Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Gawain
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
Relacje Gawaina
W zasadzie to pan auror nie szufladkuje ludzi. Przyjaciół dobiera według własnej miary, bez oglądania się na "co powiedzą na to inni". Podobnie wygląda to w przypadku w wrogów. Teoretycznie, czysto teoretycznie mógłby zaprzyjaźnić się nawet z Malfoyem. Aby teoria przerodziła się w praktykę musieliby znaleźć parę punktów odniesienia do budowy przyjaźni (identyczne ideały?), przykładowy Malfoy nie być aż taki malfoyowy.
Nie żyje się tylko samymi przyjaźniami i wrogościami, dlatego Gawain poznał w szkole, w pracy, podczas przechadzki inne osoby, z którymi nawiązał ciekawe relacje - znajomości. A im ciekawsze, tym weselej.
Harfang LongbottomRodzina
Więzy krwi
Kochany wujek. Nie odmawiał opieki nad Gawainem, kiedy ten był jeszcze ledwo odrośniętym od ziemi dzieciakiem. Fajnie spędzali razem czas i owe wspomnienia z dawnych, dobrych na stałe zapisały się w pamięci młodszego Longbottoma. W chwili obecnej obaj panowie mieszkają i pracują w Londynie, więc trafia się sporo okazji do spotkań czy składania wizyt. Gawain niekiedy wciela się w rolę niańki potomstwa wujka, tak żeby ten spokojnie mógł spokojnie wybrać się z żoną na małżeńską randkę. Poza tym rodzina zawsze pozostanie rodziną.
Anthony BurkeWrogowie
Kargule i Pawlaki
Longbottomowie i Burkowie nie cierpią się od zarania dziejów. Stare rodowe waśnie wpływają na relacje pomiędzy kolejnymi pokoleniami. Gawain i Anthony nie stanowią żadnego wyjątku od reguły. W prawdzie nie rzucają się sobie do gardeł przy pierwszej lepszej okazji, za to przy każdej okazji udowadniają światu, jak bardzo nie lubią się nawzajem. Dlaczego Harfang zgodził się, żeby ten wróg rodziny został ojcem chrzestnym małego Algiego? Nie wiadomo. Jest w tym coś podejrzanego.
Evelyn BurkeWrogowie
Wojna ideologiczna
Ta pani pochodzi z rodziny Burków. Jest siostrą Anthoniego Burke. Wyznaje zupełnie inne poglądy na temat czystości krwi niż Gawain. Przynależy do pewnej nieprzyjemnej frakcji. To i zapewne parę innych powodów czyni z nich osoby, które nie są i nie będą w stanie dogadać się. Przy większych spotkaniach towarzyskich, owszem zachowują pozory uprzejmości. jednak z tą uprzejmością też różnie bywa.
Adelaine SackvillePrzyjaciele
Dwa światy
Longbottom nie ma oporów przed zawieraniem przyjaźni z przeróżnymi osobami. Także takimi, które wywodzą się z odmiennego, mugolskiego świata. Zaś świat, w którym żyła Adelaine nim trafiła do Hogwartu fascynował go. Zadawał jej mnóstwo pytań odnośnie wielkich metalowych maszyn, jakimi chlubili się mugole. W zamian chętnie opowiadał dziewczynie o zwyczajach czarodziejskiego społeczeństwa, a także bronił jej przed wrogością osobników pokroju Malfoya czy Burka. Szkolna przyjaźń przeniosła się na dorosłe życie. Oboje kontynuowali naukę pod patronatem Ministerstwa Magii. Odkąd Ada zdecydowała się związać przyszłość z Qudditchem, Gawain bywa również na meczach jej zespołu.
Megara MalfoyPrzyjaciele
Ludzie listy piszą
Literatura, wspólne zainteresowania są ponad wszelkimi podziałami. Na początku Gawainowi przez myśl nie przeszło, że najpierw ostrożne, potem coraz śmielsze rozmowy o książkach z Megarą, zapoczątkują przyjaźń. I to przyjaźń z kimś z rodu Malfoyów. Jednak Megara nie należała do typowych Malfoyów, nie należała nawet do typowych dziewcząt. Longbottom przekonał się o tym, kiedy przyjęła od niego napisaną przez mugola i opisującą mugolskie sprawy książkę. Niestety rozwijanie przyjaźni bezpośrednio okazało się niemożliwe, gdyż Gawain na długo ukończył szkołę przed Meg. Jednakże wszystko można, gdy się tego chce. Przez następne lata regularnie wysyłali do siebie listy. Odkrycie, że razem pracują w Ministerstwie było miłym odkryciem. Chętnie się widują oraz swobodnie dyskutują na różne tematy. Gawain sądzi, że panienka Malfoy powinna nadal rozwijać swoje zdolności i nie oglądać zbytnio na resztę rodziny. Stara się nastawić ją do życia w taki właśnie sposób.
Garrett WeasleyPrzyjaciele
Na dobre i na złe
Garretta poznał już na samym początku swojej szkolnej kariery. Mimo iż rudzielec był nieco starszy, poświęcił czas oraz energię na zapoznanie podekscytowanego, a zarazem przestraszonego pierwszoklasisty z życiem w Hogwarcie. Z czasem więzi przyjaźni zacieśniły się. Gawain ucieszył się widząc przyjaciela na kursie dla aurorów. Szkolenie ukończyli razem i razem podjęli się pracy w Biurze Aurorów. Od tamtej pory uczestniczyli w wielu wspólnych akcjach, przesiedzieli wiele godzin nad papierkami. Dzielone razem przeżycia i doświadczenia utwierdziły ich w przekonaniu, że zawsze mogą na siebie liczyć.
Elizabeth FawleyRywale
Wyścig zbrojeń?
Gawain zawsze miał problem z panną Fawley, bo nie wiedzieć czemu postanowiła darzyć go wielką niechęcią. Zaczęło się w szkole, kiedy to rywalizowali dosłownie dosłownie o wszystko: lepsze stopnie, uwagę nauczycieli, poglądy, itd. I pociągnęło się aż na kurs aurorów. Tam ich relacje wcale nie uległy poprawie, mimo iż instruktorzy nikogo nie dyskryminowali, każdemu dawali tak samo w kość. Zmiany przyniosło dopiero zatrudnienie w Biurze. Może nie są przyjaciółmi, jednak dogadują się i szanują za swoje umiejętności. Gawain wie kto go ustawi do pionu, kiedy zacznie za bardzo szaleć.
Lyra WeasleyPrzyjaciele
Artystyczna dusza
Młodsza siostra Garretta Weasleya. Przyjaciel sporo opowiadał o niej w szkole, wzbudzając tym samym zainteresowanie Gawaina jej osobą. Wreszcie spotkali się twarzą w twarz i przypadli sobie do gustu. Ze względów zdrowotnych Lyra nigdy nie poszła na kurs aurorów. To dla Biura strata, za to zysk dla sztuki, gdyż dziewczyna zajęła się rozwijaniem swojego talentu malarskiego. W dodatku z Gawainem całkiem sporo ją łączy. Oboje fascynuje świat mugoli. Longbottom, o ile tylko może na to sobie pozwolić dzielić się z nią nowinkami z życia Biura, a także podsyła jej spragnionych uwiecznienia na płótnie klientów. Nie brakuje im tematów do rozmów.
Ostatnio zmieniony przez Gawain Longbottom dnia 10.08.15 19:23, w całości zmieniany 4 razy
Gość
Gość
Nienawidzę Ciebie, gardzę Tobą i wzajemnie. (przyp. aut.: Osobiście nad tym ubolewam, bo kocham Henry'ego Cavilla :serce: ) Sorry, taki mamy klimat :trollface: Gdybyś nie wiedziała, dlaczego tak szybko podejmuję decyzję to niżej wytłumaczenie:
Bonusem jest fakt, że jestem bliskim kuzynem Callidory. Przyjaźniliśmy się od dziecka, jednak ona zawiodła naszego wspólnego przyjaciela (Notta) i wyszła za Longbottoma. Mnie rozczarowała podwójnie, ze względu na Notta i ze względu na to, że Longbottomowie nie cieszą się dobrymi stousanki z Burkami. Jednak wspomnienie dawnej wielkiej przyjaźni było na tyle silne, że mam pewien kontakt i nić porozumienia z Callidorą i jestem ojcem chrzestnym Algiego. Wydaje mi się, że jesteś odpowiednią osobą, która powinna otwierać Harfangowi oczy na fakt, że "Burke sprowadza Twojego syna na złą drogę i obróci przeciwko Tobie"
Co sądzisz? Nie czytałam jeszcze Twojej KP (nadrobię), ale może jakiś inny wątek nienawiści uda nam się upleść? Nie ma szans na pozytywy niestety. :trollface:
Ooooo! Jesteś aurorem! Nie cierpię aurorów W dodatku jesteś gówniarzem do tego stopnia, że nie pamiętam Cię z zamku, wybornie
Opis rodu czystokrwistego - Burke napisał:Burke'owie wraz z Normanami dopłynęli na północ Anglii, gdzie brali udział w walkach o Nortrumbię, stając przeciwko dzielnie broniącym się Longbottomom. Przejęli część ich ziem i zajęli na stałe hrabstwo Durham, po dzień dzisiejszy pozostając się ich sąsiadami. Konflikty między rodami były żywe przez cały okres wieków średnich; szlachetni Longbottomowie często wtrącali się w sprawy pomiędzy Burke'ami a poddanymi, zaś okrutni Burke'owie szukali sposobów na zagarnięcie większej ilości ziem Longbottomów. Dziś konflikt nie jest już tak ognisty, lecz pomiędzy rodami wciąż panuje wzajemna wrogość.
Bonusem jest fakt, że jestem bliskim kuzynem Callidory. Przyjaźniliśmy się od dziecka, jednak ona zawiodła naszego wspólnego przyjaciela (Notta) i wyszła za Longbottoma. Mnie rozczarowała podwójnie, ze względu na Notta i ze względu na to, że Longbottomowie nie cieszą się dobrymi stousanki z Burkami. Jednak wspomnienie dawnej wielkiej przyjaźni było na tyle silne, że mam pewien kontakt i nić porozumienia z Callidorą i jestem ojcem chrzestnym Algiego. Wydaje mi się, że jesteś odpowiednią osobą, która powinna otwierać Harfangowi oczy na fakt, że "Burke sprowadza Twojego syna na złą drogę i obróci przeciwko Tobie"
Co sądzisz? Nie czytałam jeszcze Twojej KP (nadrobię), ale może jakiś inny wątek nienawiści uda nam się upleść? Nie ma szans na pozytywy niestety. :trollface:
Ooooo! Jesteś aurorem! Nie cierpię aurorów W dodatku jesteś gówniarzem do tego stopnia, że nie pamiętam Cię z zamku, wybornie
Anthony Burke
Zawód : Łamacz klątw
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Jak mogę im odmówić,
skoro boskość chcą mi wmówić?
Nie zawiodę ich,
Bo stać mnie na ten gest
skoro boskość chcą mi wmówić?
Nie zawiodę ich,
Bo stać mnie na ten gest
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Pracujemy razem, wkrótce okaże się, że mamy wspólnych wrogów, nasze rody się lubią to i my musimy! Garrett zaczął się szkolić na aurora z trzyletnim opóźnieniem, a akurat o tyle jest od niego młodszy Gawain, więc mogli się kojarzyć ze szkoły (Gryffindor zobowiązuje), chociaż jakaś głębsza relacja mogła się nawiązać dopiero podczas szkolenia. Jakieś pomysły?
Anthony Burke: Co zrobić, jak mus to mus. Rodowe waśnie zadecydowały o naszych relacjach. Aż mi się chce zamiast zdjęcia szanownej osoby Anthoniego wstawić inną focię , bo zapowiada się na to, że Longbottomowie i Burkowie zostaną takimi Kargulami i Pawlakami ;)
Dobra; wszelkie hejty, pełne złośliwości aluzje masz zagwarantowane. Nie wiem czy skakanie sobie do gardeł i bijatyki staną się nieodzownym elementem, jakże „przypadkowych spotkań” (może pozostawmy to na specjalne okazje?), jednak antypatie da się demonstrować na wiele innych sposobów. Panowie mogą zatem okazywać sobie poprzez pozorną uprzejmość, gesty czy komentarze, jak bardzo się nie lubią. Tak jak mówisz, dla Anthoniego Gawain jest takim źle wychowanym szczeniakiem, któremu należy się porządna nauczka i traktować go jako takiego niewychowanego, nieżyciowego szczeniaka. Gawainowi oczywiście nie podoba się, że Burke został ojcem chrzestnym Algiego i niejednokrotnie zastanawia, co opętało Harfiego, że zgodził się powierzyć członkowi wrogiej rodziny tak odpowiedzialną rolę. Także szykuje się i wojenka o małego Longbottoma; Gawain będzie tak długo uświadamiał jego ojca aż go prawdopodobnie uświadomi co do intencji Anthoniego.
Chyba nic więcej nie trzeba dodawać.
Garrett Weasley: Pewnie, że znają się ze szkoły. Powinni się znać, jakby nie patrzeć Longbottomowie i Weasleyowie lubią się. Może i wspólnie przeżyli kilka przygód? Chociażby nielegalnych wycieczek po szkolnych korytarzach w środku nocy? No tak; wynika z obliczeń, że razem ukończyli szkolenie na aurora. Mam napisane w karcie postaci, że Gawain wcale nie był takim asem i na końcowych testach z aurorstwa wylądował się na drugim miejscu. To i tak bardzo wysoko, ale znalazły się osoby, które nie wyobrażały sobie, żeby ktoś z rodziny Longbottomów zakończył szkolenie jako drugi. I dali to odczuć. Jakbyś chciała (chciał?), chętnie oddam ci palmę pierwszeństwa. Znaczy, że Garrett miałby najlepsze wyniki z całej klasy podchodzącej do egzaminów. Miejmy nadzieję, że żaden auror z naszego rocznika nie pogniewa się o coś takiego. Gawain nie żywi urazy za odebraną chwałę, chociaż Garrett dla podbudowania dramy może myśleć sobie, że gdzieś w głębi ducha młody czuję się trochę urażony. Głupie pytania „który z was jest lepszym aurorem?” wzbudzałoby wówczas jakieś tam zakłopotanie. No, ale dobierz z tej propozycji, co sam chcesz mieć. Równie dobrze Weasley może wiedzieć, że młodszy kolega nie gryzie się z powodu wyników.
Myślę, że szkolne lata, przeżycia na kursie i w pracy umocniły ich przyjaźń. Z rozpędu zaproponowałabym nawet jakieś bromance, ale i nie chcę niczego na siłę narzucać. Zastanawiam czy Gawain mógłby wiedzieć o ostatnich problemach zdrowotnych Garretta. Bo jeśli wiedziałby, marudziłby mu żeby odwiedził uzdrowicieli i nie przeholował w pracy. Coś takiego.
Dobra; wszelkie hejty, pełne złośliwości aluzje masz zagwarantowane. Nie wiem czy skakanie sobie do gardeł i bijatyki staną się nieodzownym elementem, jakże „przypadkowych spotkań” (może pozostawmy to na specjalne okazje?), jednak antypatie da się demonstrować na wiele innych sposobów. Panowie mogą zatem okazywać sobie poprzez pozorną uprzejmość, gesty czy komentarze, jak bardzo się nie lubią. Tak jak mówisz, dla Anthoniego Gawain jest takim źle wychowanym szczeniakiem, któremu należy się porządna nauczka i traktować go jako takiego niewychowanego, nieżyciowego szczeniaka. Gawainowi oczywiście nie podoba się, że Burke został ojcem chrzestnym Algiego i niejednokrotnie zastanawia, co opętało Harfiego, że zgodził się powierzyć członkowi wrogiej rodziny tak odpowiedzialną rolę. Także szykuje się i wojenka o małego Longbottoma; Gawain będzie tak długo uświadamiał jego ojca aż go prawdopodobnie uświadomi co do intencji Anthoniego.
Chyba nic więcej nie trzeba dodawać.
Garrett Weasley: Pewnie, że znają się ze szkoły. Powinni się znać, jakby nie patrzeć Longbottomowie i Weasleyowie lubią się. Może i wspólnie przeżyli kilka przygód? Chociażby nielegalnych wycieczek po szkolnych korytarzach w środku nocy? No tak; wynika z obliczeń, że razem ukończyli szkolenie na aurora. Mam napisane w karcie postaci, że Gawain wcale nie był takim asem i na końcowych testach z aurorstwa wylądował się na drugim miejscu. To i tak bardzo wysoko, ale znalazły się osoby, które nie wyobrażały sobie, żeby ktoś z rodziny Longbottomów zakończył szkolenie jako drugi. I dali to odczuć. Jakbyś chciała (chciał?), chętnie oddam ci palmę pierwszeństwa. Znaczy, że Garrett miałby najlepsze wyniki z całej klasy podchodzącej do egzaminów. Miejmy nadzieję, że żaden auror z naszego rocznika nie pogniewa się o coś takiego. Gawain nie żywi urazy za odebraną chwałę, chociaż Garrett dla podbudowania dramy może myśleć sobie, że gdzieś w głębi ducha młody czuję się trochę urażony. Głupie pytania „który z was jest lepszym aurorem?” wzbudzałoby wówczas jakieś tam zakłopotanie. No, ale dobierz z tej propozycji, co sam chcesz mieć. Równie dobrze Weasley może wiedzieć, że młodszy kolega nie gryzie się z powodu wyników.
Myślę, że szkolne lata, przeżycia na kursie i w pracy umocniły ich przyjaźń. Z rozpędu zaproponowałabym nawet jakieś bromance, ale i nie chcę niczego na siłę narzucać. Zastanawiam czy Gawain mógłby wiedzieć o ostatnich problemach zdrowotnych Garretta. Bo jeśli wiedziałby, marudziłby mu żeby odwiedził uzdrowicieli i nie przeholował w pracy. Coś takiego.
Gość
Gość
Jeden dom, rok różnicy! Musimy się znać, panie kolego ze szkoły. Ja tu widzę jakiś pozytyw <3
Gość
Gość
Biorę wszystko! Gra z Tobą to będzie czysta przyjemność Hahah i rozwaliło mnie to foto! Prawdziwe bardzo! :serce:
Anthony Burke
Zawód : Łamacz klątw
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Jak mogę im odmówić,
skoro boskość chcą mi wmówić?
Nie zawiodę ich,
Bo stać mnie na ten gest
skoro boskość chcą mi wmówić?
Nie zawiodę ich,
Bo stać mnie na ten gest
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Anthony Burke: Cóż, pozostaje tylko znaleźć czas na tą przyjemność ;) Będzie wesoło, wybuchowo i ekstremalnie. Szykuj się!
Gwendolyn Morgan: Oho, koleżanka ze szkoły. I to jeszcze z tego samego domu. Trochę młodsza, ale to nic. Z kp wynika, że miała na początku problemy z nauką. Zaproponowałabym żeby Gawain pomagał jej w tej nauce trochę się podciągnąć. W prawdzie nie był kujonem, jednak radził sobie wcale nie tak najgorzej. Przy okazji jakieś krótkie zauroczenie. Może to być zauroczenie Gawaina Gwen albo Gwen Gawainem. Wybór pozostawiam tobie. W przypadku Gwen byłoby to zauroczenie starszym fajnym kolegą, natomiast w przypadku Gawaina, młodszą koleżanką, która jest taka urocza i psotna. Do niczego poważnego raczej nie doszło, Gawain wcześniej skończył szkołę i ich drogi rozeszły się. Teraz mogliby spotkać się tak po latach, fabularnie i powspominać dawne czasy - szlabany, wypady do Hogsmeade, itd. Zobaczymy w jakim kierunku nam się to rozwinie.
Gwendolyn Morgan: Oho, koleżanka ze szkoły. I to jeszcze z tego samego domu. Trochę młodsza, ale to nic. Z kp wynika, że miała na początku problemy z nauką. Zaproponowałabym żeby Gawain pomagał jej w tej nauce trochę się podciągnąć. W prawdzie nie był kujonem, jednak radził sobie wcale nie tak najgorzej. Przy okazji jakieś krótkie zauroczenie. Może to być zauroczenie Gawaina Gwen albo Gwen Gawainem. Wybór pozostawiam tobie. W przypadku Gwen byłoby to zauroczenie starszym fajnym kolegą, natomiast w przypadku Gawaina, młodszą koleżanką, która jest taka urocza i psotna. Do niczego poważnego raczej nie doszło, Gawain wcześniej skończył szkołę i ich drogi rozeszły się. Teraz mogliby spotkać się tak po latach, fabularnie i powspominać dawne czasy - szlabany, wypady do Hogsmeade, itd. Zobaczymy w jakim kierunku nam się to rozwinie.
Gość
Gość
Musimy się znać: ten sam rocznik i praca Mogli się znać już ze szkoły, gdzie nie jeden raz ścierali się ze sobą. Może być to typowa antypatia międzydomowa lub coś innego. Zapewne byli potem niemile zaskoczeni gdy odkryli, że są na wspólnym kursie, choć akurat Elka mogła się tego spodziewać. Nie należała ona do kółka adoracji Longottoma, mogła za to kpić z tego zachowania i owych osób, choć samego Gawaina szanować za umiejętności.
Obecnie mogą sobie cały czas dogryzać, denerwować się nawzajem, ale mają do siebie również zaufanie, które pozwala im się czuć bezpiecznie na akcjach. Co sądzisz? :serce:
Obecnie mogą sobie cały czas dogryzać, denerwować się nawzajem, ale mają do siebie również zaufanie, które pozwala im się czuć bezpiecznie na akcjach. Co sądzisz? :serce:
Elizabeth Fawley: Ja na to, że brzmi to dobrze. Niby ich rody pozostają w dobrych relacjach, lecz to nie znaczy, że pojedynczy przedstawiciele rodziny muszą się kochać. Elizabeth trafiła do Ślizgonów, co częściowo też musiało wpłynąć na stosunki pomiędzy tym obojgiem. Powiedzmy, że trwała pomiędzy nimi rywalizacja (brzmi trochę nietypowo w przypadku faceta, co? Rywalka, a nie rywal) o różne rzeczy - lepsze oceny, sprawniej rzucone zaklęcie i tak dalej i dalej. Rywalizacja przeniosła się na dalszą edukację, czyli kurs na aurora. I tak - Elizabeth jak najbardziej mogłaby mu dogryzać. Tak w ogóle za nim nie przepadać. Zresztą Longbottom na tym szkoleniu był przez wielu uważany za gwiazdora, chociaż tak między nami mówiąc, gwiazdorem wcale się nie czuł, co to wywodzi się z prestiżowego rodu z długą historią służby w Departamencie Przestrzegania Prawa.
Przyszedł mi do głowy pomysł, że może macocha panienki Fawley w tym okresie czasu próbowała swatać ją z Gawainem, ale Gawain tylko roześmiał się i oświadczył, że prędzej już ucieknie do mnichów tybetańskich niż ożeni się z Fawleyówną. Wiem, wiem - wredne to, zapewniam jednak że nie wypowiedziane z premedytacją. Ot, zwykłe palnięcie głupoty, jakie zdarza się młodym. Niemniej Elizabeth poczuła się upokorzona (?) i aż do dzisiejszego dnia mógł pozostać u niej dodatkowy uraz do Longbottoma. Możliwe, że kiedyś jeszcze wypomni mu ten incydent. To taka luźna propozycja, nie musisz się zgadzać.
Tak wygląda, że nie zostali świetnymi przyjaciółmi, ale jak mówisz, mogą na siebie polegać w pracy, podczas akcji i jedno docenia zdolności drugiego. Gawain niekiedy daje się ponieść ideałom, miewa różne, nie zawsze rozsądne pomysły, a Elizabeth wydaje się bardziej zasadnicza i konkretna. Gdyby zaszła taka potrzeba, mogłaby stawiać go do pionu ;)
Przyszedł mi do głowy pomysł, że może macocha panienki Fawley w tym okresie czasu próbowała swatać ją z Gawainem, ale Gawain tylko roześmiał się i oświadczył, że prędzej już ucieknie do mnichów tybetańskich niż ożeni się z Fawleyówną. Wiem, wiem - wredne to, zapewniam jednak że nie wypowiedziane z premedytacją. Ot, zwykłe palnięcie głupoty, jakie zdarza się młodym. Niemniej Elizabeth poczuła się upokorzona (?) i aż do dzisiejszego dnia mógł pozostać u niej dodatkowy uraz do Longbottoma. Możliwe, że kiedyś jeszcze wypomni mu ten incydent. To taka luźna propozycja, nie musisz się zgadzać.
Tak wygląda, że nie zostali świetnymi przyjaciółmi, ale jak mówisz, mogą na siebie polegać w pracy, podczas akcji i jedno docenia zdolności drugiego. Gawain niekiedy daje się ponieść ideałom, miewa różne, nie zawsze rozsądne pomysły, a Elizabeth wydaje się bardziej zasadnicza i konkretna. Gdyby zaszła taka potrzeba, mogłaby stawiać go do pionu ;)
Gość
Gość
Dla mnie nie brzmi to nietypowo :serce: Jak zabrakło konkurencji wśród mężczyzn, poszukał u płci przeciwnej :P Mi to jak najbardziej pasuje, rywalizować mogli o wszystko, a że Elizabeth prawym Gryfonem nie była, zapewne łamała nie jeden raz zasady fair play. Mógł nie jeden szlaban właśnie przez nią uzyskać. Myślę, że cała otoczka wokół Gawaina mogła ją wkurzać, i nawet jeśli sam nie gwiazdorzył. A jak słyszała podlizywanie się niektórych osób to robiło się jej niedobrze i mogła za wszystko i tak obwiniać jego. Jako że jej macocha to zła kobieta jest to mogła coś takiego zaplanować. Mimo że znała ich stosunki to wpadł jej do głowy taki głupiutki pomysł. Mógł nawet to powiedzieć z premedytacją, aby po prostu jej się odpłacić albo jednak mogło być to głupstwo. Na pewno poczułaby urażoną dumę, ale też nie przesadzajmy, ma jednak trochę dystansu do siebie :P Ale mogła całkiem nieźle udawać wielce obrażoną, na pewno nie zapomniałaby tego incydentu i wypomniałaby mu w stosownej chwili ;) Mogłaby wytykać jego głupie pomysły, i mówić aby wziął się w garść. W końcu są zespołem, więc gdy jeden coś zawali, drugi może umrzeć
Cóż, w ostatecznym rozrachunku, rywal to zawsze rywal ;) Dobrze, że Elizabeth a dystans do swojej osoby. Głęboko urażone kobiety potrafią być straszne.Chyba to co najważniejsze zostało powiedziane. Jestem zadowolona z ustaleń i mogę cię wpisać.
Gość
Gość
Jejuuu, przepraszam, że wcześniej nie odpowiedziałam! No to tak - za czasów szkolnych Garrett mógłby być na przykład wrześniowym przewodnikiem Longbottoma po Hogwarcie; w końcu był o te trzy lata starszy, "doświadczony" i te sprawy i cóż, nie wiem, czy mogę sobie przywłaszczyć taki prym na szkoleniu na aurora i chyba wolałabym tego uniknąć, bo Weasley to jednak dość mocno kuleje z tych eliksirów, na kurs przychodził leciutko niewyspany, a w głowie miał bardziej utrzymywanie rodziny niż otrzymywanie koniecznie najlepszych ocen. Ale trzeba oddać mu to, że ma do tej pracy predyspozycje i teraz naprawdę podciągnął się i świetnie sobie radzi.
Teraz oczywiście podczas wszelakich zadań Garr i Gawain trzymają się razem, pomagają sobie, mogą na sobie zawsze polegać i tak dalej, i tak dalej. Co do stanu zdrowia - rudzielec stara się wszystko ukrywać, żeby jak najmniej osób wiedziało o jego schorzeniu (schorzeniach?), ale trudno przecież nie zauważyć rozległych, fioletowych plam na ciele, kiedy spędza się z ich właścicielem mnóstwo czasu. A przyjaźć ofc musi być, będziemy mobilizować się do szalonej walki z zielonymi i hejterami mugolaków!
Teraz oczywiście podczas wszelakich zadań Garr i Gawain trzymają się razem, pomagają sobie, mogą na sobie zawsze polegać i tak dalej, i tak dalej. Co do stanu zdrowia - rudzielec stara się wszystko ukrywać, żeby jak najmniej osób wiedziało o jego schorzeniu (schorzeniach?), ale trudno przecież nie zauważyć rozległych, fioletowych plam na ciele, kiedy spędza się z ich właścicielem mnóstwo czasu. A przyjaźć ofc musi być, będziemy mobilizować się do szalonej walki z zielonymi i hejterami mugolaków!
Podoba mi się pomysł z przewodnikiem po Hogwarcie, to byłby niezłe podwaliny pod budującą się przyjaźń.
Skoro mówisz, że do Garretta nie pasuje bycie prymusem na kursie, to nie ma sprawy. Porzucamy koncepcję "pierwszy i drugi na liście".
Natomiast choroba.... Tak po namyśle stwierdziłam, że może ciekawiej byłoby gdyby jednak Gawain o niczym nie wiedział, ale tak jak wspomniałaś, pewne rzeczy da się zauważyć. Niech Longbottom tylko podejrzewa, że z przyjacielem dzieje się coś niedobrego. Odkrywanie prawdy i ukrywanie prawdy może zrodzić nam ciekawy wątek.
Przyjaźń, motywowanie się i wiele wspólnych przygód - no to akurat oczywista oczywistość :D
Skoro mówisz, że do Garretta nie pasuje bycie prymusem na kursie, to nie ma sprawy. Porzucamy koncepcję "pierwszy i drugi na liście".
Natomiast choroba.... Tak po namyśle stwierdziłam, że może ciekawiej byłoby gdyby jednak Gawain o niczym nie wiedział, ale tak jak wspomniałaś, pewne rzeczy da się zauważyć. Niech Longbottom tylko podejrzewa, że z przyjacielem dzieje się coś niedobrego. Odkrywanie prawdy i ukrywanie prawdy może zrodzić nam ciekawy wątek.
Przyjaźń, motywowanie się i wiele wspólnych przygód - no to akurat oczywista oczywistość :D
Gość
Gość
Dramy na tle zdrowotnym zawsze są najlepsze, więc rzeczywiście możemy tak to rozpocząć i potem rozwinąć; niech Gawain podejrzewa i głęboko zastanawia się, czy naprawdę coś się dzieje, czy to tylko on jest przewrażliwiony.
No to szykuj się na jakiś fajny wątek, panie aurorze!
No to szykuj się na jakiś fajny wątek, panie aurorze!
Super! Teraz wszystko się zgadza. Szykuję się, szykuję. A jakże.
Gość
Gość
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Gawain
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania