Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
rudy lew
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
A jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś.
Nikt nie zauważy różnicy.
▲ Córka aurora oraz byłej ścigającej Harpii, obecnie posiadającej niewielką hodowlę memortków, siostra kolejnego aurora;
▲ Bliska kuzynka Brendana i Neali, dalsza Skamanderów - co do reszty nie jestem pewna;
▲ Gryffindor w latach 1945-1952 (o ile dobrze liczę); ścigająca gryfonów, zapalona uczestniczka klubu pojedynków; obecnie ścigająca w Harpiach z Holyhead;
▲ Wszystkim przedstawia się jako Rhiannon - dla znajomych oraz przyjaciół po prostu Ria;
▲ Typowy Weasley, więcej w karcie!
Zapraszam wszystkich bez wyjątku
Urien
TEKST Neala
TEKST Brendan
TEKST
Sam
TEKSTSophia
TEKSTMaxine
TEKSTRowan
TEKSTBertie
TEKSTTony
TEKSTJoseph
TEKSTJessa
TEKSTJust
TEKST
IMIĘ
TEKST
[bylobrzydkobedzieladnie]
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ostatnio zmieniony przez Ria Weasley dnia 05.06.18 1:24, w całości zmieniany 10 razy
moja siostra
ogólnie, to chciałam wystosować jedną zmienną
jako że znasz mnie od kiedy jeszcze pieluchy nosiłam, a potem trochę jeden dach naszym wspólnym być zamiast kuzyneczko - jak mówię do wszystkich których lubię, lub szancunkiem darzę - zostaniesz siostrzyczką, którą zawsze chciałam, dobrze? Znaczy, to nie tak, że Brena nie kocham, bo kocham - przecież wiesz. Ale siostrę zawsze mieć chciałam.
Co do Just teraz jeszcze od razu. Jesteś pięć lat starsza, więc pewnie jedynie kojrzyłam w Hogwarcie, że jesteś Weasley, a jak już rodziną Brena jesteś, to na bank cię lubię bo i jego lubię, choć czasem uśmiechu mu na twarzy brak, ale też nie dziwne to, bo czasy ciężkie są. W każdym razie na razie zwyczajnie się znajmy, trochę kibicuję Osom, ale pewnie jak widzę Cię na boisku to i za Ciebie kciuki trzymam No i kiedyś latałam w szkole jako szukającą, to tak dodatkowo.
ogólnie, to chciałam wystosować jedną zmienną
jako że znasz mnie od kiedy jeszcze pieluchy nosiłam, a potem trochę jeden dach naszym wspólnym być zamiast kuzyneczko - jak mówię do wszystkich których lubię, lub szancunkiem darzę - zostaniesz siostrzyczką, którą zawsze chciałam, dobrze? Znaczy, to nie tak, że Brena nie kocham, bo kocham - przecież wiesz. Ale siostrę zawsze mieć chciałam.
Co do Just teraz jeszcze od razu. Jesteś pięć lat starsza, więc pewnie jedynie kojrzyłam w Hogwarcie, że jesteś Weasley, a jak już rodziną Brena jesteś, to na bank cię lubię bo i jego lubię, choć czasem uśmiechu mu na twarzy brak, ale też nie dziwne to, bo czasy ciężkie są. W każdym razie na razie zwyczajnie się znajmy, trochę kibicuję Osom, ale pewnie jak widzę Cię na boisku to i za Ciebie kciuki trzymam No i kiedyś latałam w szkole jako szukającą, to tak dodatkowo.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Moja droga, cudownie ruda lwico!
Łączy nas przyjaźń od Hogwartu oraz najlepsze imprezy pod słońcem. Wspólnie podbijałyśmy szkołę, tak też świat nie będzie dla nas zbyt wielkim wyzwaniem
Pamiętaj o mnie, kochaj mnie oraz wysyłaj regularnie bilety, żebym mogła kibicować Harpiom i rzucać w innych orzeszkami
Łączy nas przyjaźń od Hogwartu oraz najlepsze imprezy pod słońcem. Wspólnie podbijałyśmy szkołę, tak też świat nie będzie dla nas zbyt wielkim wyzwaniem
Pamiętaj o mnie, kochaj mnie oraz wysyłaj regularnie bilety, żebym mogła kibicować Harpiom i rzucać w innych orzeszkami
I'd rather watch my kingdom fall
...I want it all or not at all
Rowan Sprout
Zawód : Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you take my hand,
Please pull me from the dark,
And show me hope again...
Please pull me from the dark,
And show me hope again...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Przychodzę z Sophią, która też ma mamę Skamander - więc pewnie w jakiś sposób są rodziną, tylko nie wiem, w jaki dokładnie, bo dawno straciłam rachubę w powiązaniach Skamanderów. Poza tym, dwie rude dusze lubiące quidditcha i stające w obronie pokrzywdzonych - Sophia w Hogwarcie dostała niejeden szlaban za stawanie w obronie słabszych, i z niejednym Ślizgonem miała zatargi. Grała jako ścigająca w drużynie Hufflepuffu, choć po szkole nie związała swojej drogi z quidditchem, pragnąc zostać aurorem, co też jej się udało. Jest prawdziwą pracoholiczką oddaną sprawie, w którą wierzy. Widzisz dla nas widoki na relacje? Sophia ostatnio odkurza miłość do quidditcha, może czasem jak praca pozwoli pojawi się na jakimś meczu .
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Na razie przychodzę tylko mocno przytulić, jutro wysmaruję pw z konkretami.
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Cześć, rudzielcu <3
Przychodzę z drugim rudzielcem, dodatkowo mieszkającym od urodzenia w niedalekim sąsiedztwie. Trochę starsza, ale też Gryfonka za czasów szkolnych, kochająca Quidditch i związana z nim karierą - punktów wspólnych mamy wiele! Uplećmy z tego coś fajnego!
Przychodzę z drugim rudzielcem, dodatkowo mieszkającym od urodzenia w niedalekim sąsiedztwie. Trochę starsza, ale też Gryfonka za czasów szkolnych, kochająca Quidditch i związana z nim karierą - punktów wspólnych mamy wiele! Uplećmy z tego coś fajnego!
Ostatnio nawet jadłam kanapkę podczas treningu. I strzeliłam z nią dwie bramki!
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Nealko, oczywiście, że jesteśmy siostrami, najlepszymi ucz się pilnie, żebyśmy potem mogły bez wyrzutów sumienia jeszcze pilniej bawić się
Just, różnica wieku jest duża, ale mogłyśmy się kojarzyć - ty miałaś kolorowe włosy, ja byłam Weasley'em, czego więcej chcieć? i teraz wychodziłoby na to, że jesteśmy znajomymi, kibicuj Harpiom jak nie grają z Osami
Rowan, oczywiście, masz zawsze jedne z najlepszych miejsc ale nie zadawaj się z zielonymi, bo ci miotłą tyłek przetrzepię
Sophio, nie ma wyjścia, znać się musimy. Mogłyśmy zetknąć się na kilku meczach gryfonów kontra puchonów, ale nie wiem co myślałabyś o parę lat młodszej dziewczynce? Zakładam, że znacie się też z Brendanem i moim bratem. Rodziną jesteśmy dalszą, ale to chyba nie przeszkadzałoby rodzinnym spotkaniom? Wiele zależy od twojego zapatrywania się na szalonego rudzielca z mojej strony byłoby na pewno dużo miłości, niezależne kobiety broniące świata muszą być super
Billy, czekam wciąż
Jesso, co ty na to, żeby połączyć nas przez nasze matki? Obie były zawodniczkami Quidditcha, w innych drużynach - nie szkodzi. Może były przyjaciółkami, a wzajemna niechęć pojawiła się, gdy Elaine postanowiła zrezygnować z kariery na rzecz rodziny? Matka Jessy miała zupełnie odmienne poglądy, mogło to być przysłowiowym gwoździem do trumny tej relacji. Pomimo tego zarówno Jessa jak i Amos byliby miłymi gośćmi w Ottery St. Catchpole, dzięki czemu moglibyśmy przejść do znajomości dwóch rudowłosych fanek sportu Diggory grała w Harpiach przed przybyciem Rii, ale może akurat rzuciłaby Weasley'ównie kilka cennych wskazówek przez wzgląd na dobre relacje z Elaine? Jeżeli wolisz negatyw to oczywiście w jego stronę też możemy pójść, muszę się jednak nad tym mocniej zastanowić
Just, różnica wieku jest duża, ale mogłyśmy się kojarzyć - ty miałaś kolorowe włosy, ja byłam Weasley'em, czego więcej chcieć? i teraz wychodziłoby na to, że jesteśmy znajomymi, kibicuj Harpiom jak nie grają z Osami
Rowan, oczywiście, masz zawsze jedne z najlepszych miejsc ale nie zadawaj się z zielonymi, bo ci miotłą tyłek przetrzepię
Sophio, nie ma wyjścia, znać się musimy. Mogłyśmy zetknąć się na kilku meczach gryfonów kontra puchonów, ale nie wiem co myślałabyś o parę lat młodszej dziewczynce? Zakładam, że znacie się też z Brendanem i moim bratem. Rodziną jesteśmy dalszą, ale to chyba nie przeszkadzałoby rodzinnym spotkaniom? Wiele zależy od twojego zapatrywania się na szalonego rudzielca z mojej strony byłoby na pewno dużo miłości, niezależne kobiety broniące świata muszą być super
Billy, czekam wciąż
Jesso, co ty na to, żeby połączyć nas przez nasze matki? Obie były zawodniczkami Quidditcha, w innych drużynach - nie szkodzi. Może były przyjaciółkami, a wzajemna niechęć pojawiła się, gdy Elaine postanowiła zrezygnować z kariery na rzecz rodziny? Matka Jessy miała zupełnie odmienne poglądy, mogło to być przysłowiowym gwoździem do trumny tej relacji. Pomimo tego zarówno Jessa jak i Amos byliby miłymi gośćmi w Ottery St. Catchpole, dzięki czemu moglibyśmy przejść do znajomości dwóch rudowłosych fanek sportu Diggory grała w Harpiach przed przybyciem Rii, ale może akurat rzuciłaby Weasley'ównie kilka cennych wskazówek przez wzgląd na dobre relacje z Elaine? Jeżeli wolisz negatyw to oczywiście w jego stronę też możemy pójść, muszę się jednak nad tym mocniej zastanowić
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Absolutnie nie wolę negatywu, pasuje mi taka znajomość z dzieciństwa, która ewoluowała z biegiem lat; kiedyś bawiły się w swoich ogródkach i latały na dziecięcych miotełkach, później na pewno pisały do siebie listy, w wakacje chodziły na mecze i do dziś Jessa zaprasza Rię na jakieś podwieczorki czy choćby posiadówki w ogrodzie, a na meczach na pewno jej kibicuje! <3
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Moja kochana
That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?
Sophia jest bardzo tolerancyjną osobą, i jak na Puchonkę była bardzo gryfońska, jeśli chodzi o częstość dostawania szlabanów, zamiłowanie do pojedynków oraz to stawanie w obronie słabszych. Daleko jej było do stereotypowego wyobrażenia Puchona. Wiedząc, że Ria jest jej krewną, nawet jeśli daleką, na pewno nie miałaby do niej złego stosunku, a dwa lata różnicy to nie jest strasznie dużo. Zastanawiam się tylko, czy poznały się dopiero w szkole, czy mogły znać już wcześniej? Matka Sophii na pewno podtrzymywała więzi z innymi Skamanderami.
Tak czy inaczej, na pewno zagrały przeciwko sobie na paru meczach. Na boisku na pewno była rywalizacja, ale poza nim mogły mieć ciepłe, pozytywne relacje. Na pewno Sophia zna Brendana i brata Rii, bo są w podobnym wieku i są aurorami. Jak brat się zrobi to pewnie do niego też przyjdę po coś <3.
Więc z mojej strony proponuję pozytyw, Sophia jest skora polubić każdego, kto ma serce po właściwej stronie. Zastanawia mnie tylko jak to wszystko wygląda teraz, kiedy obie już szkołę dawno skończyły. Lubmy się jednak nadal! Sophia chętnie czasem pokibicuje dalekiej kuzynce, która zdecydowała się na grę w quidditcha. Wie, jak ważne jest dążenie do swoich marzeń.
Bardzo chętnie coś zagram, to zobaczymy w praniu co wyjdzie
Tak czy inaczej, na pewno zagrały przeciwko sobie na paru meczach. Na boisku na pewno była rywalizacja, ale poza nim mogły mieć ciepłe, pozytywne relacje. Na pewno Sophia zna Brendana i brata Rii, bo są w podobnym wieku i są aurorami. Jak brat się zrobi to pewnie do niego też przyjdę po coś <3.
Więc z mojej strony proponuję pozytyw, Sophia jest skora polubić każdego, kto ma serce po właściwej stronie. Zastanawia mnie tylko jak to wszystko wygląda teraz, kiedy obie już szkołę dawno skończyły. Lubmy się jednak nadal! Sophia chętnie czasem pokibicuje dalekiej kuzynce, która zdecydowała się na grę w quidditcha. Wie, jak ważne jest dążenie do swoich marzeń.
Bardzo chętnie coś zagram, to zobaczymy w praniu co wyjdzie
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
No wreszcie tu dotarłam!
Dotarłam, by obwieścić, że jesteśmy bliskimi kuzynkami - nasi ojcowie są braćmi. Problem z tym moim jest jedynie taki, że strzelił focha na Weasleyów, strasznie głupio mu potem było z tego powodu, i go wydziedziczyli, no głupek totalnie z niego był. Znaczy, on to z miłości zrobił do mojej mamy, rodzina chciała go ukochać, ale foch poszedł i no, tata mój teraz kaja się okrutnie i pragnie odnowić zerwane kontakty z rodziną :<. Bo to dobry czarodziej, serio. I w związku z tym tak sobie myślę, że tata chciał odnaleźć swojego brata, czyli tatę Rii, bo w gruncie rzeczy zawsze tęsknił za swoją rodziną i nigdy tak naprawdę nie chciał ich tracić. Jeśli miałabym umieścić to wydarzenie gdzieś w chronologii twojej karty, strzelałabym, że było to niedługo po założeniu przez Elaine hodowli memortków. Może przyszliśmy, ja, moja starsza siostra i mama, z nim i nastąpiło ponowne spotkanie - oczywiście ponowne dla braci, dla nas pierwsze, zapoznawcze. Jestem od ciebie starsza, ale to nie znaczy, że kocham mniej! Ba, wszystkich Weasleyów otaczam opieką i mogą na mnie liczyć w każdej sytuacji! niedawno wyszłam za mąż za pana Bartiusa, nie omieszkaliśmy wysłać twojej rodzinie zaproszenia!!
Z Jackie może też by się coś wykminiło! Tutaj też nasi ojcowie powinni się znać (xDD), bo tata Jackie, Kieran, też jest aurorem! Może akurat spotkali się na ulicy, a my im towarzyszyłyśmy jako dzieci? Zagadali się o sprawach dorosłych, a my miałyśmy tylko siebie do dyspozycji. Ona to trochę wredna bestia, pewnie ci Rii język wystawiała i robiła do niej głupie miny, ale tak naprawdę to na pewno ją lubiła! I lubi nadal, co ty na to?
Dotarłam, by obwieścić, że jesteśmy bliskimi kuzynkami - nasi ojcowie są braćmi. Problem z tym moim jest jedynie taki, że strzelił focha na Weasleyów, strasznie głupio mu potem było z tego powodu, i go wydziedziczyli, no głupek totalnie z niego był. Znaczy, on to z miłości zrobił do mojej mamy, rodzina chciała go ukochać, ale foch poszedł i no, tata mój teraz kaja się okrutnie i pragnie odnowić zerwane kontakty z rodziną :<. Bo to dobry czarodziej, serio. I w związku z tym tak sobie myślę, że tata chciał odnaleźć swojego brata, czyli tatę Rii, bo w gruncie rzeczy zawsze tęsknił za swoją rodziną i nigdy tak naprawdę nie chciał ich tracić. Jeśli miałabym umieścić to wydarzenie gdzieś w chronologii twojej karty, strzelałabym, że było to niedługo po założeniu przez Elaine hodowli memortków. Może przyszliśmy, ja, moja starsza siostra i mama, z nim i nastąpiło ponowne spotkanie - oczywiście ponowne dla braci, dla nas pierwsze, zapoznawcze. Jestem od ciebie starsza, ale to nie znaczy, że kocham mniej! Ba, wszystkich Weasleyów otaczam opieką i mogą na mnie liczyć w każdej sytuacji! niedawno wyszłam za mąż za pana Bartiusa, nie omieszkaliśmy wysłać twojej rodzinie zaproszenia!!
Z Jackie może też by się coś wykminiło! Tutaj też nasi ojcowie powinni się znać (xDD), bo tata Jackie, Kieran, też jest aurorem! Może akurat spotkali się na ulicy, a my im towarzyszyłyśmy jako dzieci? Zagadali się o sprawach dorosłych, a my miałyśmy tylko siebie do dyspozycji. Ona to trochę wredna bestia, pewnie ci Rii język wystawiała i robiła do niej głupie miny, ale tak naprawdę to na pewno ją lubiła! I lubi nadal, co ty na to?
Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że
Nasze serca świecą w mroku
Nasze serca świecą w mroku
Bonjour, Lady
Jesteśmy w bardzo podobnym wieku, jednak uczyłem się we Francji. Mam trochę bardzo zanik pamięci od drugiej połowy czerwca i nie pamiętam nic z wcześniejszych lat, jednak jeżeli jesteś ścigającą Harpii (i Weasleyem w jednym) to myślę, że mogłem Cię raz czy dwa (a może nawet więcej) sklejać w Mungu. I bardzo chętnie posklejam również i w przyszłości, jeśli zaszłaby taka potrzeba
Jeżeli szukać innych punktów zaczepienia to przyjaźniłem się z inną gałęzią Weasleyów, z Garrettem (sprawcą mojego niebieskiego nicku) i Lyrą. A z Brendanem też się znamy!
Także no, znajmy się i my
Jesteśmy w bardzo podobnym wieku, jednak uczyłem się we Francji. Mam trochę bardzo zanik pamięci od drugiej połowy czerwca i nie pamiętam nic z wcześniejszych lat, jednak jeżeli jesteś ścigającą Harpii (i Weasleyem w jednym) to myślę, że mogłem Cię raz czy dwa (a może nawet więcej) sklejać w Mungu. I bardzo chętnie posklejam również i w przyszłości, jeśli zaszłaby taka potrzeba
Jeżeli szukać innych punktów zaczepienia to przyjaźniłem się z inną gałęzią Weasleyów, z Garrettem (sprawcą mojego niebieskiego nicku) i Lyrą. A z Brendanem też się znamy!
Także no, znajmy się i my
ahoj ruda lwico! w sumie to przychodzę z pomysłem nawet tylko dwa lata różnicy, ten sam dom, byłem zresztą od zawsze dobrym ziomkiem Sophii i jesteś totalnie w moim typie, więc koniecznie musimy się znać! ja to widzę tak - właściwie zwróciłem na ciebie uwagę jak jednego razu widowiskowo podbiłaś Malfoyowi oko, to było nawet całkiem zabawne i byłem pewnie jednym z tych uczniów, którzy najgłośniej bili ci brawo i jeszcze głośniej wygwizdali twojego przeciwnika. Wiedziałem już wtedy, że niezłe z ciebie ziółko i zaczęło się - czasem cię zaczepiałem w pokoju wspólnym, czasem podczas śniadania czy przerw, bo obcowanie z twoją osobą sprawiało mi prawie tyle samo przyjemności co okradanie bogatych uczniów. Nie raz cię irytowałem i podżegałem do podbicia jeszcze kilku oczu, zdarzało nam się grać w wyzwania i chociaż czasem zwyczajnie miałaś mnie dość, to jednak w ogólnym rozrachunku darzyłaś mnie pozytywnymi uczuciami. Mniej więcej będąc w szóstej klasie zauważyłem, że nie jesteś już dzieciakiem tylko wyrastasz na niezła laseczkę, taką 10/10, więc się zainteresowałem twoją osobą pod trochę innym kątem. Lubiłaś mnie, więc po wielu namowach zgodziłaś się pójść na randkę - jedną i drugą, nawet trzecią, bo całkiem nieźle się razem bawiliśmy. Do czwartej nie doszło, bo gdzieś w międzyczasie dowiedziałaś się, że nie jesteś jedyną dziewczyną, z którą randkuję :< strasznie byłaś wtedy wściekła! Tak mi się oberwało, że mocniej to mnie chyba tylko Mia biła jak już jej czymś zalazłem za skórę i obraziłaś się na amen. W sumie przestaliśmy ze sobą rozmawiać na kilka kolejnych, długich miesięcy i zaczęliśmy dopiero kiedy kończyłem już Hogwart. Do tego czasu pewnie przepraszałem cię z milion razy, zanim zgodziłaś się mi wybaczyć, chociaż pewnie lekki niesmak pozostał. Po opuszczeniu szkolnych murów straciliśmy kontakt, całkowicie lub częściowo, to już zależy od ciebie w sumie, bo nie wiem jak nasza relacja mogła się dalej układać, ale właściwie możemy też to zostawić fabule ;p oczywiście jeśli pasuje ci moja propozycja, co nie!
Mamy to, Jess
Max
Sophio, stereotypowego czyli lojalnego, sprawiedliwego i pracowitego? mniejsza, jeśli tak, to znajmy się jeszcze z dzieciństwa mogłyśmy się razem bawić w Ottery St. Catchpole i zakładać dziewczyński obóz rywalizacji z chłopcami! Rodzice mogli cię podsyłać do nas jak dziadkowie mieli już dość w mugolsko-magicznym miasteczku na pewno miałyśmy wiele okazji do zabawy w szkole też mogłyśmy się trzymać razem na tyle, na ile wystarczyło czasu przez to, że byłyśmy w różnych domach, a mecze przeciwko sobie podsycały ducha konkurencji z czasów dzieciństwa. Później zakładam, że kontakt się znacznie rozluźnił - kurs aurorski jest bardzo wyczerpujący i nie miałaś zbyt wiele czasu na kontakty z daleką krewną. Załóżmy po prostu dobrą znajomość, czasem się odwiedzamy, czasem gdzieś razem wychodzimy, czasem wypytuję cię o rodzinę (ani brat, ani Sam, ani Bren na pewno nie mówią mi co tam macie za aurorskie niebezpieczeństwa w pracy ), żeby upewnić się, że wszystko u was dobrze albo dlaczego chodzicie struci, o.
Eileen, jeszcze raz przepraszam! Straszny nicpoń z tego mojego wuja :< jako mały szkrab na pewno dopytywałam co się z nim stało (jakieś zdjęcia na pewno dorwałam, a co ), ale możliwe, że wreszcie dałam ojcu spokój. I nagle taka niespodzianka, rodzinne spotkanie! Byłam bardzo podekscytowana i wypytywałam starsze kuzynki o wszystko, nie dając wam spokoju wydaje mi się, że nawet mogłam was trochę nawiedzać chcąc poznać was jak najlepiej, nie wiem czy wyrzucałybyście mnie z domu czy cierpliwie czekały aż zamkną się za mną drzwi a kiedy Rossa zmarła? :< na ślubie na pewno byłam i cieszyłam się razem z wami waszym szczęściem
Co do Jackie, to zapewniam, że dłużna nie pozostałam dlatego mogłyśmy być dwoma wrednymi chochlikami roznoszące pobliskie place zabaw lub po prostu cokolwiek, gdzie akurat udało nam się spotkać w szkole na pewno trzymałaś się bliżej rówieśników, ja jestem trochę smarkata, ale w razie czego mogłyśmy na siebie liczyć, tak jak teraz? Wiemy, że nie ma miękkiej gry, że idzie wojna, więc nić porozumienia na pewno miała szansę się wykształcić. I skoro jesteś ruda w sercu, to kibicuję ci, żebyś była też ruda z nazwiska
Alex, stawiam więc na znajomość. Nie możemy się znać z czasów przed szkołą oraz szkolnych, jesteś też rok młodszy. Tak sobie myślę, że Ria mogłaby być trochę przerażona kiedy taki chłopiec składał ją po jednym z meczów ale jeśli Selwyn się nie obraził, a leczenie przebiegło pomyślnie, to Weasley nabrałaby do niego zaufania. Jakby jeszcze rzucił imionami znajomych rudzielców to już w ogóle sztama chętnie skorzystam z prywatnych, uzdrowicielskich porad, ale resztę zostawiłabym na fabule
Johny, bardzo podoba mi się ten pomysł! Pierwsze zauroczenie Rii nie trwało długo i umiejscowione zostało na początku edukacji - to sprawia, że wszystko zazębiłoby się bardzo ładnie. Dalsza część całkowicie do nas pasuje, nie będę się na jej temat rozpisywać jeśli chodzi o ich relacje po Hogwarcie, to założyłabym utratę kontaktu. Rozboje, żeglugi, to mało kobiece i mało weasley'owskie klimaty optuję za spotkaniem po latach na fabule w mało sprzyjających okolicznościach Ria, jak to Ria, wybaczyła już dawno, ale nie zapomniała, dlatego Johny będzie narażony na zgryźliwe uwagi, ale pamiętając jak świetnie bawili się kiedyś w swoim towarzystwie, na pewno polubi niesfornego kolegę na nowo o ile jego ciemne sprawki nie wyjdą na wierzch
Max
Sophio, stereotypowego czyli lojalnego, sprawiedliwego i pracowitego? mniejsza, jeśli tak, to znajmy się jeszcze z dzieciństwa mogłyśmy się razem bawić w Ottery St. Catchpole i zakładać dziewczyński obóz rywalizacji z chłopcami! Rodzice mogli cię podsyłać do nas jak dziadkowie mieli już dość w mugolsko-magicznym miasteczku na pewno miałyśmy wiele okazji do zabawy w szkole też mogłyśmy się trzymać razem na tyle, na ile wystarczyło czasu przez to, że byłyśmy w różnych domach, a mecze przeciwko sobie podsycały ducha konkurencji z czasów dzieciństwa. Później zakładam, że kontakt się znacznie rozluźnił - kurs aurorski jest bardzo wyczerpujący i nie miałaś zbyt wiele czasu na kontakty z daleką krewną. Załóżmy po prostu dobrą znajomość, czasem się odwiedzamy, czasem gdzieś razem wychodzimy, czasem wypytuję cię o rodzinę (ani brat, ani Sam, ani Bren na pewno nie mówią mi co tam macie za aurorskie niebezpieczeństwa w pracy ), żeby upewnić się, że wszystko u was dobrze albo dlaczego chodzicie struci, o.
Eileen, jeszcze raz przepraszam! Straszny nicpoń z tego mojego wuja :< jako mały szkrab na pewno dopytywałam co się z nim stało (jakieś zdjęcia na pewno dorwałam, a co ), ale możliwe, że wreszcie dałam ojcu spokój. I nagle taka niespodzianka, rodzinne spotkanie! Byłam bardzo podekscytowana i wypytywałam starsze kuzynki o wszystko, nie dając wam spokoju wydaje mi się, że nawet mogłam was trochę nawiedzać chcąc poznać was jak najlepiej, nie wiem czy wyrzucałybyście mnie z domu czy cierpliwie czekały aż zamkną się za mną drzwi a kiedy Rossa zmarła? :< na ślubie na pewno byłam i cieszyłam się razem z wami waszym szczęściem
Co do Jackie, to zapewniam, że dłużna nie pozostałam dlatego mogłyśmy być dwoma wrednymi chochlikami roznoszące pobliskie place zabaw lub po prostu cokolwiek, gdzie akurat udało nam się spotkać w szkole na pewno trzymałaś się bliżej rówieśników, ja jestem trochę smarkata, ale w razie czego mogłyśmy na siebie liczyć, tak jak teraz? Wiemy, że nie ma miękkiej gry, że idzie wojna, więc nić porozumienia na pewno miała szansę się wykształcić. I skoro jesteś ruda w sercu, to kibicuję ci, żebyś była też ruda z nazwiska
Alex, stawiam więc na znajomość. Nie możemy się znać z czasów przed szkołą oraz szkolnych, jesteś też rok młodszy. Tak sobie myślę, że Ria mogłaby być trochę przerażona kiedy taki chłopiec składał ją po jednym z meczów ale jeśli Selwyn się nie obraził, a leczenie przebiegło pomyślnie, to Weasley nabrałaby do niego zaufania. Jakby jeszcze rzucił imionami znajomych rudzielców to już w ogóle sztama chętnie skorzystam z prywatnych, uzdrowicielskich porad, ale resztę zostawiłabym na fabule
Johny, bardzo podoba mi się ten pomysł! Pierwsze zauroczenie Rii nie trwało długo i umiejscowione zostało na początku edukacji - to sprawia, że wszystko zazębiłoby się bardzo ładnie. Dalsza część całkowicie do nas pasuje, nie będę się na jej temat rozpisywać jeśli chodzi o ich relacje po Hogwarcie, to założyłabym utratę kontaktu. Rozboje, żeglugi, to mało kobiece i mało weasley'owskie klimaty optuję za spotkaniem po latach na fabule w mało sprzyjających okolicznościach Ria, jak to Ria, wybaczyła już dawno, ale nie zapomniała, dlatego Johny będzie narażony na zgryźliwe uwagi, ale pamiętając jak świetnie bawili się kiedyś w swoim towarzystwie, na pewno polubi niesfornego kolegę na nowo o ile jego ciemne sprawki nie wyjdą na wierzch
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ostatnio zmieniony przez Ria Weasley dnia 09.06.18 19:41, w całości zmieniany 1 raz
Stereotypowego w takim negatywnym sensie, czyli gapowatego i niezdarnego . Sophia z pewnością udowadniała, że tego typu poglądy na Puchonów szerzone przez złych Ślizgonów są dalekie od prawdy <3. Bo lojalna, sprawiedliwa i pracowita to ona jest, i z pewnością daleko jej było do ofiary losu.
I tak, matka mogła ją posyłać czasem do krewnych, żeby Sophia mogła się wyszumieć. Z całą pewnością chętnie bawiłaby się z okolicznymi dzieciakami i rywalizowała z chłopcami. Była wesołą, energiczną osóbką, podczas gdy teraz daje jej się we znaki pracoholizm i świadomość niespokojnych czasów, przez co nie może sobie już pozwolić na taką beztroskę jak dawniej.
W szkole mogły też czasem rozmawiać i razem psocić, może parę razy złapały razem jakiś szlaban? Na meczach wiadomo - rywalizacja. A po szkole najpierw Sophia spędza 2 lata w Ameryce, a potem 3 na kursie - to wtedy kontakt mógł się rozluźnić, więc spotykały się rzadziej, a fabularnie zawsze może znowu zmierzać do odbudowania dawnych relacji, choć w życiu ich obu wiele się zmieniło. Czasem poopowiada o pracy i podpyta o postępy w quidditchu i o wolne bilety, jakby tak kiedyś udało jej się znaleźć wolny dzień, by pójść na mecz <3
I tak, matka mogła ją posyłać czasem do krewnych, żeby Sophia mogła się wyszumieć. Z całą pewnością chętnie bawiłaby się z okolicznymi dzieciakami i rywalizowała z chłopcami. Była wesołą, energiczną osóbką, podczas gdy teraz daje jej się we znaki pracoholizm i świadomość niespokojnych czasów, przez co nie może sobie już pozwolić na taką beztroskę jak dawniej.
W szkole mogły też czasem rozmawiać i razem psocić, może parę razy złapały razem jakiś szlaban? Na meczach wiadomo - rywalizacja. A po szkole najpierw Sophia spędza 2 lata w Ameryce, a potem 3 na kursie - to wtedy kontakt mógł się rozluźnić, więc spotykały się rzadziej, a fabularnie zawsze może znowu zmierzać do odbudowania dawnych relacji, choć w życiu ich obu wiele się zmieniło. Czasem poopowiada o pracy i podpyta o postępy w quidditchu i o wolne bilety, jakby tak kiedyś udało jej się znaleźć wolny dzień, by pójść na mecz <3
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Strona 1 z 2 • 1, 2
rudy lew
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania