Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
if I'm alone I cannot hate
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Bitter oblivion Emocjonalna wydmuszka; złośliwy mógłby powiedzieć, że zamiast kostnienia stawów, którym charakteryzuje się posiadany przez niego dotyk meduzy, Thomasowi skostniał charakter. Wychowanek Ravenclawu w latach 1940-1947. W drużynie grał na pozycji ścigającego w latach 1943-1945, gdzie zastały go pierwsze objawy choroby. Quidditch zamienił na klub pojedynków i (nie)słynny klub ślimaka w latach 45-47'.
Po skończeniu Hogwartu został opiekunem testrali w Kornwalii, by po incydencie z wtargnięciem na teren rezerwatu mugola, podjąć staż w Ministerstwie pod kierunkiem zostania amnezjatorem. Kiedy tylko udzielono mu pozwolenia na pracę w zawodzie, poddał się eksperymentom dotyczącym ludzkiej pamięci. W końcu posunął się jednak trochę za daleko, a choć ze wszystkiego mógłby się wykłamać, zniknął, jak się wydawało, z powierzchni ziemi. Przez rok zwiedzał Europę, by w końcu natknąć się na człowieka, który podzielał jego poglądy na temat korelacji pomiędzy mugolami a czarodziejami. Wrócił do kraju w maju 1956, by włączyć się w szeregi Rycerzy.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Po skończeniu Hogwartu został opiekunem testrali w Kornwalii, by po incydencie z wtargnięciem na teren rezerwatu mugola, podjąć staż w Ministerstwie pod kierunkiem zostania amnezjatorem. Kiedy tylko udzielono mu pozwolenia na pracę w zawodzie, poddał się eksperymentom dotyczącym ludzkiej pamięci. W końcu posunął się jednak trochę za daleko, a choć ze wszystkiego mógłby się wykłamać, zniknął, jak się wydawało, z powierzchni ziemi. Przez rok zwiedzał Europę, by w końcu natknąć się na człowieka, który podzielał jego poglądy na temat korelacji pomiędzy mugolami a czarodziejami. Wrócił do kraju w maju 1956, by włączyć się w szeregi Rycerzy.
[bylobrzydkobedzieladnie]
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
Anthony, pewnie się znamy, bo to przecież na waszych terenach pracuję, jakby na to nie patrzeć. O tym, ze Thomas jest w Rycerzach w zasadzie nikt nie wie, poza tym Vane specjalnie nie afiszuje się ze swoimi poglądami, bo zwykle i tak po prostu milczy, bądź nie jest szczególnie rozmowny. Mogliśmy zatem porozmawiać sobie od czasu do czasu, może próbował cię przekonać, że testrale wcale nie są takie złe i straszne, jak je malują? Co prawda dzielą nas trzy lata, ale w Hogwarcie musieliśmy się minąć choćby na wspomnianym korytarzu. Mogło to być podłoże do zaczęcia rozmowy, kiedy już mieliśmy okazję spotkać się w rezerwacie. Jedyny zgrzyt, poza oczywistymi różnicami w światopoglądzie, jaki mógłby się między nimi pojawić, to te ciągotki Anthony'ego do alkoholu, którego nadużywania Thomas nie rozumie.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
Alphard i Thomas muszą się znać! I to nie tylko dlatego, że Vane jest rewelacyjną postacią (buźka Gasparda! ), ja zaraz podam zarys pomysłu na relację naszych panów i nawet solidne argumenty, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Ten sam rocznik w Hogwarcie, choć inne domy, co wcale nie jest aż tak wielką barierą komunikacyjną. Nie wydaje mi się, aby specjalnie kogoś raził fakt, że Ślizgon o krwi szlachetnej utrzymuje kontakty z czystokrwistym Krukonem, któremu nie zdarzyło się nigdy wygłaszać promugolskich tez – z drugiej strony nie wyrażał też głośno pogardy dla szlamu. Alphard również znajdował się w grupie osób, które nie angażowały się osobiście w konflikt prowadzony na tle czystości krwi. Tylko jak właściwie zaczęłaby się ta znajomość. W 1942 roku Thomas wyszedł z cienia i swą uwagę skupił na szlachetnie urodzonych kolegach i koleżankach. Pewnie łatwiej było w pierwszej kolejności dotrzeć do osób z tego samego rocznika, a wybranie na przyjaciela Blacka mogło wydawać się trafnym wyborem. Młody przedstawiciel rodu znanego z wrogości do mugoli mógł być dobrym źródłem informacji, jak i pomocą do zrozumienia sedna problemu – poznania powodów do zaznaczania wyraźnych granic pomiędzy czarodziejami. W szkolnych latach mogli trzymać się całkiem blisko, choć pewnie nigdy sobie do końca nie zaufali, może nie pozwalała na to zdystansowana natura Thomasa, która Alphard był w stanie dostrzec. Po trzecim roku zachowanie Blacka znacząco się zmieniło, momentami bywał impulsywny, gwałtowny. Po szkole ich kontakt się urwał, ich drogi się rozeszły. Co prawda Vane pracował przez jakiś czas jako amnezjator, ale to inny departament. Nie wydaje mi się, żeby przez to mieli rezygnować z powitań przy przypadkowych spotkaniach, może nawet są w stanie wykrzesać z siebie energię, aby zamienić kilka zdań, podyskutować na temat polityki czy też o jakichś ciekawych badaniach tyczących się istoty magii.
Wydaje mi się, że moja propozycja ma sens i wydaje się całkiem sensowna.
A może jednak ich znajomości udało się przetrwać po zakończeniu edukacji? Może pisywali do siebie listy, w których dzielili się swoimi doświadczeniami. Alphard mógł dzielić się przeżyciami z podróży, Thomas pisać o opiece nad testralami. Choć nie wiem, czy jakakolwiek zażyłość pasuje do koncepcji Twojej postaci, bo jednak Vane jawi mi się jako człowiek beznamiętny. W końcu to widmo.
Ten sam rocznik w Hogwarcie, choć inne domy, co wcale nie jest aż tak wielką barierą komunikacyjną. Nie wydaje mi się, aby specjalnie kogoś raził fakt, że Ślizgon o krwi szlachetnej utrzymuje kontakty z czystokrwistym Krukonem, któremu nie zdarzyło się nigdy wygłaszać promugolskich tez – z drugiej strony nie wyrażał też głośno pogardy dla szlamu. Alphard również znajdował się w grupie osób, które nie angażowały się osobiście w konflikt prowadzony na tle czystości krwi. Tylko jak właściwie zaczęłaby się ta znajomość. W 1942 roku Thomas wyszedł z cienia i swą uwagę skupił na szlachetnie urodzonych kolegach i koleżankach. Pewnie łatwiej było w pierwszej kolejności dotrzeć do osób z tego samego rocznika, a wybranie na przyjaciela Blacka mogło wydawać się trafnym wyborem. Młody przedstawiciel rodu znanego z wrogości do mugoli mógł być dobrym źródłem informacji, jak i pomocą do zrozumienia sedna problemu – poznania powodów do zaznaczania wyraźnych granic pomiędzy czarodziejami. W szkolnych latach mogli trzymać się całkiem blisko, choć pewnie nigdy sobie do końca nie zaufali, może nie pozwalała na to zdystansowana natura Thomasa, która Alphard był w stanie dostrzec. Po trzecim roku zachowanie Blacka znacząco się zmieniło, momentami bywał impulsywny, gwałtowny. Po szkole ich kontakt się urwał, ich drogi się rozeszły. Co prawda Vane pracował przez jakiś czas jako amnezjator, ale to inny departament. Nie wydaje mi się, żeby przez to mieli rezygnować z powitań przy przypadkowych spotkaniach, może nawet są w stanie wykrzesać z siebie energię, aby zamienić kilka zdań, podyskutować na temat polityki czy też o jakichś ciekawych badaniach tyczących się istoty magii.
Wydaje mi się, że moja propozycja ma sens i wydaje się całkiem sensowna.
A może jednak ich znajomości udało się przetrwać po zakończeniu edukacji? Może pisywali do siebie listy, w których dzielili się swoimi doświadczeniami. Alphard mógł dzielić się przeżyciami z podróży, Thomas pisać o opiece nad testralami. Choć nie wiem, czy jakakolwiek zażyłość pasuje do koncepcji Twojej postaci, bo jednak Vane jawi mi się jako człowiek beznamiętny. W końcu to widmo.
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Alphardzie, miło mi bardzo <3
Myślę, że skoro Thomas szukał towarzystwa szlachetnokrwistych, jego wybór mógł śmiało paść na pana Blacka. W domyśle założyłam, że absolutnie nic nie stało na przeszkodzie, by zadawał się z ślizgonami, chcąc jak najlepiej poznać antymugolski świat od podszewki. Fakt, nie brał udziału w szykanach czy psikusach, aby uprzykrzyć im życie, ale nie zadawał się z nimi, jeśli nie musiał. Był raczej obserwatorem; pewnie sporo rozmów poświęcili temu, jak naprawić magiczny świat, nawet jeżeli były to tylko nastoletnie urojenia bez pokrycia. Jeżeli Aphardowi nie przeszkadzała milcząca i raczej mrukowata natura Vane'a, nie widzę powodu dla którego nie mieliby spędzać razem czasu. Jeśli później Alphard stał się impulsywny czy gwałtowny to sądzę, że ich kontakty raczej się rozluźniły w naturalny sposób. A może przeciwnie, Thomas zarzucił mu, że zachowuje się nierozważnie, co bardzo Blacka rozgniewało, bo co mu będzie jakiś kiep gadał? Później nie mogli się nie widywać, bo po pierwsze - klub pojedynków, a po drugie klub ślimaka. Może po ich ewentualnej wymianie zdań, pierwszym kontaktem było postawienie ich naprzeciwko sobie w pojedynku, co trochę oczyściło atmosferę? Bo w zasadzie czegokolwiek Alphard mu nie powiedział czy zrobił, Thomas raczej urazy nie chował. Siłą rzeczy ich kontakty mogły wówczas wrócić do normy. Myślę, że mogli do siebie pisywać, nawet jeżeli nie przez wzgląd na zażyłość, to na naukowe podejście Alpharda. Co prawda interesowały ich trochę odmienne dziedziny, ale Vane pewnie chętnie by podyskutował, bo ceni sobie rzeczowe podejście. Może Alphard domyślał się trochę, skoro pracowali w Ministerstwie, że coś tu nie gra, a Thomas dziwnie się zachowuje? A może przesyłał mu barwne opisy miejsc, które zwiedził, a było ich sporo? Na pewno jednak, kiedy Vane zniknął na ostatni rok, również Black nie wiedział, co się z nim stało. Mogą się teraz gdzieś spotkać, ucieszyć, że świat zmierza w dobrą stronę. Albo przeciwnie - poróżnić, bo przecież spłonęło doszczętnie miejsce pracy Blacka?
Myślę, że skoro Thomas szukał towarzystwa szlachetnokrwistych, jego wybór mógł śmiało paść na pana Blacka. W domyśle założyłam, że absolutnie nic nie stało na przeszkodzie, by zadawał się z ślizgonami, chcąc jak najlepiej poznać antymugolski świat od podszewki. Fakt, nie brał udziału w szykanach czy psikusach, aby uprzykrzyć im życie, ale nie zadawał się z nimi, jeśli nie musiał. Był raczej obserwatorem; pewnie sporo rozmów poświęcili temu, jak naprawić magiczny świat, nawet jeżeli były to tylko nastoletnie urojenia bez pokrycia. Jeżeli Aphardowi nie przeszkadzała milcząca i raczej mrukowata natura Vane'a, nie widzę powodu dla którego nie mieliby spędzać razem czasu. Jeśli później Alphard stał się impulsywny czy gwałtowny to sądzę, że ich kontakty raczej się rozluźniły w naturalny sposób. A może przeciwnie, Thomas zarzucił mu, że zachowuje się nierozważnie, co bardzo Blacka rozgniewało, bo co mu będzie jakiś kiep gadał? Później nie mogli się nie widywać, bo po pierwsze - klub pojedynków, a po drugie klub ślimaka. Może po ich ewentualnej wymianie zdań, pierwszym kontaktem było postawienie ich naprzeciwko sobie w pojedynku, co trochę oczyściło atmosferę? Bo w zasadzie czegokolwiek Alphard mu nie powiedział czy zrobił, Thomas raczej urazy nie chował. Siłą rzeczy ich kontakty mogły wówczas wrócić do normy. Myślę, że mogli do siebie pisywać, nawet jeżeli nie przez wzgląd na zażyłość, to na naukowe podejście Alpharda. Co prawda interesowały ich trochę odmienne dziedziny, ale Vane pewnie chętnie by podyskutował, bo ceni sobie rzeczowe podejście. Może Alphard domyślał się trochę, skoro pracowali w Ministerstwie, że coś tu nie gra, a Thomas dziwnie się zachowuje? A może przesyłał mu barwne opisy miejsc, które zwiedził, a było ich sporo? Na pewno jednak, kiedy Vane zniknął na ostatni rok, również Black nie wiedział, co się z nim stało. Mogą się teraz gdzieś spotkać, ucieszyć, że świat zmierza w dobrą stronę. Albo przeciwnie - poróżnić, bo przecież spłonęło doszczętnie miejsce pracy Blacka?
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
Nagła kapryśność w zachowaniu Alpharda rzeczywiście mogła być przyczyną konfliktu, jak najbardziej. I atmosferę rzeczywiście mógł oczyścić pojedynek. Jak najbardziej mi to odpowiada. Tak jak i późniejsza wymiana korespondencji, która wcale nie musiała być taka częsta i polegałaby na wymianie pseudonaukowych myśli oraz przekazywaniu informacji o innych magicznych zakątkach Europy. I nie szkodzi, że przez ostatni rok nie mieli ze sobą żadnego kontaktu, przynajmniej ich spotkanie będzie dzięki temu ciekawsze. Teraz mogą się wymieniać swoimi poglądami na tematy polityczne. Black jest z tych, co cieszą się, że Ministerstwo spłonęło, nawet jeśli sam ledwo uszedł z życiem. Zdecydowanie jest orędownikiem stanowczych zmian. Chyba wszystko ustalone w większej mierze. Teraz tylko muszę złapać Cię do wspólnej gry.
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Strona 2 z 2 • 1, 2
if I'm alone I cannot hate
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania