Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Znajdę Cię
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
I took the road and I fucked it all away
Nazywam się Cedric Dearborn. Od ośmiu lat pracuję jako auror, wymierzam sprawiedliwość, lecz nie nazwałbym się dobrym człowiekiem. Życie obdarło mnie ze wszelkich sentymentów. Wyrzuty sumienia wypaliły moje wnętrze, pozostawiając po sobie suchą, pustą skorupę. Mówią o mnie, że jestem skrytym, małomównym człowiekiem, twardym i nieustępliwym. Fascynują mnie starożytne runy i historia magii. Czasem wciąż marzę o przygodach w odległych krajach, o których słyszałem od ojca. Zamiast łamać klątwy w egipskich grobowcach tropię czarnoksiężników z determinacją godną myśliwskiego psa. W wolne wieczory zagłuszam wyrzuty sumienia grając w karty i pijąc whisky.
▲ urodziłem się w 1927 roku w Dolinie Godryka, gdzie mieszkałem z rodzicami i młodszą siostrą. Mój ojciec był łamaczem klątw dla Banku Gringotta, podróżnikiem i runistą. Marzyłem, aby być takim jak on.
▲ w 1938 Tiara Przydziału posłała mnie do Ravenclawu. Byłem bystrym i pojętnym uczniem, błyszczałem podczas zajęć z obrony i na lekcjach starożytnych run. Grałem w domowej drużynie quidditcha na pozycji pałkarza.
▲ w 1942 czarnoksiężnicy zamordowali mego ojca, a ja porzuciłem marzenie o podróżach i łamaniu klątw, aby zostać aurorem. Po ukończeniu z sukcesem podjąłem próbę dostania się na kurs. Od 1948 pracuję w Biurze Aurorów.
▲ rok 1951 był dla mnie trudny. Odnalazłem mordercę mojego ojca i dokonałem samosądu, wskutek czego wszczęto przeciwko mnie postępowanie wyjaśniające. Ostatecznie udało mi się oczyścić z zarzutów.
▲ do marca 1957 pracowałem w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, lecz bo krwawej nocy w Londynie i rozwiązaniu Biura Aurorów pozostałem bez pracy. Wiosną tego samego roku dołączyłem do Zakonu Feniksa i walczę przeciwko reżimowi Lorda Voldemorta oraz Rycerzy Walpurgii, z rządem Cronusa Malfoya, który kpi z prawa.
Szukam: rodziny zmarłej małżonki (nie podawałem jej panieńskiego nazwiska), sojuszników z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, wrogów (czy prowadziłem śledztwo w Twojej sprawie?), mordercy mojej żony i córki, szkolnych znajomości.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Nazywam się Cedric Dearborn. Od ośmiu lat pracuję jako auror, wymierzam sprawiedliwość, lecz nie nazwałbym się dobrym człowiekiem. Życie obdarło mnie ze wszelkich sentymentów. Wyrzuty sumienia wypaliły moje wnętrze, pozostawiając po sobie suchą, pustą skorupę. Mówią o mnie, że jestem skrytym, małomównym człowiekiem, twardym i nieustępliwym. Fascynują mnie starożytne runy i historia magii. Czasem wciąż marzę o przygodach w odległych krajach, o których słyszałem od ojca. Zamiast łamać klątwy w egipskich grobowcach tropię czarnoksiężników z determinacją godną myśliwskiego psa. W wolne wieczory zagłuszam wyrzuty sumienia grając w karty i pijąc whisky.
▲ urodziłem się w 1927 roku w Dolinie Godryka, gdzie mieszkałem z rodzicami i młodszą siostrą. Mój ojciec był łamaczem klątw dla Banku Gringotta, podróżnikiem i runistą. Marzyłem, aby być takim jak on.
▲ w 1938 Tiara Przydziału posłała mnie do Ravenclawu. Byłem bystrym i pojętnym uczniem, błyszczałem podczas zajęć z obrony i na lekcjach starożytnych run. Grałem w domowej drużynie quidditcha na pozycji pałkarza.
▲ w 1942 czarnoksiężnicy zamordowali mego ojca, a ja porzuciłem marzenie o podróżach i łamaniu klątw, aby zostać aurorem. Po ukończeniu z sukcesem podjąłem próbę dostania się na kurs. Od 1948 pracuję w Biurze Aurorów.
▲ rok 1951 był dla mnie trudny. Odnalazłem mordercę mojego ojca i dokonałem samosądu, wskutek czego wszczęto przeciwko mnie postępowanie wyjaśniające. Ostatecznie udało mi się oczyścić z zarzutów.
▲ do marca 1957 pracowałem w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, lecz bo krwawej nocy w Londynie i rozwiązaniu Biura Aurorów pozostałem bez pracy. Wiosną tego samego roku dołączyłem do Zakonu Feniksa i walczę przeciwko reżimowi Lorda Voldemorta oraz Rycerzy Walpurgii, z rządem Cronusa Malfoya, który kpi z prawa.
Szukam: rodziny zmarłej małżonki (nie podawałem jej panieńskiego nazwiska), sojuszników z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, wrogów (czy prowadziłem śledztwo w Twojej sprawie?), mordercy mojej żony i córki, szkolnych znajomości.
Elizabeth Dearborn
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Deborah Spencer
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Vincent Rineheart
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Anthony Skamander
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Kieran Rineheart
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Maeve Clearwater
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Hannah Wright
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
William Moore
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Justine Tonks
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Ramsey Mulciber
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
[bylobrzydkobedzieladnie]
becomes law
resistance
becomes duty
Ostatnio zmieniony przez Cedric Dearborn dnia 13.07.21 1:26, w całości zmieniany 14 razy
Świetnie, nie mam tej biegłości (co więcej właśnie przez brak znajomości starożytnych run w czasie aktualnego wydarzenia wpadłam do rzeki ;) ), więc możemy założyć że jednak nie radziłam sobie zbyt dobrze w tej dziedzinie magii i korzystałam z Twojej pomocy czy to na zajęciach, czy też w hogwarckiej bibliotece, gdy przychodziło mi w samotności zmierzać się z długimi esejami na temat tychże.
Jeśli nie graliście z Gryfonami z pewnością mogliście liczyć na doping. Może właśnie w takich okolicznościach zaprosiłeś mnie na herbatę? Było niezręcznie, bo byliśmy młodzi i nieśmiali. Wszystko jednak rozpłynęło się w tragedii, której doświadczyłeś, a ja nie miałam śmiałości dopytywać, by nie wyjść na wścibską. Nie wiedziałam jak sobie z tym radzić jako osoba w dużej mierze ci obca. Zapytałam jak się trzymasz. Przyniosłam notatki z eliksirów, których nie lubiłeś.
Pamiętam cię jako speszonego chłopaka z tamtych lat, bo lubię patrzeć na ludzi przez pryzmat moich dobrych wspomnień. Oboje się zmieniliśmy, ale dobrze cię widzieć i miło, że pytasz właśnie o mnie, dlatego nie narzekam że przychodzisz. Wręcz przeciwnie. Dobrze cię widzieć w jednym kawałku.
Jeśli nie graliście z Gryfonami z pewnością mogliście liczyć na doping. Może właśnie w takich okolicznościach zaprosiłeś mnie na herbatę? Było niezręcznie, bo byliśmy młodzi i nieśmiali. Wszystko jednak rozpłynęło się w tragedii, której doświadczyłeś, a ja nie miałam śmiałości dopytywać, by nie wyjść na wścibską. Nie wiedziałam jak sobie z tym radzić jako osoba w dużej mierze ci obca. Zapytałam jak się trzymasz. Przyniosłam notatki z eliksirów, których nie lubiłeś.
Pamiętam cię jako speszonego chłopaka z tamtych lat, bo lubię patrzeć na ludzi przez pryzmat moich dobrych wspomnień. Oboje się zmieniliśmy, ale dobrze cię widzieć i miło, że pytasz właśnie o mnie, dlatego nie narzekam że przychodzisz. Wręcz przeciwnie. Dobrze cię widzieć w jednym kawałku.
what we have become but a mess of flesh and emotion - naked on all counts
my dearest friend
Raczej mnie nie znasz - nasze drogi konsekwentnie mijały się zarówno w Hogwarcie, jak i później - ale być może ja znam ciebie. Jestem jasnowidzem, wieszczę cierpienie i nieszczęścia; zazwyczaj dotyczą innych, ludzi mi obcych lub przypadkowo napotkanych, jednak od tygodni w szklanych odbiciach dostrzegam też obrazy, w których występuję ja sama. I ty, twoja twarz przeplata się przez niemal wszystkie, czasami skryta w cieniu, czasami widoczna aż zbyt wyraźnie. Nie wiem, co oznaczają widziadła - są mgliste, niezrozumiałe, zawsze towarzyszy im jednak niepokój i niepodważalna pewność co do tragicznego zakończenia. Przerażają mnie - a jednocześnie przerażasz mnie więc i ty, mimo że nie wiem nawet, kim jesteś. A może wprost przeciwnie? Do Londynu częściowo przygnały mnie poszukiwania matki, która pewnego dnia po prostu rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając wszystko za sobą. Była taka jak ja - interesowało ją wróżbiarstwo i czarna magia, i być może pasja do tej drugiej sprawiła, że to wasze ścieżki skrzyżowały się jako pierwsze. Może jesteś jedynym, który może rozwiać moją niewiedzę, bo samodzielnie dopilnowałeś, by odprowadzono ją do Azkabanu; może tam umarła - pogrzebana pod gruzami po wybuchu anomalii - a ja za jej śmierć sprawiedliwie obwinię ciebie. A może też wiem o tobie więcej niż oboje zdajemy sobie sprawę, bo zobaczyłam cię już dawno temu, w wizji, w której dostrzegłam również twarz mordercy twojej żony i córki?
Ustalmy coś interesującego, skomplikujmy sobie nawzajem życia - niekoniecznie wszystkim, co wyżej wypisałam, możesz śmiało wybierać i przebierać, albo zaproponować coś całkiem innego. :pwease:
Ustalmy coś interesującego, skomplikujmy sobie nawzajem życia - niekoniecznie wszystkim, co wyżej wypisałam, możesz śmiało wybierać i przebierać, albo zaproponować coś całkiem innego. :pwease:
it's not the fall that kills you;
it's the sudden stop at the end
it's the sudden stop at the end
Sybilla Vablatsky
Zawód : wróżbitka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
she walked with darkness
dripping off her shoulders;
I've seen ghosts
brighter than her soul
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
Ok, co do Charlie w porządku <3. Jeśli kiedyś dołączysz w szeregi Zakonu to może będzie więcej okazji do współpracy!
Pewnie nie, czasy są jakie są, i Sophia wybierając taką pracę zdawała sobie sprawę z tego, że będzie ciężko, bo kobiety w męskich zawodach nie są witane z entuzjazmem. Mimo to uparcie (i trochę buntowniczo) brnęła pod prąd, na przekór utartym schematom, wychodząc z założenia że może być równie dobra jak mężczyźni. Zdecydowanie nie widziała siebie w kuchni i ciągnęło ją do aurorowania. Tak więc na początku mogli za sobą nie przepadać, bo może Sophia miała w sobie za dużo z buntowniczki, a Cedric wydawał się z jej postępowego punktu widzenia skostniały i przepełniony uprzedzeniami. Ich wzajemne nastawienie mogło się zmienić po tamtej akcji, choć jeśli Ced nadal próbuje traktować ją jak istotę słabszą i wymagającą ulgowego traktowania, to Sophia pewnie się złości i wywraca oczami, bo woli być traktowana jak facet i potrafi sama otworzyć sobie drzwi. To taka trochę zosia samosia, chodzi w spodniach i stara się, by wszyscy widzieli w niej osobę silną i niezależną
Pewnie nie, czasy są jakie są, i Sophia wybierając taką pracę zdawała sobie sprawę z tego, że będzie ciężko, bo kobiety w męskich zawodach nie są witane z entuzjazmem. Mimo to uparcie (i trochę buntowniczo) brnęła pod prąd, na przekór utartym schematom, wychodząc z założenia że może być równie dobra jak mężczyźni. Zdecydowanie nie widziała siebie w kuchni i ciągnęło ją do aurorowania. Tak więc na początku mogli za sobą nie przepadać, bo może Sophia miała w sobie za dużo z buntowniczki, a Cedric wydawał się z jej postępowego punktu widzenia skostniały i przepełniony uprzedzeniami. Ich wzajemne nastawienie mogło się zmienić po tamtej akcji, choć jeśli Ced nadal próbuje traktować ją jak istotę słabszą i wymagającą ulgowego traktowania, to Sophia pewnie się złości i wywraca oczami, bo woli być traktowana jak facet i potrafi sama otworzyć sobie drzwi. To taka trochę zosia samosia, chodzi w spodniach i stara się, by wszyscy widzieli w niej osobę silną i niezależną
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Yana, odezwę się niebawem drogą prywatnej wiadomości w sprawie wątku. Chyba mam już na niego pomysł.
Roselyn, dobrze - albo i nie - się więc składa. Wszystko mi odpowiada. Obyśmy spotkali się niebawem na fabule, prawdopodobnie znów będę potrzebował Twojej pomocy.
Sybillo, znaj moją twarz od lat, choć ja Twoją ujrzę po raz pierwszy. Niech w wizji z przed lat pojawi się moja żona i córka w kałuży krwi, ja nad nimi, zrozpaczony i przysięgający zemstę wszystkim czarnoksiężnikom, którzy kiedykolwiek stąpali po tej ziemi. Los nie jest dla mnie łaskawy, urodziłem się trzynastego, chyba pod nieszczęśliwą gwiazdą, więc moje nieszczęście mogło prześladować i Ciebie. Zaczęłaś się bać, kiedy doprowadziłem Twoją matkę do Azkabanu; być może wcześniej podczas przesłuchania potraktowałem ją zbyt okrutnie, nadużywając swoich uprawnień, próbując wyciągnąć z niej jak najwięcej, nieświadom, że spoglądasz na to z przeszłości. Dopiero poznasz moje imię, a wiesz o moich złych uczynkach, choć nikomu nie byłabyś w stanie ich udowodnić. Bądź moim powodem, bym się nad nimi zastanowił - i wejrzał w głąb samego siebie, czy nie zabrnąłem za daleko. Spotkajmy się, spróbuj ze mnie wyciągnąć co wiem o Twojej matce, a ja będę drążył - skąd wiesz, że to byłem ja?
Co Ty na to?
Charlene, mamy więc chyba wszystko ustalone. Sophia, niech nie wywraca oczyma, to po prostu dobre wychowanie. Dobrze będzie mieć w niej wsparcie podczas przyszłych auorskich akcji.
Roselyn, dobrze - albo i nie - się więc składa. Wszystko mi odpowiada. Obyśmy spotkali się niebawem na fabule, prawdopodobnie znów będę potrzebował Twojej pomocy.
Sybillo, znaj moją twarz od lat, choć ja Twoją ujrzę po raz pierwszy. Niech w wizji z przed lat pojawi się moja żona i córka w kałuży krwi, ja nad nimi, zrozpaczony i przysięgający zemstę wszystkim czarnoksiężnikom, którzy kiedykolwiek stąpali po tej ziemi. Los nie jest dla mnie łaskawy, urodziłem się trzynastego, chyba pod nieszczęśliwą gwiazdą, więc moje nieszczęście mogło prześladować i Ciebie. Zaczęłaś się bać, kiedy doprowadziłem Twoją matkę do Azkabanu; być może wcześniej podczas przesłuchania potraktowałem ją zbyt okrutnie, nadużywając swoich uprawnień, próbując wyciągnąć z niej jak najwięcej, nieświadom, że spoglądasz na to z przeszłości. Dopiero poznasz moje imię, a wiesz o moich złych uczynkach, choć nikomu nie byłabyś w stanie ich udowodnić. Bądź moim powodem, bym się nad nimi zastanowił - i wejrzał w głąb samego siebie, czy nie zabrnąłem za daleko. Spotkajmy się, spróbuj ze mnie wyciągnąć co wiem o Twojej matce, a ja będę drążył - skąd wiesz, że to byłem ja?
Co Ty na to?
Charlene, mamy więc chyba wszystko ustalone. Sophia, niech nie wywraca oczyma, to po prostu dobre wychowanie. Dobrze będzie mieć w niej wsparcie podczas przyszłych auorskich akcji.
becomes law
resistance
becomes duty
Niech tak będzie. Ale możemy uznać, że współpracowaliśmy przy jakiś drobniejszych sprawach? Bo poważnych to mi raczej jeszcze nie dają.
Istnieją wyłącznie i niezmiennie jedynie źli ludzie, ale niektórzy stoją po przeciwnych stronach.
Priscilla Morgan
Zawód : Wiedźmia straż
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Jeśli cokolwiek przygnębiało ją bardziej niż własny cynizm, to fakt, że często nie była aż tak cyniczna jak prawdziwy świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
Jasne, zapraszam jak tylko będziesz potrzebować uzdrowiciela! I jak nie tez zapraszam.
what we have become but a mess of flesh and emotion - naked on all counts
my dearest friend
Elo elo! Chyba mniej więcej rok po tym jak zostałeś pełnoprawnym aurorem ja dostałem się na kurs. Byłem starszy od ciebie, ale trochę mi zajęło, zanim w końcu mnie przyjęli Może początkowo za mną nie przepadałeś - wiedza o tym, że wywodziłem się z rodziny Malfoyów nie była tajemnicą, chociaż od dawna nosiłem inne naziwsko. Może pamiętałeś mnie ze szkoły, może irytowały cię moje kąśliwe uwagi komentatora podczas szkolnych meczy quidditcha. Jestem tym gadatliwym, tym, którego zawsze wszyscy lubią - działałem ci na nerwy, czy byłem ci obojętny?
Mogłem w jakiś sposób dowiedzieć się, jaką zbrodnię popełniłeś. Może wtedy zmieniłeś o mnie zdanie. Nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze. Ale dobry ze mnie słuchacz, jeszcze lepszy znawca ludzkich emocji. Potrafię patrzeć i widzieć, co w człowieku siedzi. I nie krytykuję. Staram się zrozumieć. Ale nie, nie pomagam na siłę. Może za bardzo aspiruję, ale być może mogłaby wyrosnąć z tego fajna, przyjacielska relacja. Gdzie ty uparcie twierdzisz, że jesteś już na dnie, a ja jeszcze bardziej uparcie wskazuję ci kierunek, w którym możesz się odbić.
Co nie zmienia faktu, że w gruncie rzeczy możemy się bardzo nie zgadzać w pracy. Albo wręcz przeciwnie.
Mogłem w jakiś sposób dowiedzieć się, jaką zbrodnię popełniłeś. Może wtedy zmieniłeś o mnie zdanie. Nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze. Ale dobry ze mnie słuchacz, jeszcze lepszy znawca ludzkich emocji. Potrafię patrzeć i widzieć, co w człowieku siedzi. I nie krytykuję. Staram się zrozumieć. Ale nie, nie pomagam na siłę. Może za bardzo aspiruję, ale być może mogłaby wyrosnąć z tego fajna, przyjacielska relacja. Gdzie ty uparcie twierdzisz, że jesteś już na dnie, a ja jeszcze bardziej uparcie wskazuję ci kierunek, w którym możesz się odbić.
Co nie zmienia faktu, że w gruncie rzeczy możemy się bardzo nie zgadzać w pracy. Albo wręcz przeciwnie.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick, w szkole może Twoje najbardziej kąśliwe uwagi działały mi na nerwy, lecz ja trzymałem swoje na wodzy. Zawsze byłem opanowanym człowiekiem i raczej trudno było mnie wyprowadzić z równowagi. Nie wdawałem się w niepotrzebne konflikty w szkole. Pozostawałem raczej obojętny w chłodny sposób. Podczas Twojego kursu i później zapewne byłem uprzedzony, jeśli znałem Twoje dawne nazwisko. Może wietrzyłem w tym podstęp i więcej czasu zajęło mi przekonanie się do Ciebie. Zazwyczaj zatrzymywałem swoje uwagi dla siebie, pozwalałem sobie jedynie na pełne zwątpienia spojrzenia, ale miewałem także gorsze dni - i być może w chwilach rozdrażnienia, czy słabości wypowiedziałem kilka gorzkich słów pod Twoim adresem sugerując, że to za ciężka robota dla wychowanego w miękkich pieleszach paniczyka.
To zależy co zrobiłeś z tą wiedzą, jeśli ją posiadłeś. Jeśli milczałeś, pomogłeś mi w jakiś sposób, rozumiejąc, że musiałem to zrobić, to mogło nas pojednać. Wtedy mógł nas połączyć cichy sojusz, a ja zacząłem się do Ciebie przekonywać. Nawet Twoje głośne usposobienie przestało mi przeszkadzać, a dowcipy zaczęły bawić. Jestem jak najbardziej za przyjacielską relacją o trudnych, gorzkich początkach, z których teraz możemy się śmiać przy ognistej. Jeśli Ty wciąż masz wiarę we mnie, może ja nie stracę jej całkiem.
To zależy co zrobiłeś z tą wiedzą, jeśli ją posiadłeś. Jeśli milczałeś, pomogłeś mi w jakiś sposób, rozumiejąc, że musiałem to zrobić, to mogło nas pojednać. Wtedy mógł nas połączyć cichy sojusz, a ja zacząłem się do Ciebie przekonywać. Nawet Twoje głośne usposobienie przestało mi przeszkadzać, a dowcipy zaczęły bawić. Jestem jak najbardziej za przyjacielską relacją o trudnych, gorzkich początkach, z których teraz możemy się śmiać przy ognistej. Jeśli Ty wciąż masz wiarę we mnie, może ja nie stracę jej całkiem.
becomes law
resistance
becomes duty
Myślę, że trochę ci zazdrościłem. Bo wiesz, ja tam się nigdy z ojcem nie dogadywałem. Chciałem kochać moją rodzinę, ale to nie miało prawa działać. W okresie dorastania wykułem własne poglądy - zgoła odmienne od tych, które wyniosłem z domu. Zrozumienie dla twojego postępowania na pewno nie przyszło od razu - ale nie miałem podowów, aby cię podkopać. Milczałem. Ale musiałem coś z tym zrobć - i może zaiast do przełożonych, poszedłem z tym do ciebie. Chyba sam chciałem zrozumieć. Jak to jest. Wiesz, mieć ojca. Kogoś, kto jest dla ciebie wzorem. Inspiruje cię. Może właśnie wtedy udało mi się do ciebie dotrzeć? Ze zrozumieniem. Że każdem wydaje się, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie. A tak naprawdę każdy z nas walczy ze swoimi demonami.
A kiedy zacząłeś cicho śmiać się z moich żartów... to był dopiero sukces
A kiedy zacząłeś cicho śmiać się z moich żartów... to był dopiero sukces
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
No i sups, teraz tylko trzeba wymyślić jakieś okoliczności, w których możemy się na siebie po latach natknąć Co w sumie nie powinno być trudne, jeśli twoja matka i siostra nadal mieszkają w Dolinie Godryka. Chociaż oczywiście można wymyślić też coś innego
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Brzmi super! Mogliśmy być dobrymi kolegami podczas dawnych spraw aurorskich, ze względu na moją pomoc relacja mogła nawet przeradzać się w przyjaźń (wyrosłą na tle trudnego procesu i tragedii, więc nie mieliśmy okazji tak po prostu się poprzyjaźnić), ale wyjechałem do Norwegii. Straciłem wtedy trochę kontakt ze wszystkimi, chociaż pewnie okazjonalnie pisałem - mogło więc ominąć mnie zupełnie morderstwo Twojej żony i córki. Gdy wróciłem do Ministerstwa, zdziwiłem się, że jesteś wdowcem, a Ty że ja jestem wilkołakiem. Ale po kilku dniach (tygodniach) niezręczności, doceniając znajomość z przeszłości, możemy próbować odbudować nasze koleżeństwo i zaufanie na gruzach osobistych tragedii! Mike popełnił w przeszłości parę błędów z kobietami, więc pewnie nawet postara się zrozumieć, jeśli kiedyś opowiesz mu o Ricie?
Zapraszam do jakiegoś wątku prackowego albo na zwykłe gadanie przy czymś mocniejszym!
Fox, jeśli lubisz wyciągać z dołka depresyjnych kolegów to i ja się zgłoszę :<
Zapraszam do jakiegoś wątku prackowego albo na zwykłe gadanie przy czymś mocniejszym!
Fox, jeśli lubisz wyciągać z dołka depresyjnych kolegów to i ja się zgłoszę :<
Can I not save one
from the pitiless wave?
To był czas, w którym moje własne demony zaczęły przejmować nade mną kontrolę. Czas, w którym ukrywałem własną żałobę i tęsknotę, ukrywałem poczucie straty, słabość przed sobą i całym światem i kiedy przysięgałem sobie, że nie spotka mnie to nigdy więcej. Może to był czysty przypadek, spotkaliśmy się w pociągu do szkoły, może szybko znalazłeś sobie w nim przyjaciół, a mnie to zwyczajnie rozjuszyło i ten jeden raz zainicjowałem otwarcie konflikt. Może byłem zły, musiałem dać upust swojej frustracji i padło na ciebie. Wyszydzenie śmierci twojego ojca byłoby ironiczną pętlą, kiedyś też kogoś straciłem, ale wyzbyłem się wszystkiego, co w związku z tym czułem — zupełnie w przeciwieństwie do ciebie, który gromadziłeś te emocje i poprzysiągłeś zemstę. Wiedziałem, że boli, bo znałem to kiedyś z autopsji, pamiętałem, gdzie uderzyć i wymierzyłem celnie w twój czuły punkt. Jestem jasnowidzem, może właśnie w tamtej chwili, gdy rzuciłeś się na mnie na moment odpłynąłem i już wiedziałem, co się wydarzy — że stracisz żonę i córkę i przyrzekłem Ci, że będziesz cierpiał. Może sądziłeś, że moja utrata przytomności była spowodowana tym, co zrobiłeś, ale ja miałem wizję. Zapowiedziałem ci, że znów utracisz to co pokochasz. Może to właśnie ta obietnica była dla ciebie powodem do tego, by oskarżyć mnie o to zabójstwo, by mieć obsesję, o której zapomniałeś na jakiś czas pogrążając się w poszukiwaniu sprawcy zabójcy twojego ojca. Zapomniałeś. Aż w końcu to się stało, a wszystko znów do ciebie powróciło.
Będę czekać na ciebie z otwartymi ramionami, ale nie licz, że złapiesz mnie za ogon. Będę krok przed tobą.
Będę czekać na ciebie z otwartymi ramionami, ale nie licz, że złapiesz mnie za ogon. Będę krok przed tobą.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Fred, myślę, że jak najbardziej. Za młodu bardzo lubiłem opowiadać o swoim ojcu, przechwalać się jego przygodami tak, jakbym przeżył je sam. Kiedy zacząłem się do Ciebie przekonywać alkohol mógł rozwiązać mi język, a Ty zrozumiałeś mnie lepiej - i dlaczego sprawa schwytania jego mordercy była tak mętna. Opowiadaj więcej dowcipów, bo inaczej wszyscy zwariujemy w tych ponurych czasach.
Lucan, dalej mieszkają i często je odwiedzam, matka jest już schorowana. Mogę wyciągnąć Cię niebawem z rodzinnej posiadłości.
Michael, wszystko mi odpowiada, chętnie zagram coś związanego z pracą niebawem.
Ramsey, bardzo podoba mi się taka opcja. Ty, mając wizję, nie byłeś w stanie się bronić, a ja uderzałem na oślep, niewiele przy tym myśląc, próbując tak ukoić własny ból i wyładować złość - na Ciebie i cały świat. Na pewno nie wziąłem wtedy Twoich słów na poważnie, ale podświadomie je zapamiętałem. Wróciły do mnie, gdy wizja się ziściła.
Nie myśl, że Cię nie znajdę. Pewnego dnia na pewno. W życiu chodzi jednak najbardziej o samą pogoń. Mam nadzieję, że uda mi się Cię porwać do gry.
Lucan, dalej mieszkają i często je odwiedzam, matka jest już schorowana. Mogę wyciągnąć Cię niebawem z rodzinnej posiadłości.
Michael, wszystko mi odpowiada, chętnie zagram coś związanego z pracą niebawem.
Ramsey, bardzo podoba mi się taka opcja. Ty, mając wizję, nie byłeś w stanie się bronić, a ja uderzałem na oślep, niewiele przy tym myśląc, próbując tak ukoić własny ból i wyładować złość - na Ciebie i cały świat. Na pewno nie wziąłem wtedy Twoich słów na poważnie, ale podświadomie je zapamiętałem. Wróciły do mnie, gdy wizja się ziściła.
Nie myśl, że Cię nie znajdę. Pewnego dnia na pewno. W życiu chodzi jednak najbardziej o samą pogoń. Mam nadzieję, że uda mi się Cię porwać do gry.
becomes law
resistance
becomes duty
Mam trudny orzech do zgryzienia z twoją osobą, kolego .-.
Widzę, że za szkolnych lat mogliśmy być przyjaciółmi. Powiem nawet więcej - bliski przyjaciółmi. Nasze dzieciństwo upłynęło nam we względnej beztrosce dzięki toczonemu nad nami kokonowi bezpieczeństwa naszych matek. Oboje bystrzy, stonowani w sposobie bycia. Na zajęciach z magii byłem twoją przeciwwagą do twoich umiejętności posługiwania się magią defensywną. Twoje towarzystwo nieco temperowało moją arogancję, a moje pedantyczne odchyły nie rzucały się w oczy tak bardzo. Czułem się przy tobie swobodnie. w przeciwieństwie do ciebie od początku wiedziałem, że moim celem jest kurs aurorski dlatego kiedy dowiedziałem się o twoich zmianach w planach - nie byłem zadowolony.
Moim problemem była twoja motywacja. To nie było powołanie, to nie była nawet ambicja, a zwyczajna zawiść, chęć zemsty. Powiedzmy sobie wprost - nie szukałeś dla swego ojca sprawiedliwości, a krwawej ofiary. Miałeś nadzieję, że cię wyszkolą, że przygotują do tego by zabić sprawcę gdy tylko go znajdziesz, prawda? Jak tak osobiste pobudki mogą być motywacją do podjęcia zawodu w którym otrzymujesz odpowiedzialność za bezpieczeństwo całej magicznej społeczności Wielkiej Brytanii? Mogłem być tym jednym z nielicznych lub jedynych który robił ci wyrzuty zamiast poklepywać po ramieniu. Bolało mnie to. Zwłaszcza, że jako dziecko nieco idealizowałem rolę aurora, a ty mi to wyobraźnie brukałeś. Naturalnie ja dostrzegałem źdźbło w twoim oku, lecz belki w swoim już nie - w końcu moja ambicja i arogancja pchnęły mnie w stronę lepkiej legilimencji. Wszystko pod koniec szkoły mogło porobić się pomieszane, przeplatać się mogła wrogość, nieprzyjemne cięte uwagi. To jednak był początek bo w końcu oboje dostaliśmy się na kurs.
Nie wiem czy tu moglibyśmy może przeżyć etap konkurencji? Nasz sposób bycia i krukońskie korzenie dawały pole do bycia porównywanym. Nie wiem, jak ty, lecz ja zawsze lubiłem być najlepszy. Nie miałbym problemu z próbą udowodnienia, że twoja motywacja nie może wygrać z moją. Mogłeś mieć też na to wywalone, mogłeś traktować jak puszącego się nadętego bubka (bo trochę takim jestem)
Nie wiem, jakie masz relacje z Kieranem. Był moim mentorem legilimencji. Spierałem i szarpałem się z nim na każdym możliwym polu. Nie wiem czy to dlatego, że oboje byliśmy uparci, wiedzący wszystko lepiej, czy to moja arogancja podsycana jego władczością. Nie wiem. Wiem, że dałem mu na tyle w kość by utwierdzić go w przekonaniu by już więcej nikogo z tej dziedziny nie kształcić.
Po kursie, gdy przyszło co do czego dawne niesmaki mogły zostać zatarte. Na akcjach ryzykowaliśmy dla siebie życie. Rzeczywistość zweryfikowała wszystko, a my siedzieliśmy w tym samym basenie fekaliów. Oboje w pewnym momencie posiadaliśmy narzeczone. Nie było miedzy nami sympatii, czy nienawiści - jedynie odcienie szarości. Twoje motywacje, wybory, decyzje nie zawsze były dla mnie jasne, czasem je może komentowałem w sposób typowy dla mnie - kontrowersyjny. Niechęć do jakiejś części ciebie nie przeszkadzała mi żywić radość kiedy wiedziałem, że to właśnie ty osłaniasz mnie na akcji. To jednak co odmerliniłeś z tym typem wypaliło ze mnie szacunek do ciebie. Zrobiłeś z akcji sprawę osobistą. Zamordowałeś go umyślnie, przyznaj się. Nie łudź się też, że jesteś w stanie mnie oszukać, że to był wypadek. Jestem legilimentą, a ty słabszym kłamcą niż ci się wydaje. Przecież zawsze tego chciałeś. Odwróciłem się do ciebie plecami. Po części również z obawy, że któregoś dnia i ja przekroczę tę linię co ty. Od dawna balansowałem w końcu na krawędzi swego szaleństwa. A patrząc na to jak się staczasz czułem się z tym gorzej. Wykorzystałem cię jednak mimo wszystko jako przykład - ja sam nigdy się ze swoją kobietą nie ożeniłem (Roselyn Wright) nawet pomimo tego, że spowiła mi córkę. Nigdy nie dałem im nazwiska. Nigdy nie były dla mnie ważniejsze niż praca. Kiedy się potknąłem i miałem wybór oddanie insygniów aurorskich lub banicję do amerykańskiej jednostki bez wahania wybrałem drugą opcję. Nigdy nie pozwoliłem na to by życie obdarło mnie z sentymentów - sam to sobie uczyniłem. Nie zapijam wyrzutów sumienia - racjonalizuję swoje wybory wypruwając z siebie nawet je. Do Londynu wróciłem po trzech latach wraz z końcem kwietnia tego roku. Z hukiem i październikowym przytupem. Nie mam pojęcia jak nasza relacja może wyglądać obecnie. Może zagramy coś i zobaczymy co dalej...? Czy masz jakiś pomysł .-.?
To wszystko to luźny szkic propozycji. Możemy go pozmieniać
Widzę, że za szkolnych lat mogliśmy być przyjaciółmi. Powiem nawet więcej - bliski przyjaciółmi. Nasze dzieciństwo upłynęło nam we względnej beztrosce dzięki toczonemu nad nami kokonowi bezpieczeństwa naszych matek. Oboje bystrzy, stonowani w sposobie bycia. Na zajęciach z magii byłem twoją przeciwwagą do twoich umiejętności posługiwania się magią defensywną. Twoje towarzystwo nieco temperowało moją arogancję, a moje pedantyczne odchyły nie rzucały się w oczy tak bardzo. Czułem się przy tobie swobodnie. w przeciwieństwie do ciebie od początku wiedziałem, że moim celem jest kurs aurorski dlatego kiedy dowiedziałem się o twoich zmianach w planach - nie byłem zadowolony.
Moim problemem była twoja motywacja. To nie było powołanie, to nie była nawet ambicja, a zwyczajna zawiść, chęć zemsty. Powiedzmy sobie wprost - nie szukałeś dla swego ojca sprawiedliwości, a krwawej ofiary. Miałeś nadzieję, że cię wyszkolą, że przygotują do tego by zabić sprawcę gdy tylko go znajdziesz, prawda? Jak tak osobiste pobudki mogą być motywacją do podjęcia zawodu w którym otrzymujesz odpowiedzialność za bezpieczeństwo całej magicznej społeczności Wielkiej Brytanii? Mogłem być tym jednym z nielicznych lub jedynych który robił ci wyrzuty zamiast poklepywać po ramieniu. Bolało mnie to. Zwłaszcza, że jako dziecko nieco idealizowałem rolę aurora, a ty mi to wyobraźnie brukałeś. Naturalnie ja dostrzegałem źdźbło w twoim oku, lecz belki w swoim już nie - w końcu moja ambicja i arogancja pchnęły mnie w stronę lepkiej legilimencji. Wszystko pod koniec szkoły mogło porobić się pomieszane, przeplatać się mogła wrogość, nieprzyjemne cięte uwagi. To jednak był początek bo w końcu oboje dostaliśmy się na kurs.
Nie wiem czy tu moglibyśmy może przeżyć etap konkurencji? Nasz sposób bycia i krukońskie korzenie dawały pole do bycia porównywanym. Nie wiem, jak ty, lecz ja zawsze lubiłem być najlepszy. Nie miałbym problemu z próbą udowodnienia, że twoja motywacja nie może wygrać z moją. Mogłeś mieć też na to wywalone, mogłeś traktować jak puszącego się nadętego bubka (bo trochę takim jestem)
Nie wiem, jakie masz relacje z Kieranem. Był moim mentorem legilimencji. Spierałem i szarpałem się z nim na każdym możliwym polu. Nie wiem czy to dlatego, że oboje byliśmy uparci, wiedzący wszystko lepiej, czy to moja arogancja podsycana jego władczością. Nie wiem. Wiem, że dałem mu na tyle w kość by utwierdzić go w przekonaniu by już więcej nikogo z tej dziedziny nie kształcić.
Po kursie, gdy przyszło co do czego dawne niesmaki mogły zostać zatarte. Na akcjach ryzykowaliśmy dla siebie życie. Rzeczywistość zweryfikowała wszystko, a my siedzieliśmy w tym samym basenie fekaliów. Oboje w pewnym momencie posiadaliśmy narzeczone. Nie było miedzy nami sympatii, czy nienawiści - jedynie odcienie szarości. Twoje motywacje, wybory, decyzje nie zawsze były dla mnie jasne, czasem je może komentowałem w sposób typowy dla mnie - kontrowersyjny. Niechęć do jakiejś części ciebie nie przeszkadzała mi żywić radość kiedy wiedziałem, że to właśnie ty osłaniasz mnie na akcji. To jednak co odmerliniłeś z tym typem wypaliło ze mnie szacunek do ciebie. Zrobiłeś z akcji sprawę osobistą. Zamordowałeś go umyślnie, przyznaj się. Nie łudź się też, że jesteś w stanie mnie oszukać, że to był wypadek. Jestem legilimentą, a ty słabszym kłamcą niż ci się wydaje. Przecież zawsze tego chciałeś. Odwróciłem się do ciebie plecami. Po części również z obawy, że któregoś dnia i ja przekroczę tę linię co ty. Od dawna balansowałem w końcu na krawędzi swego szaleństwa. A patrząc na to jak się staczasz czułem się z tym gorzej. Wykorzystałem cię jednak mimo wszystko jako przykład - ja sam nigdy się ze swoją kobietą nie ożeniłem (Roselyn Wright) nawet pomimo tego, że spowiła mi córkę. Nigdy nie dałem im nazwiska. Nigdy nie były dla mnie ważniejsze niż praca. Kiedy się potknąłem i miałem wybór oddanie insygniów aurorskich lub banicję do amerykańskiej jednostki bez wahania wybrałem drugą opcję. Nigdy nie pozwoliłem na to by życie obdarło mnie z sentymentów - sam to sobie uczyniłem. Nie zapijam wyrzutów sumienia - racjonalizuję swoje wybory wypruwając z siebie nawet je. Do Londynu wróciłem po trzech latach wraz z końcem kwietnia tego roku. Z hukiem i październikowym przytupem. Nie mam pojęcia jak nasza relacja może wyglądać obecnie. Może zagramy coś i zobaczymy co dalej...? Czy masz jakiś pomysł .-.?
To wszystko to luźny szkic propozycji. Możemy go pozmieniać
Find your wings
Cedriku, czy może - mężczyzno bez imienia, wszystko jak najbardziej mi pasuje, czekam więc na ciebie w swoich skromnych progach; sprawdźmy, które z nas wyjdzie z tego impasu zwycięsko.
it's not the fall that kills you;
it's the sudden stop at the end
it's the sudden stop at the end
Sybilla Vablatsky
Zawód : wróżbitka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
she walked with darkness
dripping off her shoulders;
I've seen ghosts
brighter than her soul
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Znajdę Cię
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania