Wydarzenia


Ekipa forum
Sala Kolców
AutorWiadomość
Sala Kolców [odnośnik]24.02.19 23:32
First topic message reminder :

Sala Kolców

Sala Kolców, inaczej Komnata Wieczorna lub Sala Obrad, zamknięta jest dla gości. Pełni rolę ważniejszego, bardziej formalnego salonu, odbywają się tu zarówno spotkania towarzyskie, jak i mniejsze i większe obrady pomiędzy członkami rodziny. Stonowane, nieco ciemniejsze barwy niż w pozostałych częściach dworu, mają wyciszać domowników. Wygodne sofy oraz fotele wyposażone zostały w wyższe lub niższe podnóżki, podobnie jak trzy szezlongi, wyścielane są aksamitnymi poduszkami oraz miękkimi kocami z futer białych lisów.
Większe obrady odbywają się przy stole otoczonym krzesłami jedno wyróżniające się - o wyższym oparciu - zwyczajowo przeznaczone jest dla nestora. Ogromny miękki dywan zajmuje większą część pomieszczenia, podczas gdy wysokie zwierciadła luster potęgują wrażenie przestronności. Niekiedy przynoszone są tutaj instrumenty lub niewielkie stoliki przeznaczone na poczęstunek. Wychodzące na pachnący ogród okna przysłaniają ciężkie, przyciemnione firany. Zwłaszcza latem we wnętrzu wyraźnie wyczuwalny jest delikatny zapach róż, kiedy dobiega on nie tylko z wysokich wazonów przyozdobionych świeżo ciętymi kwiatami, ale również z ogrodów. Sufit zdobi plafon przedstawiający smoka oplecionego gałązkami kolczastej czerwonej róży, którym sala zawdzięcza swoją nazwę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala Kolców - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala Kolców [odnośnik]19.06.20 20:25
Skinął głową, naturalnie, musiał ją poznać, ale zasadniczo ufał osądowi Mathieu; wiedział, że nie wprowadziłby do rodziny dziewczyny, która na to nie zasługiwała. Nieco od niego słyszał o niej wcześniej, zbyt mało, by wyrobić sobie zdanie, wystarczająco dużo, by pojąć, jaka więź łączy ich dwojga. Bliskość Averych mogła przynieść im wiele pożytku; zwłaszcza teraz, gdy wojna wchodziła w swoją ostateczną fazę, a rodzina kamiennych twarzy słynęła ze swojej bezkompromisowości. Jeśli Callista pragnęła Mathieu, zrobi wszystko, by odnaleźć się w tej roli jak najlepiej - i postarać się, by oni wszyscy byli z niej dumni.
Może pomoże szybko zapomnieć o wstydzie, jaki sprowadziła na nich wszystkich salamandra.
- Greengrassowie - przewrócił oczyma - Dobrze się stało, ci nieudolni smoczy amatorzy nie przynieśliby nam niczego dobrego. Eunice zresztą wciąż nie wzięła ślubu, pewnie skończy z kimś niżej urodzonym. Julius Avery należy do nas - rycerzy - sojusz z nim okaże się znacznie przydatniejszy. - Nigdy nie przepadał za drugim smoczym rodem, choć ich współpraca pewnie pozwoliłaby rozwinąć się obu ośrodkom, to Tristan nigdy nie zboczył z niszczącej ścieżki rywalizacji; nie chciał z nimi współpracować. I nie chciałby, gdyby było to wciąż możliwe.
Zastanawiał się, czy powinien powiedzieć coś więcej, czy powinien skomentować obciążenie przyszłej branki Mathieu. Obciążenie niosło ryzyko, dzieci - przyszłość rodu - mogły urodzić się z tego związku chore. Czy sojusz z Averymi był tego warty? Prawdopodobnie tak. Evandra była mocniej obciążona od Callisty, jej choroba była bardziej niszcząca, nie skomentował zatem tych słów w żaden sposób. Pewne decyzje należało podjąć po prostu godząc się z ryzykiem, które niosły. Chorób wśród najwyższych sfer było i tak zbyt dużo, ale te świadczyły przecież o nieskazitelnym rodowodzie. Niosły pewność, iż krew czarownic, które je niosły, nie została rozrzedzona nigdzie wcześniej.
Ile był w stanie oddać za szlachetny rodowód?
- Nie zwlekaj. Lepiej to załatwić, nim rozpierzchnie się wieść o jej powrocie, ewentualni konkurenci będą niewygodni - Bo po cóż w konkury wchodzić, jeśli dało się wygrać wyścig w przedbiegach. Z pewnością o jej rękę starać się będzie więcej mężczyzn, nie dowierzał, że rzeczywiście traktowano ją jak towar gorszej kategorii, a Mathieu chciał jedynie zbierać ochłapy zostawione przez innych. Musiała mieć w sobie coś więcej, skoro mówił o niej w ten sposób. Skoro czekał na nią tyle czasu - wierząc, że ich ścieżki ponownie splotło przeznaczenie. - Są cięższe choroby - Klątwa Ondyny nie była końcem świata, niech Merlin chroni syna, by nie przeszła na niego. Czy z Ondyną dało się poskramiać smoki? Jeśli szczęścia zabraknie - wkrótce się przekonają. - A ona jest młoda, piękna i niesie przyjaźń z rodziną, która z natury nienawidzi wszystkich. - Dość ryzykowny sojusz, lecz nie w wojennych okolicznościach - w takich był na wagę złota. - Powodzenia - życzył jeszcze, bratu, przyjacielowi, najlepszemu druhowi; zależało mu na tej kobiecie, nie zamierzał stać szczęściu na drodze.



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Sala Kolców - Page 3 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Sala Kolców [odnośnik]21.06.20 18:45
Kuzynki różnili się od siebie. Tristan był bardziej przebojowy, miał więcej towarzyskiego polotu, ludzie ruszali za nim, słuchali jego słów. Mathieu stał w cieniu, był tym milczącym obserwatorem, który nie przepadał za rozprawianiem w towarzystwie. Sięgał po rzeczowe, krótkie odpowiedzi, nie rozwodził się nad tematami, kierując się swoimi przekonaniami. Milczał, bo tak mu podpowiadał cały wszechświat. Choćby te cechy jego charakteru nie pozwalały mu na nawiązywanie bliższych relacji z "obcymi", ciężko było mu otworzyć się przed Isabellą, bo nie potrafił zdobyć się na zaufanie. Z Callistą było inaczej i sam fakt, że wypowiadał się o niej w ten sposób, powinien nakierować Tristana na myśl, że to odpowiednia kobieta, która na pewno godnie będzie reprezentowała nazwisko męża i stanie się silniejsza i mocniejsza u jego boku. Naturalne, że mógł mieć obawy. Właśnie spotkali się z niezwykłą ignorancją i butą czarownicy szlachetnej krwi, która zdecydowała się zdradzić swych najbliższych z bliżej nieznanych pobudek. Z Lady Avery to nie będzie miało miejsce, dla niej życie wśród szlachty, życie u jego boku to spełnienie pewnego marzenia, które umykało od wielu, wielu lat. Teraz w końcu mieli szansę.
- Najwyraźniej sojusz z Greengrassami miał nie dojść do skutki, bo moje przeznaczenie jest inne. - zażartował. Ani z nią, ani z Isabellą nie wyszło tak, jak wszyscy tego oczekiwali. Nie był nigdy przekonany nadmiernie do wróżbiarstwa czy astronomii, ale najwyraźniej tak było zapisane w gwiazdach czy tam fusach. Nie miało to znaczenia, istotnym było, że miał okazję dopiąć swego. - Wiem, że nie przepadasz za Greengrassami i w zasadzie masz rację, patrząc na ich poczynania, nie wyszłoby z tego nic dobrego. - dodał jeszcze, po chwili namysłu. Oni byli przeciwko nim, a Avery... Jego otwarte poparcie, takie same poglądy, stali po jednej stronie i mogli osiągnąć naprawdę wiele. Sojusz z Selwynami miał w zasadzie ratować reputację salamandry, śmiałe poczynania Morgany poparte relacją z Rosierami... Patrząc na ilość zdrajców pod dachem Beaulieu jego zdaniem uratować się tego nie dało. Morgana z pewnością się nie podda, jednak Mathieu nie zamierzał przykładać do tego ręki.
Wiedział, że Tristan zrozumie problem choroby genetycznej. Oczywiście wiedział, że obciążenie Evandry było o wiele bardziej trudne od tego, które posiadała Callista... niemniej jednak, kuzyn z pewnością wiedział, że Mathieu nigdy nie miał z tym problemu, ani tym bardziej nie traktował kogoś z chorobą gorzej. Wręcz przeciwnie, Evandra była wspaniałą kobietą, dogadywał się z nią całkiem dobrze, a nić porozumienia między nimi była mocna. Wspierała go w kwestiach Rezerwatu, pomagała mu i zawsze na tą pomoc mógł liczyć. Była wspaniałą kobietą, Tristan miał prawdziwe szczęście. Choroby nie miały znaczenia, świadczyły o szlachetności krwi. Mathieu chciał zachować szlachetny rodowód, aby na zawsze wpisać się w karty historii. Nie to co nędznicy, którzy nie potrafili docenić tego, co oferowały im rodziny.
- Choroby są, były i będą, jedne cięższe, drugie lżejsze. Dla mnie nie mają znaczenia, jeśli wiem, że jesteśmy w stanie zapobiegać przykrym konsekwencjom. - odparł. Nie mówił tylko o Calliście, również o samym Tristanie i Evandrze. Byli w stanie zapanować nad tym bez najmniejszego problemu.
- Nie proponowałbym tego sojuszu, gdybym nie był pewien. Możemy na tym tylko zyskać. Oby Julius miał podobne zdanie. - dopił alkohol znajdujący się w szklance i postukał po niej palcami. - Poinformuję Cię o efektach moich działań - dodał jeszcze, podnosząc się z krzesła. Nie zamierzał czekać, od razu przejdzie do działania. - Do zobaczenia wkrótce. - rzekł jeszcze, kierując się pospiesznie do wyjścia. Nie myślał o tym w jaki sposób kuzyn odebrał jego postępowanie, ani tym bardziej o tym, że nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Mathieu, bo zapewne się nie spodziewał...To nie miało znaczenia, zyskał swoją szansę i musiał spróbować.

ZT x 2




Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Sala Kolców [odnośnik]23.12.20 23:38
3 września 1957 r.
Nie znał szczegółowych powodów dzisiejszego spotkania, ale wierzył, że Sigrun nie rzucała słów na wiatr - cokolwiek wyciągnęła z Tonks, były to informacje na tyle istotne, by odsunąć się od pełnionych obowiązków i zająć się wyłącznie sprawami najwyższej wagi. Gwardzistka pochwycona na placu milczała zawzięcie, ale Macnair i Rookwood pracowali nad nią dostatecznie skutecznie, by puściła parę z ust. Nie zwątpił w nich ani przez chwilę - wciąż jednak szukał w tym wszystkim sensu, haczyka, podstępnej zasadzki. Harold Longbottom nie był głupcem, a wysyłanie Tonks w tłum - zupełnie samej, bez pomocy - i najwyraźniej bez większego planu, było zwyczajnym szaleństwem. Naprawdę wierzył, że kryło się za tym coś więcej: misternie ukartowany plan, który miał ich dopiero zaskoczyć. Może specjalnie podstawili im tę dziewczynę - może chcieli, by powzięli informacje, które miała im do przekazania. Nie wiedział, ale póki nie poznał szczegółów, nie miał nawet nad czym dywagować: czarownica podjęła słuszną decyzję, nie ufając papierowi. Listy nie były pewne, mogły trafić w niepowołane ręce, a tutaj - tutaj byli całkowicie bezpieczni. Nie trzymał na dworze ni chwili za długo czarodzieja, względem którego powziąłby wątpliwości  - dbał o to Claude, byli wierni jak psy.
Bo to właśnie Claude miał powitać szczególnych gości i przyprowadzić ich tutaj, te cztery ściany od bardzo dawna nie widziały nikogo spoza rodziny, lecz wojna wymagała niecodziennych rozwiązań. Chateau Rose nie miało odpowiedniejszego miejsca od tego. Prymulka cichym klaśnięciem dłoni rozstawiła szklanki przed sześcioma krzesłami ułożonymi wokół okrągłego stołu - rozstawionych w pewnej odległości od siebie, sprawiając wrażenie chłodu, który jednakowo nie miał prawa przeszkadzać żadnemu pośród jego gości. Poczęstunek był zbędny, savoir vivre tego w podobnej sytuacji nie nakazywał, a ich mógł tylko niepotrzebnie rozproszyć. Pora była już późna, podejrzewał, że dotarcie do wszystkich mogło zająć Rookwood trochę czasu - niebawem powinni zacząć się zjawiać. Złożył przed sobą palce obu dłoni, na prawej pobłyskiwały dwa pierścienie, złota obrączka i rodowy sygnet, lecz w tym momencie istotniejszym insygnium jego władzy był tatuaż na lewym przedramieniu - który obnażył, niedbale podwijając rękaw eleganckiej czarnej szaty.
- Powinniśmy dbać o środki ostrożności - zwrócił się do pierwszej osoby, która pojawiła się na miejscu. - Nie wiemy, co planuje Zakon Feniksa, ale nie pozostaje bezczynny. Nim w sprawach tak ważkich zaufamy sobie nawzajem, powinniśmy nabrać pewności, co do naszej tożsamości - objaśnił, wierząc, że Mroczny Znak taką pewność mógł im ofiarować - okazany przez niego odznaczał się smolistą czernią na bladej skórze. Czy wpadał w paranoję? Być może - szukał ukrytego planu, w imię którego poświęcono Tonks.



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Sala Kolców - Page 3 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Sala Kolców [odnośnik]26.12.20 17:13
Zapoznawszy się z treścią listu od Rookwood wiedział, że uzyskała od Rain wartościowe informacje i rad był, że czym prędzej zamierzała się nimi wymienić w większym gronie. Musieli opracować plan działania, skupić się na detalach, podzielić własnymi myślami i analizami tamtego dnia, bowiem z pewnością pojawiła się masa niewiadomych. Misje samobójcze nie były w stylu Zakonu Feniksa, a właśnie ta pozornie na takową wyglądała. Tonks postanowiła się podstawić? Nie przypuszczał, że była, aż tak głupia, aby myśleć, że miała jakiekolwiek szansę na ucieczkę. Istniała też możliwość, że coś poszło nie tak, zawiniła inna persona tudzież coś poszło niezgodnie z planem. Pytań było więcej niż odpowiedzi i czuł, że musieli jeszcze bardziej ją przycisnąć. Przesłuchania w Azkabanie były problematyczne, podobnie jak odgryziony języka, choć z tym ostatnim udało im się w miarę możliwości uporać.
Czarny dym osiadł tuż ponad posadzką, a następnie zmaterializował się. Szatyn rozejrzał się na boki w poszukiwaniu znajomych sylwetek, jednakże najwyraźniej zjawił się jako pierwszy lub wszyscy czekali już w środku. Bez zastanowienia przekroczył progi pokaźnych rozmiarów bramy, a następnie skierował się bezpośrednio do drzwi wejściowych dworku. Znał drogę, pamiętał jak ostatnim razem przyprowadził go tu Ramsey i kazał pajacować od samego wejścia. Nie spodziewał się, że ta sytuacja będzie mieć jakieś dobre strony – w końcu nie przyjdzie mu się zbłaźnić przed większą grupą osób. Nie był to ani dobry czas na żarty, ani nader wielkie rozluźnienie. Wróg nie spał i co rusz im o sobie przypominał, dlatego musieli zachować pełną czujność i odłożyć odpoczynek oraz spotkania czysto towarzyskie na potem.
Zastukał kołatką i zaraz po tym ujrzał w progu Clauda. Nie wiedział czy w tym miejscu wypadało uścisnąć jego dłoń w ramach przywitania, dlatego jedynie skinął mu głową i po jednoznacznym geście zaproszenia wszedł do środka budynku. Mężczyzna bez słowa prowadził go do właściwej sali i kiedy zatrzymał się przed jednym z wejść szatyn uczynił to samo. Jego oczom ukazało się przestronne pomieszczenie z okrągłym stołem w centralnym jego punkcie, przy którym zasiadał tylko gospodarz – zatem zjawił się jako pierwszy. Złapał jego spojrzenie nie marnując czasu na podziwianie zacnych wnętrz i kiedy usłyszał aluzję oraz ujrzał lewe przedramię Tristana, bez cienia zawahania podciągnął rękaw czarnej szaty także ukazując Mroczny Znak. Rozumiał konieczność zastosowania wszelkich możliwych środków ostrożności i sam był rad, że nie podchodzili do tego lekceważąco.
Wypuściwszy z dłoni materiał skinął głową w ramach przywitania.-Ufać możemy jedynie wąskiej grupie osób- rzucił w odpowiedzi, po czym ruszył przed siebie i odsunął jedno z krzeseł, aby wygodnie się na nim rozsiąść. -Nim inni przybędą chciałbym podziękować za nestora gościnność- sprawa była pilna, niecierpiąca zwłoki, jednakże wcale nie musiał zapraszać ich w swe progi, choć z pewnością było tu bezpieczniej niżeli w Białej Wywernie.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Sala Kolców [odnośnik]29.12.20 14:00
Otrzymany od Sigrun list zdziwił ją niezmiernie, a rzadko kiedy – i komu – udawało się Deirdre wprowadzić w taki stan. Jeśli już spodziewałaby się od Rokwood zaproszenia, to na czarnomagiczny sabat czarownic gdzieś w okolicach domu czarownicy, na którym mogłyby wypić drogi alkohol i popastwić się nad jakimś brudnym zdrajcą krwi. Na pewno nie przypuszczała, że łowczyni wilkołaków w zdawkowych słowach zaprosi ją do Kent, do samego Chateau Rose, którego nie widziała przecież nawet na malowidłach. Znała te rejony Anglii, Wyspa Sheppey znajdowała się pod geograficzną jurysdykcją Rosierów, lecz nigdy nie postawiła stopy na marmurowych schodach prowadzących do głównej posiadłości arystokracji. W miejscu przeznaczonym tylko dla nobilitowanych czarodziejów, dla najwyższej magicznej klasy społecznej; na pewno nie dla utrzymywanych w sekrecie kochanek.
Dziwnie było materializować się z mgły w tym miejscu, w odpowiedniej odległości, przyglądając się rozświetlonym oknom – a jeszcze dziwniej przekraczać próg monstrualnego, luksusowego pałacu, witana przez dyskretną służbę. W przytłaczająco wielkim holu powoli zsunęła z głowy kaptur, nie mogąc powstrzymać się od uważnego rozejrzenia się dookoła. Półmrok przeszkadzał w przyjrzeniu się dokładnie zdobieniom, malowidłom i rzeźbom, lecz nawet ich półcienie oraz strzępy barw widocznych w mrugającym blasku świec, robiły niesamowite wrażenie. Powietrze wręcz pachniało przepychem, subtelnym, różanym, nieprzesadnie słodkim – słabe echo tego samego aromatu odbijało się od marmurowych tarasów Białej Willi. Już wyjątkowe zacisze było dla Deirdre szczytem luksusu, poruszanie się więc po posiadłości nestora przytłaczało ją więc jeszcze mocniej. Przywykła do wygody oraz piękna, lecz nie łączonego z tak wysokim, magicznym majestatem. Szła za lokajem bez słowa, rozglądając się dyskretnie dookoła, tłumiąc krótki uśmiech; zalewie dwa dni temu przeprowadziła głęboka rozmowę z Evandrą, zapewne śpiącą teraz spokojnie piętro wyżej. Lub pięć; plątanina korytarzy, klatek schodowych i wieży sprawiała, że śmierciożerczyni czuła się jak w labiryncie, mającym doprowadzić ją do mitycznego..potwora? Wybawiciela? Była go ciekawa, na równi z zaintrygowaniem, jakie wywołało wspomnienie Tonks. Czy stało się coś złego? Nie, w to nie wierzyła, szlamę pilnowano cały czas, nie zdołałaby uciec nawet, gdyby posiadała jakiekolwiek zdolności – oprócz tych samobójczych.
Kiedy w końcu znalazła się w Sali Kolców, jej wzrok od razu powędrował ku siedzącemu za stołem arystokracie. Zmrużyła oczy, uśmiechając się do niego kocio, dwuznacznie, odrobinę prowokująco – co czuł, widząc ją tutaj, w swoim domu? Skinięciem głowy powitała także Drew, po czym nieśpiesznie rozpięła guziki czarnej peleryny, zsuwając ją z ramion i przerzucając przez oparcie jednego ze zdobionych krzeseł. Nie zasiadła na nim, poprawiła tylko przód bardzo obcisłej, równie czarnej sukni. Sięgającej stóp, zapiętej pod szyję, lecz oblekającej zwinne ciało niczym druga skóra.- Nie sądziłam, że kiedykolwiek pojawię się w tym miejscu. Hojne zaproszenie – powiedziała w końcu miękko, praktycznie beznamiętnie, okrążając salę pewnym siebie, nieco zmysłowym w swej powolności krokiem, sunąc opuszkami palców po eleganckich meblach, białych futrach, marmurowych gzymsach. Tutaj mogła dostrzec detale drogich zasłon oraz drobiazgowość plafonu, na który podniosła wzrok, przystając na moment tuż obok nestorskiego fotela. – Co się stało? Jakie wieści otrzymaliśmy? List Sigrun był dość enigmatyczny – zwróciła się w końcu do siedzących mężczyzn, w bliźniaczym geście podciągając rękaw sukni. Na skórze w egzotycznym odcieniu lśnił czernią Mroczny Znak, niemożliwy do podrobienia. Nie wiedziała, czy Macnair i Rosier wiedzą coś więcej, ale skoro Rokwood zapraszała do Chateau Rose w imieniu Tristana – może rozmawiali? Nie drążyła tematu, zamilkła, dalej stojąc niedaleko krzesła zajętego przez Rosiera, nie patrząc jednak na niego, skupiona na jednym z obrazów wiszących na ścianie: przynajmniej pozornie.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala Kolców [odnośnik]30.12.20 11:18
O zdarzeniach z placu egzekucyjnego dowiedział się z drugiej ręki. Periodyk, który miał okazję czytać do porannej herbaty tuż po pojawieniu się w Ministerstwie Magii nie zdradzał jednak wszystkiego, a wezwany na służbę Czarnego Pana nie mógł być świadkiem tamtych wydarzeń aż do końca. Wierzył jednak, że to właśnie to spotkanie rozjaśni mu sytuacje i pozwoli na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Tonks zawsze wydawała mu się głupia, ale wciąż żyła, a w całej tej sekwencji mało inteligentnych ruchów zawsze miała wystarczające szczęście, by wywinąć się z każdej opresji. Tego nie mógł jej odmówić, podobnie jak umiejętności, które rozwinęła w przeciągu tych wszystkich lat. Zmieniła się. Przestała być tylko głupiutkim kaczątkiem, które ślepo podąża za tłumem. Biło od niej zdecydowanie, siła charakteru, upór w dążeniu do celu. Mógłby przypuszczać, że jej pojawienie się na placu było przejawem głupoty i bezmyślności, którą od czasu do czasu wykazywała. Była zuchwała, pewna siebie, arogancka. Potrafił sobie wyobrazić ją w tamtej chwili wierząca, że ma wszystko pod kontrolą — nie mógł jednak być tego pewien, podobnie jak tego, czy gdzieś, tuż pod ich nosem nie zdarzyło się coś, o czym jeszcze nie wiedzieli. Jej akcja mogła być próbą odciągnięcia ich uwagi, skupienia się na niej — ofiarnej, pełnej brawury i durnej odwagi. Męczyło go jednak przeświadczenie, że w tym prostym myśleniu coś mogło im umykać.
Macnair wypytywał go o legilimentę — wysłał do niego Rain. Portową dziwkę, która choć nie wydawała mu się być zbyt potężna w tej dziedzinie, musiała być na tyle bystra i obeznana z magią, by ją opanować. Dodatkowo stanowiła niezwykłe źródło informacji. Doki aż huczały od plotek, były też świetnym miejscem do ich rozpuszczania. Takiego sojusznika potrzebowali w tamym miejscu. Liczył, że Huxley się spisała, dała Drew to, czego potrzebował i go nie zawiodła. Claude, który go powitał, zaprowadził go na miejsce. Nie odezwał się do niego ani słowem, zmierzył go tylko krótko wzrokiem, nie mając zamiaru go prowokować, ani dawać mu jakiejkolwiek satysfakcji. Mieli ważne sprawy do omówienia, chciał się znaleźć jak najszybciej wsród Śmierciożerców, by — zarówno dowiedzieć się więcej o tym, co właściwie zaszło na placu, a także później, w lochach Tower, a potem obmyślić plan działania. Do Sali Kolców wszedł niedługo po Deirdre, przekraczając próg komnaty w chwili, w której podwijała rękaw szaty, obnażając Mroczny Znak. To samo ujrzał u Tristana i Drew, którym w pierwszej kolejności skinął głową, a następnie skrzyżował spojrzenie z Mericourt.
— Nie miałem okazji uczestniczyć do końca w egzekucji — zaczął od razu, spoglądając w stronę Tristana, nie tyle w ramach usprawiedliwienia, co wstępu i wiążącej się z tym dalszej prośby. — Czarny Pan wezwał mnie do siebie zanim wszystko się zaczęło. Ktoś zechce mi streścić, co właściwie tam robiła Tonks? — przeniósł spojrzenie na Drew, a następnie Deirdre, licząc, że któreś z nich rozjaśni jego wątpliwości w tej sprawie. Idąc śladem pozostałych Śmierciożerców, sięgnął — odmiennie — do prawego rękawa czarnej szaty i podwinął ją, ukazując lśniący czernią Mroczny Znak. Symbol potęgi Czarnego Pana.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Sala Kolców - Page 3 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Sala Kolców [odnośnik]30.12.20 23:07
Nie spodziewała się chyba, że jeszcze kiedyś tu zagości. Wspomnienia sprzed lat były niewyraźne i mgliste; kiedy zmaterializowała się u bram Chateau Rose i została wprowadzona przez służbę do środka, poczuła się nieswojo, niemal przytłoczona majestatem i bogactwem tych wnętrz - zdecydowanie zbyt eleganckich i drogich jak na gusta i przyzwyczajenia Sigrun. O wiele swobodniej czuła się w mniej... dostojnych komnatach. Cieszyła ją jednak tak szybka odpowiedź Tristana i zaproszenie do Chateau Rose - z jej listu wynikała śmiertelna powaga nie bez przyczyny. Powinni byli omówić informacje wyciągnięte z Tonks czym prędzej i podjąć konieczne działania.
W chwili, gdy Claude wprowadzał jasnowłosą wiedźmę, ubraną w elegancką - jak na jej możliwości majątkowe, przebrała się przed przybyciem na dwór - ciemnozieloną suknię z wąską spódnicą, do Sali Kolców, gdzie zdążyła zebrać się już większość Śmierciożerców - nie odnajdywała wzrokiem jedynie Craiga - Ramsey pytał akurat, czy ktoś zechce streścić mu to, co działo się na placu egzekucyjnym Connaught Sqaure. Rzeczywiście, na samym początku, zanim jeszcze przyprowadzono więźniów, dostrzegła go w tłumie, później już wcale, a spodziewała się, że znalazłby się w samym centrum takich wydarzeń.
- Tristanie, Ramsey, Deirdre, Drew - wyrzekła z szacunkiem do sług Czarnego Pana, skinąwszy im głową, gdy podeszła bliżej. Ujrzawszy podwinięte rękawy ich szat i lśniące Mroczne Znaki na przedramionach, sama obnażyła lewą ręką. Widniał na niej taki sam tatuaż, dowód jej posługi dla Czarnego Pana i tożsamości. Tego wieczoru musieli przedyskutować najbliższą przyszłość w zaufanym, wąskim gronie. - Lordzie Rosier, dziękuję za twą gościnność, tutaj możemy być spokojni o dyskrecję - zwróciła się do najwyższego rangą Śmierciożercy, bo tylko za jego zgodą wysłała listy do pozostałych z informacją, by pojawili się właśnie w Chateau Rose. Pozyskane informacje były jednak na tyle wrażliwe, że musieli omówić je jak najprędzej i w bezpiecznym miejscu.
- W chwili, kiedy Deirdre przemówiła do tłumu i miał zostać wykonany wyrok, Tonks zaczęła wrzeszczeć i pleść kocopoły o tym, że wszyscy na placu tu mordercy i są winni śmierci tych zdrajców krwi, jakby naprawdę sądziła, że tłum ją poprze. Później próbowała wysadzić podest w powietrze, a przy okazji najpewniej i lożę dla najważniejszych gości - opowiedziała Sigrun. Stojąc obok podestu widziała i słyszała właściwie wszystko. Zerknęła na Tristana, który stał tam z odsłoniętą twarzą razem ze swymi bliskimi. - Najwyraźniej Zakon Feniksa lubi przelewać szlachetnie czystą krew - stwierdziła z pogardą wiedźma. - Aby nie zdołała uciec, rzuciliśmy zaklęcie pola antymagicznego. Wypiła eliksir, który uczynił ją niewidzialną i próbowała odlecieć na miotle. Bezskutecznie. Goyle ją capnął i ściągnął na ziemię. Odebraliśmy jej różdżkę i skończyło się rumakowanie brudnej szlamy - zakończyła z przekąsem, a kącik ust uniósł się w złośliwym uśmiechu. Głupota Tonks nieustannie ją zaskakiwała. Zastanawiała się wciąż, czy to był jej pomysł, czy ich wszystkich, a może ktoś ją do tego zmusił - bo chyba nie sądziła, że to może się udać? Jeśli tak, była głupsza, niż początkowo sądzili. Zaskakujące, że udawało jej się przeżyć tak długo, lecz i to miało wkrótce dobiec końca.
- Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ostatecznie dowiedzieliśmy się całkiem sporo - powiedziała Sigrun, a na jej twarzy zaczęła malować się powaga. Nie powiedziała póki co jednak więcej, bo przy stole nie znaleźli się jeszcze wszyscy - czekała na pojawienie się Craiga Burke. Długie, jasne włosy, które pozostawiła rozpuszczone odgarnęła na plecy.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Sala Kolców [odnośnik]31.12.20 12:05
List od Sigrun nie zdradzał wiele - nietrudno było jednak domyślić się, czego miało dotyczyć to spotkanie. Był w końcu uczestnikiem egzekucji, widział wszystko na własne oczy, nawet jeśli stał w oddali. Był świadkiem całego tego zamieszania, owej bezskutecznej próby by uwolnić więźniów - lub całkiem skutecznej próby odwrócenia ich uwagi? Czy tamtego dnia Zakonowi udało się dokonać czegoś innego? Czy skupili swoje wysiłki w innej części Anglii, jedną Justine wysyłając zaledwie jako zasłonę dymną? Po zakończeniu egzekucji poświęcił wiele czasu na rozmyślania na ten temat. zaniepokojenie spędzało mu momentami sen z powiek. Jednocześnie miał przecież także świadomość, że pozyskali więźnia. Bardzo cennego i wartościowego więźnia, który znajdował się obecnie we właściwych rękach. Liczył na to, że wydobyte informacje nieco rozjaśnią im sytuację i rozwieją wątpliwości. Cała ta sprawa śmierdziała na kilometr. To nie było w stylu Zakonu, żeby posyłać zaledwie jedną osobę w tłum, gdzie powszechnie wiadome było, że licznie przebywali tam rycerze. To jak rzucenie jednej owieczki na pożarcie wilkom. Musiał się za tym kryć jakiś plan. Perspektywa tego, że mogła to być po prostu samowolka Tonks, wydawała mu się zdecydowanie mniej prawdopodobna.
Chateau Rose znacząco różnił się od Zamku Durham. Nawet spowita w półmroku, posiadłość Rosierów sprawiała wrażenie rozświetlonej. Mnogość rzeźb, zdobień, arrasów, gobelinów i marmurów niemal kuła w oczy. Dawno nie gościł w tak strojnych wnętrzach, jego osoba przyzwyczajona była raczej do zdecydowanie mroczniejszych, mniej strojnych i krzykliwych sposobów wystroju. Migające zewsząd złoto odrobinę męczyło jego wzrok, gdy więc w końcu dotarł do posiadłości i dał się poprowadzić lokajowi Rosierów, starał się unikać nadmiernego spoglądania na zdobienia korytarzy.
Pojawił się  Chateau Rose jako ostatni - odczuł to dobitnie, gdy w momencie przekraczania Sali Kolców, dostrzegł że wszyscy pozostali zebrali się już na miejscu. Nie zamierzał przepraszać za tę krótką obsuwę, tym bardziej że Sigrun właśnie kończyła streszczać to, co zadziało się na placu egzekucyjnym. Krótko, rzeczowo. Zamiast tego, jeszcze stojąc w progu, Burke skłonił się pozostałym śmierciożęrcom w wyrazie szacunku. Całe szczęście, nie czekali długo. Nie uszło jego uwadze, że wszyscy podciągnęli rękawy, ukazując w ten sposób znaczący ich ciała symbol, czarny niczym noc, złowieszczy. Burke prędko uczynił więc to samo - czerń czaszki i węża wybijała się na tle bladej skóry, dobitnie świadcząc o tym, że był tym, za kogo się podawał - jednym z nich.
- Dziękuję za twój list Sigrun. - odezwał się, wchodząc w końcu do środka i kierując się ku ostatniemu z wolnych miejsc. Drzwi za jego plecami zamknęły się z cichym trzaskiem. - Sprawił mi on wielką radość. Wierzę, ze teraz możemy już przejść do konkretów. - niewiele było bezpieczniejszych miejsc niż siedziba śmierciożercy, należącego do szlachty. Tu nie podsłuchają ich niepowołane uszy. Bardzo pragnął poznać więc informacje, które udało wyciągnąć się z Tonks - ukoić własne nerwy i zaspokoić palącą trzewia ciekawość.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Sala Kolców [odnośnik]04.01.21 20:27
Drzwi otwarły się jeszcze raz i wyłoniła się zza nich sylwetka lorda Craiga Burke. Nie czekali na niego zbyt długo. Skinęła mu głową z szacunkiem i zaczekała aż zajmie miejsce przy stole, gdy i on okazał Mroczny Znak, który Czarny Pan wypalił na jego przedramieniu. Uśmiechnęła się lekko, gdy podziękował jej za list - nie było takiej potrzeby. Miała obowiązek, by dzielić się z pozostałymi Śmierciożercami pozyskanymi informacjami, a przede wszystkim to pragnęła jak najszybciej z nimi je przedyskutować i ustalić co dalej. Należało działać szybko, lecz ostrożnie, by odnieść sukces - mieli do czynienia z naprawdę potężną magią.
- Pozwolicie zatem, że daruję sobie wstępy i przejdę do konkretów - podjęła Sigrun, gdy przy stole znaleźli się już wszyscy. Nie było wśród nich wciąż Ignotusa, lecz o nim od dawna nikt nawet nie wspominał. Musieli ufać Czarnemu Panu, że tak być powinno. - Kilka dni temu ja i Drew odwiedziliśmy Tower, by rozmówić się z Tonks. Nie sądziliśmy, aby mówiła chętnie, więc od razu wzięliśmy ze sobą legilimentkę. Rain Huxley, poleconą przez Ramseya - tu zawiesiła na chwilę spojrzenie na Mulciberze; nie miała jeszcze chwili, by zapytać go skąd znał jej dawną współlokatorkę ze szkolnego dormitorium. - Dobrze, że to zrobiliśmy, bo szlama jest na tyle uparta, że sama ogryzła sobie język. Huxley udało się jednak spenetrować jej wspomnienie. Opowiedziała mi o nim. To było spotkanie Zakonu Feniksa, tak wynikało z jej słów, była tam Tonks, Samuel Skamander, Hereward, Brendan Weasley, Marcella Figg, Benjamin Wright, kilkoro innych z listów gończych. Wspominała też o jakiejś Julii, rudym mężczyźnie i rudej kobiecie. Rain czuła to, co Tonks - mówiła, że Tonks miała wrażenie, że powinni się cieszyć, bo po wizycie w Azkabanie odnieśli zwycięstwo, ale zarazem ponieśli wielką stratę. Mówiła innym o pani profesor, podejrzewam, że chodzi o Bagshot, która poświęciła duszę i ciało, by przypięczetować rytuał Kamienia Wskrzeszenia, by go uruchomić - mówiła Rookwood, powtarzając słowa Rain tak dokładnie jak tylko je zapamiętała. Powiodła spojrzeniem po Śmierciożercach, zatrzymując wzrok na Tristanie. - Czy pamiętacie jak niedawno Caelan Goyle wspominał o mężczyźnie, którego trafił zaklęciem Avada Kedavra, a kilka dni później spotkał go w klubie pojedynków? - Wtedy zastanawiali się wszyscy wspólnie jak mogło do tego dojść. Czy naprawdę go zabił? Czy Gabriel Tonks mógl przeżyć morderczą klatę? - Naprawdę mogli znaleźć kamień wskrzeszenia - stwierdziła, wykrzywiając usta w niezadowolonym grymasie. - To jednak nie wszystko. Rain nie była w stanie wyciągnąć z niej więcej, a Tonks poprzestawiało się już w głowie. Udawała, że jest sama. Brak języka to jednak żadna przeszkoda, bo Drew zdobył dla niej nowy, czyż nie? - Sigrun przeniosła wzrok na Macnaira, zwracając się do niej bezpośrednio. - A to, co zdołała powiedzieć z nowym językiem, pod działaniem Veritaserum, okazało się równie ciekawe, czyż nie, Drew?
Veritaserum należało do niego - mógł opowiedzieć o tym, co zdołali z Tonks wyciągnąć kilka godzin wcześniej.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Sala Kolców [odnośnik]06.01.21 12:20
Obserwował z uwagą jak kolejni Śmierciożercy przekraczali progi eleganckiej sali i ukazywali Mroczny Znak na dowód swej tożsamości. Radowało go, że żaden z nich nie wykazał na skutek tego irytacji – w końcu nie było ku temu powodu. Musieli zadbać o bezpieczeństwo, szczególnie w chwili, kiedy przyjdzie im poruszyć ważne i niecierpiące zwłoki tematy. Witał ich krótkim skinięciem głowy, słowa były zbędne.
Wsłuchał się w słowa Sigrun, która streściła wydarzenia z placu. Do tej pory nie rozumiał zachowania Tonks, nie potrafił znaleźć chociażby jednego sensownego argumentu tudzież powodu na podobną misję samobójczą. Wciąż dręczyły go myśli, że była to część jakiegoś większego planu – musiała być – bowiem jeśli rzeczywiście wszystko miało zakończyć się na pokaźnie nieudanego zaklęcia to pozostawało współczuć głupoty. Egzekucję oglądali w końcu wszyscy Śmierciożercy, większość Rycerzy oraz sojuszników, a także cała masa strażników, zatem kto pchałby się tam w pojedynkę? Mimo chęci wstrzymał się od komentarza pragnąć poczekać, aż będą w komplecie.
Jako ostatni zjawił się Craig, na którym skupił swe spojrzenie i odprowadził go do miejsca, które zajął. Rozpoczęła Sigrun pokrótce wyjaśniając powód pilnego spotkania – dla niego samego w końcu temat nie był obcy, spodziewał się o co chodziło – bowiem nie wszyscy mogli wiedzieć, że postanowili osobiście przesłuchać Tonks. Irytowało go, że nie mogli wywlec jej z Azkabanu i uczynić tego w odpowiednio długi, a przede wszystkim skuteczny sposób, jednakże nie zamierzał marnować czasu na zbędne przepychanki. Wieść, że odgryzła sobie język tylko upewniła go w tym, że była zdolna do wszystkiego, więc zapewne i odebrania sobie życia tylko po to, aby zabrać ze sobą tajemnice do grobu. Nie było czasu do stracenia.
To co udało się wyciągnąć Rain okazało się znacznie ciekawsze i przydatne niżeli przypuszczał. Większość nazwisk, które wymieniła były już im znane, ale o istnieniu Kamienia Wskrzeszenia słyszał po raz pierwszy. Zacisnął mocniej wargi i przesunął dłonią wzdłuż brody analizując w głowie jak potężny mógł być wspomniany artefakt i czy rzeczywiście miał prawo istnieć. Na przekór logice wyjaśniłoby to jakim cudem cholerny Zakonnik przeżył śmiercionośne zaklęcie.
Na wspomnienie Veritaserum i nowego języka uśmiechnął się pod nosem i wolno skinął głową na retoryczne pytanie. – Myślę, że to dobry moment, aby docenić zasługi Zacharego i Elviry, bowiem ja byłem jedynie pomysłodawcą, a to oni zadbali o całą resztę – rozpoczął spoglądając na zebranych. – Wpierw dowiedzieliśmy się od pracownika Tower, że Tonks we śnie powtarza imię Margaux Vance. Zaciekawiło mnie to, bowiem ze wszystkich nazwisk, które znamy jako oficjalnych członków Zakonu jej nie kojarzyłem. Czuję, że miała ona związek z wydarzeniami na placu i udało mi się dowiedzieć, gdzie można ją znaleźć. Do tej pory śledzę ten dom i liczę, że wkrótce ją zastanę. Zostawcie to mnie. Co ważniejsze. Wspomnieliśmy na spotkaniu o klątwie nałożonej na szlamę, dzięki której dowiedzieliśmy się, że często pojawiała się w Zakazanym Lesie i tam w niewyjaśniony sposób znikała z mapy. – opowiedział krótko nie chcąc wdawać się w zbędne szczegóły.
- Przekleństwo jest na tyle silne, że nie było możliwości, aby prosta magia ją przed nim uchroniła. Zdawaliśmy sobie zatem sprawę, że musiało kryć się tam coś potężnego. Pierwszą myślą była kryjówka Longbottoma, ale okazała się ona błędna. Tonks wyznała, że tam znajduje się portal prowadzący do jakiejś Oazy i wskazała jego miejsce. – opowiedział zgodnie z prawdą mając nadzieje, że o niczym istotnym nie zapomniał.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Sala Kolców [odnośnik]06.01.21 19:30
Zachwycające wnętrza Chateu Rose nie były główną atrakcją wieczoru, przybyła tutaj na wezwanie Sigrun, by zająć się ważnymi sprawami dotyczącymi Rycerzy Walpurgii, więc w momencie, w którym w półokrągłym pomieszczeniu znalazła się reszta śmierciożerców, Deirdre straciła zainteresowanie bogatymi zdobieniami, rzeźbionymi meblami i pięknem wiszących na ścianach obrazów. Kontrolnie przesunęła spojrzeniem po przedramionach zebranych: tatuaże Mrocznego Znaku zdawały się pochłaniać półmrok wypełniający pokój, przyciągały wzrok, budziły lęk, ale i dumę. Znaleźli się w wyjątkowym gronie, byli wybrańcami, lecz wraz z wielką mocą na ich barkach spoczęła równie potężna odpowiedzialność. Musiało zadziać się coś niezwykle ważnego, wymagającego szybkiej reakcji albo decyzji, w innym wypadku spotkaliby się dopiero w Białej Wywernie, wraz z resztą sojuszników Czarnego Pana.
Mericourt dalej nie zajęła miejsca przy stole, stanęła za to przy jednej z bocznych ścian, sięgając do kieszeni sukni, by wyjąć z niej srebrną papierośnicę. Przez moment obracała ją w długich palcach, słuchając streszczenia wydarzeń z Connaught Square. Nie miała nic do dodania, Rokwood odmalowała każdy szczegół tego samobójczego wybryku w odpowiednich barwach. - Zadziwiające, że porwała się na coś tak głupiego. Na co właściwie liczyła? Że sama da radę tłumowi strażników, czarodziejów popierających słuszną sprawę i dodatkowo olbrzymom? - wyraziła tylko na głos swoje retoryczne niedowierzanie. Mieli do czynienia z obłąkanymi, pozbawionymi zdrowego rozsądku terrorystami, nie istniał dowód silniejszy od zachowania Tonks. - Właściwie zrobiła nam przysługę. Ten szaleńczy atak można doskonale wykorzystać. Propagandowo - dodała w zamyśleniu, odpalając w końcu magicznego papierosa pstryknięciem palca. Wsunęła go do ust i zaciągnęła się głęboko: należało o tym napisać w wszelkich dostępnych mediach, utrwalić obraz Zakonu Feniksa jako złowrogiej organizacji, która atakuje niewinnych obywateli i pluje na zasady prawa. Nie trzeba było nawet aż tak podkolorowywać działania szlamy, podała im się na tacy. Z której zamierzali najeść się do syta, także informacjami. Deirdre przesunęła spojrzenie na Sigrun, a potem na Drew, uważnie słuchając każdego wypowiadanego przez dwójkę śmierciożerców zdania.
- Kamień Wskrzeszenia, kto by pomyślał. Czy to możliwe, by istniał? By mieli go w swym posiadaniu? - powtórzyła cicho, pozornie bez emocji, ale w jej oczach zalśniło coś w rodzaju zaintrygowania. Rain wydobyła z Tonks prawdę, taką, jaką postrzegała ją brudna miłośniczka mugoli, nie powinni mieć wątpliwości, lecz - czy sama zainteresowana mogła po prostu postradać zmysły? I tak do tego doszło, lecz przedtem: otrzymali serię cennych informacji.
- Świetnie się spisaliście. Działaliście szybko, konkretnie, bez zawahania. Kto wie, w jakim stanie mogłaby być szlama choćby godzinę później - zwróciła się w końcu do Sigrun i Drew, kiwając im z szacunkiem głową: to im i uzdrowicielom ich wspomagającym należało się uznanie, choć ważniejsze od komplementów było wykorzystanie otrzymanych danych. - Oazy? Mówiła o tym miejscu coś więcej? Czy posiadamy jakiejś konkretne wskazówki, gdzie w Zakazanym Lesie znajduje się to przejście? Te tereny są niezwykle rozległe - zastanowiła się na głos, próbując ułożyć sobie w głowie uzyskane od śmierciożerców wieści. Więcej niż interesujące - i więcej niż przydatne.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala Kolców [odnośnik]13.01.21 21:45
Wkrótce zaczęli pojawiać się zapowiedziani goście; Drew, któremu skinął głową na jego słowa, Deirdre, której prowokujące spojrzenie odnalazł, a na które nie odpowiedział; w tym miejscu była śmierciożerczynią, mogła pełnić rolę madame Mericourt, ale żadną inną więcej, choć nie powstrzymało go to przed mimowolnym pociągnięciem wzrokiem za jej chodem, uwodzicielskim, kocim, lekkim. Ramsey znał to miejsce. W końcu zjawiła się też Sigrun, która była prowodyrką zamieszania - i która miała przekazać im najistotniejsze informacje. Na końcu - Craig. Wszyscy poczynili ten sam znak, obnażając przedramię oznaczone mrocznym znakiem. Bez zbędnych pogawędek i wtrąceń, które mogły jedynie zakłócić przebieg tego spotkania, przeniósł wzrok na Rookwood, pytający, oczekując, aż rozpocznie swoją opowieść - nie zwlekała; oparł się wygodniej o oparcie krzesła, ogniskując spojrzenie źrenic na czarownicy i w milczeniu słuchał jej słów. Kiedy zaczęła mówić, poruszył dłonią, by wprawić w ruch samopiszące pióro i przyciągnąć je na stół; drugim ruchem przyciągnął pergamin, by trzymać go na podorędziu i spisać informacje, które mogły mieć znaczenie.
Legilimentka przysłana przez Ramseya, sowa, spotkanie Zakonu Feniksa, znajome nazwiska - rude niedookreślone osoby, rudość zawsze prowadziła do fałszu - wreszcie kamień wskrzeszenia. Wiedzieli, że go szukają, choć nigdy się nie dowiedzieli, że znaleźli się w jego posiadaniu. Co to właściwie oznaczało? Czy posiedli władzę nad życiem? Nie odpowiedział na retoryczne pytanie Sigrun, pamiętał tę sytuację. Z perspektywy wydawała się niesamowicie... niepokojąca, ale też interesująca. Gdyby zdołali odebrać ten artefakt Zakonowi Feniksa, Czarny Pan posiadłby drugie z insygniów śmierci, uświęcone ofiarą starej czarownicy, która nie potrafiła w pełni wykorzystać jego potęgi. Przeniósł spojrzenie na Drew, pewien, że veritaserum mogło odkryć najbardziej skrywane sekrety uwięzionej gwardzistki. Usłyszał pochwałę dwojga rycerzy, ale na nią nie odpowiedział; znał wartość Shafiqa, ale informacje o Elvirze mogły okazać się istotne. W przyszłości.
- Vance... - powtórzył na głos, ostrożnie warząc w słowach brzmienie nazwiska - niewiele mu mówiło, ale zgodnie z życzeneniem Macnaira zostawił tę sprawę jemu. Ale dalej - dalej wybrzmiały informacje wybitnie interesujące. W tym momencie skinął różdżką na pióro, prowadząc je, by zakreśliło na pergaminie ślady. Pomknął wzrokiem za Deirdre, wracając do dwójki śmierciożerców, która mogła odpowiedzieć na jej pytania. Im więcej informacji mieli, tym bliżej byli sukcesu.
- Natychmiast wyślę depeszę do Malfoya. Niech zorganizuje wszystkie swoje siły, złapanie Longbottoma powinno być teraz jego priorytetem - Chwycił pióro, przysunął pergamin bliżej siebie, zakreślając notkę grzecznościowymi zwrotami.



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Sala Kolców - Page 3 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Sala Kolców [odnośnik]13.01.21 22:12
Na zdziwienie Deirdre odpowiedziała jedynie wzruszeniem ramion. Sama Rookwood także nie bardzo rozumiała sensu i celu tego wybryku, który miał miejsce na Connaught Square.
- Zawsze miała więcej szczęścia niż rozumu - skomentowała krótko. Udawało się jej wykaraskać z wielu sytuacji, w których zetknęła się z Rycerzami Walpurgii, umykała śmierci raz za razem, by wreszcie ochoczo samej wepchnąć się w jej ramiona - jak inaczej można było to ująć słowami?
- Czarny Pan stał się właścicielem Czarnej Różdżki, czyż to nie dowód, że Insygnia Śmierci istnieją naprawdę, nie są tylko legendą? Jeśli Czarna Różdzka, to możliwe, że i stworzono Kamień Wskrzeszenia. Rain znalazła się w jej głowie, czuła to co czuła Tonks, a ona była przekonana o tym Kamieniu Wskrzeszenia. Czymkolwiek to jest, myślą, że go mają. Może to tak naprawdę jakiś nekromancki artefakt, a oni parają się tym, czym się brzydzą - zastanowiła się Sigrun. To byłoby właściwie całkiem zabawne. Nekromanci w Zakonie Feniksa, który rzekomo walczył z czarnoksiężnikami. Śmiechu warte.
W podziękowaniu za pochwałę wobec podjętych przez nią i Macnaira działań skinęła głową z lekkim uśmiechem, rada ze słów Mericourt - aprobata ze strony bardziej doświadczonych, bliższych sług Czarnego Pana utwierdziła ją w przekonaniu o ich słuszności. Nie oczekiwała ich, w końcu to była ich powinność, mile jednak połechtała ego. Sigrun spojrzała jednak na Tristana oczekując jego reakcji. Opinia Deirdre, Ramseya, Craiga - były dla niej ważne, istotne, chciała z nimi wszystkimi omówić plan dalszych działań, lecz to do Tristana Rosiera należało słowo ostateczne i decyzja o tym, co mają uczynić.
- Mieliśmy tylko jedną fiolkę Veritaserum, a chcieliśmy dowiedzieć się jak najwięcej, więc nie zdradziła wielu szczegółów. Nie wiemy czym konkretnie jest ta Oaza, lecz określiła to miejsce jako Oazę Harolda Longbottoma. Powiedziała dokładnie: portal do Oazy Harolda Longbottoma. Przypuszczam więc, że jest to jakieś przejście, zdradziła bowiem, że można go znaleźć między magicznymi kamieniami w Zakazanym Lesie, po jego zachodniej stronie, jeśli patrzeć od Hogwartu. Niestety nie zdążyliśmy wydrzeć z niej więcej. Drew nie ma też więcej Veritaserum, ja także - odpowiedziała Sigrun na słowa Tristana o wysłaniu depeszy do Ministra Magii. Spojrzała na pióro nad pergaminem, gotowe kreślić wiadomość Malfoya, dlatego starała się jak najtreściwiej oddać wszystko, czego zdołali się dowiedzieć o Oazie. Niestety, nie było tego wiele, szczerze żałowała, że nie udało im się spędzić w Azkabanie więcej czasu - jednak nawet jeśli zdecydowaliby się znosić dłużej bliskość dementorów, nie zważając na konsekwencje, to działanie Serum Prawdy miało ograniczony czas. Gdyby tylko Valerij Dolohov wciąż był z nimi...
- Nie wiem niestety co miała na myśli mówiąc o magicznych kamieniach, nie sądzę, aby były zbyt oczywiste, jeśli ukryli portal w Zakazanym Lesie, koło szkoły. Myślicie, że Dippet mógł w tym maczać palce, być w to zamieszany? Ministrowii Magii nie odmówi wejścia na teren lasu, o ile ten portal wchodzi jeszcze w tereny szkoły - dodała jeszcze, zastanawiając się nad tym, czy wspomniane przez Tristana siły ruszą od razu.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Sala Kolców [odnośnik]28.01.21 23:50
Kiedy w sali pojawiła się Sigrun i od razu uraczyła go opowieścią na temat zdarzeń z placu egzekucyjnego, podziękował jej skinięciem głowy, ale zmarszczył brwi, mając wrażenie, że wciąż czegoś nie rozumiał.
— Chcesz powiedzieć, że Tonks była na tyle sfrustrowana i niepoważna, by ujawnić swoją obecność pośród Rycerzy Walpurgii i służb ministerstwa w tak ostentacyjny i prosty sposób... — powiedział powoli, głoska po głosce, ogniskując spojrzenie szarych oczu na Rookwood. Kąciki ust mu drgnęły, gdy później spojrzał na Tristana i Drew, unosząc dłonie w geście kompletnego niezrozumienia — nie tyle samej opowieści, co motywów i pobudek kierujących czarownicą. Nawet jeśli liczyła, że wypije eliksir i odleci na miotle to sam pomysł uczestnictwa w tym wydarzeniu i ujawnienia się pośród nich wszystkich wydawał mu się tak abstrakcyjny, że nie potrafił zastanowić się nad tym, co mogło wydarzyć się dalej. Zresztą, nie było raczej takiej potrzeby; nie wydarzyło się, Tonks została pojmana. Mógłby żałować tego widowiska, lecz sprawy Czarny Pan pragnął wiedzieć o tym, co się dzieje w Departamencie Tajemnic. — W tym musiał być jakiś plan, coś więcej się za tym miało kryć — powiedział w końcu, ale nie rozwijał póki co tematu. Jeśli dowiedzieli się od niej więcej w trakcie przesłuchania, chciał wpierw usłyszeć o nowinach. Patrzył na blondwłosa czarownicę, kiedy wyjawiała im sekrety wyszarpane z Azkabanu, od pojmanej — pomyślał, że dobrze jej tam nie będzie. Umrze pewnie bezboleśnie, zaśnie wyczerpana, o ile wcześniej dementorzy nie odbiorą jej resztek szczęścia i nadziei, czego osobiście jej życzył.
— Kamień wskrzeszenia — mruknął cicho, bardziej do siebie niż do nich. Pamiętał swoją dawną wizję, pamiętał, że go szukali, czuł, że mogli go znaleźć, ale odnalezienie tak legendarnego artefaktu wydawało mu się niemożliwe. A jednak — Czarny Pan wszedł w posiadanie Czarnej Różdżki, Zakon Feniksa posiadał kamień wskrzeszenia. Możliwe, że Bathilda Bagshot była potężniejszą czarownicą niż przypuszczali.— Kamień wskrzeszenia to potężny artefakt. Nie wiemy, czy mogą z niego korzystać bez ograniczeń. Tak czy siak, ciała trzeba palić — albo w jakiś inny sposób pozbywać się ich, by nie były zdolne do powrotu. Dekapitacja nie wydawała się też złym rozwiązaniem.
O znikaniu Tonks słyszał już od Drew. Zerknął na niego i przesunął palcem po linii żuchwy, zastanawiając się nad tym już wcześniej, teraz jedynie powracając myślami do tego, co mogło się tam kryć. Chciałby się przyjrzeć temu, zbadać taki portal, przeanalizować go pod kątem przepływu magii — i kiedy już go znajdą i rozprawią się z tymi, którzy ukrywali się po drugiej stronie, zrobi to.
— To mogą być świstokliki — te kamienie. Nie był pewien jaką miały formę i czy tworzyli cały czas nowe. Możliwe też, że na ich podstawie stworzyli jakiś inny sposób na magiczną podróż.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Sala Kolców - Page 3 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Sala Kolców [odnośnik]31.01.21 14:35
Słuchała wypowiedzi Sigrun w skupieniu, skoncentrowana całkowicie na opuszczających usta blondynki słowach. Nie mieli do czynienia z legendami, z niesprawdzonymi mitami o potędze - na własnej skórze przekonali się o niewyobrażalnej sile, jaką posiadł Lord Voldemort. I o tym, że nie istniały dla niego rzeczy niemożliwe. Posiadł Czarną Różdżkę, co do tego nie było najmniejszych wątpliwości, władał siłą tkwiącą w artefakcie, a więc Rookwood słusznie potwierdzała przekonanie o istnienie Insygniów Śmierci. Fakt, że Zakon Feniksa wszedł w posiadanie jednego z nich, budził zdziwienie i jednocześnie niepokój. Mericourt w milczeniu przetrawiała kolejne informacje, nie komentując już samobójczych wyczynów Tonks. Niezależnie, czy wpadła na pomysł ataku podczas egzekucji na Connaught Square sama, organizując samobójczy i idiotyczny akt we własnym zakresie, czy była to przemyślana strategia Longbottoma - świadczyło to tylko o postępującym szaleństwie w szeregach organizacji.
- Czy Tonks wspominała skąd go mają? Czy mają też trzecie insygnium? - dopytała jeszcze dla uściślenia, odchodząc w końcu od ściany, by zasiąść na wolnym krześle po jednej stronie Tristana, kreślącego już list do Ministra Magii. Musieli działać, Oaza brzmiała nęcąco, dawało to szansę na zyskanie dostępu do jakiejś części działań Zakonu Feniksa. - Wątpię, Dippet wygląda mi na tchórza - a wie, jakie ryzyko wiązałoby się z pomocą terrorystom - odpowiedziała na rozsądne pytanie Rookwood, wygodniej rozsiadając się na krześle. - Powinniśmy ostrożnie dysponować tą informacją, wykorzystać ją do naszych celów. Umiejętnie rozegrana w mediach mogłaby wskazać szlamy przebywające w szkole jako część spisku, jakąś pomoc tym, którzy tworzyli w Zakazanym Lesie portal - podrzuciła w zamyśleniu; od jakiegoś czasu marzył się jej Hogwart bez brudu, odcięcie od edukacji dzieci nieprawidłowego pochodzenia, zaprzestanie inwestowania w to zdradzieckie nasienie nie tylko galeonów, ale i czasu oraz zdolności profesorów. Powinni kształcić tylko potencjalnych sojuszników, a nie wkładać w ręce wroga dostęp do wiedzy, ksiąg i najlepszych nauczycieli. - Na miejscu przydałby się numerolog, by zbadać te kamienie. Wierzę, że Ministerstwo Magii udzieli nam całkowitego wsparcia w zbadaniu tego miejsca - dodała do słów Mulcibera, zastanawiając się, czy badacz mógłby odkryć tam coś przydatnego, doprowadzić ich do miejsca, w którym dematerializowała się Tonks - i cała reszta tej śmiesznej watahy samobójców.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Sala Kolców
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach