Wydarzenia


Ekipa forum
Opuszczony plac zabaw
AutorWiadomość
Opuszczony plac zabaw [odnośnik]10.03.12 23:23
First topic message reminder :

Opuszczony plac zabaw

Opuszczone place zabaw bywają doprawdy przygnębiającymi widokami, i ten nie stanowi wyjątku od reguły. Pomimo tego, że od końca wojny minęło już sporo czasu, przychodząc w to miejsce można nabrać wrażenia, jakby ciągle ona trwała. Nie słychać śmiechu dzieci, pojawiają się tu bardzo rzadko, częściej można tu spotkać starsze dzieciaki z biedniejszych sfer społecznych, bez przyszłości.
W rozkopanej piaskownicy leży kilka niedbale rozrzuconych foremek, jakby ktoś dopiero co się tutaj bawił, jakby ktoś w popłochu przed czymś uciekał. Tuż obok piętrzył się niski, ceglany murek, umazany czerwono-czarną farbą osiedlowych łobuzów. Barierki zardzewiałych drabinek zdawały się być nieco pokrzywione, jakby choć raz uderzono w nie z wyjątkowo imponującą siłą. Smagana wiatrem huśtawka buja się w tę i wewte, przy wtórze upiornego skrzypu. Po nieprzystrzyżonym trawniku wokół placu tańczą porozrzucane śmierci: folie, papierki.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczony plac zabaw - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]07.11.18 16:18
Nie cierpię dzieci było zdaniem nieco zbyt łagodnym, by wyrazić stosunek Sigrun Rookwood do najmłodszych, jednakże z drugiej strony nie reagowała na nie alergicznie, jak gdyby zamiast świniowstrętu urodziła się z dzieciowstrętem; nie wiedziała raczej jak się przy nich zachować, jak się z nimi obchodzić; to były dziwne i tajemnicze istoty. Sama do swych lat dziecięcych wolała nie wracać. Wspomnienia , w których liczyła sobie zaledwie tę parę lat, były bolesne i pełne obrazów nie tyle mrocznych, co przerażających, a winę ponosiła Plaga Koszmarów, na którą chorowała. Rookwood nigdy nie pragnęła też dzieci własnych; nie wyobrażała sobie siebie samej w roli matki, myśl o noszeniu pasożyta pod sercem napawała ją obrzydzeniem. Była brzemienna - raz. Jako młoda dziewczyna, mężatka, nie zamierzała jednak powić Alphardowi dzieci - najpierw zginął on za sprawą trucizny, a później to, co zmajstrował, dzięki eliksirowi Rue. Sigrun dziś cieszyła się wolnością od obowiązków i męki macierzyństwa; w pełni wystarczały jej psy, które towarzyszyły jej od lat. Plac zabaw przywodził na myśl nieprzyjemne wspomnienia z przeszłości, nawet jednak ich gorycz nie przeszkodziła Rookwood w osiągnięciu celu. Uniosła różdżkę i wypowiedziała pewnie inkantację. Ogromna moc zaklęcia, jakiej nawet się nie spodziewała, szarpnęła niemal boleśnie prawą rękę, jakby zamierzała wyrwać jej ją ze stawu, we wskazanym kierunku, ciągnąc ciało za sobą. Stopy zostały uwolnione od ruchomych piasków o morderczych zamiar, a chwilę później stanęły już na pewnym gruncie. Chociaż... Czy aby na pewno? Czuła doskonale, że zbliżyły się do ogniska anomalii. Czuła to już nie raz i nie dwa, choć nie zawsze udawało jej się je wyciszyć.
Dziś musiało być inaczej. Tej nocy zamierzała powtórzyć sukces jaki osiągnęły na dworcu King's Cross. W stwierdzeniu, iż nie liczą się słowa, a czyny była prawda - gadać o tym, co zamierzają, gadali wszyscy. Do działania posuwało się nie aż tak znowu wielu.
Zabini po chwili znalazła się przy niej. Sigrun zerknęła na czarownicę spod kaptura, widząc, że coś niedobrego dzieje się z jej ręką wiodąca.
- Dasz radę? - spytała, choć było to pytanie raczej retoryczne. Nie mogła się teraz wycofać, nie pozwoliłaby jej na to; musiała dać radę. Sigrun podwinęła rękawy szaty, mocniej zacisnęła palce na różdżce. Powietrze zadrżało, zapulsowało, jak gdyby niestabilna magia wyczuła, że coś może jej zagrozić... - Teraz! - powiedziała z mocą łowczyni. Skupiła się na własnej mocy, aby skierować jej strumień na niespokojną energię anomalii - zamierzała ją stłamsić, pokonać, wyciszyć. Połączyć własną magię z magią Zabini. Razem mogły więcej.

| naprawiamy metodą Rycerzy Walpurgii


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]07.11.18 16:18
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 28
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczony plac zabaw - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]07.11.18 20:18
Lyanna była specyficznym dzieckiem, może dlatego, że dorastała bez matki, sama z bratem oraz pogardzającym nią ojcem. Który poza daniem jej dachu nad głową oraz utrzymywaniem nie dał jej prawdziwych ojcowskich uczuć, jedyną łaską z jego strony było to, że pozostawił ją w swoim domu po wypędzeniu jej matki i wychował, nawet jeśli bez miłości i ciepła. Lyanna nie znała tego, więc nie do końca rozumiała ludzi, którzy mówili o takich uczuciach. Nie czuła też w sobie żadnego pragnienia posiadania dzieci. Liczył się tylko jej własny rozwój i korzyści, bez konieczności opiekowania się nikim. Nie zależało jej również na związkach, a staropanieństwo nie budziło w niej lęku i wstrętu. Było raczej czymś, czego od dawna się spodziewała, mając w połowie brudną krew, co mimo urody czyniło ją mniej wartościową w konserwatywnych kręgach, a tylko te się dla niej liczyły. Ojciec nigdy nie wydał jej za mąż właśnie dlatego – bo nie miała czystej krwi.
Ale przynajmniej mogła żyć dla siebie i rozwijać się nie oglądając się na męża czy dzieci, co mogłoby ją ograniczać. Podejrzewała że Sigrun miała podobne priorytety, bo choć nie znała jej przeszłości oraz tego, co zrobiła z własnym mężem, jawiła jej się jako kobieta niezależna, która doskonale wie, czego chce od życia i bez wahania po to sięga.
Teraz obie znów próbowały zmierzyć się z anomalią, oby tym razem bez niepożądanego towarzystwa. A nawet jeśli, to liczyła na to, że tym razem pójdzie im lepiej, nie dadzą się zaskoczyć i tak łatwo pokonać.
Kiedy tylko poczuła że piaszczyste podłoże zbyt gwałtownie ugina się pod jej stopami i zaczyna ją wciągać, uniosła różdżkę, wypowiadając zaklęcie. Czar wyrwał ją z piaszczystej pułapki i pociągnął w przód, gdzie wylądowała na twardszym podłożu. Jednocześnie poczuła dziwną niemoc promieniującą od dłoni, która stała się ciężka i zsiniała, jakby zaczęła zmieniać się w kamień. Później nadszedł ból, skóra zrogowaciała i popękała, a spomiędzy pęknięć zaczął się sączyć obrzydliwy żółtawy płyn. Patrzyła na to w milczeniu i niedowierzaniu, syknęła cicho – ale dziwny stan po chwili zaczął ustępować. Nadal mogła utrzymać w dłoni różdżkę.
- To anomalia – rzekła, poruszając nieznacznie dłonią, by sprawdzić jej ruchomość. Wyglądało na to że już się skończyło i stan ręki zaczynał wracać do normy. – Ale dam radę. Jestem gotowa.
Skoro mogła trzymać różdżkę w dłoni, to miała nadzieję, że mogła i czarować. Choćby miała się czołgać z różdżką w zębach jak wtedy w rezerwacie, to zamierzała zrobić co w jej mocy, żeby anomalię naprawić.
Zacisnęła palce na różdżce i zaczęła robić to samo, co w sierpniu podczas naprawy anomalii na King’s Cross. Skupiła swoją moc, zamierzając ujarzmić anomalię według sposobu rycerzy. Musiała połączyć siły z Sigrun, działając razem miały realną szansę uspokoić magię. Lada moment okaże się, jaki skutek odniosła ich próba, oby udany.

(26x1,5) = 39 + 28 = 67/100
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]07.11.18 20:18
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 84
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczony plac zabaw - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]07.11.18 20:57
Być może miały ze sobą nieco więcej wspólnego, niż początkowo im się wydawało; nie tylko Slytherin i qudditch, ale i trudne relacje z ojcem. Sigrun miała krew czystą, po obojgu rodzicach, nie była jednak dzieckiem jakie Normund Rookwood sobie wymarzył; przede wszystkim - była dziewczynką. Dziewczynką, która odebrała życie własnej matce. Dziewczynką dziwną i chorą na Plagę Koszmarów. Wstydził się tego i gardził tymi słabościami. Przez całe życie nie była w jego oczach dość dobra. Raz wymagał od niej siły jak od swych synów, a innym razem - by zachowywała się jak dziewczyna, by była normalna, by nie przyciągała uwagi. Zmienność tych oczekiwań mąciła jej w głowie nie mniej niż Plaga Koszmarów.
Nawet w półmroku, rozpraszanym przez blask ulicznych latarni, dostrzegła co niedobrego działo się z ręką Zabini. Zdawała się zmieniać w kamień, a jednocześnie spomiędzy strupów wydobywał się obrzydliwy, żółtawy płyn. Sigrun skrzywiła się nieco, choć po latach oprawiania zwierząt i babrania się w ich wnętrznościach, podobne obrazki nie robiły już na niej tak wielkiego wrażenia. Lyanna mogła jednak poruszać dłonią, nie wyglądała jakby anomalia przysporzyła jej wiele bólu; mogły więc działać dalej. Rookwood skinęła jej głową, gdy potwierdziła swą gotowość - i zaczęły.
Na początku Sigrun czuła mocny opór, nie trwało to jednak długo. Jej magia połączyła siły z magią Lyanny i czarownice razem skierowały ich strumień w stronę ogniska anomalii; pokonały początku opór i napierały z jeszcze większą mocą. Sigrun nie pozwoliła sobie na chwilę dekocentracji, na choćby pomyślenie o czymś innym - w tamtym momencie liczyło się tylko to. Anomalia nie była tak silna jak inne, z którymi miała do czynienia, lecz mimo to nie lekceważyła jej wcale; każde takie miejsce było zwodnicze i niebezpieczne. A kiedy wydawało jej się, że wszystko jest na dobrej drodze, gdy powietrze zaczęło się przerzedzać, a magia wyraźnie uspokajać...
Podłoże opuszczonego placu zabaw zaczęło drżeć niebezpiecznie.
- Uważaj - wyrzekła cicho w stronę Lyanny; magia była bliska ustabilizowania, anomalia jednak wciąż walczyła - i zamierzała uczynić to podstępnie. Ruchome piaski zaczęły się zapadać, wciągać wszystko z pobliskiej okolicy, w tym starą huśtawkę i pordzewiałą zjeżdżalnię. Zaraz i one miały paść ich ofiarą, jeśli nie znajdą drogi do stabilniejszego terenu. Sigrun zaczęła się wycofywać, spojrzeniem próbując odnaleźć bardziej spokojny grunt; nie zamierzała dać się wciągną. Podążyła przed siebie, z wciąż uniesioną różdżką; chciała mieć nadal magię anomalii pod kontrolą i dokończyć naprawę.

| spostrzegawczość na I


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]07.11.18 20:57
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczony plac zabaw - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]08.11.18 0:27
Całkiem wiele je łączyło, nawet jeśli ich relacje nie były proste, ale prawdopodobnie żadna z nich nie była typem osoby, która łatwo nawiązuje bliższe więzi. Życie w konserwatywnych rodzinach nie było idealne nawet kiedy miało się czystą krew. Być może gdyby taką miała, to ojciec i tak znalazłby powód, by być srogim i nieprzystępnym. Nie miała pojęcia, jaki by był, gdyby nie został oszukany i uwiedziony przez kobietę niegodnej krwi, i gdyby miała pełną rodzinę z obydwojgiem rodziców. Może jej życie wcale nie różniłoby się bardzo mocno od tego, które miała Sigrun? Nigdy nie dowie się, jak by było, gdyby wszystko potoczyło się inaczej.
Być może anomalia wyczuwała, że w pobliżu znajdował się ktoś, kto chciał ją stłumić, skoro zaatakowała dłoń Lyanny gdy tylko rzuciła zaklęcie. Ale na szczęście nie pozbawiło jej to zdolności czarowania, ręka po pewnej chwili zaczęła wracać do normy, choć Lyanna wciąż miała przed oczami kamieniejącą, spękaną skórę z sączącą się ropą, zupełnie jakby padła ofiarą jakiejś brzydkiej i nieprzyjemnej klątwy. Mogła skupić się na próbie ujarzmienia anomalii, mocno ściskając palce na drewienku różdżki i pozwalając, by magia przepłynęła przez nią. Czuła, że moc płynie przez nią wartkim strumieniem, wzmacniając magię Sigrun. Ich połączona moc zdawała się silniejsza od anomalii, która pod naporem ich działań zaczęła się wyciszać. Czuła to, bo pamiętała podobną sytuację z poprzedniej naprawy. Nawet jeśli anomalia w tym miejscu zostanie jedynie uśpiona, w przypadku sukcesu to miejsce miało im sprzyjać, a drobinki magii mogły posłużyć do wzmocnienia różdżek.
Ale wtedy, kiedy wydawało się, że anomalia została stłumiona, podłoże pod ich stopami zaczęło drżeć. Były to zapewne ostatnie podrygi anomalii, która nie chciała dać się tak łatwo zdławić. Ruchome piaski poruszyły się i zaczęły się zapadać, grożąc wciągnięciem wszystkiego co na nich zalegało, łącznie z nimi. Stara huśtawka zatrzęsła się i powoli, z głośnym zgrzytem osunęła się w głąb piasku. Lyanna, nie chcąc zostać wciągnięta i przysypana, szybko zaczęła się rozglądać za bezpieczną drogą ucieczki. Musiały się stąd oddalić, na tyle by być bezpieczne, ale na tyle blisko, by naprawa magii nie została przerwana.
Nie opuszczając różdżki ruszyła za Sigrun, uważnie patrząc pod nogi i starając się odnaleźć w miarę stabilną ścieżkę, nie grożącą tym, że falujący i zapadający się piach zaraz ją wciągnie w swoje odmęty. Ostrożnie stawiała kolejne kroki, nie zatrzymując się ani na moment. Musiały wydostać się poza zagrożony obszar.

| spostrzegawczość II (+30)
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]08.11.18 0:27
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 79
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczony plac zabaw - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]08.11.18 12:08
Od tej pory to ustabilizowane za pomocą czarnej magii miejsce staje się terenem sprzyjającym rzucaniem czarów przez wszystkich Rycerzy Walpurgii. Sukces zagwarantował wszystkim poplecznikom Czarnego Pana bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców podczas kolejnych gier w tej lokacji. Zostanie wam to zapamiętane.

| Możecie kontynuować rozgrywkę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczony plac zabaw - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]19.11.18 14:59
Wszystko co działo się wokół stanowiło karykaturalny, niepokojący obrazek. Podłoże zmieniło się w ruchome piaski, stojące tu jednak huśtawki, piaskownice i inne konstrukcje służące zabawie, zamiast zatapiać się w nich nieśpiesznie, to były weń wciągane niemal agresywnie, szybko, niebezpiecznie. Rookwood nie wątpiła, ze celem nie są huśtawki, a one, zagrażające obecnej tu anomalii. Zdążyła nauczyć się już, że ich źródła zwykły się bronić, aż do ostatniej chwili., Nie chciały się wyciszyć, nie chciały wejść pod cudze panowanie; walczyły podstępnie, nie stosując się do żadnych reguł. Były chaotyczne i nieprzewidywalne.
Sigrun udało się jednak odnaleźć właściwą ścieżkę. Zorientowała się prędko, gdzie podłoże nie drży tak silnie, czuła to pod stopami i instynktownie podążała w tamtym kierunku. Ostrożnie stawiała kroki, nie chcąc zapaść się pod ziemię, miała nadzieję, że Zabini podąża za nią; nawet jeśli któraś z nich miała tu polec, druga musiała zapanować nad magią. To było najważniejsze - wypełnienie postawionego przed nimi zadania.
Sigrun wciąż trzymała różdżkę uniesioną, starając się skupić jednocześnie na podążaniu we właściwym kierunku i trzymaniu energii pod naciskiem własnej mocy. Zmarszczyła brwi w skupieniu, wysiłku, dając z siebie wszystko i walcząc do ostatniej chwili. Poczuła, że niestabilna energia w końcu się poddaje całkowicie, wycisza. Naparły wtedy jeszcze silniej, aż do końca, do całkowitej obezwładnienia tej magii.
Wtedy wszystko się zatrzymało. Huśtawki przestały zapadać się pod ziemię. Kilka chwil później wróciły już na swoje miejsce. Ziemia pod ich stopami przestała drżeć, a powietrze nie pulsowało już niebezpiecznie.
- Wygląda na to, że się powiodło. Świetnie - podsumowała zadowolona z siebie, gdy upewniła się, że nic im już nie zagraża.
Zawróciła, aby przejść się po placu zabaw, który znów wyglądał zupełnie niepozornie, próbując wyczuć jakąś niestabilność. Cisza. Rozkoszna cisza.
- Muszę przyznać, że całkiem dobrze się z tobą współpracuje, Lyanno - odezwała się do łamaczki klątw z szelmowskim uśmiechem, puszczając do niej perskie oczko. Przypomniała sobie, że w drużynie Slytheriniu także całkiem nieźle się zgrywały. - Czytałaś o ostatnim meczu Tajfunów? - zagadnęła nagle, zmieniając temat. Usiadła na jednej z huśtawek i zapaliła papierosa.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]21.11.18 15:20
I Lyanna zdążyła się już przekonać, że anomalie nie poddawały się bez walki. Do ostatnich chwil próbowały się przeciwstawić próbie ich okiełznania i bardzo realna była groźba wciągnięcia w ruchome piaski. Na szczęście dzięki swojej spostrzegawczości odnalazła w ciemności dobrą drogę ucieczki i uniknęła wciągnięcia w grząskie podłoże, które pochłaniało nawet stare elementy wyposażenia placu zabaw. Prawdziwym zagrożeniem dla anomalii były jednak one dwie, dlatego musiały szybko znaleźć się w bezpiecznym miejscu, by dokończyć cały proces.
Stawiała kroki szybko, nie stając w żadnym miejscu na dłużej. Ale w końcu wyczuła, że dotarła do stabilniejszego gruntu. Nie wypuszczała z dłoni różdżki, dokańczając proces naprawy magii – i po chwili wszystko zaczęło się uspokajać. Piach przestał wciągać wszystko co znajdowało się w jego zasięgu, także w powietrzu nie wyczuwała już tej złowrogiej energii. Było po wszystkim – tak jak tamtego sierpniowego dnia na stacji King’s Cross. Magia została opanowana, kolejne miejsce dołączyło do listy naprawionych przez rycerzy anomalii. Mogła być zadowolona z sukcesu, z konkretnego, wymiernego rezultatu.
- Ministerstwo w zasadzie powinno być nam wdzięczne, że odwalamy całą robotę za nich – rzuciła z rozbawieniem. Wiedziała jednak, że nadal musiały być ostrożne, by nikt ich tu nie nakrył. Rozejrzała się uważnie, ale nie widziała ani nie słyszała nadbiegającego patrolu, który mógłby je przyskrzynić. Nie było też żadnych oszołomów z Zakonu Feniksa. Cudownie. Nikt nie przeszkadzał im w napawaniu się sukcesem.
- Mi z tobą również – przyznała, odwzajemniając mrugnięcie. Była samotnicą, ale musiała przyznać, że z Sigrun dobrze jej się współpracowało. Naprawiły razem drugą anomalię, końcem sierpnia stoczyły też wspólną walkę przeciwko najprawdopodobniej Zakonowi. Dobrze było mieć wśród rycerzy takich sojuszników jak Rookwood. Kobiety musiały trzymać się razem w szowinistycznym świecie, zwłaszcza po tym, jak kilka rycerek nadszarpnęło zaufanie reszty. – Tym razem obyło się bez zbędnego towarzystwa i kolejną anomalię można uznać za naprawioną. Podejrzewam, że i ciebie zainteresowała kwestia wzmocnienia swojej różdżki jej mocą? – zapytała. Skoro mogli wykorzystywać błędy w sposobie naprawy na swoją korzyść, szkoda byłoby to zmarnować.
Również przysiadła, wpatrując się w nieodległy plac zabaw. Złowieszczość tego opuszczonego miejsca nie odbiegała już od normy.
- Zdaje mi się, że coś mi się obiło o uszy – odezwała się. – Choć ostatnimi czasy nie śledziłam rozgrywek na bieżąco, a nie grałam jeszcze dawniej. – Kiedyś interesowała się quidditchem bardziej, czasem nawet pojawiała się na meczach. Jej preferencje były jednak kapryśne, najchętniej oglądała drużyny odnoszące sukcesy i po paśmie porażek zwykle traciła zainteresowanie daną drużyną. Lata temu, w Hogwarcie, była całkiem niezłą szukającą, choć jej forma nie była już tak dobra, bo w dorosłości traktowała miotłę głównie jako środek transportu, od lat nie goniła za zniczem. Prawie zapomniała, jak to jest – szybować nad boiskiem i wypatrywać złotego błysku.
- Czy tęsknisz za czasami gry w szkolnej drużynie? – spytała nagle.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]28.11.18 14:21
Niemal zakrztusiła się papierosowym dymem, gdy usłyszała uwagę Lyanny o wdzięczności Ministerstwa Magii. Prędko opanowała oddech i parsknęła śmiechem pod nosem, próbując wyobrazić sobie pracowników Harolda Longbottoma, którzy składają im, sługom Czarnego Pana, z którym ten idiota poprzysiągł walczyć, wyrazy wdzięczności. Ta wizja była tak głupia, że aż zabawna. Porzucenie tych wszystkich miejsc przez Ministerstwo, brak zainteresowania nimi, wydawały się Sigrun podejrzane; z tego, co było jej wiadomo, to to niektóre miejsca wciąż pozostawały zamknięte i niedostępne, bo ci idioci nie zorientowali się wciąż, że zagrożenie przeminęło. Tym lepiej dla nich. Mieli wykorzystać wyciszone źródła anomalii na własny użytek zgodnie z rozkazem Czarnego Pana. W ostatnich tygodniach odwiedziła zarówno Muzeum, jak i dworzec King's Cross, tym razem bez Zabini - z niecierpliwością wyczekiwała efektów pracy Dolohova. Jednostka badawcza odkryła, że może wzmocnić magię poprzez ich różdżki; było im to - jej - potrzebne jak nigdy.
- Tak - skinęła głową, odpowiadając na pytanie Zabini, odpychając się nogami na huśtawce; poleciała do tyłu i zaraz do przodu, wciąż paląc papierosa. - Następne towarzystwo poślę do piachu - rzuciła lekko; w głowie Sigrun pojawiła się przyjemna wizja pozbawiania długowłosego i jednorękiego kolejnych członków ciała, pieszczenia ich słodkim Crucio...
Zaśmiała się znowu na pytanie, czy tęskni za grą w szkolnej drużynie. - Czasami tak - odpowiedziała Rookwood z szelmowskim uśmieszkiem. Dobrze wspominała tamte chwile. Jak na Hogwart była bardzo dobrą ścigającą, na tyle, aby uczynić ją kapitanem drużyny Ślizgonów, co w przypadku dziewcząt nie zdarzało się tak często - zwłaszcza wśród konserwatywnych wychowanków domu Slytherina. Uwielbiała quidditch, a towarzyszył jej wtedy brat - to były stare, dobre czasy. Chciała nawet kontynuować grę jako ścigająca, już profesjonalnie, ale nie była dość dobra i o tym nie zamierzała Zabini wspominać. Niezależnie od tego jak dobrze im się razem współpracowało, nie zamierzała przyznawać się do słabości. Nikomu.
- Kiedyś byli całkiem nieźli, ostatni mecz to absolutna porażka - skomentowała, huśtając się jeszcze kilka chwil. - Ich szukający to pomyłka - dodała tonem znawczyni, po czym uderzyła stopami w ziemię, uniósł się pył. - Lepiej chodźmy to oblać - zaproponowała wskazując brodą na miejsce, w którym jeszcze kilka minut wcześniej znajdowało się źródło dziwnego wiru. Dopaliła papierosa i rzuciła niedopałek niedbale za siebie. Ruszyła w stronę ulicy, nie oglądając się nawet, czy Zabini ruszyła za nią. Rookwood miała zamiar uczcić ten sukces szklaneczką Zielonej Wróżki.

| zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]28.11.18 23:03
Lyanna powiedziała to dość ironicznie i prześmiewczo; doskonale wiedziała, że ministerstwo, nakrywając je tu, zrobiłoby jedno – z miejsca posłałoby je do Tower. Ironią losu było to, że to one robiły coś dobrego dla świata i właśnie pokonały anomalię, a nie ci, którzy szumnie uważali, że jest to ich rolą i rościli sobie prawa do reprezentowania społeczeństwa. Ministerstwo jednak pozostawało zepsute i ograniczało się do pustych słów, nie robiło nic z problemem anomalii, zamiast tego woląc szkalować i oskarżać dobrych obywateli ze szlachetnych rodzin, podczas gdy anomalie siały spustoszenie, choć z ich obecności mogli skorzystać rycerze.
Ale i jej wydawał się dziwny ten brak zainteresowania anomaliami i to, że prawdę mówiąc nie pilnowano ich zbyt uważnie – ale to też lepiej dla nich, bo jak inaczej mogliby skorzystać z tych mocy? To nie zmieniało jednak faktu, że instytucją ministerstwa zwyczajnie gardziła i uważała ich za stado krótkowzrocznych nieudaczników, którzy nie rozumieli, co naprawdę jest ważne. Lyanna na szczęście przejrzała na oczy, a teraz mogła posmakować prawdziwej potęgi jako jedna z rycerzy. Praca w ministerstwie nigdy nie mogłaby jej dać tego, co mogła dać służba Czarnemu Panu.
Niestety zanim Lyanna będzie mieć szansę posłać kogoś do piachu, musiała znacząco podciągnąć swoje czarnomagiczne umiejętności. Nie wątpiła, że Sigrun potrafiłaby kogoś zabić, była od niej znacznie bieglejsza w czarnej magii, ale Lyanna do tej pory ćwiczyła czarnomagiczne klątwy głównie na zwierzętach. Wciąż pamiętała swoje żałosne próby rzucenia imperiusa na człowieka, kiedy to wyssała siły tylko z siebie, ofierze nie czyniąc żadnej krzywdy i nie potrafiąc przejąć nad nią kontroli. Musiała nabrać większej wprawy, by móc stanowić realne zagrożenie dla innych, nie dla samej siebie. Potrzebowała jednak kogoś bardziej doświadczonego, kto mógłby podzielić się z nią częścią swojej wiedzy, pokazać jej coś bardziej zaawansowanego niż to, co już znała. Niestety i ona wstydziła się otwarcie przyznać do swojej słabości, jak postrzegała te braki w swoich umiejętnościach.
Quidditch był całkiem przyjemnym tematem, bo choć Lyanna dawno w niego nie grała, pewien sentyment z lat szkolnych w niej pozostał, a pogonie za zniczem niewątpliwie wyostrzyły jej spostrzegawczość, nad odzyskaniem dawnej zwinności musiałaby jednak popracować.
- Ja też chętnie coś wypiję za kolejny anomaliowy sukces – rzuciła i ruszyła za swoją towarzyszką. Również miała ochotę na alkohol i przyjemne rozluźnienie, które dawał. Zasługiwały na to po tym, jak naprawiły anomalię z sukcesem i bez zbędnego towarzystwa, a podczas wspólnego picia mogły dalej dyskutować na temat quidditcha i jakości obecnych rozgrywek.

| zt.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]08.04.19 12:36
początki listopada

Podczas spotkania Rycerzy Walpurgii, które odbyło się na początku września w Białej Wywernie, członkowie ich jednostki badawczej, najbardziej tęgie głowy, przekazali pozostałym wieści o swych ostatnich odkryciach. Sigrun przysłuchiwała się wypowiedziom naukowców z uwagą i zainteresowaniem, szczególnie zaintrygowało ją wspomnienie o możliwości zwiększenia mocy różdżki, dzięki miejscom, w których udało im się zapanować nad anomaliami zgodnie z procedurą przekazaną im przez Czarnego Pana. Valerij, Cassandra, Lupus oraz Quentin pokrótce wyjaśnili .im ten proces, jednakże dla łowczyni brzmiało to jak przysłowiowa czarna magia. Zrozumiała z tego tyle, że powinna była się zgłosić do jednego z badaczy, by zajął się jej różdżką; uczyniła to bez większej zwłoki, z Dolohovem łączyła ją nie tylko walka o ideę i służba Czarnemu Panu, ale i wspólne interesy. Zaangażowała go jako alchemika, który miał warzyć eliksiry na zlecenie grupy łowców wilkołaków na usługach lorda Avery. Podjęła temat swojej różdżki właściwie przy okazji, gdy odbierała jedno z zamówień.
Rosjanin wytłumaczył Sigrun, że będzie potrzebował materiału magicznego do wzmocnienia rdzenia. Mówił o esencji czarnej magii, którą pozostawiła po sobie w każdym miejscu, gdzie udało jej się ustabilizować energię anomalii. Silna magia zawsze pozostawia po sobie ślad, powiedział Dolohov. Spisał wszystkie miejsca, o których opowiedziała mu Rookwood. Spotkali się nazajutrz (miał sporo zamówień do uwarzenia), nieopodal mugolskiego muzeum figur woskowych Madame Tussaudus, gdy chłodny zmierzch objął Londyn lepkimi ramionami. Placówka wciąż pozostawała zamknięta, choć jej i lordowi Rowle udało się zapanować nad wiedzionymi czarną magia anomalii figurami o morderczych zapędach i nią samą. Zakradnięcie się do pustego, pogrążonego w mroku muzeum nie stanowiło dlań większego problemu, zwłaszcza, że nie chroniły go żadne czary. Niejakim zaskoczeniem była prośba Dolohova, by Sigrun postarała się przebudzić swą mocą czarną magię w tym miejscu. Czy nie przebudzi to anomalii? Czuła się silniejsza, nie miała jednak pewności, że mając alchemika za towarzysza sprostałaby – właściwie samotnie – zadaniu ustabilizowania energii po raz kolejny. Pouczona, by zrobiła to odpowiednio delikatnie, a ślad po naprawie ujawni się sam, machnęła krótko różdżką, starając się rozbudzić magię łagodnie. Dolohov się nie mylił. Nie minęło kilka chwil, a na ścianach muzeum zaczął mienić się lśniący, czarny pył, gdzieniegdzie spływał podobny mu śluz. W dłoniach alchemika natychmiast błysnęła czysta, pusta fiolka, podszedł, aby zebrać do nich materiał, pył do jednej, śluz zaś do drugiej, a Sigrun podążyła za nim, aby przyjrzeć się z ciekawością jego pracy. Różdżkę trzymała uniesioną, tak na wszelki wypadek, dobrze, że zachowała czujność – w muzeum pojawił się funkcjonariusz patrolu egzekucyjnego. Zaklęcie Petrificus Totalus ugodziło go prosto w pierś. Rookwood chciała wyczyścić mu pamięć i ukryć ciało, jednakże Dolohov ją powstrzymał; częścią procedury było wtłoczenie materiału w ciało czarodzieja. Nie do końca rozumiała dlaczego, jednakże wedle słów alchemika miało być to niezbędne. Rosjanin zajął się tym jeszcze w muzeum – a później polecił, by pozbyła się ciała.
Zebrany śluz oraz lśniący, lekki pył w Muzeum to było jednak zbyt niewiele, aby Rosjanin był w stanie wzmocnić różdżkę Sigrun. Musieli odwiedzić wszystkie miejsca, gdzie udało jej się magię naprawić zgodnie z procedurą. Tak się złożyło, że wszystkie znajdowały się w Londynie, jedynie w różnych jego częściach. Ich spotkanie na dworcu King’s Cross jesiennym wieczorem, przywołało wspomnienia z lat szkolnych, z pierwszej podróży do Hogwartu. Sigrun zdecydowała się opowiedzieć Dolohovowi o otwarciu komnaty tajemnic, gdy dotarli do miejsca, gdzie wcześniej znajdowało się ognisko anomalii. Przebudziła tam energię, tak jak wcześniej w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaudus, aby mężczyzna mógł zebrać próbki. On pieczołowicie pobierał przesączony czarną magią śluz do fiolek. Na starych kolumnach lśnił pył, zebrany przez Rosjanina do osobnej fiolki.
Minął jakiś czas, nim spotkali się ponownie. Burza, która dręczyła Londyn od początku listopada była sporym utrudnieniem, gdy znaleźli się na placu zabawach na obrzeżach miasta. Sigrun zignorowała ukradkowe spojrzenia rzucane jej przez alchemika. Nie miała i nie chciała mieć nic wspólnego z dziećmi. Anomalie wykazywały się makabrycznym poczuciem humoru, zdążyła się już o tym przekonać nie raz i nie dwa. Starała się ułatwić alchemikowi zadanie, osłonić go przed deszczem, by krople wody nie zanieczyściły magicznego materiału, zebranie pyłu było w tych warunkach trudniejsze. Uporali się z tym dość szybko, mogli ruszać dalej. Ostatnim przystankiem okazała się stacja metra, gdzie w ostatnich dniach października starła się z członkami Zakonu Feniksa. Tamto wspomnienie przywołało uśmiech na pełnych ustach. W tunelu było cicho, każdy ich krok odbijał się echem. Wciąż nie wznowiono kursów pociągów metra, choć magia została ustabilizowana. Opieszałość Ministerstwa Magii tym razem zadziała na ich korzyść. Sigrun przystanęła w miejscu, w którym zapamiętała Tonks leżącą w kałuży krwi – nim zniknęła wciągnięta przez anomalię. Przeżyła to, zdążyła się o tym dowiedzieć, gdy Klub Pojedynków przesłał jej list z zaplanowanymi pojedynkami. Imię szlamy widniało obok jej własnego. Jakim cudem? Tego nie wiedziała. Machnęła znów różdżką, by lekko rozbudzić magię. Na ścianach, starych ławkach i słupach stacji znów spłynął czarny, lśniący śluz, dojrzeli również błyszczące drobinki czarnej magii w lżejszym od powietrza pyle . Dolohov zapytał ją wówczas co konkretnie jest rdzeniem jej różdżki. Pazur garboroga, odpowiedziała bez zawahania. W tym właśnie materiale tkwią jego drobiny, wytłumaczył jej. Sigrun ciężko było to sobie zwizualizować. Lśniąca, przywodząca na myśl węgiel substancja zaintrygowała ją jeszcze bardziej. Dolohov określał ją jako esencję jej czarnej magii. Ich rozmowę przerwało pojawienie się obcego człowieka. W pierwszej chwili Sigrun pomyślała, że to mugolski strażnik, jednakże różdżka w dłoni i szata czarodzieja wyprowadziły ją z błędu; mężczyzna okazał się śmiałkiem, który słysząc pogłoski o anomalii w tym miejscu, pragnął ją przebadać. Nie mógł wybrać bardziej odpowiedniej chwili. Potrzebowali go. Tak jak funkcjonariusza w Muzem Figur Woskowych Madame Tussaudus.
Chwila, w której była zmuszona powierzyć swoją różdżkę w ręce Valerija była dla niej trudna. Bez niej czuła się tak, jakby ktoś zaklęciem Decollatio amputował jej prawą rękę. Nie znosiła poczucia niemocy. Rosjanin upierał się jednak, że to było koniecznie, gdy badał jej organizm i spisywał uwagi na pergaminie. Opowiadał o wyselekcjonowaniu materiału o najwyższym potencjale z próbek, które zdołali dotąd zebrać oraz wtłoczeniu go do cisowego drewna. Sigrun ciężko było to sobie wyobrazić, wolała chyba jednak nie wiedzieć jak dokładnie miało to wyglądać, oddała mu różdżkę i wymusiła obietnicę, że powiadomi ją natychmiast, gdy tylko skończy pracę. Do Harrogate wróciła na miotle, w tę paskudną, burzową pogodę niemal z niej spadła. Dni dłużyłyby się Sigrun niemiłosiernie. Żałowała, że na jakiś czas musiała zostać wyłączona z prowadzonego przez łowców wilkołaków śledztwa. Czas próbowała wypełnić przygotowywaniem psiarni; planowała niebawem sprowadzić kilka dobermanów, zarówno samców i jak i suk, w tym szczennych. Czuła się jednak paskudnie robiąc to wszystko bez użycia czarów.
Sowa, której Dolohov używał jej już kilkakrotnie, przyniosła dobre wieści. Mieli spotkać się o zmierzchu na obrzeżu Londynu. Sigrun wyruszyła na południe bezzwłocznie, czując podekscytowanie na myśl o swojej różdżce, która pozwoliłaby jej wykrzesać z siebie większą moc. Przed deszczem, lejącym nieustannie jak z cebra, schronili się pod altaną nieopodal placu zabaw. Był pusty, ponury i zmienił się właściwie w bagno. Łowczyni niecierpliwie wyciągnęła prawą dłoń we władczym geście, a gdy zacisnęła palce na cisowym drewnie poczuła jak ciepły dreszcz przebiega jej dłoń i całą rękę, później kręgosłup. Różdżka powróciła do swej właścicielki. Wzmocniona, silniejsza, czuła to. Dolohov upierał się, by spróbowała rzucić kilka zaklęć. Zdołał wtłoczyć do cisowego drewna więcej materiału, niż planował, obawiał się, że być może zbyt wiele – i różdżka nie będzie działać tak jak powinna. Wolała nie dopytywać jakie mogłoby być konsekwencje popełnionego przezeń błędu. Sprawę należało doprowadzić do końca, choć poczułaby się zawiedziona, gdyby miała poradzić sobie bez niej jeszcze przez jakiś czas. Każdy dzień oznaczał bezczynność, a na nią nie mogła sobie pozwolić. Nie teraz, gdy Czarny Pan był wściekły na nich wszystkich, przez ich nieudolność w ubiegłych tygodniach, oczekiwał konkretnych działać – a przede wszystkim sukcesów.
Skinęła głową i uniosła różdżkę. Zaczęła od najprostszych zaklęć defensywnych - wyczarowała tarczę, najpierw zwykłą, później silniejszą. Przy białej i użytkowej magii różdżka zachowywała się należycie, jednakże została wzmocniona esencją czarnej magii - i to przy niej mogła sprawiać problemy. Rookwood jednym z zaklęć zmusiła bezdomnego psa, by zbliżył się do nich. Nie poczuła nieprzyjemnych wibracji pod palcami, różdżka jak dotąd była posłuszna. Uciszyła stworzenie i bez śladu zawahania na twarzy kontynuowała testy, które wedle słów Dolohova były niezbędne - ofiara musiała zostać poniesiona, nic nie mogła na to poradzić. Nie patrzyła na minę alchemika, gdy zaklęciem pozbawiła psa gałki ocznej.
Valerij spisał się znakomicie. Jego obecność pośród członków Rycerzy Walpurgii była cenna i niezbędna. Sigrun, dostawczy w swoje ręce różdżkę wzmocnioną czarną magią, silniejszą, doceniła to jeszcze bardziej. Alchemik w końcu oznajmił, że wystarczy, że wykryliby dotąd błąd, jeśli go popełnił. Cisowe drewno z rdzeniem z pazura garboroga działało doskonale.
Noc była jeszcze młoda. Należało oblać ten sukces, a w piwnicy Rosjanina nigdy ciekawych trunków nie brakowało.

| zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Opuszczony plac zabaw [odnośnik]05.03.21 21:07
20.10

Syf. Tak jednym słowem opisałaby wszelkie pozostałości mugolskiej cywilizacji na ziemiach odrodzonego Londynu. Wszędzie tam, gdzie odważniejszego wędrowca nogi poniosły poza obszar głównych, odbudowanych uliczek, czaiła się wyzywająca nędza, metalowe pręty przeżarte rdzą, smutne wióry rozrąbanego drewna oraz - a to przede wszystkim - pustka. Kiedyś nie tak łatwo było w tym mieście znaleźć miejsce, gdzie za towarzystwo robiły wyłącznie cisza i ciche szemranie własnego oddechu. Na pewno nie w okolicach głównych dzielnic, może na przedmieściach, jeżeli miało się szczęście. Spokój sprawiał przyjemność i nadrabiał za burdel. Nie była ani częściowo tak naiwna, by wierzyć, że ministerstwo poradzi sobie w przeciągu kolejnego roku z bałaganem, jaki pozostał w labiryncie stolicy. Nie, wszyscy mieli teraz na głowie poważniejsze wyzwania - wojnę z terrorystami, nieubłaganie rozciągającą się dominację magów oraz opór zagranicznego motłochu. Problemy z transportem i ona odczuła boleśnie, tracąc dostęp do wielu znajomych dóbr, zadowalając się zamiast tego najtańszym alkoholem i nieskomplikowaną żywnością. Wierzyła, że pewnego dnia każdy, który stał im w oporze, odczuje na własnej skórze skutki krańcowej głupoty. Jeżeli nawet ośmieliłaby się zwątpić w ich szeregi, złożone ze skrajnych przeciwieństw, bandyckich wiedźm i szlachciców z dębowymi kijami zamiast kręgosłupów, nie umiała już zwątpić w Niego. Jak wszyscy czekała na kolejny ruch. Rozkazy. Moc przerażającego artefaktu oraz to, w jaki sposób ją ukierunkuje.
A kiedy dzień wydawał się ciągnąć w nieskończoność, oczekiwanie spalać wnętrzności, a koszmary spędzały cień snu spod powiek, Elvira wybierała się na spacer, szukając miejsca, w którym cisza i syf przypomną jej o życiu, jakiego nie chciała prowadzić już nigdy więcej. O samotności, która odbierała wybór. O mugolskim robactwie. O przeciętności.
Na porysowanej ławce, przy akompaniamencie wysokich tonów skrzypiącej huśtawki, siedziała wiedźma ubrana w czarny płaszcz, skrywając twarz pod przydługim kapturem zarzuconym na jasne włosy. Barwy skóry nie mogły zdradzić ani wysokie buty zapinane na klamry ani skórzane rękawiczki - cienka strużka dymu sugerowała jednak wetkniętego w usta papierosa.
Siedziała w niemal perfekcyjnym bezruchu, lekko pochylona w przód, dopóki nie zaalarmował jej cichy dźwięk dobiegający gdzieś z tyłu. Przerwała wtedy rozmyślanie o wojnie, Rycerzach, zrujnowanym imieniu i wstydliwych popędach, różdżka znalazła się w dłoni szybciej niż zdążyłaby wstać - a fajka pozostała w ustach.
Bez ani jednego słowa wskazała krańcem białego drewna w kierunku przypadkowego nieznajomego, winnego zbrodni zakłócania jej spokoju.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame


Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 08.03.21 19:48, w całości zmieniany 1 raz
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Opuszczony plac zabaw
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach