Wydarzenia


Ekipa forum
Zaplecze
AutorWiadomość
Zaplecze [odnośnik]08.08.15 19:11
First topic message reminder :

Zaplecze

★★★
Pomieszczenie to stanowczo odbiega od standardowego wyobrażenie sklepów, które znajdują się na Nokturnie. Mimo że jest utrzymane w mrocznych klimatach, a charakteru dodają mu ludzkie, i nie tylko, czaszki, skurczone głowy, podejrzana przedmioty, które roztaczają dookoła siebie złowieszczą oraz tajemniczą aurę, to jego wnętrze jest nadzwyczaj czyste. Wszystko wydaje się na swoim miejscu, na pewno nie jest to chaotyczne gratowisko, a we znaki daje się kompletny brak pajęczyn czy kurzu. Półmrok został ocieplony magiczny żyrandolem, który rozprasza światło produkowane przez zaklęte świece. Nawet uschnięta roślinka wstawiona w fikuśny wazon zdaje się ożywać, chociaż może on wcale nie jest taka martw... Czy mi się wydawało, czy ona się poruszyła? Przynajmniej masz dokąd uciec, ponieważ zaplecze jest całkiem duże.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zaplecze [odnośnik]27.01.18 1:49
|17 maj

Zawsze się trochę przejmował gdy przychodziło mu opuszczać znajome dla siebie kąty. Tym bardziej, gdy miał świadomość, że nie wybiera się byle gdzie, a właśnie do Borgina&Burke'a. Na samą myśl o tym przeżywał tabun sprzecznych emocji. Z jednej strony zachwycał się i cieszył, bo oto bowiem zmierzał tam w bardzo istotnym dla siebie celu. Chciał w końcu osiągnąć postęp w badaniach,chciał opracować tą lodową eksplozję w fiolce. Jego obecność tam miała się temu przysłużyć, przybliżyć go. Już teraz Dolohov był świadomy, że jego pomysł nie był zwykłą imaginacją, a już teraz stawał się realizującą ideą. Drugim pozytywnym aspektem było to, że sklep ten był zaopatrzony w najróżniejsze i najlepsze ingrediencje. Nawet pomijając aspekt badania, lubił tam chodzić by po prostu cieszyć oczy tym co wisiało nieraz za ladą. Alchemiczne stanowisko również było niczego sobie - w końcu Qentin nie żałował (bo będąc lordem nie musiał) na odpowiednie wyposażenie pracowni. Minusem tego wszystkiego był niewątpliwie wysoki status polityczny rodziny, który onieśmielał. Nie powinno być jednak źle.
Rosjanin uśmiechnął się kwaśno, sprawdził przed wyjściem jeszcze czy nie zostawił kociołka nad rozpalonym paleniskiem, chwycił torbę z ingrediencjami i opuścił swoją kamienicę. Kilka składników zamówił na własną rękę. Te mniej chodliwe, trudniej dostępne, jak również te, których jakość powinna być nieskazitelna zlecił zamówić poprzez pośrednictwo Borgina&Burke'a. Sam nigdy by sobie nie pozwolił na taki krok, jednak wsparcie finansowe Rosierów otwierało nowe możliwości z których korzystał. Tak samo jak korzystał z przychylności rycerzy nad swoją pracą, co również ułatwiało wiele rzeczy. Gdyby nie Wynonna wszystko trwałoby zdecydowanie dłużej niż powinno.
Do sklepu wszedł od frontu bo w sumie innej drogi nie znał. Za ladą stał pracownik któremu zdradził, że był umówiony z lady Wynonną Burke. Pracownik zniknął na chwilę z oczu, by w przeciągu następnych sekund zaprowadzić Dolohova do pomieszczenia w którym znajdowała się kobieta. Valerij trzymając splecione dłonie przed sobą pochylił się w geście pokłonu
- Lady Burke...cieszę się, że znalazła lady dla mnie chwilę. Wszystkie zamówione ingrediencje przybyly na czas? - spytał będąc wyraźnie nieco poddenerwowany.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Zaplecze [odnośnik]31.01.18 19:35
Kochała rodzinny zamek, znała każdy jego zakamarek, zbadała dokładnie każdy centymetr kwadratowy ich posiadłości, jednak mimo to - nadal czuła się tam jak w więzieniu. Złotej klatce, która choć duża, nadal odgradzała ją od wolności której tak bardzo i tak mocno w głębi serca pragnęła.
Zaciskała jednak dłonie w pięści, wbijając paznokcie w delikatną skórę dłoni, usta układając w długą przeciągłą linię na myśl o tym co ją czekało. Hamowała złość i grała, grała przed wszystkimi siebie próbując przekonać - na próżno.
Dlatego zgodziła się pomóc. Dlatego by zająć czymś siebie i sprawdzić, spróbować czy da radę żyć dalej odnajdując zajęcie na miejscu. Zajęcie nie opiewające w dalekie podróże, zajęcie stateczne, stabilne odpowiednie dla [i]damy[/b]. Owszem, podczas badań mogło dojść do wypadku, jednak o ile bezpieczniejszy był ten rodzaj pracy, niźli wychodzenie na przeciw nieprzewidywalnym istotom.
Zatrudnili ostatnio pracownika, jednak mimo to i tak któreś z nich zwyczajowo kręciło się po sklepie. Sama Wynonna czuła się w nim dobrze, dokładnie znała położenie każdego artefaktu na półkach, jak i doskonale wiedziała który jest do czego zdolny. Poza tym, nie do końca jeszcze ufała nowemu pracownikowi - cenne przedmioty gromadzili latami, niektóre pozyskane były przez nich samych, nie chciała by ciężka praca dwóch rodzin rozeszła się przez zatrudnienie niewłaściwej osoby.
Dźwięk dzwoneczka, który świadczył o otwarciu wejściowych drzwi był sygnałem przybycia alchemika, o czym przekonała się już chwilę później, gdy wszedł na zaplecze prowadzony przez ich pracownika zastając ją w statecznej pozie z dłońmi skrzyżowanymi na piersi wpatrującą się w granitowe ośmiokątne pudełko. Na dużym, rzeźbionym starym biurku leżały pakunki. Nie ruszyła się gdy wszedł, zielone spojrzenie uniosło się na niego, a zaraz potem skupiło na pracowniku, niewerbalnie każąc mu opuścić pomieszczenie - co też posłusznie uczynił.
- Większość posiadaliśmy. - odpowiedziała tylko zerkając jeszcze raz w stronę pudełka stojącego na szafce, nim ruszyła w kierunku biurka. Dłonie z wprawą odpakowywały kolejne pakunki odkrywając wybrane przez nią składniki eliksirów. Nie nazywała ich, ani nie wymieniła. Zakładała że mężczyzna doskonale zna ich nazwy i właściwości. - Wyodrębniłam ingrediencje finalnie pozostając z tymi. Przemyślenia, panie Dolohov? - zapytała, gdy wszystkie pakunki zostały już otwarte ukazując kolejno ingrediencje zwierzęce: pazur gryfa, róg jednorożca i zapakowanymi w fiolki włosiami buchorożca i jednorożca, oraz roślinnymi: bezoar, skrzeloziele, mięta, ślaz, łodyga ciemiernika. Eliskiry posiadały zależności - i choć sama żadnego nigdy nie stworzyła, była tego świadoma, niektóre zwyczajnie do siebie nie pasowały, lub działały wręcz odpychająco - przykładem tego był choćby leżacy na stole pazur gryfa, który szczególnie nie współpracował ze skrzelozielem. W końcu oderwała spojrzenie od stołu, skupiając je na stojącym niedaleko mężczyźnie.


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Zaplecze [odnośnik]16.02.18 23:23
- Ouch - wydusił z siebie przebiegając po ścianach pomieszczenia, by zaraz zreflektować się, że było to w zasadzie pytanie będące nie na miejscu. W końcu znajdowali się w Borgin&Bruke. oczywistym było, że przecież większość tego czego potrzebował już tu było. Miał nadzieję, ze pytanie nie zostało odebrane jako afront, a przecież mogło - No tak, oczywiście... - mruknął, a potem podszedł bliżej do pierwszej zwierzęcej ingrediencji, kiedy to lady rozpakowywała już trzecią. Pazur gryfa. Przesunął palcem po jego krzywiźnie wskazującej na to iż dawcą był osobnik w sile wieku. Gdy chwycił go w dłonie próbował zarysować jego powierzchnię paznokciem. Ta jednak pozostała bez skazy. Alchemik uniósł brwi wyżej zastanawiając się z jaką ingrediencją mógłby go zapiklować by uzyskać odpowiednio silne wiązanie magiczne, które mógłby ukierunkować na pożądany efekt. Niestety wszystkie jego ulubione, krwawe dodatki średnio współgrały z nieplugawymi składnikami. Róg jednorożca. O rety... To brzmiało doskonale! Tymbardziej gdy przystawił kościec pod nos i poczuł jego zapach, to jak jego magia musuje mu aż w zatokach... Prawie nim zatelepało z ekscytacji. Zrodzony jednak w nim entuzjazm zamarł równie szybko, co zrodził sprawiając, że z dość posępną miną odłożył ingrediencje na miejsce. Chodziło oczywiście o cenę. Każdy alchemik chciał eksperymentować z rzadkimi, drogimi ingrediencjami, jednak należało spoglądać bardziej długofalowo. Jeśli zbuduje recepturę na tej konkretnej ingrediencji koszty produkcji mogą okazać się niewspółmierne do mocy. Pomijając oczywiście fakt, że jednorożce były dość wolno odnawiającym się surowcem.
- Cóż... - zaczął, przenosząc wzrok na lady Burke zastanawiając się jak sformułować swoje myśli - Zaczynając od zwierzęcych... Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że najwygodniej byłoby użyć części jednorożca bo są pełne mocy i zmniejszają ryzyko wystąpienia niepożądanych reakcji z jakimkolwiek innym składnikiem, jednak wydaje mi się, że na dłuższą metę jako baza eliksiru mogą okazać się wyjątkowo niepraktyczne. Eliksir ma mieć charakter bojowy, a więc może się okazać, że zapotrzebowanie na niego będzie zdecydowanie większe niż na tak specyficzno-skomplikowane eliksiry jak felix felicis, czy amortencja, których bazą też są części jednorożca. Nie chodzi tu tylko o kwestie możliwości wystąpienia nieproporcjonalnego nakładu finansowego na efekt, lecz również o to, że źródło ingrediencji jest wolno odnawialne. Jako serce, chcę... - ton jego głosu się zmienił. Stał się zdecydowany, a on sam jak zahipnotyzowany roztwierał fiolkę z włosiem buchonorożca. Ingrediencją trudną, łobuzerską, kojarzącą się z wybuchami przyprawiającymi o dreszcze. Takie same dreszcze czuł na dłoniach w chwili w której zbił wyjęte włosie w pukiel. Kurczowo trzymając go między palcami, zwilżył jego końcówkę śliną z języka i przeciągnął szybko po powierzchni blatu w sposób taki, jaki to czasem czynią mugole z zapałkami. Z końcówki posypały się iskry podobne do tych płynących z podpalonych zimnych ogni. Dolohov uśmiechnął się pod nosem jak szaleniec wznosząc ingrediencję wyżej w geście wyboru, natchnienia i czego tam jeszcze to alchemicy nie czynią dziwnego. Był w tym momencie bardziej niż pewien, że to musi być właśnie to - ...chcę to. - lady była w stanie mu doradzić z czym nie głupio łączyć jego muzę?

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Valerij Dolohov dnia 18.02.18 12:08, w całości zmieniany 1 raz
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Zaplecze [odnośnik]17.02.18 18:37
Spokojnie wyciągała kolejne ingrediencje. Pozwoli i ważnie, każda z nich była cenna - niektóre nawet zdobyła sama. Wiedziała więc doskonale jakim trudem okupione jest zdobyci tych rzadszych. Dlatego poświęcała im odpowiednią uwagę - uszkodzenie którejś przez zwykłe niedopatrzenie byłoby zwykłym marnotrawstwem.
Zielonym spojrzeniem obserwowała poczynania mężczyzny. Z pewnością był inny, w jakiś sposób interesujący. Zmarszczyła lekko brwi nie potrafiąc zrozumieć jego oddania, namaszczenia z jakim dotykał ingrediencji, czy sposobu w który je sprawdzał. Tak, znała je ale nigdy nie oddawała im tak dużej uwagi. Wiedziała po czym rozpoznać dobry róg reema, czy jak sprawdzić jakość włosa jednorożca. Robiła to machinalnie, tak po prostu z wyuczoną wprawą. Valerij zdawał się bardziej... oddany. Jakby dostrzegał coś więcej niźli ingrediencje, jakby wchodził z nimi w niemy dialog, który tylko zainteresowani byli w stanie zrozumieć.
Tak, miał rację. Najwygodniej było użyć części jednorożca - nie mogła się nie godzić. Pomijając ich wielką noc, ingrediencje pochodzące od tych zwierząt zazwyczaj chętnie wchodziły w reakcje z większością innych składników powodując najmniejsze problemy. Przytaknęła głowę gdy mówił dalej bowiem kolejne jego słowa również nie mijały się z prawdą. Jeśli Dolohov chciał stworzyć eliksir bojowy, nie też ten z natury rzadki i niespotykany winien skupić się na ingrediencjach tańszych, częstszych, łatwiej dostępnych. Obserwowała uważnie jego poczynania gdy sięgał po fiolkę z włosiem buchorożca. Trudna, dość nieprzewidywany składnik - dokładnie tak jak zwierze z którego się go zbierało. Miała jednak wysoką moc, a jej cena była zdecydowanie przychylniejsza dla kieszeni ludzi nie posiadających takich bogactw, jak jej ród.
Przyznała mu więc milczącą zgodę, kiedy uniósł włosie ku górze uznając jego wybór za dobry. Z pewnością przyjdzie mu się zmierzyć z trudnym zadaniem, ale zyskał w jej oczach postanawiając nie iść łatwą ścieżką jednorożcowej ingrediencji, a zmierzyć się z trudniejszą, bardziej nieprzewidywalną.
- Skrzeloziele nie przepada za ingrediencjami z ciepłych, słonecznych miejsc. - stwierdziła rozglądając się po stole, ponownie splatając dłonie na piersi. Zmierzyła dokładnie pozostałe cztery nie sięgając w ich stronę. - Zastanowiłabym się nad ślazem. Jest uniwersalny, jednak osobiście za nim nie przepadam - zakończyła milknąc. Sama najmocniej skłaniała się ku łodydze ciemiernika - jej właściwościowi subtelnie mogłoby wspomóc włosie buchorożca. Mięta również zdawała się ciekawa, mogłaby ochłodzić jego wybuchowe zapędy. Co do beozaru sama nie była przekonana - ingrediencja miała dużą moc, ale zdecydowanie lepiej sprawdzała się jako gwiazda eliksiru nie zaś jego cichy pomocnik.


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Zaplecze [odnośnik]18.02.18 15:01
Podskórnie, nim tutaj przyszedł, przeczuwał, że sercem eliksiru będzie coś powiązane z buchonorożcem. Myśl tą wypierał, nie chcąc by przyćmiła mu osąd, lecz teraz, gdy trzymał pęk tej ingrediencji pomiędzy palcami przeczucie to przepełniło go bez reszty i przeistoczyło się w pewność. To musiało być włosie buchonorożca. Nie było innej możliwości. Patrząc jak z przypalonych końcówek uchodził dym, jak wstążki wirują i zaplatają się w powietrzu, zyskiwał jedynie tego pewność. Wybuchy, eksplozje o sporym zasięgu. Tak mu się kojarzyła ta ingrediencja - z mocą. Problem polegał na tym, że była to moc trudna w kontroli, ukierunkowaniu. Nadać jej kształt... To nie taka prosta sprawa, chociaż mogłoby się zdawać inaczej, skoro ta ingrediencja ma neutralną naturę. Wysłuchał słów lady, jednocześnie przeskakując spojrzeniem z jednej ingrediencji do drugiej. Wyłowienie jednej konkretnej roślinnej z pośród tych wszystkich na bazie przypuszczeń i intuicji nieco go przerastało. Wynnonę prawdopodobnie też skoro nie była wstanie stwierdzić, które ingrediencje można by było w związku z wyborem włosa odrzucić. Złapał się za brodę.
- Zróbmy analizę stabilności reakcji względem włosiabuchonorożca - zarządził ostatecznie, nie widząc sensu na staniu nad ingredencjami i czekanie na oświecenie. Wywoła i zbada reakcje - one mu podpowiedzą co dalej - Wybierzemy wówczas jedną ingrediencję roślinną o najwyższym współczynniku stabilności i wszystkie zwierzęce wykazujące więcej niż normę zgodności współoddziaływań odrzucając od razu części jednorożca - skończył myśl, kiwając potakująco głową sam do siebie, gdy to nagle się zreflektował - To znaczy, mówię my, lecz jeżeli lady nie ma chęci w tym uczestniczyć to ja się tym zajmę. Będę potrzebował czystej wody, świecy i cukru - mógł zabrać wszystkie składniki i zrobić to u siebie w pracowni. Test zgodności nie był specjalnie skomplikowany. Wystarczyło do nieco osłodzonej wody wrzucić dwie badane ingrediencje i ostrożnie je podgrzać. Jeżeli we fiolce zachodziła jakakolwiek reakcja podchodząca pod niepożądaną lub gwałtowną oznaczało to brak stabilności reakcji między ingrediencjami. Najlepiej było gdy woda przybierała stonowane, pastelowe, rozwodnione barwy w chłodnych odcieniach.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Zaplecze [odnośnik]21.02.18 18:56
Nie ekscytowało jej to. To znaczy, to też nie tak, że nie odnajdywała jakiejś satysfkacji płynacej z właściwego połączenia składników i w efekcie otrzymania udanego eliksiru. Ale nie, nie czuła dreszczu emocji, czy tej dziwnej isrkry, która wręcz emanowała od stojącego obok niej mężczyzny. I nie mogła zrozumieć, jak miała zamienić życie jakie wiodła do tej pory i zamienić je na takie, statyczne, tak mało interesujące?
Musiała znaleźć szybko odpowiedź.
Teraz jednak ważniejsza była sprawa, dla której się spotkali. Nie pytała w jakim celu alchemik zamierza produkować eliksir bojowy, ani też skąd zrodziła się w nim potrzeba stworzenia takiego. Może był jednym z tych ludzi, którzy należeli do rodzaju poszukiwaczy. Rozwiązywali problemy, tworzyli nowe rozwiązania. A gdy to zostawało załatwione, zwyczajnie szli dalej, by zrobić coś nowego, odkryć coś innego.
Szmaragdowe spojrzenie prześlizgnęło się z dłoni w której trzymał włosie na twarz. Tam zawisło słuchając wypowiadanych przez niego zdań. Właściwie nie mówił nic, o czym sama nie pomyślała. Ale nie to ją frapowało, a uczucie które zdawało się nowe, dziwne i kompletnie jej nieznane. Coś na rodzaj zazdrości. Ale czy rzeczywiście mogła zazdrościć czegoś półkrwiakowi? Chyba jedynie wolności, którą zdawał się emanować. I pewności, miłości którą odnalazł w zajęciu którym się parał, do którego ona podchodziła raczej z chłodną kalkulacją i rezerwą nie widząc w niej nic, poza możliwym zyskiem. Tylko tyle, ot zarobek - a przecież nie musiała pracować.
W końcu odciągnęła od niego spojrzenie zerkając w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Wyciągnęła różdżkę ale nim machnęła nią lekko by uchylić drzwi do pomieszczenia, jasny znak na potrzebę wykonania jakiegoś zadania od jej pracownika, przypomniała sobie o szalejących anomaliach. Co prawda nie lubiła podnosić głosu, właściwie nie krzyczała obstając przy spokojnych miękkich barwach wydobywających się z jej ust. Dlatego więc ruszyła do drzwi uchylając je, spojrzeniem łapiąc stojącego za ladą mężczyznę.
- Będziemy potrzebować wody i cukru. - poleciła mu spokojnie, zwracając się w stronę jednej ze starych bogato zdobionych szaf uchyliła drzwiczki. Przy pomocy własnych dłoni przeniosła na stolik jedną z dwóch niewielkich rozmiarów aparatury stworzone idealnie właśnie do tego typu reakcji. Każda posiadała nie dużych rozmiarów metalowe miejsce w którym wetknięte były nie spalone do końca świeczki, a nad małymi palnikami zamontowano uchwyty w których można było swobodnie zakleszczyć fiolki. Machnęła raz jeszcze przywołując drewniane pudełko wypełnione niewielkimi fiolkami. W tym samym momencie wrócił wraz z niezbędnym przedmiotami pracownik odstawił je ostrożnie, wychodząc zamknął za sobą drzwi.
- Zajmę się reakcjami roślinnymi. - zapowiedziała biorąc się do rozpoczynania reakcji. Umieściła fiolki w uchwytach, a gdy ogień podgrzewał już osłodzoną wodę zabrała się za dodawanie do fiolek ingrediencji i obserwowanie zachodzących między nimi reakcji wypatrując tej która będzie najbardziej odpowiednią. Ciekawa, czy obstawiała właściwie.

| rzucam na analize wyodrębnionych ingrediencji pod kątem stabilnej reakcji w kontakcie z ingrediencjami pochodzącymi od buchonorożca


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Zaplecze [odnośnik]21.02.18 18:56
The member 'Wynonna Burke' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaplecze [odnośnik]11.03.18 17:54
Spięty oczekiwał odpowiedzi z ust lady Burke, a w głowie mnożyły mu się różnorodne dziwne scenariusze w których to oburzona kobieta zsyła na niego jakieś dziwne klątwy bądź zaprasza jakiegoś draba z zaplecza by ten go tutaj odpowiednio nauczył manier. Nie wiedział, czy wysnuta przez niego propozycja była na miejscu. Może zostanie odebrana jako afront? A może jednak nie...? Nie wiedząc co myśleć, stał i popadał w lekki obłęd. Ręce zaczęły mu się nieco pocić, kiedy tak patrzył, jak lady Burke w ciszy zmierza do drzwi, uchyla je...a potem prosi o wszystko o co on sam prosił. Dolohov odetchnął z ulgą, a usta pod wąsami wygięły się w uśmiech szczęścia, że oto prawdopodobnie przeżyje kolejny dzień w jednym kawałku, a do tego będzie mógł zbadać reakcje ingrediencji w godnych temu warunkach.
Kiedy więc burza emocji w nim samym opadła, zabrał się za wydzielanie odpowiednich porcji włosia buchonorożca do eksperymentu. Policzył najpierw z iloma będzie wchodził w interakcję, a następnie z całej kępy odpowiednia ilość kupek, gdzie w każdej znajdowało się po dokładnie trzy włosy tej magiczno-energetyczneo-wybuchowej ingrediencji. Gdy pojawiły się fiolki umieścił w nich włosie i podał część lady nie zalewając ich jeszcze wodą dla wygody operowania nimi. Gdy podzielili się już materiałami nad którymi mieli pracować, jak również przygotowali stanowiska pracy, Dolohov nieco się odciął od świata skupiając się nad swoim zadaniem. Jemu przypadło zbadanie właściwości wiązań jakie zachodzić mogły pomiędzy włosiem buchonorożca a wyodrębniona grupa ingrediencji zwierzęcych którą brał pod uwagę. Nie było w tej grupie żadnych części jednorożca które to odrzucił na samym początku bez większego wahania. Spoglądał na to co zostało - bezoar, części gryfa, większa ilość włosia buchnorożca. Eliksiry bojowe miały to do siebie, że potrafiły przyjąć większą różnorodność zwierzęcych części. Valerij nie wykluczał więc możliwości w której wszystkie z wynikiem zadowalającym przeszłyby przez tą alchemiczna próbę. Jednak zobaczymy...

|rzut na badania IIc
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Zaplecze [odnośnik]11.03.18 17:54
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaplecze [odnośnik]25.03.18 15:22
Dawno nie zajmowała się czymś takim, zdecydowanie wolała powiew świeżego powietrza, który oplatał jej policzki niczym przyjaciel, niźli spędzać czas w zaciszu pokoju podobnego temu. Wiedziała, że to nigdy się nie zmieni, jednak był równie pewna, że będzie usiała znaleźć dla siebie jakieś rozwiązanie. Coś, co pozwoli jej odnaleźć kompromis, czy może raczej wyście z sytuacji które zadowoli zarówno nestora rodu, jak i ją samą. Wiedziała, że nie będzie lekko. Zdawała sobie sprawę, że zezwolenie na jej podróże i zajęcie było jedynie tymczasowe i nie mogło dłużej trwać. Zwłaszcza, że moment zamążpójścia zbliżał się nieubłagalnie i nie była w stanie nic z tym zrobić. Dodatkowo ostatnie spotkanie z przeklętym rudowłosym krukiem potęgowało w niej uczucie którego nie rozumiała jednocześnie sprawiając iż cichy gniew rozsiadł się w całym ciele. Prawdopodobnie dlatego dziś jej myśli krążyły po wielu innych orbitach, niźli rozłożone na stole ingrediencje. Może też dlatego reakcje okazały się tak... cóż, nie wnoszące zbyt wielu odpowiedzi. Nie zamierzała jednak w żaden sposób tego komentować. Już miała coś odpowiedź gdy zielone spojrzenie uniosło się do góry by finalnie spocząć na stojącym obok mężczyźnie gdy drzwi nieśmiało uchyliły się, a przez szparę w nich nieśmiało wychyliła się głowa ich pomocnika.
- Lady wybaczy, lady Burke. Klient od Czarnego Złota chciałby osobiście się z lady rozmówić. - powiedział widocznie przestraszony. Nonna pohamowała chęć głośnego westchnięcia. Nie była pewna, czy chłopak był odpowiedni do pracy której się podejmował, ale nie kwestionowała tego - to była jedna z decyzji, która nie należała do niej.
- Panie Dolohov, proszę wybaczyć. Dziś więcej nie pomogę, jeśli jednak życzy pan sobie zabrać ingrediencje, proszę się nie krępować. - zapowiedziała spokojnie. Nie widziała problemu, by zabrał ingrediencje i ponownie przeprowadził kolejną próbę w zaciszu swojego własnego alchemicznego raju. Skinęła głową, by zaraz ruszyć w kierunku drzwi zaraz potem zajmując się klientem z którym nie poradził sobie ich pomocnik.

/zt ?


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Zaplecze [odnośnik]07.04.18 15:16
Sposób w jaki chwytał probówkę, montował i przygotowywał miejsce pracy, wydzielał ingrediencje bez wątpienia pokazywał, że w tej roli czuł się zdecydowanie lepiej - w roli badacza, który przechodził do konkretów. Wówczas, działając nawet na obcym dla siebie gruncie czul przypływ pewności siebie. Nie musiał bowiem myśleć co powinien zrobić - już to wiedział. Lata alchemicznej praktyki zakorzeniły w nim pewne rutynowe odruchy, które jego ciało wykonywało samo z siebie. Nie minęła więc chwila, a miejsce pracy miał już przygotowane. Spoglądał na trzymaną fiolkę na dnie której znajdowało się włosie. Pipetą dolał wody i zamontował do chwytaka pozwalając świecy ogrzewać tak spreparowany roztwór do którego dosypał łyżeczkę cukru. Gdy na szkle zaczęła się pojawiać większa ilość uciekających pęcherzyków powietrza zwiastująca, ze tak spreparowana mikstura za chwilę osiągnie wrzenie, Valerji oskrobał do wnętrza próbki nieco oskrobanej części gryfa. Używając swojej różdżki zamieszał we fiolce. Przez wzgląd na jej niewielki rozmiar poruszał nią bardziej w orientacji pionowej, w sposób delikatny, taki by przypadkiem nie wypchnąć cieczy poza ścianki wąskiego naczynia. Po wyjęciu obwąchał swoje narzędzie pracy, a gdy ostygło polizał i zaćlamał. Smak wycenił na mieszankę zsiadłego mleka i pieprzu. Resztkę roztworu wytarł o rękaw chowając różdżkę do kieszeni i... patrzył. Będąc zgięty w pół, pochylał się nad całą konstrukcją. W kluczowym momencie odsunął płomień świecy zauważając, że pęcherzyki powietrza zatrzymały się w miejscu i nie poruszały się ku górze, zupełnie jakgdyby na fiolkę zaprzestały oddziaływać znane prawa grawitacji. W kolejnej chwili woda zmętniała. Dobrze - świadczyło to o tym, że użyte ingrediencje były w stanie wejść z sobą w reakcję. Niestety nie tą, jakiej potrzebował Valerij bowiem po chwili drobne pęcherzyki zaczęły się łączyć w jeden wielki, który powoli przeciskał się przez cała długość fiolki nie pękając. Gdy wychylił się zza jej krawędzi pęczniał dalej aż do momentu w którym osiągnął wielkość małej piłki. Zdawał się być wypełniony jakimś gazem lżejszym od powietrza bowiem taki balon przytwierdzony do fiolki wyrwał ją z chwytaka i unosił się w powietrzu. Dolohov zastanawiał się czy powinien go przebić...? Z tą myślą został pozostawiony samemu sobie dokańczając zaplanowane na dziś badania. Następnie zgodnie z wolą lady Burke opuścił to miejsce zaopatrując się w potrzebne do badań składniki.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Zaplecze [odnośnik]29.05.18 13:55
| 10 lipca

Pomoc Rycerzom Walpurgii w rozwijaniu swych umiejętności być może nie należała do głównych obowiązków Śmierciożerców, zajętych zdecydowanie poważniejszymi kwestiami, ale Deirdre czuła dziwną odpowiedzialność za innych członków organizacji. Kierował nią jednak pragmatyzm, a nie matczyne czułostki; pragnęła, by wzrastali w siłę dla Czarnego Pana i kreowania nowego porządku, a pozostawali tak silni, jak silne stawały się poszczególne jednostki, także te, które zajmowały się głównie pracą naukową. Poświęciła całe swe życie Czarnemu Panu, wypełniała jego wolę w każdym momencie, zdając sobie sprawę ze swoich możliwości. Została wyrwana z kieratu, skazana na rozkoszną banicję Wyspy Sheppey, miała wiele wolnego czasu - a godziny dłużyły się jej ostatnio niemiłosiernie. Wizje wywołane wizytą w Azkabanie dystansowały ją od Tristana i innych ludzi, lecz w celebracji samotności przeszkadzał natłok myśli, wspomnień, koszmarów. Zagłuszała je działaniem, książki, nawet te najmroczniejsze, nie wystarczały; musiała być w ciągłym ruchu, zajmując głowę czymś namacalnym, dlatego też od razu zgodziła się na drobną sugestię lorda Burke'a, frasującego się nieodpowiednią znajomością anatomii.
Sama nie posiadała wielkiej wiedzy na ten temat, opanowała zaś podstawy. Od czegoś musieli zacząć. Przyprowadzenie Quentina do Cassandry nie wchodziło w grę, zajmowała się poważniejszymi kwestiami oraz przeprowadzała własne badania nad zbierającą osłabiające ich żniwo sinicą. Deirdre postanowiła najpierw zapoznać mężczyznę z banałami, z najprostszymi faktami, by później, w miarę potrzeby, Vablatsky nie musiała marnować swego cennego czasu na zaczynanie od zera. Przysługa dla Quentina była także pomocna Cassandrze oraz samej Deirdre; nikt nie tracił na tej lekcji, jaką zamierzała przeprowadzić w najbardziej profesjonalny sposób. Odnalezienie w zaułkach Śmiertelnego Nokturnu rozpitego, chwiejącego się na krawędzi życia człowieka nie należało do zadań trudnych. Skuszenie go obietnicą plugawych rozkoszy było jeszcze łatwiejsze, chwila nieuwagi, palce mocno zaciśnięte na różdżce, Niewybaczalna inkantacja i ofiara już znajdowała się na niewidocznej smyczy, pozwalającej na zaciągnięcie nieszczęśnika na tyły sklepu należącego do lordów Durham. O tej porze zamkniętego, przygotowanego natomiast na przyjęcie gości. Tsagairt razem ze swym towarzyszem przeszła przez próg, od razu trafiając na rozświetlone świecami zaplecze. Quentin zadbał o odpowiednią przestrzeń, meble rozsunięto na boki, zaś na środek - duży, drewniany stół wystawowy, zapewne do niedawna służący za podstawę do gabloty z przeróżnymi znakomitościami, sprzedawanymi przez Borginów i Burke'ów. Idealnie.
- Dobry wieczór, Quentinie - powitała stojącego w kącie lorda, porzucając szlacheckie uprzejmości. Znali się nie od dziś, łączyła ich Wynonna a teraz także posługa Czarnemu Panu. Nakazała wyłowionemu z błota Nokturnu mężczyźnie usiąść  na stole. Spełnił to żądanie, spokojny, z błędnym spojrzeniem, utkwionym w lewitujących tuż nad nim lampach oliwnych, dających wystarczająco dużo światła, by nie umknął żaden szczegół brudnego jestestwa. - Jesteś świadomy, że twoje ubrania będą nadawać się do wyrzucenia? - upewniła się rzeczowo, przystając tuż za stołem. Oceniła drogie materiały, które miał na sobie - sama narzuciła na siebie w Białej Willi jedną z szarych sukienek służby Rosierów. Prymulka miała wystarczająco dużo roboty z wywabianiem krwi z czarnych szat, a po dzisiejszym spektaklu i tak żadna nie nadawałaby się do użytku. - Miałeś już do czynienia z ludzkim ciałem? - dopytała tonem niezobowiązującej pogawędki, rozkazując leżącemu mężczyźnie, by się rozebrał a później ułożył na wznak. Sama mogłaby to zrobić, ba, zrobiłaby to niezwykle szybko, ale przypomniałoby to obowiązki Wenus, dalekie - poniekąd - od tych, których miała się podjąć dzisiaj, czysto nauczycielskich. Przyglądała się za to Quentinowi, badając jego reakcję na dzisiejszego manekina. Zaciekawienie, obrzydzenie, lęk, fascynacja - ciekawa, co może spostrzec w jego oczach.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zaplecze [odnośnik]22.06.18 14:10
Pewne prawidła pozostają niezmienne, a nieuchronność potrzeby rozwijania się nie jest niczym złym. Żałuję, że niedostatecznie przysiadłem do sprawy anatomii kiedy był jeszcze na to czas. Teraz, w dorosłości, wizja pobierania nauk na podstawowe tematy, które powinny być mi od dawna znane, wydaje mi się dość uwłaczająca. Niestety dla dobra Rycerzy Walpurgii muszę przełknąć zranione ego, gdyż w świecie rządzonym twardą ręką Czarnego Pana nie ma miejsca na osobiste urazy. Niestety przekonałem się o tym ostatnio wyjątkowo boleśnie, ale podobno takie lekcje przynoszą największe rezultaty w przyszłości. Nie sposób się nie zgodzić skoro rozpamiętuję tamten feralny wieczór po dziś dzień, ale z drugiej strony minęło dość niewiele czasu. Może kiedyś znów poczuję się pewny siebie? Nie, to zdecydowanie do mnie nie pasuje. Karmię się przeszłością nie pozwalając sobie na wyjście naprzeciw tego, co dopiero ma się wydarzyć. Nie daję sobie szans, będąc skrajnie krytycznym - wobec siebie, chociaż wobec innych również, nawet jeśli nie w tak dużym stopniu. Nie mogę pogodzić się z faktem, że tajemnice ludzkiego ciała wciąż są dla mnie tajemnicami, kiedy nie powinny nimi być; ojciec byłby mocno zawiedziony, gdyby tylko dowiedział się o moim braku odpowiedniego wykształcenia. W czasie, kiedy on dla dobra rodziny babrał się w zwłokach, ja zignorowałem potrzebną mi wiedzę na ten temat - co jest do mnie całkowicie niepodobne. Łaknienie informacji żyło we mnie od zawsze, zatem co poszło nie tak? Dlaczego studiowanie anatomicznych podręczników okazuje się być tak trudne do przeskoczenia?
Nie wiem jakim cudem przełknąłem stłamszoną dumę prosząc Deirdre o pomoc. Ufałem jej, ale wciąż te słowa nie równały się chęci rozpowiadania innym o moich słabościach. Wynikło to chyba z powodu ruiny człowieka, jakim jestem - już dawno przestałem być pewnym siebie arystokratą, powoli zamieniam się w chodzące zwątpienie. Strach przed odrzuceniem, lęk przed nieznanym. Godności już prawie nie mam, dlaczego więc nie mogłem odebrać jej sobie jeszcze trochę kierując się do Tsagairt? No właśnie. Jeszcze jakiś czas temu walczyłem, naprostowując swą życiową postawę, ale końcówka czerwca znów podkopała wszystko to, co do tej pory udało mi się zbudować. Tkwię w rozsypce nie wiedząc jak się z tego wszystkiego pozbierać. Z tego wszystkiego umówiona wizyta ze Śmierciożerczynią nie robi już na mnie wrażenia, poddaję się losowi całkowicie.
Od rana przekładam jakieś papierki w sklepie, trochę liczę przychodów i rozchodów, nic ambitnego w każdym razie. Ot, kolejny zwyczajowy dzień u Borgina i Burke’a. Dopiero wieczór niesie ze sobą konkretne plany, chwilę później materializujące się w drzwiach na zapleczu. Odkładam wszystkie papierzyska i idę w tamtym kierunku zauważając nie gościa, a… dwóch gości. Unoszę lekko brwi ze zdziwienia, gdyż nie spodziewałem się żywego manekina do ćwiczeń. To naprawdę interesujące. Zapijaczony menel okrutnie śmierci i nie wygląda ani trochę dobrze, ale nie powinienem narzekać skoro Dei postanowiła poświęcić mi swój cenny czas. I jeszcze kłopotała się przyprowadzeniem worka ćwiczebnego, jestem wdzięczny. - Dobry wieczór - odpowiadam. Uśmiechnąłbym się, gdybym miał to w zwyczaju. Podchodzę ostrożnie do stołu, w przestrzeń, którą wcześniej kazałem zorganizować pracownikom. Zerkam na nieznajomego - imperius, wspaniale. Uwielbiam tę klątwę. Jednak z rozmyślań wybudza mnie pytanie, na które odpowiadam podobnym spojrzeniem co poprzednio. Automatycznie patrzę w dół; rzeczywiście, droga, ciemna szata nie nadaje się na takie eksperymenty. - Tak - mruczę jednak, może odrobinę niezadowolony. Trudno, kupię sobie nową, chociaż tego nie lubię. To całe zbieranie miar, stanie jak idiota w miejscu i odpowiadanie na durne pytania, nie, to nie było czymś, co mnie interesowało.
Następne pytanie zbija mnie z pantałyku, gdyż może mieć wiele znaczeń. Robię speszoną minę i zastanawiam się nad odpowiedzią, a kukła w różdżce Tsagairt rozbiera się i kładzie na wznak. Sam nie wiem czy wolę tego obrzydliwego typka czy piękną kobietę - pięknej kobiety bym się wstydził, nawet jeśli byłaby pod działaniem imperiusa. I tak źle i tak niedobrze. - Tyle o ile - rzucam więc zdawkowo, dzięki czemu nie muszę wdawać się w krępujące szczegóły. - Na pewno nie badałem niczyjego wnętrza - dodaję jeszcze uzupełniająco i wzdycham, stając obok kobiety i wpatrując się w ciemną masę leżącą na stole. Oprócz obrzydzenia odorem, jeszcze nie kłębią się we mnie żadne emocje.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Zaplecze [odnośnik]22.06.18 20:05
Wyraz skrajnego skoncentrowania i odrobinę uczniowskiego przejęcia zaczynającą się lekcją, malujący się na twarzy Quentina, dawał nadzieję na szybką i efektywną naukę. Młodszy z lordów Burke posiadał wielką wiedzę, co zostało potwierdzone poprzez przyjęcie go do jednostki badawczej Rycerzy Walpurgii, Deirdre nie wątpiła więc, że osiągnie w imię Czarnego Pana naprawdę wiele. Mogłaby dopytać, skąd nagła chęć zgłębienia sztuki anatomii - i dlaczego nie zainteresował się nią wcześniej, skoro pracował w tak urokliwym miejscu, dającym dużo okazji do kontaktu opuszczonymi mieszkaniami przeklętych dusz - nie czuła jednak niezdrowej ciekawości dotyczącej pobudek mężczyzny. Skoro poprosił ją o pomoc, zamierzała mu ją zagwarantować i zrobić wszystko, by jak najdokładniej wprowadzić go w podstawowe pojęcia anatomii. Przed pojawieniem się na Śmiertelnym Nokturnie przejrzała kilka ksiąg na ten temat, chcąc przypomnieć sobie niektóre definicje bądź umiejscowienie organów, dzięki czemu czuła się znacznie pewniej, gdy już znajdowała się przy prowizorycznym stole operacyjnym, stojąc u wezgłowia pacjenta.
Ofiara uśmiechała się dość głupkowato, co biorąc pod uwagę całokształt nagości, robiło groteskowe wrażenie. Deirdre pozostawała niewzruszona: brew nawet nie drgnęła, gdy zauważyła zawstydzenie lorda Burke'a. Im była starsza, tym bardziej uznawała go w pewien sposób za archetyp młodszego brata, którego wprowadzała w dorosłość. Cielesną i krwawą. - Doskonale. A więc zaczynamy - podsumowała zdawkowo i spokojnie. - Stań obok mnie - poleciła, samej zabierając miejsce po dłuższej stronie prostokątnego stołu, na samym środku, tuż nad tułowiem leżącego mężczyzny. Pewnie uniosła różdżkę i skierowała ją przez sam środek ciała, od dołu brzucha aż po szyję, celnym i głębokim Vulnerario rozcinając ciało. Żywcem, chciała pokazać Burke'owi ostatnie podrygi organów, a dzięki mocnemu zaklęciu Niewybaczalnemu, pętającemu i tak zniszczony uzależnieniami umysł nieznajomego, nie było trudno zapanować nad jego odruchami. Wytrzeszczył jedynie oczy i rozwarł usta w niemym wrzasku - ale to nie głowa była w centrum ich zainteresowania, przynajmniej nie teraz. Krew z rozciętego ciała chlusnęła na stół i na podłogę; Deirdre nie wycierała rąk, rozszerzyła jedynie następnym zaklęciem ściany rozciętego brzucha oraz - co zajęło jej dużo czasu - roztrzaskała żebra, broniące dostępu do środka ciała. Następnie schowała różdżkę do kieszeni szaty i zerknęła kontrolnie na Quentina. - Jama brzuszna. Jej wnętrze można podzielić na część podokrężniczą - to ta niżej, oddzielona okrężnicą poprzeczną i krezką - rozpoczęła swoje podstawowe nauki. - Tu znajdują się jelita, grube i cienkie. Wyżej natomiast inne organy. Nieco po lewej stronie żołądek, tuż nad nim przepona - wskazała dłonią na pulsujący krwią organ. - Tu, po prawej, to wątroba. Nieopodal - trzustka - nazwa każdej części organizmu następowała tuż przed wskazaniem go umorusaną we krwi dłonią. Nie robiło się jej słabo, słodki odór krwi uderzał Deirdre do głowy, utrudniając nieco koncentrację. Tęskniła za tym, za niszczonym ciałem, za czerwoną cieczą, za umykającym szybko życiem. Zachowała jednak spokój i metodycznie kontynuowała wytyczne. Bez oporów wsunęła ręce do środka parującej jamy brzusznej, starając się umożliwić lordowi Burke zajrzenie głębiej, dostrzeżenie różnych barw, wielkości oraz sieci zależności, które wiązały poszczególne przestrzenie. Brutalnie niszczone, zalane krwią, zapadające się w swych funkcjach, mknące ku agonii i zaprzestaniu działania. - Mamy do czynienia z mężczyzną, oczywiście jama brzuszna kobiety wygląda inaczej. Nie ma tu jajników ani macicy - zaakcentowała tę różnicę, wiedząc, że szlachcice naprawdę niewiele wiedzieli o tym, co dzieje się w ciałach kobiet, w których przecież dochodziło do prawdziwego cudu tworzenia i wydawania na świat nowego życia. - Wszystko w porządku? - spytała rzeczowo; nie chciała, by Quentin zemdlał zanim przejdą do innych części; do kości, serca, przełyku i mięśni. Wątpiła, by poruszył go ten widok, pracował w dość specyficznej branży, ale nawet jej samej robiło się niegdyś niedobrze na widok krwi - była więc dość wyrozumiała.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zaplecze [odnośnik]27.06.18 16:11
To zwykła ignorancja, nie mógłbym powiedzieć niczego więcej na ten temat. Poświęciwszy się całkowicie sztuce alchemii oraz teorii z zielarstwa i opieki nad magicznymi stworzeniami nie dostrzegałem innych dziedzin, będąc na nie całkowicie oporny. Jeszcze czarna magia potrafiła mnie wkręcić w swoją interesującą strukturę, ale to nic dziwnego, skoro nosiłem nazwisko Burke. I tak umiałem w tej dziedzinie zbyt mało jak na kogoś, kto powinien żyć plugawymi czarami oraz klątwami, ale tak się złożyło, że jednak poświęciłem życie tworzeniu eliksirów, tylko od czasu do czasu nadzorując wyprawy po czarnomagiczne artefakty. W każdym razie - w ten sposób zaniedbałem naukę anatomii i teraz musiałem za to przypłacić urażoną, męską dumą. Tak, tak, takie coś naprawdę istnieje i nie jest żadnym wyimaginowanym tworem rodem z najbzdurniejszych bajek. W dodatku znacząco utrudnia życie, ale niestety nie jestem w stanie przeciwstawić się swojej samczej naturze, bez względu na to jak w odniesieniu do mojej osoby brzmi to groteskowo.
Staram się poskromić emocje, skoncentrować się na zadaniu i nie myśleć o bzdurach jak unoszenie się honorem - naprawdę doceniam chęć poświęcenia mi cennego czasu. Chwytam się tej myśli niczym tonący brzytwy i postanawiam nie powracać wspomnieniami do odległych, irracjonalnych zakamarków. To ma być nauka, w najczystszej postaci - chociaż to też brzmi absurdalnie patrząc na brudzącego stół łachudrę. Na pewno trudno byłoby znaleźć kogoś lepszego w obskurnej uliczce nokturnowej alei, ale nie szkodzi. Przezwyciężę chęć zwymiotowania mu na ten durny uśmieszek i skoncentruję się na ważnych hasłach, miękko wypływających z ust Deirdre. Zadziwia mnie za każdym razem, gdy widzę, jak mocno oddała się ciemności. W szkole sprawiała wrażenie raczej niepozornej, niedostępnej kujonki, chyba nawet bardziej spaczonej nieśmiałością niż ja. Ba, wtedy akurat byłem w pełni zdrowia, energiczniejszy i bardziej towarzyski, wszystko posypało się już w dorosłym życiu. Nie znałem jej wtedy za bardzo, dzieliła nas spora różnica wieku, a ponownie usłyszałem od niej od Wynonny. Już wtedy odwiedzając Durham wyglądała inaczej, ale teraz to obraz Tsagairt wypaczył mi się doszczętnie. Jeszcze jakiś czas temu nie uwierzyłbym w słowa, jakoby to właśnie ona miała uczyć mnie anatomii - jakby tego było mało, to jeszcze na żywym manekinie. To naprawdę imponujące.
Kiwam głową; a więc zaczynamy. Zgodnie z poleceniem staję obok czarownicy, nie spuszczając mężczyzny z oczu. Naprawdę wygląda obleśnie. On sam, jeszcze bez wnętrzności na wierzchu. Ojciec zajmował się trupami jak już byłem w Hogwarcie, nie pamiętam więc z tego nic. Ani odoru zatęchłej krwi, ani rozkładu ciała. Taki zwykły zapach osocza to pamiętam - choruję na traumę krwi, obcuję z nią w różnej formie podczas warzenia eliksirów, więc to dla mnie nic nowego. Gorzej z wylewającymi się flakami dotykanymi przez Śmierciożerczynię. Krzywię się lekko z racji bycia laikiem, bo przecież organy zalane formaliną prezentują się zupełnie inaczej. - Do czego służy ta okrężnica? - pytam, uznając, że skoro mam się uczyć, to nie ma głupich pytań. Resztę mniej więcej kojarzę, a przynajmniej jelita, wątrobę i przeponę. - I trzustka? - dodaję więc. Po coś w tym ciele one są, wolałbym wiedzieć jaki mają cel. Może są niezwykle cenne? Nachylam się mocniej i chociaż twarz mam wykrzywioną z niejaką odrazą nie tyle dla wnętrzności, co nasilającego się smrodu. - Jajniki? Macica? - dopytuję, tutaj wyraźnie zdziwiony. Cóż, jako ktoś nieznający się ani na anatomii, ani w tych czasach niezaznajomiony z procesem reprodukcji, nie mogłem o tym wiedzieć. Pruderyjne drzewo wydało swoje owoce. Nigdy podczas seksu nie interesowałem się szczegółami, może dlatego, że moja żona okazała się być bezpłodna, chociaż i wtedy zapewne nie zechciałbym się rzucać do zainteresowania kobiecymi narządami, w rozumieniu stricte naukowym i lekarskim. - Tak, tak. To ten smród mi przeszkadza, ale przyzwyczaję się - wyjaśniam, nie chcąc, żeby posądziła mnie o mdlenie na widok kilku sztuk wnętrzności i krwi.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke

Strona 5 z 13 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Next

Zaplecze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach