Wydarzenia


Ekipa forum
Salon z kuchnią
AutorWiadomość
Salon z kuchnią [odnośnik]18.03.19 20:04
First topic message reminder :

Salon z kuchnią

Nieduże, ale bardzo przytulne pomieszczenie połączone z jeszcze mniejszą kuchnią, by zaoszczędzić na przestrzeni. Do dekoracji salonu wykorzystano stare meble z rodzinnego domu Elyon, jakie nie były już potrzebne - pozostałe są wspomnieniem dawnej właścicielki, zostały tylko odpowiednio odświeżone. Najwygodniejszym miejscem bez wątpienia są dwie kanapy położone równolegle do siebie, obok kominka. Firany w oknach są krótkie, sięgające niewiele poza parapet, obcięte po tym, jak małe kocię rozprawiło się z ich krawędziami.
Elyon Meadowes
Elyon Meadowes
Zawód : Ofiolog, hodowca jadowitych węży
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
where did the beasts go?
where did the trees go?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7170-elyon-meadowes https://www.morsmordre.net/t7188-ribbit https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f31-lavender-hill-24 https://www.morsmordre.net/t7187-skrytka-nr-1769#192058 https://www.morsmordre.net/t7191-e-meadowes#192186

Re: Salon z kuchnią [odnośnik]30.03.19 19:36
Zdziwiony dźwięk mimowolnie wypadł z jej ust, gdy Gillian zaproponowała by ta zatrzymała pierścionek, żartobiliwie zapewniła o wierności swojego uczucia i nawet zadeklarowała, że gdyby nie stare, pogruchotane kości, uklęknęłaby przed przyjaciółką w tradycyjnym obrządku - czy wiedziała, że był to pierwszy tego typu podarunek w życiu Elyon? Być może, być może nie. Nigdy wcześniej nie otrzymała od nikogo podobnej błyskotki wsuwanej na palec, znaczącej tak wiele - choć dla nich mającej być jedynie pamiątką przypieczętowującą przyjaźń, sposobem na ostateczne pozbycie się niesmaku trucizny przeszłości. Pierścionek był jednak pierścionkiem. Dłoń, na której spoczywał, cofnęła się bliżej jej twarzy, chłodnoniebieskie oczy utkwiły spojrzenie w złocie, w wieńczącym je kamieniach - a potem zarumieniła się okropnie, aż po same uszy. W podskoku podniosła się z kanapy, chcąc ukryć ten fakt; czarny kociak spadł z jej kolan i poturlał się w stronę poduszek z niezadowolonym miauknięciem, podczas gdy czarownica przeskoczyła przez siedzenie i pognała do starej, drewnianej kasetki ustawionej na komodzie nieopodal. Może nie posiadała zbyt dużo biżuterii, a tę, którą udało się zgromadzić na przestrzeni lat łatwo byłoby zlokalizować potencjalnym włamywaczom, ale mimo to pieczołowicie przeszukała jej wnętrze. Były tam drobiazgi głównie rodzinne. Stare, wytarte korale jej matki, srebrny wisiorek noszony niegdyś przez Cecily, klipsy w kształcie róż należące do jej babci: Elyon wyłowiła w końcu kupioną przez siebie przed laty bransoletkę. Była dość zwykła, srebrna, uwieńczona jedynie przywieszką w kształcie sowy w locie - uznawszy, że na dnie puzderka nie znajdzie już nic bardziej adekwatnego, wróciła na kanapę i, nie mogąc zapanować nad rumieńcem, wręczyła drobiazg Gillian.
- Wierności nie gwarantuję, ale miłość - już tak - wymamrotała pod nosem, uciekła gdzieś spojrzeniem, w kącikach zagubił się uroczy uśmiech. Po tylu latach spędzonych w otoczeniu bliskich przyjaciółek powinna nabrać zdecydowanie większej płynności w podobnych deklaracjach, jednak z Gill było trochę inaczej: zniknęła, teraz wróciła, a w oczach Elyon było to oficjalnym przypieczętowaniem nowego rozdziału ich znajomości. Pozbawionej wyrzutów, win puszczonych w niepamięć.
Radość z wymiany szybko ustąpiła miejsca zdumieniu. Przerażeniu, nawet. Jej ojciec umarł? Wiedziała o siostrze, o ojcu jednak nie - a zatem los wydawał się drwić z nich w podobny sposób. Wystawiał na próbę, z szachownicy zabierając pionki o równej wartości, pozbawiając ich najważniejszych w życiu osób. Elyon poczuła, jak jej ramiona stają się nagle wyjątkowo ciężkie, mięśnie zamrożone w nieprzyjemnym spięciu. Gdzieś w żołądku rozpychały się ostrza.
- Tak mi przykro - wyszeptała szczerze. Do przetrawienia tej informacji niezbędne okazało się wino, upiła z kieliszka kilka łyków, zastygła w zamyśleniu... I jej oczy błysnęły znowu, głowa uniosła, spojrzenie zawrzało. - Ale wiesz, skoro oboje przechodzą coś podobnego, zmagają się ze stratą... Może dobrze zrobiłoby im poznanie się? - zaproponowała. - Mogliby pomóc sobie nawzajem.


we saw the power to change the future in our dream

Elyon Meadowes
Elyon Meadowes
Zawód : Ofiolog, hodowca jadowitych węży
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
where did the beasts go?
where did the trees go?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7170-elyon-meadowes https://www.morsmordre.net/t7188-ribbit https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f31-lavender-hill-24 https://www.morsmordre.net/t7187-skrytka-nr-1769#192058 https://www.morsmordre.net/t7191-e-meadowes#192186
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]13.04.19 0:13
Wymowne wręczenie sobie prezentów również potraktowała jako nowy początek i wiedziała, że od teraz będzie między nimi po prostu dobrze. Jak dawniej; nierozłączny duet plotkary z mądralą, jedynie w wersji dorosłej, mający swoje troski i zmartwienia, problemy, ale na pewno nie takie, na które nie mogłyby sobie pomóc.
Jakoś przymknę na to oko – podsumowała, oglądając na rozłożonej dłoni wręczone klipsy. Były piękne, na pewno nosiły niejedno wspomnienie, więc tym bardziej gest przyjaciółki wzięła bardzo do siebie. Bo nie musiała tego robić, wiedziała, że prezent ten miał zdecydowanie więcej wartości, niż pierścionek po nieudanych zaręczynach, ale nie zamierzała dłużej kontynuować tego tematu.
Czasami zastanawiała się jakim cudem zostały przyjaciółkami; były tak różne a jednocześnie te różnice bardzo je do siebie zbliżyły. Oczywiście miały kilka wspólnych cech, choćby nagła zmiana tematu, w nieszczęściu dostrzeżenie czegoś pozytywnego i brak obrazy, którą teraz ciemnowłosa mogłaby zaprezentować. W końcu otworzyła się, wyznała swój sekret, brzemię, które dźwigała i to nie byle jakie, bo śmierć ojca – jednej z niewielu osób pchających ją do działania i wierzących w nią zawsze – a nawet rozpłakała się, w odpowiedzi otrzymując propozycję wyswatania wdowy i wdowca. Zamrugała kilkukrotnie, zmarszczyła czoło i zerknęła uważnie na twarz Elyon, próbując wyłapać czy ta absurdalna propozycja miała być żartem, czy jednak nosiła znamiona całkowicie poważnego planu i kiedy uświadomiła sobie – a właściwie przyłapała się na myśli – że pewnie za chwilę sama by to zaproponowała, jej twarz rozjaśnił blady uśmiech.
Zostałybyśmy siostrami – przypomniała, pociągając nosem – na pewno nie pożyczałabym ci swoich ubrań – dodała, przyciągając do siebie powoli kota, który od krótkiej chwili wylegiwał się u jej boku – a poważnie mówiąc, to nie jestem pewna, czy się na to zgodzą; chyba nie umówimy ich na randkę w ciemno ani nie powiemy wprost, że mogą sobie pomóc – pragmatyczne myślenie odrzuciła w kąt, gdy zagłuszał je szum wina i mruk czarnego kota, na którym skupiła swoją uwagę.

zt?
Gillian Tremaine
Gillian Tremaine
Zawód : nielegalna redaktorka Proroka Codziennego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Rzut oka na świat wykazuje, że okropności nie są niczym innym jak realizmem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6202-gillian-tremaine#151870 https://www.morsmordre.net/t6219-volante#153466 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f178-pokatna-24-1 https://www.morsmordre.net/t6221-skrytka-bankowa-nr-1543#153488 https://www.morsmordre.net/t6222-g-tremaine#153493
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]18.09.19 17:46
15 stycznia

Powrót do domu smakował abstrakcją.
Zderzał z rzeczywistością, do jakiej w końcu należało wrócić; z nawarstwiającymi się obowiązkami grzęznącymi pod warstwą kurzu, z podopiecznymi raz na jakiś czas doglądanymi przez zaufaną osobę, poza tym jednak pozostawionymi samopas. W zimne ściany wpijała się styczniowa pogoda. Szyby nosiły ślady niestartych pozostałości po ostatnich deszczach, jeszcze zanim ich kolejna fala wezbrała wśród szarych, londyńskich chmur i rozpoczęła kakofoniczne dudnienie o szkło, błoto kałuż mieszało wodę z wciąż jeszcze świeżym śniegiem. Nawet radosne miauczenie nieznacznie podrośniętego kocięcia nie przywoływało do życia wcześniejszej iskry radości, ukłucia znajomego ciepła własnoręcznie uwitego gniazdka. Zamiast tego, dosłownie dzień wcześniej powróciwszy do siebie, Elyon ostrożnie ominęła zwierzę, przywitała je krótkim słowem, jego podekscytowane wspinaczki po materiale jej ubrań skwitowała definitywnym wyswobodzeniem tkanin z pazurów i odstawieniem pupila z powrotem na podłogę - nieważne, ile razy podobną czynność musiała powtórzyć na przestrzeni pierwszej godziny wybijającej od powrotu. Niedawno w pośpiechu pakowane walizki opróżniła za pomocą kilku zaklęć, nastawiła gorącą wodę w czajniku, nakarmiła cały inwentarz i... Cóż, była. Powrót do domu smakował gorzko.
Anomalie ustały, jednak znienacka ukrócony kontakt z przyjaciółmi sprawiał, że poza powszechnie dostępnymi informacjami nie miała pojęcia, jak potoczyły się grudniowe wydarzenia. Sprawa, dla której tak ochoczo deklarowała swoje poparcie, dla której chciała doskonalić swoje waleczne umiejętności i szlifować przydatność, zniknęła gdzieś za kurtyną drugoplanowości, przyćmiona przez stratę innej wagi. A teraz? Choć zegar jakiś czas temu wybił ponad dwadzieścia cztery godziny od jej powrotu, nie miała odwagi wysłać choćby jednej sowy. Nakreślić kilku liter wyjaśnienia na pergaminie przeznaczonym dla znanych jej dłoni, jakichkolwiek, kogokolwiek bliskiemu sercu; zamiast tego zamarła na kanapie w zimnym salonie, z książką w dłoni, z nieruchomymi oczyma, utkwionymi gdzieś poza wybraną stroną, nieobecnymi. Myślami była daleko. Zbyt daleko. Ułożone na jej kolanach czarne kocię z kolei mruczało wniebowzięte, zadowolone z bliskości odzyskanej właścicielki; kiedy jasnym okazał się fakt, że drwa w kominku tego dnia nie zostaną rozpalone, sama Elyon była dla Milka źródłem ciepła podczas zimowego wieczora.
Powrót do domu smakował niczym.


we saw the power to change the future in our dream

Elyon Meadowes
Elyon Meadowes
Zawód : Ofiolog, hodowca jadowitych węży
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
where did the beasts go?
where did the trees go?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7170-elyon-meadowes https://www.morsmordre.net/t7188-ribbit https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f31-lavender-hill-24 https://www.morsmordre.net/t7187-skrytka-nr-1769#192058 https://www.morsmordre.net/t7191-e-meadowes#192186
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]18.09.19 21:33
[15.01]

Cisza stała się jego przyjaciółką a samotność kochanką. Do niedawna otwarcie gardził ich towarzystwem, szukając pretekstu aby wyjść z domu i zrobić cokolwiek, spotkać się z kimkolwiek. I szło mu naprawdę nieźle, sylwester spędził w Dolinie Godryka, a już cztery dni później w milczącym zrozumieniu popijał whiskey w towarzystwie towarzysza i nikt nie musiał wiedzieć, że coraz rzadziej zabiegał o jakieś towarzystwo, a zamykał się w domu robiąc nic. Powoli dom zamieniał się w hotel, który służył jedynie jako nocleg, baza wypadowa. Coraz więcej pracował, coraz rzadziej spędzał tu czas dłużej. A gdy już udało mu się zasiąść na kanapie przed kominkiem to uparcie wpatrywał się w płomienie strzelające w palenisku. Przytulne ciepło własnoręcznie uwitego gniazdka? Tego nie czuł od bardzo dawna. Chociaż chłód grudniowych anomalii już dawno minął to nie opuścił tonksowego domu przy Manor Road. A gdy siedział w salonie, w towarzystwie swych kompanek Samotności i Ciszy, myślami wracał do Azkabanu. Słowa Oaka, a może jego podobizny, odbijały się echem w jego głowie, bo wiedział, że chociaż była to wypowiedź szaleńca to jednocześnie jej sens miała realne odzwierciedlenie w jego snach, koszmarach. Ile osób już zawiódł? Oak wymienił imię każdej jednej. A mimo to, od powrotu z Azkabanu odtrącał kolejną, nie nakreślił nawet kilku słów wyjaśnienia, nie pojawi się u niej i unikał jakiejkolwiek okazji do ponownego spotkania. Aż do dzisiaj... Nie miał pewności czy była w domu, nie mógł tego wiedzieć. Ale wiedział jedno - jak wielką dziurę w sercu zostawia śmierć rodzica, osoby, która w umysłach swoich dzieci jawi się jako osoba niezniszczalna, niemalże nieśmiertelna. Gdy odchodzi nieoczekiwanie, przedwcześnie nic nie było takie samo. Dlatego ostatecznie zostawił za sobą pusty dom na Manor Road.
Jeszcze chwilę się wahał. Dosłownie chwilę, kiedy jego zaciśnięta pięść zawisła kilka milimetrów od drewnianej powłoki drzwi. Mógł się jeszcze wycofać, ale właściwie dlaczego miałby to zrobić? Dlaczego miałby zostawić ją samą z myślami, które niekoniecznie musiały wędrować teraz we właściwym kierunku. Wraz z wypuszczonym z płuc powietrzem, jego pięść dotknęła drzwi, wybijając krótki rytm. Trzy uderzenia rozniosły się po okolicy, a on czekał, otulony styczniowym chłodem, stojąc przed drzwiami za rękę ze swoją przyjaciółką, Ciszą.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]18.09.19 22:00
Nie spodziewała się gości; nie poinformowawszy nikogo o swoim powrocie tak jak i pierwotnym zniknięciu, miała nadzieję, że przekraczająca próg postać z dwoma niewielkimi walizkami pozostanie niedostrzeżona przez świat. I tym razem jednak los płatał jej figle. Trzykrotny stukot poniósł się głuchym echem po dziwnie opustoszałych pomieszczeniach, brwi ściągnęły się w wyrazie niezadowolenia zmieszanego z ponurym zaskoczeniem: podniosła się niebawem, zaraz po pełnym zmęczenia westchnieniu opuszczającym nieco spierzchnięte usta. Nie była w nastroju do goszczenia kogokolwiek. Przyjaciółki, dobrej znajomej, stałego klienta potrzebującego zaopatrzyć się w kilka nowych fiolek alchemicznego jadu, nikogo. A mimo to Elyon powlokła nogami do drzwi ku absolutnej rozpaczy czarnego kociaka pozostawionego samotnie na kanapie. Nie spojrzała przez wizjer. Po prostu chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi, szybko, jakby sam gest miał zamanifestować jej pragnienie zakończenia niezapowiedzianej wizyty tak szybko, jak tylko miała nieprzyjemność nastać.
Stanęła twarzą w twarz z własnym strachem, z własnym wstydem.
Szare oczy rozszerzyły się nieznacznie, bezbłędnie rozpoznając wyryte w pamięci rysy, parę błękitnych tęczówek, zmierzwione pogodą blond włosy; poczuła, jak oddech zamiera w piersi a boleśnie jak dotąd prawdziwa ziemia załamuje się pod jej nogami. Tylko nie ty, tylko nie dzisiaj. Nie tu, nie teraz. Towarzysząca mu przyjaciółka otoczyła szponami ich oboje; zamiast pełnego wzruszenia powitania odpowiedziała mu ciszą. Nawet teraz wydawali się być swoimi lustrzanymi odbiciami, fiolet pod oczami malował się podobnymi barwami na twarzach jednej i drugiej, postawy pragnęły ulec ciężarowi ostatnich wydarzeń, palce kurczowo zaciskały się na najbliższym obiekcie, podczas gdy usta pragnęły wykrzyczeć wszystko i nic. Powoli, ostrożnie wypuściła z płuc powietrze, opuściła wzrok. Uciekła jako pierwsza, znów.
Ulga, jaka momentalnie otuliła jej ramiona na widok Gabriela w jednym kawałku, żywego, prawdziwego, smakowała goryczą tego, z czym nie miała odwagi się zmierzyć.
- Gabriel. - Jego imię w barwie jej głosu brzmiało dzisiaj dziwnie nieznajomo. Głucho. - Właściwie nie spodziewałam się... To nienajlepszy moment. Coś się stało? - Potok słów jaki wylał się z gardła Elyon był paniką; pragnęła wciągnąć go do środka i przeprosić, pragnęła zostawić go na progu i zatrzasnąć drzwi, schować się przed własnym wstydem. Pragnęła, by powiedział jej wprost, jak go rozczarowała, by wrzeszczał i przeklinał i powiedział wszystko to, co przemykało nieznośnie przez jej myśli. I zamiast otworzyć przed nim drzwi, zaprosić do środka, ściągnąć ze złośliwości styczniowej aury, wciąż uparcie nań nie patrząc wydusiła tylko, - Mam straszny bałagan.


we saw the power to change the future in our dream

Elyon Meadowes
Elyon Meadowes
Zawód : Ofiolog, hodowca jadowitych węży
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
where did the beasts go?
where did the trees go?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7170-elyon-meadowes https://www.morsmordre.net/t7188-ribbit https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f31-lavender-hill-24 https://www.morsmordre.net/t7187-skrytka-nr-1769#192058 https://www.morsmordre.net/t7191-e-meadowes#192186

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Salon z kuchnią
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach