Cmentarz
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
Cmentarz
Cmentarz założony w erze wiktoriańskiej, bujnie porośnięty drzewami, krzakami oraz kwiatami i chwastami, które wyrosły tu wyłącznie w sposób naturalny. Otoczony jest kamiennym murkiem. Rzędy niezliczonych mogił ciągną się długimi sznurami przecinanymi alejkami, krzewami, żywopłotami i drzewami, podczas gdy zimna mgła przysłania niekiedy pole widzenia, mogłoby się zdawać, że cmentarz unosi się w powietrzu, gdzieś między chmurami, w tej ciszy, tym chłodzie. Niesamowite tło stanowią zapierające dech w piersiach widoki na panoramę Londynu, rozciągające się na południe od głównej stacji metra. Jest to jedno z największych i najstarszych miejsc pochowku w całej Wielkiej Brytanii. Architektura sięgająca dziewiętnastego wieku wzbudza ogromny podziw i jest inspiracją dla wielu artystów. Ta różnorodna sceneria od kilkunastu lat zaczęła powoli popadać w ruinę, zyskując jeszcze więcej na swym nietypowym uroku. W oddali, w jednym z zachodnich sektorów, znajduje się miejsce pochówku czarodziejów - osłonięte magią i rzędami brzóz, jeszcze cichsze i smutniejsze, z posągami aniołów, kamiennymi ławeczkami i wiecznie płonącymi ognikami.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zdusiła krzyk, kiedy kolejne sztylety wbiły się w ramiona, bo kolejna tarcza nie pojawiła się i nie obroniła jej przed atakiem. Nie wiedziała kogo winić – siebie, bo była niewystarczająco skupiona, silna, czy może anomalię, która miała swoje źródło całkiem niedaleko nich i odejmowała nie tylko siły, ale też władzę nad własnym umysłem. Nie chciała się poddawać, nie po tym, jak zostawiła Bena samego na polu walki i ten przyjmował na swoją pierś tak wiele zaklęć. Cały bok krwawił, czuła już lepką, ciepłą krew zalewającą brzuch. Metaliczny zapach wdzierał się do nozdrzy. Wszystko dookoła zdawało się kręcić jak na karuzeli.
I chociaż siedzenie w tym cholernym grobie było bardzo wygodne i ogólnie relaksujące, to Jackie wolała jednak z niego wyjść. A jeśli nie wyjść, to chociaż rozejrzeć się w sytuacji, bo z aktualnej perspektywy nic nie widziała. Prawe ramię wciąż miała jako tako sprawne, palce, choć zaciśnięte na różdżce, jeszcze się poruszały. Miała do dyspozycji tylko je. Zacisnęła zęby, skupiając się z całej siły na tym, żeby nie wydać z siebie ani jednego stęknięcia, chociaż ból pełzał po jej ciele jak zdradziecka żmija i atakował wszystkie jego fragmenty, po czym najpierw podniosła się do klęczek, by potem wstać na nogi. Drżały, na skroniach pojawiły się skronie potu, bo znowu zmuszała się do ogromnego wysiłku, ale stały w miarę prosto prosto. Wyciągnęła ostrożnie głowę, kuląc wciąż bok, żeby choć trochę się rozejrzeć. Słyszała głosy, dostrzegała smugi kolejne promieni zaklęć. Zaklęła bezgłośnie.
Zobaczyła nad sobą krzywe gałęzie drzewa. Spojrzała w dół, na ściany grobu, szukając jego korzeni. Może sięgały na tyle głęboko, że mogłaby oprzeć na nich nogi i spróbować wyjść. Gdyby Ben podał jej dłoń, byłoby znacznie mniej zachodu, ale w tej chwili musiała liczyć tylko na siebie. Liczyła na to, że jej ciemny strój i czarne włosy sprawią, że będzie mniej widoczna wśród ciemnych grud mokrej ziemi.
| próbuję być spostrzegawcza RAZ JESZCZE, ale tym razem rzucam już raz, bo uczę się na błędach chyba (III poziom, +60)
I chociaż siedzenie w tym cholernym grobie było bardzo wygodne i ogólnie relaksujące, to Jackie wolała jednak z niego wyjść. A jeśli nie wyjść, to chociaż rozejrzeć się w sytuacji, bo z aktualnej perspektywy nic nie widziała. Prawe ramię wciąż miała jako tako sprawne, palce, choć zaciśnięte na różdżce, jeszcze się poruszały. Miała do dyspozycji tylko je. Zacisnęła zęby, skupiając się z całej siły na tym, żeby nie wydać z siebie ani jednego stęknięcia, chociaż ból pełzał po jej ciele jak zdradziecka żmija i atakował wszystkie jego fragmenty, po czym najpierw podniosła się do klęczek, by potem wstać na nogi. Drżały, na skroniach pojawiły się skronie potu, bo znowu zmuszała się do ogromnego wysiłku, ale stały w miarę prosto prosto. Wyciągnęła ostrożnie głowę, kuląc wciąż bok, żeby choć trochę się rozejrzeć. Słyszała głosy, dostrzegała smugi kolejne promieni zaklęć. Zaklęła bezgłośnie.
Zobaczyła nad sobą krzywe gałęzie drzewa. Spojrzała w dół, na ściany grobu, szukając jego korzeni. Może sięgały na tyle głęboko, że mogłaby oprzeć na nich nogi i spróbować wyjść. Gdyby Ben podał jej dłoń, byłoby znacznie mniej zachodu, ale w tej chwili musiała liczyć tylko na siebie. Liczyła na to, że jej ciemny strój i czarne włosy sprawią, że będzie mniej widoczna wśród ciemnych grud mokrej ziemi.
| próbuję być spostrzegawcza RAZ JESZCZE, ale tym razem rzucam już raz, bo uczę się na błędach chyba (III poziom, +60)
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Chyba sam mile zaskoczony tym, że zaklęcie w tak podbramkowej sytuacji zadziałało i wyszedł bez szwanku, przez chwilę był zdezorientowany; dodatkowo tępy ból głowy dawał o sobie znać i utrudniał skupienie, ale to nie był czas na liczenie strat i kontemplowanie ich. Potrzebował chwili, by wrócić do siebie, kiedy zatem otrząsnął się z pierwszego szoku, szybko rozeznał się w sytuacji na tyle, ile pozwalała jego pozycja zza grobowca. Zbliżył się do kompana, którego miał kilka metrów przed sobą, a widząc, że jeden promień zaklęcia już mknął w stronę Bena, wycelował różdżkę nie w samego mężczyznę, a pod jego nogi.
— Bombarda maxima — powiedział już po raz kolejny tego wieczoru. Vane nie potrzebował wrażeń; to metodyczność leżała w jego naturze i nie irytowałoby go nawet, gdyby miał użyć tych samych zaklęć jeszcze miliard razy. Tu nie chodziło o jego preferencje, czy widzimisię, ani tym bardziej popisywanie się znajomością wymyślnych zaklęć. Przecież nie próbowali sobie zaimponować, tylko się unieszkodliwić.
| Idę kratkę do góry.
— Bombarda maxima — powiedział już po raz kolejny tego wieczoru. Vane nie potrzebował wrażeń; to metodyczność leżała w jego naturze i nie irytowałoby go nawet, gdyby miał użyć tych samych zaklęć jeszcze miliard razy. Tu nie chodziło o jego preferencje, czy widzimisię, ani tym bardziej popisywanie się znajomością wymyślnych zaklęć. Przecież nie próbowali sobie zaimponować, tylko się unieszkodliwić.
| Idę kratkę do góry.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
The member 'Thomas Vane' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 90
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 90
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcia Apolinaire'a trafiło pod nogi Benjamina, ponownie; Wright wiedział, czego mógł się spodziewać. Zapadł się w grząski grunt, nie dokończywszy inkantacji zaklęcia protego, choć magia anomalii zdążyła napełnić go siłą. Ponownie obtłukł sobie biodro, upadając w dół, na dnie którego znajdowały się szczątki dawno podgniłej trumny. Dół był nieco głębszy, niż być powinien - ale być może aktualnie dla Wrighta stanowiło to pewną ulgę, bowiem tuż nad jego głowę opaść miała bombarda maxima wyrzucona przez Thomasa.
Jackie usilnie rozglądała się w dole, do którego wpadła; ponad czaszkę, którą dostrzegła już wcześniej, na jego dnie nie było niczego. Ponad sobą w istocie dostrzegała silne i bardzo grube gałęzie wysokiego, starego drzewa. Boki dołu były twarde, usypane zbitą ziemią, gdzieniegdzie ozdobione kamieniami, dżdżownicami, kośćmi i lekko przebijającymi się korzeniami. W wydrążonym dole nie przetrwało nic, ale w sąsiedztwie bez wątpienia rzeczywiście znajdowały się głębokie, silne, stare korzenie drzewa. Wciąż odczuwała potworną słabość, obraz zachodził jej mgłą, a okrutny ból paraliżował ciało. Ale gdzieś nad nią - wciąż toczyła się walka.
Kolejka: Benjamin, Rycerze (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 237/282 (45 - tłuczone); -5 do rzutu. Orcumiano zadało: 20+5
A - Apolinaire
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Jackie usilnie rozglądała się w dole, do którego wpadła; ponad czaszkę, którą dostrzegła już wcześniej, na jego dnie nie było niczego. Ponad sobą w istocie dostrzegała silne i bardzo grube gałęzie wysokiego, starego drzewa. Boki dołu były twarde, usypane zbitą ziemią, gdzieniegdzie ozdobione kamieniami, dżdżownicami, kośćmi i lekko przebijającymi się korzeniami. W wydrążonym dole nie przetrwało nic, ale w sąsiedztwie bez wątpienia rzeczywiście znajdowały się głębokie, silne, stare korzenie drzewa. Wciąż odczuwała potworną słabość, obraz zachodził jej mgłą, a okrutny ból paraliżował ciało. Ale gdzieś nad nią - wciąż toczyła się walka.
Kolejka: Benjamin, Rycerze (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 237/282 (45 - tłuczone); -5 do rzutu. Orcumiano zadało: 20+5
A - Apolinaire
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
I znów w dole, znów wśród trumien, rozłożonych trupów oraz grząskiej ziemi. Uczucie gwałtownego spadania kojarzyło mu się do tej pory z Quidditchem, z radosnym pikowaniem w dół, by przejąć tłuczka i posłać go w stronę szukającego przeciwnej drużyny, ale jedynym, co łączyło tamte emocje z tymi obecnymi, była adrenalina, buzująca w jego żyłach. Upadek nie był aż tak bolesny, działanie anomalii przywróciło mu część sił, pozwalając skupić się na dalszych działaniach. Szybkich, kolejny promień klątwy migał już nad jego głową, szykując się do zadania mu obrażeń. Jak tłuczek - problem w tym, że tym razem nie miał przy sobie pałki, by w ten prymitywny sposób ruszyć na coś niemożliwego do pokonania ręcznie.
- Abesio - zaryzykował, ponownie kierując różdżkę w bok, mając nadzieję, że zaklęcie przeniesie go w bok, z dołu, za grobowiec, z dala od wybuchającego nad jego głową czaru.
- Abesio - zaryzykował, ponownie kierując różdżkę w bok, mając nadzieję, że zaklęcie przeniesie go w bok, z dołu, za grobowiec, z dala od wybuchającego nad jego głową czaru.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Oddychała ciężko, przełykając co chwilę gęstą ślinę z metalicznym posmakiem. Stanie wcale nie było takie proste, kiedy szukała czegokolwiek, na czym mogłaby się wesprzeć i wydostać z dołu. Ilekroć jej wzrok trafiał na resztki szkieletu, trumny, oślizgłe dżdżownice, fragmenty czaszek albo kości, krzywiła się z niesmakiem, jak najszybciej znów ogniskując myśli na tym, co powinna zrobić. Jej ciało traciło energię na zachowanie jej przy życiu, ale musiała wykrzesać ostatnie jej krople, żeby stąd wyjść.
Kiedy mniej więcej sprawdziła, na których widocznych końcach korzeni mogła się oprzeć, a o który złapać, wzięła ostatni głęboki wdech, przygotowując się do następnych chwil. Wzięła różdżkę w zęby, po czym prawą dłonią chwyciła najwyżej położony korzeń, a lewą stopę oparła na tym najniższym. Za chwilę prawa stopa, choć ze zmęczonym ociąganiem, dotarła na korzenia nieco wyżej, dzięki czemu mogła nieco się unieść. Przeniosła ciężar ciała na bocznej ścianie grobu i sięgnęła dłonią do płaskiego gruntu, szukając palcami twardszej faktury, którą była bliskość drzewa i jego podziemnych odnóg. Próbowała się na jednej z nich podciągnąć, dławiąc w sobie ból promieniujący od boku aż do palców u stóp, i w miarę szybko odnaleźć oparcie lewej stopy na kolejnym wystającym kawałku korzenia, żeby jeszcze sobie w ten sposób pomóc. Gonił ją czas, pewnie już ją zauważyli, wyczołgującą się zza osobistego grobu, więc jedyną nadzieję pokładała w ukryciu się za drzewem, gdzie zaklęcia prawdopodobnie mogły jej nie dosięgnąć. Nie widziała, co się działo, wszystko zakryte było irytującymi czarnymi mroczkami, ale słyszała przygłuszone inkantacje zaklęć, trzaski teleportacji. Oby Ben właśnie udowadniał, jak świetnie sobie radzi.
Kiedy mniej więcej sprawdziła, na których widocznych końcach korzeni mogła się oprzeć, a o który złapać, wzięła ostatni głęboki wdech, przygotowując się do następnych chwil. Wzięła różdżkę w zęby, po czym prawą dłonią chwyciła najwyżej położony korzeń, a lewą stopę oparła na tym najniższym. Za chwilę prawa stopa, choć ze zmęczonym ociąganiem, dotarła na korzenia nieco wyżej, dzięki czemu mogła nieco się unieść. Przeniosła ciężar ciała na bocznej ścianie grobu i sięgnęła dłonią do płaskiego gruntu, szukając palcami twardszej faktury, którą była bliskość drzewa i jego podziemnych odnóg. Próbowała się na jednej z nich podciągnąć, dławiąc w sobie ból promieniujący od boku aż do palców u stóp, i w miarę szybko odnaleźć oparcie lewej stopy na kolejnym wystającym kawałku korzenia, żeby jeszcze sobie w ten sposób pomóc. Gonił ją czas, pewnie już ją zauważyli, wyczołgującą się zza osobistego grobu, więc jedyną nadzieję pokładała w ukryciu się za drzewem, gdzie zaklęcia prawdopodobnie mogły jej nie dosięgnąć. Nie widziała, co się działo, wszystko zakryte było irytującymi czarnymi mroczkami, ale słyszała przygłuszone inkantacje zaklęć, trzaski teleportacji. Oby Ben właśnie udowadniał, jak świetnie sobie radzi.
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wybór inkantacji nie grał już teraz roli. Należało Bena czymś zająć, zarzucić niemal taką ilością uroków, by nie miał czasu przepuścić ataku. Zniknął im na chwilę z oczu w dole, wyczarowanym sprawnie przez Apolinaire; Thomas wiedział jednak, że prawdopodobnie nie posiedzi tam zbyt długo i pozostawało mieć nadzieję, że jakiekolwiek odłamki eksplozji, które ewentualnie mogłyby w niego trafić, powstrzymają go chociaż na chwilę. Był silny i Vane wiedział o tym doskonale, w końcu go znał. Nawet we dwójkę ich szanse nie były wyrównane, ale skoro powiedzieli A, musieli powiedzieć również B. Kurz jeszcze nawet nie zdążył opaść, ale Vane uniósł różdżkę po raz kolejny w stronę Wrighta.
— Aeris — powiedział.
| w trakcie ostatniej kolejki chciałam się przesunąć kratkę w górę, ale nie zostało to uwzględnione; wobec czego ponawiam działanie i dopiero wtedy używam zaklęcie.
— Aeris — powiedział.
| w trakcie ostatniej kolejki chciałam się przesunąć kratkę w górę, ale nie zostało to uwzględnione; wobec czego ponawiam działanie i dopiero wtedy używam zaklęcie.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
The member 'Thomas Vane' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Przeklęty fircyk za każdym razem wychodził z dołu który dla niego wykopali. Ale nie obchodziło mnie to, ile takich dołów jeszcze sprezentujemy na tym cmentarzu. Zamierzałem doprowadzić do końca sprawę z którą tutaj przyszliśmy, dlatego też i nie zamierzałem rezygnować z zaklęć, które zdawały się w miarę sprawnie funkcjonować.
- Orcumiano - wypowiedziałem więc raz jeszcze, mając nadzieję, że różdżka mnie posłucha.
- Orcumiano - wypowiedziałem więc raz jeszcze, mając nadzieję, że różdżka mnie posłucha.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie Benjamina zadziałało; pozostał niewidoczny dla rycerzy.
Wydawać by się mogło, że wielki wybuch sprawi, że po Benjaminie nic nie pozostanie - czy jednak dół nie mógł być dobrym schronieniem przed ciśniętą bombardą? Aeris Thomasa rozgoniło dym, orcumiano Apolinaire'a pogłębiło dół, w którym znajdował się Benjamin - z tej jednak pozycji, dokładnie jak ze wcześniejszej, rycerze nie byli w stanie go dostrzec.
Thomas ponownie przypłacił sięganie po magię niebezpiecznym atakiem anomalii - sinica zaatakowała go po raz drugi; w jego ustach pojawiła się krew. Apolinaire nie czuł się lepiej - zaczęła mu doskwierać silna migrena.
Jackie próbowała wspiąć się po bocznych ścianach grobu, przystanąć na ledwie przebijających się przez nie korzeniach; ześliznęła się niemal natychmiast: brakowało jej fizycznej siły. Dół był głęboki, Jackie znała to zaklęcie i wiedziała, że wydostanie się z niego samoistnie, bez pomocy magii, nie należało do najprostszych, że wewnątrz dołu samego z siebie z całą pewnością nie odnajdzie nic, co ją podsadzi do góry. Dodatkowo bardzo osłabiona, słaniająca się z nóg, nie była w stanie tego zrobić sama - podciągnięcie się na powierzchni nie było możliwe, Jackie nie czuła swoich mięśni. Korzenie mogłyby się okazać pomocne - gdyby jakimś sposobem udałoby się jej wyrwać te korzenie z ziemistej ściany. Wyglądały na silne, na tyle silne, że zdołałyby udźwignąć ciężar aurorki - ale na ten moment stanięcie na nich było niemożliwe, ponieważ były zbyt mocno wbite w ścianę dołu.
Kolejka: Rycerze, Benjamin (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 237/282 (45 - tłuczone); -5 do rzutu.
A - Apolinaire 194/214 (20 - migrena)
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Wydawać by się mogło, że wielki wybuch sprawi, że po Benjaminie nic nie pozostanie - czy jednak dół nie mógł być dobrym schronieniem przed ciśniętą bombardą? Aeris Thomasa rozgoniło dym, orcumiano Apolinaire'a pogłębiło dół, w którym znajdował się Benjamin - z tej jednak pozycji, dokładnie jak ze wcześniejszej, rycerze nie byli w stanie go dostrzec.
Thomas ponownie przypłacił sięganie po magię niebezpiecznym atakiem anomalii - sinica zaatakowała go po raz drugi; w jego ustach pojawiła się krew. Apolinaire nie czuł się lepiej - zaczęła mu doskwierać silna migrena.
Jackie próbowała wspiąć się po bocznych ścianach grobu, przystanąć na ledwie przebijających się przez nie korzeniach; ześliznęła się niemal natychmiast: brakowało jej fizycznej siły. Dół był głęboki, Jackie znała to zaklęcie i wiedziała, że wydostanie się z niego samoistnie, bez pomocy magii, nie należało do najprostszych, że wewnątrz dołu samego z siebie z całą pewnością nie odnajdzie nic, co ją podsadzi do góry. Dodatkowo bardzo osłabiona, słaniająca się z nóg, nie była w stanie tego zrobić sama - podciągnięcie się na powierzchni nie było możliwe, Jackie nie czuła swoich mięśni. Korzenie mogłyby się okazać pomocne - gdyby jakimś sposobem udałoby się jej wyrwać te korzenie z ziemistej ściany. Wyglądały na silne, na tyle silne, że zdołałyby udźwignąć ciężar aurorki - ale na ten moment stanięcie na nich było niemożliwe, ponieważ były zbyt mocno wbite w ścianę dołu.
Kolejka: Rycerze, Benjamin (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 237/282 (45 - tłuczone); -5 do rzutu.
A - Apolinaire 194/214 (20 - migrena)
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Stracili Wrighta całkowicie z oczu i nawet rozgonienie pyłu po eksplozji na nic się nie zdało. Plus był taki, że prawdopodobnie on nie widział także ich; tej myśli postanowił się trzymać Thomas. Znów poczuł na twarzy coś ciepłego i mokrego, a sięgnąwszy dłonią przekonał się jedynie, że dopadł go kolejny krwotok. Znów poczuł też w ustach metaliczny posmak krwi, ale nie chciał tracić czujności, gdy nie wiedzieli, gdzie przepadł Ben. Ponownie otarł więc niedbale twarz rękawem szaty i spojrzał na Apollinaire, szybkim machnięciem dłoni wskazując mu kierunek, który zamierzał obrać, o ile różdżka znowu nie postanowi go zaskoczyć. Vane mrużył oczy; migrena utrudniała skupienie się, więc musiał wkładać więcej wysiłku w inkantacje.
— Ascendio — powiedział zatem wyraźnie, choć nie przesadnie głośno.
— Ascendio — powiedział zatem wyraźnie, choć nie przesadnie głośno.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
Cmentarz
Szybka odpowiedź