Wydarzenia


Ekipa forum
Archiwum
AutorWiadomość
Archiwum [odnośnik]14.03.19 19:30
First topic message reminder :

Archiwum

Każda ze ścian pomieszczenia jest obłożona od podłogi po sufit rzędami regałów o metalowych szufladach. Są one nieznacznie szersze niż wyższe tak, by przechowywana w nich dokumentacja mogła leżeć swobodnie w poprzek. Z każdej teczki wystają różnego koloru zakładki pomagając zachować względną systematyzację wszystkiego co znajdowało lub miało dopiero znaleźć się w pomieszczeniu. Regały są zaklęte tak, by szuflady wyciągały się na całą dostępną im szerokość pomieszczenia. Sufit zaś rozjaśnia się błękitnym, letnim niebem dając odpowiednio silne światło do studiowania kartotek oraz przeciwdziała myślom samobójczym. W rogu pomieszczenia znajdują się dwa składane krzesła, kałamarz z atramentem i pióro gotowe do użytku.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Archiwum - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Archiwum [odnośnik]28.10.19 9:20
Moly Jones miała dzisiaj wyjątkowo dużo pracy. Była zmęczona i przepracowana, starała się dostosować do zasad, do których wciąż nie udało jej się przywyknąć. Wiedziała, że w każdej chwili może znaleźć się na świeczniku szefostwa, jak i stracić pracę, nie wywiązując się z nałożonych na nią obowiązków, a było ich tak wiele, że powinny się nimi zajmować co najmniej dwie dziewczyny. Kiedy jeden z aurorów zjawił się przy jej biurku, była zawalona stertą dokumentów. Kawa, którą sobie zrobiła była od dawna zimna, a wciąż nietknięta, kanapka z boku ledwie nadgryziona, choć nieustannie burczało jej w brzuchu. Uniosła na niego szare, zmęczone i nieco podkrążone oczy — widać było, że próbowała zakryć oznaki zmęczenia magicznymi specyfikami, jednak te i tak były wyraźnie widoczne. Skamander mógł przypomnieć sobie, że złotowłosa dziewczyna dawniej wyglądała na zadbaną, była też naturalnie atrakcyjna, jednakże nawał pracy zmusił ją do ograniczenia dbania o siebie do minimum na korzyść kilkunastu minut snu dłużej. Jej włosy były związane z luźny, nieco niedbały warkocz, a koszula, choć dobrze dopasowana i w ładnym kolorze, miała źle wykrochmalony kołnierzyk.
— Cześć — powitała go równie zmęczonym głosem. — Co to za prośba? Jestem nieco... zajęta.— Zerknęła z lekkim zakłopotaniem na stertę dokumentów przed sobą. Wyraźnie chciała być miła i nie odsyłać Skamandera z niczym, lecz subtelnie dała mu do zrozumienia, że jeśli jest to coś, co może poczekać — powinno. Najlepiej do kolejnego kwartału.

| Skamander wiedział, że wśród tych wszystkich dokumentów mogły znajdować się porządane przez niego informacje, ale nadmiar pergaminów nie sprzyjał zgrabnemu rzuceniu okiem. Mógł spróbować przekonać kobietę (retoryka), aby odłożyła swoją pracę i wyszukała je dla niego, zapewne wiedząc gdzie szukać w tym chaosie, ale Moly była wyjątkowo zmęczona i możliwe, że niezbyt rozgarnięta tego dnia — istniało ryzyko, że coś pominie, chcąc szybciej się go pozbyć. Mógł też spróbować wywabić ją (kłamstwo) ze stanowiska, a później samodzielnie odszukać pożądane informacje (ST 50 spostrzegawczość), mając przy tym pewność, że nie pominął przy tym niczego, ale na to nie miał zbyt wiele czasu. Anthony mógł też podjąć dowolną inną akcję, której skuteczność zostanie oceniona przez Mistrza Gry.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Archiwum - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Archiwum [odnośnik]29.10.19 2:27
To może niewłaściwe, lecz w tym swoim zmęczeniu wydała mu się atrakcyjniejsza niż zazwyczaj. Odsuną jednak na bok tę niepokorną myśl poniekąd żałując, że żadne schlebiające słówko niczego pośpieszyć nie byłoby w stanie - Molly znajdowała się na tej krawędzi przepracowania i wyniszczenia procedurami, że to zwyczajnie nie mogło pomóc.
Jego spojrzenie zsunęło się wraz z jej na stertę dokumentów, a ciche westchnięcie które z siebie wydusił niosło ze sobą coś na wzór współczującej solidarności. Sam przecież również musiał się dostosowywać do nowych wytycznych, które w żadnym wypadku nie ułatwiały mu pracy - zwłaszcza tej poza biurem. Nie zapowiadało się jednak by zamierzał odejść z pustymi rękoma.
- Potrzebuję rozpisanych grafików od grudnia do marca uwzględniający służbę więzienną. Zwlekałem z tym już miesiąc, jak będę czekał jeszcze to będę potrzebował uwzględnić kolejny miesiąc i tak w kółko... - zaczął starając się zobrazować najpewniej znaną jej pułapkę odkładania i tym samym zasygnalizować subtelnie, że niekoniecznie jest skory odpuścić. Skwitował to smutnym i jednocześnie przepraszającym uśmiechem. Potrzebował dokumentów z grudnia bo to wtedy ślad po niej się urwał, potrzebował na marzec by wiedzieć kiedy będzie mógł obecnie spodziewać się znaleźć na służbie potencjalnie zamieszanych, potrzebował zaś czasu pomiędzy by z przezorności dociec czy gdzieś pomiędzy miesiącami doszło do jakiejś dziwnej rotacji w personelu - Co ty jednak na to byśmy sobie nawzajem ułatwili życie...? Powiedz mi tylko w której stercie powinienem szukać, a się obsłużę i nie narobię bałaganu. Porządkowałem odłowione dokumenty po tej katastrofie z pożogą, ostatnio pomagałem przy przeprowadzce archiwum, zresztą sama wiesz, że nie gryzę się z papierami - przekonywał mając w zanadrzu twarde dowody na to, że gdyby w życiu mu nie wyszło byłby doskonałą sekretarką w przeciwieństwie do lwiej części Biura traktującej papierologię po macoszemu. On sam po prostu się przy niej relaksował - lubił gdy był w niej porządek, kiedy wszystko było schludnie dopięte, opisane, tą odtwórczą mechaniczność jej realizowania - W zamian już dziś będziesz miała z głowy jednego natręta mniej oraz przez chwilę będziesz mogła sobie powyobrażać jakby to było gdyby nie cięto kosztów i mogłabyś się pochwalić prywatnym asystentem - niekoniecznie w tej kolejności - dodał żartobliwie na koniec chcąc nieco wykupić ją zabawną nutą z ponurego nastroju przeciągając ją tym samym na swoją stronę. Jeżeli jednak ta krzta sympatii miała nie starczyć to miał nadzieję, że zmęczenie pchnie ją w objęcia podsuniętego przez niego rozwiązania na którym oboje mieli skorzystać.

|retoryka, przekonuję do współpracy


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Archiwum [odnośnik]30.10.19 11:20
Moly zatrzymała spojrzenie na Skamanderze, oddychając powoli. Nie udało jej się ukryć westchnienia, nawet gdy spuściła wzrok w końcu na stertę dokumentów zalegających na biurku. Przez dłuższa chwilę wyglądała tak, jakby rozważała jego słowa i rzeczywiście zastanawiała się nad propozycją pomocy. Im dłużej zwlekała, tym bardziej marnowała swój czas, więc  końcu gwałtownym machnięciem ręki zgodziła się na prośbę aurora.
— Zgoda — mruknęła, spoglądając pobieżnie na dokumenty. Chwyciła w końcu jedną stertę pergaminów i ruchem głowy wskazała na to, co znajdowało się pod nią. – Gdzieś tu muszą się znajdować. — Założyła, że Anthony doskonale wiedział, jak wyglądały owe grafiki. Wskazując mu kupkę sama zajęła się za porządkowanie tego, co miała we własnej ręce. Anthony mógł zabrać się za przeszukiwanie pergaminów. Nie było to jednak łatwe, musiał przebrnąć przez część raportów z mało interesujących akcji — rzuciwszy okiem Skamander mógł doszukać się między nimi raportów z zatrzymań i przesłuchań przypadkowych i zdecydowanie mało znaczących osób, które zgodnie z wolą Malfoya miały być podejrzane o kolaborację z jednostkami wspierającymi Grindelwalda. Dla kogoś, kto doskonale wiedział w czym rzecz, nie było to jednak zupełnie nic interesującego. Po dłuższych poszukiwaniach i narobieniu małego bałaganu udało mu się znaleźć interesujące go dokumenty.
Niezadowolenie na twarzy Moly było widoczne. Przebierając w papierach dołożył jej pracy (choć może zrobienie z tym porządku czekało ją i tak, ale jej frustracja skupiła się właśnie na tobie).
— Świetnie. — Na czole Moly pojawiła się nie tylko drobna zmarszczka, ale i błękitna żyłka niezadowolenia, a nawet złości. — Masz już co chciałeś, a teraz idź mi stąd — fuknęła i oparła łokcie o blat biurka, chowając twarz w dłoniach. — Sio!— Warknęła bezradnie.

| Anthony, dzięki małej pomocy Moly znalazł wszystkie grafiki dotyczące służby więziennej od grudnia do marca. Obejmowały wiele stron, a uporzadkowanie ich i przejrzenie ich zajmie Skamanderowi co najmniej godzinę. Potrzebował do tego ciszy i spokoju, a gniew sekretarki nie sprzyjał poszukiwaniu interesujących go i zapisanych wyjątkowo drobnym druczkiem informacji. Kiedy jednak uda mu się odnaleźć właściwą datę — znajdzie nazwiska pracowników służby więziennej pracujących w Tower w chwili zatrzymania Edith Bones. Będą to: Stephen Moody, John Hawthorne i Larry Edgecombe, z czego Moody'iego znał stosunkowo dobrze - nie raz ich drogi zetknęły się podczas zamykania oskarżonych w Tower. Wiedział o nim tyle, że czarodziej miał w swoim drzewie genealogicznym mugolaków, a nawet mugoli, a więc częściowo znajdował się na świeczniku służb nowego Ministra. Hawthorne'a znał ze słyszenia, wiedział, że to służbista o zimnym usposobieniu. Trudny do rozgryzienia. Edgecombe był mu zupełnie obcy. Wszyscy trzej mieli grafik rozpisany w godzinach wieczornych i nocnych, choć nie w jednakowych porach.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Archiwum - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Archiwum [odnośnik]08.11.19 2:29
Podszedł do wskazanej sterty dokumentów nad którą pochylił się z uwagą. Ostrożnie zaczął kartkować wieżę pergaminu przekładając jej szczyt na kawałek upatrzonej przestrzeni blatu. Nie śpieszył się nie chcąc czegoś przeoczyć, jak również nieopatrznie coś pomieszczać - na koniec planował wszystko scalić bez większego szwanku dla całości. przesuwał zielonymi tęczówkami po nieistotnych dla niego raportów z zatrzymań popleczników Grindewalda nad którymi przynajmniej raz wywrócił oczami, po wnioskach z zakończonych już akcji w których nie brał udziału, jakichś innych prośbach o urlopy i innymi tego typu dokumentami. Kilka razy rzuciła mu się w oczy charakterystyczna tabelka jednak nie dotyczyła tego wydziału który go interesował - do czasu. Ledwo jednak pochwycił dokument, a żywe zainteresowanie które w tym samym momencie zakołysało się w jego spojrzeniu aktywowało frustrację Moly. Skamander doskonale rozumiał podłoże jej niezadowolenia.
- Dzięki - mrukną i poddańczo wzniósł dłonie, jakby chcąc zakomunikować, że co złego to nie on . następnie oddalił się poza zasięg rażenia jej spojrzenia. Zwalniając krok porządkował papiery tak, że kiedy doszedł do swojego stanowiska mógł swobodnie pochylić się nad ich treścią przy biurku. Od razu rzuciło mu się w oczy znajome nazwisko - Moody. Tsk. Skrzywił się lekko domyślając się jaka dźwignia perswazji mogła zostać na nim użyta by go wmieszać w całą sprawę i tego w jakim potrzasku ten mógł się znajdować. Postanowił udać się więc właśnie do niego myśląc, że może w razie potrzeby uda mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - rzucić trochę światła na sprawę i wybadać czy przypadkowo Stephen dobrowolnie brodzi w bagnie. Zapowiadał się długi dzień. Nie tracił więc czasu. Zweryfikował kiedy może się z nim spotkać i zaplanował kolejne posuniecie w sprawie.

|zt?


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Archiwum [odnośnik]28.12.19 22:30
5 marca

Cicha noc. Szczupłe palce otworzyły szufladę z niewielką karteczką nań naklejoną prawdopodobnie jakimś tanim klajstrem. Ledwie rozczytywalne pismo pani sekretarki z biura oznaczyło ów szufladę jako papiery z marca 1955 roku. Poszukiwała konkretnej sprawy, nie należącej na nawet do niej, ale bałagan w papierach doprowadzał ją do białej gorączki. Przydługa grzywka już od jakiegoś czasu łagodnie opadała na oczy, więc kobieta niemal cały czas lekko odsuwała ją za ucho, by tylko móc cokolwiek zobaczyć. Może to czas na wybranie się do fryzjera? Albo chociaż mogłaby dać Arabelli nożyczki, by ta zajęła się znowu jej włosami. Bliźniaczki, choć zupełnie różne w każdym innym aspekcie, włosy miały zawsze bardzo podobne, w kolorze, strukturze. Marcella jednak ścinała je znacznie krócej. Jej siostra wydawała się być o wiele bardziej kobieca. Zazdrościła jej tego, zwłaszcza tego jak przeuroczo wyglądała z kotkiem na rękach. Weterynarze wyglądają o wiele bardziej słodko niż policjanci, zwłaszcza tacy o jej wzroście. Ani to bycie groźnym ani uroczym.
Kolejna szuflada okazała się nie zawierać odpowiednich dokumentów. Kto w ogóle to wszystko sprzątał? Jeśli w ogóle ktoś to robił, to jedyne co potrafiła dostrzec na czarnych, zamkniętych dokładnie teczkach to warstwy szarego kurzu, które dodatkowo brudziły pożółkłe pergaminy. Może trzeba było się trochę poskarżyć gdzie trzeba, żeby te leniwe baby w końcu zajęły się zadbaniem o ten paskudny bałagan. Miała okropną ochotę na narzekanie, nie wyspała się dzisiaj najlepiej, kawa była okropna i prawie się nią zakrztusiła, gdy tylko wzięła pierwszy łyk, a teraz te papiery, które nie były tam, gdzie oczekiwała, że powinny być. Traciła tylko czas.
Pomieszczenie było małe, denerwująco klaustrofobiczne. Zamknęła kolejną szufladę. Bawienie się z tym powtarzało się ciągle, i ciągle. Nawet nie była zaskoczona, że cały czas było w tym wszystkim tyle bałaganu. Kolejna była nawet gorsza, gdy złapała jeden z segregatorów, wypały z niego pergaminy, prosto na ziemię. Westchnęła ciężko i odsuwając za ucho część włosów, przykucnęła, by zebrać papiery z ziemi.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Archiwum [odnośnik]30.12.19 12:31
Nie mogli wyznaczyć bardziej nieodpowiedniego dnia na tę rozmowę. Ledwie wczoraj podjęła się tragicznej w skutkach przemiany, przez którą nie tylko dorobiła się połamanych, powyginanych pod nienaturalnymi kątami żeber, ale i wyglądała jak pomarszczona, stale wykrzywiona z bólu staruszka. Miała wiele szczęścia, że Poppy zdołała do niej dotrzeć nim doszło do jeszcze większej tragedii, a następnie sprawnie zajęła się odniesionymi przez nią ranami; wolała nawet nie myśleć, co by się z nią stało, gdyby nie biegła w magii leczniczej kuzynka.
Kiedy rankiem dotarła do ministerstwa magii, wyglądała już względnie normalnie. Znów była sobą - bladą, o podkrążonych oczach i wyraźnie zmęczoną, wszak niewiele spała tej nocy, lecz sobą. Gdyby aparycją wciąż przypominała zgarbioną, wiekową kobiecinę, musiałaby przełożyć spotkanie z policjantką na inny termin, nie mogłaby przecież pojawić się w pracy w takim stanie. Lecz odciągania tej rozmowy w czasie wolałaby uniknąć, miały do omówienia niezwykle ważną sprawę, która zagrała jej - czy może raczej ich, nie mogła zapominać o dołączonym do dochodzenia Lorcanie - prowadzonemu od kilku miesięcy śledztwu. Dlatego też, po wypiciu odpowiedniej, zaleconej przez pannę Pomfrey dawki wywaru wzmacniającego, powolnym krokiem skierowała się ku archiwum.
Kiedy tylko dotarła do znienawidzonego, klaustrofobicznego pomieszczenia, z niezadowoleniem zauważyła, że nie była pierwsza. Na tle metalowych, pokrywających wszystkie ściany regałów wybijały się pobłyskujące w promieniach letniego słońca włosy policjantki - jasne, z refleksami rudości. Czy to naprawdę musiała być ona, funkcjonariuszka Figg? Maeve kojarzyła ją jeszcze z czasów szkolnych, kiedy spierały się o miejsce pod konkretnym drzewem na błoniach czy mijały na zamkowych korytarzach, a później jako ścigającą Wędrowców z Wigtown. Lecz to nie miało nic do rzeczy, obie się zmieniły, obie pracowały dla tego samego departamentu. I musiały się na tym skupić.
- Mam nadzieję, że nie czekasz długo - odezwała się niespodziewanie, bez większych emocji, powoli skracając dzielącą je odległość; lewą dłonią ściskała swój nieodzowny, pilnie strzeżony notatnik, w którym zapisywała wszystkie informacje dotyczące pracy. Nie uśmiechała się. Nie miała siły na jedynie grzecznościowe wyrazy sympatii. Poczekała aż Marcella pozbiera dokumenty i na powrót umieści je w odpowiedniej szufladzie; pulsujący ból żeber powstrzymał ją przed zaoferowaniem się z pomocą. - Obie wiemy, dlaczego się tu znalazłyśmy. Chciałabym otrzymać wszelkie informacje na temat działań podjętych w sprawie rozpracowania szajki zajmującej się przemytem śnieżki. Również te dotyczące tożsamości zaangażowanej w to osoby z zewnątrz - kontynuowała bezceremonialnie, wwiercając w niższą kobietę intensywne, podszyte chłodem spojrzenie. Było to skrajnie nieodpowiedzialne, zbędne, głupie. Jeśli potrzebowali do kogoś dotrzeć, mogli zwrócić się z prośbą o pomoc do nich. Specjalne przeszkolonych w tym celu, zaufanych, doświadczonych i posiadających odpowiednie kontakty strażników. Wszak nie po to spędzali długie godziny, ba, dnie, tygodnie i miesiące na skrupulatnym gromadzeniu danych, na pozyskiwaniu znajomości, informatorów, by teraz ktoś obcy, ktoś bez odpowiednich predyspozycji, próbował bawić się w bohatera - i wszystko to zniszczył, przy okazji narażając się na nie byle jakie niebezpieczeństwo.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Archiwum [odnośnik]06.01.20 20:17
Może to zmęczenie sprawiało, że była bardziej rozdrażniona niż zazwyczaj. Mimo to próbowała utrzymywać postawę swojego zwyczajowego ciepła i spokoju. Praca zajmowała więcej czasu, gdy nie potrafiła się na niej skupić, a ostatnimi czasy było z tym trudno, zupełnie inne sprawy siedziały w tej rudoblond głowie i wydawały się z każdym dniem bardziej naglące niż kolejna sprawa potraktowanej zaklęciami znaczącymi ściany czy też wyrwanej w popłochu torebki jakiejś wiekowej czarownicy. Coraz więcej kłopotów u Skinnera, coraz mniej czasu, coraz mniej układania głowy na poduszce wieczorami, za co kolejne literki dwoiły się jej w oczach, nawet gdy zakładała swoje okulary, z wielkimi oprawkami i cienkimi szkiełkami.
Usłyszała otwieranie drzwi, choć nie oderwało jej to od podjętego zajęcia, przeszukiwania kolejnej szuflady. Tym razem luty 56'. I nadal wydawało się, że nic z tego nie będzie. Jednak kiedy usłyszała głos, który wydawał się zbyt znajomy jak na sam fakt, ile razy rozmawiały ze sobą podczas swojego stażu w Ministerstwie Magii. Uniosła spojrzenie na kobietę stojącą niedaleko - wyższą, znacznie mniej pochłoniętą przez niegroźny wizerunek, który prezentowała Figg zza swoich wielkich okularów. - Nie czekałam właściwie w ogóle. - Rozumiała dlaczego do tego spotkania miało dojść akurat tutaj. Miały możliwie najwięcej prywatności, nawet jeśli nawet Departament Przestrzegania Prawa o tej porze opustoszał znacznie. Tutaj jednak nie było nikogo. Tylko one dwie.
Pozbierała i posegregowała teczkę, widocznie zawierającą akta sprawy wandalizmu. Pisane w dodatku bardzo nerwowym pismem, czasami nawet niezbyt dobrym do rozczytania. - To czego byś chciała jest dalekie od tego, co właściwie otrzymasz. Doskonale wiesz dlaczego musieliśmy podjąć takie, a nie inne działania, przełożyłam szczegóły tego na biurko komendanta jednostki wiedźmiej straży. A skoro tu jesteś, z pewnością odbyłaś już z nim rozmowę. - Było jakoś gęsto. Sprawa była śliska i nie mogli już czekać, aż inne biuro będzie gotowe na to, by podzielić się swoimi informacjami, zwłaszcza, gdy dotarli do jasnych dowodów, że szajka handlująca śnieżką dopuszcza się również aktów wandalizmu i kradzieży, że to wszystko ma ze sobą silne powiązanie. I w tym momencie złapanie ich stało się sprawą nadrzędną. Miało to również osobiste podłoże, w momencie, kiedy Delaney dołączył do grupy, Figg zaczęła umyślnie i z premedytacją ich unikać, pozwalając sobie na podjęcie własnych działań.
Między kobietami nastała chwila chłodu. Choć nigdy nie żywiła do Maeve niechętnych uczuć, dzisiaj wyraźne zmęczenie i irytacja dawały o sobie znać, a ten oficjalny ton, wtykanie nosa w sprawę, która była właściwie na rozwiązaniu, sprawiały, że poczuła gdzieś w okolicy powieki lekkie drgania. Kto wie, czy nerwowe, czy bardziej były skutkiem ilości wypitej ostatnio, wyjątkowo paskudnej, kawy z biura policyjnego.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Archiwum [odnośnik]11.01.20 13:46
- Wspaniale - odpowiedziała tym samym tonem głosu, nie wkładając w swe słowa większych emocji. Nadal wolałaby pojawić się na miejscu pierwsza, nie tylko, by być punktualną aż do bólu, lecz również w celu zaprezentowania wiedźmiej straży od jak najlepszej strony. Jej jednostka robiła, co mogła, by zapewniać pracującym w terenie - a przynajmniej robiącym to w sposób otwarty - czarodziejom wszelkie niezbędne informacje. Niektórym mogło wydawać się, że ich zadaniem jest jedynie przerzucanie i analizowanie stert papierków w zaciszu ministerialnego biura, jednak żeby tworzyć użyteczne, wartościowe raporty, nie mogli poprzestać na wywiadzie białym. Nawiązywali znajomości, pozyskiwali informatorów, podsłuchiwali, wcielali się w role należących do półświatka czarodziejów... I po co to? By przesadnie pewne siebie, ocierające się o granicę głupoty policjantki ignorowały istnienie całej wiedźmiej straży? Celowo nie korzystały z ich pomocy, zamiast tego posyłając na zwiad cywila, co stawiało ich wielomiesięczne wysiłki pod znakiem zapytania?
Uniosła wyżej brwi, gdy Marcella odniosła się do tematu ich spotkania. Obie nie miały na nie najmniejszej ochoty, naturalnie, lecz nie mogły go uniknąć - nie skoro zostało ono zainicjowane przez przełożonych. Nie mogły również udawać, że nie obowiązują ich pewne zasady. Ministerstwo nie działało ostatnimi czasy najlepiej, usadzenie Malfoya na stołku ministra wprowadziło do niego jeszcze większy chaos, pozbyto się wielu dobrych pracowników tylko i wyłącznie ze względu na ich status krwi - ale to właśnie dlatego Maeve nie chciała pozwolić, by i w ich departamencie, departamencie przestrzegania prawa, zapanowała anarchia. - Dlaczego miałoby być dalekie? - zapytała, uważnie przyglądając się przy tym twarzy niższej, zajętej przeglądaniem akt czarownicy. - Chcę przecież jedynie informacji o waszych działaniach. Informacji, które się nam należą o działaniach, w które już dawno powinniśmy zostać włączeni. Więc albo, jak twierdzisz, powiedziałaś wszystko mojemu przełożonemu, a ja otrzymałam dokładnie to, na czym mi zależało... Albo o czymś jednak nie wspomniałaś. - Mówiła miarowym, pozbawionym ewidentnej niechęci tonem głosu, choć nie podobało jej się ani zachowanie policjantki, ani tym bardziej podejmowane przez nią decyzje. Ledwie godzinę temu została wezwana do gabinetu szefa biura, od którego otrzymała oficjalne informacje na temat śledztwa w sprawie śnieżki, i choć nie miała czasu, by przyswoić je w pełni, to wiedziała, że wzajemne robienie sobie na złość mijało się z celem. - Ani ja, ani mój przełożony, nie wiemy, dlaczego musieliście podjąć takie działania. Nie po to zbieramy informacje na temat szajki przemytników, staramy się przeniknąć w ich szeregi, by teraz pozbawiony odpowiedniego przeszkolenia cywil sprowokował podejrzanych do ucieczki i zakopania się jeszcze głębiej, w jakimś miejscu, o którym nie mamy pojęcia. Wystarczy jeden nieostrożny ruch. Jedno zbędne słowo... - Siliła się na spokój, swobodne wypowiadanie kolejnych zgłosek, chociaż najchętniej potrząsnęłaby nie tylko Figg, ale i wszystkimi innymi policjantami, jeśli tylko miałoby to im przypomnieć o istnieniu strażników. O tym, że uważne i dokładne śledztwo może przynieść odpowiednie rezultaty, nie brawurowa samowola. - Przypomnij mi, jak nazywa się ten zaangażowany w wasze działania czarodziej? - Zmarszczyła brwi, odruchowo krzyżując ręce na piersi, próbując przypomnieć sobie wspomniane w raporcie dane. Zdawało jej się, że zapomniała o czymś ważnym, lecz pulsujące tępym bólem żebra skutecznie ją rozpraszały.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Archiwum [odnośnik]22.01.20 21:27
Marcella doskonale zadawała sobie sprawę z tego jak ważna była Wiedźmia Straż i nie miała zamiaru im umniejszać - wiele ich spraw nigdy nie zostałoby rozwiązanych, gdyby nie pomoc sąsiadującego biura. Byli cieniami, kameleonami przeciskającymi się w każdą najmniejszą szparę, by pozyskać to, czego policja nie miała możliwości, jednak to właśnie tacy jak panna Figg zwieńczali wielotygodniową pracę mniej lub bardziej głośną akcją. Nie jej było oceniać, co w tej sytuacji było sprawą bardziej niebezpieczną. Nie chciała tego oceniać. Nie próbowała też nikomu umniejszać i zdawała sobie sprawę ile pracy włożyli w rozpracowanie tej sprawy. W tej chwili jednak nie grali już o informacje, a o czas. Sytuacja zaczęła robić się zbyt niebezpieczna. A zmęczenie, podenerwowanie i kofeina we krwi nie działała pozytywnie na całą tę sytuację. Zdawała sobie też sprawę z tego, że raport z tej sprawy był bardzo ogólnikowy, jednak wcale nie z powodu umniejszania i braku zaufania ze strony policji, a sprawy o wiele głębszej - Maeve powinna wiedzieć jaki wpływ na Ministerstwo miały władze nim teraz zarządzające. Każdy krok był obserwowany, ściany miały uszy, ostrożność towarzyszyła każdemu krokowi zarówno Biura Aurorów jak i Magicznej Policji.
Zamknęła kolejną szufladę, całość komentując zmęczonym westchnięciem. Zmęczonym tak po prostu, nie zmęczonym słowami brunetki. Próbowała postawić się na jej miejscu. Jednak być może nadmiar pracy i kilka zdecydowanie zbyt ciężkich dla jej psychiki akcji coraz mocniej budziły w niej ukrytą służbistkę, którą nigdy być nie chciała. - Dawno zostaliście włączeni w te działania, jednak rozpracowywanie szajki od zewnątrz nie przyniosło oczekiwanych skutków. Z waszych raportów wynika, że stosowane przez was działania były poprawne, jednak gdyby dalej miało to działać w ten sposób, sprawa zostałaby zamknięta może za pół roku? Za rok? Poprawnie, ale w perspektywie ostatnich wydarzeń - za wolno. - To Maeve mogła już wiedzieć z tego ogólnikowego i zgrabnie lawirującego między słowami raportu. Jednak Marcella rozumiała, że Clearwater miała dobre intencje, dlatego nie chciała robić jej specjalnie pod górkę. Musiała zrozumieć sytuację. - Nie mam wobec Ciebie złych intencji, jednak pewnie zdajesz sobie sprawę, że wszystkie raporty w ostatnim czasie muszą być odpowiednio... formułowane. Niedobrze jest wiedzieć za dużo... - przypomniała jej się naprawdę paskudna sprawa Edith Bones. Ona mogła wiedzieć zdecydowanie za dużo. - Do kroków, które podjęliśmy zmusiły nas wydarzenia z ostatnich dwóch tygodni. Seria napadów na sklepy zielarskie, jubilerskie i małe wytwórnie magicznych przedmiotów, wykonane przez różne grupy amatorskich włamywaczy. Udało nam się ująć wszystkich podczas krótkich, zorganizowanych akcji, jednak przy przesłuchaniach wyszło na jaw, że działali z ramienia ludzi, którzy w waszych raportach widnieli jako nieujęci przywódcy narkotykowej szajki. Zorientowaliśmy się, że tak długi okres oczekiwania na zakończenie waszych działań przeczy naszemu najważniejszemu zadaniu - możliwie najlepszej ochronie cywili, dlatego musieliśmy przyspieszyć akcję nim posuną się do o wiele poważniejszych przestępstw. I przypominam, że to my będziemy musieli sprzątać po nich cały bałagan. - Oczywiście, przecież Wiedźmia Straż się tym nie zajmowała. Byli ich cieniami, a cienie nie sprzątają... - Nazywa się Jonathan Bojczuk. To było w raporcie.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Archiwum [odnośnik]05.02.20 9:55
- Nie przyniosło oczekiwanych skutków - powtórzyła powoli, może nawet zbyt powoli, a w głosie strażniczki wybrzmiała niedookreślona emocja. Była oburzona, dotknięta do żywego, lecz przez te wszystkie lata nauczyła się już panować nad swymi emocjami w większym lub mniejszym stopniu, zaś dopiero rozpoczęcie otwartej kłótni mogłoby nie przynieść odpowiednich rezultatów. Wciąż krzyżowała ręce na piersi, wspaniałomyślnie pozwalając sobie na ten niezbyt przyjazny gest. - Rozumiem, że to oficjalne stanowisko szefa policji? - dodała, unosząc przy tym brwi do góry. Chciała zapamiętać odpowiedź funkcjonariuszki, wziąć ją sobie do serca; wszak było to niezwykle lekkomyślne, wydawać takie sądy, kiedy to właśnie policja zawiodła z zapewnieniem bezpieczeństwa na zabawie sylwestrowej w Dolinie Godryka. Maeve doskonale pamiętała różowe, duszące opary, powoli odbierające siły do ucieczki, a także tłum przepychających się, tratujących słabszych czarodziejów - wolałaby jednak do tego wracać. Zdawała sobie sprawę z faktu, że kosztowałoby ją to zbyt wiele, by próbować mówić o tamtej nocy bez palącej wściekłości. Wtedy jednak panna Figg wspomniała o możliwie najlepszej ochronie cywili i coś w niej pękło. - Byłaś w Dolinie Godryka, Figg? - zapytała powoli, wwiercając w nią nachalne, nieprzyjemne spojrzenie. Wierzyła, że zrozumie, jakie wydarzenie miała na myśli i bez precyzowania daty. - Bo ja tak. I nie wierzę, żebyście potrafili poradzić sobie z waszym najważniejszym zadaniem. Nie po tym, co się tam stało, nie po tym, jak pozwoliliście, by zaślepieni paniką cywile tratowali się na placu głównym, by odpowiedzialni za atak czarodzieje podszyli się pod funkcjonariuszy policji - odpowiedziała i choć chciała być wyniosła, opanowana i chłodna, to w jej głosie dźwięczała złość. Była wzburzona nie tylko z powodu pulsujących bólem żeber, związanego z tym upokorzenia, ale też przez wspomnienie fatalnego finału zabawy sylwestrowej. - Nie wierzę też, że niedobrze jest wiedzieć za dużo. Nie w moim fachu - dodała też, być może zaślepiona już przez wzbierające z każdą chwilą emocje. Nie wyobrażała sobie, by miała na cokolwiek przymykać oko - jak inaczej miałaby się wywiązywać ze swoich obowiązków? Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że ministerstwo nie było już tym samym organem, co kiedyś. Że być może nadchodził dzień, w którym powinna odejść, nie tylko, by oszczędzić sobie zawodu, ale i dla własnego bezpieczeństwa. Że śmierć Edith Bones była ostrzeżeniem. - Informacje można przekazywać nie tylko w raportach - przypomniała jej niejednoznacznie, próbując zachować zdrowy rozsądek. Ich skrupulatne zapiski na pewno były inwigilowane, nie bez powodu trzymano władze porządkowe z daleka od pewnych osób. Miała tylko nadzieję, że nie są teraz podsłuchiwane, lecz może tak czy inaczej powinna już zacząć myśleć nad jakąś wymówką, przekonującym rozwinięciem danej myśli.
Pobladła, wbiła paznokcie w materiał marynarki i ściągnęła usta w wąską kreskę, gdy żebra zapulsowały silniejszym, powodowanym nerwami bólem. - Wiem, że to było w raporcie, ale weszłam w jego posiadanie dopiero co - odcięła się; to nie był dobry dzień, a z pewnością nie dla niej. Nie po tym, co właśnie usłyszała. Do napędzającej ją złości dołączyło coś jeszcze, troska, niekłamana obawa. Wiedziała, że Bojczuk miewa pewne... problemy z prawem, jednak czym innym było otrzymanie mandatu za picie w miejscu publicznym, a czym innym zaangażowanie w taką akcję. Niewątpliwie zagrażającą jego życiu i zdrowiu. Co on, na Merlina, sobie myślał? A może nie pozostawili mu wyboru? Ale jeśli tak, to co przeskrobał...? - I co sprawia, że wierzysz w jego sukces? Czy może jest ci to zupełnie obojętne, co się z nim stanie, kiedy odkryją, że współpracuje z policją? Po trupach do celu? - Ton jej głosu przesiąknięty był nie tylko nerwami, ale i goryczą.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Archiwum [odnośnik]16.02.20 23:00
Mogła zrozumieć, że jej słowa mogły ugodzić ciemnowłosą. Naprawdę mogła, ale nie czuła się dzisiaj na siłach na ogromną empatię. Próbowała robić wszystko, co tylko potrafiła, by ofiar było najmniej, ale zdawała sobie też sprawę, z każdym dniem coraz brutalniej, że nie ma możliwości, by nikt nie ucierpiał. Nie ma sposobu, by uratować cały świat. I nigdy nie będzie. Jedyne co można robić to minimalizować te szkody, próbować do ostatniej chwili, ale myślenie o każdej utraconej szansie doprowadziłoby ją do szybkiej psychozy. Nie przydałaby się nikomu pochłonięta w szaleństwie. - Ale mogłoby przynieść. Po prostu zbyt wolno. - Uściśliła, nie wiedząc, że właściwie kopie sobie jeszcze większy dołek w oczach Maeve. Zapewne brzmiała jak osoba zimna i bezduszna, tylko po co mieć w tym świecie jakąkolwiek duszę? Kiedyś znała na to odpowiedź. Dzisiaj czuła, że każdą odpowiedzią na jej problem mógłby być sen. Przymknęła oczy, kiedy Maeve wspomniała o imprezie sylwestrowej. Nie chciała wracać wspomnieniami do tego momentu. - Tak, byłam. - Powiedziała, a w jej oczach ponownie pojawił się obraz pozbawionej życia dłoni, kurczowo trzymającej się piasku wymytego przez strumień. Z trudem uporała się z konsekwencjami tego zdarzenia - tego, że nie udało się uratować tego biednego człowieka. Zsunęła spojrzenie gdzieś niżej, w mieszance konsternacji i wstydu. Nic przyjemnego. Możliwe, że to był zwykły odwet ze strony Clearwater. Jeśli tak - był udany. - A co możesz o tym wiedzieć? - spytała nagle, czując wzbierającą złość, której tak bardzo chciała się oprzeć. - Wiesz ilu ludzi ginie każdego dnia? Przez ile poszukiwań przechodzimy? Ile razy trafialiśmy na zwłoki przy rutynowym patrolu? - Byli paskudnymi sprzątaczami bałaganu po całym syfie zalewającym ich świat. A poszarzałe oczy Figg przedstawiały wypraną nadzieję. Przedstawiały ideały, które zetknęły się z brutalnością dzisiejszego świata. Nie była gotowa poznać tej strony rzeczywistości i powoli, coraz mocniej, coraz bardziej tonąc w odmętach tego ciemnego świata, marząc, by usłyszeć, że ten dziesięciolatek z dziesiątego lutego nareszcie się odnalazł. Że ten ojciec dwójki dzieci wcale nie pływał martwy w Tamizie tamtej listopadowej nocy. I tymi oczami bezczelnie spojrzała wprost na twarz Clearwater, nie chcąc ulec starciu. - W tym świecie jeśli wiesz za dużo, umierasz. - Nigdy nie sądziła, że stać ją na słowa pełne brutalności.
Nigdy nie sądziła, że trafi na pełen brutalności świat.
I zamykając oczy znowu marzyła w wzniesieniu się wysoko w przestworza.
- Rozumiem. - Mruknęła tylko, zajęta uspokajaniem własnej głowy na tyle, że nie wyłapała zdenerwowana Maeve, gdy ta usłyszała imię i nazwisko czarodzieja. - Daliśmy mu wybór. Nie posiedziałby długo za złamanie, na którym go złapaliśmy, ale wybrał inną drogę. - Próbowała sobie to wszystko racjonalizować, ale w tym momencie załamała się cała taka koncepcja. Bo w postaci Bojczuka nie było zupełnie nic racjonalnego ani nic co Marcella potrafiłaby odpowiednio zrozumieć. - Po prostu wiem. Wiem, że on nie postępuje zgodnie z tym, co powie mu prawna formułka, ale to, co uważa za słuszne. I nie pozwoli sobie na to, żeby dać się zabić. Każdy, ale nie on. - Podejrzewała, że jak mało kto dzisiaj, kochał życie.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Archiwum [odnośnik]21.02.20 8:01
Na jej kolejną uwagą zareagowała wygięciem ust w niewielkim uśmiechu - ni to kpiącym, ni wyrażającym sympatię. Zamierzała dokładnie zapamiętać słowa funkcjonariuszki, wracać do nich z masochistyczną częstotliwością; przytyk traktowała personalnie, choć nie mogła odpowiadać za całe biuro, za działania innych wiedźmich strażników, to przecież przemytem miała zajmować się właśnie ona. Z pomocą Lorcana, owszem, lecz nie mogła powiedzieć, by ta przymusowa współpraca przyniosła przełom w prowadzonym śledztwie. Minęły już ponad dwa miesiące odkąd szef przydzielił do niej byłego brygadzistę, wciąż jednak polegała głównie na sobie, na darze metamorfomagii i ostrożnym czajeniu się w cieniu. - Czyli oficjalne - odpowiedziała po chwili, wkładając jej w usta słowa, których nie wypowiedziała; próbowała w ten sposób nakłonić Marcellę do sprostowania nietrafnego założenia - lub przyznania racji milczeniem.
Zauważyła, że przymyka oczy, wyraźnie zmęczona, nie wiedziała tylko, co było jego powodem; nie posiadała informacji o człowieku, którego blondynka nie mogła uratować, zakładała więc, że zwyczajnie nie ma ona ochoty wracać do tego niezbyt wygodnego dla jej oddziału tematu jakim niewątpliwie była zabawa sylwestrowa. Uniosła wyżej brwi, gdy rozmówczyni odpowiedziała - zbyt szybko, już nie tak spokojnie. Co może o tym wiedzieć...? Bezwiednie wbiła paznokcie w materiał marynarki, czując, że emocje wymykają się spod kontroli, lecz może po prostu zbyt długo trzymała je na wodzy. Może wcale nie powinna tego robić. - O czym, Figg? O tym, co stało się na placu? Czy o śmierci? Bo zarówno o jednym, jak i o drugim, wiem wystarczająco wiele - warknęła, nie próbując powstrzymywać wzbierającej złości, cenzurować swych myśli. Jej zadaniem było wiedzieć, ilu niewinnych czarodziejów ginęło każdego dnia. Może i radziła sobie z tym łatwiej niż stojąca przed nią czarownica, bo w większości przypadków byli tylko liczbami, statystyką, którą musiała dołączyć do raportu, wziąć pod uwagę przy analizowaniu kolejnego alarmującego przypadku; nie widywała ich nieobecnych, bezbarwnych spojrzeń. W większości. Bo przecież gdy tylko przymykała oczy, pod powiekami pojawiał się obraz zmasakrowanego ciała Caleba - jego zabójca wciąż pozostawał nieuchwytny. Zarówno siły biura aurorów, jak i magicznej policji zawiodły.
Zatrzymała się na chwilę nad kolejną wypowiedzią policjantki, podchwytując przy tym jej pusty wzrok. Tym gorszy, bo pozbawiony emocji, nadziei. Nie odnosiła tych słów do siebie, rozpatrywała je raczej w kontekście zabitego brata. Nie raz i nie dwa zastanawiała się, czy po prostu znalazł się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiedniej porze, czy może wiedział coś, co wydało na niego wyrok śmierci. - W takim razie cała wiedźmią straż już dawno powinna paść trupem - odpowiedziała, wciąż kierowana silnymi emocjami, nie rozsądkiem. Wiedziała, że w jej myśli było wiele racji, nie potrafiła się z tym jednak zgodzić, nie teraz.
- Po prostu wiesz - powtórzyła powoli, nie kryjąc przy tym niedowierzania; gdyby tylko mogła zabijać wzrokiem, Figg leżałaby już na ministerialnej posadzce. - Nie pozwoli sobie na to, żeby dać się zabić... Czy ty sama siebie słyszysz? - Wykrzywiła twarz w paskudnym grymasie, prawie trzęsła się ze złości, żebra znów odezwały się bólem. Nie mogła uwierzyć w naiwność, z jaką stojąca przed nią czarownica podchodziła do całego tego konceptu. Dopiero co sama mówiła o tym, ilu ludzi ginie każdego dnia - teraz zaś upierała się, że Bojczuka to nie spotka, bo nie pozwoli sobie na to. Czy to znaczy, że Caleb sobie pozwolił? Albo ktokolwiek inny, o kim wspominała, kogo widziała pozbawionego życia? - Będziesz go mieć na sumieniu - odezwała się po chwili; łudziła się, że może jeszcze zmieni zdanie, odkręci cały ten bałagan i zostawi go w spokoju.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Archiwum [odnośnik]22.02.20 18:31
- Zapytaj po prostu Skinnera. - No i miała swoją odpowiedź. Marcella wiedziała w jaki sposób działają ludzie z Wiedźmiej Straży. Zapewne lepiej niż nawet sama Maeve, to delikatne wymuszanie informacji, które chcieli uzyskać, przecież przez długą część swojego życia prowadziła codzienne konwersacje ze swoim byłym narzeczonym. Wtedy jednak nie była aż tak odporna na leciutkie, niewinne manipulacje. Praca przesiąkała każdego z nich - Figg również to widziała, na swoim własnym przykładzie. Spędzali tyle czasu, by nauczyć się tych wszystkich technik, do tego stopnia, że w końcu sami się w nich zatracali.
Irytowała ją postawa Maeve. Zawsze trudno było dogadać się z jej jednostką. W końcu dla nich priorytetem było krycie się w cieniu, wspieranie ich, bycie ich cieniem, by ukryć się bezpiecznie za swoją maską. Nie byli brawurowi jak aurorzy, którzy chętnie przyjmowali laury i zadania na siebie. Policjanci zaś byli gdzieś po środku. Nie brali na siebie największych niebezpieczeństw, ale nie chowali się, gdy trzeba było pomóc. I w dzisiejszych czasach to własnie oni darzyli siebie nawzajem najmniejszym zaufaniem. - Naprawdę chcesz wiedzieć? - Coraz trudniej było jej się opanować. - Podczas tego co się stało na placu składałam raport ze znalezienia zwłok i próbowaliśmy dorzucić więcej jednostek do opieki nad wydarzeniem, jednak okazali się fałszywie podstawionymi policjantami. Skoro masz takie umiłowanie wiedzy, to może trochę rozjaśni Ci to światopogląd. A gdzie Ty byłaś jak to się działo? Czemu temu nie zapobiegłaś? Z tego co wiem Twoja jednostka również przechodzi przeszkolenie z samoobrony magicznej. - Łatwo było oceniać, prawda? Rzucać oskarżeniami. Nawet dla Figg teraz było łatwo obrócić kota ogonem i zrzucić wszystko na Clearwater, by choć odrobinę oczyścić swoje sumienie. Bo jej słowa rzeczywiście ją krzywdziły, a fakt, że nie mogła nic wtedy zrobić, jeszcze bardziej ją uderzał i nie chciała słuchać oskarżeń o to, że mogła zrobić więcej. Kiedy mogłaby zrobić więcej? Brać na siebie więcej nadgodzin, kiedy już teraz miała problemy ze snem i czasami zaliczała dwie zmiany pod rząd tylko po to, by móc powiedzieć kolejnej kobiecie, czy jej zaginiony mąż na pewno wróci do domu. Szkoda, że czasami odpowiedź była daleka od pozytywnej. Wielka szkoda.
I może byłoby lepiej, gdyby padła.
Czuła już tak potężną, ciągle powtrzymywaną gulę złości w gardle, że wiedziała, że najlepiej będzie po prostu stąd wyjść, zanim powie o kilka słów za dużo. Było wiele powodów tego wyboru. Zbyt powolne działanie to właściwie tylko jedno z wielu, a nawet mało znaczące. Nie chciała współpracować również z Lorcanem, miała gość duchów swojej przeszłości. - Przestań grać na moich emocjach, podjęłam decyzję. - Fuknęła ze złością. Zamknęła nagle szufladę z impetem, zapominając już jakich dokumentów szukała. - Zajmij się swoimi sprawami. Jeśli Ci się uda, to może nie będzie musiał nic robić. - Znowu odwróciła kota ogonem, sugerując, że działania Maeve również będą miały wpływ na potoczenie się całej sytuacji. I mogą zmienić bieg wydarzeń. Jednocześnie zrobiła dokładnie to, co Clearwater zrobiła jej - obarczyła ją poczuciem odpowiedzialności. - To wszystko? Bo mam jeszcze dużo pracy.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Archiwum [odnośnik]23.02.20 12:28
- Z chęcią z nim o tym porozmawiam - odpowiedziała pozornie lekko, z cieniem uśmiechu błąkającym się po ustach; tylko spojrzenie jej jasnych oczu pozostawało tak samo lodowate, nieprzyjemnie intensywne. Choć szanse na spotkanie twarzą w twarz z szefem policji miała niewielkie, to zawsze mogła próbować do tego doprowadzić, również szukając pomocy u swego przełożonego. Spotkanie z funkcjonariuszką Figg przynosiło więcej pytań niż odpowiedzi, ba, pokazywało, jak niesprawiedliwie traktowała ich jednostka policji, deprecjonując przeprowadzane akcje, odsuwając od istotnego śledztwa. Dlatego też, choć dobór słów był niewinny i grzeczny, w jej głosie czaiło się coś, przez co wypowiedź dało się odebrać jako zawoalowaną groźbę.
Wiedziała, że gdyby nie wiedźmia straż, zarówno aurorzy, jak i cała policja, błądziliby we mgle, wszak brakowałoby im niezbędnych informacji, również tych zdobywanych podstępem; nie o wszystkim dało dowiedzieć się strasząc byle pijaczka policyjną odznaką. Z kolei aurorzy, choć odważnie stający do walki z czarnoksiężnikami, niekiedy nie potrafili połączyć jednego z drugim, brakowało im wnikliwości - tak przynajmniej o nich myślała, odkąd zawiedli jej rodzinę, nie odnaleźli zabójcy Caleba. Jeśli chciała, żeby coś zostało zrobione dobrze, musiała to zrobić sama. - Na placu, tak jak już powiedziałam, Figg - odpowiedziała spokojnie, spokojniej niż przed chwilą, choć były to jedynie pozory. Złość zastąpiła jednak gorycz, chęć wbicia kolejnej szpili, a im bardziej Marcella dawała wyprowadzić się z równowagi, tym ostrożniejsza stawała się strażniczka. Jak gdyby wzbudzenie złości w drobnej policjantce pomagało jej uporać się z własnymi demonami. - Gdzie próbowałam przeciwdziałać temu, co spotykało niewinnych czarodziejów bawiących się na zabawie sylwestrowej z winy twojej jednostki. Bo niewątpliwie przechodzimy szkolenie z samoobrony magicznej, jak to pięknie nazwałaś. - Podkreśliła te same słowa, niewiele robiąc sobie z informacji, którą jakże hojnie dzieliła się z nią roztrzęsiona rozmówczyni. Teraz nie przejmowała się wspomnianym trupem - wszak ile osób zostało stratowanych na samym placu? ilu dopadli fałszywi policjanci? - rozsądek połączony ze wstydem miał jej wrócić dopiero później. Na wspomnienie tamtej nocy i swych wyjątkowo nieudolnych prób zrobienia czegoś, czegokolwiek, jeszcze bardziej zamykała się w sobie, pamiętając, że najlepszą obroną jest atak.
- Mam zatem nadzieję, że twój przełożony będzie dumny z podjętej przez ciebie decyzji - odezwała się znowu, unosząc przy tym brwi do góry. Najwidoczniej dotknęła ją do żywego, lecz wcale tego nie żałowała. Wprost przeciwnie, gdyby tylko wiedziała jak, chętnie poszłaby o krok dalej, dając upust swym tłumionym od wielu długich miesięcy emocjom. - Nie mogę się nimi zajmować, skoro posyłasz tam Bojczuka - odpowiedziała chłodno, choć słowa Marcelli nie spłynęły po niej, ba, obawiała się o zdrowie i życie Johny'ego, próbując szybko rozważyć wszelkie za i przeciw, ustalić, czy naprawdę mogła zrobić coś, by lekkomyślni przedstawiciele biura magicznej policji nie sięgali po pomoc nieprzeszkolonych do takiej pracy czarodziejów. Wiedziała jednak, że niezależnie od tego, co zrobi dalej, było już za późno. Klamka zapadła, zaś odbyta przez nie rozmowa nie mogła nakłonić Figg do ponownego przemyślenia sprawy. Wprost przeciwnie - Maeve obawiała się, że niezależnie od ryzyka, od powagi sytuacji, ta może posłać Bojczuka w samo serce zawieruchy, byle tylko dopiec jej samej, całej wiedźmiej straży. - To ja powinnam o to zapytać, ale skoro twierdzisz, że otrzymany raport zawiera wszystkie niezbędne informacje... - urwała; obie doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że tak nie było. Lecz skoro taką podjęła decyzję, nie mogła siłą wydusić z niej pozostałych detali. Żebra nie przestawały pulsować bólem, musiała wrócić do swojego gabinetu, zażyć jeden z eliksirów od Poppy, jeśli nie chciała od tego oszaleć. - Owocnej pracy, Figg - zakończyła formalnie, sztywno, po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła przeklęte archiwum, by następnie skierować się do pomieszczeń swej jednostki.

| zt x 2


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Archiwum [odnośnik]16.03.20 18:06
| 6 kwietnia

Już jutro miał być ten wielki dzień. Dzień, w którym miał złożyć dokumenty, ubiegając się o inne, bardziej szlachetne stanowisko. Dziś jednak jeszcze był po prostu sprzątaczem, niezauważonym członkiem zespołu personelu technicznego. Musiał jakoś to przetrać. Chociaż ten jeden dzień. Albo kolejne dwa, tydzień, miesiąc. Ile będzie trzeba. Wiedział jednak jedno – nie spocznie, dopóki nie dostanie lepszej fuchy. Przecież stać go było na tak wiele!
Właśnie wchodził na drugie piętro, za pomocą różdżki niosąc za sobą miotłę i mopa. Noszenie tego własnoręcznie było zbyt denerwujące. Nie dlatego był czarodziejem, aby zachowywać się jak mugol!
Teraz, od kiedy biuro auorów przestało istnieć, korytarze drugiego piętra zdawały się świecić pustkami. Ale to dobrze. Zrobiono odsiew, która powinna mieć miejsce już dawno temu. Tak to powinno wyglądać. Lord Malfoy w końcu zabrał sprawy w swoje miejsce. Aurorzy byli tylko pozbawionymi kompetencji osobnikami, którzy myśleli, że mogą więcej, niż w rzeczywistości. Nie powinni panoszyć się po Ministerstwie.
Miał zacząć od archiwum. Żałował często, że nie ma do niego dostępu. Mógłby książkę napisać na temat tego, co się w nim znajdowało! Niestety, szuflady były przed nim zamknięte. Mógł tylko sprzątać, przyglądając się im tęsknie. Ech, co za los, co za los… Nikt nie potrafił docenić jego talentów, przynajmniej do tej pory. Ale tak to już jest, gdy życie płata niezbyt przyjemne scenariusze, zmuszając do podjęcia pracy zbyt szybko i zbyt gwałtownie. Ale teraz miało to się zmienić!
Gdy dotarł do wysokich drzwi archiwum, najpierw do nich zapukał, a następnie otworzył je z impetem.
Sprzątanie! – ogłosił donośnym głosem, aby czarodziej bądź czarodzieje, którzy mogli tu właśnie przebywać, nie byli zaskoczeni. Nie przyglądał się szczególnie otoczeniu. Machnął tylko prędko różdżką, wymuszając na miotle ruch. Ta zaczęła prędko tańczyć, niezbyt delikatnie i całkiem głośno zamiatając podłogę. Chwilę później zaczarował też szmatę, a sam chwycił drugą i zaczął wycierać nią przedmioty samodzielnie.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Archiwum - Page 2 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Archiwum
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach