Wydarzenia


Ekipa forum
Skara Brae, Sandwick
AutorWiadomość
Skara Brae, Sandwick [odnośnik]15.10.18 1:29
First topic message reminder :

Skara Brae

Najlepiej zachowane na świecie osiedle neolityczne, znajdujące się na głównej wyspie leżącego u wybrzeży Szkocji archipelagu Orkadów. Do roku 1850 osiedle to znajdowało się pod wydmami zatoki Skaill - wtedy dopiero zostało odsłonięte przez silne wiatry i sztormy. Osada składa się z 8 wzniesionych z kamienia domostw, które były w neolicie połączone kamiennymi tunelami - w dzisiejszych czasach niektóre z nich posiadają odsłonięte przejścia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skara Brae, Sandwick - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]03.03.24 22:41
W momencie gdy napotkał jej spojrzenie rzeczywistość przestała mieć znaczenie. Zwyczajnie chciał być obok, chciał słyszeć jej głos, poczuć zapach skóry. Nie znał jej imienia, ale wiedział, że nie może bez niej teraz żyć.
Wszelka racjonalność nie miał teraz zaczenia, a Kenneth brał życie takim jakim jest. Nie drążył, nie szukał nitek przeznaczenia. Po prostu, tak miało być. Mieli się tu spotkać, całkowicie sobie obcy, miał się zatracić w tych dużych oczach.
Patrząc jak odbiera od niego halkę zamarzył o tym, aby te smukłe palce splotły się z jego własnymi. Siłą woli, niewypowiedzianym wysiłkiem powstrzymywał się, aby nie wziąć jej w ramiona. Nałożyła halkę, ta opięła się na ręczniku sprawiając, że cała sylwetka nabrała przedziwnych kształtów.
Uśmiechnął się półgębkiem na ten widok. Miał wrażenie, że chce się przed nim ukryć, ale jednocześnie nie miała zamiaru uciekać. Dostrzegł spojrzenie jakie przebiegło po jego torsie; mimowolnie napiął bardziej mięśnie.
-Moje. - Potwierdził podejrzenia nieznajomej. -Jednak nie mam zamiaru ich ubierać teraz. - Odpowiedział ze swadą w głosie. a potem oderwał ciemne tęczówki od jasnej twarzy kobiety i potoczył nimi po najbliższej okolicy. -Nie ja i nie wiem kto to zrobił. - Przyznał otwarcie i postąpił krok ku niej. -Ale nie jest to teraz dla mnie ani ważne ani istotne. Jest mało znaczącym elementem.- Liczyło się to, że są tutaj razem, że może słyszeć jej piękny głos, to jak układa sylaby. Mógł patrzeć jak poświata nocy układa się na lokach, jak prezentuje się niczym najwspanialsza rzeźba. -Chcesz uciec?
Zrobi wszystko, aby ją powstrzymać - tego był pewien. Nie mógł pozwolić, aby zniknęła, aby zabrała ze sobą jego myśli i pragnienia. Te zaś paliły skórę, rozpalały umysł, drżały na koniuszkach palców oczekiwaniem. -Może usiądziemy? - Wskazał brzeg krateru, gdzie mogli zanurzyć stopy, spojrzeć w niebo usiane gwiazdami. Złapać oddech, uspokoić przyspieszone oddechy, bo jak długo mógł wytrzymać bez dotyku? Pochłaniał ją wzrokiem, oczy wyobraźni podpowiadały co skrywała pod ręcznikiem. Nic więcej nie mógł dostrzec poza smukłością nóg i kruchością obojczyków. Zawładnęła całym jego jestestwem. Nie liczyło się nic innego tylko to spojrzenie jakim go obdarowała.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]04.03.24 0:50
Choć sytuacja była tak dziwna i niecodzienna, Yana na swój sposób czuła się bezpiecznie… i zdała sobie sprawę, że nie chce, aby ten sen skończył się tak prędko. W dotychczasowym życiu nie zaznała zbyt wiele motyli w brzuchu, nie należała do romantyczek i jej serce nie ulegało porywom tak łatwo, jak serca niektórych jej bardziej kochliwych koleżanek z lat szkolnych. Yanę zawsze absorbowało milion innych rzeczy, jej umysł zawsze pracował na najwyższych obrotach, i nigdy jakoś nie było czasu na miłostki, na tęskne westchnienia do kogokolwiek. W odróżnieniu do starszej siostry nie zaczytywała się w romansidłach i nie snuła wymarzonych wizji księcia na białym koniu. Żyła innymi sprawami.
Ale teraz chciała po prostu, żeby nieznajomy mężczyzna był obok, bo gdyby znikł, pewnie aura bezpieczeństwa i radosnego uniesienia szybko by prysnęła. Racjonalne odczucia zeszły na dalszy plan, kiedy eliksir zmusił ją do zadurzenia się w nieznajomym, który ukazał się jej oczom jako pierwszy.
- To… dobrze. Bez nich wyglądasz całkiem… nieźle – odezwała się. Nigdy nie była mistrzynią tego typu gadek, nie umiała kokietować i bajerować mężczyzn, chyba nigdy dotąd tego nie robiła, bo nie było takiej potrzeby. W szkole postrzegała chłopców bardziej jako kolegów, w dzieciństwie zresztą była trochę chłopczycą. Wspólne występki przeciw szkolnemu regulaminowi, granie w quidditcha czy zwiedzanie zamku były znacznie ciekawsze. Gdy była starsza skupiła się może mniej na psotach, a więcej na nauce, ale w dalszym ciągu nie posiadła umiejętności kokietowania. Ta nie pojawiła się u niej magicznie również po skończeniu szkoły, bo po opuszczeniu murów Hogwartu Yana była zbyt zajęta poszukiwaniem swojej ścieżki, a później przeżywaniem żałoby po matce, siostrze i bracie, aby mieć jakąkolwiek głowę do rozglądania się za chłopakami. Wychodziła z założenia, że jeszcze ma czas i że prędzej czy później los postawi jej na drodze jakąś interesującą osobę, więc nie zamierzała desperacko szukać, tym bardziej, że nie było już matki, która mogłaby nalegać na szybkie ustatkowanie się córki przy boku odpowiedniego mężczyzny. Ponadto w odróżnieniu od wielu rówieśniczek, które dopatrywały się w sobie rozmaitych mankamentów, własny wygląd nie spędzał Yanie snu z powiek i była z niego całkiem zadowolona, choć nie uważała się też za żadną wielką piękność. Nie należała też do dziewcząt zahukanych, nieśmiałych czy wstydliwych, po prostu… zainteresowanie miłostkami nigdy nie znajdowało się na szczycie listy interesujących ją spraw. Jednak nie była na tyle zbuntowana, żeby całkowicie wykluczać miłość i związek, dopuszczała do siebie myśl o nich, ale czekała, aż same się pojawią kiedy przyjdzie na to czas. Była czarownicą czystej krwi i rozumiała wagę swoich obowiązków wobec rodziny, dlatego nie zamierzała się od nich uchylać w nieskończoność.
- Nie – zapewniła, gdy zapytał ją, czy chce uciec. Nie planowała ucieczki, zresztą… Dokąd miała uciec? A tu i w tym towarzystwie mogło być nawet ciekawiej niż w łaźni. Może więc nie było sensu zastanawiać się nad tym, skąd się tu wzięła i tracić na to czasu, kiedy można było skupić się na korzystaniu z tu i teraz. – Właściwie to to miejsce ma pewien urok. Londyn wcale nie jest taki ładny, zwłaszcza ostatnio… - Noc Tysiąca Gwiazd odcisnęła na mieście ogromne piętno, które nadal nie całkiem zniknęło, i uszkodzone budynki wciąż boleśnie przypominały o tym, co wydarzyło się miesiąc temu. – Tak, usiądźmy, to dobra myśl – zgodziła się z jego propozycją i usiadła na skraju wypełnionego wodą krateru, w którym można było zamoczyć stopy. Odchyliła na moment głowę, patrząc w górę, na rozgwieżdżone niebo, ale gwiazdy przypominały o wydarzeniach, o których myśleć nie chciała, zwłaszcza teraz, więc po chwili znowu zwróciła wzrok na mężczyznę. On wydawał jej się teraz bardziej interesujący. Mogłaby tak pewnie patrzeć na niego godzinami, tak przynajmniej wydawało jej się z perspektywy umysłu omamionego eliksirem, którego działaniu nijak nie dało się przeciwstawić, zresztą nawet nie próbowała. – Jak masz na imię? – zapytała nagle. Nie chciała myśleć o nim „nieznajomy”. – Ja jestem Yana – przedstawiła się.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]14.03.24 12:24
Sytuacja była śmieszna, zabawna i całkowicie kuriozalna, ale nie miał w zwyczaju zadawać pytań dlaczego coś się działo. Po prostu się działo. Rzeczy się przydarzały i nie było w tym żadnej siły wyższej ani logiki. Na pewne mieli wpływ, bywały konsekwencją ich działań, ale inne po prostu się przytrafiały.
Tak jak sytuacja, w której właśnie się znajdowali. Dziewczyna starała się ukryć przed nim. Zmieszana swoim wyglądem, a przecież nie mogła być piękniejsza jak właśnie w tej chwili. Światło miękko układało się na włosach, otulało figurę, kładło cienie na twarzy. Była zachwycająca. Nie mógł od niej oderwać wzroku i nie chciał.
Jednocześnie rozczulająco nieporadna w swoim komplementach. Ukłonił się przed nią dworsko, z lekkim rozbawieniem w oczach.
-Cieszy mnie to ogromnie. - Sparodiował słowa notabli, które czasami słyszał kiedy miał okazję z nimi przebywać. Potrafili w wielkie mowy, wiedzieli jak zawstydzić jednym zdaniem ubierając je w kwieciste słowa. Ona jednak do takich nie należała. Nie była wielką damą. To niosła pewną ulgę, że nie będzie chciała go zawstydzić, pokazać gdzie jego miejsce w łańcuchu hierarchii społecznej. Chciał poznać ją lepiej, słyszeć śmiech i głos. Miał słabość do płci pięknej. Wszyscy bogowie morscy jego świadkiem, że potrafiły nie raz nim sterować równie dobrze jak wprawny marynarz statkiem. Zwykle cwany, pewny siebie i igrający z losem, stawał się zabawką w dłoniach kobiet. Nawet nie zdawała sobie sprawy jaką władzę trzymała w swoich dłoniach.
Rozejrzał się dookoła tak jak kobieta mu towarzysząca. Niecodzienny widok, który mógł się nim stać. Rzeczywistość uległa zmianie, być może sam świat właśnie przechodził pewien etap, po którym nic nie będzie takie jak kiedyś. Nie płakał z tego powodu. Morze było ciągłą zmianą, nic nie było pewnego, idiotą ten kto sądził, że może panować całkowicie nad życiem. Iluzja, tych posiadających pieniądze i wpływy, te bowiem kiedyś się kończyły.
Kobieta skorzystała z zaproszenia więc uśmiechnął się szeroko, zadowolony z takiego obrotu spraw. Na ramieniu mężczyzny widoczny był sporej wielkości tatuaż. Przedstawiał różę wiatrów osadzoną w kole sterowym, nad nim unosiła się jaskółka w locie. Widział jak przestała patrzeć w gwiazdy, te same które zawsze jawiły się romantycznością, nawet teraz jemu samemu symbolem schadzek nie były. Choć właśnie im towarzyszyły, jakby nic się nie stało.
-Piękne imię. - Pochwycił od razu temat. -Yana… - Wypowiedział imię miękko, akcentując każdą literę, jakby je smakował; sprawdzał brzmienie na języku niczym bukiet najlepszego wina. -Jestem Kenneth - Dopełnił rytuału. -Czym się zajmujesz?
Odczuwał potrzebę poznania jej lepiej, a skupiając się na rozmowie walczył z potrzebą złożenia na słodkich ustach pocałunku.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]15.03.24 16:06
Yana miała to do siebie, że często dużo analizowała i rozważała, bo lubiła rozumieć co się wokół niej dzieje, dawało jej to większe poczucie bezpieczeństwa. Po Nocy Tysiąca Gwiazd rozmyślała dużo, rozważając co się wydarzyło i dlaczego, ale niestety, nie posiadała aż tak wybitnego poziomu wiedzy, żeby móc w pełni zrozumieć tamte zdarzenia. A dzisiaj… no cóż, i tak trudno było logicznie wytłumaczyć to nagłe pojawienie się w zupełnie innym miejscu, ale na ten moment nie wyglądało na to, aby coś miało jej grozić. Pomimo całej dziwności sytuacji czuła spokój, a coś w głębi niej, czego nie umiała dokładnie określić, nakazywało jej skupienie zainteresowania na mężczyźnie, który jako pierwszy ukazał się jej oczom, i który wydawał jej się w tym momencie bardzo przystojny, pociągający i interesujący, i to zainteresowanie nim przysłoniło jej wcześniejsze początkowe troski związane z trafieniem w obce miejsce. Po prostu wydawał się teraz dużo bardziej interesujący i absorbujący niż całe otoczenie wokół czy to, co działo się w łaźni zanim jakaś nieznana siła ją tu teleportowała.
Choć pochodziła z dobrej rodziny czystej krwi i rozumiała swoją pozycję w porządku rzeczy, nie była żadną wielką damą ani nie marzyła o tym, żeby się nią stać, zapewne ku rozczarowaniu swojej matki, która zawsze starała się pozować na kogoś lepszego niż była w rzeczywistości. Ale Yana w gruncie rzeczy lubiła swoje życie takim, jakie było i wolała cieszyć się urokami dzieciństwa i młodości niż na siłę pozować i udawać kogoś kim nie była, lecz po śmierci matki i dwójki rodzeństwa musiała szybciej dorosnąć, zejść z obłoków na ziemi i zrozumieć, w jak parszywej rzeczywistości teraz wszyscy żyli. I już nie było tak kolorowo jak jeszcze parę lat temu, kiedy to jej głównym zmartwieniem była niemożność zdecydowania się, jaką dokładnie ścieżką chce podążać.
Dziś jednak i to odsunęła na bok, bo eliksir, który wypiła w drinku, narzucił jej jeden główny obiekt zainteresowania i wszystko inne było w tym momencie znacznie mniej istotne. Reszta świata była teraz tylko tłem, a na pierwszy plan wysuwał się on, mężczyzna którego nie znała, ale którego bardzo chciała poznać.
- Miło cię poznać, Kenneth – rzekła, smakując jego imię, kiedy już się przedstawił. – Ojciec uczy mnie tworzenia biżuterii i talizmanów, trochę też bawię się z eliksirami – wyznała, beztrosko machając szczupłymi nogami ponad lustrem wody. – A ty? Sądząc po tatuażu… masz coś wspólnego z morzem? Jesteś marynarzem? – Matka kiedyś powiedziała jej, że tatuaże robią sobie tylko marynarze oraz ludzie którzy byli w więzieniu. Pytała ją o to jako dziecko, kiedy na Pokątnej zauważyła wytatuowanego mężczyznę i z dziecięcą ciekawością zainteresowała się malunkami, a matka pośpiesznie ją odciągnęła. Zdecydowanie wolała założyć tę pierwszą opcję, że ma do czynienia z dzielnym człowiekiem morza, a nie z kryminalistą. – Jeśli tak, to jakie ciekawe krainy widziałeś? Zawsze chciałam poznać świat poza Anglią – zapytała. Bo zawsze była osobą ciekawą świata i głodną wiedzy i nowych doznań, ale jako kobiecie, w dodatku niezamężnej, nie tak łatwo jej było to realizować. Mogła jako tako przemieszczać się po kraju tam, gdzie mogła się teleportować, ale już dalsza, zagraniczna podróż wymagałaby odpowiednich funduszy, środka lokomocji i najlepiej towarzystwa. A dla marynarzy pewnie całe życie było podróżą i w tym momencie wydało się to Yanie bardzo fascynujące, więc liczyła na jakieś opowieści.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]27.03.24 15:14
Życie rzucało Kennethem po ostrych brzegach, doświadczając młodego jeszcze człowieka wszystkim co możliwe. Morze było jego żywiołem i sposobem na życie, nie wyobrażał sobie, że mógłby wieść inne, całkiem odmienne. Uciekał na statki w każde wakacje ku wiecznemu zmartwieniu matki, która była córka i siostrą marynarza, doskonale wiedziała jak los potrafi być okrutnych dla tych, którzy zbyt pewnie poczują się w bezkresie wody. Jednak nigdy go nie odwodziła, a jedynie ze smutnym uśmiechem pakowała wór i prowiant. Stojąc w progu domu żegnała syna, aż pewnego dnia już opuszczał samotny dom. Na każdego przychodzi czas i wtedy nadszedł jej. Zmożona ciężką chorobą, leżąc w łóżku wspominała syna bezgłośnym szeptem, gdy wpadł do domu, zdążył zobaczyć jej uśmiech, a potem jak życie z niej uchodzi.
Zawsze chciała, aby kogoś miał u boku, aby nigdy nie był sam. On zaś wiedział, że jako marynarz był kiepskim mężem. Częściej go nie było w domu niż w nim przebywał, ciągle na morzu, ciągle wzywany przez służbę, którą kochał.
Przygodne spotkania, kochanki na parę nocy wystarczały, ale ta istota, która siedziała obok niego nie mogła zostać skalana mianem kochanki na parę nocy. Zdawała się czyta niczym nieskalana, i aż szkoda by było, aby straciła swój urok niewinności.
-Talizmany i biżuteria. - Uniósł nieznacznie brwi. -Na to pierwsze pewnie jest popyt. - Wszystko co mogło pomóc albo sprawić, że ma się większe szanse na przeżycie było wskazane. Sam powinien pomyśleć o takim drobiazgu, a skoro właśnie poznał osobę, która miała fach w ręku, dlaczego tego nie wykorzystać. Zaraz jednak zapytała o to czym się zajmuje, skinął głową uśmiechając się przy tym nieznacznie. -Masz bardzo dobry instynkt. - Pochwalił dziewczynę. -Pływam na Szalonej Selmie, jestem Pierwszym, czyli prawą ręką Kapitana. - Spojrzał przed siebie w zamyśleniu. -Pływałem po wielu morzach. Byłem na morzach, które lśnią pod tropikalnym słońcem, jak i na tych, gdzie zimne fale błyszczą niczym stal pod lodowatym dotykiem Arktyki. - Wypowiadając te słowa głos przybrał niższą barwę, lekko chropowatą. Ciemne oczy zaszły lekką mgłą wspomnień. -Zaczynając od Morza Śródziemnego, przepłynąłem koło brzegów starożytnej Grecji, czując wiatr, który niegdyś napędzał żagle okrętów Odyseusza. Wśród wysp Karaibów, smakowałem słodycz powietrza, które przenosi zapach przypraw i wolności - te wyspy, co kryją skarby większe niż złoto, skarby nieskażonej przyrody i pięknych kobiet. - Przeniósł spojrzenie na Yanę uśmiechając się przy tym bezczelnie. -Pięknych jak ty. Mogłabyś być jedną z nich. - W pewnym odruchu, nie do końca kontrolując własne ciało, spokojnym gestem ręki założył za jej ucho pukiel włosów, tym samym chcąc lepiej widzieć jej twarz. -Widziałem kraje, gdzie słońce przygrzewa mocniej niż gdziekolwiek indziej, i pustynie, które rozciągają się bezkresne, tworząc krajobrazy tak surowe, jak piękne. Od zatłoczonych bazarów w Maroku, pełnych kolorów i zapachów, po lodowate przestworza Północy, gdzie światło polarne tańczy w niebie, tworząc spektakl, obok którego zorza borealna Anglii to zaledwie cień.



I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]28.03.24 3:11
Yana zawsze była ciekawa świata, ale nie dane było jej go poznawać. Dla kobiet w ich patriarchalnym świecie nie było to takie proste, no chyba że któraś miała szczęście mieć bogatego męża z zacięciem do podróży. Yanie, jako pannie, pozostawało korzystanie z tego, co oferowała Anglia. A jako że czasy nie były teraz bezpieczne, to nawet po Anglii nie mogła pałętać się swobodnie, nawet z bratem czy znajomymi. Dawne wypady ze szkolnymi przyjaciółmi szybko dobiegły końca. Najpierw anomalie, a później wojna pogrążyły kraj w licznych niepokojach, i jakby tego było mało, wszystkiego miesiąc temu dopełnił złowieszczy gość z kosmosu. Tak więc, okoliczności nie sprzyjały eksplorowaniu świata i musiała zadowolić się żywotem monotonnym, ale grunt że bezpiecznym. Musiała jakoś przetrwać, przeczekać, ale na szczęście, nikt nie zabraniał marzyć.
- To prawda, wielu czarodziejów potrzebuje talizmanów – potwierdziła. Jak się mawiało, przezorny zawsze ubezpieczony. W trudnych czasach wielu chciało korzystać z dodatkowego magicznego wsparcia.
Uśmiechnęła się szerzej, słysząc jego opowieść. W tym momencie jeszcze bardziej urósł w jej oczach. Choć to spożyty eliksir wywołał w niej fascynację, z pewnością i bez niego bardzo by się zainteresowała tego typu historiami. Tyle że bez niego o wiele bardziej baczyłaby na stosowność i na pewno przejęłaby się tym, że siedzi obok obcego mężczyzny w samej halce i ręczniku, w końcu była panną z dobrego domu i pewne zasady jej wpojono. Przebywanie w samej halce przy jakimkolwiek mężczyźnie, nawet z rodziny, było niestosowne, nigdy nie chodziła tak nawet przy braciach i ojcu, a co dopiero przy nieznajomych. Lecz eliksir stłumił zwykłe, codzienne instynkty czy obawy, wysuwając na pierwszy plan zainteresowanie pierwszym mężczyzną, którego ujrzała po jego zażyciu. Niemniej jednak… dobrze że marynarz, a nie opryszek.
- Ooooch, to brzmi naprawdę fascynująco! – aż klasnęła w dłonie, wyobrażając sobie te wszystkie miejsca, lśniące morskie wody, szum fal, słońce muskające skórę, niesamowite widoki całkowicie odmienne od tego, co znali z deszczowej Anglii, zapach tropikalnych owoców, albo wręcz przeciwnie, kąsający ziąb i surowa aura północnych obszarów świata. Lekko zadrżała, kiedy musnął palcami pukiel jej ciemnych loków, zakładając go za ucho i odsłaniając bladą twarz, ale pozwoliła mu na ten gest. – Bardzo bym chciała ujrzeć to wszystko także na własne oczy. Zobaczyć kawałek świata, poznać inne krainy, może pozyskać nowe inspiracje do mojego wytwórstwa… - Była przekonana, że z odległych krain mogłaby przywieźć niesamowite skarby, które mogłaby zamienić w biżuterię i talizmany, może nawet takie, które nie były dostępne w Anglii? Mogłaby też zaobserwować nowe wzory i zastosowania owych komponentów i zainspirować się czymś. Świat otwierał tak wiele możliwości! – Ileż można tylko siedzieć w Anglii, kiedy świat jest tak rozległy i różnorodny? – przekrzywiła głowę lekko na bok, nie przestając przyglądać mu się z zainteresowaniem. Nie dość, że przystojny, umięśniony, to jeszcze znał kawał świata i z pewnością przeżył niesamowite przygody, o których mogłaby słuchać godzinami. – Może zabierzesz mnie gdzieś daleko stąd, daleko od parszywości tego, co kometa zrobiła z naszym krajem? – zapytała nagle, pchana ku temu przez eliksir, który odzierał ich z konwenansów, ram i standardowych zasad. Bo w normalnych okolicznościach to one zawsze ją blokowały, zawsze przypominały, gdzie leży granica tego, co wypada niezamężnej pannie z dobrej czystokrwistej rodziny, a czego musiała unikać. Może była bardziej wolna niż damy z wielkich rodów, nie musiała wyłącznie leżeć, pachnieć i być klaczą rozpłodową, ale nadal nie była wolna w stu procentach. Nie mogłaby tak po prostu uciec z nieznajomym i wyruszyć w podróż dookoła świata bez konsekwencji.
Ale eliksir usuwał na bok racjonalność i zasady. Póki działał, liczyła się tylko fascynacja i bliskość tej osoby, z którą jego moc splotła jej ścieżki.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Skara Brae, Sandwick [odnośnik]29.03.24 18:18
Nie korzystał z talizmanów, stwierdzał, że jak ma zginąć to i tak zginie. Przed groźną falą, która potrafiła zmieść z powierzchni statku każdego, nic nie mogło uratować. Żadna błyskotka, z żywiołem nie dało się wygrać. Dlatego tak kochał morze - było dzikie, nieprzewidywalne oraz groźne. Ta groza najbardziej chwyta za serce.
Jak każdy marynarz lubił dobre opowieści, sam również je snuł i to nie jeden raz, a przy dziewczynie, która obok niego siedziała tym bardziej. Skrywała się pod warstwą ręcznika oraz halki, ale miał bogatą wyobraźnię więc potrafił zobrazować sobie co też skrywa pod nimi. Napędzany eliksirem, który krążył w jego żyłach miał ochotę zamknąć ją w swoich ramionach i snuć historie bez końca. Nawet pod tym niebem pełnym gwiazd, bo choć groza z niego spadła jakiś czas temu, to niebo nadal pozostawało piękne. Zaśmiał się głos słysząc jej podekscytowanie, widząc jak żywo reaguje na samą myśl zobaczenia tego wszystkiego o czym mówił, a przecież dał jej jedynie wizję, tego czego sam doświadczył.
-Całe życie przed tobą, a żeby wyruszyć w podróż nie potrzebujesz wiele. - Wyszczerzył się bezczelnie. -Wystarczy plecak, para rąk, która nie boi się pracy, parę sykli w kieszeni i ochota na nieznane. - Nachylił się nieznacznie w jej stronę. -Zdaje się, że masz w sobie smykałkę do podróży.
Jedynie ci co się bali własnego cienia szukali wymówek, wiele wymówek, aby nie zrealizować swoich marzeń i pragnień. Przez moment wpatrywał się w kobietę, zaskoczony jej bezpośredniością. Jego pogodna twarzy zdradzała mieszankę zadumy i zrozumienia. Oparł się łokciami o własne uda, a jego spojrzenie na chwilę zgubiło się na horyzoncie. – Nie ma już miejsc, które kometa zostawiła nietknięte – odpowiedział wreszcie, głosem, który nosił w sobie pewien rodzaj smutku –Ale morze... morze zawsze było ucieczką dla tych, którzy szukają wolności od cierpienia lądu. - W jego oczach malowała się obietnica przygody, ale i ostrzeżenie. Kenneth dobrze wiedział, że morze było tak samo nieprzewidywalne i dzikie jak kometa, która zniszczyła ich świat. Był świadomy, że choć może zaoferować ucieczkę, nie będzie to ucieczka bez ryzyka. A był gotów teraz zabrać ją na statek i wypłynąć w dal, daleko, aby pokazać te światy, o których mówił.
Podał jej swoją dłoń, jakby w geście zaproszenia.
-Jeśli jesteś gotowa stawić czoła niewiadomej, jeśli pragniesz wolności tak bardzo, jak pragnie jej dusza morska w ciasnej zatoce, to weź ze sobą tylko to, co najcenniejsze i przygotuj się na podróż, której koniec jest tak samo tajemniczy jak morza, które przemierzymy.


|zt x2 (?)


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Skara Brae, Sandwick
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach