Wydarzenia


Ekipa forum
Zatoka świetlików
AutorWiadomość
Zatoka świetlików [odnośnik]13.02.20 19:54

Zatoka świetlików

Choć ta niewielka zatoczka za dnia wygląda zwyczajnie i niepozornie, to przycupnąwszy na jej brzegu po zapadnięciu zmroku - o ile ma się odrobinę cierpliwości i szczyptę szczęścia - można obejrzeć widowisko, od którego Zatoka Świetlików otrzymała swoją nazwę. Przy bezwietrznej, ciepłej pogodzie, nad gładką powierzchnią wody zaczynają pojawiać się migoczące światełka: najpierw jedno, jakby zapraszające na spektakl, później reszta, dziesiątki, setki; drżące świetliki lśnią ciepłym, jasnym światłem, tańcząc ponad nieistniejącymi falami i układając się w najróżniejsze kształty, czasami na ciemnym horyzoncie kreśląc zapomniane historie - czasami zwyczajnie kołysząc obserwatorów do snu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zatoka świetlików Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]20.03.20 1:14
30.04
Przybył do Zatoki Świetlików o poranku, nie chcąc płoszyć świetlików. Nie potrzebował zresztą poetyckiego nastroju, ani nawet odpoczynku. Potrzebował chwili aby się wyciszyć i w spokoju potrenować zaklęcia, a Oaza Harolda była spokojniejszym i bezpieczniejszym miejscem do ćwiczeń niż jego dom, w którym wciąż kręciło się rodzeństwo. Cieszył się z ich towarzystwa i perspektywy sparingów, ale chciał też pobyć sam ze sobą i poćwiczyć na spokojnie zaklęcia, które wymagały bezwzględnego skupienia.
Marcowa misja dla Zakonu Feniksa uświadomiła mu, jak bezradny potrafił być w obliczu czarnej magii - on, auror z doświadczeniem! Od tamtej porażki minął miesiąc, ale złość na samego siebie nie odpuszczała. W dodatku wciąż miał poczucie, że podczas pierwszokwietniowej interwencji na ulicach Londynu mógł być szybszy i efektowniejszy. Magia zawiodła go wtedy przy prostym Petrificusie, a przecież liczyła się każda sekunda. Czas stał się walutą, mogącą uratować ludzkie życie.
Westchnął ciężko, stając nad jeziorem - jak długo będą go prześladować wspomnienia własnych porażek, jak długo będzie się złościł na własną słabość? W dodatku, miał dobijające wrażenie, że likantropia przytłaczała jego magię i samopoczucie, że przed ugryzieniem wilkołaka był sprawniejszy, bardziej skupiony, lepszy. Czasu nie da się jednak cofnąć. O ile ostatni rok poświęcił powrotowi do kondycji fizycznej, odbudowując utraconą formę, o tyle teraz musiał skupić się na obronie przed czarną magią i sięgać po coraz trudniejsze zaklęcia. Miał zbyt mało okazji by trenować skomplikowane czary, w Klubie Pojedynków i podczas pracy aurora sprawdzały się w końcu kombinacje zwykłych tarcz, rozbrajania i unieruchamiania przeciwników.
-Speculio. - szepnął, sięgając po mniej popularny, a jakże przydatny czar. Mając obok siebie własną kopię,, rzucającą te same zaklęcia co on, mógłby obezwładniać przeciwników dwa razy szybciej. Tym bardziej, że wojna nie wymagała już od niego tylko unieszkodliwiania ludzi. Teraz świat płonął, a on mógł bez skrępowania sięgać po bardziej bezwzględne uroki - nie wahałby się przebić czarnoksiężnikowi tętnicy Lamino, gdyby miało to uratować życie niewinnej osoby.



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 14.10.20 19:04, w całości zmieniany 1 raz
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zatoka świetlików 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]20.03.20 1:14
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zatoka świetlików Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]20.03.20 13:35
Oaza wczesnym rankiem jeszcze spała. Przebywający w niej czarodzieje odpoczywali, a większość Zakonników jeszcze nie przybyła. Niewielka część pewnie zajmowała się ciężko chorymi i wykonywała te niecierpiące zwłoki zadania, jednak magiczna wyspa była cicha jak nigdy. Gwen, wiedząc, że po południu może nie mieć czasu na pomoc, pojawiła się wczesnym rankiem, mając zamiar pomóc w przygotowaniu kilku potrzebnych eliksirów. Na razie jednak spacerowała cicho po okolicy, próbując się rozbudzić. Podkrążone oczy zdradzały zmęczenie, jednak panna Grey starała się zachować pogodny nastrój. I tak prawie nie spała, prawda? To, że spędziłaby kilka kolejnych godzin w łóżku, wlepiając oczy w sufit, niewiele by zmieniło.
Spacer z resztą nie był zupełnie bezużyteczny. Ubrana w starsze, robocze spodnie i prostą, jasną koszulkę, zbierała popularne zioła i kwiaty, które miała zamiar donieść do jaskini alchemika, by uzupełnić zapasy. Nawet tych prostych składników bezustannie brakowało, gdy musieli warzyć tak ogromne ilości eliksirów. Na całe szczęście, zaczarowana Oaza pełna była roślinności, z czego część mogli swobodnie wykorzystywać.
Wiedziona delikatną mgłą okrywającą zatokę, powoli zbliżała się właśnie ku niej, wdychając w płuca świeże, przepełnione białą magią powietrze. Właściwie… teraz to mogłaby nawet zasnąć. Położyć się na słońcu i ukojona czarami oplatającymi wyspę, po prostu odpłynąć w objęcia Morfeusza. Gdyby tylko miała na to czas!
Wtedy do jej uszu dotarł jakiś szum, a potem głos inkantujący jakieś zaklęcie. Nie było jej zupełnie obce, ale była przekonana, że nigdy go nie używała i nie potrafiła przypisać go do żadnej dziedziny. Może to transmutacja? Podążyła za dźwiękami i już po chwili ujrzała Michaela, któremu najwyraźniej próba rzucenia zaklęcia nijak wyszła.
Wzięła głęboki oddech. Widziała już Michaela w Oazie, wiedziała, że ten jest członkiem Zakonu, najpewniej dużo wyżej postawionym od niej. Był przecież aurorem, znał się na rzeczy, prawda? Trochę głupio było jej jednak podchodzić czy to do niego, czy jego brata, wierząc, że Tonksowie mają na głowie dużo ważniejsze rzeczy, niż dyskutowanie z młodą sojuszniczką. Nie mogła się jednak powstrzymać, by czasem, gdy Michael nie patrzył, rzucić w jego stronę zmartwione spojrzenie.
Teraz jednak po prostu nie mogła się powstrzymać. Michael i tak pewnie usłyszał już jej kroki (a może był tak skupiony na ćwiczeniach, że jednak nie?), a cała sytuacja wydała jej się dziwnie znajoma. Tylko wtedy, jesienią, to ona była po drugiej stronie.
– Chyba musisz gwałtowniej machnąć różdżką – powiedziała z cieniem żartu w głosie, zbliżając się do niego, z rękami skrytymi w kieszeniach. Poranki wciąż były chłodne. – I głośniej krzyczeć, słyszałam, że to pomaga. – Pokiwała głową do samej siebie, z delikatnym uśmiechem na ustach. Postawa Gwen mogła jednak sugerować, że dziewczyna nie czuje się szczególnie pewnie.
W końcu od umiejętności Michaela zależało życie i jego, i innych. Nie powinna przeszkadzać mu w ćwiczeniach. Ale chyba niegrzecznym byłoby nie powiedzenie ani słowa, gdy w okolicy byli zupełnie sami.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]20.06.20 7:42
Nie zdążył jeszcze należycie powitać Gwen w gronie sojuszników Zakonu, kwiecień był wszak niebywale pracowity. Tonks wciąż kursował pomiędzy Oazą, resztą Anglii, a Londynem - po tragedii Bezksiężycowej Nocy, Zakonnicy i aurorzy organizowali się (razem i z osobna... Michaela nieco frustrowało, że nie wszyscy z Biura są wtajemniczeni w sprawy Zakonu, ale Rineheart sukcesywnie wprowadzał do organizacji tych najbardziej zaufanych, choćby Cedrika) w celu opracowania planu na pomoc osobom uwięzionym w mieście. I, w perspektywie, odbicie miasta. Do końca miesiąca, Michael zdołał kilkakrotnie przedostać się do stolicy, aby nałożyć pułapki na biznesy sojuszników Harolda, sprawdzić co u zagrożonych znajomych i wraz z Percivalem zjednać sobie poltergeista i zabezpieczyć kluczową dla działań Zakonu ścieżkę prowadzącą do miasta. W domu przyjął zaś rodzeństwo oraz Vincenta, a myśl o bezpieczeństwie nowych lokatorów - szczególnie Kerstin - spędzała mu sen z powiek. Dlatego każdą wolną chwilę, a tych było niewiele, przeznaczał na szukanie nowego lokum. Kilka dni temu znalazł piękny i odludny dom na wybrzeżu Somerset i właśnie dopinał szczegóły transakcji. Dziś czekał na odpowiedź dotychczasowego właściciela i wreszcie znalazł dzień dla siebie, dzień na doskonalenie własnych umiejętności.
Nie spodziewał się towarzystwa, nie spodziewał się panny Grey. Odwrócił się w jej stronę ze zdziwieniem i przez krótką chwilę wydawał się speszony. W końcu był na tyle zapracowany, że nie zdążył powitać jej w Zakonie (a powinien), w końcu ostatnio widziała go podczas pełni (a nie powinna), w końcu nie wyszło mu zaklęcie (a to akurat żenujące). Po sekundzie na jego twarzy pojawił się jednak uśmiech. Ostatnio to on przeszkodził jej w ćwiczeniach, odwrócenie sytuacji było dość komiczne. Od tamtego jesiennego poranka w porcie zdążyli się polubić, a przynajmniej miał taką nadzieję. Towarzystwo Gwen będzie mile widziane - może miała ochotę poćwiczyć? Spełniłby wtedy przyjacielski obowiązek wobec nowego sojusznika. Gwen tego nie wiedziała, ale sam był do niedawna na jej miejscu, a w hierarchii Zakonu był wręcz świeżakiem. Tym bardziej chciał pomóc komuś nowemu.
-Gwen, dobrze cię widzieć w Oazie. - uśmiechnął się, ale potem spoważniał, omiatając ją uważnym spojrzeniem. -Wszystko u Ciebie w porządku? - spytał, wcale nie mając na myśli zwyczajowego "jak się masz". Zastanawiał się, jak dziewczyna przeżyła noc pierwszego kwietnia i jak bardzo się to na niej odbiło.
Jest taka młoda, powinna żyć pełnią życia, a nie... chować się w Oazie, włączać w naszą walkę. - pomyślał z nutą żalu, ale oddanie się Zakonowi to decyzja Gwen. Mógł jej tylko i wyłącznie pomóc.
-Chcesz poćwiczyć? - zaproponował, a potem, nie czekając na odpowiedź, skierował różdżkę na siebie. -Liberta. - musiał do perfekcji opanować to trudne zaklęcie, a odrobina przewagi mu nie zaszkodzi.

wchodzę do szafki



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zatoka świetlików 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]20.06.20 7:42
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 44
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zatoka świetlików Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]23.06.20 1:44
Zaklęcia po prostu czasem nie wychodziły – dlatego Gwen w żadnym razie nie uważała za żenujące tego, że Michaelowi coś się nie udało. I tak był chyba jedną z najodważniejszych osób, jakie znała. To znaczy, każdy członek Zakonu, biorący czynny udział w wojnie (czy to jako wsparcie dla mugoli, czy też faktycznie w walce) był odważny. Bo stanie po dobrej stronie zawsze tego wymagało. Wybór tej jasnej strony nigdy nie był prosty – tak było w każdej książce, którą Gwen znała i ta prawda również sprawdzała się w rzeczywistości. Przynajmniej na razie i przynajmniej z jej własnej perspektywy. Michael jednak nie był przecież zupełnie zwykłym człowiekiem, prawda? Poza całym tym okropieństwem wojny dźwigał na swoich barkach klątwę linantropii, która niewątpliwie przeszkadzała mu w życiu. Po ich spotkaniu Gwen mimowolnie sięgnęła po kilka ksiąg z dziedziny opieki nad magicznymi stworzeniami, otwierając je na rozdziale poświęconym wilkołakom i z tego, co zrozumiała, choroba osłabiała ciało nosiciela. No, przynajmniej aż do pełni. Michael musiał więc pewnie pracować dwa razy ciężej, aby swoim poziomem dorównać „przeciętnemu” aurrowi. O ile istniał przeciętny auror: wszak to zajęcie tylko dla tych najbardziej wybitnych z czarodziejów.
W dalszym ciągu czuła się trochę głupio, przeszkadzając Tonksowi w ćwiczeniach, ale ponieważ ten w żadnym razie nie wydawał się zdenerwowany jej obecnością, rozluźniła się trochę. Wciąż jednak dość niepewna, trzymała się na dystans od Michaela, mając wrażenie, że gdyby zbliżyła się bardziej, mogłaby przekroczyć jakąś magiczną granicę. I tak chyba przekroczyła ją już w trakcie pełni.
T… tak – powiedziała, kiwając głową. – To… to znaczy… nic mi nie jest, w każdym razie – wyjaśniła. Bo wszystko w porządku zdecydowanie nie było. Musiała uciec z rodzinnego Londynu w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. Na szczęście miała gdzie: Macmillanowie przyjęli ją z otwartymi ramionami. Ale trudno było w takich warunkach zaznać spokoju ducha.
Nawet nie zdążyła odpowiedzieć na pytanie Michaela, gdy ten ponownie uniósł różdżkę i spróbował trudnego zaklęcia. Wiedziała, że jest trudne, bo nawet nie znała ten inkantacji. Obrona szła jej zdecydowanie lepiej, niż jeszcze pół roku temu, ale mimo wszystko skupiała się głównie na zaklęciach tarcz.
Mówiłam, że to mówisz za cicho. To trzeba krzyczeć – stwierdziła jeszcze raz, kontynuując żart. Wyciągnęła z kieszeni różdżkę: – Zobacz, na przykład… eee… Bombarda Maxima! – krzyknęła (jak na siebie) całkiem głośno, celując w dość odległy kamień. Nie chciała przecież zrobić krzywdy ani sobie, ani Michaelowi.

szafeczka


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight


Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 23.06.20 11:46, w całości zmieniany 1 raz
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]23.06.20 1:44
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 10
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zatoka świetlików Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]29.07.20 5:17
stąd

Oboje opuścili różdżki, a wokół nich zaczęły wirować zwrócone na zewnątrz sztylety. Michael uśmiechnął się do Gwen ponad kręgiem, który formowała jego tarcza. Postąpił kilka kroków w stronę dziewczyny, ale zatrzymał się przezornie w około dwumetrowej odległości - tak, aby ich sztylety nie dały radę o siebie zahaczyć.
-Większość pojedynków toczy się na odległość, przy pomocy magii, ale Lamino Scutio i tak się przydaje. - wyjaśnił Gwen, posyłając jej wyraźnie dumne spojrzenie. Zaklęcie było trudne i przyznała, że nigdy go nie rzucała, ale udało się jej już za drugim razem. Dziewczyna miała potencjał. -Może ochronić przed nagłym atakiem wręcz, lub choćby kradzieżą. Samo trzymanie dystansu od przeciwnika też jest niezwykle cenne. - dokończył, ale pod koniec zdania zdał sobie sprawę, że zaczął używać swojego nauczycielsko-aurorskiego tonu. Uśmiechnął się przepraszająco, z lekkim zażenowaniem przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. Teraz Gwen co prawda chciała poćwiczyć w towarzystwie, ale musiał pamiętać, że nie była kursantką. Co najwyżej równorzędną partnerką w sparingu, nawet jeśli to on znał dziedzinę Obrony Przed Czarną Magią lepiej. Postanowił więc otrząsnąć się nauczycielskiego trybu, aby mogli po prostu porozmawiać. Zwłaszcza, że obecność Gwen bardzo mu dziś pomogła. Rzucanie zaklęć zdążyło go nieco zmęczyć, ale dzięki towarzystwu i rywalizacji zdołał przemóc początkową niemoc i poćwiczyć kilka trudnych zaklęć, których od dawna nie miał okazji używać w praktyce.
-Dzięki za trening. - uśmiechnął się, siadając na jednym z większych kamieni w okolicy. Gestem dłoni zaprosił Gwen, by i ona odpoczęła. -Naprawdę dobrze sobie radzisz, nawet z trudnymi zaklęciami. - zapewnił, a potem spoważniał, przyglądając się dziewczynie uważniej.
-A jak w ogóle sobie radzisz? - zapytał cicho, szukając odpowiedzi w jej oczach. -Od początku kwietnia... sporo się zmieniło. - dodał cicho, zachęcając ją do rozmowy o tym, co teraz trapiło mugolaków i Zakonników. Jeśli, oczywiście, chciała porozmawiać. Przed chwilą wydawała się pełna jakiś wątpliwości, ale spłoszyła się, zanim zdążyła je właściwie zwerbalizować.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zatoka świetlików 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]29.07.20 22:48
Sama zdziwiła się, że magia posłuchała jej już za drugim razem. Zwłaszcza, że nie była w końcu w pełni skupiona, mimowolnie uciekając myślami do tamtych wydarzeń. W jej spojrzeniu brakowało jednak dumy czy zadowolenia. Ot, udało się. Czy to jednak naprawdę było istotne? Jeśli ktoś chciałby naprawdę zrobić jej krzywdę, taka tarcza mogłaby go spowolnić, ale na pewno nie powstrzymałaby niosącego śmierć zaklęcia. Zadrżała na tę myśl, a wirujące wokół niej noże opadły, aby już po chwili się rozpłynąć.
Tak, to prawda – mruknęła bez szczególnego przekonania. – Myślisz, że to pomogłoby w walce z… z tamtymi? No wiesz… – Ślina z trudem przeszła jej przez gardło. Nie chciała nawet o tym myśleć, ale w tej sytuacji chyba jednak musiała, prawda?
Michael jako auror chyba powinien być zapoznany z działaniem czarnoksiężników, a więc również powinien być w stanie jej przynajmniej coś o nich powiedzieć. A każda informacja mogła być ratującą życie. Była już w kilku groźnych dla siebie sytuacjach i doskonale wiedziała, że życie może z niej ulecieć dosłownie po kilku chwilach walki. Jak każdy człowiek zaś nie chciała umrzeć. A przynajmniej nie głupio, nie w wojnie, nie tak młodo. Nie przez brak wiedzy i umiejętności. Zdawała sobie jednak przy tym sprawę, że wplątując się w działalność Zakonu Feniksa stawała na froncie walki i musiała się z tym liczyć. Nigdy jednak przecież nie postanowiła, aby w razie czego odejść z tego świata zbyt szybko i zbyt łatwo.
Nie ma za co – powiedziała, wzruszając ramionami i także siadając na jednym z kamieni, niedaleko Michaela: – Właściwie to chyba ja powinnam dziękować. Wiesz… miałam już… nauczyciela. Aurora. Artur Longbottom się nazywał. Znasz go może? – spytała, nieco wypranym z emocji głosem. Może nie powinna o nim mówić, może nie powinna w ogóle poruszać tego tematu. Ale właściwie czemu nie? Emocje związane z Arturem wciąż w niej tkwiły, jednak obecna sytuacja pozwalała się odciąć i traktować jasnowłosego aurora jako tylko nauczyciela.
Wzruszyła ramionami, słysząc kolejne pytanie Michaela.
Tak… sporo – przyznała. – Macmillanowie są dla mnie dobrzy, właściwie chyba Betty… Betty woli ich posiadłość. Ma więcej miejsca. A ja tam prawie tylko śpię, jeśli nie zajmuje się Heathem – wyjaśniła, przerywając na chwilę i wpatrując się pustym wzrokiem przez siebie: – Michael… ja wiem, że mieliśmy do tego nie wracać i… i… w ogóle. Ale wiesz… pamiętasz w katedrze? Ja… myślałam, że może teraz, po latach… że jestem w stanie znów wierzyć, wiesz? Że… może jednak… my możemy… Tylko teraz… przy tym wszystkim… Gdyby Bóg istniał… chyba nie pozwoliłby na coś takiego. Ani na tę wojnę. Ani na wszystkie poprzednie – rzekła, wzdychając głęboko, zerkając na Tonksa tylko przez chwilę.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]02.08.20 5:21
Podniósł oczy na Gwen, tknięty mieszanką niepokoju i współczucia. Jakże spłoszona się teraz wydawała, jakże inna od ambitnej dziewczyny z portu, której ambicją był występ w Klubie Pojedynków. Choć wspólna satysfakcja z sukcesów odniesionych na treningu zamydliła mu najpierw oczy, to teraz spojrzał na pannę Grey uważniej, przenikliwie. Nadal miała młodzieńczą buzię i smukłą sylwetkę, ale miał wrażenie, że niewidzialny ciężar zaległ na jej barkach i odbijał się w jej smutnym wzroku. Zapewne podobny żal wypisał się i na jego twarzy, w nowych zmarszczkach na czole i pierwszych siwych włosach na zapuszczonej brodzie. Bezksiężycowa Noc zmieniła ich oboje.
-Wszystko pomoże. - zapewnił, choć może oczekiwała konkretniejszej odpowiedzi. -A najbardziej pomogą ci doświadczenie i pewność siebie, której nabierzesz wraz z ćwiczeniami. Oraz trzeźwa ocena sytuacji. Kieruj się rozsądkiem, nie emocjami. - zaczął, kładąc rękę na ramieniu Gwen, chcąc ją zachęcić by spojrzała mu w oczy - poważne i naglące. Nie wiedział, z kim i o czym rozmawiała przy dołączaniu do Zakonu, ale była taka młoda, taka... idealistyczna. Chciał jej powiedzieć coś bardzo ważnego. -Nadmierna brawura gubi, a prawdziwa odwaga to świadomość tego, kiedy należy się wycofać. Najcenniejszy auro...znaczy Zakonnik, jest żywy i zdolny do dalszych inicjatyw, nawet na wypadek porażki. Z kolei nadmierne zaufanie uczuciom, choćby nawet trosce o innych, może prowadzić do wahania, które wykorzysta przeciwnik. - kąciki ust drgnęły mu lekko, szybko odwrócił więc spojrzenie. To przez nadmierne współczucie dla czarnoksiężnika został wilkołakiem, to przed nadmiar uczuć jego kochanka partnerka nie podjęła logicznej decyzji o tym, by uciekać przed bestią i przypłaciła życiem pozostanie przy rannym Tonksie. Gwen nie mogła popełniać podobnych błędów, nie jeśli naprawdę chciała skutecznie walczyć.
Drgnął, słysząc imię Artura, a potem smętnie spuścił głowę.
-Jasne, że znam. Jesteśmy przyjaciółmi z Biura Aurorów. Albo byliśmy. - westchnął ciężko, dłubiąc butem w ziemi. Artur, szlachetny Artur, kolejny zaginiony w wojennej zawierusze. Z jednej strony korciło go, by pogrzebać temat przyjaciela, ale z drugiej... -A wy skąd się znacie? - zapytał neutralnym tonem, Artur zasługiwał przecież na pamięć, na chwilę wspomnień.
-To dobrze. - spróbował się uśmiechnąć na wzmiankę o Macmillanach, ale na kolejne słowa Gwen uniósł z zaskoczeniem brwi, spoważniał. Katedra? Oczywiście, że pamiętał, choć nie sądził by panna Grey chciała wracać wspomnieniami do niezręcznych początków ich znajomości. Dopiero gdy skończyła mówić, zrozumiał. I strapił się. Czy oczekiwała porady, odpowiedzi, na pytania których sam nie rozumiał?
Chciał odpowiedzieć łagodnie i rozważnie, albo najlepiej nie zabierać głosu.
Ku jego zaskoczeniu, z jego ust wyrwało się jednak gorzkie, zacięte i nieprzemyślane:
-To ludzie wywołali tą wojnę. - skwitował, a w jego głosie dźwięczała nienawiść do wszystkich ludzi Czarnego Pana i Malfoya. -I to do nich możemy mieć pretensje. - dodał spokojniej. -Ja... nie zastanawiałem się nad... wiesz, innym sposobem patrzenia na to... wszystko. - bąknął na koniec, nieco przepraszająco. Wiara, bądź jej brak, tylko wszystko by komplikowała. Nie mógł mieć żalu ani pytań do niewidzialnej siły. Był mężczyzną i wojownikiem - chciał walczyć z namacalnym i konkretnym przeciwnikiem.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zatoka świetlików 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]03.08.20 10:44
Zmartwienie i zmęczenie malowało się na twarzy niemal wszystkich Zakonników, z którymi panna Grey miała do czynienia. Nie dziwiło to jej w żadnym stopniu: sama przecież wyglądała jak duch od dobrych kilku tygodni, czując się z resztą wcale nie lepiej. A nie przeżyła niczego aż tak złego, prawda? Wolała nie dopuszczać do siebie myśli, że tamto wydarzenie wcale nie powinno mieć miejsca.
Michaelowi na pewno było jeszcze trudniej, niż wcześniej. O wiele trudniej. Doskonale pamiętała tego mężczyznę, speszonego i zmęczonego po pełni. Teraz Tonks stracił stabilność, którą dawała mu praca. Jak sobie radził? Ministerstwo wiedziało przecież, że był wilkołakiem. Nic nie stało na przeszkodzie, aby obecny rząd wpisał go na listę do eliminacji. Zwłaszcza, że był niezwykle niewygodnym dla nich byłym aurorem.
Drgnęła, gdy Michael położył jej dłoń na ramieniu, nie spodziewając się tego gestu. Nie cofnęła się jednak ani nie unikała jego spojrzenia, spoglądając na Tonksa zmartwionym wzrokiem. Przygryzła przy tym nerwowo wargę, jakby ten gest miał pomóc jej rozładować napięcie. Poza tym jednak już po chwili zastygła w bezruchu, jakby bojąc się, że każdy jej ruch może spłoszyć dzikiego wilka.
To… nie jest proste, Michael – odparła cicho, wzdychając.
Gdy odwrócił wzrok, Gwen odruchowo uniosła dłoń, muskając palcami policzek Tonksa. Zorientowawszy się jednak, że chyba nie powinna, cofnęła rękę.
Przepraszam – powiedziała, szybko zabierając rękę i kładąc ją na kolanach. Następnie odezwała się cichym głosem. Jeśli Tonks chciałby uznać, że jej wcale nie dosłyszał, nie miałaby z tym problemu: – Popełniłeś… popełniłeś kiedyś taki błąd. – Bardziej stwierdziła, niż spytała.
Byliśmy. Coś w jej sercu drgnęło. Wolała nie myśleć o Longbottomie, spychając go na dno pamięci. To w obecnej sytuacji wcale nie było takie z resztą trudne. Ale… faktycznie nie widziała go od grudnia. Nie widziała jego nazwiska w prasie, w Oazie nikt o nim nie wspominał. A przecież to jego wuj założył to miejsce. KTOŚ powinien mówić o jego krewnym.
Ja… nie widziałam go od grudnia – przyznała, spuszczając wzrok. – Nasze ostatnie spotkanie… ech, chyba nie chcę o tym mówić, Michael. Przypadkiem się spotkaliśmy. Pomagał mi w nauce, po prostu. – Wzruszyła ramionami, mając nadzieję, że Tonks nie będzie dłużej ciągnął tematu. Chyba, że miał jakieś dobre wieści, ale z jego wypowiedzi wynikało, że nie.
Ton jej głosu nieco ją zaskoczył, choć nie zdziwił. Trudno było nie pałać nienawiścią do tamtych, choć jednocześnie Gwen nie potrafiła chyba żywić nienawiści do całej grupy nieznajomych. Przynajmniej na razie nie. Wciąż gdzieś w jej głowie tkwiła myśl, że wielu z nich może być zagubionych albo po prostu nieświadomych w pełni drogi, którą obrało. Nie chciała z góry potępiać.
T… tak. Jasne. – Uśmiechnęła się pocieszająco. Czemu się spodziewała, że stojąco twardo na ziemi auror będzie zastanawiał się na takie tematy? Cóż, przynajmniej rozumiał, o czym mówiła. Nie mogłaby tego powiedzieć o większości czarodziejów: – Musimy to zakończyć, Michael. Z bożą pomocą, czy bez. – Brzmiała tak stanowczo, że nawet sama siebie tym zaskoczyła. Westchnęła, mimo wszystko wciąż nie mogąc pozbyć się filozoficznych myśli. Próbując się jednak z nich otrząsnąć, dodała więc tylko, już łagodniej: – Za długo siedziałam bezczynnie. – Wzruszyła ramionami.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]10.08.20 19:47
Chociaż jego gesty były czysto przyjacielskie i spontaniczne, to panna Grey zastygła w jakiś nieśmiały sposób, z opóźnieniem uświadamiając Michaelowi, że być może przekroczył jakąś niewidzialną granicę. Nie miał w końcu do czynienia ze swoim kolegą ani siostrą, tylko z o wiele młodszą panienką. Panienką, która właśnie nerwowo przygryzała wargę i właściwie przestała oddychać. Przestraszył ją? Na pewno tak - robił to w końcu odkąd się poznali, za każdym razem wcinając się w jej życie bez wyczucia i nieproszony. Podczas treningu, w kościele, podczas - o zgrozo - pełni... Dopiero śniadanie, na które go wtedy zaprosiła i dzisiejszy trening przełamały niezręczne początki ich znajomości, budując bliskość i zaufanie. A przynajmniej tak mu się wydawało. Teraz skarcił się w myślach za zepsucie dziewczynie treningu, ostrożnie odwrócił wzrok i już miał cofnąć rękę, gdy poczuł na policzku delikatną i ciepłą dłoń panny Grey.
Tym razem to on wstrzymał oddech, a potem znów przeniósł badawczy wzrok na Gwen. Ona zdążyła zaś opuścić rękę, a on - postanowił udać, że nie zauważył jej gestu albo że nie pomyślał o nim zbyt wiele.
Tak będzie najlepiej.
Nie przepraszaj, Gwen. - pomyślał, choć z jegu ust nie wydobyło się nic, tak jakby bał się przerwać komfortową ciszę.
Z łatwością mógłby również udać, że nie dosłyszał jej kolejnych słów. Najwygodniej byłoby zostawić bolesne wspomnienia za sobą, nie wywoływać wilka wyrzutów sumienia z lasu, nie przyznawać się przed Gwen do porażki. Dał jej już jednak przestrogę - jeśli chciał, by posłuchała jego rady, winien był jej też prawdę.
-Tak. - szepnął równie cicho, a potem przełknął ślinę i energiczniej pokiwał głową. Wyprostował się, spoglądając prawdzie Gwen prosto w oczy. Znała już jego najbardziej upokarzający sekret, choć obnażenie się przed nią z likantropią nie było jego wyborem. Teraz mógł przyznać się do swojej największej porażki dobrowolnie, choć wolał nie chwalić się błędami. Tyle, że Gwen zasługiwała na to, by zrozumieć jego ostrzeżenia i móc liczyć się z decyzjami, jakie może postawić przed nią los.
-Jako auror miałem zwykle do czynienia z nieznajomymi czarnoksiężnikami, nie sądziłem w końcu bym zadawał się z kimś... maczającym palce w plugawej magii. Aż, w Norwegii, los postawił przede mną dawnego kolegę z Hogwartu. Kiedyś nazwałbym go nawet przyjacielem. - zaczął powoli, odwracając wzrok od Gwen i uparcie spoglądając w taflę wody. W końcu oderwał spojrzenie nawet od niej, nie chcąc spoglądać na własne oblicze. -Ścigaliśmy go za podejrzenie nielegalnych eksperymentów z nekromancją, nie znaliśmy wtedy nazwiska... zresztą, mniejsza o to. Ja nie wiedziałem o nim nic więcej, nie wiedziałem - a raczej nie spodziewałem się - też, że ktoś ot tak może okazać się wilkołakiem i że w chwili wściekłości te potrafią się przemienić nawet nie w trakcie pełni.. - omal nie ugryzł się w język, w połowie zdania rozumiejąc, że teraz panna Grey moża zacząć obawiać się i jego. Ale słowo się rzekło, nie mógł teraz urwać całej opowieści. Chyba nigdy nie dał się zresztą poznać Gwen jako ktoś skory do gniewu. -Chwila zawahania wystarczyła. - dodał gorzko, spinając mięśnie żuchwy. -A teraz... teraz wszystko może skomplikować się jeszcze bardziej, Gwen. Teraz przeciw nam występują dawni znajomi, dawni współpracownicy. Przecież kojarzę z widzenia ministerialnych policjantów, którzy zostali przy Malfoyu. - skrzywił się. -Sentymenalne błędy mogą zaś kosztować życie nie tylko tych, którzy je popełniają. - spuścił głowę, nie wiedząc, czy zapłacił wtedy największą czy najmniejszą cenę. Był dowódcą, przez którego zginęła dwójka aurorów, który musiał z tym żyć. O tym nie powie już Gwen, to nadal bolało zbyt mocno.
Odruchowo uniósł lekko brew, słysząc słowa dziewczyny o Arturze. Pomagał jej, po prostu? Pomimo wyraźnej dezorientacji, zdecydował się jednak nie kontynuować tematu. Artur był honorowym mężczyzną i szlachcicem, Gwen była dumna i wrażliwa zarazem. Ich relacja nie powinna nic obchodzić Michaela, nawet jeśli poruszyła niezdrową strunę ciekawości w jego duszy.
Przeniósł zdziwiony wzrok na pannę Grey dopiero, gdy usłyszał niespodziewanie twardą i zdecydowaną nutę w jej głosie. Czy to jego opowieść o braku skrupułów mogła tak ją poruszyć, czy te emocje dojrzewały w niej już od Bezksiężycowej Nocy? Chętnie powiedziałby, że nienawiść też potrafi rozpraszać, ale przytomnie ugryzł się w język. On sam nienawidził teraz mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, on sam wiedział, że potrafi to dodawać skrzydeł. A Gwen potrzebowała pewności siebie, jeśli chciała walczyć.
Uśmiechnął się bardzo blado, czyniąc gest jakby chciał ująć Gwen za dłoń - ale powstrzymał się w pół ruchu.
-Jesteś bardzo odważna, Gwen. - szepnął jakoś smutno. -Całe życie przed tobą, nie musisz go tak spędzać. - dodał nagle, ciepło i łagodnie, ale jeszcze smutniej. Była młodziutka, nikt nie oczekiwał od niej walki. Dlaczego sama jej od siebie oczekiwała?
Była też dorosłą już kobietą, która wydawała się wiedzieć, czego chce. Nie miał prawa jej zniechęcać. -Ale skoro twoją decyzją jest dołączyć do walki... to pomogę ci. - Zwłaszcza, że Bóg milczy, a Artur zaginął. - pomyślał. -Chcesz trenować regularnie? - zaproponował.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zatoka świetlików 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]11.08.20 1:23
Brakowało jej po równi wiedzy i doświadczenia. Nie była psychologiem, nigdy nie zgłębiała ludzkiej natury. Siedzący przed nią człowiek był starszy (zdecydownie starszu) i byłaby głupia, gdyby myślała, że Tonks ma mniejsze doświadczenie od niej samej. Zwłaszcza, jako auror. Z drugiej strony od tamtej pełni nie do końca postrzegała go jako łowcę czarnoksiężników. Raczej jako kogoś, kto został skrzywdzony przez los, a mimo to wcale się nie załamał, był miły i dobry i… i jeszcze chciał jej dzisiaj pomóc!
Dlatego choć historia Michaela była pewnie jedną z wielu podobnych (choć, jeśli dobrze zrozumiała, tylko ta zakończyła się tak tragicznie) po części uświadomiła pannie Grey z kim ma do czynienia. Nie z tym zupełnie miłym człowiekiem z drobnym problemem, a doświadczonym aurorem. Dojrzalszym i pewniejszym od niej. Lepszym w magii. Mającym swoją rodzinę i przyjaciół, utraconych bliskich oraz ogrom błędów przeszłości na barkach. Przynajmniej w porównaniu do niej. Na Merlina, była przecież tylko głupią dziewuchą. Malarką, która nie potrafiła ostatnio usiedzieć w miejscu.
Nie potrafiła jednak powstrzymać współczucia. Gdy Michael potwierdził jej słowa, poczuła, jak jej gardło się zaciska, a dłoń ponownie unosi na kilka centymetrów. Tym razem zacisnęła się na nadgarstku Tonksa, nie wędrując wyżej w górę. Była tutaj i słuchała – nie miała zamiaru robić niczego więcej. Gdy jednak skończył mówić przez chwilę próbowała wymyślić jakieś… mądre słowa. Pocieszenia? Nie sądziła, aby Michael ich w tej chwili chciał. Przytaknięcia? To było chyba całkiem oczywiste, prawda?
Nie mogąc się zdecydować na odpowiednią reakcję zawahała się i podniosła się z kamienia dość powoli, lecz (jak na siebie) całkiem stanowczo przytulając Michaela. Na niedługą chwilę, tylko po to, by wyrazić szybko to, czego nie dało się słowami. Że współczuła i że starała się zrozumieć. Że brakowało jej bliskości innych i że wydawało jej się, że Michaelowi trochę też. Że ma nadzieję, że będzie dobrze, że jednak się tego wszystkiego boi i że właściwie to chce do domu. Ciepłego i spokojnego domu, z ojcem siedzącym przy kominku, który zaginął gdzieś w innej rzeczywistości.
Odsunęła się od Tonksa, znów siadając i trochę nieśmiało spuszczając wzrok. Nie była przecież pewna, czy w ogóle sobie tego życzył:
Ja... może… powinniśmy… nie wiem, właściwie, co powinniśmy, Michael. To chyba za trudne. Atakując ich… nie stajemy się tacy, jak oni? Wiesz, myślę, że… że gdybyś tego człowieka… wtedy zaatakował tak od razu… Dobrzy ludzie tak nie robią, Michael. Najpierw pytają, potem czarują. Nie możemy być nimi. – Westchnęła.
Czu jej przemyślenie w ogóle miało jakiś większy sens? Wydawało jej się, że tak, aczkolwiek nawet nie wiedziała, czy poprawnie ubrała je w słowa. Słysząc jednak kolejne zdanie Michaela, pokręciła głową.
Nie jestem. Ale oni chcą nas… mnie, takich jak ja, zabić. Mam uciekać? Chować się? Pozwolić, aby mordowali moich kolegów ze szkoły, sąsiadów, rodzinę? To nie odwaga, Michael. To raczej desperacja. – Westchnęła ponownie. – Nie musiałabym – poprawiła go. – Ale oni nie dają nam wyboru.
Wzruszyła ramionami.
Chyba… chyba nie zaszkodzi. Ale boję się, że samą obroną nie wygramy tej wojny, Michael. Ja wiem, że to twoja dziedzina i… i…. och, nie chce nikomu robić krzywdy. Ale nie możemy tylko odpierać ich klątw.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zatoka świetlików [odnośnik]30.08.20 7:11
Nie opowiadał Gwen swojej historii po to, by wzbudzić w dziewczynie litość albo wytknąć jej brak doświadczenia. Starał się nie patrzeć na pannę Grey przez pryzmat jej młodego wieku, wielokrotnie zdążyła mu w końcu udowodnić swoją odwagę i determinację. Nigdy nie powie jej tego na głos, zmagając się ze wstydem po obnażeniu przed Gwen prawdy o sobie, ale na zawsze nabrał do niej szacunku właśnie po marcowej pełni. Zareagowała wtedy tak... dzielnie, tak spokojnie, tak empatycznie. Nie spodziewał się takiego przyjęcia (ani pysznego śniadania) od nikogo spoza rodziny, a Gwen zdołała go zaskoczyć i dać się poznać jako osoba... niezwykła.
Może i był sceptyczny odnośnie jej dołączenia do Zakonu, lecz nie myślał o jej zdolnościach ani doświadczeniu (a o jej zawodzie artystki nigdy nie pomyślał z dezaprobatą), a tylko o jej przyszłości i bezpieczeństwie. Wyglądała na młodszą od Kerstin, to naturalne, że nabrał wobec niej pewnego opiekuńczego instynktu. W przeciwieństwie do Kerstin, umiała jednak bronić się za pomocą magii i całkiem nieźle rzucała uroki. Chciał ją po prostu przestrzec. Nauczyć podstaw bezpieczeństwa.
Gwen objęła go niespodziewanie, tak jakby żałość wybrzmiała w jego słowach mocniej niż dobre rady. W pierwszym odruchu znieruchomiał, zaskoczony, ale potem postanowił przyjąć ciepły gest i delikatnie poklepał pannę Grey po plecach. Był jej wdzięczny za ten wyraz akceptacji, nawet jeśli o niego nie prosił - nawet jeśli jej czułość wynikała tylko z litości (bo z czegóżby innego? Dzieliła ich spora różnica wieku, więc nie myślał o Gwen nieodpowiednio).
Mina zrzedła mu dopiero, gdy wspomniała o tym, co robią dobrzy ludzie. Tak, wykazał się przy Olavie naiwną wręcz dobrocią - i doprowadził do śmierci trzech osób (wliczając napastnika), a jego własne życie na zawsze się zmieniło, tracąc normalność i jakiekolwiek perspektywy. O ileż byłoby wszystkim łatwiej, gdyby podążył za rozsądkiem, a nie za sumieniem! Mógłby ocalić dwa niewinne istnienia, mógłby nadal być zwykłym człowiekiem, a nie wilkołakiem.
-Może i nie powinniśmy być nimi, ale musimy. Jeśli chcemy przetrwać. - Skomentował jakoś chłodno, tak jakby wojna i własne doświadczenia stopniowo wypierały z niego emocje i dobroć, o której mówiła panna Grey. -To jest wojna, wojna rządzi się... innymi prawami. - Dodał łagodniej, chcąc nieco uspokoić jej sumienie. Własnym już się nie przejmował.
Pokiwał głową na słowa o obronie, o tym, że nie wystarcza.
-Masz rację, Gwen, nie wygramy tej wojny obroną. Nie musisz nikomu robić krzywdy, ale czasem będziesz musiała się bronić... atakiem. Dlatego, jeśli chcesz, następnym razem możemy potrenować uroki. - zaproponował praktycznie. Jemu samemu na pewno przyda się trening z ofensywy i byłby wdzięczny za sparing-partnerkę. Pozostawało im tylko dogadać się co do daty i wybrać bezpieczne miejsce - w Zatoce Świetlików lepiej nie ćwiczyć Bombardy.

/zt x 2 :pwease:



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zatoka świetlików 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Zatoka świetlików
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach