Dom Horacego Slughorna
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dom Horacego Slughorna
Na terenach przylegających do centrum London Borough of Bexley znajduje się niewielkie osiedle złożone z kilkudziesięciu piętrowych kamienic, zamieszkanych zarówno przez mugoli, jak i czarodziejów. Jeden z tych domów wynajmowany był przez Horacego Slughorna, starszego już, aczkolwiek znakomitego członka szlacheckiego rodu, zajmującego się kształceniem młodych w dziedzinie eliksirów. Okolica najczęściej wybierana jest przez osoby starsze, głównie dlatego, że władze miasta dbają o jej wygląd - żywopłoty są równo przycinane, ulice utrzymywane w czystości, a po zmroku nie uświadczy się zepsutych latarni... Nic nie wskazywałoby na to, że właśnie tutaj, w tej spokojnej dzielnicy, czarodziejskie władze odnalazły zwłoki znamienitego czarodzieja.
Udało się. Trochę nie dowierzał, trochę się cieszył, że tak dobrze mu szło. Zwykle im wyżej się wznosiło, tym boleśniejszy będzie upadek. Cadan obawiał się nieco podobnego scenariusza w najgorszym z możliwych wydań, lecz nie wpadał w panikę. Właściwie daleki był od tego, starając się zachować zimną krew. Brak emocji skutecznie wpływał na sukces w rzucaniu zaklęć, chociaż nie stanowił w żadnym razie gwaranta. W dobie anomalii każda próba rzucenia uroku mogła zakończyć się fiaskiem i nie wynikało to ze szczególnych warunków otoczenia czy samego czarodzieja. Raczej od łuta szczęścia. Niezwykle zaskakującego, nagradzając jednych lub drugich. Albo wcale.
Nie zaprzątał sobie tym głowy. Interesował go tor zaklęcia, które mknęło prosto na Victora. Wkrótce dołączyło do niego kolejne, tym razem z różdżki Lyanny. Nareszcie. Goyle poczuł wręcz namacalną ulgę. Mogło im się udać. Chociaż z drugiej strony coś mu nie pasowało.
Tajemniczej kobiety nadal nie było. Minęło już zbyt długo czasu, żeby nadal łudzić się, że czarownica wreszcie zejdzie na dół. Blondyn obawiał się, że faktycznie udało jej się coś znaleźć. Wątpił, żeby miała uciec z czymkolwiek, co znalazła, zostawiając towarzysza na pastwę losu, chociaż mógł się mylić. On nie zrobiłby tego, ponieważ Czarny Pan surowo ukarałby go za niedbanie o drugiego członka Rycerzy, lecz w przypadku tamtej dwójki mogło być całkowicie inaczej.
- To za długo trwa - mruknął do Zabini, nim jeszcze tamta wystosowała zaklęcie. Niestety Cadan podejrzewał, że może okazać się niecelne. W tamtej chwili martwił się bardziej nieobecnym intruzem. I tym, że przed chwilą słyszał trzask desek, a nic się nie wydarzyło.
- Homenum Revelio - rzucił zatem, chociaż obrona przed czarną magią nie była mu tak dobrze znana co przeciwstawna dziedzina. Przeciwnik i tak musiał się na razie bronić, więc Goyle postanowił skorzystać z chwilowej okazji oraz rozeznać się w sytuacji. Rozglądał się uważnie, próbując dostrzec świetlistą sylwetkę, prawdopodobnie osoby, której poszukiwał. O ile oczywiście dopisze mu szczęście. Jeśli nie, będzie się tym martwił później.
Nie zaprzątał sobie tym głowy. Interesował go tor zaklęcia, które mknęło prosto na Victora. Wkrótce dołączyło do niego kolejne, tym razem z różdżki Lyanny. Nareszcie. Goyle poczuł wręcz namacalną ulgę. Mogło im się udać. Chociaż z drugiej strony coś mu nie pasowało.
Tajemniczej kobiety nadal nie było. Minęło już zbyt długo czasu, żeby nadal łudzić się, że czarownica wreszcie zejdzie na dół. Blondyn obawiał się, że faktycznie udało jej się coś znaleźć. Wątpił, żeby miała uciec z czymkolwiek, co znalazła, zostawiając towarzysza na pastwę losu, chociaż mógł się mylić. On nie zrobiłby tego, ponieważ Czarny Pan surowo ukarałby go za niedbanie o drugiego członka Rycerzy, lecz w przypadku tamtej dwójki mogło być całkowicie inaczej.
- To za długo trwa - mruknął do Zabini, nim jeszcze tamta wystosowała zaklęcie. Niestety Cadan podejrzewał, że może okazać się niecelne. W tamtej chwili martwił się bardziej nieobecnym intruzem. I tym, że przed chwilą słyszał trzask desek, a nic się nie wydarzyło.
- Homenum Revelio - rzucił zatem, chociaż obrona przed czarną magią nie była mu tak dobrze znana co przeciwstawna dziedzina. Przeciwnik i tak musiał się na razie bronić, więc Goyle postanowił skorzystać z chwilowej okazji oraz rozeznać się w sytuacji. Rozglądał się uważnie, próbując dostrzec świetlistą sylwetkę, prawdopodobnie osoby, której poszukiwał. O ile oczywiście dopisze mu szczęście. Jeśli nie, będzie się tym martwił później.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Trzymała się mocno, byle tylko nie spaść na dół i nie obić się porządnie lub, co gorsza, nie złamać nogi czy ręki, bez których dalsza walka nie byłaby możliwa. Jessa nie łudziła się, że do otwartej konfrontacji nie dojdzie, cała sytuacja na to wskazywała. Tam za ścianą Bertie już walczył, za siebie i za nią, a ona? Łudziła się, że wykonywanie zadania dla Zakonu jest ważniejsze, niż zadbanie o zdrowie i życie drugiego członka ich dwuosobowej misji. Zacisnęła pięści, gdy znalazła się wreszcie na podłodze, po czym skupiła na swoim zadaniu.
Było to trudne zważywszy na fakt, że za ścianą mogło dziać się dosłownie wszystko. Jedno otwarcie drzwi dzieliło ją od zorientowania się w przebiegu sytuacji, lecz nie mogła teraz tracić czasu, musiała odnaleźć to, po co oboje tu przywędrowali. Pluła sobie w brodę, że wcześniej nie przeszukała należycie tego pomieszczenia – ten głupi błąd mógł kosztować wiele zarówno ją, jak i Botta. Nie znając jego położenia, niewiele mogła zrobić; przez moment pomyślała o rzuceniu zaklęcia Abspectus, lecz wiedziała doskonale, że rzuciłaby się chłopakowi na pomoc gdyby tylko dostrzegła, że takowej potrzebował. Okłamywała więc samą siebie i tłumiła wyrzuty sumienia, zagłębiając się w poszukiwaniach. Będzie dobrze, poradzi sobie, powtarzała w myślach.
- Lumos – wyszeptała, wyczarowując światło na koniuszku palisandrowej różdżki.
Systematycznie zaczęła przeszukiwać pudło po pudle w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby wydać jej się odrobinę bardziej osobliwsze od innych przedmiotów pozostałych po Mistrzu Eliksirów. Czy to w ogóle możliwe, by bliscy profesora zostawili tu jakąś wartościową rzecz, zamiast zabrać ją ze sobą? Rudowłosa stwierdziła, że nie powinna ignorować przedmiotów codziennego użytku, które mogły być jedynie kamuflażem, dlatego uważnie przyglądała się każdej znalezionej rzeczy i każdą starała się choćby na chwilę dotknąć. Zerknęła także na miotły* próbując upewnić się, czy służą jedynie do zamiatania, czy też mogłyby przydać się do ewentualnej szybszej ucieczki z domu Slughorna.
* pojawiły się w pierwszym opisie pomieszczenia, kilka stron temu
rzut na spostrzegawczość III (+60)
Było to trudne zważywszy na fakt, że za ścianą mogło dziać się dosłownie wszystko. Jedno otwarcie drzwi dzieliło ją od zorientowania się w przebiegu sytuacji, lecz nie mogła teraz tracić czasu, musiała odnaleźć to, po co oboje tu przywędrowali. Pluła sobie w brodę, że wcześniej nie przeszukała należycie tego pomieszczenia – ten głupi błąd mógł kosztować wiele zarówno ją, jak i Botta. Nie znając jego położenia, niewiele mogła zrobić; przez moment pomyślała o rzuceniu zaklęcia Abspectus, lecz wiedziała doskonale, że rzuciłaby się chłopakowi na pomoc gdyby tylko dostrzegła, że takowej potrzebował. Okłamywała więc samą siebie i tłumiła wyrzuty sumienia, zagłębiając się w poszukiwaniach. Będzie dobrze, poradzi sobie, powtarzała w myślach.
- Lumos – wyszeptała, wyczarowując światło na koniuszku palisandrowej różdżki.
Systematycznie zaczęła przeszukiwać pudło po pudle w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby wydać jej się odrobinę bardziej osobliwsze od innych przedmiotów pozostałych po Mistrzu Eliksirów. Czy to w ogóle możliwe, by bliscy profesora zostawili tu jakąś wartościową rzecz, zamiast zabrać ją ze sobą? Rudowłosa stwierdziła, że nie powinna ignorować przedmiotów codziennego użytku, które mogły być jedynie kamuflażem, dlatego uważnie przyglądała się każdej znalezionej rzeczy i każdą starała się choćby na chwilę dotknąć. Zerknęła także na miotły* próbując upewnić się, czy służą jedynie do zamiatania, czy też mogłyby przydać się do ewentualnej szybszej ucieczki z domu Slughorna.
* pojawiły się w pierwszym opisie pomieszczenia, kilka stron temu
rzut na spostrzegawczość III (+60)
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
#1 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#2 'k100' : 96
#1 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#2 'k100' : 96
Eliksir dodał mu sił bez których ciągnięcie pojedynku byłoby już niemal niemożliwe. W tej chwili jednak mógł ignorować ból, nie odczuwał skutków zaklęć jakimi go trafiono. Niestety jednak - jego czar także nie wyszedł i już po chwili zmuszony był bronić się przed kolejnymi ruchami przeciwników. Uniósł różdżkę do obrony. -Protego maxima. - wypowiedział w nadziei iż tym razem tarcza zechce z nim współpracować. Był - przynajmniej pozornie - w pełni sił. Z kapryśną magią jednak nigdy nie wiadomo. Jednocześnie zaczął przesuwać się w stronę drzwi, zza których zdecydowanie łatwiej będzie się bronić. Niepokoiły go dźwięki dochodzące - chyba? - z góry.
|jedna kratka w lewo
|jedna kratka w lewo
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Lyanna wymierzyła różdżką w Bertiego i spróbowała go rozbroić, niestety, całkowicie nieskutecznie. Błysk z jej różdżki pomknął w bok, rozbijając się o ścianę za plecami Zakonnika. Cadan znów błysnął bezbłędnie rzuconym zaklęciem. Gdy tylko machnął różdżką i wypowiedział inkantację zaklęcia z zakresu obrony przed czarną magia, w postaci jasnych plam zarysowały mu się sylwetki osób, znajdujących się w pobliżu. Mógł ujrzeć postaci po swojej prawej i lewej stronie, znajdujące się za ścianą — ponieważ znajdował się w centrum domu mógł łatwo wywnioskować, że byli to mieszkańcy sąsiednich mieszkań. Dostrzegł również jaśniejącą sylwetkę przed sobą, za ścianą. Goyle szybko poczuł, jak dziwny gorąc zaczął palić od środka jego rękę wiodącą. Żyły zrobiły się czarne i uwypukliły się gwałtownie pod skórą. Zrobiło mu się słabo — zbladł w momencie.
Ciemność w schowku została rozpędzona przez jasne światło wydobywające się z różdżki Jessy. Było ono również widoczne w szczelinie pomiędzy drzwiami, a podłogą, majacząc jako cienka, jasna smuga przy podłodze. Pomieszczenie, które ujrzała dziewczyna było zagracone pudłami z bezwartościowymi rzeczami, nie było w nim nic poza tym, czego nie dostrzegła wcześniej, w pierwszej chwili, gdy do niego weszła. W tym samym czasie Bertie spróbował wyczarować tarczę, która ochroni go przed dwoma lecącymi w jego kierunku zaklęciami. Niestety, być może z powodu braku skupienia nie udało mu się wyczarować żadnej tarczy. Zaklęcia uderzyły w niego jedno po drugim — pierwsze, trafiając go w nogę, utrudniając krzepnięcie krwi. Bott nie odczuwał bólu, lecz krew z otwartego złamania spłynęła wartkim strumieniem po jego udzie, powiększając jedynie plamę krwi pod jego stopą. Drugie trafiło mu pod nogi, wyczarowując głęboki na dwa metry dół, w który wpadł, tłukąc sobie przy tym pośladki i plecy. Ponieważ Bertie znajdował się blisko stołu obłożonego krzesłami, zapadniecie się podłogi sprawiło, że jedno z nich wpadło do dołu razem z nim. Uderzyło go lekko w ramię i przygniotło, lecz nie uczyniło mu żadnej krzywdy.
Incarcerare 6/10
| Jessa, rzucanie zaklęć bez ST również jest akcją - a tę możecie wykonać wyłącznie jedną na turę. Twój rzut na spostrzegawczość został anulowany, ponieważ był drugą czynnością wykonaną w poście. Bertie, nie udało Ci się obronić, więc jednocześnie nie mogłeś przesunąć się na mapie. Kolejka: Zakon (24h), Rycerze (24h).
Ciemność w schowku została rozpędzona przez jasne światło wydobywające się z różdżki Jessy. Było ono również widoczne w szczelinie pomiędzy drzwiami, a podłogą, majacząc jako cienka, jasna smuga przy podłodze. Pomieszczenie, które ujrzała dziewczyna było zagracone pudłami z bezwartościowymi rzeczami, nie było w nim nic poza tym, czego nie dostrzegła wcześniej, w pierwszej chwili, gdy do niego weszła. W tym samym czasie Bertie spróbował wyczarować tarczę, która ochroni go przed dwoma lecącymi w jego kierunku zaklęciami. Niestety, być może z powodu braku skupienia nie udało mu się wyczarować żadnej tarczy. Zaklęcia uderzyły w niego jedno po drugim — pierwsze, trafiając go w nogę, utrudniając krzepnięcie krwi. Bott nie odczuwał bólu, lecz krew z otwartego złamania spłynęła wartkim strumieniem po jego udzie, powiększając jedynie plamę krwi pod jego stopą. Drugie trafiło mu pod nogi, wyczarowując głęboki na dwa metry dół, w który wpadł, tłukąc sobie przy tym pośladki i plecy. Ponieważ Bertie znajdował się blisko stołu obłożonego krzesłami, zapadniecie się podłogi sprawiło, że jedno z nich wpadło do dołu razem z nim. Uderzyło go lekko w ramię i przygniotło, lecz nie uczyniło mu żadnej krzywdy.
- Mapka:
Mapka obrazuje parter domu Horacego Slughorne'a.
Od tej pory możecie poruszać się w każdym kierunku o jedną kratkę, jeśli wykonujecie jakąś akcję i dwie kratki jeśli nie wykonujecie. Pamiętajcie by konkretnie opisywać strony w jakich się poruszacie (prawo, lewo, góra dół - jedna lub dwie kratki).
- Żywotność:
- Cadan 210/215
-5 (psychiczne)
Lyanna: 204/204
Jessa: 214/214
Berie:68/224 kara: -50(eliksir niezłomności: 2/5)
-5 (osłabienie); -39 (psychiczne), -45 (otwarte złamanie prawego podudzia), -20 (tłuczone- pośladki, plecy), -47 (krwotok)
Incarcerare 6/10
| Jessa, rzucanie zaklęć bez ST również jest akcją - a tę możecie wykonać wyłącznie jedną na turę. Twój rzut na spostrzegawczość został anulowany, ponieważ był drugą czynnością wykonaną w poście. Bertie, nie udało Ci się obronić, więc jednocześnie nie mogłeś przesunąć się na mapie. Kolejka: Zakon (24h), Rycerze (24h).
Na kilka chwil wszystkie zmartwienia zepchnęła na bok i liczyło się jedynie światło jaśniejące prosto z jej różdżki oraz poszukiwanie tajemniczego artefaktu, który mógł znajdować się w jednym z pudeł. Czy to możliwe, by również tutaj nie udało jej się nic znaleźć? Nie, przecież pomiędzy tymi drobiazgami po prostu musiało znajdować się cokolwiek wartościowego, inaczej nie byłoby tu drugiej pary włamywaczy. Dzielny Bertie radził sobie z nimi w pojedynkę, a ona marnowała kolejne cenne minuty na szukaniu igły w stogu siana. Może w kieszeni tej flanelowej koszuli z pudła numer trzy znajdowało się jednak coś poza materiałową chusteczką? Może ta miękka szczotka do włosów skrywała więcej sekretów, niż na pierwszy rzut oka mogło się wydawać? Czas uciekał rudowłosej przez palce, ale nie poddawała się, przeszukując dokładnie każde pudło i kąt pomieszczenia, raz jeszcze zwracając uwagę na miotły, które mogły okazać się ich jedyną drogą ucieczki.
| spostrzegawczość III (+60)
kratka w prawo po skosie w dół
| spostrzegawczość III (+60)
kratka w prawo po skosie w dół
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 51
'k100' : 51
Znów nie udałp mu się obronić - i było coraz gorzej. Nie sądził już żeby Jessa na prawdę znalazła artefakt - wtedy najpewniej albo by mu pomogła albo - co z punktu widzenia powodzenia misji byłoby bardziej logiczne choć niewątpliwie trudniejsze - uciekła z cennym artefaktem by chronić go przed ich przeciwnikami.
Bo to że szukają tu tego samego było już niemal oczywiste.
Eliksir działał, jednak wcale nie dał mu wiele czasu, a kolejne ciosy sprawiały iż Bertie był pewien że kiedy przestanie działać - on wypadnie z gry. Nie mógł na to pozwolić jak i nie mógł pozwolić żeby ta dwójka zaatakowała Jessę. W dole wywołanym zaklęciem wstał zaraz - zapewne tylko dzięki eliksirowi. W pierwszym odruchu chciał próbować się wydostać jednak inny ruch wydał mu się w tej chwili bardziej logiczny. Najważniejsze to ich unieszkodliwić. A w szczególności mężczyznę.
- Pavor veneno. - wypowiedział zaraz, poruszając różdżką.
Bo to że szukają tu tego samego było już niemal oczywiste.
Eliksir działał, jednak wcale nie dał mu wiele czasu, a kolejne ciosy sprawiały iż Bertie był pewien że kiedy przestanie działać - on wypadnie z gry. Nie mógł na to pozwolić jak i nie mógł pozwolić żeby ta dwójka zaatakowała Jessę. W dole wywołanym zaklęciem wstał zaraz - zapewne tylko dzięki eliksirowi. W pierwszym odruchu chciał próbować się wydostać jednak inny ruch wydał mu się w tej chwili bardziej logiczny. Najważniejsze to ich unieszkodliwić. A w szczególności mężczyznę.
- Pavor veneno. - wypowiedział zaraz, poruszając różdżką.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 67
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 67
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Po chwilowym sukcesie magia znów ją opuściła. Ale choć rozbrojenie mężczyzny się nie powiodło, ten nie obronił się przed ich wcześniejszymi zaklęciami i po chwili wylądował w głębokim na dwa metry dole, obficiej krwawiąc z rany.
Coś rzeczywiście musiało być z tym jego eliksirem, bo jak na kogoś tak poranionego wciąż zaskakująco dobrze sobie radził. Rozpoznała zaklęcie które rzucił, chcąc sprowadzić mgłę, która znów zniechęci ich do walki i uniemożliwi działanie. Oby jego działanie nie trwało długo.
Musiała spróbować mu w tym przeszkodzić, w nadziei że tym razem różdżka jej usłucha.
- Protego maxima! - rzuciła, próbując osłonić siebie i Cadana przed zaklęciem. Miała nadzieję, że się uda. W końcu oprócz tkwiącego w dole Victora pozostawała nieznajoma kobieta i przedmiot, który był gdzieś w tym domu.
Coś rzeczywiście musiało być z tym jego eliksirem, bo jak na kogoś tak poranionego wciąż zaskakująco dobrze sobie radził. Rozpoznała zaklęcie które rzucił, chcąc sprowadzić mgłę, która znów zniechęci ich do walki i uniemożliwi działanie. Oby jego działanie nie trwało długo.
Musiała spróbować mu w tym przeszkodzić, w nadziei że tym razem różdżka jej usłucha.
- Protego maxima! - rzuciła, próbując osłonić siebie i Cadana przed zaklęciem. Miała nadzieję, że się uda. W końcu oprócz tkwiącego w dole Victora pozostawała nieznajoma kobieta i przedmiot, który był gdzieś w tym domu.
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Cadan odczuł jakąś wewnętrzną satysfakcję w momencie, w którym ich oba zaklęcia pomknęły do Victora, a ten nie zdołał się przed nim obronić. Musiał przyznać, że pomimo sprawiania wrażenia niezbyt ogarniętego, to mężczyzna był niezwykle uparty. Blondyn zastanawiał się co było przyczyną nagłego przypływu sił intruza, skoro Goyle poharatał mu kość, a plama krwi zdawała się powiększać z każdą sekundą. To musiał być ten eliksir. To było dość irytujące, bowiem Rycerze nie mogli wiedzieć ile takich fiolek tamci przy sobie posiadali. Wrzucenie go do dołu faktycznie wydawało się najlepszą decyzją, choć niedostatecznie. Nadal mógł się z niego wydostać.
W dodatku próbował rzucać kolejne zaklęcie, a żeglarz poczuł się dziwnie słabo. Nagle jego dłoń zapłonęła niewyobrażalnym gorącem. Czarodziej odruchowo podciągnął lekko rękaw, żeby dostrzec siatkę żył wypełnionych czernią. Pulsowały przeraźliwie, nie dając wytchnienia. Cadanowi zrobiło się niedobrze, ugiął się będąc pewnym, że zaraz zarzyga podłogę. Pomimo dyskomfortu usiłował zachować spokój. Wyprostował się przełykając ślinę i ponownie oglądając się na dłoń. Szczęśliwie nieprzyjemne uczucie zniknęło, jednakże przez długą chwilę mężczyzna pozostał oszołomiony.
- Jest za tą ścianą - zwrócił się cicho do Lyanny i wskazał dłonią na miejsce, gdzie widział jasną poświatę niebędącą na pewno sąsiadem. Jego towarzyszka akurat wystosowała ochronę przed zaklęciem, które Victor zamierzał znów w ich kierunku posłać. Z jednej strony Goyle winien mu był uznanie, z drugiej denerwował się coraz mocniej tym jego niepoddawaniem się. Sprawiał wrażenie karalucha, którego trudno rozdeptać lub komara, za którym biega się po całym mieszkaniu z gazetą.
Finite, pomyślał, wymijając Zabini i krocząc do przodu. Zamierzał pozbyć się własnego zaklęcia, które uniemożliwiało im opuszczenie tego pomieszczenia. Jeżeli uda im się zatrzymać tamtego śmiałka w dole, to nie będzie im ono potrzebne. A musieli dotrzeć do rudowłosej, na pewno coś kombinowała. Jej przedłużająca się nieobecność, późniejszy trzask, to wszystko składało się w dziwną, niezrozumiałą dla Cadana całość. Pragnął rozwikłać zagadkę.
Omijam Lyannę i idę dwie kratki w górę mapki.
W dodatku próbował rzucać kolejne zaklęcie, a żeglarz poczuł się dziwnie słabo. Nagle jego dłoń zapłonęła niewyobrażalnym gorącem. Czarodziej odruchowo podciągnął lekko rękaw, żeby dostrzec siatkę żył wypełnionych czernią. Pulsowały przeraźliwie, nie dając wytchnienia. Cadanowi zrobiło się niedobrze, ugiął się będąc pewnym, że zaraz zarzyga podłogę. Pomimo dyskomfortu usiłował zachować spokój. Wyprostował się przełykając ślinę i ponownie oglądając się na dłoń. Szczęśliwie nieprzyjemne uczucie zniknęło, jednakże przez długą chwilę mężczyzna pozostał oszołomiony.
- Jest za tą ścianą - zwrócił się cicho do Lyanny i wskazał dłonią na miejsce, gdzie widział jasną poświatę niebędącą na pewno sąsiadem. Jego towarzyszka akurat wystosowała ochronę przed zaklęciem, które Victor zamierzał znów w ich kierunku posłać. Z jednej strony Goyle winien mu był uznanie, z drugiej denerwował się coraz mocniej tym jego niepoddawaniem się. Sprawiał wrażenie karalucha, którego trudno rozdeptać lub komara, za którym biega się po całym mieszkaniu z gazetą.
Finite, pomyślał, wymijając Zabini i krocząc do przodu. Zamierzał pozbyć się własnego zaklęcia, które uniemożliwiało im opuszczenie tego pomieszczenia. Jeżeli uda im się zatrzymać tamtego śmiałka w dole, to nie będzie im ono potrzebne. A musieli dotrzeć do rudowłosej, na pewno coś kombinowała. Jej przedłużająca się nieobecność, późniejszy trzask, to wszystko składało się w dziwną, niezrozumiałą dla Cadana całość. Pragnął rozwikłać zagadkę.
Omijam Lyannę i idę dwie kratki w górę mapki.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Dom Horacego Slughorna
Szybka odpowiedź