Pracownia alchemiczna
AutorWiadomość
Pracownia alchemiczna
Zabezpieczona drzwiami piwnica stała się królestwem Frances. Suche, za dnia położone w półmroku miejsce okazało się być idealnym na pracownię alchemiczną. Pod jedną ze ścian znajduje się długi regał mieszczący wszystkie ingrediencje, eliksiry oraz książki powiązanie z jej dziedziną. Obok niego stoi kosz z mapami nieba potrzebnymi jej do tworzenia nowych mikstur. Pod inną ścianą stoją stoły, na których stoją najróżniejsze kociołki oraz jeden pusty, na którym Frances może rozstawiać mapy. Tuż naprzeciw wejścia znajduje się najważniejsza rzecz - stół alchemiczny, na którym złoty kociołek czeka, by rozpocząć przyrządzanie mikstur.
Nałożone zabezpieczenia: Cave Inicum, Zawierucha, Oczobłysk, Muffliatio, Tenuistis (aportacja), Nierusz (klamka)[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Frances Wroński dnia 05.04.21 22:45, w całości zmieniany 1 raz
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
18 Czerwca 1957 roku, badania naukowe
Dwa poprzednie eliksiry panna Burroughs uznała za naprawdę udane, zwłaszcza gdy jej skrytka powiększyła się o kwotę, jaką zdobyła za sprzedaż pierwszej receptury. Co prawda z początku wolała pozostawić swoje badania w tajemnicy, nagły rabunek oraz przymus przeprowadzki nakłoniły ją do zmiany zdania. To jednak nie było teraz najistotniejsze, gdyż kolejny pomysł zaczął kiełkować w jej głowie. Chciała stworzyć coś, co przydałoby się w jej miejscu pracy oraz zapewniło jej szybszy awans na wyższe, z pewnością zasłużone stanowisko. Do tego potrzebowała jednak pomocy kogoś, kto byłby bardziej biegły w dziedzinie anatomii. Na szczęście udało jej się znaleźć uzdrowiciela, a co za tym idzie, mogła rozpocząć pracę nad tą, alchemiczną częścią eliksiru.
Wczorajszego dnia miała okazję dokonać konsultacji z Belviną, jednocześnie prosząc ją o opracowanie tej anatomicznej części, która w późniejszym etapie będzie potrzebna do złożenia mikstury w całość. Panna Blythe wyjaśniła Frances to, co powinna wiedzieć aby móc rozpocząć alchemiczną pracę. Nowa, świeżo urządzona pracownia aż zachęcała do pracy,w końcu teraz posiadała odpowiednią ilość przestrzeni, by spokojnie pracować. Jeden ze stołów stojących pod ścianą, dokładniej ten przeznaczony do rozkładania ksiąg pokrył się kilkoma opasłymi tomami, pergaminem oraz kałamarzem.
Panna Burroughs musiała zrozumieć, jak mikstury magicznie wpływają na organizm czarodzieja. Oczywiście mogłaby rozpocząć od analizy zaklęć bądź klątw, to jednak nie były jej dziedziny. Alchemię rozumiała jak mało kto, nic więc też dziwnego, że postanowiła analizować coś, co było już jej znane - trucizny wszelkiej maści.
Frances miała okazję użyć w swoim życiu najróżniejszych trucizn, zwykle na podłych klientach Parszywego Pasażera. Teraz, tamte czasy zdawały się mieć miejsce w zupełnie innym świecie, w zupełnie innym życiu. Wtedy jednak miała okazję zagłębić się w temat oraz dokładnie przyjrzeć się działaniu, jakie trucizny wywoływały. Wiedziała, że niektóre powodują jednorazowe uszkodzenie organizmu z czasem się w nim rozkładając, zaś inne pozostawały w ciele powodując ciągłe złe samopoczucie.
Od tej wiedzy postanowiła rozpocząć swoją pracę. Zgranym, eleganckim pismem zapisywała wszystkie informacje, jakie tylko posiadała jeśli chodzi o trucizny, trzykrotnie sprawdzając, czy nie zapomniała o ani jednym czynniku... W końcu, on również mógł mieć znaczenie, czyż nie? Panna Burroughs nie chciała pominąć chociaż jednej, najmniejszej kwestii jaka mogła się liczyć. A gdy już była pewna, że spisała wszystkie, potrzebne informacje Frances rozpoczęła to, bez czego, według niej, nie dało się przyrządzić porządnej mikstury - dokładnych obliczeń alchemicznych.
Kolejne ciągi znaków pokrywały pergamin, nawet jeśli pozornie były mało istotne - Panna Burroughs doskonale wiedziała, że i z nich da się wyciągnąć informacje które mogły być przydatne. Obliczenie wszystkiego, co według niej mogło być istotne zajęło jej kolejną godzinę oraz piętnaście minut, jakie poświeciła na sprawdzenie, czy żaden chochlik kornwalijski nie wdał się między jej obliczenia. Pozostało jej dokładnie przeanalizować wszystkie wyniki, to jednak musiało poczekać do kolejnego dnia.4
/zt.
| Analiza działania trucizn, statystyka eliksirów 40.
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 16.07.20 1:14, w całości zmieniany 1 raz
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 28
'k100' : 28
19 Czerwca 1957 roku.
Panna Burroughs przygotowała stół alchemiczny do warzenia. Teraz, gdy jej pracownia była większa, przyrządzanie eliksirów logistycznie zdawało się być odrobinę prostsze - nie musiała zastanawiać się nad tym, gdzie ustawić słoiczki z ingrediencjami oraz czy przypadkiem nie zrzuci moździerza na ziemię. Taka praca zdawała się być przyjemniejsza.
Już od dawna nosiła się z zamiarem przygotowania tego eliksiru. O płynnym szczęściu słyszała od dawna, zawsze jednak czuła się nie gotowa oraz za mało odważna aby spróbować go przyrządzić. Dziś ta kwestia miała się zmienić.
Złoty kociołek wypełniony czystą, źródlaną wodą stanął nad paleniskiem, a panna Burroughs z wyraźnym podekscytowaniem naszykowała wszystkie, potrzebne składniki, mające przemienić się w jakże cenny eliksir. Frances wrzuciła do wody sproszkowany kamień księżycowy oraz odrobinę złota, by te najtwardsze składniki miały więcej czasu na pogotowanie się. Następnie jasnowłose dziewczę machnęło różdżką nad kociołkiem, by poczekać, aż woda osiągnie odpowiednią temperaturę. Kolejnym krokiem było dodanie dwóch serc eliksiru - kwiatu paproci oraz srebrzystej krwi jednorożca, gdzieś w środku mając nadzieję, że żadne z tych pięknych zwierząt nie ucierpiało przy jej pobieraniu. Kolejne machnięcie różdżką sprawiło, że dziewczę mogło dodać kolejne składniki - pięknie pachnący olejek różany oraz przynoszącą szczęście czterolistną koniczynę. Frances pozwoliła miksturze odpocząć, nim dodała kolejne składniki. Mikstura pogotowała się przez kilka długich chwil, co dało jej czas aby naszykować kolejne składniki. W końcu, po kilkunastu długich minutach panna Burroughs dorzuciła do kociołka pióro pawia oraz mieniące się kolorem pióra kolibra. Miała nadzieję, że mikstura okaże się udana, kto wie w którym momencie przyda jej się odrobina szczęścia? Co prawda udało jej się wyrwać z ponurego otoczenia, nadal jednak miała wrażenie, że jej życiu brakuje stabilności... Nie, nie mogła się rozpraszać. Frances ostatni raz machnęła różdżką nad kociołkiem by dodać ostatni składnik - skrzydełka elfa. Teraz pozostawało czekać.
/zt. jeśli nie będzie wybuchu
Panna Burroughs przygotowała stół alchemiczny do warzenia. Teraz, gdy jej pracownia była większa, przyrządzanie eliksirów logistycznie zdawało się być odrobinę prostsze - nie musiała zastanawiać się nad tym, gdzie ustawić słoiczki z ingrediencjami oraz czy przypadkiem nie zrzuci moździerza na ziemię. Taka praca zdawała się być przyjemniejsza.
Już od dawna nosiła się z zamiarem przygotowania tego eliksiru. O płynnym szczęściu słyszała od dawna, zawsze jednak czuła się nie gotowa oraz za mało odważna aby spróbować go przyrządzić. Dziś ta kwestia miała się zmienić.
Złoty kociołek wypełniony czystą, źródlaną wodą stanął nad paleniskiem, a panna Burroughs z wyraźnym podekscytowaniem naszykowała wszystkie, potrzebne składniki, mające przemienić się w jakże cenny eliksir. Frances wrzuciła do wody sproszkowany kamień księżycowy oraz odrobinę złota, by te najtwardsze składniki miały więcej czasu na pogotowanie się. Następnie jasnowłose dziewczę machnęło różdżką nad kociołkiem, by poczekać, aż woda osiągnie odpowiednią temperaturę. Kolejnym krokiem było dodanie dwóch serc eliksiru - kwiatu paproci oraz srebrzystej krwi jednorożca, gdzieś w środku mając nadzieję, że żadne z tych pięknych zwierząt nie ucierpiało przy jej pobieraniu. Kolejne machnięcie różdżką sprawiło, że dziewczę mogło dodać kolejne składniki - pięknie pachnący olejek różany oraz przynoszącą szczęście czterolistną koniczynę. Frances pozwoliła miksturze odpocząć, nim dodała kolejne składniki. Mikstura pogotowała się przez kilka długich chwil, co dało jej czas aby naszykować kolejne składniki. W końcu, po kilkunastu długich minutach panna Burroughs dorzuciła do kociołka pióro pawia oraz mieniące się kolorem pióra kolibra. Miała nadzieję, że mikstura okaże się udana, kto wie w którym momencie przyda jej się odrobina szczęścia? Co prawda udało jej się wyrwać z ponurego otoczenia, nadal jednak miała wrażenie, że jej życiu brakuje stabilności... Nie, nie mogła się rozpraszać. Frances ostatni raz machnęła różdżką nad kociołkiem by dodać ostatni składnik - skrzydełka elfa. Teraz pozostawało czekać.
/zt. jeśli nie będzie wybuchu
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
19 Czerwca 1957 roku, badania naukowe
Wczorajszy dzień uważała za owocny jeśli chodzi o rozpoczęcie kolejnych badań. Stworzenie środka leczniczego zdawało się być trochę trudniejsze od stworzenia innych eliksirów, chociażby przez potrzebę znajomości bieglejszej anatomii, to jednak zdawało się nie być aż tak wielkim problemem gdy znalazła kogoś, kto jej w tej kwestii pomoże. Część alchemiczna zdawała się jej być prostsza, bardziej zrozumiała i zwyczajnie przyjemniejsza do tworzenia. W końcu to alchemia była jej dziedziną a panna Burroughs czuła, że jest coraz bliżej poznania każdych, nawet najmniejszych tajemnic, jakie kryły w sobie mikstury oraz wielkich odkryć, które zapisałyby jej nazwisko na kartach historii.
Z tą myślą przekroczyła próg pracowni alchemicznej. Musiała przyznać, że ta pracownia zdawała się być przyjemniejsza od poprzedniej, niewielkiej klitki. Posiadała na tyle miejsca by prowadzić swoje badania, jednocześnie nadal posiadając czysty stół alchemiczny na wypadek potrzeby przyrządzenia eliksiru... A ta zdawała się nadarzać nader często.
Wcześniejszego dnia udało jej się spisać wszystkie wiadomości jakie posiadała na temat działania trucizn w czarodziejskim organizmie oraz dokonać wszystkich obliczeń, jakich potrzebowała aby dokładnie określić sposób ich działania. Dzisiejszą pracę rozpoczęła więc od dokładniej analizy. Szaroniebieskie spojrzenie sunęło linijka po linijce uważnie śledząc kolejne zapisane słowa oraz wyszukując w nich możliwych braków lub kwestii o których zawodna pamięć zapomniała, a które mogłyby mieć jakiekolwiek znaczenie dla sprawy.
Następnie uważnie prześledziła wszystkie linijki obliczeń, przyswajając informacje, jakie mogły zawierać. A gdy była już pewna, że dowiedziała się wszystkiego, co mogło mieć znaczenie przy tym etapie badań, rozpoczęła dogłębną analizę zapisanych słów. W pewnym momencie wspomogła się podręcznikiem by upewnić się, że jej myślenie idzie w dobrym kierunku. Wykrywanie szkodliwych mikstur o działaniu ciągłym, którego pozbyć można się było jedynie przeprowadzając proces leczenia nie wydawało się niczym, co mogłoby stanowić jakikolwiek problem.Toksyny wspomagane czynnikiem magicznym były stale obecne w organizmie, a co za tym idzie odpowiedni środek nie powinien mieć mniejszego problemu z ich odnalezieniem. Problem pojawiał się przy miksturach które samoistnie rozkładały się w organizmie. Specyfik jaki miały zamiar przyrządzić musiał być na tyle silny, aby wykryć nawet niewielkie pozostałości po szkodliwej miksturze. Z zaciekawieniem panna Burroughs wykonała jedno, dodatkowe obliczenie, próbując oszacować średnią dawkę, jaka pozostawała w organizmie czując, że ta wiedza z pewnością jej się przyda.
Dopiero po dwóch, długich godzinach przekopywania się przez swoje notatki oraz podręczniki była w stanie z czystym sumieniem uznać, że sprawdziła już wszystko, co tylko mogła, jednocześnie odnotowując wszystkie najważniejsze informacje oraz wyniki w odpowiednim miejscu, aby przypadkiem jej nie zniknęły. Z uśmiechem na ustach zakończyła dzisiejszą sesję naukową. Te wiadomości, w połączeniu z wiadomościami, jakie miała jej dostarczyć panna Blythe były podstawą, jakiej potrzebowała do rozpoczęcia kolejnych kroków.
/zt.
| Analiza działania trucizn, statystyka eliksirów 40.
Punkty:28+40=68;
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 18.07.20 3:15, w całości zmieniany 2 razy
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 4
'k100' : 4
20 Czerwca 1957 roku, badania naukowe
Panna Burroughs zdołała już dokonać odpowiedniej analizy działania tego czynnika magicznego, który był jej najbliższy. Dzięki temu zrozumiała działanie, na które chciała wpłynąć przy pomocy eliksiru. W połączeniu z wiedzą anatomiczną, jaką przekazała jej Belvina, jasnowłosa alchemiczka była w stanie opracować recepturę, na której miały bazować. Doskonale wiedziała, że dokładną recepturę pozna dopiero po przeprowadzeniu testów, przy dokładnej jej analizie. Od czegoś jednak trzeba było zacząć, czyż nie?
Frances, jak i w poprzednich wypadkach, postanowiła rozpocząć od ustalenia ingrediencji roślinnych. Z zakresu zielarstwa posiadała wiedzę większą niż z zakresu opieki nad magicznymi stworzeniami, rośliny oraz ich działanie które zwykle było doskonale określone było jej bliższe, zwłaszcza po ostatnich tygodniach, które spędziła na aranżacji ogrodu oraz dobieraniu roślin tak, aby stworzyć zapas ingrediencji, potrzebnych jej do pracy.
Wielki atlas zielarski wylądował na blacie stołu w towarzystwie pergaminu oraz kałamarza, by jasnowłosa alchemiczka po chwili mogła rozpocząć uważne przeglądanie wielkiej księgi, podczas którego skrupulatnie zapisywała rośliny, których właściwości mogły wspomóc przyrządzaną przez nią miksturę. Z pewnością potrzebowała czegoś wzmacniającego. Czynnik magiczny zawarty w eliksirze mógł być zbyt trudny do zniesienia w przypadku wycieńczonego problemami zdrowotnymi organizmu. Koło każdej nazwy Frances wypisywała lecznicze działanie rośliny bądź ośrodki które ta wspomagała. To działanie miało pomóc jej podjąć później odpowiednie decyzje, bez kolejnej podróży przez wielki atlas. Logiczne rozłożenie pracy zdawało jej się być kluczem do sukcesu, tak samo jak porządek we wszystkich, sporządzanych przez nią notatkach.
Po trzech długich godzinach szaroniebieskie spojrzenie uważnie prześledziło sporządzoną przez nią listę. Zapisała prawie sto nazw najróżniejszych roślin oraz pozyskiwanych z nich ingrediencji z których musiała wyłonić maksymalnie trzy sztuki. Zadanie to wydawało się być niemal niemożliwe, jednak bystry umysł panny Burroughs doskonale wiedział, co powinien zrobić. Teraz pozostawało jej jedynie uważnie prześledzić wszystkie składniki, wykreślić te, które z pewnością się nie nadawały oraz wytypować pierwszy składnik eliksiru. A gdy już będzie posiadać pierwszą ingrediencję, kolejne będzie mogła wybrać drogą naukowej, opartej na długich obliczeniach, analizy.
Tak, ten plan na kolejne dni zdawał się być dobry, Frances schowała więc zapisane pergaminy w odpowiednie miejsce, by z czystym sumieniem udać się na zasłużony odpoczynek. Reszta badań musiała poczekać do kolejnego dnia.
/zt.
| wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
21 Czerwca 1957 roku, badania naukowe
Panna Burroughs coraz bardziej zbliżała się do opracowania receptury eliksiru nad którym pracowała. Środki lecznicze miały to do siebie, że składały się głównie ze składników roślinnych co wprawiało jasnowłosą alchemiczkę w zadowolenie - posiadała większą wiedzę na temat roślin, niż składników odzwierzęcych, tym samym czując się swobodniej z wybieraniem właśnie roślinnych ingrediencji. Skrupulatnie nadrabiała wiedzę z dziedziny ingrediencji zwierzęcych, nadal jednak czuła, że rośliny rozumie odrobinę bardziej.
Wcześniejszego dna przyrządziła dokładną listę wszystkich składników, jakie mogły się jej przydać dochodząc do wniosku, że chce bazować na ingrediencjach o neutralnej naturze. Obawiała się skutków ubocznych, jakie w połączeniu z substancją którą eliksir miał wyszukać, mogła wywołać zbyt duża ilość składników o zabarwieniu szlachetnym, w końcu lwia część trucizn oparta była na składnikach plugawych.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie wodziło po spisanej przez nią liście, zastanawiając się które składniki będą najlepsze. Potrzebowała składników o działaniu wzmacniającym, najlepiej również przeciwzapalnym, by mogły wspomóc zainfekowany środkiem szkodliwym organizm oraz zniwelować możliwe powikłania, wynikające ze zbyt wysokiej dawki czynnika magicznego.
Wpierw, uznając to za dobry system Frances wykreśliła wszystkie składniki, które z pewnością nie nadawały się do eliksiru, nad którym pracowała. Algi morskie, mimo zawartości wielu minerałów zdawały się nie pasować do tego specyfiku, nie wykazując żadnych działań, na których by jej zależało.
Alchemiczka wykreśliła również arcydzięgla żółtawego, asfodelusa, babkę lancetowatą (której działanie mogłoby jedynie zaszkodzić, gdyż przyspieszała obieg krwi), barwinek, bazylię, blekot, bukszpan, cebulę gryzącą, chińską kąsającą kapustę, goździki, jaskry, jodłę, jaśmin, jemiołę, kaczeńce, karczochy...
Blondynka na chwilę przeniosła spojrzenie w inne miejsce pracowni, by pozwolić umysłowi przez odpocząć przez jedną, krótką chwilę. Lista sporządzona poprzedniego dnia zawierała około stu pozycji i nawet jeśli chciałaby sprawdzić co wyjdzie gdyby wrzuciła wszystko do kociołka wiedziała, że nie jest to odpowiedzią. Po chwili przerwy rozpoczęła kolejną wykreślankę. Kardamon działał głównie na ukłąd trawienny oraz odddechowy, z pewnością więc nie pasował do przyrządzanego eliksiru. Tak samo jak klon, kłokoczkę, kminek, kocimiętkę...
Panna Burroughs podczas długiej analizy wszystkich składników znajdujących się na jej liście, wykreśliła z niej ponad połowę najróżniejszych roślin, które z pewnością nie sprawdziłyby się w eliksirze, nad którym pracowała z pomocą Belviny. Zawężenie listy potencjalnych składników sprawiło, że Frances pozostała z lista kilkunastu składników. Każdy z nich mógłby pasować do przyrządzanej przez nią mikstury, doskonale wiedziała jednak, że jest to wrażenie pozorne. Odpowiednie składniki miała zamiar wyłonić metodą długich obliczeń alchemicznych, nie chcąc popełnić najmniejszego błędu. W końcu był to trzeci eliksir, jaki miała przygotować. Posiadała już pewne doświadczenie w tej kwestiim nie mogła więc zakładać niczego bez odpowiedniej porcji obliczeń, potwierdzających jej założenia. Tu już z pewnością nie było miejsca na jakiekolwiek błędy.
/zt.
| wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 24+30=54;
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 21
'k100' : 21
22 Czerwca 1957 roku, badania naukowe
Całą drogę powrotną do domu, panna Burroughs rozmyślała nad odpowiednim doborem roślin. Bo czy jej myślenie na pewno było dobre? A może powinna spojrzeć na temat z trochę innej perspektywy? Nie, była pewna, że jej działania są odpowiednie, tak samo jak tok myślenia. Wcześniejsze wykluczenie składników, które z pewnością zaburzyłyby pracę jej eliksiru pozostawiało ją z całkiem wąską listą, którą należało przeanalizować oraz odpowiednio obliczyć, aby dojść do odpowiedniego rozwiązania. Frances zrezygnowała z obiadu, chcąc jak najszybciej poznać pierwszy składnik oraz na jego podstawie dobrać drugi komplementujący i jeszcze jeden składnik, będący w zapasie. Nadal nie wiedziała, na jakie serce się zdecyduje, wolała więc zrobić kilka więcej obliczeń gdy zatapiała się w dany temat, zamiast lawirować między jednym, a drugim tematem.
Z nieśmiałkiem na ramieniu przekroczyła próg pracowni, by wyjąć ze skrytki wszystkie notatki, dotyczące opracowywanej przez nią receptury. Włamanie, jakie miało miejsce gdy jeszcze mieszkała w dzielnicy portowej sprawiło, że dodatkowo zabezpieczała swoje notatki. Ot tak, na wszelki wypadek doskonale znając ich cenę. Eteryczna blondynka zasiadła a jednym ze stołów, skrupulatnie rozkładając notatki. Szybko odnalazła miejsce, w którym zakończyła sesję naukową poprzedniego dnia. Szaroniebieskie spojrzenie uważnie śledziło kolejne, zapisane przez siebie linijki. Sporządzoną listę udało jej się już okroić, teraz pozostawało dokładnie przeanalizować każdy kolejny składnik oraz wykonać odpowiednie obliczenia.
Na pierwszy ogień poszedł aloes. Ten niepozorny sukulent posiadał wiele właściwości, stanowiąc swego rodzaju fenomen w oczach alchemiczki. Aloesowy miąższ oraz sok jaki z niego robiono wykorzystywano podczas leczenia chorób układu pokarmowego, łagodzenia stanów zapalnych jamy ustnej i gardła oraz leczenia wszelakich chorób skóry. Po za tym posiadał również właściwości odżywcze oraz regenerujące, co ciekawe, można było z niego przyrządzić preparat stymulujący układ odpornościowy. Na pierwszy rzut oka zdawał się być składnikiem idealnie pasującym do założonych przez nią wytycznych. Przy odpowiedniej manipulacji czynnikiem magicznym Frances z pewnością byłaby w stanie uzyskać satysfakcjonujący efekt.
Panna Burroughs musiała mieć jednak pewność, że jej założenia oraz rozważania są poprawne. Pióro zamoczyło się więc w granatowym atramencie, by rozpocząć swoją wędrówkę po cienkim pergaminie. Palce dziewczęcia uważnie kierowały końcówką pióra zapisując coraz to kolejne ciągi najróżniejszych znaków stające się długimi ciągami obliczeń, powoli zapełniającymi pergamin. Umysł Frances w pełni skupił się na wykonywaniu oraz zapisywaniu skomplikowanych obliczeń, które dla niej zdawały się być całkiem proste oraz zrozumiałe. Długie godziny spędzone na przyswajaniu wiedzy z pewnością się opłaciły, nadal jednak czuła, że może osiągnąć jeszcze więcej.
Dopiero po godzinie otrzymała wynik swoich obliczeń. A więc założenia oraz analizy były odpowiednie - aloes doskonale nadawał się do mikstury, którą miała zamiar stworzyć. Wspaniale, naprawdę wspaniale! To oznaczało, że musiała wytypować jeszcze dwa składniki roślinne, mające być częścią tego eliksiru. Wtedy pozostanie jej tylko odnaleźć serce, składniki zwierzęce oraz ustalić czynniki astronomiczne by przystąpić do tej, najbardziej ekscytującej części badań - warzenia oraz testów.
| wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 24+30=54; 54+21+30=105
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Ostatnio zmieniony przez Frances Burroughs dnia 22.07.20 0:48, w całości zmieniany 1 raz
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
Ciche westchnienie wyrwało się z ust panny Burroughs, przywracając jej umysł do tego, co właśnie robiła. Pozostało jej wybrać jeszcze dwa składniki i nie mogła powstrzymać się, przed kontynuacją obliczeń. Szaroniebieskie spojrzenie uważnie prześledziło zapisaną przez nią listę analizując kolejne składniki jakie zapisała wczorajszego dnia. Jej uwaga na dłużej skupiła się na lawendzie, którą z resztą sama hodowała w swoim ogrodzie, gdyż jej zapach odstraszał wszelkie, uciążliwe owady. Ta roślinka o fioletowych kwiatkach posiadała działanie uspokajające oraz pobudzające, działała wspomagająco na układ trawienny, wykazywała również działanie łagodzące ból oraz, co ważniejsze, ułatwiała leczenie infekcji. Jej antyseptyczne działanie mogło wspomóc działanie eliksiru, nad którym pracowała.
Frances bez większego wahania rozpoczęła kolejne ciągi obliczeń. Skrupulatnie zapisywała wszystkie dane w które wplotła wyniki z poprzednie obliczenia, chcąc sprawdzić kompatybilność składników. Kolejne linijki zapełniały się kolejnymi znakami coraz bardziej i bardziej zapełniając kawałek pergaminu. I w tym wypadku potrzebowała dobrej godziny aby sprawdzić wszystko, co było istotne z zadowoleniem odkrywając, że ta roślina będzie odpowiednio komplementowała eliksir, który przyjdzie jej przyrządzić. Z uśmiechem na ustach zapisała swoje odkrycie na odpowiednim pergaminie. Powinna teraz zaprzestać, zająć się innymi obowiązkami... Wiedziała jednak, że od sukcesu na tym etapie badań dzieliło ją ledwie kilka, niewielkich kroczków.
Spojrzenie alchemiczki szybko odnalazło kolejną roślinę, jaka mogła się nadać - szałwię. Ta roślina od dawna była znana alchemikom oraz uzdrowicielom, szczególnie tym będącym płci pięknej, bowiem działała kojąco na dolegliwości związane z kobiecymi problemami. Panna Burroughs pamiętała, jak jeszcze jej babka zdradziła jej sekret łagodzenia bólu oraz zbyt obfitych krwawień. Po za tym, roślina ta działała dobrze na skórę, trawienia oraz była w stanie zwalczać infekcje oraz zakażenia. Gdyby odpowiednio zmanipulowała ją czynnikiem magicznym mogłaby nieźle podziałać jako wspomagacz ciała wystawionego na duże obciążenie.
Ponownie ujęła pióro w dłonie by rozpocząć kolejne obliczenia niemal przekonana co do swoich teorii. Musiała mieć jednak pewność, co do przyjętych założeń. Kolejna godzina minęła nim panna Burroughs zakończyła obliczenia, zaskoczona trafnymi typowaniami. Wszystkie notatki, po uprzednim uporządkowaniu, trafiły do skrytki czekając, aż przyjdzie jej zająć się kolejną rzeczą - tym razem składnikami zwierzęcymi.
/zt.
| wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 24+30=54; 54+21+30=105; 105+96+30=231
Frances bez większego wahania rozpoczęła kolejne ciągi obliczeń. Skrupulatnie zapisywała wszystkie dane w które wplotła wyniki z poprzednie obliczenia, chcąc sprawdzić kompatybilność składników. Kolejne linijki zapełniały się kolejnymi znakami coraz bardziej i bardziej zapełniając kawałek pergaminu. I w tym wypadku potrzebowała dobrej godziny aby sprawdzić wszystko, co było istotne z zadowoleniem odkrywając, że ta roślina będzie odpowiednio komplementowała eliksir, który przyjdzie jej przyrządzić. Z uśmiechem na ustach zapisała swoje odkrycie na odpowiednim pergaminie. Powinna teraz zaprzestać, zająć się innymi obowiązkami... Wiedziała jednak, że od sukcesu na tym etapie badań dzieliło ją ledwie kilka, niewielkich kroczków.
Spojrzenie alchemiczki szybko odnalazło kolejną roślinę, jaka mogła się nadać - szałwię. Ta roślina od dawna była znana alchemikom oraz uzdrowicielom, szczególnie tym będącym płci pięknej, bowiem działała kojąco na dolegliwości związane z kobiecymi problemami. Panna Burroughs pamiętała, jak jeszcze jej babka zdradziła jej sekret łagodzenia bólu oraz zbyt obfitych krwawień. Po za tym, roślina ta działała dobrze na skórę, trawienia oraz była w stanie zwalczać infekcje oraz zakażenia. Gdyby odpowiednio zmanipulowała ją czynnikiem magicznym mogłaby nieźle podziałać jako wspomagacz ciała wystawionego na duże obciążenie.
Ponownie ujęła pióro w dłonie by rozpocząć kolejne obliczenia niemal przekonana co do swoich teorii. Musiała mieć jednak pewność, co do przyjętych założeń. Kolejna godzina minęła nim panna Burroughs zakończyła obliczenia, zaskoczona trafnymi typowaniami. Wszystkie notatki, po uprzednim uporządkowaniu, trafiły do skrytki czekając, aż przyjdzie jej zająć się kolejną rzeczą - tym razem składnikami zwierzęcymi.
/zt.
| wybór ingrediencji roślinnych, zielarstwo II, bonus do rzutu +30
Punkty: 24+30=54; 54+21+30=105; 105+96+30=231
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
23 czerwca 1957 roku
Drewniane drzwi zamknęły się z trzaskiem gdy jasnowłosa alchemiczka przekroczyła próg swojej pracowni alchemicznej. Praca nad nowym eliksirem, mającym być może zapewnić jej awans w strukturach szpitala Świętego Munga szła jej całkiem pomyślnie oraz sprawnie. Posiadała już zebrane podstawy (część autorstwa jej, część autorstwa Belviny), wiedziała jakiego działania składników potrzebuje oraz udało jej się wybrać odpowiednie składniki pochodzenia roślinnego, które zapewniłyby pożądane działania, które mogła zmodyfikować za pomocą odpowiedniego czynnika magicznego. Teraz, aby mieć wszystkie składniki, na których mogłaby dalej pracować potrzebowała odnaleźć odpowiednie składniki pochodzenia odzwierzęcego, które wspomogłyby pracę eliksiru. W tych nie czuła się na tyle swobodnie, co z roślinami, dlatego też gdy tylko zasiadła za jednym z wolnych stołów wyjęła z jednej z półek opasłe tomiszcze jednej z książek. Przy tworzeniu eliksirów nie chciała polegać jedynie na zawodnej pamięci, zwłaszcza, gdy nie czuła się w danej dziedzinie w pełni swobodnie.
Frances zadecydowała, że i te składniki winny mieć naturę neutralną - eliksir nad którym pracowała miał odnajdywać możliwe zakłócenia w organizmie wywołane czynnikami magicznymi - a co za tym idzie, pozostanie przy neutralnych składnikach wydawało się opcją najbezpieczniejszą, bez większych możliwości komplikacji.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie wodziło po zapisanych nazwach, próbując odnaleźć te, które mogłyby okazać się przydatne. Z pewnością nie mogła użyć żadnego jadu, kolców jadowych czy toksyn - zawarcie ich w eliksirze który miał być podawany czarodziejom o osłabionym organizmie. To mogło spowodować komplikacje, których z pewnością nie chciała. Uważnie wyszukiwała więc odpowiednich pozycji, które w połączeniu z innymi składnikami miałyby odpowiednie działanie. W końcu spojrzenie dziewczęcia zatrzymały się na opisie składników pozyskiwanych z kameleona. Tak, to mógłby być dobry trop nie tylko przez ich działanie ale i skłonności tych niepozornych zwierzątek do zmiany swojego ubarwienia.
Pełna dobrych myśli, panna Burroughs wyjęła kawałek pergaminu, gęsie pióro oraz kałamarz z granatowym tuszem by rozpocząć spisywanie długich rządków alchemicznych obliczeń. Skrupulatnie stawiała kolejne i kolejne znaki powoli zapełniając pergamin. Musiała sprawdzić, czy dany składnik będzie kompatybilny z wybranymi wcześniej składnikami. To wydawało jej się jedną z istotniejszych kwestii, gdyż nie chciała doprowadzić do wybuchu kociołka który sprawiłby, że musiałaby sprzątać całą pracownię.
Po długiej godzinie, gdy już ukończyła wszelkie obliczenia i ot tak, dla pewności, sprawdziła ich rozwiązania z uśmiechem zauważyła, że oba składniki pochodzące od kameleona wykazywały odpowiednią kompatybilność. A to oznaczało, że spokojnie mogła ich użyć. Tylko czy powinna oba składniki zwierzęce brać od jednego stworzenia? Nie była pewna. Tę kwestię musiała dokładnie przemyśleć, biorąc pod uwagę wszystkie, możliwe czynniki, komplikacje oraz profity, wynikające z podobnej decyzji.
/zt.
| Wybór ingrediencji zwierzęcych, ONMS I, bonus +0
Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Pracownia alchemiczna
Szybka odpowiedź