Wydarzenia


Ekipa forum
Błękitny staw
AutorWiadomość
Błękitny staw [odnośnik]16.07.19 20:55
First topic message reminder :

Błękitny staw

To wyjątkowo czarujące, choć niewielkie jezioro położone w północnej części hrabstwa, w pewnym oddaleniu od miast i miasteczek, jest lubianym miejscem wypoczynku czarodziejów zmęczonych zgiełkiem codzienności. Jego nazwa wzięła się stąd, że w pogodne, bezchmurne dni powierzchnia wody wydaje się niebieska. Szczególnie upodobały je sobie pary; w znajdującej się przy nim przystani można wypożyczyć łódkę, i w pogodne dni łatwo dostrzec na jeziorze jakąś zakochaną parę urządzającą sobie mały, romantyczny rejs. W tym stosunkowo niewielkim jeziorze nie żyją kelpie, można za to spotkać łabędzie oraz srebrzyste, drobne rybki, które kryją się wśród wodorostów, gdy nad nimi przepływa łódka. W głębszych częściach jeziora podobno znaleźć można również druzgotki, więc amatorzy kąpieli mimo wszystko muszą zachować ostrożność. W noc przesilenia letniego niektórzy czarodzieje świętują ten moment poprzez puszczanie na wodę lampionów i splecionych z okolicznych kwiatów wianków. Przy jednym z brzegów można znaleźć wyjątkowo dorodne lilie wodne, stanowiące dodatkową atrakcję tego miejsca.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błękitny staw - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Błękitny staw [odnośnik]12.10.21 15:57
Zjawił się tu głównie po to, aby upewnić, że jeden z najdalej wysuniętych na północ punktów Anglii odbierze sygnał z Devon. Nie mógł ocenić tego na bieżąco, audycje miały dopiero ruszać, ale z wprawnym okiem i przede wszystkim wieloletnim doświadczeniem było to możliwe. Było zimno, mróz właściwie wkradał się w płuca bardziej niż dym z nabitej tytoniem fajki. Uścisnął dłoń najpierw Kieranowi, a potem młodemu Weasleyowi, który to dzisiaj miał podążyć w przeciwnym kierunku. Czuł, jakby to przyjaciel był w znacznie większym niebezpieczeństwie, poszukiwany listem gończym na terenie całej Anglii był w wiecznym zagrożeniu, chociaż... Znając Rinehearta nieszczególnie się tym zajmował. Jako auror musiał być przyzwyczajony do najgorszych ataków i najpodlejszej magii, a jednak nie porzucił ideałów, oddając się w całości Zakonowi. Jego zniknięcie na ponad miesiąc Stevie przepłacił nerwami, jasne było, że ktoś z kim znał się od ponad czterdziestu lat, był elementem jego życia. Nawet jeśli niezbyt wylewnym, to jednak wystarczająco bliskim, aby jego córka mogła nazywać go wujkiem, tak samo jak Steviego nazywały dzieci Kierana.
- Nie jest ze mną aż tak źle - uśmiechnął się pod wąsem, spoglądając na wyrośniętego mężczyznę. Dałby radę się obronić, ale nie miał praktycznie pojęcia na temat magii ofensywnej. Nie był mistrzem pojedynków, całe życie poświęcił numerologii i transmutacji. A jednak wojna potrafiła całkowicie zmienić postrzeganie świata i własnych celów. Gdy odłączyli się od młodzieńca, Beckett wyprostował się nieco bardziej, chcąc nadgonić kroku zmierzającym w stronę jednego z domostw aurora. - To tam ich kryją? - wypowiedział niemal szeptem, na wszelki wypadek rozglądając się jeszcze po okolicy, czy nikt ich nie słyszy. W słowie ich chodziło oczywiście o mugoli, którzy to wciąż byli przeganiani z tych ziem. Dostarczenie im radia, sprzętu, który odpowiadać miał za dobre słowo, zdawało się być zadaniem nie tylko ważnym, ale też zwyczajnie dobrym. Z dachu tego domu mógł też sprawdzić sygnał, chociaż oblodzony nie wydawał się najbezpieczniejszy. Buty, które przygotowała mu Trixie miały chronić przed poślizgnięciem się, ale i tak wizja wejścia tam straszyła. Zapukali więc do pierwszych drzwi, a tam o dziwo, widok poszukiwanego aurora miał oznaczać dla tych ludzi bezpieczeństwo. O ile ich nie wystraszy...
- Dzień dobry. Jestem Stevie Beckett... - zaczął, witając się z mężczyzną, który niepewnie otworzył drzwi. - Przysyła nas Zakon, mamy coś dla was. Możemy wejść? - spytał szybko, a gdy drzwi uchyliły się, na wszelki wypadek trzymając różdżkę w pogotowiu, wszedł za Kieranem do środka. Ten musiał mieć przy sobie pluskwy, zapewne część trafiła do Uriena, ale i Stevie na wszelki wypadek wziął ich trochę. Oczekiwał jednak na jakiś niewerbalny sygnał od przyjaciela, że może zacząć mówić, że jest bezpiecznie. Co za chory świat? A jednak nie chcieli z niego uciekać, za wszelką cenę i każdym sposobem walcząc o siebie samych i tych ludzi, teraz zagnieżdżonych zapewne w pokojach, ukrywanych przed szmalcownikami, przed śmiercią.


Am I going crazy? Would I even know? Am I right back where I started forty years ago?
Wanna guess the ending? If it ever does... I swear to God that all I've ever wanted was
A little bit of everything, all of the time, a bit of everything, all of the time
Apathy's a tragedy, and boredom is a crime. I'm finished playing, and I'm staying inside.
Stevie Beckett
Stevie Beckett
Zawód : twórca świstoklików, wynalazca
Wiek : 57
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
The blues ain't nothing but a good man feelin' bad.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9282-stevie-beckett https://www.morsmordre.net/t9293-einstein https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f318-dolina-godryka-warsztat https://www.morsmordre.net/t9294-skrytka-bankowa-nr-2137 https://www.morsmordre.net/t9295-stevie-beckett
Re: Błękitny staw [odnośnik]31.12.21 16:38
17.03

To było gdzieś tutaj - a może nie? W szarości poranka wszystkie stawy w Krainie Jezior wyglądały tak samo. Nie potrafił skupić się na pracy, pacjentów i tak dzisiaj ani wczoraj nie było, nie potrafił skupić się na niczym. Odesłał Deimosa do dziadków na weekend, nie chciał by syn widział go w tym stanie. Nie chciał patrzeć mu w oczy, nie po tym jak płakał nad obcym człowiekiem w ramionach obcego człowieka (nie, nie obcego - pacjenta, a oni nie byli obcy, czasem oni byli wszystkim, co się liczyło), a nie mógł uronić ani jednej łzy nad Beatrice.
Wczoraj po południu odwiedził Munga, pytając o szczupłego blondyna, pytając o nieprzytomnego człowieka - ale jego ulubiona pielęgniarka nic nie wiedziała, a ona wszystko wiedziała. List od Olivera wcale nie rozjaśniał sytuacji. Korciło go chwycić za pióro, ale gdy po nie sięgał, dłoń mu drżała. Z przerażeniem rozpoznał w swoich gestach wściekłość - obcą, niepokojącą. Uczucie, od którego zawsze pragnął uciec.
Uciekł więc, pośpiesznie nakładając płaszcz i teleportując się gdzieś w pobliżu miejsca zbrodni. Powietrze nie pachniało dziś śmiercią, wiatr nie był przeraźliwie mroźny, wszystko wydawało się przerażająco normalne. Tak, jakby nikt nikogo nie pozbawił tutaj duszy.
Dlaczego? - zastanawiał się, mając wrażenie, że skronie płoną mu żywym ogniem. Od wczoraj głowa mu pękała, może od nerwów, może od płaczu. Polityka nigdy nie była sprawiedliwa, ale nie mogła być aż tak... okrutna, prawda? To musiał być przestępca, musiał. Na pewno zrobił coś bardzo złego. Tylko, co trzeba zrobić, by zasłużyć na taką karę? Nie rozpoznał jego twarzy, twarzy której nie zapomni już nigdy, z żadnego z listów gończych. Zatem musiał uczynić mniej, był anonimowy, za jego głowę nie było żadnej nagrody.
Podobno przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni. Hector Vale czuł się winny, więc chodził nerwowo nad jeziorem, tak jakby to miało uspokoić skołatane nerwy, wysiłek fizyczny pomaga, ból w nodze od wczoraj minął, ale dziwnie było tak bez bólu, więc wyginał uporczywie palce aby wyłamać je ze stawów, aby znowu cokolwiek poczuć.

ekwipunek:
- Eliksir uspokajający (1 porcja, moc. 50) [04.01.1958]
- Mieszanka antydepresyjna (2 porcje) [04.01.1958]
zarejestrowana różdżka i dokumenty


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Re: Błękitny staw [odnośnik]31.12.21 17:12
Nie mógł wrócić do domu, zanim nie upewnił się, że to tylko jednorazowy przypadek. Że gdzieś wokół Krainy Jezior nie roiło się od ludzi bez duszy, których podły los złapał nieprzygotowanych, zupełnie tak jak i c h dwa dni temu. Nie potrafił spojrzeć sobie w oczy, bo chyba nie zasługiwał. Ciocia Cynthia zaopiekowała się nim porządnie, dała miejsce do spania i trochę ciepłego jedzenia, z którego nic nie mógł przełknąć. Czuł, że musiał tam wrócić.
Od momentu, w którym sowa Hectora Vale — tego samego, któremu jako Castor Sprout wykonywał talizman — ciekawy był, czy zobaczy go kiedyś na jego palcu — odnalazła go także w Lancashire, nie tylko w Dolinie Godryka. Na list odpisał zdawkowo i prędko; nie zamierzał więcej wracać do gabinetu w Walii, przynajmniej tak sobie założył, gdy z niego wychodził, ale ta poranna wizyta w Krainie Jezior zweryfikowała wszystkie jego plany. Nie spodziewał się, że to tak się skończy. Nie potrafił tego przewidzieć i z tego powodu był na siebie zły.
Nie chciał o tym rozmawiać; co właściwie mógłby o tym powiedzieć? Zjawić się we Wrzosowej Przystani jak gdyby nigdy nic, zalec na kanapie i oznajmić wszem wobec, że dziś nie mógł pomóc niewinnemu człowiekowi, bo nie potrafi rzucać odpowiednich zaklęć? Że doprowadził do katastrofy? Że sam nie potrafiłby się obronić, gdyby przyszła taka okazja?
Gdy wylądował wreszcie nad jeziorami, czy też nad stawem, nie wierzył w to, co zobaczył. Nie wierzył, że Hector Vale znów postanowił postawić tu stopę, nie wtedy, gdy przecież p r o s i ł go o to, by został w Walii, dla własnego spokoju i bezpieczeństwa! A może to po prostu jego umysł płatał mu figle? Był zmęczony, nie jadł, prawie nie spał. Przez myśl przeszło mu, że mógłby wysłać list do Michaela, przynajmniej do niego. Dać mu znać, że żyje, choć co to za życie.
Najpierw jednak chciał dowiedzieć się, czy powinien gniewać się na swojego magipsychiatrę. Czy to, co widział, było rzeczywistością, czy wyłącznie podszeptem zmęczonego umysłu. Nie miał innego sposobu, jak przyspieszyć kroku.
Przyspieszyć kroku, choć starał się stąpać możliwie najostrożniej i najciszej. A gdy wreszcie przystanął za sylwetką starszego mężczyzny, znów ułożył dłoń na jego barku, znów odwrócił go przodem do siebie, może zbyt prędko. Może zbyt silnie.
— Hectorze, dlaczego się mnie nie słuchasz? — w jego głosie pobrzmiała irytacja. Ta sama, która układała się w pionowej zmarszczce pomiędzy jasnymi brwiami, gdy szarobłękitne spojrzenie zawiesił na jego twarzy. Sam Castor—Oliver nie wyglądał dobrze, to widać było na pierwszy rzut oka. Nie mógł jednak odpuścić pewnego... niepokojącego odkrycia. Jeżeli znał się na czymś w zakresie zdrowia i komfortu psychicznego, potrafił wyłapać nerwowe tiki, do których sam się uciekał.
Wyłamywanie palców było jednym z nich.
Cień niezadowolenia przemknął przez jego szarawą twarz, wolna dłoń przykryła wyłamywane palce pod kopułą zimnego dotyku.

| ekwipunek: różdżka, miotła, szata i buty ze skóry tebo (+27 do żywotności), eliksir ochrony, eliksir znieczulający, eliksir uspokajający (+60), eliksir niezłomności (+106)


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Błękitny staw [odnośnik]31.12.21 17:12
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Błękitny staw - Page 3 QxblXwt
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błękitny staw - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błękitny staw [odnośnik]31.12.21 18:47
Z zaskoczeniem podniósł wzrok, rozchylił lekko usta. To zjawa, figiel sumienia? Nie, blady Oliver odezwał się, a dotyk upewnił go, że był prawdziwy.
-Masz takie zimne dłonie. - wychrypiał, z pozoru ignorując wcześniejsze słowa. Spojrzenie miał nieobecne, puste, pod oczyma malowały się głębokie cienie. Ewidentnie nie spał przez ostatnią noc, może dwie.
Wzdrygnął się, gdy powiał zimny wiatr i...
...zacisnął mocniej dłoń na palcach Olivera, zbyt mocno, nieświadom, że mogło go to zaboleć. Nie musiał się odwracać, by wiedzieć, by czuć co przechodzi właśnie gdzieś za jego plecami. W jasnych oczach odbiło się autentyczne, zwierzęce niemal przerażenie. Tym razem we wspomnieniach nie widział pogrzebu Beatrice - znów czuł się jak dwa dni temu, znów widział pocałunek dementora, bezbronnych siebie i Olivera. Instynktownie postąpił o krok do przodu, gdzieś przez warstwy strachu znów przebijała się odpowiedzialność za pacjenta. Lęk był jednak tak wielki, że Hector zapomniał o swojej gwarancji bezpieczeństwa, o dokumentach i zarejestrowanej różdżce. Uporczywie wracał myślami do tamtego pocałunku dementora, szczerze bojąc się, że tym razem to on padnie jego ofiarą.
Zmusił sine wargi do poruszenia się, wypowiadając swoje - jak w tej sekundzie sądził - ostatnie słowa.
-Nie szpital, tylko nie szpital. Nie chcę żyć bez duszy, obiecaj mi. - wyszeptał, nie mając odwagi się odwrócić, nie odrywając oczu od chmurnych tęczówek Olivera i ściskając jego palce tak mocno, jakby były ostatnią kotwicą. Drugą rękę zacisnął na rzeźbionej główce sowy tak mocno, że metal aż odbił się na skórze czerwonymi pręgami.
Skoro mógł mówić, to najwyraźniej ciężar w piersi nagle zelżał. Ale było tak zimno...
-Poszedł, prawda? - uświadomił sobie, szczękając zębami. Poszedł. Zostawił ich. Żyli. Nieprędko zawita znów do Cumberland.
Dłonie Olivera były już lodowate, ale prawie tego nie czuł - jego własne przemarzły równie mocno. Dopiero, gdy zerknął w dół, zobaczył zbielałą skórę, rozpoznał pierwsze oznaki rychłych odmrożeń. -Musimy... musimy... ciepło. - wymamrotał, cofając się o krok od blondyna i próbując sięgnąć po różdżkę. Palce miał zgrabiałe, ale powinien móc wykonać prosty gest. Nakierował drewienko na pobliskie krzaki, niech płoną.
-Incendio. - iskra była za słaba, ale z uporem powtórzył. -Incendio! - i suche gałęzie zajęły się ogniem. Hector chwycił Olivera za nadgarstek i pociągnął w stronę prowizorycznego ogniska. -O...grzejmy się dopóki nie damy rady się teleportować. Do gabinetu, chodźmy do gabinetu. - szepnął tonem nie pozostawiającym przestrzeni na słowo sprzeciwu. Do domu. Po chwili rozbrzmiały dwa trzaski teleportacji. Dali radę.

rzuty
/zt x 2 ogrzewać się dalej tu


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Re: Błękitny staw [odnośnik]02.08.22 0:27
10.05

Jacyś intruzi - po namyśle pewnie równie pijani jak on na Sylwestrze, ale z powodu wojennej paranoi wzięci za zagrożenie - zakłócili mu wymarzony, prywatny wypoczynek z kolegami. Miał nadzieję, że Marcel zauważy jego strzałkę i biegnący w pobliżu szlak do znacznie bardziej urokliwego Błękitnego Stawu. Steffen pokonałby drogę jako szczur, ale trudno w ten sposób nieść i koc i owoce i alkohol (mniejsze przedmioty jeszcze próbował), więc przeszedł ją pieszo i pod koniec całkiem się zasapał. Znów rzucił koc na brzeg, usiadł i złapał oddech. Nawet nie zauważył, że znowu mimowolnie bawi się różdżką. Miał nadzieję, że nie zrobił nic głupiego, że przeniósł piknik i że go tutaj znalazł - ale kto chciałby się bawić w miejscu, gdzie piknik urządza już ktoś inny, w dodatku barczysty, głośny i stary?
Byli młodzi, potrzebowali przecież prywatności!
Poza tym, tutaj było nawet ładniej. Słońce odbijało się w tafli błękitnego stawu, było cicho, śpiewały ptaki, można było puszczać kaczki i spłoszyć te ptaki.
Właściwie, mógłby wysłać Marcelowi patronusa i po prostu powiedzieć mu, że przeniósł piknik, ale nie był pewien jak jego kolega zareaguje na gadającą świnkę morską. Zaczął myśleć o miłych wspomnieniach, tak na wszelki wypadek (jakby czekał za długo) - choćby o tym, że oświadczał się w Irlandii przy podobnym jeziorze. Czytając o szlakach turystycznych w Kumbrii dowiedział się, że Błękitny Staw też jest miejscem spotkań zakochanych, chyba nawet obchodzono tutaj przesilenie letnie. Kojarzył, że geneza podobnych obchodów jest zwykle historyczna, że przodkowie świętowali w miejscach obdarzonych szczególną magią. Kontrolnie przesunął wzrokiem wzdłuż brzegu, chcąc wyczuć, czy nadal była tutaj zgromadzona jakaś niezwykła energia. Na historii magii znał się w stopniu przeciętnym, mógł jedynie wywnioskować, że rytuały starożytnych czarodziejów odbywały się przy podobnie urokliwych stawach - ale za to doświadczenie geomanty podpowiadało mu, że jeśli w pobliżu znajdują się jakieś magiczne żyły, to będą biec od gór w kierunku jeziora. To tam skupił wzrok, przyglądając się to tafli wody, to gruntowi. Może coś znajdzie? Czekając na przybycie kolegów, i tak nie miał nic lepszego do roboty.
Niestety, o prywatności mógł tylko pomarzyć. Sobota była tak piękna, a staw tak romantyczny, że na jeziorze wypatrzył łódkę. I wszystko byłoby w porządku, gdyby para w łódce nie całowała się tak namiętnie i obscenicznie, że...
...Zgorszony, rzucił prędko kolejne Flagrate, tym razem układające się w napis Dom nad jeziorem i rysunek przypominający cycki (w ramach wyjaśnienia, czemu musiał uciec)
Miał nadzieję, że zobaczą dekolt tej rozpustnej czarownicy z lotu ptaka!

szukam żyły!
/zt


intellectual, journalist
little spy



Ostatnio zmieniony przez Steffen Cattermole dnia 02.08.22 0:30, w całości zmieniany 1 raz
Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Błękitny staw [odnośnik]02.08.22 0:27
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błękitny staw - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błękitny staw [odnośnik]02.03.24 20:41
Noc Oczyszczenia


Pamiętała swój śmiech oraz kropelki chłodnej wody tworzące wilgotne ślady na muśniętej słońcem skórze. Pamiętała lepkość ciemnych włosów przylegających do linii szyi, obojczyków, piersi. W kącikach brązowych oczu zbierały się łezki rozbawienia, ktoś raz jeszcze postanowił ochlapać ją wodą i triumf wraz z zażenowaniem gorącem rozpalał wnętrze, kiedy to zdołała się uchronić przed następną falą tylko po to, żeby mogła się potknąć i zanurzyć się aż po sam czubek głowy. Mijające chwile jak poszczególne sceny w sztuce były rejestrowane przez pamięć. Wody lecznicze sceną, rozmówcy przyjmowali postać głównych bohaterów, a rekwizyty same pojawiały się ręce. Atmosfera tego przedstawienia miała pozostać już na zawsze słodka, szczęśliwa oraz dziecięco beztroska. Chichot rozlega się po jej prawej stronie, palce mocniej zaciskają się na kieliszku i oczarowane westchnienie wyrywa się spomiędzy ust, bo nawet nie zauważyła, kiedy naczynie zostało jej podane. Wzrusza ramionami, ze śmiechem odpowiadając na zadane jej pytanie, nim instynktownie przytknie do ust krawędź szkła. Do nosa dociera początkowo słodkawy aromat, do którego zaraz to dołączają cytrusowe nuty, zapach suszonych ziół, świeżo wypieczonej foccacii, pomidorów oraz perfum? Marszczy lekko brwi, jednak język już styka się z napojem i tak, zdecydowanie czuje perfumy, smak dymu z cygara, który zawsze wywoływał w niej kaszel, wszystko, co składało się na element domu. I chyba zamiera na chwilkę krótką, bo chociaż wrażenie to jest niecodzienne, tak siła alkoholu jest jeszcze bardziej zaskakująca. Wszystko wydaje się przyćmione, jakby nawet jej własne myśli przycichły, otoczenie rozmazuje się oraz kręci, coś w żołądku ją szarpie i Gia czuje lęk. Początkowy lęk ściska gardło, coś jest nie tak, ale to na pewno nie śmierć na nią czyha. Może traciła przytomność? Od wód leczniczych, od zabawy, od koktajlu. Omdlenia są nieprzyjemne. Więc zaciska powieki mocno, prosząc, żeby w razie potrzeby ktoś ją złapał, pochwycił i wyciągnął z toni, nie pozwolił, aby się utopiła. Nie ma jednak palących płuc, ani wrażenia, że osuwa się w ciemność. Ostrożnie otwiera jedno oko, tylko po to, żeby jak ostatni głupek mogła rozejrzeć się dookoła. Mamma Mia. Niczym najprawdziwszy mistrz dedukcji bardzo szybko pojęła, że nie jest w Bath. I że jest kompletnie naga w obcym miejscu. Nie była jednak nerwowa, nie, nie, serce trzepotało w sercu, jednak strach, ten stary kumpel co nigdy nie odpuszcza i zawsze się narzuca swoją obecnością, jak raz nie przybył. Unoszący się na tafli jeziora ręcznik został pochwycony bardzo szybko, osłonił to co najważniejsze, lecz nie miałaby za złe, gdyby go nie było. Wstyd też odszedł, policzki pąsowiały więc nie od zakłopotania, a od lekkiego podekscytowania. Jakby na coś czekała, na coś, za czym tak bardzo tęskniła przez ostatnie lata. Brzeg nie jest daleko, wzrokiem w półmroku sięga próbując dojrzeć znajomy kształt różdżki wyrzucony na piasek, wykonuje nawet pierwsze kroki w obranym kierunku, kiedy słyszy głos.
Dam ci gwiazdkę z nieba, szopce i dreszcz przemyka po linii kręgosłupa. Odwraca się, jednak zaraz spada na nią deszcz zupełnie inny, niż mogłaby się spodziewać. Koszula miękko układa się na jej głowie, spodnie wpadają do ręki, pare innych elementów garderoby z chlupotem spada tuż obok.
- Och... - mamrocze zaskoczona, po czym śmieje się lekko. Męska garderoba to doprawdy przedziwna metafora, ale przynajmniej nie musiała się martwić, że będzie kompletnie naga. Chociaż po prawdzie, gdyby była swoją bardziej rozsądniejszą wersją, tak cierpko zauważyłaby, że bardziej powinna się martwić tym, że ewidentnie nie jest tutaj sama.

| rzut na spostrzegawczość (poziom I)




Złoty klucz na dłoni, to nie mój dom
Siwy włos na skroni - ucieknę stąd
Gia Moretti
Gia Moretti
Zawód : aktorka w wędrownej trupie teatralnej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Nothing ever ends poetically.
It ends and we turn it into poetry. All that blood was never once beautiful.
It was just red.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
  older sister
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t12011-gianna-moretti https://www.morsmordre.net/t12015-felice https://www.morsmordre.net/t12110-gia-moretti https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12013-szuflada-gianny https://www.morsmordre.net/t12014-gianna-moretti
Re: Błękitny staw [odnośnik]02.03.24 20:41
The member 'Gia Moretti' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błękitny staw - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błękitny staw [odnośnik]03.03.24 0:16
Obserwując deszcz spadających ubrań, Gia mogła zaobserwować coś znacznie bardziej zdumiewającego; kawałek od niej w dali jeziora jakby z jego dna wynurzył się ni stąd ni zowąd kształt przypominający najprawdziwszą włoską gondolę, utkaną jednak w całości z podwodnej jeziornej roślinności. Lśniła zawilgoconą zielenią, gdzieniegdzie przetykaną urokliwym białym wodnym grzybieniem. A, co jeszcze bardziej zdumiewające, wewnątrz objawił się czarodziej, na widok którego serce Włoszki natychmiast szybciej zabiło.

Po drugiej gwałtownej teleportacji Blaise odczuwał zawroty głowy nieco dłużej, upuszczona różdżka nie zdążyła sięgnąć ziemi: znalazła się tuż pod jego nogami, na - na czym właściwie? Wyglądało to jak dywan wodorostów ukształtowany w przepiękną gondolę. W dłoni czarodzieja zmaterializował się srebrny kwiat, ni Blaise ni Gia nigdy wcześniej nie widzieli niczego podobnego, było to srebrne kwiecie o gwieździście rozłożonych i ostro zakończonych płatkach, przez co w istocie przypominało gwiazdkę. Po stuknięciu płatków paznokciem wydają uroczy dźwięk dzwoneczka, a każdy z płatków zdaje się subtelnie różnić tonacją. Ktoś utalentowany muzycznie - talent ten posiadała zarówno Gia, jak i Blaise, choć Blaise ucho miał lepsze - mógłby zagrać na tym kwiecie jak na prześlicznych delikatnych cymbałkach. Zasuszony kwiat będzie przypominał szkło i zachowa tę przedziwną właściwość.
- Gwiazdka! Gwiazdka z nieba! - Znikąd rozległ się szept, ale skrzata nigdzie już nie było. Blaise'owi powoli przestawało kręcić się w głowie, znów czuł odurzenie - podobne do pierwotnego - a wszelkie uczucia, emocje i myśli skierować się musiały, pod wpływem ponownie rozbudzonej amortencji, w kierunku napotkanej półnagiej dziewczyny.

I dopiero po chwili - w pobliżu w wodzie chlusnęła niewielka srebrzysta kelpia, magicznie uwiązana do zaczarowanej gondoli, gotowa zareagować na słowną komendę Blaise'a.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błękitny staw - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błękitny staw [odnośnik]06.03.24 0:14
Widok skrzata był kolejnym rozproszeniem, bo pozostawała to obecność, której nie spodziewał się tutaj. Nigdy nie widział skrzata, który samo dyscyplinował się. Oczywiście nie raz te pracujące dla Selwynów nosiły ślady wymierzonych sobie kar, ale nie miał okazji być tego świadkiem. Teraz ten widok był dość przykry, mimo że w pełni zasłużony swym występkiem. Słysząc o naprawie swego błędu przez skrzata, pokręcił głową, wcale tego nie chcąc. Dość już zrobił, wystarczyło goryczy, jak na jeden wieczór albo i dłużej. Jednak jego niemy sprzeciw, najwyraźniej nie zrobił wrażenia na nikim.
Spojrzał w dół, gdy różdżka tak po prostu wypadła mu z ręki za sprawą skrzaciego pstryknięcia. Nie lubił takich sytuacji, gdy ktoś kierował jego osobą według własnych upodobań, ale teraz nie wiele miał do powiedzenia. Musiał się temu poddać i zaakceptować swój los, który dziś miał dać mu tylko więcej niespodzianek. Znajome szarpnięcie, wyrwało go znów gdzieś, nie wiadomo gdzie. Wszystko pociemniało, a jemu pozostało pogodzić się z ów faktem.
Nowe otoczenie przywitało go zawrotami, które przez chwilę pochłonęły jego uwagę. Świat wirował, przesadnie powoli nabierając stabilności i ostrości, a tym samym pozwalając przyjrzeć się temu, co było wokół niego. Przetarł lekko oczy, zanim spojrzał na przedziwną konstrukcję w której stał i kelpię, która zdawała się czekać na jego sygnał. W końcu jednak błękitne tęczówki spoczęły na młodej dziewczynie o niebanalnej urodzie; skórze nieco ciemniejszej, brązowych włosach i najpewniej równie ciemnych oczach, lecz ich barwę chciał podziwiać z bliska. Poczuł znów to samo, tę pełnię emocji, która tym razem wydawała się właściwsza. Emocje, myśli i uczucia pomknęły ku temu cudzie, zamkniętym w smukłej sylwetce. Była inna i wyjątkowa w swej aparycji.
- Podpłyń bliżej niej. No już.- pogonił srebrzystą kelpię, a gdy stworzenie wykonało swe zadanie, zszedł na brzeg.
Dopiero po pierwszych krokach, odurzony umysł zarejestrował niespotykany kwiat zamknięty ciągle w dłoni.
- Zechciej go przyjąć, chociaż przyćmiewasz jego piękno swą urodą.- podał jej kwiat, przypadkowo wypełniając powietrze cichą melodią, którą wydały z siebie trącone płatki. Nawet przez chwilę nie zastanowił się, jak śmiesznie musiała wyglądać ta scena; ona półnaga, a on w samym ręczniku z dziwnym kwiatem. Może w innych okolicznościach, zastanowiłby się nad tym, lecz tu i teraz nic poza nią nie miało znaczenia.- Zdradź mi swe imię, byś przestała być nieznajomą.- poprosił z lekkim uśmiechem, chcąc z niezrozumiałego dla siebie powodu, wiedzieć o niej cokolwiek, a może i wszystko.
Blaise Selwyn
Blaise Selwyn
Zawód : Dyplomata i urzędnik w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Polityka to zawsze kłamstwo, nieważne kto ją robi
OPCM : 5 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11686-blaise-selwyn#361704 https://www.morsmordre.net/t11700-minerva https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t11701-skrytka-bankowa-nr-2541

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Błękitny staw
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach