Wydarzenia


Ekipa forum
Pusta Sala
AutorWiadomość
Pusta Sala [odnośnik]02.08.15 18:05
First topic message reminder :

Pusta Sala

★★★
Restauracja wydaje się kuszącym miejscem do spacerowania - jej niezliczone magiczne przejścia oraz korytarzyki budzą ciekawość. Zapewne wytrwali w pewnym momencie natrafią na pustą nieumeblowaną salę pełną luster, obrazów, ze skrzypiącym zakurzonym parkietem, na którym często odbijają się urywane w połowie wędrówki odciski eleganckich butów. Panuje w niej grobowa niepokojąca cisza, zza drzwi nie wydobywają się żadne dźwięki dochodzące z zatłoczonych restauracyjnych pomieszczeń, pokój wygląda na zaklęty. Ale nie ma się czego obawiać - gdy naciśniesz klamkę, kiedy będziesz chciał wrócić z powrotem, najprawdopodobniej nie spotkasz żadnego oporu.  
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:58, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pusta Sala - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pusta Sala [odnośnik]30.08.15 21:48
Nie wiedziałem zupełnie, co to wszystko miało oznaczać. Znajdywałem się na pogrzebie byłego nauczyciela eliksirów, później głosy zaprowadziły mnie do sali wraz z dwoma innymi mężczyznami, by następnie za pomocą świstoklika przenieść mnie w miejsce z pozoru dobrze mi znane. Może jednak naprawdę popadałem w obłęd, a wszystko to, co się wydarzyło, miało miejsce wyłącznie wewnątrz mojego umysłu?
Osłupiały nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa. Wpatrywałem się w mężczyznę, mówiącego do mnie rzeczy, które do mnie nie docierały, później oplotłem salę wzrokiem, nie rozumiejąc sytuacji jeszcze bardziej.
- Przepraszam – zwróciłem się do rozmówcy, tępo mrugając oczami - ale chyba nie za bardzo pojmuję, co właściwie się tu dzieje. – Zrobiłem kilka kroków do przodu, aby przyjrzeć się wszystkiemu wewnątrz pomieszkanie, w którym się znalazłem. Podejrzewałem, iż to tajne miejsce spotkać lub może stałem się wyłącznie obiektem żartów. Nie rozumiałem po co to wszystko i przede wszystkim, dlaczego ktoś chciałby zdać sobie choć odrobinę trudu, by zwabić mnie to pomieszczenia, pełnego czarodziejów z martwym nauczycielem eliksirów na czele. - Dlaczego upozorował profesor własną śmierć? – spojrzałem na Slughorna, żądając wyjaśnień.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pusta Sala [odnośnik]05.09.15 0:38
Garrett
Dłonie palą cię niemiłosiernie, lecz nie pojawia się na nich krew i choć ból wydaje się nieznośny, jakiś głos podpowiada ci, abyś wspinał się nadal – dodaje dziwacznej i nienaturalnej odwagi. Gdy jesteś już niemal u szczytu, nie zastanawiasz się nad wysokością, na której się znajdujesz, nadal jednak słyszysz pojedyncze szepty węża, który zdaje się być tuż obok ciebie. Nie dostrzegasz go, choć wiesz, że również wspina się ku górze i zawsze znajduje się kilka kroków przed tobą. Jego głos irytuje cię, przeszywa i sprawia, że pałasz do niego nienaturalną nienawiścią. Znajdujesz się w bańce, do której docierają jedynie ból i syk węża. Docierasz na samą górę i gdy jesteś już przy gnieździe, dostrzegasz, że wąż wspiął się doń przed tobą.
- Moje, moje, moje – słyszysz powtarzające się niczym mantra słowa, gdy gad nagle traci tobą zainteresowanie, przenosząc je tym razem na gniazdo, w którym w ciemności dostrzegasz trzy połyskujące, nasączone światłem jajka. Zagrożone, ponieważ wąż zmierza w ich kierunku z zamiarem... pożarcia ich? Tego możesz być pewnym. Decyzja czy zdecydujesz się ich bronić, czy wrócić na dół i udać w stronę światła należy do ciebie. A światło wydobywające się z drugiego końca jaskini jakby przybrało na sile i zaczęło cię kusić, abyś zmierzał w jego kierunku... Byś pozostawił jaja na łasce węża.

Luno
Na dźwięk twoich słów Gellert śmieje się gorzko, lecz przerywa mu spanikowany, przestraszony Profesor Slughorn:
- Słucham? - duka. – To nie tak, nie rozumiesz... - jego słowa nie składają się w spójną całość, głos drży, a on jąka się, aż w końcu milczy, gdy jego skomlenia przerywa rozbawiony Grinderwald:
- Horacy, zamilcz, proszę – Gellert przenosi wzrok zimnych oczu na ciebie, uśmiecha się uprzejmie i celuje różdżką w Horacego Slughorna. – Crucio – wypowiada inkantację z lekkim, niepasującym do zaklęcia delikatnym uśmiechem. Dotychczasowy nauczyciel eliksirów zadrżał i upadł na ziemię z niemym krzykiem wyrysowanym na twarzy. Drżał i miotał się, a następnie zamarł w bezruchu, gdy zaklęcie ustało. Widzisz, jak Gellert wzdycha głęboko, znów na ciebie spogląda i kontynuuje:
– Profesor Slughorn nie aprobuje aktualnego stanu rzeczy, nie potrafi zaakceptować mojego zwierzchnictwa, oczywistym jest więc, że należy go zastąpić kimś, kto w pełni będzie mi posłuszny – po tych słowach znów odwraca się w kierunku Horacego i kieruje w jego stronę różdżkę.
Dopada cię przeczucie, że zamierza go... zabić? Tu i teraz? W gabinecie profesora Slughorna? Jednak coś nakazuje ci wracać, zostawić tę sprawą samą sobie. To z pewnością nie sumienie, które podpowiada, że powinieneś mu pomóc.

Gawain
W połowie drogi do łazienki czujesz szarpnięcie. Nagle budzisz się na powrót w pustej sali; leżysz na zakurzonej podłodze i, gdy próbujesz sobie przypomnieć, jak się tu znalazłeś, nic nie przychodzi ci na myśl. Pamiętasz jedynie jak masz na imię oraz pojedyncze, nieskładające się w spójną całość urywki wspomnień.

| Gawain, po trzech rozegranych fabularnych grach wróci ci pamięć, jednak wspomnień z tego, co działo się pustej sali i jak się w niej znalazłeś, nigdy nie odzyskasz.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pusta Sala - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pusta Sala [odnośnik]05.09.15 1:44
Garrett czuł, że wszystkie jego zmysły i podskórne przeczucia zwodziły go na manowce; targały nim wątpliwości, bał się coraz bardziej, palił go ból i po raz pierwszy w życiu poczuł, jak mocno pragnął spokoju - aby to wszystko skończyło się, żeby nie musiał martwić się już, walczyć nie tylko ze złem, ale też z samym sobą, pokonywać swoich słabości, których z każdą chwilą dostrzegał coraz więcej. Głębokie przeświadczenia o własnej nieograniczonej odwadze bezpowrotnie znikały. Zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jaki był słaby i wbrew temu, co chciał pokazać światu, niezwykle kruchy, wrażliwy jak gałęzie młodego drzewa wyginające się i bijące ziemi pokłony podczas wichury.
Mimo to czuł, że nie może się poddać; nie teraz, kiedy targała nim rodząca się w sercu i irracjonalna nienawiść, której zrozumieć nie chciał. Gubił się wśród metafor i głęboko sięgających alegorii zaistniałej sytuacji - nie miał czasu ani siły rozkładać ich na czynniki pierwsze w próbie zrozumienia tego, co aktualnie miało miejsce. Działał instynktownie. Dlatego na światło na drugim końcu jaskini patrzył ledwie przez ułamki sekundy, a potem znów odwrócił wzrok i wbił go w obślizgłego, obrzydliwego gada - sam jego widok sprawiał, że czuł nieprzyjemny ucisk nieopodal żołądka, obracający jego myśli wyłącznie w kierunku uczuć wyjątkowo negatywnych. Nawet nie zauważył, kiedy mocno zaciskał palce lewej dłoni na uchwycie różdżki, tak, że bielały mu knykcie; jej koniec wskazywał węża, który nie dość, że syczał niebezpiecznie, to jeszcze zmierzał nieprzerwanie w kierunku pozostających bez opieki jaj.
Garrett nie myślał zbyt długo. Tak właściwie to żadna rozumna myśl nie przemknęła mu nawet przez umysł - nie zdążyła - dając pole do popisu instynktowi, który przecież do tej pory jeszcze nigdy go nie zawiódł.
Jeszcze.
- Nie - wykrztusił z siebie krótko i nie za głośno, choć zadziwiająco pewnie; głos nie brzmiał jak jego, przywodził bardziej na myśl szaleńca, który postradał zmysły i przygotowywał się właśnie na ostatni akt desperacji. - Everte Stati! - wrzasnął inkantację, głęboko wierząc w to, że zaraz ujrzy węża odrzuconego na daleką odległość.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pusta Sala - Page 3 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Pusta Sala [odnośnik]05.09.15 1:44
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : Rzut kostkami

'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pusta Sala - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pusta Sala [odnośnik]05.09.15 15:49
Uniosłem brew do góry, zaskoczony słowami mężczyzny. Wpatrywałem się w niego intensywnie, nie będąc jednak ciekaw jego następnego posunięcia, które wbrew moim nadzieją nastąpiło, ukazując mi, że moja wyobraźnia nie działała tak w sprawny sposób jak dawniej. Albo może po prostu nie chciałem do siebie dopuścić myśli, iż sprawy mogły potoczyć się w ten, a nie inny sposób. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli oraz lekkie uczucie strachu, które w połączeniu z adrenaliną pozwalało mi na ocenę możliwości oraz tego jakim zaklęciem mogę wydostać siebie oraz profesora Slughorna z tej sytuacji, żywych. Nie wiedziałem, czy w rzeczywistości mam w ogóle jakiekolwiek szanse z Griderwaldem, znającym takie zaklęcia o których ja nawet nie słyszałem lub tylko zaczytywałem się w ich działanie w teorii. Nie mogłem jednak nie zrobić nic, więc chwyciłem mocniej swoją różdżkę, celując ją w stronę Gellerta.
- Murusio – wypowiedziałem inkantację, stojąc na szczęście koło drzwi, więc mnie ani profesora Slughorna, o ile nie zmieniłby swojego położenia, nie zamurowałoby. Czekając na dalszy rozwój wydarzeń, wstrzymałem na chwilę oddech, nie potrafiąc przewidzieć niczego, choć nie wydawało mi się, aby etanol wciąż krążył w moich żyłach. Obawiałem się jedynie, że nie tyle, co nie zdołam uratować profesora Slughorna, co znikniemy oboje, a prawda nigdy nie ujrzy światła dziennego. Może jednak powinienem wycofać się i pójść po pomoc aniżeli sam próbować przeciwstawiać się Griderwaldowi, któremu nie dorastałem nawet do pięt? Wszakże byłem jedynie kursantem, uczącym się, aby zasilić szeregi Wiedźmiej straży, niczym ponadto.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pusta Sala [odnośnik]05.09.15 15:49
The member 'Luno Skeeter' has done the following action : Rzut kostkami

'k100' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pusta Sala - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pusta Sala [odnośnik]09.09.15 16:56
Zaklęcie Garretta nie mogło zaszkodzić wężowi. Za dużo w nim było strachu, zdenerwowania i niepewności, by mogło się udać. Gad jednak zwrócił swoje błyszczące, czarne ślepia na mężczyznę, który próbował przeszkodzić mu w zjedzeniu jaj. Zasyczał złowrogo unosząc się nad rudzielcem, a po chwili runął na niego całym swym impetem. Jego wielkie cielsko uderzyło w pierś Garretta spychając go w przepaść. Weasley poczuł jak grunt ucieka mu spod nóg, jak leci na spotkanie z coraz bliższą ziemią, spotkanie, które z pewnością go zabije. Obok niego leciał wąż, wijący się z wściekłości, powtarzający swym syczącym głosem niczym mantrę:
- Jeśli mi się nie uda, to tobie też. Jeśli mi się nie uda, to tobie też…
Nieuchronnie zbliżali się do ziemi. Garrett nie mógł skorzystać z różdżki, która wypadła mu z dłoni, gdy gad na niego wpadł. Nagle, tuż przed upadkiem, powietrze rozdarł ptasi śpiew. Nad Weasley’em zamajaczył czerwony, jaśniejący jak trzy jaja kształt. To on był źródłem cudownego dźwięku. W dziobie niósł długi patyk wyglądający jak różdżka. Zapikował w stronę spadającego mężczyzny, złapał go w szpony i zamachał skrzydłami. Przestali spadać, rudzielec zawisł w powietrzu utrzymywany przez feniksa, który nie przestawał śpiewać. Kontynuując pieśń przekazał patyk z dziobu do dłoni mężczyzny. To jednak nie była różdżka, to był flet. Kiedy Garrett go chwycił, ptak rozluźnił uchwyt. Znów zaczął spadać. Bez wątpienia kontynuował lot, czuł dokładnie ten sam bezwład, co wcześniej. Nie leciał jednak w tę samą stronę, odległość między nim a wężem zaczynała się powiększać. Gad pogrążał się w ciemności, kiedy świat wokół czarodzieja zaczynał jaśnieć coraz bardziej. Czy to ptak wyniósł go z jaskini, czy ściany nagle się rozmyły, a może ktoś go teleportował, ciężko powiedzieć, oślepiało go światło, którego pochodzenie pozostało tajemnicą.

Luno miał niewiele więcej szczęścia. Z jego różdżki nie wystrzeliła nawet najmniejsza iskierka, nie stało się zupełnie nic. Swoją próbą czarów ściągnął na siebie uwagę profesora, który zwrócił na niego swoje zmęczone oczy.
- Luno, dobry chłopcze, bardzo dziękuję ci za pomoc, ale widzisz, niewiele możesz zrobić.
Grindelawald obrócił głowę w stronę stażysty, kandydata do wiedźmiej straży i od niechcenia machnął w jego stronę różdżką. Niewerbalne zaklęcie pozbawiło Skeetera możliwości ruchu. Mógł jedynie patrzeć jak dyrektor Hogwartu ponownie rzuca crucio na starego Ślimaka. Slughorn krzyknął głośno.
- Widzisz, Luno, pan dyrektor zdobył władzę nad samą śmiercią. Czy rodzice czytali ci baśnie Barda Beedle’a? Była taka o trzech braciach i Insygniach Śmierci. Pamiętasz?
Kolejna fala bólu uniemożliwiła Horacemu kontynowanie historii.
- Ale to żadna wiadomość, prawda? – Ślimak podjął po chwili. – Niewielu za to wie, że pan dyrektor osiągnął wyższy poziom niż bracie Peverellowie. On nie ma serca, Luno. Zastąpił je sercem smoka. Jeśli chcesz mi naprawdę pomóc, znajdź jego prawdziwe serce, tylko tak możemy go pokonać. Ruszaj już.
- Dość już powiedziałeś, drogi przyjacielu – głos Gellerta Grindelwalda zabrzmiał donośnie w uszach Luno. – Chyba czas kończyć tę szopkę, nie sądzisz? Avada Kedavra.
Profesor Slughorn ugodzony zaklęciem wydał ostatnie, pełne rezygnacji tchnienie, a jego oczy zgasły.
- Teraz kolej na nas – dyrektor zwrócił się do Skeetera, wyciągnął swoją różdżkę. Błysnęło zielone światło, a potem Luno poczuł, że spada, wokół było tak jasno.

Garrett i Luno musieli zamknąć oczy, które zaczęły ich boleć od nadmiaru światła. Gdy je otworzyli leżeli na jakiejś jasnej podłodze na plecach tuż obok siebie. Między nimi leżała skarpeta. Gdy jednak przyjrzeli się bliżej mogli zauważyć, że wszystko osnute jest mgłą. A gdyby spróbowali się poruszyć z pewnością mogliby zobaczyć, że ich ciała leżą bez ruchu na ziemi, choć wydawało się, że ich klatki piersiowe poruszają się w rytmie miarowych oddechów. Ich dusze sprawiały jednak wrażenie całkowicie oderwanych od materialnej powłoki. Biali, niemalże przeźroczyści wtapiali się w scenerię. Oczywiście, zarówno Garrett jak i Luno te objawy najpierw zauważyli u towarzysza przedziwnej przygody. Weasley w prawej dłoni trzymał flet, któremu wreszcie mógł się dokładniej przyjrzeć. Był on jedyną wyraźną rzeczą w całym pomieszczeniu. Srebrny, z ozdobnymi ptasimi piórami wyrytymi na całej jego długości, ustnik wyglądał jak dziób stworzenia, które uratowało go przed upadkiem.

W jednym z kątów coś się poruszyło. Nie byli sami.

/Przygodę kontynuujecie tutaj. Odpisy umieśćcie już w nowej lokacji, kolejność dowolna.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pusta Sala - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pusta Sala [odnośnik]29.03.17 23:52
| 12 kwiecień

Trzynaście minut po godzinie dwudziestej zjawiła się w restauracja Le Revenant. Trochę za wcześnie niż się umawiali, ale na tyle, aby nie musieć za długo czekać, a i nikt na nią.
Restauracja ta zdecydowanie była jednym z najbardziej czarujących miejsc jakich znała. Lubiła tu przychodzić dla choćby samych rozmów z niektórymi duchami, które znały wiele wspaniałych historii i legend, przez co mogła spędzić tu niemal cały dzień wyłącznie na słuchaniu ich. Innymi razy zdarzało się, że ktoś ją tu zapraszał. Tak było i dziś.
Przez dłuższy czas wędrowała istnym labiryntem, który tworzyły pomieszczenia w restauracji, aby ostatecznie dojść jednym z korytarzem do pustej sali. Upewniwszy się, że nikogo w niej, prócz jej samej nie ma weszła głębiej, wsłuchując się w uderzenia swoich obcasów oraz w skrzypiącą podłogę. Z każdym jej krokiem nagromadzony kurz unosił się w górę, odbijając od siebie światło świec i aby z powrotem osadzić się na parkiet.
W sali nie stał żaden mebel, jedyne co się w niej znajdowało to świece, kilka obrazów i lustra. Stanęła przed jednym z nich obserwując siebie w odbiciu.
Mało kto zapuszczał się w te rejony restauracji. Trudno było tu też trafić, a miejsce to w żaden sposób nie było atrakcyjne, jeśli porównało się je do reszty miejsc w budynku. Według Is jednak to pomieszczenie było na tyle ciekawe, że zasługiwało na choć odrobinę uwagi.
Czekała kilka, może kilkanaście minut wsłuchując się w całkowitą ciszę i gładząc materiał czarnej i zdecydowanie za krótkiej sukienki. Słysząc otwierające się drzwi nie odwróciła wzroku w ich kierunku, a za to wciąż obserwowała samą siebie nie zwracając zupełnej uwagi na postać pojawiającą się z boku odbicia lustra.
- Długo każesz na siebie czekać. - Uśmiechnęła się półgębkiem odrywając nareszcie wzrok z siebie samej, a przenosząc go prosto na odbicie Craiga w lustrze. Nie należała do osób niecierpliwych. Mogłaby równie dobrze stać tu w ten sposób cały dzień, gdyby nie to, że później żałowałaby, że tak mało produktywnie spędziła ten czas. Cierpliwość jest cnotą, jak to mówią. Przynajmniej tą cnotę posiada.


Ostatnio zmieniony przez Isla Podmore dnia 08.08.17 22:09, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pusta Sala [odnośnik]01.04.17 16:51
Ostatnio Craig miał zdecydowanie mniej czasu na rozrywki. Od czasu pamiętnego wybuchu w Dziurawym Kotle raczej unikał lokali publicznych, w których przesiadywały większe ilości osób na raz, bo choć sam by się do tego nie przyznał, gdzieś głęboko tkwiła w nim obawa, że coś podobnego mogłoby sie wydarzyć znowu. Jednakże nie można przecież cały czas siedzieć w domu lub w pracy. A co mogłoby ucieszyć człowieka bardziej, niż kolacja w towarzystwie pięknej kobiety z którą prowadzenie długich i ożywionych dyskusji było prawdziwą przyjemnością i przed którą nie musiał się kryć ze swoimi czarnomagicznymi tajemnicami?
Żałował, że nie mógł się zwierzyć Rowan ze wszystkiego, że ona nie mogła poznać wszystkich jego tajemnic. Gdyby mógł, powierzyłby je jej bez wahania. Ale nawet ona nie miała wstępu do pewnych aspektów jego życia. Nie chciał jej narażać, a gdyby podzielił się z nią prawdą o tym, co robił, na pewno znalazłaby się w niebezpieczeństwie. No i Tobias również. Dlatego cieszył się, że miał Islę.
Kiedy przybył do restauracji, kelner od razu poinformował go, że ich stolik owszem, został zajęty przez pannę Podmore, ale udała się ona gdzieś na zwiedzanie budynku. Craig westchnął, kazał przygotować butelkę wina, by podać ją zaraz gdy tylko wróci ze swoją towarzyszką - a potem udał się na poszukiwania.
Troszkę się bał, że szuka igły w stogu siana. Ale jednak gdy pokrążył nieco korytarzami, prędko wpadł na ślady eleganckich kobiecych butów odciśniętych w kurzu. Kiedy zapytał jakiegoś ducha o kobietę, ten również potwierdził i powiedział mu, że widział jakąś damę w pustej sali. Tam też się Craig udał.
- A ty nie mogłaś usiedzieć nawet chwilę na miejscu, hm? - powiedział, wchodząc po cichu do pokoju wypełnionego lustrami.
Nie miała mu za złe spóźnienia, ale jednak poszła pozwiedzać - to w końcu kazała jej robić dusza odkrywcy, poszukiwacza. Typowe.
Powoli podszedł do niej, ujął jej dłoń i ucałował jej wierzch.
- Dla mnie się tak wystroiłaś? - przywołał na twarz lekki uśmieszek.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me


Ostatnio zmieniony przez Craig Burke dnia 30.09.18 17:44, w całości zmieniany 1 raz
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Pusta Sala [odnośnik]02.04.17 14:58
- Znasz mnie. - Stwierdziła posyłając w jego kierunku uśmiech od razu się rozpromieniając. On również posiadał duszę poszukiwacza, więc jak najbardziej mógł ją zrozumieć. Jej naturalnym odruchem było to, że chciała zwiedzić to miejsce, odkryć każdy zakamarek i wszystkie interesujące rzeczy z nim związane. Jeśliby dodać do takowej duszy dobrze prosperującego Krukona mogła wyjść z tego mieszanka wybuchowa. Tak właśnie było w jej przypadku.
Obserwowała w lustrze każdy ruch Craiga, pozwoliła mu też chwycić swą dłoń, którą po chwili ucałował.
Bawiła ją ta elokwencja Craiga. Nie potrzebowała tego typu gestów, o czym mu nieraz już wspominała. Nie to żeby jej te gesty nie schlebiały, każda kobieta uwielbiała być choć przez chwilę adorowana. Po prostu dość daleko było jej do bycia damą, więc nie potrzebuje być też traktowana jak one.
- Jeśli to cię uszczęśliwi możesz tak przyjąć. - Uniosła jedną brew spoglądając wyzywająco na mężczyznę. Oczywiście, że wystroiła się tak dla samej siebie. No i po części dla Craiga. No i po części dla wszystkich innych mijanych przez siebie mężczyzn. Uwielbiała te śledzące jej ruchy spojrzenia. Schlebiało jej to, choć w większości przypadków nie miała ochoty popychać tego dalej niż tylko do spojrzeń.
Zawsze dużo lepiej dogadywała się z mężczyznami, niż z kobietami. Są prostszy, dużo częściej szczerzy i znacznie bardziej interesujący. Same plusy.
- Co tak bardzo pochłonęło twoją uwagę, że aż się z tego powodu spóźniłeś? - Nie była zła, ale co jej broniło trochę się z nim podroczyć? To znacznie urozmaicało konwersację i było całkiem przyjemną formą rozrywki. Choć znała inne, dużo bardziej przyjemniejsze.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pusta Sala [odnośnik]17.04.17 4:49
Cóż, kiedy widział piękną kobietę, do tego wystrojoną na kolację w tak tajemniczym miejscu... Sam odczuwał potrzebę by ją chwilę poadorować. Tym bardziej gdy w sumie ich kontakty były dość specyficzne i jedyne w swoim rodzaju, a do tego raczej... niezobowiązujące. Dobrze wiedział, że w jej przypadku te gesty nie są wymagane, uważał jednak, że były ciekawym dodatkiem do ich relacji. No i dochodziła do tego wszystkiego nutka tajemnicy. W końcu Craig nie powinien tak adorować kobiety z niższych sfer. Tym bardziej że niemalże miał u swojego boku już inną kobietę, co więcej, kobietę o właściwym statusie zarówno pod względem krwi jak i majątku, a z którą przecież miał spędzić prawdopodobnie resztę swojego życia.
Parsknął cicho rozbawiony, słysząc jej odpowiedź.
- Cóż, zatem właśnie tak będę myśleć. - powiedział cicho, unosząc jedną brew.
Zerknął na lustro, w którym jeszcze przed chwilą przeglądała się Isla. Musiał przyznać, że oboje prezentowali się dystyngowanie, na ulicy spokojnie mogliby uchodzić za parę. Zawsze lubił gdy kobiety potrafiły o siebie dbać i wykorzystywać swoje naturalne walory. Isla spokojnie mogłaby uchodzić za szlachciankę - swoją urodą przewyższała niejedną z nich. Potrafiła się zaprezentować lepiej niż niejedna z faktycznie czystokrwistych czarownic, a ponadto nie była niewyobrażalnie nudna. Miała w sobie interesującą głębię, tajemnicę, czar, który potrafiła wyeksponować. Jaka szkoda.
- Powiedzmy, że straciłem rachubę czasu, szukając odpowiedniej szaty na tę kolację. A potem czarny kot przebiegł mi drogę i musiałem gada ukatrupić w odwecie. - powiedział.
Co oczywiście nie było prawdą. Nawet w przenośni. Przynajmniej ta część o kocie. Żaden zwierzak nie ucierpiał podczas jego podróży tutaj. On po prostu też lubił się droczyć. Czy to nie było częścią jego uroku? Poza tym prawda o tym, co tak naprawdę go wstrzymało, była zwyczajnie nudna. Cóż, nagły wypadek przy interesach, któremu musiał poświęcić dodatkowych kilka chwil uwagi. Na szczęście nie było to nic poważnego.
- Powiedz mi moja droga, co widzisz w tym lustrze? - postanowił zadać pytanie, odgarniając jej kosmyk jasnych włosów za ucho.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me


Ostatnio zmieniony przez Craig Burke dnia 30.09.18 17:54, w całości zmieniany 1 raz
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Pusta Sala [odnośnik]03.07.17 23:28
To oczywiste, że kobieta mogłaby uchodzić za szlachetnie urodzoną. Wygląd to jedynie maska. Równie dobrze mogłaby być żebraczką z doków, bądź pretendentka do angielskiego tronu. Pozory mylą i wielu ludzi się już na tym przejechało. Głupich ludzi...
I choć mogłaby być kim chce, to po co udawać?
Nigdy nie narzekała. Użalanie się nad swoim losem jest zbędne i nikomu nie potrzebne. Ma brudną krew i czy to cokolwiek zmienia? Liczą się ideały oraz czyny. Jej krew ją hańbi, ale dodaje również siły. Nie zamierza wstydzić się tego kim jest, bo nie ma takowych powodów.
- Nie kłam. - Stwierdziła od razu po usłyszeniu kolejnych słów mężczyzny.
- Nigdy nie uwierzę w to, że skrzywdziłbyś jakiegokolwiek kota. - Zapewne niewiele osób posiadało wiedzę na temat małego sekretu, słabości lorda Burke wobec tych futrzaków. Cóż może i takową informacją nie podbije świata, ale to zawsze coś.
- Poza tym to ja tu jestem od strojenia się. Tobie dość kiepsko to wychodzi. - Zlustrowała go od dołu do góry uśmiechając się chytrze. Kłamała, to było wręcz wypisane na jej twarzy, bo i nie miała powodu tego ukrywać. Craig jest szlachcicem i na dodatek handlarzem. Zna się na ludzkich maskach jak mało kto, więc i tak bez trudu rozgryzłby ją. Wyglądał świetnie. Jak zawsze zresztą. Droga szata szyta na miarę nie może wyglądać źle, a już tym bardziej gdy leży na przystojnym mężczyźnie.
Słysząc jego słowa jej uśmiech zgasł, lecz wciąż tlił się na ustach. Odwróciła się do niego tyłem, pozwalając sobie oprzeć się o jego klatkę piersiową i obserwowała... po prostu.
Co widziała? Niby jest to proste pytanie, ale zarazem niezwykle trudne. Widziała jego i siebie. Kobietę i mężczyznę. Szykownie odzianych. Młodych i atrakcyjnych, ale to już kwestia gustów. Widziała ambicje, odwagę, wiedzę. Widziała determinację, waleczność i upór. Dwójkę ludzi pragnących odmienić ten świat, bo czyż właśnie nie dla tego powodu nie dołączyli do Czarnego Pana?  
- Dwóch głodnych ludzi. - Jej uśmiech znów powrócił na usta, a w oczach zatańczyły ogniki.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pusta Sala [odnośnik]06.08.17 23:57
- O, żebyś się nie zdziwiła. - odpowiedział z nieco tajemniczym błyskiem w oku. Doskonale wiedział, do czego piła Isla... niemniej przypuszczenie, że jest kochanym tatusiem dla każdego napotkanego na swojej drodze kotowatego było zdecydowanie błędne. Bash był kotem wyjątkowym, pod każdym względem zdecydowanie przewyższał byle dachowca, który wałęsał się po ulicach Londynu. Bardzo przypominał samego Craiga, ale nie było w tym nic dziwnego, skoro pochodził z jednej z lepszych hodowli tej właśnie rasy. A jego właściciel miał podobne podejście do rasowców i brudnych mieszańców co do krwi szlachetnej i mugolskiej. Niestety Craig miał swój własny system wartości i nie warto się było z nim spierać.
Nie mógł nie roześmiać się głośno, kiedy Isla odpowiedziała mu na pytanie. Zdecydowanie była to odpowiedź w jej stylu. Między innymi za to ją cenił. Miała cięty język, zupełnie jak on sam. Zdecydowanie, gdyby z jej ust padły inne słowa - chociażby te o dwójce szykownych ludzi, pięknej parze o oczach przepełnionych determinacją i odwagą by zmieniać świat na lepsze... chyba wtedy musiałby ją obezwładnić i upewnić się nieco mało delikatnymi sposobami czy to faktycznie ona.
- Istotnie - potwierdził. Nie ruszył się jednak z miejsca, podając jej łokieć. Stolik czekał na nich już jakiś czas, mógł poczekać jeszcze trochę. Głód nie był jeszcze na tyle dotkliwy, by natychmiast gnać ku siedzeniom i kelnerowi, oczekującemu by podać im karty. Zamiast więc skierować się ku drzwiom, Craig wyciągnął z rękawa swojej szaty różdżkę - niedawno wypielęgnowaną na nowo przez młodego Ollivandera, różdżkę z szaro-brązowego drewna jakarandy. Odwrócił Islę przodem do siebie, ujmując jej porcelanową twarz w dłoń. Zdecydowanie mogła nabrać każdego szlachcica, ze i w jej żyłach płynie błękitna krew. A takie piękno i przebiegłość należało chronić.
- Powiedz mi moja droga, czy znasz specyficzną odmianę zaklęcia Protego? - zapytał, przekładając swoją różdżkę do prawej ręki. - Odmianę czarnomagiczną?
Ostatnie słowa wypowiedział niemal szeptem. Nie wiadomo czy ściany nie miały tutaj uszu, nieprawdaż?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me


Ostatnio zmieniony przez Craig Burke dnia 30.09.18 17:40, w całości zmieniany 2 razy
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Pusta Sala [odnośnik]08.08.17 21:45
Trudno jest ją zdziwić... Dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że Lord Burke nie jest typem "przyjemniaczka". Dlatego właśnie wolała mieć w nim przyjaciela, aniżeli wroga. Nie jest głupia, ani naiwna. Nie miała zamiaru lekceważyć mężczyzny.
Cięty język był jej główną zaletą i już małą wizytówką. Zapewne wiele osób miało ochotę uciąć już niekiedy ten organ byleby ją uciszyć, lub zrobić to zupełnie inny, znacznie przyjemniejszy i bardziej odpowiadający jej sposób. Kwestia gustu, a o nim ponoć się nie dyskutuje.
Faktycznie odpowiedz o "pięknej parze" nie była w jej stylu. Nigdy nie owijała w bawełnę, nie ubierała swych słów, nie rzucała wierszykami na lewo i prawo. Zawsze mówiła rzeczowo z nutką humoru. A przynajmniej ona tak to widziała.
Zamiast udać się do sali restauracyjnej zgodnie z ich słowami wciąż trwali w miejscu. A dokładnie ona trwała, gdyż Craig w tym właśnie czasie wyciągnął różdżkę. Nie chwyciła jednak swojej. Można powiedzieć, że w minimalnym stopniu ufała temu mężczyźnie, a przynajmniej wiedziała, że jej śmierć nie przyniósłby mu żadnego interesu, a może i nawet gniew czarnego Pana. Kto wie? Może ten choć minimalnie przejąłby się jej stratą w swoich szeregach? Słodkie kłamstwa, to wciąż kłamstwa... Byli pionkami. Co do tego nie miała wątpliwości. najwyraźniej to już jakieś skrzywienie czarnoksiężników. Wykorzystywanie innych, aby uzyskać swój cel. Nie miała jednak powodu, aby narzekać. Akurat w przypadku czarnego Pana cel uświęcał wszelkie środki. Wszyscy mieli wybór. Większy, bądź ten mniejszy, ale zawsze wybór. Nikt nie zmusił jej do tego, aby dołączyła do Rycerzy. Zrobiła to z własnej, nieprzymuszonej woli i jak do tej pory ani razu jeszcze nie pożałowała.
bez zbędnych sprzeciwów pozwoliła Craigowi odwrócić ją w jego stronę i ująć jej twarz w dłoń.
- Nie. - Odpowiedziała szczerze z zaciekawieniem spoglądając na mężczyznę. Jakoś nie złożyło jej się go nauczyć. Jak do tej pory wystarczało jej zwykłe Protego. Zresztą, jej wiedza na temat czarnej magii była jeszcze zaledwie namiastką. Nigdy nie dorówna wiedzy dajmy na to Czarnego Pana.
- Chcesz zabawić się w nauczyciela i uczennice? - Powiedziała również szeptem uśmiechając się podstępnie i unosząc jedną brew do góry. Teraz to ją zaciekawił...
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pusta Sala [odnośnik]13.08.17 21:35
- Czemu nie? - odpowiedział z lekkim błyskiem w oku.
Nigdy nie widział siebie w roli nauczyciela, mimo że siostra wciąż powtarzała mu, że powinien być wzorem do naśladowania dla swojego siostrzeńca. W całości rozumiał jej pragnienie, by przedstawiał sobą godny przykład. W końcu tuż obok niej stał często jej młodociany syn, któremu brakowało porządnego, męskiego wzorca. Owszem, jego dziadek zawsze prezentował się nienagannie i dokładał wszelakich starań, by chłopca wychować... jednakże był człowiekiem starej daty. Jego przekonania były nieco staroświeckie i jak dla Craiga, odrobinę zacofane. Sam Burke nigdy nie uczył nikogo zaklęć. Ale skoro pewnie kiedyś i tak go to czeka, czemu by nie zacząć już teraz? Chociaż domyślał się, że natura czarów, których uczyć zamierzał Isli i Tobiasa była zgoła inna.
Zacząć chyba trzeba było od teorii i demonstracji, prawda?
- To oczywiście zaklęcie ochronne, chociaż do walki się nie nada. Nie zatrzymuje bowiem zaklęć, a raczej osoby. Konkretne osoby. - to powiedziawszy machnął mocno ręką, mrucząc Protego Kletva! Osłona, którą wokół nich wyczarował, nie była duża. Drżała delikatnie w powietrzu, delikatnie tylko zaznaczając swoją obecność lekko falując. Bardzo rzadko go używał. Szczerze powiedziawszy, nie było to nawet specjalnie użyteczne zaklęcie - miało bardzo wąską specjalizację. Wiedział jednak, że ktoś taki jak Isla, nawet z prostymi i zdawałoby się "mało pomocnymi" czarami potrafił zrobić czasem cuda.
- Ta bariera przepuści tylko osobę, która posiada przy sobie coś czarnomagicznego. Wszystkich innych odrzuci. Jak piłeczki - to powiedziawszy wyszczerzył się lekko, zerkając na swoją obecną uczennicę. Tak jak powiedział, nie było to zaklęcie zbyt pomocne w walce. Nie chroniło przed zaklęciami. Bardziej sprawdzało się, gdy organizowano jakieś spotkanie, na które wejść mogły tylko bardzo konkretne osoby - chociaż z drugiej strony, przy tego typu potajemnych zebraniach używało się zwykle innych zaklęć zabezpieczających, głównie maskujących.
- Zademonstrować jeszcze raz? - zapytał, gdy pozwolił już barierze opaść.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me


Ostatnio zmieniony przez Craig Burke dnia 30.09.18 17:56, w całości zmieniany 1 raz
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pusta Sala
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach