Wydarzenia


Ekipa forum
Fontanna Magicznego Braterstwa
AutorWiadomość
Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]17.03.12 14:30
First topic message reminder :

Fontanna Magicznego Braterstwa

"Stali na końcu bardzo długiego, imponującego holu z wypolerowaną, lśniącą posadzką z ciemnego drewna. Na suficie koloru pawiego granatu lśniły złote symbole, nieustannie poruszające się i zmieniające jak jakaś wielka, niebiańska tablica ogłoszeń. W pokrytych błyszczącą drewnianą boazerią ścianach widniało mnóstwo kominków. Co parę sekund z jednego z kominków w ścianie po lewej stronie wynurzała się z cichym poświstem postać czarownicy lub czarodzieja, natomiast po prawej stronie przed kominkami tworzyły się krótkie kolejki czarodziejów czekających na odjazd.
W połowie holu była fontanna. Pośrodku okrągłej sadzawki stały wysokie złote posągi. Najwyższym był posąg nobliwie wyglądającego czarodzieja z różdżką wycelowaną prosto w górę. Wokół niego stały posągi pięknej czarownicy, centaura z napiętym łukiem, goblina i skrzata domowego; ci ostatni wpatrywali się z zachwytem w czarodzieja i czarownicę. Z końców ich różdżek, z grotu strzały centaura, z ostro zakończonego szczytu kapelusza goblina i z uszu skrzata tryskały migotliwe strumienie wody, opadające wdzięcznymi łukami do sadzawki, a ich łagodny szmer mieszał się z cichymi pyknięciami i trzaskami aportacji i deportacji oraz z tupotem stóp setek czarownic i czarodziejów zmierzających ku złotym wrotom w drugim końcu holu. Większość miała ponure, trochę zaspane twarze.
Poplamiona tabliczka nad sadzawką głosiła:
Wszystkie datki wrzucone do Fontanny Magicznego Braterstwa zostaną przekazane Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga.
Na dnie migotało morze brązowych knutów i srebrnych sykli."
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 14:58
/18 listopada

Bezkrwawy dzień nastał.
Toż to stracony dzień w jego karierze. Coraz bardziej nudnej i monotonnej, nie przynoszącej już żadnej satysfakcji i frajdy. Wizyty w terenie były mniej zajmujące niż papierkowa robota, której nienawidził, a zarówno jedno jak i drugie musiało zostać wykonane. Na darmo stawili się na egzekucji, która nie doszła do skutku i jedyne z czym wrócili to ubłocone szaty, które nawilgły brudem i wodą, sprawiając, że w niczym nie przypominali pracowników Ministerstwa Magii. Raczej jak przypadkowi petenci.
Nie miał ochoty na gorącą herbatę, którą zaproponował mu towarzysz, raczej na papierosa i szklankę ognistej, dlatego, wsunął jednego między wargi, zmierzając w kierunku wind. Rozdzielili się, pożegnali, życząc miłego popołudnia, choć to był jedynie grzeczny zwrot wymagany w danej sytuacji. Obróciwszy bibułkę w dłoniach zapalił, a słodki dym wypełnił jego płuca, zaraz po nim jeszcze słodszy zapach znajomych perfum, tak dobrze od niedawna znanych i kojarzonych. Wytężył więc wzrok, przeszukując najbliższe otoczenie i wtem okazało się, że była tuż obok. Równie eteryczna i czarująca jak kilka dni temu, a jej burza lśniących, brązowo rudawych włosów odznaczała się na tle ciemnej szaty swoim blaskiem i intensywnością. Wypuścił więc dym bokiem i podszedł do niej, nieco zachodząc ją do tyłu. Nachylił się nad jej ramieniem, bynajmniej nie po to aby sprawdzić, czego to poszukiwała w swojej torebce bez dna.
— Obawiam się, że ma Panienka kłopoty — mruknął surowym tonem i złapał ją lekko za przedramię, prowadząc w kierunku kominków. Uśmiechnął się jednak pod nosem i zerknął na nią z góry, chwilę przed tym jak oparł ją o ściankę, za którą zyskiwali odrobinę prywatności. W końcu nie było dużego ruchu, to nie ta godzina, w której czarodzieje ustawiali się tu kolejkami. — Powinienem spytać co tu robisz, moja droga?— spytał wspierając się jedną ręką o ściankę tuż przy jej głowie, a drugą przytrzymując żarzącego się papierosa z dala od niej, co by jej nie przypalić przypadkiem. Zupełnie zapomniał, że nie lubiła używek, szczególnie tej konkretnej. — Czyżby znudziło cię pisanie listów, L.K.O?— spytał, uśmiechając się szarmancko.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 16:04
Katya tkwiła nad stertą dokumentów, raportów i szczerze miała dosyć, że marnowała dzień na kolejne składanie tych wszystkich zdarzeń, by nic nikomu nie umknęło. Preferowała pracę na akcjach, gdzie mogłaby gonić za szalonymi czarnoksiężnikami, których chciała najzwyczajniej w świecie łapać, ale póki nie było alarmu, musiała pozostać grzeczna, czyż nie?
Szła spokojnym krokiem z archiwum, gdzie zaniosła kolejne zwoje i teczki, by po zakończonej pracy odetchnąć z ulgą i zaszyć się przy jednej ze ścian, która miały dać pozorną pewność, że nikt już nie będzie jej przeszkadzał. Rozpoczęła poszukiwania w torebeczce, którą pożyczyła od jednej z kuzynek, gdyż planowała nieco dłuższą nieobecnosć w domu, a to był początek tego, by odnaleźć sterte nagromadzonych bibelotów, które zdecydowanie nie były jej potrzebne. Nie spodziewała się nikogo ani tym bardziej niczego, bo cisza, która spowiła ją w błogim zamyśleniu sprawiła, że nie usłyszała kroków za sobą, ale przyjemne ciepło odbijające się na jej policzku zmusiło ją do chwilowego uśmiechu.
-Och - jęknęła cicho, gdy chwycił ją za ramię, bo owszem - chciała odpowiedzieć na temat kłopotów, ale czy je miała? Jeśli chodziło o Ramseya, to z pewnością będzie je posiadać. -Zatęsknił pan za mną - spytała spokojnie, a dziewczęcy uśmiech po raz kolejny przyozdobił delikatne lica Ollivander. Świdrowała go tym swoim przeszywającym wzrokiem, jakby chciała znać wszystkie emocje, który skrywał pod maską zimnego dupka, ale przecież szlachciance nie wypadało tak myśleć o swoim przyszłym mężu, prawda? -Skończyłam pracę i planowałam... - powiedziała, choć urwała w pół słowa, gdy złapał jej przestrzeń osobistą. Wypuściła powietrze ze świstem, a gdy tylko dostrzegła papierosa, od razu po niego sięgnęła. Nie znosiła używek i to ponad wszystko, więc niestety, ale Mulciber również musiał się pożegnać z tą jakżą okropną manierą, a przynajmniej na czas - kiedy był w jej towarzystwie. Niestety, fajka zniknęła równie szybko, co się pojawiła. Musiała dbać o zdrowie narzeczonego i nie dopuszczać do tego, by wyhodował w sobie magicznego raka. -Jeśli tego chcesz, to mogę napisać ci jakiś sekretny list, w którym opowiem ci o bardzo brzydkich rzeczach... - mruknęła dwuznacznie i przygryzła dolną wargę, bo co złego to nie ona.


meet me  with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2039-celeste-ellsworth https://www.morsmordre.net/t2291-vesper#34826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 18:20
Cóż, kłopoty z Ramseyem miała mieć na pewno, lecz przewidział to. Starał się nie dopuszczać jednak tego do podświadomości, pozostając czujnym na wszystko, aby wiedzieć, kiedy nadejdzie, kiedy się posypie, kiedy się rozpadnie. Panna Ollivander miała kłopoty od chwili, w której jej ojciec, szanowany lord, zgodził się wydać ją za syna Mulcibera, wychowanka Rosiera, człowieka bezbłędnego w wyrządzaniu krzywd.
— Czy to a ż tak widać?— spytał nieco kpiac, spoglądając na nią ze szczerym rozbawieniem. Obejrzał się za siebie przez ramię, by sprawdzić, czy nie ściągają zbyt wiele uwagi na siebie, bo bądź co bądź byli w ministerstwie, a nie w parku, a ich narzeczeństwo nie dawało nawet połowy praw należnych wybrankom poślubionym. I kiedy upewnił się, że wyglądają dość naturalnie, powrócił do niej spojrzeniem i zaciągnął się papierosem. —Pracę? Pracujesz tutaj? Gdzie?— spytał, wypuszczając dym w bok. Nie odwracał jednak od niej wzroku, szczerze zainteresowany tematem. Ministerstwo było ogromne, bardzo prawdopodobne było, że nigdy się nie spotkali, choć dopiero teraz zrozumiał, że "mijanie się" na korytarzu nie było jedynie podpuchą, a prawdą zawartą na zwykłym zwoju pergaminu.
Rach ciach i już było po papierosie. Zwinęła mu go sprzed nosa w ten bezczelny sposób i ledwie zdążył spojrzeć na nią wzrokiem pt. "Mom, come on", a ona się go pozbyła. Po prostu. Bardzo zgrabnie jednak odwróciła jego uwagę od fajki, ściągając ją ku sobie.
— No proszę, szybko się panienka uczy — mruknął cicho i uniósł brew, zbliżając się jeszcze odrobinę tak, że już nie opierał się dłonią, a przedramieniem. — To byłby kolejny sekret w naszym wydaniu. Teraz proszę mi powiedzieć... jak bardzo brzydkich?— spytał, starając się za wszelką cenę powstrzymać cisnący się na usta pruderyjny uśmiech, tylko dlatego, że mu nie wypadało. Czy za zbereźne myśli można go było wyrzucić z pracy?



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 19:03
Katya nie brała pod uwagę, że mogłaby wpaść w jakiekolwiek kłopoty, bo przecież mężczyzna jawił jej się jako nieco wyrafinowany, ale pełen tajemnicy gentleman. Oczywistym zatem było, że chciała ufać swojej intuicji, która nie budziła w niej lęku przed nim, ale życie bywa zaskakujące, a los niezwykle przewrotny.
-Owszem, mój Królu - odpowiedziała przekornie i po chwili uśmiechnęła się filuternie, gdy błysk w oku stał się tak niejednoznaczny, a zarazem łatwy do odgadnięcie. Delikatnie poruszyła ramionami, tak jak mała dziewczynka, która zrobiła coś złego i próbuje udobruchać swojego tatę.  To jakaś dzika fantazja? Niekoniecznie, wszak Katya nie miała zapewne za grosz respektu względem ojca. Ramsey jednak mógł stać jej nauczycielem, mentorem i partnerem zbrodni, choć nie tej dosłownej, a tej, która ostatnio połączyła ich w zmysłowej grze.
-Tak, pracuję. Nie wiedziałeś? - zapytała nieco zaskoczona i uniosła wymownie brew, bo była pewna, że odkrył już prawdę, ale widocznie - pomyliła się. Nie chciała jednak go oszukiwać, toteż bez trudu przeszła do konkretów. -Pracuję głównie poza Ministerstwem, bo papierkowa mnie nieco męczy; jestem zbyt... Ruchliwa, ale to nie jest problematyczne, prawda? - parsknęła śmiechem, bo nawiązywała do ostatniego spotkania, gdzie nie dała Ramseyowi spokoju, a już w szczególności wtedy, gdy dał jej pierścionek. Może była zbyt bezczelna, ale on także, gdy zmienił pozycję, ale lady Ollivander cofnęła się jeszcze bardziej w tył. Zderzyła się z chłodem, który bił od ściany, a następnie uniosła spojrzenie do tęczówek Mulcibera.
-Jestem bardzo pojętną uczennicą - mruknęła pod nosem, gdy w końcu zrozumiała do czego pił i zwilżyła koniuszkiem języka dolną wargę. -Napisałabym panu w tym liście, że siedzę na parapecie... - zawiesiła głos, kiedy to odległość pomiędzy nimi zmniejszyła się jeszcze bardziej, a ona z trudem powstrzymywała się przed cichem jęknięciem. Zaburzył bliskość, która miała pozostać w dobrych granicach, ale to ją podniecało, że przełamywał kolejne bariery. -Albo wspomniałabym, że będę czekać po godzinach w biurze i nie chciałabym, żeby samotność doskwierała mi przez kilka godzin uzupełniania nudnych raportów, bo wszystko można urozmaicić, czyż nie, Królu mojego... Ciała? - zdawała się być bardziej frywolna, ale to jego obecność tak na nią wpływała. Nie mogła na to nic poradzić.


meet me  with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2039-celeste-ellsworth https://www.morsmordre.net/t2291-vesper#34826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 20:17
— Ksieżno — odpowiedział jej z gracją, spinając grzecznie głowę, jakby oddawał jej tym samym pokłon wart najwyższej damy w całej społeczności. Dla niego nią była, chciał jej ofiarować szacunek, chciał by jego oddanie wobec niej, nawet jeśli nie tak szczere i bezinteresowne jak powinno dostrzegane i powielane było przez innych. Kobieta była w tym świecie tylko kobietą, ale Ramsey doskonale wiedział... jak tylko taka kobieta mogła owinąć sobie świat wokół palca.
—Nie miałem pojęcia... W jakim departamencie? I dlaczego nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy? — spytał z zaciekawieniem, a gdy dodała o swoich przypadłościach parę słów, przygryzł policzek od środka, wbijając w nią spojrzenie. Ledwie się powstrzymywał przed tym, by zachować dystans, by jej nie dotykać w miejscu publicznym, by nie skraść pocałunku na tych karminowych ustach, bo nie wypadało. Ale były kwestie, że umiał okazać cierpliwość i to była jedna z nich. — Ruchliwość... wcale nie jest problematyczna. Sam nie mogę wysiedzieć... samotnie u siebie w biurze — mruknął i wysilił się na uśmiech.
Głęboki oddech, a może kubeł zimnej wody był mu potrzebny? Oparła się plecami o ścianę, Nawiązując do ich ostatniego spotkania u niej w dworku. Czy to było  w porządku? Czy to było fair? Cholerna mała kusicielka, prowokowała go tutaj, doskonale wiedząc, że będzie myślał tylko o niej przez najbliższe godziny.
Słuchał jej uważnie, zaciskając wargi w niemrawym uśmiechu, który mógł też być grymasem, kiedy starał się nie szczerzyć jak głupi. A kiedy zamilkła z tak kuszącym spojrzeniem, przetarł otwartą dłonią usta, bynajmniej nie dlatego, że się ślinił na samą myśl, a dlatego, że musiał spoważnieć. Nie przystało mu takie zachowanie, szczególnie, że nie miał już siedemnastu lat.
— Wiesz, że moje aspiracje sięgają... głębiej. To dusza mnie interesuje. Ślub będzie więc niczym cyrograf, moja droga.— Podrapał się po brodzie i westchnął, odwracając głowę w bok, aby rzeczywiście zachować pozory niewinnego młodzieńca, który uczy się autoprezentacji.— Ale... gdyby rzeczywiście doskwierała Ci samotność w biurze i potrzebowałabyś pomocy przy papierkowej robocie... Możesz na mnie śmiało liczyć. Kocham papierkową robotę — Nienawidził papierkowej roboty. Najgorsze zło, najbardziej beznadziejna ze wszystkich praca, polegająca na żmudnym i bezsensownym wypełnianiu pozostawionych przez twórców arkuszy pól, jak dzieci specjalnej troski, które nie są w stanie wypisać pergaminu samodzielnie. Tak, to się nazywało biurokracją i wprowadzają systematyzacją pracy, cyzt. ogłupianiem pracowników.[/b][/b]



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 21:06
Był szarmancki, dobrze wychowany i zdecydowanie nie przypominał w niczym sadysty, który mógłby wzbudzić w niej lęk. Z każdą mijającą chwilą, w której rozmawiali, odczuwała większy komfort, swobodę i chęć podjęcia się duwznacznej gry, bo to była czysta przyjemność. Emocje w niej buzowały, gdy raz po raz zbliżał się i oddalał, ale kiedy załamywał granicę intymności, przyjemny ucisk zakleszczał się na wysokości podbrzusza, a ciepło rozchodziło się po ciele.
-Przez trzy lata uczyłam się na kursach, a potem wyjechałam do Oslo i ślad po mnie zaginął. W Londyńskim Ministerstwie jestem dopiero od trzech tygodni - powiedziała z uśmiechem, a następnie przygryzła lekko policzek od środka i uniosła niewinne spojrzenie na mężczyznę. -Pracuję w Kwaterze Aurorów, więc jak może się pan domyślić... Dokładnie tym się trudnię; gonię za czarnoksiężnikami i zamykam ich w Azkabanie - była z tego dumna, to logiczne. Nie miała jednak pojęcia, że stoi na wprost jednego z nich, a przecież trudniła się w tym, co mogło być dla kogoś innego niebezpieczna. Ona postrzegała to zupełnie inaczej, a przynajmniej tak sądziła, bo wieczna walka przeciw czarnej magii sprawiała jej dużą przyjemność, choć to brzmi dość absurdalnie, prawda? -Powinnam pana kiedyś odwiedzić w biurze, o ile nie będzie miał pan nic przeciwko... - szepnęła konspiracyjnie i puściła w stronę Ramseya oczko, bo przecież nie żartowała. Była całkiem poważna, a sprawienie mu przyjemności i zaskoczenie go swoją obecnością nie było ogromnym wyczynem, toteż chciała przyczynić się do uśmiechu narzeczonego, który tak lubiła.
-Tak, chce mnie pan poznać i posiąść duszę, której nie mam, ale pozwaliłam na odnalezienie jej, czyż nie? - powiedziała zgodnie z prawdą i przechyliła lekko głowę w bok. Uwydatniła smukłą szyję, która jeszcze nosiła znamię wieczoru, gdy tak bezczelnie zyskał trochę czasu i zostawił na delikatnej skórze pieczątkę przynależności. -Pomoże mi pan... W dokumentach z akcji aurorskich? Sądzę, że mógłbyś mi pomóc, mój królu, zpełnie inaczej - szepnęła dwuznacznie i znów przygryzła dolną wargę, kiedy to smukłe palce prześlizgnęły się po dekolcie i zatrzymały na wysokości podbrzusza, subtelnie zahaczając przy tym o piersi. To był nieco erotyczny gest, ale przecież nie robili nic zdrożnego - nawet się nie dotykali. A biurokracja? Pieprzyć ją; przyjdzie na to czas innym razem.


meet me  with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2039-celeste-ellsworth https://www.morsmordre.net/t2291-vesper#34826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 22:27
Słuchał jej z wyraźnym zainteresowaniem, obserwując ruchy jej warg i kokieteryjne ruchy rzęs, którymi tak słodko trzepotała. Miała w sobie dziewczęcy wdzięk, a ponieważ zawsze lubił flirt z pięknymi kobietami nie mógł być bardziej zadowolony, że właśnie tak dobrze rozmawiało mu się z przyszłą żoną. Wizja małżeństwa od razu stawała się przyjemniejsza, bardziej znośna, nawet całkiem intrygująca. Widział ją bowiem w swoich ramionach, a pomimo oporu z pierwszych chwil zdawali się chwytać podobny wiatr w żagle.
—Jesteś aurorem— wyszeptał bardziej do siebie niż do niej, jednocześnie prostując rękę, na której się opierał i zwiększając dzielący ich dystans. Szybko jednak zdał sobie sprawy, że tylko czarnoksiężnika mogłoby to zaskoczyć, więc szybko się zreflektował: — Wow, niebezpieczna praca... jak na tak kruchą kobietę.
Pokiwał głową, próbując nie dac po sobie poznać zaintrygowania, choć nagle do jego głowy wpadło milion myśli na temat narzeczonej różdżkarki i aurorki. Nie mogło być, kurwa, lepiej.
—Skąd...— mruknął, zerkając na nią znowu i uśmiechając się w ten sam sposób. Wsunął wolną dłoń do kieszeni, przekrzywiając głowę nieco w bok. — Ńie będę miał. Znajdzie mnie panienka na czwartym piętrze. Bardzo łatwo do mnie trafić, nie sposób się... zgubić. A przydałaby mi się czasem pomoc lub chociażby... Miłe towarzystwo.
kiedy pochyliła głowę, odruchowo podążył wzrokiem na jej szyję, na której wciąż widniał subtelny siniec spowodowany jego... pocałunkiem, ugryzieniem. Od razu nabrał powietrza w płuca, szybko wracając myślami do tamtej chwili i spróbował myśleć o czymś nieprzyjemnym, bo jak tak dalej pójdzie to przestanie się kontrolować i wciągnie ją do kominka.
— Jak?— spytał, udając, że nie wie o co chodzi i powoli przeniósł na nią wzrok. Cierpliwie walczył z silną wolą, nie podążając wzrokiem za jej dłonią, która wodziła go na pokuszenie. Mała, cholerna kokietka. Nie musieli się dotykać, aby aura sprzyjała pieszczotom i romantycznym schadzkom, ale był ponad to przecież? — Będzie mi musiała panienka opowiedzieć dokładnie, jak mógłbym pomóc. To miejsce wydaje się na to zbyt tłoczne, chyba, ze... na ucho?



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]31.03.16 22:59
Przebywanie przy dojrzałym mężczyźnie było dla niej przygodą i poznawaniem subtelnego smaku dwuznacznej rozmowy, która okraszona flirtem sprawiała, że mogła zdobywać się na kobiece sztuczki. Była w tym naturalna, może nieco dziewczęca i brakowało jej pewności siebie, którą emanowały wyuzdane kobiety, ale może na tym polegała magia, którą roztaczała wokół siebie?
Reakcja Ramseya nie była dla niej dziwna czy nietypowa. Uśmiechnęła się tylko nikle, gdy sam potwierdził zawód, którym się trudniła i wzruszyła lekko ramionami. Dopiero moment, w którym nagle się wyprostował sprawił, że spuściła nieznacznie wzrok, by przestać go w tak bezczelny sposób obłapiać.
-Owszem, bywa to niebezpieczne, ale nie będzie się pan o mnie martwił, prawda? - zapytała spokojnie, kiedy ponownie skrzyżowała z nim spojrzenie, bo była ciekawa jego emocji, a może nawet samej odpowiedzi? Czekała, bo nigdzie im się nie spieszyło, a miła pogawędka sprawiała dziewczęciu dużo frajdy. -Umie się pan pojedynkować? - zapytała nagle, jakby urwała się z gałęzi i spadła z łoskotem rozbijając się o ziemie. Ona sama często dopuszczała się takich zabaw, kiedy to stworzyła kolejne nowe różdżki i należało je przetestować. Któż lepiej mógł stwierdzić, że dzieło wychodząc z pod smukłych palców Katyi nadaje się do jakiegokolwiek użytku?
A twója różdżka Ramsey? Masz pewność, że nie stworzyła jej twoja przyszła żona?
-Postaram się zatem nie przeszkadzać w pracy, ale problem jest taki, że szybko się nudzę - powiedziała całkiem poważnie i wbrew pozorom - nie żartowała. Nabrała powietrza w płuca, gdy ponownie dzieląca ich odległość stała się mniejsza, a ona dostała chwilę czasu, by złapać oddech i już po paru sekundach wypuścić go ze świstem.
-Wie pan... - szepneła ledwie słyszalnie, gdy nagle wyprostowała się, a włosy opadające kaskadą po raz kolejny zasłoniły łabędzią szyję, która prosiła się o serię pieszczot. Stanęła na paluszkach, by zbliżyć do niego swoją twarz, a karminowe usta powoli zaczęły otulać go ciepłym oddechem. Atmosfera między nimi gęstniała, a powietrze prześlizgiwało się między ich wargami, gdy wreszcie zdecydowała się na krótkie zdanie. -To nasz sekret, a tych nie wolno bezcześcić. Skoro pamięć jest wybiórcza, to odświeżę ją innym razem - roześmiała się jeszcze niczym dziecko i schylając się pod jego ramieniem, przeszła tuż za niego. Bawiło ją to, bo grała z nim w grę - kto pierwszy pęknie albo kto kogo złapie. Była w tym dobra, a to Ramsey musiał wykazać się ogromem cierpliwości, by ulec małej czarodziejce.


meet me  with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2039-celeste-ellsworth https://www.morsmordre.net/t2291-vesper#34826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]01.04.16 15:09
Był dorosły, ale czy dojrzały? Fizycznie z pewnością, lecz jeśli mentalność podzielimy na umysłowość i emocjonalność, to ostatni element... zatrzymał się gdzieś na początkowym etapie rozwoju dziecka poznającego smak śmierci, rozczarowania i straty wśród ciągłej gonitwy o lepszy byt i imię. Obcowanie z kobietami, w tym ze swoją narzeczoną — Katyą, było dla niego przyjemnością lecz nie taką, jak powinno być. Nie z powodu jej, a raczej siebie i tego w jaki sposób dorastał. Patrząc na nią obiektywnie — zasługiwała na kogoś o wiele lepszego. Mulciber jednak sądził, że jest wystarczająco dobry.
— Dlaczegóż nie? Nie chciałbym, aby moją życiową partnerkę spotkała jakakolwiek krzywda... a już na pewno nie z ręki jakiegoś drania — powiedział, oczywiście zapominając o kwestii, że sam mógłby to zrobić najdotkliwiej. Chciał jednak robić dobre wrażenie, kiedy w tej kurtuazji wymieniali się usmiechami i flirtowali ze sobą, jak wieloletni kochankowie. — A chce mnie panienka wyzwać na pojedynek?— odpowiedział pytaniem na pytanie, unosząc wysoko brwi. Umiał, oczywiście, że umiał lecz... Czy nie mądrzej byłoby teraz kłamać niż dawać jej powód do rozmyśleń? — Niespecjalnie, choć nigdy nie odrzuciłbym rzuconej rękawicy. To sprawa honoru.
Wolał aby zaprzeczyła, a jego różdżka nigdy nie wpadła jej w ręce i nigdy nie zmierzyła się przeciwko jej własnej, bo mogłaby wyczuć w niej to, czego nie powinna. Nie dość, że była aurorem, a on czarnoksiężnikiem to jeszcze różdżkarką, która mogła bez trudu w jego różdżce rozpoznać coś charakterystycznego dla czarodziejów lubujących się w czarnej magii. Nieprawdaż?
— Na nudę coś trzeba zaradzić, prawda? A skoro męczy panienkę taka przypadłość... Będziemy zapewniać tyle rozrywki ile trzeba by całkowicie pozbyć się nudy.
Kiedy po raz kolejny przekroczyła granice i zbliżyła się do jego twarzy, spojrzał jej w oczy głęboko, nie mrugając, nie poruszając się i nie pozwalając aby oddech zakłócił tą przyjemną aurę pomiędzy nimi. Doskonale budowała atmosferę, którą zaburzało jedynie, lub aż! miejsce, w jakim się znajdowali — Ministerstwo, miejsce pracy.
— Jak...to?. Nie skończył jednak, bo już prześlizgnęła mu się pod ramieniem i zniknęła. Tak po prostu. Powodził za nią wzrokiem, pochylając głowę w dół i odwrócił się za nią,, unosząc jedną brew. — Nie baw się ze mną — mruknął za nią, stojąc wciąż w miejscu i obserwując jak niemalże dosłownie mu się wymyka.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]01.04.16 19:00
Katya mogła się mylić, wszak często wykazywała się zbyt dużą naiwnością względem ludzi, prawda? To było dla niej typowe, bo próbowała w każdym zobaczyć pierwiastek dobra, choć niektórzy byli go pozbawieni. Wiedziała o tym, ale optymistycznie chciała wierzyć, że nie może być aż tak źle. Może dlatego doszukiwała się w Mulciberze tej iskierki, która utwierdziłaby ją, że jest dokładnie tym za kogo się podaje. Dojrzałość fizyczna była tylko dodatkiem, bo mentalnie zdawał się być starszy niż mężczyźni, których do tej pory poznała.
-Potrafię o siebie zadbać, ale jeśli chciałby pan się zatroszczyć o przyszłą żonę, to nie będę oponować, o ile... - zawiesiła głos, a zaraz potem odwróciła wzrok, by dodać temu jeszcze większego wydźwięku konspiracji. Liczyła, że Ramsey skupi się i nie pominie niczego, co już po chwili w sposób ulotny wypływało spomiędzy zaróżowionych warg. -Nie zostanę zamknięta w złotej klatce.
Ich gra była sensualna, nieco zmysłowa. Owszem, nie znali się, może więc mieli jakąkolwiek szansę na to, by dojść do porozumienia, które przyniosłoby im obopólne korzyści. W sferze, kiedy to uczyli się siebie, a także własnych reakcji, stąpali po cienkim lodzie, który w każdym momencie mógł pęknąć. Liczyła jednak, że to się nie stanie, choć przyszłość niosła czarne chmury, a każda kolejna mogła zwiastować ulewę.
-Nie, to tylko moja ciekawość - powiedziała zgodnie z prawdą, choć mogła równie dobrze kłamać i w pewnym momencie wyzwać narzeczonego do prawdziwego starcia. Znała różdżki i ich właściwości, toteż obawy Mulcibera były uzasadnione, ale Katya o tym nic nie wiedziała, bo nie przypuszczała, że ma do czynienia z czarnoksiężnikiem.
-Zna pan jakieś magiczne sztuczki? To dość ciekawe, bo na razie bezczelnie przyznam, że nudzę się z panem... - mruknęła z rozbawieniem, choć prostym wyzwaniem, o którym jeszcze chwilę temu mówiła mu, a teraz? Była bezczelna i chciała sprowokować mężczyznę, ale do czego - cóż, trudno przewidzieć. -I chyba nie potrafi pan sprawić, że poczuję coś innego. To smutne - wzruszyła jeszcze ramionami, kiedy to już stała za jego pleami. Lustrowała Ramseya i uśmiechała się rozkosznie jak mała kokietka, która mogła wskórać teraz całkiem sporo, bo widziała ogień w tych pięknych oczach, z którymi tak często krzyżowała spojrzenie. -Nie baw? A w co? - zapytała zaskoczona, ale była to tylko gra aktorska, która zmusiła ją do szybkiej reakcji. Roześmiała się głośno i odgarnęła włosy do tyłu, by zaraz potem bez chwili zastanowienia zacząć przed nim uciekać, wszak złapanie jej graniczyło z cudem. Prawdopodobnie...


meet me  with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time


Ostatnio zmieniony przez Katya Ollivander dnia 02.04.16 20:27, w całości zmieniany 1 raz
Katya Ollivander
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2039-celeste-ellsworth https://www.morsmordre.net/t2291-vesper#34826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]02.04.16 17:35
Jego krok wcale nie odbijał się echem od pustych ścian Ministerialnych korytarzy. Wbrew pozorom krzątało się tu wystarczająco dużo osób, by nazwać go dusznym, więc Samuelowa brew drgała nieznacznie za każdym razem, gdy mijał zamknięte na cztery spusty okna. Miał ochotę czasem wbić wszystkie, żeby nieco świeżego powietrza wdarło się nie tylko na korytarze, ale i do umysłów niektórych urzędników, pozamykanych w swoich skórzanych gabinetach. Może i wygodnych, ale...kto chciałby tyle czasu siedzieć plackiem nawet w najwygodniejszym fotelu?
Wcisnął jedną dłoń w kieszeń kurtki, nawet nie starając się udawać, że jest tutaj dłużej niż wymagała tego konieczność, a - chwilowo wymagała. Na szczęście, szare papierzyska zostały ogarnięte i...w pewnej części ofiarowane do segregacji kilku mniej pojętnym kursantom. Cieszył się, że nie było wśród nich Lilith, bo jej kandydaturę popierał wszystkimi rękami i nogami. Szczególnie, że wiedział, jak świetnie nadawała się do tej roli.
Nawet nie zauważył, gdy jego kroki poniosły ku ministerialnej fontannie, przy której - nie tak dawno rozmawiał z Katyą i, gdy tylko pomyślał to imię, jakiś smukły obiekt wpadł prosto w niego. Odruchowo przytrzymał ramionami drobna istotę, która - ku jego małemu zaskoczeniu, była panna Ollivander.
- Ja wiem, że mam renomę podrywacza, ale tak gwałtownie jeszcze nikt na mnie...nie leciał - zakpił, nie mogąc pozbyć się paskudnie urokliwego, zawadiackiego uśmiechu, który błyskał na jego ustach. Co ta słodka cholera robiła, żeby uciekać, przed kim?...Skamander podniósł głowę, próbując znaleźć "obiekt", który pasowałby mu do określenia "ścigającego". I bynajmniej nie miało to nic wspólnego z Quidditchem. I jedyna persona, która rzuciła mu się w oczy, nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Mignęła już mu kiedyś podobna sylwetka. Czyż nie było go na wernisażu? - Kto i dlaczego cię znów goni i czemu to nie jestem ja? Chociaż..przynajmniej mogę się czuć jak zwycięzca, skoro to ja cię złapałem - dodał jeszcze, spuszczając wzrok na dziewczynę, która zapewne wierciła się w jego objęciu. Pozornie, zignorował mężczyznę, którego wypatrzył. Pozornie, bo kątem oka obserwował parściucha.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]03.04.16 10:53
Zamknięta w złotej klatce? A myślisz, Skarbie, że łapiąc odpowiedni okaz pozwalałbym mu latać wolno?
Uśmiechnął się tylko zdawkowo i nie odpowiedział na to pytanie, bowiem po co miał grać i ją oszukiwać skoro naprawdę zamierzał ją zamknąć w swojej klatce, chroniąc przez osobnikami, które nie były warte tego, aby ją oglądać, obcować, a tym bardziej dotykać. Wiedział, że po ślubie będzie należeć tylko do niego i nikt nie stanie mu na drodze.
— Znam wiele sztuczek, moja droga, ale daleko mi do kobiecego bawidamka —odpowiedział z rozbawieniem, mrużąc oczy. Szybko jednak dodał:— Wiele z nich z przyjemnością na tobie wypróbuję, aby przyprawić Twoją twarz o ten... słodki uśmiech, o ten cichy pomruk, ale nie tutaj .— Słowa te wypowiedział już znacznie ciszej, a późneij już mu się wymknęła. Prowokowała, grając na jego ego, próbując udowodnić, że nie stać go na nic więcej. Te kobiece sztuczki, które pchały mężczyzn w spiralę rzeczy niezgodnych z ich charakterem tylko po to, aby nie dać się znieważyć i pokazać, jak wiele są warci. Mulciber był jednak wart o wiele więcej niż myślała większość społeczeństwa, ale fakt, iż się z tym nie obnosił był jego przewagą, którą mógł wykorzystać, kiedy nikt się nie będzie tego spodziewał.
I tak miało być również w tym przypadku, kiedy zgrywał szarmanckiego i spokojnego mężczyznę u jej boku. Mógł być nawet nudziarzem, ale przecież ukrywał w sobie tak wiele, o czym niedługo miała się przekonać. Nuda? Nie mogła jej grozić. I pewnie by jej to spróbował powiedzieć, gdyby nie fakt, że wpadła w ramiona jakiegoś typa, który bezczelnie zamknął ją w uścisku, pozostając z nią w zbyt niewielkiej odległości. Tak nie przystało, mój drogi.
Ruszył powoli w ich kierunku, starając się zachować subtelny, zachowawczy uśmiech na twarzy, choć szczęka momentalnie mu się zacisnęła z irytacji. Początkowo w ogóle nie kojarzył jego twarzy, dopiero gdy się zbliżył, usłyszał jego głos, rozpoznał w nim czarodzieja, który zdążył już obłapiać jego narzeczoną na wernisażu.
— W łapanego, moja droga — odpowiedział, kiedy stanął tuż za nią, lecz nawet na nią nie patrzył, a na faceta, z którym go dzieliła, tkwiąc po środku. — Byłbym wdzięczny, gdyby zechciałby Pan zabrać z niej ręce .



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]03.04.16 12:17
Lubiła igrać, bawić się i korzystać w pełni z życia, a Ramsey mógł być dobrym partnerem, o ile zrozumiałby jej szaleństwa. Jeśli potrafiłby dzielić z nią wolność, potrafiłaby być uległa i nie robić mu na złość, choć... Nie. Nie umiałaby mu tego dać, bo przecież zabawa z nim w kotka i myszkę była intrygująca, a jeśli doszliby do porozumienia, to kto wie czy nie przełamaliby własnych ograniczeń, które emocjonalnie czyniły ich ludźmi ułomnymi.
-Będzie musiał się pan postarać, bo jestem niewinną czarownicą, która nie zna niecnych uczynków - powiedziała jeszcze tuż przed tym jak mu się wyrwała. Miała cichą nadzieję, że za nią pójdzie, toteż nie odwracała się do tyłu. Co jakiś czas jedynie śmiała się, a kiedy tylko wpadła w jakiś mur, zastygła w bezruchu.
Nie była do końca pewnego tego, co się dzieje dookoła, ale kiedy uniosła czarne tęczówki do góry, dostrzegła twarz Samuela. To było zaskakujące, że właśnie teraz stał na jej drodze, choć przecież spotkania z nim zdawały się być tym, czego potrzebowała niezwykle mocno. Ta potrzeba była zakorzeniona w jej podświadomości, któa tak często płatała figle. Kiedy zatem się odezwał, otworzyła szerzej usta i nie wiedziała - co powiedzieć, by nie wyjść na desperatkę. Zacisnęła mimowolnie smukłe palce na jego ramionach, a następnie pokręciła rozbawiona głową.
-Już kiedyś ustaliliśmy, że nie jestem jak twoje kobiety, które za tobą biegają, więc uznaj to za przypadek, mój drogi - odpowiedziała konspiracyjnym szeptem i uśmiechnęła się pod nosem, gdy wreszcie poczuła ciepło, które biło za jej plecami, a pochodziło od Mulcibera. Zrobiła nieznacznie krok w tył, a wzrokiem wręcz błagała Skamandera, by ją puścił. Przełknęła głośniej ślinę i kiedy to się stało, odsunęła się jeszcze bardziej, choć nadal tkwiła między nimi. -Nikt mnie nie gonił, spokojnie - powiedziała zgodnie z prawdą, ale głos Ramseya sprawił, że wypuściła powietrze ze świstem. -Panowie się chyba jeszcze nie znają... - szepnęła, bo gęstniejąca atmosfera dawała się we znaki; chyba w szczególności lady Ollivander. -To jest Samuel, przyjaźnimy się i razem pracujemy, a to jest... - zawiesiła głos, bo wiedziała, że znalazła się w okrutnym potrzasku. -Ramsey, to znaczy pan Mulciber, który jest... - mruczała niewyraźnie, a bełkotanie zdawało się przypominać jakiegoś zapijaczonego gbura. -Moim narzeczonym.


meet me  with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2039-celeste-ellsworth https://www.morsmordre.net/t2291-vesper#34826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]04.04.16 19:00
Brew niebezpiecznie drgała, gdy zaszczycił niemal czarnymi źrenicami, zbliżającego się adwersarza. Właściwie podskórnie wiedział, że go nie lubił, chociaż, mógłby znaleźć dużo przyjemniejsze (przynajmniej dla niego) określenia, które nadawał jegomościowi. Wydawała się od niego niższy i jakby...tyczkowato chudy. A może brakowało mu mięśni? tego jednak faktu nie miał zamiaru sprawdzać, krzywiąc się na samą myśl. Miał w sobie coś niepokojąco obrzydliwego, coś co zapewne u wielu jego przeciwników mogłoby wywoływać strach. Skamander nie należał do takich i nawet nie próbował się silić, by przekonać go o swoim pozytywnym do niego nastawieniu. Zdecydowanie takie nie było i miło byłoby patrzeć, jak jego nos łamie się pod Skamanderowym sierpowym. Chwilowo jednak pozostawiał tę kwestię w ramach przyjemnej wizualizacji.
- Nie ma moich kobiet Gwiazdeńko - powiedział, wciąż upatrując zagrożenia w mężczyźnie, który się zbliżył. Nie podobało mu się jak patrzył na Katyę i niemal odruchowo wzmocnił uścisk, obejmując aurorkę ramieniem - widziałem coś zgoła innego - zmrużył oczy, ale nie wykonał żadnego ruchu, tym bardziej, gdy usłyszał "rozkaz".
- A ja byłbym wdzięczny, za odsunięcie się na metr od nas, jeśli nie chce pan zostać posądzony o niecne zamiary - spokój w jego głosie kłócił się z ognikami w oczach, które mogły wieścić niebezpieczeństwo. Dopiero, gdy Katya wydukała kilka słów, mających na celu przedstawienie z kim właściwie miał (nie)przyjemność się spotkać rozluźnił uchwyt, wciąż nie zabierając dłoni z ciała dziewczyny - Narzeczony nie zachowuje się w tak uchybiający grzeczności sposób - a nazwisko wyryło się w jego głowie, niby krwawe litery. Mulciber nigdy w całej jego karierze nie wieściło nic dobrego. Jedno już kiedyś wsadził za czarnomagiczne plugastwo na dno Tower. Daj mi powód - myślał, a bardzo chętnie usadzę cię obok poprzednika. Może rodzina będzie w komplecie?
Był w nieokreślony sposób zły na Katyę, że stawiała go przed faktem bardzo dokonanym i widocznym tuż przed sobą - swojego narzeczeństwa. I to z kimś takim? Jej ojciec zbierał kolejna zniewagę, która miał zamiar mu kiedyś wepchnąć w twarz. Ale teraz, wolał to zrobić z Mulciberem, bezczelnie roszczącym sobie prawo do Katyi.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]04.04.16 21:29
Gdyby był warty uwagi to pewnie znalibyśmy się od dawna, czyż nie?
Niewzruszony. Na takiego właśnie wyglądał, stojąc tuż za Katyą, stanowiąc dla niej granicę nie do przejścia, gdyby jednak chciała się cofnąć, uciec w popłochu, uniknąć przykrych konsekwencji, które ją czekały. Był jej murem, ścianą, z którą mogła się zderzyć, gdyby tylko zapragnęła się stąd zmyć, zostawiając ich samych sobie, aby się pozabijali, lub niewzruszeni zignorowali.
Bełkot Katyi był na tyle niezrozumiały, że był bliski, by ją poprawić i dosadniej przedstawić to, kim dla niej jest. Tylko z czystej złośliwości, bowiem liczył na to, iż jej przyjaciel mył dobrze uszy. Dopiero jego słowa skierowane wprost do R a m s e y a wywołały u niego salwę śmiechu, której nie mógł powstrzymać. Zaśmiał się dźwięcznie i prześmiewczo, a do tego zupełnie szczerze, bo "przyjacielowi" jego przyszłej żony żarty się całkiem trzymały.
— Zabieraj z niej łapy — powiedział jeszcze z szerokim uśmiechem, kiedy się nieco uspokoił, patrząc mu prosto w oczy. Nigdy nie był napakowanym osiłkiem, który swoim wyglądem jaskiniowca i posturą lodołamacza miał budzić grozę i strach w rywalach. Korzystał raczej z elementu zaskoczenia i umiejętności, a nie wrażenia, które było... iście pozorne. Zresztą, byle kopciuch z nokturna robi z siebie procę.
Dobrze, że Mulciber nie wiedział iż ten oto typ odpowiadał za pobyt w więzieniu jego brata. Nawet jeśli nie czuł żadnych skrupułów a tym bardziej więzi wobec niego, uraczyłby go ciosem z czystej przekory. Nie zamierzał też szarpać panny Ollivander i wyrywać mu jej z rąk, skoro tak łapczywie się do niej przyssał, jak cholerna pijawka. Zamiast tego zrobił nieznaczny krok do przodu, opierając się o nią piersią i subtelnie ułożył jej dłonie na ramionach, uśmiechając się szyderczo i wrednie, a dzięki jej niewielkiemu wzrostowi, przynajmniej przy tej dwójce, mógł bez trudu patrzeć Samuelowi w oczy.
— Pożegnasz się z przyjacielem, abyśmy mogli iść, czy ja... mam... to zrobić?— wyartykułował jeszcze nad wyraz grzecznym tonem, subtelnie przesuwając kciukami po jej smukłych, dziewczęcych ramionach, nie przekraczając... a może wręcz przeciwnie? Granicę przyzwoitości. W końcu lada chwila będzie należeć do niego, zaczął się przyzwyczajać.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber

Strona 2 z 12 Previous  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Next

Fontanna Magicznego Braterstwa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach