Cmentarz
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
Cmentarz
Cmentarz założony w erze wiktoriańskiej, bujnie porośnięty drzewami, krzakami oraz kwiatami i chwastami, które wyrosły tu wyłącznie w sposób naturalny. Otoczony jest kamiennym murkiem. Rzędy niezliczonych mogił ciągną się długimi sznurami przecinanymi alejkami, krzewami, żywopłotami i drzewami, podczas gdy zimna mgła przysłania niekiedy pole widzenia, mogłoby się zdawać, że cmentarz unosi się w powietrzu, gdzieś między chmurami, w tej ciszy, tym chłodzie. Niesamowite tło stanowią zapierające dech w piersiach widoki na panoramę Londynu, rozciągające się na południe od głównej stacji metra. Jest to jedno z największych i najstarszych miejsc pochowku w całej Wielkiej Brytanii. Architektura sięgająca dziewiętnastego wieku wzbudza ogromny podziw i jest inspiracją dla wielu artystów. Ta różnorodna sceneria od kilkunastu lat zaczęła powoli popadać w ruinę, zyskując jeszcze więcej na swym nietypowym uroku. W oddali, w jednym z zachodnich sektorów, znajduje się miejsce pochówku czarodziejów - osłonięte magią i rzędami brzóz, jeszcze cichsze i smutniejsze, z posągami aniołów, kamiennymi ławeczkami i wiecznie płonącymi ognikami.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
The member 'Thomas Vane' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zgrzytnąłem zębami gdy podmuch wiatru rozwiał dym i nigdzie nie dane nam było dostrzec Wrighta. Zyskał przewagę - o ile widział nasze pozycje, albo przynajmniej zakładał choć trochę miejsce w którym mogliśmy być. My zaś nie widzieliśmy go w ogóle. Zerknąłem na Tomasa, lewą dłoń unosząc do ust i nakazując ciszę. Dłońmi przekazałem mu plan, który wyklarował się w mojej głowie. Widząc skinięcie głową mojego towarzysza ruszyłem tak, jak wskazywałem mu niewerbalnie wcześniej.
- Ascendio. - szepnąłem wskazując różdżką miejsce w którym planowałem się pojawić mając nadzieję, że różdżka i magia będzie dla mnie bardziej wspaniałomyślna niźli dla niego.
- Ascendio. - szepnąłem wskazując różdżką miejsce w którym planowałem się pojawić mając nadzieję, że różdżka i magia będzie dla mnie bardziej wspaniałomyślna niźli dla niego.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Umknął przed potężnie rzuconą Bombardą, teleportował się bezszelestnie, a co najważniejsze, w jednym kawałku, miękko i bez żadnego dźwięku lądując na wilgotnej ziemi. Jeden plus anomalii, grząski teren pozwalał na w miarę ciche poruszanie się, o ile uniknęło się nieprzyjemnego, bagiennego plusku lub trzasku łamanej pod nogami kości. Wright wziął głęboki, cichy oddech, opierając się plecami o lodowaty marmur wysokiego grobowca. Zabawa w kotka i myszkę bywała emocjonująca, ale w zupełnie innych warunkach. Gdyby był tu sam, czułby się pewniej, ale jego myśli ciągle wracały do Jackie. Niepotrzebnie, miał przed sobą zadanie, musiał wyczyścić serce z jakiejkolwiek troski - na razie - i skupić się na tym, by pojmać agresorów. Coraz mniej podobała mu się ta sytuacja i milczący napastnicy, musieli mieć złe intencje, nie próbowali się nawet porozumieć, trzaskając najsilniejszymi zaklęciami. Nie czarnomagicznymi, ale i to dawało do myślenia.
Które nie było teraz najważniejszą rzeczą. Musiał jakoś przechylić szalę szczęścia na swoją korzyść. Jak najciszej umiał, przesunął się w odpowiednią stronę, by znaleźć się blisko krawędzi grobowca. Uniósł wysoko różdżkę, mając nadzieję, że bliskość anomalii nie popsuje mu planów, po czym wyszeptał inkantacje. - Pavor veneno - starał się skierować zaklęcie w stronę, w której jeszcze przed chwilą znajdowali się mężczyźni, wiedząc, że mgła obejmie duży teren, zapewne także jego samego i Jackie. To nic, potrzebowali czasu na działanie, a jeśli mu się uda, mgła mogła im go zapewnić.
Które nie było teraz najważniejszą rzeczą. Musiał jakoś przechylić szalę szczęścia na swoją korzyść. Jak najciszej umiał, przesunął się w odpowiednią stronę, by znaleźć się blisko krawędzi grobowca. Uniósł wysoko różdżkę, mając nadzieję, że bliskość anomalii nie popsuje mu planów, po czym wyszeptał inkantacje. - Pavor veneno - starał się skierować zaklęcie w stronę, w której jeszcze przed chwilą znajdowali się mężczyźni, wiedząc, że mgła obejmie duży teren, zapewne także jego samego i Jackie. To nic, potrzebowali czasu na działanie, a jeśli mu się uda, mgła mogła im go zapewnić.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Domyślała się, że mięśnie nie wytrzymają wymaganego napięcia i nie wespnie się tych kilka centymetrów wyżej, chociaż naiwna nadzieja mówiła jej, że przecież potrafi znaleźć na to w sobie siłę. Odgłosy walki tworzyły w jej ciele dziwny dysonans między tym, co powinna w tej chwili zrobić a tym, czego nie była w stanie wykonać. Nie miała siły na wydawanie komend różdżce, formowanie zaklęć wyglądałoby wręcz komicznie… ale kiedy słyszała inkantacje, wyjątkowo znajome, pomyślała, że może to nawet miałoby sens. Wdrapywanie się okazywało się trudniejsze, niż sądziła, a wygrzebywanie spod ziemi większych części korzeni w jej stanie mogło trwać całą wieczność. Zanim wydostałaby się stamtąd minęłyby wieki. Coraz mocniej zaczynała uciekać myślami w stronę sylwetki Bena, klnąc na samą siebie za tak okrutnie bezradną postawę. Jeśli nie potrafisz liczyć na siebie, nie licz na nikogo innego.
Wyjęła z ust różdżkę i uścisnęła mocniej w dłoni, kierując jej czubek wprost na gałęzie drzewa – te, które znajdowały się nie nad samą dziurą, a nad ziemią obok niej.
– Ascendio - wychrypiała słabo, przygotowując się na kolejny, paraliżujący zryw bólu.
Wyjęła z ust różdżkę i uścisnęła mocniej w dłoni, kierując jej czubek wprost na gałęzie drzewa – te, które znajdowały się nie nad samą dziurą, a nad ziemią obok niej.
– Ascendio - wychrypiała słabo, przygotowując się na kolejny, paraliżujący zryw bólu.
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Werbalne inkantacje ascendio, choć wypowiadane cicho, pozostały dla Benjamina na pustym cmentarzu słyszalne - nie dostrzegł jednak skutków tych zaklęć. Po nich, jak echo, wybrzmiała ta sama inkantacja wypowiedziana przez Jackie. Zarówno Rineheart, jak i Vane oraz Sauvettere zostali na swoich miejscach. Podobnie jak rycerze usłyszeli inkantację, której skutki niebawem odczuli wszyscy. Benajmin, Thomas, Apolinaire, a nawet Jackie - wszyscy znaleźli się pod wpływem pavor veneno. Walka nużyła, ciągnęła się tak długo, czuliście zmęczenie, w plecach, w ramionach, w dłoniach dżierżących różdżki, migreny się nasiliły, a rany zapiekły mocniej. Pojawił się strach: znajdowaliście się na cmentarzu, pośród kości, na cmentarzu, który był ostatnim legowiskiem wielu znamienitych ludzi - być może stanie się również miejscem waszego ostatniego spoczynku.
Jackie, nie mogłaś wiedzieć, czy krew, która pojawiła się w twoich ustach i bladość przy ręce, było konsekwencją twojego dramatycznego stanu, czy był to kolejny atak wciąż pulsującej na cmentarzu magicznej anomalii.
Benjamin i Apolinaire stanęli naprzeciw siebie. Benjamin znajdował się tuż przy kancie grobowca i mógł wykorzystać go jako osłonę, otrzymując bonus +20 do uników.
Wszyscy znajdują się pod wpływem działania pavor veneo, nie możecie podjąć ofensywy, nie możecie kontynuować walki, póki mgła nie opadnie. Benjamin może ją przerwać w każdej chwili bez rzutu kością i bez przeznaczania na to całej swojej tury.
Tury: 1/3
Kolejka: Benjamin, Rycerze (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 237/282 (45 - tłuczone); -5 do rzutu.
A - Apolinaire 194/214 (20 - migrena)
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Jackie, nie mogłaś wiedzieć, czy krew, która pojawiła się w twoich ustach i bladość przy ręce, było konsekwencją twojego dramatycznego stanu, czy był to kolejny atak wciąż pulsującej na cmentarzu magicznej anomalii.
Benjamin i Apolinaire stanęli naprzeciw siebie. Benjamin znajdował się tuż przy kancie grobowca i mógł wykorzystać go jako osłonę, otrzymując bonus +20 do uników.
Wszyscy znajdują się pod wpływem działania pavor veneo, nie możecie podjąć ofensywy, nie możecie kontynuować walki, póki mgła nie opadnie. Benjamin może ją przerwać w każdej chwili bez rzutu kością i bez przeznaczania na to całej swojej tury.
Tury: 1/3
Kolejka: Benjamin, Rycerze (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 237/282 (45 - tłuczone); -5 do rzutu.
A - Apolinaire 194/214 (20 - migrena)
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Udało się, stanął naprzeciwko drugiego z mężczyzn i dopiero teraz, gdy promienie zaklęć choć na chwilę przestały przecinać powietrze, skupił się na jego twarzy na tyle mocno, by rozpoznać w nim kogoś znajomego. Wysokiego blondyna, z którym siedział przy jednym stole, wśród kochającej się - względnie - rodziny. Wright zaklął szpetnie pod nosem, mógł się tego spodziewać, ten francuski fircyk znał się z Mulciberem, a to przekreślało wszelkie szanse na porozumienie. Z tego co pamiętał, gość weselny Aarona nie pracował jako urzędnik ministerstwa, dlatego tez przekonanie o tym, że ma do czynienia ze służbami kontroli magicznej spadło do całkowitego zera.
- Ty śmierdzący francuziku - wycedził, opuszczając różdżkę; zniechęcenie oplatało go mocno, nie pozwalając kontynuować walki, ale dzięki temu mógł się głębiej zastanowić nad tym, co właśnie się działo. Widać, że rodzina Harriett była skażona plugastwem. A on sam już nigdy nie obejrzy się za dziewczyną z francuską fryzurką. - Apollinare Sauveterre i Thomas Vane - powiedział bardzo głośno, mimo, że nie widział tego drugiego. Miał nadzieję, że jego głos dotrze do Jackie, powinna zapamiętać te personalia, będą im potem potrzebne. - Mam nadzieję, że zrozumieliście beznadziejną sytuację, w jakiej się znaleźliście, więc lepiej na dobre opuśćcie różdżki i zacznijcie rozmawiać, parszywe gumochłony - wychrypiał, oddychając spokojniej, wiedząc, że mieli jeszcze chwilę bez pojedynkowego napięcia. Mgła wpływała druzgocząco na morale. Dla Benjamina równanie było proste, zarówno Apollinare - jak zapewne i cała reszta, Aaron, jego żona i jej bliźniaczka, ba, nawet znana na Nokturnie Cassandra - bratali się z Mulciberem. A to oznaczało, że stanowili zagrożenie. Wnioskował na podstawie uczuć, nie faktów, co nie miało większego sensu poza głową Wrighta. Na szczęście, znajdywał się w niej, mogąc taplać się w przekonaniu o tym, że natrafił na parszywych przyjaciół Ramseya. Przychodzących tu w niecnych celach. - Co tu robicie? I po co? Dlaczego nas atakujecie, zadając poważne obrażenia? - kontynuował uparcie, a dłonie same zacisnęły mu się w pięści. - Magiczna policja z pewnością chętnie was przesłucha a ja, osobiście, uczynię z waszego życia piekło - właściwie nie wiedział, co lepsze, nie ufał służbom i chociaż dokonanie obywatelskiego zatrzymania mile łechtałoby nadwyrężone zaufanie aurorów, z którymi się znał, to znajdowali się jednak na terenie zajętym przez anomalię. Tam, gdzie nie powinno być żadnego z nich. To nic, tym pomartwi się później, na razie musiał albo wykurzyć tych fajfusów albo ich skutecznie rozbroić. Na to jednak nie pozwalała mgła. - Ascendio - mruknął, celując różdżkę przed siebie, na północny-wschód, mając nadzieję, że ta pociągnie go tuż przed dół, w którym znajdowała się Jackie. Nie dalej, nie bliżej, nie chciał wpaść do środka, o ile magia pozwoli mu w ogóle ruszyć się z miejsca.
- Ty śmierdzący francuziku - wycedził, opuszczając różdżkę; zniechęcenie oplatało go mocno, nie pozwalając kontynuować walki, ale dzięki temu mógł się głębiej zastanowić nad tym, co właśnie się działo. Widać, że rodzina Harriett była skażona plugastwem. A on sam już nigdy nie obejrzy się za dziewczyną z francuską fryzurką. - Apollinare Sauveterre i Thomas Vane - powiedział bardzo głośno, mimo, że nie widział tego drugiego. Miał nadzieję, że jego głos dotrze do Jackie, powinna zapamiętać te personalia, będą im potem potrzebne. - Mam nadzieję, że zrozumieliście beznadziejną sytuację, w jakiej się znaleźliście, więc lepiej na dobre opuśćcie różdżki i zacznijcie rozmawiać, parszywe gumochłony - wychrypiał, oddychając spokojniej, wiedząc, że mieli jeszcze chwilę bez pojedynkowego napięcia. Mgła wpływała druzgocząco na morale. Dla Benjamina równanie było proste, zarówno Apollinare - jak zapewne i cała reszta, Aaron, jego żona i jej bliźniaczka, ba, nawet znana na Nokturnie Cassandra - bratali się z Mulciberem. A to oznaczało, że stanowili zagrożenie. Wnioskował na podstawie uczuć, nie faktów, co nie miało większego sensu poza głową Wrighta. Na szczęście, znajdywał się w niej, mogąc taplać się w przekonaniu o tym, że natrafił na parszywych przyjaciół Ramseya. Przychodzących tu w niecnych celach. - Co tu robicie? I po co? Dlaczego nas atakujecie, zadając poważne obrażenia? - kontynuował uparcie, a dłonie same zacisnęły mu się w pięści. - Magiczna policja z pewnością chętnie was przesłucha a ja, osobiście, uczynię z waszego życia piekło - właściwie nie wiedział, co lepsze, nie ufał służbom i chociaż dokonanie obywatelskiego zatrzymania mile łechtałoby nadwyrężone zaufanie aurorów, z którymi się znał, to znajdowali się jednak na terenie zajętym przez anomalię. Tam, gdzie nie powinno być żadnego z nich. To nic, tym pomartwi się później, na razie musiał albo wykurzyć tych fajfusów albo ich skutecznie rozbroić. Na to jednak nie pozwalała mgła. - Ascendio - mruknął, celując różdżkę przed siebie, na północny-wschód, mając nadzieję, że ta pociągnie go tuż przed dół, w którym znajdowała się Jackie. Nie dalej, nie bliżej, nie chciał wpaść do środka, o ile magia pozwoli mu w ogóle ruszyć się z miejsca.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zakląłem pod nosem. Przeklęta mgła po raz kolejny okazywała się zaklęciem do którego nie zdążyłem możliwie szybko odnaleźć rozwiązania. Zniechęcanie do walki mącone jedynie potrzebą dokonania czegoś, czegoś uniemożliwianego przez rozlewającą się wokół białą poświatę.
Miałem ochotę się roześmiać, ale żaden z dźwięków nie wydobył się z moich przymkniętych warg. Nie wiedziałam po której półkuli racjonalności stąpał Wright, ale z pewnością zszedł lekko z właściwiej.
- Cóż, zwyczajnie postanowiliśmy powstrzymać niezgodne z prawem wtargnięcie na teren anomalii. – odpowiedziałem w końcu zgodnie z jego prośba. Wyraz mojej twarzy nie zmienił się, choć wątpiłem, by interesował go mocniej. - Nie krępuj się. – dodałem spokojnie, przestępując z nogi na nogę. Mrużąc oczy by dostrzec go w mgle. – Jestem pewien, że Magiczna Policja równie chętnie przesłucha i was. – oczy lekko zmrużyłem gdy rozmyślania pociągnęły mnie dalej. Ryzykowałem? Możliwe, ale w obecnie panującej mgle nie byłem w stanie atakować. – Panno – szepnąłem oglądając się przez ramię i wskazując różdżką na Thomasa, nadal jeszcze niewidocznego dla Benjamina.
Miałem ochotę się roześmiać, ale żaden z dźwięków nie wydobył się z moich przymkniętych warg. Nie wiedziałam po której półkuli racjonalności stąpał Wright, ale z pewnością zszedł lekko z właściwiej.
- Cóż, zwyczajnie postanowiliśmy powstrzymać niezgodne z prawem wtargnięcie na teren anomalii. – odpowiedziałem w końcu zgodnie z jego prośba. Wyraz mojej twarzy nie zmienił się, choć wątpiłem, by interesował go mocniej. - Nie krępuj się. – dodałem spokojnie, przestępując z nogi na nogę. Mrużąc oczy by dostrzec go w mgle. – Jestem pewien, że Magiczna Policja równie chętnie przesłucha i was. – oczy lekko zmrużyłem gdy rozmyślania pociągnęły mnie dalej. Ryzykowałem? Możliwe, ale w obecnie panującej mgle nie byłem w stanie atakować. – Panno – szepnąłem oglądając się przez ramię i wskazując różdżką na Thomasa, nadal jeszcze niewidocznego dla Benjamina.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Mgła, która ogarnęła cały cmentarz mleczną poświatą nie zwiastowała niczego dobrego. Dopadła go wzmożona niechęć do podejmowania jakiegokolwiek działania, wszak to nie miało sensu; walczyli już dłuższą chwilę, nie uzyskując znacznej przewagi, poza wyeliminowaniem kobiety. Benjamin był ciężkim orzechem do zgryzienia, po co w ogóle próbować? Migrena dodatkowo jedynie się nasiliła, a ograniczona widoczność tylko spotęgowała przejmujące uczucie frustracji. Słyszał dokładnie każde słowo, które poniosło się między milczącymi grobami, sam jednak nie czuł się zobowiązany odpowiadać na obelgi i stawiane im zarzuty. Właściwie było mu z tego powodu bardzo wszystko jedno, choć ciężko określić na ile był to wynik jego usposobienia, a na ile poprawnie rzuconego Pavor veneno. Tłumaczenie Apollinare było wszak sensowne i Vane nie widział potrzeby dodawania czegokolwiek ponadto.
— Ascendio — rzekł ponownie, niezbyt głośno. Poprzednia inkantacja nie zadziałała tak, jakby sobie tego życzył; nie żeby była to jakaś nowość. Postanowił spróbować jeszcze raz, bo podejmowanie ofensywy w jakiejkolwiek postaci, wydawało mu się teraz pozbawione sensu.
— Ascendio — rzekł ponownie, niezbyt głośno. Poprzednia inkantacja nie zadziałała tak, jakby sobie tego życzył; nie żeby była to jakaś nowość. Postanowił spróbować jeszcze raz, bo podejmowanie ofensywy w jakiejkolwiek postaci, wydawało mu się teraz pozbawione sensu.
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife and offer me that deathless death
The member 'Thomas Vane' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Benjamin przy pomocy zaklęcia ascendio błyskawicznie znalazł się nad krawędzią dołu, w którym znajdowała się Jackie; wiatr, który wzniecił, porwał poły stojącego tuż obok toru jego lotu Apolinaire'a. Zaklęcie czarodzieja tworzące iluzję nie zadziałało - zamiast niego Sauvetterre poczuł niebezpieczny smak krwi w ustach.
Benjamin słyszał inkantację zaklęcia rzuconego przez Thomasa: Vane musiał znajdować się gdzieś w okolicy, ale Wright nie mógł być pewien, gdzie konkretnie. Słyszał też dziwny stukot nad grobowcem.
Wszyscy znajdują się pod wpływem działania pavor veneo, nie możecie podjąć ofensywy, nie możecie kontynuować walki, póki mgła nie opadnie. Benjamin może ją przerwać w każdej chwili bez rzutu kością i bez przeznaczania na to całej swojej tury.
Tury: 2/3
Kolejka:Rycerze, Benjamin (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 232/282 (45 - tłuczone, 5 - osłabienie); -5 do rzutu.
A - Apolinaire 194/214 (20 - migrena)
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Benjamin słyszał inkantację zaklęcia rzuconego przez Thomasa: Vane musiał znajdować się gdzieś w okolicy, ale Wright nie mógł być pewien, gdzie konkretnie. Słyszał też dziwny stukot nad grobowcem.
Wszyscy znajdują się pod wpływem działania pavor veneo, nie możecie podjąć ofensywy, nie możecie kontynuować walki, póki mgła nie opadnie. Benjamin może ją przerwać w każdej chwili bez rzutu kością i bez przeznaczania na to całej swojej tury.
Tury: 2/3
Kolejka:Rycerze, Benjamin (każda pojedyncza osoba lub grupa na odpis ma 24h), Jackie pisze raz w turze bez kolejki (jeśli chce).
Podczas działania można przemieścić się o 1 kratkę. Jeśli czarodziej poświęca swoją turę na ruch, może przemieścić się o 1 + 1 kratkę na każde posiadane 5 punktów zwinności. Atak wręcz jest możliwy, jeżeli znajdujecie się w sąsiednim polach. Na jednej kratce może stanąć tylko jedna osoba.
J - Jackie 33/214 (15 - osłabienie, 20 - tłuczone, 111 - cięte, 35 - rozszczepienie); -60 do rzutu.
B - Benjamin 232/282 (45 - tłuczone, 5 - osłabienie); -5 do rzutu.
A - Apolinaire 194/214 (20 - migrena)
T - Thomas 196/216 (20 - migrena)
Ż - Żmijoptak (drętwota)
Wykorzystana moc Zakonu Benjamina: 2/4
Cmentarz
Szybka odpowiedź