Wydarzenia


Ekipa forum
Kawałek plaży
AutorWiadomość
Kawałek plaży [odnośnik]06.03.21 14:13
First topic message reminder :

Kawałek plaży

Wychodząc na tyły domu wzrok natrafia na zaczynającą się kawałek za wydmami plażę. Z ganku od tej strony również prowadzą schodki, pozwalające zejść i dostać się na miejsce szybko. Rzadko kiedy można dostrzec tutaj obce osoby - te nie są w stanie jednak zauważyć domostwa skrytego pod potężnym zaklęciem.
Dom objęty Zaklęciem Fideliusa.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kawałek plaży  - Page 5 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Re: Kawałek plaży [odnośnik]18.12.22 12:17
Michael miał powody, żeby podejrzewać, że to, czego był świadkiem - krwiste symbole, nawołujące szepty - było zakorzenione w czarnej magii. Wiedziony doświadczeniem, sięgnął po białą magię, a kiedy wypowiedział inkantację - w pierwszej chwili mógł mieć problem z jednoznaczną interpretacją zaklęcia. Zdawało się, że wskazująca skupiska czarnej magii poświata otoczyła całą przestrzeń - gromadząc się szczególnie wzdłuż geometrycznych kształtów, które pokryły podłogi i ściany. Największe jej skupisko - okrągłe jak oko cyklonu - znajdowało się w miejscu, w którym na zakrwawionym piasku klęczała Justine; plugawa energia wylewała się stamtąd jak woda z pękniętego dzbanka, rozlewała się we wszystkich kierunkach, sięgając już dalej, niż Michael mógł sięgnąć wzrokiem. Auror miał jednak wrażenie, że jednocześnie z każdą chwilą stawała się coraz słabsza, rozrzedzając się tym bardziej, im większy obszar obejmowała.

To tylko post uzupełniający dla Michaela, kolejka toczy się dalej.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]18.12.22 14:43
Żywotność: 157/207 (-10)

Wilgotna zasuwka drewnianej furtki, zaskrzypiała charakterystycznym, miedzianym dźwiękiem, gdy bez zastanowienia, bez zatrzymania, wtargnął na zainfekowane terytorium zaprzyjaźnionej rodziny. Nie dbał o szczegóły – szczebelkowe wrota, rozwarte na oścież przepuszczały zakręcone, pozwijane cienie, których cienkie, przydymione wiązki rozkładały się tuż pod jego stopami, niczym mistyczny, puszysty dywan. Złowrogie szepty przenikały w coraz głębsze warstwy chłonnej podświadomości, przywołując niechciane, zatrważające obrazy, przekręcając wspomnienia, mieszając wiarygodne wizje wypełnione sylwetkami ukochanych osób. W powolnym tempie zatruwały osłabiony organizm, podatny na manipulacyjne działania. Szara kotara ukazywała oblicze zaginionej siostry, konającej w bestialskich, rozrywających torturach. Szalejące dźwięki przybierały znajomy ton kobiecego głosu, przesyconego cierpieniem, jękliwym bólem oraz wewnętrznym rozdarciem. Słyszał też krzyki: piskliwe, odległe, rozsadzające bębenki słuchowe. Żadne działanie, nie było w stanie ujarzmić rozpędzonego diabelstwa, kuszącego ów mistycznymi wizjami. A on szedł, pokonując kolejne centymetry nieznajomego Wrzosowiska. Co kilka kroków zatrzymywał się gwałtownie, łapiąc za przednią część rozgrzanego czoła, rozglądając się wokoło, mając wrażenie, iż wszystkie, wyimaginowane persony, pędzą tuż za nim, zaczepiają, dotykają fragmentów ciała powodując niekontrolowane dreszcze. Minął wysoką budowlę skąpaną w obrzydliwym mroku. Wydawać się mogło, iż purpurowa posoka, wypływa z każdego, drewnianego zakamarka, kropelka po kropelce. Nie patrzył w tamtą stronę. To nie była ich krew. Przełknął ślinę, podczas gdy coś targnęło jego wnętrznościami. Fragment plaży o niegdyś rozjaśnionym piasku, rozlewał w oddali swe wzburzone oblicze. Spienione, skotłowane fale, wyśpiewywały tak przyciągające piosenki, zapraszająco do zanurzenia. Tym razem nie mógł przecież odmówić. Osłabiona uważność nie zamroczyła widoku, który zakręcił się na granicy jasnego błękitu tęczówek. Zauważył ją. Ofiarną, porzuconą, klęczącą na chłodnej ziemi w nienaturalnej pozycji. Chciał zatrzymać się na moment, skonfrontować ów realistyczną halucynację, zamknąć oczy, zedrzeć paskudny widok, który odbierał oddech, spowalniał serce, zaciskał ciasną klatkę żeber, powodując wzmożone duszności.
Była w niebezpieczeństwie.
Nie wiedział co się dzieje. Dlaczego klęczała? Dlaczego znalazła się w tym miejscu? Wyziębiona, osłabiona, ewidentnie przemęczona? Czy mogła być ranna? Co stało się z malowniczym krajobrazem? Czy był w stanie domyślić się, iż złowroga, czarna magia wykonała tak jałowe spustoszenie? Pamiętał je, niezniszczalne cienie, które zaatakowały podczas niedawnej wyprawy. Silne, niepokonane, nawracające, aby zgładzić każdego, napotkanego czarodzieja. Drżał, przyspieszył swój ruch, aby znaleźć się jak najbliższej blondwłosej zaginionej. Nie opanował momentu, gdy w ułamku sekundy, potężna, biała moc rozniosła się po okolicy. Pochodziła z jednego, wyjątkowego źródła, przywołującego niemożliwą, uzdrawiającą wielkość.
Justine.
Biegł – między skarpami, nierównościami terenu, które zahaczały o jego stopy. Kilkukrotnie zachwiał się niebezpiecznie. Ręce nie pomagały w utrzymaniu równowagi – odganiały zgryźliwe szepty, wnikające i rozdzierające czaszkę. Im bliżej celu, te wydawały się coraz intensywniejsze, plugawsze, prawdziwe. Chciał krzyczeć. Buty zatopiły się w jałowym piasku, pozbawionym koloru. Mógł na chwilę podnieść głowę, aby ujrzeć morski majestat, wsłuchać się w jego kojącą melodię, poczuć intensywność słonej, wilgotnej woni, osiadłej na ustach i splątanych włosach. Uwielbiał ten niepoznany bezkres falującej szarości. Morze było jego domem, ucieczką od młodzieńczej niesprawiedliwości, ratunkiem przed najgorszym oprawcą. Lecz gdy świadomość, na krótki moment, powróciła do rzeczywistości, ujrzał obraz, którego bał się najbardziej. Była tuż obok niego, rzucona na mokrą, chropowatą powierzchnię. Nie wiedział czy żyje. Ranna, zakrwawiona, wycieńczona. Nie wierzył, nie dowierzał, iż ślady po purpurowej posoce należały właśnie do niej. Nie widział twarzy. Sklejone, opuszczone kosmyki zasłaniały ukochane, kobiece oblicze. Nie obronił jej. Łzy napłynęły mu do oczu, nie potrafił już oddychać. Nie mógł już nic zrobić. Chciał umrzeć, zniknąć z powierzchni ziemi, rozpłynąć się w roziskrzonych kroplach brzegowych fal. Eksplodował: żalem, niekontrolowanym smutkiem, bezradnością i bezsilnością swej osoby. Słaby, niekompletny, zbyt mało sprawczy… – Justine! – wrzasnął jeszcze w przypływie świadomości, chcąc wybudzić ją z śmiertelnego snu. Nie zobaczył jednak efektu, gdyż złowroga siła uderzyła ponownie: intensywniej, silniej, zabierając go całego. Odwrócił się, twarzą do morza - wybawcy. Wiedział, czuł, że był to jedyny ratunek. Czy byłby w stanie ocalić także ją? Nadzieja, przez krótką chwilę wypełniła jego serce, wraz z dźwiękiem wzburzonej wody. Bez zawahania, niczym w transie, przekroczył granice, zaczął zanurzać się w lodowatej toni, nie zwracając uwagi na paskudny chłód, przemoczone, przyklejone ubrania, osłabioną umiejętność pływania. Ratuj się - i właśnie to robił.

Rzut kością: tutaj



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049
Re: Kawałek plaży [odnośnik]18.12.22 19:56
Oddychała ciężko, klęcząc pośrodku pozbawionego życia piasku. Łapała oddech, po tym, co stało się przed chwilą. Słabła. Wykrwawiała się - tego była pewna. Nie tylko przez kurs który przeszła, nawet bez niego, to była jedna możliwa dedukcja. Czerwona posoka zdawała się jedynym w pobliżu, co jeszcze posiadało kolor. Teraz, kiedy adrenalina z nich schodziła, czuła wszystko wyraźnie. Ból pulsował niewygodnie, a myśli rozszalałe analizowały wszystko odnajdując punkt, którym trzeba było zająć się najpierw. Nie dopuścić do utraty przytomności, do tego, by rzeczywiście się wykrwawić. Jeśli Kerstin była w domu, mogła istnieć szansa, że ją dojrzy, ale potrafiła przecież sama sobie pomóc. Dlatego mimo pierwszego szoku - strachu, gdy krwiste ślady pomknęły w stronę Przystani. Skupiła się na nadziei, i melodii, chcąc przywołać swojego patronusa. Przybył na wezwanie - jak zawsze. Pojawił się, gotowy do tego by ją wspomóc. Odetchnęła lekko z ulgą, choć nie potrafiła sobie przypomnieć momentu, czy kiedyś wcześniej ją zawiódł. Jasne spojrzenie zawisło na nim, gdy zatoczył na nią kółko. A później wrócił do niej. Przymknęła na chwilę oczy przyjmując ciepło, które ofiarował. Z ust wyrwało się westchnienie ulgi. Spojrzenie skupiło się na ranie, tej, która najmocniej krwawiła i która zabierała jej najwięcej sił. Patrzyła jak się zasklepia. Kilka długich sekund została tak. Oddychając ciężko. Była zmęczona - zmęczona i osłabiona. Ale teraz, już powierzchownie zdrowa. Musiała zobaczyć, jak wielkie straty przyniósł rozkaz Rosiera. Co zrobił? Wilki rozbiegły się na różne strony. Nie zaatakowały mieszkańców. Co zrobiły krwawe ślady? Nie wiedziała. Rozejrzała się wokół. Marszcząc w zamyśleniu brwi.
Nie mogła ruszyć ich śladem - poszły w trzy różne strony. Jedynym rozsądnym ruchem było zobaczyć czy nikt nie został zaatakowany w domu. Postawiła krok w jego kierunku i zamarła, dostrzegając sylwetkę Vincenta.
- Szlag. - wymknęło się z jej ust, kiedy wykrzywiła w niezadowoleniu usta. Jeszcze mu się nie znudziło? Zostawiła go, odeszła, zachowała jak podła, zimna suka, nawet nie informując go o tym, że postanowiła zakończyć ich związek. Nawet nie dając mu szansy zareagować. Po prostu - zaczęła go ignorować. Listy które wysyłał odrzucała na bok, kiedy dostrzegła jego pismo, nawet nie czytając ich do końca. Nie zamierzała odpowiedzieć na żaden. Nie obchodziło ją co jest w środku. Nie był w stanie zmienić jej zdania. Stała się perfekcjonistką w niepozwoleniu, by ją złapał. Przed wejściem do domu, sprawdzała kto jest w środku. Korzystała z kameleona, ukrywała się, nie dała dostrzec, zobaczyć. Wychodziła, teleportowała się, kiedy dostrzegła go przez okno. W domu i tak nie bywała teraz często. Właśnie dlatego, że wiedziała, że tu jej będzie szukać. Znalazła nowe miejsce w którym sypiała. Tylko udając, że nadal tu wraca, żeby Kerrie nie mogła jej nic zarzucić. Albo próbować ją przekonać do czegoś innego.
Nie przewidziała tego - a powinna. Tego, że Rosier może znać jakieś sztuczki. Odruchowo w chwili zagrożenia zdecydowała się teleportować do bezpiecznego miejsca. Przystani skrytej pod osłoną potężnej magii. Ta na którą natknęła się teraz, musiała być równie silna, potężna. Czuła to w kościach, to nieprzyjemne, pełne goryczy uczucie które rozpełzło się jej po plecach. Była winna, jeśli przyniosła tu niebezpieczeństwo. Powinna być mądrzejsza - inaczej wybrać. Choć przez myśl jej nie przeszło, że te byty, posłuchają rozkazów człowieka, że będą w stanie ruszyć za nią, że narazi tym bliskich - zwłaszcza siostrę, która nie miała jak się bronić. Jednak nadal była słaba i uwiązana. Dlatego nie odeszła stąd na dobre - choć postanowiła. Dlatego wybrała świstoklik przenoszący tutaj - instynktownie. Wykrzywiła usta w niezadowoleniu - karma lubiła wracać, hm? Uderzyła ją w przeponę ze zdwojoną siłą, kiedy była najsłabsza w postaci troski o Kerstin i Vincenta, który właśnie ją dostrzegł. - SZLAG. - zaklęła głośniej. Kiedy ruszył w jej stronę. Dostrzegła Castora, Michaela i Kerstin. Oparła się o piasek opuszczając na chwilę głowę. Zaczynając myśleć na szybko. Chciała przed nim uciec, ale musiała się upewnić, że nic im nie jest. Podejrzewała, co powie. Będzie chciał odpowiedzi. Będzie musiała mu powiedzieć, że je straciła i spojrzeć mu w twarz. Nie miała dzisiaj na to ani siły - ani chęci. Drgnęła kiedy jej imię zatańczyła w jego ustach obok niej. Tak długo się zastanawiała? Czy to on biegł tak szybko w jej stronę. Serce obiło jej się nieprzyjemnie. Z ciężkim westchnieniem podparła się o piasek, dźwigając chwiejnie do góry. Zerkając na niego niechętnie. Ale jego, nie było już obok. Odwróciła się przez ramię, patrząc jak zmierza w stronę wody. Jej brwi uniosły się ku górze. Odnalazła wzrokiem pozostałą trójkę. Spoglądając najpierw na Kerrie, potem na Castora, na końcu skupiając spojrzenie na bracie.
- MIKE! - krzyknęła, unosząc rękę, żeby zwrócić na jego uwagę. Z tej odległości nie mogła dokładnie ocenić. Ale wydawało jej się, że widzi krew. - W PORZĄDKU? CO SIĘ STAŁO? NIC WAM NIE JEST? - chciała wiedzieć, chciała ruszyć w ich stronę, ale zachowanie Vincenta ją zdziwiło. Nie tego się spodziewała. Zrobiła krok ku nim, ale kiedy zerknęła znów na niego, zatrzymała się. Marszcząc brwi.
- Rineheart? - zwróciła się do niego, choć bez chęci, czy znajomego ciepła w nazwisku. Zrobiła kilka kroków w jego stronę odwracając głowę w stronę brata. - Rineheart! - uniosła głos. - Co ty za cyrk odwalasz?! - chciała wiedzieć widocznie zaczynając się złościć. Była zmęczona i słaba, nie miała siły. Nie tego się spodziewała. Lawiny słów, pytań i pretensji, a nie jakiegoś pieprzonego urlopowicza, który postanowił skorzystać z dobrodziejstwa wody. Chciał zwrócić jej uwagę w ten sposób? Udało mu się, teraz miała ochotę strzelić go w twarz za te bzdurne działania.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kawałek plaży  - Page 5 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]19.12.22 19:19
Justine, Castor, Michael, Gabriel, Vincent... Jakie tak naprawdę znaczenie miała ich obecność, gdy głowę Kerstin wypełniały coraz bardziej natarczywe pragnienia. Każda chwila pozostawania na żałośnie suchym lądzie zdawała się ich wszystkich przybliżać do zagłady. Ani rozmazująca się w krwawych łzach sylwetka siostry - ewidentnie rannej - ani słowa rodzeństwa i przyjaciół nie zdołały wybudzić jej z marazmu. Miała jeden cel i tym celem było zanurzyć się w morskiej głębinie - to tam wszyscy odnajdą spokój i nie będą jej tak szarpać za przedramię ani nerwowo wyciągać różdżek.
- Więc się pospiesz! - warknęła nagle w sposób zupełnie do siebie niepodobny, wytrzeszczając oczy i obnażając małe zęby. Tym razem to ona szarpnęła za dłoń Michaela, wyciągnęła go z tarasu i w dół po schodkach, z których niemal zleciała w swoim niesłabnącym pośpiechu. - Nie. Nie! - Machnęła głową, uciekając od dłoni Castora, który próbował jej coś tłumaczyć o strojach kąpielowych. Czy dla nich to wszystko była zabawa? Miała chęć zdzielić ich przez głowę miotłą. Naprawdę tak nisko cenili życie swoje i najbliższych? - Chodź do wody albo zginiesz - warknęła do Castora, a potem spróbowała wyplątać palce z uścisku brata.
Trzymali ją w miejscu, a krew wcale nie przestawała zalewać jej twarzy, wizje nie ustawały. Nawet zaklęcie Castora zdołało zaledwie lekko przytłumić szepty, ale rozgorączkowanie pozostało, ta samo jak uczucie zaciskających się na jej klatce duszności. Nie mogła wytrzymać, nie mogła tak przeżyć. Brakowało jej tchu, nie potrafiła już dłużej oddychać powietrzem, nie, gdy płuca miała zalane krwią.
- JUSTINE! - krzyknęła w odpowiedzi na pytania siostry, ale był to tylko zdesperowany ryk pozbawiony znaczenia. Niczego nie próbowała wyjaśnić, brnąc przed siebie po piasku na tyle na ile pozwalały jej słabe mięśnie.
W końcu nie wytrzymała presji, bólu i strachu.
Odwróciła się i z całej siły wycelowała małą pięścią w twarz starszego brata, w sposób, który do tej pory zaledwie obserwowała u innych. Nigdy na nikogo nie podniosła ręki, do dzisiaj.
Musiał jej wybaczyć. Musiał zrozumieć. Kochała go. Uratuje go.
Jeśli nie dostaną się do wody natychmiast, zginą.

1. Opętanie (dzięki Castorowi mam -10 więc ST 80)
2. Lekki cios w oko Michaela Sad (tu mam -4 więc ST 16...)


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
longing
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]19.12.22 19:19
The member 'Kerstin Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 14

--------------------------------

#2 'k100' : 65
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]19.12.22 21:36
Castor brzmiał trzeźwo (przynajmniej dopóki nie zaczął mówić o kostiumach kąpielowych, ale słysząc uspokajający baryton kompana, Mike przestał na moment słuchać - by móc skupić się na zaklęciu), również próbował uspokoić Kerrie. Chwilę słuchał jednym uchem, choć czujnie zarejestrował inkantację zaklęcia. Paxo, blondyn używał już tego przy Tonksie, może na Kerrie też podziała - był mu wdzięczny za próbę, licząc, że siostra trochę się uspokoi.
Przeliczył się - ale najpierw skupił się na magii, mocno ściskając dłoń Kerrie, ale myślami będąc gdzie indziej. W pierwszej chwili rezultat zaklęcia sprawił, że ze świstem wciągnął powietrze do płuc. Nie spodziewał się takiego skupiska plugastwa we własnym domu, zdawałoby się, że znienacka. Wszędzie, w krwistych wzorach na ścianach, ale i na zewnątrz. Zagrożenia bez jednostkowego punktu zaczepienia. Wiedział, że czarna magia potrafi tak się zachowywać, rozlewać po pewnych miejscach, kumulować w przeklętych lochach, ale nie tu i nie tak. Jeśli miałby znaleźć jeden cel, coś, z czym mógłby walczyć, co mógłby zdusić - to widział źródło, tam, gdzie stała Justine. Czy to coś ją zaatakowało, czy z tym walczył patronus? Uniósł różdżkę, słyszał krzyk Just - pytała o to, czy nic im nie jest. Nie brzmiała jak ktoś, kto samemu potrzebuje natychmiastowej pomocy, nie brzmiała jak czarnoksiężnik podszywający się pod jego siostrę (choć zerknie jej kontrolnie prosto w oczy, a po powrocie z Azkabanu widział już jak wyglądała pod Imperiusem i wydawało się mu, że umiałby znowu dostrzec symptomy), brzmiała jak ona.
Jedyne, co go trochę uspokoiło to fakt, że poświata i czarnomagiczna energia zdawały się słabnąć, rozrzedzać. Że szepty nie ponowiły ataku, że wciąż stali z Castorem i Kerrie na własnych nogach - to nie mogła być tylko sprawka Feniksa Justine, patronus był za daleko, a Kerrie nadal ciągnęła go w stronę wody. Zagrożenie musiało słabnąć, czy było w ogóle inteligentne, czy wybrało ofiary na oślep? Czy mogło skrzywdzić kogoś jeszcze?
-NIE, FIZYCZNIE NIE! TYLKO KERRIE - ONA SŁYSZY SZEPTY, TY TEŻ? CO TO BYŁO, CO Z TOBĄ? - odkrzyknął do Justine. Może gdyby miał więcej czasu do namysłu, wahałby się, czy zabierać Kerrie w tamtą stronę - ale młodsza siostra ciągnęła go w stronę Just, braterski instynkt kazał mu podejść, sprawdzić co z nią, świstoklik w kieszeni dawał złudne poczucie względnej kontroli.
Zwolnił kroku, chcąc poprosić Castora by pilnował chwilę Kerrie i pobiec w stronę Just - ale zanim zdążył przekazać przyjacielowi tą prośbę, blondynka odwróciła się i...
...skupiony na niedawnej interpretacji Festivo i prędkim układaniu progu, nie spróbował nawet się cofnąć - z czystego szoku.
Spodziewał się po Kerrie wielu rzeczy, ale nie rękoczynów.
Przez ułamek sekundy spoglądał na nią osłupiały, mrugając, lewe oko zaszło łzami, pod oczodołem kwitł pewnie siniec.
A potem doszedł do wniosku, że to nie jego Kerrie, że to mroczne moce. I do kolejnego, logicznego podejrzenia, że to może eskalować - widział ludzi pod wpływem Accessio, agresywniejszych z każdą chwilą.
Gdyby wziął ją pod Protego Totalum, samemu nie mógłby czarować, a Muscipulii nie zdążyłby wyczarować - zaklęcie potrzebowało czasu, Kerrie mogłaby po prostu odbiec poza jego zasięg.
-Castor, w razie czego weź świstoklik. - poprosił bezbarwnym tonem, nie oglądając się za siebie.
-Esposas. - wyrwał lewą rękę i błyskawicznie nakierował różdżkę na Kerrie (przepraszam, przemknęło mu przez myśl, ale comiesięczne pełnie w łańcuchach i skuwanie w podobny sposób podejrzanych od lat nieco go uniewrażliwiły - kajdany na kostkach i rękach nie zrobią jej krzywdy, a dopilnują, by nie zrobiła krzywdy sobie ani nikomu innemu) - kontrolnie spojrzał na wiązkę zaklęcia, ale już zerkał ponad jej ramieniem na Just i...
...Vincenta?


148/203, 50 psychiczne, 5 tłuczone pod okiem :c , -10, +1 z szaty
I idziemy bliżej Just!



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kawałek plaży  - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]19.12.22 21:36
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 45
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]19.12.22 21:56
Wzdrygnął się mocno na dźwięki krzyków, nie lubił, gdy ludzie krzyczeli wokół niego. Sam starał się przecież jak mógł zachowywać spokój ducha, ale dalej podatny był przecież na impulsy z zewnątrz. Nie pomagało to, że Kerstin wydawała się dalej być otumaniona tym czymś, co zaatakowało ich wspólny dom. Czuł się zresztą podle — krew oblepiała już obie strony szyi, sklejała miodowe loki w dziwne, rudawe skręty, przez tą cieknącą z nosa nie mógł nim oddychać, łapał więc krew w usta, wypluwając ją raz na jakiś czas, nie chciał jej połykać.
— Kerstin — próbował upomnieć młodą kobietę, ale ta skupiona była tylko na jednym celu, na dotarciu do wody. Pozostawił Michaelowi kwestię porozumiewania się z Justine. Sam skupił się na młodszej z sióstr, szczerze powiedziawszy nie wiedząc, co powinien dalej zrobić. Skoro pierwsze, poprawnie zresztą rzucone zaklęcie uspokajające nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, musiał je ponowić, wierzyć, że przyniesie to jakieś wymierne korzyści. Eliksiry na uspokojenie trzymał w szopie, teraz nie było czasu po nie pobiec, musiał więc ratować się swoją magią i nie wybrzydzać zanadto, nie pozwolić, aby strach wziął nad nim górę.
— Kerstin, oddychaj. Wdech i wydech, razem ze mną — poprosił dalej, kładąc jedną z dłoni na jej barku. Chciał, żeby to na nim skupiła swoją uwagę, trochę po omacku próbując nawigować po jej stanie psychicznym. Nie był przecież magipsychiatrą ani tym bardziej specjalistą z dziedziny czarnej magii, nie wiedział, w którym kierunku powinien podążyć, aby jak najszybciej i najskuteczniej wyprowadzić Kerrie ze stanu, w którym się znajdowała, ale próbował wszystkich dostępnych dla niego środków.
Najwyraźniej nieskutecznie, bo Kerstin zamachnęła się na Michaela, uderzając go w oko.
Widział też, że Michael się nie obronił, musiał być w szoku. Sam syknął, dość głośno i z wyraźną dezaprobatą, poprawiając uchwyt na różdżce. I przez jego głowę przeszła myśl o rzuceniu w mugolkę zaklęcia, które mogłoby ją chwilowo unieszkodliwić, przynajmniej do czasu opamiętania się, ale Michael zareagował tym razem prędzej, pozostawiając mu pole do popisu.
Był wyraźnie niezadowolony, ale czy ktoś mógł mu się dziwić? Całą trójką wciąż krwawili z oczu, nosa i uszu, Kerstin nie potrafiła odnaleźć siebie i atakowała brata, którego podobno kochała, wszyscy tkwili w głębokim szoku, o zwierzętach, które zniknęły z zasięgu wzroku, nie chciał na ten moment myśleć, pękłoby mu serce.
— Mam swój — odpowiedział wyjątkowo bezbarwnie jak na siebie, wolną rękę wsuwając do kieszeni, z której wyciągnął dziergany brelok ze słonecznikiem. Był przygotowany, tak chciał myśleć, choć nie wiedział, na co i czy zagrożenie minęło. Nie wiedział n i c z e g o, a taki stan wybitnie go irytował.
Wreszcie jednak znaleźli się bliżej plaży, zatrzymując się bezpośrednio przy schodkach, które prowadziły na nią z domu. Wiatr szarpał za ubrania, znajoma bryza nie dochodziła do zapchanego od krwi nosa, ale zza zabrudzonych wyraźnie okularów udało mu się dostrzec jeszcze jedną sylwetkę. Zmrużył oczy, ale odpowiedź mogła być tylko jedna.
— Vincent — oznajmił, choć nie wiedział, czy mówił sam do siebie, czy może zwracał się do Michaela i Kerstin, a może do wszystkich na plaży. Przypisanie figury do człowieka otworzyło jednak kolejne pytania, co do cholery tu robił i czy miał związek z pojawieniem się tego czegoś? Niczego nie można było być pewnym.
Nie miał chyba siły wnikać. Musiał znów zmusić się do skupienia na jednym problemie jednocześnie. Uspokojenie Kerstin. Im szybciej to osiągną, tym prędzej będzie można ją odkuć.
— Paxo Maxima — powtórzył więc inkantację zaklęcia, znów przytykając różdżkę do klatki piersiowej blondynki.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Kawałek plaży [odnośnik]19.12.22 21:56
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 37

--------------------------------

#2 'k8' : 8, 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]22.12.22 0:46
Żywotność: 157/207 (-10)

Nadwyrężona, okaleczona podświadomość, w ulotnym ułamku przedłużonej sekundy, rozpoznała kolejne, wzmożone głosy. Dochodziły z zupełnie innego miejsca, atakowały tył głowy, zmuszały do zatrzymania i odwrócenia się za siebie. Wydawały się głośniejsze, bardziej realne, pochodzące z prawdziwej rzeczywistości, pozbawionej zadymionej, zamglonej kotary coraz bardziej wciągającego snu. Zrobił to – niespodziewanie, gwałtownie, blokując swe stopy. Te, zasypały się w falistych kaskadach wyjałowionego piasku. Nie widział już piękna złotego koloru, różnorodności ziaren oraz struktury składowej istoty zniszczonej matki ziemi. Dopiero w tym nietypowym momencie, zauważył jak serce obija się o ciasną klatkę żeber, a nieumiarkowany, spłycony oddech pogłębia zmęczenie mięśni oraz przenikliwy ból głowy. Spojrzał w ich stronę spod kurtyny powiek zmrużonych w podejrzliwym wyrazie. Kim byli? Dlaczego nie reagowali? Kto przyprowadził tu, to diabelsko zabójcze plugastwo? Czy blondynka była z nimi bezpieczna? Znał ich. Kilka sylwetek krzątających się w okolicy ganku, bocznego wejścia na kawałek plaży. Nie potrafił rozpoznać ich twarzy – były dziwne, rozmazane, zniekształcone, skąpane w szkarłacie cienkich strużek krwi, rozprowadzonych po zbyt bladej twarzy. Bał się. Nie identyfikował już żadnych słów. Odgonił rozpraszające myśli, te powróciły na właściwy tor. Znajome szepty, zaśpiewały wersy wodnego zaproszenia. Zareagował. Z trudem wyswobodził się z piaszczystej pułapki, aby ruszyć ku spienionym falom. Były przecież tak blisko, przesycone gradientem różnorodnej szarości, wzburzonej bieli morskiej piany. Praktycznie nie zauważył cudownego odrodzenia swej oblubienicy. Żyła. Powstała, pokonywała odległe centymetry, odzyskując większość sił witalnych. Co takiego zobaczył właśnie przed chwilą? Pragnął, aby była tuż obok. Dołączyła do niesamowitej wyprawy w głąb szalejącej wody. Ten magiczny żywioł był przecież potężny: pamiętał ubiegłe zdarzenia, przenosił emocje, uzdrawiał, wypełniał każdego człowieka, budując jego ciało i niestabilne wnętrze. Uśmiechnął się do swoich myśli, gdy pierwsze krople opadły na jego twarz, a czubki butów zmieniły swój kolor.
Rineheart!
Usłyszał sylaby własnego nazwiska, lecz nie zareagował. Skrzywił się nieznacznie, gdyż intruz przeszkadzał mu w wyjątkowym rytuale. Nie przestawał, nawołując ponownie, używając niezrozumiałych słów. Zatrzymał się, aby z oddali spojrzeć na Justine.
Justine!
– Ono mnie woła! – zaczął odkrzykując, a palec wskazujący zatrzymał się na ruchomym, czarującym bezkresie. Jeszcze chwilę. Usta wykrzywiły się w grymasie lekkiego uśmiechu, ciało wyczekiwało momentu połączenia. Postanowił odezwać się jeszcze raz, może chciałby dołączyć, poczuć, doświadczysz. – Nie słyszysz jak woła? – zawtórował z wiatrem, po czym zrobił kilka kroków do przodu. Woda obmywała jego kolana, przyklejając ciemny materiał bawełnianych spodni. – Chodź do mnie! – poprosił, przepuszczając uczucia, które czuł właśnie do niej. Pełne miłości, oddania, uwielbienia oraz cudownego zrozumienia. Nie mógł czekać na nią aż tak długo. Wierzył, że dołączy do niego w nowej, lepszej krainie. Już nie będzie musiała uciekać, unikać, złościć się na niesprawiedliwość wojennego świata. To wszystko było przecież tak proste; kolejne kroki zatapiały go w morskiej toni. Praktycznie nie czuł już zimna. Zanurzył się do wysokości pasa, klatki piersiowej, szyi – stracił stabilny grunt pod nogami. Ciecz, przykryła go po raz pierwszy. Machał rękami, aby utrzymać się na powierzchni, lecz bezskutecznie. Co chwilę zanurzał się w głębinie, aby po chwili wynurzyć się na zewnątrz, łapiąc powietrze z coraz większym trudem. Prąd spychał go na prawo, czuł bezwładność własnych kończyn. Topił się, jednakże głowa, emocje, wszystkie myśli, nie poddały się panice – robił to, co do niego należne. Po raz pierwszy w życiu ratował siebie, a także innych. Wypełniał zadanie - wzorowo.

Rzut kością: tutaj - nieudany

[bylobrzydkobedzieladnie]



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049
Re: Kawałek plaży [odnośnik]22.12.22 2:21
EM: 25/50

Zmarszczyła brwi kiedy do jej uszu dobiegły zapewnienia brata. Fizycznie nie? Wyglądali nieciekawie. Przeniosła spojrzenie na Kerrie. Słyszała szepty? Brwi zmarszczyły jej się bardziej.
- Nie! - odkrzyknęła mu, kręcąc głową. Rozejrzała się wokół, pod stopami nadal miała kawałek krwistych, geometrycznych wzorów. Przesunęła się w bok, żeby nie dotykać żadnego z nich. Wzięła wdech zastanawiając się. Słyszała głosy obijające się w jej głowie, ale nie przebiły się dalej.
- Pożegnalny prezent od Rosiera! - oznajmiła podniesionym głosem, bo nadal byli kawałek dalej. - Rzucę pole. Ze mną… - wszystko w porządku. Miała już mu odpowiedzieć, ale wtedy to dostrzegła. Kerstin zaciśnięta pięść sięgającą jego twarzy. Otworzyła oczy szerzej unosząc brwi ku górze. Kerstin uciekająca się do przemocy? Słysząc głosy? Cokolwiek Rosier nie zrobił wtedy w wiatraku, musiało mieć tutaj ciąg dalszy. Innej odpowiedzi nie miała. Ale czemu ona, Michael i Castor zdawali się głusi na te dźwięki? Zmarszczyła brwi. Zerknęła na patronusa, który pozostał z nią. Już otwierała usta, chcąc posłać go w stronę siostry. Odwróciła głowę na Vincenta, który kierował się w stronę wody wypowiadając do niego słowa. Jakkolwiek wyobrażała sobie ich spotkanie z pewnością nie wyobrażała go sobie właśnie w ten sposób. Wróciła spojrzeniem do brata, miała mu odpowiedzieć dodać coś jeszcze, przekazać myśl. Ale to słowa Vincenta zmroziły zaskoczyły ją. Szlag. Odwróciła znów do niego głowę. Była wykończona, kilkudniowe czuwanie i działania były męczące, a walka z Rosierem wymagająca. Rany, choć zasklepione i zaleczone, pozostawiły po sobie otępienie i zmęczenie. Miała ochotę się położyć, przespać kilka godzin. Odpocząć. Ale Śmierciożerca zadbał o to, żeby nie było to tak proste. Jak tego dokonał? Jak mu się to udało. To oni rozproszyli cienie o których wspominał Grey? Tylko po co? Miała wiele pytań i niezrozumiałe oświadczenie Vincenta.
Ono go woła. Uniosła brwi w niezrozumieniu. Poza nim i rodziną nie dostrzegała nikogo. Kto go wołał i po co. Zmierzyła go uważniej spojrzeniem, pomknęła za palcem który nie wskazywał niczego konkretnego poza widokiem, rozlewającym się przed nim.
- Zwariowałeś? - zapytała go na poważnie. Ale on był myślami gdzieś indziej. Ruszyła w jego stronę. Odwróciła głowę w stronę brata. - Utopi się! - oznajmiła w nagłym przypływie olśnienia. Jeśli dalej będzie szedł przed siebie, do tego, co go woła po prostu się utopi. Wierząc - licząc na to - że Michael i Castor zajmą się Kerstin. Serce zabiło jej mocniej. Była zła, wściekła, ale ono obijało się w obawie. Wiedziała, dlatego wykrzywiła usta w niezadowoleniu.
- Zaczekaj! - krzyknęła do niego, docierając do wody. - ZATRZYMAJ SIĘ! - autorytatywnie zakrzyknęła, kiedy fale obiły jej się o nogi. Szlag. Na szybko, wpadła tylko na jeden sposób.
- Wracaj! - krzyknęła jeszcze licząc, że zaraz odzyska zdrowy rozsądek, że zatrzyma go chociaż na trochę. Spetryfikowałaby go, ale jeśli padnie sztywno w wodzie utopi się. Potrzebowała jego rozsądku, własnych myśli. To był ostatni moment, za chwilę będzie po prostu za późno. Jeśli to była czarna magia, istniała szansa, że biała ją pokona. Zerknęła w bok, na patronusa. Wzięła wdech unosząc różdżkę, kierując ją na Vincenta. Skupiając się znów na melodii. Na nadziei. Expecto Patronum. - Rozprosz to. - nakazała patronusowi, skupiając się, na jego oczyszczającej mocy. Na magii, która potrafiła więcej, niż każda inna.

Używam niewerbalnie(?) Patronusa, chce wykorzystać umiejętność Łunę + proszę o uzupełnienie



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kawałek plaży  - Page 5 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]22.12.22 2:21
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 51
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]23.12.22 19:35
Zimna, morska woda nie otrzeźwiła Vincenta - mimo ogarniającego ciało chłodu, nogi pchały go coraz dalej, pokonując opór oblewających go fal, sprawiając, że z każdym pokonanym krokiem zanurzał się głębiej. Głębiny nie przestały go wołać; wprost przeciwnie, teraz, gdy były już na wyciągnięcie ręki, ich głos stał się wyraźniejszy, bardziej stanowczy, ale również poruszanie się było trudniejsze - dalej od brzegu dno było nierówne, a mokre ubranie ciążyło, spowalniając ruchy. Robiąc kolejny krok do przodu, Vincent natrafił na pustkę; gwałtowny uskok podłoża sprawił, że jego ciało poleciało w dół, opadając w morze jak kamień. Woda przykryła go od stóp do głów, uderzająca w twarz fala wepchnęła się do ust i płuc; silny skurcz wywołał falę kaszlu, a wzdłuż kręgosłupa zaczęła wspinać się panika - niwelowana jedynie słowami szeptanymi do ucha, rezonującymi w umyśle: dalej, jeszcze tylko kawałek, parę kroków.

Justine pobiegła za Vincentem, zdawała sobie jednak sprawę, że był już daleko - być może zbyt daleko, by zdążyła do niego dopłynąć. Spoglądając na niego z brzegu, widziała, jak fala raz po raz przykrywa wynurzającą się ponad powierzchnię głowę, ale wyglądało to tak, jakby Vincent nawet nie próbował się ratować. Sięgając znów po białą magię, Justine po raz drugi przywołała do siebie patronusa - świetlisty feniks ukształtował się z wypływającego z końca różdżki światła, wypełniając ją ciepłem i nadzieją; rozpostarł skrzydła, a później pomknął ponad falami - zniżając się dopiero, gdy zbliżył się do Vincenta, otaczając go na moment promienistą poświatą, która sekundę później wniknęła w niego - a kiedy to się stało, głosy ucichły. Kolejna porcja morskiej wody chlusnęła go w twarz, tym razem Vincent poczuł się jednak tak, jakby ktoś mu w nią przyłożył - adrenalina i panika wypełniły jego żyły, serce zaczęło gwałtownie bić. Nie pamiętał, w jaki sposób znalazł się w wodzie - jego ostatnim wspomnieniem była chwila, w której uchyliwszy furtkę, dostrzegł klęczącą na plaży Justine. Teraz jednak znajdował się w wodzie, daleko od brzegu, a jego stopy nie mogły natrafić na stabilny grunt. Oczy łzawiły, gardło i nos piekły od wody, której się nałykał.

To tylko post uzupełniający, kolejka toczy się dalej. Vincent - otrzymałeś 20 punktów obrażeń od podtopienia i będziesz otrzymywał je co turę - dopóki nie znajdziesz się ponad wodą. Od tej pory nie musisz rzucać już na odporność magiczną.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]24.12.22 13:18
Drażniły ją wrzaski przecinające zdrowy rozsądek z siłą noża wbitego w topiące się masło. Krzywiła się, pluła skrzepami krwi, tonęła we własnym strachu i lęku o najbliższych, którzy jej nie słuchali - nigdy jej nie słuchali, a szepty i lepkie fantomowe ramiona opierające się na jej ciele podpowiadały, że przecież nigdy nie była w tym domu szanowana. Siostra charłaczka, mugolka, mniej zdolna, mniej logiczna, histeryczna, nic nie rozumiejąca, zbyt delikatna, by poznać prawdę... teraz znała ją jako jedyna, jako jedyna domyśliła się czyhającego na nich wszystkich niebezpieczeństwa, zrozumiała jego prawdziwe źródło. Żeby uratować bliskich, musiała najpierw uratować siebie, dotrzeć do morza i oczyścić się w nim ze smoły, szlamu i krwi, które tworzyły już na jej ciele schnącą, swędzącą skorupę. Czas uciekał, a wraz z nim wiara w to, że Michaelowi kiedykolwiek zależało na tym, by jej uwierzyć, choć ten jeden raz.
Nigdy nie uciekała się do przemocy, nie tak ją wychowano, ale skoro Justine i Michael mogli być mordercami, co złego było w tym, że sięgała po wszystkie środki, by jej rodzina wreszcie się przebudziła? Ten cios i tak nie był zbyt silny, nie miała tyle mocy w szczupłych, osłabionych strachem ramionach. Sińce tworzące się na twarzy brata - twarzy, do której ledwo zdołała sięgnąć - nie mogły boleć nawet w połowie tak jak jej serce i kostki zaciśniętych palców. Kiedy na dodatek ciężkie kajdany oplotły się wokół jej nóg i nadgarstków, zaszlochała z frustracji. Próba ruszenia dalej w kierunku fal posłała ją całą na wilgotny piasek, leżała więc tak, wyjąc i barwiąc ziemię krwią zmieszaną ze łzami.
Nie słyszała rad Castora ani niczego więcej co mówił Michael. Szepty narastały wewnątrz jej czaszki, naśmiewając się z niej, drwiąc, że po wszystkich okrutnych doświadczeniach wojny zginie przez własną rodzinę.
- Zginiemy... wszyscy zginiemy - szlochała na kolanach, pełznąc w kierunku morza, opętana desperacką potrzebą. Ale siły już ją opuszczały, podobnie jak nadzieja. - Tylko woda może... mogłaby... Mike, ratuuuuuuj mnieeee - zawołała głosem małej, wystraszonej dziewczynki. - Mike, nie zostawiaj mnie, proszę - powiedziała ciszej. - Nie pozwól mi umrzeć - zadławiła się czymś, może krwią, może nie, zaczęła kaszleć tak mocno, że rozbolała ją przepona.

Opętanie, wciąż ST 80 :/


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
longing
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]24.12.22 13:18
The member 'Kerstin Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kawałek plaży
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach