Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]17.09.19 18:16

Kuchnia

Ciepłe miejsce. Łatwo się jednak domyślić, że panuje tutaj chaos niemniejszy niż w pozostałych częściach tawerny. Między parującymi wściekle garami przemyka stara kucharka, klnąc na prawo i lewo. Pod jej ciężkim pantoflem umierają niezdarne karaluchy, a jej zbyt długa spódnica wyciera z drewnianych podłóg tłuste plamy. Gorące opary wsiąkają w prujące się szmaty, a tamten owinięty wokół jedynego okna kawałek brązowej zasłonki dawno już zesztywniał w brudzie. W kącie piętrzy się stos niedomytych naczyń, a oparta o półkę miotła misternie zamiata pod mebel kupkę gnijących obierków i robaczych pancerzyków, gdy już ostatni pracownik opuści pomieszczenie. Powystawiane na długim, lepkim blacie słoiki chowają niestworzone rzeczy i nikt do końca nie wie, czy warto tam zaglądać. Rozgrzana do czerwoności kuchenka paruje czarną mgłą, a spoczywająca gdzieś między skrzyniami porcelanowa kura do dziś nie odsłoniła swojej tajemnicy. Powiadają, że jej przybycia nie pamięta najstarszy pracownik, ale nikt nie ośmielił się jej stamtąd ruszyć.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:28, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]14.02.20 0:30
8 IV

Parszywy Pasażer nie jest już jego domem. Brzmi to absurdalnie i abstrakcyjnie, tak jak wszystko, co miało miejsce w przeciągu ostatniego tygodnia, ale surrealne zdarzenia stały się rzeczywistością i chyba po prostu wszyscy muszą do tego przywyknąć.
Zna zaplecze jak własną kieszeń - i to przejście, za winklem; sam przecież sprawdzał co miesiąc, czy jest odpowiednio zabezpieczone. Nie sądził, że kiedyś przyjdzie mu się tu włamywać.
Nawet w dokach nie jest jednak bezpiecznie na ulicach, a on potrzebuje chwili na skoncentrowanie się, na wysłanie patronusa do Tonks. Drzwi skrzypią cicho, gdy wsuwa się do kuchni, w naczyniu coś bulgocze, całkiem zachęcająco. Ma pewnie tylko chwilę, nim ktoś się tu pojawi, zaraz ruszy szukać innego ustronnego miejsca, w którym poczeka na Just.
Ale korzystając z okazji, że na razie pomieszczenie jest puste, sięga po różdżkę i skoncentruje się na swoim szczęśliwym wspomnieniu. Jedna łza płynie po policzku, a on ma wrażenie, że rozpada się na kawałki - najdrobniejsze, kiedy obraz ich wszystkich razem pojawia się w jego głowie. Najszczęśliwsze wspomnienie stało się także tym najboleśniejszym.
Jest jednak silne. Na tyle silne, że być może uda mu się przywołać niepozorną ważkę.



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: Kuchnia [odnośnik]14.02.20 0:30
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 80
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]03.04.20 15:58

3 maja 1957 roku


Plan był prosty.
A raczej pozornie zdawał się cholernie prosty. Ot, miał podszyć się pod Lorda Lestrange, wejść do Londynu (co nie było trudne, będąc podwójnie członkiem magicznej arystokracji) udać się do dzielnicy portowej a tam prościutko do Wenus. Porozstawianie nieswoich ludzi po kontach po czym oczekiwanie na przyjaciela w jego gabinecie i całonocna, cholernie kulturalna libacja alkoholowa.
Rzeczywiście plan, zdawał się być dziecinnie prosty, kto jednak doskonale znał Haverlocka Traversa wiedział, że nawet te, pozornie najprostsze plany przy nim mają szanse na wielkie, nierzadko niebezpieczne zmiany.
I tak wylądował tu, w tawernie równie parszywej, co jej nazwa. Oficjalnie nie był w tym miejscu ani razu, wszak lordowi nie przystoiło pokazywać się w tak podłych miejscach. Nieoficjalnie bywał w tym pubie kilka razy, podczas dłuższych załadunków w Londynie, zawsze jednak przywdziewając inną twarz. Raz był kupcem z dalekiej północy, innym razem prostym marynarzem pokrytym dziwnymi tatuażami jeszcze innym razem zwykłym, szarym czarodziejem. Nie było jednak tych wizyt na tyle sporo, aby mężczyzna czuł jakąkolwiek wieź z tawerną. O wiele bardziej wolał Pod czarnym kocurem gdzie sprytna Sally trzymała w ryzach klientelę i oferowała, cenne dla niego informacje. Tak, dla Haverlocka Traversa Parszywy Pasażer był nic nie znaczącą tawerną, jaką szło spotkać w każdym porcie niemal na całym świecie.
Co też sprawiło, że zamiast Wenus skierował swoje kroki akurat do tego miejsca? W zasadzie sam nie wiedział, czy była to znajoma, bliska jego sercu szanta wyśpiewywana przez marynarzy czy dwóch klientów piorących się na pięści w uliczce koło tawerny, by później wejść i wychylić razem kufel cienkiego piwa. Nie czarujmy się, Haverlock doskonale znał takie miejsca i był pewien, że podaje się tutaj najpodlejszy alkohol. Dziwne ukłucie chęci na spłatanie większego psikusa serdecznemu kumplowi sprawiło, że nie mógł się powstrzymać aby trochę rozszerzyć swój, niewielki wypad. Śmiało więc skręcił do tawerny w której, ku jego rozczarowaniu, nie działo się nic aż tak interesującego, jak sądził. Szanta po chwili skończyła się, a całe towarzystwo wyglądało na jeszcze za trzeźwe, by doszło do jakiegokolwiek, ciekawego zajęcia.
Mężczyzna przez chwilę po prostu krążył po sali zastanawiając się, czy przypadkiem nie powinien zawrócić. Wyjść z Parszywego i udać się do Wenus, gdzie z pewnością działoby się więcej. Miałby również ładniejsze widoki, dziewczyny Francisa przypominały anioły w porównaniu z niedomytymi marynarzami. Kręcił się chwilę między stolikami, coraz to nasłuchując co ciekawszych wieści, jakie mogli przekazywać sobie marynarze, ale po za narzekaniem na kontrole, opowieścią o cnotliwej pannie Avenburry i przechwałkami, dotyczącymi pirackich bitew nie usłyszał nic, co mogłoby go zainteresować.
I już miał kierować się do wyjścia gdy zauważył, że wejście do kuchni stoi takie, jakieś niepilnowane. Haverlock Travers zawsze był czarodziejem czynu, nic więc też dziwnego, że postanowił wślizgnąć się do kuchni ciekaw, jak też wygląda ona od środka.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Kuchnia [odnośnik]04.04.20 16:43
Dzień nie różnił się niczym od wszystkich poprzednich. Tak samo głośny, tak samo pijany i wulgarny. Parowały okienka w kuchni, bo wygłodniała klientela wojenne niepokoje leczyła tłustymi potrawami i czystą. Zaczynali wybrzydzać i nie tykali kolorowych alkoholi, uparcie twierdząc, że były zbyt słabe i zbyt babskie, aby dało się po tym ruszyć z kopyta. Wywracała oczy za każdym razem, kiedy jej taki cwaniaczek prawił morały nad barową ladą. Barmanki znały już nie takie sztuczki. Najbardziej kolorowa szklanka potrafiła zabić, a najbardziej przezroczysta wódka stawała się wodą i nigdy obok spirytusu nie stała. Ale banda przemądrzałych robotników z doków wiedziała swoje. Nie narzekała, bo łykali dużo i szybko, a w tym pośpiechu często nie wyłapywali źle wydanej reszty lub reszty, której nigdy nie wydała. Pękały od knutów kieszonki jej sukienki, piekły ją policzki od naprzemiennego uśmiechania się i krzywienia ust, bo chłopcy nie przestawali dokazywać, ale jednak było dość spokojnie. Obeszło się bez ruchliwych pięści i łamanych krzeseł. Może to cisza przed burzą, a może tego dnia żaden z nich nie miał ochoty na złośliwości. To w ogóle możliwe?
Philippie za to wszystko tego dnia leciało z rąk. Jakby była niespokojna, choć nic takiego się nie wydarzyło. Wywróciła się na suchej podłodze z tacą pełną kufli i o mało co nie uszkodziła tej taniej rzeźby z morskim potworem, która stała niedaleko schodków na piętro. Drewniana figura wywróciła się i potoczyła do głębi sali. Zwykle Moss nie mogła narzekać na własną zwinność, ale dzisiaj czuła się inaczej, przeciążona myślami. Przejechała wierzchem dłoni po czole i odgarnęła część zaplątanych tam włosów. Potem przetarła mokrą ścierą wszystkie blaty przy barze i nalała trochę piwa spragnionym brodom. Co jakiś czas zerkała na drzwi, jakby spodziewała się, że zaraz stanie w nich sensacja stulecia. Westchnęła i lekko zacisnęła pięści. Paznokciem przesunęła po szparze w drewnie, a potem obróciła się, by zerknąć do kuchni. Cristina walczyła z pieczenią. W kłębowisku szarego dymu rozkwitały smrody. Co do licha? Wzięła ścierę, otworzyła sklejone tłuszczem okno i zaczęła wyganiać dym z pomieszczenia. Zaraz wbiegł Billy i machnął różdżką, by zamknąć zwęglone resztki mięsa w szczelnym bąblu. Hiszpanka rzuciła kilka paskudnych słów w swoim języku, później wyniosła zmarnowane danie na dwór. Majowy wiatr szybko mógł rozprawić się z tym kuchennym kataklizmem.
Nic tu już po niej. Powróciła do tawerny, gdzie zaraz znów jakaś pieśń postanowiła pozaczepiać jej uszy. Rozkosznie. Schyliła się i sięgnęła do szafki, w której znajdowało się wszystko (a przede wszytkim tajna skrytka Billego na fajki). Zanurkowała dłonią w labiryntach bibelotów, ale gdy znalazła się za głęboko, cała misterna konstrukcja się rozpadła, a większość rzeczy wypadła na podłogę za barem. Na wszystkie macki krakena, co to ma być? Znów ruszała się jak garboróg w składzie porcelany. Zacisnęła mocno wargi i stłumiła potrzebę przekleństwa. Zaczęła sprzątać bałagan.
Gdy kucała za kontuarem, ktoś zbliżył się do uchylonych drzwi. Przechyliła lekko głowę i przez chwilę obserwowała cwaniaczka. A to łasuch! Zareagowała błyskawicznie. Nim zdołał dostać się do królestwa Cristiny, podstawiła mu pod nogi kij od miotły, a kiedy się wywrócił, błyskawicznie zawisła nad nim i drewniany trzonek skierowała w stronę tej przystojnej buzi. Zacmokała rozczarowana. – Mogłeś przecież ładnie poprosić, a dałabym ci coś smacznego, Morganie – odparła, sunąc po jego sylwetce ciekawskim okiem. Co miał znaczyć ten wybryk? – Czy może własnie tak prosisz o uwagę? Czego potrzebujesz? – zapytała, gdy kij dalej groził jego pięknej buzi. Pamiętała o ich umowie, pamiętała też, co lubił jeść najbardziej, ale chyba tego dnia nie zasłużył na słodkie naleśniki.
Wciąż stała nad nim gotowa zaatakować niegrzecznego chłopca długim patykiem.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kuchnia [odnośnik]08.04.20 1:04
Kolejny raz, gdy jego plan poszedł nie tak, jak powinien. Wszak chciał jedynie zobaczyć, czy też coś ciekawego nie znajduje się w kuchni i pójść dalej, w swoją drogę która prowadziła do jakże cudownego przybytku, jakim była Wenus. Następnym razem, gdy zechce spłatać koledze jakiegoś psikusa, zapewne będzie musiał od razu skierować swoje kroki w odpowiednie miejsce, a przynajmniej, do tej pory tak mu się wydawało.
Prychnął pod nosem, gdy w jakże brutalny sposób znalazł się na brudnej posadzce, przez chwilę zastanawiając się, czy w ogóle ktokolwiek sprząta. W tawernie w jego ukochanym Cromer z pewnością było szybciej, nie, żeby kiedykolwiek miał okazję zwiedzać jej podłogi… A przynajmniej nie ze swoją prawdziwą twarzą. Nie sądził jednak, aby kiedykolwiek poznał właścicielkę tawerny, która przerosłaby zaradną Sally z Czarnego kocura.
Męskie spojrzenie powiodło po postaci stojącej nad nim kobiety z miotłą w dłoni. Oczywiście zaczynając od tych, najbardziej atrakcyjnych częściach jej ciała - od nóg, przez biodra i klatkę piersiową, by w końcu zatrzymać na jej buzi. Wizualnie ocenił ją jako kobietę, idealną na jedno, nic nie znaczące spotkanie, co zapewne było spowodowane niepochlebną jego opinią na temat samych kobiet, jak i zauroczeniem inną, w jego oczach ładniejszą twarzyczką. Na chwilę jego spojrzenie przeniosło się na kij od miotły, oscylujący wokół jego twarzy. Czy ona w ogóle wiedziała, do czego używa się mioteł? Wątpił, och jak bardzo w to wątpił! Wszak lwia część kobiet była jedynie ładnymi, acz niezbyt inteligentnymi stworzonkami, najlepiej nadającymi się do ozdabiania otoczenia bądź prostych rozrywek. Krótkie zerknięcie na podłogę, jedynie upewniło go w tej teorii co by i to stworzonko stojące przed nim, nie mogło pochwalić się większym pomyślunkiem.
Ledwie chwilę później uśmiechnął się czarująco, tak jak to lord Lestrange potrafił najlepiej (a przynajmniej Haverlock był przekonany, że jego kumpel, jak i on jest niezłym psem na takie słodkie, niemyślące wiele kąski), zerkając wprost na twarz dziewczyny. Morganie? No, to Lestrange będzie miał mu wiele, naprawdę wiele do wytłumaczenia. Ale to później, teraz chcąc, czy też nie, winien zwrócić uwagę na stojącą nad nim gołąbeczkę.
- Gdybyś się tak nie chowała, nie musiałbym Cię szukać. - Odpowiedział, nadal z czarującym uśmiechem na ustach. Następnie stanowczo złapał za trzonek kija, by odsunąć go od (nie)swojej twarzy, a siły z pewnością posiadał więcej, niż ciemnowłose dziewczę. Podniósł się. Wpierw do siadu, cały czas nie spuszczając z niej spojrzenia. Co mogło ją łączyć z Francisem? Tego nie wiedział, nie sądził jednak, aby lord Lestrange był dziewczynie w pełni obojętny, nawet pod innym imieniem. - To zależy… Co możesz mi dziś zaproponować? - Nie przejmował się, że niegrzecznym było odpowiadanie pytaniem na pytanie, ostrożnie podnosząc się z ziemi, cały czas mocno trzymając kij, by ten nie spotkał się z (nie)jego ciałem. Jej sukienka była za długa, by mógł czerpać przyjemność z siedzenia na brudnej posadzce.
Ach, nie mógł doczekać się tego, czego mógł się tu dowiedzieć!


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Kuchnia [odnośnik]10.04.20 16:52
Gdy brakowało odpowiednich narzędzi, musiała być kreatywna i wyszukiwać rozwiązań, które wcześniej nie istniały. Znała więc dziesiątki zastosowań dla zwykłego kawałka szkła czy drewna. Chłopcy nie pozwalali jej przysnąć i, wbrew pozorom, wciąż potrafili zaskoczyć. Czasami miała pod ręką jedynie tacę i szmatę. Dziś marynarzyki wygrzewające na stołkach tyłki od wielu lat już wiedziały, że kawałek burej ściery może zapewnić im pakiet nieprzyjaznych wrażeń. Miotła wcale nie była wyjątkiem. Morgan zdziwiłby się, gdzie potrafiła ją wetknąć, jeśli tylko byłoby to jedyne z możliwych rozwiązań. Poznali się już trochę, nie powinien atakować, choć pewnie spróbuje się wykręcić, pamiętając pakiet jej zdradzieckich gierek. Zmieniała front zbyt szybko, a tego męska logika nie umiała pojąć. Mógł wpędzić ją w pułapkę, ale z każdego potrzasku dało się jakoś wydostać. Była pewna, że z tym typem potrafiła sobie poradzić. Wiedziała, że malował buzię niewinnością, ignorując wszystkie piętnujące go dowody z otoczenia. Teraz też zechce się wyprzeć całej tej gry? Choć syreni zegar na ścianie pchał leniwie wskazówki, dla tej dwójki zatrzymano czas. Kij ledwo drgnął, a jej spojrzenie chętnie oskarżyło go o paskudne knowania. Trzon miotły trzymała mocno, ciało napinało się gotowe do nagłego ataku., choć tak naprawdę wcale nie planowała go skrzywdzić. I tak zdołałaby silnymi łapskami odeprzeć jej próby, ale mogła chociaż poudawać, że jest groźna. Na niektórych działał złośliwy ton i wybijające się w głębi oczu blaski rozczarowania. Przecież bardzo, bardzo nie chciał jej rozzłościć. Przez myśli przewinęły się wizje wszystkich możliwych kar dla niegrzecznego chłopca. Postawiła stopę między jego porozrzucanymi na podłodze nogami. Nie odważy się ruszyć?
Coś kręcił, kiepska obrona. Nie nabierała się na ten anielski uśmiech. Lekko zmrużone oczy nie przestawały wywiercać w nim dziur. Szukała zawahania, szukała odpowiedzi utkanych z drgnięć męskiej powieki czy nerwowego poruszenia dłonią. Nic. Jakiż irytujący! Dostarczył pierwszą wskazówkę, ale okazała się marnym pocieszenie,. Przechyliła głowę i cicho parsknęła. Nie zasłużył na gest zaufania, wcale nie opuściła kija. Zignorował jej miłe powitanie, kontynuując swoje nieodgadnione intrygi. Może to miał być wstęp do kolejnej potyczki, może ostatnim razem podobało mu się za bardzo, kiedy wbijała mu różdżkę w… – Mnie nie oszukasz, Morgan – odparła śmiało, przysuwając końcówkę drewna bliżej jego nosa. Wtedy jednak opanował zagrożenie, odciągając jej broń od swojej twarzy. Zacisnęła usta niezadowolona z takiego obrotu spraw. Za chwilę już siedział beztrosko, przygniatając nory korników powtykane w liche podłogi. Nie odrzuciła swej broni, wciąż miała ochotę mu przyłożyć, tak dla zdrowia. Wyglądał jej na takiego, który to lubił. Może to właśnie będzie sposób na jej dzisiejsze rozkojarzenia. Gniotła spojrzeniem jego cielsko, kiedy wznosił się, bezczelnie wydostając się z tego osaczenia. Nie znosiła przegrywać, ale wciąż miała przy sobie dość dobre karty.
– Zasługujesz co najwyżej na zupę z pomyjami. Może być? – burknęła niezadowolona. Porzuciła miotłę i zbliżyła się o krok, poszukując w tym obliczu tropów. – Żadnego naleśniczka. Rozwodnione wino i sucha kiełbasa. To twoje dzisiejsze menu. Chyba że… powiesz mi, co kombinujesz. Szukałeś mnie. Po co? – zapytała otwarcie, pożądając konkretów. Zdołała wyłapać, jak ślizgał się po niej wzrokiem. Znała te spojrzenia nie od dziś. Biedaczyna, stęsknił się. Przecież wkrótce mieli się spotkać, coś jej obiecał. Znów poszukiwał jej towarzystwa czy zwabiły go smaki tamtego posiłku? Cristina na pewno się ucieszy, kiedy się dowie, że jakiś łotrzyk chciał podejrzeć ją w kuchni. Uśmiechnęła się cwanie. Ta dwójka jeszcze nie miała okazji się poznać, ale może to dobra okazja, by uroczy Morgan ujrzał kobietę, która ostatnim razem rozpieściła jego żołądek.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kuchnia [odnośnik]15.04.20 19:12
Haverlock pod twarzą lorda Lestrange uniósł delikatnie brew, przyjmując na twarzy coś, na znak delikatnego zaskoczenia słowami, jakie padły z ust dziewczyny. Travers nie miał pojęcia, że jego znajomy również prowadzi podwójne życie, nawet jeśli nie posiadał umiejętności, jakimi odznaczał się on. Wszak jemu było prościej - wystarczyła odrobina skupienia, aby jego twarz zmieniła rysy, postura zmieniła kształt, a gdy bardzo chciał, mógł nawet stać się przedstawicielem innej płci, mimo iż sam, jeszcze nigdy tego nie próbował (zapewne nie chcąc zniechęcić się do słodkich, kobiecych kształtów). Nie wiedział, co łączyło barmankę z tym, którego twarz przyjął, lecz nie był to pierwszy raz, gdy znajdował się w takiej sytuacji.
Z metamorfomagii korzystał często, częściej niż wypadało przyznać się szlachetnemu lordowi, grzechem jednak byłoby nie wykorzystać z takich umiejętności. Nie raz, nie dwa podszywał się pod zauważonych gdzieś na ulicy przechodniów. Nie raz, nie dwa wplątał obcych w kłopoty najróżniejszego kalibru nie przejmując się konsekwencjami. Bo czy było to dla niego istotne? Nie, z pewnością nie. Liczyło się jedynie to, że dostawał to czego chciał - informacje, odrobinę rozrywki, czasem jakąś kartę przetargową. Tym razem szukał rozrywki, przypadkowo zbaczając z kursu, równie przypadkowo dowiadując się nowości. A może powinien powiedzieć dziewczynie, z kim naprawdę ma do czynienia? Wyjawić, że Morgan którego zna jest lordem i patrzeć, jak później Francis zgarnia za to burę oraz gniew barmanki? A może powinien sprzedać jej jakąś bajeczkę? Na Merlina, mimo iż szkołę opuścił kilkanaście lat temu, nadal kusiło, aby wpakować kogoś w kłopoty. Tak, jakby z takich rzeczy się nie wyrastało.
-Czemu miałbym Cię oszukiwać? - Odparł na jej słowa, ciekaw tego, co może usłyszeć. Powoli badał relację, jaka łączyła kobietę z Lestrange, coraz bardziej ciekaw, czym to jego ponoć kumpel zajmuje się po godzinach. Do tej pory, po za figurą zdolną jednorazowo zapewnić mu trochę rozrywki, jednak pewnie nie tej, najwyższej klasy, barmanka Parszywego Pasażera zdawała się mu być dokładnie taka, jak znaczna większość kobiet które miał okazję poznać… A raczej wszystkie, z wyjątkiem trzech, niezwykłych przypadków potwierdzających jego regułę. Nie widział w niej nic, co mogłoby kogokolwiek zaciekawić na dłuższą chwilę, był jednak niemal pewien, że Francis posiada bardziej… Elastyczny gust od niego.
- Nie, dzięki. - Odpowiedział, wzruszając ramionami gdy usłyszał podłe menu, jakim chciała go poczęstować. Brrr, Pod Czarnym Kocurem znajdujące się w jego porcie w Cromer było zdecydowanie lepszą knajpą, co do tego, nie posiadał żadnych wątpliwości.
- A jak sądzisz?  Po co mógłbym Cię szukać? - Kolejne pytanie, pogonione sugestywnym uniesieniem brwi. W końcu skoro tak dobrze się znali, powinna doskonale wiedzieć, czemu rzeczony Morgan mógłby jej szukać.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Kuchnia [odnośnik]16.04.20 15:57
Może podstępny lord, maskujący się za twarzą niewinnego Morgana, nie miał pojęcia, co takiego ów chłopaczyna mógł mieć za uszami i jakież to interesy prowadził z barmanką z Parszywego, ale Philippka swoje wiedziała. Prawdy nie znała żadnej, o tę prawdę najczystszą nawet nie prosiła w tym przypadku, ale za to chętnie wysuwała odważne wnioski. Dopisywanie portowemu gagatkowi historii przychodziło jej łatwo, każde ze spotkań było jak jazda po lodzie, ślizgali się, nie do końca wiedząc, jak ostatecznie skończy się ta lepka wędrówka. Mogli wpaść na siebie i tylko trochę się potłuc, mogła przy okazji wykorzystać go do miękkiego lądowania lub zupełnie w dwie strony pokierowałaby ich ta zdradliwa zamarzlina. Uwielbiała prowadzić, wodzić za nos, odbierać i zabierać, albo ofiarowywać fałszywe posłuszeństwo. Pani Boyle dbała o to, by dziewczęta znały te triki, by umiały odpowiednio przycisnąć moczymordę i zaopiekować się wszystkimi jego udrękami. Morgan jednak potrafił wymknąć się spod jej pazura, co tylko prowokowało do wbijania go jeszcze mocniej. Pozorował niewiniątko? Dobry, czasem zbyt blady  i zbyt piękny jak na morskie stworzenie. Dlatego warto było wykorzystać okazję do zapuszczenia macek głębiej, kiedy ryba sama wpadła do sieci. Do obiecanego spotkania pozostało trochę czasu, wypowiedziane legendy miały ożyć pod przewodnictwem syreniego przyjaciela, ale jeszcze nie teraz. Co więc przytargało te długie nóżki pod ten dziurawy daszek? Wątpiła, by chciał się wymigać od starego przyrzeczenia. Jeśli nie ona tego dnia ściągnęła go do tawerny, to przecież nie musiał kłamać. Z chłopcami dogadywał się dobrze, być może to oni wysłali go z misją do kuchni. Musiał zjawić się niedawno, wyłapałaby ten pysk już z daleka, parował dymem kolorowych fajek, czasem wydawało jej się, że jego policzek błyszczał w mdłej poświacie za bardzo. Zagadkowy typ zmuszał ją do większej czujności i wcale nie chciała go puścić ot tak po prostu. Może jakiś słodki rogalik znów wypadnie z jego kieszonki i magicznie rozsmaruje się słodyczą po jej ustach. Może tym rogalikiem będzie sekrecik, który nie chciał być odkryty. Jak będzie, Morganie?
- Twierdzisz, że mówisz mi zawsze prawdę? – zapytała niby zauroczona tak niewidzialną wizją. – To szlachetne, ale nierealne. Wszyscy kłamiemy – przyznała, dzieląc się jakże filozoficzną myślą. Jeśli Morgan chciał nagle powiedzieć jej coś prawdziwego, to miał ku temu okazję. Nie wątpiła w to, że część jego słów i reakcji bliska była faktycznej naturze, bo trudno było przez cały czas brodzić w bredniach, ale dalej w kieszeniach gniótł psikusy.
Nie powstrzymała marszczącego się czoła, kiedy odpowiedział. Domyślała się, że ślinił się na widok zaproponowanych przystawek, ale coś jej tu nie pasowało. Nie umiała jednak wyłapać podstępu. Chłopaczyna powinien przecież być pewnym, że gdyby tylko ładnie poprosił, wyjęłaby z magicznej skrytki pyszności, które mogłyby rozpieścić jego brzuch. Trudno było w to uwierzyć, ale Parszywy miał kilka złotych przysmaków pozostawionych na bardzo specjalne okazje i dla bardzo… specjalnych gości. Nie był nim, ale ona decydowała o tym, co kto dostaje na talerzu i jak bardzo rozcieńczony jest płyn w jego kieliszku. Niecny uśmieszek rozgościł się na jej ustach. Zahaczyła palcem o miejsce między dwoma guzikami jego koszuli i lekko go ku sobie pociągnęła. – Przyznaj, że tęskniłeś…  - zamruczała miło, zupełnie jakby nie próbowała dwie minuty temu pokiereszować mu kijem facjaty. – Za pobudkami i za naleśniczkiem – dopowiedziała, nabierając grzecznie właściwego dystansu, ale nie traciła go z oka. Obserwowała. Bardzo uważnie. – Ale żeby tak od razu zakradać się do kuchni? Jesteś zdesperowany – odparła bezczelnie i zakpiła beztrosko. Zadowolona zrobiła krok w tył i podniosła z podłogi miotłę. Czekała na nią robota, syf za barem sam się nie poukłada, a przecież on jej nie wyręczy. Zresztą wolała, by trzymał się daleko od jej spraw.


Rzucam na spostrzegawczość (II, +30), próbuję cię trochę przyłapać.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kuchnia [odnośnik]16.04.20 15:57
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 39
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]20.04.20 1:57
Cwany uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy zastanawiał się, jakby namieszać w tej dziwnej relacji, której sedna jeszcze nie do końca pojął. Ale czy było to ważne? Dziewczyna wyglądała na głupiutką, z  pewnością o zbyt wygórowanym poczuciu własnej wartości. Bo kimże była? Jedynie zwykłą, prostą barmanką w jakiejś zapyziałej tawernie. To dawało mu poczucie, że jej relacja z Lestrange nie była niczym nadzwyczajnym, chociażby przez fakt, że biedne dziewczę nie znało nawet jego prawdziwego imienia, uważając lorda za byle jakiego chłopaczka z... W zasadzie nie był w stanie stwierdzić, skąd. Powoli jednak ta rozmowa zaczynała nudzić jego prawdziwe ja. Nie potrafił oprzeć się pokusie namieszania w jej w główce, doprowadzając do pewnego rezonansu w jej znajomości z Francisem, pewien, że ten nawet nie zorientuje się czyja była to sprawka... Wszak nie jeden metamorfomag chodził po tym świecie i nie jeden alchemik był w stanie przyrządzić eliksir wielosokowy.
- To są Twoje słowa, nie moje. - Odpowiedział, wzruszając ramionami. Wszak nie powinna wkładać w jego usta słów, jakich nie wypowiedział. Filozoficzna myśl, jaka padła z jej ust nie zrobiła na nim większego wrażenia. W zasadzie nie nazwałby tego nawet wielką filozofią, lecz prostym stwierdzeniem natury ludzkiej. Mimo to, uniósł z zaciekawieniem brew ku górze, jakby powiedziała coś, naprawdę fascynującego, grając w tę, powoli nudzącą mu się grę. Cicha obietnica wiadomości, które kiedyś mogły się mu przydać trzymała go w tej konwersacji oraz w tej tawernie. - Skoro wszyscy kłamią, z czym kłamiesz Ty? Udajesz zainteresowaną? Bystrzejszą? A może udajesz to, kim jesteś? - Uważne spojrzenie spoczęło na jej twarzy. Nie wyglądała na kogoś, kogo możnaby nazwać mianem choć odrobinę szczerego. Ba! Był pewien, że dziewczę jest kimś zupełnie innym, niż to, na które się kreowało, choć nie był wstanie wskazać co mu to podpowiadało.
Jego spojrzenie powiodło w dół, ku dłoniom które spoczęły między guzikami jego koszuli które postanowiły lekko go do siebie przyciągnąć. Takie proste, jarmarczne sztuczki nie działaby na wprawionego w boju lorda Travers, zwłaszcza gdy wykonywały je nieodpowiednie dłonie. Tylko jedne dłonie potrafiły odbierać mu rozsądek i z pewnością nie należały one do barmanki z Parszywego. Był jednak niemal pewien, że sam Lestrange mógłby się na to złapać, zwłaszcza po kilku głębszych, uniósł więc delikatnie kąciki ust ku górze.
- A czy to wyznanie, byłoby w stanie cokolwiek zmienić? - Kolejne pytanie padło z jego ust. Kto wie, może dziewczę samo naprowadzi jego myśli na odpowiedni tor odpowiedniego figla jakiego mógł spłatać swojemu kumplowi i przy okazji barmance. Mężczyzna założył ręce na piersi, zupełnie nie rozumując pokrętnego kluczenia oraz toku myślenia, jaki zdawała się reprezentować dziewczyna. Ale czy ktokolwiek był w stanie zrozumieć pokrętną logikę kobiet? Co do tego, nie był przekonany, wszak czymś musiały odbijać sobie brak inteligencji bądź wartości, która przekroczyłaby wartość zwierzątka domowego.
- Sugerujesz, że jedynie desperat byłby w stanie chcieć się z Tobą spotkać? - Uniósł brew, bez większego zainteresowania przyglądając się, jak dziewczyna zabiera się z powrotem do pracy. A skoro ona wracała do pracy, on mógł wrócić do swojego wcześniejszego planu. Haverlock zrobił dwa kroki w kierunku wyjścia. - Całkiem kiepskie masz o sobie zdanie, lecz skoro tak, chyba powinienem poszukać sobie innego towarzystwa. - Wzruszył ramionami, a jego spojrzenie ani razu nie powiodło w jej kierunku, jakby zupełnie stracił nią zainteresowanie.

| Kłamstwo II, bonus +30, sprawdzam, czy Ci się uda


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves



Ostatnio zmieniony przez Haverlock Travers dnia 20.04.20 1:57, w całości zmieniany 1 raz
Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Kuchnia [odnośnik]20.04.20 1:57
The member 'Haverlock Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 33
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]25.04.20 15:27
Wcale nie było filozofii w jej słowach, nawet tej błahej. Spodziewała się, że sprytnie odszczeka, ale on dziecięco zaczął owijać w bawełnę, odbijając w jej stronę świeże zarzuty. Tak chciał się bawić? Morgan zwykle tak nie kręcił. Coś tam może mamrotał, ale raczej potulnie za nią szedł, jak oswojony zwierz. Przynajmniej ostatnio wydawało jej się, że zdążyła go sobie odrobinę przysposobić. A teraz co? Chciał się przekrzykiwać w życiowych prawdach? Może naprawdę nie powinna tak szybko porzucać tej miotły, bo najwyraźniej potrzebował, by go ktoś trzasnął w głupi łeb. Coś sugerował, potem zarzucał jej myśli, których wcale nie popełniła.
- Wcale nie muszę udawać, Morganie – odparła obojętnie. Męczył ją ten wścibski ton. To jej rola. Za dużo pytań i za dużo przypuszczeń. Czy nie przebrnęli ostatnim razem przez morze pytań o to, kim kto był i jaka była jego historia? Może ona wtedy nie spowiadała się aż tak, ale… ale dziś wcale nie miała ochoty na dokładkę. On również na nią nie zasłużył. – Jestem tak samo zainteresowana tobą, jak ty mdłą zupą spod ognia Cristiny, mój morski wilku mruknęła, nie zaczepiając na nim spojrzenia na długo. – Ale interesów tego miejsca będę pilnować zawsze. Panoszysz się. Szukasz mnie, a potem udajesz, że wcale nie. Może potrzebujesz chwili, by przemyśleć, czego właściwie poszukujesz, co? – podpytała nieco podirytowana. Mogłaby go usadzić gdzieś na stołku w kącie, poklepać po łepetynie i poczekać, aż chłopaczek odkryje, po co tutaj przylazł. Dzisiaj próbował ją wkurzyć grą w kotka i myszkę, albo znów był nieprzytomny i jeszcze nie docierały do niego głosy z rozbudzonej rzeczywistości. Która z odpowiedzi mogła być prawdziwa?
- Nie, nic nie zmieni – rzuciła krótko, wcale nie okazała zawodu. Zresztą ich relacja pozostawała płytka, czasem można było zanurzyć się głębiej i wpaść na ciekawszy grunt, ale nie potrzebowała rzewnych wyznań. Tęsknił czy nie – mało ją to obchodziło. Mieli swój interes, pewne plany, z których zamierzała skorzystać. A co istniało poza nimi? Tylko to, o czym zdołał się dowiedzieć. Kilka fajek, słowne psikusy i wspomnienie różdżki wbitej w pachwinę. Jeśli chciał znów ja poczuć, wcale nie musiał tak kombinować. Tymczasem barykadował się za niezrozumiałym murem, jakby nie poruszało go to delikatne, nieco nieznośne łaskotanie jej palców. Na większość tępych pysków działało. Może Morgan przejawiał częściej od nich oznaki bystrego umysłu, ale pamiętała, że nie był aż taki chłodny. Zaczynało jej się to nie podobać. Wyraźnie wyczuła, że zachowywał się inaczej, dziwnie. Nie potrafiła go przejrzeć, ale nabrała dystansu. Szpileczka wbita w jej poczucie wartości okazała się za słaba, by poległa i pofrunęła chaotycznym szlakiem jak ten przekłuty balonik. Przykro mi, Morganie.
- Sugeruję, że tylko desperat wierzy, że to odpowiednia droga… do mnie. Niestety, musisz się bardziej wysilić. To nie twój dzień – odpowiedziała, cmokając na koniec ze smutkiem. Chciał lepszego towarzystwa? W tawernie nie istniało lepsze. Nigdy nie była skromna, skromność wpajano jej w sierocińcu bardzo boleśnie. Dość miała udawania stłumionego kobieciątka. – A szkoda, bo przecież stać cię na więcej. Wiem to – oznajmiła głośno, bezczelnie, prosto w jego oddalające się plecy. Potrafił ją zaskoczyć, zgrywał ograniczonego, ale miał w rękawach mnóstwo asów. Więc dlaczego teraz przywdziewał szatę prymitywa i fałszywie się opierał? Robił krok do przodu, a potem nieoczekiwanie skręcał. Oplute kufle wydawały jej się dziś bardziej logiczne od niego.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kuchnia [odnośnik]29.04.20 2:13
Dziewczyna, z którą widywał się albo cholernie podobny do Lestrange Morgan jakiśtam, albo sam Lestrange udając byle kogo (czego Haverlock nie do końca rozumiał, mimo iż sam nie raz przybierał inną twarz) nie podobała mu się ani trochę. Pod tą ładną buźką kryło się coś, co wzbudzało w nim niechęć, niemal obrzydzenie. Miał wrażenie, że panna stojąca za barem Parszywego zdawała się uważać za panią świata i portu, a przecież nie była nikim wielkim. Jedną, nic nie znaczącą szprotką o której nikt nigdy nie usłyszy i nikt jej nie zapamięta. Nie miała żadnej mocy sprawczej, nawet jeśli osiłki zajmujące się ochroną tego podłego miejsca mogły przyjść na jej zawołanie. Zachowywała się niczym królowa, tak na prawdę będąc jedynie pucybutem, gdzieś na brudnej, zapyziałej ulicy. Nie lubił zarozumiałych kobiet, szczerze nie znosząc tych, które uważały się za kogoś, kim nie były zadzierając przy tym nosa, dokładnie jak panienka stojąca obok niego, przywodząca mu na myśl tanią dziwkę… A jeśli tak było, chyba straci odrobinę szacunku do przyjaciela - wszak w Wenus było wiele piękniejszych, ciekawszych i z pewnością posiadających więcej ogłady kobiet. A Lord Lestrange zasługiwał na coś więcej, niż ona.
Powstrzymał prychnięcie, jakie cisnęło mu się na usta gdy ta wypowiadała coraz to więcej zarozumiałych słów. Ech, w takich chwilach doceniał swoją słodką Włoszkę, której choćby porównywanie do tej kobiety byłoby dla dla Borgii obrazą. Dłonie coraz bardziej świerzbiły go, aby pokazać tej zarozumiałej istocie gdzie naprawdę jest jej miejsce w wielkim świecie. Ach, naprawdę go świerzbiło. Oczami wyobraźni już widział swoje dłonie, zaciskające się na jej szyi by zabrać jej to, na co w jego oczach nie zasługiwała - życie. I już miał odwrócić się na pięcie, gdy naszła go piękna myśl. Wszak to nie jego twarz widziała przed sobą, a to jedynie działało na jego korzyść.
- Wysilić? Dla kogoś takiego, jak Ty? - Podły uśmiech pojawił się na jego twarzy, nadal jednak ciężko było powstrzymać chęć usadzenia jej na miejscu. - A kim Ty jesteś, żeby się dla Ciebie wysilać? Zachowujesz się, jakbyś zjadła wszelkie rozumy i wszystko mogła a tak naprawdę, jesteś nikim. Nic nie znaczącą, portową dziwką proszącą się, aby ktoś poderżnął jej gardło gdzieś w jakimś zaułku. - Ach, jakże cudnie byłoby połamać jej wszystkie kości. Rzucać w nią klątwami i patrzeć, jak kona w męczarniach. Słowa mężczyzny wypełnione były jadem i swego rodzaju groźbą - posiadał ludzi, którzy byli w stanie załatwić tę sprawę. - Naprawdę jesteś taka głupia, aby sądzić, że ktokolwiek chciałby się dla Ciebie wysilać? Nadajesz się tylko do tego aby Cię zerżnąć, a później utopić w Tamizie z resztą… Dla nikogo nic nie znaczysz i nigdy nie będziesz nic znaczyć... I nikt nie zauważyłby nawet zniknięcia zwykłej, głupiej dziwki z podłej tawerny. - Nie obchodziły go konsekwencje, nie obchodziło go również czy dziewczyna weźmie do siebie jego słowa czy też nie - kolokwialnie mówiąc miał ją gdzieś. Mówił to, co myślał o tej dziewczynie, a ta nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Na jedną, krótką chwilę w szybkim geście złapał ją za włosy, aby boleśnie pociągnąć jej głowę w tył. - Jesteś żałosna. Mam nadzieję, że szybko zdechniesz, przestając marnować powietrze. Szkoda go na Ciebie. - Mruknął gdzieś, do jej ucha by po chwili puścić jej włosy. Nim zdążyła wezwać osiłków wmieszał się w tłum, zmieniając twarz na inną, zauważoną gdzieś, kiedyś przypadkiem by zniknąć w portowej mieszaninie. Ochota na zabawę przeszła mu tak szybko, jak przyszła.


/zt. dla Haverlocka :pwease:


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Kuchnia [odnośnik]29.04.20 13:23
Stała przed kimś, kto poznał już garść jej sztuczek, kto płynął czasem z prądem jej nuty, albo nagle zawijał w odwrotną stronę, mrożąc ją dziwnym uczuciem ogłupienia. Tak jej się zdawało, bo przecież nie przestawał być Morganem, zdradzał się głosem, głębią oka i wczepionym w tkaniny zapachem morza. Chociaż akurat w tym przybytku charakterystyczne wonie o smaku soli i wodorostów przestawały się wyróżniać. Nie dziwiła się wzajemnemu podrażnianiu, może nawet spodobał jej się numer z zakradaniem się, ale kolejne punkty tej szopki zaczynały budzić poważne wątpliwości. Brał coś? A może ktoś go oszołomił jakimś zaklęciem? Mogłaby zrobić zgrabny krok do przodu i znów zaczepić brew na jego duszy, ale pewnie strzepnąłby ją szybko, pozostając pod mocą niewiadomego uroku. Albo też nie znała go kompletnie. Wymieniane na tyłach pubu scenki i głośny akt troski w zapchlonym pokoiku nie musiały znaczyć nic. Ta osobowość robiła w konia sztywne ramy pozamykanych w klatkach morskich braci. Może istniało o wiele więcej spraw, o których nie wiedziała, niż mogło jej się wydawać?
Ani jednego miłego słówka nie chciała od tego spuchniętego morsa. Pęczniał od własnej głupoty, może należało wbić mu miotłę w tyłek, by jednak spuścić z niego litry bezczelności. Przebić skorupkę puszącą się przy każdym nieprzemyślanym zdaniu. Jaka szkoda, a mogli być przyjaciółmi, mogli razem leżeć w piasku albo schowani za kamieniami podglądać syreny. Miał go spotkać wielki zaszczyt podglądania jej w kąpielowym kostiumie na jakiejś dzikiej plaży. Obiecane widoki płetw i fal zostały pogrzebane w krótkiej chwili. Powinien zdechnąć jak ryba zatruta wylanym do oceanu syfem. Powinien zatopić się we własnym gównie. Nie był godzien żadnej wspólnej przygody. Popełniał błąd, błąd tak częsty pod tym dachem, że aż boleśnie nudny. Tiffany? Dolores? Maria? Znał pewnie wszystkie portowe dziwki. Chociaż nie, nie znał. Bo gdyby odkrył je tak naprawdę, wiedziałby, że do rozkładania nóg jest potrzebne coś więcej niż kusząca pierś i śliskie uda. Rozum, do którego sprytnie się nie przyznawały, motając dalej przypadkowych bawidamków. Obrażał je wszystkie. I ją również. Pozbawiał inteligencji i wyjątkowości, jakby poznał wszystkie kobiece zakamarki – duszy, bo przecież w te drugie nie śmiała wątpić.
Proste, dziecięce argumenty wyrzucał z ust, nie starając się nawet polać jej jakimś bardziej wyszukanym gnojem. Słuchała, uśmiech nie znikał z wdzięcznych ust, czekała, aż skończy piękną balladę, aż wyrzuci morze sfrustrowanego jadu. Było z nim kiepsko, łapał się byle argumentów, może któraś mu odmówiła? Może któraś połamała serce? Bardzo dobrze. Każdy obcy miał myśleć, że jest byle latawicą, że można wsuwać łapę pod jej spódniczkę i wciskać ją sobie w kolana, kiedy tylko złapie ochota. Brednie, wielkie brednie. Bo właśnie takie próby uczyły w końcu porządku. Każdy po kolei, mniej lub bardziej boleśnie przekonywał się o tym, że wcale nie była nikim. Nie tutaj, nie w obozie pełnym sprzyjających dusz. Naprawdę chciał pokonać syrenę w głębiach oceanu, kiedy nawet nie miał wiosła? Zaśmiała się oczarowana pięknym teatrem. Nie on pierwszy i nie ostatni przyznaje się do słodkich fantazji o rżnięciu.
- Nie da się mnie zatopić w Tamizie, ale możesz próbować – oświadczyła lekko, pogodnie, nie pozwalając, by wyprowadził ją z równowagi tym cudaczym przemówieniem. Ostatnie, czego potrzebowała, to żenujący upadek autorytetu przy tulu poukładanych już chłopcach. Jego też by ułożyła. W końcu wróci i ładnie przeprosi. W końcu kolanami wyrzeźbi dziury w podłogach, całując czubki jej butów do pieprzonego połysku. O ile mu pozwoli. Ale któregoś dnia rum się skończy, chłopiec zapłacze, pouczone dziwki posłuchają przyjaciółki barmanki i odmówią mu pieszczoty, a każdy obecny ryj nie zapomni mu w byle uliczce przypomnieć o pozdrowieniu od tej ladacznicy z Parszywego. Wlepione w tę scenkę oczy marynarzy zachowają w obrazowej myśli ten ryj na długo. Nie usiądzie nigdy więcej w cieple parszywej szanty. Chyba że ona pozwoli. – Zauważysz, że zniknę. Zauważy to cały port. Zatęskni zbyt szybko, ale nie musisz się bać. Ja nie odejdę, ale ty tak. Byłeś bardzo niegrzeczny, Morganie. I nie pozwolę ci już wrócić – wymówiła prosto w jego usta, kiedy to tak chwalebnie wierzył, że ma ją w garści, że niewygodny ból naprawdę działał. Mężczyźni i ich agresja. Dawno nauczyła się, że tylko tak potrafią załatwiać sprawy. Oni  wszyscy, bez wyjątku. Pięść miała moc, ale traciła ją w chwili, kiedy przestawała robić wrażenie. Ciosy zadawane między myślami piekły znacznie okrutniej. Chciał się o tym przekonać? Philippa nie była tylko zgrabnym truchłem o zdradzieckim uśmiechu. Znała brutalne zasady, wiedziała, że trzeba liczyć na coś więcej niż swój cięty język. Różdżka pod spódniczką grzała się, rwąc do damsko-męskiej batalii. Gdy odchodził, wymyślała tortury, puszczała w jego plecy kolejne zaklęcia. Fantazjowała, jak jego ciało rozrywa się poszarpane przez pazury tych dziwek, które tak pięknie lekceważył. A ta miotła pozostawia na piersiach sine pieczęcie. Tego chciał?
Które z nich było bardziej żałosne?
A potem zniknął. W powietrzu rozbiegały się resztki jego jadu. Szczelna powłoka chroniła ją przed tym. Kobieta, która chciała cokolwiek znaczyć w dokach, nie mogła płakać wyzwana od kurwy. Phlippa rozluźniła jednak napięte mięśnie twarzy, a potem wymknęła się gdzieś do tej kuchni i o mało co nie trzasnęła pierwszą szklanką w zatłuszczone okno. To wcale nie było tak, że nie czuła nic, że powtarzające się fragmenty nie zostawiały żadnych śladów. Te tygodnie, te emocje sprzyjały wchłanianiu, a ona wolała, by to wszystko przelało się przez nią tak jak zawsze, bez żadnego śladu.


zt disgusted tak bardzo
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach