Wydarzenia


Ekipa forum
Crimson Street
AutorWiadomość
Crimson Street [odnośnik]10.03.12 23:17
First topic message reminder :

Crimson Street

Londyńska Crimson Street nie wygląda zachęcająco. Ulica leżąca nieopodal cmentarza, otoczona gęstymi zabudowaniami i magazynami odstrasza potencjalnych spacerowiczów stertami śmieci zalegającymi po kątach, powybijanymi oknami i odrapanymi ścianami w większości opuszczonych domów, a także panującymi tu zazwyczaj mgłami, które tworzą atmosferę grozy. W powietrzu unosi się intensywny odór stęchlizny, a kilka starych dachówek spadło na brukowaną ulicę, roztrzaskując się z hukiem. Zewsząd słychać straszliwe zawodzenie głodnych kotów mieszające się z szumem wody - zardzewiałe rynny popękały i zwisają teraz żałośnie z dachów, rozbryzgując dookoła wodospady deszczu. Crimson Street sprawia wrażenie wymarłej i opuszczonej.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Crimson Street [odnośnik]31.12.15 20:14
Nie powinien tu być.
Zanurzał się w mroku, tonął pośród cieni, przedzierał zamaszystym krokiem przez gęstą, czarną masę. Nieprzeniknioną, instynktownie zmuszającą oczy do maksymalnego rozszerzenia i łapczywego wyłapywania choćby zarysów kształtów. Nie powinien, cichy wyrzut szeptany przez podświadomość, która rodziła wewnątrz serca niepokój, narastający stopniowo wraz z każdą minutą. Obdrapane, zaniedbane budynki. Odrywające się rynny, śmieci, które łatwo było rozdeptać jednym nieuważnym krokiem i niezliczona ilość brudu, kryjącego swoje szkaradztwo we wszechobecnym półmroku. Nie wyczuwał niczyjej obecności, czasem poruszony przez słyszany obok szelest. Nic. Tylko wsiąkająca w nozdrza wilgoć, która roztaczała swą charakterystyczną woń wraz z każdym zaczerpnięciem powietrza. Szedł, nadsłuchiwał. Zastanawiał się. Chciał jak najszybciej znaleźć się na miejscu, cicho przeklinając samego siebie w duchu. Co go podkusiło? Wrażenie zaoszczędzenia kilku kroków, by szybciej znaleźć się w upragnionym miejscu? Krew pulsowała w jego uszach, gdy dalej niestrudzenie szedł przez siebie; regularnie i z dziwną pewnością zamieszczoną w wyprostowanej postawie i doszukujących się najmniejszych źródeł światła oczu. Krajobraz wydawał się otępiały, rozmazywał się w niepewnie zarysowywanych konturach budynków. Latarnie rozpraszały mrok, zaznaczając się nad głową, rzucały punktowo nieco wyraźności. Głuchy brzdęk rozległ się wzdłuż całej ulicy - potrącona przez nogę butelka zatoczyła się z szklanym jękiem, odrzucona gwałtownie w kąt, jakimś cudem nie ulegając przy tym stłuczeniu. Nie zwracał dłużej na nią uwagi, cierpliwie wyczekując momentu, kiedy wydostanie się wreszcie ze szponów owej niepokojącej ulicy. Zmrużył nieznacznie oczy, dając się pogrążyć krążącym po głowie myślom. Z dłońmi w kieszeniach, niemal całkowicie odciął się od otaczającego go świata, nie zwracając już uwagi na igrające po powierzchni chodnika cienie, smolistą atmosferę, zagęszczoną i otaczającą go swoją ponurą aurą. Wdech. Wydech. Odliczał zakręty, badał zaułki, odtwarzając w swojej pamięci drogę.
Co do...
Nagle jednak stanął jak wryty, gdy mignęła mu przed oczami czyjaś sylwetka. Niewysoka, jak zdołał w całej chwilowej dekoncentracji określić, ledwo powstrzymując gwałtowne zderzenie. Był zbyt zaskoczony, by cokolwiek powiedzieć, aktualnie zajęty odzyskiwaniem równowagi. W głowie panowała mu pustka, sytuacja odtwarzała się powoli, lecz nie zdołał jeszcze połączyć wszystkich rozegranych nagle faktów.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Crimson Street [odnośnik]31.12.15 23:08
/kiedyś w październiku

Stuk. Stuk. Stuk.
Podeszwy płaskich butów rytmicznie uderzały o chodnik, po którym jedynie od czasu do czasu przesuwała się inna zbłąkana sylwetka. Była tutaj niemal sama, a okolica nie wyglądała na intensywnie uczęszczaną nawet za dnia, a co dopiero o tej porze. Znad rzeki nadciągnęła mgła, zalegając nad miastem i sprawiając, że widoczność wynosiła może kilkanaście metrów. Światło rozmieszczonych sporadycznie latarni nadawało jej mdłego, żółtawego zabarwienia; co jakiś czas zostawała przecięta przez reflektory sunącego z wolna samochodu.
Mimo to Alice ledwo widziała obskurne budynki o burych, gdzie niegdzie poobtłukiwanych ścianach. Na parterach niektórych kamienic znajdowały się zamknięte już o tej porze sklepy, jednak Alice nie poświęcała im uwagi, skupiając się raczej na tym, by pokonać kilka ostatnich ulic dzielących ją od mieszkania i po drodze nie pobłądzić ani nie wywrócić się na którejś z obluzowanych kostek chodnikowych, co raz już prawie jej się zdarzyło.
Samochód ojca chwilowo zaniemógł, więc wybrała się na miasto pieszo i po spędzeniu wieczoru w jednym z mugolskich klubów, wracała o porze mogącej uchodzić za dosyć późną jak dla młodej, samotnej dziewczyny. Jednak Alice nie uważała się za osóbkę strachliwą. Może jedynie ta mgła i ciemności budziły w niej lekki niepokój, ale przecież to nic takiego, prawda? Nie był to pierwszy ani nie ostatni późny powrót.
Skręciła w kolejną ulicę, rozglądając się na boki, by upewnić się, czy idzie we właściwym kierunku i poprawiając niesforne włosy. Mgła wydawała się przybierać na sile, a pewnie im bliżej do zimy, tym częściej będą zdarzały się takie dni. Taki już urok Londynu.
Wtedy jednak za nią rozległ się kolejny stukot, inny od tego, który wydawały jej buty czy koła samochodów podskakujące na kocich łbach. Pewnie to nic takiego, jednak Elliott przez wpływ książek i filmów, a także przez spędzenie dużej części życia w Nowym Jorku (który po zmroku do najbezpieczniejszych miejsc raczej nie należał) miała dość wybujałą wyobraźnię. Nieznacznie przyspieszyła kroku, jednak dłoń zacisnęła nieco mocniej na pasku swojej torby, którą mogłaby zdzielić potencjalnego oprycha myślącego, że może znaleźć łatwą ofiarę w niskiej, samotnej dziewczynie. Prawdopodobnie powinna pomyśleć najpierw o różdżce, ale cóż, nie można winić jej zmugolszczonej mentalności, że podsunęła jej właśnie takie, a nie inne rozwiązanie.
Nic dziwnego, że kiedy nagle w tej mgle usłyszała kroki i dostrzegła wysoki, zwalisty cień tuż za sobą, nie wahała się długo. Ręka trzymająca torbę uniosła się, uderzając ciemną sylwetkę. Chwilę po tym odskoczyła w bok, gotowa w każdej chwili uciec. Do mieszkania zostało jej może parę przecznic, no i zawsze mogła się zdeportować.


/Na ile % Alice walnęła Daniela XD
Alice Elliott
Alice Elliott
Zawód : brak
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 K31FNDR
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1201-alice-elliott https://www.morsmordre.net/t1911-poczta-alice#26809 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Crimson Street [odnośnik]31.12.15 23:08
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością

'k100' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Crimson Street [odnośnik]01.01.16 12:27
No coś jej nie wyszedł ten cios xd
Doigrał się. Postać zamajaczyła mu przed twarzą, jak pozbawiony wyraźnych rysów, zaznaczony na tle szarości kontur. Postać - niewiele brakowało, by zetknęła się w pewnie bolesnej kolizji, przybliżającej szorstkość chodnika, z ryzykiem upadku na cuchnący wilgocią beton. W porę jednak zatrzymał się, stanął jak wryty z wymalowanym na twarzy zdziwieniem, roniąc w ramach pocieszenia cichą wiązankę wulgaryzmów, kiedy wszystkie mięśnie zesztywniały nagle, przez moment walcząc o zachowanie równowagi. Postać jednak nie pozostawała bierna, nie uciekła, nie zniknęła, nie rozproszyła się jak mgła wśród dostatecznie mglistych, sączących jedynie resztki światła oparów. Chwyciła coś - coś, co okazało się być potem torbą (mugolka? W przypadku czarownicy pewnie oberwałby losowym zaklęciem, zanim sam zdążyłby powiedzieć formułę Protego). Zamachnęła się, lecz przedmiot zdał się przeważyć, a może po prostu sam ruch okazał się niefortunny; dziewczyna zatoczyła się, nawet nie trafiając blisko niego. Zmarszczył brwi, w świetle latarni ujrzał jej twarz, z błyszczącymi oczami, wyrażającymi gotowość do każdego ruchu. Jak u zwierzęcia, które napręża się i wyostrza zmysły, nieustannie czujne, gotowe do obrony w obliczu zagrożenia.
- Alice? - zapytał jakby z wahaniem, wyostrzając powoli spojrzenie; jego twarz dopiero teraz zaczynała nabierać wyrazu zrozumienia, w związku z całą sytuacją, początkowo mętną i niepojętą. - Nie chciałem - mruknął, a jego słowa zdawały się ledwo przeszyć przestrzeń, niknąc niemal w momencie powstania. Nie wiedział, czy je usłyszała. Głowę miał nabrzmiałą od myśli. - ...ci nic zrobić - dokończył, czyniąc niepewny krok do tyłu. Czekał na najgorsze. Iskrzyła się jednak w nim nadzieja, że wszystko zdoła jakoś wyjaśnić, ale gdy przyszło mu do uformowania powodu, znajdował przed sobą wyłącznie pustkę.
Chwila słabości.
Teraz przyszło się zetknąć z tym wszystkim. Chyba, że chodziło o coś zupełnie innego, o zwyczajne nieporozumienie, w którym wzięła go za jakiegoś złodzieja. Nie wiedział. Nic już nie wiedział.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Crimson Street [odnośnik]01.01.16 19:55
Zatoczyła się do przodu, a jej but zawadził o zagłębienie w płycie chodnikowej. Torba, zamiast uderzyć potencjalnego napastnika, przecięła powietrze obok niego. Alice zachwiała się, prawie upadając na ziemię, jednak złapała równowagę, gotowa do wymierzenia kolejnego ciosu (mając nadzieję, że okaże się bardziej udany). Uniosła rękę z torbą, już zamierzyła się do uderzenia mężczyzny, kiedy nagle usłyszała swoje imię i w mdłym blasku najbliższej latarni dostrzegła wreszcie jego twarz, wcześniej skąpaną w cieniu. Przez chwilę myślała, że ze zmęczenia oraz z powodu wypitego na mieście alkoholu zwyczajnie ma zwidy.
- Daniel? – wydyszała głosem pełnym niedowierzania. – Co ty tu robisz?
Opuściła rękę. Nagle poczuła się tak cholernie głupio. Tak po prostu dała się ponieść emocjom i wzięła go za oprycha, a nawet próbowała zdzielić w głowę torbą. Choć przecież jako czarownica powinna najpierw pomyśleć o różdżce. Nie pomyślała. Może nawet dobrze, że nie pomyślała o zaklęciach, i że potknęła się na tej płycie i nie trafiła w niego. Gdyby się udało, pewnie byłoby jej jeszcze bardziej głupio niż teraz.
Nie miała za co chcieć się na nim odgrywać (a mógł tak pomyśleć, widząc ją teraz). Jeśli chodziło o tamtą sytuację z sierpnia... Cóż, to było dawno i pod wpływem emocji, zdawała sobie z tego sprawę. Daniel był wtedy w dołku, a ona była zbyt zaskoczona, by zareagować. Jednak nie żywiła do niego urazy. Rozmyślała niekiedy nad tą sytuacją, nad ich relacjami i tym, jak mogłyby się potoczyć, gdyby mieli ze sobą większy kontakt... Od tamtego dnia aż do teraz się nie widzieli. Kilka tygodni.
Zmieszała się nieznacznie, odsuwając się o krok i obserwując go z ukosa.
- Ty to masz talent do pojawiania się w dziwnych miejscach... – westchnęła po chwili milczenia, starając się jednak zatuszować zmieszanie, które wywołała w niej zarówno ta scena, jak i wspomnienie poprzedniego spotkania na starym placu zabaw. – Ale na drugi raz... Po prostu nie skradaj się tak znienacka. Myślałam, że to jakiś podejrzany typek, mogłam cię uderzyć.
Naburmuszona minka szybko jednak zniknęła z jej twarzy. Pewnie nie zrobił tego specjalnie, a po prostu... Dziwnym trafem także wracał skądś dokładnie tą samą drogą, co ona. Rzeczywiście, zadziwiające, że to już drugi raz, kiedy go przypadkowo spotkała, nawet o nim w danej chwili nie myśląc.
Alice Elliott
Alice Elliott
Zawód : brak
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 K31FNDR
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1201-alice-elliott https://www.morsmordre.net/t1911-poczta-alice#26809 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Crimson Street [odnośnik]01.01.16 20:34
Dezorientacja powoli zaczynała mijać; poczuł się, jakby ktoś wylał na niego kubeł wody, zimnej, przebijającej się przez skórę lodowatym uściskiem, na nowo przywracając spowolnionemu czasowi utracone tempo. Nie umiał określić swoich uczuć, ponieważ całość wydarzyła się zdecydowanie zbyt szybko - dosłownie mignęła mu w zasięgu wzroku, w ciągu tych kilku sekund stawiając przed dokonanym faktem. Przyjrzał się Alice uważnie, jakby liczył, że zdoła z jej twarzy coś odczytać, coś, co pomogłoby mu odnaleźć się w sytuacji, która mimo rozegrania wciąż wydawała mu się niepojęta. Jest zła? Przez to? Zdziwił się odrobinę, słysząc zadane w jego kierunku pytanie.
- Idę. Na skróty - odparł niemalże machinalnie, tonem pozbawionych jakichkolwiek emocji. Możliwe nawet, że nie do końca miłym. Rozmasował przez moment czoło, analizując wszystko w skupieniu. Pustka jednak nie chciała ustępować, zalewając czaszkę falą brudnego błota, mętnego, w którym nie zdawał się widzieć żadnych konkretnych faktów.
Tylko światło latarni, ostoja, oaza na pustyni mroku, której blade promienie rozpraszały jego gęste połacie, okrywające pole widzenia czarną peleryną. Ich cienie zamazywały się na tle chodnika, wydłużone i niemal karykaturalne. Stał, zastygły w bezruchu, walcząc z malującymi się wizjami - przeszłość zacierała się z teraźniejszością, uwypuklała cały czyn, jednak... Nie potrafił czuć się z tego powodu winny, mimo że głos rozsądku podpowiadał mu jednoznacznie: nie było mu wolno. Naruszył, a następnie przekroczył barierę, złamał zasady, był w swoim czynie nieomal bezczelny. Ku jego zdziwieniu (a może nie było w tym nic dziwnego?), Alice nie poruszyła tej kwestii, tłumacząc swoje zachowanie w odniesieniu jedynie do chwili właśnie minionej. Odetchnął z ulgą, nadal jednak pozostając ostrożnym. Wycofał się, zachował dystans, lecz jednocześnie nie spuszczał z dziewczyny wzroku. Nie wyglądała na zadowoloną, a on bał się wykonać ruch, którego po tym wszystkim mogła błędnie odczytać. Musiał uważać, dalej obserwować, czekać, co przyniosą następne chwile. Nie ruszył się z miejsca, nadal stał tam, utkwiony, w aurze rzucanego przez lampę światła.
- Nie skradałem się - odpowiedział z lekkim wyrzutem. Dopiero wtedy się zbliżył. Jeden drobny krok, by znów uczynić rysy twarzy bardziej ostrymi, na nowo dostrzec ujawnione na niej odczucia. - Mogę cię odprowadzić. Tu nie jest zbyt bezpiecznie - zaproponował, jakże szlachetnie i wspaniałomyślnie. Nie chciał, by odebrała źle jego intencje. Ale rzeczywiście, ulica nie należała do specjalnie przyjaznych miejsc, zarówno dla niej jak i dla niego.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Crimson Street [odnośnik]02.01.16 17:06
Także Alice stopniowo przyzwyczajała się do tej jakże zaskakującej sytuacji, pojmowała, że tym, na kogo właśnie prawie się rzuciła, był po prostu Daniel. Który akurat się tu napatoczył, kiedy ona późną porą wracała do domu, i przez zmęczenie i rozdrażnienie była bardziej skora do podejmowania tak głupich decyzji, jak chwilę temu. Nie kryło się za tym jednak nic głębszego niż zwykła próba obrony przed potencjalnym napastnikiem, za którego początkowo go uznała. Myśl o sierpniu i o starym placu zabaw, na którym wtedy rozmawiali (spotykając się równie przypadkowo, co teraz) pojawiła się w jej głowie znacznie później, kiedy już przeszedł ten pierwszy szok i ochłonęła wystarczająco, by spojrzeć na sytuację racjonalniej.
- Och... – mruknęła, słysząc jego odpowiedź. – Rozumiem. Ja również... Wracałam już do domu.
Widok Alice idącej pieszo zamiast jadącej samochodem mógł być dość zaskakujący, jednakże, biorąc pod uwagę, że trochę dzisiaj wypiła, może to nawet lepiej, że nie wsiadała za kółko. Idąc, mogła się przewietrzyć... I niechcący prawie pobić torbą swojego znajomego.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że ciągle trzymała w dłoni pasek swojej torby, więc z powrotem przerzuciła ją sobie na ukos przez ramię.
- Jeśli nie masz żadnych pilnych zajęć i naprawdę ci się chce... – rzuciła w odpowiedzi na jego propozycję, wciąż ją rozważając. Jeśli jednak szli w tą samą stronę, dlaczego miałaby się nie zgodzić? Tym bardziej, że miał słuszność mówiąc, że okolica nie wyglądała na zbyt bezpieczną. Alice może lubiła szukać wrażeń, ale nawet jej upodobanie do odrobiny ryzyka miało swoje granice, zwłaszcza, gdy była zmęczona, rozkojarzona i o niczym tak nie marzyła, jak o wypoczynku w swoim ciepłym mieszkanku. – Możemy przejść ten kawałek razem. Mieszkam niedaleko stąd.
Zdumiewające, że proponowała to facetowi, którego jeszcze chwilę temu miała za czającego się opryszka, ale cóż... To była Alice. Która w dodatku mimo sierpnia miała do Daniela pewien sentyment, o którym przypomniała sobie już po ochłonięciu.
Pierwsza ruszyła chodnikiem, szybko jednak przystając, by upewnić się, czy szedł za nią. No, ale w końcu sam zaproponował jej odprowadzenie.
- Często tak szwendasz się nocami po Londynie? – zapytała nagle. – Czy może również tak nietypowo... wracałeś do domu?
Ominęła kolejną obluzowaną płytę, jednocześnie otulając się mocniej kurtką, którą na sobie miała. Wieczór był nie tylko mglisty, ale i zimny.
Alice Elliott
Alice Elliott
Zawód : brak
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 K31FNDR
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1201-alice-elliott https://www.morsmordre.net/t1911-poczta-alice#26809 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Crimson Street [odnośnik]02.01.16 19:52
Przeklęty sierpień. Czas, w którym kielich goryczy zdołał się przelać kilkakrotnie, rozpraszając obmierzłą mieszanką obaw i innych, połączonych w jedno negatywnych emocji, powodując całkowite rozchwianie wnętrza. Przeklęty. Włóczył się teraz za nim jak cień, spędzał sen z powiek, wielokrotnie p r z y p o m i n a ł o wszystkich zdarzeniach, popełnianych błędach, o...
Miał wszystkiego dosyć.
Czuł w głowie bolesny nacisk, który nasilał się z każdą chwilą, ogarniając nieprzyjemnym pulsowaniem czaszkę. Wciąż nie mógł jej wymazać. Nie mógł pozbyć się tej wizji, która malowała mu się przed oczami, wypływała z mroku niczym senna mara, która wyłącznie czekała na jego niepewność. Na potknięcie się. Smak porażki zdawał się drażnić kubki smakowe, roztaczał się powoli, niemiły i obwiniający. Tym razem jednak wiedział, że nie popełni błędu. Będzie ostrożny, zobaczy, co przyniesie dalej sytuacja. Aż śmiać mu się chciało z siebie - z odważnej wyobraźni, która nie szczędziła sobie środków, gdy tylko zdołał spotkać ładną kobietę (a, nie ukrywajmy, Alice niewątpliwie do takich należała). Kiedy jednak pospieszył się, targnięty dziwnym, niezrozumiałym nawet dla siebie impulsem, wszystko popsuło mu plany. Przeszkadzało w relacji, której chciał nadać pozytywny wymiar; wierzył cicho, że Alice rzeczywiście nie jest z tego powodu wściekła. Że nie udaje specjalnie, nie próbuje kreować wizji nic się nie stało, wyłącznie chowając urazy we wnętrzu. Nie znał jej dobrze i choć wydawała się niezwykle szczerą osobą, nie mógł pozbyć się całkowicie swoich obaw. Nie potrafił.
- Nigdzie mi się nie spieszy - zapewnił ją. Ruszył przed siebie powolnym krokiem, na nowo wkraczając we wszechobecną ciemność. Chodnik niekiedy chybotał pod nogami, uginając się nieznacznie pod naciskiem stawianych kroków. Szedł jednak niestrudzenie; starał się jednocześnie omijać leżące tu i ówdzie śmieci, które sygnalizowały głuchym, wywołanym przez powiew wiatru szelestem swoją obecność.
- Czasem mi się zdarza - odpowiedział po chwili, jakby został dopiero co wyrwany z zamyślenia. - Chyba nie lubię bezczynnie siedzieć - przyznał z lekkim, niby gorzkawym uśmiechem. Atmosfera wydawała się mniej napięta, lecz nadal starał się przyglądać wszystkiemu z dystansem. - Mam więc rozumieć, że jesteś tu przypadkiem?  - Zaciekawił się.
A sierpień wciąż zgrzytał jak niepasująca do układu zębatka.
Ciągle, przewijając się między myślami. Czasem chciałby, by przestał istnieć, będąc w tym roku wymazanym z kalendarza.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Crimson Street [odnośnik]03.01.16 13:59
Szli ulicą, by w odpowiednim miejscu znowu skręcić. Alice skupiała się przede wszystkim na stawianiu kolejnych kroków, nie przegapieniu charakterystycznych punktów. W końcu mieszkała tutaj zaledwie od lipca, i zwykle pokonywała tę trasę samochodem (jadąc nieco inną drogą), nie pieszo. Teraz w dodatku ciemności i mgła utrudniały orientację, a niektóre latarnie były przepalone, przez co na chodniku pozostawały puste, ciemne miejsca.
Stuk, stuk, stuk. Echo kroków odbijało się od ścian obskurnych kamienic. Czasem jakaś płyta zachybotała się mocniej pod jej butem. Raz prawie znowu się wywróciła, rzucając szybkie spojrzenie swojemu towarzyszowi. Co sobie pomyślał? Wziął ją za pijaną, czy może zwyczajnie niezdarną? Już dzisiaj dała popis bycia prawdziwą łamagą. Nawet nie potrafiła wymierzyć porządnego ciosu torbą!
- To dobrze, Danielu – mruknęła; cóż, nie chciała odciągać go od ważnych spraw, ale w nocy raczej pracą się nie zajmował. Raczej po prostu błąkał się po mieście, jak i ona. – Można tak powiedzieć. Bawiłam się w jednym z londyńskich klubów, by odreagować dzisiejszą nudę w pracy, ale w końcu stwierdziłam, że czas wracać do domu. Mój samochód chwilowo zaniemógł, więc... Wracam pieszo.
Mogła się teleportować (choć pod wpływem procentów zapewne byłoby to równie ryzykowne, co wsiadanie za kierownicę), ale gdyby to zrobiła, nie spotkałaby na swojej drodze Kruegera. Za to pewnie byłaby już w swoim mieszkanku, po rozgrzewającej, gorącej kąpieli, gotowa do wsunięcia się pod równie ciepłą kołdrę... Koniecznie wychyliwszy przed snem kubek gorącej i niemożliwie słodkiej czekolady.
Uśmiechnęła się pod nosem, bardziej sama do siebie niż do Daniela. Skupienie na obecnym stanie i chęci powrotu do domu i upragnionego wieczornego wypoczynku skutecznie tłumiło myśli o sierpniu. Były momenty, gdy prawie ignorowała obecność mężczyzny, by potem nagle znowu uświadomić sobie, że cały czas szedł obok, wytrwale jej towarzysząc. Czyżby aż tak się o nią troszczył, że wolał się upewnić, czy trafi do swojego mieszkania?
- Jesteśmy już niedaleko.
Kolejny skręt w kolejną ulicę. Następny ciąg obskurnych kamienic, jakich pełno było w całym Londynie. Doprawdy, łatwo było pomylić między sobą poszczególne ulice, zwłaszcza w nocy i we mgle. Zmrużyła oczy, próbując wytężyć wzrok. Odnalazła kolejną uliczkę. Tamta kamienica naprzeciwko wyglądała zupełnie jak jej własna.
- Mam nadzieję, że to właściwy budynek – wymamrotała, kierując się w tamtą stronę.
Alice Elliott
Alice Elliott
Zawód : brak
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 K31FNDR
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1201-alice-elliott https://www.morsmordre.net/t1911-poczta-alice#26809 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Crimson Street [odnośnik]03.01.16 20:05
Snuł się za nią niczym cień, bez słowa, nie zwracając na siebie uwagi. Powolnym krokiem, miejscami odstając z tyłu, lecz mimo to idąc dalej w tym samym tempie. Wzrok prześlizgiwał się obojętnie po ścianach kamienic, które niemal identycznie zarysowywały swoje obdarte z tynków kształty na tle wszechobecnego półmroku. Gdzieniegdzie mignęła latarnia, której światło powoli bledło, zmieniając kolor z jasnego na ciemnożółty. Wszystko wydawało się wyprane z barw, tonęło pośród odcieni szarości, niedbale rozmywając się na tle lustrowanego widoku. Czasem przebiegła przez ulicę sylwetka kota, czasem jakiś pojedynczy dźwięk zdawał roztaczać się w powietrzu. Poza tym miejsce zionęło pustką, ogarniając ich obojga ciszą. Sam dał się pogrążyć we własnych myślach, ciągle walcząc z pojawiającymi się wyrzutami sumienia. Owszem, popełnił błąd. Wtedy popełnił, więcej razy do tego nie dopuści.
Cały czas to powtarzał.
Jego spojrzenie błąkało się wśród różnych szczegółów, co jakiś czas powracając na sylwetkę Alice. Wydawała się równie pogrążona we własnym świecie i nie zamierzał jej nawet z tego stanu wytrącać. Czuł się dziwnie, nadal próbując odgadnąć kłębiące się w głowie dziewczyny myśli. Czy miała tam swój dom nienawiść? Wyrzuty? Zagryzł nieznacznie wargę. Miał nadzieję, że nie. Nie odezwał się ani słowem, nie dopytywał się jej, skupiony wyłącznie na otaczającej ich scenerii. Wolał być spokojny. Zakładał, że zwyczajnie odprowadzi na miejsce i kulturalnie się pożegna. Spróbuje od nowa i jeśli nie będzie większych przeszkód, zrobi wszystko, by wymazać to przeklęte zdarzenie z pamięci. Uśmiechnął się nieznacznie, słysząc jej uwagę. Niedaleko. To dobrze; musiał przyznać, że wszystkie kamienice wydawały mu się takie same, wznosząc się w mglistej, ciemnej masie, zwartym ugrupowaniem zbudowanych z cegieł bloków.
- Jesteś pewna? - zapytał nagle, jakby usiłował ją jeszcze zatrzymać. Nie uczynił ani kroku, stojąc i wyglądając przed siebie, mrużąc przy tym oczy, w celu dokładniejszego rozpoznania kształtów. - W razie czego możemy się jeszcze rozejrzeć - powiedział. Może było to zbyt zapobiegliwe, ale... Nie umiał postąpić inaczej.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Crimson Street [odnośnik]04.01.16 11:24
Była mu wdzięczna za to, że nie był nachalny, a cicho i wyrozumiale dotrzymywał jej towarzystwa samą swą obecnością. Czuła się pewniej; w końcu zawsze raźniej mieć obok siebie jakiegoś przychylnego towarzysza. Co było szczególnie cenne w ciemnym, zimnym i zamglonym nocnym Londynie. Chociaż, o dziwo, praktycznie nikogo nie napotkali po drodze, nie licząc kilku zbłąkanych kotów i może jednego zataczającego się pijaka, który, złorzecząc pod nosem, zniknął w jednej z rozklekotanych bram.
Spacer sprawił, że czuła się bardziej trzeźwa, ale zarazem bardziej zmęczona. Naprawdę chciała już dotrzeć do celu, więc kiedy wypatrzyła w ciemności budynek, weszła do środka... By po chwili wyjść i zwrócić nieco nieobecny wzrok na Kruegera.
- To nie ta kamienica – wymamrotała. Niezła wtopa, nie umieć nawet rozpoznać własnego budynku! Na swoje usprawiedliwienie miała to, że latarnia przed nim była przepalona i nie mogła zauważyć, że na drzwiach nie było charakterystycznej rysy, którą posiadały te prowadzące do jej bloku. Kolejna, identyczna, okazała się jednak tą dobrą. Zamiast jednak zniknąć bez słowa w swoim mieszkaniu, znowu pojawiła się na ulicy, przy mężczyźnie.
- Może wpadniesz chociaż na chwilę? – zaproponowała. W końcu był tak miły, że ją odprowadził, to mógł i zajrzeć. Przy okazji pokaże mu swoje mieszkanie, do tej pory poza ojcem i przyrodnim bratem chyba nikt jej tu nie odwiedził.
Spojrzała na wyczekująco; mógł się zgodzić, ale mógł i odmówić, a wtedy po prostu pożegnaliby się w zgodzie, pewnie aż do czasu jakiegoś kolejnego przypadkowego spotkania. Bo nie wątpiła, że pewnego dnia znowu gdzieś na siebie wpadną, kiedy będą się tego najmniej spodziewać.

/zt., idziemy do mieszkania Alice
Alice Elliott
Alice Elliott
Zawód : brak
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 K31FNDR
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1201-alice-elliott https://www.morsmordre.net/t1911-poczta-alice#26809 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Crimson Street [odnośnik]19.01.16 18:08
Lekcja numer...
Westchnął ze zrezygnowaniem, widząc, że od dwóch tygodni nie uzupełniał ich kolejności. Mrużył oczy, by lepiej ujrzeć usłane drobnym, atramentowym pismem kartki notatnika, które w tak skąpym świetle wydawały się mieć niemal jednolitą barwę. Idąc przed siebie, wpadł przy okazji na jakiegoś mugola, który obdarzył go niewyrafinowaną wiązanką, zdającą się odbijać wzdłuż pustej ulicy echem - lecz jednocześnie puszczoną przezeń mimo uszu. Wzruszył ramionami, czując wyłącznie lekki dyskomfort w miejscu niespodziewanego zetknięcia. Dalej była tylko cisza, w której zdawał się tonąć jak w bezkresnych głębinach oceanu, do resztek zanurzać wraz z ciemnością rozpraszaną jedynie nikłymi światłami latarni.
To dobry kierunek.
Tak, na cały zestaw gaci Merlina, to dobry kierunek.

Intuicja nigdy nie zwykła go zawodzić.
Ujrzał ją wcześniej - dosłownie mignęła mu przed oczami, jakby nie była sylwetką człowieka, tylko utkanym z mglistych oparów widmem. Jakby była niewyraźna i nieobecna, ha! on jednak się nie mylił. Wystarczyło, że spojrzał w jej kierunku przelotnie, a całość zwykłego spaceru zmieniła się w zarys konkretnego planu, podszytego jednym z wielu z a d a ń. Pewnie się zgubiła, albo, licho ją wie. Nikt normalny nie kręcił się po takich ulicach, nieważne czy w dzień czy w nocy. Chyba, że pannę Pouget ogarnęła nagła ochota zaprowadzenia tutaj porządku (swoją drogą, mało nie zabił się na pozostawionej przez jakiegoś menela butelce). To by było... Tak, to by było PIĘKNE. Widząc, że zmierza prosto, bez zbędnych zawijasów, postanowił spróbować ją zaskoczyć. Wędrując labiryntami uliczek, plącząc się raz o własne nogi, a raz o jakieś niedostrzegane przez osnuty mrokiem wzrok wyrwy, w końcu wypadł nagle tuż przed jej twarzą, z iście poważną miną i grożącym palcem utożsamionym z nieuchronną sprawiedliwością.
- Czy zdajesz sobie sprawę... - zaczął, tłamsząc ogarniający go bezdech, przy którym wydawał się być niemal całkowicie zziajany. Odchrząknął, by nadać tonowi możliwie najbardziej oficjalny charakter. - Że wszystko było testem? - Wycelowana dłoń osiągnęła swoje apogeum, skwitowane później oparciem się za jej pomocą o... Pobliski śmietnik? Nie zastanawiając się nawet, co trzyma i gdzie pcha te swoje pięć palców (do tylu potrafił liczyć), pozwolił jej na swobodne opadnięcie, gdy znalazł stały punkt zaczepienia dla swojego łokcia. - Oczy szeroko otwarte. SZEROKO. Jakby miały ci wypaść na chodnik. Różdżka w pogotowiu, dlaczego nie oberwałem zaklęciem? Powinienem oberwać zaklęciem! - Domagał się, niezadowolony, bo jak to; nawet nie wyciągnęła różdżki? Żadnej Drętwoty? Próby rzucenia Drętwoty? Roger-ty-głupku-czemu-za-mną-łazisz? N a p r a w d ę aż tak bardzo opuszczała gardę? - Zaraz, co... - Przerwał swoje rozmyślania, nagle zdając sobie sprawę, co tak naprawdę pomagało mu w utrzymaniu równowagi. Swąd, który dotarł do nosa, był niemiłosierny.  - Serio? - Śmietnik? Ze wszystkich ścian świata on musiał upodobać sobie jakiś śmietnik, który nawet ze ścianą nie miał nic wspólnego? Zabrał od razu rękę - i wtedy najbardziej pożałował. - Och fuuuuuuuuuuuj - Smród był niemiłosierny, niemal paraliżował wszystkie jego zmysły. Upewnił się kilkakrotnie, no nie, to jego ręka cuchnęła tak straszliwie, jakby nie mył się już od dobrych kilku miesięcy. Co, jeśli Caroline naprawdę pomyśli, że on się nie myje? CO, jeśli uzna to za metodę kamuflażu i sama będzie wchodzić do wanny wyłącznie na święta, skazując go tym samym na chodzenie do pracy z umieszczonym na nosie spinaczem? - Nie przeszkadzaj sobie, tłumacz się - zapewnił, usiłując jakoś pozbyć się nagłego problemu. Przejeżdżał ręką po murze, niby licząc na oczyszczające własności pokrytej wilgocią cegły, zaklinał się, mamrotał, usiłował przemówić do swojej ręki (może ona tak specjalnie?) i jednocześnie... słuchał.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Crimson Street [odnośnik]19.01.16 22:23
Czasy, gdy gubiła się w zaułkach Londynu powoli już mijały. Dużo chodziła i to właśnie po tych zaułkach. Rzadziej wybierała popularniejsze dzielnice, gdzie pełno było ludzi, a zorientowanie się, w którym miejscu się przebywa było kwestią rozglądnięcia się dookoła za punktami orientacyjnymi. W tej chwili dobrze wiedziała, gdzie jest - Crimson Street. Teraz będzie już wiedziała jak się stąd wydostać. Czy już mogła uważać się za prawdziwą znawczynię Londynu? Ciekawe kiedy Roger znowu postanowi sprawdzić jej znajomość planu miasta. Ta dzielnica nie powinna sprawić jej tak wielkiego problemu jak ostatnio. Tym razem go nie zawiodę!
Szłaby sobie zupełnie spokojnie i starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, gdyby nie on. ZNOWU ją śledził i ZNOWU wymyślił jakieś niedorzeczne wyskakiwanie znienacka. Jak zwykle musiał zrobić coś, co o mało nie przyprawiło ją o zawał. Zaskoczona nie zdołała wydać nawet z siebie głosu. Tylko wciągnęła szybko powietrze i położyła dłoń na klatce piersiowej.
Oczywiście! JAK ZWYKLE wszystko musiało być testem! Caro była pewna, że ukończyła kurs aurorski i teraz czeka ją jedynie praca w zawodzie. Myliła się i to bardzo! Roger postanowił poddać ją dodatkowemu szkoleniu na własną rękę. Niedługo zaskoczy ją wychodzącą z łazienki i nakrzyczy, że zapomniała o zachowaniu czujności podczas mycia zębów, a on widział! Wszystko widział! Widział jak zamknęła oczy na kilka sekund!! Albo wyskoczy na nią z kuchennej szafki z tym swoim grożącym palcem i znowu wytknie jej to, że go nie pobiła. To się robiło coraz bardziej wkurzające!
- No przepraszam, ale to było naprawdę zaskakujące! Rozmyślałam o czymś. Następnym razem obiecuję być bardziej uważna i mieć zaklęcie na końcu języka... - Jeżeli jakikolwiek drań potrafi straszyć ludzi równie skutecznie jak ten oto nie-drań - dodała w myślach. Jej ton był na wpół pełny irytacji, dopełniony pokorą. O ile to w ogóle dało się połączyć, to właśnie Caro potrafiła to zrobić.
Z drugiej strony jednak te jego szkolenia bardzo jej pasowały. Choć metody były bardzo denerwujące i często miała ich dość, w głębi serca była wdzięczna swojemu mistrzowi za to, że tak bardzo stara się jej pomóc. On przecież wiedział lepiej, co będzie jej potrzebne i kiedyś na pewno przydadzą jej się jego nie do końca chciane lekcje. Teraz jednak miała tego dość.
Czy powiedziała coś nie tak? W pierwszej chwili tak właśnie pomyślała, ale szybko zorientowała się, że nie jest winna konsternacji rozmówcy. Przerwała swoją wypowiedź. Chciało jej się śmiać, ale się powstrzymała. Trzeba było obserwować, teren, panie Elliott! - aż chciałoby się powiedzieć. To by było zdecydowanie nie na miejscu.
- Jak już mówiłam... Najzwyczajniej w świecie się zamyśliłam i wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwienie. Spróbuję się poprawić - obserwowała desperackie próby uwolnienia się Rogera od jakiegoś śmierdzącego świństwa. Oby tylko nie próbował wycierać się o jej ubranie! Po tym człowieku można się było spodziewać naprawdę wielu różnych rzeczy.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Crimson Street [odnośnik]20.01.16 17:40
Co za p o r a ż k a.
Rozczarowanie.
CAŁKOWITA TRAGEDIA.
Wymamrotał pod nosem kilka niezrozumiałych słów; wpatrywał się w nią uważnie, próbując odczytać nawet najdrobniejsze zmiany mimiki. Zaskoczona? Tak, była z a s k o c z o n a. Widział to w jej niebieskich tęczówkach, które były wlepione w jego skromną osobę niczym ślepia jakiegoś strwożonego zwierzęcia. Widział. Myślała, że nie zauważył? Zmarszczył nieznacznie brwi, przybierając znacznie bardziej surową postawę. Zamyśliła się. No tak, jakie to typowe, cmentarz, klimat iście wisielczy, nawołujący do rozmyślań status quo czy to było memento mori, ech, przecież nieważne. W takim, zasiedlonym przez sploty cieni otoczeniu, należało przecież maksymalnie wytężać zmysły - być czujnym do granic możliwości, reagować nawet na najmniejszy szmer i co najważniejsze nie zabić się na pozostałościach po czyimś ostatnim melanżu. Ech, Caroline. Przynajmniej tyle, że
p r z y z n a ł a się do winy; jej ton pełen pokory (albo przynajmniej na taki zdający się słyszeć), był muzyką dla jego uszu. Będą jeszcze z niej ludzie, wyrobi się. W końcu pracują razem, nie ma innego wyjścia.
Problemem tylko stała się ta PRZEKLĘTA RĘKA. Cegły, na które składała się wszechobecna stara zabudowa, mogły same w sobie cuchnąć stęchlizną i pleśnią; ale nawet to było zgoła przyjemniejsze niż aktualnie dostarczone mu wrażenia. Na domiar złego, ów zapach prawdopodobnie zapuścił swoje korzenie w głąb skóry z naturą jakiegoś morderczego chwastu, miast ustępować - wyłącznie się nasilał, drażniąc wciąż jego nozdrza przy każdym wykonywanym oddechu.
- Dobrze myślisz - powiedział jednak, usiłując wypaść na możliwie najbardziej skoncentrowanego, bo wszystko miał pod kontrolą, tak, Caroline, to była tylko część mojego planu. Przyznał to z wyraźną aprobatą i dumą, jakby miał zaraz podejść do niej i wręczyć order za niesamowite zasługi dla magicznego świata. Szybko jednak spochmurniał, naskakując na nią tonem o barwie zbliżonej do powitalnego. - A pamiętasz, jak poznać, że w pobliżu czai się wróg? Co, jeśli ja nim jestem? Dlaczego mnie nie sprawdzasz, co? - Padł pełen wyrzutów grad pytań. W oczekiwaniu na
s e n s o w n e wyjaśnienie (po raz kolejny), usiłował pozbyć się własnego problemu. W końcu nie wytrzymał i wycelował w rękę swoją własną różdżkę (oby nie przesiąkła tym ohydztwem, modlił się w duchu).
- Aquamenti - wypowiedział ze zdecydowaniem formułę zbawiennego w tym momencie zaklęcia. - Hm, masz może mydło? - odezwał się nagle.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Crimson Street [odnośnik]20.01.16 17:40
The member 'Roger Elliott' has done the following action : rzut kością

'k100' : 72
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Crimson Street - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 26 Previous  1, 2, 3 ... 14 ... 26  Next

Crimson Street
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach