Sala uczt
W Sali Uczt ustawiono wzdłuż długich stołów rzędy obitych ciemną zielenią krzesła, współgrające z kruczymi obrusami, sięgającymi posadzki. Na stołach ustawiono elegancką zastawę, talerze z białej porcelany o złotych obrzeżach i z tegoż kruszcu wymyślne sztućce, oraz kryształowe kieliszki. Wyjątkowym dodatkiem zdawały się sznury drobnych pereł spinające rubinowe serwety, które rozsypywały się i znikały w momencie ich zdjęcia. W niskich, nieprzesłaniających widoku na siedzącego naprzeciw rozmówcy wazonach, tkwiły kwietne bukieciki o zimowej oprawie gałązek iglastych oraz smukłe kandelabry. Nieco wyżej ponad stołami wylewitowano eleganckie stroiki subtelnie ozdobione o delikatnym, orzeźwiającym aromacie gałązek drzew z lasów Nottów oraz kwiatów, podobno wybranych osobiście przez same driady rezydujące na terenie lwiego rodu.
Sala uczt zapełniła się gośćmi tuż po oficjalnym rozpoczęciu Sabatu. Wszyscy tu obecni mieli zachwycać nienaganną prezencją i etykietą, a w zamian zostać nagrodzeni nie tylko przepięknym wystrojem sali, który zapierał dech w piersi już po przekroczeniu wielkich, ręcznie zdobionych drzwi. Trud nienagannego zachowania miał również rekompensować dobór wspaniałych alkoholi sprowadzonych do Hampton Court specjalnie na tę okazję, a przede wszystkim widok uginających się od przepysznych dań stołów. Gospodyni dzisiejszego spotkania zadbała o najdrobniejszy detal. Na bogato zdobionych talerzach znalazły się przysmaki kuchni śródziemnomorskiej. Goście mieli okazję spróbować idealnie wypieczonego sandacza z cytryną, czarną soczewicą, mieszanką sałat i sosem z trawą żubrową, czy też prosicutto e melone, czyli świeżego melona zwiniętego w szynkę parmeńską, posypanego makiem, którego smak bardzo długo pozostanie w ich pamięci. Wytrawny smak potraw przełamany świeżością warzyw zachwycał, pobudzał zmysły, zachęcał do skosztowania. Zwieńczeniem tej dostojności były przygotowane z niesamowitą starannością desery, w formie ciast, czy też kremów. Aspekt śródziemnomorski wybrzmiewał tu w pełni. Na środku sali uczt znajdowało się prawdziwe oliwne drzewo. Gałęzie drzewa uginały się od ilości dojrzałych owoców, zachęcając gości do spróbowania. Lewitujące tace, które zastępowały obsługę miały bardzo wyczulone zmysły. Pojawiały się zawsze wtedy, gdy były potrzebne. Nikt nie pozostawał zbyt długo z pustym kieliszkiem bądź talerzem. Dostępne w menu przez cały wieczór posiłki, zostały przygotowane przez najlepszych cuisinierów. Dzięki gronu degustatorów oraz wyjątkowo czujnemu oku lady Adalaidy Nott i lady doyenne Evandry Rosier udało się opracować iście królewski jadłospis. Przez całą noc kosztować można było wszystkie dania z karty. Do toastów i w trakcie przyjęcia kelnerzy roznosili szampan Prosecco, zaś do kolacji podano wino chianti i Bonarda. Po daniu głównym serwowane były limoncello, vino liquoroso, toujour pour oraz whisky i brandy. Dostępne były także napoje orzeźwiające jak spritzer cytrusowy z rozmarynem i sok morelowy z limonką. Dodatkowo na każdym stole znaleźć można było patery z figami, gruszkami, brzoskwiniami i winogronami, a także sery Pecorino Romano, Gorgonzola Dolce i Ubriaco di Raboso.
Miały delikatnie pobudzać apetyt, nie pozostawiając uczucia nasycenia, wyostrzać kubki smakowe. Modne amuse-guele, czyli niewielkie dania, podawane były z wykałaczką lub widelczykiem. Dla gości menu przekąsek dostępne było przez cały wieczór.
- Arancini, małe, zapiekane kulki ryżowe z nadzieniem z Ragù z serem Caciocavallo, czerwonego wina, zielonego groszku i mielonej baraniny
- Mule w sosie z sera pleśniowego i białego wina, śmietanką z chrupiącą bagietką
- Focaccia z gorgonzolą i gruszką na cieście z wędzoną papryką i orzechami włoskimi i miodem
- Carpaccio z polędwicy wołowej, z marynowaną dynią, ciemnymi oliwkami, kaparami, parmezanem i rukolą
- Kalmary krótko grillowane z czosnkiem, natką pietruszki, posypane płatkami chilli
- Krewetki śródziemnomorskie smażone na maśle z dodatkiem białego wina i solą morską
- Ciabatta z oliwą czosnkową, serem ricotta ze świeżymi figami i miodem
- Prosicutto e melone, świeży melon zwinięty w szynkę parmeńską, posypany makiem
- Sałata z pastrami, pestkami granatu i ogórkiem z sosem owocowym
- Ziemniaki smażone po sycylijsku z czarnymi tostowanymi oliwkami i tartym serem Pecorino Romano
- Koper włoski smażony z filetami anchois z serem owczym Isola Sarda i rozmarynem
- Pełnoziarnista piadina z łososiem z serkiem mascarpone i zielonym ogórkiem
Podawane w głębokich talerzach lub bulionówkach, stanowiły część kolacyjną. Serwowane pomiędzy zimnymi a gorącymi przystawkami, stanowiły idealny wstęp do dań głównych. Zupy prezentowane były w różnych formach podania. Z kleksem jogurtu, posypane świeżymi ziołami, lub z brzegiem naczynia obtoczonym w tartym parmezanie.
- Gazpacho z truskawkami, selerem naciowym i bagietką
- Carabaccia z orzechami i cynamonem, bagietką i parmezanem
- Stracciatella alla Romana z parmezanem i natką pietruszki
- Minestrone z pancettą, pieczoną dynią i czerwonym winem
- Krem z pomidorów z mascarpone bazyliowym, orzeszkami pini, oliwą szczypiorkową
- Krem z czerwonych warzyw, z mozzarellą i pestkami słonecznika
- Rosół z ravioli z szarpaną wołowiną, oliwą szczypiorkową, parmezanem
- Krem z białych szparagów z mlekiem kokosowym, wędzonym łososiem i grzanką
Przygotowane z największą starannością dania główne nie przerażają wielkością porcji. Zapachy świeżych i doskonale doprawionych potraw kusiły, a niezwykle ozdobna i kolorowa forma podania, zachęcała do skosztowania. Podawane na płaskich okrągłych talerzach wraz z odpowiednimi sztućcami, miały nasycić obecnych gości.
- Labraks pieczony w pomidorach na białym winie z kaparami, ziemniaki gratin, mieszanka sałat
- Sandacz pieczony z cytryną, czarna soczewica, mieszanka sałat, sos z trawą żubrową
- Żebra wołowe pieczone z rozmarynem, tymiankiem i szałwią, sałata z koprem włoskim
- Rib eye stek sezonowany, pieczone warzywa korzenne, salsa pomidorowa, mieszanka sałat z grzankami ziołowymi i parmezanem, masło truflowe
- Ossobuco alla milanese na białym winie ze skórką pomarańczy, risotto szafranowe z gremolatą
Serwowane na paterach, zdawały się dodatkowo pobudzać apetyt, nawet tych gości, którzy zdążyli już rozkoszować się daniem głównym i zupą. Różnorodność deserów zdawała się odbiegać od wojennych czasów, w jakich przyszło dziś się bawić, ale patissier wykazał się kunsztem i starannością, pozwalając gościom oderwać się od rzeczywistości.
- Beza z kremem mascarpone i pestkami granatu
- Zabaglione na małmazji z kremem z marakui, bitą smietaną i biszkoptem
- Tiramissu ze śliwkami i płatkami migdałowymi
- Crostata, tarta owocowa z kremem ricotta i konfiturą wiśniową
- Semifreddo, deser lodowy z malinami, limoncello i Creme fraiche
- Bônet, czekoladowy krem z orzechami laskowymi
- Sbrisolona, kruche ciasto z polentą i blanszowanymi migdałami
- Czekolada nasączona rumem z dodatkiem papryczki chili, bitą śmietaną i skórką pomarańczy
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 23.07.21 20:34, w całości zmieniany 2 razy
Zgubiwszy towarzystwo Caelana - po odtańczonym kontredansie na środku parkietu, aby ich stroje zostały przez pozostałych gości sabatu odgadnięte - wędrowała korytarzami korytarzami dworu, eleganckimi i pełnymi przepychu, wciąż w niewygodnej kreacji, pantoflach na obcasie i masce na twarzy, skrywającą jej tożsamość. Spoglądała na dzieła sztuki, zdobiące ściany i korytarze, przeliczając je w myślach na galeony - i myśląc o tym, na co mogłaby je wydać. Wyrzucanie złota w błoto, ot co, to o tym wszystkim myślała. Nigdzie nie mogła znaleźć lewitujących tac z alkoholem, a on był jej niezbędny, by przetrwała do świtu w tym sztywnym, nudnym towarzystwie. Podążając za podsłuchanymi rozmowami i ćwierkającymi arystokratkami, udało jej się dotrzeć do sali uczt, gdzie stoły uginały się wręcz od ciężaru złotych talerzy i półmisków, pełnych doskonałych przystawek, potraw i deserów. Powiodła po nich spojrzeniem, lecz uwagę blondynki bardziej od jedzenia przyciągnął czarodziej przebrany za wampusa - sporo się odzywał, próbując zgadywać przebrania innych, gdy lady Adelaide Nott zmusiła wszystkich do zabawy w kalambury. Znała ten głos aż za dobrze. Nie mogła mieć pewności, twarz skrywała maska, lecz postanowiła zaryzykować. Zbliżyła się do mężczyzny, dumnie się prostując i unosząc wyżej brodę, gdy kątem oka zauważyła gapiące się na nią młode dziewuchy. Pewnie czuły się oburzone jej obecnością.
- Macnair - wyrzekła cicho, trochę pytająco, zwracając na siebie uwagę wampusa. Uzyskawszy potwierdzenie, poczuła ulgę - wreszcie mogła z kimś porozmawiać. - Dlaczego mnie nie dziwi, że sterczysz akurat przy winach, co? - spytała uszczypliwie, zerkając na złote kielichy.
Wielorakość możliwości wyboru wprawiała wręcz w zachwyt. Tylu rodzajów trunków - i to drogich i pewnie doskonałych trunków - nie widziała chyba jeszcze na oczy. Warto było pojawić się w Hampton Court choćby dla samych win, których zapachy mieszały się ze sobą i drażniły zmysł powonienia Rookwood. Nie wiedząc na co powinna się zdecydować wyciągnęła dłoń i złapała pierwszy lepszy kielich, uniosła do ust, lecz nim wychyliła z niego wina, posłała do Macnaira szelmowski uśmiech. - Sprawdźmy więc, czy trzepie - zwróciła się do niego konspiracyjnym szeptem, puszczając przy tym perskie oczko. Pewnie nie będzie takie mocne jak to, co miał w swej piwnicy Dolohov, albo można było dostać od barmana Wilka Morskiego, jeśli człek nie zalazł mu za skórę, ale może przynajmniej będzie rozkoszą dla kubków smakowych.
Ostatnio zmieniony przez Sigrun Rookwood dnia 22.09.19 11:51, w całości zmieniany 2 razy
ruined
I am
r u i n a t i o n
'k20' : 14
Brakowało mu znalezienia w tłumie kogoś z kim będzie mógł prowadzić normalną, swobodną dyskusję, nawet jeśli miałoby to odbyć się szeptem. Właściwie w podobny sposób rozmawiała większość arystokracji; przyglądali się, sztucznie kłaniali i witali, a gdy tylko naszła okazja znacznie ściszali głos, aby jedynym słuchaczem mogła być osoba tuż obok. Był przekonany, iż jego strój również był komentowany, bowiem nie przeplatał się złotem, nie był świadectwem bogactwa i nawet poszycie znacznie odbiegało od odzienia tych zamożniejszych, pragnących wystawić się na piedestał. Nie dbał o to, było mu to kompletnie obojętne, jednak z pewnością o wiele chętniej znalazłby się choć na chwilę w Mantykorze, gdzie popijając piwo smakujące niczym szczyny goblina miałby za sobą zbędną etykietę.
Na salę uczt trafił przypadkiem. Przechodząc korytarzem dostrzegł kątem oka zdobione butelki wypełnione po brzegi trunkiem, które po samym wyglądzie wskazywały na fakt, iż do najtańszych nie należały – właściwie śmiało można było powiedzieć, że mało kogo było stać chociażby na jedną flaszkę. Zignorował kwestię braku swej wiedzy w tematyce win, jeśli miał zachowywać się odpowiednio do sytuacji oraz miejsca, to wolał grać w towarzystwie dobrego alkoholu, nie potraw. Chwytając jeden z kieliszków uniósł go ku górze i wolno poruszył dłonią, by trunek delikatnie rozlał się po ściankach, a następnie przysunął go bliżej nozdrzy by poczuć zapach. Rzecz jasna podpatrzył to u innego czarodzieja, który zdawał się pić już którąś z rzędu kolejkę, bowiem można było odnieść wrażenie, że przeszkodą dla niego było nawet zajmowane przez niego samego krzesło. Stracił tym samym na wiarygodności, ale lepszy taki „nauczyciel” niżeli żaden.
Gdy już miał przechodzić do sedna rytuału jego uszu doszedł głos, cholernie znajomy głos, na którego brzmienie ściągnął brwi i obrócił głowę w odpowiednim kierunku. Dałby sobie rękę obciąć, iż wiedział do kogo należał, jednakże nader bardzo była mu potrzebna by od razu tak ryzykować.
-Droga lady.- odpowiedział na jej słowa, po czym chwycił drobną dłoń i delikatnie pocałował jej wierzch w geście powitania. Trochę sobie żartował, ale jeśli towarzyszka okaże się tą, o której myślał, to irracjonalność całego zdarzenia tylko nabierze rumieńców. Oni, dwoje naczelnych, nokturnowskich alkoholików na salonach – nazwaliby wariatem tego, kto w ogóle by to przypuścił. -Oczekiwałem właśnie na Ciebie, dlatego wciąż nie posmakowałem żadnego z tych wyśmienitych dań oraz trunków. Fakt, że spotkaliśmy się akurat przy winie jest wolą przypadku, a w takowy nie można ingerować, czyż nie?- rzucił w równie charakterystyczno nadętym tonie, po czym zerknął jak zasmakowała alkoholu i w końcu uczynił to samo. -Jak mija lady wieczór?- spytał zaraz po pierwszej degustacji.
'k20' : 11
Zaskoczył ją, gdy ot tak złapał ją za dłoń, uniósł i złożył na jej wierzchu pocałunek, na podobieństwo prawdziwych, angielskich dżentelmenów. Pod maską przewróciła oczyma, zastanawiając się, co Drew strzeliło do głowy. Naprawdę zamierzał zachowywać się jak wszyscy ci idioci? Nie wyrwała jednak ręki, nie chciała robić przedstawienia, przyciągać do nich niepotrzebnej uwagi. Już i tak miała wrażenie, że większość gości wie kto nie jest częścią śmietanki towarzyskiej i spoglądają na nią częściej, niż wypadało.
- Drogi lordzie... - odparła ironicznie, czując, że naprawdę potrzebuje więcej wina. Drew w końcu puścił jej dłoń i mogła sobie ulżyć. Nieświadomie sięgnęła po kielich z winem o wdzięcznej nazwie Chateau Lamanceau, nie miała pojęcia, że było francuskie; po skosztowaniu stwierdziła, że trochę za wytrawne jak na jej gusta, choć poczuła delikatną, owocową nutę. Cóż, mocne z pewnością to nie było. Potrzebowałaby beczki, aby przetrwać do świtu w dobrym nastroju.
- Och, doprawdy, nie spróbowałeś? Bo brzmisz, jakbyś zdążył już beze mnie opróżnić połowę piwniczki lady Nott - odparła z przekąsem, cicho, niemal szeptem, aby jedynie Macnair mógł ją usłyszeć. Wstawił się już, że przyszła mu ochota na żarty, czy po prostu postanowił pobłazenować nie zważając na okoliczności? Rozbawił ją, mimo wszystko, dlatego podjęła tę gierkę, prostując się z godnością; teraz wyprostowana jak struna, na podobieństwo tych wszystkich lady, spojrzała na niego wyniośle, choć przez maskę nie mógł tego dostrzec. - Doskonale. Bawię się wprost wybornie. To trudne, aby nad sobą zapanować przy takim nadmiarze emocji jakie gwarantują nam dzisiejsze atrakcje, czyż nie, panie? - odpowiedziała mu, starając się naśladować podsłuchany ton głosu prawdziwych dam, lecz każde słowo podszyte było ironią. - A pan, lordzie... jak się pan bawi? Kij nie doskwiera za mocno? - znów ściszyła głos, by ostatnie słowa trafiły jedynie do uszu Drew. W tym dworze ściany miały oczy i uszy.
ruined
I am
r u i n a t i o n
-Uwierz mi, że szukałem piwniczki wytrwale, ale chyba ukryli ją przede mną zaklęciem ochronnym. Wyobrażasz sobie co by było, gdyby przed dwunastą skończyło się wino?- szepnął nachylając się bezpardonowo do jej ucha, a następnie zaśmiał się pod nosem. Ciche rozmowy nie wzbudzały niczyjej uwagi, bowiem w końcu każdy prowadził dialog w podobny sposób. Nawet jeśli miało być inaczej nie dbał o to, ileż można było udawać dobrze wychowanego. Trochę budziło to jego politowanie – choć dawno nic podobnego nie czuł – błękitnokrwiści codziennie musieli dbać o etykietę, a on zmęczony był po kilku godzinach.
Zapach owoców oraz przypraw wypełnił jego nozdrza, a gdy tylko upił łyk poczuł niezwykle wyrazisty smak. Pokiwał wolno głową nie mogąc znaleźć żadnego skojarzenia do tego co pijał wcześniej, dlatego bez większego zawahania opróżnił kielich w nadziei, że akurat nikt nie patrzył. Znawca był z niego żaden, serwowane dzisiejszej nocy alkohole nie miały sobie równych, zatem wolał je kosztować niżeli zastanawiać się nad pochodzeniem tudzież rocznikiem. Rzadko miał podobną okazję, więc kreowanie sztucznej otoczki – do tego przy Sigrun – było zbędne i nader czasochłonne.
-Francuskie, wytrawne, wyjątkowy smak przypraw. Długo leżakowało w beczce, wyborne.- skomentował odkładając szkło na bogato zdobiony blat stołu, po czym uniósł wzrok z powrotem na dziewczynę, a jego usta wygięły się w kpiącym wyrazie. Doskonale wiedziała, że gadał od rzeczy.
-Oczywiście, że tak pani. Lady Nott jak zawsze w najwyższej formie.- rzucił chwytając ze stołu coś przypominającego deser i na dodatek pachnącego whisky - ciasto dundee, ale tego rzecz jasna już wiedzieć nie mógł. Kusząca opcja.
Zdusił śmiech, gdy skierowała do niego spytanie ściszonym głosem. -Zdecydowanie bardziej intrygująco zapowiadałby się wieczór z butelką na stole w mym nokturnowskim pałacu, lady i rzecz jasna z Tobą w roli głównej. Mogłabyś przyodziać tą samą suknię co ostatnio, było na czym zawiesić oko.- odpowiedział równie cicho, po czym zasmakował dania i wcale się nie zawiódł. Nie to, że smakowało wybornie to do tego wyczuwał posmak ulubionego alkoholu.
'k3' : 2
- Wyobrażam - odparła mu dziwnie poważnym tonem. - To byłaby prawdziwa tragedia. Młode gąski pomdlałyby ze stresu, zamężne damy umarły z nudów, zaś lordowie ze strachu przed tym, że na trzeźwo nie mają o czym z nimi rozmawiać, a te damulki wcale nie są takie piękne. Dramat i gorzkie łzy - wyszeptała, gdy Drew się ku niej nachylał, roztaczając przed nim ponurą wizję prawdziwej salonowej apokalipsy. Zawtórowała mu perlistym śmiechem, przeganiając poważną atmosferę, którą sama na kilka chwil stworzyła.
Przysłuchiwała się profesjonalnej ocenie wina Drew z krzywym uśmiechem pod maską.
- Któż by pomyślał, drogi lordzie, że lata picia byle czego nie wypaliły pańskich kubków smakowych i wciąż ma pan tak delikatne i wrażliwe podniebienie - powiedziała Sigrun, sącząc w swoje słowa złośliwą ironię, dopijając to, co sama biała w kielichu. Takie, czy owakie - było naprawdę dobre, dlatego zdecydowała sięgnąć po następny kielich, tym razem inny. - Noc jest jeszcze młoda. Korzystajmy z tego, co przyniósł nam los - odpowiedziała, wzdychając przy tym z lekkim żalem, że tej wyjątkowej nocy nie spędzali tak jak naprawdę lubili. Upijając się, tańcząc, grając w karty, przekomarzając się do bladego świtu. Wzniosła kieliszek, dając mu do zrozumienia, że powinni korzystać z tego, że tu są - okazja do picia tak drogiego, wybornego alkoholu nie zdarzała się często. - Tak ci się podobała moja sukienka? Co za niespodzianka, że mężczyźni zapamiętują takie rzeczy, jesteś taki wyjątkowy, skarbie - powiedziała zaczepnym tonem, pozwalając sobie na wyciągniecie ręki i lekkie szturchnięcie go w ramię, po czym dłonią wskazała na suknię ze złotych piór. - Gromoptak do mnie nie pasuje?
ruined
I am
r u i n a t i o n
'k20' : 11
Zaśmiał się na jej słowa przenosząc wzrok z kieliszka wina na jej twarz. -Nie uważasz, że mogłoby to zapobiec sytuacji, w której facet musiałby rano uciekać z łoża? No wiesz, jak na trzeźwo zobaczy co wyrwał.- uśmiechnął się kpiąco nie mogąc powstrzymać się przed spojrzeniem w kierunku grupy szepczących lordów. Nigdy nie wnikał w to co działo się na podobnych przyjęciach, nigdy tez nie interesował się zażyłościami, problemami i rozterkami bogatych – kilka zasłyszanych plotek dostatecznie mu wystarczyło. -Dobrze, że miałem okazję widzieć Cię na trzeźwo.- dodał upijając wina, które rzekomo smak rzekomo potrafił opisać. -Chyba.- sprecyzował zaciskając wargi, aby powstrzymać kpiący uśmiech.
-Czyżby miała lady jakieś wątpliwości?- ściągnął brwi w teatralnym oburzeniu, w końcu wówczas nie grał swojej roli, a starał się wczuć w zupełnie kogoś innego. Faktycznie zdarzało mu się pić już takie świństwa, że mordę dosłownie wykręcało, jednakże nie przyswajał myśli, że kubki smakowe wypaliło mu do cna. Może coś w tym było? -Dobre wino, piękne kobiety. Żyć nie umierać.- uniósł wymownie brew posyłając jej równie wymowne spojrzenie.
Opróżniwszy szkło nie zastanawiał się nader długo nad chwyceniem kolejnego – było to zdecydowanie najlepsze co mógł wówczas robić. Był przekonany, że wstawienie się znacznie szybciej pozwoli mu przekroczyć pewne granice i wytrwać do końca nocy bez większej wtopy. Zwykle nie robił głupot po alkoholu, więc akurat o ten aspekt był spokojny.
-To nie tak.- rzucił zaraz po tym, gdy poczuł dotyk jej dłoni na swym ramieniu. -Po prostu wtedy wyglądałaś lepiej, nie czuj się urażona.- skinął wolno głową, a następnie upił nowego trunku stanowiącego część degustacji. Obawiał się, iż jeszcze chwile pozostaną w ów miejscu i dla innych gości nie pozostanie nic poza smutkiem spowodowanym pustymi kieliszkami. Cóż ich strata – mogli trafić tu przed nimi. -Oczywiście, że jestem wyjątkowy lady. Dopiero teraz to dostrzegłaś?- spytał retorycznie hamując napływ śmiechu.
'k20' : 8
- Skąd wiesz, że to byłam ja? - spytała rozbawiona, przenosząc spojrzenie na maskę Macnaira, a w jej głosie rozbrzmiała figlarna nuta, jakby chciała zasiać w nim ziarno wątpliwości, czy twarz, którą znał naprawdę należała do Sigrun Rookwood. - Może prawdziwa ja ma orli nos, brodawkę na nim, piegi i jest ruda? Nigdy się tego nie dowiesz. - Wiedział o tym, że jest metamorfomagiem i istniała możliwość, że nigdy nie odsłaniała swojej prawdziwej twarzy. Wzruszyła ramionami jak gdyby nie miała zamiaru ujawniać dziś prawdy.
- Owszem, drogi lordzie, mam co do tego pewne wątpliwości. O czwartej nad ranem pijesz już co ci nalewają, nie zwracając uwagi na to, czy to ognista whisky, czy może rozwodnione ale - zakpiła z niego, sięgając po inny kielich, wypełniony winem o głębokiej, rubinowej barwie. Było słodsze, ale przyjemnie pieściło zmysł smaku. Mimo wszystko dość miła odmiana po tych wszystkich nocach, które spędzili pijąc byle co, byle uderzyło do głowy i paliło w gardło.
- Jakoś mi to umknęło. Dotychczas myślałam, żeś lordzie dokładnie taki sam jak wszyscy inni mężczyźni - odpowiedziała z przekąsem, wbijając mu kolejną szpilkę, wiedząc, że może sobie na to pozwolić. Dzielili podobne, uszczypliwe poczucie humoru. Ironizowali tak często i gęsto, że czasami trudno było się zorientować, kiedy zaczynają mówić poważnie. A gdyby nie mogła - i tak nie ugryzłaby się w język, nie miała takiego zwyczaju, stroniła jednak od towarzystwa podobnych sztywniaków. - Obawiam się, że urażona poczułaby się lady Nott. Raczej nie podzielamy poczucia estetyki jeśli chodzi o suknie. - Prychnęła cicho śmiechem pod nosem, wyobrażając sobie minę tej staruszki, gdyby pojawiła się na sali balowej obleczona w tamtą czerwoną suknię zbyt mocno opinającą się na biodrach i podkreślającą pełne kształty wiedźmy. Pomoc magomedyka i eliksirów na serce byłaby jednak niezbędna, jeśli zamiast w sukience wybrałaby się tu w spodniach... Najprawdopodobniej więcej nie wystosowano by do niej zaproszenia.
ruined
I am
r u i n a t i o n
Ściągnął brwi na jej kolejne słowa i bezczelnie zlustrował od stóp do głów. -Skarbie już zapomniałaś jak patrzałaś na mnie z parteru w klubie pojedynków? Reguły są jasne, zero zmian.- puścił dziewczynie oczko doskonale wiedząc, iż wtedy po jego stronie stało szczęście. Było to iście wyrównane starcie – choć bez użycia najpotężniejszej z dziedzin magii – i obronił się w najważniejszej chwili. Inaczej różnie by to mogło się potoczyć.
-Myślę, że o czwartej nie rozpoznaje lady czy pali Stibbonsa, czy zwinięty manuskrypt.- zakpił wyginając wargi w ironicznym wyrazie, po czym dopił do dna kolejny kieliszek wina. Musieli przesunąć się kawałek dalej, bowiem puste szkło z pewnością nie wyglądało nader elegancko zwłaszcza, że byli w ów miejscu jedynie we dwoje.
-Auć. Miałaś mnie za podobnego sztywniaka? Chyba faktycznie intensywnie mnie lady analizuje. Czyżbym nie wychodził z lady myśli?- zacisnął wargi próbując zachować poważny wyraz twarzy, a następnie powędrował wzrokiem do jednej ze szlachcianek. Trudno mu było zdefiniować jej strój, właściwie nie potrafił rzucić jednego trafnego skojarzenia. -Faktycznie, Lady Nott preferuje zupełnie inny styl. Myślisz, że to tak zawsze czy jedynie okazjonalnie?- spytał udając zaciekawienie – w końcu garderoba rodów była ostatnią rzeczą jaka go interesowała.
- Tak dużo wypiłeś, czy może dałeś się zwieść eliksirowi upiększającemu? - zakpiła z niego, próbując sobie wyobrazić jak musiała być szpetna, by zdecydował się na coś takiego. Prawie mu współczuła. Ale tylko prawie.
Rookwood wyprostowała się, kiedy spytał, czy zapomniała o ich starciu na arenie londyńskiego klubu pojedynków. Zmrużyła lekko oczy, niczym kot, który zaczyna czuć irytację, bo ktoś dotknął go w niewłaściwym miejscu. Nie znosiła, kiedy wypominano jej porażki, sama nie lubiła do nich wracać, nikt chyba nie lubił. Ciężko znosiła przegrane. - Co to ma do rzeczy? - spytała ostrzej, niż zamierzała. Nie miała szczęścia do pojedynków w klubie. Świetnie radziła sobie z magią obronną, lecz nad samymi urokami winna była jeszcze mocno popracować. Ciężko jednak było wiedźmie znaleźć na to czas - wolała poświęcać go na zgłębianie najbardziej fascynującej z dziedzin magicznych. Czarnej magii. - Gdyby lista zaklęć nie była tak krótka i nudna, to spotkanie potoczyłoby się zupełnie inaczej - wyszeptała kąśliwym tonem. Regulamin zabraniał używania czarów, którymi władała najlepiej - i niezmiernie tego żałowała. Po objęciu władzy przez lorda Cronusa Malfoya to powinno się w końcu zmienić.
- Tutaj się mylisz. Papieros musi być dobry. Nieważne o której godzinie - odpowiedziała wyniośle, choć trochę rozmijała się w tym z prawdą. Zawsze kupowała dla siebie samej dobre papierosy, jednakże o pewnej porze się kończyły. Częstując się cudzymi nie bardzo miała możliwość, by narzekać, a głód tytoniowy bywał zbyt silny, aby nie skorzystać.
Sigrun prychnęła przewracając oczyma, kiedy zasugerował, że spędza mnóstwo czasu na analizowaniu jego osoby w myślach.
- Pan sobie za bardzo schlebia. Polecam zejście na ziemię, bo buja lord w obłokach - powiedziała znużonym tonem. Macnair czasami miewał o sobie zdecydowanie zbyt wysokie mniemanie. Jak ona sama zresztą. Lepiej było jednak być za pewnym siebie, niż na odwrót - w innym wypadku pewnie nie zniosłaby jego towarzystwa. A Drew jej własnego.
- Obawiam się, że to stała przypadłość. Nie zaprzyjaźnimy się - westchnęła Sigrun, powiódłszy spojrzeniem po tłumie elegancko ubranych gości, zwłaszcza po damach, które musiały cierpieć przez tak ciasno zawiązane gorsety. - Korzystajmy więc póki możemy. Chodź, przekonajmy się cóż jeszcze lady Nott przygotowała dla tak znamienitych gości jak my - zaproponowała, odstawiając pusty kielich na stół, po czym ruszyła w stronę wyjścia z sali uczt, nie oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy Macanir podąży za nią. Jeśli nie chciał zanudzić się na śmierć tego wieczoru, to uczyni to z pewnością.
ruined
I am
r u i n a t i o n
Strona 1 z 2 • 1, 2