Wydarzenia


Ekipa forum
Targ w Cromer
AutorWiadomość
Targ w Cromer [odnośnik]28.03.20 21:21
First topic message reminder :

Targ w Cromer

★★
Targ w Cromer mimo swojej niepozorności, pełen jest cennych perełek. Można kupić tu niemal wszystko: od przypraw i alkoholi przez materiały i ceramikę aż po egzotyczne ptaki, trzymane w zmyślnych klatkach. Po targu przechadzają się wyznaczeni pracownicy portu, bowiem nie toleruje się tu złodziejaszków. Między stoiskami roznoszą się zapachy z dalekich stron, nie raz mieszające się w ostre mieszanki, trudnych do odgadnięcia woni. Wiele stoisk oferuje atrakcyjne ceny.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Targ w Cromer [odnośnik]07.12.22 21:05
Ruszył w stronę zaplecza od razu, po drodze chowając do kieszeni różdżkę; nie przejmując się ani zatrzaśniętymi drzwiami, ani późną porą. Wiedział, że handlarz był na miejscu, w innym wypadku ludzie Longbottoma nie mieliby tu czego szukać, poza tym: walka, która została stoczona zaledwie minuty wcześniej, była jednoznaczną zapowiedzią nieuchronnej wizyty.
Popchnął drewniane drzwi, wchodząc do ciasnego pomieszczenia, które wyglądało, jakby pełniło zarówno rolę małego magazynu, jak i czegoś w rodzaju gabinetu – możliwe, że talizmaniarz przyjmował tu prywatne zamówienia, a może kręcił nie do końca legalne interesy. – Dobry wieczór – odezwał się, omiatając wzrokiem zaplecze, a na końcu zatrzymując wzrok na starszym mężczyźnie, nie zwracając uwagi na to, że ten zaciskał palce na opuszczonej do połowy różdżce, najwyraźniej szykując się do konieczności ewentualnej obrony. Spojrzenie Traversa pomknęło ku prawej dłoni handlarza jedynie na ułamek sekundy; zrobił leniwy krok do przodu, przesuwając ciężką od pierścieni ręką po blacie stołu, na którym leżała jakaś niedokończona robota: nieoszlifowane kamienie, rzemyki, coś, co przypominało ptasie pióra. – Proszę wybaczyć zakłócanie spokoju, przed pana lokalem natknęliśmy się jednak na intruzów, którzy… nie chcieli opuścić tego terenu bezkonfliktowo – powiedział, odrywając palce od gładkiej powierzchni i podnosząc wzrok z powrotem na twarz mężczyzny. Uśmiechnął się, czy raczej – podciągnął w górę jeden kącik ust. – Manannan Travers – z pewnością słyszał pan o mnie i o moich towarzyszach – przedstawił się, na moment milknąc i unosząc brew znacząco; nie znał nazwiska talizmaniarza, pewnie kiedyś je słyszał – ale nie wydawało się istotne, człowiek, który je nosił, był wart tyle, ile jego towary. – Może być pan pewien, że zdrajcy i awanturnicy nie będą już pana niepokoić – zapewnimy panu ochronę, na ziemiach mojej rodziny nie stanie się panu krzywda – o ile, oczywiście, uda nam się dojść do porozumienia – dodał, przeciągając nieco ostatnie sylaby.
Ruch za plecami zwrócił jego uwagę; obejrzał się, dostrzegając Corneliusa, kiwając głową na jego słowa – jakby chciał je w ten sposób podkreślić. Zerknął na handlarza, czekając na jego odpowiedź, choć była to tylko formalność – wszyscy obecni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że czarodziej nie miał tak naprawdę wyboru. – Nie straci pan na tym interesie – zapewnił jeszcze, Rycerze Walpurgii płacili znacznie lepiej niż ukrywający się członkowie fałszywego ministerstwa, pozszywanego ze zdrajców i tchórzy.
Odwrócił się, wcześniej kiwając w stronę mężczyzny głową; miał zamiar odwiedzić go kolejnego dnia, zaraz z rana, żeby przedstawić mu jasne zasady współpracy – póki co musieli jednak zadbać o to, by ludzie Longbottoma więcej już nie postawili stopy w pobliżu targu. A jeśli to zrobią – spotka ich ciepłe powitanie. – Co jeszcze potrafisz? – zwrócił się bezpośrednio do Zabiniego, rozglądając się dookoła. Zachary’emu nie chciał przeszkadzać – widział, że był zajęty. – Jest zaklęcie, które rozgrzewa do czerwoności przedmiot, gdy intruz pojawi się na zabezpieczonym terenie – wspomniał, palcami prawej dłoni dotykając jednego ze zdobiących palce pierścieni; przekręcił go dookoła, po czym zdjął, przez chwilę obracając pomiędzy opuszkami i przyglądając się, jak w starym srebrze odbija się blade, wieczorne światło. – Znasz je? – zapytał, podnosząc wzrok na Vergila i wyciągając w jego stronę pierścień. W podobny sposób zabezpieczona była Szalona Selma, bliźniacza pułapka nałożona tutaj zaalarmowałaby go od razu o powrocie wrogów – a stojący przed nim czarodziej udowodnił już dzisiaj, że był biegły w magii.




some men have died
and some are alive
and others sail on the sea
with the keys to the cage
and the devil to pay
we lay to fiddler's green

Manannan Travers
Manannan Travers
Zawód : korsarz, kapitan Szalonej Selmy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
so I sat there,
beside the drying blood
of my worst enemy,
and wept
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +4
CZARNA MAGIA : 12 +4
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10515-manannan-travers https://www.morsmordre.net/t10605-zlota-rybka#321117 https://www.morsmordre.net/t12133-manannan-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t10596-skrytka-bankowa-nr-2306#320992 https://www.morsmordre.net/t10621-manannan-travers
Re: Targ w Cromer [odnośnik]07.12.22 23:41
W odpowiedzi na prośbę Zachary'ego spojrzał znacząco na Dirka - i odwrócił wzrok, gdy zadania podjął się Zabini. Nie miał w końcu zamiaru się przyznawać, że nie potrafi nakładać Cave Inimicum, że zarówno biała magia, jak i zrozumienie teorii mu umykają. Tym bardziej nie komuś, kto pomógł mu po upokarzającej nieudanej próbie zdjęcia banalnej (w teorii) dla eksperta z dziedziny uroków pułapki z boginem.
Nie znał zdolności współtowarzyszy w zakresie nakładania pułapek, ale z zaintrygowaniem - kątem oka - obserwował, jak lord Shafiq tka z magii zupełnie nieznane mu zabezpieczenie, na kolanach, zdając się wiązać magię z ziemią. Zabini również zajął się pułapką, Cornelius sam klęknął przed skrzynią z talizmanami. Zaklęcie w niej bogina zająło kwadrans, lord Travers zdążył już porozmawiać z handlarzem. Cornelius rozpoznawał już charakterystyczne przeciągnięcie sylab propozycji do porozumienia, zawoalowaną groźbę w propozycji, której nie można odmówić - był w końcu u boku Manannana, gdy negocjowali z zarządcą portu w Sussex. Różnica w tonie była przy okazji wyczuwalna - rozmawiając z tamtejszym kapitanem, musieli zdobywać się na argumenty. W Cromer Manannan był lordem, handlarz musiał słyszeć - i widzieć? - jak skutecznie Rycerze przepędzili Zakonników. Czuć poczucie winy, że rozmawiał ze zdrajcami. Oferta lorda była szczodra, za zdradę groziły surowe kary, tylko głupiec nie przystałby na kooperację z Rycerzami.
-Gotowe. - podniósł się, zakląwszy bogina w skrzyni. -Cieszymy się z nadchodzącej współpracy. - uśmiechnął się promienie do handlarza, zupełnie jakby negocjowali na wolnej stopie. Dotknął dłonią własnego talizmanu, zamówienia od Primrose Burke, ułatwiającego dostęp do cudzych wspomnień. Jeśli dzięki kamieniom od tego mężczyzny będą w stanie zaopatrzyć więcej sojuszników w podobne cacka - doskonale.
Pożegnał się i wyszedł, chcąc sprawdzić jak radzi sobie Dirk. Zachary nadal nakładał pułapkę, Manannan rozmawiał z Vergilem, Cornelius poszukał wzrokiem ochroniarza.

Dirk poradził sobie z Lignumo, poczuł jak biała magia rozsadza wiązki pułapki. Przeszedł w stronę wschodniego wejścia na targ, by zdjąć kolejną i ostatnią nałożoną przez rebeliantów pułapkę. Znów przywołał wyładowanie magii, chcąc anihilować Oczobłysk.

Dirk próbuje zdjąć Oczobłysk, ST 65 (75, obniżone dzięki numerologii II)


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer - Page 7 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12143-cornelius-sallow#373480 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Targ w Cromer [odnośnik]07.12.22 23:41
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 91
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Targ w Cromer [odnośnik]08.12.22 23:56
Twoja praca była już prawie skończona, jednak inni sądzili, że było inaczej. Czy było Ci to na rękę czy też nie, trzymałeś w swoich dłoniach różdżkę, co jakiś czas myśląc o tym czy pułapka, którą nałożyłeś była wystarczająco wytrzymała na dłuższy okres. Jeśli będzie trzeba ponownie ją nałożyć to z pewnością lord Travers będzie dobrze wiedział w którym kierunku ma posłać swoją sowę. Przyglądałeś się jak wyżej urodzony, chociaż ze swojego zawodu mógłby uchodzić za nie takiego, zdjął z jednego ze swych zaprawionych w żeglarskim rzemiośle palców pierścień jakich wiele, sąsiadujących z resztą. Słowa związane z twoimi umiejętnościami sprawiły, że wzruszyłeś swoimi ramionami. — Nigdy nie będę wiedział gdzie kończą się moje możliwości, ale z tak prostym zabezpieczeniem dam sobie na pewno radę. — Odzywała się wewnętrzna duma zdradzająca, że bardzo dobrze wiedziałeś co zamierzać zrobić. Najpierw wolałeś jednak poczuć ciężar ręcznej biżuterii na swojej własnej dłoni, podrzucić i złapać go ponownie, poczuć rozgrzane srebro. Zdać sobie sprawę, że musiało mieć jakąś wartość, nawet jeśli sentymentalną, skoro tak wiele z nich zakładał na swoje palce. Dopiero potem położyłeś przedmiot na blacie sklepikarza i przyglądałeś się ścianom, które nie posiadały jeszcze nałożonych pieczęci lub innych znaków runicznych. Wyobraziłeś sobie pokój, aby zaraz swobodnie kreślić końcem różdżki małe znaki, które najpierw pojawiały się na samym pierścieniu, zaraz wiązki zaczęły się kopiować, unosiły jak pajęczyna na wietrze, by stykać się z powierzchniami płaskimi ścian. Ilekroć robiłeś to różdżką, małe świetlikowe promyki wychodziły z twojego atrybutu, lecz gdy kreśliłeś kolejne z nich, zanikały. Finalnie udało Ci się zrobić to o co prosił Cię arystokrata i mogłeś z dumą przyznać, że nawet dobrze Ci to wyszło. Wskazałeś dłonią na pierścień i jedynie powiedziałeś. — Teraz już tylko musisz nałożyć go na palec. Reszta będzie działa się już sama, lordzie. — Przypomniałeś sobie pytanie o co umiesz z ust mężczyzny, aby jedynie westchnąć. — Jeśli nie dotyczy to tylko spirytyzmu i zabezpieczeń, to... Potrafię wyczuwać dusze, rytuały... — Oczywiście, że chodziło tutaj o dusze i duchy, ale chyba dosłownie wiedział o co Ci chodziło. W każdym razie nie zbłaźniłeś się raczej, a być może podsyciłeś nawet jego uwagę. Możliwe, może tak, może nie. Pozostało Ci już odejść w kąt i przyglądać się temu co działo się za oknem budynku właściciela. Czekałeś na resztę bardzo cierpliwie. Byłeś tu nowy i jeszcze nikogo nie znałeś lepiej niż samego siebie.

Nakładam na pierścień Manannana i budynek zabezpieczenie Nierusz
Vergil Zabini
Vergil Zabini
Zawód : Spirytysta, własciciel sklepu spirystycznego
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11353-vergil-zabini#349354 https://www.morsmordre.net/t11360-mercurio#349847 https://www.morsmordre.net/t12153-vergil-zabini https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11361-skrytka-bankowa-2481#349849 https://www.morsmordre.net/t11359-vergil-zabini#349845
Re: Targ w Cromer [odnośnik]10.12.22 17:02
Wysiłek, który włożył w stworzenie silnego zabezpieczenia, miał się opłacić. Zielarskie tajniki, skrzętnie zdobywana wiedza oraz praktyka znalazły swoje zastosowanie także i na tym polu. Jeśli Zachary nie mógł właściwie wykazać się podczas walki zakończonej ledwie przed kilkoma godzinami, to zamierzał zastawić najpotężniejsze znane mu pułapki; albo przynajmniej takie, które będą uporczywą przeszkodą w próbie odbicia terenu należącego do Rycerzy Walpurgii.
Kiedy skończył wiązać magię zabezpieczenia z ziemią i upewnił się, że aktywacja nastąpi zgodnie z przeznaczeniem, by nie nękać cywili a jedynie wrogów, przez kilka minut stał i obserwował przestrzeń, zastanawiając się nad podjęciem kolejnego kroku. Jeszcze był czas. Jeszcze miał w zanadrzu coś, co mogło lepiej odbić się na ewentualnych przeciwnikach. Choć chwycił pewniej różdżkę w dłoni, ta zadrżała, gdy mięśnie odmówiły rzetelnej współpracy. Głęboki wdech, zebranie myśli trwało jeszcze chwilę, nim ponownie począł krążyć po tej samej przestrzeni. Tym razem jednak, zmęczony uprzednio wykonanym zadaniem, inkantacje szeptał wolniej, jeszcze ciszej, a każdy kolejny krok był coraz mniejszy. Zawierucha pozostawała wszak dość specyficzną pułapką. Zaklęcie jednej z wielu bitew pomiędzy poplecznikami Merlina i Morgany wymagało nie lada wiedzy, ale i wyobraźni. O ile na pierwszym mógł polegać, o tyle jego własna fantazja nie była tak widowiskowa. Nie silił się więc na wymysły, lecz efekty w postaci krwawego przedstawienia, w którym magia przecinała powietrze bezustannie, a walczące ze sobą strony łatwo nie ulegały. Pozostało jeszcze tylko stosowne zaklęcie wyobrażenia i wizualizacji, którą Zachary się posługiwał.
Nie przykładał uwagi do tego, co robili pozostali. Tak długo jak nikt mu nie przeszkadzał, mógł bezpiecznie roztaczać magię po tym samym terenie, na którym spoczęła ailhotsa. Mając w pamięci dokładne położenie pierwszego z zabezpieczeń, kolejne ustawiał w taki sposób, by nie nachodziły na siebie. Szczęśliwie nie ingerował w działania pozostałych. Wybrał z resztą takie pułapki, które wymagały dużo czasu, a Shafiq nie chciał robić zbędnych przerw. Raptem raz czy dwa przystanął na kilka minut, by zebrać myśli i uspokoić oddech. Nieustanne szeptanie skomplikowanych formuł i inkantacji wysuszyło gardło, a ślinę przełykał coraz częściej, aż dotarł do momentu, w którym nie był w stanie poprawnie wypowiedzieć pojedynczego słowa. Dopiero wtedy przysiadł na dłużej i wrócił do pracy nad zabezpieczeniem. Ukończenie go stanowiło jedyny priorytet, któremu Zachary poświęcał się bezgranicznie.

Zawierucha wokół straganu handlarza




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer - Page 7 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Targ w Cromer [odnośnik]11.12.22 18:22
Ani przez moment nie brał pod uwagę scenariusza, w którym handlarz zacząłby stawiać opór, czy nawet – próbował wdać się w jakiekolwiek negocjacje. Tych prowadzić zresztą nie zamierzał; sprzedawca talizmanów, czy dobrowolnie, czy też pod przymusem, dopuścił się zdrady – rebelianci, których zastali przed jego lokalem, wyglądali jakby czuli się tutaj jak w domu, poza tym – minęły miesiące, odkąd wieści o współpracy nawiązanej pomiędzy Zakonem Feniksa a czarodziejem handlującym na podwórku Traversów dotarły do jego uszu. Postawa samego zainteresowanego w chwili, w której Manannan wszedł na zaplecze – uniesiona różdżka, determinacja w spojrzeniu – sugerowała, że talizmaniarz gotów był stanąć do walki o własne życie, i gdyby to zależało wyłącznie od niego, parszywy zdrajca nigdy więcej nie miałby już okazji do odetchnięcia świeżym powietrzem. Zemsta musiała jednak poczekać, Rycerze Walpurgii go potrzebowali – a Manannan miał nadzieję, że darowanie mężczyźnie życia wystarczy, by przekonać go, że lojalność względem popleczników Czarnego Pana była jego jedyną możliwością. Jeśli nie… cóż, wtedy przyda się do czegoś innego, a jego śmierć posłuży za obrazowy przykład tego, do czego może doprowadzić słabość i ludzka głupota.
Skinął głową w reakcji na odpowiedź Zabiniego, nie komentując w żaden sposób rzekomej prostoty zabezpieczenia; wierzył mu na słowo, że rzeczywiście takie było, samemu nie będąc w stanie tego ocenić – potrafił nałożyć kilka pułapek opartych na pielęgnowanej przez jego rodzinę transmutacji, żadna z nich nie nadawała się jednak do zastosowania tutaj, na zatłoczonym na ogół targu; biała magia była mu z kolei obca, znał zaledwie podstawy – a choć zdawał sobie sprawę, że powinien pochylić się nad nią mocniej, to w ostatnich tygodniach coś zupełnie innego zajmowało jego myśli.
Obserwował działania Vergila uważnie, z zainteresowaniem śledząc kreślone na ścianach znaki. Kiedy odebrał od niego pierścień, przez moment jeszcze ważył go w dłoni, jakby spodziewając się, że będzie inny – cięższy, być może, od zaklętej w nim magii. Niczego takiego jednak nie zauważył, po chwili wsunął więc poznaczone symbolami srebro na palec, unosząc w zaintrygowaniu brew. – Dusze, hm? – powtórzył, na dłuższą chwilę zawieszając wzrok na obcej prawie twarzy. Przesunął końcem języka po zębach, mimowolnie zastanawiając się, czy Zabini dostrzegał strzępy snującego się za nim Earwyna; w tej chwili zjawa martwego przyjaciela była niewidoczna, skryta w głębokich cieniach rzucanych przez stragany, rzadko zresztą opuszczała swoją kryjówkę, gdy przebywał w towarzystwie innych. Skrzyżował spojrzenie z czarodziejem, co jeszcze widział? Czy ślad zostawiło po sobie pradawne bóstwo, szepczące do niego nieustannie poprzez zawieszony na szyi kamień? – Chętnie posłuchałbym o tym więcej – w bardziej sprzyjających okolicznościach – rzucił jeszcze, dopiero później kiwając mu głową i wymijając go, żeby na zewnątrz znaleźć Zachary’ego, a później – nie chcąc przeszkadzać mu w pracy – udać się na krótki patrol biegnącymi w poprzek targu alejkami.
Kiedy wrócił, podszedł najpierw do Corneliusa oraz stojącego obok niego ochroniarza; widział, że on również zajął się sprawdzeniem terenu. – Czysto? – upewnił się. – Wykonaliśmy dzisiaj kawał dobrej roboty, panowie – co powiecie na to, żeby przypieczętować to szklanką czegoś mocniejszego? – zapytał, przesuwając spojrzeniem po wszystkich – przesuwając się, żeby zrobić miejsce Zachary’emu, który skończył nakładać zabezpieczenia jako ostatni i wyglądał na zmęczonego. Był im winien przynajmniej tyle, poza tym – Corbenic Castle znajdował się o rzut kamieniem od Cromer, a noc była długa – sam chętnie zwilżyłby gardło, a przy okazji: może i dowiedziałby się czegoś więcej o ich nowym sojuszniku.




some men have died
and some are alive
and others sail on the sea
with the keys to the cage
and the devil to pay
we lay to fiddler's green

Manannan Travers
Manannan Travers
Zawód : korsarz, kapitan Szalonej Selmy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
so I sat there,
beside the drying blood
of my worst enemy,
and wept
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +4
CZARNA MAGIA : 12 +4
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10515-manannan-travers https://www.morsmordre.net/t10605-zlota-rybka#321117 https://www.morsmordre.net/t12133-manannan-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t10596-skrytka-bankowa-nr-2306#320992 https://www.morsmordre.net/t10621-manannan-travers
Re: Targ w Cromer [odnośnik]11.12.22 18:42
Twoje zainteresowanie sięgnęło tylko trochę bardziej górze, kiedy to sam lord Travers wyraził zainteresowanie tym co potrafisz. Mógłbyś nawet unieść brew ku górze, gdyby nie fakt, że jakoś sytuacja tobie nie sprzyjała. Mimowolnie, kiedy tylko zostało to wspomniane, poczułeś nagły zapach tożsamy z jednym - obecnością. Zapach niesiony na wietrze, zapach pyłu wymieszanego z zapachem... wilgoci, pleśni, czegokolwiek co mogłeś nazwać po prostu "zapachem incydentu", który wydawał Ci się znany z poszczególnymi rodzajami śmierci. Tak, chyba można było śmiało odkryć jedną z twoich tajemnic, że potrafiłeś wyczuwać dusze za pomocą swoich zmysłów innych niż wzrok. Słuchowo? Nie do końca, zapachem? Perfekcyjnie. Ta mieszanka posiadała jeszcze jednak kolejny zapach - zagrożenia lub zaintrygowania. Duch gdzieś skryty odczuwał być może zagrożenie, że jego sytuacja mogła być zagrożona. Rzuciłeś wzrokiem w kierunku, gdzie to "coś" powinno stać, ale nie udało Ci się tego zauważyć. Ukrywało się przed każdym? A może było po prostu bardziej psotliwe i chciało pokazywać się tylko jednej, pojedynczej osobie. W swojej duszy czułeś tym samym coś więcej niż ciekawość - wyzwanie. Czy też rzucone czy też nie, rzuciłeś tylko jedno ze zdań. — ...Uuu, ktoś tu zaczyna się bać. — Choć lord mógł sądzić, że mówiłeś to do niego, tak naprawdę raczej do "tego czegoś", czego tak naprawdę nie rozumiałby i mógłby sądzić, że to na jego honor działasz. Jednak w tym momencie powiedział też coś o chęci napicia się czegoś mocniejszego na podkreślenie dnia. Ty jednak, mając na chęci zachowanie trzeźwości umysłu i tego, że twoje ciało raczej nie znosiło zbyt dużej ilości alkoholu, a nie wiedziałeś co mogła znaczyć "szklaneczka" w sytuacji tak rosłego chłopa jakim był Travers sprawiło, że wolałeś cofnąć się trochę w tył i powiedzieć tym samym, że musisz odmówić, choć było to nader niedżentelmeńskie. Ot, miałeś swoje dziwne odchyły i przez to wzięły one górę.
Proszę wybaczyć, lordzie, ale nie jestem raczej skory do picia, kiedy jeszcze niedawno widziałem rzeczy dla mnie niepostrzegalne. Mam jednak nadzieję, że nasze spotkanie odbędzie się w równie ciekawych warunkach. Tymczasem... panowie... i inni towarzysze... Życzę miłej nocy i równie udanych następnych spotkań. — Odwróciłeś się na pięcie równie spięty co zaintrygowany tym co dzisiaj widziałeś. Istniała nawet spora szansa, że zarwałbyś noc w książkach by dowiedzieć się czegoś więcej o tych... dziwnych zjawach, które niektórzy pokazali. Tyle nowych rzeczy do odkrycia, że nawet nie obejrzałeś się za siebie i po prostu... rozpłynąłeś się w powietrzu z charakterystycznym świstem. Nie zapomnisz jednak o tym co się tutaj działo.

z/t serce
Vergil Zabini
Vergil Zabini
Zawód : Spirytysta, własciciel sklepu spirystycznego
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11353-vergil-zabini#349354 https://www.morsmordre.net/t11360-mercurio#349847 https://www.morsmordre.net/t12153-vergil-zabini https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11361-skrytka-bankowa-2481#349849 https://www.morsmordre.net/t11359-vergil-zabini#349845
Re: Targ w Cromer [odnośnik]13.12.22 0:23
Zerknął z ciekawością na minę Manannana, gdy ten skończył rozmawiać z handlarzem. Lord zareagował miłosiernie na podejrzenie (a właściwie pewność) zdrady, ale czy sprzedawca talizmanów zdoła utrzymać go w łaskawym nastroju? Miał nadzieję, że tak - potrzebowali dostępu do ingrediencji, do rzemieślników - ale w razie konieczności pomoże Traversowi opracować odpowiednią, propagandową przestrogę. Po tym, jak pokazali się publicznie na placu, jak nastraszyli rebeliantów i przywołali cień utkany z mroku - żal byłoby zamieść sprawę pod dywan. Rycerze Walpurgii musieli pokazać, że mają kontrolę nad Norfolk, nad targiem, nad kontaktami między czarodziejami i rebeliantami, które właśnie ucięli.
Potem poczekał na zewnątrz, aż dołączy do niego Dirk. Ochroniarz skinął mu lekko głową, bliźniaczo zielone spojrzenia skrzyżowały się na moment. Tyle wystarczyło, często rozumieli się bez słów. Sallow, czując się pewnie z ochroniarzem, postanowił poczekać na towarzyszy zwiedzając resztę targu - talizmany nie były jedynym cennym i rzadkim towarem, jaki musiano tu sprzedawać. Dostęp Cromer do morza i statki Traversów na pewno dostarczały większych obfitości niż w czasie kryzysu można było znaleźć w centralnej Anglii. Zasłużył chyba na nagrodę - albo może powinien wrócić tu z Valerie, za dnia?

Dirk zamrugał, gdy lord Travers podszedł i zwrócił się bezpośrednio do niego i przytaknął. Po sekundzie przypomniał sobie, że przy paniczu Sallow może zachować wygodę milczenia, ale dobre maniery wymagają zwerbalizowania odpowiedzi.
-Tak, sir. - czysto. Poczuł na sobie spojrzenie Corneliusa i rozwinął myśl: -Pułapki z pozostałych wejść na targ zostały zdjęte.
Sallow uśmiechnął się w odpowiedzi na kolejne słowa. Pamiętał słodką satysfakcję po przegnaniu rebeliantów znad rzeki Severn w rodzinnym Shropshire - domyślał się, że Manannowi ulżyło jeszcze bardziej niż im, że poczucie odpowiedzialności za hrabstwo osładzało triumf.
-Bardzo chętnie. - przyjął zaproszenie, przenosząc wzrok na lorda Shafiqa. Manananna już trochę poznał, był ciekaw chwili celebracji z ordynatorem. -Rozumiem, że polecisz nam naj - lepszy, ale to port -ciekawszy pub w mieście. - zachęcił Manannana do wyboru miejsca celebracji.
-Dziękujemy za współpracę i dobranoc. - odpowiedział Vergilowi. Mógłby dodać, że ten powinen przyzwyczaić się do widoków niecodziennych, ale Zabini szybko przekona się o tym sam - nie chcąc go stresować, pozostał przy uprzejmościach.
-Jaką bitwę wybrał lord do nałożenia pułapki? - zapytał Zachary'ego z ciekawością, gdy ruszyli już krętymi uliczkami Cromer. Nie przeszkadzał mu podczas nakładania Zawieruchy, nie znał się też na pułapce na tyle, by wiedzieć, że bitwa między Merlinem i Morganą jest podręcznikowa, wybierana najczęściej - za to praktyczne zastosowania historii magii żywo go interesowały.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer - Page 7 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12143-cornelius-sallow#373480 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Targ w Cromer [odnośnik]14.12.22 21:56
Śniada cera Zachary'ego, choć niknęła w nastającej z wolna nocy, lśniła od potu. Zmarszczka znacząca czoło zwiastowała wielogodzinny wysiłek, na który świadomie i całkowicie odpowiedzialnie wystawił własny organizm, dobrze wiedząc, ile był w stanie dokonać przy odpowiednim skupieniu i determinacji. Długie godziny, które poświęcił na stworzenie odpowiednich zabezpieczeń, minęły bezpowrotnie. Ich upływ dostrzegał jedynie w zmieniającym się oświetleniu, w coraz cichszym otoczeniu, w towarzyszach zachowujących ostrożność, by podjęta przez Shafiqa praca nie poszła na marne.
Gdy wreszcie skończył swoje działania, przystanął na uboczu. Przez dłuższą chwilę obserwował to, czego dokonał, nie dzieląc się jednak satysfakcją ani wątpliwościami, które zawsze pojawiały się w tego typu sytuacjach. Poruszył barkami, chcąc wprawić obolałe mięśnie w ruch. Mrowienie członków nie było pożądane, choć nieuniknione. Rozgrzane stawy nie bolały, raczej miały w sobie przyjemne szczypanie, które z wolna wyrażał cichym syknięciem przerywanym zadyszką. Mimowolnie otarł resztki potu z czoła wierzchem dłoni, by spojrzeć na Manannana i jedynie skinąć głową na znak, że skończył i zrobił to, co był w stanie dokonać. Propozycję wspólnej celebracji, prawdopodobnie z dala od ciekawski spojrzeń, które wodziły za nimi od dnia wręczenia ministerialnych odznaczeń, rozważał nieco dłużej w głębi własnego umysłu. Co innego miałoby przeszkodzić w dalszym zacieśnianiu więzów?
Oczywiście — odpowiedział, przyjmując zaproszenie, nie wydając z siebie tonu tak oficjalnego, jakiego w takiej sytuacji powinien użyć. W obecności innych czy nie, przy kuflu piwa czy wystawnym obiedzie, spotkanie to niosło ze sobą polityczne aspekty, o których Zachary myślał w dalszym ciągu. W milczeniu więc podążył za grupą, nikłym skinieniem głowy żegnając Zabiniego. Odmowę przyjął z właściwym dla siebie spokojem, nie odprowadzając nowego narybku wzrokiem. Jeszcze był czas, by przekonać się, co potrafił, wszak jego rozmyślania przerwało pytanie Corneliusa; wpierw spojrzał na niego wyraźnie wyrwany z zadumy, po czym odchrząknął, by głos nie drżał w zmęczeniu, które niewątpliwie odczuwał całym sobą.
Jedną z największych — odparł krótko. — Nie skupiałem się na szczegółach. To dość ograniczony teren i tworzenie rozbudowanej, pełnej detali sceny nie będzie nam na rękę. Im więcej zaklęć i wzorców pojedynków, tym większa szansa, że pułapka zadziała skuteczniej. Jeśli jej nie przełamią. — Wyjaśnił, dość jednoznacznie omijając istotę zadanego pytania. Angielska historia nie była tym, czym się szczycił i lepiej, by szczegół ten pozostawał owiany kłębami tajemnicy.
To dokąd idziemy? — Zapytał jeszcze, zrównując krok z Traversem i wreszcie chowając różdżkę pod połę abai. Miała nie być już dzisiaj potrzebna.

z/t wszyscy




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Targ w Cromer - Page 7 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Targ w Cromer [odnośnik]13.03.23 19:28
20 lipca

Tęskniła za wujem Jeroenem i belgijskimi Krabami z którymi przyszło jej spędzić ostatnie miesiące życia. Brakowało jej odważnych dyskusji na tematy, które Kraby poruszały w swoim gronie. Brakowało przyjęć, otoczenia wszędobylskiej sztuki i tego niemal obezwładniającego zadowolenia z życia, którego uosobieniem był właśnie wuj Jeroen. Uczył ją tańczyć jako małą dziewczynkę stawiając na swoich stopach, zabierał na konne przejażdżki i godzinami opowiadał o dalekich krajach, jakie przyszło mu zwiedzić. Zapach soli i wodorostów jaki przynosiła morska bryza tańcząca gdzieś pomiędzy ciemnymi pasmami od zawsze kojarzył jej się z krewniakiem przepełniając serce Lotte słodko-gorzkimi doznaniami.
Bo Lotte czuła się rozdarta.
Między ojczyzną i tym, czego przyszło jej tu zaznać a krainami w których przeczekała wojenną zawieruchę. Krainami, które jak Anglia stały się jej domem i w których pozostawiła niewielką cząstkę swojej duszy. Teraz, gdy od pogrzebu jej ojca minęło ledwie kilka dni, ów tęsknotę odczuwała ze zwiększoną intensywnością. Zwłaszcza teraz, gdy głupie emocje podpowiadały, że ledwie kilka godzin i kilka sprytnych słów dzieliło ją od powrotu w tamte strony. Z dala od problemów i rozterek, jakie spadły na nią wraz ze śmiercią Saemona.
Była Krabem.
A Kraby przecież nie podejmowały podobnych, nieroztropnych decyzji. Kraby analizowały, rozważały w imię Wielkiego Rozsądku by, gdy sytuacja tego wymagała, chadzać bokiem i dopasowywać się do rzeczywistości. Nawet jeśli ów rzeczywistość była niezwykle nieznośna. Emocje prowadziły do zguby – tego była pewna. I nie mogła pozwolić, aby te emocje przekreśliły całe jej jestestwo.
To miejsce, choć od dawna nieodwiedzane, było swego rodzaju tradycją. Niewielka, elegancka kawiarenka. A w kawiarence tej równie niewielki stoliczek obok wielkiego okna, z którego obserwować można było tętniący życiem port. A tradycje, nawet jeśli przez jakiś czas nie były praktykowane, wtapiały się w byt codzienny, niemal automatycznie sterując ruchami w sprzyjających sytuacjach.
- Lady Travers. - Z szacunku do tradycji oraz zasad skrupulatnie wyuczonych, skinęła ruchem pełnym kobiecej gracji. I choć jej sylwetkę miękko spowijała żałobna czerń, karminowe wargi uniosły się delikatnie. W jednej chwili tęsknota za wujem zamieniła się w inną, równie mocną, uderzająca swoją siłą na widok znajomych rysów twarzy. - Dobrze cię widzieć, Ośmiorniczko. - Szczerość, jaka wybrzmiała w tych pieszczotliwych słowach była prawdziwa. Z rodzaju tych, na które Lotte Crabbe nie pozwalała sobie często, wiedziała jednak, że akurat w tym konkretnym wypadku mogła pozwolić sobie na odrobinę emocji. Oddała czarownicy część swojej siły, z dziwną dumą przyglądając się jak ta poczwarka rozwija swoje motyle skrzydła by wzbudzać zachwyt. - W takie dni jak ten, potrzeba nam słodyczy. - Zawyrokowała, gdy niebo pokryło się ciemniejszymi chmurami, zapowiadając zbliżający się deszcz. A ten zawsze lubił towarzystwo gorącego naparu i słodkiej czekolady.
Charlotte Crabbe
Charlotte Crabbe
Zawód : Pracownik Międzynarodowej Komisji Handlu Zagranicznego
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Falling in my den
Full of lions, full of breath
Take the muzzle from their heads
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11671-charlotte-lotte-crabbe#360450 https://www.morsmordre.net/t11683-poe#360720 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11680-skrytka-bankowa-2537#360694 https://www.morsmordre.net/t11679-charlotte-crabbe#360693

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Targ w Cromer
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach