak sobie z tym poradzić?
Oczy na chwilę zsunęły się w dół, wypełnione niepewnością myśli. Obraz wrócił do jej wyobraźni, atakując całym ładunkiem wątpliwości, targających kobietą. Krzywdzące słowa były... w punkt. Gdy wybierała się do Azkabanu w jej głowie pojawiało się pytanie - czy nie zapomni co jest naprawdę ważne, gdy pochłonie ją idea. Mogli przecież się teraz zastanawiać. Czy życie Herewarda było tego warte, dzisiejszego zwycięstwa? Czy naprawdę nie mogli rozegrać tego inaczej? Tylko czy zadawanie sobie takich pytań zmieni bieg wydarzeń? Nie zmieni i Marcella o tym wiedziała - tak niedawno straciła ojca i jedyne co pozwalało jej zachować spokój ducha to wiara w to, że on jest nadal. I mieszka w jej sercu.
- Nie musimy rozmawiać, to prawda. Ale sądzę, że obie dzisiaj potrzebujemy rozmowy. - Dostrzegła, że Lucinda wróciła do domu - czym prędzej w bezpieczne miejsce. Marcella zaś przestała myśleć o przemoczonych ubraniach, nawet nieco rozdartych, bo kurtka to trzymała się chyba tylko siłą woli przez to jak potraktował ją ten nagły stalaktyt z sufitu (standardowy wtorek). Czym jeszcze mogła się przejmować? Usiadła więc, pozwalając również Julii zająć miejsce obok niej i przywołała do nich Emmę. Tak, by dziewczynki miały już odwagę się bawić, ale nadal blisko nich. Chciała ciągle mieć na nie oko, ale sądziła, że po wspólnej walce kobiety potrzebują rozmówienia się. - Nie sądziłam, że muszę Ci to tłumaczyć. Widzę to w Twoich oczach, Tonks. Że zetknęłaś się z tym już i pewnie zdajesz sobie sprawę, że zobaczyłam to, co mnie przeraziło. - Cóż mogło być bardziej przerażającego od obezwładniającej bezsilności wobec śmierci? Od bycia ostatnim, który stawiał jeszcze kroki - jeśli oni wszyscy upadli, to co mogło sprawiać, że ona nie upadnie? Spojrzała w stronę kobiety i poklepała miejsce przy sobie. - Jak się czujesz? - Bo Marcelli nie obchodziło co widziały czy ile miała nowych blizn. Ale będąc tam na dole, otoczone tylko wodą, niepewne czy bańka nie pęknie za chwilę przed ich oczami musiały sobie zaufać. Jednak w obliczu śmierci znikały wszystkie konwenanse, zapomina się o relacjach i zażyłościach. Ale teraz wróciły do świata i będą musiały znów spojrzeć w oczy innym ludziom. Czy w ogóle możliwe, by odłożyły to na bok?
Przy okazji podniosła też kolejny z kryształów. Mogły się przydać na zapas, z resztą, każdy zainteresował się tym nietypowym znaleziskiem. Wyczuwała w nich niesamowitą, przenikającą magię.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem


Ostatnio zmieniony przez Marcella Figg dnia 20.01.20 3:01, w całości zmieniany 2 razy
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Źródło [odnośnik]03.08.19 21:47
Rozglądał się wokół, przede wszystkim skupiając się na twarzach zgromadzonych, jakby próbując dokonać rozeznania odnośnie tego, jak wiele jeszcze osób odniosło rany i które należało tak naprawdę wyleczyć osobiście. Każdy jednak zgłaszał się po pomoc medyczną podług własnego sumienia. Sam Rineheart czuł się zdecydowanie lepiej, kiedy rana po lewym uchu została ostatecznie wyleczona, choć wciąż dziwnie mu było bez tej jednej części ciała. Dzięki umiejętnościom Poppy odzyskał pełnię sił, zatem powinien należycie je spożytkować. Jednak umysł aurora dalej błądził po zagadnieniach trudnych, które w jakiś sposób gasiły wszelki jego zapał do działania. Marzył o gorącej kąpieli, wygodnym łóżku, o długich godzinach snu. Trudy wymagającej misji nie zwalniały go z obowiązków zawodowych, o których przypomni sobie zaraz po przekroczeniu progu. Gdy już zazna odpoczynku, momentalnie poczuje, że zmarnował czas, który przeznaczył na regenerację.
Wziął jeden głęboki wdech i ruszył w stronę Jackie. Powinni wrócić do domu. oboje nie nadawali się do tego, aby roztoczyć opiekę nad dziećmi, nie znali się biegle na magii leczniczej, z kolei Gwardia zajęła się pilnymi zagadnieniami, również decydując o ostatecznym losie zdrajcy i oddelegowując do tego swojego członka. Choć energia pochodząca z wyspy wydawała się kojąca, to najlepiej poczują się tak naprawdę dopiero we własnym domu. Jednak Kieran coraz bardziej zaczynał się zastanawiać nad tym, czy w Londynie są jeszcze bezpieczni. O tym też będą musieli porozmawiać, ale później. Kieran nie miał jednak żadnej pewności co do tego, czy jakiekolwiek później nastanie. Pozostawała mu tylko wiara, że przyszłość będzie łaskawa i będzie trwać dla nich jak najdłużej.
Udajmy się do domu – zaproponował jej ochrypłym lekko głosem. – Musimy odpocząć.
Być może Jackie nie zechce z nim od razu wrócić. W Zakonie miała przyjaciół, którzy pozostawali bliscy jej sercu. Dla niego zaś wszyscy byli jedynie towarzyszami na placu boju. Byli też jeszcze w szeregach organizacji współpracownicy i znajomi Jackie, którzy też jakoś przeniknęli do jego życia, ale nie w aż tak wielkim stopniu, jak w przypadku jego córki.
Portal pozostawał otwarty, mogli udać się do domu. Ale nie chciał popędzać córki. Położył dłoń na jej ramieniu i ścisnął je lekko. – Zobaczymy się w domu – po tych słowach opuścił Oazę, najbezpieczniejsze miejsce na świecie, najbardziej kojące spośród wszystkich. Magiczne przejście pozwoliło mu wrócić do Zakazanego Lasu.

| z tematu


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Źródło [odnośnik]03.08.19 22:19
Druga próba wyswobodziła świetlistego jastrzębia, który wraz z innymi patronusami okazał się wystarczająco silny, by otworzyć przejście, stworzone przez Bathildę Bagshot - mimo upartych poszukiwań panny Pomfrey, wciąż nieodnalezionej. Ulysses spojrzał na przejście z dozą nieufności, badając je czujnym i analitycznym okiem - wyjątkowy deszcz wydawał się wystarczającym świadectwem na sukces Zakonników, lecz nie miał ochoty pchać się na ślepo w jasne wrota, gdy nie do końca było wiadomo, gdzie mogą ich wyrzucić. Panna Poppy nie miała podobnych dylematów, przemykając przez bramę w mgnieniu oka - chcąc nie chcąc, podążył za nią, spodziewając się, że wyląduje w Azkabanie lub na jego złowieszczych szczątkach. Różdżkę trzymał w pogotowiu.
Miejsce, do którego przedostali się z Zakazanego Lasu, okazało się zadziwiające - tego zdecydowanie się nie spodziewał. Mimo niesamowitego otoczenia wzrok podążył do rannych, skacząc od osoby do osoby, wyszukując znajome twarze i upewniając się, że żyją. Gdzieś obok przemknęły mu informacje o zdrajcy, lecz nie był w organizacji wystarczająco długo, by orientować się w sprawie. Miał wrażenie, że grupa nie zmalała, dopiero wieść błądząca między Zakonnikami postawiła sprawę jasno - nie wszyscy wrócili z misji. Nieprzyjemne uczucie opanowało umysł, gdy pomyślał o Eileen, jeszcze nieświadomej, być może obserwującej niesamowity deszcz przez okno własnego domu. Ziszczenie najgorszych koszmarów skradało się do niej powoli.
Biały kryształ przerwał rozmyślania, przelatując tuż obok nosa - Ollivander podniósł go z ziemi, gdy kucnął na moment, by przyjrzeć się spękaniom oraz nietypowej wodzie, płynącej z nich. Biała magia przenikała to miejsce, widział jej cząstki, podążające wokół i próbował wyobrazić sobie, co musiało zajść  w murach więzienia, jak mogła wyglądać anomalia, będąca źródłem wszystkich innych, nawiedzających wyspy od miesięcy. Zakonnicy dobrze się spisali, dostrzegł też dzieci - żywe - zaś uzdrowiciele uwijali się przy rannych. Po zapewnieniu, że w razie potrzeby może jakoś pomóc, rozejrzał się jeszcze chwilę po okolicy - niewiele mógł zrobić, nie znając magii leczniczej.

| zt


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Źródło [odnośnik]04.08.19 20:52
Obrazy z Azkabanu wciąż przemykały przed oczami - czy to w postaci faktycznych zwid pod postacią hordy inferiusów, czy samych dźwięków i lęku, wiercącego w brzuchu głęboką dziurę. Pamiętała głosy bliskich, pełne pretensji, brata celującego w nią zaklęciem - może to zmęczenie prowokowało nadwyrężony umysł do omamów, a może zwyczajnie nie mogła uwierzyć, gdzie się znajduje, że dotarli tu cali i cały koszmar już się zakończył. Czuła się, jakby część wydarzeń uciekła z pamięci, gdy zmysł wzroku powrócił i pozwalał patrzeć na oazę, kolekcjonować nowe wspomnienia. Te z Azkabanu były niekompletne, bazowały na słuchu, resztę mogła sobie tylko wyobrazić i mimowolnie właśnie to robiła.
Spróbowała uwolnić się od nieprzyjemnych wizji, skupiając uwagę na trójce ocalonych dzieci, które częstowała czekoladą i ciasteczkami jeszcze przez chwilę. W dłoni ściskała kryształ złapany przed momentem i nie potrafiła, oraz wcale nie chciała, powstrzymać się przed podniesieniem kolejnego. Obejrzała go dokładnie, podziwiając dobrą energię, jaką emanował. Inni także je łapali - zauważyła, rozejrzawszy się półprzytomnie. Gdzieś w myślach przepływała postać Herewarda, lecz Lovegood nie była pewna, czy pragnie wspomnieć go właśnie teraz - na granicy snu i jawy - czy rozpaczliwie oddalić myśl o tym, że już do nich nie powróci. Wokół plątały się informacje o odnalezieniu w murach więziennych zdrajcy - widziała, że Gabriel przytargał go ze sobą, wiedziała, przynajmniej pobieżnie, kim był. Jak przez mgłę obserwowała Anthony'ego, słysząc inkantację, która umożliwiała aurorowi przeglądanie wspomnień Avery'ego, z początku próbując wyłapać cokolwiek więcej z sytuacji, jakby posiadła jakieś tajemne moce do tego zdolne - lecz nie. Odpuściła, czując, jak zmęczenie ogarnia całe ciało, jak obrażenia dają o sobie znać, kiedy adrenalina odpuszczała. Pogładziła Emmę po włosach, uśmiechnęła się do Julii i Piersa, po czym odeszła kawałek, dopiero wtedy orientując się, jak była poobijana - lecz to nic, w porównaniu do Kierana bez ucha, Randalla z uszkodzonym okiem, z poparzeniami i ranami ciętymi u innych... czuła się tylko wyczerpana. Przysiadła nieopodal portalu, otwartego przez Zakonników, którzy już zjawiali się w oazie - postanowiła poczekać na swoją kolej, gotowa do pomocy, mogła użyć eliksirów, o których poinformowała. Poppy zamajaczyła gdzieś w tle, sprawnie biorąc się do pracy, niedługo później dostrzegła też rudą czuprynę Archibalda, do którego uśmiechnęła się - na tyle serdecznie, na ile pozwoliło jej zmęczenie.

| obrażenia Sue: 130/230 [30 (psychiczne), 35 (psychiczne), 20 (tłuczone), 15(tłuczone)]



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Źródło - Page 35 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Źródło [odnośnik]04.08.19 21:28
Ten Norweg był ciężki. Przeprowadzenie go przez portal wcale nie przyszło Archibaldowi z łatwością, szczególnie, że nigdy nie należał do silnych osób. Przez całe życie ślęczał nad kociołkiem albo atlasami anatomicznymi, nie w głowie było mu uprawianie sportu. Teraz musiał zmierzyć się z deficytem wysiłku fizycznego, więc kiedy tylko pojawił się po drugiej stronie, pomógł Asbjornowi usiąść na najbliższym kamieniu. - To zdezorientowanie jest normalne, powinno niedługo minąć - powiedział profesjonalnym tonem głosu, którym zawsze raczył pacjentów, chociaż tak naprawdę nigdy nie miał do czynienia z ofiarą uderzenia pioruna, więc nie do końca mógł stwierdzić czy tak faktycznie się stanie. Mimo wszystko tak wywnioskował z posiadanej wiedzy. Upewniwszy się, że Norweg siedzi i nic mu więcej nie dolega, rozejrzał się po okolicy. Wszędzie zauważał znajome twarze, w tym te z Azkabanu, ale nigdzie nie widział Aleksandra. Żołądek zawinął mu się w ciasny supełek, jednak nie pozwolił sobie jeszcze na panikę. Podszedł do Susanne, która siedziała najbliżej portalu. - Dobrze cię widzieć, Susanne - powiedział całkiem szczerze, szczególnie, że na pierwszy rzut oka nie wyglądała źle. Oczywiście od razu zauważył na jej twarzy zmęczenie, ale to raczej normalne, nawet nie chciał myśleć co przeżyła w Azkabanie. - Zajmę się twoimi obrażeniami - poinformował, już wyjmując różdżkę, kiedy zauważył na niebie pewną zmianę. Zdawało się jaśniejsze, takie, jakie widział ostatnio pół roku temu przed majowym wybuchem anomalii. Na ziemię spadał skrzący się śnieg zmieszany z deszczem, a pomiędzy nimi – kryształy? Archibald odruchowo złapał jeden z nich, przyglądając mu się z ciekawością. Od razu poczuł się lepiej, zupełnie jakby ktoś za plecami rzucił na niego kojące paxo. - Aleksander wrócił z wami? - Zdobył się na odwagę zadać to pytanie, mocno ściskając w dłoni złapany przed momentem kryształ. Z jego twarzy z pewnością dało się wyczytać zdenerwowanie, jednak różdżkę trzymał pewnie, badając Susanne wypracowanymi dawno ruchami. - Rzucę coś na uspokojenie - powiedział, bo chyba tego wszyscy potrzebowali najbardziej. - Paxo Horribilis.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Źródło [odnośnik]04.08.19 21:28
The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 61
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Źródło [odnośnik]04.08.19 22:11
Obraz lekko rozmazywał się przed oczyma. Chciały widzieć więcej i szybciej, docierając kolejno do każdego Zakonnika, by upewnić się, że dostają pomoc, podnoszą się na nogi i wreszcie - po pierwszym szoku - mogą wrócić do domów, rodzin, bliskich. Poza Herewardem. Żołądek znów fiknął kozła, gdy myśl rozbiła się o czaszkę. Nie potrafiła pogodzić się z nią, nie mogła uwierzyć. Jak blisko śmierci byli tej nocy, wszyscy? Wzdrygnęła się, znów czując ciemność, oplatającą ciało na początku podróży. Z ponownego zamyślenia wyrwał ją głos - prawdopodobnie utknęła z uśmiechem na ustach, półprzytomnie wpatrując się w uzdrowiciela. Nie przywitała się od razu, potrząsnęła za to krótko głową, usiłując ponownie wrócić do rzeczywistości. Dostrzegła Asbjorna, siedzącego na kamieniu - pomachała mu krótko, nim wróciła wzrokiem do lorda Prewetta.
- Ciebie też - odpowiedziała szczerze. Po koszmarze powrót do realnego świata był ulgą - teraz wręcz snem. - Czekaliście cały czas? - zapytała, rozglądając się po niebie i próbując ocenić, ile czasu spędzili w Azkabanie. Wiedziała, że czekali - tak, jak czekałaby ona. Zmarszczyła lekko brwi - równie dobrze mogli lewitować tam w półśnie przez pół roku, lecz podejrzewała, że nowy rok jeszcze nie nadszedł. Nowy rok - na wierzchowce Godryka, wydawał się tak odległy! Przyjęła pomoc z delikatnym uśmiechem, nie odzywając się jednak - mimo wszystko świadoma, że potrzebuje odpowiednich zaklęć, zwłaszcza tych rozganiających ciemne myśli. - Tak - odpowiedziała, od razu chcąc dodać więcej - że nie, nie wrócili wszyscy - lecz słowa utknęły w gardle. Dopiero po zaklęciu uspokajającym odczuła, jak mięśnie rozluźniają się, a umysł rozjaśnia. Pamiętała, lecz teraz miała do wszystkiego nieco więcej dystansu. - Dziękuję. Tak, Alex wrócił, żyje, ale - zatrzymała się znowu, zaciskając palce na krysztale, który dał dziwne uczucie. Powstrzymała je, znając już zastosowanie magicznego kamienia - odetchnęła głęboko, schowała go do kieszeni i rozejrzała się, chwytając kolejny błyszczący odłamek, jakby liczyła na to, że cofnie to, co chciała przekazać Archibaldowi, że wróci życie. Uniosła błękitne, zaszklone spojrzenie do oczu Prewetta. - ale Hereward nie - wyrzuciła z siebie w końcu, kręcąc głową. Tyle osób zmarło, tylu jej bliskich - a poradzenie sobie ze śmiercią wciąż nie było prostsze. Nawet jeśli nie znała Bartiusa bardzo dobrze. - Musimy zaopiekować się Eileen - powiedziała cicho, wiedząc, jak bolesna będzie to dla niej strata.



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Źródło - Page 35 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Źródło [odnośnik]05.08.19 21:53
Wystarczyło, że poczuł charakterystyczny ścisk w okolicy pępka, by zrozumieć działanie tajemniczego kryształu. Czym prędzej schował go do kieszeni, żeby przypadkiem nie zniknąć z tego miejsca – był tutaj potrzebny, z pewnością nie tylko Susanne wymagała pomocy medycznej. Tylko w taki sposób mógł się odwdzięczyć pozostałym Zakonnikom, narażającym swoje zdrowie i życie dla lepszego jutra. On sam nie pchał się przed szereg, doskonale znając swoje umiejętności, a raczej ich brak. Nigdy nie był dobry w pojedynkach, nawet tych szkolnych, co tu dopiero mówić o tak poważnych wyprawach jak ta do Azkabanu. Obawiał się, że byłby jedynie kulą u nogi. Mógł za to spełnić się w chwilach takich jak ta, zajmując się tym na czym naprawdę znał. Z przyjemnością obserwował jak twarz Susanne łagodnieje – to wystarczający znak, że tym razem paxo podziałało, w dodatku bez pogarszającej wszystko anomalii. - Tak, w Zakazanym Lesie. Przed chwilą otworzył się tam portal, który przeniósł nas w to miejsce - wytłumaczył pokrótce, ciesząc się z decyzji pozostania w okolicy Hogwartu. Dobrze wiedział, że będzie potrzebny, nawet jeżeli w głębi duszy marzył, by jego pomoc jednak okazała się zbędna. Może kiedyś doczeka tego dnia.
Poczuł przypływ ulgi na wieść, że z Alexem wszystko w porządku. Nawet nie wiedział, że przez cały czas był taki spięty – stres dopiero teraz zaczął odpuszczać, ale nie trwało to długo. - Nie? - Spojrzał na kobietę ze zdziwieniem i niedowierzaniem, przecież Hereward jak nikt inny potrafił sobie radzić w trudnych sytuacjach. Wracał ze wszystkich misji, omijało go całe zło. To niemożliwe, żeby nie wrócił tym razem. Archibald pokręcił lekko głową, nawet nie wiedząc co powiedzieć, a nie zdarzało mu się to często. Niby od dziecka uczono go jak się zachować w każdej sytuacji, ale łatwiej było o tym opowiadać, a trudniej faktycznie się z tym zmierzyć. - Oczywiście, w takiej sytuacji na pewno nie zostawimy jej samej - w końcu wspólnie tworzyli specyficzną rodzinę i właśnie teraz mieli okazję to udowodnić. Z cięższym sercem kontynuował swoją pracę, nie zauważając jednak żadnych poważnych obrażeń poza licznymi stłuczeniami. - Boli cię coś? - Susanne powie mu najlepiej, może jest coś, czego zobaczyć nie mógł. W międzyczasie wycelował w nią różdżkę, mrucząc pod nosem - Episkey Maxima - powinno wystarczyć. Wtedy poczuł jak coś ląduje mu na głowie. Okazało się, że to kolejny kryształ. Zdjął go z rudej czupryny, wyjątkowo nie tak ułożonej jak zazwyczaj, przyglądając mu się równie dokładnie co poprzedniemu. To niesamowite, że biła z niego tak silna aura białej magii. Rozbudzał w człowieku nadzieję, nawet w tak beznadziejnej sytuacji jak ta.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Źródło [odnośnik]05.08.19 21:53
The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Źródło [odnośnik]06.08.19 11:05
Susanne podziwiała uzdrowicieli, ich oddanie sprawie oraz zdolności - byli w Zakonie Feniksa tak samo potrzebni jak czarodzieje wojujący różdżkami. Przez myśl by jej nawet nie przeszło, że mieliby wybierać się do walki. Sama nie nadawała się do tego najlepiej, wiecznie czując niedosyt w kwestii własnych umiejętności - poza tym, co lubiono jej wytykać zwłaszcza w przeszłości, była przecież mała i krucha - lecz za to świadoma swojego rozwoju i stopniowej poprawy umiejętności. W ostatnich miesiącach zdołała trochę w ów rozwój zwątpić (mimo ciągłego postępu), ale powrót z Azkabanu w jednym kawałku mimo wszystko podnosił morale. Jednak, gdyby nie uzdrowiciele, dogorywaliby powoli. W Mungu pewnie nabraliby podejrzeń, gdyby po misjach zwalali się tłumnie, wciąż w podobnych składach.
- Skąd wiedzieliście, kiedy przejść? - zapytała, przy końcówce zdania zauważając, co mogło stanowić wskazówkę i odezwała się jeszcze nim Archibald zdołał odpowiedzieć. - Ach, deszcz! Tam też pada? Myślisz, że zmywa z naszego świata plamy po anomaliach? - zapytała, wyobrażając sobie, że piękne zjawisko rozciąga się nad całym skażonym terenem. W końcu te potworne chmury również były wszędzie. - W Azkabanie anomalie zabrały mi wzrok - wyznała krótko, nie smutniejąc. Sądziła, że mała ciekawostka może zainteresować Prewetta - ale ten deszcz wszystko naprawił - wciąż sądziła, że to niesamowite. Biała magia była wyzwalająca i tym bardziej nie rozumiała, dlaczego inni sięgali po ciężką, czarną, złą.
Skinęła głową na zapewnienie Archibalda, nie ciągnąc dłużej tematu. Mogli cieszyć się sukcesem, lecz cena, którą przyszło za niego zapłacić, była wielka - nie wiedziała jeszcze, że wymagała dodatkowego poświęcenia. Głęboki oddech pozwolił Lovegood opanować stres, choć w rzeczywistości główną zasługą było sprawne zaklęcie uzdrowiciela. Nie zdążyła odpowiedzieć na pytanie, z miną wyrażającą lekkie zastanowienie analizując, co rzeczywiście ją boli, gdy kolejna inkantacja wybrnęła z różdżki. Już nie musiała precyzować, ból odszedł. - Już nie, dziękuję - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Zerknęła na kryształ, lądujący w rudych włosach. - Są cudowne, prawda? - zapytała krótko, zanim rozejrzała się wokół. - Biegnij do reszty, potrzebują cię - poprosiła, gdyż nie był to czas na pogawędki.
Wciąż czuła zmęczenie, bez bólu było jednak znośne - ów stan pozwolił na parę cieplejszych myśli, zwłaszcza o bliskich, zapewne śpiących teraz spokojnie w wygodnych łóżkach. Uśmiechnęła się do tego wyobrażenia, zatapiając się w coraz większym spokoju, trochę zwlekając z opuszczeniem oazy, z drugiej strony pragnąc już znaleźć się w Ruderze i ujrzeć brata. Kolejnego dnia mogłaby odwiedzić Kaelie, mogły razem uczcić koniec paromiesięcznego koszmaru... zaraz, przecież Potter nie mogła przegapić kryształów, sypiących się z nieba! Sue wypełniła myśli wspólnymi przygodami, unosząc różdżkę. - Expecto Patronum! - niezależnie od tego, ile razy miałaby próbować, zamierzała wysłać płaszczkę wprost do przyjaciółki jeszcze zanim opuści to wspaniałe miejsce.

| st patronusa - 35; Sue zt



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Źródło - Page 35 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Źródło [odnośnik]06.08.19 11:05
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 61
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Źródło - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 35 z 41 Previous  1 ... 19 ... 34, 35, 36 ... 41  Next

Źródło
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach