Sypialnia Just
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
Sypialnia Just
Niewielki pokój w którym nie mieści się niewiele więc niż duże łóżko, szafa z ubraniami i komoda. Tonks nie potrzebuje więcej, zwłaszcza, że większość dni spędza i tak poza domem, powracając tylko na noce.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
2 sierpnia z samego rana
Informacja o tym, co miało nadejść została rozdmuchana po całym mieście. Zaciskała dłonie i zęby w złości wiedząc, że to konsekwencje jej własnych słabości. Rzeczy, których nie była w stanie zrobić. Które nadal pozostawały poza jej zasięgiem. Nie mogła spać, całą noc rzucała się po łóżku z boku na bok zastanawiając co powinna zrobić i jak. Musiała znaleźć jakieś wyjście, rozwiązanie z sytuacji którą przecież jakoś musiało dać się rozwiązać. Ironiczne, jak śmierć jednego człowieka była ważniejsza od tej innych osób. Jak zabijać można było, jeśli nie byli to ludzie, którzy mieli te same poglądy. W końcu zwlekła się z łóżka, nie było sensu by leżeć w nim dłużej, kiedy i tak nie była w stanie zmrużyć oka. Musiała się tam dostać, a później zastanowić się co zrobić i jak. Zaczęła od przejścia do łazienki. Musiała zmyć z siebie każdy zapach, który był jej. Ten perfum, czy kwitnący za domem wrzosów obok których przechodziła czy morskiej bryzy, która okalała jej ciało. Dokładnie, skutecznie, tak, żeby nie pozostał po nim nawet ślad. Wychodząc zatrzymała się przed lustrem opierając o umywalkę podniosła oczy by zmierzyć swoją twarz spojrzeniem błękitnych tęczówek. Spojrzenie przesunęło się w dół. Na brzydkie, okropne blizny niweczące jej ciało. Dłoń powędrowała do różowych odkształceń, palce przesunęły się po jednym z nich. Musiała dalej walczyć. Nie mogła się cofnąć, nie mogła się też poddać. Sięgnęła najpierw po krew, inny zawierający jaśmin, coś z czego nie korzystała nacodzień. Nawet do głowy użyła mydła innego niż zwykle. Cała musiała być inna W końcu schyliła się, by spomiędzy przygotowanych rzeczy wyciągnąć fotografię, którą dostała wraz z metryką. Daisy była wyższa od niej o kilka centymetrów. Niby nic, ale jednak robiło to różnicę. Musiała wydłużyć kości, zaokrąglić mocniej biodra. Najtrudniejsza, była zawsze twarze. O innej karnacji, całkowicie różna. Z ciemnymi, czarnymi wręcz tęczówkami i mnóstwem biegów. Od kształtu oczu, po kształt nosa czy warg. Nie mogła się pomylić. Skupiła się na zmianach, wyciszając się, uspokajając oddech.
| celuję w : 120+ - Zaklęcie Veritas Claro - ani żadne inne przełamujące iluzje - nie wykrywa działania metamorfomagii. + wizerunek
jak się uda to zt
Informacja o tym, co miało nadejść została rozdmuchana po całym mieście. Zaciskała dłonie i zęby w złości wiedząc, że to konsekwencje jej własnych słabości. Rzeczy, których nie była w stanie zrobić. Które nadal pozostawały poza jej zasięgiem. Nie mogła spać, całą noc rzucała się po łóżku z boku na bok zastanawiając co powinna zrobić i jak. Musiała znaleźć jakieś wyjście, rozwiązanie z sytuacji którą przecież jakoś musiało dać się rozwiązać. Ironiczne, jak śmierć jednego człowieka była ważniejsza od tej innych osób. Jak zabijać można było, jeśli nie byli to ludzie, którzy mieli te same poglądy. W końcu zwlekła się z łóżka, nie było sensu by leżeć w nim dłużej, kiedy i tak nie była w stanie zmrużyć oka. Musiała się tam dostać, a później zastanowić się co zrobić i jak. Zaczęła od przejścia do łazienki. Musiała zmyć z siebie każdy zapach, który był jej. Ten perfum, czy kwitnący za domem wrzosów obok których przechodziła czy morskiej bryzy, która okalała jej ciało. Dokładnie, skutecznie, tak, żeby nie pozostał po nim nawet ślad. Wychodząc zatrzymała się przed lustrem opierając o umywalkę podniosła oczy by zmierzyć swoją twarz spojrzeniem błękitnych tęczówek. Spojrzenie przesunęło się w dół. Na brzydkie, okropne blizny niweczące jej ciało. Dłoń powędrowała do różowych odkształceń, palce przesunęły się po jednym z nich. Musiała dalej walczyć. Nie mogła się cofnąć, nie mogła się też poddać. Sięgnęła najpierw po krew, inny zawierający jaśmin, coś z czego nie korzystała nacodzień. Nawet do głowy użyła mydła innego niż zwykle. Cała musiała być inna W końcu schyliła się, by spomiędzy przygotowanych rzeczy wyciągnąć fotografię, którą dostała wraz z metryką. Daisy była wyższa od niej o kilka centymetrów. Niby nic, ale jednak robiło to różnicę. Musiała wydłużyć kości, zaokrąglić mocniej biodra. Najtrudniejsza, była zawsze twarze. O innej karnacji, całkowicie różna. Z ciemnymi, czarnymi wręcz tęczówkami i mnóstwem biegów. Od kształtu oczu, po kształt nosa czy warg. Nie mogła się pomylić. Skupiła się na zmianach, wyciszając się, uspokajając oddech.
| celuję w : 120+ - Zaklęcie Veritas Claro - ani żadne inne przełamujące iluzje - nie wykrywa działania metamorfomagii. + wizerunek
jak się uda to zt
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Nie tak. Za mało, niezbyt dokładnie. Czuła to, wiedziała, że tak. Musiała się skupić. Nic nie mogło pójść nie tak. Wszystko musiało być odpowiednie. Idealne. Posiadać swoje własne, charakterystyczne znamiona, konkretne ślady, właściwie wzory. Nie mogła pozwolić sobie na błąd. Ten mógł ją kosztować jednak zbyt wiele. A ona nie chciała płacić najwyższej ceny. To jeszcze nie był czas i to jeszcze nie była na to pora. Przestąpiła z nogi na nogę. Błękitne spojrzenie nadal wpatrywało się w nią z niezmienioną barwą. Ręce zacisnęły się na umywalce. Dlaczego czuła się coraz bardziej bezsilna? Nie wiedziała do końca. A może nie chciała do siebie dopuszczać wszystkiego, zamiast tego wybierając wiarę. Wiarę we własne możliwości i to czego może i potrafi dokonać. Była w stanie. Wyznaczała cele i docierała do nich. Przez ostatni rok podniosło znacząco swoje umiejętności. Biała magia przestawała skrywać przed nią tajemnice. A to mimo wszystko czasem nie wystarczało. Zacisnęła usta w wąską linijkę. Podniosła opuszczone spojrzenie wypuszczając powietrze z płuc. Musiała się skupić. Wyprostowała się, puszczając umywalkę. Łapiąc ponownie za zdjęcie trzymane w dłoni z którego spoglądała na nią nieznajoma. Nieznajoma, której kradła życie. Której zabrała tożsamość. Pokręciła głową, musiała oczyścić głowę z myśli, które odbierały jej skupienie. Raz jeszcze, dokładnie, tym razem lepiej. Z nadzieją, że dobrze. Oczy, musiały być inne. Nie tylko różnić się kolorem tęczówek, ale i swoim własnym ułożeniem. Brwi bardziej ułożone w półkole, cieńsze. Przede wszystkim w całkiem innym kolorze. Same włosy musiały posiadać inną strukturę. Być bardziej... nieokrzesane, samowolne, puszczące się. Nie takie, jak nosiła na co dzień. Niegające dalej, wyglądające inaczej. I nos, bardziej trójkątny, zadziorny, a poniżej wargi, pełniejsze, o trochę innym odcieniu. Nie tylko one, ale cała skóra. Na końcu piegi, rozsiane w konkretnej konstelacji po twarzy. W między czasie wzrost i wygląd całego ciało. Było sporo rzeczy o których musiała pamiętać. Ale wiedziała, że mogło jej się to udać.
| tak samo jak wyżej
| tak samo jak wyżej
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 74
'k100' : 74
Postawiła swoją własną poprzeczkę bardzo wysoko. I jedynie podnosiła ją coraz wyżej. Wszystko, albo nic. Taka była od zawsze. Nie wiedziała jeszcze co zrobi, kiedy dotrze na miejsce. Nie wiedziała jak. Musiała zobaczyć z czym będzie mieć do czynienia. Ostatecznie i tak może zdobyć coś, co pozwoli jej dalej funkcjonować. Na razie jednak musiała doprowadzić przemianę do końca. A właściwie, to dokonać jej w ogóle, bo jej skupienie całkowicie się rozpierzchło, a złość buzująca w żyłach sprawiała, że wszystko trafiał jasny szlag. Uniosła dłoń którą położyła na karku i obróciła kilka razy głową. Zmienienie nosa, czy koloru włosów było pestką. Niczym skomplikowanym, łatwym wręcz. Jednak tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zmianie nie towarzyszyły inne czynniki. Im więcej nakładało ich się na siebie i im bardziej musiała się rozwarstwić na różne tory przy jednej zmianie, tym trudniej było. Ale przecież mogła to zrobić. Była już wcześniej Daisy, musiała tylko przypomnieć sobie odpowiednie uczucie. To, które zadziałało wtedy. Może zdziałać też teraz. Pozwoli jej ruszyć dalej, do przodu tak jak powinno wszystko pójść. Zacisnęła wargi obracając głową, rozluźniając mięśnie. Jeszcze raz, ponownie, od nowa. Ten sam cel, kolejna próba. Nie podda się. Nigdy tego nie robiła. Spojrzała znów na zdjęć marszcząc lekko nos, skupiając się na wszystkim to, co zmianie musiało ulec. A było tego naprawdę dużo. O wiele więcej niż przy jej standardowych zmianach. Oczy, nos, kształt twarzy i ust, karnacja skóry, włosy i ich struktura. Wysokość i rozłożenie kości w ciele. Wszystko było ważne i wszystko musiało być inne. Tak jak i zachowanie i gesty, na którymi pracowała przez wiele miesięcy, zanim wcieliła się pierwszy raz w Daisy. Najtrudniej było najpierw je odkryć. Jak to, że zakładała nieświadomie kosmyki za ucho. Albo marszczyła nos, kiedy nad czymś myślała. To musiało zniknąć. Daisy, tego nie robiła. Wzięła wdech, cale skupienie kierując wewnątrz siebie dokładnie, uważnie. Tak, by tym razem się udało.
| tak samo jak wyżej
| tak samo jak wyżej
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Źle. Poczuła moment w którym straciła kontrolę. Zawsze go czuła. To było trochę jak... składanie domku z kart, jedna postawiona źle, nie tak, sprawiała, że zapadało się wszystko co zaczynała już przygotowywać, układać w misternej strukturze. Musiała zebrać się w sobie. Nie było innego wyjścia, jeśli chciała cokolwiek dzisiaj zrobić. W innym wypadku, może jedynie spróbować wzbudzić zaburzenie pokazując swoją twarz niedaleko miejsca zdarzenia. Ale wątpiła, żeby to cokolwiek mogło jej pomóc. Musiała zadziałać bezpośrednio, albo wykorzystać tą sytuacje w najbardziej możliwie optymalny sposób. Nie miała pojęcia, kto będzie na miejscu. Czy miała w ogóle jakiekolwiek szanse, ale nie miało to znaczenia. Musiała tam wejść. Po prostu musiała. Zacisnęła zęby. Podeszła do umywalki odkręcając wodę, by przemyć twarz. Skupienie nie chciało zebrać się w jednym miejscu. Uciekało jej co chwilę w inną stronę. W całkowicie różnym kierunku próbując rozproszyć ją mimo tego, że usilnie starała się do tego właśnie nie dopuścić. Wytarła twarz. I wzięła wdech ponownie skupiając się na zmianach, których chciała dokonać. Była w stanie tego dokonać. Była o tym przekonana. Poświęciła wiele czasu na zrozumienie metamorfomagii i na zrozumienie tego jak jej własna umiejętność działa. Słyszała nie raz oszczerstwa, jakby skradła ten dar, kiedy został jej ofiarowany i zamierzała z niego zrobić możliwie jak najlepszy użytek. Dostała możliwości, które powinna wykorzystać. W innym przypadku nie będą niczym więcej poza zwyczajną ozdobą. Jeszcze raz, niestrudzenie, ponownie. Uniosła zdjęcie, tym razem poświęcając trochę więcej czasu na wpatrywanie się w nie. Na tworzenie swoistej sieci zmian, które muszą nastąpić, zanim pozwoli, by magia zadziałała. Musiała być dokładna i uważna, nie pomylić się nawet w najmniejszym szczególe, bo ten mógł ją łatwo wydać. Oczy, zwierciadła duszy. W tym jednym aspekcie, miały być jednym z największych kłamstw. Widziała już, jak zmieniają się jej tęczówki. Mogła tego dokonać ponownie. Musiała tylko odpowiednio po to sięgnąć.
| to samo co wyżej
| to samo co wyżej
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Nadal nic. Jakby magia postanowiła nie słuchać zlecanych jej zadań. A przecież wiedziała, że powinna. Zmarszczyła brwi, które nadal nie zmieniły swojej postaci, mimo kolejnych prób, które podejmowała. Może coś jej przeszkadzało. Coś, czego sama nie potrafiła nazwać.
Schyliła się, żeby wyciągnąć spomiędzy ubrań białą, osikową różdżkę i machnąć nią, przywołując jedno z prostszych zaklęć. Magia usłuchała. Machnęła nią raz jeszcze żeby przerwać zaklęcie. Więc to nie było to. Problem, leżał w niej. Dobrze, jeśli w niej, to mogła sobie z tym poradzić. Tak jak nauczyła się jeszcze w Hogwarcie co było jej największym ograniczeniem, jeśli chodziło o metamorfomagie. Tak jak po latach, odkryła, dlaczego pojawił się u niej problem z kontrolowaniem przemiany włosów. Wszystko zawsze miało jakieś wytłumaczenie. To też jakieś musiało mieć. Jedyne, co trzeba było zrobić, to znaleźć rozwiązanie. Zmarszczyła nos zastanawiając się. Może w splocie, który składała użyła nieodpowiednią kolejność. Może właśnie to zakłócało całą przemianę. Musiała nastąpić w jednym czasie, który określała ta część, której zmiana zajmie najdłużej. Uniosła rękę, żeby przeczesać nią jeszcze wilgotne oczy. Jej oczy zmrużyły się. I w końcu wydawało jej się, że zrozumiała, co robiła źle. Wcześniej zmianę w rozroście kości wplatała jako ostatnią, a to od niej powinna zacząć. Powinna, a przynajmniej tak jej się wydawało. Nie mogła mieć pewności. Tak naprawdę wcześniej nie podejmowała się tak trudnych przemian. Więc jeszcze raz od początku. Najpierw musiały zacząć rozrastać się kości. Kolejno włosy, nos, oczy, usta i karnacja. Jako ostatnie piegi, te powinny zająć najmniej czasu. Nie miała pewności, że to ustawienie zadziała, ale warto było spróbować. Przymknęła powieki, biorąc wdech w płuca, puszczając ułożony plan, mając nadzieję, że ten zwyczajnie zadziała. Jeśli nie, będzie musiała spróbować ponownie. Ale na razie skupiała się na tym, który ułożyła w głowie teraz. Nie otwierała powiek, mając nadzieję, że jej działania zakończą się sukcesem.
Schyliła się, żeby wyciągnąć spomiędzy ubrań białą, osikową różdżkę i machnąć nią, przywołując jedno z prostszych zaklęć. Magia usłuchała. Machnęła nią raz jeszcze żeby przerwać zaklęcie. Więc to nie było to. Problem, leżał w niej. Dobrze, jeśli w niej, to mogła sobie z tym poradzić. Tak jak nauczyła się jeszcze w Hogwarcie co było jej największym ograniczeniem, jeśli chodziło o metamorfomagie. Tak jak po latach, odkryła, dlaczego pojawił się u niej problem z kontrolowaniem przemiany włosów. Wszystko zawsze miało jakieś wytłumaczenie. To też jakieś musiało mieć. Jedyne, co trzeba było zrobić, to znaleźć rozwiązanie. Zmarszczyła nos zastanawiając się. Może w splocie, który składała użyła nieodpowiednią kolejność. Może właśnie to zakłócało całą przemianę. Musiała nastąpić w jednym czasie, który określała ta część, której zmiana zajmie najdłużej. Uniosła rękę, żeby przeczesać nią jeszcze wilgotne oczy. Jej oczy zmrużyły się. I w końcu wydawało jej się, że zrozumiała, co robiła źle. Wcześniej zmianę w rozroście kości wplatała jako ostatnią, a to od niej powinna zacząć. Powinna, a przynajmniej tak jej się wydawało. Nie mogła mieć pewności. Tak naprawdę wcześniej nie podejmowała się tak trudnych przemian. Więc jeszcze raz od początku. Najpierw musiały zacząć rozrastać się kości. Kolejno włosy, nos, oczy, usta i karnacja. Jako ostatnie piegi, te powinny zająć najmniej czasu. Nie miała pewności, że to ustawienie zadziała, ale warto było spróbować. Przymknęła powieki, biorąc wdech w płuca, puszczając ułożony plan, mając nadzieję, że ten zwyczajnie zadziała. Jeśli nie, będzie musiała spróbować ponownie. Ale na razie skupiała się na tym, który ułożyła w głowie teraz. Nie otwierała powiek, mając nadzieję, że jej działania zakończą się sukcesem.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Nie mogła zrozumieć co robiła nie tak. Bo coś musiała robić nieodpowiednio. Ale mimo zmiany splotu, który postanowiła wykonać, nadal nie zmieniła nawet skrawka swojego ciała. Przeszła powoli po niewielkiej łazience czując, jak narasta w niej frustracja. A może ta, która znajdowała się w niej wcześniej zwyczajnie budzi się na nowo. I jest większa, jakby zwyczajnie wzmacniała swoją siłę karmiąc się kolejnymi sprawami, które ją frustrowały. Robiła krok za krokiem zmuszając się do spokoju. Od miesięcy ćwiczyła oczyszczanie myśli, przygotowywała się do zostania oklumentką. Wiedziała jak to robić, mimo, że nie przeszła jeszcze do kolejnego etapu, to jedna umiejętność, była więcej niż przydatna. Musiała prześledzić po kolei swoje kroki, na zimno. Czegoś musiało brakować, skoro do przemiany nie dochodziło. Co potrzebowała zmienić? Budowę ciała, twarz, oczy, to na pewno. Zmarszczyła nos, unosząc dłoń pod brodę. Robiąc kolejny krok. A potem następny. I nagle trafiło w nią jak by ktoś jej przyłożył. Zapomniała o głosie. Sięgała po uczucie, zmianę, którą robiła wcześniej, ale nie pomyślała o zmianie głosu, który zmieniała wcześniej. To jasne. Dobrze. Teraz wszystko nabierało sensu. Mogła spróbować, raz jeszcze. Zatrzymała się i odwróciła na pięcie. By podejść ponownie do umywalki na której położyła zdjęcie. Podniosła je, biorąc wdech w płuca. Jeszcze raz. Dalej, bez ustanku próbować. Tylko tak można było się naprawdę rozwinąć. Głos, musiała pamiętać o strunach głosowych. Domyślnie, je też zamierzała zmienić. Nie tylko tęczówki, które zdecydowanie były najtrudniejszą sprawą, jeśli chodziło o metaorfomagiczne zmiany. Jeszcze jakiś czas temu nie była w ogóle w stanie sięgnąć tego pułapu. Teraz, był on dla niej już osiągalny, ale nadal musiała ćwiczyć, więcej, bardziej, mocniej, żeby nie popełniać takich błędów jak teraz. Takich, które sprawiały, że nie zmieniało się nic. Że zwyczajnie, stała po prostu w miejscu. Nie mogła do tego dopuścić.
| celuję w : 120+ - Zaklęcie Veritas Claro - ani żadne inne przełamujące iluzje - nie wykrywa działania metamorfomagii. + wizerunek
jak się uda to zt
| celuję w : 120+ - Zaklęcie Veritas Claro - ani żadne inne przełamujące iluzje - nie wykrywa działania metamorfomagii. + wizerunek
jak się uda to zt
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Była blisko rozgryzania tego. Tego o czym czytała. Tego by jednoczesna przemiana, stała się też na tyle prenamentna, by nie musiała się martwić zaklęciami. A właśnie tego potrzebowała. Właśnie tego chciała. Znów schyliła się do rzeczy przeszukując kieszenie, by zerknąć na zegarek który wskazywał już trochę po dziewiątej. Jeśli chciała zdążyć, musiała się streszczać. Teleportacja w Londynie nadal nie działała, a ona musiała być wcześniej, żeby znaleźć odpowiednie miejsce i wykonać swój plan. Tylko najpierw musiało jej się udać dokonać przemiany. Ale wiedziała... czuła to po tym razie, że była w stanie. Zabrakło jej dosłownie małej rzeczy, jednej, niewielkiej, która nie pozwoliła by sfinalizować przemianę, ale czuła, że ta jest w zasięgu jej dłoni. Że właściwie dotykała ją opuszkiem palca, musiała tylko wyciągnąć się dalej. Bardziej, mocniej. Dosięgnąć to, co i tak należało do niej. Zaczęło jej się powoli robić zimno w nadal nagą skórę, ale nie zwracała na to uwagi. Zastanawiała się, czy ktoś w końcu nie przyjdzie do łazienki bo siedziała w niej już naprawdę długo. A jeszcze musiała wymknąć się z domu niezauważenie. Tak, żeby nikt nie wiedział jak wygląda jej druga tożsamość. Wszyscy byli bezpieczniejsi, kiedy znał ją tylko Kieran. Im mniej osób wiedziało kim Daisy była. Tym lepiej dla wszystkich. Wzięła wdech. Jeszcze raz. Kolejny. Aż do skutku. Tak długo, aż nie będzie za późno, by zdążyła dotrzeć na miejsce. Była zdeterminowana. Bardzo, jeśli miało to jakieś znaczenie. Uniosła zdjęcie raz jeszcze. Kolejny raz. Jeśli czegoś chciała potrafiła być cierpliwa. Nauczyła się tego z czasem. Musiała. Doświadczenia same przyniosły naukę. Resztę wyniosła z książek. Bo, pomimo wszystko, wychowała się w domu kruka. Więc zaczęła dodawać do równania znów wszystko, co musiało się zmienić. Wysokość, rozmiar, włosy, nos, brwi, usta, kolor skóry, zdobiące ją piegi, w końcu kształt oczu i ich kolor. A na samym końcu struny głosowe. Bo i głos Daisy miała inny niż Justine.
| to samo co wyżej
| to samo co wyżej
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Sypialnia Just
Szybka odpowiedź