Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Surrey
Warsztat w Outwood
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Stary warsztat
Stary warsztat Roberta Andersona był dość znany w Outwood - wiosce położonej w hrabstwie Surrey, stosunkowo niedaleko od Londynu. Ponoć zapewniał elektryczne zaplecze całej okolicy, gwarantował prąd w każdym mugolskim domu. Niegdyś działał prężnie, wynalazca urzędujący w jego wnętrzu był znakomitym znawcą w swojej dziedzinie, dlatego ludzie często przychodzili do niego w sprawie drobniejszych i większych napraw. Sprzedawał również przeróżne, mugolskie cacka.
Czarodziejskie akta wskazywały, że wioska nie poddała się anomaliom, co było bardzo dziwne, ale z drugiej strony dawało ulgę - tutaj mugole byli jakby nieco odporniejsi na ataki magii. Wszystko zmieniło się w połowie września, kiedy w warsztacie zaczęło dziać się coś złego. Pod koniec miesiąca mugole stracili w wiosce prąd i wynieśli się jak najszybciej, bo bali się, że warsztat coś nawiedziło. Ile było w tym prawdy, a ile zmyślonych historii?
Czarodziejskie akta wskazywały, że wioska nie poddała się anomaliom, co było bardzo dziwne, ale z drugiej strony dawało ulgę - tutaj mugole byli jakby nieco odporniejsi na ataki magii. Wszystko zmieniło się w połowie września, kiedy w warsztacie zaczęło dziać się coś złego. Pod koniec miesiąca mugole stracili w wiosce prąd i wynieśli się jak najszybciej, bo bali się, że warsztat coś nawiedziło. Ile było w tym prawdy, a ile zmyślonych historii?
Odskok Alexandra okazał się udany – Anomalia z takim impetem rzuciła się przed siebie, że kiedy sylwetka chłopaka zniknęła sprzed niej, wpadła na ścianę. Gruz posypał się, przelatując przez jej niematerialne ciało sypkim tynkiem. Głośno oddychała, charczała, gardłowe, bulgoczące tony wydobywały się z jej wnętrza. Wtedy dosięgło ją kolejne Commotio – jasne wstęgi dotknęły czarnej mgły, błądziły po jej wnętrzu, wyginały ją pod dziwnymi kątami. I to był moment, kiedy monstrum zrozumiało, że samo ich nie pokona. Wyciągnęło pazury przed siebie i poleciało tuż przy ziemi w kierunku lewej ściany przy okratowanym pięciokącie będącym klatką zamykającą transformator. Skłębiła się, zagęściła kłęby mgły i z całej siły uderzyła w ścianę, nie robiąc w niej wyrwy, ale uszkadzając ją w znaczny sposób. Pajęczynowate pęknięcia pobiegły we wszystkich kierunkach, odpadły większe skrawki tynku. Zaraz mgła znów wypadła do przodu i uderzyła w drugą ścianę, z tym samym rezultatem. Północny górny róg pomieszczenia skruszył się. Poczuliście jak drżą ściany, zobaczyliście jak sufit zaczyna pękać pod naporem braku solidnego wsparcia ze strony swoich filarów.
Sophii udało się wzmocnić Alexandra swoim zaklęciem i po raz kolejny przechylić szalę zwycięstwa w tym pojedynku na stronę zakonników i Louisa. Anomalia jednak nie próżnowała i być może to było za mało.
Okratowana klatka transformatora była zamknięta – na zamku znajdowała się duża, solidna kłódka z lśniącego metalu, i jak tylko Louis do niej podszedł, zobaczył, że podpięte były do niej niewielkie, rdzawe druciki, które oplatały wszystkie kraty dookoła. Musiał być tam wpięty elektryczny mechanizm, którego Anomalia nie chciała lub nie mogła przerwać. Transformator z tej odległości wyglądał na sprawny i nietknięty. Dopiero teraz Louis znalazł się w odpowiedniej pozycji, żeby dojrzeć dźwignię po swojej prawej stronie z żółtą tablicą przyczepioną pod nią „ZASILANIE AWARYJNE” – wcześniej wydawała się być schowana za okratowanym panelem transformatora.
Ściany zdawały się tracić stabilność z sekundy na sekundę, a Anomalia szykowała się do kolejnego uderzenia, które mogłoby poważnie naruszyć całą konstrukcję. Zasób czasu zwęził się najprawdopodobniej do bardzo ryzykownego minimum.
| Na odpis macie czas do 1 marca do godz. 18.
Magicus extremos (tylko Alexander) +20 (1/3)
Wasze zadania:
Do końca eventu możecie dokonywać dwóch akcji w poście.
Walka z Anomalią:
Jak zauważyliście w poście, ataki zmniejszają masę Anomalii, ale to nie znaczy, że zmniejszają jej moc. Jak zmniejszyć jej moc – to już na pewno wiecie. W tej chwili masa Anomalii zmniejszona jest o 45%. Nieobronienie się przed krzykiem Anomalii uszczupla zasób ruchów i akcji postaci oraz zadaje 30 obrażeń celowanych (w konkretną osobę) lub 15, jeśli ktoś dostaje rykoszetem.
Louis nie musi rzucać kością na naprawę agregatu, jednak wciąż to liczy się jako akcja.
Poglądowe zdjęcie na główną klatkę i transformator (wnętrze) - klik.
Sophii udało się wzmocnić Alexandra swoim zaklęciem i po raz kolejny przechylić szalę zwycięstwa w tym pojedynku na stronę zakonników i Louisa. Anomalia jednak nie próżnowała i być może to było za mało.
Okratowana klatka transformatora była zamknięta – na zamku znajdowała się duża, solidna kłódka z lśniącego metalu, i jak tylko Louis do niej podszedł, zobaczył, że podpięte były do niej niewielkie, rdzawe druciki, które oplatały wszystkie kraty dookoła. Musiał być tam wpięty elektryczny mechanizm, którego Anomalia nie chciała lub nie mogła przerwać. Transformator z tej odległości wyglądał na sprawny i nietknięty. Dopiero teraz Louis znalazł się w odpowiedniej pozycji, żeby dojrzeć dźwignię po swojej prawej stronie z żółtą tablicą przyczepioną pod nią „ZASILANIE AWARYJNE” – wcześniej wydawała się być schowana za okratowanym panelem transformatora.
Ściany zdawały się tracić stabilność z sekundy na sekundę, a Anomalia szykowała się do kolejnego uderzenia, które mogłoby poważnie naruszyć całą konstrukcję. Zasób czasu zwęził się najprawdopodobniej do bardzo ryzykownego minimum.
| Na odpis macie czas do 1 marca do godz. 18.
Magicus extremos (tylko Alexander) +20 (1/3)
Wasze zadania:
Do końca eventu możecie dokonywać dwóch akcji w poście.
Walka z Anomalią:
Jak zauważyliście w poście, ataki zmniejszają masę Anomalii, ale to nie znaczy, że zmniejszają jej moc. Jak zmniejszyć jej moc – to już na pewno wiecie. W tej chwili masa Anomalii zmniejszona jest o 45%. Nieobronienie się przed krzykiem Anomalii uszczupla zasób ruchów i akcji postaci oraz zadaje 30 obrażeń celowanych (w konkretną osobę) lub 15, jeśli ktoś dostaje rykoszetem.
Louis nie musi rzucać kością na naprawę agregatu, jednak wciąż to liczy się jako akcja.
Poglądowe zdjęcie na główną klatkę i transformator (wnętrze) - klik.
- Informacje:
- Żywotność:
• Louis - 127/170 -10 (-28 cięte)
• Alexander - 210/220 (-10 cięte)
• Sophia - 203/240 -5 (-7 szarpane, -30 psychiczne)
•Cecily - 207/207
•Rufus - 242/242
•Vera - 190/202 (-7 szarpane, -5 poparzenie na twarzy)
Ekwipunek:
• Louis - skórzana, zniszczona torba-listonoszka, a w niej: scyzoryk, paczka papierosów, paczka zapałek, portfel z dokumentami i drobniakami, notes i ołówek; kaseta „6”, kaseta nie podpisana, radio, cewka zapłonowa
• Alexander - różdżka, czerwony kryształ i fluoryt (zawieszone na szyi pod swetrem), bransoleta z włosów syreny (prawy nadgarstek pod rękawami), antidotum podstawowe (1 porcja) i czyścioszek (1 porcja, stat. 29), fiolka ze wspomnieniem
• Sophia - przy sobie różdżka, metalowy przedmiot, zawieszone na rzemieniu schowanym pod ubraniem fluoryt, onyks czarny i amulet z jeleniego poroża, broszka z alabastrowym jednorożcem, w torbie kanapka z serem, eliksiry: maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 10), kameleon (1 porcja, stat. 29), eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29), czyścioszek (1 porcja, stat. 29)• Cecily - różdżka, metalowy przedmiot, eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 8 ),• Rufus - różdżka i metalowy przedmiot
• Vera - różdżka, metalowy przedmiot, oko ślepego, tabliczka czekolady z Miodowego Królestwa, zabezpieczone przed stłuczeniem eliksiry od Charlene: znieczulający (2 porcje, stat. 20), czuwający strażnik (1 porcja, stat. 20), antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5)
Powoli dochodziłem do siebie po tym krzyku istoty... a może to po prostu kwestia skupienia na czymś innym myśli? Na czymś istotnym, co nie było mi obce, a mogło pomóc nam wszystkim - na transformatorze.
Jasne, nie miałem za wiele czasu, tym bardziej kiedy stwór zaczął się rozbijać po piwnicy, a budynek trząsł się w posadach... ale mogłem zrobić szybki ogląd sytuacji.
Transformator wyglądał (o dziwo) na cały i nietknięty, bezpiecznie zamknięty za kratą... może więc był też sprawny? Nie miałem czasu, żeby się co do tego upewniać, rozwalać kłódkę i tak dalej, bo tynk sypał się z sufitu, a siatka pęknięć rozszerzała się z każdym kolejnym łupnięciem potwora o ścianę. Musiałem działać. I to teraz, w tej chwili, bo w każdym momencie mury mogły nie wytrzymać i zwalić nam się na głowy. A bezpiecznik...? Cóż, może nie był potrzebny aż tak?
Odwróciłem się w stronę panelu transformatora... i wtedy zobaczyłem tą wajchę. „ZASILANIE AWARYJNE” - widniał napis na żółtej tabliczce przy niej.
- No, teraz jest bardzo awaryjnie - mruknąłem bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. Alex, Sophia i nieszczęsna dymna postać byli zajęci sobą, a ja miałem zamiar to wykorzystać. Nie namyślając się wcale pognałem do dźwigni i spróbowałem ją odpowiednio przestawić, by faktycznie włączyć to zasilanie awaryjne. Byłem gotów włożyć w tą czynność nawet i wszystkie swoje siły wierząc, że włączenie zasilania przywróci to miejsce do normy i pokona... albo przynajmniej pomoże pokonać... to coś, co wyraźnie chciało nas tu pogrzebać żywcem.
Jasne, nie miałem za wiele czasu, tym bardziej kiedy stwór zaczął się rozbijać po piwnicy, a budynek trząsł się w posadach... ale mogłem zrobić szybki ogląd sytuacji.
Transformator wyglądał (o dziwo) na cały i nietknięty, bezpiecznie zamknięty za kratą... może więc był też sprawny? Nie miałem czasu, żeby się co do tego upewniać, rozwalać kłódkę i tak dalej, bo tynk sypał się z sufitu, a siatka pęknięć rozszerzała się z każdym kolejnym łupnięciem potwora o ścianę. Musiałem działać. I to teraz, w tej chwili, bo w każdym momencie mury mogły nie wytrzymać i zwalić nam się na głowy. A bezpiecznik...? Cóż, może nie był potrzebny aż tak?
Odwróciłem się w stronę panelu transformatora... i wtedy zobaczyłem tą wajchę. „ZASILANIE AWARYJNE” - widniał napis na żółtej tabliczce przy niej.
- No, teraz jest bardzo awaryjnie - mruknąłem bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. Alex, Sophia i nieszczęsna dymna postać byli zajęci sobą, a ja miałem zamiar to wykorzystać. Nie namyślając się wcale pognałem do dźwigni i spróbowałem ją odpowiednio przestawić, by faktycznie włączyć to zasilanie awaryjne. Byłem gotów włożyć w tą czynność nawet i wszystkie swoje siły wierząc, że włączenie zasilania przywróci to miejsce do normy i pokona... albo przynajmniej pomoże pokonać... to coś, co wyraźnie chciało nas tu pogrzebać żywcem.
Make love music
Not war.
Not war.
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
Nieaktywni
Z boku musiało to wyglądać dość spektakularnie. Nie byłem jednak w stanie roztrząsać tej sprawy, ponieważ zbyt wiele się działo aby móc pozwolić sobie na zbędne dywagacje i idącą wraz z nimi dekoncentrację. Obserwowałem jak niematerialne cielsko anomalii mija mnie, rozpędzone, z impetem zatrzymując się dopiero na ścianie, wpijając się w nią i ją obłapiając czarnymi kłębami mgły. Zadrżałem lekko, kiedy uderzyły w nią zbłąkane ładunki z kolejnego Commotio - był to bowiem widok napawający zarówno lękiem, jak i fascynacją. Niewielkie wiązki światła przemykały przez ciemną masę, przywodząc na myśl burzową chmurę.
Nagle, poczułem jak uderza we mnie fala magii. Serce zabiło pewniej, a mrowienie magii w wiodącej ręce przybrało na sile. Spojrzałem z wdzięcznością na Sophię, której inkantacja przyniosła mi kolejną porcję pożyczonej energii. Zacisnąłem więc palce na różdżce, lecz nim zdołałem po raz kolejny sięgnąć po sprawdzone Commotio budynek zatrząsł się. Odwróciłem się gwałtownie w kierunku, w którym anomalia szalała pomiędzy ścianami. Pobladłem, otwierając szerzej oczy. Jeżeli uda jej się naruszyć i tak już kruchą konstrukcję to ten warsztat mógł się stać naszym grobowcem. Kątem oka wychwyciłem inny ruch - Louis rzucił się na jakiś przedmiot, a mi bardzo nie podobało się to, że znajdował się tak daleko ode mnie.
- Sophia, chodź! - zawołałem aurorkę, podchodząc do Louisa. Jeżeli miało się walić to najlepiej, jak wszyscy stalibyśmy blisko siebie - w takiej sytuacji byliśmy z Sophią w stanie coś jeszcze zaradzić, w innej każdemu z nas, osamotnionemu, groziła śmierć. A na pewno Louisowi.
Uniosłem ponownie różdżkę, celując we wściekłą i chyba zdesperowaną już anomalię. - Co, boisz się? Nie jesteś dość silna sama i dlatego posuwasz się do takich sztuczek? - podjudzałem ją, mając nadzieję, że zamiast dewastowaniem warsztatu zdecyduje się znów zająć mną. - Impedimenta! Commotio! - wymówiłem dwie inkantacje bez chwili zawahania, a świst różdżki przeciął powietrze ginąc w ryku anomalii.
| 1 - Impedimenta, 2 - Commotio
Nagle, poczułem jak uderza we mnie fala magii. Serce zabiło pewniej, a mrowienie magii w wiodącej ręce przybrało na sile. Spojrzałem z wdzięcznością na Sophię, której inkantacja przyniosła mi kolejną porcję pożyczonej energii. Zacisnąłem więc palce na różdżce, lecz nim zdołałem po raz kolejny sięgnąć po sprawdzone Commotio budynek zatrząsł się. Odwróciłem się gwałtownie w kierunku, w którym anomalia szalała pomiędzy ścianami. Pobladłem, otwierając szerzej oczy. Jeżeli uda jej się naruszyć i tak już kruchą konstrukcję to ten warsztat mógł się stać naszym grobowcem. Kątem oka wychwyciłem inny ruch - Louis rzucił się na jakiś przedmiot, a mi bardzo nie podobało się to, że znajdował się tak daleko ode mnie.
- Sophia, chodź! - zawołałem aurorkę, podchodząc do Louisa. Jeżeli miało się walić to najlepiej, jak wszyscy stalibyśmy blisko siebie - w takiej sytuacji byliśmy z Sophią w stanie coś jeszcze zaradzić, w innej każdemu z nas, osamotnionemu, groziła śmierć. A na pewno Louisowi.
Uniosłem ponownie różdżkę, celując we wściekłą i chyba zdesperowaną już anomalię. - Co, boisz się? Nie jesteś dość silna sama i dlatego posuwasz się do takich sztuczek? - podjudzałem ją, mając nadzieję, że zamiast dewastowaniem warsztatu zdecyduje się znów zająć mną. - Impedimenta! Commotio! - wymówiłem dwie inkantacje bez chwili zawahania, a świst różdżki przeciął powietrze ginąc w ryku anomalii.
| 1 - Impedimenta, 2 - Commotio
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 36
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 36
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
Jej moc wzmocniła Alexandra, a sama zdążyła otrząsnąć się po wcześniejszym ataku anomalii i przezwyciężyć ogarniającą jej ciało słabość. Odzyskała jasność myślenia i zdolność do szybszych reakcji, znów była w pełni świadoma tego, co się wokół niej działo, a także tego, co mogło im grozić. Anomalia po atakach nadal się zmniejszała, ale mimo swej niematerialnej postaci okazało się, że była zdolna do kruszenia murów. Sophia patrzyła, jak skłębiona mgła uderza w ściany, swoją mocą naruszając ich integralność i grożąc zawaleniem się zarówno samych ścian, jak i sufitu. Jeśli anomalia mogła w ten sposób wpływać na otoczenie, musieli się pospieszyć, by skończyć wszystko zanim warsztat zawali się na ich głowy, grzebiąc ich w gruzach. Ile takich uderzeń anomalii był w stanie wytrzymać ten budynek? Nie wiedziała. Pocieszające było to, że anomalia zajmowała się ich dwójką, a Louis mógł zająć się mugolskimi machinami, choć Sophia nie miała czasu, by przyglądać się temu, co robił, jej uwaga była skoncentrowana na anomalii.
Usłyszała słowa Alexa i zrozumiała, o co mu chodziło. Powinni znaleźć się bliżej siebie, by w razie zawalenia się stropu móc ochronić zaklęciami siebie nawzajem i Louisa. Wtedy będą mieli większą szansę ujść cało, niż gdyby pozostali rozproszeni. Niezwłocznie podbiegła do pozostałej dwójki, stając wraz z Alexem między anomalią i Louisem. Znów uniosła różdżkę, kierując ją na mgłę.
- Commotio! – krzyknęła, posyłając w stronę anomalii strugę zaklęcia, i zaraz potem wzniosła różdżkę ponownie, znów wykrzykując inkantację, starając się włożyć w to całą swoją magiczną siłę: - Commotio!
Im szybciej osłabią anomalię tym lepiej. Oby Louis był już na zaawansowanym etapie radzenia sobie z mugolskimi urządzeniami, których zawiłość wykraczała poza podstawowe i fragmentaryczne wiadomości aurorki.
Usłyszała słowa Alexa i zrozumiała, o co mu chodziło. Powinni znaleźć się bliżej siebie, by w razie zawalenia się stropu móc ochronić zaklęciami siebie nawzajem i Louisa. Wtedy będą mieli większą szansę ujść cało, niż gdyby pozostali rozproszeni. Niezwłocznie podbiegła do pozostałej dwójki, stając wraz z Alexem między anomalią i Louisem. Znów uniosła różdżkę, kierując ją na mgłę.
- Commotio! – krzyknęła, posyłając w stronę anomalii strugę zaklęcia, i zaraz potem wzniosła różdżkę ponownie, znów wykrzykując inkantację, starając się włożyć w to całą swoją magiczną siłę: - Commotio!
Im szybciej osłabią anomalię tym lepiej. Oby Louis był już na zaawansowanym etapie radzenia sobie z mugolskimi urządzeniami, których zawiłość wykraczała poza podstawowe i fragmentaryczne wiadomości aurorki.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 68
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 68
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
Dźwignię można było tylko ściągnąć w dół, co Louisowi udało się dokonać. Na transformatorze zapaliły się lampki kontrolne, a na głównych drzwiach zabezpieczenie kłódki odskoczyło, otwierając je. Anomalii udało się to wypatrzeć, najprawdopodobniej czekała na ten moment. W jednej chwili porzuciła plan dalszego rzucania się po ścianach, żeby zburzyć całą konstrukcję, i poleciała w kierunku wejścia. Już miała przekraczać jego próg, trafiło ją zaklęcie wymierzone przez Alexandra i cała skłębiona magia niemal się w niej zatrzymała, znacznie zwalniając i uniemożliwiając jakikolwiek atak. W dodatku kolejne wyjątkowo udane zaklęcia Alexandra i Sophii znów wydarły z niej część czarnej masy, mogliście dostrzec strzępy energii rozdarte po zimnej, kamiennej podłodze. Anomalia się męczyła, słyszeliście to – jej głos charczał, wydzierany był z gardła ostatkami sił – ale wciąż walczyła o to, żeby żyć, zburzyć ten dom razem z wami w środku. Fakt, że traciła swoją masę wcale nie znaczył, że traciła też swoją moc. Dzięki odpowiedniemu zaklęciu zyskaliście chwilę i odpowiednie usytuowanie Anomalii, żeby zakończyć to raz na zawsze.
Nie wszystko jednak szło po waszej myśli. Sufit zaczął kruszyć się coraz mocniej, odsłaniał już piętro. Usłyszeliście huk walących się zachodnich ścian na górze, za nimi na pewno ruszą kolejne. Za chwilę dołączył ryk yeti, a jego głowa pojawiła się przy wejściu do piwnicy. Prawdopodobnie ostrzegał was przed zagrożeniem jednocześnie sygnalizował, że może wam pomóc się stąd wydostać.
Przyciski na panelu błyszczały czerwonym kolorem - były ułożone w pięciu równych rzędach i pięciu kolumnach.
| Na odpis macie czas do 2 marca do godz. 18.
Magicus extremos (tylko Alexander) +20 (2/3)
Impedimenta na anomalii (1/2)
Wasze zadania:
Macie dokładnie 2 tury na to, żeby pokonać anomalię i wydostać się z warsztatu.
Walka z Anomalią:
Jak zauważyliście w poście, ataki zmniejszają masę Anomalii, ale to nie znaczy, że zmniejszają jej moc. Jak zmniejszyć jej moc – to już na pewno wiecie. W tej chwili masa Anomalii zmniejszona jest o 75%. Nieobronienie się przed krzykiem Anomalii uszczupla zasób ruchów i akcji postaci oraz zadaje 30 obrażeń celowanych (w konkretną osobę) lub 15, jeśli ktoś dostaje rykoszetem.
Louis nie musi rzucać kością na naprawę agregatu, jednak wciąż to liczy się jako akcja.
Poglądowe zdjęcie na główną klatkę i transformator (wnętrze) - klik.
Nie wszystko jednak szło po waszej myśli. Sufit zaczął kruszyć się coraz mocniej, odsłaniał już piętro. Usłyszeliście huk walących się zachodnich ścian na górze, za nimi na pewno ruszą kolejne. Za chwilę dołączył ryk yeti, a jego głowa pojawiła się przy wejściu do piwnicy. Prawdopodobnie ostrzegał was przed zagrożeniem jednocześnie sygnalizował, że może wam pomóc się stąd wydostać.
Przyciski na panelu błyszczały czerwonym kolorem - były ułożone w pięciu równych rzędach i pięciu kolumnach.
| Na odpis macie czas do 2 marca do godz. 18.
Magicus extremos (tylko Alexander) +20 (2/3)
Impedimenta na anomalii (1/2)
Wasze zadania:
Macie dokładnie 2 tury na to, żeby pokonać anomalię i wydostać się z warsztatu.
Walka z Anomalią:
Jak zauważyliście w poście, ataki zmniejszają masę Anomalii, ale to nie znaczy, że zmniejszają jej moc. Jak zmniejszyć jej moc – to już na pewno wiecie. W tej chwili masa Anomalii zmniejszona jest o 75%. Nieobronienie się przed krzykiem Anomalii uszczupla zasób ruchów i akcji postaci oraz zadaje 30 obrażeń celowanych (w konkretną osobę) lub 15, jeśli ktoś dostaje rykoszetem.
Louis nie musi rzucać kością na naprawę agregatu, jednak wciąż to liczy się jako akcja.
Poglądowe zdjęcie na główną klatkę i transformator (wnętrze) - klik.
- Informacje:
- Żywotność:
• Louis - 127/170 -10 (-28 cięte)
• Alexander - 210/220 (-10 cięte)
• Sophia - 203/240 -5 (-7 szarpane, -30 psychiczne)
•Cecily - 207/207
•Rufus - 242/242
•Vera - 190/202 (-7 szarpane, -5 poparzenie na twarzy)
Ekwipunek:
• Louis - skórzana, zniszczona torba-listonoszka, a w niej: scyzoryk, paczka papierosów, paczka zapałek, portfel z dokumentami i drobniakami, notes i ołówek; kaseta „6”, kaseta nie podpisana, radio, cewka zapłonowa
• Alexander - różdżka, czerwony kryształ i fluoryt (zawieszone na szyi pod swetrem), bransoleta z włosów syreny (prawy nadgarstek pod rękawami), antidotum podstawowe (1 porcja) i czyścioszek (1 porcja, stat. 29), fiolka ze wspomnieniem
• Sophia - przy sobie różdżka, metalowy przedmiot, zawieszone na rzemieniu schowanym pod ubraniem fluoryt, onyks czarny i amulet z jeleniego poroża, broszka z alabastrowym jednorożcem, w torbie kanapka z serem, eliksiry: maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 10), kameleon (1 porcja, stat. 29), eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29), czyścioszek (1 porcja, stat. 29)• Cecily - różdżka, metalowy przedmiot, eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 8 ),• Rufus - różdżka i metalowy przedmiot
• Vera - różdżka, metalowy przedmiot, oko ślepego, tabliczka czekolady z Miodowego Królestwa, zabezpieczone przed stłuczeniem eliksiry od Charlene: znieczulający (2 porcje, stat. 20), czuwający strażnik (1 porcja, stat. 20), antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5)
Szczerze mówiąc nie za bardzo podobało mi się, że Alex postanowił jeszcze podpuszczać tego dymnego stwora i to w dodatku stojąc tuż obok mnie... ale miałem nadzieję, że wie co robi. Ja tymczasem bardzo starałem się skupić na tym całym ustrojstwie i włączeniu go.
Kiedy przyjdzie czas, by zalśnić, poszukaj najpierw drogi
Dalej na niebie piór czarnych jak noc grudniowa... - recytowałem w myślach jak mantrę. Zdaje się, że działało lepiej niż powtarzanie: "nie patrz na to co robią, nie patrz na różdżki, nie patrz w ich stronę, nic tam się nie dzieje...", to by mnie chyba denerwowało jeszcze bardziej.
Dźwignia ustąpiła, kiedy pociągnąłem ją w dół i... coś faktycznie zaskoczyło. Transformator rozświetlił się od czerwonych diod, ale jednocześnie klatka, w której do tej pory był zamknięty się otworzyła, co wyraźnie chciała wykorzystać bestia.
Musieliśmy się spieszyć i to tak bardzo-bardzo, bo budynek trząsł się już w posadach.
- Tak, tak, Polar! Robię co mogę! - odkrzyknąłem na ryk yeti. Denerwował się, ale wcale mu się nie dziwiłem, sytuacja nie była za ciekawa, sam trząsłem się jak galareta. Rzuciłem się jednak prędko do panelu. Zasilanie awaryjne działało, bo jego przyciski się rozświetliły... tylko zapewne trzeba było teraz je dobrze powłączać, a nieszczęsna rymowanka miała mi w tym pomóc, choć jeszcze nie wiedziałem w jaki niby sposób.
...I tym samym grudniem skrzydła bielą namalowane
Dołóż do tego równowagę, co zawsze sprawiedliwa...
Ale skoro nawet mała Laura potrafiła dzięki niej uruchomić transformator... to mi też powinno się to udać, prawda?
Stanąłem więc przed panelem i przyglądnąłem mu się szybko, choć przy tym jak najdokładniej, w myślach powtarzając sobie wierszyk. Brzmiał bezsensownie... ale może mając przed oczami panel okaże się, że nie jest taki bezsensowny...
spostrzegawczość? (I) -10 do rzutów
Kiedy przyjdzie czas, by zalśnić, poszukaj najpierw drogi
Dalej na niebie piór czarnych jak noc grudniowa... - recytowałem w myślach jak mantrę. Zdaje się, że działało lepiej niż powtarzanie: "nie patrz na to co robią, nie patrz na różdżki, nie patrz w ich stronę, nic tam się nie dzieje...", to by mnie chyba denerwowało jeszcze bardziej.
Dźwignia ustąpiła, kiedy pociągnąłem ją w dół i... coś faktycznie zaskoczyło. Transformator rozświetlił się od czerwonych diod, ale jednocześnie klatka, w której do tej pory był zamknięty się otworzyła, co wyraźnie chciała wykorzystać bestia.
Musieliśmy się spieszyć i to tak bardzo-bardzo, bo budynek trząsł się już w posadach.
- Tak, tak, Polar! Robię co mogę! - odkrzyknąłem na ryk yeti. Denerwował się, ale wcale mu się nie dziwiłem, sytuacja nie była za ciekawa, sam trząsłem się jak galareta. Rzuciłem się jednak prędko do panelu. Zasilanie awaryjne działało, bo jego przyciski się rozświetliły... tylko zapewne trzeba było teraz je dobrze powłączać, a nieszczęsna rymowanka miała mi w tym pomóc, choć jeszcze nie wiedziałem w jaki niby sposób.
...I tym samym grudniem skrzydła bielą namalowane
Dołóż do tego równowagę, co zawsze sprawiedliwa...
Ale skoro nawet mała Laura potrafiła dzięki niej uruchomić transformator... to mi też powinno się to udać, prawda?
Stanąłem więc przed panelem i przyglądnąłem mu się szybko, choć przy tym jak najdokładniej, w myślach powtarzając sobie wierszyk. Brzmiał bezsensownie... ale może mając przed oczami panel okaże się, że nie jest taki bezsensowny...
spostrzegawczość? (I) -10 do rzutów
Make love music
Not war.
Not war.
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
Nieaktywni
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Gdy Louis dotarł do panelu, okazało się, że zasilanie awaryjne zareagowało z panelem i wcisnęło trzy z dwudziestu pięciu przycisków, przedstawiając się dokładnie w ten sposób - pod transformatorem, na podłodze zalśniły trzy takie same punkty, jakby ukryte między deskami lampki. Tylko Louis był w stanie rozpoznać w nich gwiazdozbiór kompasu, był prosty, w dodatku znajdował się najbliżej chłopaka, nie potrzebował wytężać wzroku, żeby go dostrzec. Zaraz jednak znów przyciski na panelu stanęły w pierwotnym ułożeniu i zapaliły się wszystkie na czerwono - ta na podłodze wciąż się trzymała. Być może została aktywowana pierwsza kombinacja.
| Post uzupełniający.
Kolejka trwa dalej. Przysługują wam dwie akcje na osobę, Louis wykorzystał jedną z nich, może napisać jeszcze jeden post i podjąć drugą akcję.
Pierwotny wygląd tablicy, gdybyście coś chcieli z nią zrobić - klik.
| Post uzupełniający.
Kolejka trwa dalej. Przysługują wam dwie akcje na osobę, Louis wykorzystał jedną z nich, może napisać jeszcze jeden post i podjąć drugą akcję.
Pierwotny wygląd tablicy, gdybyście coś chcieli z nią zrobić - klik.
Stanąłem przed panelem i zaraz rzuciło mi się w oczy, że nie wszystkie przyciski świeciły na czerwono. Coś się stało i jakby zasilanie awaryjne wcisnęło trzy z dwudziestu pięciu. Co więcej na podłodze zalśniły trzy punkty w takim samym ułożeniu. Ułożeniu bardzo charakterystycznym, ale w pierwszej chwili odrzuciłem myśl, że to może chodzić o gwiazdozbiór. Musiałem mieć już niezłe spaczenie, ot, to wszystko.
Z drugiej strony... jak leciała rymowanka?
Kiedy przyjdzie czas, by zalśnić, poszukaj najpierw drogi...
Poszukaj drogi? I punkty lśniące gwiazdami z konstelacji Kompasu? Może jednak nie miałem świra i spaczenia zawodowego. Może każdy wers mówił o innej konstelacji? Przecież Anderson sam mówił, że Laura zafascynowała się astronomią, więc...
Dalej na niebie piór czarnych jak noc grudniowa... - raz kozie śmierć, wcisnąłem przyciski odpowiadające gwiazdom gwiazdozbioru Kruka.
I tym samym grudniem skrzydła bielą namalowane - poczekałem, aż przyciski znów zapalą się na czerwono i wcisnąłem je tak, by odpowiadały gwiazdom konstelacji Łabędzia.
Dołóż do tego równowagę, co zawsze sprawiedliwa - Waga, to chyba oczywiste, nie? Przycisnąłem odpowiadające ułożeniu jej gwiazd przyciski.
- Odnajdź również ochronę, co każdy pocisk odbije - wyrecytowałem, by zaraz wcisnąć układ gwiazd Gwiazdozbioru Tarczy. - Na koniec niech przytuli cię twój mały przyjaciel - tu się zawahałem. Bo w pierwszej chwili pomyślałem... o pluszowym misiu. Tym, który sprzedał mi wraz z pajacykiem tą rymowankę. Oczywiście gwiazdozbioru Pluszowego Misia nie było... była zaś Mała Niedźwiedzica, tylko czy o to chodziło...? Nie byłem pewien, ale ostatecznie tylko to przychodziło mi do głowy, więc postanowiłem nie kombinować i powciskałem odpowiadające jej gwiazdom przyciski na konsoli.
- Niech wspólnie zajaśnią dla nas na północnym niebie. - mruknąłem bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. To chyba powinno być wszystko i jeśli dobrze poszło, to... wszystko zadziała? I bestia zniknie, a budynek nie zwali nam się na głowy? Och, proszę, proszę, żeby to było dobrze - jęknąłem w myślach.
Z drugiej strony... jak leciała rymowanka?
Kiedy przyjdzie czas, by zalśnić, poszukaj najpierw drogi...
Poszukaj drogi? I punkty lśniące gwiazdami z konstelacji Kompasu? Może jednak nie miałem świra i spaczenia zawodowego. Może każdy wers mówił o innej konstelacji? Przecież Anderson sam mówił, że Laura zafascynowała się astronomią, więc...
Dalej na niebie piór czarnych jak noc grudniowa... - raz kozie śmierć, wcisnąłem przyciski odpowiadające gwiazdom gwiazdozbioru Kruka.
I tym samym grudniem skrzydła bielą namalowane - poczekałem, aż przyciski znów zapalą się na czerwono i wcisnąłem je tak, by odpowiadały gwiazdom konstelacji Łabędzia.
Dołóż do tego równowagę, co zawsze sprawiedliwa - Waga, to chyba oczywiste, nie? Przycisnąłem odpowiadające ułożeniu jej gwiazd przyciski.
- Odnajdź również ochronę, co każdy pocisk odbije - wyrecytowałem, by zaraz wcisnąć układ gwiazd Gwiazdozbioru Tarczy. - Na koniec niech przytuli cię twój mały przyjaciel - tu się zawahałem. Bo w pierwszej chwili pomyślałem... o pluszowym misiu. Tym, który sprzedał mi wraz z pajacykiem tą rymowankę. Oczywiście gwiazdozbioru Pluszowego Misia nie było... była zaś Mała Niedźwiedzica, tylko czy o to chodziło...? Nie byłem pewien, ale ostatecznie tylko to przychodziło mi do głowy, więc postanowiłem nie kombinować i powciskałem odpowiadające jej gwiazdom przyciski na konsoli.
- Niech wspólnie zajaśnią dla nas na północnym niebie. - mruknąłem bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. To chyba powinno być wszystko i jeśli dobrze poszło, to... wszystko zadziała? I bestia zniknie, a budynek nie zwali nam się na głowy? Och, proszę, proszę, żeby to było dobrze - jęknąłem w myślach.
Make love music
Not war.
Not war.
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
Nieaktywni
Anomalia kurczyła się po działaniu ich zaklęć, ale ostatkiem sił próbowała ich pokonać i pogrzebać w gruzach warsztatu. Sophia wiedziała, że nie mieli wiele czasu, najwyżej parę minut, by dokończyć sprawę i uciekać. Moc anomalii poważnie naruszyła stabilność konstrukcji, z sufitu spadały fragmenty gruzu, kwestią niedługiego czasu było zawalenie się ścian. Z góry mogła usłyszeć ryk yeti, stworzenie z pewnością było zaniepokojone tym, co się działo.
Nie mogli stąd uciec póki anomalia wciąż działała, bo mogłaby nadal stanowić zagrożenie dla okolicznych mieszkańców, a do tego nie należało dopuścić. Byli Zakonnikami. Musieli doprowadzić sprawę do końca – w trójkę, bo tylko tylu ich zostało. Louis kombinował przy mugolskich urządzeniach, a Sophia miała nadzieję, że uda mu się uruchomić je tak, by ich moc pokonała anomalię raz na zawsze, bo zaklęciami ją osłabiali, ale to było niewystarczające, by zakończyć sprawę. Nie przychodziło jej też do głowy zaklęcie mogące ustabilizować cały budynek, reparo mogłaby scalić co najwyżej pęknięcie w ścianie, ale nie powstrzymałaby warsztatu przed postępującym procesem niszczenia.
Kiedy zaklęcie Alexa zatrzymało anomalię w miejscu, znów posłała w jej stronę zaklęcia.
- Commotio! – rzuciła, starając się maksymalnie skupić. – Commotio!
Miała nadzieję, że zaraz wszystko się zakończy, a oni sami zdążą się wydostać. Na wszelki wypadek zmusiła swe mięśnie do gotowości, miała też baczenie na towarzyszy, zwłaszcza na Louisa. Zapewne wszyscy wiedzieli, że to decydujące chwile, mogące zaważyć na tym, co stanie się za moment.
Nie mogli stąd uciec póki anomalia wciąż działała, bo mogłaby nadal stanowić zagrożenie dla okolicznych mieszkańców, a do tego nie należało dopuścić. Byli Zakonnikami. Musieli doprowadzić sprawę do końca – w trójkę, bo tylko tylu ich zostało. Louis kombinował przy mugolskich urządzeniach, a Sophia miała nadzieję, że uda mu się uruchomić je tak, by ich moc pokonała anomalię raz na zawsze, bo zaklęciami ją osłabiali, ale to było niewystarczające, by zakończyć sprawę. Nie przychodziło jej też do głowy zaklęcie mogące ustabilizować cały budynek, reparo mogłaby scalić co najwyżej pęknięcie w ścianie, ale nie powstrzymałaby warsztatu przed postępującym procesem niszczenia.
Kiedy zaklęcie Alexa zatrzymało anomalię w miejscu, znów posłała w jej stronę zaklęcia.
- Commotio! – rzuciła, starając się maksymalnie skupić. – Commotio!
Miała nadzieję, że zaraz wszystko się zakończy, a oni sami zdążą się wydostać. Na wszelki wypadek zmusiła swe mięśnie do gotowości, miała też baczenie na towarzyszy, zwłaszcza na Louisa. Zapewne wszyscy wiedzieli, że to decydujące chwile, mogące zaważyć na tym, co stanie się za moment.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 79
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 39
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 79
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 39
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
Anomalia cierpiała.
I dobrze.
Z niepokojem patrzyłem na to, jak zaklęcia uderzają w czarne kłęby anomalii. Bałem się, że to nie zadziała, że umiejętności i możliwości to nie wszystko, że jest jakaś luka, coś co przeoczyłem - na szczęście tak się nie stało. Chociaż dom trząsł się w posadach i z każdym kolejnym hukiem i trzaśnięciem nasze szanse na wydostanie się stąd malały to poczułem niepojętą wręcz ulgę, kiedy Impedimenta zadziałała bez szwanku. Odetchnąłbym z ulgą, gdyby sytuacja na to pozwalała. Jednym okiem starałem się nadążyć za poczynaniami Louisa, drugim zaś pilnowałem tego, co działo się z anomalią.
- Louis, długo jeszcze? Colloportus! - szybko przeniosłem różdżkę z anomalii na otwarte kraty, za którymi znajdował się transformator. Kiedy Sophia posyłała kolejne zaklęcia w stronę anomalii ja poświęciłem swoją uwagę ścianom, sufitowi i schodom - musiałem mieć pewność, że będziemy uciekać najbezpieczniejszą z dróg.
| #1 - zaklęcie, #2 - spostrzegawczość
I dobrze.
Z niepokojem patrzyłem na to, jak zaklęcia uderzają w czarne kłęby anomalii. Bałem się, że to nie zadziała, że umiejętności i możliwości to nie wszystko, że jest jakaś luka, coś co przeoczyłem - na szczęście tak się nie stało. Chociaż dom trząsł się w posadach i z każdym kolejnym hukiem i trzaśnięciem nasze szanse na wydostanie się stąd malały to poczułem niepojętą wręcz ulgę, kiedy Impedimenta zadziałała bez szwanku. Odetchnąłbym z ulgą, gdyby sytuacja na to pozwalała. Jednym okiem starałem się nadążyć za poczynaniami Louisa, drugim zaś pilnowałem tego, co działo się z anomalią.
- Louis, długo jeszcze? Colloportus! - szybko przeniosłem różdżkę z anomalii na otwarte kraty, za którymi znajdował się transformator. Kiedy Sophia posyłała kolejne zaklęcia w stronę anomalii ja poświęciłem swoją uwagę ścianom, sufitowi i schodom - musiałem mieć pewność, że będziemy uciekać najbezpieczniejszą z dróg.
| #1 - zaklęcie, #2 - spostrzegawczość
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'k100' : 43
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'k100' : 43
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Warsztat w Outwood
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Surrey