Stół alcheminczny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Stół alcheminczny
Niewielkie pomieszczenie, wygospodarowane z przestrzeni, przeznaczonej na garderobę, o co Frances musiała dość długo prosić wujka, który w końcu ujrzał tego plusy. Znajduje się tu wysłużony stół alchemiczny oraz duży regał, mieszczący ingrediencje, przygotowane eliksiry, wszelkie szkła oraz kociołki, jakich używa Frances. Znajduje się tutaj tylko jedno, niewielkie okienko które jest zasłonięte grubą, czarną zasłoną aby zapewnić półmrok, który lubią eliksiry. Pod sufitem, na niewielkim drążku suszą się roślinne ingrediencje, hodowane przez pannę Burroughs, a pomieszczenie jest tak niewielkie, że jednocześnie mogą przebywać tu tylko dwie osoby.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
27 kwietnia 1957 roku, badania naukowe
Pierwszy składnik został wybrany, pozostawały jeszcze dwa.
Z tą myślą panna Burroughs ponownie zasiadła przy wysłużonym stole, aby kontynuować wybór odpowiednich ingrediencji do eliksiru, jaki miała przyrządzić.
Była pewna, że stosunek trzech ingrediencji roślinnych do czterech ingrediencji zwierzęcych będzie tym, odpowiednim. Wieloletnie doświadczenie w dziedzinie eliksirów (nawet jeśli w zawodzie - zawodzie pracowała niedługo) pozwalało jej z góry założyć odpowiednią proporcję składników roślinnych do zwierzęcych dla danego eliksiru. Odpowiednie proporcje składników były zupełnie inną sprawą, którą miała zająć się w późniejszym etapie badań. Panna Burroughs upiła łyk ciepłej herbaty, czując, że jest na dobrej drodze, aby sprawnie wytypować odpowiednie składniki.
Uważnie jeździła wzrokiem po zapisanych przez siebie ingrediencjach, z których miała wybierać kolejne składniki swojego eliksiru. Mając pierwszy składnik posiadała wskazówkę, do czego powinna dobierać resztę, a to znacznie ułatwiało sprawę, gdyż już na wstępie wykreśliła kilka składników, które z pewnością nie pasowałyby do uroczych kwiatków chabrów.
Jej wzrok zatrzymał się na dłużej na pozycji malin, lecz nie w czystej postaci, a w postaci nalewki. Nalewka z malin miała słodki smak oraz piękny rubinowy kolor, co dodałoby walorów do części, mającej być imitacją wina. Dodatkowo maliny, a dokładniej ich sok były znanym, domowym sposobem na przeziębienie oraz infekcje jednocześnie wykazując działanie detoksykujące. Frances miała wrażenie, że mogło się to przydać w ogólnym działaniu eliksiru. Wiedziała, że wpływ na psychikę będzie spory, mogący wywołać pewne komplikacje, starała się więc dobrać ingrediencje roślinne w taki sposób, aby po za imitacją wina posiadały również pozytywne działania, mogące złagodzić możliwe efekty uboczne.
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się nad tym wyborem, widząc plus nie tylko w działaniu malin - w nalewce znajdował się alkohol. A ten, przynajmniej w nadmiarze, również wywoływał luki w pamięci. W głowie panny Burroughs pojawił się szalony plan, aby i to wykorzystać, odpowiednio manipulując składnikiem magicznym... I z jej umiejętnościami, z pewnością byłaby w stanie to zrobić.
| Wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 55+30=85; 85+33+30=148;
Pierwszy składnik został wybrany, pozostawały jeszcze dwa.
Z tą myślą panna Burroughs ponownie zasiadła przy wysłużonym stole, aby kontynuować wybór odpowiednich ingrediencji do eliksiru, jaki miała przyrządzić.
Była pewna, że stosunek trzech ingrediencji roślinnych do czterech ingrediencji zwierzęcych będzie tym, odpowiednim. Wieloletnie doświadczenie w dziedzinie eliksirów (nawet jeśli w zawodzie - zawodzie pracowała niedługo) pozwalało jej z góry założyć odpowiednią proporcję składników roślinnych do zwierzęcych dla danego eliksiru. Odpowiednie proporcje składników były zupełnie inną sprawą, którą miała zająć się w późniejszym etapie badań. Panna Burroughs upiła łyk ciepłej herbaty, czując, że jest na dobrej drodze, aby sprawnie wytypować odpowiednie składniki.
Uważnie jeździła wzrokiem po zapisanych przez siebie ingrediencjach, z których miała wybierać kolejne składniki swojego eliksiru. Mając pierwszy składnik posiadała wskazówkę, do czego powinna dobierać resztę, a to znacznie ułatwiało sprawę, gdyż już na wstępie wykreśliła kilka składników, które z pewnością nie pasowałyby do uroczych kwiatków chabrów.
Jej wzrok zatrzymał się na dłużej na pozycji malin, lecz nie w czystej postaci, a w postaci nalewki. Nalewka z malin miała słodki smak oraz piękny rubinowy kolor, co dodałoby walorów do części, mającej być imitacją wina. Dodatkowo maliny, a dokładniej ich sok były znanym, domowym sposobem na przeziębienie oraz infekcje jednocześnie wykazując działanie detoksykujące. Frances miała wrażenie, że mogło się to przydać w ogólnym działaniu eliksiru. Wiedziała, że wpływ na psychikę będzie spory, mogący wywołać pewne komplikacje, starała się więc dobrać ingrediencje roślinne w taki sposób, aby po za imitacją wina posiadały również pozytywne działania, mogące złagodzić możliwe efekty uboczne.
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się nad tym wyborem, widząc plus nie tylko w działaniu malin - w nalewce znajdował się alkohol. A ten, przynajmniej w nadmiarze, również wywoływał luki w pamięci. W głowie panny Burroughs pojawił się szalony plan, aby i to wykorzystać, odpowiednio manipulując składnikiem magicznym... I z jej umiejętnościami, z pewnością byłaby w stanie to zrobić.
| Wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 55+30=85; 85+33+30=148;
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 23.05.20 23:44, w całości zmieniany 3 razy
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Ingrediencje roślinne stanowiły coraz to lepszą całość. Frances była pewna, że chabry w połączeniu z nalewką malinową będą idealnie pasować do eliksiru - nie tylko, jeśli chodzi o walory smakowe oraz wizualne. Oba składniki układały się w spektrum tych, pozytywnych dla zdrowia i nawet jeśli nie wpływały bezpośrednio na pracę mózgu czy mechanizm pamięci, były w stanie trochę wyciszyć możliwe efekty negatywne.
A pojawienie tych zawsze musiała zakładać, zwłaszcza gdy miała zamiar ingerować w tak zawiłe oraz poważne sprawy. Ależ czym byłaby nauka, bez odrobiny ryzyka? Panna Burroughs nigdy nie należała do typu ryzykantów, poszukujących adrenaliny - bała się obrażeń, bała się konsekwencji, nie raz uznając bardzo ryzykowne działania za zwykłą, czystą głupotę. Lubiła jednak ten niewielki odsetek ryzyka, jaki pojawiał się podczas badań naukowych, widząc w nim wyższy cel. Wszak nie ryzykowała swojego życia, a wszelkie ryzyka miały miejsce w imię wyższej idei, mającej na celu tworzenie nowych mikstur.
Frances przeciągnęła się, prostując zastałe mięśnie. Mimo iż do tej pory badania szły jej pomyślnie i całkiem przyjemnie, spędziła już na doborze odpowiednich ingrediencji dobrą godzinę. Filiżanka z zimną już herbatą powędrowała do jej ust, gdy dziewczyna postanowiła zrobić sobie pięć minut przerwy. W końcu jej szaroniebieskie spojrzenie powróciło na zapisaną listę, wyszukując odpowiedniego, ostatniego składnika roślinnego. Nie chciała, aby eliksir był zbyt słodki, gdy więc jej spojrzenie spoczęło na soku z cytrusów uznała, że może to być odpowiednie połączenie. Wtedy mikstura nadal będzie słodka, jednak nie znacznie, a to pomoże w zamaskowaniu go w wytrawnych trunkach. Szalę przechylił fakt, że nigdy jeszcze nie przyszło jej dodawać cytrusów do eliksiru i chciała sprawdzić, jak się w nich zachowują. A co będzie do tego lepsze, jak nie badania naukowe? No właśnie.
A gdy już wytypowała wszystkie składniki, skrzętnie zanotowała je w notesie, razem z opisem ich działania. Pozytywne odczucia nawiedziły jasnowłosą alchemiczkę czującą, że los jej sprzyja.
| Wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 55+30=85; 85+33+30=148; 148+68+30=246
/zt.
A pojawienie tych zawsze musiała zakładać, zwłaszcza gdy miała zamiar ingerować w tak zawiłe oraz poważne sprawy. Ależ czym byłaby nauka, bez odrobiny ryzyka? Panna Burroughs nigdy nie należała do typu ryzykantów, poszukujących adrenaliny - bała się obrażeń, bała się konsekwencji, nie raz uznając bardzo ryzykowne działania za zwykłą, czystą głupotę. Lubiła jednak ten niewielki odsetek ryzyka, jaki pojawiał się podczas badań naukowych, widząc w nim wyższy cel. Wszak nie ryzykowała swojego życia, a wszelkie ryzyka miały miejsce w imię wyższej idei, mającej na celu tworzenie nowych mikstur.
Frances przeciągnęła się, prostując zastałe mięśnie. Mimo iż do tej pory badania szły jej pomyślnie i całkiem przyjemnie, spędziła już na doborze odpowiednich ingrediencji dobrą godzinę. Filiżanka z zimną już herbatą powędrowała do jej ust, gdy dziewczyna postanowiła zrobić sobie pięć minut przerwy. W końcu jej szaroniebieskie spojrzenie powróciło na zapisaną listę, wyszukując odpowiedniego, ostatniego składnika roślinnego. Nie chciała, aby eliksir był zbyt słodki, gdy więc jej spojrzenie spoczęło na soku z cytrusów uznała, że może to być odpowiednie połączenie. Wtedy mikstura nadal będzie słodka, jednak nie znacznie, a to pomoże w zamaskowaniu go w wytrawnych trunkach. Szalę przechylił fakt, że nigdy jeszcze nie przyszło jej dodawać cytrusów do eliksiru i chciała sprawdzić, jak się w nich zachowują. A co będzie do tego lepsze, jak nie badania naukowe? No właśnie.
A gdy już wytypowała wszystkie składniki, skrzętnie zanotowała je w notesie, razem z opisem ich działania. Pozytywne odczucia nawiedziły jasnowłosą alchemiczkę czującą, że los jej sprzyja.
| Wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 55+30=85; 85+33+30=148; 148+68+30=246
/zt.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
7 kwietnia 1957 roku
Na wysłużonym stole alchemicznym stała szkatułka z prezentem, jaki dostała od Dudleya, przywołująca uśmiech na twarzy młodej alchemiczki. Nie tylko przez fakt, że znajdowały się w nim niezwykle cenne składniki, ale i wspomnienie bliskiej sercu osoby. Część składników odłożyła, gdyż miały one wielką wartość i mogły się jej przydać w przyszłości, część jednak... Korciło, aby je wykorzystać. Wyjęła więc kociołek, mając ochotę przyrządzić miksturę, którą później mogła sprzedać za kilkanaście galeonów - Agonię.
Kilkanaście chwil później w kociołku wylądowała waleriana, stanowiąca serce eliksiru. Dziewczyna pozwoliła naparowi odpowiednio długo się pogotować, aby móc machnąć różdżką i dodać kolejne składniki:belladonnę, sproszkowany kieł węża oraz dżdżownice. Kolejne kilka minut, kolejne machnięcie różdżką i panna Burroughs mogła dodać ostatni składnik - krew byka.
Na wysłużonym stole alchemicznym stała szkatułka z prezentem, jaki dostała od Dudleya, przywołująca uśmiech na twarzy młodej alchemiczki. Nie tylko przez fakt, że znajdowały się w nim niezwykle cenne składniki, ale i wspomnienie bliskiej sercu osoby. Część składników odłożyła, gdyż miały one wielką wartość i mogły się jej przydać w przyszłości, część jednak... Korciło, aby je wykorzystać. Wyjęła więc kociołek, mając ochotę przyrządzić miksturę, którą później mogła sprzedać za kilkanaście galeonów - Agonię.
Kilkanaście chwil później w kociołku wylądowała waleriana, stanowiąca serce eliksiru. Dziewczyna pozwoliła naparowi odpowiednio długo się pogotować, aby móc machnąć różdżką i dodać kolejne składniki:belladonnę, sproszkowany kieł węża oraz dżdżownice. Kolejne kilka minut, kolejne machnięcie różdżką i panna Burroughs mogła dodać ostatni składnik - krew byka.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 86
'k100' : 86
Uśmiech pojawił się na buzi panny Burroughs, gdy eliksir przybrał odpowiednią barwę oraz konsystencję. Dziewczyna przelała eliksir do czystych, dokładnie opisanych fiolek aby móc odłożyć je na półkę do innych szkodliwych mikstur, jakie miała w swoim niewielkim zapasie. W tych niepewnych czasach nigdy nie można było być pewnym, że przypadkiem nie przyjdzie potrzeba aby kogoś otruć.
A gdy wszystko było gotowe, schowała resztę ingrediencji oraz posprzątała w pracowni, by móc udać się do swoich sprawunków. Kto wie, może pracownik Ministerstwa przyniesie jej szczęście nie tylko w przyrządzeniu mikstury?
/zt.
A gdy wszystko było gotowe, schowała resztę ingrediencji oraz posprzątała w pracowni, by móc udać się do swoich sprawunków. Kto wie, może pracownik Ministerstwa przyniesie jej szczęście nie tylko w przyrządzeniu mikstury?
/zt.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
27 kwietnia 1957 roku, badania naukowe
Kolejny raz panna Burroughs dała się porwać w wir badań, łamiąc tym samym wszelkie obietnice, dotyczące odpowiedniej dawki odpoczynku jakie składała swoim bliskim. Czy jednak dało się nie porwać czemuś tak fascynującemu, jak tworzenie nowych eliksirów? Była pewna, że każdy, kto choć odrobinę znał jej pasje oraz rozumiał kierujące nią ambicje, byłby w stanie zrozumieć jej chęć poszerzania horyzontów oraz dorobku naukowego. Oczywiście pomijając walory samej mikstury - Frances była pewna, że nie jedna osoba mogła skorzystać z jej działania.
Miała opracowaną teoretyczną postawę eliksiru, zawierającą wszystkie wiadomości, które mogły być jej potrzebne; ustaliła również jakie składniki roślinne wejdą w skład eliksiru, a to oznaczało, że do pełnej receptury brakowało jej odpowiedniego serca oraz ingrediencji pochodzenia zwierzęcego. I to nimi miała zamiar zająć się dzisiejszego dnia.
Na wysłużonym stole w jej niewielkiej pracowni leżały już odpowiednie książki oraz notes, w którym skrzętnie zapisywała wszelkie informacje, dotyczące tworzonego przez nią eliksiru, w towarzystwie filiżanki gorącej herbaty, z której upiła kilka łyków. Tym razem, to ingrediencje odzwierzęce miały grać pierwsze skrzypce w działaniu eliksiru, gdyż to one miały najbardziej oddziaływać na proces zawiązywania się wspomnień w pamięci.
Panna Burroughs otworzyła podręcznik, z którego korzystała już przy poprzednich badaniach aby móc odnaleźć odpowiednie składniki i tym razem nie chcąc w pełni polegać na zwodniczej pamięci - było to działaniem, jakiego nauczyła się wraz z poszerzaniem swojej wiedzy. W natłoku dni oraz pracy pewne kwestie mogły jej umknąć, a zapisując je miała pewność, że nic a nic nie wyślizgnie się z jej rąk.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie powiodło po czarnych, lekko już wyblakłych słowach umieszczonych na pożółkłej stronicy w poszukiwaniu odpowiedzi, bądź pierwszego punktu zahaczenia. Pierwszy składnik zawsze wydawał się być najcięższy do wybrania, nawet jeśli bazowe informacje oraz całą podstawę eliksiru miało się obmyśloną i dokładnie ułożoną. Na chwilę przeniosła wzrok na notatki, jakie spisała wcześniej, by w końcu otworzyć podręcznik i rozpocząć pracę. Uważnie wypisywała wszystkie składniki który na pierwszy rzut oka mogły zapewnić jej odpowiednie działanie. Pierwsza lista miała być orientacyjna - stanowić pierwszy przesiew wszystkich, możliwych ingrediencji oraz pomóc jej dokonać odpowiednich wyborów. Ten sposób, mimo iż zdawał się być mozolny Frances uznawała za najlepszy. Nikt nie gonił jej z badaniami a w ten sposób była w stanie dokładnie przeanalizować działanie każdego, możliwego składnika bądź wykonać odpowiednie obliczenia które mogły wskazać jej czy składnik będzie użyteczny.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
/zt.
Kolejny raz panna Burroughs dała się porwać w wir badań, łamiąc tym samym wszelkie obietnice, dotyczące odpowiedniej dawki odpoczynku jakie składała swoim bliskim. Czy jednak dało się nie porwać czemuś tak fascynującemu, jak tworzenie nowych eliksirów? Była pewna, że każdy, kto choć odrobinę znał jej pasje oraz rozumiał kierujące nią ambicje, byłby w stanie zrozumieć jej chęć poszerzania horyzontów oraz dorobku naukowego. Oczywiście pomijając walory samej mikstury - Frances była pewna, że nie jedna osoba mogła skorzystać z jej działania.
Miała opracowaną teoretyczną postawę eliksiru, zawierającą wszystkie wiadomości, które mogły być jej potrzebne; ustaliła również jakie składniki roślinne wejdą w skład eliksiru, a to oznaczało, że do pełnej receptury brakowało jej odpowiedniego serca oraz ingrediencji pochodzenia zwierzęcego. I to nimi miała zamiar zająć się dzisiejszego dnia.
Na wysłużonym stole w jej niewielkiej pracowni leżały już odpowiednie książki oraz notes, w którym skrzętnie zapisywała wszelkie informacje, dotyczące tworzonego przez nią eliksiru, w towarzystwie filiżanki gorącej herbaty, z której upiła kilka łyków. Tym razem, to ingrediencje odzwierzęce miały grać pierwsze skrzypce w działaniu eliksiru, gdyż to one miały najbardziej oddziaływać na proces zawiązywania się wspomnień w pamięci.
Panna Burroughs otworzyła podręcznik, z którego korzystała już przy poprzednich badaniach aby móc odnaleźć odpowiednie składniki i tym razem nie chcąc w pełni polegać na zwodniczej pamięci - było to działaniem, jakiego nauczyła się wraz z poszerzaniem swojej wiedzy. W natłoku dni oraz pracy pewne kwestie mogły jej umknąć, a zapisując je miała pewność, że nic a nic nie wyślizgnie się z jej rąk.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie powiodło po czarnych, lekko już wyblakłych słowach umieszczonych na pożółkłej stronicy w poszukiwaniu odpowiedzi, bądź pierwszego punktu zahaczenia. Pierwszy składnik zawsze wydawał się być najcięższy do wybrania, nawet jeśli bazowe informacje oraz całą podstawę eliksiru miało się obmyśloną i dokładnie ułożoną. Na chwilę przeniosła wzrok na notatki, jakie spisała wcześniej, by w końcu otworzyć podręcznik i rozpocząć pracę. Uważnie wypisywała wszystkie składniki który na pierwszy rzut oka mogły zapewnić jej odpowiednie działanie. Pierwsza lista miała być orientacyjna - stanowić pierwszy przesiew wszystkich, możliwych ingrediencji oraz pomóc jej dokonać odpowiednich wyborów. Ten sposób, mimo iż zdawał się być mozolny Frances uznawała za najlepszy. Nikt nie gonił jej z badaniami a w ten sposób była w stanie dokładnie przeanalizować działanie każdego, możliwego składnika bądź wykonać odpowiednie obliczenia które mogły wskazać jej czy składnik będzie użyteczny.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
/zt.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 01.07.20 1:24, w całości zmieniany 3 razy
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
28 kwietnia 1957 roku, badania naukowe
Stworzona przez nią dzień wcześniej lista, miała pomóc jej zadecydować, jakich składników mogłaby użyć. Nic więc dziwnego, że po rozłożeniu odpowiednich książek, jasnowłosa alchemiczka wyciągnęła zapisane przez siebie notatki, by móc dodać do nich odpowiednie adnotacje oraz wykonać obliczenia, jeśli byłoby to potrzebne.
Frances przeglądała podręcznik, próbując odnaleźć odpowiednie składniki pochodzące od zwierząt oraz magicznych stworzeń, rozpoczynając od odnalezienia tych, których jad mogłaby użyć dokładnie w taki sposób, jak używa się wody do formowania gliny, w tym przypadku jednak zmiękczając systemy odpowiedzialne za pamięć. Innymi słowy potrzebowała odpowiedniego jadu, który mogłaby przekształcić odpowiednio dobranym czynnikiem magicznym. Plan zdawał się być dobry, Frances nie była jednak pewna, które zwierzę będzie posiadało odpowiednią substancję - nigdy nie była wielkim ich znawcą twierdząc, że zna to, co zbyło dla niej przydatne w alchemii. Kto wie, może powinna jednak bardziej zgłębić wiedzę, dotyczącą zwierząt? Może wtedy łatwiej byłoby jej dobierać składniki? Niestety, te rozważania do niczego teraz nie prowadziły.
Wzrok panny Burroughs spoczął na opisie czarnej wdowy. Te niewielkie, jadowite pająki z rodziny omatnikowatych posiadały w sobie substancję, będącą neurotoksyną, o wiele silniejszą choćby ta, którą posiadały grzechotniki. Swoim działaniem powodowały zatrucie oraz silne bóle, rzadko jednak ugryzienia pająków bywały śmiertelne. Frances oparła się wygodniej o krzesło zastanawiając się nad użyciem jadu czarnej wdowy, by uformować to, co potrzebowała do osiągnięcia efektu, jaki miał przynosić jej eliksir. Fakt, że jad bardzo rzadko powodował śmierć, działał na jego korzyść. W końcu nie chciała powodować śmierci zażywającego eliksir, a jedynie sprawić, aby przez krótki okres czasu ich wspomnienia nie zapisywały się w ich pamięci. Tylko czy byłaby w stanie odpowiednio zmodyfikować działanie jadu tak, aby działało na korzyść działania eliksiru? Nigdy nie była specjalistą, jeśli chodzi o uroki, doskonale znała jednak inkantacje zaklęć, jakie miały wpływ na warzenie odpowiednich mikstur - bez tego nie byłaby w stanie być doświadczoną alchemiczką, czyż nie? Czuła, że była w stanie wykorzystać je przy tworzeniu tego eliksiru.
Dziewczyna upiła dwa łyki gorącej herbaty, by finalnie - po opracowaniu całego planu w swojej głowie - uznać, że będzie w stanie odpowiednio zmodyfikować jad czynnikiem magicznym. A to oznaczało, że będzie mogła użyć go do stworzenia swojego eliksiru.
Zgrabnym, eleganckim pismem dziewczyna zanotowała składnik, jego działanie oraz sposób w jaki chciała je wykorzystać.
Jak mawiają, pierwsze koty za płoty - Frances miała nadzieję, że wybór kolejnych składników przyjdzie jej równie łatwo, jak tym razem.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
Punkty:5;
/z.t.
Stworzona przez nią dzień wcześniej lista, miała pomóc jej zadecydować, jakich składników mogłaby użyć. Nic więc dziwnego, że po rozłożeniu odpowiednich książek, jasnowłosa alchemiczka wyciągnęła zapisane przez siebie notatki, by móc dodać do nich odpowiednie adnotacje oraz wykonać obliczenia, jeśli byłoby to potrzebne.
Frances przeglądała podręcznik, próbując odnaleźć odpowiednie składniki pochodzące od zwierząt oraz magicznych stworzeń, rozpoczynając od odnalezienia tych, których jad mogłaby użyć dokładnie w taki sposób, jak używa się wody do formowania gliny, w tym przypadku jednak zmiękczając systemy odpowiedzialne za pamięć. Innymi słowy potrzebowała odpowiedniego jadu, który mogłaby przekształcić odpowiednio dobranym czynnikiem magicznym. Plan zdawał się być dobry, Frances nie była jednak pewna, które zwierzę będzie posiadało odpowiednią substancję - nigdy nie była wielkim ich znawcą twierdząc, że zna to, co zbyło dla niej przydatne w alchemii. Kto wie, może powinna jednak bardziej zgłębić wiedzę, dotyczącą zwierząt? Może wtedy łatwiej byłoby jej dobierać składniki? Niestety, te rozważania do niczego teraz nie prowadziły.
Wzrok panny Burroughs spoczął na opisie czarnej wdowy. Te niewielkie, jadowite pająki z rodziny omatnikowatych posiadały w sobie substancję, będącą neurotoksyną, o wiele silniejszą choćby ta, którą posiadały grzechotniki. Swoim działaniem powodowały zatrucie oraz silne bóle, rzadko jednak ugryzienia pająków bywały śmiertelne. Frances oparła się wygodniej o krzesło zastanawiając się nad użyciem jadu czarnej wdowy, by uformować to, co potrzebowała do osiągnięcia efektu, jaki miał przynosić jej eliksir. Fakt, że jad bardzo rzadko powodował śmierć, działał na jego korzyść. W końcu nie chciała powodować śmierci zażywającego eliksir, a jedynie sprawić, aby przez krótki okres czasu ich wspomnienia nie zapisywały się w ich pamięci. Tylko czy byłaby w stanie odpowiednio zmodyfikować działanie jadu tak, aby działało na korzyść działania eliksiru? Nigdy nie była specjalistą, jeśli chodzi o uroki, doskonale znała jednak inkantacje zaklęć, jakie miały wpływ na warzenie odpowiednich mikstur - bez tego nie byłaby w stanie być doświadczoną alchemiczką, czyż nie? Czuła, że była w stanie wykorzystać je przy tworzeniu tego eliksiru.
Dziewczyna upiła dwa łyki gorącej herbaty, by finalnie - po opracowaniu całego planu w swojej głowie - uznać, że będzie w stanie odpowiednio zmodyfikować jad czynnikiem magicznym. A to oznaczało, że będzie mogła użyć go do stworzenia swojego eliksiru.
Zgrabnym, eleganckim pismem dziewczyna zanotowała składnik, jego działanie oraz sposób w jaki chciała je wykorzystać.
Jak mawiają, pierwsze koty za płoty - Frances miała nadzieję, że wybór kolejnych składników przyjdzie jej równie łatwo, jak tym razem.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
Punkty:5;
/z.t.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 01.07.20 1:25, w całości zmieniany 3 razy
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
28 kwietnia 1957 roku, badania naukowe
Jad czarnej wdowy wpasowywał się idealnie (po małej, magicznej modyfikacji jaką zamierzała przeprowadzić) w działanie eliksiru, jaki planowała stworzyć, nie miała jednak stuprocentowej pewności, co jeszcze mogłoby się jej przydać. Postanowiła więc iść drogą eliminacji, która do tej pory zdawała się zdawać egzamin. Z rozłożonymi książkami, notatkami oraz listą, jaką sporządziła kilka dni wcześniej rozpoczęła pracę.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie śledziło słowa, zapisane na blaknącym pergaminie. Skrupulatnie krok po kroku eliminowała kolejne składniki, które wpłynęłyby źle na przyrządzany przez nią eliksir. Posiadając wybrane składniki roślinne oraz jeden składnik zwierzęcy, dziewczę było wstanie sobie w tej kwestii pomóc - dokładnymi, skrupulatnymi obliczeniami, mającymi zarysować jej kompatybilność danego składnika z innymi. W ten sposób była w stanie sprawniej rozpoczynać, czy powinna przeznaczyć składnik do dalszej, głębszej analizy, czy też powinna go sobie odpuścić.
Dziewczę przeciągnęło się, aby rozprostować zastałe, obolałe mięśnie. Nie wiedziała czy minęło ledwie kilkanaście minut, czy może kilka godzin, zupełnie zapominając o upływie czasu. Tak, jakby nad notatkami zmieniał on swój bieg. Po krótkiej chwili oddechu, panna Burroughs ponownie skupiła się na wykonywanych przez siebie notatkach. Tym razem w celu sprawdzenia, czy nie popełniła gdzieś błędu.
Dopiero gdy była pewna, że wszystko zostało obliczone oraz sprawdzone dokładnie tak, jak powinno Frances uważnie przyjrzała się swojej liście. Kilkanaście najróżniejszych składników pozostało przekreślonych, tym samym sprawiając, że lista potencjalnych ingrediencji została odpowiednio zawężona. A skąd pozostawało ledwie kilka, niewielkich kroków do odnalezienia odpowiednich składników.
I mimo iż panna Burorughs podczas tej sesji naukowej nie odnalazła kolejnych składników, jakie mogłaby użyć przy tworzeniu wymyślonego przez nią eliksiru, czuła się zadowolona. Udało jej się zawęzić listę poszukiwanych składników i skupić na tych, które z pewnością odpowiednio zadziałałyby ze składnikami, które do tej pory wybrała.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
Punkty:5; 5+6=11;
/z.t.
Jad czarnej wdowy wpasowywał się idealnie (po małej, magicznej modyfikacji jaką zamierzała przeprowadzić) w działanie eliksiru, jaki planowała stworzyć, nie miała jednak stuprocentowej pewności, co jeszcze mogłoby się jej przydać. Postanowiła więc iść drogą eliminacji, która do tej pory zdawała się zdawać egzamin. Z rozłożonymi książkami, notatkami oraz listą, jaką sporządziła kilka dni wcześniej rozpoczęła pracę.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie śledziło słowa, zapisane na blaknącym pergaminie. Skrupulatnie krok po kroku eliminowała kolejne składniki, które wpłynęłyby źle na przyrządzany przez nią eliksir. Posiadając wybrane składniki roślinne oraz jeden składnik zwierzęcy, dziewczę było wstanie sobie w tej kwestii pomóc - dokładnymi, skrupulatnymi obliczeniami, mającymi zarysować jej kompatybilność danego składnika z innymi. W ten sposób była w stanie sprawniej rozpoczynać, czy powinna przeznaczyć składnik do dalszej, głębszej analizy, czy też powinna go sobie odpuścić.
Dziewczę przeciągnęło się, aby rozprostować zastałe, obolałe mięśnie. Nie wiedziała czy minęło ledwie kilkanaście minut, czy może kilka godzin, zupełnie zapominając o upływie czasu. Tak, jakby nad notatkami zmieniał on swój bieg. Po krótkiej chwili oddechu, panna Burroughs ponownie skupiła się na wykonywanych przez siebie notatkach. Tym razem w celu sprawdzenia, czy nie popełniła gdzieś błędu.
Dopiero gdy była pewna, że wszystko zostało obliczone oraz sprawdzone dokładnie tak, jak powinno Frances uważnie przyjrzała się swojej liście. Kilkanaście najróżniejszych składników pozostało przekreślonych, tym samym sprawiając, że lista potencjalnych ingrediencji została odpowiednio zawężona. A skąd pozostawało ledwie kilka, niewielkich kroków do odnalezienia odpowiednich składników.
I mimo iż panna Burorughs podczas tej sesji naukowej nie odnalazła kolejnych składników, jakie mogłaby użyć przy tworzeniu wymyślonego przez nią eliksiru, czuła się zadowolona. Udało jej się zawęzić listę poszukiwanych składników i skupić na tych, które z pewnością odpowiednio zadziałałyby ze składnikami, które do tej pory wybrała.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
Punkty:5; 5+6=11;
/z.t.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 24.05.20 0:17, w całości zmieniany 1 raz
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
29 kwietnia 1957 roku, badania naukowe
Żałowała, że nie posiada większej wiedzy w tym temacie, która pozwoliłaby jej usprawnić odnajdywanie odpowiednich ingrediencji. Teraz, mimo znacznej wiedzy alchemicznej zdawało się to być dość mozolnym zdaniem, w którym najwięcej zawierzała swojej znajomości alchemii, jedynie nakierowując się wiedzą, dotyczącą zwierząt oraz magicznych stworzeń.
Z przygotowaną, odpowiednio zawężoną listą dziewczyna czuła jednak, że będzie w stanie dokonać odpowiedniego wyboru. Nie pozwalając wątpliwościom zakiełkować w jej głowie zabrała się do działania - analizy każdego, kolejnego składnika jaki znajdował się na liście.
Wertowała kolejne karty księgi mającej pomóc jej w wyborze, gdy natrafiła na stworzonko, które mogło zdać egzamin jako część jej eliksiru jakim był niepozorny żeglarz portugalski. Zwany również aretuzą był morskim stworzonkiem o kształcie, którego nie była w stanie dokładnie określić. Urokliwe zwierzę z rodziny Physaliidae było parzydełkowcem, również posiadającym swego rodzaju jad. W parzydełkach znajdowała się toksyna, mająca stanowić ochronę dla zwierzątka pozostawiająca paskudne blizny na ciele.
Frances wygodniej oparła się o krzesło, zastanawiając się nad samym składnikiem jak i jego działaniem. Rzadko dodawała żeglarza portugalskiego do swoich eliksirów, gdyż nawet jeśli zwierzątko przypominało dziwną galaretę jego użycie wydawało jej się nie do końca humanitarne - żeglarze wrzucało się całe i żywe do kociołka, gotując aż do momentu w którym rozgotowywał się, mieszkając się z miksturą w jedność. Pozostawało jej sprawdzić, czy nie będzie gryzł się z innymi, wybranymi przez nią składnikami, a nie dało się tego sprawdzić w inny sposób niż przez wykonanie dokładnych obliczeń.
Dwadzieścia minut później, gdy pergamin zdobiły ciągi skomplikowanych, alchemicznych obliczeń Frances była już pewna, że składnik w połączeniu z innymi, wybranymi ingrediencjami będzie miał działanie, jakie będzie potrzebne przy eliksirze, który tworzyła. Zanim jednak dopisała go na listę, dokonała jeszcze jedno, dokładnie obliczenie - tak, na wszelki wypadek, jakby w poprzednich wyliczeniach popełniła jakiś błąd, nawet jeśli posiadała pewność, że tych błędów nie popełniła. Lata praktyki alchemicznej sprawiały, że zawsze wolała mieć pewność co do podejmowanych decyzji.
W końcu, gdy wszystko zgodziło się po raz drugi dziewczyna zanotowała składnik, jego działanie oraz plan jego użycia, aby móc rozpocząć poszukiwanie kolejnego składnika jej eliksiru.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
Punkty:5; 5+6=11; 11+80=91
Żałowała, że nie posiada większej wiedzy w tym temacie, która pozwoliłaby jej usprawnić odnajdywanie odpowiednich ingrediencji. Teraz, mimo znacznej wiedzy alchemicznej zdawało się to być dość mozolnym zdaniem, w którym najwięcej zawierzała swojej znajomości alchemii, jedynie nakierowując się wiedzą, dotyczącą zwierząt oraz magicznych stworzeń.
Z przygotowaną, odpowiednio zawężoną listą dziewczyna czuła jednak, że będzie w stanie dokonać odpowiedniego wyboru. Nie pozwalając wątpliwościom zakiełkować w jej głowie zabrała się do działania - analizy każdego, kolejnego składnika jaki znajdował się na liście.
Wertowała kolejne karty księgi mającej pomóc jej w wyborze, gdy natrafiła na stworzonko, które mogło zdać egzamin jako część jej eliksiru jakim był niepozorny żeglarz portugalski. Zwany również aretuzą był morskim stworzonkiem o kształcie, którego nie była w stanie dokładnie określić. Urokliwe zwierzę z rodziny Physaliidae było parzydełkowcem, również posiadającym swego rodzaju jad. W parzydełkach znajdowała się toksyna, mająca stanowić ochronę dla zwierzątka pozostawiająca paskudne blizny na ciele.
Frances wygodniej oparła się o krzesło, zastanawiając się nad samym składnikiem jak i jego działaniem. Rzadko dodawała żeglarza portugalskiego do swoich eliksirów, gdyż nawet jeśli zwierzątko przypominało dziwną galaretę jego użycie wydawało jej się nie do końca humanitarne - żeglarze wrzucało się całe i żywe do kociołka, gotując aż do momentu w którym rozgotowywał się, mieszkając się z miksturą w jedność. Pozostawało jej sprawdzić, czy nie będzie gryzł się z innymi, wybranymi przez nią składnikami, a nie dało się tego sprawdzić w inny sposób niż przez wykonanie dokładnych obliczeń.
Dwadzieścia minut później, gdy pergamin zdobiły ciągi skomplikowanych, alchemicznych obliczeń Frances była już pewna, że składnik w połączeniu z innymi, wybranymi ingrediencjami będzie miał działanie, jakie będzie potrzebne przy eliksirze, który tworzyła. Zanim jednak dopisała go na listę, dokonała jeszcze jedno, dokładnie obliczenie - tak, na wszelki wypadek, jakby w poprzednich wyliczeniach popełniła jakiś błąd, nawet jeśli posiadała pewność, że tych błędów nie popełniła. Lata praktyki alchemicznej sprawiały, że zawsze wolała mieć pewność co do podejmowanych decyzji.
W końcu, gdy wszystko zgodziło się po raz drugi dziewczyna zanotowała składnik, jego działanie oraz plan jego użycia, aby móc rozpocząć poszukiwanie kolejnego składnika jej eliksiru.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus do rzutu +0
Punkty:5; 5+6=11; 11+80=91
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 24.05.20 0:22, w całości zmieniany 1 raz
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Stół alcheminczny
Szybka odpowiedź