Korytarz zachodni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Korytarz zachodni
Jeden z krętych, kamiennych korytarzy w którym dokładnie widoczne jest, że został on porzucony, zanim został przez gobliny właściwie wykończony, brak tutaj wygładzeń, czy zdobień, wydaje się prosty, zwyczajny, roboczy, jakby pozostawiony w połowie prac. Tumany kurzu osiadają na skalnych pólkach, a niektóre ze schodków są ukruszone. Ścieżki rozchodzą się czasem na kilka stron i tylko osoby zaznajomione z terenem są w stanie wybrać właściwą ścieżkę.
Wzmacniająca fala pobudzona inkantację Deirdre rozlała się, gdy czarownica powoli zmniejsza odległość dzielącą ją od zbroi i powalonego Aongusa. Tak Alphard jak i Claude poczuli przypływ dodatkowych sił, dzięki którym mogli dokonać więcej, sięgając po znacznie silniejszą magię dużo prościej i skuteczniej. Był to jednak zaledwie pierwszy z kroków poczynionych przez Śmierciożerczynię, która musiała przykucnąć obok przeciwnika, by zrealizować swój cel.
Zbliżając dłoń do kamienia wkutego w zbroję, Deirdre poczuła delikatne, wyjątkowo charakterystyczne pulsowanie w rytm ametystowego światła. Ledwie opuszkami palców zdołała otrzeć o powierzchnię kryształu, gdy dopadło ją wrażenie czasu zatrzymanego w miejscu, znalezienia się w zupełnie innej przestrzeni, stania się kimś innym. Nie patrzyła na własną dłoń; jej miejsce zajęła silna, męska o grubych palcach delikatnie unoszących się nad kamieniem lewitującym kilka cali nad wgłębieniem w zbroi oraz otaczającym ją, srebrnym pierścieniem o złotych okuciach. Otwór zdawał się być nieskazitelnie czysty, wypełniony szesnastoma pręcikami układającymi się w koszyk, na którym kamień miał zostać oparty. Usta wybrzmiewały męskim, melodyjnym głosem – intonowały cichą pieśń w obcym dla uszu czarownicy języku. Wiedziała, myśli, których doświadczała, kierowały ją ku pewności, że inkantacja była niezwykle złożonym tworem czarnej magii, a ruchy palców nad kamieniem powoli opuszczającym się na koszyk były niczym innym jak wyjątkowo wyrafinowaną magią bezróżdżkową.
Kiedy kamień osiadł na wskazanym miejscu, potężna fala magii przetoczyła się przez przestrzeń zimnem, chłodem sięgającym kręgosłupa, osiadającym wewnątrz ciężko, który trwał niemal bez końca, póki na wierzchu męskiej dłoni nie spoczęły delikatne, kobiece palce miarowo uderzające w skórę pochłaniającą nową energię, znacznie silniejszą, zdolną uspokoić wyzwalane fale mocy na tyle, by w zasięgu wzroku pojawiła się trzecia para dłoni, również męskich, ujmująca pierścień ze srebra i złota w palce. Dwa wprawne ruchy pozwoliły obrócić obręcz w prawo tyle samo razy, kolejny raz w lewo, w prawo, dwa razy w lewo. Powierzchnię pierścienia ozdobił szereg symboli układających się we wzajemne lustrzane odbicia, które przejęły ametystową poświatę, wprawiając cały mechanizm w ruch. Po kilku sekundach gwałtownie zatrzymał się, a całe światło znikło. Kryształ został zapieczętowany z najwyższą satysfakcją dobrze wykonanego zadania, a Deirdre dobiegło jedynie ciche skrzypnięcie paznokci o kamień, gdy obróciła dłonią, chcąc go pozyskać. Nie poruszył się ani o milimetr, nieustannie pozostając na swoim miejscu, kusząco pulsując światłem, pozostawiając czarownicę z poczuciem straty oraz emocjonalnego pustki, którą ją ogarnęła.
W tym samym czasie Alphard, widząc nieruchomą, zastygłą w pozie Śmierciożerczynię, począł przyglądać się zbroi z bliska. Po raz kolejny mógł bez trudu potwierdzić, że była dziełem goblinów, lecz pozbawionym swojej potęgi płynącej ze srebra. Czymkolwiek ono było, chroniło Aongusa, póki trwało i utrzymywało całe to miejsce w całości. Zniknęło, pozostawiając za sobą rdzę oraz szerokie rozdarcie wykonane przez Claude'a, z którego nieustannie sączyła się krew. Jedynie pierścień pozostał nienaruszonym fragmentem srebra i jedno spojrzenie bystrych oczu pozwoliło stwierdzić, iż stanowiło jedyny widoczny, ruchomy element mechanizmu utrzymującego kamień na swoim miejscu. Symbole wyryte na obręczy nosiły oczywiste znamiona magii, wyjątkowo dobrze zachowanej, niemal nienaruszonej przez nieznaną ilość czasu. Dostrzegł także ich lustrzane odbicia względem sąsiadujących ze sobą symboli jak i tych leżących naprzeciwlegle. Wędrówki przez niezliczone karty historii pozwoliły Alphardowi odnaleźć w pamięci podobną rycinę – wiedział więc, że mechanizm działał pod wpływem magii zarówno klasycznej jak i bezróżdżkowej, ale przede wszystkim przedstawiał odwrócony bieg wydarzeń, który zawsze początkowało otwarcie kręgu prostym, magicznym gestem, a samym pierścieniem można było łatwo obracać, naciskając go palcami w odpowiednich miejscach.
Nieco oddalony od pozostałych Claude zmagał się z resztkami agresywnych emocji, które nim zawładnęły. Gwałtownie ustąpiły w chwili, w której Deirdre dotknęła kamienia, pozwalając czarodziejowi z powrotem utrzymać racjonalną kontrolę nad samym sobą oraz tlącymi się w nim uczuciami. Nie zmieniło to jednak przedziwnego uczucia, iż przeżył coś wyjątkowo wyczerpującego dla psychiki, musząc zmagać się z tym wszystkim. Mimo to potrafił odnaleźć w sobie wyjątkowe pokłady siły i skupienia, gdy wymierzył różdżkę w zawalone przejście. Potężny wiatr, wichura wystrzeliła tuż przed Claudem, zabierając ze sobą pomniejsze odłamki sufitu leżącego na podłodze, jak i fragmenty samej podłogi, z łatwością przesuwając je w stronę niedostępnego korytarza. Wichura cisnęła z pełną mocą w stos gruzów, roztrzaskując niektóre z nich na znacznie mniejsze elementy, lecz jednocześnie wprawiając całą ścianę w drżenie, powodując zawalenie kolejnych fragmentów komnaty wokół nich. W przejściu powstał nieduży otwór zdolny pomieścić jedną osobę, ale i on po chwili został zasypany kolejnymi odłamkami. Intencja Claude'a jedynie pogorszyła wszystko, odbierając im drogę powrotu. Jednak, kierowany przeczuciem, rozniósł echem inkantację po całej komnacie w zasięgu własnego wzroku. Coś głośno skrzypnęło, a po chwili podłoga dwa kroki za Deirdre zaczęła się osuwać, powoli formułując stopnie schodów znikających pod resztkami podestu oraz tronu, które opadły w ciemność nowego korytarza, niewątpliwie mogąc utrudnić im dalsze przejście.
Obrazek poglądowy pierścienia
1. ST wyciągnięcia kamienia z mechanizmu wynosi 100. Doliczana jest statystyka czarnej magii.
2. Obracanie pierścieniem jest liczone jako jedna akcja i nie wymaga rzutu kością.
3. Otwarcie kręgu ma ST 30. Doliczana jest najwyższa statystyka.
Golem zdawał się pozostawać nieustępliwy i wyjątkowo szybki w swoich zmaganiach, nacierając w stronę Drew. Komnata nie była wielka, istota zdołała postawić kilka duży kroków, lecz Śmierciożerca był dostatecznie szybki, by wyprowadzić czarnomagiczną klątwę. Wiązka zaklęcia pomknęła prosto w kamienne monstrum, jednak nie zdołała sięgnąć celu. Przemknęła pomiędzy ręką a tułowiem i rozbiła się o ścianę. Tym razem czarna magia oszczędziła Macnaira, nie naznaczając go konsekwencjami sięgania po plugawą magię odbijającą się zazwyczaj na jej użytkowniku. Nie miał jednak zbyt wiele czasu na myślenie o tym, właściwie nie miał go wcale, zdając sobie sprawę z tego, że golem mknął ku niemu. Tarcza wywołana była na tyle silnie, iż przeciwnik odbił się od niej, robiąc dwa kroki w tył, ponownie wydobywając z siebie wibracje wzbudzające całą komnatę.
Podłoga powoli zaczęła obracać się i osuwać w dół; w całości. Tym razem trójce czarodziejów nic nie groziło. Żaden z elementów pomieszczenia nie zapadał się, wszystko było w jak najlepszym porządku, gdy przemieszczali się coraz bardziej w ciemność, oddalając od światła wyczarowanego przez Cilliana dużo wcześniej. Nie był to jednak koniec zmagań. Golem tym razem postanowił ruszyć w kierunku Mathieu, lecz wypowiedziana przez niego inkantacja powstrzymała stwora przed przeprowadzeniem jakiegokolwiek ataku. Mimo całej swej szybkości nie zdołał uniknąć wiązki czarnej magii. Odłupała spory fragment korpusu, odsłaniając jego połyskującą zawartość, a wtedy Rosier posłał kolejne zaklęcie, przed którym także golem nie zdołał się uchylić. Tych samych kroków podjął się także Cillian, lecz oba zaklęcia chybiły i nie sięgnęły celu. Stwór mimo to został ogołocony – to, co skrywał niemal widniało na wyciągnięcie ręki i, ku przerażu całej trójki, chwycił za to obiema łapami, po czym cisnął ponad siebie. Kamienie, z których stwór był stworzony rozleciały się pozbawione magii, jednak uwagę czarodziejów przykuwał przedmiot unoszący się do góry i powoli opadający do dołu. Z chwilą, w której golem pozbawił sam siebie życia, komnata zaczęła opuszczać się szybciej, jakby próbowała pozbawić mężczyzn możliwości zdobycia tego, co Drew nawet z tak dużej odległości rozpoznał za kamień z wyrytą na nim runą symbolizującą żywioł ziemi. Jednak nie tylko to zwróciło uwagę czarnoksiężnika oraz pozostałych. Znajdowali się znacznie niżej, znacznie głębiej niż dotychczas. Zimno gwałtownie zaczęło im doskwierać, wdzierać się pod ubrania, przenikając skórę oraz tkanki aż do samych kości. Opuścili także okrągłe ściany komnaty, w majakach ciemności dostrzegając znacznie większą, niemal nieskończoną przestrzeń zionącą przejmującym chłodem. Gdziekolwiek zabrała ich platforma, zawędrowali w zupełnie nowe, obce miejsce, z której najwyraźniej nie mogli uciec. Niemal zostali zmuszeni do dotarcia na samo dno, tracąc równowagę, gdy podłoga komnaty gwałtownie stanęła w miejscu. Całą trójką stracili równowagę, upadając. Kamienne resztki golema potoczyły się po wolnych przestrzeniach i spadły w nicość, zostawiając za sobą jedynie wspomnienie oraz połyskujący odłamek coraz szybciej spadający pomiędzy nich, mogący łatwo roztrzaskać się w wyniku uderzenia. Czasu było niewiele, doskonale zdali sobie z tego sprawę, kiedy zawartość trójkątnego zbiornika rozbłysła niebieskim blaskiem, a cała konstrukcja zaczęła wysuwać z podłogi, wprawiając platformę w drżenie. Ołtarz, którym stał się zbiornik, uległ nieznacznej zmianie. Główną misę pokryła twarda, półprzezroczysta tafla, pod którą pulsowało niebieskie światło. Wokół niej powstały trzy trójkątne otwory, a przy każdym znajdował się symbol identyczny do tych, które widniały na już posiadanych przedmiotach.
Obrazek poglądowy ołtarza
ST przechwycenia spadającego wynosi 60 i może zostać wykonane fizycznie lub z użyciem magii (zgodnie z mechaniką).
W tej turze możecie wykonać tylko jedną akcję.
Czas na odpis wynosi 48h.
Od tej tury nie rzucacie kością Gringott.
Magicus Extremos (2/3) - Deirdre: +17 do kości
Magicus Extremos (1/3) - Alphard, Claude: +20 do kości
Casa Aranea (połowicznie udane) - pająki atakują
- Ekwipunek i Żywotność:
Żywotność
Alphard 190/220 (30 psychiczne); -5 do kości
Claude 186/206 (20 tłuczone - plecy, pośladki);
Deirdre 200/200
Cillian 182/232 (10 cięte, 10 osłabienie; 10 duszenie się; 20 oparzenia (dłonie)); -10 do kości
Drew 160/215 (10 cięte, 40 osłabienie; 5 duszenie się); -10 do kości
Mathieu 187/222 (10 cięte, 15 osłabienie, 10 oparzenia); -5 do kości; blizna po oparzeniu na wewnętrznej stronie niewiodącej ręki w kształcie runy ognia
Ekwipunek
Alphard:
różdżka w dłoni, amulet z jeleniego poroża na szyi i zaczarowana torba, w której znajdują się takie przedmioty:
1. miotła (zwykła);
2. szczurza czaszka;
3. Smocza łza (1 porcja);
4. Eliksir ochrony (1 porcja);
5. Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17);
6. Eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 30, 103 oczka);
7. Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 30, 130 oczek);
8. pierwszy kryształ (https://www.morsmordre.net/t7607p75-bialy-deszcz#211475);
9. drugi kryształ (https://www.morsmordre.net/t8125p180-komponenty-magiczne#257759);
10. Wywar wzmacniający (1 porcja, od Cassandry);
11. Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, od Cassandry);
12. Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, od Cassandry);
13. Antidotum podstawowe (1 porcja, Cassandry).
Eliksiry od Cassandry wzięte w tym poście (https://www.morsmordre.net/t1422p240-wieksza-sala-boczna#262236)
Claude:
- Eliksir siły x1 (+31) - z zebrania od Cass [zużyty]
- Antidotum podstawowe x1 - z zebrania od Cass
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 5) - z KP
- Pasta na oparzenia (1 porcje, stat. 20) - z KP
Deidre:
od Cass wywar wzmacniający x1 i eliksir uspokajający x1 (+43), sztylet za pasem pończoch, wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 30, 130 oczek)
Cillian:
- różdżka
- Pasta na oparzenia x1 (+39)
- Eliksir kociego wzroku x1 (+30)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 40)
- Kryształ (od Elviry)
Drew:
Różdżka, maska śmierciożercy, nakładka na pas z eliksirami:
-Wywar Żywej Śmierci (1 porcja, stat. 40 )
-Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15)
-Eliksir niezłomności (1 porcje, stat. 40)
-Kameleon (1 porcja, stat. 29)
-Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 21)
-Eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 20)
-Baza ze szpiku kostnego
-[?] Felix Felicis (1 porcja, stat. 40)
Mathieu:
Różdżka
Wywar wzmacniający
Mieszanka antydepresyjna
Wywar ze szczuroszczeta
Antidotum podstawowe
[Eliksiry wzięte w Białej Wywernie od Cassandry]
Spojrzał w dół na podłożę, gdy dziwny dźwięk, jaki wydał z siebie golem, wprawił ponownie w drżenie i finalnie w ruch grunt pod nogami. Zastanawiało go, cóż będzie to oznaczało dla nich, ale na odpowiedzi najpewniej przyjdzie pora za chwilę, a teraz to nie zapadająca ciemność, gdy lumos przestało dawać tyle światła i opadająca podłoga była ich przeciwnikiem. Kiedy oba rzucone zaklęcia chybiły, odczuł irytację. Denerwowała go ów niecelność, która zdawała się pogłębić, odkąd mierzył się z poparzeniami na dłoniach. Nie szukał w tym wymówki, wiedząc, że był w stanie ignorować taką dawkę bólu i zwyczajnie popełniał teraz błędy, które nie powinny mieć miejsca. Pomimo wszystko był gotów sięgnąć jeszcze raz po magię, wzmacniając chwyt na różdżce, lecz nie miał do tego okazji, gdy golem po celnym trafieniu zaklęciem, postanowił zabić sam siebie. Nie wnikał dlaczego. Istotniejsze było, że już nie szarżował i nie rzucał odłamkami, a rozpadł się. Skupił spojrzenie na kamieniu, który stworzenie wyrwało i wyrzuciło, by później zmienić się w stertę kamieni. Odłamek nie zdążył spaść ani znaleźć się bliżej, nim platforma przyspieszyła, a gdy w końcu zatrzymała się na samym dole, skrzywił się, tracąc równowagę i uderzając znów kolanami o ziemię. Nie próbował wstać, wiedząc, że nie ma na to czasu. Uniósł różdżkę, by skierować ją na kamyk, któremu groziło twarde spotkanie z ziemią.- Accio.- chciał go przechwycić, aby mogli zrobić cokolwiek dalej, a nie utknęli w miejscu, w którym przenikliwe zimno przedzierało się przez ubranie i odczuwał to wyraźnie, mimo pozornej obojętności. Miał chwilowo inny cel niż skupianie się na temperaturze i samym otoczeniu, chociaż rzucił krótkie spojrzenie na konstrukcję.
W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cillian Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Zbroja rzeczywiście była dziełem goblińskich rąk, dlatego trudno było zrozumieć dlaczego pokryła się rdzą. Jednak ciemne spojrzenie łatwo wyłapało, że pewien fragment napierśnika pozostał w stanie nienaruszonym. Uważnie przyjrzał się obręczy okalającej kamień, łatwo odgadując, że istnieje możliwość poruszenia nią. Zaczął analizować wyryte na metalowym pierścieniu symbole. Każda para ustawionych równolegle do siebie znaków stanowiła swoje lustrzane odbicie i właśnie ten fakt najbardziej go zaintrygował. W jedną chwilę zdołał przypomnieć sobie podobny rozpisany schemat w jednej z wiekowych ksiąg.
– Pierścień stanowi ruchomy mechanizm, który można uruchomić z pomocą magii – podzielił się szybko swoim spostrzeżeniem, w międzyczasie przypominając sobie kolejne ważne szczegóły. – Przedstawia jednak odwrócony bieg wydarzeń, więc trzeba odpowiednio poruszyć pierścieniem, nacisnąć też konkretne miejsca – kolejne spostrzeżenia były istotne, miał nadzieję, że dzieląc się nimi nie zabrzmiał mętnie. Choć posiadał pewien zasób wiedzy, martwił się o to, czy nie jest on zbyt ubogi w tym przypadku. Jednak waląca się komnata nie pozwalała analizować wszystkiego za długo, musieli działać jak najszybciej, żeby wydobyć kamień ze skamieniałego rycerza. Potężny podmuch wiatru nie otworzył im drogi powrotnej, jednak chwilę później ich oczom ukazała się inna droga, prowadząca dalej. – Nie wiem jak musimy ułożyć pierścień, ale już teraz zainicjuję otwarcie kręgu.
Uniósł różdżkę i wykonał prosty gest, próbując poruszyć swoją magią metalowy krąg.
| rzucam na otwarcie kręgu
– Pierścień stanowi ruchomy mechanizm, który można uruchomić z pomocą magii – podzielił się szybko swoim spostrzeżeniem, w międzyczasie przypominając sobie kolejne ważne szczegóły. – Przedstawia jednak odwrócony bieg wydarzeń, więc trzeba odpowiednio poruszyć pierścieniem, nacisnąć też konkretne miejsca – kolejne spostrzeżenia były istotne, miał nadzieję, że dzieląc się nimi nie zabrzmiał mętnie. Choć posiadał pewien zasób wiedzy, martwił się o to, czy nie jest on zbyt ubogi w tym przypadku. Jednak waląca się komnata nie pozwalała analizować wszystkiego za długo, musieli działać jak najszybciej, żeby wydobyć kamień ze skamieniałego rycerza. Potężny podmuch wiatru nie otworzył im drogi powrotnej, jednak chwilę później ich oczom ukazała się inna droga, prowadząca dalej. – Nie wiem jak musimy ułożyć pierścień, ale już teraz zainicjuję otwarcie kręgu.
Uniósł różdżkę i wykonał prosty gest, próbując poruszyć swoją magią metalowy krąg.
| rzucam na otwarcie kręgu
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
Z satysfakcją patrzył jak zaklęcia dosięgają Golema, który robił się coraz to mniejszy. Czy nie o to właśnie chodziło w pokonywaniu magicznych istot stających im na drodze. Wiedzieli już, że pokonanie każdego z nich miało ogromne znaczenie. Z trójgłowego psa uzyskali węgielek naznaczony runą ognia, która odbiła swoje piętno na dłoni Rosiera, kiedy postanowił go pochwycić. Nieprzyjemne do granic uczucie, jednak warte swojej ceny. Pokonanie Gromoptaka również przyniosło podobny efekt, jednak nie mogli spocząć na laurach i najmocniejszy przeciwnik również musiał ustąpić. Poruszająca się podłoga nie ułatwiała zadania. Przynajmniej mogli przypuszczać, że zadanie zostało wykonane zgodnie z życzeniem magii tego miejsca i mogli przejść do kolejnego etapu. Wydawało się już, że utkwili tam na zawsze i nie będą mogli ruszyć z miejsca, a tu taka niespodzianka.
W momencie kiedy Golem zniknął podłoga zaczęła opadać szybciej. Czy byli gotowi na przejście do kolejnego etapu? Cząstka tej istoty nie chciała jednak tak łatwo poddać się i pozwolić im na zdobycie ostatniego trofeum. Zaczęło się robić coraz zimniej, zastanawiał się jak głęboko pod ziemią mogą się znajdować w tym momencie. Czy to jednak miało znaczenie? Jakiekolwiek? Bolesny upadek spowodowany dotarciem do celu był spodziewany, jednak nie dało się uchronić przed jego efektami. Rosier podniósł się z ziemi najszybciej jak to możliwe, obserwując miejsce, w którym się znalazł i zwracając uwagę na pozostałych... Nie potrzebowali teraz solidnych obrażeń i większej dawki bólu. Nie w tym momencie. Powstały ołtarz i symbole znajdujące się na nim sugerowały, że to kolejny etap ich zadania. Mathieu może i nie znał się na runach, ale potrafił dopasować dwa kształty do siebie. Najistotniejsze jednak było to, że posiadali dwa z trzech przedmiotów, bo ten, który był pozostałością Golema spadał w dół, mogąc roztrzaskać się w każdym momencie o podłogę. A na to nie mogli pozwolić. - Accio - rzucił głośno i wyraźnie, celując w opadający przedmiot. Nie mógł pozwolić na jego zniszczenie, rozpadnięcie się i zatracenie. Pewnie w tym przypadku byłaby to katastrofa, mając na uwadze okoliczności i wymagane od nich fanty. Nie chcieli tego. Miał dziwne przeczucie, że wtedy nie mogliby nawet wrócić i wyrwać się z tego miejsca, stając się ostatecznie jego więźniem.
W momencie kiedy Golem zniknął podłoga zaczęła opadać szybciej. Czy byli gotowi na przejście do kolejnego etapu? Cząstka tej istoty nie chciała jednak tak łatwo poddać się i pozwolić im na zdobycie ostatniego trofeum. Zaczęło się robić coraz zimniej, zastanawiał się jak głęboko pod ziemią mogą się znajdować w tym momencie. Czy to jednak miało znaczenie? Jakiekolwiek? Bolesny upadek spowodowany dotarciem do celu był spodziewany, jednak nie dało się uchronić przed jego efektami. Rosier podniósł się z ziemi najszybciej jak to możliwe, obserwując miejsce, w którym się znalazł i zwracając uwagę na pozostałych... Nie potrzebowali teraz solidnych obrażeń i większej dawki bólu. Nie w tym momencie. Powstały ołtarz i symbole znajdujące się na nim sugerowały, że to kolejny etap ich zadania. Mathieu może i nie znał się na runach, ale potrafił dopasować dwa kształty do siebie. Najistotniejsze jednak było to, że posiadali dwa z trzech przedmiotów, bo ten, który był pozostałością Golema spadał w dół, mogąc roztrzaskać się w każdym momencie o podłogę. A na to nie mogli pozwolić. - Accio - rzucił głośno i wyraźnie, celując w opadający przedmiot. Nie mógł pozwolić na jego zniszczenie, rozpadnięcie się i zatracenie. Pewnie w tym przypadku byłaby to katastrofa, mając na uwadze okoliczności i wymagane od nich fanty. Nie chcieli tego. Miał dziwne przeczucie, że wtedy nie mogliby nawet wrócić i wyrwać się z tego miejsca, stając się ostatecznie jego więźniem.
Mathieu Rosier
The last enemy that shall be destroyed is | death |
The member 'Mathieu Rosier' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
Po raz kolejny czarna magia odmówiła mu posłuszeństwa, jednak na całe szczęście oszczędziła dawki przeszywającego skronie bólu. Nie miał jednak czasu na analizowanie błędu, bowiem stwór był w natarciu i w ostatniej chwili udało mu się przed nim skutecznie obronić. Silna tarcza rozbłysnęła tuż przed szatynem i golem odbił się od niej z impetem wprawiając w drganie podłoże, które… po chwili zaczęło się obracać, i wolno przesuwać w dół. Z jednej strony cieszył go fakt, iż nie musieli mierzyć się z zaklęciem w trakcie spadania z dużej wysokości, zaś z drugiej niepokoiło ciągłe przemieszczanie się w odmęty banku Gringotta. Jak wielkie były podziemia? Mieli jakąkolwiek szanse, aby finalnie znaleźć wyjście? Jeszcze nie zamierzał się nad tym zastanawiać, albowiem wciąż mieli do wykonania zadanie, jednakże pamiętał jak w pewnej chwili, pod wpływem magii miejsca, miał cholerną ochotę wydostać się z tego labiryntu i kompletnie nie wiedział od czego zacząć.
Golem ruszył w kierunku Rosiera, który wymierzył dwa celne ataki. Magia dziś wyjątkowo mu służyła, mógłby na palcach jednej ręki zliczyć ile razy Rycerz popełnił błąd, co było niezwykle ważnym aspektem – spisał się. Nieco mniej celne wiązki posłał kuzyn, choć nie miało to już większego znaczenia, gdyż momentalnie dostrzegł połyskujący odłamek w okolicach korpusu stworzenia, które chwyciło rozłupane fragmenty swego cielska i szarpnęło z impetem. Szatyn nie zdążył nawet zareagować, nie miał możliwości powstrzymania golema. Platformą szarpnęło; kamień uniósł się i opadł, jakoby reagując na każdy ruch komnaty, po czym runęli w dół nie będąc w stanie złapać artefaktu. Przeszyło go zimno, paskudny powiew chłodu, który zdawał się dotrzeć po same kości, a na domiar zapadła zupełna ciemność. Mimo to widział symbol i zdawał sobie sprawę co symbolizował– żywioł ziemi. Musieli zrobić wszystko, aby go uzyskać, bowiem mając dwa pozostałe zbliżali się do rozwiązania zagadki tego miejsca.
Nie trwało długo nim uderzyli w coś pod sobą. Utrzymanie równowagi było praktycznie niemożliwe, a szczególnie dla kogoś o miernym poziomie sprawności oraz zwinności. Łupnął z impetem o kamienną posadzkę i nim zdążył warknął gniewnie kątem oka spostrzegł opadający odłamek – uderzenie z pewnością pozbawi ich szansy na zwycięstwo i doporowadzenie tego do końca. Zacisnął wargi w wąską linię i słysząc po jakie Cillian oraz Rosier sięgnęli inkantacje zdecydował się zabezpieczyć same podłoże, gdyby coś poszło nie tak. -Deserpes- rzucił pewnym tonem kierując wężowe drewno na wspomniany fragment komnaty. Nie rozglądał się jeszcze, nie zerkał na symbole i ołtarz, albowiem najważniejszy był pędzący kamień.
Golem ruszył w kierunku Rosiera, który wymierzył dwa celne ataki. Magia dziś wyjątkowo mu służyła, mógłby na palcach jednej ręki zliczyć ile razy Rycerz popełnił błąd, co było niezwykle ważnym aspektem – spisał się. Nieco mniej celne wiązki posłał kuzyn, choć nie miało to już większego znaczenia, gdyż momentalnie dostrzegł połyskujący odłamek w okolicach korpusu stworzenia, które chwyciło rozłupane fragmenty swego cielska i szarpnęło z impetem. Szatyn nie zdążył nawet zareagować, nie miał możliwości powstrzymania golema. Platformą szarpnęło; kamień uniósł się i opadł, jakoby reagując na każdy ruch komnaty, po czym runęli w dół nie będąc w stanie złapać artefaktu. Przeszyło go zimno, paskudny powiew chłodu, który zdawał się dotrzeć po same kości, a na domiar zapadła zupełna ciemność. Mimo to widział symbol i zdawał sobie sprawę co symbolizował– żywioł ziemi. Musieli zrobić wszystko, aby go uzyskać, bowiem mając dwa pozostałe zbliżali się do rozwiązania zagadki tego miejsca.
Nie trwało długo nim uderzyli w coś pod sobą. Utrzymanie równowagi było praktycznie niemożliwe, a szczególnie dla kogoś o miernym poziomie sprawności oraz zwinności. Łupnął z impetem o kamienną posadzkę i nim zdążył warknął gniewnie kątem oka spostrzegł opadający odłamek – uderzenie z pewnością pozbawi ich szansy na zwycięstwo i doporowadzenie tego do końca. Zacisnął wargi w wąską linię i słysząc po jakie Cillian oraz Rosier sięgnęli inkantacje zdecydował się zabezpieczyć same podłoże, gdyby coś poszło nie tak. -Deserpes- rzucił pewnym tonem kierując wężowe drewno na wspomniany fragment komnaty. Nie rozglądał się jeszcze, nie zerkał na symbole i ołtarz, albowiem najważniejszy był pędzący kamień.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 57
'k100' : 57
Przed jej oczami ukazała się iluzja, zatrzymująca ją w czasie; widziała dokładnie ruchy swojej - obcej - ręki, ruchome przesuwanie pierścienia, pieczętowanie potężnego, czarnomagicznego zaklęcia, które uniemożliwiało pochwycenie cennego kamienia. Deirdre nie zdawała sobie sprawy z tego, jak długo pozostawała nieruchoma. Ocknęła się nagle, nabierając głośno powietrza do płuc. - Widziałam...coś - wyszeptała, jeszcze będąc pod wpływem otumaniającej wizji. - Sposób, w jaki zaklęto ten kamień - dodała po sekundzie, przysuwając się bliżej magicznej pieczęci. Wysłuchała Alpharda; tak, to miało sens, czarodziej odczytał i zrozumiał więcej, a ona mogła poukładać strzępy informacji w całość. Czy dającą im to, czego pragnęli? Być może, musieli spróbować. - Musimy zająć się tym razem. Ja spróbuję wydobyć kamień, ty, Claude, musisz poruszać pierścieniem. Zgodnie z tym, co mówił Alphard, w lustrzanej kolejności - kontynuowała, przenosząc spojrzenie na Cunninghama. Później przekazała mu kombinacje ruchów dotyczących pierścienia, dokładnie i powoli, tak, by był w stanie odtworzyć przesunięcia w odwrotnej kolejności. Gdy Black rozpoczął otwieranie kręgu, Mericourt pochyliła się bardziej nad zbroją. Pochwyciła w dłoń różdżkę - w wizji jej nie potrzebowano, ale sama nie posługiwała się tym niezwykle rzadkim, prawie nieosiągalnym rodzajem magii - i skupiła się na wykonywaniu odwrotnych gestów, bliźniaczo lustrzanych do tych, jakie dostrzegła w wizji, by oswobodzić kamień. Czarna magia buzowała w jej żyłach, czuła ją też w sercu; starała się skupić i przelać w zitanową różdżkę całą swoją moc, by umożliwić w tym samym czasie przesuwanie pierścienia.
rzut na wydobywanie kamienia/przełamywanie/przełamanie pieczęci? czarna magia
przepraszamzkolanapost
rzut na wydobywanie kamienia/przełamywanie/przełamanie pieczęci? czarna magia
przepraszamzkolanapost
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
Cóż... Nie codziennie miał okazję torować przejście lub wynajdywać takowe w walącym się mitycznym pomieszczeniu więc można powiedzieć, że nie poszło najgorzej, jak na pierwszy raz - jedno zawalił doszczętnie, a drugie po odnalezieniu częściowo. Chyba - Znalazłem ukryte przejście... - orzekł dość, cóż, tak jakby nie do końca był pewny swego.
Swoją uwagę szybko jednak przelał na Alpharda, jak I Deirdre, podchodząc do tej drugiej. Wysłuchał czarodziei. Początkowo zaniepokoił się widząc, jak czarownica po próbie pochwycenia kamienia odsunęła się od niego. Nie był to jednak zły omen, a słodka zapowiedź dopełnienia z ich strony obowiązku, zyskanie tego, po co tu przyszli.
Wysłuchał instrukcji czarownicy, a następnie, kiedy zabrali się za czyny, zgodnie z nakazem spróbował wykonać sekwencję ruchów na okręgu. Podążając za przedstawionymi instrukcjami obracał obręczą w odwrotnej kolejności. Z wyczuciem, korzystając ze swojej spostrzegawczości, wynajdywał miejsca nacisku, które mu to umożliwiały wykonując powierzone mu zadanie, zgodnie z ustaleniem.
Swoją uwagę szybko jednak przelał na Alpharda, jak I Deirdre, podchodząc do tej drugiej. Wysłuchał czarodziei. Początkowo zaniepokoił się widząc, jak czarownica po próbie pochwycenia kamienia odsunęła się od niego. Nie był to jednak zły omen, a słodka zapowiedź dopełnienia z ich strony obowiązku, zyskanie tego, po co tu przyszli.
Wysłuchał instrukcji czarownicy, a następnie, kiedy zabrali się za czyny, zgodnie z nakazem spróbował wykonać sekwencję ruchów na okręgu. Podążając za przedstawionymi instrukcjami obracał obręczą w odwrotnej kolejności. Z wyczuciem, korzystając ze swojej spostrzegawczości, wynajdywał miejsca nacisku, które mu to umożliwiały wykonując powierzone mu zadanie, zgodnie z ustaleniem.
Poczynione ustalenia przez Deirdre oraz Alpharda pozwoliły obrać całej trójce plan działania, dzięki któremu jedno z nich miało wejść w posiadanie ametystowego kamienia, nieustannie posyłającego niewielką, migotliwą poświatę na ich sylwetki. Niemal w identycznym rytmie opadały kolejne odłamki sufitu, powoli odcinając przestrzeń dookoła, zostawiając ich z jedynym przejściem otwartym przez Claude'a, przypominając, iż czasu zostało naprawdę niewiele.
Alphard, wyjaśniwszy pozostałym przebieg rytuału, własną magią oraz różdżką wprawił w ruch pierścień. Szesnaście symboli zalśniło, reagując na moc lorda Blacka, powoli poruszając mechanizmem. Wszyscy bez problemu poczuli wibracje pochodzące ze zbroi. Ich siła, czarnomagiczna aura sięgała głębi każdego z nich, wprawiając ich w trans, pozwalając usłyszeć melodię, której Deirdre doświadczyła w wizji otrzymanej od kamienia. Jednocześnie pojawił się chłód przenikający na wskroś, trwający póty, póki pierścień obracał się. Swój ruch zatrzymał nagle, posyłając ostatnią falę energii, która szczególnie mocno związała się z czarownicą najbardziej biegłą w sztukach czarnoksięskich, pozwalając jej wyjątkowo łatwo ukierunkować własną magię z chwilą, z którą Claude przyłożył palce do pierścienia i zaczął nim obracać zgodnie z otrzymanymi wskazówkami. Niemal w tej samej chwili komnata zatrzęsła się znacznie silniej niż dotychczas, a połowa sufitu opadła ledwie kilka kroków od Alpharda, wzniecając w nieskładny ruch gruzy oraz obfite chmury duszącego pyłu i kurzu. Nie przeszkodziło to jednak nikomu w wykonywaniu obranej roli; jeszcze byli bezpieczni, a Deirdre dzielnie odtwarzały ruchy, czyniąc magię w pełni posłuszną jej woli, lecz nie bez konsekwencji. Choć operowała nią wprawnie, powoli wyswobadzając kamień z więzienia, to nie odbyło się to bez odpowiedniej ofiary. Czuła, że poświęca kawałek siebie, chcąc odzyskać fragment – nie robiła tego pierwszy raz, a tym razem mogła być całkowicie pewna sukcesu. Kiedy kamień unosił się coraz wyżej ponad pierścień, doświadczała zmian, dzięki którym potrafiła ocenić, gdzie następował koniec zmagań.
Kryształ wyzwolił z siebie ogromną falę niekontrolowanej mocy. Powalił całą trójkę, dosłownie zmiótł zbroję, porzucony miecz oraz najbliższe otoczenie, a komnata zaczęła zawalać się znacznie szybciej, lada moment mogąc pogrzebać ich żywcem. Pochwycenie kamienia i przeciśnięcie się przez zawalone, ukryte przejście miało być w tym wypadku nie lada wyzwaniem dla każdego. Musieli już tylko wydostać się z komnaty Aongusa.
Podniesienie kamienia jest akcją.
Kamień naznaczony runą opadał coraz szybciej. Z każdą kolejną, nerwową, upływającą sekundą zbliżał się do podłogi komnaty, lada moment zwiastując roztrzaskanie się o twarde podłoże. Trzej czarodzieje podjęli się prób przechwycenia odłamka golema, jego esencji. Jako pierwszy zareagował Cillian, unosząc różdżkę na przedmiot poruszający się z dużą szybkością. Choć inkantacja padła z jego ust, to mężczyzna nie zdołał ukierunkować jej mocy we właściwą stronę. Od samego początku wiedział, że zaklęcie przywołujące było chybione. Drew, decydując się na zamortyzowanie podłogi, skierował wężowe drewno nisko, zamierzając skorzystać z posiadanych umiejętności w zakresie transmutacji. Niestety i tym razem magia zawiodła go; promień zaklęcia okazał się słaby, wątły. Rozmył się w połowie drogi do celu, stawiając Śmierciożercę w niezręcznej sytuacji. Wybawicielem z impasu okazał się Mathieu. Rosier zdołał w odpowiednim momencie unieść różdżkę i wypowiedzieć inkantację. Kamień gwałtownie zmienił kierunek poruszania się, pomknął w kierunku lorda szybko, lecz w na tyle kontrolowanych warunkach, aby łatwo chwycić go i upewnić, że nie został w żaden sposób uszkodzony.
Będąc w posiadaniu trzech przedmiotów, rozpoznanych przez Drew na ściennych malowidłach, czarodzieje mogli przystąpić do ostatniego kroku. Ołtarz czekał na nich, stając się w zasadzie jedynym punktem wymagającym jakiejkolwiek uwagi. Dla Śmierciożercy doświadczonego w rzucaniu i przełamywaniu klątw łatwym było rozpoznanie, gdzie powinny spocząć zdobycze. Rozszyfrowanie inskrypcji, czarnomagicznych symboli run przyszło samo stało się w zasadzie oczywistością, jakby ktoś ewidentnie kpił sobie z jego umiejętności. Równie łatwo i dziecinnie przyszło rozpoznać twardą, półprzezroczystą taflę, spod której której dochodził blask. Dłuższe oględziny pozwalały mu zidentyfikować granatowy odłamek, który został zatopiony w czymś, co zostało obficie oplecione czarną magią, a jednocześnie stanowiło element bliżej mu znany jako baza pod klątwy, dzięki której wyrycie runy nawet w najtwardszym kamieniu było dziecinnie proste. Jedyną trudnością było tylko to, iż moc zaklęta w substancji wydawała się nieokiełznana, dzika, wręcz nieprzewidywalna, aby zapanowanie nad nią okazało się wykonalne dla jednej osoby.
ST unieszkodliwienia tafli wynosi 150, dolicza się statystykę czarnej magii, możecie wykonać czynność wszyscy razem.
W tej turze możecie wykonać tylko jedną akcję.
Czas na odpis wynosi 48h.
Od tej tury nie rzucacie kością Gringott.
Magicus Extremos (3/3) - Deirdre: +17 do kości
Magicus Extremos (2/3) - Alphard, Claude: +20 do kości
- Ekwipunek i Żywotność:
Żywotność
Alphard 190/220 (30 psychiczne); -5 do kości
Claude 186/206 (20 tłuczone - plecy, pośladki);
Deirdre 200/200
Cillian 182/232 (10 cięte, 10 osłabienie; 10 duszenie się; 20 oparzenia (dłonie)); -10 do kości
Drew 160/215 (10 cięte, 40 osłabienie; 5 duszenie się); -10 do kości
Mathieu 187/222 (10 cięte, 15 osłabienie, 10 oparzenia); -5 do kości; blizna po oparzeniu na wewnętrznej stronie niewiodącej ręki w kształcie runy ognia
Ekwipunek
Alphard:
różdżka w dłoni, amulet z jeleniego poroża na szyi i zaczarowana torba, w której znajdują się takie przedmioty:
1. miotła (zwykła);
2. szczurza czaszka;
3. Smocza łza (1 porcja);
4. Eliksir ochrony (1 porcja);
5. Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17);
6. Eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 30, 103 oczka);
7. Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 30, 130 oczek);
8. pierwszy kryształ (https://www.morsmordre.net/t7607p75-bialy-deszcz#211475);
9. drugi kryształ (https://www.morsmordre.net/t8125p180-komponenty-magiczne#257759);
10. Wywar wzmacniający (1 porcja, od Cassandry);
11. Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, od Cassandry);
12. Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, od Cassandry);
13. Antidotum podstawowe (1 porcja, Cassandry).
Eliksiry od Cassandry wzięte w tym poście (https://www.morsmordre.net/t1422p240-wieksza-sala-boczna#262236)
Claude:
- Eliksir siły x1 (+31) - z zebrania od Cass [zużyty]
- Antidotum podstawowe x1 - z zebrania od Cass
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 5) - z KP
- Pasta na oparzenia (1 porcje, stat. 20) - z KP
Deidre:
od Cass wywar wzmacniający x1 i eliksir uspokajający x1 (+43), sztylet za pasem pończoch, wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 30, 130 oczek)
Cillian:
- różdżka
- Pasta na oparzenia x1 (+39)
- Eliksir kociego wzroku x1 (+30)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 40)
- Kryształ (od Elviry)
Drew:
Różdżka, maska śmierciożercy, nakładka na pas z eliksirami:
-Wywar Żywej Śmierci (1 porcja, stat. 40 )
-Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15)
-Eliksir niezłomności (1 porcje, stat. 40)
-Kameleon (1 porcja, stat. 29)
-Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 21)
-Eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 20)
-Baza ze szpiku kostnego
-[?] Felix Felicis (1 porcja, stat. 40)
Mathieu:
Różdżka
Wywar wzmacniający
Mieszanka antydepresyjna
Wywar ze szczuroszczeta
Antidotum podstawowe
[Eliksiry wzięte w Białej Wywernie od Cassandry]
Po raz kolejny dzisiejszego dnia magia odmówiła mu posłuszeństwa, co wyraźnie wpłynęło na poziom jego irytacji. Warknąwszy gniewnie pod nosem wypuścił wolno powietrze z płuc pragnąc opanować targające nim emocje. Nie wiedział co się z nim działo – czyżby hamowała go potęga tego miejsca? Roztrzęsienie spowodowane licznymi, dziwnymi wizjami, które wciąż kotłowały się w jego głowie? Zacisnął na moment powieki pragnąc zebrać się w sobie, doprowadzić misję do końca i zdobyć upragniony cel, a zarazem wypełnić polecenie Czarnego Pana. Nie wyobrażał sobie go zawieść, powrócić z niczym.
-Musimy to zbadać- wyrzucił w końcu z siebie i ruszył w kierunku trójkątnego ołtarza, który do złudzenia przypominał jeziorko znajdujące się wyżej. Przyglądnąwszy się mu dostrzegł trzy runy tożsame do tych znajdujących się na posiadanych przez nich kamieniach, a obok nich otwory. Ze środka ołtarza bił blask, a jeszcze głębiej ujrzał granatową poświatę, mieniący się odłamek zatopiony w czarnomagicznej tafli. Ukrył lekkie zdziwienie, kiedy zrozumiał, że otaczała go nic innego jak maź stanowiąca bazę pod klątwy. Czyżby i tutaj ktoś próbował nałożyć jedno z przekleństw? Przełamanie jej potężnej mocy było możliwe tylko dzięki białej magii, lecz może należało ją okiełznać? Pamiętał jak w ten sposób toczyli boje z szalejącymi anomaliami.
-Ogień, ziemia, powietrze. Przekaż Cillianowi jeden z kamieni, a następnie umieśćcie je w odpowiednim miejscu. Nie umiem sprecyzować jaka konkretnie magia spętała taflę, jednak myślę, że musimy nad nią zapanować za pomocą własnej mocy. Podobnie jak działaliśmy wcześniej- wskazał kolejno każdy z otworów, aby pozostali nie popełnili błędu w dedukcji. Nie było to nader trudne z uwagi na zbieżność znaków, ale wolał mieć pewność, iż nie pokona ich zbędny, akurat w tej sytuacji, pośpiech. Zacisnąwszy w dłoni kamień z runą powietrza umieścił go w odpowiednim otworze i kiedy towarzysze uczynili to samo zacisnął palce na wężowym drewnie pragnąc przelać w nie możliwie wiele własnej mocy, plugawej energii, która pozwoli im okiełznać niezwykle silną magię. Zegar tykał.
|Rzut na unieszkodliwienie tafli
-Musimy to zbadać- wyrzucił w końcu z siebie i ruszył w kierunku trójkątnego ołtarza, który do złudzenia przypominał jeziorko znajdujące się wyżej. Przyglądnąwszy się mu dostrzegł trzy runy tożsame do tych znajdujących się na posiadanych przez nich kamieniach, a obok nich otwory. Ze środka ołtarza bił blask, a jeszcze głębiej ujrzał granatową poświatę, mieniący się odłamek zatopiony w czarnomagicznej tafli. Ukrył lekkie zdziwienie, kiedy zrozumiał, że otaczała go nic innego jak maź stanowiąca bazę pod klątwy. Czyżby i tutaj ktoś próbował nałożyć jedno z przekleństw? Przełamanie jej potężnej mocy było możliwe tylko dzięki białej magii, lecz może należało ją okiełznać? Pamiętał jak w ten sposób toczyli boje z szalejącymi anomaliami.
-Ogień, ziemia, powietrze. Przekaż Cillianowi jeden z kamieni, a następnie umieśćcie je w odpowiednim miejscu. Nie umiem sprecyzować jaka konkretnie magia spętała taflę, jednak myślę, że musimy nad nią zapanować za pomocą własnej mocy. Podobnie jak działaliśmy wcześniej- wskazał kolejno każdy z otworów, aby pozostali nie popełnili błędu w dedukcji. Nie było to nader trudne z uwagi na zbieżność znaków, ale wolał mieć pewność, iż nie pokona ich zbędny, akurat w tej sytuacji, pośpiech. Zacisnąwszy w dłoni kamień z runą powietrza umieścił go w odpowiednim otworze i kiedy towarzysze uczynili to samo zacisnął palce na wężowym drewnie pragnąc przelać w nie możliwie wiele własnej mocy, plugawej energii, która pozwoli im okiełznać niezwykle silną magię. Zegar tykał.
|Rzut na unieszkodliwienie tafli
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Korytarz zachodni
Szybka odpowiedź