Targowisko na dworcu
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Targowisko na dworcu
Wiele lat minęło odkąd na stacji pojawił się ostatni, mugolski pociąg. Co jakiś czas tylko po szynach mknie widmo maszyny parowej, która niegdyś rozbiła się w okolicy zabijając setki ludzi. Dworzec już od dawna nie spełnia swojej roli – teraz znajduje się tu targ, na którym można nabyć wiele rzeczy w bardzo okazyjnych cenach i niezmiernie wątpliwej jakości. Czasem, wśród licznych amuletów, eliksirów i pamiątek trafiają się najprawdziwsze przedmioty obłożone klątwą. Znacznie łatwiej jednak nabyć tu tęgoskór żelaznozęby i eliksiry. W dużej mierze trucizny, ale też i autorskie specyfiki mające odurzać. Oprócz nich znajdują się stragany z jedzeniem, z przedmiotami codziennego użytku, które ledwo, ale wciąż działają albo takie, które działać już przestały. Sprzedawać może każdy, wystarczy koc, na którym będzie można rozłożyć swój dobytek. Czasem w masie śmieci marnej jakości zdarzają się jednak perełki, stąd na targowisko na stacji przychodzą nie tylko stali bywalcy.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:09, w całości zmieniany 1 raz
Ze starannością rozlewał białe wici białej magii zabezpieczając wnętrze pomieszczenia. Zastanawiał się przez chwilę czy nie lepiej byłoby nałożyć zaklęcia na teren przed budynkiem jednak szybko zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo niepraktyczne by to było - to był targ. Wiele ludzi codziennie kręciło się nie tylko przy prowizorycznych straganach, lecz również właśnie i przed budynkiem. Zaklęcie uaktywniałby się zbyt często. Tak, jak zrobił powinno być zaś dobrze.
- Tak też się stanie - skiną czarownicy głową biorąc do serca jej nakaz co do wymazania istnienia nieboszczyków z tutejszej okolicy. Prawdopodobnie, gdyby nie był przyzwyczajony do podobnego traktowania starałby się doszukiwać w dziwnie radosnym, jak i szybkim przytaknięciu czegoś z rodzaju wygodnej spychologii tak jednak przecież była to jego codzienność więc nie doszukiwał się żadnego drugiego dna chociażby i dla własnego świętego spokoju. Nie było warto. Jeżeli właśnie sprawił, że jej samej, jak i panu Goylowi było dzięki temu lżej - to w zupełności wystarczyło by czuł, że postąpił słusznie wychodząc z własną inicjatywą. Zasępił się jednak wyraźnie rozpoczynając rozmyślania nad tym, gdzie też powinien wywieźć ciała. Niewątpliwie, w pierwszej kolejności przed wprowadzeniem jakichkolwiek innych rozwiązań powinien pozwolić sobie na wciągnięcie martwego ochroniarza do wnętrza pomieszczenia tak by nie wzbudzić w przypadkowym przechodniu paniki. Gdy skończył nakładać zaklęcie ochronne za to też się zabrał kierując promień różdżki w leżące na bruku ciało - Mobilicorpus - wyartykułował odchylając drzwi zapraszająco po to by przelewitować nad progiem, do wnętrza pomieszczenia nieszczęśnika. Samemu wyszedł przed budynek. Wprawionym, dynamicznym ruchem przedramienia nieznacznie podciągnął rękaw szaty. Sięgną po odciętą, ciągle wiotką i ciepłą kończynę. Przytrzymywał ją w miarę możliwości od siebie za nadgarstek jak ochłap odrażającej, wciąż ociekającej (dosłownie) szmaty. Wyraźnie pobladł. Udało mu się bez omyłki zaklęciem usunąć z bruku krew. Ciężkim krokiem wrócił do wnętrza. Nie zamykał jednak drzwi domyślając się, że dwójka czarodziei będzie chciała z skorzystać by wyjść. Zostawiając go samego. Z trupami po których ślad miał nie zostać.
- Tak więc... tak więc, do ponownego spotkania
- Tak też się stanie - skiną czarownicy głową biorąc do serca jej nakaz co do wymazania istnienia nieboszczyków z tutejszej okolicy. Prawdopodobnie, gdyby nie był przyzwyczajony do podobnego traktowania starałby się doszukiwać w dziwnie radosnym, jak i szybkim przytaknięciu czegoś z rodzaju wygodnej spychologii tak jednak przecież była to jego codzienność więc nie doszukiwał się żadnego drugiego dna chociażby i dla własnego świętego spokoju. Nie było warto. Jeżeli właśnie sprawił, że jej samej, jak i panu Goylowi było dzięki temu lżej - to w zupełności wystarczyło by czuł, że postąpił słusznie wychodząc z własną inicjatywą. Zasępił się jednak wyraźnie rozpoczynając rozmyślania nad tym, gdzie też powinien wywieźć ciała. Niewątpliwie, w pierwszej kolejności przed wprowadzeniem jakichkolwiek innych rozwiązań powinien pozwolić sobie na wciągnięcie martwego ochroniarza do wnętrza pomieszczenia tak by nie wzbudzić w przypadkowym przechodniu paniki. Gdy skończył nakładać zaklęcie ochronne za to też się zabrał kierując promień różdżki w leżące na bruku ciało - Mobilicorpus - wyartykułował odchylając drzwi zapraszająco po to by przelewitować nad progiem, do wnętrza pomieszczenia nieszczęśnika. Samemu wyszedł przed budynek. Wprawionym, dynamicznym ruchem przedramienia nieznacznie podciągnął rękaw szaty. Sięgną po odciętą, ciągle wiotką i ciepłą kończynę. Przytrzymywał ją w miarę możliwości od siebie za nadgarstek jak ochłap odrażającej, wciąż ociekającej (dosłownie) szmaty. Wyraźnie pobladł. Udało mu się bez omyłki zaklęciem usunąć z bruku krew. Ciężkim krokiem wrócił do wnętrza. Nie zamykał jednak drzwi domyślając się, że dwójka czarodziei będzie chciała z skorzystać by wyjść. Zostawiając go samego. Z trupami po których ślad miał nie zostać.
- Tak więc... tak więc, do ponownego spotkania
Nie wiedział, ile czasu zajęło mu ostrożne tkanie rozległego Tenuistis, lecz kiedy skończył nakładanie kolejnego zabezpieczenia, westchnął cicho i poruszył szyją to w prawo, to w lewo, chcąc rozgrzać zastałe mięśnie. Więcej już tutaj nie zdziałają - nie widział nikogo na ulicy, nie słyszał też żadnych kroków czy innych dźwięków dobiegających z wyższego piętra, wierzył więc, że są sami. I dobrze, była to niezwykle miła odmiana w porównaniu z walką, którą odbyli w antykwariacie. Co z tego, że zmusili wtedy Zakon do odwrotu, jeśli Drew wystawił się na działanie własnej klątwy, niemalże zginął...? Calder nie skończył wiele lepiej, tyle dobrze, że nie musiał wlec i jego bezwładnego ciała przez pół miasta. - To chyba tyle - burknął pod nosem, odsuwając się od okna, robiąc krok w stronę zamaskowanej Rookwood. Skoro zarządziła już, że to Cunningham miał zająć się pozbyciem ofiar, nie musieli tu dłużej sterczeć. To zadanie nie powinno zająć mu wiele czasu, a nawet gdyby po ich zniknięciu na targu pojawił się intruz, intruzi, nałożone na budynek i jego okolicę zaklęcia powinny ich o tym poinformować. - Gdzie teraz? - dodał, nie będąc pewnym, czy śmierciożerczyni zaplanowała jeszcze jakieś inne atrakcje na ten wieczór. Patrol po porcie? A może wizyta w antykwariacie? Tak czy inaczej, noc była jeszcze młoda.
Poczekał na wiedźmę, w międzyczasie przyglądając się kątem oka poczynaniom ich nowego sojusznika; nie sprawiał wrażenia takiego, który nawykłby już do krwi, trupów, odcinanych kończyn - na szczęście w nadchodzących tygodniach, miesiącach, będzie miał wiele okazji, by pogodzić się i z tak niewdzięcznymi zajęciami jak sprzątanie po potyczkach, a także uodpornić na związane z nimi widoki widoki. - Bywaj - odpowiedział krótko, kiedy już Claude przeniósł trupa do środka, tym samym robiąc więcej miejsca przy drzwiach wejściowych. Wciąż trzymał różdżkę w dłoni, nie wierzył, by jakikolwiek patrol śmiał robić mu z tego powodu problemy, kiedy ruszyli już w drogę powrotną, w stronę doków.
| zt
Poczekał na wiedźmę, w międzyczasie przyglądając się kątem oka poczynaniom ich nowego sojusznika; nie sprawiał wrażenia takiego, który nawykłby już do krwi, trupów, odcinanych kończyn - na szczęście w nadchodzących tygodniach, miesiącach, będzie miał wiele okazji, by pogodzić się i z tak niewdzięcznymi zajęciami jak sprzątanie po potyczkach, a także uodpornić na związane z nimi widoki widoki. - Bywaj - odpowiedział krótko, kiedy już Claude przeniósł trupa do środka, tym samym robiąc więcej miejsca przy drzwiach wejściowych. Wciąż trzymał różdżkę w dłoni, nie wierzył, by jakikolwiek patrol śmiał robić mu z tego powodu problemy, kiedy ruszyli już w drogę powrotną, w stronę doków.
| zt
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Rookwoodowie, choć mogli poszczycić się czystą krwią z niewielką jedynie skazą - o której taktownie milczeli i udawali, że nie istnieje - to od dawna nie cieszyli się na tyle dużym majątkiem, by móc zatrudnić służbę. Na posiadanie lokaja mogła pozwolić sobie niemal wyłącznie czarodziejska arystokracja - chociaż z drugiej strony nasuwało to pytanie, czy w takim wypadku skrzat domowy był niewystarczający? Rookwood miała nadzieję, że pewnego dnia będzie stać ją na to, by dokonać zakupu drugiego - przydałby się jej skrzat. Nie lubiła obowiązków domowych, a przeciwieństwie do mężczyzny, nie mogła sobie wziąć żony, by robiła to za nią. Spychanie przykrych obowiązków na współpracowników i podwładnych to nie było to samo. Oni mogli zaprotestować głośno i odmówić. Właściwie Cunnigham również, choć był zobowiązany do wykonywania rozkazów Śmierciożercy, ale mimo wszystko. Najwyraźniej jednak był do podobnej spychologii przyzwyczajony, co przyjęła z zadowoleniem. Do krwi chyba mniej, widziała to po jego minie. Obserwowała go, gdy zabrał się do roboty. Nie podpowiadała mu nic, ciekawa jak sobie poradzi, co z tym fantem pocznie - zwłaszcza, że sam się wyrwał do tego zadania, to może miał na to jakiś plan. A może te zasępione miny były jedynie teatrzykiem?
- Sprawdzimy port - odpowiedziała Caelanowi, kiedy zapytał o plany na dalszą część wieczoru. Ona była jeszcze młoda, szkoda, by już teraz powrócili do domów, skoro udało im się spotkać.
- Och, spotkamy się jeszcze na pewno. Do zobaczenia - odpowiedziała na słowa Claude, gdy ten przeniósł nieprzytomne, a może już nawet martwe, nie chciało jej się tego sprawdzać, do środka. Zgrabnie ominęła plamy z krwi, unosząc trochę materiał szaty, po czym opuściła budynek zaraz za Caelanem, pozostawiając świeżutkiego sojusznika Rycerzy Walpurgii sam na sam z resztą tego bałaganu.
- A potem pójdziemy się napić - oświadczyła żeglarzowi, gdy zniknęli za rogiem najbliższego budynku poza obrębem targowiska. Zdjęła z twarzy maskę Śmierciożercy i z czułą ostrożnością wsunęła ją do zaczarowanej torby, która bezpiecznie spoczywała przewieszona przez tułów czarownicy. Oboje zniknęli w ciemnościach nocy, pozostawiając za sobą zabezpieczone przed intruzami targowisko.
| zt Sig i Claude
- Sprawdzimy port - odpowiedziała Caelanowi, kiedy zapytał o plany na dalszą część wieczoru. Ona była jeszcze młoda, szkoda, by już teraz powrócili do domów, skoro udało im się spotkać.
- Och, spotkamy się jeszcze na pewno. Do zobaczenia - odpowiedziała na słowa Claude, gdy ten przeniósł nieprzytomne, a może już nawet martwe, nie chciało jej się tego sprawdzać, do środka. Zgrabnie ominęła plamy z krwi, unosząc trochę materiał szaty, po czym opuściła budynek zaraz za Caelanem, pozostawiając świeżutkiego sojusznika Rycerzy Walpurgii sam na sam z resztą tego bałaganu.
- A potem pójdziemy się napić - oświadczyła żeglarzowi, gdy zniknęli za rogiem najbliższego budynku poza obrębem targowiska. Zdjęła z twarzy maskę Śmierciożercy i z czułą ostrożnością wsunęła ją do zaczarowanej torby, która bezpiecznie spoczywała przewieszona przez tułów czarownicy. Oboje zniknęli w ciemnościach nocy, pozostawiając za sobą zabezpieczone przed intruzami targowisko.
| zt Sig i Claude
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Po zamknięciu Londynu dla mugoli i mugolaków, spora część czarodziejskich sklepów zawiesiła swoją działalność. W mieście stopniowo zaczęło brakować wszystkiego: alchemicznych ingrediencji, eliksirów, magicznych przedmiotów codziennego użytku, a nawet niektórych grup produktów żywnościowych. Ci, którzy zdecydowali się na pozostanie w stolicy, zaczęli sprzedawać to, czego im zbywało, żeby zdobyć potrzebne im zapasy. Miejscem powszechnej wymiany dóbr stało się portowe targowisko, a po Londynie szybko rozniosła się wieść, że jeżeli czegoś nie można nabyć w sklepie, to prawdopodobnie uda się dostać to tutaj. To miejsce może być istotnym punktem Londynu.
Targowisko znajduje się pod kontrolą Rycerzy Walpurgii.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Udane carpiene z mocą 75 pozwala dostrzec cave inicum i tenuistis, udane carpiene z mocą 85 pozwala dostrzec lepkie ręce, oczobłysk, zawieruchę i starego szewca. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką. Pułapki przełamywać można w dowolnej kolejności, lecz widzimisię powinno zostać przełamane jako ostatnie.
Nieudane carpiene lub takie, które nie pozwala rozpoznać dokładnej natury zabezpieczenia, zmusza postać do ruchu. Postać, która przejdzie przez drzwi jako pierwsza - chwyci klamkę - i zostanie na nią nałożony efekt Lepkich Rąk, pozostałe postaci mogą wejść do środka.
Aktywacja cave inimicum informuje Claude'a o pojawieniu się w okolicy nieprzyjaciół (Zakonnicy zobowiązani są o tym powiadomić gracza prywatną drogą). Jeśli ten podejmie działanie, czas oczekiwania na atak po zakończeniu II etapu wydłuża się o 24 godziny. Niepoinformowanie gracza o ataku oznacza niepowodzenie.
Tenuistis uniemożliwia teleportację wewnątrz apteki.
Aktywacja oczobłysku oślepia postaci wkraczające na ten teren na trzy tury. W przypadku czarowania w sytuacji pozbawionej widoczności (całkowite pozbawienie zmysłu wzroku, całkowita ciemność, niewidzialny przeciwnik, który w jakiś sposób zdradza się obecnością, np. dźwiękiem kroku lub promieniem rzuconego zaklęcia) postać otrzymuje karę -80 do rzutu. Karę tę niweluje bonus przysługujący z biegłości spostrzegawczości.
Aktywacja zawieruchy wywołuje efekt zgodny z jej opisem z listy zabezpieczeń.
Aktywacja starego szewca wywołuje efekt zgodny z opisem z listy zabezpieczeń.
Po upływie dwóch pierwszych tur pojawiają się wrogowie, którzy atakują. Najpóźniej wtedy aktywują się wszystkie nieaktywowane pułapki.
WYKLUCZONA
Zakon Feniksa: Pieczę nad targowiskiem sprawuje aktualnie grupa popleczników Lorda Voldemorta (nazywających samych siebie ochroną), którzy obserwują okolicę i pobierają opłaty od wystawiających swoje towary czarodziejów. Usunięcie ich szefa pozwoli wam na przejęcie kontroli w tym miejscu.
Walka: Biuro szefa grupy mieści się w ceglanym budynku w rogu targowiska. Przed wejściem stoi ochroniarz, w którymś z okien znajduje się też strażnik, który obserwuje okolicę.
Postać, która pojawi się w wątku jako pierwsza, rzuca kością za ochroniarza. Postać, która napisze jako druga, rzuca kością za strażnika.
Rolę czarodziejów broniących tego terenu może przejąć również dowolny rycerz przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Zakonnikami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi poniżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.
Dostrzeżenie strażnika wymaga wykonania rzutu na biegłość spostrzegawczości, ST wynosi 80. Rzucać można dowolną ilość razy. Strażnik - dopóki nie zostanie dostrzeżony - atakuje, ale nie może zostać zaatakowany.
Ochroniarz (OPCM 20, uroki 30, żywotność 110) będzie atakował kolejno zaklęciami: aeris, lamino, deprimo oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.
Strażnik (OPCM 20, transmutacja 30, żywotność 110) będzie atakował kolejno zaklęciami: bombino, crassitudo, jęzlep (chyba, że wszystkie postaci będą znajdować się pod wpływem danego zaklęcia) oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja.
Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.
Aby przejść do etapu III należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Targowisko na dworcu
Szybka odpowiedź