Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Źródło
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Źródło
Wyspa Azkabanu przeszła ostatnim czasem wiele, od wybuchu anomalii i opanowaniu ją przez złe czarnoksięskie moce aż do ostatecznego oczyszczenia tego miejsca białą magią Zakonu Feniksa. Nierówności terenu popękały, w wielu miejscach wypuszczając strumienie jasnej, mieniącej się wody ocenianej przez czarodziejów nie tylko jako zdatną do picia: białe moce, które w całości przeniknęły w ziemię Azkabanu, nadały jej leczniczych właściwości. Przywraca siły, usuwa zatrucia, przyśpiesza gojenie się ran. Najzdrowsza jest woda spływająca bezpośrednio ze skał - te, które połączą się z gruntem i rzekami uciekają do obmywającego wyspę morza przeważnie są już zanieczyszczone. Zdobycie jej wymaga zanurzenia się w rzece i podpłynięcia pod niewielki wodospad lub wspięcia się na wyboiste skały. W pobliżu największego ze źródeł pojawia się dużo ptaków, a w powietrzu błądzą cząstki białej magii przypominające ogromne świetliki; przeważnie w okolicy jest cicho i spokojnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 16.07.19 20:07, w całości zmieniany 3 razy
Wstrząs, który znów przeszedł przez Azkaban, tym razem posłał go na ziemię. Upadł, prawie by wyrżnął głową o kamienną posadzkę, ale zdołał chociaż jakoś uchronić twarz przed kolejnym uszczerbkiem. Sapnął głośno, splunął na bok, niezgrabnie podnosząc się do siadu. Skupił się mocno, chowając głowę między kolanami. Wsunął palce we włosy i zacisnął, wzrok wbijając w jeden punkt.
Potrafił być odważny. Kiedy trzeba było, wykazywał się brawurą, nie wahał się stawić czoła niebezpieczeństwom, kpić z zagrożenia. Czy nie taka właśnie postawa sprawiła, że wylądował tutaj? Kiedy chciał za wszelką cenę uchronić sekrety Czarnego Pana, zamiast uciekać po misji, która na dobrą sprawę od samego początku była totalną porażką? Jednak teraz nie umiał wykrzesać z siebie tej siły. Tego płomienia, nie potrafił przywołać na twarz tego kpiącego uśmieszku, który miał go przeprowadzić przez ciemności. Nikt nie będzie go pamiętał, kiedy zgnije pośród tych lodowatych korytarzy. Wyjście stąd było niemożliwe. Bez różdżek, bez patronusów nie mieli żadnych szans! Przed jego oczami na chwilę zamigotało wspomnienie jego patronusa - albo raczej jego mglisty zarys, już niemal nie mógł sobie przypomnieć szczegółów drapieżnego żbika, który stanowił personifikację jego najlepszych i najradośniejszych wspomnień. Zacisnął mocno powieki, próbując za wszelką cenę odegnać posępne myśli i zmaterializować w umyśle chociaż koci kształt. Niestety, niczym fala rozgrzanej smoły, zalała go czysta czerń. Zamiast tego postanowił więc skupić się na tym, co słyszał - słowach zarówno Sigrun jak i więźnia. Jego słowa brzmiały strasznie kusząco, Craig jednak zwykle starał się unikać postępowania w sposób lekkomyślny - tym bardziej, gdy spoglądał na obgryzione do żywego mięsa palce rzekomego byłego aurora.
Rzucam na wykrycie kłamstwa | spostrzegawczość II
Potrafił być odważny. Kiedy trzeba było, wykazywał się brawurą, nie wahał się stawić czoła niebezpieczeństwom, kpić z zagrożenia. Czy nie taka właśnie postawa sprawiła, że wylądował tutaj? Kiedy chciał za wszelką cenę uchronić sekrety Czarnego Pana, zamiast uciekać po misji, która na dobrą sprawę od samego początku była totalną porażką? Jednak teraz nie umiał wykrzesać z siebie tej siły. Tego płomienia, nie potrafił przywołać na twarz tego kpiącego uśmieszku, który miał go przeprowadzić przez ciemności. Nikt nie będzie go pamiętał, kiedy zgnije pośród tych lodowatych korytarzy. Wyjście stąd było niemożliwe. Bez różdżek, bez patronusów nie mieli żadnych szans! Przed jego oczami na chwilę zamigotało wspomnienie jego patronusa - albo raczej jego mglisty zarys, już niemal nie mógł sobie przypomnieć szczegółów drapieżnego żbika, który stanowił personifikację jego najlepszych i najradośniejszych wspomnień. Zacisnął mocno powieki, próbując za wszelką cenę odegnać posępne myśli i zmaterializować w umyśle chociaż koci kształt. Niestety, niczym fala rozgrzanej smoły, zalała go czysta czerń. Zamiast tego postanowił więc skupić się na tym, co słyszał - słowach zarówno Sigrun jak i więźnia. Jego słowa brzmiały strasznie kusząco, Craig jednak zwykle starał się unikać postępowania w sposób lekkomyślny - tym bardziej, gdy spoglądał na obgryzione do żywego mięsa palce rzekomego byłego aurora.
Rzucam na wykrycie kłamstwa | spostrzegawczość II
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Sigrun niewiele szczegółów pamiętała z wycieczki do Azkabanu sprzed lat, lub raczej wszystko wydawało się takie podobne do siebie. Była pewna, że korytarze wyglądały tak samo, przez co nie mogła przywołać z pamięci konkretnej drogi. Pamiętała też, że wraz z więźniem schodziła kilka pięter niżej od poziomu, w którym przedostała się za pomocą świstoklika.
Więzień z zaciekawieniem spoglądał na szepczącą Sigrun, nerwowo oblizując wargi. Próbował jeszcze bardziej wcisnąć głowę pomiędzy kraty, ale przeszkadzała mu w tym czaszka. A gdy w końcu zadałą mu pytanie, uśmiechnął się — prawdopodobnie chciał wywołać w niej dobre wrażenie, lecz jego aktualny wygląd nadawał mu rysów szaleńca.
— Konkrety otrzymasz, jak mnie wypuścić dziecino. Jak ci teraz powiem to mnie zostawisz.
Zarówno Sigrun jak i Craigowi nie udało się nic odczytać z twarzy więźnia.
| Na odpis macie 48h. Craig, przypominam, że wymazano Ci pamięć z całego dnia, w którym odbyłeś walkę z gwardzistami, a także jak zostałeś pojmany.
Więzień z zaciekawieniem spoglądał na szepczącą Sigrun, nerwowo oblizując wargi. Próbował jeszcze bardziej wcisnąć głowę pomiędzy kraty, ale przeszkadzała mu w tym czaszka. A gdy w końcu zadałą mu pytanie, uśmiechnął się — prawdopodobnie chciał wywołać w niej dobre wrażenie, lecz jego aktualny wygląd nadawał mu rysów szaleńca.
— Konkrety otrzymasz, jak mnie wypuścić dziecino. Jak ci teraz powiem to mnie zostawisz.
Zarówno Sigrun jak i Craigowi nie udało się nic odczytać z twarzy więźnia.
- Życie jest nobelon:
- Żywotność:
Craig: 80/226 (-40) - dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę; stłuczenia (-5)
Sigrun: 180/215 (-5)
Punkty poczytalności:
Craig: 63/100
Sigrun: 95/105
| Na odpis macie 48h. Craig, przypominam, że wymazano Ci pamięć z całego dnia, w którym odbyłeś walkę z gwardzistami, a także jak zostałeś pojmany.
Odwróciwszy się od Craiga skupiła uwagę na twarzy więźnia? Kłamał? Nie potrafiła tego stwierdzić. Nie dojrzala w ciemnosciach w jego twarzy żadnej oznaki kłamstwa. Nie była jednak na tyle naiwna, by od razu pobiec i otworzyć mu te kraty ryzykując wlasnym zyciem. Może mówił prawdę, a moze nie. Stawką było jej wlasne zycie i wolnosc, musiala być ostrozna.
-Posłuchaj, złamasie, to Twoja ostatnia szansa. Albo gadasz, albo zostawiamy Cię w ciągu trzydziestu sekund, zrozumiałeś?
Spojrzała na Craiga i rozpacz malujaca się jego oczach. Owszem byli w beznadziejnej sytuacji, bez różdżek i możliwosci wyczarowania patrusa (swojego nawet nie była wcale taka pewna, z rzadka go wyczarowywala i przychodzilo jej to z trudnoscią), nie mogli jednak sie poddac. To nie bylo w jej stylu.
-[b]Burke, wstawaj[/] - syknela.
rzucam na zastraszanie
-Posłuchaj, złamasie, to Twoja ostatnia szansa. Albo gadasz, albo zostawiamy Cię w ciągu trzydziestu sekund, zrozumiałeś?
Spojrzała na Craiga i rozpacz malujaca się jego oczach. Owszem byli w beznadziejnej sytuacji, bez różdżek i możliwosci wyczarowania patrusa (swojego nawet nie była wcale taka pewna, z rzadka go wyczarowywala i przychodzilo jej to z trudnoscią), nie mogli jednak sie poddac. To nie bylo w jej stylu.
-[b]Burke, wstawaj[/] - syknela.
rzucam na zastraszanie
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 59
'k100' : 59
Och, co powiedziałaby jego matka na taki widok? Złamałby jej serce, wiedział to na pewno. Tytania Burke zawsze była jego największym wsparciem, o ironio to z nią dogadywał się lepiej niż z ojcem. Dobrze wiedziała, że chociaż czasami się buntował, tak naprawdę zrobiły dla niej wszystko. Miał cichą nadzieję, że jej wspomnienie pozwoli mu odzyskać odrobinę sił... Okazało się jednak na odwrót, w sercu poczuł jedynie ukłucie żalu i wstydu. Na pewno byłaby nim bardzo rozczarowana...
Siedział więc niczym ta bezwolna lalka w kącie, chociaż kiedy padł rozkaz - choć do słuchania takowych nie przywykł - bez słowa zmusił obolałe, poranione nogi do posłuszeństwa i, podpierając się o ścianę, stanął prosto.
Słysząc słowa Sigrun, z pewną trudnością, podpierając się o ścianę, podniósł się z kucek. Spojrzał najpierw na kobietę, potem na więźnia. Nie był w stanie stwierdzić czy mówi on prawdę czy kłamie - zostawił tę kwestię do rozwiązania Rookwood. Sam bez słowa ruszył wzdłuż korytarza, w kierunku przeciwny niż ten z którego przybył, zaglądając po drodze do każdej celi.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
spostrzegawczość
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 9
'k100' : 9
Więzień patrzył na Sigrun przez chwilę, siłując się z nią na spojrzenia, lecz był w o wiele gorszym stanie niż ona, a Azkaban przytłaczał go tak bardzo, że niewiele trzeba było, aby z niegdyś silnego czarodzieja uczynić największego mięczaka. Nie cofnął się w głąb celi, ale oddalił od krat. Jedynie jego oczy, nagle wielkie i przerażone, wciąż nieustępliwie wpatrywały się w Rookwood.
— Nie, nie, nie, nie zostawiajcie mnie — wychrypiał, po chwili na powrót przyjmując swoją poprzednią minę. Oblizał znów spierzchnięte wargi i przytulił się do metalu, który ich dzielił. — Musicie dojść do schodów, są wewnątrz. I w górę, w górę i w górę. Ale tam jest niebezpiecznie. Dementorzy... — ściszył głos konspiracyjnie i rozejrzał się po korytarzu, jakby obawiał się, że swoimi słowami może je ściągnąć. — A teraz wypuść mnie! — szarpnął kratami i warknął ze złością.
Craig przez dłuższą chwilę siedział w kącie zupełnie tak, jakby nie zależało mu na opuszczeniu więzienia, do którego trafił przed kilkoma kilkoma tygodniami. Gdzieś tam, szła grupa Śmierciożerców narażających swoje własne życie, by go uratować.
Craig nie poczekał obiecanych przez Sigrun trzynastu sekund, od razu ruszył przed siebie korytarzem, zaglądając do wszystkich cel. Mimo bólu, zmęczenia, poszedł boso takim tempem, że w żadnej z tych cel nie zdążył nic zobaczyć.
| Na odpis macie 48h.
— Nie, nie, nie, nie zostawiajcie mnie — wychrypiał, po chwili na powrót przyjmując swoją poprzednią minę. Oblizał znów spierzchnięte wargi i przytulił się do metalu, który ich dzielił. — Musicie dojść do schodów, są wewnątrz. I w górę, w górę i w górę. Ale tam jest niebezpiecznie. Dementorzy... — ściszył głos konspiracyjnie i rozejrzał się po korytarzu, jakby obawiał się, że swoimi słowami może je ściągnąć. — A teraz wypuść mnie! — szarpnął kratami i warknął ze złością.
Craig nie poczekał obiecanych przez Sigrun trzynastu sekund, od razu ruszył przed siebie korytarzem, zaglądając do wszystkich cel. Mimo bólu, zmęczenia, poszedł boso takim tempem, że w żadnej z tych cel nie zdążył nic zobaczyć.
- Życie jest nobelon:
- Żywotność:
Craig: 80/226 (-40) - dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę; stłuczenia (-5)
Sigrun: 180/215 (-5)
Punkty poczytalności:
Craig: 62/100
Sigrun: 94/105
- mapka:
• Więzień Azkabanu
• Craig
• Sigrun
| Na odpis macie 48h.
Nie odwrócila wzroku. Śmiało patrzyła mężczyźnie za kratami w oczy, jakby chciała przejrzeć jego duszę na wskroś i odnaleźć odpowiedź na pytanie, czy mówił prawdę. Nie miała zamiaru go wypuszczać, jeśli nie da jej dowodu.
-Mhm... - mruknęła w odpowiedzi, w myśli analizując tę informacje. Łączyło się to w całość ze mglistymi wspomnieniami, w ktorych sama przyprowadzała tu więźnia - rzeczywiście prowadzili go po schodach w dół.
W duchu wahała się wciąż, czy powinna była rzekomego ex-aurora wypuścić. W końcu ich było dwoje, a on sam jeden, lecz biorąc pod uwagę stan Craiga, to że nie mieli różdżek, a ów więzien mogł rzeczywiście 0rzejść aurorskie szkolenie...
Wypuszczenie go byłoby zbyt niebezpieczne.
-Dobrze, wierzę Ci - odpowiedziała spokojnie, wyciągając rękę ku zamkowi jego celi, choć nie uczyniła nawet kroku w stronę krat -Albo wiesz co? Najpierw sprawdzę, czy mówiłeś prawdę. Jeśli na końcu tego korytarza znajdę schody, to wrócę po Ciebie.
Uśmiechnęła się łagodnie, choć fałszywie, wciąż patrząc mężczyźnie za kratami w oczy i po chwili ruszając w ślad za Craigem. Nie miała najmniejszego zamiaru ani tu wracać, ani go uwalniać.
-Burke, czekaj na mnie - syknęła na tyle głośno, by ją usłyszeć. Nie wiedziała czy podążyli w dobrą stronę.
Sama rozglądała się po celach, ścianach, spoglądała też na sufit i podłogę, próbując odnaleźć jąkolwiek wskazówkę, która doprowadzi ich do schodów, choć miała głeboką nadzieję, że odnajdą je na koncu korytarza, gdzie zmierzali.
I, że nie będą czekali tam na nich dementorzy.
spostrzegawczość
-Mhm... - mruknęła w odpowiedzi, w myśli analizując tę informacje. Łączyło się to w całość ze mglistymi wspomnieniami, w ktorych sama przyprowadzała tu więźnia - rzeczywiście prowadzili go po schodach w dół.
W duchu wahała się wciąż, czy powinna była rzekomego ex-aurora wypuścić. W końcu ich było dwoje, a on sam jeden, lecz biorąc pod uwagę stan Craiga, to że nie mieli różdżek, a ów więzien mogł rzeczywiście 0rzejść aurorskie szkolenie...
Wypuszczenie go byłoby zbyt niebezpieczne.
-Dobrze, wierzę Ci - odpowiedziała spokojnie, wyciągając rękę ku zamkowi jego celi, choć nie uczyniła nawet kroku w stronę krat -Albo wiesz co? Najpierw sprawdzę, czy mówiłeś prawdę. Jeśli na końcu tego korytarza znajdę schody, to wrócę po Ciebie.
Uśmiechnęła się łagodnie, choć fałszywie, wciąż patrząc mężczyźnie za kratami w oczy i po chwili ruszając w ślad za Craigem. Nie miała najmniejszego zamiaru ani tu wracać, ani go uwalniać.
-Burke, czekaj na mnie - syknęła na tyle głośno, by ją usłyszeć. Nie wiedziała czy podążyli w dobrą stronę.
Sama rozglądała się po celach, ścianach, spoglądała też na sufit i podłogę, próbując odnaleźć jąkolwiek wskazówkę, która doprowadzi ich do schodów, choć miała głeboką nadzieję, że odnajdą je na koncu korytarza, gdzie zmierzali.
I, że nie będą czekali tam na nich dementorzy.
spostrzegawczość
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Nie zdołał odejść zbyt daleko. Prawdopodobnie po pierwsze dlatego, że nie dał rady wypatrzeć niczego interesującego. Korytarz wydawał się tak samo mroczny i cichy, ukrywał swoje tajemnice przed jego wymęczonym wzrokiem. Wszystkie kamienie w ścianach, suficie i podłodze wyglądały dla niego niemal tak samo. Zawrócił więc, zniechęcony, ale również zaintrygowany słowami więźnia. Nie dziwił go ten strach, widoczny w oczach mężczyzny. Nawet ta zmiana - z próbującego karmić ich kłamstwami cwaniaczka w skomlącego i wyrzucającego z siebie wszystkiego informacje biedaka. Łatwo było tutaj popadać ze skrajności w skrajność, Craig z resztą sam był tego idealnym przykładem.
Powiódł spojrzeniem za Sigrun, gdy ta kazała mu zaczekać w miejscu. Warknął cicho coś pod nosem, a zaraz potem przeniósł wzrok na uczepionego krat mężczyznę. Rozejrzał się jeszcze raz, natomiast potem podszedł jeszcze krok do celi. Zatrzymał się w miejscu tuż-tuż poza zasięgiem wyciągniętej ręki.
- To na pewno wszystko, co wiesz? - zapytał, chrypiąc cicho, kiedy Rookwood oddaliła się już znacznie. - Ona to żmija jest. Kobietom się nie ufa, nie wiesz o tym? Ale ja, ja mam szlachecką krew. Słyszałeś jak mnie nazwała? "Burke". Jeśli faktycznie byłeś aurorem, na pewno znasz to nazwisko. A słowo szlachcica jest święte. Jeśli mi powiesz, czy czeka tam coś więcej... to cię wypuszczę. - to powiedziawszy, zerknął znacząco w stronę zamka. Wystarczyło tylko kilka kropel, żeby zamek puścił i by wrota stanęły otworem. Czasem odpowiednio zaserwowana zachęta jest lepsza niż zastraszenie.
Retoryka
Powiódł spojrzeniem za Sigrun, gdy ta kazała mu zaczekać w miejscu. Warknął cicho coś pod nosem, a zaraz potem przeniósł wzrok na uczepionego krat mężczyznę. Rozejrzał się jeszcze raz, natomiast potem podszedł jeszcze krok do celi. Zatrzymał się w miejscu tuż-tuż poza zasięgiem wyciągniętej ręki.
- To na pewno wszystko, co wiesz? - zapytał, chrypiąc cicho, kiedy Rookwood oddaliła się już znacznie. - Ona to żmija jest. Kobietom się nie ufa, nie wiesz o tym? Ale ja, ja mam szlachecką krew. Słyszałeś jak mnie nazwała? "Burke". Jeśli faktycznie byłeś aurorem, na pewno znasz to nazwisko. A słowo szlachcica jest święte. Jeśli mi powiesz, czy czeka tam coś więcej... to cię wypuszczę. - to powiedziawszy, zerknął znacząco w stronę zamka. Wystarczyło tylko kilka kropel, żeby zamek puścił i by wrota stanęły otworem. Czasem odpowiednio zaserwowana zachęta jest lepsza niż zastraszenie.
Retoryka
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Więzień przez pewną chwilę wyglądał tak, jakby wierzył, że opuści swoją celę, choć jego wygląd wskazywał, że spędził w niej już trochę czasu. Kiedy jednak Sigrun odeszła, zostawiając go samego, wściekł się. Zaczął ryczeć głośno i hałasować, z gniewem szarpiąc kratami, które poza skrzypieniem starego metalu nawet nie drgnęły. Jego wrzaski przykuły uwagę innych więźniów, których Sigrun dostrzegła w celach. Ich wzrok był pusty, pozbawiony wyrazu, skierowany wprost na Sigrun. Jeden z nich zachichotał głupio na jej widok, a ślina ciekła mu z otwartych ust po brodzie. Był bardzo stary. Wszyscy tak wyglądali, ale ich wieku nie była w stanie określić. Mijane przez nią cele były takie same jak ta, w której sama została zamknięta — wydawały się zupełnie puste, nie licząc osadzonych tam osób. Sufit nad jej głową był zbudowany dokładnie z tego samego, nieco pożółkłego kamienia, który otaczał ściany i podłogi więzienia. Ściana po prawej była gładka i ciągła się, aż do ciemnej wnęki, lecz Rookwood z miejsca, w którym stała nie widziała, co kryje się w ciemności.
Craig zupełnie zmienił swoje plany. Nie dostrzegłszy nic, zawrócił i takim samym tempem wrócił do celu, mijając po drodze ścigającą go Sigrun. Więzień, szarpał się i darł się, póki Burke nie zaczął mówić. Znów otoczyła ich względna cisza.
— Wiem więcej, ale nic wam nie powiem. Tak, ta żmija zamierzała mnie zostawić. Mam nadzieję, że szybko ją dopadną, że ją zjedzą, tak, tak, pożrą w całości— warknął, ochryple, nienawistnie spoglądając na Craiga. — Nie trzeba być aurorem, aby znać to nazwisko... — mruknął, jakby z respektem, przyglądając się szlachcicowi uważnie. — Coś więcej? Czy czeka tam coś więcej niż dementorzy? To za mało? — zaśmiał się głośno i nagle ucichł, zasłaniając usta brudną dłonią. — Ostatnio dzieją się tu dziwne rzeczy. Dementorów jest więcej. Są czujniejsi. A potem znikają na długo. Czasem nie patrolują korytarzy godzinami, a może dniami, a może... Sam nie wiem.— Spuścił wzrok, błądząc nim po ziemi. — Czasem tu przychodzą do mnie. Rozmawiają ze mną. Przynoszą mi zwłoki. Okropne, straszne zwłoki... — dodał już szeptem, a jego twarzy wykrzywiła się jednocześnie w smutku i przerażeniu. — Wypuść mnie, nie mogę tu dłużej zostać.
| Na odpis macie 48h.
Craig zupełnie zmienił swoje plany. Nie dostrzegłszy nic, zawrócił i takim samym tempem wrócił do celu, mijając po drodze ścigającą go Sigrun. Więzień, szarpał się i darł się, póki Burke nie zaczął mówić. Znów otoczyła ich względna cisza.
— Wiem więcej, ale nic wam nie powiem. Tak, ta żmija zamierzała mnie zostawić. Mam nadzieję, że szybko ją dopadną, że ją zjedzą, tak, tak, pożrą w całości— warknął, ochryple, nienawistnie spoglądając na Craiga. — Nie trzeba być aurorem, aby znać to nazwisko... — mruknął, jakby z respektem, przyglądając się szlachcicowi uważnie. — Coś więcej? Czy czeka tam coś więcej niż dementorzy? To za mało? — zaśmiał się głośno i nagle ucichł, zasłaniając usta brudną dłonią. — Ostatnio dzieją się tu dziwne rzeczy. Dementorów jest więcej. Są czujniejsi. A potem znikają na długo. Czasem nie patrolują korytarzy godzinami, a może dniami, a może... Sam nie wiem.— Spuścił wzrok, błądząc nim po ziemi. — Czasem tu przychodzą do mnie. Rozmawiają ze mną. Przynoszą mi zwłoki. Okropne, straszne zwłoki... — dodał już szeptem, a jego twarzy wykrzywiła się jednocześnie w smutku i przerażeniu. — Wypuść mnie, nie mogę tu dłużej zostać.
- Życie jest nobelon:
- Żywotność:
Craig: 80/226 (-40) - dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę; stłuczenia (-5)
Sigrun: 180/215 (-5)
Punkty poczytalności:
Craig: 61/100
Sigrun: 93/105
- mapka:
• Więzień Azkabanu
• Craig
• Sigrun
| Na odpis macie 48h.
Minęło kilka chwil, kilka przeraźliwie długich chwil, podczas których Craig trzymał więźnia w niepewności. Jeśli miałby być szczery, informacje, które przekazał mu mężczyzna nie były wcale zbyt zadowalające. Szczególnie ten fragment "wiem więcej, ale nic nie powiem" nie napawał go nawet cieniem satysfakcji. Burke obejrzał się na ciemny korytarz, którym odeszła Sigrun - jeśli się nie pospieszy, prawdopodobnie zwyczajnie ją zgubi, bo nie da rady jej dogonić. Zawahał się jednak tylko przez chwilę.
- A spróbuj coś odwalić, to osobiście przegryzę ci tętnicę - musiał w końcu dotrzymać słowa, bo więzień podzielił się jakimiś informacjami - i to takimi, które (jeśli prawdziwe) mogły w sumie okazać się cenne. Nie sądził, by mieli z Rookwood tyle szczęścia, by trafić na jedno z tych "okienek" w patrolach dementorów - w końcu nie tak dawno temu Craig czuł zimno, zwiastujące ich nadejście.
Zanim jednak wysmarował swoją krwią zamek od celi mężczyzny, splunął mu pod nogi. A potem bez słowa ruszył za Sigrun tak szybko, jak pozwalała mu na to urażona łydka, chcąc dogonić kobietę.
- A spróbuj coś odwalić, to osobiście przegryzę ci tętnicę - musiał w końcu dotrzymać słowa, bo więzień podzielił się jakimiś informacjami - i to takimi, które (jeśli prawdziwe) mogły w sumie okazać się cenne. Nie sądził, by mieli z Rookwood tyle szczęścia, by trafić na jedno z tych "okienek" w patrolach dementorów - w końcu nie tak dawno temu Craig czuł zimno, zwiastujące ich nadejście.
Zanim jednak wysmarował swoją krwią zamek od celi mężczyzny, splunął mu pod nogi. A potem bez słowa ruszył za Sigrun tak szybko, jak pozwalała mu na to urażona łydka, chcąc dogonić kobietę.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Źródło
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda