Wydarzenia


Ekipa forum
Stumilowa chatka
AutorWiadomość
Stumilowa chatka [odnośnik]17.07.18 18:52
First topic message reminder :

Stumilowa chatka

Zbudowana z drewna obecnie gęsto porośniętego mchem wygląda jakby dosłownie wyrastała z ziemi, nie zaś została zbudowana przez człowieka. W odległych czasach zamieszkiwała ją lokalna wiedźma, której dekokty i odwary uleczyły niejednego śmiertelnie chorego. Przez lata, z matki na córkę przechodziła znajomość tajników eliksirów. Z czasem chatka stała się sławna na całą Irlandię. Obecnie wewnątrz nikt od lat już nie mieszka, ale w środku, dzięki magii, rosną egzotyczne rośliny, które nawet nie potrzebują specjalnej pielęgnacji.

Rzut kością k6 pozwala znaleźć w chatce:
1. Niestety nie udało znaleźć się nic, może następnym razem.
2. Znajdujesz czterolistną koniczynę wraz z niezwykle przerośniętym kwiatem.
3. Wśród licznych roślin udaje znaleźć ci się coś niespotykanego - fajkowe ziele.
4. Twój wzrok przyciągnął wyjątkowy kwiat, niebieska róża, która nigdy nie zwiędnie o niezwykle mocnym zapachu.
5. Gdy przechadzasz się po ogrodzie, na twoją głowę spada jabłko i to nie byle jakie, bo Jabłko Hesperyd.
6. Masz niezwykłe szczęście, twój wzrok wypatrzył kwiat paproci.

Lokacja zawiera kości
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stumilowa chatka - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stumilowa chatka [odnośnik]07.07.21 17:48
3.12

Gnał na miotle tak szybko, na ile starczyło mu sił. Wiatr tańczył w rozwianych włosach, a choć do płuc wdzierało się mroźne powietrze, to było mu ciepło. Do głowy uderzyła gorąca krew, serce waliło szybko, a w uszach przyjemnie szumiało. W tym szumie zatracał albo znajdował gdzieś siebie, a wszelkie zmartwienia odsuwały się gdzieś daleko.
Rzadki dzień wolny od pracy i patroli, dzień w którym z innymi obowiązkami uporał się pośpiesznie i o poranku, ostatni wolny dzień przed pełnią - pełnią, której dzisiaj jakoś się nie bał. Ostatnio, zwłaszcza pisząc listy i planując spotkania, podchodził do tarczy księżyca dużo spokojniej, tak jakby zawarł ze sobą jakąś niepisaną umowę.
Wylądował przed chatką, wzbijając wokół chmurę śniegu, i triumfalnie obejrzał się za siebie. Towarzysz wciąż był małym punktem na miotle. Za chwilę wypomni mu, że wygrał ten wyścig, choć przecież jako jedyny znał cel ich wyprawy. Logiczne, że brunet trzymał się z tyłu.
Miał kilkanaście sekund na ostatnie przygotowania. Zerknął kontrolnie na magiczny kompas, który wciąż pokazywał chatkę jako bezpieczną.
Na wszelki wypadek i tak wolał się upewnić.
-Homenum Revelio. Salvio Hexia. - mruknął, najpierw celując różdżką przed siebie, a później wytyczając poziomą linię pomiędzy sobą i oknami chatki. Zmarszczył lekko brwi, gdy Homenum Revelio nie wykazało absolutnie niczego. -Homenum Revelio. - powtórzył ze zdecydowaniem, a w drzewach zalśnił wreszcie błysk jakiejś sroki albo wiewiórki. Doskonale. Chatka była całkowicie pusta.
Obejrzał się przez ramię na świetlistego towarzysza, który wreszcie wylądował obok i posłał mu promienny uśmiech.
-Wygrałem, ale start był wyrównany. - obwieścił z teatralną nutką triumfu, ale w szarobłękitnych oczach lśniła szczera radość (i złoty poblask - słońca?). Dawno nie ścigał się dla czystej przyjemności z kimś, kto latał na miotle równie dobrze.
Przysunął się odrobinę bliżej.
-To tutaj, to miejsce, o którym ci pisałem. Podobno tak długo stało opustoszałe, że w środku wyrosły jakieś ciekawe rośliny... - wyjaśnił niższym głosem, przekonująco maskując, że na roślinach nie znał się wcale. Srebrnego pyłku tu pewnie nie będzie, ale może to jakaś rekompensata - pomyślał z pewnym żalem.
Na moment podchwycił kontakt wzrokowy, uśmiechnął się lekko, poprawił granatowy szalik, poczuł trochę jak szczeniak, a potem mocniej zacisnął palce na różdżce - zanim naszły go głupie myśli. Zostało w końcu coś do zrobienia.
-Możemy wchodzić, tylko jeszcze... Salvio Hexia. - odsunął się o kilka kroków i wytyczył kolejną linię. -Salvio Hexia. - i kolejną, zabezpieczając chatkę z trzech stron - tam, gdzie były okna. Lepiej niech nikt nie zauważy, że ktoś postanowił przeszukać środek.
-Gotowe! - błysnął zębami w uśmiechu, podbiegł do drzwi - tak jakby rozpierała go energia, a nie zmęczenie po kilku nieprzespanych nocach i długich patrolach - i szarmancko otworzył je przed swoim gościem.



ekwipunek: miotła, szata a w niej fałszoskop i magiczny kompas, czarodziejska kusza, świstoklik typu I (biały klawisz fortepianowy),  wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu

rzuty (pod spodem udane homenum i salvio)



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Stumilowa chatka - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]21.07.21 1:30
Leciał szybko, kurczowo trzymając się miotły - na tyle, na ile pozwalały mu obolałe nadgarstki. Zimą zdradliwa choroba dawała o sobie znać dotkliwiej niż w cieplejszym okresie roku. Ale to nic. Nawet ból nie był w stanie odebrać mu radości z wyścigu, radości, z długo planowanego spotkania. Lodowaty wiatr targał włosy i ubranie, próbując zniechęcić do lotu, jednak w odpowiedzi na to Rigel, jak na złość tylko bardziej zwiększał prędkość. Niestety, mimo wszystkich swoich starań został już daleko w tyle. Kiedy wylądował, próbując przy tym nie upaść twarzą w zaspę, zauważył, że jego towarzysz już zaczął zabezpieczać teren.
-Gratuluję. - uśmiechnął się ciepło i spojrzał na mężczyznę spod lekko przymkniętych powiek. Chłodny zimowy wiatr sprawił, że na bladej skórze pojawił się lekki rumieniec, dzięki któremu lord Black wyglądał zdrowiej niż zazwyczaj. - Ale nie spoczywaj na laurach, bo następnym razem to ja wygram. I zrobimy trasę z przeszkodami, gdzie trzeba będzie wykonać wiele uników... Przy okazji przypomnisz sobie, jak to jest, kiedy to w ciebie leci tłuczek, a nie ty nim w kogoś celujesz.
Zsunął z ramienia ciężką torbę, która przez cały czas trwania lotu nieprzyjemnie wbijała się w jego ramię, po czym poprawił swoją zimową czarną szatę - element żałobnej garderoby. Była bardzo prosta i prawie niczym nie różniła się od innych szat, noszonych przez przedstawicieli zwykłej klasy średniej. Prawie, gdyż oprócz porządnej wełny, z jakiej została wykonana, była również idealnie skrojona, przez co idealnie leżała, podkreślając wszystkie walory sylwetki swojego właściciela.
-No to rzućmy okiem, na twoje znalezisko. - powędrował wzrokiem w stronę chatki, lecz szybko ponownie skupił się Fenrirze, który podszedł stanowczo za blisko. - Jestem pewien, że to coś niesamowitego.
Odpędzając natarczywe myśli, cierpliwie czekał, aż blondyn ustawi wszystkie zabezpieczenia, a w tym czasie sprawdził, czy zapasy, jakie ostrożnie spakował przed podróżą do torby, przetrwały szaleńczy lot.
Dzięki bogom… wino całe i reszta chyba też nie poobijała się bardziej, niż powinna.
-Oh, byłbym zapomniał! - zanim wszedł do chaty, zbliżył się do mężczyzny i lekko podniósł się na palcach, żeby złożyć na jego ustach czuły pocałunek. - Nagroda dla zwycięzcy wyścigu.
Rigel czuł się jak kompletny dureń, dzieciak, który nie był w stanie opanować emocji. Jednak podobał mu się ten stan lekkości, od którego aż kręciło się w głowie. To tak bardzo różniło się od tego, co przeżywał przez te ostatnie dni, kiedy był sam, walcząc ze smutkiem i wszechogarniającą niemocą.
-Co tak stoisz, chodź! - Black pociągnął Fenrira za rękaw, ledwo przekroczywszy próg domu.
Wnętrze chaty zapierało dech w piersiach ilością roślin, rosnących sobie tu spokojnie, za nic mając panujący na zewnątrz mróz. Było tu trochę jak w szklarni - przyjemnie ciepło, trochę wilgotno oraz pachniało ziemią i zielenią.
-Cudowne... - wyszeptał, patrząc na to wszystko z szeroko otwartymi oczami, zupełnie jak dziecko, które rodzice zaprowadzili do sklepu ze słodyczami. Kompletnie zapomniał o tym, że miał w planach przygotowanie herbaty, aby mogli się ogrzać po podróży. Zamiast tego zaczął powoli przechadzać się, przyglądając się roślinom.

|Runa Zajęczego Skoku (moc +9), zielona herbata (50 gr.), skrzacie wino (1 butelka), jadalne kasztany (100 gr.), bakłażan (1 sztuka), suszone morele (100 gr.)


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]21.07.21 1:30
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stumilowa chatka - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]22.07.21 0:22
Oderwał wzrok od zabezpieczonej chatki i przeniósł roziskrzone spojrzenie na Rileya.
-Wspaniały pomysł! - od razu zareagował z entuzjazmem, bo chyba nie wyczuł, że konkurencja z unikami i przeszkodami zapewni przewagę jego zwinniejszemu przyjacielowi.
A był bardzo zwinny, miał okazję się o tym przekonać. Kilkukrotnie.
-No już mi nie wypominaj, pałkarz to przecież też defensywa. - przewrócił oczami z ewidentnym rozbawieniem. -Najlepszą obroną jest atak! Chroni się przyjaciół z drużyny, jeśli dobrze się... macha pałką. - zatrzymał wzrok na czarnych źrenicach Rileya odrobinę za długo i uśmiechnął się szeroko, bardzo z czegoś zadowolony. Za szczeniackim samopoczuciem szło chyba podobne poczucie humoru.
-Świetnie wyglądasz. - dodał, poważniejąc. Miał na myśli zdrowe rumieńce, chyba, bowiem prześlizgnął spojrzeniem po całej sylwetce bruneta. Niby ubrany był całkiem zwyczajnie, ale jakoś wszystko dobrze na nim leżało i podkreślało... co trzeba. Samemu zmartwił się trochę rano, przed lustrem. Pierwszy raz od dawna był w ogóle w stanie patrzeć w lustro, co samo w sobie było pewnym przełomem, ale wydawało mu się, że od października trochę schudł.
Nie, żeby normalnie go to obchodziło, ale dzisiaj chciał jakoś...
...no, przynajmniej w dopasowanej szacie wyglądał tak, jakby jadał normalnie. Zresztą, odkąd kupił kuszę, było o wiele lepiej.
Przybliżywszy się o kilka kroków, złapał pasek torby Rileya (ciężka) i oddał mu ją dopiero pod drzwiami chatki, żeby towarzysz mógł zajrzeć do środka.
Dobrze, że zawczasu rzucił Salvio Hexia - spokojny o kwestie dyskrecji, odwzajemnił pocałunek i chciwie wplótł palce w miękkie włosy Rileya. Przynajmniej jeden z nich zdołał się odsunąć zanim się rozpędzili.
-Mam poczekać z twoją nagrodą na kolejny wyścig? - wychrypiał z prowokującym uśmieszkiem, choć źrenice miał rozszerzone a nozdrza aż lekko mu drżały. -Leciałeś tutaj nad jakimś pożarem? - zmarszczył lekko brwi, uświadamiając sobie, że oprócz swojego ulubionego zapachu czuje na ubraniu jeszcze woń spalenizny. Albo pieczonego mięsa...? Dziwne, Riley chyba nie urządzałby sobie uczty w zimowym płaszczu.
-Wybacz, mam trochę przeczulony węch. - dodał szybko, z opóźnieniem uświadamiając sobie, że zabrzmiał co najmniej dziwnie. Nie chciał dziś myśleć o wadach likantropii ani martwić Rileya, więc na poczekaniu pomyślał o jakichkolwiek plusach, uśmiechnął się uspokajająco i zsunął z szyi szafirowy szalik. -Na przykład ten prezent... długo pachniał tobą. - wyjaśnił zniżonym głosem.
Nie zdążył jeszcze zdjąć płaszcza, bo Riley wciągnął go do środka. Chwilę spoglądał na twarz młodzieńca i aż zrobiło mu się ciepło na sercu.
-Rozgość się, ja nałożę jeszcze jakieś szybkie zabezpieczenie. - zaproponował, samemu rozglądając się nie po roślinach, a po wnętrzu. Potrójne Salvio Hexia zasłoniło prawie wszystkie okna - na tylnej ścianie chatki zostało jeszcze jedno, więc Michael pośpiesznie je zasłonił. Rozsądek podpowiadał mu Nigdziebądź, tak na wszelki wypadek, ale serce niecierpliwie rwało się do Rileya. Zrzucił niedbale płaszcz, zacisnął palce na różdżce i skupił się na białej magii wyciszającej. Zaczął obchodzić całe pomieszczenie, rozciągając wkoło barierę, która miała zapewnić im prywatność w rozmowie. Listy były cudowne, ale atrament nie przyjmował niektórych słów. Po kilkunastu minutach pośpiesznych obliczeń i koncentracji magicznej energii, nałożył wreszcie podstawową pułapkę Muffilato. Zdejmie ją, gdy stąd wyjdą - nie był na tyle niedobrze wychowany, by szarogęsić się w cudzych domach, nawet tych zupełnie opuszczonych.
Dopiero wtedy spojrzał uważniej na rośliny wkoło, choć spojrzenie samo lgnęło do Rileya.
-Uwa... - uniósł lekko brwi, widząc złoty błysk gdzieś na suficie. Wygląda na to, że jedno z drzew w ogrodzie wplotło swoje gałęzie aż tutaj?
-No proszę, złote jabłko dla złotego chłopca. - nie mógł pohamować śmiechu, gdy na głowę Rileya spadł śliczny owoc. Złapał jabłko, gdy to odbiło się od ramienia młodzieńca i wręczył mu zdobycz z szarmanckim uśmiechem.
-Prawie jak w tym mitycznym Edenie... - tyle, że oni nie potrzebowali żadnego węża z mugolskich mitów, by ignorować podszepty sumienia. Poczucie winy już dawno wyparowało, teraz liczyło się tylko to obezwładniające uczucie szczęścia, którego nie potrafił chyba nazwać.
Albo - doskonale wiedział, jak je nazwać, ale chyba prościej było o tym nie myśleć, na razie.
Na razie liczyło się tu i teraz.


nakładam muffilato do zakończenia wątku



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Stumilowa chatka - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]22.07.21 0:22
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stumilowa chatka - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]26.07.21 23:42
-Coś w tym jest, więc pewnie masz rację.- parsknął śmiechem, po czym kontynuował jak gdyby nigdy nic, nie odrywając spojrzenia od jasnych tęczówek mężczyzny. - W końcu kimże jestem, żeby sprzeczać się z opinią prawdziwego eksperta w tej dziedzinie?
Dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo dwuznacznie zabrzmiała jego wypowiedź, lecz nawet nie zamierzał się tego wstydzić ani się hamować. Jemu również udzielał się humor niezbyt wysokich lotów, pasujący bardziej do nastolatka, któremu szaleją hormony, niż szlachetnego lorda Blacka i prawdopodobnie przyszłego Niewymownego. Na szczęście nie musiał się przejmować tym wszystkim. Dziś znowu był tylko prostym czarodziejem Rileyem, szarym pracownikiem Ministerstwa Magii, oszalałym z radości ze spotkania po wielodniowej rozłące, która wydawała się wiecznością.
Listy były w stanie zwalczyć tymczasowo uczucie bolesnej tęsknoty, dlatego za każdym razem wyczekiwał sygnału w kolorze złota, że sowa już jest w drodze. Ale tego było za mało. Stanowczo za mało.
-Dziękuję. - powiedział i odruchowo poprawił szatę, a rumieniec na jego twarzy zrobił się intensywniejszy. Chciał dziś dobrze wyglądać - jak i za każdym razem, kiedy mieli się spotkać, i tym samym podkreślić jak bardzo mu zależy. Tego dnia było trudniej, w końcu musiał się szykować sam, bez pomocy skrzatów domowych, ale i tak młody czarodziej był zadowolony z efektów.
To ciekawe, ponieważ Rigel zawsze wychodził z założenia, że należy dobrze się ubierać wyłącznie dla poprawy własnego samopoczucia. Jednak odkąd z jego życia po kolei zaczęły znikać ważne dla niego osoby, a feerię barw musiał wymienić na bezpieczną żałobną czerń, nie miał już siły, aby się specjalnie stroić. W końcu nie dało się załatać pustki w sercu nawet najmodniejszą z szat.
-Ty również. Jak, z resztą, zawsze. - odpowiedział, uśmiechając się pogodnie i dotknął jego gładkiego policzka zimną dłonią - w chaosie porannych przygotowań zapomniał zabrać rękawiczek.
Był wdzięczny, że Fenrir wziął od niego torbę, gdyż to pozwoliło przynajmniej na chwilę odpocząć zmęczonym stawom. Sam raczej nigdy by nie poprosił o taką pomoc. Nie chciał przecież niepotrzebnie obarczać blondyna swoimi problemami i też psuć wesołej, lekkiej atmosfery, której tak mocno pragnęli oboje.
-A chciałbyś czekać aż tyle czasu? - powiedział szeptem, odpowiadając podobnym prowokacyjnym uśmiechem na jego uśmiech. Prawdopodobnie nie miałby nic przeciwko temu, aby spędzić tu nieskończoność, po prostu całując się na progu domu, ale wrodzona ciekawość i chęć zobaczenia tych niesamowitych roślin, o których mówił mężczyzna, wygrała z tą opcją spędzania czasu.
Przecież to akurat zdążą jeszcze dziś zrobić, tylko w cieplejszym, osłoniętym od wiatru i śniegu miejscu. I może jeszcze wiele innych rzeczy.
Chociaż pytanie Fenrira o pożar odrobinę zakłóciło słodką wizję, którą Black już widział oczami duszy. Szybko spuścił wzrok, przyglądając się sękowi na starych deskach. Nie sądził, że zapach dymu zdoła się utrzymać, w końcu starał się jak mógł, żeby pozbyć się go ze swoich ubrań i siebie.
-Nie… ale to długa historia… - na myśl o odrażających zwłokach, które wczoraj znalazł, przeszedł go zimny dreszcz. - Nie martw się, nic się nie stało. Opowiem wszystko, jak już siądziemy.
Bliskość mężczyzny sprawiała, że wszystkie najgorsze wspomnienia stawały się mniej wyraźne, blakły, żeby w końcu rozpłynąć się w nicości.
-Nie sądziłem… że będziesz go cały czas nosić. - spojrzał z pewnym wzruszeniem na szalik. - Jak już zrobi się ciepło, to będę musiał znaleźć dla niego alternatywę… Co powiesz na fular w ciekawym kolorze?
Pogoda zaczynała dawać się we znaki, dlatego należało się jak najszybciej schronić.
-Jeszcze rozpalić ogień… - powiedział zamyślony, bo jego wzrok już był zajęty badaniem roślin. To niesamowite, że w tym samym czasie mogły kwitnąć i wiosenne lilaki, jak również hibiskusy, których kwiaty dało się spotkać wczesną jesienią. Od tych wszystkich zapachów aż kręciło się w głowie, dlatego Rigel nie zauważył, że jedna z roślin spróbuje go “zaatakować”.
-Au! - jęknął i potarł dłonią obolałą głowę. - Co..?
Wtedy jego wzrok spoczął na błyszczącym złotym owocu.
-Oh. Dziękuję... Jest śliczne. - z namaszczeniem wziął w dłonie złote jabłko. - Albo jak w ogrodzie Hesperyd, albo Avalonie... na Eden chyba mamy stanowczo za dużo ubrań na sobie.
Wyszczerzył zęby w szerokim, odrobinę figlarnym uśmiechu.
Pewnie na jakimś etapie i do tego dojdziemy.
Jego uwaga została pochłonięta przez znalezisko. Złote jabłko było zawsze czymś wyjątkowym. Czy mogło, leczyć i dawać nieśmiertelność, jak mówi się w legendach? Czy za jeden kęs spadnie na śmiałka gniew bogów?
Kiedy tak myślał o tym, jego ciało wyraźnie dało znać, że chyba chciałoby w końcu dostać posiłek.
Oh.
-A tak pozostając w temacie głodu - chcesz coś zjeść i napić się czegoś ciepłego? - powiedział, kładąc torbę na podłogę i pakując do niej jabłko, żeby nie zgubić. - Mam suszone owoce, wino, herbatę, kasztany - je możemy upiec, jak rozpalimy ogień. A, no i mam jeszcze to.
Po tych słowach tryumfalnie uniósł w wyciągniętej ręce wydobyty z głębi torby bakłażan.
-To też możemy upiec.
Wtedy jego wzrok wychwycił jedną rzecz.
-Potrzymaj tylko to, proszę. - powiedział szybko do Fenrira, wciskając mu w dłonie fioletowe warzywo o specyficznym kształcie. - I się nie ruszaj.
Tuż koło jego blondyna zauważył czterolistną koniczynę, z nienaturalnej wielkości kwiatem. Chyba tylko wielkie szczęście sprawiło, że nie została przygnieciona przez ciężką podeszwę jego buta. Była dziwaczna.
Perfekcyjna.
Rigel zerwał ją bardzo ostrożnie, aby na wszelki wypadek nie uszkodzić jej korzeni.
-Mam coś dla ciebie, szczęściarzu. Niech cię chroni od wszystkiego, co złe. - roześmiał się, a następnie włożył mu w kieszeń spodni nietypową roślinę. - Magia tego miejsca jest fascynująca! Nigdy nie widziałem roślin tak nietypowych dla swojego gatunku rozmiarach.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]27.07.21 13:30
-Jesteś… - już chciał odwzajemnić się żartem, ale żaden nie przyszedł mu w porę do głowy. Kim jesteś? - przemknęło mu za to przez myśl, a odpowiedź wcisnęła się na usta zanim zdążył ją w ogóle przemyśleć. -…dla mnie ważny. - złoto zaiskrzyło w źrenicach, głos zniżył się mimowolnie, a żartobliwy humor chyba na chwilę prysł. Zamrugał i uśmiechnął się trochę przepraszająco, wszak takich deklaracji nie składa się na trzeźwo - albo nie składało, dawno temu, przed ugryzieniem. Dzisiaj czuł się pijany szczęściem, a odkąd Riley dotknął na plaży jego blizn, przeżywał wszystko intensywniej niż kiedykolwiek wcześniej. Może miało to coś wspólnego ze szczerą radością płonącą w ciemnych oczach Rileya, a może z tym, że przy nim nie musiał się czuć poważnym aurorem, tylko…
…po prostu sobą. Kimkolwiek teraz był, w tej bańce, w której wojna nie istniała. W oczach kogoś, dla kogo wyglądał świetnie - co zazwyczaj mijało się z prawdą, choć dzisiaj (i na każde z ich spotkań) ubrał się i ogolił o wiele staranniej niż zwykle. Uśmiechnął się tylko, trochę speszony zarówno słowami towarzysza, jak i swoim wcześniejszym wyznaniem.
Zakłopotanie ustąpiło natychmiast w odpowiedzi na wyzwanie. Prowokację.
Zawsze lubił wyzwania. (Lubili, obydwaj).
Dlatego, zamiast odpowiedzieć, dał się wciągnąć Rileyowi do wnętrza chaty, zatrzasnął nogą drzwi i przyciągnął do siebie bruneta.
Szybki, chciwy pocałunek, bardziej zaborczy i o wiele bardziej bezwstydny niż wcześniejsza czułość. Roziskrzone oczy, równie prowokacyjny uśmiech - posłany brunetowi gdy odsuwał się od niego, zanim sprawy zabrnęły za daleko. Mieli w końcu zwiedzać, ale on uwielbiał prowokować.
-Jasne, że bym nie czekał. - wychrypiał, puszczając jego przedramię. Puściłby mu perskie oko, ale był spostrzegawczy i zauważył, że coś jest nie tak. Nie, żeby pocałunki były nie tak, one co spotkanie zdawały się smakować jeszcze lepiej, ale reakcja na wypomnienie zapachu…
-Zawsze się martwię. - wyrwało mu się, trwała przecież wojna, do cholery. A martwy Riley niepostrzeżenie stał się częścią jego bogina.
Merlinie, jak bardzo by chciał po prostu widywać go częściej, nie myśleć o cholernym Londynie i wyczekiwać złota lub zieleni z nieco mniejszym niepokojem.
Pokiwał głową ze względnym zrozumieniem, nie drążąc.
-To mój jedyny szalik, pamiętasz? - roześmiał się, znów próbując obrócić sytuację w żart. Bo nosił go przecież nie dla ciepła, był dużym chłopcem. Nosił go dla zapachu, niosącego poczucie komfortu i uspokojenia. -Co to jest fular? - zmarszczył leciutko brwi, osoby o jego pochodzeniu nie słyszały nigdy o takich wynalazkach… A nawet jeśli widział kiedyś podobną apaszkę w Ministerstwie, to z pewnością nie znał jej nazwy.
Posłusznie machnął różdżką i rozpalił w kominku ogień, czekając aż ciepła woń zmiesza się z faerią zapachów roślin i oszałamiającą obecnością Riley’a. Żałował, że nie zna się na transmutacji na tyle, by zamaskować dym, ale słońce zniżało się już ku zachodowi, a ognisko w chacie nie było na tyle duże aby przykuć z daleka czyjąkolwiek uwagę.
-Nagość dostrzega się ponoć dopiero po zjedzeniu zakazanego owocu… - wyszczerzył zęby w wilczym uśmiechu, znacząco patrząc na jabłko w dłoniach Rileya.
Albo gdzieś niżej.
-Zdobyłeś kasztany i… - na widok bakłażana uśmiechnął się z rozbawieniem, chyba błądząc myślami gdzieś indziej. -…ten rarytas? - skąd on to miał? Mike nigdzie nie widział bakłażanów od początku wojny. Zatrzymał się w pół kroku, ostrożnie. Jeśli się nad tym zastanowić, to przeważnie robił wszystko, o co Riley go prosił, co było dość zastanawiające.
Ale na tyle naturalne, że nigdy się nad tym nie zastanawiał.
Przełożył bakłażana do lewej ręki, a prawą delikatnie musnął przegub Riley’a, jakby chciał zatrzymać go w pół ruchu.
-Jest piękna… - uśmiechnął się, kwiat tej koniczyny naprawdę był bardzo ładny. I pachniał. -…ale może to ty potrzebujesz ochrony, hm? - ja umiem się obronić i nie mieszkam w Londynie.
Utkwił w Riley’u badawcze spojrzenie i usiadł po turecku przed kominkiem.
-To naucz mnie, jak piec te kasztany, ekspercie. - zaproponował. W końcu lepiej nie rozmawiać na głodzie.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Stumilowa chatka - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]27.07.21 15:48
“Ważny”.
Na moment go zatkało, a serce jakby pominęło jedno uderzenie. Ważnym. Słowo było słodkie i ciepłe, rozgrzewające ciało lepiej niż wszystkie alkohole świata, kąpiel, czy samo słońce. Rigel nigdy nie czuł, że był dla kogoś ważny. Pewnie, jego przyjaciółki, siostra czy matka mówiły mu to, ale nikt nigdy nie mówił tego w taki sposób. Ani nie patrzył na niego tak. Radość i lekkość przepełniały Blacka tak bardzo, że, prawdopodobnie, gdyby chciał, mógłby polecieć aż do samego słońca i nie upaść jak Ikar, mógłby przenosić góry, tworzyć nowe światy. Wszystko było możliwe.
Oprócz odpowiedzenia na to wyznanie czymś bardziej złożonym niż dotyk dłonią chłodnego policzka. Niestety, żadne ze znanych mu słów nie były w stanie wyrazić tego, co właśnie przeżywał.
Chrzanić słowa.
I po prostu dał się porwać emocjom i językowi ciała. Każdy ruch, dotyk, każdy gorący oddech, parzący skórę teraz potrafiły wyrazić wszystko niebo lepiej niż nawet najpiękniej złożone zdania. Pocałunek zmienił się w dialog, który musieli przerwać przynajmniej na chwilę. Do tej "rozmowy" na pewno jeszcze wrócą.
-To szybko osiwiejesz przez te zmartwienia. - spróbował zażartować i przeczesał jego włosy palcami, układając krótkie kosmyki jasnych włosów, które sam chwilę temu potargał, pochłonięty palącą bliskością.
Dlaczego wszystko było takie skomplikowane i niesprawiedliwe? Dlaczego nie mogli każdego dnia spędzać w taki sposób, tylko ratować się listami i kawałkami garderoby, przesiąkniętymi ich zapachami? Dlatego nie skomentował wypowiedzi o szalikach. Nie wiedział, czy Fenrir również kładł się twarzą na gryzącej wełnie - w chwilach, kiedy cały świat dawał w kość.
-Co? Jak to nie wiesz, czym jest fular? - Rigel wytrzeszczył oczy i ciężko westchnął. - Oh, Fenrirze, ileż to rzeczy muszę cię jeszcze nauczyć. Fular to rodzaj jedwabnej tkaniny ze Wschodu, ale obecnie mówi się też na swojego rodzaju... apaszkę, noszoną pod szyją. Bardzo wygodny. Lepszy niż żabot, chociaż wielu nadal uważa, że jak coś nie ma falbanek, to jest do kitu.
Zmarszczył brwi.
-Naprawdę tego nie rozumiem. Przecież nie można wszystkiego łączyć z falbanami. Chyba że ktoś ma potrzebę przebierania się za tort z kremem.
Urwał swoją wyjątkowo wzburzona wypowiedź, gdyż jego wzrok przyciągnął słonecznik o płatkach w kolorze błękitu. Ile tu jeszcze było możliwych roślin do odkrycia! Ile by Rigel dał za możliwość lepszego ich przebadania, sprawdzenia, czy mają jakieś osobliwe magiczne właściwości. Szkoda, że Departament Tajemnic prowadzi badania tylko nad roślinami, gotowymi zabijać ludzi na wszelkie możliwe przerażające sposoby, zamiast sprawdzać, czy na przykład złotej jabłko, które spadło mu na głowę, było w stanie wyleczyć wszelkie choroby i dać życie wieczne.
Ta myśl sprawiła, że w oczach młodego czarodzieja pojawiła się dziwna iskra.
Może to jest klucz do stworzenia lekarstwa?
-Myślę, że nie musimy już gryźć żadnych jabłek… w końcu ta część jest już za nami. - powiedział ściszonym głosem, pozwalając swoim ustom ułożyć się w delikatny uśmieszek.
W metaforycznym sensie.
-Ty potrzebujesz jej bardziej. - powiedział z pewnym naciskiem, spoglądając na kwiat. Strach przed brygadzistami, brak pieniędzy, terroryści. Tak, Fenrir potrzebował ochrony bardziej niż Black, który prawie w ogóle nie wychodził z miasta. Jego jedynym problemem była tylko możliwość tego, że kiedyś zostanie zabrany na misję, z której nie wróci. Jak Alphard. Ale to był tylko ułamek procenta, a statystyka była bardziej bezlitosna dla blondyna.
Zgarnął torbę z całą jej zawartością i również usiadł naprzeciwko ognia, wcześniej zrzucając z siebie ciepłą wełnianą szatę, zostając tylko w cienkim swetrze i spodniach na szelkach.Powoli zaczął wydobywać wszystkie smakołyki po kolei, rozkładając je, jak na obrusie, na kawałku żółtego atłasu, którą zabrał z kosza ścinków ze swojej pracowni.
Wydostał również nieduże gliniane naczynie z pokrywką, a do niego dwie małe czarki oraz znany już miedziany tygiel. Torba Rigela, mimo że nie była zaczarowana, potrafiła zmieścić w sobie chore ilości przedmiotów.
-To teraz tak. - wyciągną z rąk Fenrira bakłażan, kładąc go obok innych przysmaków, po czym podał mężczyźnie zawiniątko z kasztanami oraz mały nożyk, jaki używa się do ścinania roślin. - Bierzesz po kolei każdy z nich i nacinasz skorupkę z tej bardziej płaskiej strony. Lepiej zrobić nacięcie w kształcie krzyżyka. Chodzi o to, żeby podczas pieczenia kasztany nie “wybuchły”, no i łatwiej się je też obiera.
Ten trik był też używany do pracy z niektórymi roślinami, używanymi w eliksirach - czasem krytycznym krokiem było oddzielenie łupiny i miąższu danego nasiona we właściwy sposób, żeby nie popsuć wywaru.
-A później wrzucasz do ogniska na jakieś… nie wiem nawet. Pewnie zależy od ognia. Po prostu obserwuj kasztany, tak chyba będzie najbezpieczniej. Jak łupina popęka, to będą gotowe. - w tym czasie ruchem różdżki napełnił tygiel wodą i ustawił na ogniu, żeby się zagotowała. - Pamiętasz, obiecałem ci, że pokażę, jak się robi herbatę we właściwy sposób. Udało mi się zdobyć “Smoczą studnię” i nam ją zaparzę. Tylko powąchaj, jak cudownie pachnie! A jak się ogrzeje fusy, to zapach będzie jeszcze lepszy.
Podał mu otwartą malutką puszkę z zieloną herbatą, chociaż prawdopodobnie mężczyzna i z tej odległości mógł wyczuć jej aromat.
-Pytałeś o pożar. - zaczął powoli, wpatrując się w tańczące w kominku płomienie. - Wczoraj znalazłem zwłoki osoby… chyba umarła z głodu. Nie wiem. Nie mogę o tym mówić, bo… rozumiesz, praca.
Potarł dłonią kark.
-Nie wiedziałem, co z tym zrobić. Przecież nie mogłem jej tak zostawić na pastwę wron… Tak że spaliłem ciało razem z całym domem. W niektórych kulturach palono zmarłego razem z jego dobytkiem, żeby zmarły trafił do krain przodków i miał ze sobą wszystko, czego mogłby potrzebować w nowym życiu.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]27.07.21 16:00
Choć nie wymienili żadnych słów, to chyba zrozumiał odpowiedź - a przez myśl przemknęło mu, że nikt nigdy go tak nie całował.
I nie chodziło już tylko o fizyczność, a o coś więcej.
Chwilę łapał oddech, spoglądając na Rileya maślanym wzrokiem. Nawet nie wiedział, jak szeroko się uśmiecha.
Może szczęście też miało swój zapach, odwrotny od strachu?
Żart był kiepski, ale roześmiał się i tak, choć bez przekonania.
-Nie przyglądaj się, obawiam się, że już zaczynam siwieć. - również odpłacił się dowcipem, nie do końca przemyślanym. Myślał w końcu tylko o tym, by Riley nie cofał dłoni i kontynuował delikatną, acz zadziwiająco przyjemną pieszczotę. Znów poczuł w sercu ukłucie winy - powinien powiedzieć mu nie tylko o swoim drugim imieniu (drgnął lekko na dźwięk tego równorzędnego - Fenrir brzmiało w ustach przyjaciela pięknie i miękko, ale mógłby, c h c i a ł b y usłyszeć też inne dwie sylaby), ale i o wielu innych sprawach.
Tyle, że przecież nie chciał go martwić.
Albo konfrontować z tym samego siebie.
Egoizm łatwo czasem pomylić ze zmartwieniem.
Na szczęście, krótki monolog o modzie szybko ukrócił te posępne myśli. Riley był absolutnie uroczy, gdy się tak nakręcał, a Mike ledwo pohamował uśmiech rozbawienia.
-Normalnie, nie nosiłem nigdy… fularów. Ale już wiem i mógłbym spróbować, gdybyś dobrał mi kolor i gdyby któregokolwiek z nas było stać na jedwab. - roześmiał się, jedwab, dobry dowcip. Chcąc jakoś ułagodzić Rileya, wolał nie przyznawać, że nie do końca wie, czym jest żabot. To słowo akurat kiedyś słyszał, ale jakoś nie potrafił go dopasować do konkretnej formy. Na szczęście Riley zdefiniował je za niego, choć tortu z kremem na czyjejś szyi nadal nie umiał sobie wyobrazić.
Odwzajemnił znaczący uśmiech, myląc iskry w oczach bruneta z pożądaniem i sądząc, że doskonale wie, co ten ma na myśli.
Spoważniał dopiero, gdy Riley uparł się tak na tą koniczynę.
-Ja… - wyglądał, jakby miał zaprotestować, ale podobno przyjmować prezenty też trzeba umieć. Nie pamiętał, gdzie usłyszał tą mądrość (wygodnie wyparł, że na magipsychoterapii), ale postanowił spróbować. -…dziękuję. Jest piękna i wspaniale pachnie. Wytłumaczysz mi, jak ją zasuszyć? Będąc zupełnym amatorem? - właściwie, chciał podarować koniczynę Riley’owi nie tylko w trosce o jego bezpieczeństwo, ale też sądząc, że ten zadbałby o nią lepiej. Sam nigdy nie przechowywał ani nie suszył żadnych roślin i choć w teorii miał przyjaciela, który potrafiłby zrobić to za niego, to przezornie postanowił trzymać pewne zapachy z dala od nosa innego wilkołaka.
-Będę bezpieczny, obiecuję. - dodał szeptem, bo choć usiłowali milczeć o pewnych kwestiach, to wojna zakradała się pomiędzy nich niczym złowrogi cień, a pewne słowa powinny paść na głos. Nie chciał obiecać, że nie będzie się pakował w nic niebezpiecznego, ale… po raz pierwszy od dawna miał solidną motywację, by wyjść z wszelkich tarapatów cało.
Ogień zaczął przyjemnie rozgrzewać całe pomieszczenie. Mike zrzucił szatę i zdjął przez głowę czerwony sweter, pozostając w białej koszuli. Wyprasował ją specjalnie na spotkanie. Odkąd Biuro Aurorów przeniosło się w teren, jakoś stracił motywację do robienia tego codziennie.
Z lekkim uśmiechem obserwował, jak Riley wyciąga ze swojej torby całą kuchnię i spiżarnię. Już chyba rozumiał, czemu była taka ciężka - choć kwestia, jak młodzieniec to wszystko tam zmieścił, pozostawała enigmą. Słuchając instrukcji pieczenia kasztanów, przymknął lekko oczy, wciągając zapach herbaty nosem. Chciał dobrze go zapamiętać, jak wszystko, co wiązało się z towarzystwem Riley’a.
-Faktycznie cudownie. - szepnął, choć nie miał na myśli tylko zapachu herbaty.
A potem gwałtownie otworzył oczy, na dźwięk słowa „zwłoki.” Od razu spróbował podchwycić wzrok Riley’a, ale ten patrzył w płomienie.
Zamiast sięgnąć po kasztana, ostrożnie położył dłoń na barku bruneta, obejmując go przy tym własnym ramieniem. Przytulił go lekko, choć nie naciskał na bliskość.
-Przykro mi. - widział w życiu zbyt wiele trupów, ale fakt, że Riley zobaczył coś takiego, budził jego instynktowny opór. A gardło zacisnęło się lekko, gdy zrozumiał już, czym był ledwo wyczuwalny, słodkawy zapach. -To… szlachetne, że jej tak nie zostawiłeś. Sam zwykle używam Orcumiano, ale pożar jest jakiś… dostojniejszy. - spróbował go pocieszyć, trochę nieudolnie. -To było tutaj, w Irlandii? - zepchnął na dno świadomości myśl o tym, że w Irlandii ludzie też najwyraźniej umierają z głodu i ze to ważna informacja. Nie chciał z niego nic wyciągać, chciał chwilę przy nim pobyć. Przy młodzieńcu, który nie reagował wrogością na widok mugoli, który tak przejmował się losem ciał nieznanych osób, który częstował nieznajomych Ognistą, wybaczał z zaskakującą łatwością i chyba widział w ludziach samo dobro.
Przy nim, Mike też je widział. I nie chciał przestawać ani powracać z ich małego azylu do świata na zewnątrz, przesyconego złem. Świata, w którym sam - dzień po dniu - musiał wyrzekać się dobra.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Stumilowa chatka - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]27.12.21 23:37
-Myślę, że i z siwymi włosami będzie ci do twarzy. - wymruczał z lekkim uśmiechem na ustach. Rigel nadal nie mógł uwierzyć, że ktoś taki się nim zainteresował. Wysoki, dobrze zbudowany mimo osłabienia przez likantropię, o pięknych rysach, których pozazdrościliby bohaterowie romansów, które młody lord wypożyczał w tajemnicy przed wszystkimi u Primrose.
Myśl o tym, jak wyglądałby ubrany nieco inaczej, bardziej elegancko, dodatkowo rozpalała wyobraźnię.
-Coś pomyślę, nie przejmuj się. Jak to się mówi - będzie Pan zadowolony! - w taki sposób spróbował skończyć temat fularów, który z jednej strony był wyjątkowo ekscytujący, lecz z drugiej - niebezpiecznie zahaczał o niewygodne tematy. Black zaczął również gorączkowo myśleć, czy ma może w szafie jakiś w odpowiednim kolorze… i nie z jedwabiu. Chyba że podaruje jedwabny i wymyśli jakąś historię z tym związaną?
Tak mały kawałek tego materiału nie jest wyjątkowo drogi… a może jest?
Ile to jest drogo dla takich zwykłych ludzi?
Czarodziej od jakiegoś czasu starał się obserwować, jak żyją biedniejsi obywatele i nawet chyba powoli zaczynał rozumieć, jak postrzegają kwestie finansowe. Nie było to łatwe, ponieważ w szlachetnym towarzystwie rozmowy o pieniądzach nadal były swojego rodzaju tabu. Dlatego wychowany w tym środowisku lord Black, miał trudności z podejmowaniem tego tematu nawet z osobami z innej klasy społecznej i o innym statusie majątkowym.
Kiedy tak pozwolił na chwilę porwać się rozważaniom na temat stworzenia lekarstwa na swoją przypadłość, zauważył w pewnym momencie, że blondyn również odwzajemniła jego uśmiech. Było tam jednak coś jeszcze... Coś, co Rigel rozpoznał dopiero po chwili, po czym poczuł, że się czerwieni. Nie zrozumiał do końca, dlaczego Fenrir ponownie patrzy na niego w taki sposób…
Czyżby był aż tak spragniony bliskości?
Będą przecież mieli na nią całą noc.
-Metod, aby zachować roślinę, jest wiele. Wszystko zależy od tego, do czego ma zostać użyta. - ożywił się, gdyż bardzo się ucieszył, że kochanek zgodził się przyjąć prezent. - Można ją zasuszyć odpowiednim zaklęciem, niestety ma to wiele wad i bez znajomości zielarstwa może być dosyć skomplikowane. Dlatego, moim zdaniem, spróbuj suszyć ją klasycznie - powieś w ciepłym, suchym i przewiewnym miejscu do góry nogami. Będziesz mógł ją nawet trzymać w wazonie, bo zachowa swój kształt.
I myśleć o mnie. - dodał w myślach.
-Jest jeszcze jeden ciekawy sposób. Niestety zupełnie pozbawi rośliny zapachu, ale nada jej trwałości. Trzeba uwarzyć odpowiedni eliksir, zawierający cząsteczki metalu, zanurzyć w nim wybrany element koniczyny, po czym należy przepuścić przez to wszystko ładunek elektryczny. To sprawi, że roślina pokryje się warstwą metalu. Można później robić z nich najróżniejsze ozdoby.
Irma Black miała prześliczną kolekcję “roślinnych” broszek, wykonaną właśnie tą metodą. A każdą z tych roślin, zebranych przez nią własnoręcznie, wiązała się konkretna historia, którymi to lubiła się dzielić ze swoim synem, kiedy ten był jeszcze małym chłopcem.
-Trzymam za słowo. - rzucił z uśmiechem, chociaż gdzieś w głębi czarnych oczu, dało się dostrzec cień strachu, o którym Rigel nawet nie zdawał sobie sprawy.
Kiedy tak rozsiedli się przy ogniu, młody lord miał wrażenie, jakby ta mała chatka stała się ich domem. Bezpieczną przestrzenią, z dala od wszelkiego zła, gdzie zawsze jest ciepło i pachnie pyszną herbatą. Chyba po raz pierwszy przeszło przez myśl, byłoby cudownie, gdyby kiedyś marzenie to się urzeczywistniło. Szybko jednak odpędził tę wizję, gdyż wydawała się ona zbyt, a wręcz boleśnie, nierealna. Dodatkowo Rigel nie miał pojęcia, czy Fenrir również chciałby stworzyć podobną przestrzeń, a nie chciał wyjść w jego oczach na nieuprzejmego i namolnego dzieciaka.
Myśli o domu jednak sprawiły, że przypominał mu się inny dom - porzucony, z wybitymi okiennicami i odrapanymi ścianami. Dom, który stał się mogiłą tragicznie zmarłej osoby. Black odruchowo przysunął się do Fenrira, szukając w nim oparcia, drżąc lekko od fantomowego zimna. Dopiero kiedy opowiedział tę historię na głos, zdał sobie sprawę, jak blisko śmiertelnego niebezpieczeństwa sam się znalazł. Przecież wystarczył jeden fałszywy ruch, chwila nieuwagi i również mógł skończyć tak samo, jak tamta nieszczęśniczka - oszalały z nieskończonego głodu, którego nie byłby w stanie nasycić. Niszczący i pochłaniający wszystko na swojej drodze.
Nikt nie powinien dokonywać swojego żywota w tak okrutny sposób.
-Dziękuję.
Bliskość drugiego mężczyzny, ciepło ciała, jakie dało się wyczuć przez cienki materiał koszuli, pomagała się uspokoić - w jego ramionach i otulony jego zapachem Black poczuł się bezpieczniej.
-Tak, w Irlandii… - odpowiedział cicho. Chwile bił się z myślami, ważąc wszystkie “za” i “przeciw”, aż w końcu powoli dodał. - Proszę, pod żadnym pozorem nie dotykaj gęstej trawy o lekkim niebieskim lub fioletowym odcieniu, jeśli takowa zobaczysz. I nie podchodź do niej.
Nie mógł powiedzieć więcej przez wzgląd na zasady, jakimi rządził się Departament Tajemnic, ale teraz, kiedy ostrzegł kochanka, może i w taki nieudolny sposób, czuł się odrobinę spokojniejszy.
-W sumie, to dość ciekawe zastosowanie bojowego zaklęcia. - zauważył po chwili. Jego umysł wyraźnie nie chciał już więcej myśleć o tamtych zwłokach i krwiożerczych roślinach, uciekając w tematy bezpieczniejsze i ciekawsze. - Znasz jeszcze inne… triki tego typu? Może niekoniecznie związane z... chowaniem zmarłych?

|idziemy do szafki


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]13.01.22 23:45
-Bo w blondzie siwiznę trudniej dostrzec. - odparował, ale na policzki wkradł się speszony rumieniec, a na usta zadowolony uśmiech. Rigel nie wiedział, ile kompleksów obudziło się w Michaelu wraz z wlikołaczym instynktem. Albo już się tego domyślił (nie było to zresztą trudne) - po łzach, które popłynęły w grobowcu, niepokoju, który nawet w głosie Fenrira pobrzmiewał na plaży i po tym, jak blondyn wstrzymał oddech, gdy Black po raz pierwszy (na trzeźwo) całował jego blizny.
Temat jedwabi zbył z nieśmiałym uśmiechem, zdając sobie sprawę, że przez dłuższy czas o siebie nie dbał. Najpierw po ugryzieniu, gdy nie chciało mu się nawet wstać z łóżka, a co dopiero ogolić. Tamte uczucia powróciły po aresztowaniu Justine, a gdy Riley zobaczył Michaela po raz pierwszy, blondyn był nieuczesany, zarośnięty i ubrany w stary płaszcz. Może to dobrze, że tego nie pamiętał.
Od przypadkowego spotkania w Loughcrew starał się na tyle, na ile mógł, przed ich wspólnymi, umówionymi schadzkami. Ubierał najlepsze i niestyrane jeszcze ubrania, pastował buty, golił się starannie - ale i tak swoim zdaniem nie przypominał dawnego, eleganckiego aurora o pełnych policzkach i roześmianych oczach. Chciałby wierzyć, że pełna spiżarnia i dobrane przez Riley'a ubranie by trochę pomogły, ale wiedział przecież, że tamten młody idealista nigdy nie wróci. To nie jedzenie i strój były problemem, to życie w rytmie księżyca, rozorany bark i comiesięczne osłabienie.
A mimo to, Riley się nim zainteresował. On, o wiele młodszy i nieskrępowanie elegancki, o wyważonych gestach i książęcej urodzie. Michael i Fenrir lubili na niego patrzeć - najpierw bez skrępowania na plaży, potem spod rzęs, od niedawna coraz śmielej. Na prosty nos, oczy ciemne jak węgle, loki, które pragnął odgarnąć mu z czoła i usta, na które nie mógł już spoglądać bez myślenia o pocałunkach. Z biegiem czasu orientował się, że mimowolnie spoglądał tak wcześniej na mężczyzn - ale wtedy bał się przyznać, że są przystojni, żaden nie był zresztą tak piękny jak Riley.
Lubił brzmienie jego głosu, lubił słuchać, jak mówi. Nawet o roślinach, choć zupełnie nie znał się na zielarstwie. Czy tak czuła się Justine, gdy słuchała wywodów Vincenta...?
-Zawsze wszystkie rośliny doniczkowe mi usychały... - zwierzył się z rozbawieniem, przy trybie życia aurora (lub wilkołaka z depresją) nie było to niespodziewane. -...więc chyba dam radę tą zasuszyć.
Objął mocno chłopaka, wplótł dłoń w krucze włosy, zapatrzył się w płomienie. Miło byłoby tak kończyć każdy dzień, nie tylko dzisiejszy - szybko odpędził jednak tą myśl, na razie nierealną.
(Czy naprawdę pomyślał: na razie?)
-Nie podejdę do takiej trawy. - obiecał, choć bez użycia słowa "obiecuję." Przepraszam, Riley. Czasem muszę iść tam, gdzie pośle mnie walka. Tak bardzo chciałby mu się pochwalić, jak dobrze walczy. Powiedzieć, że jest aurorem, że pilnuje porządku w kraju, że broni bezbronnych. Zobaczyć w czarnych oczach błysk podziwu, przez moment być Tonksem, a nie niedojedzonym włóczęgą "nakładającym zabezpieczenia." Kłamstwo, a raczej niedomówienie, bolało, ale...
...wtem Riley zapytał o magię, a Michael rozpromienił się i wyprostował łopatki. Na ten temat mógł mówić - sporo.

do szafki



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Stumilowa chatka - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Stumilowa chatka [odnośnik]08.04.22 19:07
wychodzimy z szafki

Rigel mógł słuchać godzinami, jak Fenrir mówi o rzeczach, które go interesują. Wyglądał wtedy zdrowiej, weselej. Smutek, ukryty gdzieś w głębi jasnych tęczówek znikał, jakby mężczyzna na chwilę zapominał o ogromnym ciężarze, jaki przez cały czas nosił w swojej duszy. Przez to też może wyglądał nawet odrobinę młodziej, chociaż to ostatnie Rigela zupełnie nie interesowało. Chłoną jego ciepło, niczym zmarznięty wędrowiec, który w końcu trafił do ciepłego domu. Swojego prawdziwego domu rodzinnego?
Czy tak wygląda, czy tak smakuje szczęście? Na pewno, a Black był tego pewien, szczęście i dom smakowały jak ognista whiskey, pachniały jak tytoń i morska bryza, jak świeże drewno, palone w kominku.
Gdyby tylko mógł, uwięziłby tę chwilę w fiolce z pięknego szkła i postawiłby na widocznym miejscu, żeby za każdym razem, codziennie, od razu jak tylko będzie otwierać oczy i kładł się spać, rozkoszować się nią na nowo.
Pierwsze i ostatnie co zobaczy każdego dnia.
I tak do końca życia - zasypiać i budzić się przy osobie, którą…
Rigel mocniej wtulił się w Fenrira, jak gdyby to była jedyna na świecie osoba, która była w stanie przegonić te wszystkie myśli. Te wszystkie ciche natrętne głosy, brzmiące jak stary Pollux Black, które zakradały się do głowy młodego lorda. Zimne, paraliżujące. Świadomość tego, że rzeczywistość mu na to nie pozwoli, nie pozwoli na szczęście i choćby starał się ze wszystkich sił, jego marzenie nigdy się nie spełni.
Nigdy.
Było tak okropnie zimno, że nawet płomienie, tańczące w starym, pokrytym grubą warstwą sadzy kominku, nie dawały już ciepła. Rigel wiedział, że jego głowa, jego umysł jest jego największym wrogiem. Zdrajcą, który tylko czeka, aby wbić swojemu właścicielowi nóż pod żebra.
Ale Black wiedział, jak go zagłuszyć.
Jak zagłuszyć wszystko, co jego… nie, ich otaczało kakofonią szybkich oddechów, szaleńczym, pulsującym w skroniach, biciem serca i imionami wypowiadanymi urywanym szeptem między gorącymi pocałunkami. W tamtej chwili nie liczyło się nic, nawet czas, który wydawał się tylko głupią iluzją.

/zt


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Stumilowa chatka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach