Wydarzenia


Ekipa forum
Fontanna Magicznego Braterstwa
AutorWiadomość
Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]17.03.12 14:30
First topic message reminder :

Fontanna Magicznego Braterstwa

"Stali na końcu bardzo długiego, imponującego holu z wypolerowaną, lśniącą posadzką z ciemnego drewna. Na suficie koloru pawiego granatu lśniły złote symbole, nieustannie poruszające się i zmieniające jak jakaś wielka, niebiańska tablica ogłoszeń. W pokrytych błyszczącą drewnianą boazerią ścianach widniało mnóstwo kominków. Co parę sekund z jednego z kominków w ścianie po lewej stronie wynurzała się z cichym poświstem postać czarownicy lub czarodzieja, natomiast po prawej stronie przed kominkami tworzyły się krótkie kolejki czarodziejów czekających na odjazd.
W połowie holu była fontanna. Pośrodku okrągłej sadzawki stały wysokie złote posągi. Najwyższym był posąg nobliwie wyglądającego czarodzieja z różdżką wycelowaną prosto w górę. Wokół niego stały posągi pięknej czarownicy, centaura z napiętym łukiem, goblina i skrzata domowego; ci ostatni wpatrywali się z zachwytem w czarodzieja i czarownicę. Z końców ich różdżek, z grotu strzały centaura, z ostro zakończonego szczytu kapelusza goblina i z uszu skrzata tryskały migotliwe strumienie wody, opadające wdzięcznymi łukami do sadzawki, a ich łagodny szmer mieszał się z cichymi pyknięciami i trzaskami aportacji i deportacji oraz z tupotem stóp setek czarownic i czarodziejów zmierzających ku złotym wrotom w drugim końcu holu. Większość miała ponure, trochę zaspane twarze.
Poplamiona tabliczka nad sadzawką głosiła:
Wszystkie datki wrzucone do Fontanny Magicznego Braterstwa zostaną przekazane Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga.
Na dnie migotało morze brązowych knutów i srebrnych sykli."
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]07.11.16 21:34
Zagryzł wargę na dosłownie chwilę, przenosząc spojrzenie wolno z jednej kobiety na drugą. Nie miał zamiaru się wtrącać w tę chwilową wymianę zdań. Najwidoczniej miały o tym inne zdanie niż on i chociaż znajdował się przy nich ciałem, duchem wędrował gdzieś po wnętrzach Ministerstwa Magii, a wzrok panoszył się po twarzach czarodziejów dookoła. Próbował dojrzeć kogoś, kogokolwiek znajomego. Z jednej strony szukał takiej osoby, a z drugiej nie chciał, żeby ktoś podchodził do małej grupy Yaxley'ów. Ostatnio mało kiedy wiedział czego chce. Najwidoczniej miało się to utrzymać jeszcze parę dni. Jeszcze tylko trochę i będzie po sprawie. Zmiany nadchodziły wielkimi krokami i to nie tylko na arenie politycznej. Nie wszyscy to czuli i nie mieli poczuć. Do tego dnia. Czując na sobie spojrzenie rudowłosej, odwrócił do niej głowę i uśmiechnął się nieznacznie. Już miał odpowiedzieć na jej słowa, gdy poczuł mocne szturchnięcie. I nagle ktoś wepchnął mu coś do ręki, w chwili w której na niego wpadł i zanim Morgoth zdążył go złapać i nim szarpnąć, zniknął w tłumie ludzi. Yaxley odwrócił się od kobiet, szukając spojrzeniem winowajcy, ale był to daremny trud. Zakląłby pod nosem, ale musiał zdusić przekleństwo. I dopiero wtedy zwrócił uwagę na kartkę. Przebiegł spojrzeniem po literach i przez chwilę go zmroziło. Tej wiadomości nie mógł zignorować. Zgniótł ją i schował do kieszeni płaszcza, po czym wrócił do towarzyszek.
- Niestety dostałem pilne wezwanie, którego nie mogę zignorować - zaczął bez ogródek, zwracając tym samym uwagę kobiet. - Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ale nie jest to zależne ode mnie. Rowan. Liliano.
Skinął im głową na pożegnanie i odwrócił się, by zniknąć w jednym z kominków. Przeklęte nowiny.

|zt



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]08.11.16 22:57
-To raczej nie jest problem. Posiadłość nie jest duża, a nad wszystkim trzyma piecze skrzat domowy.-Widząc jednak jej lekkie zmieszanie od razu sprostowała.-Ale oczywiście jest to tylko propozycja. Zrobisz jak będziesz chciała.-Nie chciała by dziewczyna poczuła się osaczona, tym bardziej, że nie miała do tego powodu. Oczywistym jest, że chciała być we Francji "na swoim". Oderwać się trochę od rodziny. Ona sama przed laty podjęła identyczną decyzje. Oby tak samo jak w jej przypadku tak i u Liliany wyjazd ten był równie owocny.
Ich rozmowę przerwał osobnik wpadający z dość dużym impetem na Morgotha. Od razu spostrzegła jak nieznajomy wcisnął w dłoń mężczyzny jakąś kartkę, którą ten po chwili przeczytał.
-Oczywiście, że wybaczymy.-Uśmiechnęła się do niego lekko w ramach pożegnania kiwając głową, a następnie odprowadziła mężczyznę wzrokiem. Czyżby jakaś sprawa Rycerzy? Zacisnęła szczękę przez chwilę zatracając się w swoich myślach. Nie podobało jej się to. Ani trochę. Ostatnio sytuacja jest dość napięta. Craig nie chce jej nic powiedzieć, a przecież nie jest ślepa. Coś się dzieje, a ona bardzo chce dowiedzieć się co. Po krótkiej chwili otrząsnęła się z letargu i przeniosła swój wzrok na towarzyszkę.
-Chyba będziemy musiały obejść się smakiem.-Uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco.-I licz tu kobieto na mężczyzn.-Cóż nie mogła zaprzeczyć, że czasem się przydawali. Nawet częściej niż czasem. Tak się złożyło w jej życiu, że to właśnie płcią przeciwną miała szczęście się otaczać. Lubiła po prostu ich towarzystwo. Kobiety są bardziej złożone, przejmują się błahostkami, podchodzą do wielu rzeczy zbyt emocjonalnie. Irytowało ją to, choć dobrze zdawała sobie sprawę, że jest taka sama.  
-Może gdybyś znalazła kiedyś czas mogłybyśmy się spotkać i porozmawiać o twoim wyjeździe? Bądź w ogóle porozmawiać. Nie miałyśmy do tego zbyt wielu okazji.
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 7 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]10.11.16 0:59
Propozycja Rowan była bardzo miła i właściwie nic złego nie było w takim gdybaniu, ale musiałam jej niedługo powiedzieć, że ten wyjazd wcale nie jest jeszcze taki pewny. Chciałam jednak poczekać na inną okazję do rozmowy, kiedy Morgotha nie będzie razem z nami. Nie musiał od razu wiedzieć wszystkiego.
- Zastanowię się jeszcze - odparłam. - Ale sama rozumiesz, przebywanie samej w posiadłości nie jest zapewne najprzyjemniejsze - przyznałam trochę bardziej, co miałam również na myśli. - Nie jestem nawet pewna, ile czasu spędzałaby w domu - dodałam, uśmiechając się radośnie do Rowan, przynajmniej dopóki nie nastąpił dziwny incydent. Był jak najbardziej podejrzany i chociaż nie mogłam mieć pojęcia o Rycerzach, to i tak krzywo patrzyłam na całą sytuację, nawet jeśli w mojej pozie czy tonie głosu nie było tego widać. Wszystkie te tajemnicze sprawki Morgotha były wyjątkowo intrygujące. Nie powtórzyłam grzecznej formułki, patrząc tylko na niego jak zmierzał ku kominkom, by wreszcie westchnąć, kiedy już zniknął.
- To prawda, zupełnie nie można na nich liczyć - stwierdziłam, wiedząc, że przesadzam. Dobrze, że żaden mężczyzna tego teraz nie słyszał! - A może po prostu nie wiedział gdzie nas zabrać i dlatego to wszystko wymyślił? - Roześmiałam się na tę absurdalną myśl. - Ale nie możemy przecież tak zupełnie rezygnować z planów na popołudnie, chodźmy chociaż na kawę na Pokątną - zaproponowałam, starając już się nie przejmować tym co zaszło.
Śladami Morgotha, chociaż zdecydowanie wolniej, szłyśmy do wyjścia, żeby transportować się w przyjemniejsze miejsce.
- Oczywiście, jak najbardziej. - Ucieszyłam się, bo naprawdę o Francji mogłam rozmawiać i rozmawiać. - Prawda? To takie dziwne, jesteśmy rodziną, a nigdy nie ma ku temu odpowiedniej okazji. - Uśmiechnęłam się a potem weszłam do jednego z kominków.

zt
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]10.11.16 16:52
Frozia od chwili, gdy tylko dowiedziała się o referendum, wiedziała, jak zagłosuje i każdy, kto kiedykolwiek pofatygował się, by porozmawiać z nią o poglądach, też wiedział, jakie odpowiedzi zaznaczy panna Valhakis. Nie kryła się bowiem nigdy ze swoim zdaniem na temat szlam i tych obrzydliwych, kalających londyńskie chodniki mugoli – dla niej było jasne, że takich jak oni powinno się co najmniej trzymać z daleka od tych najlepszych, to jest: czystokrwistych. Sama też uważała się za tą najlepszą - równorzędnie krążyła w niej przecież krew arystokratycznego rodu Burke i świetnej, greckiej rodziny. W obu przypadkach próżno było doszukiwać się w rodowodzie kropli brudnej, skażonej niemagicznością. Szczyciła się tym i uważała za największy atut; kartę, która stawiała ją w kolejce przed tymi robakami.
Bo szlamy były trochę jak takie robactwo. Drażniły jej poczucie estetyki, zostawiały skazę na idealnym obrazie idealnego społeczeństwa. Je trzeba było zepchnąć na sam margines tejże społeczności, zdeptać i jeszcze dla pewności przytrzymać obcasem, choć nie miała pewności, czy choćby na zmiażdżenie przez podeszwę buta jakiegokolwiek prawdziwego czarodzieja zasługują.
Nie było innej opcji głosu, po prostu nie było. Właśnie dlatego stała teraz z pięknie wypełnionym arkuszem i czekała, aż nadejdzie jej kolej, by wrzucić pergamin do urny – i wypatrywała w tłumie znajomych twarzy.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]11.11.16 16:25
-Rozumiem, tak jak mówiłam zrobisz to co będziesz uważała za słuszne.-Tak naprawdę nie rozumiała wcale, ale nie zgodzenie się z tym brzmiałoby co najmniej dziwnie. Zawsze lubiła samotność. Nigdy nie potrzebowała kogoś do spędzania z nią czasu. Zresztą z mało kim tak naprawdę chętnie to robiła. Nie jest towarzyska, wręcz przeciwnie jest typowym, książkowym wręcz przykładem introwertyka i jak najbardziej taki stan rzeczy jej odpowiadał. Jednakże wiedziała też, że nie wszyscy cenią sobie swoje własne towarzystwo tak bardzo jak ona.
-Jest to dość ujmująca teoria, ale szczerze mówiąc nie zdziwiłabym się gdyby była prawdziwa.-Uśmiechnęła się do dziewczyny.-Mówi się, że to kobiety są uzdolnione w szukaniu wymówek, ja za to twierdzę, że mężczyźni są w tej dziedzinie już mistrzami.-Ponarzekać zawsze można. Ponoć człowiekowi robi się trochę lżej gdy poużala się trochę nad losem.
-Z miłą chęcią. Akurat jeśli chodzi o kawiarnie znam kilka dobrych miejsc.-Może i to lepiej, że pójdą same? Będą mogły w spokoju porozmawiać nie przejmując się obecnością mężczyzny. Tym bardziej, że odniosła wrażenie, iż Liliana i on o coś się posprzeczali, albo wręcz przeciwnie. Czegoś sobie nie mówili.
-Bywa i tak.-Lekko zmieszała się na stwierdzenie, że są rodziną. Miała wrażenie, że od śmierci jej męża wszyscy już o tym zapomnieli. Szczególnie starsi członkowie rodu oraz sam nestor. Nosiła niegdyś nazwisko Burke. U nich największą wartość stanowi właśnie rodzina. Zresztą wżeniona została również w ród o takim przekonaniu. Nie zmieniało to jednak faktu, że od chwili gdy została wdową i zdecydowała się pozostać przy nazwisku męża, aby mieć szanse zaopiekować się synem czuła się wśród Yaxleyów wyobcowana. Uśmiechnęła się ciepło w kierunku kobiety idącej u jej boku i wraz z nią, przy pomocy kominka przeniosły się w inne miejsce. Oby mniej zatłoczone...

|zt
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 7 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]13.11.16 1:24
Sophia również wiedziała już od pierwszej chwili, jak zagłosuje. Każdy, kto znał ją chociaż przelotnie, również.

Nigdy wcześniej nie brała udziału w żadnych wyborach ani głosowaniach - Wielka Brytania nie była jej krajem, brytyjski rząd nie był jej rządem i nie uśmiechało jej się brania udziału w czymkolwiek organizowanym przez, bądź co bądź, zaborcę. Stwierdziła jednak, że taki ma obowiązek - Seamus Fawley zginął za swoje ideały. Na pewno byłby zawiedziony, gdyby dowiedział się, że jego córka cofnęła się przed kolaboracją w ich imię.

Do prostej czarnej spódnicy i schludnego czarnego płaszcza założyła zielony kapelusz - również skromnego wzoru, chociaż odrobinę zbyt jaskrawej barwy. Ciekawe, czy ktoś się zorientuje.

Niechętnie oddała swoją różdżkę do sprawdzenia chudej czarownicy o krzywym nosie i wielkich, smutnych oczach. Żydówka jak się patrzy - swego czasu Sophia regularnie nakładała Zaklęcie Kameleona na takich jak ona. Pomyślała je, kiedy tylko wypuściła różdżkę z rąk.

Bardzo nie lubiła, kiedy ktoś jej dotykał. W obcych rękach jej świst był jakby niepełny, w jakiś nieprzyjemny sposób kojarzył się ze obolałym stawem, który powinien strzelić, a nie strzelał.

Sophia odebrała ją trochę zbyt gwałtownie, więc żeby trzymać się swojego zwyczaju bycia uprzejmą dla szarego ludku, szorstko podziękowała.

Odebrawszy jeszcze formularz, ustawiła się w kolejce. Chciałaby jak najszybciej opuścić to pomieszczenie - tłum jej nie służył. A tłum złożony z...

Dopiero teraz zauważyła, że stoi tuż za Eufrosyne Valhakis. W żadnym razie nie uważała jej za wroga, wprost przeciwnie - ale mimo to chyba nie było osoby, którą mniej chciałaby spotkać akurat tego dnia.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]13.11.16 16:30
10 marca
Nie podobało mi się to. To, co się działo. Ciemne chmury zbierały się nam nad głowami, a jakoś mało kto potrafił do dostrzec. Starałam się jednak nie tracić rezonu. Jedynym pozytywnym aspektem dzisiejszego dnia był fakt, że mogłam zobaczyć się z Pomoną.
Życie wciągało każdego. Stopniowo sprawiając, że znajomości odrobię kurzyły się na półce zwanej: nie mam czasu. Ale ceniłam sobie takie więzi jak ta, łącząca mnie z Pomoną. Mimo, że jej kariera nauczycielki właściwie zamykała ją w zamku w którym dorastałyśmy.
Spotkałyśmy się wcześniej, jeszcze przed ministerstwem, by potem wchodząc do budki, wrzucić monetę i pozwolić zawieźć się a VII piętro Ministerstwa Magii. Wysiadłyśmy a ja wplotłam dłoń pod jej ramię dokończając przy okazji historię o tym, jak całkowicie przez przypadek ukradłam wygraną na potańcówce statuetkę. Zaśmiałyśmy się radośnie, jednak miejsce trochę stłamsiło moją radość. Spojrzałam na Pomonę uważnie, a potem na urny ustawione niedaleko.
-Nadchodzą zmiany – oznajmiam jej łapiąc wyciągając dłoń spod jej ramienia. Nie podoba mi się to, bo mam wrażenie, że to nie zmiany na lepsze. Spoglądam na swój pierścień zakonu i obracam go palcami kilka razy. Policja antymugolska? Zmiany w strukturze Ministerstwa. Westchnęłam ciężko mając dziwne wrażenie, że atmosfera na tym piętrze była inna, cięższa. Stoję jeszcze przez chwilę patrząc na dłoń, a potem podnoszę wzrok na Pomonę uśmiecham się mocno. – Opowiedz mi lepiej, zanim zagłosujemy, czy uczniowie mocno dają ci się we znaki? – pytam szczerze zainteresowana jak to wszystko wygląda z pozycji nauczyciela, nie już ucznia.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 7 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]18.11.16 14:11
Nadchodzą zmiany. Czuję to podskórnie, a to uczucie nie jest zbyt miłe. Zmiany, które mają nastąpić są jak policzek w stronę sprawiedliwości, honoru oraz ludzkości. Wystarczy mieć zwykłą empatię, żeby nie dopuścić do czegoś takiego. Bestialskiego łamania praw czarodziejów, mugoli. Jakiekolwiek stanu. Ważne jest to, j a k i człowiek jest, a nie k i m jest. Dlaczego odnoszę wrażenie, że tak wiele osób tego w ogóle nie pojmuje? Co się dzieje z tym światem i jaki jest powód dla którego zwariował? Nie mieści mi się to w głowie, a naprawdę nieskromnie mówiąc pomieści ona wiele. Wzdycham raz po raz wstając dzisiejszego poranka. Wyjątkowo nauczyciele (a tym samym uczniowie) dostali dziś wolne. Właśnie po to, żeby móc zagłosować w tym absurdalnym referendum. Wiadomo jakie odpowiedzi są słuszne, skąd więc pomysł, żeby zadawać je na głos? Nie pojmuję.
Staram się wyglądać na zadowoloną, w końcu możemy spotkać się z Just. Porozmawiać. Każda z nas nie ma łatwego zawodu - w dodatku pochłania on czas. Kiedyś i ja mogłam pracować dla św. Munga, jednak losy życia potoczyły się zupełnie inaczej. Kto by się spodziewał? Wszystko tak dziwacznie się układa. To prawda, że Merlin śmieje się ze wszystkich planów jakie tylko podejmiemy do realizacji. Prawdopodobnie to właśnie jest powodem, dla którego lubię spontaniczność.
Śmieję się z opowieści o statuetce, przez moment mogę poczuć, że jest naprawdę lekko. Pomimo dłoni ciążącej na moim ramieniu nikłą wagą fizyczną, za to sporą psychiczną. Powstrzymuję się od westchnięcia - ponownego.
- Jak mogłaś ukraść coś, co wygrałaś? - dopytuję chcąc znać wszystkie detale. Dźwięk windy ogłasza, że jesteśmy na miejscu. Wzdrygam się na widok tłumu, na widok parcia w celu oddania głosu. I twoje słowa, które krążą po mojej głowie już od jakiegoś czasu, a ja nigdy nie odważyłam się ich wypowiedzieć na głos.
- Tak - mówię poważnie kiedy stawiamy pierwsze kroki na podłodze należącej do piętra, nie windy. Zerkam na twój pierścień zakonu obracany w szczupłych palcach, automatycznie spoglądam na ten mój, na nieco pulchniejszym miejscu. Uśmiecham się pokrzepiająco przypominając sobie o feniksie. - Och tak, to okropne urwisy. Tylko wiesz… to nie jest to, co kiedyś. Teraz te dzieciaki są bardziej… zdyscyplinowane - dokańczam ciszej przejmującą frazę. Nie chcąc powiedzieć przerażone. Doskonale wiesz o czym mówię - niestety nie możemy o tym mówić tak otwarcie, nie tutaj. - A jak twoje przypadki na pogotowiu? Mocno się rzucają? - zagaduję domyślając się, że to niełatwy kawałek chleba. A skoro o tym mowa…
Zjadłabym coś.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]19.11.16 23:43
Tym razem używając kominka Alexander żałował, że zielone płomienie nie grzeją choć odrobinę. Niepogoda dawała się we znaki chyba każdemu dzisiejszego dnia, bowiem gdy rozejrzał się wkoło zauważył czarodziejów w większości w podobnym stanie - zmoczonych deszczem oraz zziębniętych wiatrem. Rozmyślania przerwał mu jednak głos jegomościa, który niezbyt miłym tonem zwrócił się do panicza Selwyna, którego najwyraźniej potraktował jak jakiegokolwiek innego podrostka, co ledwo osiągnął pełnoletniość. Lex spojrzał z beznamiętnym wyrazem twarzy na sporo od niego niższego mężczyznę i jego towarzysza, o prawie że identycznej posturze. Z niechęcią wykonał wyszczekane doń polecenie, wyciągając różdżkę i podając ją mężczyźnie. Wątpliwa kultura osobista po chwili ustąpiła miejscu lekkiemu zmieszaniu i ledwo zrozumiałym przeprosinom ze strony funkcjonariusza publicznego, kiedy Alexander odbierał swoją różdżkę wraz z kwestionariuszem i na powrót umieszczał ją bezpiecznie w wewnętrznej kieszeni płaszcza. Cóż, jego ojciec był wysoko postawionym urzędnikiem w Ministerstwie, nie wspominając o tytule szlacheckim który się Alexandrowi bez wątpliwości należał. Zasługiwał na szacunek. Nie to jednak było głównym powodem niezadowolenia młodego uzdrowiciela - był nim fakt całkowitego braku szacunku do innego człowieka, jaki sobą pozostawiony przy kominku jegomość prezentował. Szacunek należał się każdemu, bez względu na wiek czy pochodzenie. Było to jednak ciężkie do zrozumienia, nawet dla kogoś będącego pracownikiem publicznym - a najlepszym dowodem na to była cała dzisiejsza szopka. Alexander pospiesznym krokiem udał się w kierunku urn, przystopowany jednak kolejką. Po odczekaniu swojego, chwycił w rękę pióro, zakreślił podług woli odpowiednie odpowiedzi i wrzucił kartę do urny, jednocześnie zastanawiając się, ile z dzisiejszych głosów zostanie sfałszowanych.
Pewnie wszystkie.

|zt


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 7 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]20.11.16 0:04
Krople wody tańczyły na włosach Giovanny, a także na jej ciepłym, miękkim futrze - dawnym podarku od Caesara (wredna kłamliwa migająca się od interesów szuja), gdy wkroczyła do atrium Ministerstwa. Zaraz znalazł się przy niej dość młody czarodziej, który z uśmiechem i cielęcym spojrzeniem poprosił Włoszkę o okazanie różdżki. Borgia zatrzepotała tylko rzęsami i podała młodzieńcowi to, o co prosił. przyjemność sprawiało jej patrzenie, jak przedstawiciele płci męskiej tracili rozumy gdy ledwie dojrzeli co ładniejszą kobietę. A te, które potrafiły obrócić to na swoją faktyczną korzyść zyskiwały w jej oczach wiele. W przeciwieństwie do obecnej Minister Magii, którą Gio wręcz gardziła. Ani urodziwa, ani nazbyt inteligentna - ot, pionek. I ona niby miała rządzić całą angielską społecznością? Lamentevole. Rzucając ostatnie spojrzenie naiwnemu młodzieniaszkowi Borgia udała się do urny, z zadowoleniem zauważając, że ktoś zaoferował jej ustąpienie miejsca w kolejce, po tym jak zrobiła smutną minę na widok ilości oczekujących. Podziękowała jak najładniej umiała, czując faktycznie trochę wdzięczności - im szybciej wróci do Wenus tym większe prawdopodobieństwo, że restauracja nadal będzie stała. Odpowiedziała na co odpowiedzieć miała i jak najszybciej opuściła budynek, odprowadzana wzrokiem przez nie jednego mężczyznę, ale... znaczyło to dla niej w tej chwili tak naprawdę tyle co nic.

|zt[bylobrzydkobedzieladnie]
Giovanna M. Borgia
Giovanna M. Borgia
Zawód : Pianistka, kobieta biznesu
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Come due uccelli da ammazzare,
piuttosto che tornare giù.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2539-giovanna-maddalena-borgia https://www.morsmordre.net/t2576-poczta-giovanny https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-37-2
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]20.11.16 9:34
/ z wind

Przepchnięcie się przez wszystkie kontrole i wszystkich ludzi graniczyło z cudem. Gdyby ktoś kiedyś zapytał o to Charles'a to powiedziałby, że Ministerstwo zwołało mugoli by udawali czarodziei. Przecież to nie możliwe było, że tak wielu dzisiejszego dnia postanowiło tutaj przyjść i oddać głos. Była godzina szesnasta, a ludzi wcale nie ubywało. Dźwięki kotłowały się dając wrażenie jednego, wielkiego szumu. Rogers stanął w kolejce wcześniej szukając tej najkrótszej. Co przecież nie było łatwe w tym całym zbiegowisku. Jako, że miał dzisiaj dzień wolny postanowił jak najszybciej się stąd ulotnić i zająć przyjemniejszymi rzeczami. Kiedy w końcu przyszła jego kolej sięgnął po pióro i zakreślił odpowiedzi nadal nie wierząc, że w ogóle takie propozycje padły. Jeżeli istnieje ktoś kto zagłosuje inaczej to Rogers przestanie wierzyć w świat. Tylko w świat bo przecież w ludzi już dawno wierzyć przestał. Kiedy skończył wypełniać kartę skierował się w stronę drzwi oczywiście znowu przechodząc te bezsensowne kontrole. Gdyby tak było tutaj zawsze to po prostu by zwariował. Nic innego tylko by zwariował.

z.t
Gość
Anonymous
Gość
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]25.11.16 15:48
Krople deszczu leniwie spływały po szybie w zachodniej części naszego salonu; wiatr hulał pomiędzy bezlistnymi gałęziami wiekowych drzew, co jakiś czas sprawiając, że moich uszu dobiegało ciche skrzypnięcie. Stałam przy jednym z okien, wpatrując się pusto w krajobraz Shropshire a moje myśli zajęte były przyczyną, na rzecz której zdecydowaliśmy się z Perseusem opuścić nasze przytulne gniazdko. Głos męża wyrwał mnie z zamyślenia i dał do zrozumienia, że już czas. Poprawiłam ciemny płaszcz i weszłam do kominka by po zaledwie kilku sekundach znaleźć się w głównym korytarzu Ministerstwa Magii. Nim zdążyłam się rozejrzeć po rozległym pomieszczeniu, którego mury niegdyś odwiedzałam codziennie jakiś czarodziej wyciągnął w mą stronę dłoń i to bynajmniej nie w geście grzecznościowym. Na mojej twarzy niemal natychmiast wykwitł ironiczny uśmiech, zaraz po tym, jak mężczyzna zażądał okazania mu różdżki.
- Może gdybyś uniósł wzrok nieco wyżej a nie ślepo spoglądał w odruchowo wyciągniętą rękę niczym żebracy na Nokturnie, wiedziałbyś z kim masz do czynienia. - Warknęłam, wyciągając w tym samym czasie różdżkę z wewnętrznej kieszeni płaszcza różdżkę i podając ją strażnikowi. Naprawdę miałam w głębokim poważaniu fakt, że miało to stanowić swego rodzaju ochronę całej tej farsy jaką było referendum. Czegóż to obawiała się nasza droga Pani Minister?
- Banda półgłówków. W najlepszym wypadku poprawnie rzuciliby medico. - Prychnęłam w stronę Perseusa, kiedy już znalazł się przy moim boku. Nie chodziło mi tu o sam fakt bycia szlachetnie urodzoną i nas, w przeciwieństwie do innych czarodziei nie było jak psów ale na Merlina, pracuję w tej kulejącej instytucji.




And on purpose,
I choose you.

.
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]27.11.16 0:13
Szybko odgadła jakie emocje targają jej rozmówcę. Wyraźne rozdrażnienie otaczającymi ich osobami i całą sytuacją nie mogła umknąć jej uwadze. Zbyt długie lata ćwiczyła się w dostrzeganiu podobnych niuansów, a praktyki otrzymywała od wydawać by się mogło że mistrza w tejże dziedzinie - od swojego dziadka, dumnego i znającego się na polityce jak mało kto lorda Crouch. Wychowywał ją w praktycznie takim samym stopniu, jak ojciec. Wynikiem tego była ogromna ambicja młodej Parkinson i niesamowita pedantyczność co do przywdziewanych ubrań czy noszonych fryzur. To połączenie nie stanowiło dla niej żadnego problemu, jednakże było utrapieniem szczególnie dla wszystkich członków rodziny ojca.
- I odpocznę. W grobie - odpowiedziała, delikatnie wzruszając ramionami. - Chyba, że rodzina najpierw znajdzie mi jakiegoś męża, który mnie zwiąże i zamknie w piwnicy. To już by stanowiło problem w zawodowej samorealizacji… Ale jak na razie nie zapowiada się na jakiekolwiek zmiany.
Przynajmniej taką nadzieje żywiła. W rzeczywistości stąpała po coraz bardziej grząskim gruncie. Nie miała jednak jak na razie roztrząsać tej sprawy, wystarczająco często myślałam nad nią w samotności, starając się znaleźć sposób na ratunek przed tak bardzo niechcianym małżeństwem. Poza tym wiedziała, iż w tej kwestii jej towarzysz nie do końca się z nią zgadza - dla niego trudno było zaakceptować jej wielkie ambicje, lepiej było nie poruszać podobnych tematów.
- Tak, głosowałam już - odpowiedziała, czując jak co jakiś czas jakiś czarodziej ją szturcha. Czuła się jak pośród bydła, puszczonego na żer. Wszyscy kroczyli w dwóch kierunkach - do urn lub w stronę im przeciwną. - Wiesz, że nie mam aż tak dużego pojęcia o trollach jak ty, jednak zważywszy na obecną sytuację i tak przyznam Ci rację.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]29.11.16 12:50
Cyneric nie władał aż tak biegle zdolnością spostrzegawczości, zwłaszcza jeżeli tyczyła się ona ludzi. Z prostej przyczyny - nigdy go oni nie interesowali. Potrafił wyłapywać niedostrzegalne przez innych niuanse w zachowaniach swojej rodziny, lecz nic ponad to. I nic innego tak naprawdę nie było mu potrzebne do egzystowania w tym świecie. Może faktycznie przydałaby się umiejętność rozróżniania skrytych wrogów od fałszywych przyjaciół - co tylko pozornie mogło wyglądać tożsamo - ale nie łudził się, aby kiedykolwiek miał posiąść tak cenną zdolność. O, mógłby również chcieć wyczytywania z twarzy danego osobnika jego statusu krwi, lecz to było jeszcze większą mrzonką niż odczytywanie ludzkich zamiarów. Nie czuł się dobrze rozmyślając na błahe tematy, dlatego też prędko zaniechał podobnych praktyk potrząsając krótko głową. Dążył do skoncentrowania uwagi na konwersacji; dosłyszawszy jednak czego dotyczy, w duchu pożałował swojej determinacji.
- Ale wiesz, że polityka znacząco skraca życie? - spytał z uprzejmym uśmiechem. Będąc jednocześnie zaciekawiony czy Elisabeth pojmie tą drobną aluzję. Nie wątpił w jej inteligencję, lecz w tym przypadku chyba większe znaczenie miała domyślność. Zaraz jednak i te wewnętrzne dywagacje porzucił bardzo starając się, żeby na jego surowej twarzy nie pojawił się grymas niezadowolenia. Nie chciał z nikim wszczynać wojen - z nikim, prócz aroganckiej hołoty nacierającej z każdej strony.
- Nie powinnaś takich rzeczy mówić na głos - upomniał ją, zezując wzrokiem na grupkę czarodziejów nieopodal. Kolejne domysły - chodzi może o samorealizację czy raczej żartobliwie ujęte prywatne zabawy z mężem? - które zaserwował biednej lady Parkinson, zostały uznane przez niego samego za dziwny pokład dobrego humoru. Dziwny, ponieważ w zaistniałych warunkach zadowolony nastrój należał do cudów.
- Mówią w Ministerstwie co zamierzają zrobić z odpowiedziami? W ogóle cokolwiek zamierzają, czy tylko badają rynek? - zadał kolejne pytanie, tym razem podyktowane ciekawością. Nie śledził mocno sceny politycznej uznając ją za wysoce niesatysfakcjonującą, lecz żywił cichą nadzieję na konkretne plany oraz szykujące się zmiany. Z tego właśnie powodu nie podjął kolejnych tematów, które zresztą sam przed chwilą poruszył; zostawił je niezakopane.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]29.11.16 15:14
Ludzie łakną władzy bo daje im ona fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Zapominają jednak w tej swojej pogoni za nią o tym, że przede wszystkim należy pozostać człowiekiem. Dobrym. Takim, który potrafi dostrzec granice między dobrem a złym. Takim, który wie że nakarmienie złego wilka spycha nas na ścieżkę z której cholernie ciężko jest zawrócić. Znów prawdziwy pokój jest kruchy, a budować go trzeba długo i mozolnie. Bezpieczeństwa nie załatwią nam pieniądze, kontakty czy władza, je możemy ofiarować sobie tylko wzajemnie. Niestety, odnosiłam dziwne wrażenie że bardzo niewielu ludzi pojmowało istotę tej sprawy.
Ministerstwo mnie dzisiaj przygnębia. Znam je dobrze, a jednak stawiając krok za krokiem sama czuję dziwną aurę którą emanuje to miejsce. Przynajmniej dzisiaj. Powietrze jest jakby cięższe, tak że odnoszę wrażenie jakby ludzi wydychali odpowiedzialność wraz z powietrzem.
Próbuję jednak nie tracić rezonu. Łatwiej mi gdy mam obok Pomonę. Jej śmiech mile łaskocze moje uszy i obejmuje bijący w klatce organ. Tęsknię za nią. Nie wypowiadam jednak tej myśli na głos uznając ją za egoistyczną.
-No właśnie wyszłam z nią dopiero po drodze uświadamiając sobie że w dłoni ją trzymam. – tłumaczę jej dzielnie wzruszając przy tym lekko ramionami. Nikły uśmiech pojawia się na moich ustach na wspomnienie wieczoru jak i listu który otrzymałam później od współwłaściciela statuetki. – Właściwie to chciałam ją zostawić mojemu partnerowi, ale… - zawieszam się przy tym ale zastanawiając się czemu nie stała u Titusa na półce – jemu jakoś chyba bardziej zależało. Nie mogę jednak znaleźć żadnego rozsądnego argumentu który tłumaczyłby moje zachowanie więc kończę mówiąc po prostu: - ale tak wyszło.
Nie pozostaje mi nic innego jak ponownie wzruszyć ramionami. No bo przecież płakać nie zacznę że często robię zanim pomyślę i wrażenie sprawiam jakbym głowy – czy może bardziej rozumu lub rozsądku – z sobą nie wzięła. Na kolejne słowa Pomony tylko wzdycham lekko, a może to już ciężko jest. Sama nie wiem, za dużo dzisiaj wzdycham. W końcu przytakuję lekko głową. Pytanie które zadanie sprawia że przez moją twarz przemyka cień a usta wyginają się w lekkim grymasie niezadowolenia.
-Dostałam  list z naganą od szefa. – wyznaję w końcu łapiąc błękitny kosmyk włosów w dłoń. Patrzę na niego chwilę a potem spoglądam na idącą obok kobietę. – Muszę nauczyć się w końcu ogarniać włosy żeby nie stracić pracy. – a przynajmniej tyle zrozumiałam z listu. Zależy mi na niej. Ale jednocześnie jakby mam wrażenie że próba okiełznania mojej głowy to syzyfowa praca. Po tylu latach życia z tą zdolnością potrafiłam z niej korzystać. A jednak włosy robiły co chciały. Zmieniane, po jakimś czasie lub w przypływie emocji wracały do wybranych przez siebie odcieni.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 7 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next

Fontanna Magicznego Braterstwa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach